Polonia Winnipegu
 Numer 92

17 września 2009      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu

INDEX

FAKTY ZE ŚWIATA

Środa, 2009-09-16

"Katyń" na ekranach niemieckich kin

Film "Katyń" w reżyserii Andrzeja Wajdy wchodzi w czwartek na ekrany kin w Niemczech. W środę, dzień przed 70. rocznicą wkroczenia wojsk radzieckich do Polski w 1939 r., w Berlinie odbyła się niemiecka premiera kinowa filmu.

W Niemczech dystrybutorem filmu, który swą światową premierę miał na międzynarodowym festiwalu filmowym Berlinale w 2008 r., jest firma Pandastorm. Obraz Wajdy wejdzie do kin w 13 kopiach, w niemieckiej wersji językowej. Będzie pokazywany w siedmiu miastach, w tym w pięciu berlińskich kinach - poinformował dyrektor Pandastorm Rainer Bruns.

- To bardzo ważne, że film, dotyczący doświadczeń tak znaczących dla zbiorowej pamięci Polaków, zobaczy niemiecka publiczność. Ani Związek Radziecki, ani dzisiejsza Rosja, nie uznały mordu w Katyniu za zbrodnię - powiedziała dziennikarzom obecna na premierze koordynatorka niemieckiego MSZ ds. współpracy z Polską Gesine Schwan.

- Na mnie obraz Wajdy zrobił ogromne wrażenie i myślę, że wielu Niemców zobaczy ten film - dodała. Według Schwan "Katyń" może przyczynić się do lepszego zrozumienia pomiędzy Niemcami a Polakami.

Niemiecki reżyser Volker Schloendorff ocenił, że o ile sam Andrzej Wajda znany jest w Niemczech, to znaczenie słowa "Katyń" niewiele mówi mieszkańcom tego kraju. - Obawiam się, że młodzi ludzie nic nie wiedzą na ten temat, który ma szczególne znaczenie dla Polski - dodał.

- Niestety pojednanie między Polską a Niemcami nie jest jeszcze na takim etapie, jak pomiędzy Niemcami a Francją. Zatem tym bardziej istotne jest, by kawałek historii Polski pokazać Niemcom, przede wszystkim młodym ludziom - powiedział reżyser.

Według przedstawiciela dystrybutora filmu, świadomie wybrano datę 70. rocznicy wkroczenia wojsk radzieckich do Polski jako kinowy start filmu. - To trudny film i zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że będzie trudno pozyskać publiczność - powiedział Bruns. - Rocznica pomogła zainteresować media premierą - przyznał.

Sam Andrzej Wajda odwołał swój udział w niemieckiej premierze "Katynia" ze względu na chorobę.
PAP

Proces beatyfikacyjny Jana Pawła II wkracza w końcową fazę

Najwcześniej pod koniec października odbędzie się decydujące posiedzenie komisji kardynałów w sprawie beatyfikacji Jana Pawła II - donoszą źródła kościelne zaangażowane w te prace. Szybkie tempo - zapewnia się nieoficjalnie - daje nadzieję na to, że proces beatyfikacyjny polskiego papieża w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych zakończy się jeszcze w tym roku.

Watykańska kongregacja w trosce o dyskrecję i spokój, jakie są wymagane przy analizie obszernej dokumentacji procesu, zebranej w tzw. positio, nie udziela oficjalnych informacji o przebiegu prac.

Według nieoficjalnych doniesień po aprobacie dla kontynuowania procesu beatyfikacyjnego ze strony teologów, co miało miejsce jeszcze przed wakacjami, teraz należy spodziewać się szybkiej dyskusji kardynałów.

Anonimowi rozmówcy zwracają jednocześnie uwagę na to, że od 4 do 25 października odbędzie się w Watykanie synod biskupów dla Afryki, w który będzie zaangażowanych wielu watykańskich hierarchów. To zaś z powodów formalnych i organizacyjnych może spowodować zatrzymanie innych prac w różnych watykańskich urzędach.

Tak więc według osób zaangażowanych w proces beatyfikacyjny zebranie komisji teologów odbędzie się niemal na pewno dopiero po zakończeniu synodu. Jednocześnie trwają prace nad dokumentacją dotyczącą domniemanego cudu uzdrowienia, przypisywanego wstawiennictwu Jana Pawła II. I w tym przypadku prace te przebiegają sprawnie - zapewniają źródła.

Posiedzenie komisji kardynałów zakończy się definitywnym głosowaniem nad propozycją wyniesienia Jana Pawła II na ołtarze, która zostanie następnie przekazana Benedyktowi XVI. Wtedy brakować będzie jeszcze tylko jego podpisu pod dekretem beatyfikacyjnym.
Sylwia Wysocka PAP

Astronomowie odkryli "super-Ziemię"

Najmniejsza planeta odkryta poza naszym układem słonecznym jest bardzo podobna do Ziemi - poinformowali europejscy astronomowie. Nie znaczy to jednak, że ludzie mogliby się przenieść na planetę nazywaną "super-Ziemią" - bo temperatura sięga tam nawet 1500 st. C. Ale to pierwszy dowód na to, że w kosmosie istnieją małe, gęste planety składające się ze skał.

Astronomowie badali odkrytą w lutym planetę CoRoT-7b, odległą od nas o niecałe 500 lat świetlnych. W trakcie badań potwierdzili, że ma ona masę pięć razy większą od naszej planety, a promień jest o 80% większy od ziemskiego.

Astronomowie określają ją jako "super-Ziemię", jedną z kilkunastu znanych podobnych planet. Po raz pierwszy tego typu ciało niebieskie zbadano tak dokładnie; dane wskazują na przykład, że powierzchnia CoRoT-7b jest skalista.

Astronomowie z ESA podkreślają, że do badań wykorzystano sprzęt najnowszej generacji, między innymi orbitujący teleskop Corot oraz Europejskie Obserwatorium Południowe w Chile.
IAR

Wtorek, 2009-09-15

Miedwiediew oskarża USA

Prezydent Dmitrij Miedwiediew oskarżył USA o blokowanie przyjęcia Rosji do Światowej Organizacji Handlu (WTO).

Miedwiediew wystąpił w Jarosławiu na spotkaniu z Klubem Wałdajskim, zrzeszającym zagranicznych ekspertów zajmujących się Rosją. Prezydent przyznał też, że głównym problemem w jego kraju jest korupcja. - Nasz główny problem polega na tym, że Rosją rządzą skorumpowani urzędnicy - powiedział Miedwiediew na spotkaniu z członkami Klubu Wałdajskiego, zrzeszającego zagranicznych ekspertów zajmujących się Rosją.

Miedwiediew przyznał, że na razie nie ma ostatecznej i skutecznej recepty na likwidację tego zjawiska. Jednocześnie podkreślił, że jeśli się tego nie zrobi, będzie to mieć dla Rosji najgorsze następstwa i kraj pozostanie z tradycyjnie niewydajną gospodarką i słabym systemem politycznym.

Miedwiediew nie wykluczył też ubiegania się o reelekcję w wyborach prezydenckich w 2012 roku. W piątek, na podobnym spotkaniu swego udziału w wyborach za trzy lata nie wykluczył także obecny premier, Władimir Putin.
PAP

Proces wszech czasów w hiszpańskim sądzie

W Barcelonie rozpoczął się najbardziej skomplikowany proces w historii prowincji. Przygotowania do niego trwały 10 lat, a na ławie oskarżonych zasiadło 14 osób. Są to inspektorzy Urzędu Skarbowego politycy, adwokaci, przedsiębiorcy i doradcy finansowi.

Głównymi oskarżonymi są trzej najważniejsi wówczas inspektorzy Urzędu Skarbowego. W zamian za wysokie łapówki, sięgające kilkuset tysięcy euro, przeprowadzali inspekcje firm, dyskretnie nie zauważając błędów i nieprawidłowości.

Inspektorzy swoje usługi proponowali wybranym przez siebie, dobrze sytuowanym przedsiębiorcom. Dlatego razem z nimi na ławie oskarżonych zasiedli m.in Josep Luis Nuez, przedsiębiorca budowlany i były prezes klubu FC Barcelona i znany finansista Javier de la Rosa. Do tego między innymi uznani barcelońscy adwokaci, a nawet dawny kandydat na lidera katalońskiego rządu.

Sprawa sądowa potrwa co najmniej pół roku, a jednym ze świadków będzie Josep Borrell, były przewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Dla oskarżonych, prokurator żąda od roku do 19 lat więzienia.
IAR

Miedwiediew i Putin - obaj chcą kandydować w 2012 r.

Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew nie wykluczył ubiegania się o drugą kadencję w roku 2012. Zasygnalizował to na spotkaniu z Klubem Wałdajskim, zrzeszającym zagranicznych ekspertów zajmujących się Rosją. Tymczasem przed kilkoma dniami taką deklarację na podobnym spotkaniu złożył obecny premier Władimir Putin, który po dwóch kadencjach prezydenckich nie mógł ubiegać się o trzecią z rzędu, ale może to zrobić w roku 2012.

Podkreślił jednak, że nie będzie rywalizował z Miedwiediewem o prezydenturę: - Porozumiemy się, bo jesteśmy ludźmi tej samej krwi i o tych samych poglądach politycznych.

Niektórzy analitycy utrzymują, że Miedwiediew próbuje kierować Rosję w inną stronę niż Putin i chce wyjść z jego cienia. Inni uważają, że różnice między obu politykami są robione na pokaz i tylko po to, by Putin mógł zgodnie z konstytucją powrócić na fotel prezydencki.

Miedwiediew na spotkaniu z uczestnikami Klubu Wałdajskiego podkreślił konieczność głębokich reform społecznych i gospodarczych w Rosji i zmian w mentalności rosyjskich biznesmenów.

Przyznał, że głównym problemem w kraju jest korupcja. - Nasz główny problem polega na tym, że Rosją rządzą skorumpowani urzędnicy - powiedział.

Miedwiediew przyznał, że na razie nie ma ostatecznej i skutecznej recepty na likwidację tego zjawiska. Jednocześnie podkreślił, że jeśli się tego nie zrobi, będzie to mieć dla Rosji najgorsze następstwa i kraj pozostanie z tradycyjnie niewydajną gospodarką i słabym systemem politycznym.

"Drogą do nikąd" nazwał poleganie na eksporcie surowców. - Wielka liczba biznesmenów nie robi nic innego poza sprzedażą surowców - powiedział Miedwiediew, podkreślając, że niezbędne są zmiany w modelu biznesu, w mentalności biznesmenów.

Na spotkaniu z zagranicznymi ekspertami prezydent Rosji nie wykluczył nowych sankcji wobec Iranu w związku z jego programem nuklearnym, podkreślając, że nie tylko Zachód jest zaniepokojony. Niemniej radził zachować ostrożność w kwestii wprowadzania sankcji.

W piątek przed użyciem siły bądź wprowadzeniem nowych sankcji wobec Iranu ostrzegał na spotkaniu Klubu Wałdajskiego premier Rosji Władimir Putin.
PAP

Poniedziałek, 2009-09-14

Rozpoczyna się proces o zniesławienie Stalina

Przed Sądem Rejonowym w Moskwie rozpoczyna się proces o zniesławienie Józefa Stalina, wytoczony niezależnej gazecie "Nowaja Gazieta" i stowarzyszeniu Memoriał przez wnuka dyktatora Jewgienija Dżugaszwilego.

Sprzeciw 73-letniego Dżugaszwilego wywołał artykuł "Beria wyznaczony na winnego", zamieszczony w kwietniu przez "Nową Gazietę" i dotyczący mordu NKWD na polskich oficerach w 1940 roku.

Tekst ukazał się w cyklu "Sąd nad Stalinem", opublikowanym w "Prawdzie Gułagu" - dodatku do "Nowej Gaziety", redagowanym we współpracy z Memoriałem, organizacją pozarządową dokumentującą stalinowskie zbrodnie.

Autorem tej publikacji jest były prokurator wojskowy Anatolij Jabłokow, który w latach 1990-94 kierował śledztwem katyńskim. To on osobiście przesłuchiwał b. szefa NKWD w Kalininie (obecnym Twerze) Dmitrija Tokariewa, b. wiceszefa zarządu ds. jeńców wojennych i internowanych NKWD Piotra Soprunienkę i b. szefa KGB Aleksandra Szelepina.

To również on w aktach dochodzenia określił mord w Katyniu jako zbrodnię przeciwko pokojowi, zbrodnię wojenną i zbrodnię przeciwko ludzkości, a za winnych uznał Stalina i jego towarzyszy z Politbiura oraz NKWD. W 1994 roku musiał za to odejść z prokuratury wojskowej i armii. Obecnie jest adwokatem.

Według Dżugaszwilego obraźliwe dla jego dziadka jest stwierdzenie, że był on "krwiożerczym ludojadem". Nie zgadza się on też z oceną, że Stalin i jego czekiści "są związani wielką krwią, ciężkimi zbrodniami, przede wszystkim wobec własnego narodu".

Dżugaszwili protestuje ponadto przeciwko konstatacji, że "Stalin i członkowie Politbiura, którzy podjęli obowiązkową do wykonania decyzję o rozstrzelaniu Polaków, uniknęli moralnej odpowiedzialności za tę ciężką zbrodnię".

Dżugaszwili utrzymuje, że jest synem Jakowa, starszego syna Stalina. W lipcu 1941 roku Jakow dostał się do niemieckiej niewoli. W kwietniu 1943 roku zginął w hitlerowskim obozie koncentracyjnym.

Na wstępnym posiedzeniu sądu, które odbyło się 31 sierpnia, sędzia Aleksandra Łopatkina poprosiła Dżugaszwilego o dostarczenie dokumentów, potwierdzających pokrewieństwo ze Stalinem.

Wnuk tyrana żąda 10 mln rubli (322 tys. dolarów) jako zadośćuczynienia za krzywdy moralne. Dżugaszwili mieszka obecnie w Tbilisi. Przed sądem w Moskwie reprezentuje go adwokat Leonid Żura.

Z kolei "Nową Gazetę" i Memoriał reprezentuje Genri Reznik, jeden z najbardziej znanych adwokatów w Rosji.

Jabłokow, który również jest pozwanym w tej sprawie, wystąpił o włączenie do materiałów procesu akt śledztwa katyńskiego, a także dokumentów dotyczących mordu NKWD na polskich oficerach, które znajdują się w archiwum Sądu Konstytucyjnego Federacji Rosyjskiej.

Szef Memoriału Arsenij Rogiński powiedział, że "jeśli ten proces będzie się toczyć na poważnie, może mieć wielkie znaczenie dla przyszłości Rosji".
PAP

Putin chce znów zostać prezydentem Rosji

Premier Władimir Putin ujawnił, bardziej dobitnie niż dotychczas, chęć swojego powrotu na urząd prezydenta Rosji w 2012 roku - informuje dziennik "Le Figaro", komentując niedawne wypowiedzi szefa rosyjskiego rządu.

Francuska gazeta przypomina, że w ubiegły piątek Putin wspomniał o swojej możliwej kandydaturze w przyszłych wyborach prezydenckich. Rosyjski premier zastrzegł przy tym, że nie podjął jeszcze decyzji w tej sprawie, gdyż wcześniej musi się porozumieć z obecnym szefem państwa Dmitrijem Miedwiediewem.

Zdaniem francuskiej gazety, ta deklaracja jest całkiem jednoznaczna. Władimir Putin odsłonił wyraźniej niż kiedykolwiek swoją intencję powrotu na Kreml w następstwie przyszłych wyborów prezydenckich - komentuje "Le Figaro".

Gazeta zauważa, że obecny premier może, dzięki niedawnej reformie konstytucji, rządzić przez kolejne dwie sześcioletnie kadencje prezydenckie aż do 2024 roku.

Cieszący się masowym poparciem swoich rodaków, przekonanych, że dzięki niemu, odzyskali dawną wielkość, premier i były prezydent uwodzi swoim twardym językiem i różni się od swojego mniej zdecydowanego wspólnika z Kremla (Miedwiediewa) - pisze "Le Figaro".

Dziennik interpretuje niektóre ostatnie wypowiedzi Miedwiediewa, niepozbawione krytyki pod adresem obecnej sytuacji w Rosji, jako "znak sporu między dwoma szefami władzy wykonawczej" i jako "oznakę dystansowania się przez Miedwiediewa od swojego mentora". Według "Le Figaro", nie ma wątpliwości, że - mimo silnej konstytucyjnej władzy prezydenta - to Putin, a nie Miedwiediew jest liderem w tej parze i to właśnie on dyktuje politykę zagraniczną Rosji.

Plotki o podziale między tymi dwoma ludźmi władzy krążą już od wielu miesięcy w sferach rosyjskiej władzy. Miedwiediew wiele razy chciał, by polityka rosyjska była bardziej liberalna, a także opowiadał się za rozbiciem wielkich grup skupionych wokół Putina. Ale gospodarz Kremla zdołał zaledwie utwierdzić swą pozycję, gdy premier i mentor odpowiedział mu: załatwimy te sprawy w czasie przyszłych wyborów prezydenckich w 2012 roku - konkluduje "Le Figaro".
PAP

Niedziela, 2009-09-13


Pomnik Herlinga-Grudzińskiego na północy Rosji

W Jercewie, na północy Rosji, w niedzielę odsłonięto pomnik Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, polskiego pisarza, dziennikarza, żołnierza i więźnia stalinowskiego Gułagu.

Głaz z tablicą pamiątkową poświęconą Herlingowi-Grudzińskiemu stanął w sercu Jercewa, obok pomnika ofiar tamtejszego łagru.

Miejscowość ta znajduje się na granicy obwodów wołogodzkiego i archangielskiego, około 800 km na północny wschód od Moskwy.

Polski pisarz też był jednym z więźniów jercewskiego łagru. Spędził w nim dwa lata (1940-42), a swoje łagrowe przeżycia opisał w utworze "Inny świat".

Herlinga-Grudzińskiego wtrącono do obozu w Jercewie jako przywódcę założonej w październiku 1939 roku Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej (PLAN), jednej z pierwszych polskich organizacji konspiracyjnych. W marcu 1940 roku został zatrzymany przez NKWD w Grodnie i oskarżony o szpiegostwo. Skazano go na pięć lat łagru.

Do Jercewa trafił przez więzienia w Witebsku, Leningradzie i Wołogdzie. Wolność odzyskał po głodówce protestacyjnej, na mocy układu Sikorski-Majski z 30 lipca 1941 roku, przywracającego stosunki dyplomatyczne między dwoma państwami, zerwane 17 września 1939 roku po agresji ZSRR na Polskę.

Po wyjściu z obozu przyłączył się do armii generała Władysława Andersa. Walczył m.in. pod Monte Cassino.

W uroczystości wzięła udział córka pisarza - Marta, która wyznała, że nigdy nie spodziewała się, iż doczeka czasów, gdy możliwe będzie odsłonięcie pomnika ojca w Jercewie.

W ceremonii uczestniczyli też m.in.: wicegubernator obwodu archangielskiego Jelena Kudriaszowa, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego RP Tomasz Merta oraz polski ambasador w Federacji Rosyjskiej Jerzy Bahr.

Pomnik odsłonięto z inicjatywy Instytutu Polskiego w Petersburgu oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP.
Jerzy Malczyk PAP

Debata Merkel z największym konkurentem do kanclerskiego fotela

Kanclerz Angela Merkel i kandydat SPD na fotel kanclerski Frank-Walter Steinmeier odbyli telewizyjną debatę wyborczą. Było to jedyne tego typu spotkanie przed wyborami do Bundestagu, które odbędą się 27 września.

Pierwsze sondaże nie wskazały zdecydowanego zwycięzcy, jednak - zdaniem obserwatorów - Steinmeier wypadł lepiej niż oczekiwano i ma większe szanse pozyskania niezdecydowanych wyborców.

Podczas debaty Merkel i Steinmeier chwalili osiągnięcia wielkiej koalicji CDU-SPD, która rządziła Niemcami przez ostatnie cztery lata. Jednak, jak podkreślała szefowa CDU, w czasach kryzysu Niemcy potrzebują innych rządów - chadeków i liberałów. - Obiecuję politykę z myślą o rodzinach, wykształceniu, środowisku i pracy - mówiła Angela Merkel.

Steinmeier ostrzegał przed polityką koalicji CDU-FDP, twierdząc, że grozi ona pobłażliwością dla odpowiedzialnych za wywołanie kryzysu gospodarczego i pogłębieniem podziałów społecznych.

Oboje przedstawili odmienne poglądy na dalsze wykorzystywanie energii atomowej. Steinmeier stwierdził, że zapowiadane przez CDU przedłużenie działania elektrowni jądrowych to "fałszywa droga". Merkel przekonywała, że "miks energetyczny" z wykorzystaniem energii atomowej zapewnia obywatelom rozsądne ceny prądu.

Merkel i Steinmeier opowiedzieli się za opracowaniem w ciągu kilku lat warunków wycofania niemieckich żołnierzy z Afganistanu, ale nie chcieli podawać konkretnej daty zakończenia misji. Kwestii Afganistanu dotyczyło jedyne pytanie na temat polityki zagranicznej podczas półtoragodzinnej debaty.

Według przeprowadzonego bezpośrednio po debacie sondażu telewizji ARD 64% widzów uznało, że Steinmeier wypadł lepiej niż oczekiwano. Zdaniem 55% chętniej atakował przeciwniczkę, a według 41% używał lepszych argumentów.

Merkel wypadła lepiej, niż oczekiwano zdaniem 18% widzów ARD. Aż 51%, uznało ją za bardziej kompetentną, a zdaniem 34% przedstawiła lepsze argumenty.

Wielu wyborców i komentatorów uznaje jednak, że pojedynek zakończył się remisem. - Zachowywali się tak, jak stare małżeństwo, które dobrze wie, że będzie musiało wytrzymać ze sobą jeszcze cztery lata - powiedziała telewizji ZDF mieszkanka Badenii -Wirttembergii, która przysłuchiwała się debacie.

Sondaże przedwyborcze wciąż dają niewielką większość ewentualnej koalicji CDU/CSU i FDP, jednak zdaniem ekspertów możliwe jest, że po wyborach 27 września chadecy i socjaldemokracji ponownie będą zmuszeni zawrzeć wielką koalicję.
IAR

Bankructwo, które rozpętało światowy kryzys

Media w USA i Wielkiej Brytanii przypominają o rocznicy upadłości banku Lehman Brothers, która była ostatecznym ciosem dla światowej gospodarki, po którym rozpętał się finansowy kryzys - pisze dziennik "Financial Times" w niedzielnym wydaniu.

Jeden z największych i najstarszych banków USA, który przetrwał nawet Wielką Depresję lat 30. ogłosił upadłość 15 września 2008 roku.

Panika, jaką wywołało bankructwo Lehman Brothers zadała "silniejszy cios rynkom finansowym i globalnej gospodarce niż kryzys naftowy połowy lat 70. utrata kontroli nad inflacją pod koniec lat 70., czy upadek 'dotcomów' pod koniec XX wieku" - przypomina "Financial Times".

Prezydent USA Barack Obama wybrał rocznicę ogłoszenia upadłości Lehman Brothers, na termin swego przemówienie na temat znaczenia reformy finansów dla uzdrowienia gospodarki.

Agencja Reutera cytuje byłego wicegubernatora Bank Of England, Johna Gieve'a, który twierdzi, że rząd USA nie powinien był pozwolić upaść tak kolosalnej instytucji finansowej. Nie tylko bankructwo "wyznaczyło dokładny moment, w którym ludzie stracili zaufanie do rynku" - mówi Gieve, ale też wywołało obawy o to, że USA straciły w ogóle kontrolę nad sytuacją.

W kilka tygodni po upadku Lehmana było już jasne, że na świecie "zamrożono decyzje inwestycyjne, spadła produkcja przemysłowa, a globalny obrót handlowy załamał się" - przypomina "Financial Times".

W piątkowym wydaniu dziennika "New York Times'a" analitycy finansowi argumentują, że nawet gdyby nie "rozpętało się piekło" w związku z upadkiem Lehman Brothers, wkrótce inne bankructwo wywołałoby "fazę paniki", nieuniknioną na tym etapie cyklu ekonomicznego.

Jednak niedzielny "New York Times" pisząc o rocznicy upadku Lehmana, przypomina też o udziale wielkich banków inwestycyjnych w wywołaniu światowego kryzysu finansowego. - Mam krew na rękach - powiedział gazecie Tom Ollquist, wspominając pracę dla Lehman Brothers.
IAR

Sobota, 2009-09-12

Jerzy Buzek przeprowadził spotkanie na szczycie

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek przeprowadził w Rzymie rozmowy z przewodniczącą amerykańskiej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi i szefem rosyjskiej Dumy Państwowej Borysem Gryzłowem. Wszyscy uczestniczą w dwudniowym spotkaniu przewodniczących niższych izb parlamentu krajów G8 oraz kilku innych zaproszonych państw.

Nancy Pelosi zaprosiła Jerzego Buzka do Stanów Zjednoczonych, a tematem ich rozmowy było dalsze zacieśnienie współpracy między PE a amerykańską Izba Reprezentantów - poinformowała rzeczniczka szefa Europarlamentu Inga Rosińska. Wkrótce - dodała - otwarte zostanie biuro Parlamentu Europejskiego w Waszyngtonie.

Rosińska podkreśliła, że rozmowy Jerzego Buzka z Borysem Gryzłowem były "szczere i otwarte". Według jej relacji, obaj zgodzili się, że spotkanie to było początkiem dialogu i trzeba go kontynuować. Wśród omówionych tematów rzeczniczka przewodniczącego PE wymieniła prawa człowieka, energię, gazociągi Nord Stream i South Stream. Poruszono też m.in. kwestię Karty Energetycznej, której Rosja nie chce ratyfikować.
PAP

Znani są zwycięzcy Festiwalu w Wenecji

Izraelski film "Lebanon" (Liban) w reżyserii Samuela Maoza wygrał 66. festiwal w Wenecji. Nagrody dla najlepszych aktorów otrzymali Rosjanka Ksenia Rappoport i Anglik Colin Firth.

Nagrodzony Złotym Lwem "Liban", o silnym antywojennym przesłaniu, jest filmem niezwykłym. Opowiada o wojnie w Libanie w 1982 roku, widzianej wyłącznie ze środka czołgu. Bohaterami są młodzi czołgiści, zamknięci w pojeździe i z niego obserwujący grozę wojny, którą poznał również sam reżyser.

Jako 20-latek Maoz był jednym z pierwszych izraelskich żołnierzy, którzy przekroczyli wówczas granicę z Libanem. Brał udział w pierwszych starciach i został w nich ranny.

Samuel Maoz odbierając nagrodę w weneckim Palazzo del Cinema powiedział, że dedykuje swój film tysiącom ludzi na całym świecie, którzy wrócili z wojen. Jak mówił, "ludzie ci są cali i zdrowi, chodzą, żenią się, mają dzieci, ale drzemie w nich nieustannie bolesne wspomnienie tego, co przeżyli".

- Wiem, że to jest naiwne, ale chcę wierzyć w to, że mój film pozwoli zrozumieć, kim jesteśmy i kim nigdy nie będziemy, jeśli nie powstrzymamy zaraz wojen - powiedział ze sceny izraelski reżyser.

Silne polityczne przesłanie wygłosiła ze sceny, odbierając nagrodę Srebrnego Lwa za najlepszą reżyserię, Iranka Shirin Neshat za film pod tytułem "Mężczyźni bez kobiet". Zaapelowała ona do rządu w Teheranie o przyznanie podstawowych praw człowieka, o wolność i demokrację. "Zawrzyjcie pokój z narodem" - mówiła reżyserka z Iranu.

Pochodząca z Rosji Ksenia Rappoport otrzymała nagrodę dla najlepszej aktorki za rolę w filmie "La doppia ora" Włocha Giuseppe Capotondiego.

Związany rodzinnie z Włochami Anglik Colin Firth otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora. Zagrał on w filmie "Single man" znanego stylisty Toma Forda, który zadebiutował jako reżyser.
PAP

Skandalu nie będzie - Niemcy 9 listopada zaproszą Polskę


Niemiecki rząd federalny uwzględnia w przygotowaniach do obchodów 20. rocznicy zburzenia muru berlińskiego również kraje sąsiedzkie - poinformowało biuro rzecznika niemieckiego rządu w odpowiedzi na pytanie, czy na uroczystości 9 listopada w Berlinie zaproszeni zostaną przywódcy krajów dawnego bloku komunistycznego.

- Planowanie uroczystości jest w toku i prowadzone jest w porozumieniu z krajem związkowym Berlin - poinformował rzecznik. - Rząd federalny uwzględnia w tych przygotowaniach całe spektrum uczestników ówczesnych wydarzeń, od ruchów wolnościowych poprzez kraje sąsiedzkie aż po aliantów - oświadczył.

W piątek źródła dyplomatyczne w stolicy Niemiec potwierdziły, że wśród oficjalnych gości, zaproszonych na obchody, nie ma jak dotąd przedstawicieli władz Polski ani żadnego z krajów dawnego bloku komunistycznego, ale - jak zapewniały - na razie "nie ma powodu do alarmu", bo według Urzędu Kanclerskiego kwestia zaproszeń jest w toku dyskusji i żadne ostateczne decyzje nie zapadły.

Kanclerz Angela Merkel zdradziła w wywiadzie z tygodnikiem "Super Illu" na początku września, że do Berlina na obchody rocznicowe zaprosiła przywódców czterech mocarstw: prezydentów USA, Rosji, Francji i premiera Wielkiej Brytanii, czyli państw sygnatariuszy układu "2 plus 4" (o ostatecznej regulacji w odniesieniu do Niemiec) z 1990 roku, który otwierał drogę do zjednoczenia dwóch państw niemieckich.

Z tej czwórki jedynie prezydent USA Barack Obama raczej nie pojawi się w Berlinie ze względu na planowaną podróż azjatycką. Ale być może - według Merkel - zastąpi go były prezydent USA Bill Clinton. Pozostali zapowiedzieli udział w obchodach - poinformowała kanclerz w "Super Illu".

W piątek poseł SPD i były opozycjonista w d. NRD Markus Meckel ostrzegał, że byłoby skandalem, gdyby Niemcy nie zaprosili na 9 listopada tych, którzy razem z nami wywalczyli wolność i przebili mur berliński, czyli Polaków, Czechów, Węgrów, czy Słowaków. - Nazwałbym to nawet fałszowaniem historii, bo mur upadł w wyniku pokojowej rewolucji, której nie można traktować odrębnie od tego, co zdarzyło się wcześniej w innych środkowoeuropejskich państwach - powiedział Meckel.

Dodał, że obecność dawnych aliantów bardziej pasuje na uroczystości 20. rocznicy zjednoczenia Niemiec, która przypadnie 3 października za rok. - Nie mam nic przeciwko temu, by zostali zaproszeni również teraz, ale priorytetowe znaczenie 9 listopada mają kraje środkowoeuropejskie - ocenił Meckel.

Sama Angela Merkel wielokrotnie podkreślała w tym roku rolę polskiej Solidarności, Praskiej Wiosny z 1968 roku, czy powstania na Węgrzech w 1956 roku dla upadku komunizmu i zjednoczenia Niemiec. - Wskazano nam, Niemcom - szczególnie w dawnej NRD - drogę ku pokojowej rewolucji - mówiła niedawno w nagraniu wideo opublikowanym na jej stronie internetowej na kilka dni przed 70. rocznicą wybuchu II wojny światowej 1 września.

Na 9 listopada niemiecki rząd federalny i władze Berlina planują spektakularne uroczystości. Ich kulminacją będzie symboliczna inscenizacja: tysiąc kolorowych, wysokich na 2,5 metra styropianowych płyt, ustawionych na dawnej linii muru berlińskiego w okolicy Bramy Brandenburskiej, runie niczym kostki domina.

Na obchodach ma się pojawić były prezydent Polski i były przywódca Solidarności Lech Wałęsa.
PAP

Piątek, 2009-09-11

Będzie skandal: Niemcy nie zaprosili Polski na rocznicę zburzenia muru berlińskiego

Wśród oficjalnych zagranicznych gości, zaproszonych na obchody 20. rocznicy zburzenia muru berlińskiego 9 listopada, nie ma jak na razie przedstawicieli Polski, ani pozostałych państw dawnego bloku komunistycznego - twierdzą źródła dyplomatyczne w stolicy Niemiec. Poseł SPD i były opozycjonista w d. NRD Markus Meckel ostrzega: jeśli to się nie zmieni, dojdzie do skandalu i zafałszowania historii.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel potwierdziła na początku września, że na uroczystości 9 listopada zaprosiła przywódców czterech mocarstw - prezydentów: USA, Rosji i Francji oraz premiera Wielkiej Brytanii. Według niej jedynie amerykański prezydent Barack Obama najpewniej nie przybędzie do Berlina, a pozostali przywódcy zapowiedzieli udział w uroczystościach.

Do Warszawy zaproszenia na razie nie wysłano. Jednak, według rozmówców Polskiej Agencji Prasowej, niemiecki Urząd Kanclerski zapewnia, że "kwestia zaproszeń jest w toku dyskusji i żadne ostateczne decyzje nie zapadły". - Nie ma więc na razie powodów do alarmu - oceniają dyplomaci.

Jednak Markus Meckel nie kryje oburzenia: - Będzie skandalem, jeśli Niemcy nie zaproszą na 9 listopada tych, którzy razem z nami wywalczyli wolność i przebili mur berliński, czyli Polaków, Czechów, Węgrów czy Słowaków. Nazwałbym to nawet fałszowaniem historii, bo mur upadł w wyniku pokojowej rewolucji, której nie można traktować odrębnie od tego, co zdarzyło się wcześniej w innych środkowoeuropejskich państwach - powiedział Meckel.

Dodał, że obecność dawnych aliantów bardziej pasuje na uroczystości 20. rocznicy zjednoczenia Niemiec, która przypadnie 3 października za rok. - Nie mam nic przeciwko temu, by zostali zaproszeni również teraz, ale priorytetowe znaczenie 9 listopada mają kraje środkowoeuropejskie - ocenił Meckel.

Sama Angela Merkel wielokrotnie podkreślała w tym roku rolę polskiej "Solidarności", Praskiej Wiosny w 1968 r. czy powstania na Węgrzech w 1956 r. dla upadku komunizmu i zjednoczenia Niemiec. - Wskazano nam, Niemcom - szczególnie w dawnej NRD - drogę ku pokojowej rewolucji - mówiła niedawno w nagraniu wideo opublikowanym na jej stronie internetowej na kilka dni przed 70. rocznicą wybuchu II wojny światowej 1 września.

Na 9 listopada niemiecki rząd federalny i władze Berlina planują spektakularne uroczystości. Ich kulminacją będzie symboliczna inscenizacja: tysiąc kolorowych, wysokich na 2,5 metra styropianowych płyt, ustawionych na dawnej linii muru berlińskiego w okolicy Bramy Brandenburskiej, runie niczym kostki domina. Na obchodach ma się pojawić były prezydent Polski i były przywódca "Solidarności" Lech Wałęsa.
PAP

Władze Berlina odrzucają postulat Związku Wypędzonych

Władze Berlina odrzuciły postulaty Związku Wypędzonych, który chce, aby Niemców urodzonych do 1990 r. na dawnych terenach wschodnich Rzeszy uznawano w danych meldunkowych za osoby urodzone "w kraju", nie zaś w Polsce czy dawnym ZSRR.

"Berlin wypowiada się przeciwko małemu rewanżyzmowi" - oświadczyło w komunikacie ministerstwo spraw wewnętrznych miasta, które jest zarazem krajem związkowym Niemiec.

Jego władze zastosują się do wytycznych federalnego ministra spraw wewnętrznych Wolfganga Schaeuble. Oznacza to, że obywatele Niemiec urodzeni na dawnych wschodnich terenach Rzeszy po 2 sierpnia 1945 r., czyli po zakończeniu Konferencji Poczdamskiej, będą już uznawani w berlińskich rejestrach meldunkowych za urodzonych za granicą.

- Nie zmienia to niczego odnośnie do obywatelstwa wypędzonych i tego, że są oni częścią niemieckiego społeczeństwa - podkreślił berliński minister spraw wewnętrznych Ehrhart Koerting.

Koerting skrytykował także władze Bawarii, które uznając postulaty BdV, przyjęły za datę graniczną 12 sierpnia 1990 roku, czyli dzień podpisania układu o ostatecznej regulacji w odniesieniu do Niemiec. Władze w Monachium argumentują, że dopiero ten traktat potwierdził wschodnią granicę RFN. Każdy niemiecki obywatel, który przed tą datą przyszedł na świat na terenach III Rzeszy w granicach z 1937 roku, uchodzi w Bawarii za urodzonego "w kraju". Przy nazwiskach takich osób w bawarskich rejestrach ludności ma figurować jedynie miasto, bez podawania państwa urodzenia.

Zdaniem Koertinga bawarska wykładnia nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. - Ani Śląsk, ani Pomorze, ani też dawne Prusy Wschodnie nie należały między 1945, a 1990 rokiem ani do RFN ani do NRD. Usiłowania Związku Wypędzonych oraz bawarskiego ministra finansów, by uznać te tereny za znajdujące się w granicach Niemiec, są fałszywym roszczeniem dotyczącym własności - oświadczył berliński minister.

- Mały rewanżyzm wydaje się zawsze dobry w czasie kampanii wyborczej - ocenił Koerting, polityk SPD. Zauważył też, że CDU, wyrażając w swym programie wyborczym poparcie dla postulatów Związku Wypędzonych, zdystansowała się tym samym od własnego ministra spraw wewnętrznych Wolfganga Schaeublego, który wiosną wydał inne instrukcje.

Problem z ujednoliceniem danych meldunkowych wysiedlonych pojawił się w zeszłym roku. W trakcie procedury nadawania nowych numerów identyfikacji podatkowej mieszkańcom RFN władze meldunkowe uznawały Polskę bądź Rosję za kraj urodzenia osób przymusowo wysiedlonych po II wojnie światowej. Władze tłumaczyły, że przyczyną zamieszania są stare rejestry meldunkowe z czasów dawnej NRD, w których miejsce urodzenia określano na podstawie granic po 1945 roku.

Związek Wypędzonych wielokrotnie domagał się od władz uporządkowania tej kwestii.

Anna Widzyk PAP

Putin: Rosja jest gotowa do rozmowy z Polską o historii

- Rosja nie ma nic przeciwko temu, aby jeszcze raz przeanalizować wszystko to, co działo się w Europie i na świecie w przededniu II wojny światowej - oświadczył szef rosyjskiego rządu Władimir Putin.

Putin zadeklarował też, że Rosja chce i zamierza budować relacje z Polską jako krajem przyjaznym.

Rosyjski premier powiedział to podczas dorocznego spotkania z członkami Klubu Wałdajskiego skupiającego publicystów, politologów i ekonomistów specjalizujących się w sprawach Rosji. Forum to zebrało się już po raz szósty.

- Wszelako chcemy, aby te oceny były obiektywne i aby ta obiektywność pomogła nam stanąć ponad wzajemnymi pretensjami, chwycić się za ręce i pójść naprzód - oznajmił.

Putin poczynił te uwagi, odpowiadając na pytanie o perspektywy normalizacji stosunków między Rosją i Polską, zadane przez byłego szefa polskiego rządu Leszka Millera, który w tym roku po raz pierwszy uczestniczy w pracach Klubu Wałdajskiego.

Premier Rosji przypomniał, że analiza spuścizny historycznej była jednym z tematów jego wizyty w Polsce, gdzie 1 września uczestniczył w uroczystościach upamiętniających 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej.

Putin podkreślił, że "próby podporządkowania problemów lat minionych potrzebom dnia dzisiejszego, w interesie różnych sił politycznych w tym czy innym kraju są kontrproduktywne". - Jest to w gruncie rzeczy próba eksploatowania z wyrachowaniem problemów naszej wspólnej historii - dodał.

Szef rosyjskiego rządu przypomniał, że wszystkie przedwojenne mocarstwa europejskie zawarły pakty z hitlerowskimi Niemcami, więc ZSRR - jak zauważył - nie miał wyboru. Przypomniał też o układzie monachijskim z 1938 roku i udziale Polski w rozbiorze Czechosłowacji.

- Odwołajmy się do opinii człowieka, w którego szczerość, profesjonalizm i brak sympatii wobec ZSRR nikt nigdy nie wątpił - Winstona Churchilla - wskazał rosyjski premier. Podkreślił, że Churchill już w 1938 roku "powiedział, że będzie wojna".

- A teraz ktoś próbuje mówić, że to ZSRR jest odpowiedzialny za wojnę. Zapomnieli o Churchillu? Dlaczego? Jak trzeba, to o wszystkim pamiętają - dodał.

Putin oświadczył też, że wysuwając pretensje wobec Rosji zapomina się, że "w ZSRR byli zarówno ci, którzy wtrącali do łagrów, jak i ci, którzy w nich siedzieli". Rosyjski premier oznajmił, że "agresorem mimo wszystko były nazistowskie Niemcy". - Nie można stawiać na jednej płaszczyźnie ofiar i katów - zaznaczył.

Zdaniem Putina, "ci, którzy stale poruszają takie problemy, czynią to specjalnie - aby podłożyć ogień, a następnie wystąpić w roli strażaków i uzyskać preferencje".

- Przyszłość należy do tych, którzy chcą współpracować i się przyjaźnić - podkreślił.

Pytanie Millera było jednym z kilku zadanych w obecności mediów. Byłemu premierowi Polski udzielono głosu jako pierwszemu.
PAP

Japonia wystrzeliła nowy bezzałogowy statek kosmiczny

Japonia pomyślnie wystrzeliła nowy bezzałogowy statek transportowy z ładunkiem zaopatrzenia dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS.

Jak poinformowała Japońska Agencja Aerokosmiczna, statek HTV na orbitę okołoziemską wyniosła rakieta nośna H-2B, będąca zmodyfikowaną wersją starszej rakiety H-2A. Start nastąpił w centrum kosmicznym Tanegashima, w południowej Japonii.

W statku HTV jest ok. 4,5 tony zapasów, w tym żywność, dla japońskiego laboratorium naukowego Kibo, które stanowi część stacji ISS. Przycumowanie statku do stacji przewidziane jest na następny piątek.

Do roku 2015 Japonia zamierza wystrzelić sześć dalszych statków transportowych tego typu. Ich maksymalna ładowność wynosi ok. sześciu ton.

Dwustopniowa rakieta nośna H-2B, wyprodukowana wspólnie przez Agencję Aerokosmiczną i koncern Mitsubishi, jest obecnie największą japońską rakietą nośną.
PAP

Zaostrzone środki bezpieczeństwa przed rocznicą zamachów na WTC

Władze federalne zaleciły policji wzmożenie czujności przed przypadającą w piątek ósmą rocznicą ataków terrorystycznych na Nowy Jork i Waszyngton z 11 września 2001 r.

Federalne Biuro Śledcze (FBI) i Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego wysłały w czwartek wieczorem do policji i innych organów strzegących przestrzegania prawa pismo, w którym przypominają m. in., że terroryści w innych krajach zaatakowali niedawno budynki publiczne, w tym hotele.

W rezultacie ataków, przeprowadzonych przy użyciu uprowadzonych samolotów pasażerskich, na wieżowce World Trade Center w Nowym Jorku i gmach Pentagonu w Waszyngtonie, zginęło prawie trzy tysiące osób.

Trzecia uprowadzona maszyna, która prawdopodobnie miała uderzyć w Biały Dom lub gmach Kapitolu, rozbiła się w stanie Pensylwania, po tym jak pasażerowie zaatakowali porywaczy.
PAP

Czwartek, 2009-09-10

Discovery umknął z drogi "podejrzanego obiektu"

Załoga amerykańskiego promu kosmicznego Discovery uruchomiła silniki korekcyjne, by usunąć się z drogi podejrzanego orbitującego obiektu i uniknąć zderzenia z nim. Na polecenie kontroli naziemnej silniki włączono około godziny 18:00 czasu polskiego.

Według przedstawicieli Państwowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA), swobodnie orbitujący przedmiot najprawdopodobniej oddzielił się od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) lub zacumowanego przy niej wahadłowca podczas sobotniego wyjścia astronautów w otwartą przestrzeń kosmiczną. Eksperci nie zdołali ustalić, czym jest tajemniczy obiekt.

Planowane na czwartek lądowanie Discovery na Florydzie może nie dojść do skutku z powodu występujących tam burz. W takim przypadku NASA rozważyłaby w piątek możliwość skorzystania z alternatywnego lądowiska w Kalifornii.

Wahadłowiec, który wyniósł na orbitę transport zaopatrzenia, był zacumowany przy ISS ponad tydzień.
PAP

Amerykanie pamiętają piekło, jakie zgotowała im Al-Kaida

W piątek w Nowym Jorku, Waszyngtonie i w Pensylwanii odbędą się uroczystości upamiętniające tragiczne wydarzenia z 11 września 2001 roku. W ataku terrorystów z Al-Kaidy zginęło wówczas prawie trzy tysiące osób.

Na nowojorskim Manhattanie na terenie Strefy Zero, czyli miejscu, gdzie stały przedtem bliźniacze wieżowce World Trade Center, odbędzie się ceremonia odczytania nazwisk ofiar ataku. Przemówienie wygłosi burmistrz miasta Michael Bloomberg. Oczekuje się też obecności innych dygnitarzy, m.in. gubernatora stanu Nowy Jork Davida Patersona.

Obchody rocznicowe odbędą się także w jednostkach nowojorskiej straży pożarnej. W czasie akcji ratunkowej po ataku zginęło ponad 300 strażaków.

Na miejscu dawnych Bliźniaczych Wież ma stanąć kompleks nowych budynków z centralną Wieżą Wolności, projektu znanego architekta pochodzącego z Polski Daniela Libeskinda. Budowa opóźnia się jednak znacznie wskutek sporów między inwestorem Larrym Silverstainem a władzami miasta, które są właścicielami terenu.

W Waszyngtonie uroczystości odbędą się pod Pentagonem. Przemówienie wygłosi prezydent Barack Obama i minister obrony Robert Gates.

W środę na Kapitolu odbyła się ceremonia odsłonięcia tablicy pamiątkowej na cześć ofiar katastrofy samolotu United Airlines, który rozbił się w Pensylwanii po walce pasażerów z terrorystami.

Jak powiedziała na uroczystości przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi, pasażerowie tego samolotu "uratowali mnóstwo ludzi i ocalili gmach Kapitolu przed zniszczeniem".

Ósma rocznica zamachu nie jest tematem szczególnie poruszanym w amerykańskich mediach. Terroryzm plasuje się obecnie na dalszych miejscu na liście problemów uważanych przez Amerykanów za najważniejsze, daleko za recesją, reformą ochrony zdrowia i innymi sprawami krajowymi.

Piekło 11 września

11 września 2001 zamachowcy opanowali cztery samoloty odbywające loty na trasach krajowych. Dwie maszyny uderzyły w wieżowce WTC w Nowym Jorku, powodując ich zawalenie i śmierć 2603 ludzi. Trzeci samolot rozbił się o gmach Pentagonu w Waszyngtonie, gdzie zginęło około 125 osób.

Lecący w kierunku Waszyngtonu czwarty samolot, którym terroryści zamierzali prawdopodobnie staranować Biały Dom lub Kapitol, rozbił się koło miejscowości Shanksville w Pensylwanii, gdy jego pasażerowie wdali się w walkę z porywaczami, próbując odebrać im stery.

W sumie, wliczając pasażerów i załogi rozbitych samolotów, ofiarami ataku padły 2993 osoby.
PAP

"Anglia i Francja bojkotowały zjednoczenie Niemiec"

Francois Mitterrand, prezydent Francji w latach 1981-95, prywatnie ostrzegał brytyjską premier Margaret Thatcher (rządziła od 1979 do 1990 roku), że zjednoczenie Niemiec spowoduje powrót do okresu sprzed II wojny światowej - donosi "Financial Times", powołując się na tajne dokumenty rządowe.

Dokumenty brytyjskiego MSZ (Foreign Office), zwłaszcza zapiski Charlesa Powella - ówczesnego doradcy Thatcher ds. polityki zagranicznej - ujawniają, że 8 grudnia 1989 roku z okazji spotkania Rady Europejskiej w Strasburgu Mitterrand powiedział Thatcher, iż ówczesny kanclerz RFN "Helmut Kohl nie ma zrozumienia dla wrażliwości innych narodów i gra na niemieckich uczuciach narodowych".

Na szczycie w Strasburgu W. Brytania i Francja poniosły dyplomatyczną porażkę, gdy Rada poparła zjednoczenie Niemiec mimo oporu Thatcher.

20 stycznia 1990 roku, podczas spotkania Mitterrand-Thatcher w Pałacu Elizejskim, prezydent Francji ostrzegł, że zjednoczenie cofnie Niemcy w przeszłość i umożliwi Kohlowi "osiągnięcie silniejszej pozycji niż ta, którą kiedykolwiek miał Hitler, a Europa będzie musiała ponieść konsekwencje".

Sama perspektywa zjednoczenia przekształca Niemców w "złych" ludzi, którymi byli przed II wojną światową - miał wówczas mówić Mitterrand.

W odróżnieniu od Margaret Thatcher, Mitterand wiedział jednak, że nie ma takiej siły, która mogłaby zapobiec zjednoczeniu Niemiec - zauważa "FT".

Negatywny stosunek Margaret Thatcher do perspektywy szybkiego zjednoczenia Niemiec był znany już wcześniej, ale 500 opublikowanych dokumentów rzuca nowe światło na różnice zdań pomiędzy nią a Foreign Office - wskazuje dziennik.

Jedno z memorandów Powella ujawnia, że Thatcher była zdumiona, a nawet zaalarmowana stanowiskiem ambasadora W. Brytanii w Bonn Christophera Mallaby'ego, z którego wynikało, iż cieszy się on z perspektywy zjednoczenia.

Opozycja Thatcher wobec zjednoczenia osłabła dopiero po brytyjsko-niemieckim szczycie w Cambridge i Londynie w dniach 29-30 marca 1990 roku.

"FT" tłumaczy decyzję opublikowania dokumentów przez MSZ, nad czym rząd zastanawiał się przez cały rok, chęcią wyjaśnienia niedomówień, zamknięcia rozdziału i wykazania, że Foreign Office miał od początku do zjednoczenia stosunek pozytywny, mimo osobistych obaw Thatcher.

"Publikacja tak drażliwych dokumentów po 20 latach, zamiast 30, co jest standardową praktyką, może spowodować napięcia na linii Londyn-Paryż. Wprawdzie Mitterrand z czasem zbudował ścisłe osobiste relacje z Kohlem, ale z dokumentów wynika, iż miał pogardliwy stosunek do sposobu, w jakim Kohl parł do zjednoczenia RFN z NRD" - napisał "FT".

9 listopada 1989 roku upadł mur berliński. 18 maja 1990 roku RFN i NRD podpisały traktat o unii monetarnej, gospodarczej i socjalnej, który wszedł w życie 1 lipca 1990 roku. Niemcy są oficjalnie jednym państwem od 3 października 1990 roku.
PAP

INDEX


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228