Polonia Winnipegu
 Numer 52

           4 grudnia, 2008      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu

INDEX

FAKTY ZE ŚWIATA

Środa, 2008-12-03

Wizjoner Ted Rogers nie żyje

Edward "Ted" Rogers, założyciel największego w Kanadzie koncernu prasowego i telekomunikacyjnego Rogers Communications, zmarł w swoim domu w Toronto w wieku 75 lat.
Rogers, który od wielu lat cierpiał na choroby układu krążenia, zmarł w rezultacie ostrej niewydolności serca.
Wartość giełdową firmy Rogers Communications, której zalążkiem była niewielka stacja radiowa CFHI kupiona przez Rogersa w końcu lat 50. ub. wieku, ocenia się obecnie na 22 mld dolarów (17,6 mld USD).
Poza licznymi tytułami prasowymi (zarówno angielsko jak i francuskojęzycznymi), koncern posiada również ok. 40 stacji radiowych oraz sieci telewizji kablowej, telefonii stacjonarnej i komórkowej.
W swojej autobiografii "Relentless: The True Story of the Man Behind Rogers Communications" Rogers opowiada, że wszyscy członkowie zarządu, włącznie z jego własną żoną, głosowali przeciwko zainwestowaniu 500.000 dol. w technologię bezprzewodową. Rogers wiedział, że to przyszłość i wyłożył swoje własne pieniądze.
Inwestycja opłaciła się. Firma, zatrudniająca obecnie około 24.000 osób, stała się największą kanadyjską firmą telefonów komórkowych.
Jako jedna z pierwszych zainstowała w szybki Internet i obecnie ma ok. 1,6 mln subskrybentów.
Ted Rogers uchodził za jednego z najbogatszych obywateli Kanady. Jego osobisty majątek szacuje się na 7 mld dol.
Gazeta Diennik Polonii w Kanadzie

 

ELŻBIETA II WYGŁOSIŁA COROCZNĄ MOWĘ TRONOWĄ
O kryzysie po królewsku


Na ten dzień królowa ubiera się w odświętną suknię i na głowę zakłada koronę. Potem siada do najprawdziwszej karety zaprzężonej w białe rumaki i przez ulice Londynu jedzie do siedziby parlamentu. W takiej bajkowej otoczce brytyjska monarchini otworzyła w środę pierwszą sesję parlamentu i wygłosiła tradycyjną mowę tronową. Robi tak rok w rok.
Kryzys, kryzys, kryzys...
Mowa tronowa, choć wygłaszana przez królową, jest w całości napisana przez rząd. Uznawana jest za expose gabinetu na najbliższy rok.
Co było do przewidzenia, tegoroczną mowę zdominowała gospodarka. Elżbieta II w imieniu rządu Gordona Browna zapowiedziała, że władza pomoże bankom i Brytyjczykom, którzy najbardziej ucierpieli w wyniku kryzysu finansowego. - W tych trudnych czasach mój rząd jest zaangażowany w pomoc rodzinom jak i przedsiębiorcom - czytała monarchini.
Oprócz walki ze skutkami recesji premier zapowiedział też wprowadzenie przepisów, które pomogą zapobiec nowemu kryzysowi.
W planach gabinetu Browna jest też nowelizacja przepisów związanych z nadawaniem obywatelstwa brytyjskiego. Ułatwień w procedurze będą mogli spodziewać się imigranci, którzy "działają na rzecz społeczności lokalnych oraz nie weszli w kolizję z prawem".
Nie zabrakło też deklaracji o dalszym zaangażowaniu Wielkiej Brytanii w procesy pokojowe na Bliskim Wschodzie, Iraku, Afganistanie i Pakistanie.
Suknia, posłaniec i koźla skóra
Doroczne otwarcie sesji parlamentu i mowa tronowa królowej to jedno z najważniejszych ceremonii brytyjskiego tronu. Znaczenie ma tu każdy element uroczystości, bo jest symbolem historii stosunków parlamentu z monarchią.
Na ten jeden dzień z gmachu zdejmowana jest brytyjska flaga a w jej miejsce powiewa osobisty sztandar królowej.
Zanim królowa podjedzie pod drzwi parlamentu, jego piwnice są przeszukiwane przez oddział strażników królewskiego zamku Tower. Jest to pamiątka po szczęśliwie udaremnionym spisku prochowym Guy Fawkesa z 1605 roku.
Przed otwarciem sesji monarchini w specjalnej królewskiej przebieralni zakłada parlamentarne szaty. Potem barwna procesja dworzan prowadzi ją do Izby Lordów. Kiedy królowa przekracza jej próg rozbłyskują światła.
W Izbie Lordów
Nie przez przypadek monarcha wygłasza mowę tronową właśnie w Izbie Lordów, a nie w niższej izbie parlamentu. Po tym jak w 1642 roku Karol I wdarł się na obrady i próbował aresztować pięciu posłów, żaden monarcha nie przekroczył progu Izby Gmin. Dlatego, żeby wysłuchać mowy monarchy, królewski posłaniec wzywa delegację niższej izby do Izby Lordów.
To dla Brytyjczyków także symbol tego, że brytyjski parlament jest suwerenny i nikt oprócz osobistego posła monarchy, nie ma prawa przeszkadzać w jego pracach. Zgodnie z tradycją zanim napisana przez rząd mowa, trafi do rąk królowej, jest oprawiana w koźlą skórę i zamknięta w srebrne etui. Potem w specjalnym ceremoniale przewieziona jest do siedziby parlamentu.
APTN, tvn24.pl

PAKISTAN NIE WYDA INDIOM TERRORYSTÓW
Rice przybywa do Indii, by ratować pokój


Relacje indyjsko-pakistańskie pozostają napięte. W środę do Delhi przybyła sekretarz stanu Condoleeza Rice, by złagodzić napięcie w regionie. - Musimy działać natychmiast i ze stanowczością - powiedziała szefowa amerykańskiej dyplomacji. - I Pakistan musi podjąć zdecydowane działania.
Ubiegłotygodniowa masakra w Bombaju grozi nie tylko pogłębieniem kryzysu polityczno-gospodarczego w rejonie, ale też fiaskiem amerykańskiej strategii, która miała doprowadzić do zwycięstwa nad talibami i al-Kaidą. Według Waszyngtonu bowiem, to właśnie dzięki współpracy i przyjaznym stosunkom na linii Nowe Delhi-Islamabad będzie możliwym zwalczenie ugrupowań terrorystycznych z Afganistanu, Pakistanu i Kaszmiru.
- To jest czas, w którym wszystkie kraje regionu muszą współpracować w walce z terroryzmem - mówił Robert Wood, rzecznik prasowy w Departamencie Stanu. - [Amerykańska sekretarz stanu - red.] Jedzie, żeby przedyskutować z rządem indyjskim, jak można lepiej współpracować w zwalczaniu ekstremizmów.
Pakistan nie wyda terrorystów
Tymczasem Islamabad zapowiedział, że nie wyda znajdujących się na indyjskiej liście terrorystów. - Nie ma dowodu, śledztwa, nic nie zostało przedstawione - mówił pakistański prezydent Asif Ali Zardari dla amerykańskiej stacji CNN. - Jeżeli mielibyśmy dowody, sądzilibyśmy ich przed naszymi sądami, na naszej ziemi (...)
Indie żądają przekazania 20 pakistańskich obywateli, uznawanych w Delhi za terrorystów, w tym Hafeeza Sayeeda - szefa działającej w Pakistanie grupy Lashkar-e-Toiba (Armia Poczciwych), mającej stać za krwawymi zamachami w Bombaju. Ta powstała w pierwszej połowie lat 80-tych organizacja, by pomagać afgańskim mudżahedinom w walce ze Związkiem Radzieckim, przynajmniej jeszcze do niedawna była sponsorowana przez pakistańskie służby specjalne ISI. Teraz Lashkar-e-Toiba aktywnie wspiera partyzantów, walczących o oderwanie Kaszmiru od Indii.
Islamabad bez związku z atakiem
W zapowiedzi programu "Larry King Live", Zardari wykluczył odpowiedzialność Pakistanu za ubiegłotygodniowy zamach. - Uważam, że to byli bezpaństwowcy, którzy działają w regionie - mówił we fragmentach wywiadu. - Oczywiście, że Pakistan, jako państwo, nie jest zamieszany. Jesteśmy także ofiarą. Ja jestem ofiarą, Pakistan jest ofiarą (...) i jest mi przykro ze względu na Hindusów. Potem podkreślił, że Lashkar-e-Toiba jest uznana w Pakistanie za organizację nielegalną.
W ciągu trzech dni walk w finansowym centrum Bombaju zginęło co najmniej 179 osób, a ponad 300 zostało rannych. Winą za atak terrorystyczny Delhi obarczyło swojego wschodniego sąsiada. Według indyjskich władz, nie tylko jedyny zatrzymany zamachowiec, ale wszyscy stojący za atakiem, byli właśnie Pakistańczykami - donosi CNN, powołując się na źródła w indyjskich służbach wywiadowczych.
- Nie mamy żadnego namacalnego dowodu, że on [przetrzymywany zamachowiec - red.] jest Pakistańczykiem. Mam poważne wątpliwości, czy nim jest - powiedział Zardari.
Pakistan chce współpracy
- Ci ludzie działają poza systemem - tłumaczył pakistański prezydent. - Działają, jak na przykład al-Kaida. (...) Już zaoferowałem Indiom pełną współpracę w związku z tym incydentem i zamierzamy współpracować.
Tymczasem indyjskie ministerstwo spraw zagranicznych wezwało wysokiego komisarza Pakistanu, by poinformować go, że masakra w Bombaju "została przeprowadzona przez elementy, działające w Pakistanie". Indie ponowiły również żądanie ekstradycji grupy przywódców, którzy mieliby stać za zamachami na indyjski parlament w 2001 roku. Wówczas, oba posiadające broń atomową państwa znalazły się na krawędzi wojny. - Władze oczekują [od Pakistanu - red.] silnej akcji, wymierzonej w elementy odpowiedzialne za terrorystyczny atak, ktokolwiek to jest - czytamy w oświadczeniu indyjskiego resortu spraw zagranicznych.
PAP

Berlusconi oferował azyl Saddamowi Husajnowi

Przez półtora miesiąca pracowałem, aby oddalić groźbę wojny oferując luksusowy i gwarantowany azyl Saddamowi Husajnowi - ujawnił premier Włoch Silvio Berlusconi. Słowa szefa rządu z jego rozmowy z dziennikarzami we wtorek wieczorem przytacza środowa prasa, między innymi dziennik "La Stampa".
Po tym, jak prezydent George W. Bush przyznał w poniedziałek w wywiadzie dla telewizji ABC, że w sprawie Iraku popełnił błędy i nie był przygotowany na wojnę, centrolewicowa włoska opozycja zaapelowała do premiera Berlusconiego, żeby także on wziął na siebie odpowiedzialność za to, co się wydarzyło.
Przekonałem Busha, ale potem Saddam Husajn odmówił (przywódcy Libii Muammarowi) Kadafiemu, ponieważ zrozumiał, że kiedy odkryte zostaną jego zbrodnie, nikt nie zapewniłby mu bezkarności - dodał Berlusconi. Następnie przypomniał: Pojechałem parę razy do Ameryki, najpierw do Camp David, a potem wróciłem do Waszyngtonu.
Słowa szefa włoskiego rządu skomentował jeden z liderów opozycyjnej Partii Demokratycznej Dario Franceschini. Wystarczyłoby, aby Berlusconi powiedział pięć słów: Bush ma rację, pomyliliśmy się - podkreślił. Tymczasem jak zawsze wyobraża sobie on, że jest w centrum każdego wydarzenia na planecie - dodał polityk PD.
RFM FM

USA: Roman Polański wniósł o oddalenie zarzutów

Roman Polański wniósł do sądu w Los Angeles wniosek o oddalenie zarzutu, który ciąży na nim od 30 lat. Chodzi o kontakty seksualne z 13-latką. Adwokaci reżysera uzasadnili podanie uchybieniami, jakie miały popełnić prokuratura i sąd podczas procesu w 1977 roku. Polański, nie czekając wówczas na wyrok, uciekł ze Stanów Zjednoczonych i od tej pory za Oceanem obowiązuje nakaz jego aresztowania.
Zainteresowanie zarzutami wobec Romana Polańskiego powróciło za sprawą filmu dokumentalnego, który pokazano w tym roku. Autorka dokumentu zebrała informacje i wypowiedzi osób, zaangażowanych w sprawę reżysera 30 lat temu. Wynika z nich, że wokół procesu toczyła się dziwna gra wymiaru sprawiedliwości. Prowadzący sprawę sędzia uwielbiał podobno procesy gwiazd, bo gwarantowały mu obecność w mediach. Także decyzje które podejmował, miały być obliczone na rogłos. W sprawie Polańskiego sędzia zignorował na przykład ustalenia prokuratury i obrońców reżysera oraz złamał przyjęte przez strony porozumienie. Nawet człowiek, który 30 lat temu oskarżał Polańskiego, przyznał teraz, że nie dziwi się ucieczce reżysera, bo jego proces był specyficzny. Wszystkie te argumenty znalazły się w liczącym ponad 200 stron wniosku do sądu, który złozyli właśnie adwokaci Polańskiego.
Roman Polański od ponad 30 lat mieszka we Francji. Gdyby sąd uznał go winnym, groziłoby mu w Stanach Zjednoczonych dożywocie. Z obawy przed aresztowaniem Polański nie odebrał nagrody Oscara, przyznanej mu za reżyserię filmu „Pianista”.
RFM FM

Wtorek, 2008-12-02

Na świecie jest 650 mln ludzi niepełnosprawnych

Ponad 650 mln osób na świecie jest niepełnosprawnych; stanowi to ok. 10% ludności. 3 grudnia obchodzimy Światowy Dzień Osób Niepełnosprawnych. Z tej okazji w Senacie odbyła się konferencja pt. "Niepełnosprawni w podróży".
Światowy Dzień Osób Niepełnosprawnych został ustanowiony w 1992 roku przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych.
Nie ma jednej, ogólnie przyjętej definicji niepełnosprawności. Zwykle rozumiana jest ona jako utrata sprawności lub nieprawidłowości w budowie i funkcjonowaniu organizmu, bądź ograniczenie prowadzenia aktywnego życia czy ograniczenia w pełnieniu ról społecznych.
W Polsce jest około 4,5 mln niepełnosprawnych, co stanowi 13% populacji. Większość z nich to osoby o znacznej i umiarkowanej niepełnosprawności.
W konferencji uczestniczyli reprezentanci organizacji osób niepełnosprawnych, m.in. z Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego, Polskiego Związku Niewidomych, Towarzystwa Pomocy Głuchoniewidomym i Polskiego Związku Głuchych oraz politycy.
Jak powiedział pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych Jarosław Duda, w Polsce poziom aktywizacji zawodowej niepełnosprawnych "jest żenująco niski" i wynosi około 16% Średnia europejska to 45%. Duda przypomniał, że niedawno w życie weszło rozporządzenie nakładające na kierowców parkujących na "kopertach" mandat w wysokości 500 zł oraz 5 punktów karnych.
Przewodniczący senackiej komisji rodziny i polityki społecznej Mieczysław Augustyn powiedział, że celem organizowanej w przeddzień Światowego Dnia Osób Niepełnosprawnych konferencji jest zwrócenie uwagi na wciąż istniejące w przestrzeni publicznej i społecznej bariery komunikacyjne, utrudniające osobom niepełnosprawnym poruszanie się i podróżowanie.
Konferencja ma także pomóc w wypracowaniu zaleceń i rekomendacji niezbędnych zmian ustawodawczych, zmierzających do zmiany tej sytuacji - przekonywał z kolei przewodniczący senackiej komisji człowieka i praworządności Stanisław Piotrowicz.
Konferencji towarzyszy wystawa "Uwolnić chodniki". Eksponowane fotografie, wykonane w różnych miejscach Warszawy, mają zobrazować problemy, z jakimi na co dzień spotykają się osoby z różnym stopniem niepełnosprawności. Organizatorzy chcą w ten sposób zwrócić uwagę opinii publicznej na wciąż istniejące niedogodności i trudności komunikacyjne osób niepełnosprawnych.
Zwiedzający ekspozycję, dostępną dla odwiedzających parlament do 7 grudnia, będą się mogli zapoznać z wybranymi cytatami z aktów prawnych, obowiązujących w Polsce i UE, dotyczącymi osób niepełnosprawnych.
Wtorkową konferencję zorganizowała senacka Komisja Rodziny i Polityki Społecznej oraz Komisja Praw Człowieka i Praworządności we współpracy z Instytutem Transportu Samochodowego.
PAP

L. Kaczyński: chwalę Boga, że możemy jeszcze rozmawiać

W ocenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, rząd powinien podjąć "stosowne kroki w sprawie kupna samolotów" dla najważniejszych osób w państwie. Wyznał: - Jak się dowiedziałem, co się dzieje, to chwalę Boga, ponieważ państwo i ja możemy dalej rozmawiać, także moi współpracownicy, i najważniejsze - moja żona jest tutaj istotna.
W rządowym samolocie Tu-154, którym prezydent miał poruszać się w trakcie swojej azjatyckiej wizyty wykryto awarię. Dalszą podróż po Dalekim Wschodzie prezydent będzie prawdopodobnie odbywał samolotami czarterowymi.
- Poczułem, że w końcu stało się to co, wziąwszy pod uwagę wiek tych samolotów, musiało się zdarzyć prędzej czy później - powiedział prezydent na pokładzie wyczarterowanego Boeinga-737, który bezpiecznie wylądował w Osace, w Japonii. Według Lecha Kaczyńskiego, "na szczęście" stało się to "w okolicznościach szczęśliwych, bo nie w powietrzu".
Jak poinformował - pierwszy przekazany mu komunikat mówił o godzinnym opóźnieniu. - Potem się okazało, że nie godzinę, a wiele godzin, a później, że nie oblodzenie a awaria - podkreślił Lech Kaczyński.
Dziennikarze pytali prezydenta, jak zareagował na informacje o awarii samolotu, czy bardzo się zdenerwował. - Powiedział pan: Marysiu...? - spytał jeden z dziennikarzy.
- Nie, nie - odrzekł prezydent. - Ja w ogóle nigdy nie mówię Marysiu do żony, tylko najwyżej Maryla, Marylka.
Lech Kaczyński podkreślił, że jeżeli ktoś się "zgadza być prezydentem, zajmować inne ważne stanowiska w państwie, to musi sobie zdawać sprawę, że to się wiąże z pewnym ryzykiem". - W tym roku miałem kilkaset lotów tylko to ja, a nie wszyscy na pokładzie, są prezydentami - stwierdził.
Lech Kaczyński podkreślił, że jest głęboko wdzięczny władzom Mongolii za pomoc w zorganizowaniu czarteru. Okazuje się, że na lot prezydenta wyczarterowanym samolotem cywilnym potrzebne były nowe zezwolenia na przeloty nad Chinami i Koreą oraz lądowanie w Japonii. - To z powodu tych formalności jesteśmy opóźnieni 7-8 godzin - tłumaczył prezydent.
Oczywiste jest - w ocenie prezydenta - że rząd powinien podjąć "stosowne kroki w sprawie kupna samolotów". - Przy czym myślę, że kupowanie używanych samolotów, bo taką propozycję słyszałem, dla takiego kraju jak Polska, czyli dużego europejskiego państwa to jest całkowite nieporozumienie - powiedział Lech Kaczyński.
Wcześniej prezydencki minister Mariusz Kamiński poinformował, że wyczarterowanie samolotu, którym prezydent odleciał z Mongolii do Japonii kosztowało 130 tys. dolarów, czyli ok. 400 tys. zł.
Z kolei minister w Kancelarii Prezydenta Małgorzata Bochenek poinformowała, że okazało się, że wystąpiła awaria części odpowiedzialnej za możliwość odlodzenia samolotu.
Według niej, ta część w środę powinna dotrzeć do stolicy Mongolii Ułan Bator, jednak nie oznacza to na pewno, że rządowy samolot będzie mógł kontynuować podróż. Dlatego załatwiane są loty czarterowe, które zawiozą prezydenta z Tokio do Seulu i z powrotem do Warszawy. - W tej chwili jesteśmy nastawieni na obie ewentualności, ale załatwiane są czartery - mówiła minister.
PAP

Nowe uzdrowienia w Lourdes

Kościół ogłosił pięć nowych uzdrowień po pielgrzymce do Lourdes, miejsca, gdzie w XIX wieku objawiła się Matka Boska. Dotyczą one czterech kobiet i jednego mężczyzny.
O Lourdes, małym miasteczku u stóp Pirenejów, zrobiło się głośno dzięki Matce Bożej, która ukazała się tam w 1858 r. Od tego czasu jest to miejsce pielgrzymek religijnych.
Z teologicznego punktu widzenia nowe uzdrowienia te nie są jeszcze traktowane jako "cudowne". Do tego potrzebne jest uznanie ich nadprzyrodzonego charakteru przez biskupów diecezji, w których mieszkają wyleczone osoby.
Nowością jest zastosowanie po raz pierwszy zreformowanej metody uznawania uzdrowień. Po reformie zostało porzucone wymaganie, by uzdrowienie dotyczyło osoby, która nie przyjmowała żadnych lekarstw. Specjalna komisja musi zatem umieć oddzielić efekt lekarstw i zabiegów od efektu cudu.
T. Siemieński IAR

Poniedziałek, 2008-12-01

Obama: ci ludzie będą rządzić Ameryką

Amerykański prezydent-elekt Barack Obama ogłosił nominacje na kluczowe stanowiska odpowiedzialne za politykę bezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego w jego administracji.
Wśród nominatów są jego niedawni rywale i politycy Partii Republikańskiej.
Zgodnie z zapowiedziami sekretarzem stanu została mianowana senator Hillary Clinton, była Pierwsza Dama, która była główną konkurentką Obamy do nominacji prezydenckiej w Partii Demokratycznej. Na stanowisku ministra obrony prezydent-elekt pozostawił dotychczasowego szefa Pentagonu Roberta Gatesa.
Nominacje do gabinetu będą musiały być zatwierdzone przez Senat, ale nie przewiduje się tutaj większych problemów. Zatwierdzenia nie wymaga Gates, który był nominowany przez prezydenta Busha.
Na swego doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego Obama wyznaczył byłego dowódcę wojsk NATO, emerytowanego generała piechoty morskiej Jamesa Jonesa. Jego nominacja także nie wymaga zatwierdzenia przez Senat.
Stanowisko ambasadora USA przy ONZ otrzymała Susan Rice, jedna z najbliższych współpracowniczek Obamy w okresu kampanii wyborczej, dyrektor wydziału afrykańskiego w Departamencie Stanu za rządów prezydenta Billa Clintona. Decyzją prezydenta-elekta zostanie ona członkinią gabinetu, chociaż poprzedni ambasador przy ONZ nie miał tej rangi.
Resortem Bezpieczeństwa Kraju kierować będzie Janet Napolitano, dotychczasowa demokratyczna gubernator stanu Arizona. Prokuratorem generalnym i ministrem sprawiedliwości został Eric Holder, który był już wiceministrem w tym resorcie za prezydentury Clintona.
Przedstawiając nominatów, Obama wygłosił krótkie przemówienie, w którym podkreślił, że jego administracja będzie wierna tradycyjnym amerykańskim celom i wartościom, ale też pragnie wprowadzić kraj na nową drogę.
- Umocnimy zdolność zwyciężania naszych wrogów i popierania naszych przyjaciół. Odnowimy stare sojusze i stworzymy nowe, trwałe partnerstwa. Raz jeszcze pokażemy światu, że Ameryka jest nieugięta w obronie swego narodu, niezmordowana w obronie swoich interesów i oddana temu, by być nadal drogowskazem dla świata - powiedział.
- Aby odnieść sukces, musimy realizować nową strategię, która, umiejętnie równoważąc, będzie stosować wszystkie elementy amerykańskiej potęgi: siłę wojskową i dyplomację, wywiad i egzekwowanie prawa, naszą gospodarkę i wpływ naszego moralnego przykładu. Zespół, który utworzyliśmy dzisiaj, jest wyjątkowo odpowiedni, aby te właśnie cele osiągnąć - dodał.
Towarzyszący Obamie wiceprezydent-elekt Joe Biden nazwał nominowanych "najbardziej utalentowanym zespołem, jaki kiedykolwiek utworzono".
Na konferencji prasowej po przedstawieniu nominatów dziennikarze pytali Obamę, czy nie obawia się współpracy z "zespołem rywali" - jak nazywa się nowo powołanych do gabinetu polityków, uważanych za silne i niezależne osobowości. Prezydent- elekt odpowiedział, że zależy mu na "ożywionej debacie" w rządzie.
- Oni nie zgodziliby się pracować w mojej administracji, gdyby nie podzielali mojej wizji. Wielu z nich współpracowało ze sobą. Zebrałem taki zespół, bo wierzę w silne osobowości, ludzi ze zdecydowanymi opiniami. Nie chcę, by wszyscy się ze sobą zgadzali. Chcę ożywionej dyskusji w Białym Domu - zaznaczył.
Obama odrzucił też spekulacje, że będzie miał trudności we współpracy z Hillary Clinton, z którą w czasie prawyborów spierał się na tematy polityki międzynarodowej i którą część komentatorów podejrzewa, że z powodu swych ambicji prezydenckich może jako sekretarz stanu realizować własne cele, niezgodne z polityką Białego Domu.
Wyznajemy wspólne główne wartości i zasady. Razem współpracowaliśmy w szerokim zakresie. Uważam, że Hillary będzie wybitnym sekretarzem stanu - powiedział.
Wiele komentarzy wywołuje też pozostawienie na stanowisku Gatesa, który znacznie różnił się z Obamą poglądami na wiele spraw, m.in. oponując wobec wyznaczania terminarza wycofania wojsk z Iraku.
Prezydent-elekt, zapytany o to, dał do zrozumienia, że będzie elastyczny w kwestii wycofania wojsk, uzależniając to ostatecznie od opinii dowódców armii.
Powiedziałem, że wycofam bojowe oddziały z Iraku. Spotkam się niedługo z ministrem Gatesem i szefami sztabów, aby ostatecznie zdecydować, jak powinien przebiegać proces wycofywania wojsk - oświadczył.
Dodał, że termin 16 miesięcy, który podawał, uważa nadal za "realistyczny", i podkreślił, że "suwerenny" rząd iracki musi mieć głos w tej sprawie. Zaznaczył jednak, że "trzeba być czujnym" i nie pozwolić na to, by po wyjściu wojsk amerykańskich Irak stał się "bezpiecznym schronieniem" dla terrorystów.
Wypowiedź Obamy skomentowano natychmiast w telewizji Fox News jako sygnał, że "chce on sobie stworzyć swobodę manewru" w kwestii terminu wycofania wojsk. (jks,bart)
Tomasz Zalewski PAP

"Za zamachami w Bombaju stała Armia Pobożnych"

Amerykańskie i indyjskie służby sądzą, że odpowiedzialność za zamachy w Bombaju ponosi grupa terrorystyczna Lashkar-e-Taiba (Armia Pobożnych), która wywodzi się z Pakistanu - informuje "Daily Telegraph".
"Terroryści to osoby z nurtu nieprzejednanych w Lashkar-e-Taiba" - cytuje dziennik wysoko postawionego przedstawiciela indyjskiej policji. "Grupa figurująca na czarnej amerykańskiej liście ugrupowań terrorystycznych powstała w 1989 r. Jest jedną z kilku bojowych organizacji dżihadystów utworzonych z inspiracji pakistańskiego wywiadu dla walki z indyjskimi siłami bezpieczeństwa w kontrolowanej przez Indie części Kaszmiru. Wywiad pakistański z czasem stracił nad nią kontrolę - informuje "Daily Telegraph".
Twórcą grupy jest płomienny teolog Muhammad Saeed, który miał otrzymać wsparcie finansowe od ISI oraz od Saudyjczyków. Bojownicy grupy korzystali w Afganistanie z tych samych obozów szkoleniowych, co Al-Kaida i talibowie. W 2002 r. pod naciskiem USA zdelegalizował ją prezydent Pakistanu Pervez Musharraf.
Grupa nie zaprzestała działalności, lecz zeszła do podziemia i powołała do życia polityczne skrzydło działające pod szyldem organizacji charytatywnej Jaamat-ud-Dawa. Siedzibą organizacji jest miasto Muridke w pobliżu Lahore w Pakistanie, gdzie 62-letni Saeed mieszka.
Operacjami L-e-T kieruje obecnie Qari Abdul Wahid Kashmiri, który kiedyś należał do religijnej partii Saeeda.
W 2002 r. Pakistańczycy aresztowali bliskiego współpracownika Osamy bin Ladena, Abu Zubajdę, któremu L-e-T zapewniała ochronę. W 2004 r. wywiad pakistański zerwał z nią kontakty, gdy wyszło na jaw, że była zamieszana w dwie próby zamachów na prezydenta Musharrafa.
Władze Pakistanu zwróciły się do Indii o przedstawienie dowodów, jakoby zamachy w Bombaju były rzeczywiście dziełem Lashkar-e-Taiba. Główny rzecznik grupy zaprzeczył oskarżeniom Indii.
PAP  

Niedziela, 2008-11-30

 Czesi nie ratyfikują Traktatu Lizbońskiego w tym roku

Premier Czech Mirek Topolanek powiedział, że nie oczekuje, by ostateczne głosowanie w czeskim parlamencie nad ratyfikacją reformującego Unię Europejską Traktatu Lizbońskiego odbyło się jeszcze w tym roku.
Mimo że czeski Trybunał Konstytucyjny jednoznacznie uznał, że traktat jest zgodny z konstytucją, Topolanek obawia się, iż gdyby głosowano w tym roku, eurosceptycy w jego Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) mogliby wypowiedzieć się przeciw ratyfikacji.
Prezydent Czech Vaclav Klaus, zdeklarowany eurosceptyk, zapowiada, że dopóki Traktatu Lizbońskiego nie zaakceptuje Irlandia, która odrzuciła go w referendum w czerwcu br., nie złoży podpisu pod tym dokumentem, nawet jeśli czeski parlament przegłosuje ratyfikację.
Traktat został ratyfikowany już przez 25 krajów UE; w Polsce i Niemczech ratyfikacja czeka na podpisy prezydentów.
1 stycznia 2009 roku Czechy na pół roku obejmują przewodnictwo w Unii Europejskiej.
PAP

Postkomunistyczna PSD wygrała wybory w Rumunii

Według sondaży exit poll, postkomunistyczna Partia Socjaldemokratyczna (PSD) zdobyła w wyborach parlamentarnych w Rumunii najwięcej głosów, ale nie uzyskała większości absolutnej.
Centrowa Partia Demokratyczno-Liberalna (PD-L) związana z prezydentem Traianem Basescu zajęła drugie miejsce, a rządząca obecnie Partia Narodowo-Liberalna (PNL) premiera Calina Popescu- Tariceanu - trzecie.
Według sondażu exit poll przeprowadzonego przez instytut badania opinii publicznej Insomar, PSD zdobyła 35,2% głosów w wyborach do Senatu i 35,2% w wyborach do Izby Deputowanych. Wynik PD-L to 31,1% (Senat) i 30,3% (Izba Derputowanych). PNL osiągnęła odpowiednio 19,9% i 20,4%.
Popularność PSD wzrosła w ostatnich tygodniach, co - zdaniem obserwatorów - wiąże się z obawami wyborców przed skutkami globalnego kryzysu finansowego, a także niezadowoleniem z przepaści między bogatymi a biednymi oraz ze składanymi przez tę partię obietnicami obniżenia podatku dochodowego i zwiększenia świadczeń socjalnych.
Po raz pierwszy, wskutek zmian w konstytucji, wybory parlamentarne w Rumunii nie odbyły się w tym samym roku co wybory prezydenckie, gdyż obecnie kadencja prezydenta trwa pięć lat, a parlamentarna - cztery. Inna nowość polega na tym, że deputowani i senatorzy są wybierani w systemie mieszanym - z list partyjnych i w jednomandatowych okręgach wyborczych.
PAP

200 tys. dolarów za białą truflę

Biała trufla ważąca 1,08 kilograma została w sobotę sprzedana na międzynarodowej aukcji za 200 tysięcy dolarów.
Aukcję zorganizowano jednocześnie w Rzymie, Londynie, Abu Zabi i Makau.
Ten najszlachetniejszy grzyb na świecie trafił do pochodzącego z Hongkongu magnata finansowego Stanleya Ho. W ubiegłym roku Stanley Ho również kupił ten sam rarytas o wadze 1,5 kg za rekordową sumę 330 tysięcy dolarów.
Już starożytni Grecy i Rzymianie bardzo cenili sobie trufle, uważając je za afrodyzjak. George Byron czerpał podobno inspirację z trufli, która leżała na jego biurku.
Najlepsi kucharze na całym świecie uważają te grzyby za wspaniały dodatek do najbardziej wykwintnych potraw ze względu na wyjątkowy smak i aromat.
Włoska - biała odmiana - jest około dziesięć razy droższa od czarnych trufli francuskich.
PAP

Bal debiutantek w Paryżu

Aktorzy Bruce Willis i Alain Delon zainaugurowali w salach paryskiego hotelu Crillon doroczny bal debiutantek, na którym młode dziewczęta z "dobrych rodzin" debiutują w kręgach międzynarodowej śmietanki towarzyskiej.
Aktorom towarzyszyły ich córki, 18-letnia Anouchka Delon i 19-letnia Scout LaRue Willis. Bal rozpoczęto walcem skomponowanym przez Nino Rotę do znanego filmu "Lampart" w reżyserii Luchino Viscontiego, w którym Delon grał jedną z głównych ról.
W paryskim balu, który zaliczony został przez magazyn "Forbes" do 10 najważniejszych wydarzeń towarzyskich na świecie, wzięło w tym roku udział ponad 300 "dobrze urodzonych" panien.
Dochód z balu przeznaczony zostanie tradycyjnie na cele dobroczynne - w tym roku na prywatny fundusz finansujący badania nad lekami przeciwcukrzycowymi.
PAP   

Sobota, 2008-11-29

Rosja: udana próba morskiej rakiety dla okrętów atomowych

Rosyjska marynarka wojenna poinformowała, że przeprowadziła udaną próbę międzykontynentalnej rakiety balistycznej Buława, przeznaczonej dla atomowych okrętów podwodnych nowej generacji.
Jak oświadczył przedstawiciel naczelnego dowództwa marynarki wojennej, komandor Igor Dygało, rakieta wystrzelona ze znajdującego się w zanurzeniu na Morzu Białym atomowego okrętu podwodnego "Dmitrij Donskoj" dostarczyła atrapy głowic bojowych na poligon Kura na Kamczatce.
Dokonana 19 września poprzednia próba Buławy również zakończyła się pomyślnie. Także wtedy pocisk wystartował z zanurzonego w Morzu Białym okrętu "Dmitrij Donskoj".
Buława (oznaczenie zachodnie SS-NX-30) ma maksymalny zasięg od 8 do 9 tys. kilometrów i jest zgłoszona przez Rosję do układu rozbrojeniowego START jako sześciogłowicowa. Po 16 takich pocisków ma stanowić uzbrojenie rosyjskich atomowych okrętów podwodnych nowej generacji, znanych jako klasa Boriej (Boreasz).
Budowana od roku 1996 pierwsza jednostka tej serii o nazwie "Jurij Dołgoruki" spłynęła na wodę w kwietniu ubiegłego roku, ale nie weszła jeszcze do służby. Zbudowany w latach 80. i zmodernizowany na początku obecnej dekady "Dmitrij Donskoj" reprezentuje klasę Akuła (w terminologii zachodniej Typhoon) - czyli największych okrętów podwodnych, jakie kiedykolwiek zbudowano.
W rezultacie wycofania ze służby bojowej wszystkich jednostek klasy Akuła i wielu mniejszych od nich okrętów morski segment rosyjskich strategicznych sił nuklearnych został poważnie osłabiony. Według fachowego wydawnictwa "Bulletin of the Atomic Scientists", na 11 sprawnych rosyjskich okrętów podwodnych z rakietami balistycznymi przypadły w 2007 roku tylko cztery rejsy bojowe - podczas gdy okręty amerykańskie odbyły ich 54.
PAP

Nie został wiceprzewodniczącym, ponieważ jest Polakiem

Poseł do litewskiego sejmu Jarosław Narkiewicz mówi z rozmowie z "Naszym Dziennikiem", że nowy rząd na Litwie będzie utrudniać Polakom pielęgnowanie narodowej tożsamości.
Wczoraj litewski sejm odrzucił jego kandydaturę na wiceprzewodniczącego sejmowego komitetu oświaty, nauki i kultury na Litwie. We wtorek jego kandydatura została przyjęta przez komitet, ale przedwczoraj sejm ją odrzucił. Przeciwko Narkiewiczowi wystąpili przede wszystkim posłowie partii konserwatywnej, która wygrała październikowe wybory parlamentarne.
Narkiewicz twierdzi, że stało się tak ze względu na jego narodowość. Dodał, że jeden z deputowanych zwycięskiej partii zażądał od niego potwierdzenia, że nie będzie ubiegał się o Kartę Polaka.
Narkiewicz podkreśla, że nowy rząd będzie utrudniał mniejszościom narodowym, w tym Polakom, możliwość pielęgnowania własnej tożsamości. Podejrzewa, że pojawią się reformy, które utrudnią funkcjonowanie polskiego szkolnictwa na Litwie.
Jarosław Narkiewicz przewiduje, że taka postawa może zaważyć na stosunkach Litwy z Unią Europejską i liczy na reakcję Unii Europejskiej. Zamierza też nadal ubiegać się o Kartę Polaka.
IAR

Zmarł autor projektu gmachu Opery w Sydney

Duński architekt Joern Utzon, który zasłynął w świecie zaprojektowaniem w 1957 roku gmachu Opery w Sydney, zmarł rano w wieku 90 lat - poinformował jego syn Kim.
Śmierć nastąpiła w czasie snu.
W 2003 roku Utzon został laureatem prestiżowej w świecie architektury Nagrody Pritzkera, jako autor budynków będących symbolami XX wieku.
Jego najbardziej znane dzieło - Opera w Sydney, której budowę zakończono w 1973 roku - została wpisana w 2007 roku na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Utzon był też m.in. autorem projektów osiedli mieszkaniowych Fredensborg w Kopenhadze i Kingo koło Helsingoeru na duńskiej Zelandii.
PAP

"Zielone płuca" Ziemi znikają w coraz szybszym tempie

Brazylijskie władze poinformowały, że wycinka amazońskich lasów deszczowych wzrosła po raz pierwszy od czterech lat – donosi serwis internetowy BBC.
Jak wskazują zdjęcia satelitarne, do lipca tego roku wycięto 11,986 kilometrów kwadratowych lasów, a jest to o 4% więcej niż w tamtym roku. Władze przyznają, że statystyki nie są satysfakcjonujące, ale jednocześnie podkreślają, że wynik mógłby być jeszcze gorszy, gdyby nie zostały podjęte zdecydowane akcje przeciwko nielegalnym wycinkom.
W ostatnich trzech latach Brazylii udawało się sukcesywnie zmniejszać wycinanie lasów tropikalnych, jednak wysokie ceny produktów rolnych skłoniły farmerów do zwiększenia areału upraw właśnie kosztem puszczy amazońskiej - pisze BBC.
Carlos Minc, brazylijski minister środowiska, zaznaczył, że celem rządu jest doprowadzanie do takiej sytuacji, w której lasy deszczowe będą pozostawać w nienaruszonym stanie. Organizacje ekologiczne zapowiedziały, że będą stale monitorować działania władz.
wp.pl

Piątek, 2008-11-28

Wielki atak hakerów na Pentagon

Hakerski atak, przeprowadzony prawdopodobnie z terytorium Rosji dotknął centralnego systemu komputerowego amerykańskiego ministerstwa obrony. Atak skierowany był głównie na zdobycie informacji dotyczących operacji wojskowych w Iraku i Afganistanie - informuje "Los Angeles Times”.
Jak mówią urzędnicy Pentagonu, wojskowy system komputerowy jest regularnie atakowany przez hakerów i różnej maści wirusy. Ale ostatni atak jest największy i najbardziej niebezpieczny, bowiem użyto specjalnego oprogramowania, które najprawdopodobniej zostało dokładnie przygotowane do tego ataku. Szpiegujący program był dokładnie obliczony na dotarcie do informacji na temat operacji wojskowych prowadzonych przez USA w Iraku i Afganistanie.
Jak dotychczas, wojskowi eksperci nie są w stanie dokładnie określić źródła i motywu ataku, ale istnieją uzasadnione podejrzenia, że w atak był zamieszany rosyjski rząd.
Urzędnicy ministerstwa zostali postawieni w stan gotowości. Podejmowane są kroki, w celu jak najszybszego opanowania sytuacji, bowiem atak może zagrozić najważniejszym operacjom wojskowym jakie prowadzą Stany Zjednoczone.
Amerykańscy eksperci wojskowi już od dawna obawiali się ataków hakerskich z innych państw, szczególnie właśnie ze strony Rosji i Chin. Podejrzenia o udział rosyjskiego rządu w ataku mogą naruszyć i tak już kruche relacje między Waszyngtonem a Moskwą i spowodować jeszcze większy wzrost napięcia w stosunkach amerykańsko-rosyjskich.
Hakerski atak z Rosji sparaliżował komputery w Estonii w 2007 r. Jak twierdzą urzędnicy Pentagonu, rosyjskie ataki na wojskową sieć komputerową miały miejsce także w Gruzji, podczas prowadzonych ostatnio działań wojennych między Rosją a Gruzją. Rosja zaprzeczyła wtedy, jakoby takie ataki miały miejsce.
Raport o zagrożeniu płynącym z sieci został już przedłożony prezydentowi George W. Bushowi i sekretarzowi obrony Robertowi M. Gatesowi - podaje "LA Times".
wp.pl

Claude Levi-Strauss kończy 100 lat

Słynny francuski myśliciel, twórca nowoczesnej antropologii i ojciec strukturalizmu Claude Levi-Strauss kończy w piątek 100 lat. Francuzi obchodzą hucznie tę rocznicę, organizując liczne sesje, wystawy i publiczne maratony czytania dzieł mistrza.
Urodziny jednego z największych intelektualistów dwudziestego wieku, nazywanego we Francji "ostatnim żyjącym gigantem", są w jego kraju okazją do wielu różnorodnych uroczystości. Jednak sam jubilat, który w ostatnim czasie unika rozgłosu, nie planuje obecności na żadnym z tych wydarzeń.
W przeddzień urodzin Levi-Straussa, od piątku jedynego stulatka w gronie Akademii Francuskiej, ta prestiżowa instytucja zadedykowała jubilatowi swoje cykliczne posiedzenie. Paryska Biblioteka Narodowa udostępniła zaś w tym tygodniu zwiedzającym rękopisy dzieł Levi-Straussa, w tym manuskrypt słynnego na całym świecie eseju "Smutek tropików".
Specjalny dzień dedykowany wielkiemu antropologowi przygotowało paryskie Muzeum Quai Branly (Muzeum Sztuki Pierwotnej), którego powstaniu patronował sam Levi-Strauss. W piątek przez niemal cały dzień fragmenty największych jego dzieł będzie czytać na głos w salach muzeum około stu znanych osobistości świata sztuki i nauki w wieku od 18 do 85 lat. Muzeum Quai Branly pokaże też w piątek filmy dokumentalne o Levi-Straussie, a w gmachu muzealnym zostanie odsłonięta poświęcona mu tablica.
Claude Levi-Strauss przyszedł na świat 28 listopada 1908 roku, w Brukseli, w rodzinie francuskiej. Po studiach filozoficznych na paryskiej Sorbonie zwrócił się w stronę antropologii. W latach 1935-1939 prowadził w brazylijskim regionie Mato Grosso i dżungli amazońskiej swoje pierwsze terenowe badania etnograficzne. Na podstawie tych podróży powstała w 1955 roku książka "Smutek tropików", która przyniosła Levi-Straussowi światową sławę.
Zmuszony do opuszczenia Francji w latach drugiej wojny światowej, Levi-Strauss wyjechał do Nowego Jorku, gdzie nawiązał kontakty z antropologami amerykańskimi. Po powrocie do kraju w 1949 roku, stał się jednym z głównych teoretyków francuskiego strukturalizmu, nurtu badawczego, zajmującego się analizą struktury badanych zjawisk, a nie ich genezą lub funkcją. Strukturalizm wpłynął silnie na rozwój filozofii, antropologii, socjologii, historii, literatury i psychoanalizy. Do najbardziej znaczących dzieł Levi-Straussa należą: "Antropologia strukturalna" (1958), "Myśl nieoswojona" (1962) oraz czterotomowy cykl "Mythologiques" (1964- 1971).
Szymon Łucyk
PAP

155 ofiar zamachów w Bombaju, chaos w Taj Mahal

Kilkadziesiąt godzin po serii zamachów w Bombaju wciąż trwa chaos. Hotel Trident-Oberoi jest już całkowicie wolny od terrorystów. Siły specjalne przy akcji uwalniania zakładników zabiły tam dwóch napastników. W hotelu Taj Mahal sytuacja wciąż jest niejasna: płonie ostatnie piętro hotelu, słychać strzały. Zakończył się szturm antyterrorystów na budynek Centrum Żydowskiego. Dowódca komandosów poinformował, iż znaleziono pięć ciał zakładników. Podczas operacji w ośrodku zabito dwóch terrorystów. W serii skoordynowanych zamachów w Bombaju zginęło ponad 155 ludzi a 327 zostało rannych. W czwartek aresztowano trzech terrorystów, w tym jednego Pakistańczyka.
Minister spraw zagranicznych Indii Pranab Mukherjee oświadczył, że za krwawe zamachy terrorystyczne w Bombaju są odpowiedzialne "elementy" w Pakistanie. - Niepaństwowe czynniki chciały narzucić rządowi własny scenariusz, ale nie wolno dopuścić do tego, by im się to udało. Jestem zszokowany tą tragedią - odpowiedział na oskarżenie prezydent Pakistanu Asif Ali Zardari.
- Za atakami w Bombaju stoją islamscy terroryści, którzy wykorzystali słabość indyjskich władz - przekonuje amerykańska prasa. Jeśli Indie nie będą postępowały ostrożnie, zamachy mogą doprowadzić do eskalacji przemocy zarówno międzynarodowej jak i wewnątrz kraju.
- W kilkadziesiąt godzin po serii zamachów w Bombaju, w południowej części miasta, życie nie wróciło do normy. Zamknięte są szkoły, uniwersytety, niektóre banki - powiedział wcześniej konsul RP w Bombaju Janusz Byliński.
- W mieście widać przejawy paniki. Pojawiły się niepotwierdzone doniesienia o strzelaninie na dworcu i w jednej z eleganckich dzielnic miast. Jeden z operatorów telewizji kablowej wyłączył na jakiś czas transmisję, częściowo nie działały telefony komórkowe. Jest napięcie - relacjonował konsul.
"Czterech Polaków bezpiecznych"
- Czterech Polaków, którzy znajdowali się w obleganych hotelach, jest bezpiecznych, ale nie ma potwierdzenia, kiedy wylatują z Bombaju - poinformował Byliński. Dodał, że osoby te mają przy sobie dokumenty i mogą liczyć na pomoc polskich placówek konsularnych.
- Nie mamy żadnych sygnałów, żeby ktokolwiek z innych Polaków był poszkodowany czy zabity lub znajdował się w jakiejś wyjątkowo trudnej sytuacji - zapewnił, dodając, że konsulat stara się to monitorować.
Hotel Trident-Oberoi bez terrorystów
Hotel Trident-Oberoi w Bombaju jest już całkowicie wolny od terrorystów i znajduje się pod kontrolą antyterrorystów - powiedział dowódca indyjskich komandosów. Siły specjalne zabiły w hotelu dwóch napastników.
Co najmniej 93 osoby, w większości cudzoziemców, uwolniono z hotelu Trident-Oberoi w Bombaju - podała policja. Jeden z uwolnionych gości miał na rękach małe dziecko. Wszystkich odprowadzono do czekających przed budynkiem mikrobusów. Niektórzy mieli przy sobie bagaż, ale większość tylko ubrania na sobie. - Jestem głodny i chce mi się pić. Dajcie mi najpierw zjeść. Przez 36 godzin nie miałem prawdziwego posiłku. Przeżyłem dzięki ciasteczkom - relacjonował jeden z uwolnionych gości hotelowych.
Tłumaczenie: Terroryści to ludzie bez sumienia, strzelali do wszystkich. Nie byli zamaskowani, byli zwyczajnie ubrani, mieli po 20 -30 lat.
Trident-Oberoi to drugi, obok Taj Mahal, luksusowy hotel w Bombaju, który był celem środowych zamachów. Według ostatnich informacji Taj Mahal jest już niemal całkowicie pod kontrolą komandosów i ewakuowano z niego prawie wszystkich gości i pracowników. W hotelu został co najmniej jeden terrorysta z dwoma zakładnikami - powiedział indyjski wojskowy.
Komandosi szturmowali żydowski ośrodek religijny
Jak podała indyjska telewizja, komandosi zakończyli operację antyterrorystyczną w ośrodku żydowskim w Bombaju. Terroryści, którzy przetrzymywali tam zakładników, zostali zabici lub pojmani.
Komandosi poinformowali, że w ośrodku żydowskim znaleźli pięć ciał zakładników. Podczas operacji w ośrodku zabito dwóch terrorystów.
Atak na ośrodek potępiła religijna wspólnota żydowska Chabad-Lubawicz. Przedstawiciel ośrodka żydowskiego Chabad-Lubawicz w Polsce rabin Shalom Stambler powiedział, że atak terrorystyczny na bezbronnych i niewinnych ludzi, który miał miejsce w Bombaju jest czymś strasznym. Rabin wyraził nadzieję, że cały świat będzie walczył z tego rodzaju terroryzmem. Dodał, że wewnętrzne sprawy danego kraju powinny być załatwiane w drodze politycznych negocjacji i uzgodnień, a nie przy użyciu przemocy i zastraszenia.
Według niego, atak terrorystyczny mógł nastąpić na ośrodek Chabad- Lubawicz, ponieważ przebywa w nim dużo obcokrajowców, a jego drzwi są otwarte dla każdego turysty. Dodał, że ośrodek w Bombaju nazywa się otwartym domem, ponieważ przyjmuje wszystkich gości i okazuje im wielki szacunek.
Indyjskie władze odrzuciły pomoc przy uwalnianiu zakładników
Izraelskie media podały, że władze Indii odrzuciły propozycję Izraela w sprawie wojskowej pomocy przy uwalnianiu zakładników w Bombaju. Dziennik "Haarec" napisał, że ofertę złożył minister obrony Ehud Barak, a samolot wyczarterowany przez jego resort już był gotowy. Władze indyjskie jednak odmówiły.
Bilans ofiar
W serii skoordynowanych zamachów w Bombaju zginęło 155 ludzi a 327 zostało rannych. Ekstremiści zaatakowali w środę wieczorem 10 obiektów, w tym dwa luksusowe hotele, stację kolejową, szpital, a następnie ośrodek żydowski. W zamachach w Bombaju zginęło ośmiu cudzoziemców, a 22 odniosło obrażenia.
- Trzech zabitych cudzoziemców to Niemcy, dwóch - Amerykanie, jeden - Japończyk, jeden - Kanadyjczyk i jeden - Australijczyk - powiedział przedstawiciel indyjskich sił bezpieczeństwa M.L.Kumawat.
Wcześniej władze informowały o śmierci siedmiu cudzoziemców: dwóch Australijczyków, Brytyjczyka, Japończyka, Niemca, Kanadyjczyka i Włocha.
Informacje o narodowości zabitych pochodzą od jednostek sił specjalnych, które walczyły z terrorystami w opanowanych przez nich hotelach.
Kumawat podał także narodowość rannych: pięciu Brytyjczyków, trzech Niemców, dwóch Amerykanów, Chińczyk, Norweg, Hiszpan, Kanadyjczyk, Fin, Australijczyk, Włoch, Omańczyk i Filipińczyk. Narodowość trzech pozostałych rannych cudzoziemców nie jest na razie znana.
Według mediów i relacji świadków, terroryści szukali przede wszystkim osób z brytyjskimi i amerykańskimi paszportami.
PAP

Niemieccy naukowcy odkryli geny rządzące metabolizmem

Naukowcy z ośrodka Helmholtz w Monachium odkryli, że za przemianę materii, a więc także szybkość, z jaką spalamy pożywienie, odpowiadają cztery geny - pisze agencja Reutera.
FADS1, LIPC, SCAD i MCAD są zaangażowane, albo wręcz odgrywają kluczową rolę w metabolizmie człowieka - wyjaśnia Karsten Suhre z zespołu badawczego.
To właśnie różnice w przemianie materii sprawiają, że reakcja na leki, pożywienie, czy ćwiczenia fizyczne jest odmienna u różnych osób. To one także decydują o tym, że ktoś jest bardziej czy mniej podatny na pewne choroby, takie jak cukrzyca.
Odkrycie naukowców z Monachium może doprowadzić w przyszłości do skuteczniejszej i lepszej terapii, dostosowanej do specyfiki metabolizmu konkretnego pacjenta.
Badania opisane zostały w Public Library of Science Journal PLoS Genetics.
PAP

Czwartek, 2008-11-27

Wynaleziono naprawdę nieprzemakalny materiał

Nowy materiał wodoodporny wynaleziony w Szwajcarii nie nasiąka nawet po kilku miesiącach leżenia w wodzie - informuje "New Scientist".
Zespół Stefana Seegera z uniwersytetu w Zurychu opracował tkaninę z włókien poliestrowych pokrytych milionami maleńkich krzemowych igiełek - ich średnica wynosi 40 nanometrów (miliardowych części metra). W rezultacie kropla wody układa się na szpiczastych włókienkach jak fakir na desce nabitej gwoździami. Okazało się, że to najbardziej wodoodporny materiał nadający się do szycia odzieży jaki kiedykolwiek opracowano.
Krople wody przybierają na powierzchni tkaniny kształt kulek. Wystarczy ją odchylić od poziomu zaledwie o dwa stopnie, aby krople się stoczyły. Strumień wody w ogóle nie pozostawia na materiale śladu.
Podobny efekt występuje w przyrodzie w przypadku kwiatów i liści lotosu - choć rosną na bagnie, zawsze pozostają czyste. Z kolei niektóre owady wodne dzięki drobniutkim włoskom zatrzymują przy ciele warstwę powietrza, dzięki której mogą oddychać podczas nurkowania - podobny efekt daje nowa tkanina. Warstwa powietrza mogłaby w przypadku strojów dla pływaków zmniejszyć opór wody o 20%, co ułatwiłoby bicie nowych rekordów.
Krzemowe igiełki można wytwarzać w prosty sposób poprzez kondensację z fazy gazowej - nie tylko na powierzchni poliestru, ale także wełny, bawełny czy wiskozy (choć na razie poliester daje najlepsze wyniki).
Wodoodporne właściwości tkaniny są trwalsze niż w przypadku innych materiałów, jednak nie wytrzyma ona codziennego prania w pralce. Tyle, że pranie tak trudno budzącego się materiału rzadko będzie potrzebne.
PAP

OPTYMISTYCZNE WYNIKI BADAŃ NA MYSZACH
Jest nadzieja na uleczenie zespołu Downa


Eksperyment na myszach przynosi nadzieje na leczenie niektórych skutków zespołu Downa jeszcze przed urodzeniem się dziecka. Nie można jednak jeszcze powiedzieć z całą pewnością, czy badania na małych ssakach będą mogły być wykorzystane w leczeniu ludzi.
Zespół Downa powoduje m.in. niedostateczny rozwój komórek nerwowych przez brak niezbędnych do tego białek.Właśnie ten proces prowadzi do problemów w rozwoju psychicznym. Prestiżowy magazyn "New Scientist" pisze o eksperymencie, który mógłby stać się przełomem w leczeniu chorych.
Badanie amerykańskich naukowców (opublikowane w "Obstetrics and Gynaecology") polegało na wstrzyknięciu kluczowych dla rozwoju komórek nerwowych białek (NAP i SAL) do ciała ciężarnych myszy, które miały potomstwo z zespołem Downa. Urodzone myszki okazało się zdrowe - rozwijały się normalnie, reagując na dotyk i chwytając pręty klatki. Nie miały także problemów z rozwojem mózgu - wykazały dokładne badania.
Przełom w leczeniu? Jeszcze nie
Naukowcy podkreślili jednak, że nie można na razie orzec, czy metodę tę da się wykorzystać w leczeniu ludzi.
Zespół Downa u człowieka spowodowany jest obecnością dodatkowego chromosomu 21. Dzieci z Downem mogą cierpieć z powodu różnych problemów rozwojowych - tak biologicznych (np. niewydolność serca), jak i psychicznych (np. kłopoty z nauką).
Carol Boys, przewodniczący Down's Syndrome Association (brytyjskie stowarzyszenie na rzecz osób z zespołem Downa) powiedział w BBC: - Jesteśmy bardzo otwarci na jakiekolwiek badania, które mogą mieć pozytywny wpływ na osoby z zespołem Downa. Jednak trzeba podkreślić, że to badanie nie wspomina o odnalezieniu "leku" na zespół Downa. Mimo to będziemy czekali na dalsze doniesienia badaczy z wielkim zainteresowaniem.
bbc.co.uk

USA PRZEGRYWAJĄ BATALIĘ O PRZYSPIESZENIE ROZSZERZENIA SOJUSZU
Ciągle długa droga do NATO dla Gruzji i Ukrainy


- Spójrzmy na te kraje [Gruzję i Ukrainę - red.] realistycznie. W najbliższych latach nie będzie dla nich oferty wejścia do Sojuszu - oświadczył niespodziewanie Daniel Fried, jeden z wiceszefów dyplomacji, pisze w czwartkowym wydaniu "Gazeta Wyborcza". To może oznaczać porażkę inicjatywy administracji George'a W. Busha, która po raz ostatni już próbowała przekonać Europę do szybkiego rozszerzenia NATO na wschód.
Powołując się na anonimowego dyplomatę, amerykański dziennik "The New York Times" pisał na swoich e-stronach w środę o "prawdziwym zwrocie w stanowisku Stanów Zjednoczonych". Waszyngton miał podjąć próbę przekonania głównie Niemiec i Francji do zaoferowania członkostwa Tbilisi i Kijowowi bez konieczności wypełniania całego szeregu wymagań formalnych.
Jednak szefowa amerykańskiej dyplomacji Condoleeza Rice rozwiała nadzieję. - Nie będziemy naciskać sojuszników na przyznanie Ukrainie i Gruzji planu na rzecz członkostwa [Membership Action Plan, MAP - red.] - podkreśliła.
Długa rozmowa telefoniczna
Amerykańska Sekretarz Stanu Condoleeza Rice odbyła w środę - jak donosił "The New York Times" - szereg długich rozmów telefonicznych. Waszyngton łączono przede wszystkim z Paryżem i Berlinem, gdzie badała, czy tamtejsi politycy zgodzą się na obejście formalnej procedury.
Przynajmniej 10 przeciw
Pośród 26 państw członkowskich, 10 sprzeciwiło się pomysłowi na wtorkowym posiedzeniu - napisał "The New York Times". Kraje europejskie nie tylko nie chcę bardziej drażnić Rosji, ale też wytykają krajom aspirującym brak przygotowania.
W Kijowie ponadto nie ma konsensusu, co do transatlantyckiego kursu. Zaś w Tbilisi, polityka prezydenta Micheila Saakaszwilego buzi liczne kontrowersje.
- Pojawiają się dowody, że to prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili jest odpowiedzialny za wybuch wojny z Rosją [w sierpniu 2008 r. - red.] w równym, a może i większym stopniu niż Moskwa - czytamy na łamach "Gazety Wyborczej", która powołując się na źródło bliskie dyplomacji USA, tłumaczy zmianę w Waszyngtonie.
Obama popiera
Odłożenie w czasie przyjęcia Gruzji i Ukrainy zdaje się także akceptować prezydent-elekt. - Nasze źródła twierdzą, że decyzja była konsultowana z przedstawicielami Baracka Obamy (...) - czytamy w "Gazecie Wyborczej". - Zapewniają jednak, że nie oznacza to oddania Kijowa i Tbilisi
"Gazeta Wyborcza"

INDEX


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228