Polonia Winnipegu
 Numer 60

         05 lutego, 2009      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu

INDEX

FAKTY ZE ŚWIATA

Środa, 2009-02-04

Najgroźniejsi terroryści wypuszczeni z Guantanamo

Arabia Saudyjska poinformowała, że 11 Saudyjczyków, którzy znaleźli się na opublikowanej ostatnio liście ponad 80 najbardziej poszukiwanych terrorystów, zostało wypuszczonych z amerykańskiego więzienia Guantanamo na Kubie.
Stawia to pod znakiem zapytania celowość prowadzonych w Arabii Saudyjskiej z inicjatywy rządu programów resocjalizacyjnych dla domniemanych terrorystów - pisze agencja Associated Press.
Saudyjskie władze opublikowały w poniedziałek listę, na której figuruje 83 Saudyjczyków i dwóch Jemeńczyków. Osoby te są podejrzane o współpracę z Al-Kaidą, a o pomoc w ich schwytaniu władze zwróciły się do Interpolu.
Z ponad 700 więźniów, którzy do tej pory przewinęli się przez Guantanamo, ponad 130 było Saudyjczykami - oświadczył rzecznik MSW Mansur al-Turki. 117 z nich wróciło już do Arabii Saudyjskiej i uczestniczyło w programach resocjalizacyjnych.
- Poza tymi 11 ludźmi jest jeszcze 106 osób, które uczestniczyły w programach i nie ma z nimi kłopotów - tłumaczył rzecznik.
W związku z tym, że setki młodych Saudyjczyków przenikają do Iraku, by przyłączyć się do islamskich bojowników, władze w Rijadzie usiłują zapobiec szerzeniu się ekstremistycznych ideologii poprzez organizowanie resocjalizacji. W sesjach biorą udział m.in. duchowni, psychologowie i socjologowie.
To głównie dzięki zapewnieniom władz o skuteczności tych programów większość Saudyjczyków wypuszczono z Guantanamo. W więzieniu na Kubie pozostaje tylko 13 naszych obywateli - podał Turki.
Z Arabii Saudyjskiej pochodziło 15 z 19 sprawców zamachu na World Trade Center i Pentagon z 11 września 2001 roku.
Decyzja nowego prezydenta USA Baracka Obamy o zamknięciu osławionego więzienia rozpętała w Stanach Zjednoczonych i na świecie dyskusję, co zrobić z ok. 250 przetrzymywanymi.
Raport Pentagonu z połowy stycznia wskazywał, że coraz większa grupa dawnych więźniów Guantanamo przystępuje na nowo do organizacji bojowników i przeprowadza ataki. Liczby z grudnia zeszłego roku mówią o 61 takich osobach, w porównaniu z 37 w marcu.
W środę Parlament Europejski uznał, że państwa członkowskie UE powinny być gotowe na przyjęcie więźniów Guantanamo, jeśli USA o to poproszą.
PAP

Korea Północna testuje rakietę balistyczną

Przedstawiciel wywiadu Korei Południowej potwierdził we wtorek, że Korea Płn przygotowuje test rakiety balistycznej dalekiego zasięgu - poinformowała agencja AP.
O takich przygotowaniach informowały wcześniej japońskie i południowo-koreańskie media powołując się na służby wywiadowcze Seulu.
- Są znaki, że Korea Płn przygotowuje się do wystrzelenia rakiety - powiedział cytowany przez AP urzędnik, który pragnął zachować anonimowość.
Wywiad Korei Płd zwrócił uwagę na pociąg wiozący długi, cylindryczny obiekt, przypominający międzykontynentalną rakietę Taepodong-2, zdolną uderzyć w zachodnie wybrzeże USA.
Pociąg zmierzał w kierunku miejscowości Tongchang-ni na zachodzie kraju, gdzie mieści się nowa wyrzutnia rakiet - poinformowała południowo-koreańska agencja Yonhap.
Według agencji AFP, wstępną próbę napędu rakiety Taepodong-2 Korea Północna przeprowadziła w nowym ośrodku już we wrześniu ubiegłego roku, gdy instalacja ta była gotowa w 80 proc.
Rzecznik Departamentu Stanu USA Robert Wood, zapytany o domniemany zamiar przeprowadzenia przez Phenian testów Taepodong- 2 powiedział, że wystrzelenie rakiet przez Koreę Płn. byłoby "prowokacją", a działania Phenianu "niepokoją cały region".
Stosunki między obiema Koreami są napięte od blisko roku, gdy władzę w Seulu objął konserwatywny prezydent Li Miung Bak, który przyjął twardszą postawę wobec północnego sąsiada. Ale napięcie na półwyspie Koreańskim wzrosło szczególnie w piątek, kiedy Północ ogłosiła, że zerwie traktatu o nieagresji i inne porozumienia pokojowe z Południem.
Dane wywiadu wskazują na to, że Korea Płn mogłaby być gotowa do wystrzelenia rakiety w ciągu miesiąca lub dwu - poinformowała agencja Yonhap. Ministerstwo obrony w Seulu odmówiło komentarza.
Prezydent USA Barack Obama zapowiedział, że szefowa amerykańskiej dyplomacji, Hillary Clinton złoży wizytę w Seulu w połowie lutego.
Południowo-koreańscy eksperci twierdzą, że przygotowania do odpalenia rakiety dalekiego zasięgu przez Północ są próbą przyciągnięcia uwagi Waszyngtonu, w momencie gdy nowa administracja Białego Domu koncentruje się na kryzysie gospodarczym i konflikcie w Strefie Gazy.
Jeżeli próby ustanowienia relacji z gabinetem Obamy i negocjacje z USA pójdą źle, Phenian może wystrzelić rakietę - ostrzegają analitycy z Uniwersytetu w Seulu.
PAP

"Rosyjska armia nie pokonałaby nawet Polski"


- Do wypełniania zadań bojowych nadaje się u nas ok. 250 tys. żołnierzy, czyli około piątej części tych, którzy służą w armii. Reszta siedzi w koszarach i tylko sama się ochrania, bo do niczego się nie nadaje - mówią "Gazecie Wyborczej" rosyjscy eksperci wojskowi Konstantin Makijenko i Rusłan Puchow.
Pięciodniową wojnę z Gruzją w sierpniu 2008 r. Rosja oficjalnie uważa za militarny sukces i dowód odrodzenia armii. Jednak eksperci rosyjscy natychmiast po zakończeniu konfliktu zaczęli poddawać w wątpliwość te zapewnienia.
Jedną z analiz w tej sprawie przygotowali właśnie Makijenko i Puchow, szefowie zajmującego się wojskiem i przemysłem zbrojeniowym moskiewskiego Centrum Analiz Strategicznych i Technologii, jednocześnie wydawcy kwartalnika "Moscow Defence Brief".
Doszli oni m.in. do wniosku, że dzisiejsze siły zbrojne Rosji nie byłyby w stanie prowadzić konwencjonalnej wojny nie tylko z przeciwnikiem tak potężnym jak USA czy NATO, ale nawet z Turcją czy Polską.
PAP

"POLSKA PŁYNIE POD PRĄD"
Niemcy: Tusk na kryzys inaczej niż wszyscy


Rząd Donalda Tuska najpierw utrzymywał, że światowy kryzys finansowy nie dotknął Polski, a gdy zmienił zdanie, wybrał drogę jego zażegnania inną niż wszyscy. Niemiecki dziennik "Frankfurger Allgemeine Zeitung" opisując polski program oszczędnościowy, pisze "Polska płynie pod prąd".
Według "FAZ" rząd Donalda Tuska "przez długi czas stwarzał wrażenie, jakby światowy kryzys gospodarczy tylko drasnął Polskę". Dopiero - jak dodaje - w zeszłym tygodniu premier "zaskoczył naród złą wiadomością, że wzrost gospodarczy w 2009 r. wyniesie 1,7 proc. zamiast 3,7 proc." i konieczne są oszczędności w budżecie na 17 mld zł.
- Inaczej niż Stany Zjednoczone czy Niemcy, w czasie kryzysu Polska nie stawia na program zwiększenia wydatków w celu pobudzenia koniunktury. Tusk postawił na program, który zakłada ograniczenie wydatków, by uniknąć wzrostu podatków i zadłużenia - podobnie jak sąsiednia Litwa, gdzie takie działania doprowadziły już do masowych protestów - pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Niemiecki dziennik dodaje, że plan ma pomóc polskiemu rządowi dotrzymać kryterium deficytu, koniecznego dla przyjęcia wspólnej waluty euro w 2012 r.
PAP 

Wtorek, 22009-02-03

Kolumbia: uwolniono przetrzymywanego od 7 lat polityka

Kolumbijscy rebelianci z FARC uwolnili byłego polityka Alana Jarę, którego porwali ponad 7 lat temu - poinformował Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża (MKCK).
Na miejsce przekazania uprowadzonego w 2001 roku byłego gubernatora departamentu Meta przedstawiciele MKCK zostali przewiezieni do kolumbijskiej dżungli śmigłowcem armii brazylijskiej.

Jara został przekazany komisji, w której znalazła się m.in. lewicowa kolumbijska senator Piedad Cordoba, pomagająca w negocjacjach w sprawie uwolnienia.
Rebelianci z Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) ogłosili 21 grudnia, że przeprowadzą jednostronne uwolnienie sześciu zakładników "politycznych", zrywając tym samym z decyzją z początku 2008 roku o niewypuszczaniu zakładników bez podobnych działań drugiej strony.

Kolejnych 20 zakładników FARC chce przekazać w zamian za członków ugrupowania aresztowanych przez kolumbijskie władze.

W niedzielę rebelianci uwolnili trzech policjantów i żołnierza przetrzymywanych od ponad roku. W tym tygodniu ma zostać też przekazany były deputowany Sigifredo Lopez uprowadzony w 2002 roku.

Według analityków FARC przez bezwarunkowe zwolnienie zakładników próbuje odzyskać wpływy polityczne, jednak rozmowy z rządem na temat zakończenia konfliktu nie ruszą z martwego punktu z powodu żądań obu stron.

FARC prowadzi antyrządową rebelię od ponad 40 lat. Choć początkowo walki toczyły się w imię lewicowych ideałów, obecnie uważa się, że około 20 tys. rebeliantów zaangażowanych jest głównie w handel narkotykami oraz porwania dla okupu. USA oraz UE traktują FARC jako organizację terrorystyczną.
PAP

Irak: Amerykanie zwalniają irackich więźniów


Amerykanie zwolnili kilkudziesięciu swych więźniów w Iraku, rozpoczynając uzgodnione z władzami w Bagdadzie stopniowe zwalnianie ponad 15 tys. Irakijczyków pozostających w ich rękach.
- Około 70 zatrzymanych zostało dzisiaj zwolnionych i dziennie będziemy zwalniać około 50 (ludzi) - powiedział agencji AFP przedstawiciel armii amerykańskiej.
Zwolnienia są elementem porozumienia zawartego między Waszyngtonem a Bagdadem. Ustalono, że siły amerykańskie przekażą swych więźniów władzom irackim, te przeanalizują ich akta i zadecydują, których więźniów zwolnić, a których przenieść do więzień irackich.
W lutym zwalniani są ci, których sprawy zostały zweryfikowane przez władze irackie.
Siły koalicyjne pod amerykańskim dowództwem przetrzymują 15.800 osób w dwóch obozach: Victory koło lotniska w Bagdadzie oraz Camp Bucca na południu Iraku.
Przekazywanie tych ludzi miało się rozpocząć się już w niedzielę, ale przełożono je z powodu odbywających się w weekend w Iraku wyborów do rad prowincji.
PAP, msu

Kanclerz Niemiec żąda wyjaśnień od papieża


Kanclerz Niemiec Angela Merkel oceniła, że papież i Watykan powinni jasno i wyraźnie oświadczyć, iż negowanie holokaustu nie może mieć miejsca.
Merkel odniosła się do krytyki decyzji Benedykta XVI dotyczącej zdjęcia ekskomuniki z biskupów lefebrystów, w tym negacjonisty Richarda Williamsona.
Jak zaznaczyła, komentowanie wewnętrznych decyzji Kościoła nie jest w jej gestii, jednak w tym przypadku "chodzi o sprawę zasadniczą".
- Jeśli w wyniku decyzji Watykanu powstaje wrażenie, że można negować holokaust, oraz gdy chodzi o dobre relacje ze społecznością żydowską, nie można pozostawić tego bez konsekwencji - oceniła Merkel.
- Chodzi o to, by ze strony papieża i Watykanu jasno postawiono sprawę, iż negowanie holokaustu nie może mieć miejsca, a pozytywne relacje z Żydami są konieczne. Moim zdaniem takie wystarczające wyjaśnienie jeszcze nie nastąpiło - dodała.
Merkel wypowiadała się na konferencji prasowej po rozmowach z przebywającym w Berlinie prezydentem Kazachstanu Nursułtanem Nazarbajewem.
W minionych dniach w Niemczech nasiliła się krytyka Benedykta XVI za rehabilitację biskupa lefebrysty Richarda Williamsona, który zanegował istnienie komór gazowych i zagładę milionów Żydów w czasie II wojny światowej.
PAP, PH

Atak zimy w Anglii: to nie Rosja, nie mamy infrastruktury

Najobfitsze od prawie 20 lat opady śniegu w Anglii, które dla wielu osób oznaczały w poniedziałek przymusowe wolne od pracy, kosztowały gospodarkę - według różnych szacunków - od 1 miliarda do nawet 3 mld funtów.
Brytyjska prasa podsumowuje skutki najgorszych od lutego 1991 roku śnieżyc. Ale to nie koniec. Meteorolodzy ostrzegają, że na południu Anglii obfite opady występować będą przez cały wtorek, a śnieg i śnieg z deszczem utrzyma się co najmniej do końca tygodnia. Pokrywa nawet 40 cm białego puchu ma utworzyć się też w częściach północno-wschodniej Anglii i w górach Pennińskich.
Tymczasem lokalne władze mają zapas soli do posypywania dróg jeszcze tylko na trzy, cztery dni - ostrzega "Times".
W poniedziałek śnieżyce zatrzymały w domu jednego na pięciu zatrudnionych. Ci, którzy zdecydowali się jednak dotrzeć do pracy, mieli kłopot z punktualnością. Spóźnionych było czterech na pięciu pracowników. Jednocześnie co najmniej jedna czwarta szefów zapowiedziała, że ich podwładni będą mogli wyjść wcześniej. Mniej więcej do południa większość ludzi porzuciła myśl o dostaniu się dokądkolwiek - relacjonuje "Times".
Nie sprzyjał im chaos komunikacyjny. W Londynie na trasy po raz pierwszy w historii nie wyjechał żaden autobus. W tym czasie pasażerowie w przepełnionym do granic możliwości metrze próbowali pojąć, w jaki sposób "kilka cali śniegu mogło doprowadzić stolicę do paraliżu" - pisze dziennik.
- Nie jesteśmy w Rosji - tłumaczył w poniedziałek rzecznik londyńskiego transportu. - Nie mamy infrastruktury przygotowanej na nieprzerwane opady śniegu - dodał.
Podróżni w terminalu 5 lotniska Heathrow usłyszeli z kolei komunikat, że wszystkie loty odwołano, a ich samych poproszono o opuszczenie budynku. Przy przepełnionych hotelach i ograniczeniu liczby taksówek apel nie na wiele się zdał.
Wszystko to kosztowało gospodarkę nawet 3 mld funtów - szacuje firma Peninsula. Federacja Małych Firm, na którą powołuje się "Independent", ocenia straty na 1,2 miliarda funtów.
Prawdziwe oblężenie przeżywały też supermarkety, z których klienci w obawie przed przerwaniem dostaw wykupywali gotowe dania, zupy i owsiankę.
Jednocześnie wszyscy poniżej 18 roku życia mieli w poniedziałek po raz pierwszy w życiu okazję zobaczyć na południowym wschodzie takie ilości śniegu, że dało się ulepić prawdziwego bałwana. Ich radość była tym większa, że w regionie zamknięto co najmniej 2,8 tys. szkół - pisze "Times".
PAP, POg

Poniedziałek, 2009-02-02

Żałoba w Chicago po śmierci Polaków

W polskiej społeczności w Chicago panuje żałoba po śmierci sześciorga Polaków w katastrofie samolotu turystycznego Piper Seneca. Do wypadku doszło w piątek koło miejscowości Kenova w stanie Wirginia Zachodnia.
W niedzielę dziesiątki przyjaciół ofiar i ich rodziny zebrały się w polsko-amerykańskim aeroklubie w Chicago, by uczcić pamięć zabitych w katastrofie. Wcześniej około tysiąca osób modliło się w kościele św. Konstancji w Chicago w intencji zmarłych.
Chicagowskie radio polonijne 1030 w poniedziałek od rana odbierało telefony od słuchaczy, którzy pytali, jak mogą pomóc rodzinom ofiar.
- To byli bardzo wartościowi, popularni w Chicago ludzie - powiedziała o zmarłych szefowa radia 1030 Kamila Dworska.
W katastrofie zginęli czterej zawodowi piloci, członkowie polskiego aeroklubu - Kazimierz Adamski, Wiesław Dobrzański, Ireneusz Michałowski i Stanisław Matras - oraz 26-letnia polonijna dziennikarka Monika Niemiec i jej ojciec Stanisław Niemiec.
Dwusilnikowa Seneca wystartowała w piątek rano z lotniska w Lake in the Hills (przedmieścia Chicago), zmierzając do Charlotte w Północnej Karolinie, a potem do Clearwater na Florydzie. Podróżni mieli tam obejrzeć dwa samoloty wystawione na sprzedaż.
Samolot rozbił się o godz. 13.37 czasu lokalnego w górzystym zalesionym terenie, około 4 kilometrów od lotniska TriState koło Kenova. W czasie wypadku panowała w tym rejonie burza śnieżna i widoczność była bardzo ograniczona.
Według początkowych informacji, pilot wysłał sygnał SOS i szukał lotniska do awaryjnego lądowania. Miał trudności ze zlokalizowaniem lotniska. Trzykrotnie podchodził do lądowania, aż w końcu zabrakło mu paliwa.
Jak jednak powiedział rzecznik Krajowego Zarządu Bezpieczeństwa Transportu (NTSB), z pierwszych raportów z miejsca wypadku wynika, że w trakcie uderzenia samolotu o ziemię oba jego silniki nadal pracowały.
Według radia 1030, kontroler lotu próbował skontaktować pilota z lotniskiem, ale samolot zniknął z radaru. Jak się dowiedziano później, zawadził o linie wysokiego napięcia.
Działający od 17 lat Amerykańsko-Polski Aeroklub w Chicago liczy około 60 członków. Jest największym polskim aeroklubem poza granicami Polski.
Tomasz Zalewski PAP

Żołnierze misji pokojowej strzelali do tłumu, 18 osób nie żyje

Co najmniej 18 cywilnych Somalijczyków zginęło w Mogadiszu, gdy umieszczona przy drodze bomba wybuchła w chwili przejazdu konwoju Unii Afrykańskiej (UA), a żołnierze w odpowiedzi zaczęli strzelać do tłumu - podały źródła medyczne i policyjne.
Tymczasem zastępca burmistrza Mogadiszu Abdifatah Ibrahim powiedział agencji Reutera, że żołnierze misji pokojowej UA w Somalii (AMISOM) otworzyli ogień na zatłoczonej drodze, zabijając nawet 36 osób.
Konwój został zaatakowany na drodze w południowej części miasta. Po eksplozji żołnierze strzelali do stojących w pobliżu autobusów, przewożących cywilów.
Informacjom tym zaprzecza UA. Rzecznik AMISOM Bahuko Baridgye twierdził wcześniej, że w wybuchu umieszczonego przy drodze ładunku zginęło trzech cywilów.
Informację o trzech cywilnych ofiarach eksplozji potwierdza też wiceburmistrz. Jednak według niego 36 innych osób zginęło, gdy żołnierze AMISOM "otworzyli ogień na oślep".
W skład AMISOM wchodzi 3,4 tys. żołnierzy ugandyjskich i burundyjskich, czyli dużo poniżej planowanych 8 tys. Misja działa w Somalii od marca 2007 roku, ale jest słabo wyposażona i niedofinansowana.
Po wycofaniu się sił etiopskich w styczniu AMISOM jest jedyną zagraniczną misją w Somalii.
Etiopia w końcu 2006 roku wysłała do Somalii ok. trzech tysięcy żołnierzy, by wesprzeć tamtejszy rząd tymczasowy, cieszący się wsparciem państw Zachodu. Rząd Somalii od blisko dwóch lat walczy z islamskimi rebeliantami.
PAP

Phil: zima jeszcze potrwa; Tymka: wiosna tuż-tuż

Najsłynniejszy świstak na świecie Phil z Punxsutawney w Pensylwanii zobaczył swój cień i wrócił do norki. Oznacza to, że zima potrwa jeszcze co najmniej sześć tygodni. W odróżnieniu od swego amerykańskiego kolegi ukraiński świstak o imieniu Tymka nie ujrzał swego cienia. To z kolei ma świadczyć o tym, że wiosna nadejdzie wcześnie.
Legenda, podobno rodem z Niemiec, mówi, że jeśli świstak wyjrzy z norki i zobaczy swój cień w dniu Matki Boskiej Gromnicznej (2 lutego), czeka nas jeszcze długa zima. Jeśli cienia nie będzie - wkrótce przyjdzie wiosna.
Najsłynniejszy świstak świata
Świstak może zobaczyć swój cień, jeśli dzień jest słoneczny. 2 lutego Phil wychodzi ze swej elektrycznie ogrzewanej norki w pniu drzewa na wzgórzu Gobbler's Knob, rozgląda się za swym cieniem, po czym szepcze prognozę do ucha przedstawicielowi Klubu Świstaka, oczywiście w swoim świstakowym języku. Przedstawiciel przekłada to na angielski i informuje opinię publiczną.
Świstak Phil z Punxsutawney w stanie Pensylwania stał się znany na całym świecie dzięki filmowi "Dzień świstaka" (1993 r.) z Billem Murrayem.
Annały mówią, że od 1887 roku świstak zobaczył swój cień 97 razy, a nie zobaczył 15 razy. Dla kilku lat nie ma danych.
Stypendium dla świstaka
Ukraiński Tymka, mieszkaniec stacji biologicznej charkowskiego uniwersytetu im. Karazina, został wybudzony ze snu zimowego przez studentów i naukowców wydziału biologii tej uczelni. Gdy wyszedł z klatki, niebo było zachmurzone, więc zebrani nie zobaczyli cienia zwierzęcia.
Program zajęć ukraińskiego świstaka nie ograniczył się jednak tego dnia wyłącznie do prognozowania pogody. Tymka został uroczyście pasowany na studenta, co nastąpiło po zdaniu symbolicznego egzaminu z języka ukraińskiego i biologii.
Jak donoszą obecni na miejscu dziennikarze, świstak zaliczył je z maksymalną liczbą 200 punktów. Po egzaminie Tymka otrzymał studencką czapkę i togę, a władze uniwersyteckie przyznały mu stypendium.
W tym roku charkowski świstak dostanie także nowe mieszkanie. Dotychczas żył w jednoosobowym domku, lecz w związku z tym, że niedawno dołączyła do niego samica, uczelnia w Charkowie zakupiła parze większe lokum.
Opiekunowie Tymki mają nadzieję, że niebawem związek ten zaowocuje potomstwem. W przyszłym roku 9-letni świstak przejdzie na emeryturę, nastał więc czas, by jego obowiązki głównego meteorologa Ukrainy przejął przedstawiciel młodszego pokolenia.
PAP

Niedziela, 2009-02-01

Davos bez odpowiedzi na globalny kryzys

Niepewność i brak zdecydowania zdominowały Światowe Forum Ekonomiczne w Davos. Zakończyło się ono w niedzielę w tak samo ponurej atmosferze, w jakiej się zaczęło - z przeświadczeniem, że i rozmiary globalnego kryzysu, i drogi wyjścia z niego są równie niejasne.
- Wszyscy w Davos są zagubieni - powiedział Kishore Mahbubani, dziekan Lee Kuan Yew School of Public Policy z Singapuru. - Nikt nie ma, jak się zdaje, jasnego pojęcia, jak wielki jest kryzys i co zrobić, żeby się z niego wydostać. Według niego konieczne jest "fundamentalne zbadanie całego globalnego systemu, żeby przekonać się, co nawaliło, a nikt nie jest skłonny zadawać tu fundamentalnych pytań tego rodzaju".
Francuska minister gospodarki Christine Lagarde ostrzegała przed błędnym kołem: same remedia na kryzys - wykup przez państwo toksycznych aktywów od banków i plany bodźców - mogą przynieść jeszcze ostrzejszą reakcję, która kryzys pogłębi. Wymieniła społeczne niepokoje i z drugiej strony protekcjonizm jako główne zagrożenia, w obliczu których stoją państwa pogrążone w kryzysie. Katalizatorem tych zagrożeń jest wykorzystywanie pieniędzy podatników na plany naprawcze i spowolnienie wzrostu gospodarczego.
Trudności gospodarcze i rosnące bezrobocie już doprowadziły do zamieszek w Grecji, Bułgarii, na Łotwie, Litwie i Madagaskarze; protesty przyczyniły się do upadku rządu Islandii. W ubiegłym tygodniu ponad milion ludzi wyszedł w proteście na ulice francuskich miast, tysiące maszerowały w Rosji. W USA mnożą się kampanie "Zakupy rób lokalnie". W Wielkiej Brytanii strajkowano w proteście przeciwko zatrudnianiu pracowników z zagranicy.
Z obrad forum wynika, że redukcje pracownicze będą nie do uniknięcia, podobnie jak nieuniknione będą gwałtowne reakcje społeczne wobec kapitalizmu.
Forum w Davos pokłada nadzieje w przyszłym spotkaniu grupy G20 (krajów rozwiniętych i gospodarek wschodzących, takich jak RPA, Brazylia i Indie), które ma odbyć się w Londynie na początku kwietnia, i na którym powinien zostać określony szkielet nowego globalnego systemu finansowego.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel zaproponowała utworzenie Rady Gospodarczej Narodów Zjednoczonych na wzór Rady Bezpieczeństwa ONZ do nadzoru rynków. Zaapelowała o przyjęcie karty globalnej gospodarki pokryzysowej, opartej o gospodarkę zrównoważoną. Uznała, że niemiecki model gospodarki społeczno-rynkowej mógłby posłużyć, wobec upadku kapitalizmu anglosaskiego, za model przyszłego międzynarodowego systemu finansowego.
Premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown uznał, że tylko międzynarodowo skoordynowane działania mogą przynieść rezultaty w wychodzeniu z kryzysu finansowego i gospodarczego. Agencja Reutera pisze o złożonym mechanizmie: jakiekolwiek odejście od globalnego handlu uderza rykoszetem w kraje rozwijające się, których wzrost gospodarczy pochodzi z eksportu. Ostatnie dane o wymianie handlowej z Chin, USA i Unii Europejskiej już wykazały ostre deficyty. Problem pogłębia fakt, że międzynarodowe banki wycofują się z pożyczek zagranicznych, aby ratować sytuację w swoich krajach. Podatnicy w USA i Wielkiej Brytanii domagają się, uzależniając od tego zgodę na rządowe plany ratowania banków, aby udzielały one pożyczek w macierzystych krajach. W ten sposób rośnie ryzyko wycofywania się banków z pożyczek dla gospodarek wschodzących.
Mimo wszystko laureat ekonomicznej nagrody Nobla Muhammad Yunus - założyciel Grameen Bank w Bangladeszu i ojciec mikrokredytów - dostrzega w finansowym kryzysie dobrą stronę złego.
- To nie jest tylko rozczarowanie i frustracje - powiedział agencji AP. -Jest to najlepszy moment, bo są rzeczy, które trzeba zmienić. Nie chcemy powrotu do tej samej normalności, z której się wywodzimy. Stworzymy nową normalność, która zostanie i będzie toczyć się dalej i zmieniać świat.
PAP

Największa klęska suszy od 50 lat w Argentynie

Argentyna, niegdyś "spichlerz świata", stoi w obliczu katastrofalnego nieurodzaju z powodu wyjątkowo dotkliwej suszy.
Hodowcy i producenci rolni, po wielu miesiącach konfliktów strajkowych z rządem, ponoszą teraz ogromne straty wskutek suszy, określanej przez nich jako "największa od 50 lat".
Dotąd wskutek suszy padło 600 tys. sztuk bydła.
Produkcja zbóż, według przewidywań farmerów, może być w tym roku o 30% mniejsza niż w roku ubiegłym. Również poprzednie dwa lata były w Argentynie wyjątkowo suche.
PAP

Polscy autorzy na Międzynarodowym Festiwalu Komiksów we Francji

W Angouleme we Francji trwa Międzynarodowy Festiwal Komiksów, uznawany za największe spotkanie miłośników tego gatunku w Europie. O główną nagrodę ubiega się Polka, mieszkająca w Belgii Marzena Sowa, a jednym z gości jest słynny polski twórca komiksów Grzegorz Rosiński.
W ciągu trwającego do niedzieli czterodniowego festiwalu, miłośnicy komiksów, uważanych we Francji za sztukę, mogą porozmawiać z blisko tysiącem autorów i odwiedzić stoiska 200 wydawnictw. Mogą też obejrzeć wystawy, koncerty i spektakle komiksowymi inspirowane fabułami i postaciami. Na scenach odbywają się pojedynki rysowników, którzy improwizują na oczach widzów historie na wybrany temat.
Wśród twórców komiksów z całego świata są też Polacy. O główne trofeum największego europejskiego festiwalu komiksów ubiegają się autorzy ok. 50 tytułów. Jest wśród nich Marzena Sowa, autorka - wraz z Sylvain Savoia - komiksu w języku francuskim "Marzi (1984- 1987): Polska w oczach dziecka".
Jest to opowieść małej rudowłosej dziewczynki żyjącej na blokowisku w realiach PRL. Seria książeczek zdobyła we Francji duży rozgłos, a Sowa, mieszkająca obecnie w Brukseli, pracuje nad kolejnymi częściami, w których "Marzi" - jak ochrzcili Marzenę Francuzi - dorasta, idzie na liceum, a później wyjeżdża na studia za granicę.
Jak przyznaje Sowa, cykl o "Marzi" - dotychczas we Francji ukazały się cztery tomy - jest opowieścią autobiograficzną, ale zarazem mówiącą wiele o codziennym życiu u schyłku komunizmu.
- Gdy podpisywałam dziś swoje książki, przychodzili do mnie Francuzi w bardzo różnym wieku - od małych dzieci po osoby starsze. Mam wrażenie, że to opowiadanie łączy różne pokolenia, nawet tych, którzy o Polsce nic nie wiedzieli - powiedziała Sowa. Dodała, że na jesieni ukaże się w Polsce przekład kolejnych (trzeciej i czwartej) części przygód Marzi.
Ogromne tłumy czekały w Angouleme w kolejce po autograf słynnego polskiego rysownika, od lat tworzącego za granicą, Grzegorza Rosińskiego, autora cyklu "Thorgal". Kilka lat temu podczas tego festiwalu pokazano retrospektywę jego dzieł.
Międzynarodowy Festiwal Komiksu w Angouleme odbywa się już od 1974 roku. Co roku przyciąga około 200 tys. fanów tej sztuki.
Szymon Łucyk
PAP  

Sobota, 2009-01-31

MSZ: porwany w Pakistanie Polak żyje

Według wszelkich dostępnych władzom pakistańskim informacji porwany w Pakistanie polski inżynier żyje - taką wiadomość przekazał ambasadorowi RP w Islamabadzie Krzysztofowi Dębnickiemu minister spraw wewnętrznych Pakistanu odpowiedzialny za śledztwo ws. uprowadzenia polskiego obywatela.
Poinformował o tym rzecznik MSZ Piotr Paszkowski.
Według jego relacji, jednocześnie szef pakistańskiego MSZ zapewnił, że sprawa porwanego Polaka jest traktowana "priorytetowo", z całą wymaganą powagą i że podejmowane są wszystkie niezbędne działania, które mają prowadzić do jego uwolnienia.
Paszkowski podkreślił, że podczas spotkania strona polska silnie zaznaczyła, że oczekuje zintensyfikowania działań polsko- pakistańskiej koordynacyjnej grupy roboczej i w konsekwencji większej skuteczności prowadzonych działań w celu uwolnienia Polaka.
Spotkanie z szefem MSZ Pakistanu ma związek z doniesieniami pakistańskiego dziennika "Dawn", że porywacze grożą zabiciem polskiego geologa, który został uprowadzony cztery miesiące temu w pakistańskim Pendżabie.
W spotkaniu uczestniczył po stronie pakistańskiej także dyrektor ds. zarządzania sytuacjami kryzysowymi i dyrektor generalny departamentu Europy w MSZ Pakistanu.
Polskiemu ambasadorowi towarzyszył przedstawiciel prezydencji czeskiej, Komisji Europejskiej oraz ambasady Szwecji.
Jeszcze w piątek szef dyplomacji Radosław Sikorski poprosił ministra spraw zagranicznych Pakistanu o podjęcie "wszelkich możliwych działań" mogących doprowadzić do uwolnienia Polaka porwanego we wrześniu w tym kraju.
Jak poinformował rzecznik MSZ, pakistański minister Makhdoom Shah Mahmood Qureshi w rozmowie telefonicznej z polskim ministrem zapewnił, że władze Pakistanu, i on osobiście, są świadomi "konieczności odpowiedzialnego prowadzenia energicznych działań".
Także w piątek MSZ poinformowało, że podsekretarz stanu w ministerstwie Jacek Najder spotkał się z ambasador Pakistanu w Warszawie Seemą Ilachi Baloch. Zapewniła ona, że informacje o tym, iż porywacze grożą zabiciem polskiego geologa, zostały przekazane premierowi Pakistanu.
- Pani ambasador przekazała ministrowi Najderowi informacje o działaniach, jakie zostały podjęte celem zweryfikowania tożsamości osoby, która przekazała mediom ultimatum porywaczy. Podkreśliła także, że rząd Pakistanu prowadzi wszelkie możliwe działania zmierzające do uwolnienia polskiego obywatela - informuje MSZ.
Ambasador Pakistanu oświadczyła, że, tak jak dotąd, będzie pozostawała w ścisłym kontakcie z polskim MSZ i będzie przekazywała na bieżąco wszelkie znaczące informacje w tej sprawie.
Pracownik Geofizyki Kraków został uprowadzony 28 września ok. 200 km na południowy zachód od Islamabadu. Uzbrojeni napastnicy zabili trzech towarzyszących mu Pakistańczyków. Obecnie - według dziennika "Dawn" - jest przetrzymywany w pobliżu granicy afgańsko-pakistańskiej.
W połowie października ujawniono nagranie porwanego geologa, w którym przedstawił się on jako Piotr i apelował do pakistańskiego rządu o spełnienie żądań talibskich porywaczy.
Polak zajmował się obsługą aparatury pomiarowej. Geofizyka prowadziła w Pakistanie prace na zlecenie jednej z tamtejszych państwowych firm poszukujących gazu ziemnego.
PAP

Kuba wznawia stosunki dyplomatyczne z Rosją


Raul Castro podpisał w Moskwie 34 dokumenty o współpracy, kredytach i wymianie handlowej. To początek nowego etapu w stosunkach kubańsko-rosyjskich.
Umowa o partnerstwie strategicznym podpisana przez prezydentów Raula Castro i Dimitrija Miedwiediewa ma charakter polityczno-wojskowy.
Po okresie wielkiej przyjaźni, kiedy wszechstronne poparcie dla Kuby kosztowało Moskwę do czterech miliardów dolarów rocznie, nastąpił wraz z rozpadem ZSRR długi etap niemal zerowych, a nawet wrogich stosunków.
Dzienniki moskiewskie pisały, że Kreml pragnie teraz naprawić błędy popełnione w stosunkach z Kubą po rozpadzie ZSRR. Ostatnim było zrezygnowanie w 2002 roku z dalszego wynajmowania bazy Lourdes na zachód od Hawany, świetnie usytuowanej dla celów szpiegostwa radioelektronicznego.
Ze informacji oficjalnych o zawartości podpisanych umów wynika, że Kuba otrzyma nowe rosyjskie kredyty. Rosyjski wicepremier Igor Sieczin oświadczył, że poprzedni kredyt, w wysokości 235 milionów dolarów, "jest na wyczerpaniu".
Rosyjskie firmy naftowe chcą prowadzić wiercenia w szelfie przybrzeżnym Kuby, gdzie odkryto bogate złoża ropy. Chęć współpracy z Hawaną w dziedzinie obrony powietrznej deklarują zaś rosyjscy wojskowi.
Jedna z umów dotyczy zakupu przez Kubę samolotów Tupolew-204 SE oraz samochodów osobowych i ciężarowych.
Istotną pomoc w sytuacji wyspy, nawiedzonej w ubiegłym roku przez trzy niszczycielskie cyklony, będą stanowiły bezpłatne dostawy żywności z Rosji, m.in. 100.000 ton zbóż.
Podpisano także umowy o współpracy w dziedzinie biotechnologii i przemysłu farmaceutycznego. Kubańskie patenty na leki antyrakowe, dające zwłaszcza dobre wyniki przy leczeniu raka płuc, kupiły w 2008 roku amerykańskie laboratoria farmaceutyczne, czyniąc wyłom w obowiązującym w USA zakazie wszelkiego handlu z wyspą.
PAP

 

Piątek, 2009-01-30

750 tys. osób odwiedziło stronę papieża na YouTube

Prawie 750 tysięcy internautów weszło w ciągu sześciu dni na oficjalną stronę Benedykta XVI na portalu YouTube - poinformował rzecznik Stolicy Apostolskiej ksiądz Federico Lombardi w tydzień po inauguracji strony.
Dokonując pierwszego bilansu tej inicjatywy, uznanej za rewolucyjną w historii watykańskich mediów, ks. Lombardi zauważył, że dotychczasowa statystyka pozwala stwierdzić, iż popularność tej strony na znanym portalu jest porównywalna z innymi.
W pierwszym tygodniu funkcjonowania "watykańskiego kanału" na YouTube każdego dnia pojawiały się w nim dwa materiały filmowe. Z okazji Dnia Pamięci o Holokauście, obchodzonego 27 stycznia, zamieszczono dodatkowo wypowiedzi papieża na temat zagłady Żydów.
PAP

Partick Swayze porzucił terapię i jest gotów na śmierć

Odtwórca niezapomnianych ról w filmach "Uwierz w ducha" i "Dirty Dancing" uznał, że medycyna już nie jest w stanie mu pomóc. Jak doniosły amerykańskie media, Partick Swayze cierpiący na raka trzustki zaprzestał terapii, gdy usłyszał od lekarzy, że są bezsilni wobec jego choroby. Jego matka publicznie prosi teraz wszystkich o modlitwę za umierającego syna.
- Jego stan pogarsza się z każdym dniem, odkąd zaprzestał chemioterapii. Z każdą niemal chwilą traci na wadze. Bardzo cierpi i stale musi zażywać morfinę - mówi jeden z przyjaciół aktora i dodaje: możemy mu już tylko zapewnić godne warunki śmierci.
Jeszcze nie tak dawno, bo na początku stycznia, aktor był umiarkowanym optymistą i zdawał się być przekonany, iż wygra z chorobą. W jednym z wywiadów powiedział potem, że zostały mu najwyżej dwa lata życia.
- Będę walczył i zrobię wszystko, aby doczekać skutecznej terapii na moją chorobę - mówił 56-letni Swayze w ekskluzywnym wywiadzie, którego udzielił amerykańskiej stacji telewizyjnej ABC. - Tak, jestem wściekły, jestem cholernie przerażony tym wszystkim. Śmierć zagląda mi każdego dnia w oczy. Każdego dnia pytam więc: dlaczego akurat u diabła padło właśnie na mnie - zwierzał się przed kamerami ze swojego dramatu.
Polska

OCIEPLENIE STOSUNKÓW NA LINII BRUKSELA -
Jednak będzie szczyt Unia - Chiny

Poprzedni szczyt odwołano z powodu przyjęcia w Unii dalajlamy. Teraz szef Komisji Europejskiej Jose Barroso i premier Chin Wen Jiabao ogłosili, że "wkrótce" dojdzie do szczytu UE - Chiny. To ma być dowód zbliżenia między potęgami.
- Zgodziliśmy się, że wkrótce odbędzie się szczyt UE-Chiny - ogłosił Jose Barroso, szef Komisji Europejskiej po rozmowach z szefem chińskiego rządu, Wen Jiabao, który odwiedził Brukselę po raz pierwszy od 2004 roku.
Szczyt z Chinami po szczycie G20
Wen Jiabao potwierdził, że do szczytu może dojść w "bliskim terminie". Dokładna data ma być ustalona później. Czeskie przewodnictwo UE w specjalnym komunikacie sprecyzowało jedynie, że szczyt odbędzie się w Pradze, jeszcze za czeskiego przewodnictwa, najpewniej po 2 kwietnia, czyli po londyńskim szczycie krajów grupy G20 dotyczącym kryzysu finansowego.
Chiny wierzą w poprawę stosunków z UE
PAP

AWANS MINISTRA FINANSÓW
Gruzja ma nowego premiera


Dotychczasowy minister finansów Nika Gilauri zostanie nowym gruzińskim premierem. Zastąpi on na tym stanowisku Grigola Mgalobliszwiliego, który złożył dymisję z powodu złego stanu zdrowia.
Gilauriego na stanowisko premiera mianował prezydent Micheil Saakaszwili. - Zastępca premiera zostanie nowym premierem - powiedział Saakaszwili. Miejsce Gilauriego zajmie - zgodnie ze słowami gruzińskiego prezydenta - jego zastępca Kakha Baindurashvili.
Nominacja Gilauriego musi zostać zaaprobowana przez parlament. Wydaje się jednak, ze nie będzie z tym większego problemu, bo większość w parlamencie ma prezydencka partia Zjednoczony Ruch Narodowy.
Gilauri będzie piątą osobą na stanowisku szefa rządu od czasów objęcia prezydentury przez Saakaszwilego w 2003 roku.
Odszedł premier z energią
Dotychczasowy premier Mgalobliszwili poinformował o swojej dymisji w piątek w telewizji. 35-letni Mgalobliszwili ostatnio leczył się na nerki w klinice w Niemczech. - Trudno jest mu pracować, gdyż jest poważnie chory - powiedział jeden ze współpracowników byłego premiera.
Mgalobliszwili to były ambasador w Turcji. Stanowisko premiera objął pierwszego listopada ubiegłego roku, po sierpniowym konflikcie zbrojnym z Rosją. To wtedy właśnie wtedy prezydent Micheil Saakaszwili mówił, że nominacja ta związana jest z potrzebą "nowej energii", aby zmierzyć się z wyzwaniami.
Gruzińskie media informowały o rosnącym sporze między premierem a Saakaszwilim. Prezydent był ponoć niezadowolony z działań szefa rządu.
PAP

 

Czwartek, 2009-01-29

Obama życzy sukcesów patriarsze Cyrylowi

Prezydent USA Barack Obama pogratulował wyboru nowemu patriarsze Moskwy i Wszechrusi Cyrylowi, który we wtorek zastąpił poprzedniego zwierzchnika Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, zmarłego w grudniu Aleksego II - poinformował rzecznik Białego Domu.
- Prezydent pogratulował rosyjskiej społeczności prawosławnej wyboru patriarchy Cyryla - oświadczył rzecznik Białego Domu Robert Gibbs w komunikacie wydanym w środę wieczorem.
- Prezydent życzy nowemu patriarsze wielu sukcesów w kontynuowaniu i rozwijaniu bogatej tradycji duchowej Rosji i wspieraniu dobroczynnego dialogu między religiami, ważnego w każdym pluralistycznym społeczeństwie - dodał rzecznik.
62-letni patriarcha Cyryl o 1989 roku kierował Wydziałem Stosunków Zewnętrznych Patriarchatu Moskiewskiego, czyli cerkiewną dyplomacją. Uważany jest za liberała i zwolennika większego udziału Cerkwi w polityce. Jego konserwatywni oponenci wytykają mu ekumenizm i rzekomą sympatię do katolicyzmu.
PAP

NASA NIE WIE SKĄD POWAŻNA USTERKA
Marsjański łazik ma kłopoty


NASA ma kolejne kłopoty w kosmosie. Przebywający od pięciu lat na Marsie, łazik Spirit odmówił posłuszeństwa. Robot od niedzieli nie przesyłał informacji dotyczących swego położenia i nie zapisywał w pamięci żadnych nowych danych. Dopiero kiedy udało się tymczasowo usunąć usterkę - NASA ujawniła, że były kłopoty.
Spirit odmówił posłuszeństwa w ostatni weekend. Co prawda otrzymał instrukcje z Ziemi, jednak poleceń nie wykonał. Wydawało się także, że łazik stracił orientację w terenie i miał kłopoty z pamięcią - nie zachował bowiem na swoim twardym dysku wydarzeń z tego dnia. Z czasem wszystko wróciło jednak do normy, robot zaczął wykonywać polecenia z Ziemi. Naukowcy NASA usiłują teraz ustalić, co było przyczyną usterki. Nie wykluczają, że w czułe urządzenia uderzyły promienie kosmiczne i je uszkodziły.
Misja dwóch łazików
Bliźniacze łaziki - Spirit i Opportunity - wylądowały na powierzchni Czerwonej Planety ponad 5 lat temu. Zgodnie z pierwotnym planem, ich misja miała potrwać zaledwie 90 dni. Spirit jest sześciokołowym pojazdem wielkości meleksa. Waży 174 kg, mierzy 2,3 metry długości i 1,6 metra szerokości. Energii dostarczają mu baterie słoneczne. Posiada panoramiczne kamery, mikroskopy i spektrometry do szukania minerałów. Robot otrzymuje polecenia z centrum kontroli lotów w Kalifornii. Choć porusza się wolno, sam potrafi omijać przeszkody - zbyt duże głazy i szczeliny.
IAR

Sąd Najwyższy Rosji oddalił zażalenia w sprawie Katynia


Kolegium Wojskowe Sądu Najwyższego Rosji oddaliło zażalenia rosyjskich prawników, reprezentujących rodziny 10 ofiar mordu NKWD na polskich oficerach w Katyniu w 1940 roku.
Kolegium utrzymało w mocy wyrok Moskiewskiego Okręgowego Sądu Wojskowego.
Adwokaci rodzin zapowiedzieli, że zaskarżą czwartkową decyzję rosyjskiego sądu do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Adwokaci Anna Stawicka i Roman Karpiński domagali się uchylenia postanowienia Głównej Prokuratury Wojskowej Rosji z 21 września 2004 roku o umorzeniu śledztwa w sprawie tej zbrodni i umożliwienia ich klientom zapoznania się z tym dokumentem, co wymagałoby jego odtajnienia.
Żądali też formalnego uznania rodzin pomordowanych za poszkodowanych. Pozwoliłoby to im na występowanie do sądu o pośmiertną rehabilitację krewnych, a w wypadku wznowienia dochodzenia - także na składanie wniosków dowodowych.
Rozpoczynając czwartkowe posiedzenie sędzia Władimir Chomczik podjął decyzję, że postępowanie toczyć się będzie przy drzwiach zamkniętych i wyprosił z sali polskich dziennikarzy.
Kolegium dwukrotnie - 16 i 25 grudnia 2008 roku - odraczało rozpatrzenie zażalenia prawników. Wnioskowali o to przedstawiciele Prokuratury Generalnej Rosji i Głównej Prokuratury Wojskowej. Argumentowali, że potrzebują czasu na zapoznanie się ze złożonym przez Stawicką i Karpińskiego uzupełnieniem do skargi kasacyjnej. Zawiera ono informację, że Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu przyjął już do rozpatrzenia podobną skargę obywateli polskich.
Skargę do strasburskiego trybunału złożyli krewni Jerzego Janowca i Antoniego Trybowskiego, jeńców obozu w Starobielsku, rozstrzelanych w Charkowie.
W czwartek mija też termin, w którym Rosja miała odpowiedzieć na zapytania strasburskiego trybunału w tej sprawie. Poprosił on m.in. o przedłożenie mu postanowienia GPW o umorzeniu śledztwa katyńskiego.
14 października 2008 roku Moskiewski Okręgowy Sąd Wojskowy odrzucił zażalenie Stawickiej i Karpińskiego. Sędzia płk Wiktor Jelfimow orzekł wówczas, że oficerów, których rodziny reprezentują prawnicy, nie ma wśród 22 ofiar katyńskiego mordu, zidentyfikowanych w czasie ekshumacji, zarządzonej w latach 90. w ramach śledztwa.
Służby prasowe Europejskiego Trybunału Praw Człowieka poinformowały, że "w bazie danych nie ma informacji o zgłoszeniu uwag strony rosyjskiej", o które zwrócił się Trybunał po otrzymaniu skargi obywateli polskich.
Biuro prasowe Trybunału zastrzega jednak, że nie oznacza to, iż Rosja nie dochowała terminu na przedstawienie swojego stanowiska, bowiem baza danych nie jest aktualizowana na bieżąco.
Trybunał nie wyznaczył jeszcze daty wyroku w sprawie skargi złożonej przez krewnych Jerzego Janowca i Antoniego Trybowskiego.
PAP

"Czarny czwartek" we Francji - strajki sparaliżują kraj

Francuzów czeka "czarny czwartek" w transporcie i niemal całym sektorze publicznym. Z powodu strajków zakłócony będzie ruch kolejowy, lotniczy i komunikacja miejska. Przerwanie pracy i manifestacje zapowiedzieli też nauczyciele, pracownicy szpitali, sądów, banków i przemysłu motoryzacyjnego.
Francuscy związkowcy ostrzegli prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego, że będzie to największy protest od chwili objęcia przez niego władzy. Związki domagają się podjęcia przez rząd walki z bezrobociem i spadkiem płacy realnej. "Czarny czwartek" ma być wielką próbą sił dla wszystkich stron konfliktu społecznego: rządzącej prawicy, związków zawodowych i lewicowej opozycji.
Już od środy strajkują pracownicy kolei, w części kraju kursuje tylko jedna trzecia pociągów. Zakłócona jest też komunikacja miejska, w Paryżu na większości linii kursuje co drugie metro. Francuski przewoźnik lotniczy Air France odwołał 30% lotów z paryskiego lotniska Orly.
Rodzice muszą dziś znaleźć zastępczą opiekę dla dzieci, gdyż z powodu strajku nauczycieli zamknięte też będzie wiele szkół. Mimo strajku służby zdrowia normalnie powinny pracować szpitale. Do protestów sektora publicznego dołączą też pracownicy firm prywatnych - banków i przemysłu motoryzacyjnego.
IAR

INDEX


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228