Polonia Winnipegu
 Numer 99

5 listopada 2009      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu

INDEX

FAKTY ZE ŚWIATA

Środa, 2009-11-04

"Oto tajemnica wywiadu: zamach na Jana Pawła II miał umożliwić interwencję w Polsce"

Francuski sędzia twierdzi, że zamach na Jana Pawła II w 1981 roku był częścią wewnętrznych rozgrywek między radzieckimi organizacjami wywiadowczymi a Kremlem. Taką tezę sędzia Jean-Louis Bruguiere, specjalizujący się w walce z terroryzmem, stawia w swej nowej książce. Jego zdaniem gdyby zamach się udał, do Polski wkroczyłyby radzieckie wojska.

W wywiadzie dla tygodnika "L'Express" Bruguiere streścił fragment książki poświęcony zamachowi na Jana Pawła II.

W roku 1984 Bruguiere zajmował się sprawą zwykłego oszustwa, o które oskarżony był Francuz pochodzenia bułgarskiego. W pewnym momencie podejrzany wyjawił sędziemu swoją tajemnicę. Był on w rzeczywistości agentem bułgarskiego wywiadu, który obawiał się, że jego pracodawcy zlikwidują go ze względu na "wpadkę" za oszustwo. By ocalić swoje życie, zaczął współpracować z władzami francuskimi.

Bułgar ujawnił między innymi, że zamach na papieża był dziełem radzieckiego wywiadu wojskowego GRU, a jego celem było zdestabilizowanie cywilnego wywiadu KGB i jego ówczesnego szefa Jurija Andropowa, który był przeciwnikiem interwencji w Polsce.

Zamach na papieża miał wywołać rozruchy w Polsce, a te z kolei pozwoliłyby na przekonanie Kremla, wbrew woli KGB, by nakazać zbrojną interwencję w naszym kraju.
(IAR), (fot. W chwilę po zamachu na Jana Pawła II PAP/CAF)


Chińskie władze: szczepionki nie wywołały epidemii A/H1N1

Chińskie Ministerstwo Zdrowia zaprzecza, że przyczyną epidemii grypy A/H1N1 są masowe szczepienia przed uroczystościami z okazji 60. rocznicy powstania komunistycznych Chin. W ubiegłym tygodniu ministerstwo poinformowało, że na nową grypę zachorowało ponad 42 tysiące osób.

- Plotki przeczą naukowym teoriom i nie mają nic wspólnego z prawdą. Ta historia jest całkowicie zmyślona - oświadczył rzecznik chińskiego resortu zdrowia. W ten sposób skomentował doniesienia, dotyczące szczepienia dzieci z podstawówek i szkół średnich przed uroczystościami rocznicowymi. Rzecznik powiedział, że przed 1 października w Pekinie nie prowadzono masowych szczepień dzieci i młodzieży szkolnej.

Chińczycy coraz sceptyczniej oceniają pomysł masowych szczepień przeciwko wirusowi A/H1N1. W tamtejszych mediach można znaleźć wypowiedzi rodziców, którzy w obawie przed ewentualnymi skutkami ubocznymi nie zgadzają się na zaszczepienie swych dzieci przeciwko wirusowi A/H1N1.

W Chinach do końca roku szczepionkę przeciwko wirusowi A H1N1 otrzymać ma około 65 mln osób.
(IAR)

Angielskie supermarkety sprzedają polskie jedzenie

Sieć supermarketów Asda wychodzi na przeciw oczekiwaniom Polakom na Wyspach. W zachodnim Londynie otwarto właśnie pierwszy World Food Store, gdzie znajduje się wielki dział z polskimi produktami - czytamy w portalu MojaWyspa.co.uk.

W nowym markecie otwartym kilka dni temu w Hounslow - zachodniej dzielnicy Londynu – znalazły się przede wszystkim bogato zaopatrzone działy produktów z krajów śródziemnomorskich, Irlandii, Polski, a także z rejonu azjatyckiego i afrykańskiego. Można tam kupić nie tylko nasze ulubione świeże i mrożone produkty spożywcze, ale także ubrania, kosmetyki i produkty zdrowotne. W sklepie znajduje się także specjalne stoisko delikatesowe z polskimi i hinduskimi produktami.

Szefowie sieci Asda twierdzą, że otwarcie nowego marketu to odpowiedź na zapotrzebowania okolicznych mieszkańców, których spora grupę stanowią imigranci z różnych grup etnicznych. Większość z nich chciała robić zakupy w jednym miejscu i właśnie tam mieć pod ręką ulubione produkty pochodzące z ich rodzimych krajów - czytamy w serwisie foodweek.com.au.

- Staramy się na bieżąco kontrolować, co powinno znajdować się na półkach naszych sklepów, dlatego też jesteśmy w stałym kontakcie z naszymi okolicznymi klientami. W ten sposób staramy się im zapewnić wszystko, czego potrzebują - czytamy w oświadczeniu sieci Asda.

Dwa najbardziej popularne miejsca w nowym markecie to delikatesowy dział z polskimi frykasami pod nazwą "Delicja" oraz dział ze specjalnie przygotowanymi produktami mięsnymi dla Hindusów.

Według analityków Asda, w ich sklepach co roku widać około 40-procentowy wzrost sprzedaży produktów etnicznych. Potwierdza to fakt, że na te towary cały czas jest spory popyt.
("Moja Wyspa", Małgorzata Jarek)

Wtorek, 2009-11-03

Kraje afrykańskie wznowiły negocjacje ws. klimatu

Kraje afrykańskie zgodziły się, po jednodniowym bojkocie, wznowić udział w negocjacjach dotyczących nowego porozumienia klimatycznego, prowadzonych przez 175 krajów w ramach ONZ.

- Udało nam się znaleźć rozwiązanie - oświadczył John Ashe, przewodniczący grupy prowadzącej negocjacje w Barcelonie.

Kraje afrykańskie zbojkotowały część negocjacji w proteście przeciwko nieadekwatnym ich zdaniem obietnicom składanym przez kraje rozwinięte, dotyczącym zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych do 2020 roku w ramach porozumienia, które ma być zawarte w grudniu w Kopenhadze.

Delegaci z Afryki uważają, że ich kraje są najbardziej narażone na susze, powodzie, pustynnienie, pożary lasów i niebezpieczeństwa związane z podwyższaniem się poziomu oceanów, przewidywane przez ONZ-owskie badania, jako wynik globalnego ocieplenia.

Zgodnie z osiągniętym porozumieniem sześć z 10 pozostałych jeszcze posiedzeń w Barcelonie będzie poświęconych redukcji emisji gazów cieplarnianych przez kraje uprzemysłowione.

Państwa afrykańskie przekonują, że kraje rozwinięte powinny do 2020 roku zmniejszyć emisje do poziomu co najmniej o 40% niższego niż w 1990 roku.

Obrady w Barcelonie są ostatnią sesją ONZ przed szczytem w Kopenhadze.
(PAP)

Myśliwce NATO przechwyciły rosyjski samolot wojskowy

Stacjonujące na Litwie w ramach obrony powietrznej nadbałtyckiej flanki NATO niemieckie myśliwce przechwyciły u wybrzeży Estonii rosyjski wojskowy samolot wczesnego ostrzegania, a gdy stały się obiektem pościgu myśliwców rosyjskich, otrzymały pomoc samolotów fińskich - podał na swej stronie internetowej niemiecki dziennik "Rheinische Post".

Ten utajniony początkowo incydent wydarzył się 15 września, a jako pierwsze poinformowało o nim w reportażu czasopismo branży militarnej "Loyal". Według niego, dwie niemieckie maszyny Eurofighter zbliżyły się nad Bałtykiem na zachód od Tallina do czterosilnikowego odrzutowego samolotu Beriew A-50, daremnie próbując nawiązać z nim łączność radiową. Jeden z niemieckich pilotów sfotografował intruza. Wtedy znienacka ku niemieckim samolotom nadleciały z prędkością naddźwiękową dwa myśliwce Su-27, ale nikt nie otworzył ognia.

Wszystkich pięć samolotów znalazło się wkrótce w przestrzeni powietrznej Finlandii, gdzie wyleciały ku nim fińskie myśliwce F-18. Zmusiły one Rosjan do odwrotu, eskortując ich aż nad międzynarodowe wody Bałtyku.

Indagowany w poniedziałek przez "Rheinische Post" rzecznik stacjonującego w Kolonii dowództwa niemieckiego lotnictwa potwierdził, że jego Eurofightery musiały dwukrotnie dokonywać nad Bałtykiem "wizualnej identyfikacji nieznanych statków powietrznych". Pierwszy taki incydent wydarzył się na początku września i dotyczył wojskowego odrzutowego samolotu transportowego An-72, podającego się w korespondencji radiowej za maszynę cywilną.

Ponieważ siły zbrojne Litwy, Łotwy i Estonii nie dysponują samolotami bojowymi, obronę powietrzną zapewniają im myśliwce innych państw NATO, bazujące na zasadzie rotacyjnej na lotnisku koło litewskiego miasta Szawle.
(PAP)

Zmarł Claude Levi-Strauss, "ostatni gigant intelektu"

Słynny francuski myśliciel, twórca nowoczesnej antropologii i ojciec strukturalizmu Claude Levi-Strauss zmarł w nocy z soboty na niedzielę w wieku 100 lat - poinformowała Akademia Francuska. 28 listopada skończyłby 101 lat. We Francji nazywany "ostatnim żyjącym gigantem", Levi-Strauss był jednym z największych intelektualistów i humanistów dwudziestego wieku.

Prezydent Francji Nicolas Sarkozy w specjalnym komunikacie oddał hołd "wielkiemu uczonemu", "niestrudzonemu humaniście wciąż poszukującemu wiedzy", "człowiekowi wolnemu od sekciarstwa i wszelkiej indoktrynacji". Akademia Francuska, która przyjęła Levi-Straussa w 1973 roku jako pierwszego antropologa w swoim gronie, zapowiedziała, że odda mu specjalny hołd podczas swej cotygodniowej sesji w czwartek.

Claude Levi-Strauss urodził się w Brukseli w rodzinie alzackich Żydów. Początkowo studiował prawo i filozofię na paryskiej Sorbonie. Po ukończeniu studiów filozoficznych swoje zainteresowania zwrócił w stronę antropologii.

W latach 1935-1939 prowadził w brazylijskim regionie Mato Grosso i dżungli amazońskiej swoje pierwsze terenowe badania etnograficzne. Na podstawie tych podróży powstała w 1955 roku książka "Smutek tropików", która przyniosła Levi-Straussowi światową sławę. Autor snuje tam rozważania o człowieku postrzeganym w kontekście cywilizacji różnych od europejskiej. Wspomnienie prymitywnych szczepów, z którymi Levi-Strauss zetknął się podczas podróży do Brazylii, skłania go do uznania wyższości stanu naturalnego nad europejskim modelem kultury.

W czasie drugiej wojny światowej zmuszony do opuszczenia Francji przez reżim Vichy ze względu na żydowskie pochodzenie, Levi-Strauss wyjechał do Nowego Jorku. Nawiązał tam kontakty z uczonymi amerykańskimi, m.in. amerykańskim językoznawcą rosyjskiego pochodzenia Romanem Jakobsonem i antropologiem Franzem Boasem.

Po powrocie do kraju w 1949 roku pracował m.in. w College de France i w Muzeum Człowieka w Paryżu. Dzięki jego pracom antropologia awansowała do rangi jednej z najważniejszych nauk społecznych.

Levi-Strauss stał się też jednym z głównych teoretyków francuskiego strukturalizmu, nurtu badawczego zajmującego się analizą struktury badanych zjawisk, a nie ich genezą lub funkcją. Strukturalizm wpłynął silnie na rozwój filozofii, antropologii, socjologii, historii, literatury i psychoanalizy. Do najbardziej znaczących dzieł Levi-Straussa należą: "Antropologia strukturalna" (1958 r.), "Myśl nieoswojona", poświęcona formom myślenia pierwotnego (1962 r.), oraz czterotomowy cykl "Mythologiques" (1964-1971).

Był członkiem Akademii Francuskiej, otrzymał wiele odznaczeń, w tym francuską Legię Honorową. W ubiegłym roku Francuzi hucznie obchodzili setne urodziny mistrza, organizując liczne sesje, wystawy i publiczne maratony czytania jego dzieł. Jednak sam Levi-Strauss nie chciał pokazywać się publicznie, gdyż - jak mówił - czuł się znużony współczesnym światem.

W jednym z ostatnich wywiadów telewizyjnych z 2005 roku powiedział gorzko: - Zauważam straszliwe zniszczenia, stopniowe zanikanie całych gatunków roślin i zwierząt, a także to, że ludzkość z powodu swej rosnącej liczebności żyje w stanie wewnętrznego zatrucia. Świat, w którym kończę egzystencję, nie jest światem, który mógłby mi się podobać.
(PAP)

Traktat Lizboński będzie obowiązywał od 1 grudnia

Czeski prezydent Vaclav Klaus poinformował, że podpisał unijny Traktat z Lizbony. Czechy były ostatnim krajem, który nie ratyfikował Traktatu. Dokument z Lizbony wejdzie w życie 1 grudnia tego roku.

Wcześniej czeski Trybunał Konstytucyjny uznał Traktat z Lizbony za zgodny w całości z czeską konstytucją. Ta decyzja otworzyła drogę do podpisania Traktatu przez Vaclava Klausa, który jako ostatni przywódca w UE jeszcze tego nie uczynił.

Pozew w sprawie Traktatu Lizbońskiego złożyła w Trybunale Konstytucyjnym 29 września grupa czeskich senatorów, reprezentujących głównie prawicową Obywatelską Partię Demokratyczną (ODS).

Wystąpili oni o zbadanie konstytucyjności całego Traktatu z Lizbony, gdy jesienią ubiegłego roku Trybunał, również z inicjatywy Senatu, przeanalizował najbardziej kontrowersyjne fragmenty unijnego dokumentu, nie znajdując w nich sprzeczności z ustawą zasadniczą. Autorzy pozwu uważają, że przyjęcie Traktatu Lizbońskiego przez Republikę Czeska spowoduje ograniczenie jej suwerenności państwowej.

Po decyzji Trybunału senatorowie zapowiadają zaskarżenie sprzecznego według nich z prawem postępowania Trybunału. Senator Jirzi Oberfalzer z ODS nie wykluczał wcześniej wystąpienia w tej sprawie do sądów europejskich.

Na unijnym szczycie w ubiegłym tygodniu Czechy, zgodnie ze swoim żądaniem, zostały wyłączone spod zapisów Karty Praw Podstawowych, będącej integralną częścią traktatu. Ma to ma uchronić Czechy przed ewentualnymi roszczeniami majątkowymi Niemców sudeckich wysiedlonych po wojnie.

Według szefa Komisji Europejskiej Jose Barroso, nie powinno już być żadnych opóźnień i traktat lizboński wejdzie w życie w grudniu lub w styczniu.

Szwecja, kierująca pracami Unii zadeklarowała wcześniej, że gdy Vaclav Klaus podpisze dokument, wtedy zajmie się ona obsadą najwyższych stanowisk przewidzianych w traktacie. Chodzi o przewodniczącego Rady Europejskiej, potocznie zwanego unijnym prezydentem, oraz ministra spraw zagranicznych.

Będzie specjalny szczyt

Po ratyfikacji przez Vaclava Klausa Traktat będzie mógł wejść w życie już 1 grudnia, a wcześniej przywódcy państw UE wybiorą na nadzwyczajnym szczycie planowanym w połowie listopada nowego przewodniczącego Rady Europejskiej i szefa unijnej dyplomacji.

"Traktat wchodzi w życie pierwszego dnia miesiąca następującego po złożeniu (w Rzymie) do depozytu dokumentu ratyfikacyjnego ostatniego kraju UE" - czytamy w traktacie. Czyli 1 grudnia, gdyż Czechy były właśnie ostatnim krajem UE, który do tej pory nie ratyfikował Traktatu z Lizbony.

W Brukseli oczekuje się, że szwedzkie przewodnictwo ogłosi teraz datę nadzwyczajnego szczytu UE w Brukseli (najpewniej około 12 listopada) w sprawie nominacji na utworzone w Traktacie z Lizbony stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, a także nowego Wysokiego Przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej.

"Traktat otwiera drogę do skutecznej Unii"

- Jestem bardzo zadowolony, że prezydent Klaus podpisał Traktat z Lizbony. Jego podpis kończy zbyt długi okres zajmowania się w UE sprawami instytucjonalnymi. Otwiera drogę do bardziej demokratycznej, przejrzystej i skutecznej Unii - komentował premier przewodniczącej UE Szwecji Frederik Reinfeldt .

Szwedzki premier zapowiedział, że w ramach przygotowań do wejścia w życie Traktatu z Lizbony "rozpocznie" teraz konsultacje w sprawie kandydatów na nowe stanowiska stworzone w lizbońskim dokumencie. - Tak szybko, jak to będzie możliwe zwołam też szczyt UE - dodał.

Ruszą przesłuchania kandydatów na komisarzy

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek zapowiedział z kolei, że PE jest gotów do przesłuchań kandydatów do nowej Komisji Europejskiej, która będzie zatwierdzona już na podstawie nowego Traktatu.

- To wspaniała wiadomość. Wiadomość, na którą czekaliśmy tak długo - powiedział Buzek. - Potrzebujemy nowej i silnej KE jak najszybciej. PE będzie gotów do rozpoczęcia pierwszych przesłuchań kandydatów na komisarzy już od 25 listopada.

Buzek podkreślił, że wraz z wejściem w życie nowego Traktatu 1 grudnia, zdecydowanie wzmocniona zostanie rola Parlamentu Europejskiego w procesie podejmowania decyzji w UE. Ostatnia bariera zniesiona

Z ratyfikacji Traktatu przez Czechy ucieszył się też przebywający z wizytą w USA szef Komisji Europejskiej Jose Barroso; ocenił, że podpis Klausa "znosi ostatnią barierę" na drodze do wejścia Traktatu w życie.

- Mam nadzieję, że możemy teraz tak szybko, jak to możliwe nominować przewodniczącego Rady Europejskiej oraz wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej, który będzie Wysokim Przedstawicielem (ds. polityki zagranicznej). Od razu, kiedy otrzymam już pełną listę kandydatów na komisarzy następnej KE, będę mógł rozpocząć jej formowanie - powiedział Barroso.

Formalnie pięcioletni mandat obecnej Komisji skończył się 31 października. Ale go przedłużono w związku z niejasnością co do podstawy prawnej, na jakiej powstanie nowa KE (Traktatu z Nicei czy z Lizbony). Obecna KE może się jednak zajmować tylko tzw. sprawami bieżącymi, zapewne będzie unikać ważnych decyzji z dziedziny konkurencji, które mogłyby być zakwestionowane w Trybunale Sprawiedliwości UE.

Kto będzie kim?

Nieoficjalne źródła w Brukseli potwierdziły, że już około 20 państw zgłosiło Barroso kandydatów na komisarzy w nowej KE, w tym Polska - Janusza Lewandowskiego. Swych kandydatów nie podały jeszcze m.in. takie kraje jak Szwecja, Wielka Brytania, Irlandia, Włochy, Holandia i Dania.

Brak informacji ze Szwecji, Holandii, Włoch czy Wielkiej Brytanii można łączyć z tym, iż kraje te są faworytami, jeżeli chodzi o obsadzenie stanowiska nowego Wysokiego Przedstawiciela ds. polityki zagranicznej (następca Javiera Solany). Wraz z Traktatem z Lizbony stanie się on jednocześnie członkiem KE - komisarzem w randze wiceszefa KE. By nie tracić szans na to stanowisko niektóre kraje wolą wstrzymać się ze wskazaniem kandydata na komisarza.

Faworytami na szefa unijnej dyplomacji po Solanie są aktualny szwedzki minister spraw zagranicznych Carl Bildt, szef brytyjskiej dyplomacji David Miliband, były sekretarz NATO Holender Jaap de Hoop de Scheffer oraz nieoczekiwanie także były lewicowy premier i minister spraw zagranicznych Włoch Massimo D'Alema.

Z konieczności respektowania równowagi politycznej, lewicowe kandydatury D'Alemy i Milibanda (z Partii Pracy) mają spore szanse, o ile przewodniczący Rady Europejskiej, tak jak i Barroso i Buzek, będzie pochodził z chadeckiej rodziny politycznej.

A na to się zanosi, bo główni faworyci na stanowisko pierwszego stałego przewodniczącego Rady Europejskiej, potocznie zwanego na wyrost prezydentem UE, to obecnie centroprawicowi premierzy Belgii (Herman Van Rompuy) i Holandii (Jan Peter Balkanende). Wciąż wymienia się także innych centroprawicowych kandydatów: premiera Jean-Claude'a Junckera i byłego kanclerza Austrii Wolfganga Schuessela.

Z wyścigu praktycznie odpadł już były brytyjski premier Tony Blair, którego nie popierają nawet europejscy socjaliści, wytykając mu, iż jest zbyt liberalny, a także współodpowiedzialny za wojnę w Iraku. Ogólnie jednak uważa się, że pierwszy "prezydent" powinien pochodzi z kraju, które przyjęło euro i jest w Schengen, co wyklucza Wielką Brytanię. Ale odpadnięcie Blaira zwiększyło szanse Milibanda w rywalizacji o stanowisko szefa unijnej dyplomacji, gdzie euro i Schengen już się tak nie liczą.
(PAP)

Poniedziałek, 2009-11-02

Obama po roku bez sukcesów w polityce zagranicznej

Z okazji pierwszej rocznicy wyboru Baracka Obamy na prezydenta w USA podkreśla się, że chociaż cieszy się on wielką popularnością na świecie, nie odniósł dotychczas namacalnych sukcesów w polityce międzynarodowej.

Komentatorzy zauważają, że Obama wprowadził nową atmosferę dialogu i współpracy do polityki zagranicznej, której brakowało w okresie prezydentury George'a W.Busha, oskarżanego o działania jednostronne i nieliczenie się nawet z sojusznikami USA.

Nie doprowadziło to jednak do rozwiązania najpoważniejszych konfliktów, np. w Afganistanie i na Bliskim Wschodzie i w związku z programem nuklearnym Iranu.

"W dziesięć miesięcy po objęciu władzy przez Obamę stosunki transatlantyckie znowu pełne są znaków zapytania. Europa i Stany Zjednoczone przynajmniej częściowo nie zgadzają się w sprawie Afganistanu, Bliskiego Wschodu, Iranu i zmiany klimatu" - pisze poniedziałkowy "New York Times".

"Washington Post" wyraża opinię, że w swej polityce zagranicznej Obama przejawia sposób myślenia, który wyniósł z okresu, kiedy był działaczem społecznym w Chicago, pomagającym biednym Afroamerykanom organizować się dla obrony swoich wspólnych interesów.

"Podejście prezydenta Obamy do świata jako wspólnoty narodów, które w swoich poglądach i interesach są raczej do siebie podobne niż różniące się między sobą, podniosło prestiż Ameryki za granicą i przyniosło mu Pokojową Nagrodę Nobla. Jeżeli jednak idzie o najważniejsze wyzwania polityki zagranicznej, Obamie wciąż nie udaje się przełożyć swej popularności na wpływ Ameryki na świecie, i to nawet wobec sojuszników, którzy świętują jego zerwanie z naciskiem administracji Busha na siłę wojskową, jednostronne działania USA i osobistą zażyłość między przywódcami" - pisze waszyngtoński dziennik.

Inne kraje, zarówno nieprzyjaciele, jak i sojusznicy USA - argumentuje w tej gazecie Scott Wilson - są głuche na apele amerykańskiego prezydenta odwołujące się do wspólnych interesów. Interesy te - podkreśla autor - są rozbieżne i podniosła retoryka tu nie pomoże.

Stąd m.in. odmowa krajów zachodnioeuropejskich przysłania do Afganistanu większej liczby wojsk i dlatego próby dyplomacji z Iranem nie przynoszą efektów.
(PAP)

Nowy bilans ofiar grypy na Ukrainie

70 osób zmarło na Ukrainie w wyniku grypy lub ostrych infekcji dróg oddechowych - mówią dane ministerstwa zdrowia w Kijowie według stanu z godziny 17.00 czasu lokalnego (16.00 czasu polskiego). Wcześniej media ukraińskie podawały liczbę 68 osób.

Wśród ofiar śmiertelnych są dwie ciężarne kobiety oraz troje dzieci (dane te nie zmieniły się od poprzednio podawanych bilansów). W obwodzie lwowskim zmarło 30 osób, w tarnopolskim 16, w iwanofrankowskim - 12. Pięć zmarło w obwodzie czerniowieckim, po dwie osoby w obwodach: wołyńskim, zakarpackim i rówieńskim, jedna w obwodzie chmielnickim. Są to regiony w zachodniej części Ukrainy.

Z danych resortu wynika, że w całym kraju odnotowano 255516 przypadków zachorowań. Hospitalizowano 15810 osób, w tym 375 chorych to dzieci w wieku do sześciu lat, 4362 - dzieci i młodzież w wieku 6-18 lat, 373 - kobiety w ciąży i rodzące.
(PAP)

"Szwecji groziła druga Hiroszima"

Niewiele brakowało, by na początku lat 80. w pobliżu szwedzkiego wybrzeża doszło do eksplozji jądrowej porównywalnej z wybuchem bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę. Rewelacje te wypłynęły na światło dzienne wraz z publikacją książki Wasilija Biesedina - byłego oficera rosyjskiej marynarki wojennej.

Biesedin w swojej książce wspomina incydent znany na świecie pod nazwą "Whiskey on the rocks".

W październiku 1981 r. uzbrojony w torpedy z głowicami jądrowymi okręt podwodny radzieckiej marynarki wojennej osiadł na skałach w pobliżu szwedzkiego brzegu. Biesedin będący na nim oficerem politycznym twierdzi, iż spowodowane było to błędem nawigacyjnym. Już wcześniej kapitan okrętu uskarżał się na źle działający kompas pokładowy. Jak informują niektóre źródła, gdy okręt osiadł na skałach kapitan miał być zdziwiony, że nie są to polskie wody terytorialne.

Jak wspomina Biesedin, gdy unieruchomiony okręt tkwił na skałach koło bazy szwedzkiej marynarki wojennej w Karlskronie, z Moskwy otrzymano rozkaz wysadzenia go w powietrze, gdyby Szwedzi próbowali go opanować. Miały wówczas eksplodować jądrowe głowice torped, w które okręt był uzbrojony.

Po 10 dniach konflikt został na szczęście zażegnany. Przy wydatnej szwedzkiej pomocy jednostkę uwolniono ze skalnej pułapki, po czym o własnych siłach wróciła ona do bazy.

Radziecki okręt podwodny klasy W (zwany popularnie Whiskey) był kopią niemieckiego U-137 walczącego jeszcze w trakcie II wojny światowej. Jak twierdzili eksperci NATO - kopią nieudaną. W latach 80. był powoli wycofywany z użytku, jednak w wojskach Układu Warszawskiego służyło wtedy jeszcze ponad 20 takich okrętów.
(IAR)

Niedziela, 2009-11-01

Pekin obudził się pod warstwą sztucznego śniegu

Stolica Chin przebudziła się pod grubą warstwą białego puchu: pierwszą w tym sezonie śnieżycę nad Pekinem wywołano sztucznie, aby przeciwdziałać skutkom długotrwałej suszy - podała oficjalna chińska agencja Xinhua.

Pokrywa śniegu w większości dzielnic Pekinu pozostanie zapewne na dłużej, ponieważ nad stolicę nadciągnął w sobotę w nocy rozległy zimny front atmosferyczny.

Chiny nie po raz pierwszy zastosowały metodę sztucznego wywoływania opadów śniegu za pomocą bombardowania chmur odpowiednimi środkami chemicznymi.

W lutym tego roku, po przeszło 100 dniach suszy, z 28 wyrzutni rozstawionych w mieście wystrzelono ponad 500 ładunków jodku srebra o rozmiarach naboju karabinowego, aby wywołać reakcję chemiczną: w kontakcie z chmurami uwalnia on wodór, ten zaś łącząc się z tlenem atmosferycznym powoduje, zależnie od temperatury, opady deszczu lub śniegu.

W kwietniu 2007 roku chińscy naukowcy zdołali spowodować sztuczną śnieżycę w tybetańskim okręgu Nagqu, na wysokości 4500 metrów n.p.m. w celu złagodzenia skutków suszy na najwyżej położonym płaskowyżu świata. Opady sprawiły, że wyschnięte pastwiska w tym rejonie znów się zazieleniły.

Sztucznie wywołana w nocy z soboty na niedzielę śnieżyca miała też skutki dla ruchu drogowego: rano w Pekinie tworzyły się korki. Mimo wysiłków miejskich służb, niektóre skrzyżowania były trudno przejezdne z powodu zasp śnieżnych.

W Pekinie termometry wskazywały w ciągu dnia około 3 stopni Celsjusza powyżej zera i wiały silne wiatry.
(PAP)

Epidemia grypy zabiła już 53 osoby na Ukrainie; Polska pomogła jako pierwsza

53 osoby zmarły dotychczas wskutek epidemii grypy na Ukrainie - to oficjalne dane ministerstwa zdrowia. Pierwszym państwem, które udzieliło Ukrainie pomocy humanitarnej w związku z epidemią grypy, jest Polska - poinformowała rzeczniczka prezydenta Wiktora Juszczenki, Iryna Wannikowa.

Według resortu zdrowia ogólna liczba chorych wyniosła prawie 185 tysięcy ludzi, w tym ponad 82,6 tys. to osoby w wieku do 18. roku życia.

Wcześniejszy komunikat ministerstwa zdrowia (z soboty z godz. 8. czasu polskiego) mówił, że wskutek ostrych infekcji dróg oddechowych lub grypy na Ukrainie zmarło 39 osób, w tym dwoje dzieci.

Ministerstwo zdrowia w dalszym ciągu nie wyodrębnia w swych komunikatach liczby chorych i zmarłych na grypę A/H1N1 oraz ofiar zwykłej grypy i wywołanych przez nią powikłań.

Tymoszenko: 14 zarażonych A/H1N1

W sobotę wieczorem premier Julia Tymoszenko informowała, że liczba zarażonych wirusem grypy A/H1N1 wynosi 14 osób.

Wcześniej sekretarz prezydenckiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RNBiO) Raisa Bohatyriowa podawała, że obecność wirusa H1N1 potwierdzono na Ukrainie u 16 osób. Według niej zmarły cztery osoby.

Zgodnie z niedzielnym komunikatem resortu zdrowia najgorsza sytuacja panuje w sąsiadującym z Polską obwodzie lwowskim. Choruje tam ponad 69 tys. osób, w tym prawie 26 tys. dzieci. 24 osoby zmarły.

W obwodzie tarnopolskim liczba chorych wynosi ponad 39 tys., a zmarłych 14. W obwodzie iwano-frankowskim zachorowało 27 tys. osób, a 8 zmarło.

W związku z epidemią grypy w dziewięciu regionach zachodniej Ukrainy ogłoszono w piątek kwarantannę, a w całym kraju na trzy tygodnie zamknięto placówki oświatowe i odwołano imprezy masowe.

Leki, maski i testy z Polski

"Pomoc z Polski stała się możliwa dzięki ustaleniom między prezydentami Ukrainy i Polski, Wiktorem Juszczenką i Lechem Kaczyńskim" - napisała agencja informacyjna UNIAN, cytując słowa rzeczniczki.

Wannikowa podała, że podczas sobotnich rozmów telefonicznych szefów dwóch krajów padła deklaracja, że Polska przekaże Ukrainie "duże ilości" preparatu tamiflu oraz milion masek ochronnych z gazy.

Prezydent Kaczyński "obiecał także przekazanie ze szpitala prezydenckiego 300 testów na obecność wirusa grypy A/H1N1 oraz udzielenie pomocy związanej z udostępnieniem Ukraińcom ruchomych laboratoriów diagnostycznych" - napisała agencja.

Wannikowa poinformowała, że pierwsze transporty pomocy humanitarnej z Polski dotarły już do Lwowa.

Według biura prasowego Lwowskiej Państwowej Administracji Obwodowej do Lwowa nadszedł ładunek pomocy z województwa małopolskiego, zawierający 80 opakowań tamiflu, aparat podtrzymujący oddychanie, 300 masek ochronnych oraz 70 kompletów kombinezonów ochronnych dla medyków.
Jarosław Junko (PAP)

Clinton wzywa do wznowienia rokowań izraelsko-palestyńskich

Sekretarz stanu USA Hillary Clinton wezwała Izraelczyków i Palestyńczyków do wznowienia rokowań pokojowych "tak szybko jak to będzie możliwe" i bez warunków wstępnych.

Występując na wspólnej konferencji prasowej z izraelskim premierem Benjaminem Netanjahu, Clinton oświadczyła, że kwestia żydowskiego osadnictwa na terytoriach okupowanych powinna być rozstrzygnięta podczas rokowań.

Strona palestyńska domaga się natomiast aby Izrael całkowicie wstrzymał budowę nowych osiedli przed wznowieniem rozmów.

Netanjahu powiedział, że jest to pretekst mający na celu uniemożliwienie wznowienia rozmów. Dodał, że wcześniej Palestyńczycy nigdy nie traktowali wstrzymania osadnictwa jako warunku wstępnego wznowienia rokowań pokojowych.

Clinton wskazała, że Izrael w sposób znaczący ograniczył budowę osiedli i dodała, że ograniczenia te "są bez precedensu".

Wcześniej Clinton spotkała się w Abu Dabi z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem. Spotkanie nie przyniosło istotnych rezultatów. Abbas, który uchodzi za polityka umiarkowanego, uzależnił wznowienie rozmów z Izraelem od całkowitego wstrzymania budowy nowych osiedli żydowskich na terytoriach okupowanych.

Głównym celem bliskowschodniej misji sekretarz stanu jest danie nowego impulsu znajdującemu się w impasie bliskowschodniemu procesowi pokojowemu.
(PAP)

Sobota, 2009-10-31

Kohl, Gorbaczow i Bush w Berlinie - spotkanie ojców jedności Niemiec

Trzej architekci zjednoczenia Niemiec: byli przywódcy ZSRR i USA, Michaił Gorbaczow i George Bush senior oraz były kanclerz Helmut Kohl spotkali się w Berlinie na uroczystej konferencji w związku z obchodzoną tej jesieni 20. rocznicą zburzenia muru berlińskiego.

W uroczystości wzięli również udział premier pierwszego demokratycznego polskiego rządu Tadeusz Mazowiecki oraz były szef polskiej dyplomacji, obecnie minister w kancelarii premiera Władysław Bartoszewski.

Dwugodzinna konferencja w berlińskim teatrze Friedrichstadtpalast zgromadziła ponad 1000 gości. Obecni byli kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Horst Koehler.

- Niemcy nie mają wielu powodów, by odczuwać dumę ze swej historii. Ale wydarzenia sprzed 20 lat pozwalają na to. Ja nie mam lepszego powodu do dumy, niż niemiecka jedność - mówił wyraźnie wzruszony 79-letni Kohl, który poruszał się na wózku inwalidzkim i miał nieco trudności z mówieniem. Kohl przyznał również, że siedzących u jego boku Gorbaczowa i Busha, uważał za swoich najważniejszych partnerów na świecie, pomimo wielu różnic zdań. - Miałem szczęście, że mogłem z nimi współpracować - mówił. Kohl zapewnił, że Niemcy dotrzymają swych zobowiązań na przyszłość.

85-letni George Bush, prezydent USA w latach 1989-1993, podkreślił, że drogę ku zjednoczeniu Niemiec 3 października 1990 r. utorowano nie tylko w stolicach, lecz w "sercach i umysłach ludzi, którzy długo musieli walczyć o swoje prawa, dane im przez Boga". Jak dodał, żaden mur nie mógł pozbawić ludzi w bloku komunistycznym marzeń o wolności.

Z kolei Gorbaczow przyznał, iż jeszcze latem 1989 r. sądził, że zjednoczenie Niemiec to kwestia XXI wieku. - Tymczasem kilka miesięcy później otwarto drogę ku niemieckiej jedności - dodał. Wezwał, by wyciągnąć lekcję z ówczesnych wydarzeń. - Nie doprowadzimy projektu europejskiego do dobrego końca, jeśli oparty on będzie na antyrosyjskich i antyamerykańskich nastrojach - ocenił 78-letni Gorbaczow.

Prezydent Niemiec Horst Koehler podziękował w swym wystąpieniu trzem mężom stanu za ich wkład w zwycięstwo wolności w 1989 r. - Umiłowanie wolności przez narody, pokojowe rewolucje 1989 r. i kunszt polityczny tych trzech mężczyzn otworzyły bramy milionom ludzi, zmieniły mapę Europy i podarowały światu zupełnie nowe szanse oraz zadania - mówił Koehler.

Zaapelował przy tej okazji o kontynuację budowania na zdobyczach 1989 r. i wypracowanie mocnej europejskiej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, która uwzględniałaby partnerstwo z Rosją, jako uzupełnienie partnerstwa transatlantyckiego.

- Propozycja Hansa-Dietricha Genschera, by stworzyć przestrzeń bezpieczeństwa, wolności i dobrobytu od Vancouveru po Władywostok, pozostaje opcją na przyszłość - dodał.

Po uroczystości Tadeusz Mazowiecki przyznał, że nieco zabrakło mu w jej trakcie słowa "Solidarność". - Być może musimy być bardziej obecni i o tym przypominać, ale nie należy się skarżyć. Cieszę się, że mogłem być na tej uroczystości, że Polska była tu obecna - powiedział Mazowiecki.

W chwili, gdy w nocy 9 listopada 1989 r. otwarto granicę między NRD, a Berlinem Zachodnim, Helmut Kohl był z oficjalną wizytą w Polsce. Przerwał ją, by w historycznej chwili być w Berlinie.

Bartoszewski zauważył z kolei, że berlińska uroczystość, która miała głównie na celu uhonorowanie schorowanego Helmuta Kohla, świadczy m.in. o tym, że "myślenie Kohla się przebiło i wraca". Jak dodał, jest tym bardziej pełen optymizmu, że nowym ministrem spraw zagranicznych Niemiec został Guido Westerwelle, polityk wywodzący się z partii Hansa-Dietriecha Genschera (FDP). Za kraj swej pierwszej wizyty zagranicznej wybrał Polskę.
Anna Widzyk (PAP)

Obama znosi zakaz dyskryminujący ciężko chorych ludzi

Po 22 latach zakazu osoby zarażone wirusem HIV będą mogły legalnie wjechać do Stanów Zjednoczonych. Potwierdził to prezydent USA Barack Obama - donosi portal bbc.com.

Obama stwierdził, że jeśli Ameryka chce być światowym liderem w walce z HIV, to nie może stygmatyzować chorych i zabraniać im wjazdu na swoje terytorium. Poza USA tego typu restrykcje obowiązują tylko w ok. 12 krajach.

Prezydent USA argumentował, że zakaz został uchwalony pod wpływem strachu, a nie w oparciu o fakty. Oficjalny dokument ma zostać upubliczniony w przyszłym tygodniu, a sam zakaz ma zostać zniesiony na początku 2010 roku. Procedura zniesienia tej restrykcji została rozpoczęta jeszcze za kadencji George'a W. Busha.
(wp.pl)

Spędziła 18 lat w dżungli, ciągle "zachowuje się jak małpa"

Mieszkanka Kambodży, która przez 18 lat żyła w dżungli, wciąż nie potrafi odnaleźć się w cywilizowanym świecie. Zdaniem ojca, wciąż zachowuje się jak małpa - informuje portal telegraph.co.uk.

Pomimo starań rodziny, kobieta ciągle nie potrafi mówić, zrywa z siebie ubrania i stara się uciec do dżungli. Ojciec dziewczyny przyznaje, że jego córka jest w gorszym stanie, niż była, gdy ją odnaleziono.

Rochom P'ngieng spędziła w dżungli 18 lat. W wieku ośmiu lat zapadła się pod ziemię. Odnaleziono ją przypadkiem, gdy została schwytana przez rolnika na próbie kradzieży. Kobieta była brudna, zupełnie naga i zachowywała się jak małpa. Rodzina rozpoznała ją po charakterystycznej bliźnie na twarzy.
(wp.pl)

Piątek, 2009-10-30

Mniej rozwodów w USA przez kryzys

Zazwyczaj pieniądze dzielą ludzi, ale obecny kryzys gospodarczy w USA przyczynił się do mniejszej liczby rozwodów, gdyż mniej osób stać na kosztowne procesy - napisała agencja Reutera.

Jak podało amerykańskie stowarzyszenie prawników ds. małżeńskich (AAML), ponad połowa respondentów ankiety przeprowadzonej wśród 1600 członków organizacji zwróciła uwagę na spadek liczby rozwodów w okresie recesji. Wynikało to - jak twierdzi - m.in. z likwidacji miejsc pracy, obniżek pensji i niższej wartości nieruchomości.
(PAP)

Unia Afrykańska nakłada sankcje na Gwineę

Unia Afrykańska (UA) oświadczyła, iż bezzwłocznie nakłada sankcje na przywódców rządzącej w Gwinei junty wojskowej, która przejęła władzę w drodze zamachu stanu w grudniu 2008 roku.

- Sankcje wymierzone są w urzędników i personel wojskowy, które w Gwinei dokonują działań sprzecznych z konstytucją. Nie są skierowane do obywateli Gwinei - powiedział na spotkaniu w Abudży (Nigeria) komisarz UA ds. pokoju i bezpieczeństwa Lamamra Ramtane.

Ramtane podkreślił, że represje przewidują m.in. zamrożenie kont bankowych i wstrzymanie procedury wydawania wiz dla przedstawicieli władz w Konakry.

Junta pod dowództwem kapitana Musy Dadisa Camary doszła do władzy po śmierci wieloletniego gwinejskiego przywódcy Lansany Conte. Wojskowi krwawo stłumili protesty przeciwników przewrotu; lokalni obrońcy praw człowieka szacują liczbę ofiar na 157 osób.

Gwinea jest jednym z najbiedniejszych krajów świata. Tamtejsza gospodarka opiera się głównie o prymitywne rolnictwo i górnictwo. Kraj zajmuje drugą w świecie pozycję pod względem wydobycia boksytów.
(PAP)

"Prezydent Klaus pogłębił izolację Czech w UE"

Czeski minister bez teki ds. praw człowieka Michael Kocab ocenił, że prezydent Vaclav Klaus pogłębił izolację Czech w Unii Europejskiej przez swoje żądanie, by zostały one objęte wyłączeniem z obowiązywania Karty Praw Podstawowych (tzw. opt-out), na co Unia zgodziła się w czwartek wieczorem na szczycie w Brukseli.

W dzienniku "Pravo" minister, który jako jedyny z członków gabinetu wstrzymał się podczas głosowania nad mandatem dla premiera Jana Fischera na unijny szczyt, oznajmił: "Karta ma na celu chronienie nas przed instytucjami europejskimi. To dokument, który uważam za bardzo ważny". Skrytykował też prezydenta za wysuwanie żądań poniewczasie.

Państwa UE zgodziły się w czwartek na dopisanie Czech do polsko-brytyjskiego protokołu do Traktatu z Lizbony, który wyłącza te kraje z obowiązywania karty. Klaus, ostatni przywódca UE, który nie podpisał ratyfikacji Traktatu z Lizbony, argumentował, że opt-out dla Czech wyeliminuje istniejącą - jego zdaniem - groźbę zgłaszania w Trybunale Sprawiedliwości UE roszczeń majątkowych przez wysiedlonych w 1945 roku na podstawie dekretów Benesza Niemców sudeckich.

Według piątkowych "Lidovych Novin" żądanie Klausa to podejście odwrotne od tego, które Czechy i Niemcy wyraziły we wspólnej deklaracji z 1997 roku. "Jej głównym mottem było osiąganie porozumienia z samymi Niemcami, bez arbitrażu innych (...), niepozwolenie im (zagranicy) mówić o tym, z czym nie mają nic wspólnego i czego nie rozumieją" - zauważa dziennik.

"Lidove Noviny" wskazują, że potencjalne problemy dotyczące spraw własności nie są głównym zastrzeżeniem, jakie do Unii Europejskiej żywi prezydent Klaus, jednak to właśnie je zdecydował się wysunąć jako argument. "Paradoksalnie, Klaus być może uczynił nas bardziej zależnymi od Unii" - ocenia dziennik.
(PAP)

Czwartek, 2009-10-29

a.Unia zgadza się na wyjątek dla Czech; Klaus zadowolony

Kraje członkowskie zaakceptowały na szczycie UE derogację dla Czech dotyczącą Karty Praw Podstawowych, która ma umożliwić prezydentowi Vaclavowi Klausowi podpisanie aktu ratyfikacyjnego Traktatu z Lizbony - poinformował w Brukseli rzecznik czeskiego rządu. Premier Czech oznajmił, że prezydent Vaclav Klaus jest zadowolony z deklaracji przywódców Unii Europejskiej.

- Daliśmy Czechom to, czego chcieli, w taki sposób, by wszystkie pozostałe 26 krajów to zaakceptowało - ogłosił na konferencji prasowej po zakończeniu pierwszego dnia szczytu premier Szwecji Fredrik Reinfeldt.

Chodzi o dopisanie Czech do polsko-brytyjskiego protokołu do Traktatu z Lizbony, który wyłącza te kraje z obowiązywania Karty Praw Podstawowych. - Słowo Czechy ma być dodane po przecinku po Polsce i Wielkiej Brytanii - tłumaczył czeski dyplomata.

Ustalono, że zmieniony protokół zostanie dodany dopiero do następnego traktatu UE (najpewniej będzie to traktat akcesyjny Chorwacji) i ratyfikowany wówczas przez wszystkie kraje UE. To zapobiegnie ponownej długiej ratyfikacji Traktatu z Lizbony we wszystkich krajach UE, co byłoby konieczne w przypadku dodania do traktatu (lub protokołu traktatowego) jakiegokolwiek zmieniającego go nowego słowa, a nawet przecinka.

Negocjacje na szczycie w imieniu Czech prowadził premier Jan Fischer. Znany z eurosceptycznych poglądów prezydent Klaus - ostatni przywódca UE, który nie podpisał ratyfikacji lizbońskiego traktatu - nie uczestniczy w szczycie. Ale wydaje się, że powinien respektować porozumienie ze szczytu, gdyż to sam w takiej wersji je zaproponował.

Trzymając w zawieszeniu całą UE, Klaus domagał się, by Czechy zostały objęte wyłączeniem z obowiązywania Karty Praw Podstawowych (tzw. opt-out), argumentując, że wyeliminuje to istniejącą - jego zdaniem - groźbę zgłaszania w Trybunale Sprawiedliwości UE roszczeń majątkowych przez wysiedlonych w 1945 roku na podstawie dekretów Benesza Niemców sudeckich.

- Usunęliśmy ostatnią polityczną przeszkodę (do wejścia w życie Traktatu z Lizbony), o ile oczywiście Trybunał Konstytucyjny w Czechach uzna jeszcze zgodność Traktatu z czeską konstytucją - powiedział przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso.

Jeśli Klaus rzeczywiście dochowa obietnicy i uszanuje porozumienie ze szczytu, na drodze do podpisania przez niego Traktatu z Lizbony i wejścia w życie tego dokumentu w UE pozostanie już tylko jedna przeszkoda. Czeski Trybunał Konstytucyjny ogłosił we wtorek, że najwcześniej 3 listopada zapadnie wyrok o zgodności Traktatu z Lizbony z czeską konstytucją. Przed tym terminem Klaus nie podpisze więc ratyfikacji. Prezydent Czech zadowolony

Prezydent Czech Vaclav Klaus jest zadowolony z deklaracji przywódców Unii Europejskiej, mającej na celu zakończenie procesu ratyfikacji Traktatu z Lizbony - powiedział w pierwszym dniu unijnego szczytu w Brukseli, czeski premier Jan Fischer.

- Vaclav Klaus jest zadowolony z tekstu. Został poinformowany o wszystkich modyfikacjach i nie ma z tym żadnego problemu - przekazał dziennikarzom szef rządu w Pradze.

Fischer dodał, że gdy tylko czeski Trybunał Konstytucyjny wyda zgodę na ratyfikację porozumienia, w Czechach nic już nie będzie stanowiło przeszkody dla podpisania unijnego traktatu.

- Potrafiliśmy wypełnić nasze zobowiązanie, przyjęte jeszcze w czasie naszego przewodnictwa na czerwcowej Radzie UE, że Republika Czeska będzie ratyfikować porozumienie w taki sposób, aby mogło wejść w życie do końca tego roku - powiedział.

Według czeskiego premiera, Czechy będą mogły teraz uzyskać wyłączenie z Karty Praw Podstawowych, które już wcześniej wynegocjowały Polska i Wielka Brytania.

- Uważam to za dobry rezultat - podkreślał szef kancelarii Klausa Jirzi Weigl. Jego zdaniem postulat prezydenta został spełniony, a sam Klaus nie będzie już stawiał żadnych warunków.

Szwedzki premier Fredrik Reinfeldt zaznaczył, że czeski opt-out nie będzie miał żadnego prawnego wpływu na kraje sąsiadujące z Czechami. Szef rządu w Sztokholmie dodał, że Vaclav Klaus ma teraz wolną drogę do podpisania traktatu.

Obawy w sprawie czeskiego "opt-outu" wyrażała przede wszystkim Słowacja, która bała się, że zostanie poszkodowana w jego wyniku. Prezydent Klaus domagał się bowiem derogacji głównie z powodu dekretów Benesza z 1945 roku, na mocy których wysiedlono z Czechosłowacji Niemców sudeckich, a będących również zapisem prawa słowackiego.
(PAP)

Pierwsze włoskie wydanie poezji ks. Twardowskiego

W średniowiecznym kościele w Rzymie uroczyście zaprezentowano pierwsze włoskie wydanie poezji księdza Jana Twardowskiego. O tomie tym można przeczytać w piątkowym wydaniu watykańskiego dziennika "L'Osservatore Romano".

Wieczór dedykowany pamięci zmarłego w 2006 roku poety zorganizowano w kościele San Giorgio in Velabro w ramach trwającego w Wiecznym Mieście festiwalu kultury polskiej Corso Polonia. Na spotkanie przybyli włoscy poeci, wśród nich Elio Pecora.

We Włoszech poezja księdza Twardowskiego jest prawdziwym odkryciem. Wybór jego wierszy przygotował szef katedry polonistyki na uniwersytecie w Bolonii Andrea Ceccherelli, który przetłumaczył je wraz z Lucią Petti.

Tom zatytułowany po włosku "Spieszmy się kochać" ukazał się nakładem wydawnictwa Marietti, w którym redaktorem odpowiedzialnym za serię poetycką jest poeta Davide Rondoni. To do niego Ceccherelli zgłosił się z propozycją wydania wyboru wierszy księdza poety. Po przeczytaniu kilku wierszy Rondoni natychmiast zdecydował się na wydanie, bo jak pokreślił: - Twardowski to jedno z największych nazwisk poezji polskiej, czyli jednej z najlepszych na świecie, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż z Polski pochodzą tak wielcy poeci jak Herbert, Miłosz, Hartwig, Szymborska.

O księdzu Twardowskim opowiadała w rzymskim kościele redaktorka jego poezji i jego spadkobierczyni Aleksandra Iwanowska, podkreślając, że wiele osób w Polsce traktowało te wiersze jako "receptę na życie".

W artykule "Oczarowanie światem" na łamach watykańskiego dziennika "L'Osservatore Romano" redaktor tomu Andrea Ceccherelli napisał: "Nie ma w Polsce poety bardziej kochanego, bardziej wydawanego, bardziej czytanego od Jana Twardowskiego".

"U Twardowskiego kapłaństwo i poezja stanowią nierozerwalną więź i dalekie są od tego, aby sobie szkodzić, karmią się nawzajem" - dodał.

Włoski polonista podkreślił: "Jego franciszkanizm cechuje nade wszystko pozytywna postawa wobec świata, a obejmuje on takie aspekty, jak wysławianie tego, co małe, proste, ubogie, niewinnej dziecięcej wiary; pogodna nieufność wobec racjonalizmu, która popycha autora do stawiania nad nim zdumienia, jako narzędzia odkrywania boskiego śladu w każdej rzeczy".

"Prostoduszny, a zarazem mądry głos Jana od Biedronki, jak chciał się nazywać, trafia do nas, sceptycznych mieszkańców trzeciego tysiąclecia, z całą kruchością i mocą jego poetyki" - dodał Ceccherelli na łamach watykańskiej gazety.

Przed ukazaniem się tomu we Włoszech Aleksandra Iwanowska prowadziła w czterech ośrodkach polonistycznych w tym kraju wykłady i zajęcia dla studentów.

Książka ukazała się pod patronatem Instytutu Polskiego w Rzymie.

Zostanie zaprezentowana także 1 listopada we Florencji i 3 listopada w Bolonii, gdzie na uroczysty wieczór przyjedzie Anna Dymna.
(PAP)

Dzieci ze "Slumdoga" wagarują; mogą stracić stypendia


Dwóm dziecięcym gwiazdom filmu "Slumdog. Milioner z ulicy" grozi utrata wypłacanych co miesiąc stypendiów i środków zgromadzonych na specjalnym funduszu, jeśli nie zaczną regularnie chodzić do szkoły w swoim rodzinnym Bombaju.

11-letni obecnie Azharuddin Mohammed Ismail i 10-letnia Rubina Ali zagrali w oscarowej produkcji, która zdobyła osiem statuetek amerykańskiej Akademii Filmowej i zarobiła ponad 370 mln dolarów. Dadrawala sądzi, że to właśnie "obowiązki zawodowe" młodych gwiazd i ich napięty harmonogram sprawiają, że dzieci w szkole są zaledwie gośćmi. W czwartek uczestniczyły np. w przyjęciu w jednym z bombajskich hoteli, ale przyjaciel ich rodzin zapewniał, że tego dnia nie było zajęć szkolnych.

- Ciągle jeżdżą to do Paryża, to do Koczin, to Madrasu. W porządku, ale niech jeżdżą tam w weekendy, a nie kosztem szkoły - mówił Noshir Dadrawala, która pomaga zarządzać funduszem. Tymczasem zgodnie z umową zawartą z rodzicami młodych aktorów, stracą oni comiesięczne stypendium w wysokości 120 dolarów, jeśli ich frekwencja będzie poniżej 70%. Gdyby nie udało im się przejść z klasy do klasy, stracą pewną kwotę ulokowaną na założonym przez filmowców funduszu, który ma zapewnić pochodzącym z bombajskich slumsów dzieciom lepszą przyszłość.

Matka Azhara tłumaczyła, że chłopiec przez dwa ostatnie miesiące nie chodził do szkoły, bo nie mógł dojść do siebie po śmierci ojca, który zmarł we wrześniu na gruźlicę. Zapewniła, że dopilnuje, by frekwencja Azhara poprawiła się. Taką samą obietnicę złożył ojciec Rubiny, który wyjaśniał, że dziewczynka została skaleczona w nogę kawałkiem szkła w czasie rozbiórki ich domu w dzielnicy slumsów.

W lipcu Azhar przeprowadził się z matką i bratem do nowego domu w Bombaju, kupionego przez twórców filmu. Jednopokojowe mieszkanie warte 50 tys. dolarów ma zostać przepisane na chłopca, gdy skończy on 18 lat i jeśli ukończy szkołę. Trwają poszukiwania mieszkania dla Rubiny.

Twórców filmu, opowiadającego historię chłopca ze slumsów, który wygrywa główną nagrodę w teleturnieju, krytykowano, że nie podzielili się zyskami z mieszkańcami slumsów, gdzie realizowany był film. Zarzucano im, że aby się wzbogacić, wykorzystali jako aktorów dwoje dzieci z bombajskich dzielnic biedy.
(PAP), (fot. Azharuddin Mohammed Ismail - AFP / Indranil MUKHERJEE)


W Pakistanie znaleziono paszport islamisty związanego z zamachem na WTC

Pakistańscy żołnierze prowadzący ofensywę przeciwko talibom w Południowym Waziristanie przy granicy z Afganistanem znaleźli paszport islamisty powiązanego z ludźmi, którzy zaplanowali zamachy na Nowy Jork z 11 września 2001 roku - poinformowała pakistańska telewizja.

Paszport należący do Saida Bahajiego, obywatela Niemiec pochodzenia marokańskiego, znajdował się wśród dokumentów, broni i pism dotyczących dżihadu, przejętych przez siły rządowe. Został pokazany grupie dziennikarzy podczas ich oficjalnej wizyty w regionie. - Z paszportu wynika, że dotarł do Karaczi zaledwie kilka dni przed 11 września - informuje telewizja DawnNews.

Rzecznik armii generał Athar Abbas, którzy towarzyszył dziennikarzom podczas podróży do Południowego Waziristanu, nie chciał komentować sprawy. - Nie widziałem paszportu. Ale dziennikarze mogli go widzieć - powiedział.

Nazwisko Bahajiego pojawiło się w raporcie komisji badającej zamachy na World Trade Center. Stwierdza się tam, że między listopadem 1998 roku a lipcem 1999 spędził on osiem miesięcy z pilotem-samobójcą Mohamedem Attą i podejrzanym o odegranie kluczowej roli w przygotowaniu zamachów z 11 września Ramzim Binalshibhem.

"Opisywany jako chwiejny wyznawca, bez osobowości i z ograniczoną wiedzą na temat islamu, Bahaji wyraził jednak gotowość uczestniczenia w aktach przemocy" - napisano w raporcie.

Atta i Binalshibh wykorzystali komputer Bahajiego do przeszukiwania internetu. Świadczą o tym dowody zebrane przez niemiecką policję po zamachach z 11 września. Binalshibh został aresztowany w Pakistanie z pomocą FBI i CIA w 2002 roku.

Po ukończeniu szkoły w Maroku Bahaji wrócił do Niemiec, żeby studiować elektrykę na Uniwersytecie Technicznym w Hamburgu. Przez pięć miesięcy służył w niemieckiej armii, zanim uzyskał zwolnienie z powodów zdrowotnych. Obecnie jest poszukiwany listem gończym.
(PAP)

Polski architekt wygrał konkurs na most w Kopenhadze

Polski architekt pracujący w Wielkiej Brytanii Cezary Bednarski wygrał międzynarodowy konkurs na prestiżowy projekt mostu, który ma stanąć w centrum Kopenhagi.

- Nasz projekt został uznany za najbardziej wyrafinowany wizualnie i technicznie spośród dziesięciu przedstawionych do konkursu - powiedział Bednarski, absolwent architektury na Politechnice Warszawskiej. Projekt Bednarskiego, opracowany we współpracy z firmą inżynierską Flint&Neill, wygrał m.in. ze znaną w świecie firmą Arup oraz architektką Zahą Hadid.

Most długości 180 m będzie łączyć starą część Kopenhagi z nową. W środkowej części będzie się otwierał na szerokość 40 m. Na jego obu końcach będą place. Wyróżnia go oryginalny mechanizm otwierania - środkowe ruchome elementy będą się wsuwały między części stałe.

- Na tradycyjnym moście zwodzonym część, po której się jeździ i chodzi, podnosi się do góry. Na moście, który otwiera się pionowo, nie można stać. Na naszym moście po prawej i lewej stronie przesuwanych elementów są platformy, na których można z bliskiej odległości obserwować przepływające statki, zaś samo przepłynięcie statku nie wstrzymuje ruchu na moście - wyjaśnił Bednarski.

- Zaletą projektu jest także to, że wymogi energetyczne są minimalne. Podnoszone mosty muszą przeciwdziałać grawitacji i do podniesienia i zamknięcia wymagają mnóstwa energii. W przypadku naszego mostu zużycie energii jest minimalne. W razie awarii można część ruchomą otwierać i zamykać mechanicznie przy niewielkim wysiłku fizycznym - dodał.

Urodzony w Krakowie Bednarski założył swoją architektoniczną pracownię (Bednarski Studio) w Londynie w 2001 r. Jest doradcą prezydent Warszawy i konsultantem UNESCO. Konkurs w Kopenhadze był piątym z kolei, w którym jego projekt mostu został uznany za najlepszy.
(PAP)

INDEX


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228