Polonia Winnipegu
 Numer 69

            9 kwietnia 2009      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu


INDEX

 

WIADOMOŚCI PROSTO Z POLSKI

Środa, 2009-04-08

 

"Śmierć Stelmachowskiego to wielki cios dla całej Polonii"

Zmarł Andrzej Stelmachowski, prawnik i polityk marszałek Senatu I kadencji w latach 1989-1991, minister edukacji narodowej w rządzie Jana Olszewskiego. Wielką zasługą Andrzeja Stelmachowskiego była jego działalność na rzecz Polaków za granicą.
Tadeusz Gawin, założyciel Związku Polaków na Białorusi i pierwszy prezes tej organizacji podkreślił zasługi Andrzeja Stelmachowskiego dla odrodzenia polskości w tym kraju. Gawin dodał, że właśnie dzięki pomysłodawcy Wspólnoty Polskiej, dziś na Białorusi funkcjonuje kilkanaście placówek i dwie szkoły polskie. Zaznaczył też, że Andrzej Stelmachowski doskonale rozumiał trudną sytuację społeczno-polityczną na Białorusi i cechowała go ogromna odwaga w podejmowaniu decyzji.
W 1990 roku jako Marszałek Senatu Andrzej Stelmachowski powołał stowarzyszenie Wspólnota Polska, był prezesem honorowym stowarzyszenia.
Korespondent "Rzeczpospolitej" na Białorusi i członek Rady Naczelnej Związku Polaków na Białorusi Andrzej Pisalnik podkreślił, że odejście profesora to wielka cios dla całej Polonii na Białorusi. - Profesor Stelmachowski zawsze darzył wielką sympatią Polaków mieszkających na wschodzie, a sprawy Polonii były mu bardzo bliskie - zaznaczył Andrzej Pisalnik.
Jego zdaniem, profesor w chwilach najtrudniejszych dla Związku Polaków na Białorusi - w momencie delegalizacji, interesował się sprawami Polaków na wschodzie i popierał ich działania.
W 1990 roku jako Marszałek Senatu Andrzej Stelmachowski powołał stowarzyszenie Wspólnota Polska, był prezesem honorowym stowarzyszenia.
Prof. Andrzej Stelmachowski był jednym z twórców III RP - ocenił sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik.
Według Przewoźnika "odegrał on ogromną rolę w odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1989 r". - Doprowadził do wielu ważnych symbolicznych wydarzeń, jak choćby przekazanie insygniów władzy - które znajdowały się na uchodźstwie - władzom w kraju, wybranym w demokratycznych wyborach - podkreślił sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
- Prof. Stelmachowski podejmował liczne inicjatywy mające na celu zachowanie polskości na kresach, ale także w różnych częściach świata - dodał Przewoźnik. Przypomniał, że od lat współpracował z profesorem. - Prywatnie był człowiekiem otwartym na ludzi, ciepłym i bardzo życzliwym - podkreślił.
IAR Zdjęcie PAP

Kurtyka: w 1990 r. byłem w komitecie wyborczym Wałęsy

Wszystkim powinno zależeć, by NSZZ "Solidarność" stała się elementem mitologii narodowej, tak jak dzieło Józefa Piłsudskiego i Armia Krajowa - mówił prezes IPN Janusz Kurtyka podczas debaty dawnych opozycjonistów z PRL. Burzliwie spierali się oni o ocenę IPN oraz Lecha Wałęsy. Kurtyka mówił, że Wałęsa był niegdyś "symbolicznym wodzem", a jego przywództwo i autorytet były autentyczne. Przyznał: - Sam byłem w 1990 r. w komitecie wyborczym Wałęsy.
Dyskusję pt. "Czy potrzebny jest IPN? Czy wizerunek Lecha Wałęsy powinien być pod szczególną ochroną?" zorganizowało zrzeszające dawnych opozycjonistów Stowarzyszenie Wolnego Słowa. Zarząd SWS w oświadczeniu wydanym w związku z sytuacją wokół IPN i Wałęsy oświadczył m.in., że "Lech Wałęsa jest Polsce i Polakom potrzebny tak samo jak IPN".
- Podejrzewam IPN o służbę na rzecz ideologii, a Wałęsa to nasze dobro narodowe - mówiła jedna z dyskutantek, której przerywano buczeniem. Inna odpowiadała: - Ale to Wałęsa sam dziś szantażuje i dzieli Polaków.
- Walka miedzy dwiema wielkimi partiami toczy się dziś o "sztandar" i tu istnieje wielkie niebezpieczeństwo, które jest teraz udziałem IPN, a musi on utrzymywać pozycje centrowe i nie angażować się w bieżącą walkę polityczną - oświadczył Kurtyka. - My staramy się, by ten sztandar był wspólny - zapewnił oklaskiwany za te słowa prezes IPN.
Według historyka dziejów PRL prof. Andrzeja Paczkowskiego, przewodniczącego kolegium IPN, pamięć jednostkowa lub zbiorowa jest czymś innym niż nauka historii i dlatego różne grupy mogą uważać, że są niedostatecznie opisane. Gdy profesor spytał zebranych, kto głosował w 1990 r. za wyborem Lecha Wałęsy na prezydenta, większość podniosła ręce. - Ale potem nas oszukał! - rozległy się głosy.
- Czy przez to zmieniło się to, co zrobił? - pytał Paczkowski. Apelował, by patrzeć na Wałęsę przez pryzmat tego, że przez 10 lat "był on naszym wodzem".
- Uczestnicy wydarzeń zawsze wiedzą lepiej - skomentował Kurtyka. Przyznał, że w latach 80. Wałęsa był "symbolicznym wodzem", a jego przywództwo i autorytet były autentyczne. Dodał, że sam był w 1990 r. w komitecie wyborczym Wałęsy. - Ale historia to dzieje ludzi realnych, z całym ich dramatyzmem -podkreślił prezes IPN, odnosząc się do wydanych ostatnio książek o Wałęsie.
Komentując podnoszone w dyskusji postulaty otwarcia archiwów IPN, Kurtyka podkreślał, że dostęp do akt IPN jest dziś powszechny i czytały je już dziesiątki tysięcy ludzi. - Trudno mówić o grze teczkami, gdy zasób IPN jest otwarty - dodał.
W sobotę premier Donald Tusk zapowiedział, że nie będzie starał się o odwołanie Kurtyki, którego 5-letnia kadencja kończy się w 2010 r. PO zapowiada, że w 3-4 tygodnie do Sejmu trafi nowela ustawy o IPN, która ma uniemożliwić politykom zasiadanie w kolegium IPN. Odwołania Kurtyki chce klub Lewicy w reakcji m.in. na zarzuty szefa IPN, że b. prezydent Aleksander Kwaśniewski współpracował z SB. Lewica sprzeciwia się też publikacjom pracowników IPN wobec Wałęsy. Kurtyka nie zamierza podawać się do dymisji. Działajcie tak dalej, jak działaliście dotąd, bądźcie odważni - mówił we wtorek prezydent Lech Kaczyński, odznaczając historyków IPN, w tym Kurtykę, wysokimi odznaczeniami. Krytykowały to PO, PSL i Lewica. - To odznaczenia za fałsz i kłamstwa - mówił Wałęsa.
PAP

Przywódca zbuntowanych betanek dogadał się z policją

Nieformalny przywódca zbuntowanych betanek z Kazimierza Dolnego, ksiądz Roman K. osiągnął porozumienie z policją. Mężczyzna oskarżony był m.in. o naruszenie nietykalności cielesnej policjanta.
W czwartek w sądzie rejonowym w Lublinie odbędzie się kolejna odsłona procesu księdza Romana K., podczas której skład sędziowski będzie musiał rozstrzygnąć, czy przyjmuje zawartą ugodę. Sąd zastanowi się również, co dalej z zarzutami dotyczącymi miru naruszenia domowego, czyli przebywania na terenie klasztoru wbrew woli właściciela. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w tej kwestii nie udało się osiągnąć ugody między oskarżonym a przedstawicielem Zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej .
Roman K. - były franciszkanin, a obecnie ksiądz diecezji łomżyńskiej - przebywał ze zbuntowanymi betankami w domu zakonnym w Kazimierzu Dolnym. Prokuratura oskarżyła go o naruszenie miru domowego, czyli przebywanie na terenie klasztoru wbrew woli właściciela i wyroku sądu.
Ponadto jest on oskarżony o znieważanie policjantów słowami obelżywymi podczas eksmisji betanek z klasztoru w październiku 2007 r., naruszenie nietykalności cielesnej policjanta, oraz zmuszanie funkcjonariusza publicznego do zaniechania czynności eksmisyjnych.
Sprawa ks. Romana K. ma związek z konfliktem w zakonie betanek, jaki powstał kilka lat temu z powodu działalności b. przełożonej generalnej Jadwigi L. Według władz kościelnych podejmowała ona decyzje z pominięciem zasad obowiązujących w zakonie m.in. kierując się "prywatnymi objawieniami", które nie były zgodne z nauczaniem Kościoła.
Betanki z Kazimierza nie podporządkowały się decyzji o zmianie przełożonej. Władze kościelne wykluczyły je z zakonu, a władze zakonne wystąpiły do sądu o eksmisję byłych sióstr z klasztoru. 10 października 2007 r. komornik w asyście policji eksmitował ponad 60 zbuntowanych zakonnic oraz ks. Romana K.
PAP

Wtorek, 22009-04-07

AA.Lech Kaczyński odznaczył pracowników IPN

Prezydent Lech Kaczyński odznaczył we wtorek około 20 pracowników Instytutu Pamięci Narodowej. Prezes Instytutu Janusza Kurtyka otrzymał Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. - Odznaczyłem ludzi odważnych i bardzo odważnych - powiedział prezydent. L.Kaczyński podkreślił, że w Polsce odkrywanie prawdy to nie tylko działalność naukowa ale też patriotyczna.
- IPN ma ludzi którzy się odznaczają wielka odwagą, szczególne podziękowania należą się Januszowi Kurtyce - mówił prezydent. Według L.Kaczyńskiego Ordery Odrodzenia Polski należą się naukowcom za zasługi w dokumentowaniu najnowszej historii Polski.
Prezydent powiedział podczas uroczystości, że ostatnie lata działania Instytutu przyniosły wielkie sukcesy w ujawnianiu i rozpowszechnianiu prawdy, nawet jeśli jest ona niezbyt przyjemna. Lech Kaczyński dodał, że ujawnianiu prawdy sprzeciwiają się liczne siły i grupy interesu. - Nikt nie ma prawa, aby jego nikczemne działania w sferze publicznej pozostały nieznane - podkreślił prezydent. Dodał, że trzeba wybaczać, ale pod warunkiem wcześniejszego przyznania się do winy.
Prezydent powiedział, że IPN broni też wolności badań naukowych. Dodał, że w Polsce są ludzie, których nie można krytykować, jak i tacy, o których można powiedzieć wszystko. - Nie oznacza to jednak, że trzeba pisać o tym, co robił 9-latek - powiedział Lech Kaczyński, nawiązując do niedawno wydanej książki o Lechu Wałęsie. Prezydent uznał za głęboko niemoralną sytuację, w której niektóre osoby są poza krytyką. Podkreślił, że dzisiejsza uroczystość jest wyrazem jego niezgody na ten stan rzeczy.
Wśród odznaczonych są m.in. Piotr Gontarczyk - współautor książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" i Jan Żaryn - szef pionu naukowego IPN, autor wstępu do opublikowanej niedawno książki "Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki 1982- 1984".
Jak powiedział szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki, odznaczenia należy rozumieć jako wsparcie dla IPN. Zaznaczył, że decyzja o odznaczeniu pracowników IPN zapadła "jakiś czas temu, przed około dwoma miesiącami".
wp.pl

Zmarła matka Donalda Tuska

- Zmarła matka premiera Donalda Tuska, Ewa Tusk. Uczcijmy jej pamięć minutą ciszy - poinformował prezydent Lech Kaczyński podczas ceremonii wręczenia odznaczeń pracownikom Instytutu Pamięci Narodowej w Pałacu Prezydenckim.
- Chciałbym złożyć głębokie kondolencje premierowi Donaldowi Tuskowi. Śmierć matki jest zawsze bardzo ciężkim przeżyciem. Naprawdę bardzo współczuję - dodał prezydent.
- Ta uroczystość wypadła w smutnych okolicznościach. Pożegnaliśmy marszałka Stelmachowskiego – powiedział Lech Kaczyński po zakończeniu ceremonii. Andrzej Stelmachowski zmarł w poniedziałek w wieku 84 lat. Był ministrem edukacji narodowej w rządzie Jana Olszewskiego (1991-1992), marszałkiem Senatu I kadencji, doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. Polonii i były prezes Stowarzyszenia "Wspólnota Polska".
wp.pl

Ogłoszono werdykt konkursu "Arthur Rubinstein in Memoriam"

Anna Fedorowa z Ukrainy i Koreanka Mun Ji- Yeong zdobyły ex aequo I nagrodę w VIII Konkursie "Arthur Rubinstein in Memoriam" w Bydgoszczy. Zwycięzcy wystąpią w finałowym koncercie w środę wieczorem.
Jury konkursu, pod przewodnictwem znanej pianistki Ewy Osińskiej, uzgodniło i ogłosiło swój werdykt przed północą. Drugą nagrodę otrzymał polski pianista z Poznania, Nikodem Wojciechowski, którego wyróżniono także nagrodą im. Anieli Młynarskiej-Rubinstein, a na trzecim miejscu znalazła się młodziutka chińska pianistka Li Peng, wyróżniona też Nagrodą Chopinowską.
- Ocena umiejętności tych utalentowanych młodych ludzi była dla jury bardzo trudnym zadaniem. Koncerty grane w ostatnim etapie to duże wyzwanie dla pianistów, którzy nie mają jeszcze dużego doświadczenia we współpracy z orkiestrą - powiedziała Ewa Osińska.
Na dalszych pozycjach sklasyfikowano Piotra Kosińskiego z Krakowa (IV nagroda) i Annę Yukho z Białorusi (VI nagroda). Nagrodę specjalną za wykonanie utworów Karola Szymanowskiego otrzymał Paweł Motyczyński.
Finaliści grali w ostatnim etapie konkursu koncerty Ludwiga van Beethovena, Fryderyka Chopina, Roberta Schumana, Camilla Saint- Seansa, Sergiusza Rachmaninowa, Piotra Czajkowskiego i Karola Szymanowskiego. Towarzyszącą im orkiestrę Sinfonia Iuventus z Warszawy poprowadził gościnnie Ian Hobson z USA.
W środę wieczorem, w koncercie laureatów, obok tegorocznych zwycięzców wystąpi dwoje młodych artystów: Denis Zdanov, zwycięzca siódmej edycji konkursu oraz laureatka drugiej edycji Joanna Marcinkowska.
O udział w VIII konkursie starało się 45 pianistów, spośród których komisja wybrała 21 najlepszych, ale dwóch muzyków wycofało się z powodu choroby, ostatecznie wystartowało 19 osób. Patronat honorowy nad imprezą objęła Ewa Rubinstein, córka wielkiego pianisty.
PAP

Poniedziałek, 2009-04-06

Zmarł marszałek Senatu RP Andrzej Stelmachowski

W poniedziałek wieczorem, w wieku 84 lat zmarł były minister edukacji narodowej w rządzie Jana Olszewskiego (1991-1992), marszałek Senatu I kadencji, doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. Polonii i były prezes Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" Andrzej Stelmachowski - podał prezes "Wspólnoty Polskiej" Maciej Płażyński.

Prof. Andrzej Stelmachowski był wybitnym prawnikiem, działaczem społecznym i politycznym. Urodził się w 1925 r. w Poznaniu. W czasie II wojny światowej walczył w szeregach Armii Krajowej.
Stelmachowski był znawcą prawa cywilnego i rolnego. Studia prawnicze odbywał na Uniwersytecie Warszawskim (podziemnym w latach 1943-1944) oraz na Uniwersytecie Poznańskim w latach 1945-1947, gdzie doktoryzował się w 1950 roku.
W latach 1962-1969 wykładał na Uniwersytecie Wrocławskim. Po studiach prawniczych pracował naukowo na uczelniach w Poznaniu, Warszawie, Wrocławiu i Białymstoku. Od 1969 r. był profesorem Uniwersytetu Warszawskiego.
Tytuł doktora honoris causa przyznały mu polskie i zagraniczne uniwersytety, m.in. Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, Uniwersytet Wrocławski, Uniwersytet Paryski I i Uniwersytet w Ferrarze.
Stelmachowski był autorem około 160 publikacji książkowych, rozpraw i artykułów z zakresu prawa cywilnego i rolnego.
W sierpniu 1980 r. pełnił funkcję doradcy Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Stoczni Gdańskiej. Był także członkiem Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie.
W okresie stanu wojennego był doradcą Tymczasowej Komisji Krajowej NZZ "Solidarność". Był zaangażowany w sprawę powołania kościelnej Fundacji na Rzecz Rolnictwa; przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Fundacji Rolniczej (1982-1985). Został także członkiem Kościelnego Komitetu Rolniczego oraz prezesem Warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej (1987-1989). W 1988 roku był obserwatorem Stolicy Apostolskiej na 63. Konferencję Stowarzyszenia Prawa Międzynarodowego w Warszawie.
W 1989 r. był jednym z inicjatorów Okrągłego Stołu ze strony "Solidarności" i uczestnikiem - jako współprzewodniczący podzespołu ds. rolnictwa - jego obrad plenarnych i prac zespołowych.
W latach 1989-1991 piastował stanowisko marszałka Senatu RP I kadencji, a w latach 1991-1992 ministra edukacji narodowej w rządzie Jana Olszewskiego.
Od lutego 1990 do 11 maja 2008 r. prof. Stelmachowski był prezesem Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" w Warszawie.
W 2005 Andrzej Stelmachowski wszedł w skład honorowego komitetu poparcia Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. W marcu 2007 roku został doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. Polonii.

Minister nauki odwołała kontrolę na UJ

Minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka wyjaśnia w "Gazecie Wyborczej", że odstąpiła od zamiaru kontroli na Uniwersytecie Jagiellońskim po rozmowie z premierem. Donald Tusk przekonał ją, iż wolność badań historycznych powinna być dobrem nienaruszalnym, szczególnie przez organy polityczne.
- Uznałam, że - niezależnie od szlachetnych intencji - mój wniosek o kontrolę na UJ mógłby stworzyć przyszłym ministrom podstawę do reagowania podobnie, ale winnych okolicznościach, to znaczy w obronie partykularnych interesów, a nie z powodu naruszenia warsztatu pisania prac magisterskich - dodała.
Na pytanie, czy kontrola na UJ nie była próbą obrony prezydenta Lecha Wałęsy, Kudrycka zapewnia, że zawsze reaguje na nieprawidłowości na uczelniach. - W przypadku pracy pana Zyzaka istniało zagrożenie wynikające z domniemania błędów warsztatowych. Ale także z sytuacji, w której promotor, decydując się na publikację tej pracy, nie ustrzegł autora od ewentualnego naruszenia dóbr osobistych.
PAP

Notatka z rozmowy Tusk-Rasmussen nie będzie ujawniona


Szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak powiedział w poniedziałek wieczorem, że notatka z rozmowy premierów Donalda Tuska i Andersa Fogha Rasmussena z 1 kwietnia nie będzie ujawniona.
O ujawnienie notatki apelował w poniedziałek prezydent Lech Kaczyński. Jak mówił, duński premier powiedział mu w piątkowej rozmowie podczas szczytu NATO, że "ma poparcie pana premiera Tuska i rządu polskiego".
Nowak pytany w programie "Tomasz Lis Na Żywo" w TVP2, czy notatka zostanie ujawniona, odpowiedział, że nie. - To byłoby niepoważne działanie z naszej strony - argumentował.
Jak podkreślił, notatka nie ma wysokiego gryfu tajności. - Jednak jeżeli mamy być wiarygodnym partnerem dla różnego rodzaju przywódców europejskich i światowych, to byłoby niestosownością ujawnianie w szczegółach treści rozmowy czy dokumentów, które powstają z takiej rozmowy - uważa Nowak.
Zaznaczył, że był przy rozmowie Tuska z Rasmussenem i to on robił z niej notatkę. - W żadnym momencie nie pojawiła się odpowiedź na pytanie, postawione przez premiera Rasmussena, czy Polska poprze kandydaturę pana Rasmussena. Premier nie odpowiedział, czy udziela takiego poparcia w tym momencie - powiedział szef gabinetu premiera.
Z kolei w ocenie wicepremiera i szefa MSWiA Grzegorza Schetyny notatka może być ujawniona komisjom sejmowym - spraw zagranicznych i obrony - których zamknięte posiedzenie jest zaplanowane podczas najbliższego posiedzenia Sejmu.
- Jeżeli jest taka wola, to powinna zostać upubliczniona komisjom sejmowym. Natomiast to jest zły obyczaj i to w złym świetle nas stawia w polityce międzynarodowej, europejskiej, to jest zły precedens, który chcemy kontynuować - mówił Schetyna w "Kropce nad i" w TVN24.
PAP

Prezydent: Tusk też popierał Rasmussena

Prezydent Lech Kaczyński zaapelował o upublicznienie notatki z rozmowy premiera Donalda Tuska z duńskim premierem Andersem Fogh Rasmussenem z 1 kwietnia. Lech Kaczyński podkreślił, że premier Rasmussen powiedział mu w piątkowej rozmowie podczas szczytu NATO, że "ma poparcie pana premiera Tuska i rządu polskiego".
- Postąpiłem tak, bo było to w najlepszym interesie Polski. W najlepszym naszym interesie było, aby duński premier Anders Fogh Rasmussen był przekonany, że ma nasze poparcie - w ten sposób prezydent Lech Kaczyński tłumaczył swoje postępowanie podczas szczytu NATO. W ocenie prezydenta kluczowe dla wyjaśnienia sprawy jest ujawnienie zastrzeżonej notatki z rozmowy telefonicznej Tuska z Rasmussenem. Ma z niej wynikać, że szef polskiego rządu jeszcze przed szczytem wyraził poparcie dla duńskiego polityka. Lech Kaczyński ocenił, że w języku dyplomatycznym notatka ta "mówi wszystko".
Lech Kaczyński powiedział też, że nie miał podczas szczytu NATO "żadnego oficjalnego stanowiska rządu RP" w sprawie wyboru nowego sekretarza Sojuszu. Jednocześnie Lech Kaczyński na konferencji prasowej w Pałacu Prezydenckim zaznaczył, że szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski "nigdy przez rząd RP nie został zgłoszony" jako kandydat na stanowisko sekretarza generalnego NATO. Lech Kaczyński ocenił, że szanse Sikorskiego na zostanie sekretarzem generalnym NATO były takie "jak szanse Kaczyńskiego na wygranie olimpiady w skoku wzwyż".
Według szefa Kancelarii Prezydenta Piotra Kownackiego ani pismo MSZ ws. wyboru sekretarza generalnego NATO, ani to co powiedział Lechowi Kaczyńskiemu szef dyplomacji Radosław Sikorski w samolocie w drodze na szczyt nie jest stanowiskiem rządu. - Nawet gdyby - co nie miało miejsca - przekazał niezwykle szczegółowo swoje przemyślenia i odczucia, to też byłyby tylko jego przemyślenia i odczucia, a nie stanowisko polskiego rządu - podkreślił Kownacki.
Jego zdaniem, stanowisko rządu to nie jest dowolna rzecz, którą przekazuje minister spraw zagranicznych, albo "dowolna notatka, wyprodukowana w ministerstwie". Według Kownackiego, stanowisko rządu musi być przyjęte albo na posiedzeniu Rady Ministrów, albo wysłane w trybie obiegowym do poszczególnych ministrów i przez nich poparte.
Jak dodał Kownacki, zwrócił się już o upublicznienie notatki, w której zawarto treść rozmowy telefonicznej premiera Donalda Tuska z premierem Danii Andersem Fogh Rasmussenem.
Prezydent poparł w piątek premiera Danii Andersa Fogh Rasmussena na stanowisko szefa NATO. W sobotę premier Donald Tusk zarzucił prezydentowi, że zachował się wbrew stanowisku rządu. Przedstawiciele rządu uważają, że prezydent zbyt wcześnie poparł Rasmussena, podczas gdy intencją rządu było "przeciąganie sprawy".
PAP

Niedziela, 2009-04-05

Lupa odbierze Europejską Nagrodę Teatralną

Reżyser Krystian Lupa jako pierwszy Polak odbierze Europejską Nagrodę Teatralną. Uroczysta gala odbędzie się w Teatrze Polskim we Wrocławiu na Scenie im. Jerzego Grzegorzewskiego.
Europejska Nagroda Teatralna - Premio Europa per il Teatro - często nazywana teatralnym Oscarem, po raz pierwszy została wręczona w 1986 roku pod auspicjami Komisji Europejskiej. Celem przedsięwzięcia, któremu patronują: Unia Teatrów Europy, Europejska Konwencja Teatralna, Międzynarodowe Stowarzyszenie Krytyków Teatralnych, Międzynarodowy Instytut Teatralny UNESCO oraz Śródziemnomorski Instytut Teatralny, jest wspieranie integracji kulturalnej w Europie.
Pierwszą laureatką w roku 1987 została Ariane Mnouchkine i jej Théâtre du Soleil. W roku 2009 Europejska Nagroda Teatralna będzie przyznana po raz trzynasty.
IAR

"Na szczycie Polska za dużo oczekiwała od Obamy"


Prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk rozmawiali w Czechach z amerykańskim prezydentem, Barackiem Obamą. Po spotkaniu Lech Kaczyński powiedział, że dotyczyło ono między innymi tarczy antyrakietowej i kwestii polityki klimatycznej. Prezydent i premier nie zdradzili jednak, czy zapadły jakiekolwiek konkretne ustalenia.

Eksperci są zgodni, że spotkanie w Pradze trwało zbyt krótko, by mogło przynieść jakieś rezultaty. Politolog Grzegorz Kostrzewa - Zorbas uważa, że strona polska miała zbyt duże oczekiwania wobec spotkania z Obamą. Jego zdaniem, tylko w kwestiach walki ze zmianami klimatycznymi jest szansa na sukces, bo Polska i Stany Zjednoczone mają wspólne interesy. Politolog podkreślił, że jeśli chodzi o tarczę antyrakietową, to Waszyngton traktuje kraje europejskie pomocniczo i instrumentalnie. Zdaniem Kostrzewy-Zorbasa szczyt Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych w Pradze nie będzie miał doniosłego znaczenia i był głównie widowiskiem medialnym.

Amerykanista Zbigniew Lewicki uważa, że wielość tematów, poruszonych podczas spotkania z Obamą, świadczy o tym, że żaden z nich nie został wnikliwie omówiony, ale tylko zasygnalizowany. Według amerykanisty z Uniwersytetu Warszawskiego, oczekiwania wobec spotkania Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska z amerykańskim prezydentem były zbyt wygórowane. Według Lewickiego "była to standardowa sytuacja dyplomatyczna".

Dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych doktor Sławomir Dębski zwraca jednak uwagę, że była to pierwsza taka rozmowa najważniejszych polskich polityków z nowym prezydentem Stanów Zjednoczonych.
IAR

20 lat temu historia zmieniła swój bieg

W niedzielę przypada 20. rocznica zakończenia obrad Okrągłego Stołu. Trwające dwa miesiące rozmowy - od 6 lutego do 5 kwietnia 1989 r. - zapoczątkowały upadek komunizmu i przemiany polityczne nie tylko w Polsce, ale również w całej Europie Środkowo-Wschodniej.
Obrady Okrągłego Stołu były rezultatem negocjacji podjętych przez władze komunistyczne z częścią opozycji w połowie sierpnia 1988 r., w sytuacji narastającej fali strajków i protestów społecznych.
Porozumienie, podpisane 5 kwietnia 1989 r., kończące obrady Okrągłego Stołu umożliwiło zalegalizowanie "Solidarności" oraz przeprowadzenie częściowo demokratycznych wyborów parlamentarnych (wolne miały być wybory do senatu; natomiast mandaty w sejmie zostały podzielone: 65% dla strony rządowej; 35% dla opozycji).
Uczestnicy Okrągłego Stołu uzgodnili także przeprowadzenie reform gospodarczych.
Wybory odbyły się 4 czerwca 1989 r. Strona solidarnościowa walczyła o 161 mandatów poselskich i 100 mandatów senatorskich. W wyniku wyborów obsadziła je prawie wszystkie, w przeciwieństwie do strony rządowej. Z powodu porażki kandydatów koalicji rządzącej, 18 czerwca przeprowadzono II turę wyborów.
Ostateczne wyniki to: 161 mandatów poselskich i 99 mandatów senatorskich dla "Solidarności"; pozostałe miejsca dla kandydatów koalicji rządzącej. Łącznie w Zgromadzeniu Narodowym (sejm i senat) opozycja uzyskała 260 mandatów.
Po nieudanej próbie sformowania rządu przez Czesława Kiszczaka, 24 sierpnia 1989 r. Sejm powołał pierwszy po II wojnie światowej rząd z niekomunistycznym premierem - Tadeuszem Mazowieckim.
PAP

Sobota, 2009-04-04

Kilka zdań na kartce papieru warte 100 tys. zł

Za kwotę 100 tys. zł został sprzedany na aukcji antykwarycznej w Krakowie nieznany list Adama Mickiewicza. Jego nabywcą jest 53-letni kolekcjoner z Mazowsza.
- To jest nasza historia, to jest list spod pióra naszego wielkiego poety i Polaka. I taka jest jego wartość - powiedział dziennikarzom po aukcji chcący zachować anonimowość kolekcjoner. - Jest to rzecz unikalna i to także ma swoją wartość. Rzeczy spod pióra Mickiewicza w obrocie antykwarycznym praktycznie nie występują - podkreślił.
Nabywca listu jest przedsiębiorcą. Od siedmiu lat kolekcjonuje polskie starodruki, dokumenty, rękopisy, broń i rzemiosło artystyczne. Na pytanie, jak powinien być przedstawiony w mediach zażartował: "kapitan Nemo".
Kolekcjoner dodał, że rękopis na pewno pozostanie w Polsce. Przynajmniej na razie będzie przechowywany w prywatnej kolekcji. Zbieracz przyznał, że nie zastanawiał się nad ewentualnym złożeniem listu poety w depozycie muzealnym. Zapewnił jednak, że chętnie wypożyczy list, gdyby np. Muzeum Narodowe organizowało wystawę pamiątek po Mickiewiczu.
Na 28. Aukcji Antykwarycznej w Krakowie wystawiono ponad 870 druków, grafik, rękopisów, książek i map. List Mickiewicza sprzedawany był jako 622. pozycja aukcji. Cena wywoławcza listu wieszcza wynosiła 20 tys. zł. Do licytacji przystąpiło trzech oferentów. Pierwszy z konkurentów zrezygnował przy kwocie 40 tys. zł. Wylicytowanie kwoty 100 tys. zł zajęło uczestnikom aukcji niecałe dwie minuty. Zakup nagrodzono długimi oklaskami.
Prawo do pierwokupu autografu po cenie osiągniętej na licytacji mają: Biblioteka Narodowa i Biblioteka Jagiellońska.
Według specjalistów, sprzedany na aukcji kilkuzdaniowy list Adama Mickiewicza powstał około 1840-1844 r. Poeta napisał go po francusku do swego przyjaciela Julesa Michelet'a w Paryżu. Mickiewicz wspomina w nim o swoich wykładach, skarży się na zdrowie i obiecuje przyjacielowi wiadomości o stowarzyszeniach religijnych.
"Mam nadzieję szybko Cię zobaczyć, mój dostojny (godny) przyjacielu, i liczę na podjęcie moich wykładów w ten wtorek, ale lekarz zalecił mi pozostanie w domu jeszcze przez 10 dni. Będę miał dla Pana ciekawe wiadomości na temat ruchów stowarzyszeń religijnych, które zasługują na Pańską uwagę. Ja przygotowuję teraz materiały dla Pana. Pański oddany Adam Mickiewicz" - napisał poeta brązowym atramentem na cienkim kremowym papierze o wymiarach 21,2 na 13,5 cm.
Piotr Wójtowicz, współwłaściciel antykwariatu, który wystawił na aukcji rękopis wieszcza, nie zdradza źródła pochodzenia listu romantyka. Autentyczność rękopisu została potwierdzona przez znawców twórczości Mickiewicza z Krakowa i Warszawy.
- W rękopisie brakuje podstawowych elementów, czyli daty i miejsca napisania oraz adresata. Jednak zawartość tekstu dla badaczy Mickiewicza nie pozostawia wątpliwości w tych kwestiach - ocenia Wójtowicz.
W latach 1840-1844, Adam Mickiewicz wykładał literaturę słowiańską na wydziale slawistyki College de France w Paryżu. Równocześnie z Mickiewiczem wykładali historycy Jules Michelet oraz Edgar Quinet. Razem nazywano ich wielką trójcą tej uczelni. Kiedy władze francuskie zawiesiły wykłady Mickiewicza za zbytni radykalizm, jego postępowe poglądy podzielali jedynie dwaj wspomniani historycy. Jules Michelet (1798 - 1874) występował w obronie Polski i wiele pisał o Polsce. Zasłynął jako radykalny demokrata i sympatyk naszego kraju.
Według Wójtowicza, rękopisy wieszcza należą do najrzadszych tego typu zabytków epoki romantyzmu pojawiających się na rynkach antykwarycznych. Ostatni raz autograf Mickiewicza, będący dopiskiem do listu pisanego przez kogoś innego, pojawił się na aukcji w Warszawie w 2004 roku.
PAP

Minister nauki odwołuje kontrolę na UJ

Minister nauki Barbara Kudrycka wycofuje wniosek do Państwowej Komisji Akredytacyjnej o kontrolę na Wydziale Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego - poinformował rzecznik Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego Bartosz Loba.
- W związku z działaniami naprawczymi podjętymi przez Uniwersytet Jagielloński, mając nadzieję, że dylemat między wolnością a rzetelnością badań naukowych zostanie przez uczelnię autonomicznie rozwiązany, wycofuję wniosek do Państwowej Komisji Akredytacyjnej - powiedziała minister Barbara Kudrycka uzasadniając swą decyzję.
W czwartek Kudrycka poprosiła PKA o przeprowadzenie kontroli akredytacyjnej w trybie nadzwyczajnym w związku z nieprawidłowościami metodologicznymi w procedurze przygotowania, zrecenzowania i obrony pracy magisterskiej Pawła Zyzaka na Wydziale Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Na pracy magisterskiej - której promotorem na Uniwersytecie Jagiellońskim był prof. Andrzej Nowak, redaktor naczelny krakowskiego miesięcznika "Arcana" - oparta jest budząca kontrowersja książka Zyzaka "Lech Wałęsa. Idea i historia".
Minister Kudrycka zapowiedziała też, że w poniedziałek skieruje do przewodniczącego PKA pismo z prośbą o odstąpienie od rozpoznania jej poprzedniego wniosku.
Według rzecznika MNiSW, minister chce prosić PKA o rezygnację z rozpatrywania jej poprzedniego wniosku o dokonanie oceny jakości kształcenia na wydziale, ponieważ "autonomia uczelni i swoboda badań naukowych jest nadrzędną wartością"
- W debacie publicznej pojawiły się zarzuty, że minister chce ingerować w działanie wydziału. Nie było i nie jest to celem MNiSW, dlatego wniosek zostanie wycofany - powiedział rzecznik Bartosz Loba.
Jako "niebywale wręcz skandaliczną" decyzję Kudryckiej o kontroli oceniał prezes PiS Jarosław Kaczyński. Według niego decyzja ta stanowiła zagrożenie dla wolności nauki.
Tusk: to był autorski pomysł Kudryckiej
Premier Donald Tusk zapewnił już w czwartek, że dopóki będzie rządzić, wolność nauki nie będzie zagrożona. Z kolei na sobotnim posiedzeniu Rady Krajowej PO Tusk powiedział, że polski rząd nie będzie nadzorował prac magisterskich.
Na konferencji prasowej we Wrocławiu w sobotę premier poinformował, że decyzja o kontroli była autorskim pomysłem pani minister, którego on nie zaakceptował.
Jak powiedział, zwrócił się do minister z kategorycznym oczekiwaniem podjęcia decyzji o odwołaniu kontroli. - Bywa czasami, że jak na zło chcemy czasami zareagować nadgorliwością, niektórzy urzędnicy błądzą i to był błąd - wyjaśnił premier Tusk. Dobrze, że pani minister skorzystała z mojej propozycji i szybko się z tego błędu wycofała - dodał.
Książka Zyzaka wzbudziła duże kontrowersje. Autor napisał w niej m.in., że b. przywódca Solidarności był agentem SB i w czasach młodości miał nieślubne dziecko.
W odpowiedzi na tę publikację b. prezydent zapowiedział m.in., że jeśli instytucje państwowe ostatecznie nie wyjaśnią zarzutów o jego agenturalne związki z SB, zrezygnuje z udziału w uroczystościach rocznicowych, odda nagrody, a nawet wyjedzie z kraju.
Przy okazji publikacji książki Zyzaka po raz kolejny doszło też do debaty nad rolą IPN. Zyzak obecnie pracuje w IPN, jest zatrudnionym na czas bezpłatnego urlopu innego pracownika. Prezes IPN Janusz Kurtyka podkreślał, że książka Zyzaka nie powstała w Instytucie, jej publikacja nie była finansowana przez IPN.
PAP

"Prezydent wycofał Polskę z gry i pozbawił korzyści"

Rezygnując ze wspólnego stanowiska z rządem w sprawie wyboru szefa NATO, prezydent wycofał Polskę z gry i pozbawił możliwości uzyskania konkretnych korzyści - ocenia były przewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Paweł Zalewski (były poseł PiS, obecnie niezrzeszony).
Według posła stanowisko rządu zostało dwa dni temu przekazane prezydentowi na piśmie, a następnie ustnie przez ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego.
- To stanowisko zakładało, żeby prezydent "grał na zwłokę" i nie dopuścił do wyboru kandydata w pierwszym terminie, czyli dziś - podkreślił poseł.
Jego zdaniem było to istotne dlatego, że kandydatura Rasmussena nie była z Polską konsultowana. - Mieliśmy potencjalnie lepszą kandydaturę, która mogłaby zostać zgłoszona wówczas, gdyby okazało się, że opór turecki jest realny i dość twardy - zwrócił uwagę.
W opinii Zalewskiego, zgodnie ze stanowiskiem rządu Polska utrzymywałaby się dalej w grze, mogłaby głośno wypowiadać swoje oczekiwania i poglądy.
- Warto było tę grę na przeczekanie podjąć. Pan prezydent nie musiał na tym etapie zgłaszać własnego kandydata. Nie rozumiem, z jakich powodów tak się zachował, jestem bardzo zaskoczony - powiedział.
-Popierając kandydaturę Rasmussena, zanim Turcy zgłosili do niej zastrzeżenia, prezydent doprowadził do tego, że Polska wypadła z gry, przestała się liczyć. W efekcie Turcja zorientowała się, że została sama i zaczęła grać nie o innego kandydata, ale o korzyści dla siebie - tłumaczy poseł.
Według niego Turcy z pewnością "jakieś korzyści" odniosą. Może chodzić np. o stanowiska w dowództwie militarnym Sojuszu, albo poparcie Stanów Zjednoczonych wobec tureckiej polityki kurdyjskiej.
- To kolejny raz, kiedy prezydent, po gromkich zapowiedziach, że będzie walczył o interes Polski, wycofuje się z walki przed pierwszym starciem - ocenił Zalewski.
Jego zdaniem nowy szef NATO jest bardzo doświadczonym politykiem, liczącym się w Unii Europejskiej i Sojuszu. - Trudno się jednak po nim spodziewać inicjatyw, które wpłynęłyby na zmianę kierunku rozwoju NATO, by był siłą napędową w dyskusji na temat nowej koncepcji strategicznej Sojuszu - powiedział.
- To nie będzie przywództwo kraju flankowego, wrażliwego na interes państw, które leżą na granicy funkcjonowania Sojuszu - dodał Zalewski. Zaznaczył, że dla Polski jest ważne, by NATO wróciło do myślenia o obronie terytorialnej Europy.
- W tym kontekście najważniejsza pozostanie nasza inicjatywa, będziemy musieli przekonywać sojuszników do naszej wizji NATO - powiedział poseł.
PAP

Piątek, 2009-04-03

Premier: niemożliwe stało się możliwe!

Mam wielką satysfakcję, rzecz niemożliwa stała się możliwa - mówił premier Donald Tusk chwilę po tym, jak sejm w drugim podejściu uchwalił ustawę w sprawie czasowego ograniczenia finansowania partii politycznych z budżetu państwa.
- Mam wielką satysfakcję - niezależnie od tego jak wyglądał dzisiaj ten festiwal głosowań - że jesteśmy już o krok od ograniczenia, przynajmniej ograniczenia finansowania partii z budżetu państwa - powiedział premier. - Jedna z rzeczy niemożliwych stała się możliwa. Jestem dzisiaj naprawdę zadowolonym człowiekiem - podkreślił szef rządu.
Jak dodał, jest mniej zawstydzony "nieudolnością niektórych posłów", a bardziej "zażenowany tym, że tak strasznie dużo emocji i twardych słów używają ci, którzy bronili swojej kasy do końca". - Myślę tu o PiS-ie, nie ukrywam - powiedział Tusk.
Sejm uchwalił ustawę autorstwa klubu Lewicy o czasowym ograniczeniu finansowania partii politycznych z budżetu państwa. Oznacza to, że partie polityczne dostaną mniej pieniędzy. Przeciw temu projektowi był klub PiS. Za projektem opowiedziało się 262 posłów, przeciw - 152. Nikt nie wstrzymał się od głosu.
Było to drugie w piątek głosowanie nad projektem Lewicy. W pierwszym doszło do zamieszania, bo przez pomyłkę 11 posłów PSL zagłosowało za przyjęciem poprawki koła poselskiego Polska XXI, która prowadziła do całkowitej likwidacji finansowania partii z budżetu. Tego posłowie nie chcieli. Sejm odrzucił więc cały projekt i posłowie postanowili zacząć prace nad nim od nowa.
Projekt autorstwa Lewicy zakłada, by na czas kryzysu obciąć subwencje dla większych partii o prawie połowę, a dla mniejszych o kilkanaście procent. Tak więc od połowy 2009 r. do końca 2010 roku partie mają otrzymywać mniejszą subwencję budżetową: PO - o 44%, PiS - o 41%, SLD - o 11%, PSL - o 7%.
Wedle zapisów ustawy można będzie wykorzystać subwencje na reklamy i audycje wyborcze wyłącznie za pośrednictwem funduszu wyborczego.
PAP

PiS zaskarży ustawę o finansowaniu partii do TK

Jarosław Kaczyński zapowiedział, że PiS zaskarży uchwaloną ustawę o finansowaniu partii do Trybunału Konstytucyjnego. Sejm uchwalił projekt autorstwa Lewicy, który obniża subwencje budżetowe dla partii w ten sposób, że największe ugrupowania tracą najwięcej.
Po głosowaniu Jarosław Kaczyński powtórzył, że Platformie, która forsowała ustawę wcale nie chodzi o oszczędności tylko o przeszkodzenie PiS w organizowaniu kampanii medialnych. - Chodzi o to, żeby opozycja miała mniejsze możliwości działania, nie będąc traktowana życzliwie przez większość mediów - dodał prezes PiS.
Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, przy pracach nad ustawą prawo konstytucyjne zostało złamane na poziomie procedury i prawa materialnego. Zgodnie z ustawą, do końca przyszłego roku partie będą otrzymywać mniejsze subwencje: Platforma o 44%, PiS o 41%, Lewica o 11%, a PSL o 7%.
Zgodnie z nowym prawem, poza kampanią wyborczą z subwencji nie można płacić za spoty reklamowe i billboardy.
Ustawa trafi teraz do senatu, a następnie do podpisu prezydenta.
IAR

Polska aktorka odkryciem włoskiego kina


Kasia Smutniak jest 29-letnią Polką, o której mówi się coraz więcej we Włoszech, nie tylko ze względu na jej urodę, ale i również ze względu na talent aktorski.
Tylko w tym roku, w kinach będzie można obejrzeć 5 filmów z jej udziałem, z czego 2 filmy na skalę międzynarodową: "Goal3" i "From Paris with love" u boku takich sław jak John Travolta. Obecnie we Włoszech, mówi się o filmie pod tytułem "Wszystko wina Judy", gdzie polska aktorka gra ciekawą postać reżyserki teatralnej, która przybywa do więzienia na prośbę więziennego kapelana, by przeprowadzić eksperyment edukacyjny.
Film będzie w kinach od 10 kwietnia, a włoska prasa i media, już obsypują Kasię komplementami za grę aktorską. We włoskiej "Republice" można zobaczyć wywiad z polską aktorką, gdzie opowiada o swoich doświadczeniach z planu filmowego tego wyjątkowego filmu jakim jest "Wszystko wina Judy".
Film wychodzący poza stereotypy ponieważ akcja filmu nie tylko rozgrywa się w więzieniu w Turynie, ale i podejmuje temat Boga w specyficznym miejscu w oryginalny sposób, a z tego powodu przez wielu może być interpretowanym również jako film dość kontrowersyjny. W filmie obok Kasi Smutniak, grają włoscy aktorzy tacy jak: Fabio Troiano, Gianluca Gobbi, ale i również prawdziwi więźniowie i strażnicy więzienni. Reżyserem tego projektu jest Davide Ferrario, dystrybucją zajął się Warner Bros.
Miejmy nadzieję, że Kasia Smutniak poprzez swoją grę aktorską i słowiańską urodę udowodni, że "Polak potrafi" nie tylko w Polsce, ale i poza granicami swojej ojczyzny pokazać swoją wartość.
Z Rzymu dla polonia.wp.pl Monika Zakrzewska

Czwartek, 2009-04-02

Wierni z całego świata wspominają Jana Pawła II

2 kwietnia 2005 roku o godzinie 21:37 odszedł Jan Paweł II. Dziś mijają dokładnie cztery lata od tego momentu. Setki osób w Polsce i na świecie przeżywają jeszcze raz tę chwilę, modląc się i wspominając Papieża.
Tłumy wiernych z całego świata, w tym liczne grupy pielgrzymów z Polski, przybyły do Watykanu by oddać hołd Janowi Pawłowi II w czwartą rocznicę śmierci. W bazylice świętego Piotra Benedykt XVI odprawił uroczystą mszę za polskiego Papieża.
W całej Polsce odbywają się uroczystości rocznicowe. W Wadowicach biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej Józef Guzdek odprawił w Bazylice Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny mszę w intencji wyniesienia na ołtarze Jana Pawła II. Spod kościoła św. Piotra Apostoła wyruszyła procesja Drogi Krzyżowej, która przeszła obok domu rodzinnego Karola Wojtyły. O godz. 21.37 trębacz odegrał tu kompozycję Nini Rosso "Il Silenzio". Zgromadzeni wierni wysłuchali jej w milczeniu, trzymając zapalone świece.
Wadowicki rynek jest, jak co roku, specjalnie ustrojony. Prezentowana jest tam m.in. wystawa papieskich zdjęć autorstwa fotografików z Agence France Presse "Szukałem was, a teraz przyszliście do mnie" z Centrum Jana Pawła II w Krakowie.
W Warszawie uroczystości z okazji czwartej rocznicy śmierci Jana Pawła II odbywają się pod hasłem "Miłość wam wszystko wyjaśni". O godzinie 20 na Placu Piłsudskiego odbyła się uroczysta msza święta pod przewodnictwem arcybiskupa Kazimierza Nycza. Uczestniczyli w niej m.in. premier Donald Tusk i marszałek senatu Bogdan Borusewicz oraz przedstawiciele samorządu stolicy. W tym roku zrezygnowano z wielkich koncertów tak, aby warszawiacy mogli powrócić do atmosfery z 2 kwietnia 2005 roku, kiedy ludzie spontanicznie gromadzili się na modlitwach za Ojca Świętego. Uroczystości na Placu Piłsudskiego zakończyło w godzinie śmierci Papieża o 21.37 uroczyste zapalenie pamiątkowego znicza zrobionego ze świec, które warszawiacy zapalili na ulicach miasta cztery lata temu.
Większość ze zgromadzonych mieszkańców stolicy przychodzi na Plac Piłsudskiego co roku 2 kwietnia. Wielu z nich cztery lata temu modliło się pod kościołem Świętej Anny za umierającego Papieża. Mówią, że dziś także muszą być na placu, by oddać hołd wielkiemu Papieżowi, Polakowi i człowiekowi.
W Krakowie wierni zgromadzili się na czuwaniu pod "oknem papieskim" w Domu Arcybiskupów Krakowskich przy ulicy Franciszkańskiej 3. O godzinie 21.37 zapadła cisza, którą przerwał swoim brzmieniem dzwon Zygmunta. Ku zdumieniu wiernych przekazano po chwili słowa przebywającego w Watykanie kard. Stanisława Dziwisza, które przesłał do Krakowa... SMS-em. "Bądźcie mu wierni" - napisał m.in. kardynał. Wzywał też wiernych, by dalej szli ścieżką wyznaczoną przez Jana Pawła II.
W Częstochowie jednym z głównych punktów obchodów rocznicy śmierci Papieża była wieczorna msza św. w jasnogórskiej Kaplicy Matki Bożej, odprawiona w intencji beatyfikacji Jana Pawła II. Po mszy wierni przeszli w procesji ze świecami i lampionami przed pomnik Jana Pawła II na wałach jasnogórskich, gdzie odmówiono modlitwę i zapalono znicze. Odtworzono też słowo Papieża, wygłoszone na Jasnej Górze w 1987 roku. Uroczystości zakończyła wieczorna modlitwa o beatyfikację Papieża odmówiona o 21.37.
W górach godzina 21.37 została uczczona w sposób wyjątkowy. Na kilkanaście minut rozbłysł krzyż na Giewoncie. Specjalną wyprawę na szczyt zorganizowało w tym celu ośmiu młodych górali. Po raz pierwszy akcję oświetlenia krzyża młodzi ludzie przeprowadzili podczas pogrzebu Jana Pawła II. Teraz swój zwyczaj kontynuują co roku 2 kwietnia. Mieszkańcy Poznania uczcili rocznicę mszą w intencji szybkiej beatyfikacji i kanonizacji zmarłego Jana Pawła II, apelem jasnogórskim pod jego pomnikiem i czuwaniem modlitewnym przy krzyżu papieskim. O godz. 21.37 w kościele ojców Dominikanów rozpoczął się koncert papieski "Janowi Pawłowi II in memoriam w 4 rocznicę śmierci" w wykonaniu Chóru Kameralnego Uniwersytetu Adama Mickiewicza, Orkiestry Kameralnej Amadeus pod dyrekcją Agnieszki Duczmal oraz solistów.
W Sanktuarium Maryjnym w Licheniu wierni zwiedzali apartamenty papieskie. Apel Pamięci Jana Pawła II oraz promocja płyty "Jesteście skazani ale nie potępieni" - powstałej z inicjatywy więźnia nawróconego w chwili śmierci Jana Pawła II, na której znalazły się m.in. słowa Jana Pawła II wygłoszone do skazanych w Płocku - upamiętniły rocznicę śmierci papieża w bydgoskim Areszcie Śledczym, gdzie modlitwę więźniów poprowadził bp Jan Tyrawa. Reżyser Krzysztof Zanussi i opolski ordynariusz abp Alfons Nossol dyskutowali w Opolu o wpływie pontyfikatu Jana Pawła II na Polskę i świat.
W Kaliszu wierni składali kwiaty i zapalali znicze przed pomnikiem papieża. Także w Łodzi modlono się przed pomnikiem Jana Pawła II. Młodzież z kilkunastu polskich i polonijnych szkół noszących imię Jana Pawła II m.in. z Oslo, Brukseli i Wilna uczestniczyła wieczorem w misterium "O Janie Pawle II" przygotowanym przez uczniów w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Natomiast łódzcy jezuici w rocznicę śmierci papieża zorganizowali akcję honorowego krwiodawstwa "Krew dla Jezusa".
Tłumy wiernych z całego świata, w tym liczne grupy pielgrzymów z Polski, oddawały hołd Janowi Pawłowi II przy jego grobie w Grotach Watykańskich. O godz. 18.00 mszę za polskiego papieża w bazylice świętego Piotra odprawił Benedykt XVI. Po mszy zszedł do Grot Watykańskich, by modlić się przy grobie Jana Pawła II. Do bazyliki przybyli kardynałowie i biskupi z Kurii Rzymskiej, przedstawiciele duchowieństwa, a także najbliżsi współpracownicy polskiego papieża, wśród nich siostry sercanki, które prowadziły jego dom.
Mszę koncelebrował z papieżem m.in. metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz, który co roku uczestniczy w rzymskich i watykańskich obchodach rocznicy śmierci Jana Pawła II. Wcześniej, o godz. 8.00, kard. Dziwisz przewodniczył mszy przy grobie Jana Pawła II. W kazaniu kardynał Dziwisz wezwał, by modlić się o wyniesienie papieża na ołtarze w dniu, który - jak podkreślił - "wyznaczy nam Ojciec Święty Benedykt XVI, wspierany przez Ducha Świętego".
Jednak, jak podała włoska agencja Ansa, Watykan gasi polskie nadzieje na rychłą beatyfikację Jana Pawła II. Jak zauważa Ansa - prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, arcybiskup Angelo Amato, wyraźnie stwierdził, że trudno przewidzieć, jak długo potrwa proces beatyfikacyjny oraz, że za wcześnie, jego zdaniem, jest na to by mówić o terminie wyniesienia polskiego papieża na ołtarze.
wp.pl


Porozumienie w Kompanii Węglowej; górnicy odwołali strajk

Związki zawodowe z Kompanii Węglowej (KW) porozumiały się z zarządem firmy w sprawie tegorocznego wzrostu płac i odwołały zapowiadany na 7 kwietnia 24-godzinny strajk w kopalniach tej największej górniczej spółki.
Kompromis osiągnięto po blisko 11 godzinach negocjacji, określanych jako "rozmowy ostatniej szansy". Lider górniczej "Solidarności", Dominik Kolorz, ocenił porozumienie jako wyraz odpowiedzialności obu stron. Związkowcy ostatecznie zgodzili się, by co miesiąc analizować, czy firmę stać na takie podwyżki.
Strony uzgodniły, że za pierwszy kwartał roku pracownicy dołowi KW otrzymają jednorazowo (do 10 kwietnia) 900 zł, pracownicy zakładów przeróbki węgla 700 zł, a pracownicy powierzchni 550 zł. Natomiast od kwietnia tzw. stałe dopłaty do przepracowanych dniówek mają wzrosnąć o 10 zł dla górników dołowych, 8 zł dla przeróbki i 7 zł dla pozostałych pracowników. Deputat węglowy ma być wyrównany w całej firmie z 6 do 8 ton.
Stałe, gwarantowane dopłaty do przepracowanych dniówek zostały wprowadzone przed ponad rokiem, po długich negocjacjach, także prowadzonych pod groźbą strajku. Dotychczas wynosiły one 10 i 14 zł dla pracowników powierzchni, 17 zł dla załogi przeróbki mechanicznej węgla, 21 zł dla części górników dołowych oraz 28 zł dla tych, którzy pracują najciężej w przodkach i ścianach. Teraz kwoty te odpowiednio wzrosną. Związkowcy początkowo chcieli 10 zł podwyżki dla wszystkich pracowników.
Podwyżki będą uzależnione od wyników spółki - na bieżąco, co miesiąc, będzie je monitorował specjalny zespół, złożony z trzech przedstawicieli zarządu KW i trzech związkowców. Jak powiedział Kolorz, jeżeli okaże się, że sytuacja jest znacząco gorsza od zakładanej, dopłaty do dniówek w kolejnym miesiącu mogą być mniejsze, jeżeli lepsza - wyższe.
- Co najmniej w ciągu najbliższych 3-4 miesięcy nie widać żadnych zagrożeń, powodujących, że dopłaty miałyby być mniejsze od wynegocjowanych kwot - ocenił Kolorz. - Niech tylko spróbują nam to zabrać - powiedział szef związku Sierpień 80, Bogusław Ziętek, pytany czy wynegocjowane podwyżki są pewne.
Uzależnienie wielkości podwyżek od wyników analiz było jednym z warunków, stawianych przez Kompanię Węglową. Związkowcy początkowo nie chcieli na to przystać, ostatecznie wynegocjowano jednak zapis satysfakcjonujący obie strony. Stosowne oceny mają być dokonywane co miesiąc, a nie - jak początkowo proponowała KW - co kwartał.
- Ustalenie dotyczące comiesięcznych analiz sytuacji ekonomicznej, to najważniejszy, obok uzgodnionych kwot podwyżek, element porozumienia. Od tych analiz będzie zależało, czy będziemy w stanie do końca roku to porozumienie w pełni skonsumować. Mamy nadzieję, że tak będzie - powiedział rzecznik Kompanii, Zbigniew Madej.
W połowie roku strony mają wrócić do rozmów na temat ewentualnego wzrostu podstawowych stawek wynagrodzenia. Związkowcy chcieli początkowo, by wzrosły one, niezależnie od podwyżki dopłat do dniówek, o 6%. Jak powiedział Ziętek, rozmowy na ten temat będą kontynuowane w lipcu. Jego zdaniem, KW zamknie rok wzrostem płac rzędu 8%-9%.
Przed czwartkowymi rozmowami zarząd KW proponował na ten rok załodze wzrost wynagrodzeń średnio o 250 zł brutto na każdego pracownika miesięcznie, czyli ok. 3 tys. zł rocznie. Łącznie miało to kosztować 195 mln zł. Koszty sfinansowania ówczesnych propozycji związkowych to - według KW - 372 mln zł. Związkowcy chcieli średniej podwyżki o ok. 100 zł miesięcznie wyższej.
Po podpisaniu porozumienia przedstawiciele stron nie chcieli mówić o kwotach miesięcznych czy rocznych podwyżek, tłumacząc, że będą one wynikiem ostatecznej wielkości dopłat oraz ilości przepracowanych dniówek (za okres choroby czy urlopu dopłaty nie przysługują).
Z wyliczeń Polskiej Agencji Prasowej wynika, że górnik dołowy - w zależności od liczby dni wolnych w roku, czasu wykorzystanego urlopu - może otrzymać w tym roku dodatkowo ok. 3-3,5 tys. zł, czyli średnio niespełna 300 zł miesięcznie, nie licząc dodatkowych 2 ton węgla (lub równowartości pieniężnej) dla tych, którzy dotychczas otrzymywali 6 ton deputatu rocznie.
Związkowcy podkreślają, że w przypadku złamania porozumienia przez Kompanię Węglową, możliwy będzie powrót do zapowiadanych protestów, w tym strajku, za którym w ubiegłotygodniowym referendum opowiedziało się ok. 91,5% głosujących. W głosowaniu wzięło udział ok. 62% z ponad 65-tysięcznej załogi Kompanii.
Wcześniej, 12 marca, w kopalniach odbył się dwugodzinny strajk ostrzegawczy. Od kilku tygodni w firmie obowiązywało pogotowie strajkowe.
W końcu ubiegłego roku średnia płaca brutto w Kompanii Węglowej wyniosła 5274 zł wobec 3829 zł w 2003 roku, gdy powstawała firma. W ciągu pięciu lat nastąpił wzrost o 37,7%; największy, o ponad 15%, w ubiegłym roku. Nadal jednak średnia płaca w KW jest najniższa wśród spółek węglowych.
PAP

INDEX


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228