Polonia Winnipegu
 Numer 115

25 lutego 2010      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu

INDEX

Powrót..

FAKTY ZE ŚWIATA

Środa, 2010-02-24

Szef Toyoty przeprasza za motoryzacyjne buble

Prezes koncernu Toyota, Akio Toyoda, wyraził w Kongresie USA skruchę za wady swoich samochodów i przyrzekł poprawę. W samochodach Toyoty zdarzają się przypadki blokady pedału gazu i pojawiają się problemy z hamulcami.

Toyoda, wnuk założyciela japońskiego koncernu, wystąpił przed Komisją Kontroli Rządu Izby Reprezentantów. We wstępnym oświadczeniu przeprosił za błędy swojej firmy i obiecał, że wyciągnie z tego wnioski.

- Żałuję, że doprowadziliśmy do problemów z bezpieczeństwem i bardzo mi przykro za wypadki, których doświadczyli kierowcy Toyoty - powiedział Toyoda. - Moje nazwisko jest na każdym naszym samochodzie. Macie moje osobiste zobowiązanie, że Toyota będzie energicznie i bez ustanku pracować nad tym, aby odzyskać zaufanie naszych klientów - dodał.

Pojawienie się na Kapitolu szefa słynnego japońskiego koncernu wywołało ogromne zainteresowanie mediów. Toyoda początkowo nie chciał przyjechać by osobiście tłumaczyć się przed Kongresem i zamierzał wysłać w tym celu swoich podwładnych. Zmienił jednak zdanie.

Jak obliczono, w ciągu ostatnich 10 lat wskutek blokowanie się pedału przyspieszenia w toyotach zginęły w USA 34 osoby. W czasie przesłuchań w Kongresie jako świadkowie wystąpili m.in. kierowcy, którym ledwo udało się uniknąć wypadków z tego powodu.

Oprócz pedału przyspieszenia, wielu klientów zaczęło też zgłaszać zażalenia na hamulce w ich toyotach. Firma wycofała 8,5 miliona aut do darmowej naprawy.

Wielu kierowców i niektórzy eksperci podejrzewają, że przyczyną problemów z pedałami gazu jest wadliwa elektronika w samochodach Toyoty.

Podejrzenia te pogłębiły się, kiedy zeznający przed komisją Kongresu we wtorek szef operacji koncernu w USA, James Lentz, powiedział, że obiecane naprawy mogą "nie całkowicie" - jak to określił - rozwiązać problem z blokującymi się pedałami.

Kongresmani natarczywie przepytywali prezesa japońskiego koncernu dlaczego firma szybciej nie odpowiedziała na sygnały pojawiających się awarii.

Przed komisją w środę wystąpił także amerykański minister transportu Raymond LaHood. Podlegający jego resortowi federalny Urząd ds. Bezpieczeństwa Transportu spotyka się z pretensjami, że nie wykrył wcześniej wad w samochodach Toyoty.

LaHood zapewniał, że Urząd nie wchodzi z producentami samochodów w żadne układy, w wyniku których miałby ich traktować pobłażliwie.
(PAP)

Pierwsza po Czarnobylu - niedaleko granicy z Polską


Rosja przystępuje do budowy Bałtyckiej Elektrowni Atomowej w obwodzie kaliningradzkim, enklawie wciśniętej pomiędzy Polskę i Litwę. Rozporządzenie premiera Władimira Putina o rozpoczęciu tej inwestycji ukazało się na stronie internetowej rosyjskiego rządu. To pierwsza decyzja o budowie siłowni jądrowej w Rosji od czasu katastrofy w elektrowni atomowej w Czarnobylu w 1986 roku.

Nowa siłownia stanie nad Niemnem. Będzie miała dwa bloki energetyczne o mocy po 1150 megawatów każdy. Budowę pierwszego bloku zaplanowano na lata 2010-2016, drugiego - na okres 2012-2018. Zainstalowane zostaną w nich reaktory wodne ciśnieniowe WWER-1200.

Reaktory te uchodzą za bezpieczne. Ich budowa nie różni się zasadniczo od konstrukcji zachodnich. Takie same Rosja zamierza zainstalować w projektowanej siłowni w Belene w Bułgarii. Strona rosyjska podkreśla, że uzyskały one od Unii Europejskiej certyfikat jakości i bezpieczeństwa.

Siłownia ma zagwarantować bezpieczeństwo energetyczne kaliningradzkiej enklawy. Jednak dwie trzecie wytwarzanego w niej prądu Rosja zamierza eksportować - przede wszystkim do Polski, Niemiec i na Litwę.

Strona rosyjska zaproponowała już Polsce przeciągnięcie kabla między Kaliningradem i Elblągiem. Rozważa też ułożenie kabla po dnie Bałtyku wzdłuż projektowanego Gazociągu Północnego, który ma bezpośrednio połączyć Rosję z Niemcami.

Bałtycka Elektrownia Atomowa ma być pierwszą siłownią jądrową w Rosji wybudowaną z udziałem kapitału prywatnego, w tym zagranicznego. Wszystkie dotychczasowe są państwowe. W tej w Kaliningradzie państwo chce zachować 51% udziałów. Wykonawcą będzie rosyjski koncern Atomstrojeksport. Koszt budowy szacuje się na 6 mld euro.

Najmłodszą rosyjską siłownią jądrową jest obecnie elektrownia w Wołgodońsku, w obwodzie rostowskim, na południu Rosji. Jej budowa rozpoczęła się w 1979 roku. Do użytku została oddana w 2001 roku.
(PAP)

Rewolucja w prognozowaniu opadów śniegu

Naukowcy z Uniwersytetu w Utah odkryli nowy, łatwiejszy sposób przewidywania ilości oraz gęstości opadów śniegu. Metodę uznała amerykańska National Weather Sernice. Obecnie może być wdrażana na całym świecie - podaje internetowy serwis "Physorg".

Przez osiem lat naukowcy zbadali 457. burz podczas zim w rejonie pasma górskiego Wastach, na wysokości 2.939 metrów. Stwierdzili, że do precyzyjnego obliczania ilości padów śniegu wystarczą dwie zmienne w danym rejonie: temperatury i prędkość wiatru na najwyższym szczycie rejonu, którego dotyczy prognoza.

- Odkryliśmy formułę, która przewiduje zawartość wody w śniegu - powiedział współautor badania prof. Jim Steenburgh z Uniwersytetu Utah. Główny autor badania Trezor Alcott doktorant nauk atmosferycznych Uniwersytetu Utah dodał, że nowa metoda jest także przydatna w przewidywaniu zejścia lawin śnieżnych. Prognozujemy gęstość śniegu, która jest związana ze stabilnością opadów". Utrata stabilności śniegu wywołuje lawiny.

Nową metodę od listopada wykorzystuje w prognozach National Weather Service w Salt Lake City. - Prognostycy lubią ją, ponieważ bardziej precyzyjnie odzwierciedla gęstość śniegu - powiedział Randy Graham z NWS.
(PAP)

Kto uratuje najstarsze polskie muzeum w Ameryce?

Muzeum Polskie w Ameryce (MPA) w Chicago zmaga się z poważnym problemami finansowymi, które mogą doprowadzić do upadku tej najstarszej i największej tego typu placówki w USA. Kryzys spowodował, że polonijnej instytucji brakuje pieniędzy na bieżące potrzeby: opłatę rachunków, czy wynagrodzenia dla pracowników.

Pośród ośmiomilionowej amerykańskiej Polonii zaledwie 900 osób to członkowie MPA, dlatego też placówka zwróciła się z odezwą do Polaków mieszkających w USA o wsparcie, dzięki któremu instytucja będzie mogła prowadzić dalszą działalność i przetrwać.

- W poprzednich latach nie zwracaliśmy się do Polonii, ale w teraz sytuacja zmieniła się - powiedział dyrektor Muzeum Polskiego w Ameryce, Jan M. Loryś. - Polacy uważają, że jesteśmy ważną grupą etniczną, dlatego powinniśmy utrzymać tę ważną instytucję etniczną w USA; jej istnienie oraz dalszy rozwój jest naszym wspólnym dziełem, odpowiedzialnością i obowiązkiem - dodał.

Mieszczące się w Chicago Muzeum Polskie w Ameryce chce pozyskać jak najliczniejsze grono przyjaciół wspierających finansowo placówkę, bo tylko dzięki darczyńcom instytucja może istnieć.

Muzeum nie jest utrzymywane przez amerykański rząd federalny, ani przez miasto Chicago. Jak tłumaczy dyrektor Loryś, nie jest także finansowana przed rząd RP.

- MPA od paru lat współpracuje z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, w tym Departamentem Dziedzictwa Kulturowego oraz instytucjami wspierającym Polaków za granicą, jak Stowarzyszenie Wspólnota Polska, które pomagają nam poprzez wspieranie projektów czy desygnowanie pracowników naukowych - dodaje Loryś.

W ostatnim czasie Muzeum Polskie w Ameryce wysłało ponad 120 prac graficznych do Polski, które były wystawiane w Krakowie i we Wrocławiu, a także wydane w formie albumu. To pierwsza tak poważna prezentacja placówki w kraju.

Ponadto MPA stara się pozyskiwać nowe grono sympatyków poprzez promowanie młodej sztuki polskiej w muzeum, by w ten sposób zaznaczyć swoją obecność na mapie kulturalnej Chicago. Wkrótce w ramach prestiżowego festiwalu sztuki "Atropolis" odbędzie się w MPA wystawa plakatów studentów ASP z Krakowa i Katowic pod patronatem chicagowskiego burmistrza oraz konsula generalnego RP w Chicago.

Założone w 1935 roku Muzeum Polskie w Ameryce (MPA) jest jednym z najstarszych muzeów etnicznych w Stanach Zjednoczonych. Placówka mieści się na terenie tzw. starego trójkąta polonijnego, tworzonego przez ulice Milwaukee-Ashland-Division, w samym sercu pierwszej polskiej dzielnicy w Chicago.

Celem działania placówki jest szerzenie wiedzy o polskiej historii, kulturze i sztuce oraz gromadzenie najcenniejszych elementów polskiego dorobku kulturalnego, dokumentów oraz pamiątek. W archiwum MPA znajdują się zdjęcia polonijnej diaspory oraz bezcenne źródła historii polonijnej, w tym cała dokumentacja Rady Polonii Amerykańskiej (1938-1973) i Wydziału Narodowego Polskiego (1916-1925).

Biblioteka MPA posiada zbiór 100 tys. woluminów, w tym unikatową kolekcję poloników, cymeliów i starodruków. Na 18 kwietnia 2015 roku planowane są obchody stulecia jej istnienia na ziemi amerykańskiej.

- Amerykanie zwracają się do nas w różnych sprawach: od komentowania aktualnych wydarzeń w Polsce po opinie dotyczące historycznych wydarzeń takich jak Holokaust - podkreśla dyrektor MPA.

Muzeum, będące aktywnym centrum kultury polskiej w Stanach Zjednoczonych, przechowuje także wspaniałą kolekcję sztuki najwyższej klasy. Wystarczy wymienić obrazy Olgi Boznańskiej, Jacka Malczewskiego, Witkacego czy Jerzego Nowosielskiego.
(PAP)

Wtorek, 2010-02-23

"To była sobota..." o katastrofie, która zmieniła świat

Wytwórnie filmowe z Białorusi, Ukrainy, Rosji i Niemiec nakręcą razem film o katastrofie elektrowni jądrowej w Czarnobylu w 1986 roku - podał portal Biełorusskij Partizan. Budżet filmu pt. "W sobotę" wyniesie 3 mln euro. Zdjęcia ruszą na wiosnę.

Reżyserem i scenarzystą jest Aleksandr Mindadze. Twórcy filmu zapowiedzieli, że zagrają w nim młodzi aktorzy. Ze strony białoruskiej w produkcji i finansowaniu filmu weźmie udział państwowa wytwórnia "Biełaruśfilm"

26 kwietnia 1986 roku w elektrowni atomowej w Czarnobylu na Ukrainie w jednym z bloków energetycznych doszło do eksplozji. Uwolniony przy wybuchu materiał radioaktywny doprowadził do skażenia ok. 100 tys. km kwadratowych powierzchni. Najbardziej ucierpiała Białoruś - napromieniowaniu uległo 23% jej obszaru.

Za rządów prezydenta Alaksandra Łukaszenki opozycja białoruska oskarżała go o zmuszanie ludzi do powracania do skażonej strefy. W 2003 roku na Białorusi zniesiono ulgi przysługujące ofiarom katastrofy.
(PAP)

Kubańczycy obejrzą film o Janie Pawle II

Metropolita krakowski kardynał Stanisław Dziwisz przybył na Kubę, gdzie przedstawi film dokumentalny "Świadectwo" poświęcony Janowi Pawłowi II i spotka się z wiernymi - informuje agencja EFE.

Dziwisz, który został zaproszony przez kubańskiego kardynała Jaime Ortegę oraz ambasadora Zakonu Maltańskiego na wyspie, Polaka Przemysława Jana Hausera, obejrzy także plac budowy nowego seminarium katolickiego pod Hawaną.

Gość spotka się z seminarzystami i wiernymi oraz odprawi mszę dla młodzieży, a w środę przedstawi film "Świadectwo" w katedrze w Hawanie. Ma także spotkać się z przedstawicielami rządu kubańskiego.
(PAP)

Zimerman zainaugurował obchody chopinowskie w Londynie

W renomowanej sali koncertowej Royal Festival Hall wystąpił z koncertem chopinowskim światowej sławy polski pianista Krystian Zimerman, który podobnie jak Chopin podróżuje po świecie z własnym fortepianem.

W koncercie reklamowanym m.in. na plakatach w londyńskim metrze, artysta wykonał m.in. sonaty nr 2 (Marsz Żałobny) i nr 3, Scherzo b-moll op. 31 oraz Barkarolę Fis-dur op. 60. Zimerman, który rzadko bisuje, tym razem był przez publiczność kilkakrotnie wywoływany na scenę. W Londynie jest rzadkim gościem.

Na koncert przybyli m.in. książę Kentu, posłowie Partii Pracy Andrew Slaughter oraz Stephen Pound, historyk Adam Zamoyski, autor biografii Chopina, a także ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski z córką. Publiczność chwaliła u Zimermana wyczucie niuansów i lirykę.

Koncert Zimermana zainaugurował cykl koncertów z okazji 200. rocznicy urodzin Fryderyka Chopina obchodzonej w tym tygodniu.

W najbliższych dniach w londyńskim ośrodku kulturalnym Southbank w salach koncertowych Royal Festival Hall oraz Queen Elizabeth Hall wystąpią najwybitniejsi współcześni interpretatorzy muzyki kompozytora, obok Zimermana m.in. trzeci zwycięzca warszawskiego Konkursu Chopinowskiego Maurizio Pollini, Cedric Tiberghien oraz Kevin Kenner.

Koncerty poprzedzają wykłady adresowane do szerokiej publiczności. Elementem londyńskich obchodów 200. rocznicy urodzin polskiego romantyka jest również jednodniowa konferencja muzykologiczna i warsztaty mistrzowskie dla młodych muzyków.

Koncerty chopinowskie od ubiegłego tygodnia organizuje również w Londynie nowoczesna sala koncertowa Kings Place nieopodal British Museum.

Z początkiem października br. do obchodów rocznicy urodzin Chopina przyłączy się Edynburg, planując serię koncertów we współpracy z muzykami z Krakowa - bliźniaczego miasta szkockiej stolicy.

Inauguracyjny koncert zaplanowano na 4 października. Tego właśnie dnia w 1848 r. Chopin wystąpił w Edynburgu ze swoim przedostatnim publicznym koncertem. Zmarł rok później we Francji.

Londyńskie obchody dwusetnej rocznicy urodzin Fryderyka Chopina zorganizowano pod patronatem Instytutu Adama Mickiewicza w Warszawie w ramach rocznego polskiego festiwalu kulturalnego w Wielkiej Brytanii "Polska!Year".
(PAP)

Poniedziałek, 2010-02-22

Sensacyjny raport: Polska wyprzedzi Niemcy

Z powodu niechęci do wprowadzania reform i niedostatecznych nakładów na kształcenie niemiecka gospodarka może do roku 2040 utracić swą europejską pozycję i znaleźć się za słabą na razie gospodarką polską - głosi opublikowane w Brukseli studium.

W książce "Czas po kryzysie", której współautorami są dyrektor prestiżowego brukselskiego Ośrodka Studiów nad Polityką Europejską Daniel Gros i współpracująca z tą instytucją austriacka dziennikarka Sonja Sagmeister, przypomina się, że już teraz wskaźnik wzrostu gospodarczego w Polsce jest o dwa punkty procentowe wyższy niż w Niemczech.

Według tej publikacji, Polsce za 20 lat będzie się gospodarczo lepiej powodzić niż Niemcom. W nowych wschodnioeuropejskich państwach Unii Europejskiej proces nadrabiania zaległości nabiera coraz szybszego tempa, natomiast "Niemcy stały się stare, syte i bierne". Nawet kryzys nie zmusił ich mieszkańców do radykalnych przemyśleń.

Jak wskazuje studium, w niemieckim systemie oświaty zbyt wiele osób przerywa naukę szkolną przed jej ukończeniem i za mało jest tam absolwentów wyższych studiów. Dlatego w następnych pokoleniach Niemcom grozi przekształcenie się w "kraj pracowników pomocniczych".

Niemal nigdzie w Europie odsetek zatrudnionych w przedszkolach, szkołach i na wyższych uczelniach nie jest tak niski jak w Niemczech - podkreśla studium. Wskaźnik 6% stawia Niemcy za Wielką Brytanią z 9% i Polską z 7%. Niemcom potrzebna jest reforma systemu oświatowego, a zwłaszcza zwiększenie liczby inżynierów i innych absolwentów wyższych uczelni.
(PAP)

Naukowcy alarmują: ten gaz jest groźniejszy niż CO2

Brytyjscy i amerykańscy naukowcy ostrzegają, że znaczny wzrost stężenia metanu w atmosferze, to potencjalnie o wiele większe zagrożenie niż dwutlenek węgla. Poinformowano o tym w Londynie podczas konferencji poświęconej gazom cieplarnianym.

Coraz większa emisja metanu do atmosfery to, według naukowców, efekt topnienia wiecznej zmarzliny w arktycznej tundrze, co umożliwia wydostawanie się uwięzionego dotąd gazu.

Wcześniej, za podwyższone stężenie metanu w atmosferze obwiniano radzieckie wydobycie gazu ziemnego na Syberii. Po upadku ZSRR rosyjskie firmy wydobywcze dokonały jednak skoku technologicznego i obecnie winne jest ocieplenie klimatu.

Metan 60-krotnie bardziej skutecznie blokuje odbijanie promieni słonecznych niż dwutlenek węgla, potęgując globalne ocieplenie. Euan Nisbet z Royal Holloway College pod Londynem powiedział dziennikowi "Independent", że może to być reakcja lawinowa - metan będzie coraz szczelniej otulał Ziemię, a to przegrzanie będzie powodować coraz wyższe emisje gazu spod topniejącej tundry. Jedyna pociecha w tym, że metan CH4 jest stosunkowo nietrwałym związkiem węgla i wodoru.
(IAR)

"Inszallah, zbudujemy dwa zakłady wzbogacania uranu"

Inszallah (jeśli Bóg da), możliwe, że w najbliższym roku irańskim rozpoczniemy budowę dwóch zakładów wzbogacania uranu na polecenie prezydenta Mahmuda Ahmadineżada - powiedział szef irańskiej Organizacji Energii Atomowej Ali Akbar Salehi, którego cytuje agencja prasowa Irna.

- Oba zakłady będą mieć taką samą wydajność jak zakłady wzbogacania Natanz - zapowiedział Salehi. Ośrodek w pobliżu miasta Natanz - jedyny, jaki istnieje obecnie w Iranie - może zawierać do 50 tys. wirówek.

Saleh dodał, że "nowe zakłady zostaną zbudowane w samym sercu gór", by "być chronione przed wszelkimi atakami".

30 listopada Ahmadineżad zapowiedział, że Iran zbuduje 10 nowych zakładów wzbogacania uranu w odpowiedzi na rezolucję Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej potępiającą Iran za jego politykę nuklearną.

Iran deklaruje, wzbogaca uran w celach pokojowych. Istnieją obawy, że faktycznie dąży do zbudowania bomby atomowej. W tym celu musi zdobyć uran wzbogacony do 90%.

Unia zaniepokojona

Unia Europejska wyraziła zaniepokojenie irańskim programem nuklearnym. Zapowiedziała jednak, że zda się w tej kwestii na przewodnictwo Rady Bezpieczeństwa ONZ. W ten sposób wykluczyła jednostronne nakładanie sankcji na Iran.

Szefowa dyplomacji UE Catherine Ashton powiedziała, że Unia jest w dalszym ciągu bardzo zaniepokojona działaniami nuklearnymi Iranu, a zwłaszcza zapowiedzianym ostatnio przez Teheran rozpoczęciem wzbogacania jego zapasów uranu do 20%.

Ashton podkreśliła po spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw UE, że społeczność międzynarodowa nieufnie podchodzi do tych działań, a kierownictwo irańskie nie uczyniło nic, aby tę nieufność rozwiać.

Powiedziała, że UE będzie kontynuowała swe dwutorowe podejście - będzie gotowa negocjować z Iranem, ale jeśli dialog nie przyniesie rezultatów, sprawą irańską powinna się zająć Rada Bezpieczeństwa ONZ. Jej zdaniem to "najlepszy, najwłaściwszy sposób na posunięcie naprzód spraw z Iranem".

"Sankcje będą nieskuteczne"

Tymczasem, jak przewiduje w rozmowie z Wirtualną Polską, Edward Luttwak - były członek amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego, sankcje przyjęte przez ONZ - o ile w ogóle zostaną uchwalone - będą nieskuteczne, ze względu na opór Rosji i Chin.

Jego zdaniem, reżim irański udowodnił, że rozumie jedynie argument siły.
(PAP)

Polak robi najlepsze sushi na Wyspach

26-letni Norbert Kłosowski zdobył srebrny medal w Walijskich Międzynarodowych Mistrzostwach Kulinarnych. Wygrał w kategorii na najlepsze sushi.

Pół godziny mieli zawodnicy na przygotowanie trzech odmian japońskiego sushi, udekorowanie potrawy i zaprezentowanie jej na talerzach w Welsh International Culinary Championships, które miały miejsce 16-18 lutego 2010 roku. Polak wyrobił się w ciągu 29 minut i 33 sekund. - W czasie trwania zawodów każdego uczestnika oglądało dwóch sędziów kucharzy oraz jeden sędzia, którego zadaniem było punktowanie czystości każdego zawodnika - czy pracuje schludnie i nie zostawia po sobie bałaganu - mówi portalowi MojaWyspa.co.uk Norbert Kłosowski.

Jury oceniało potrawy pod kątem klasycznego smaku i tego, czy zawodnicy potrafią zaprezentować sushi według japońskiego stylu. Aby konkurentom było łatwiej, przed konkursem każdy mógł ugotować ryż niezbędny do przygotowana sushi, zaś pozostałe składniki i sprzęt dostarczyli organizatorzy imprezy.

26-letni Polak zdobył srebrny medal ex aequo z doświadczonym szefem kuchni japońskiej z Filipin, który potrawy japońskie serwuje już od ośmiu lat. W konkurencji nie przyznano złotego medalu, a poza srebrnymi jeden zawodnik otrzymał wyróżnienie. - Wyróżnienie otrzymał jeden zawodnik ze szkoły kucharskiej, a następnie sędziowie wyczytali moje nazwisko. Bardzo miło się zdziwiłem, że zostałem tak wysoko oceniony - opowiada Kłosowski.

Norbert Kłosowski mieszka w Walii już ponad pięć lat i już trzeci rok uczęszcza do szkoły gastronomicznej. Na co dzień pracuje w Castle Hotel w Conwy. Jego mentorem i głównym szefem jest Graham Tinsley, jeden z założycieli i głównych przedstawicieli walijskiej organizacji kucharzy. Szef Norberta jest również odpowiedzialny za przygotowywanie kilka razy w ciągu roku obiadów dla królowej Elżbiety II.
Katarzyna Kozak (Mojawyspa.co.uk)

Niedziela, 2010-02-21

Janukowycz odkrył karty i ujawnił swoje plany

Stanowisko nowego premiera Ukrainy może objąć cieszący się popularnością bankier Serhij Tihipko, były minister spraw zagranicznych Arsenij Jaceniuk bądź Mykoła Azarow z otoczenia prezydenta - oświadczył ukraiński prezydent-elekt Wiktor Janukowycz.

- Ostateczny wybór premiera nastąpi później, w procesie formowania koalicji w Radzie Najwyższej (parlamencie) - powiedział Janukowycz w wywiadzie telewizyjnym.

W piątek Partia Regionów Janukowycza zainicjowała dymisję rządu jego rywalki wyborczej, premier Julii Tymoszenko. Projekt uchwały w tej sprawie zarejestrowano już w parlamencie. Do głosowania nad wotum nieufności dla gabinetu Tymoszenko może dojść w pierwszych dniach marca.

Tymczasem większość parlamentarna formalnie należy wciąż do koalicji Bloku Julii Tymoszenko, bloku Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona oraz Bloku przewodniczącego parlamentu Wołodymyra Łytwyna.

Partia Regionów podejmuje próby zmiany układu koalicyjnego od drugiej tury wyborów prezydenckich 7 lutego, w której Janukowycz pokonał Tymoszenko, jednak starania te nie przyniosły dotychczas wyników.

Główne targi odbywają się wokół podzielonego bloku Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona. Część jego deputowanych jest lojalna wobec Tymoszenko, druga zaś składa się ze stronników ustępującego prezydenta Wiktora Juszczenki, który nieoficjalnie popiera Janukowycza.

Wśród trzech wymienionych przez Janukowycza kandydatów na nowego premiera największą popularnością cieszy się 50-letni bankier Serhij Tihipko. W pierwszej turze wyborów prezydenckich zajął on trzecie miejsce, uzyskując 13,05% głosów.

35-letni Arsenij Jaceniuk, były minister spraw zagranicznych i były przewodniczący parlamentu, także uczestniczył w wyborach, zajmując w nich czwarte miejsce z poparciem 6,8%.

Najstarszy w tym gronie jest były wicepremier i minister finansów, 63-letni Mykoła Azarow. W odróżnieniu od Tihipki i Jaceniuka należy on do ścisłego otoczenia Janukowycza.
(PAP)

UE zastanawia się nad dalszymi krokami wobec Białorusi

Na wniosek Polski do porządku obrad poniedziałkowego spotkania szefów dyplomacji UE w Brukseli dopisano dyskusję o sytuacji Polaków na Białorusi. Po represjach wobec polskiej mniejszości ministrowie mają zastanowić się nad dalszą polityką "27" wobec Mińska.

- Celem dyskusji jest przeanalizowanie tego, jak mamy dalej postępować i jakie mają być dalsze działania - zapowiedział w piątek dyplomata z otoczenia wysokiej przedstawiciel ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Catherine Ashton, która poprowadzi spotkanie. Jego zdaniem, nic nie pozwala przesądzać wyniku tej dyskusji.

Przyjęcie wniosków końcowych nie jest zaplanowane. Na razie - nie kryją dyplomaci - i tak nikt w UE nie miałby pomysłu, co w nich zapisać. - Nie ma złotego środka. UE cały czas szuka rozwiązań, jak radzić sobie z dyktatorami - powiedział jeden z unijnych dyplomatów. Dylemat sprowadza się do tego, jak wyrazić niezgodę UE na łamanie praw człowieka i demokracji przez władze w Mińsku, jednocześnie nie pogłębiając izolacji Białorusi w Europie, bo praktyka pokazała, że najbardziej cierpi na tym społeczeństwo obywatelskie.

Dlatego rozmówcy przyznają, że UE ma ograniczone środki, by w sposób odpowiednio wyważony odpowiedzieć na zatrzymania działaczy polskiej społeczności czy przejmowanie majątku Związku Polaków na Białorusi. Przywrócenie sankcji nałożonych już w 2004 roku jest teoretycznie możliwe, ale polscy dyplomaci apelują, by zastanowić się, czy w przeszłości okazały się one skuteczne. Zawsze jest też możliwość wykluczenia Białorusi z programu Partnerstwa Wschodniego. Tu jednak Polska pyta retorycznie, czy rzeczywiście zablokowanie środków na budowę społeczeństwa obywatelskiego będzie służyło demokratyzacji Białorusi.

UE wznowiła jesienią 2008 roku dialog polityczny z Białorusią, zawieszając sankcje wizowe wobec przedstawicieli reżimu, w tym prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Była to reakcja UE na pozytywne znaki na Białorusi, takie jak zwolnienie więźniów politycznych. Mińsk objęty został także współpracą w ramach unijnej inicjatywy Partnerstwa Wschodniego. Polska była od początku orędownikiem warunkowej polityki otwarcia na Białoruś.

Indagowany w czwartek w sejmie przez posłów wiceminister spraw zagranicznych Jan Borkowski sceptycznie wypowiedział się o wprowadzeniu embarga na handel z Białorusią. Wskazał za to, jak bardzo Białoruś potrzebuje wsparcia finansowego z zagranicy. Dlatego w zależności od postawy władz w Mińsku Polska może poprzeć albo nie ich starania o kolejne transze kredytu stabilizującego w MFW, o zniesienie zawieszenia ogólnego systemu preferencji handlowych dla Białorusi czy wznowienie procesu negocjacji o przystąpienie do WTO.

Także Parlament Europejski zajmie się w przyszłym tygodniu sytuacją na Białorusi: na sesji plenarnej w Brukseli przyjmie rezolucję w sprawie represji wobec Polaków. Do PE mają przyjechać Andżelika Borys oraz jeden z liderów białoruskiej opozycji, Alaksandr Milinkiewicz.

W poniedziałek szefowie dyplomacji "27" mają też rozmawiać m.in. o stosunkach UE-Ukraina w kontekście zwycięstwa w wyborach prezydenckich Wiktora Janukowycza. Będzie też mowa o libijskiej decyzji o wstrzymaniu wydawania wiz obywatelom strefy Schengen. Ponadto Catherine Ashton ma rekomendować ministrom swojego kandydata na unijnego specjalnego przedstawiciela w Afganistanie. Kandydatem Polski jest Andrzej Ananicz, dyplomata, były szef Agencji Wywiadu, dyrektor Akademii Dyplomatycznej Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Za faworyta uchodzi były szef litewskiej dyplomacji Vygaudas Uszackas.
Michał Kot (PAP)

Sobota, 22010-02-20

Polański najlepszym reżyserem 60. Berlinale 

Roman Polański zdobył Srebrnego Niedźwiedzia dla najlepszego reżysera na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie. Złotego Niedźwiedzia Berlinale otrzymał turecki film "Miód". - Wszyscy oczekiwaliśmy tej nagrody - powiedział krytyk filmowy Andrzej Kołodyński.

Jury nagrodziło Polańskiego Srebrnym Niedźwiedziem za reżyserię thrillera "Autor widmo". - Roman byłby bardzo szczęśliwy - mówił odbierając nagrodę jeden z producentów filmu Alain Sarde. Dodał, że w rozmowie z nim reżyser mówił, że nawet gdyby mógł, nie przyjechałby na Berlinale. - Kiedy ostatnim razem jechałem na festiwal filmowy, to trafiłem do więzienia - miał żartować Polański.

- Wszyscy oczekiwaliśmy tej nagrody - tak skomentował Andrzej Kołodyński z miesięcznika "Kino" nagrodę Srebrnego Niedźwiedzia dla Romana Polańskiego.

Według Kołodyńskiego obraz Polańskiego jest bardzo dobry i zasłużył na tę nagrodę. - To thriller polityczny, który skłania do myślenia, utrzymany w bardzo dobrym rytmie - podkreśla krytyk. Kołodyński twierdzi, że film ma klimat klasycznego utworu noir, podobnie jak na przykład "Chinatown" tego reżysera. - Świetnie potrafi to pokazywać na współczesny sposób - twierdzi.

Krytyk filmowy dodał, że trudno w takiej chwili nie zwrócić uwagi na drugie dno tej sprawy. Andrzej Kołodyński przypomniał, że Polański montował film z domu, będąc niejako więźniem. - To kolejna nagroda, której reżyser nie odebrał osobiście - dodał Kołodyński. - W tej sytuacji widać tragizm, a nawet tragikomizm - mówił Kołodyński. Krytyk podkreśla, że ten przypadek ilustruje dwoistość artystów. Inaczej prezentują się jako prywatne osoby, a inaczej jako autor obrazu.

Główną nagrode Berlinale - Złotego Niedźwiedzia - otrzymał turecki film "Miód" w reżyserii Semitha Kaplanoglu - opowieść o wiejskim życiu w górach Anatolii widzianym oczyma chłopca, którego ojciec ginie w wypadku.

Srebrnego Niedźwiedzia dla najlepszej aktorki zdobyła Shinobu Terajima za rolę w japońskim filmie "Gąsienica". Za najlepszych aktorów uznano rosyjski duet Griegorij Dobrygin - Siergiej Puskepalis z filmu "Jak spędziłem lato".

Grand Prix Jury pod przewodnictwem niemieckiego reżysera Wernera Herzoga przyznano rumuńskiemu filmowi "Kiedy chcę gwizdać, gwiżdżę" Floriana Serbana. Reżyser zdobył też Nagrodę Alfreda Bauera za wyznaczanie nowych horyzontów kina. W ubiegłym roku to wyróżnienie trafiło do Andrzeja Wajdy za film "Tatarak".

Werdykt bez podtekstów

Redaktor naczelny miesięcznika "Film" Jacek Rakowiecki nie doszukuje się podtekstów politycznych w decyzji sędziów festiwalu. Jego zdaniem jury to zbyt poważne gremium, by wyrażać w ten sposób swoje zdanie w kwestiach nieartystycznych.

Jacek Rakowiecki dodaje, że "Autor widmo" to doskonały sensacyjny film psychologiczny, których niewiele się obecnie robi. Zdaniem krytyka być może to właśnie zdecydowało, że Polański dostał Srebrnego Niedźwiedzia, nagrodę europejskiego festiwalu w Berlinie, który chce się odróżnić od kina hollywoodzkiego. W opinii Jacka Rakowieckiego za oceanem od dawna napięcie w filmach sensacyjnych buduje się za pomocą mnogości efektów specjalnych, a Roman Polański w filmie "Autor widmo" okazał się arcymistrzem w budowaniu napięcia za pomocą atmosfery.
(PAP)

Zwrot ws. wyborów na Ukrainie. Fałszerstwa nie było?

Premier Ukrainy Julia Tymoszenko odwołała swą skargę na wynik drugiej tury wyborów prezydenckich, w których przegrała z Wiktorem Janukowyczem. O swej decyzji Tymoszenko poinformowała drugiego dnia procesu w tej sprawie, rozpatrywanego przez Wyższy Sąd Administracyjny w Kijowie.

- Zetknęłam się z maszyną, której działalność zupełnie nie odpowiada zasadom praworządności - powiedziała szefowa rządu o postępowaniu sądu. - Sąd odmówił rozpatrywania bazy dowodowej, na której opiera się nasz pozew - dodała.

Tymoszenko wyjaśniła, że WSA nie zgodził się m.in. na wezwanie świadków mających potwierdzić naruszenia ordynacji, do których doszło w trakcie drugiej tury wyborów prezydenckich, oraz nie chciał zapoznać się z dokumentacją, dostarczoną przez prawników pani premier.

- W takich warunkach nie widzimy sensu w kontynuowaniu tej sprawy - oznajmiła Tymoszenko.

Tymczasem przedstawiciele sztabu Janukowycza naciskają, by sąd przedłużył rozpatrywanie pozwu Tymoszenko.

- Stało się jasne, że fakty prawne, które miały by być podstawą pozwu Tymoszenko, po prostu nie istnieją - oświadczył reprezentant Janukowycza, deputowany Partii Regionów Ukrainy, Ołeksandr Ławrynowycz.

16 lutego premier Julia Tymoszenko zaskarżyła rezultaty głosowania domagając się od sądu unieważnienia wyników drugiej tury wyborów oraz powtórki głosowania. Zdaniem szefowej rządu w trakcie wyborów doszło do istotnych naruszeń ordynacji wyborczej, co wpłynęło na ich ostateczny wynik.

Tymoszenko uważa także, że podczas drugiej tury doszło do "systematycznych fałszerstw o ogromnych rozmiarach" na korzyść Janukowycza.

Już w środę na wniosek Tymoszenko WSA zawiesił decyzję CKW, która w niedzielę ogłosiła Janukowycza oficjalnym zwycięzcą wyborów, nie zgodził się jednak na odwołanie zaplanowanej na 25 lutego inauguracji Janukowycza.

Tymoszenko chciała, by sąd zakazał Janukowyczowi składania przysięgi prezydenckiej do czasu rozpatrzenia jej pozwu. Sąd uznał, że ponieważ Janukowycz nie jest wymieniony w tym dokumencie, takiego zakazu wydać mu nie można.

Zgodnie z oficjalnymi wynikami wyborów, w drugiej turze głosowania Janukowycz zdobył 48,95% głosów. Julię Tymoszenko poparło 45,47% głosujących.
(PAP)

Upadł holenderski rząd

Na skutek nieporozumień w obrębie koalicji w sprawie wycofania wojsk z Afganistanu upadł rząd w Amsterdamie. Premier przedłoży w sobotę królowej Beatrix rezygnacje ministrów Partii Pracy (PvdA).

Gabinet premiera Jana Petera Balkenende upadł po wielogodzinnych negocjacjach pomiędzy przedstawicielami partii tworzących rządzącą koalicję - podały holenderska agencja prasowa ANP i telewizja RTL.

Podczas konferencji prasowej premier zapowiedział, że przedłoży królowej rezygnacje ministrów i sekretarzy stanu z PvdA oraz odda do jej dyspozycji szefów pozostałych resortów.

W skład koalicji wchodziły trzy partie: Apel Chrześcijańsko-Demokratyczny (CDA), Partia Pracy i Unia Chrześcijańska (CU).

Ministrowie partii koalicyjnych prowadzili od piątku rano rozmowy w sprawie złożonej przez NATO propozycji przedłużenia misji wojsk holenderskich w Afganistanie do sierpnia 2011 roku. Negocjacje zakończyły się w sobotę nad ranem, a partie nie porozumiały się, co do losów liczącego 1950 żołnierzy kontyngentu holenderskiego, który przebywa w Afganistanie od 2006 roku. Według wcześniejszych planów wycofywanie wojsk miało się rozpocząć w sierpniu i zakończyć pod koniec bieżącego roku.

Za spełnieniem oczekiwań NATO opowiadał się premier Balkenende i minister spraw zagranicznych Maxime Verhagen. Partia Pracy ministra finansów Woutera Bosa była zdecydowanie przeciwna przedłużeniu misji wojskowej.

O upadku rządu - według AFP - poinformował media sam premier. Gabinet upadł na dwa dni przed trzecią rocznicą objęcia władzy.

Według sondaży opinii publicznej w nowych wyborach największe szanse na wygraną miałaby Unia Chrześcijańska - pisze Reuters. Szanse na przejęcie stanowiska po Balkenende, który zdecydowanie tracił społeczne poparcie, ma szef dyplomacji Maxime Verhagen.
(PAP)

Piątek, 2010-02-19

Znamy datę beatyfikacji papieża Polaka

2 lub 3 kwietnia 2011 roku - tę możliwą datę beatyfikacji Jana Pawła II wymienili watykaniści Luigi Geninazzi i Andrea Tornielli. Wyznaczenie na 17 października kanonizacji 6 błogosławionych wyklucza beatyfikację papieża Polaka tego dnia.

Wcześniej datę 17 października wskazywano w mediach nieoficjalnie kierując się przypadającą dzień wcześniej 32. rocznicą wyboru Karola Wojtyły.

Luigi Geninazzi z katolickiego dziennika "Avvenire" powiedział, że w obecnej sytuacji przypuszcza, że Jan Paweł II zostanie beatyfikowany w 6. rocznicę śmierci lub dzień później, czyli w niedzielę 3 kwietnia 2011 roku.

- Oczekuję spokojnie tego terminu, nie spieszy mi się - zapewnił Geninazzi. Podkreślił, że można wręcz uznać za dobry znak to, że beatyfikacja nie odbędzie się już prawdopodobnie w tym roku. - To nie może być wyścig, nie można tworzyć wrażenia wielkiego pośpiechu i tego, że Jan Paweł II wyprzedził innych - mówił znany włoski publicysta.

- Pośpiech jest złym doradcą - zauważył.

Watykanista "Il Giornale" Andrea Tornielli powiedział zaś: "Fakt, że nie będzie beatyfikacji 17 października nie oznacza wciąż - uważam - że nie dojdzie do niej w 2010 roku".

- Chociaż być może po dzisiejszej informacji możliwa staje się data 2 kwietnia 2011 roku. Wszystko zależy od tempa procesu w sprawie cudu - dodał Tornielli, który 1 marca w Polsce zaprezentuje swą biografię Jana Pawła II pod tytułem "Santo subito".
(PAP)


Partia Regionów inicjuje dymisję rządu Tymoszenko

Partia Regionów prezydenta-elekta Ukrainy Wiktora Janukowycza zainicjowała dymisję rządu jego rywalki wyborczej, premier Julii Tymoszenko. Projekt uchwały w tej sprawie zarejestrował w parlamencie deputowany Ołeksandr Jefremow.

- Jest to projekt uchwały o wotum nieufności dla rządu. Jeśli nasza propozycja otrzyma poparcie parlamentu (...) i jeśli działalność rządu zostanie uznana za niezadowalającą, to dojdzie do głosowania nad usunięciem premiera (Tymoszenko) - powiedział parlamentarzysta.

Tego samego dnia Wyższy Sąd Administracyjny w Kijowie zaczął rozpatrywać skargę Tymoszenko na wynik wyborów prezydenckich. Szefowa rządu uważa, że głosowanie sfałszowano na korzyść Janukowycza.

Tymczasem, zdaniem Jefremowa, do debaty nad wotum nieufności dla rządu może dojść 1 marca. Na pytanie dziennikarzy, czy Partia Regionów zdoła zebrać niezbędną do usunięcia Tymoszenko większość w 450-osobowej Izbie, deputowany odparł: - Ja głosów nie liczyłem.

Formalnie większość w Radzie Najwyższej (parlamencie) Ukrainy wciąż ma koalicja Bloku Julii Tymoszenko, bloku Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona oraz Bloku przewodniczącego parlamentu Wołodymyra Łytwyna, jednak ma ona problem z potwierdzeniem swego istnienia.

Od drugiej tury wyborów prezydenckich 7 lutego, w której zwyciężył Janukowycz, kierowana przez niego Partia Regionów podjęła próby zmiany układu koalicyjnego na swoją korzyść, ale i te starania tej pory nie przyniosły żadnych wyników.

Główne targi odbywają się wokół podzielonego bloku Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona. Część jego deputowanych jest lojalna wobec Tymoszenko, druga zaś składa się ze stronników ustępującego prezydenta Wiktora Juszczenki.

- To jest już wojna. Politycy może jeszcze ją wytrzymają, ale co będzie z ludźmi? - pytał w środę przewodniczący parlamentu Wołodymyr Łytwyn.

Jak ocenił, jedynym i najlepszym wyjściem z obecnej sytuacji byłoby powołanie koalicji Bloku Tymoszenko z partią Janukowycza.
Jarosław Junko (PAP)

Złe wieści dla kierowców Toyoty

Prezes koncernu Toyota, Akio Toyoda, będzie się tłumaczył przed komisją Izby Reprezentantów Kongresu. Ma wyjaśnić przyczyny i okoliczności wycofania do naprawy dużej ilości samochodów tego koncernu.

Toyoda przyjął zaproszenie przewodniczącego komisji ds. nadzoru i reformy rządu Izby Reprezentantów, demokraty Edolphusa Townsa, wkrótce po tym jak Władze federalne rozpoczęły nowe dochodzenie w sprawie możliwości awarii układu kierowniczego w samochodach toyota corolla i toyota matrix.

Prestiż koncernu doznał poważnego uszczerbku po odwołaniu do naprawy ok. 8,5 mln jego samochodów na całym świecie z powodu możliwości blokowania się pedałów przyspieszenia, przemieszczenia się dywaników podłogowych i awarii systemu hamulcowego.

Toyota, będąca obecnie największym producentem samochodów na świecie, zdecydowała się już na ograniczenie produkcji w swoich amerykańskich fabrykach.

Towns w liście zapraszającym Toyodę stwierdził - "zmotoryzowani nie są pewni na czym dokładnie polega problem, czy jeżdżenie samochodami Toyoty jest bezpieczne i jak mają postępować".

Toyoda ma szczegółowo wyjaśnić te sprawy oraz działania podejmowane przez jego koncern w celu "zapewnienia bezpieczeństwa amerykańskich kierowców".

Departament Transportu rozpoczął wstępne dochodzenie w sprawie możliwości awarii układu kierowniczego w samochodach toyota corolla i toyota matrix z lat 2009 i 2010 przy dużych szybkościach. Dotychczas wpłynęło 168 skarg i doniesienia o 11 rannych w 8 wypadkach tych samochodów.
(PAP)

Czwartek, 2010-02-18

USA nie chce już testować broni nuklearnej

Wiceprezydent USA Joe Biden wezwał Senat do ratyfikacji układu o zakazie prób z bronią nuklearną.

Układ o zakazie prób z bronią atomową (CTBT) został przyjęty przez ONZ w 1996 r. przy poparciu ówczesnej administracji prezydenta Billa Clintona, ale Senat amerykański odmówił jego ratyfikacji.

Biden argumentował, że testy są już niepotrzebne, ponieważ skuteczność broni nuklearnej sprawdza się innymi metodami.

Aby zachęcić Republikanów do ratyfikacji, wiceprezydent zaproponował zwiększenie o 624 miliony dolarów - o 13,4 procent - budżetu Krajowej Agencji Bezpieczeństwa Nuklearnego.

Poparł też zwiększenie o 5 miliardów dolarów wydatków na broń atomową w ciągu najbliższych 5 lat.
(PAP)

Polskie dzieci za granicą mogą uczyć się przez internet

Internetowe konsultacje z uczniami uruchomił Zespół Szkół dla Dzieci Obywateli Polskich Czasowo Przebywających za Granicą. System ma być skierowany przede wszystkim do dzieci mieszkających w rejonach, w których nie ma stacjonarnych polskich szkół

Wiceminister Edukacji Zbigniew Włodkowski powiedział, że nowy system nadaje na razie z Warszawy. Jest jednak plan, żeby każda polska szkoła za granicą miała taki system:

Dyrektor Zespołu Szkół Magdalena Bogusławska mówi, że systemem na razie objętych jest 24 uczniów. Zaznacza, że lekcje internetowe niewiele różnią się od tych normalnych, bo każdy uczeń musi mieć mikrofon i kamerę internetową. Do tego musi się stawić o wyznaczonej godzinie przed monitorem komputera oraz mieć odrobione lekcje.

Nauczyciel historii Grzegorz Nowak twierdzi, że na początku obie strony internetowego łącza stresują się. Po pewnym czasie udaje się nawiązać bliższą wieź z uczniem. Mówi, że z każdym uczniem przed i po lekcji rozmawiają o różnych rzeczach: sprawach osobistych, pasjach czy wyniku wczorajszego meczu.

Projekt nauczania przez internet jest współfinansowany przez Europejski Fundusz Społeczny. Wartość projektu to 17 milionów złotych.

W Zespole Szkół dla Dzieci Obywateli Polskich Czasowo Przebywających za Granicą uczy się ponad 14 tysięcy dzieci w 34 krajach świata. Większość z tych dzieci uczy się w placówkach stacjonarnych.
(PAP)

"Nie ma globalnego ocieplenia na Antarktydzie"

Pochopne wnioski niektórych naukowców o zachodzącym na Antarktydzie globalnym ociepleniu i nieuchronnym w przyszłości topnieniu lodowego pancerza mają, jak się wydaje, koniunkturalny charakter - oświadczył w Petersburgu szef rosyjskiej ekspedycji antarktycznej Walerij Łukin.

Przemawiał on na posiedzeniu Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego podczas którego przez satelitę nawiązano łączność ze stacją antarktyczną Nowolazarewska. Kierownik tej stacji Wiktor Wenderowicz poinformował, że "obecnie temperatura powietrza w miejscu położenia stacji w oazie Schirmachera na Ziemi Królowej Maud wynosi około 0 stopni Celsjusza". Jest to normalna temperatura dla południowopolarnego lata w tym rejonie Antarktydy - dodał.

Natomiast ostatnia zima na szóstym kontynencie "charakteryzowała się niezwykłą surowością, zamieciami i burzami śnieżnymi" - powiedział Wenderowicz. Średnia temperatura powietrza była o 0,5 stopnia C niższa od normalnej, zaś słupek rtęci w termometrach spadał do ponad minus 40 stopni C. "Śniegu spadło niespotykanie dużo. Zresztą lato na Antarktydzie też nie rozpieszcza ciepłem i klimat staje się coraz bardziej srogi" - zaznaczył polarnik.

- Jak więc widać, nie ma co mówić o jakimś globalnym ociepleniu na Antarktydzie - podsumował Łukin relację Wenderowicza. Podkreślił przy tym, że zmiana temperatur na Antarktydzie przebiega nierównomiernie. O ile we wschodniej części szóstego kontynentu w ciągu minionych 10 lat klimat nieco się ocieplił, to w zachodniej jego części, na odwrót, wyraźnie się ochłodził.
(PAP)

INDEX

Powrót..


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228