Polonia Winnipegu
 Numer 91

         10 września 2009      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu


INDEX

 

WIADOMOŚCI PROSTO Z POLSKI

Środa, 2009-09-09

Były prezes ZUS nie przyznaje się do zarzutów

W Prokuraturze Okręgowej w Szczecinie zakończyło się przesłuchanie byłego prezesa ZUS Sylwestra R. Jak poinformował jego obrońca, mec. Marek Mikołajczyk, jego klient usłyszał sześć zarzutów, do których się nie przyznaje.

Mec. Marek Mikołajczyk powiedział, że po wysłuchaniu zarzutów Sylwester R. składał obszerne wyjaśnienia i wykazywał dużą wolę współpracy. Nie zdradził jednak treści zarzutów. Zaznaczył jedynie, że mają one charakter korupcyjny, dotyczą m.in. przyjęcia korzyści majątkowych o wartości nie większej niż 10 tys. zł.

- Mój klient mówi, że jest niewinny i przedstawia to wiarygodnie - zaznaczył mecenas. Jego zdaniem, nie ma potrzeby do stosowania środków zapobiegawczych.
PAP

"L.Kaczyński nie żądał odwołania wizyty Putina"

Prezydent Lech Kaczyński w rozmowie telefonicznej z premierem Donaldem Tuskiem nie żądał odwołania wizyty premiera Rosji Władimira Putina w Polsce z okazji obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej - oświadczyła kancelaria prezydenta.

To reakcja na publikację dziennika "Polska The Times", który, powołując się na anonimowe źródła z otoczenia premiera, napisał, że prezydent chciał tuż przed 1 września, by Tusk odwołał przyjazd Putina.

- W związku z nieprawdziwymi informacjami, jakie w środę opublikował dziennik "Polska The Times" Kancelaria Prezydenta RP oświadcza, że w rozmowie telefonicznej prezydenta z premierem nie padło żądanie odwołania wizyty premiera Rosji Władimira Putina na Westerplatte - podkreśla kancelaria prezydenta w oświadczeniu przesłanym mediom.

Kancelaria jednocześnie podaje, że podczas bardzo krótkiej rozmowy telefonicznej z premierem, która miała miejsce 30 sierpnia, prezydent zaniepokojony oświadczeniem rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego dotyczącym rzekomej agenturalnej działalności ministra spraw zagranicznych II Rzeczpospolitej Józefa Becka na rzecz Niemiec, zapytał Tuska, jaka w tym kontekście jest "jego ocena zasadności wizyty premiera Rosji".

"Nieprawdą jest natomiast, jak podaje dziennik "Polska The Times" powołując się na anonimowych rozmówców z otoczenia premiera, jakoby prezydent formułował żądania odwołania wizyty premiera Władimira Putina na obchodach 70. rocznicy wybuchu II Wojny Światowej na Westerplatte" - podkreśla prezydencka kancelaria.

Rzecznik rządu Paweł Graś nie chciał komentować tej sprawy.
PAP

Nieznane zdjęcia z września 1939 r. na portalu w USA

Dzięki współpracy nawiązanej między Biblioteką Narodową a biblioteką Uniwersytetu w Milwaukee na stronie Cyfrowej Biblioteki Narodowej Polona www.polona.pl w kolekcji tematycznej "Wrzesień 1939" znalazł się link umożliwiający obejrzenie niezwykłej kolekcji zdjęć wojennych.

Zdjęcia stanowią uzupełnienie prezentowanej przez Bibliotekę Narodową i cieszącej się dużą popularnością kolekcji polskiej prasy i druków ulotnych "Wrzesień 1939". Kolekcja jest teraz dostępna także dla odwiedzających portal biblioteki Uniwersytetu w Milwaukee.

Zdjęcia można zobaczyć na stronie http://www.uwm.edu/Libraries/digilib/pol/index.html

Jak podkreślają przedstawiciele Biblioteki Narodowej, prezentowane na portalu fotografie zostały wykonane przez Harrisona Formana, znanego amerykańskiego dziennikarza, dokumentalistę i podróżnika, korespondenta wielu amerykańskich pism, jednego z nielicznych zachodnich dziennikarzy, którzy pozostali w Polsce w pierwszych tygodniach II wojny światowej.

W drugiej połowie września 1939 r. Forman przez Rumunię ewakuował się z Polski, wywożąc negatywy fotograficzne, na których utrwalił życie codzienne i przygotowania do wojny oraz obronę Warszawy we wrześniu 1939 r. Cześć zdjęć ukazało się jesienią 1939 r. w amerykańskiej prasie m.in. w "The New York Post", "The New York Daily News" oraz magazynie "Travel". Część publikowana jest po raz pierwszy. Kolekcja fotografii została przekazana przez autora do Biblioteki Amerykańskiego Towarzystwa Geograficznego, która obecnie znajduje się na Uniwersytecie w Milwaukee.
PAP

Caritas i wojsko ratują życie polskim ofiarom kataklizmów

Trąby powietrzne, powodzie, wichury, gradobicia, pożary - to zjawiska, które coraz częściej są przyczyną naszych kłopotów. Czy nauczyliśmy się już sobie skutecznie pomagać, by po kataklizmie szybko stanąć na nogi? Choć uciekliśmy od sowieckiego modelu, w którym to państwo ma pomagać w odbudowie, daleko nam do normalnie zorganizowanego świata, gdzie potrzebującym pomagają współobywatele i ubezpieczyciele. U nas zajmuje się tym głównie Kościół zbierający datki i wojsko.

Wśród największych klęsk ostatnich kilkunastu lat najczęściej wspominamy pożar z 1992 r. w Kuźni Raciborskiej, powódź stulecia, która w lipcu 1997 r. zatopiła południe Polski, zawalenie się pod zwałami śniegu hali MTK w Chorzowie w 2006 r., czy coraz częściej nawiedzające nasz kraj huragany i trąby powietrzne. Jak sobie pomagamy w czasie takich nieszczęść? Na to pytanie próbowali odpowiedzieć wczoraj uczestnicy zorganizowanej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego konferencji z udziałem śląskich oddziałów Caritasu.

- W Kościele odżyła tradycja zbiórek pieniędzy. Odżyła także potrzeba przekazywania pomocy przez tych, których wcześniej dotknęło nieszczęście. - Niektórzy ludzie klęczeli przy ruinach domów i płakali - wspomina Małgorzata Banduch, sołtys wsi Kalina pod Częstochową.

Iwona Burek, zastępca wójta gminy Herby, uważa, że gdyby nie ofiary przekazywane Caritasowi, który jako pierwszy ruszył z pomocą i ogłosił w całym kraju zbiórkę datków, ludzie by się nie podźwignęli z nieszczęścia.

- Caritas przywiózł zapomogi finansowe, żywność, ubrania, środki higieniczne. Można było zorganizować wypoczynek letni i zimowy dla dzieci z dala od ruin, potem całoroczne dożywianie, wyprawki szkolne, paczki na święta - wylicza jednym tchem Iwona Burek.

Uczniowie otrzymywali zwrot kosztów biletów za dojazd do szkół średnich, poszkodowane rodziny - węgiel na zimę, rolnikom przekazano tony zboża, a zrujnowanym - materiały budowlane.

Jadwiga Gregory z Częstochowy, której dom rok temu zniszczyła trąba powietrzna, podkreśla, jak szybko nadeszła wtedy pomoc. - Wichura zaatakowała nas w sobotnie popołudnie, a już w niedzielę rano była tu kuchnia polowa. Dostawaliśmy obiady przez ponad dwa tygodnie. Uszkodzone dachy późną jesienią były naprawione.

15 sierpnia 2008 roku przy ul. Ikara w Częstochowie nawałnica uszkodziła 14 domów. Straty wyniosły blisko milion złotych.

- W Polsce mamy coraz częściej kataklizmy, ale i ogromną ofiarność ludzi dających wsparcie materialne i duchowe - ocenia ks. dr Marian Subocz, dyrektor Caritas Polska. - To ona sprawiła, że ofiarom ubiegłorocznej trąby powietrznej udzielono w sumie pomocy wartej ponad 4,5 mln zł.

Pomoc rzeczowa i finansowa nadchodziła z całego kraju. Skromne, choć także istotne wsparcie nadeszło też od państwa. Jednak pierwszy z odsieczą nadciągnął wtedy Caritas i armia.

- Pokrywamy swą działalnością cały kraj. W ciągu kilkunastu minut możemy poprzez parafie zorganizować się i powiadomić inne instytucje o rozmiarach tragedii oraz potrzebach - mówi z kolei ks. Subocz, dyrektor Caritas Polska.

Wojsko już to zauważyło: zaprosiło Caritas do rozmów o współpracy, odbędą się one jeszcze w tym miesiącu. Zarówno ta, jak i inne charytatywne organizacje pozarządowe uważają, że pomagają poszkodowanym lepiej niż państwo. Działają natychmiast, u faktycznie potrzebujących pomocy, udzielają jej taniej i bez biurokratycznej mitręgi. Jednak w Polsce machina urzędnicza rusza z opóźnieniem. W Herbach pojawiła się Najwyższa Izba Kontroli.

Organizacje pozarządowe, których sprawozdania badają przecież co roku sądy, powtarzają zgodnie: jeśli państwo nie może pomóc wydatnie, niech przynajmniej wesprze pomagających. Jak? Na przykład nie naliczając 22 proc. podatku VAT do naszych charytatywnych esemesów.

Jak wygląda pomoc w innych krajach? Generalnie - im obywatela mniej, tym państwa więcej. Dlatego w Afryce, Azji, ale także państwach poradzieckich czeka się na rządy. W USA, Skandynawii, wielu krajach europejskich za kataklizm płacą ubezpieczyciele. U nas roczna składka - dzielona na raty - przy domu wartości 200 tys. zł to tylko 200 zł, ale nadal na to skąpimy.

- W Niemczech, gdzie Caritas działa nieprzerwanie od stu lat, ludzie mają już wypracowane formy pomocy. Ponadto Niemcy to państwo obywatelskie. My na razie mamy państwo instytucjonalne. W razie potrzeby ono pomaga z naszych podatków. Caritas pomaga z datków - ocenia ks. Drechsler z Diecezji Opolskiej.

Jak jednak zauważa ks. dr Subocz, hojni w potrzebie ludzie też bywają zmęczeni datkami. Dlatego musi dojść do współpracy instytucji państwa i organizacji pozarządowych. Na razie pierwsza do rozmów o koordynacji pomocy jest gotowa armia.

Rok pomocy

Pomoc po trąbie 15 sierpnia 2008 r. - 4 mln 549 tys. 740,64 zł:
- Caritas Archidiecezji Częstochowskiej 1 mln 916 tys. 300 zł dla poszkodowanych 11 miejscowości.
- Caritas Diecezji Gliwickiej 1 mln 2 tys. 480,64 zł dla 6 miejscowości.
- Caritas Diecezji Opolskiej 1 mln 393 tys. 960 zł dla 6 miejscowości.
- Caritas Archidiecezji Katowickiej. Pomoc finansowa ze środków z koncertu charytatywnego, zorganizowanego przez wojewodę 237 tys. zł, m.in. z licytacji gitary zespołu Feel.

Beata Sypuła, współpr: JS, BAW

Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes/Katowice: Na nieszczęścia Kościół i wojsko
Polska Dziennik Zachodni

Wtorek, 2009-09-08

Irena Kwiatkowska odznaczona przez prezydenta

Irena Kwiatkowska, polska aktorka komediowa, została odznaczona przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski - poinformowała Kancelaria Prezydenta RP.

Lech Kaczyński uhonorował artystkę - która 17 września skończy 97 lat - "w uznaniu jej wybitnych zasług dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej, za działalność na rzecz rozwoju polskiej kultury i za osiągnięcia w pracy artystycznej".

Gwiazda teatru, filmu i kabaretu; wielka sceniczna osobowość, mistrzyni śmiechu i znakomita aktorka dramatyczna; ujmujący i serdeczny człowiek - takimi słowami Irena Kwiatkowska określana jest przez uwielbiającą ją publiczność i przez kolegów z artystycznej branży.

Jest warszawianką. Urodziła się 17 września 1912 r. Jej ojciec był drukarzem i wielkim miłośnikiem książek. Matka prowadziła dom i zajmowała się dziećmi. Irena uczyła się w gimnazjum im. Klementyny Hoffmanowej i już jako uczennica zaczęła się interesować aktorstwem, a także sportem. W liceum brała udział w zawodach szermierczych. Studiowała na Wydziale Aktorskim Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej w Warszawie.

W szkole zawodu aktorskiego uczyli ją m.in. Aleksander Zelwerowicz i Stefan Jaracz. W 1935 r. trafiła do słynnego w stolicy kabaretu - Cyrulika Warszawskiego i występowała w rewii "Pod włos". Jeszcze przed wojną miała angaże w teatrach w Warszawie, Poznaniu i Katowicach.

W czasie okupacji niemieckiej brała udział w tajnych przedstawieniach, współpracując z reżyserami Tadeuszem Byrskim i Leonem Schillerem. Po Powstaniu Warszawskim razem z innymi mieszkańcami stolicy musiała opuścić miasto.

W 1946 r. dołączyła do pierwszego powojennego kabaretu Siedem kotów w Krakowie, prowadzonego najpierw przez Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, potem przez Mariana Eile. To dla niej teksty pisał Gałczyński. Kwiatkowska brawurowo odtwarzała postaci z jego Teatrzyku Zielona Gęś: Hermenegildy Kociubińskiej, Sierotki czy Żony Wacia.

Od 1948 r. była związana z teatrami stolicy: Klasycznym (1948-1949), Współczesnym (1949-1951), Teatrem Satyryków (1952-1958), Komedią (1958-1960), Syreną (1960-1972), Ludowym (1972-1974), Nowym (1974-1994). Stworzyła ponad sto ról teatralnych. Do najciekawszych kreacji należą: Dulska w "Jeszcze Dulska" w reż. Aleksandra Bardiniego (1972); Aurelia w "Wariatce z Chaillot" w reż. Lecha Wojciechowskiego (1974); Chudogęba w "Wieczorze Trzech Króli" w reż. Jan Kulczyńskiego (1976); Dorota w "Grubych rybach" w reż. Wojciechowskiego (1977); Julia Czerwińska w "Domu kobiet" w reż. Mariusza Dmochowskiego (1978); Eugenia w "Tangu" w reż. Bohdana Cybulskiego (1982).

Była gwiazdą kabaretów: Szpak (1954-1961), Dudek (1964-1974) i telewizyjnego Kabaretu Starszych Panów, stworzonego przez Jeremiego Przyborę i Jerzego Wasowskiego. Zagrała w ponad 20 przedstawieniach Teatru Telewizji. Występowała również w audycjach teatru Polskiego Radia.

Kwiatkowska to także znakomita aktorka filmowa. Widzowie pokochali ją m.in. jako Kobietę Pracującą w "Czterdziestolatku" i matkę Pawła w serialu "Wojna domowa" (1965) w reż. Jerzego Gruzy. Pojawiła się także w kolejnych filmach i serialach tego reżysera: "Dzięcioł" (1970), "Czterdziestolatek" (1974), "Motylem jestem, czyli romans czterdziestolatka" (1976), "40-latek, 20 lat później" (1993). Wystąpiła również m.in. w komediach muzycznych Janusza Rzeszewskiego "Hallo Szpicbródka, czyli ostatni występ króla kasiarzy" (1978) i "Lata dwudzieste... lata trzydzieste..." (1983) oraz w "Rozmowach kontrolowanych" (1991) Sylwestra Chęcińskiego.
PAP

Związkowcy: Grad zostaje, to nieszczęście dla stoczni

Związkowcy ze stoczni w Szczecinie i Gdyni krytycznie oceniają decyzję premiera Donalda Tuska o pozostawieniu Aleksandra Grada na stanowisku ministra skarbu. Mówią, że postulat o odwołanie Grada jest nadal aktualny.

- Grad od lenistwa poprzez kłamstwa sprawił, że w przemyśle stoczniowym nic się nie dzieje i nic dziać się nie będzie. Grad ma jedną ideę - sprzedać stocznie, żeby pozbyć się problemu. Jego intencje mają tylko ten jeden cel. Premier w tym co dzisiaj powiedział staje się niewiarygodny - uważa Przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" Pomorza Zachodniego Mieczysław Jurek.

Jak dodał, "premier Tusk mówił wcześniej, że jeśli ktoś ma pomysł na ratowanie przemysłu stoczniowego, niech go zgłasza". - My związkowcy z Solidarności zgłaszaliśmy takie propozycje, na przykład powołania grupy ekspertów do zanalizowania sytuacji stoczni i sposobu wyjścia z kryzysu. Jednak bez odzewu - stwierdził szef zachodniopomorskiej "S".

Przewodniczący powiedział, że związkowcy z Solidarności z ministrem Gradem rozmawiać nie będą, bo jest on "nieszczęściem dla stoczni". Zaznaczył, że niepokoi ich sama obecność Grada na stanowisku ministra w sytuacji, gdy planowana jest prywatyzacja zakładów. - Boimy się, że pracownicy z innych firm zostaną na lodzie tak jak stoczniowcy - dodał.

Przewodniczący "Solidarności 80" ze Stoczni Szczecińskiej Nowa Jacek Kantor powiedział, że jest "totalnie rozczarowany" i zawiedziony decyzją premiera w sprawie Grada. - Cały czas oszukiwano nas w tym, że coś w sprawie stoczni się robi. Liczyliśmy na nowe spojrzenie w ministerstwie na sprawy stoczniowe. To, że Grad zostaje, dla nas źle wróży - stwierdził.

Kantor dodał, że dymisja ministra Grada nie jest dla związkowców głównym celem, ale obawiają się, żeby nieudolność, jaką wykazał przy stoczniach, nie zmarnowała w procesie prywatyzacji tego, co zostało. Według Kantora, związkowcy chcą rozmawiać o sprawach stoczni z premierem Tuskiem.

Niezadowolenia z decyzji szefa rządu o pozostawieniu Grada na stanowisku ministra skarbu nie kryje OPZZ z gdyńskiej stoczni.

- Oczekiwaliśmy dymisji Grada, który przed ostatnimi wyborami do europarlamentu kłamał, zapewniając nas, że jest pewny inwestor dla stoczni. To była wielka mistyfikacja, wszystko po to, że sprawę przeciągnąć w czasie i żeby Platforma Obywatelska uzyskała dobry wynik wyborczy - powiedział z kolei przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej (należącego do OPZZ) w Stoczni Gdynia, Jan Gumiński.

Z kolei wiceprzewodniczący "Solidarności" w Stoczni Gdynia Aleksander Kozicki stwierdził, los ministra dla jego związku jest "głęboko obojętny". - Nas nie interesują zmiany kadrowe, lecz program dla stoczni, takie rozwiązania, które przyniosą miejsca pracy. Myśmy już przeżyli wiele gabinetów rządowych, a nasza sytuacja, jest taka, jaka jest. Teraz po stoczni biegają tylko koty i fruwają mewy - dodał związkowiec.

Premier zapowiadał w przeszłości, że jeśli do końca sierpnia nie uda się dokończyć z sukcesem sprzedaży stoczni Gdynia i Szczecin, minister Grad pożegna się ze swoim stanowiskiem.

We wtorek Tusk przeprosił opinię publiczną za swoją deklarację zapowiadającą dymisję ministra skarbu. Wycofanie się ze swoich wcześniejszych słów motywował tym, że przed ministrem skarbu są ważne zadania - m.in. zagospodarowanie majątku postoczniowego, finalizacja sprawy Eureko oraz ambitny plan prywatyzacji.
PAP

Poniedziałek, 2009-09-07

Dziewięciogodzinne przesłuchanie abpa Gocłowskiego

Blisko dziewięć godzin trwało przesłuchanie b. metropolity gdańskiego abp. Tadeusza Gocłowskiego jako świadka w procesie dotyczącym afery finansowej w kościelnym wydawnictwie Stella Maris. Proces odbywa się w Sądzie Okręgowym w Gdańsku.

Przesłuchanie abp. Gocłowskiego odbyło się na terenie gdańskiej kurii biskupiej, ponieważ biegły lekarz sądowy uznał w swojej opinii, że przesłuchiwanie abp. Gocłowskiego w sądzie może negatywnie wpłynąć na stan jego zdrowia. Hierarcha cierpi bowiem na dolegliwości kardiologiczne.

- Zawsze świadek ma prawo być chory. To nie jest precedens, to nie jest nic nadzwyczajnego, że rozprawa odbywa się poza sądem. Wierzę w to, że taki świadek jak ksiądz arcybiskup będzie świadkiem wiarygodnym - powiedział przed wejściem do kurii obrońca jednego z oskarżonych Jacek Potulski.

Prokurator Przemysław Strzelecki przed przesłuchaniem podkreślał, że przesłuchanie abp. Gocłowskiego ma ustalić, w jakim zakresie osoby bezpośrednio zaangażowane w działalność wydawnictwa informowały go o sytuacji w firmie. - Oczekuję tego, że ks. arcybiskup przekaże nam swoją wiedzę na temat tego, jaki był stan jego wiedzy o sytuacji w wydawnictwie, czy były osoby, które mu taką wiedzę przekazywały i jak to się odbywało, w sposób formalny czy bardziej nieformalny - dodał.

Po przesłuchaniu prok. Strzelecki powiedział dziennikarzom, że zeznania abp. Gocłowskiego, podobnie jak te ze śledztwa prokuratorskiego, nie były przełomowe. - Z treści zeznań arcybiskupa wynika, że o trudnej sytuacji i nieprawidłowościach w Stella Maris dowiedział się dopiero później, tj. ok. 2002 roku - wyjaśnił.

- Ksiądz arcybiskup był w dobrej formie. Na pytania odpowiadał rzeczowo. To, że przesłuchanie trwało tak długo, wynikło z szeregu pytań sądu, ale także i stron - dodał Strzelecki.

Dwóch głównych oskarżonych w procesie Stella Maris to 60-letni b. kapelan abp. Gocłowskiego i jego pełnomocnik w Stella Maris, ks. Z.B. oraz 45-letni b. dyrektor wydawnictwa. Na ławie oskarżonych zasiada też m.in. współwłaściciel dwóch firm konsultingowych z Gdyni J.B., który w latach PRL był pracownikiem cenzury.

Wszyscy odpowiadają przed sądem za współudział w przywłaszczeniu w latach 1997-2001 mienia ponad 20 spółek handlowych na kwotę ponad 67 mln zł, pranie pieniędzy oraz uszczuplenia podatkowe na szkodę Skarbu Państwa w wysokości kilkunastu milionów złotych. Grozi im do 10 lat więzienia.

Według prokuratury, afera Stella Maris polegała na tym, że firmy konsultingowe J.B. i jego oskarżonego wspólnika K.K. zawierały z różnymi spółkami kontrakty na doradztwo, których wykonanie powierzali z kolei kościelnemu wydawnictwu. W rzeczywistości usługi te były całkowicie fikcyjne i zlecenia nigdy nie zostały wykonane. Pieniądze ze spółek, które zlecały fikcyjne usługi B. i K., przelewane były najpierw na konta ich firm, a później, po odjęciu kilku procent, do Stella Maris. Wydawnictwo pobierało kolejne kilka procent prowizji i na końcu większość pieniędzy wracała do osób zarządzających spółkami. Stella Maris, działając jako podmiot gospodarczy w ramach archidiecezji gdańskiej, była zwolniona z podatku dochodowego od osób prawnych w części przeznaczonej na cele statutowe Kościoła.
PAP

Polski okręt niszczy niemieckie miny na Bałtyku

Ponad trzy tony min morskich z Bałtyku zniszczył w ostatnich dniach okręt Marynarki Wojennej ORP Flaming. Jeden z ładunków ważył 880 kilogramów i był prawdopodobnie tzw. miną denną z okresu pierwszej wojny światowej.

To największy tego typu obiekt zniszczony przez polską marynarkę wojenną. Pozostałe odnalezione ładunki to ważące od 150 do ponad 300 kilogramów miny denne i kotwiczne z okresu drugiej wojny światowej. Wszystkie zostały rzucone do Bałtyku przez Kriegsmarine około roku 1945.

Operację ich zniszczenia ORP Flaming przeprowadził przy użyciu zdalnie sterowanego pojazdu podwodnego, który na podwodne obiekty przeniósł specjalne ładunki wybuchowe. Miny zalegały na głębokości około 80 metrów, u wybrzeży Estonii, kilka mil morskich na południe od toru wodnego na Zatoki Fińskiej.

Operację poszukiwania, wykrywania i niszczenia min przeprowadzono w ramach trwającej na Zatoce Fińskiej międzynarodowej operacji przeciwminowej " Open Spirit 2009". Manewry potrwają do 11 września. Uczestniczą w niej jednostki z dziewięciu państw w tym dwa polskie niszczyciele min ORP Flaming i ORP Mewa.
IAR

Niedziela, 2009-09-06

Rozpoczął się Międzynarodowy Kongres dla Pokoju

W Krakowie rozpoczął się Międzynarodowy Kongres dla Pokoju "Ludzie i religie". Krakowskie spotkanie nawiązuje do modlitwy Jana Pawła II w Asyżu w 1986 roku z reprezentantami różnych religii świata i niekatolickich wspólnot chrześcijańskich. Uczestnicy Kongresu przyjechali do Krakowa na zaproszenie rzymskiej Wspólnoty świętego Idziego oraz kardynała Stanisława Dziwisza.

Jose Manuel Barroso powiedział, że Europa musi być promotorem takich wartości jak pokój, solidarność i tolerancja. Przewodniczący Komisji Europejskiej podkreślił, że jeśli Europa nawiąże do podstawowych zasad i wartości, może stać się światowym liderem w przezwyciężaniu kryzysu.

Jose Manuel Barroso oddał hołd Polsce za jej rolę w przezwyciężeniu komunizmu. Przewodniczący Komisji Europejskiej przypomniał, że upadek komunizmu byłby niemożliwy bez Jana Pawła Drugiego i Lecha Wałęsy. - To oni stworzyli struktury, które wyeliminowały porządek totalitarny - podkreślił.

Przewodniczący Papieskiej Rady do spraw Popierania Jedności Chrześcijan kardynał Walter Kasper powiedział, że pokój między narodami musi rozpocząć się pokojem między religiami. Hierarcha wspominając tragedię II Wojny Światowej mówił o wysiłkach na rzecz pojednania poczynionych w latach powojennych, między innymi przez europejskie episkopaty.

Kardynał Kasper mówił, że jesteśmy dopiero na początku drogi, która prowadzi do wykorzenienia dawnego braku zrozumienia, głębokiej nieufności i niesłusznych przesądów. Jednocześnie dodał, że sceptykom i wrogom dialogu trzeba odpowiedzieć, że Kościół katolicki wszedł na drogę pokoju i definitywnie nią podąża.

Profesor Andrea Riccardi, założyciel Wspólnoty Świętego Idziego - współorganizatora krakowskiego Kongresu, powiedział, że horror wojny i pragnienie, by otchłań podziałów i przemocy nigdy się nie powtórzyła zrodziły pomysł, aby w 1986 roku zaprosić do Asyżu przedstawicieli różnych religii świata. Profesor Ricardi jako dobry przykład wskazał Jana Pawła II i podkreślił, że jest on dowodem na to, że duch zmienia historię bardziej, niż można to dostrzec, patrząc na to tylko pobieżnie, ponieważ ,,modlitwa jest wielką siłą historii".

Współgospodarz kongresu, metropolita krakowski kardynał Stanisław Dziwisz powiedział, że pokój jest darem, ale również zadaniem. Dodał, że każdy człowiek i każde pokolenie musi podjąć to szlachetne wyzwanie, by budować zręby cywilizacji życia i miłości na naszej ziemi.

Hierarcha życzył zebranym, żeby Kongres dla Pokoju, modlitwa i refleksja w tych dniach niech były zbiorowym wkładem w budowanie Bożego pokoju w sercu człowieka i w jego wspólnocie.

Zastępca dyrektora generalnego kultury UNESCO Francoise Riviere mówiła na otwarciu kongresu w Auditorium Maximum UJ, że odnowienie dialogu między narodami i religiami jest potrzebne, by odnaleźć drogi na przyszłość. Riviere podkreśliła, że świat znajduje się dziś w kluczowym punkcie historii ludzkości, kiedy zrozumiała ona, jak bardzo zależna jest od swojej jedności.

Krakowskie spotkanie nawiązuje do modlitwy Jana Pawła II w Asyżu w 1986 roku z reprezentantami różnych religii świata i niekatolickich wspólnot chrześcijańskich. Uczestnicy Kongresu przyjechali do Krakowa na zaproszenie rzymskiej Wspólnoty świętego Idziego oraz kardynała Stanisława Dziwisza.

Międzynarodowy Kongres dla Pokoju "Ludzie i Religie" potrwa w Krakowie do wtorku. Na jego program złożą się modlitwy wyznawców różnych religii i Kościołów oraz ponad 20 spotkań panelowych o problemach współczesnego świata i roli religii w ich rozwiązywaniu.
IAR

Prezydent uczestniczy w uroczystościach dożynek

Za pracę dla Polski oraz krzewienie chrześcijańskich i rodzinnych wartości podziękował w niedzielę na Jasnej Górze rolnikom prezydent Lech Kaczyński. Głowa państwa uczestniczy w uroczystościach dożynek jasnogórskich.

- Za to, co jako obywatele, jako rolnicy, jako matki i ojcowie rodzin robicie dla Polski, chciałem najserdeczniej raz jeszcze podziękować - mówił prezydent do tysięcy rolników przed rozpoczęciem uroczystej mszy świętej.

- Cieszę się, że wszystko to odbywa się w imię interesów rodziny, ojczyzny, ale w wierze - wierze naszych ojców, naszych dziadów i naszych pradziadów. W codziennej wierze, która jest cechą większości naszych rolniczych rodzin - dodał L. Kaczyński.

Minister rolnictwa zapowiedział porządkowanie - jak mówił - "łańcucha żywnościowego" w taki sposób, aby to producenci żywności - na równi z przetwórstwem i handlem - mogli w większym stopniu korzystać z owoców swojej pracy w imię dobrze pojętej, rolniczej sprawiedliwości.

O problemach współczesnego rolnictwa mówił w homilii krajowy duszpasterz rolników, biskup elbląski Jan Styrna, który wezwał do stworzenia długofalowej i - co podkreślał - krajowej polityki rolnej oraz ochrony polskiego rolnictwa. - Potrzebna jest ochrona ojczystego rolnictwa w pseudorynku unijnym i światowym. Umywanie rąk ze strony władz państwowych może się okazać gestem Piłata, który wszystkim obywatelom, nie tylko rolnikom przyniesie szkodę - powiedział biskup.

- Niefrasobliwe mówienie o wolnym rynku w rolnictwie zawiera tylko pozory prawdy. Jeżeli w Polsce będzie przybywać ugorów i chaszczy, to w przyszłości możemy być skazani na dyktat z zewnątrz, a w razie zachwiania się pokoju możemy znaleźć się w trudnej sytuacji braku żywności. Zdziczałych terenów nie da się szybko przywrócić rolnictwu - wskazał biskup.

Zwracając się do środowisk niezwiązanych z rolnictwem, hierarcha zaapelował, by nie zazdrościć rolnikom unijnych dopłat, bo - jak mówił - skutecznie je niwelują wzrastające koszty produkcji rolnej oraz unijne warunki działania, wciąż krzywdzące dla tych, którzy do Unii wprosili się później. Bp Styrna ocenił, że pomoc dla rolników wciąż jest trudna do uzyskania. Wskazał też na słabą pozycję rolników na krajowym rynku.

- Przetwórstwo w Polsce jest w ogromnej mierze w rękach kapitału zagranicznego. Wielkie firmy dyktują warunki. Nasz zwykły rolnik nie liczy się jako partner i dostawca. Zawsze można przecież sięgać do Chin czy krajów Europy, gdzie rolnictwo jest znacznie wyżej dotowane - powiedział bp Styrna, zauważając, że w tym roku ceny zbóż w Polsce są prawie o połowę niższe niż w poprzednich latach, a żywność w sklepach drożeje.

Hierarcha wezwał do dialogu ze środowiskami rolniczymi. - Trzeba prowadzić dialog, wsłuchiwać się w głos tych, którzy ciężko pracują dla dobra ojczyzny, a wciąż zyskują średnio około 50 proc. dochodów w relacji do innych grup zawodowych, żyjąc często na krawędzi nędzy. Rolnictwo w Polsce nie jest dziedziną marginalną - powiedział duszpasterz rolników.

Bp Styrna sprzeciwił się też genetycznym manipulacjom na żywności, przytaczając wskazania Jana Pawła II, według którego wszystkie takie technologie powinny przede wszystkim podlegać ocenie naukowej i etycznej, aby zapobiec możliwości dewastacji przez nie ludzkiego zdrowia i w przyszłości ziemi, a nie jedynie kryteriom opłacalności ekonomicznej.

- Wciąż rosnące możliwości technologiczne oprócz prawdziwego dobra niosą też zagrożenia. Dzisiaj rozwijające się możliwości inżynierii genetycznej są wciąż bardziej obliczone na doraźne zyski, bez należytego zbadania ewentualnych dalekosiężnych skutków, które gdy wejdą w przyrodę mogą się okazać niszczące i bardzo trudne do opanowania. A przecież boży świat nie jest tylko dla naszego pokolenia - podkreślił bp Styrna.

Jasnogórskie dożynki organizowane są od 27 lat. W tym roku uroczystej mszy przewodniczył biskup ełcki Jerzy Mazur. W jej trakcie zostały poświęcone wieńce żniwne i bochenki chleba, przyniesione przed ołtarz przez ubrane w regionalne stroje delegacje rolników z różnych części kraju.

Starostowie tegorocznych dożynek - Bożena i Henryk Brzozowscy z diecezji elbląskiej - złożyli dziękczynny chleb, wypieczony z tegorocznych zbiorów na ręce biskupów, przeora Jasnej Góry i ministra rolnictwa. Starostowie mają siedmioro dzieci, prowadzą z synem gospodarstwo rolne o powierzchni 130 ha, specjalizujące się w uprawie zbóż i hodowli bydła oraz trzody chlewnej.
PAP

Wystawa pod oknem papieskim

Multimedialną wystawę o spotkaniach Jana Pawła II z młodzieżą otworzył w Krakowie metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz. Podczas późniejszego spotkania z dziennikarzami mówił o projekcie organizowania corocznych spotkań młodzieży w Krakowie i procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II.

Wystawę "Nie lękajcie się młodości! Karol Wojtyła - Jan Paweł II i młodzi" zorganizowano w związku z rozpoczynającym się w niedzielę w Krakowie Międzynarodowym Kongresem dla Pokoju "Ludzie i Religie" - "Duch Asyżu w Krakowie".

W namiocie ustawionym naprzeciwko siedziby kurii i słynnego papieskiego okna, z którego często papież przemawiał podczas pielgrzymek do Polski zaprezentowano fotografie, filmy, nagrania dźwiękowe i eksponaty dotyczące spotkań Karola Wojtyły zarówno jako zwykłego księdza, jak i późniejszego papieża z młodymi ludźmi.

- Dla tych, którzy znali osobiście Jana Pawła II, to wielkie przypomnienie postaci i działalności, a dla przyszłych pokoleń - zapoznanie z tym wspaniałym człowiekiem, który żyje nadal w naszych umysłach, w naszym sercu. Dobrze, że ta wystawa jest, aby to wszystko jeszcze utrwalić - powiedział kardynał.

Podczas późniejszego spotkania z dziennikarzami kard. Stanisław Dziwisz mówił o zrodzonej z okazji Kongresu inicjatywie, by co roku młodzi ludzie spotykali się w Krakowie. - Ta propozycja mnie zaskakuje, ale jest bardzo piękna, musimy ją rozważyć wspólnie. Młodzi w Krakowie dla pokoju. Byłaby to realizacja także dziedzictwa i testamentu Jana Pawła II - powiedział kardynał.

Pytany o postępy w procesie beatyfikacji Jana Pawła II, kard. Dziwisz powiedział, że "cały świat czeka na moment beatyfikacji, ponieważ Jan Paweł II był przekroczył granice i należał do całej ludzkości". Podkreślił, że Jan Paweł II żyje w sercach ludzi, którzy codziennie pielgrzymują do jego grobu i do Krakowa, by poznać miejsca, w których żył. - Proces beatyfikacji postępuje spokojnie. My w Krakowie czekamy, modlimy się, mamy zaufanie do Benedykta XVI, że będzie wiedział kiedy i jak. Dla nas ważne jest, by ten proces został dobrze przeprowadzony - wyjaśnił kardynał.

Kard. Dziwisz, razem z bp. Vincenzo Paglią ze Wspólnoty Sant' Egidio (św. Idziego), która współorganizuje Kongres, mówił też o "duchu Asyżu" i woli Jana Pawła II, dotyczącej potrzeby wspólnej modlitwy o pokój.

Krakowski Kongres, zorganizowany w 70 rocznicę wybuchu II wojny światowej i 20 rocznicę upadku Muru Berlińskiego, nawiązuje do historycznego Dnia Modlitwy o Pokój z 27 października 1986 roku, podczas którego Jan Paweł II zaprosił do Asyżu przedstawicieli różnych religii świata, aby wspólnie modlili się o pokój na świecie.

- Zaskakujące dla mnie było to, że liderzy wielkich religii na świecie odpowiedzieli na zaproszenie Jana Pawła II i przybyli do Asyżu - mówił kardynał. Wspominał, że Jan Paweł II często powracał myślą i pamięcią do wybuchu II wojny światowej. - Ojciec Święty zawsze powtarzał, że wojna nie rozwiązuje żadnych problemów. Wojna potęguje problemy. Dlatego wzywał do pokoju, przestrzegał, prosił i modlił się - wspominał kardynał.

Biskup Paglia przypominał, że poprzedni Kongres "Ludzie i Religie" w Polsce odbył się w 1989 roku w Warszawie z okazji 50 rocznicy wybuchu II wojny światowej, kilka miesięcy przed upadkiem Muru Berlińskiego. - To może zbieg okoliczności, ale faktem jest, że po latach modlitwy o pokój ten mur padł. Dlatego chcieliśmy upamiętnić rocznicę wybuchu II wojny światowej. Świat się zmienia, ale zagrożenia istnieją i nadal pozostaje aktualne błaganie o pokój ze strony wszystkich wierzących - powiedział biskup.

W niedzielę w Krakowie rozpocznie się Międzynarodowy Kongres dla Pokoju "Ludzie i Religie" - "Duch Asyżu w Krakowie".
PAP

Sobota, 2009-09-05

Rosyjskie działki w Warszawie odzyskane

Rządowi udało się odzyskać cztery działki, położone w Warszawie i okolicach, które były we władaniu Rosji - pisze dziennik "Polska".

W przeszłości na terenie odzyskanych działek były ośrodki techniczne, zajmujące się handlem i obsługą radzieckich maszyn oraz osiedle mieszkaniowe. Dziś są one zamieszkiwane przez pracowników ambasady rosyjskiej.

Dziennik "Polska" pisze, że rok temu rząd wypowiedział Rosjanom umowy. W wyniku tego zarządcami terenów przestały być podmioty rosyjskie.

W 1974 roku PRL za czasów Edwarda Gierka podpisała z ZSRR umowę o wymianie gruntów pod przedstawicielstwa handlowe. W rezultacie Rosjanie dysponowali w Warszawie 19 działkami. Tymczasem stronie polskiej przypadało w Moskwie zaledwie pięć.

Dziennik przypomina, że problem własności rosyjskich działek w Warszawie był nierozwiązany od lat - po raz pierwszy zasygnalizowano go w 1992 roku.
IAR

W przyszłym roku czeka nas rekordowy deficyt budżetowy

- Przyszłoroczny deficyt budżetowy wyniesie 52,2 mld zł - powiedział "Rzeczpospolitej" Jacek Rostowski, minister finansów. To rekord i prawie dwa razy więcej niż w tym roku.

Deficyt finansów publicznych ma wzrosnąć nieco mniej, bo tylko o 1% tj. o ok. 13 mld zł.

Rostowski zapewnił, że celem rządu będzie uniknięcie w 2010 r. przekroczenia poziomu 55% długu do PKB. Jak mówi do realizacji tego celu dochody z prywatyzacji w latach 2009 - 2010 powinny wynieść 28,5 mld zł, a nie 36,7 mld zł jak przedstawiał to minister Grad.
Rzeczpospolita/PAP

Piątek, 2009-09-04

"Polska nieprędko odzyska od Rosjan obrazy z Gdańska"

Były ambasador w Rosji Stanisław Ciosek uważa, że sprawa dziewięciu polskich obrazów ze zbiorów moskiewskiego muzeum, które Warszawa chce odzyskać, szybko nie zostanie rozwiązana. Polska zamierza wystąpić w najbliższych dniach do rosyjskiego resortu spraw zagranicznych o zwrot dzieł ze zbiorów moskiewskiego Muzeum Puszkina. Do 1946 roku zdobiły one sale gdańskiego Muzeum Miejskiego.

Chodzi o cenne płótna, m.in. arcydzieła Jana Breughla Starszego i Łukasza Cranacha. Obrazy trafiły do Muzeum Puszkina, bo - jak wyjaśnia minister kultury Bogdan Zdrojewski - wywiezione z Gdańska obrazy zostały potraktowane jako dzieła pozostające w muzeum niemieckim. Jak podkreślił minister wystarczy przyjrzeć się ich historii, by zrozumieć, że pozostawały one w granicach Wolnego Miasta Gdańsk, ale w muzeum, do którego prawa miała strona polska.

O zwrot obrazów wystąpiła strona polska. Minister kultury ma nadzieję, że po wizycie Władimira Putina w Polsce rozmowy z Rosjanami będą łatwiejsze. Bogdan Zdrojewski zaznacza, że problem jest z tempem zwrotu dzieł sztuki, a nie z kwestionowaniem roszczenia.

Stanisław Ciosek przypomina, że na całym świecie procedury odzyskiwania zrabowanych dzieł ciągną się dziesiątki lat. Dzieje się to tak na przykład w przypadku dzieł będących w posiadaniu British Museum czy Luwru. Według Stanisława Cioska, sprawa polskich obrazów jest tym bardziej skomplikowana, że Polska i Związek Radziecki razem należały do antyhitlerowskiej koalicji.

Były dyplomata przypomniał, że rosyjska Duma uchwaliła przepis, według którego nie powinno zabierać się dzieł sztuki ofiarom, a tylko agresorom. Według niego, na tej podstawie Polska może dochodzić swoich praw, lecz potrwa to prawdopodobnie bardzo długo.

W ocenie Stanisława Cioska, oddanie nam przez Moskwę dziesięciu obrazów i jednej grafiki z moskiewskiego muzeum miałoby charakter symboliczny.
IAR

Tego jeszcze nie było - rekordowe zainteresowanie Polską

Obchody 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej zorganizowane 1 września na Westerplatte były największym od lat spotkaniem przywódców światowych w Polsce. Wydarzenie relacjonowały wszystkie europejskie kraje - poinformował minister kultury Bogdan Zdrojewski.

Bogdan Zdrojewski podsumował w Warszawie, obchody 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Minister zwrócił uwagę, że obchody jeszcze trwają, ale Polacy są już po kulminacyjnych wydarzeniach.

W związku z obchodami zorganizowano m.in. 77 wystaw, 34 koncerty, 30 konferencji i 27 oficjalnych uroczystości państwowych. - Padł rekord akredytowanych dziennikarzy na centralne uroczystości na Westerplatte - dziennikarzy było 1050 z niemal 40 krajów. Nie odnotowano w Europie kraju, który nie przekazałby relacji z naszych obchodów - podkreślił szef resortu kultury.

- Te relacje są imponujące. Byliśmy praktycznie w każdym kraju, w głównych wydaniach dzienników telewizyjnych, na pierwszych stronach gazet. Większość relacji wywoływała dyskusje o II wojnie światowej, jak podkreślają niektórzy komentatorzy, były to pierwsze od 1945 roku dyskusje tak głębokie i istotne - zaakcentował minister.

Najwięcej relacji z gdańskich uroczystości pojawiło się w Rosji, ale także m.in. w Albanii, Austrii, Belgii, Białorusi, Bułgarii, Danii, Estonii, Francji, Grecji, Macedonii i Niemczech. Oprócz polskich mediów uroczystości śledziły m.in. Reuters, AP, DPA, Itar-Tass, CNN, BBC, France 24, ANSA i Al Jazeera.

- Zdarzały się relacje specjalnie zapowiadane, tak było w przypadku Belgii; relacje prasowe oraz telewizyjne były bardzo szerokie, były nawet zapowiedzi spotkania na Westerplatte, którym towarzyszyła muzyka polskich kompozytorów - zaakcentował Zdrojewski.

W jego opinii rok 2009 to rok wielkich rocznic i będzie można uznać, że był polskim sukcesem, jeśli w kolejnych latach będzie trwała praca nad ich dalszym upamiętnieniem.

Przed nami kolejne rocznice

- Zależało mi, by coś po tym roku pozostało - m.in. publikacje, filmy, pomagające w działalności edukacyjnej w szkołach. Jedną z publikacji rocznicowych jest książka "Polska w II wojnie światowej" ze wstępem Władysława Bartoszewskiego - mówił Zdrojewski.

Sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, współorganizującej obchody, Andrzej Przewoźnik przypomniał, że trwają przygotowania do obchodów kolejnych rocznic, m.in. 17 września. - Przygotowujemy wiele wydarzeń w całej Polsce, bo cała Polska będzie czciła w sposób szczególny tę rocznicę - zwrócił uwagę.

Jednym z najważniejszych wydarzeń będzie otwarcie dużej wystawy na Zamku Królewskim w Warszawie. - To pierwsza ekspozycja odbywająca się po wojnie, na temat losów polskiej inteligencji na przykładzie obozu niemieckiego koncentracyjnego w Mauthausen-Gusen. Po raz pierwszy pokazane będzie jak dzień po dniu wyglądało życie polskiego więźnia w niemieckim obozie koncentracyjnym. Ta wystawa jest szczególna, bo pokażemy po raz pierwszy kopię dyrektywy Adolfa Hitlera z 31 sierpnia 1939 roku, z ręcznie wpisaną przez niego godziną ataku na Polskę - podkreślił Przewoźnik.

Z prezentacją zawierającą szczegółowe informacje na temat obchodów można zapoznać się na stronie internetowej ministerstwa kultury.
PAP

Rosjanie kolejny raz fałszują historię

"Minister Beck był alkoholikiem, a Polska jako partner hitlerowskich Niemiec chciała wysłać Żydów na Madagaskar". Takie tezy znalazły się w książce, do której wstęp napisał minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow - akcentuje "Dziennik".

Partyturę drugiej światowej: "Kto i kiedy zaczął wojnę?" wydano przy współpracy z komisją ds. przeciwdziałania fałszowaniu historii na szkodę Rosji, działającej przy prezydencie Rosji - zaznacza gazeta.

- Tej publikacji nie da się komentować z naukowego punktu widzenia. Można dyskutować o faktach czy ich interpretacji, a to jest zupełne science fiction - mówi "Dziennikowi" Łukasz Kamiński z IPN. Według niego, za sprawą tej książki cofamy się o 50 lat. Momentami to dzieło jest nawet bardziej brutalne niż propaganda stalinowska.
PAP

Czwartek, 2009-09-03

Nagrody "za zasługi dla Polski i Polaków" wręczone

Prezes Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii Jan Mokrzycki, światowej sławy skrzypaczka Wanda Wiłkomirska i Zespół Szkół im. Zygmunta Mineyki w Atenach zostali uhonorowani nagrodą „za zasługi dla Polski i Polaków poza granicami kraju”. Laureatem nagrody specjalnej został kardynał Józef Glemp.

Wanda Wiłkomirska urodziła się w 1929 roku w Warszawie. Na skrzypcach gra od 5 roku życia. Jest laureatką czterech międzynarodowych konkursów skrzypcowych. Międzynarodową karierę rozpoczęła w 1961 roku po triumfalnym debiucie w Ameryce. Od 1999 roku mieszka w Australii. – Zawsze będę polską skrzypaczką – powiedziała. W Sydney prowadzi klasę skrzypiec.

Laureat nagrody, Jan Mokrzycki zaznaczył, że cieszy się z przyjazdu do rodzinnego miasta, Warszawy. Razem z matką po wojnie uciekli do Niemiec skąd, wraz z 1 dywizją pancerną, wyjechali do Anglii. W 1959 roku ukończył stomatologię. Podczas studiów założył na uczelni Polish Society. Od 1995 roku stoi na czele Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii. Jan Mokrzycki stworzył Poland Comes Home, organizację promującą wejście do NATO i Unii Europejskiej, zainicjowała polską kartę kredytową oraz zadbał o rozwój kulturalny brytyjskiej Polonii. Obecnie zajmuje się walką o prawa Polaków mieszkających na Wyspach.

Zespół Szkół im. Zygmunta Mineyki przy Ambasadzie RP w Atenach jest największą z ponad ośmiuset polskich szkół. W placówce uczy się 1,5 tys. polskich dzieci. Dyrektorka szkoły zaznacza, że jest ona jedynym miejscem, gdzie mieszkający w Grecji Polacy mają możliwość nauki języka polskiego.

Nagrodę specjalną otrzymał opiekun polskiej emigracji, kardynał Józef Glemp. Prymas Polski sprawuje opiekę nad parafiami polskimi i duszpasterstwem polonijnym. Odwiedził ośrodki polonijne na całym świecie. W 1998 roku prowadził w Sankt Petersburgu pierwszą od czasu rewolucji październikowej procesję Bożego Ciała.

Nagrody TVP Polonia „za zasługi dla Polski i Polaków poza granicami kraju” wręczono na Zamku Królewskim w Warszawie. Podczas gali wystąpiła Agata Szymczewska, laureatka XIII Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu. Na fortepianie akompaniowała jej Justyna Danczowska.

W poprzednich latach nagrody otrzymali m.in. działacze Związku Polaków na Białorusi, prof. Andrzej Stelmachowski, Norman Davies, Ryszard Kaczorowski, Adam Małysz i Leszek Kołakowski.
Paulina Matysiak, Wirtualna Polska wp.pl


Rosjan nie interesują polskie archiwa

Rosjanie nie są zainteresowani polskimi archiwami. W ocenie wicedyrektor Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych, rosyjscy naukowcy, czy dziennikarze sporadycznie korzystają z polskich zasobów.

Barbara Berska podkreśliła, że archiwa są szeroko dostępne od dawna. Są często odwiedzane zwłaszcza przez Amerykanów i Żydów, którzy szukają swoich korzeni. - Jeżeli chodzi o Rosjan, należą raczej do rzadkości. Wydaje mi się, że oni nie podejmują tematów badawczych związanych z historią Polski - mówi Barbara Berska.

Barbara Berska przypomniała, że w Archiwach Państwowych ograniczenie dostępu dotyczy dokumentów mających mniej niż 30 lat. Tymczasem wojna polsko-rosyjska miała miejsce prawie 90 lat temu. Rosjanie - jeśli są zainteresowani - mogą więc zbadać wszelkie dokumenty związane z tymi wydarzeniami, również dotyczące jeńców radzieckich.

Podczas gdańskich uroczystości upamiętniających rocznicę wybuch II wojny światowej premier Władimir Putin powiedział, że Rosja udostępni polskim badaczom swoje archiwa, ale "na zasadzie wzajemności". Zasugerował tym samym, że polskie archiwa są dla Rosjan zamknięte. Premier Donald Tusk zapewnił, że tak nie jest.

Polsce szczególnie zależy na dostępie do radzieckich dokumentów związanych ze zbrodnią katyńską.

Prezydent Lech Kaczyński powiedział w Gdańsku w obecności Władimira Putina, kanclerz Angeli Merkel i kilkunastu premierów innych państw, że zbrodnia katyńska była zemstą za polskie zwycięstwo nad Armią Czerwoną podczas radzieckiej inwazji w 1920 roku.
IAR

29. rocznica podpisania Porozumienia Jastrzębskiego

Mszą za ojczyznę w kościele pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny Matki Kościoła rozpoczęły się uroczystości z okazji 29. rocznicy podpisania Porozumienia Jastrzębskiego. Mszę koncelebruje metropolita katowicki abp Damian Zimoń.

Do Jastrzębia Zdroju na rocznicowe uroczystości przyjechali m.in. prezydent Lech Kaczyński i przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. We mszy św. biorą także udział: delegacja NSZZ "Solidarność" z liderem związku Januszem Śniadkiem, członkowie Kompanii Reprezentacyjnej Wojska Polskiego, dziesiątki pocztów sztandarowych i setki mieszkańców miasta.

Uroczystości w jastrzębskim kościele rozpoczęła odśpiewana przez chór "Bogurodzica". Po mszy obchody przeniosą się przed pomnik Porozumienia Jastrzębskiego przy kopalni "Zofiówka", gdzie zostaną złożone kwiaty. Prezydent odznaczy tam działaczy solidarnościowej opozycji z lat 80.

Porozumienie Jastrzębskie było trzecim, po gdańskim i szczecińskim, podpisanym latem 1980 r. Zdaniem wielu historyków, masowe strajki na Śląsku, których efektem były ustalenia zawarte w Jastrzębiu, wpłynęły na tempo i skuteczność negocjacji prowadzonych w Gdańsku i Szczecinie, a podpisanie Porozumienia Jastrzębskiego przypieczętowało wcześniejsze umowy.

Oprócz poparcia wszystkich 21 postulatów gdańskich, wolnych sobót dla całej Polski oraz zniesienia niszczącej więzi rodzinne "czterobrygadówki", górnicy wywalczyli m.in. podnoszenie zarobków w ślad za wzrostem kosztów utrzymania. Władza zgodziła się też na wiele branżowych postulatów pracowników kopalń.
PAP

INDEX


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228