Polonia Winnipegu
 Numer 116

4 marca 2010      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu

INDEX

Powrót..

FAKTY ZE ŚWIATA

Środa, 2010-03-03

Wstrząs wtórny o sile 5,9; panika w Concepcion

Wstrząs wtórny o sile 5,9, który odczuwalny był na chilijskim wybrzeżu, spowodował panikę w mieście Concepcion, zdewastowanym przez sobotnie trzęsienie ziemi. Silny wstrząs był odczuwalny także w stolicy Chile, Santiago. W mieście zatrzęsły się budynki.

Według świadków tym razem wstrząs wtórny trwał dłużej niż poprzednie wstrząsy wtórne, które odczuwalne były w Santiago po sobotnim trzęsieniu.

Na wybrzeżu ogłoszono ostrzeżenie przed tsunami. Choć szybko je odwołano, w nadbrzeżnym mieście Constitucion kierowcy ciężarówek przez megafony nawoływali ludzi do opuszczenia domów i ucieczki na wzgórza.

- W niszczycielskim kataklizmie o sile 8,8, który nawiedził w sobotę Chile, zginęły 802 osoby, lecz liczba ta może jeszcze znacznie wzrosnąć - poinformowała prezydent Michelle Bachelet.

Prezydent nawoływała do zjednoczenia się wokół odbudowy terenów dotkniętych trzęsieniem ziemi, odrzucając krytykę pod adresem władz, że niewystarczająco zareagowały na nieszczęście.

Zaapelowała o spokój w obliczu największej od 50 lat katastrofy w Chile. Poinformowała, że w kraju wystarczy żywności i benzyny i nie ma obaw, że może jednego i drugiego zabraknąć.

W późniejszym wystąpieniu radiowym Bachelet nawoływała Chilijczyków do odbudowy gospodarki kraju, mającej w Ameryce Łacińskiej opinię jednej z najmocniejszych.

- Bądźcie pewni, że Chile znów stanie na nogi - podkreśliła.

Bachelet, która w lutym cieszyła się poparciem 83% społeczeństwa, spotkała się z krytyką za odrzucenie ofert pomocy zagranicznej w pierwszych godzinach po trzęsieniu. Potwierdziła, że wysiłki służb ratowniczych były zaraz po kataklizmie niewystarczające, lecz broniła działań rządu w następnych dniach.

Cztery dni po katastrofie, policji i wojsku udało się zwalczyć plagę plądrowania sklepów w Concepcion, które najbardziej ucierpiało w trzęsieniu i w którym w środę doszło do wstrząsu o sile 5,9, co wywołało panikę. W mieście obowiązuje w dalszym ciągu 18-godzinna godzina policyjna, a 14 tysięcy funkcjonariuszy sił porządkowych patroluje ulice, utrzymując porządek i nadzorując rozdzielanie pomocy.

Według analityków wartość szkód wywołanych trzęsieniem ziemi może osiągnąć 30 mld dolarów, czyli prawie 15% chilijskiego produktu krajowego brutto. W tym roku miał nastąpić 5-procentowy wzrost gospodarki, jednak kataklizm może ograniczyć go o 1-2 punkty procentowe.

Nowy rząd, który rozpocznie pracę 11 marca, stanie przed trudnym wyborem znalezienia pieniędzy na odbudowę zniszczeń w wyniku trzęsienia. Według nowego ministra finansów Felipe Larraina rząd będzie zmuszony zaciągnąć kredyty, sięgnąć do rezerw z czasów miedzianego boomu lub zwiększyć deficyt budżetowy. Chile jest największym na świecie producentem miedzi i kontroluje 36% światowego rynku tego surowca.
(PAP)

Libia objęła Szwajcarię embargiem gospodarczym

Libia zdecydowała o nałożeniu całkowitego embarga gospodarczego na Szwajcarię w związku z kryzysem dyplomatycznym między obu krajami - poinformował rzecznik libijskiego rządu Mohamed Baju.

Rzecznik powiedział, że "całkowitym embargiem" objęta została wszelka wymiana handlowa i gospodarcza ze Szwajcarią. Baju wyjaśnił następnie, że Libia zdecydowała o zastosowaniu innych środków, jeśli chodzi o leki i sprzęt medyczny importowany przez Trypolis.

Stosunki między Szwajcarią a Libią pogorszyły się w 2008 roku, kiedy jeden z synów libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego został aresztowany w genewskim hotelu za znęcanie się nad służącymi. Szybko został wypuszczony, a zarzuty przeciwko niemu oddalono.

Mimo to w reakcji na aresztowanie Hannibala Kadafiego Libia wstrzymała dostawy ropy do Szwajcarii oraz wycofała ponad 5 miliardów USD ze szwajcarskich banków. Wprowadzono też zakaz rozładunku szwajcarskich towarów w libijskich portach. Ponadto Libia ograniczyła połączenia lotnicze ze Szwajcarią.

Szwajcaria odpowiedziała zaostrzeniem polityki wydawania wiz Schengen libijskim obywatelom.
(PAP)

Ekonomiści: USA grozi kryzys finansowy większy niż w 2008 roku

Stanom Zjednoczonym grozi jeszcze większy kryzys finansowy niż na jesieni 2008 roku, ponieważ banki wciąż dokonują nadmiernie ryzykownych operacji, a zapowiadana reforma sektora finansowego nie może doczekać się realizacji.

Taki wniosek wynika z raportu przygotowanego na zamówienie Instytutu Roosevelta, kierowanego przez laureata Nagrody Nobla z ekonomii, Josepha Stieglitza.

Raport wzywa do reformy regulacji banków, którą zainicjował już prezydent USA Barack Obama, ale która utknęła w Kongresie. Reforma - podkreślono - jest konieczna, aby zapobiec dalszemu angażowaniu się banków w wysoce ryzykowne inwestycje, które doprowadziły do kryzysu w 2008 roku.

Raport ostrzega, że banki nadal używają pożyczonych pieniędzy do ryzykownych operacji w celu krótkoterminowego zwiększenia zysków, aby można było wypłacić wysokie dywidendy akcjonariuszom i premie dla kierownictwa i liczą, że w razie strat znowu zostaną uratowane z budżetu państwa.

Bez zaostrzenia regulacji banków "nowy kryzys, który osłabi nasz sektor finansowy i całą gospodarkę, jest nieunikniony" - twierdzi w raporcie jeden z jego autorów, Rob Johnson z Komisji Ekspertów Finansowych ONZ.

Johnson i inni członkowie zespołu krytykują rząd amerykański za niedostrzeganie niebezpieczeństwa.

Raport zaleca, by największe banki utrzymywały co najmniej 15-25 procent swoich aktywów w płynnym kapitale, a rząd podjął działania na rzecz ograniczenia wielkości banków. Wzywa do większej konkurencji między agencjami ratingowymi i zaostrzenia regulacji rynku derywatów - ryzykownych instrumentów, spekulacje którymi były główną przyczyną kryzysu w 2008 roku.

Jeden z autorów raportu, Frank Portnoy z Uniwersytetu San Diego uważa, że "bilanse większości banków z Wall Street to fikcja".


Administracja Obamy zainicjowała regulację banków i Izba Reprezentantów uchwaliła już ustawę w tej sprawie zgodną z planem rządu.

Ustawa utknęła jednak w Senacie, gdzie Republikanie mogą teraz blokować ustawy, gdyż Demokraci utracili "superwiększość" 60 głosów umożliwiającą prace legislacyjne bez obawy blokowania ich przez opozycję.
Tomasz Zalewski (PAP)

Wtorek, 2010-03-02

Buzek ukarał europosła za szokujące słowa

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek ukarał eurosceptycznego brytyjskiego posła, który obrzucił inwektywami przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya, porównując go do "mokrego mopa". Nigel Farage straci 10 diet poselskich (ok. 3 tys. euro).

Jerzy Buzek wezwał lidera brytyjskich eurosceptyków w PE Nigela Farage'a na rozmowę, licząc, że przeprosi on za słowną napaść na byłego premiera Belgii, od stycznia przewodniczącego Rady Europejskiej, Hermana Van Rompuya. Brytyjczyk uważa jednak, że nie ma za co przepraszać.

"Jestem rozczarowany zachowaniem pana Farage'a, które nie koresponduje z wielką tradycją parlamentaryzmu jego własnego kraju. Nie mogę takiego zachowania zaakceptować w Parlamencie Europejskim. Zachęciłem go do złożenia przeprosin, on jednak odmówił. Wówczas - by pokazać, jak bardzo poważna jest to sprawa - cofnąłem mu prawo do 10 dziennych diet posła do Parlamentu Europejskiego" - oświadczył Buzek w komunikacie prasowym.

Buzek zapewnił, że jako były działacz Solidarności jest przywiązany do wolności słowa jako podstawowej zasady demokratycznego społeczeństwa. "Ale wolności musi towarzyszyć odpowiedzialność, a w tym przypadku - szacunek dla godności innych i dla naszych instytucji" - dodał przewodniczący PE. Podkreślił, że eurodeputowani mają pełne prawo krytykować unijną politykę i unijne instytucje, ale nie mogą obrażać gości ani innych posłów występujących w debatach, tymczasem niektóre wypowiedzi Farage'a były "bardzo obraźliwe dla Van Rompuya i Belgii".

W debacie w PE w zeszłą środę Farage powiedział do Van Rompuya: "Nie chcę być niegrzeczny, ale naprawdę ma pan charyzmę mokrego mopa i wygląd urzędniczyny z banku". Jego zdaniem Van Rompuy "będzie cichym zabójcą europejskiej demokracji i państw narodowych". - To nie jest dziwne, bo pochodzi pan z Belgii, która nie jest godna miana państwa - powiedział Brytyjczyk.

Już na drugi dzień list do Buzka w sprawie wystąpienia Farage'a napisał premier Belgii Yves Leterme. "Nie tylko zaatakował osobiście jednego z najbardziej eminentnych obywateli, ale wypowiedział też słowa wyjątkowo obraźliwe wobec Belgii jako kraju członkowskiego UE" - wskazał premier.

Po spotkaniu z Buzkiem Farage powiedział dziennikarzom, że nie żałuje swoich słów i ich nie wycofuje. Powiedział, że spodziewał się kary. Pozwolił sobie nawet na kolejny przytyk pod adresem targanej konfliktem językowym federalnej Belgii, twierdząc, że "im szybciej się rozpadnie, tym lepiej".

Farage, jak oceniają obserwatorzy, mnoży obecnie swe antyunijne wystąpienia podczas transmitowanych na żywo sesji PE, mając na uwadze zbliżające się wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii.
(PAP)

Korea Północna przyznaje się do błędu

Władze Korei Północnej przyznają, że przeprowadzona w listopadzie ubiegłego roku denominacja krajowej waluty, wona, była nieudana - poinformowała japońska agencja Kyodo, powołując się na anonimowe źródła. Z powodu wymiany waluty podskoczyły ceny żywności, a w niektórych miastach panował głód.

W powiadomieniach wysłanych do swoich placówek dyplomatycznych w połowie lutego północnokoreańskie władze przyznają, że reforma walutowa spowodowała zamieszanie w dostawach pieniędzy i dystrybucji towarów. W nietypowym oświadczeniu wzywają też swoich obywateli do "zjednoczenia się i przezwyciężenia trudności".

Według źródła, na które powołuje się japońska agencja, w powiadomieniu napisano też, że północnokoreańscy urzędnicy, wyjaśniając tę kwestię na zewnątrz, "nie muszą zaprzeczać", iż denominacja wywołała zamieszanie.

Korea Północna 30 listopada wprowadziła nowe banknoty, obcinając dwa zera w nominałach waluty. Mimo to Phenianowi nie udało się powstrzymać inflacji - twierdzą informatorzy japońskiej agencji, powołujący się na wypowiedzi przedstawicieli Korei Północnej w rozmowach z chińskimi inwestorami i partnerami handlowymi.
(PAP)

Włosi zachwyceni warszawskim muzeum Chopina 2010-03-02 (11:09)

Muzeum Fryderyka Chopina w Warszawie to "technologiczny cud" - pisze we wtorek "La Repubblica". Dziennik podkreśla, że zaprojektowane przez Włochów nowoczesne muzeum stanowi nowy model zachowania pamięci.

- Chopin ożywa w Warszawie w muzeum made in Italy - stwierdza gazeta, odnotowując, że w Zamku Ostrogskich wykorzystano najnowsze osiągnięcia techniczne, które połączono z niezwykle oryginalnymi rozwiązaniami przestrzennymi i robiącą wrażenie aranżacją wnętrz.

"La Repubblica" wyraża przekonanie, że muzeum stanowi najlepszy dowód na to, że tradycja i technologia mogą razem "stworzyć kulturę jutra".

Jak ocenia, muzeum to jest zasługą "dynamizmu polskich instytucji", ale także "włoskiej kreatywności", bo zaprojektowali je mediolańscy architekci Mara Servetto i Ico Migliore.

W muzeum tym "dotyka się wszystkiego i przeżywa się doświadczenia sensoryczne, jakich nigdy wcześniej się nie doznało" - dodaje gazeta w entuzjastycznym artykule na temat polskich obchodów Roku Chopinowskiego.
Sylwia Wysocka (IAR)

Ogłoszono koniec koalicji premier Tymoszenko

Przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy Wołodymyr Łytwyn ogłosił koniec dotychczasowej koalicji, na której czele stał Blok Julii Tymoszenko. Jeśli w ciągu 30 dni w parlamencie nie powstanie nowa większość, Ukrainę czekają przedterminowe wybory.

W skład sformowanej pod koniec 2008 r. koalicji, prócz Bloku premier Tymoszenko, wchodziły: Blok Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona (NU-LS) oraz Blok Wołodymyra Łytwyna.

Szef parlamentu wyjaśnił deputowanym, że sojusz ten przestał istnieć przez deputowanych NU-LS. Jak dodał, dotychczasowa koalicja nie była w stanie zebrać 226 podpisów (w 450-osobowej izbie), potwierdzającej jej zdolność do działania.

- O swoim wyjściu z koalicji poinformowali nasi partnerzy z NU-LS - oświadczył na posiedzeniu parlamentu.

71-osobowy blok NU-LS podzielony jest na zwolenników premier Tymoszenko i część skłonną do współpracy z Partią Regionów nowego prezydenta Wiktora Janukowycza.

Po wyborach prezydenckich NU-LS zaczęła prowadzić rozmowy o wejściu do koalicji z "regionałami", negocjując jednocześnie z Tymoszenko kwestię utrzymania koalicji z jej ugrupowaniem. NU-LS postawiła przy tym warunek, że chce otrzymać dla siebie stanowisko premiera. Tymoszenko odrzuciła ten postulat, a Partia Regionów nie wypowiedziała się dotychczas w tej sprawie.

Jak oświadczył Borys Tarasiuk, deputowany NU-LS ze skrzydła popierającego współpracę z Blokiem Tymoszenko, jego klub parlamentarny nie zdoła zebrać wystarczającej liczby głosów ani dla poparcia dymisji premier Tymoszenko, ani dla wejścia w koalicję z Partią Regionów.

- Mogę wam to zagwarantować - powiedział w rozmowie z dziennikarzami.
(PAP)

Poniedziałek, 2010-03-01

Rosja zapowiada budowę bombowców

Po zakończeniu budowy myśliwca piątej generacji Rosja musi podjąć prace nad nowym typem bombowca strategicznego - oświadczył rosyjski premier Władimir Putin.

- Oczywiście nie powinniśmy ograniczać się do opracowania tylko jednego nowego modelu. Po myśliwcu odrzutowym piątej generacji musimy myśleć i podjąć prace nad kompleksem lotniczym dalekiego zasięgu nowej generacji - naszym nowym strategicznym nosicielem pocisków rakietowych - powiedział Putin na posiedzeniu rządu, poświęconym sprawom rosyjskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego.

Pod koniec stycznia odbył się pierwszy lot prototypu rosyjskiego myśliwca piątej generacji - powstałej w firmie Suchoj maszyny o oznaczeniu fabrycznym T-50. Jako praktyczne niewykrywalny przez radar samolot ten jest odpowiednikiem amerykańskiego myśliwca F-22 Raptor i ma wejść do służby w 2015 roku.
(PAP)

Mieszkańcy Chile plądrują sklepy po trzęsieniu ziemi

W Conception, chilijskim mieście najbardziej dotkniętym sobotnim silnym trzęsieniem ziemi, również we wtorek doszło do plądrowania sklepów - poinformowała agencja Reutera, powołując się na świadków.

Liczba zabitych w trzęsieniu ziemi w Chile (8,8 w skali Richtera) wzrosła do 723; 19 osób zaginęło - wynika z danych szacunkowych krajowego biura ds. nadzwyczajnych. Większość ofiar (544) znajdowała się w regionie Maule w środkowo-południowej części kraju - sprecyzowało biuro.

Jak pisze agencja Associated Press, kilkadziesiąt osób zostało aresztowanych przez wojsko i policję za nieprzestrzeganie godziny policyjnej, wprowadzonej, by zapobiec grabieżom w Conception.

Jeden ze świadków widział, jak żołnierz cierpliwie czekał aż grupa ludzi zrabuje sklep, zanim użył wobec złodziei gazu łzawiącego, by wypłoszyć ich ze sklepu. - Czuję się porzucony przez władze. Uważamy, że rząd nie podjął na czas koniecznych kroków, a teraz zapasy wody i żywności stały się problemem - powiedział jeden z mieszkańców Conception.

Rząd Chile w poniedziałek oficjalnie zwrócił się do Narodów Zjednoczonych o pomoc po kataklizmie. Rzeczniczka ONZ ds. humanitarnych Elisabeth Byrs zapowiedziała, że organizacja jest "gotowa do działania".

Do pomocy przy odbudowie Chile potrzebuje ratowników oraz przede wszystkim tymczasowych mostów, szpitali polowych umożliwiających przeprowadzanie zabiegów chirurgicznych, telefonów satelitarnych i stacji przekaźnikowych, generatorów prądu, urządzeń do odsalania wody, dializatorów, namiotów, stołówek polowych oraz systemów oceniania szkód i zniszczeń strukturalnych w budynkach.
(PAP)

Na co naprawdę umarł Chopin?

Szwedzcy specjaliści chcą wyjaśnić, dlaczego Fryderyk Chopin zmarł w tak młodym wieku. Zdaniem Szwedów, wiele wskazuje, że przyczyną śmierci 39-letniego kompozytora wcale nie była gruźlica, jak się powszechnie uważa, ale inne nierozpoznawane w tamtej epoce schorzenie.

Głosy, że przyczyną śmierci Chopina była rzadko występująca choroba genetyczna - mukowiscydoza - pojawiły się po raz pierwszy 20 lat temu. Choroba ta została poznana i opisana dopiero w latach trzydziestych ubiegłego wieku, a zatem wiele lat po śmierci kompozytora.

Do tej tezy wraca dziś dziennik sztokholmski "Dagens Nyheter" bazując na opinii grupy szwedzkich naukowców, złożonej z profesor Birgitty Strandvik oraz Bertila Wikmana i Hansa Perssona. Opierają się oni na opisach choroby Fryderyka Chopina i na opiniach oraz spostrzeżeniach leczących go lekarzy. By potwierdzić swoje przypuszczenia, proponują przeprowadzenie badań genetycznych. Można by je wykonać dzięki pobraniu próbki z serca kompozytora przechowywanego w warszawskim kościele Świętego Krzyża.
(IAR)

Niedziela, 2010-02-28

"Prorok" triumfatorem tegorocznych Cezarów

Dramat więzienny "Prorok" w reżyserii Jacques'a Audiarda otrzymał tegoroczną najważniejszą francuską nagrodę filmową - Cezara - za najlepszy film. Isabelle Adjani została wybrana najlepszą aktorką, a Tahar Rahim - najlepszym aktorem.

"Prorok" zdystansował swoich konkurentów, zdobywając w sumie dziewięć statuetek, w tym za najlepszy film, reżyserię, a także główną rolę męską odtwarzaną przez Tahara Rahima. - W pewnym momencie, to może być kłopotliwe - zażartował Audiard, gdy wszedł na estradę odebrać kolejnego Cezara. Zwycięski film jest francuskim kandydatem do tegorocznych amerykańskich Oscarów.

Film Audiarda pokonał innych ważnych pretendentów do Cezara: "Początek" Xaviera Giannolego i "Witamy" ("Welcome") Philippe'a Loireta.

Film Audiarda opowiada historię dojrzewania 19-latka, półanalfabety skazanego na kilka lat więzienia odbywającego karę w wieloetnicznej, doskonale zorganizowanej zbiorowości przestępczej. Mroczny dramat pokazuje dziką, bezwzględną walkę o byt tam, gdzie nie obowiązują żadne normy, oprócz plemiennej lojalności.

Za najlepszą rolę kobiecą nagrodzono Cezarem francuską gwiazdę Isabelle Adjani, grającą nauczycielkę na trudnej młodzieży w filmie "La journee de la jupe" (Dzień spódniczki) Jean-Paula Lilienfelda.

Odbierając statuetkę - już piątego Cezara w tej kategorii w swojej karierze - Adjani rozpłakała się ze wzruszenia, dedykując nagrodę swoim rodzicom i dzieciom. Powiedziała, że jest to wyróżnienie za "najskromniejszą" dotąd rolę w jej życiu.

Cezara za najlepszy film zagraniczny otrzymał "Gran Torino" Clinta Eastwooda. W imieniu nieobecnego na sali ojca nagrodę odebrał jego syn Kyle, muzyk i jednocześnie kompozytor muzyki do tego filmu.

Specjalnego Cezara odebrał osobiście, z rąk innej amerykańskiej gwiazdy Sigourney Weaver, Harrison Ford, znany milionom widzów jako odtwórca roli Indiany Jonesa. Goście ceremonii nagrodzili go owacją na stojąco. Dziękując za nagrodę, Ford przypomniał, że francuska filmowa Nowa Fala wniosła od końca lat 50. wiele nowych elementów do amerykańskiego kina.

Uczestnicy ceremonii złożyli hołd Ericowi Rohmerowi, pionierowi francuskiej Nowej Fali, który zmarł w ubiegłym miesiącu w wieku 89 lat.

Uroczystość w paryskim Teatrze Chatelet otworzyła aktorka Marion Cotillard, pamiętna odtwórczyni roli Edith Piaf. Rolę mistrzów ceremonii, udających dla rozbawienia widzów parę zazdrosnych kochanków, pełniło dwoje popularnych francuskich aktorów - Gad Elmaleh i Valerie Lemercier.

Ceremonia rozdania Cezarów odbyła się w tym roku już po raz 35.
(PAP)

Los nie oszczędza Haiti - ulewy zabijają ludzi

Niespełna trzy miesiące po tragicznym trzęsieniu ziemi Haiti nawiedziły w weekend ulewne deszcze, w wyniku których zginęło około 12 osób - podała agencja dpa.

Nawałnica przetoczyła się nad południowo-zachodnimi regionami wyspy. Szczególnie mocno ucierpiało portowe miasto Les Cayes, które nie zostało zniszczone wskutek styczniowego trzęsienia ziemi.

Większość ofiar utonęła w wezbranych rzekach lub zginęła wskutek spowodowanych ulewą lawin błotnych.

W Les Cayes, 160 km na zachód od stołecznego Port-au-Prince, poziom wody sięgał miejscami dwóch metrów - podała haitańska stacja radiowa Metropole. W stolicy, gdzie dziesiątki tysięcy ludzi wciąż nie mają dachu nad głową, opady były znacznie słabsze.

Agencje przypominają, że tak silne deszcze zwykle nie zdarzają się na Haiti o tej porze roku. Pora deszczowa rozpoczyna się tam dopiero za kilka tygodni.

W styczniowym trzęsieniu ziemi zginęło według rządowych danych ponad 220 tys. osób.
(PAP)

Sobota, 22010-02-27

2 mln Chilijczyków dotkniętych skutkami trzęsienia ziemi

Według najnowszego bilansu, sobotnie trzęsienie ziemi w w Chile spowodowało ponad 400 ofiar śmiertelnych. Liczbę rannych, zaginionych lub pozbawionych dachu nad głową ocenia się na dwa miliony - poinformował urząd prezydenta kraju. Wcześniej podawano, że wywołane trzęsieniem ziemi fale tsunami uderzyły w chilijskie wybrzeże. Według ostatnich doniesień pierwsze fale dotarły do Hawajów i wschodnich wybrzeży Australii, ale nie wyrządziły większych szkód. Na uderzenie tsunami szykuje się Japonia, Rosja i Filipiny, trwa ewakuacja ludności z zagrożonych terenów.

W Chile trwa akcja ratunkowa. Wiele osób zostało uwięzionych pod gruzami domów. W mieście Concepcion położonym najbliżej epicentrum kataklizmu, zawalił się blok mieszkalny z ok. 200 osobami. Dotychczas nie wiadomo ilu z nich udało się wydostać z ruin. Ekipy ratownicze próbują dostać się do zasypanych; 15 osób uważa się za zaginione.

W stolicy kraju Santiago zawaliła się estakada drogi szybkiego ruchu, z której pospadało wiele samochodów.

Pełną liczbę ofiar i wielkość strat materialnych trudno jest ocenić ze względu na uszkodzone linie telefoniczne i energetyczne. Jednak władze są zdania, że liczba ofiar "nie wzrośnie dramatycznie". Zdaniem amerykańskich sejsmologów, jest to zasługa solidnych standardów budowlanych obowiązujących w Chile.

Już teraz wiadomo jednak, że trzęsienie, piąte pod względem siły w Chile od roku 1900, wyrządziło znaczne szkody gospodarce tego kraju będącego największym eksporterem miedzi na świecie. Dwie kopalnie rudy tego metalu, należące do koncernu Codelco, musiało przerwać produkcję, podobnie jak dwie rafinerie ropy naftowej.

Około pół miliona domów zostało poważnie uszkodzonych. W Concepcion, mieście liczącym 670 tys. mieszkańców, osoby które straciły swoje domy, lub boją się do nich powrócić obawiając się dalszych wstrząsów, koczują na ulicy.

- Straciłem wszystkie meble, telewizor, lodówkę, ale to nie jest dla mnie ważne. Jestem szczęśliwy, że moja rodzina jest bezpieczna - powiedział 42-letni technik systemów klimatyzacji Francisco Luna.

"Natura znów pokazała nam swoją siłę"

W pierwszym publicznym wystąpieniu od czasu trzęsienia, prezydent Chile Michelle Bachelet podkreśliła, że jest jeszcze za wcześnie, by ocenić wszystkie skutki kataklizmu. - Natura znów pokazała nam swoją siłę - powiedziała.

Bachelet ogłosiła 15 regionów "strefami katastrofy". Przełożyła też rozpoczęcie roku szkolnego, planowane na 3 marca. W Chile rok szkolny rozpoczyna się zwyczajowo na przełomie lutego i marca, a kończy - w połowie grudnia.

Trzęsienie ziemi, "największe, jakie mieliśmy od 30 lat", jest dla Chile "ciężkim ciosem - powiedział w telewizji Pinera, prawicowy prezydent elekt, który już sformował swój rząd i który 11 marca obejmie władzę po ustępującej socjalistce Michelle Bachelet. Wskutek wtórnych wstrząsów w stolicy kraju Santiago zawaliły się domy. W mieście nie ma światła i nie działają telefony. Telewizja chilijska poinformowała, że międzynarodowy port lotniczy w Santiago będzie zamknięty przez co najmniej 24 godziny z powodu uszkodzeń spowodowanych przez wstrząsy. Ucierpiał zwłaszcza budynek terminala. Wszystkie loty z Santiago i do tego miasta zostały odwołane.

Tsunami wędruje poprzez Pacyfik

Fala tsunami wysokości ponad 2,3 metra wywołana trzęsieniem u wybrzeży Chile uderzyła w wybrzeże w rejonie miasta Talcahuano w środkowej części kraju i wędruje poprzez Pacyfik. Tysiące kilometrów dalej, na Samoa, wezwano do ewakuacji z wybrzeży. Fale dotarły już do Hawajów i Australii, ale według pierwszych informacji nie wyrządziły większych szkód. Władze Hawajów odwołały stan alarmowy. Na uderzenie tsunami szykuje się za to Japonia, Rosja i Filipiny.

Jak informuje agencja Associated Press, pierwsze fale, które dotarły do wybrzeży Hawajów nie były zbyt groźne i wyglądały raczej jak silny przypływ. Jednak władze Hawajów miały pewien czas przeprowadzenie ewakuacji ludności z najbardziej zagrożonych rejonów.

Międzynarodowy port lotniczy Hilo został zamknięty. Słynne plaże Waikiki są puste; turyści będą tam ewakuowani na wyższe piętra hoteli.

Agencja Associated Press podawała, że mieszkańcy Hawajów robią w supermarketach zapasy wody pitnej, konserw i baterii. Przed stacjami benzynowymi ustawiają się długie kolejki samochodów.

Władze australijskie zarządziły w nocy z soboty na niedzielę stan alarmu na wschodnim wybrzeżu Australii i Tasmanii. Jednak Krajowy Ośrodek Ostrzegania przed Tsunami ocenił, że nie ma niebezpieczeństwa wdarcia się większych ilości wód oceanicznych w głąb lądu. Możliwe są jedynie lokalne podtopienia i sile prądy przybrzeżne, które mogą być groźne dla pływaków i łodzi. Ewakuowano jedynie mieszkańców niżej położonych rejonów na wyspie Norfolk.

Tymczasem na chilijskiej wyspie Juan Ferandez, leżącej ponad 600 kilometrów od zachodniego wybrzeża Ameryki Południowej, tsunami zabiło trzy osoby. 10 uznano za zaginione.

Ponadczterometrowe fale dotarły na wyspę Hiva Oa w archipelagu Markizów. Nie spowodowały ofiar. Niższe fale tsunami, o wysokości od pół do blisko półtora metra, dotarły między innymi do Polinezji Francuskiej, na wyspę Raoul w pobliżu Tonga, do Tahiti i Nowej Zelandii. Także one nie wyrządziły żadnych szkód. Tsunami uderzyło też w archipelag wysp Juan Fernandez, gdzie znajduje się wyspa, na której w XVIII wieku przebywał samotnie szkocki żeglarz Alexander Selkirk. Był on pierwowzorem postaci Robinsona Kruzoe ze słynnej powieści Daniela Defoe. Lokalne władze oceniają, że co najmniej 4 osoby poniosły tam śmierć, 13 innych uważa się za zaginione.

Japonia przygotowuje się na uderzenie tsunami

Władze japońskie ostrzegły w niedzielę przed falami tsunami, które mogą osiągnąć wysokość trzech metrów lub wyższą. Stan alarmu zarządzono wzdłuż całego wybrzeża Pacyfiku i niektórych wybrzeży Morza Japońskiego. Wezwano ludność rejonów przybrzeżnych do przeniesienia się na wyżej położone tereny.

Według Japońskiej Agencji Meteorologicznej, tsunami może dotrzeć do położonych nad Pacyfikiem wybrzeży wyspy Hokkaido w niedzielę ok. godz. 13.00 czasu miejscowego (5.00 nad ranem czasu polskiego). Pierwsze fale mogą nie być niszczycielskie, ale należy oczekiwać nadejścia kolejnych, coraz wyższych.

W maju 1960 r. fale tsunami uderzyły w wybrzeża Hokkaido, najbardziej na północ położonej wyspy Japonii powodując śmierć 140 osób. Wówczas również spowodowane były trzęsieniem ziemi w Chile.

Ostrzeżenie przed tsunami wydały także władze Rosji. Zarządzono ewakuację mieszkańców wybrzeży Półwyspu Kamczatka i wyspy Sachalin. Uderzenia niebezpiecznych fal obawiają się również mieszkańcy Filipin. Nie zorganizowano ewakuacji, ale mieszkańcom 19 przybrzeżnych prowincji zalecono trzymanie się z daleka od plaż.

Według informacji mediów, stan ostrzeżenia przed tsunami odwołano we wszystkich krajach basenu Pacyfiku, z wyjątkiem Japonii, Filipin i Rosji.

Wyspach Samoa władze wezwały ludność do chronienia się przed tsunami. Gubernator Samoa Amerykańskiej Aitofele Sunia wezwał wszystkich mieszkańców wybrzeża do udania się na wyżej położone tereny, a na Samoa policja wydała ogólnokrajowy alert, by rozpocząć ewakuowanie ludności z zagrożonych wybrzeży. Tsunami ma dotrzeć do archipelagu z rana.

Na Wyspach Fidżi i pobliskich Tonga można oczekiwać fal wysokich na 2,3 metra - ostrzegły władze.

Pod koniec września tsunami spowodowane trzęsieniem o mocy 8,3 zabiło na Samoa Amerykańskiej 34 osoby, 183 na Samoa i dziewięć na Tonga. Fale miały wówczas wysokość 14 metrów.

Alarm ogłoszono też na francuskiej Polinezji. Pierwszej fali spodziewano się tam o 16.50 (polskiego czasu) na wyspach Gambier, dwie godziny później na Tahiti i o 20.00 na Bora Bora. W oświadczeniu wysokiego komisarza Polinezji ostrzegano, że niebezpieczeństwo będzie utrzymywać się przez dwie godziny od uderzenia pierwszych fal, których wielkość może wzrastać.

Z Wysp Galapagos, położonych niecałe 1000 km od Ekwadoru, do którego należą, świadkowie informują, że w rejonie fale są niezwykle wysokie. Jednak rząd odwołał ostrzeżenie dla archipelagu. Prewencyjnie przeprowadzono ewakuację ludności z niskich wybrzeży.

Setki osób pod gruzami w Chile

Agencja dpa podaje, że w mieście Concepcion pod gruzami zawalonego 14-kondygnacyjnego domu mieszkalnego może się znajdować nawet 200 ludzi. Ekipy ratownicze próbują dostać się do zasypanych. Epicentrum potężnego trzęsienia o sile 8,8 znajdowało się zaledwie 90 km od tego miasta.

Co najmniej 85 osób zginęło tylko w południowym regionie Maule - informowała wcześniej chilijska prezydent. Poinformowała też o ogłoszeniu "stanu katastrofy" w trzech regionach; powiedziała, że Chile nie zwróciło się o pomoc do innych krajów. W krótkim czasie spodziewane jest tsunami w tym rejonie ostrzegają sejsmolodzy. Szefowa służb ratunkowych Carmen Fernandez dodała, że trzęsienie spowodowało poważne szkody w historycznych obiektach.

Chile leży w tzw. pierścieniu ognia, najsilniejszym sejsmicznie obszarze świata. Epicentrum rozległego trzęsienia, do którego doszło o godzinie 3.34 czasu miejscowego (7.43 czasu polskiego), znajdowało się 117 km na północny wschód od miasta Concepcion, drugiego co do wielkości miasta kraju. Ognisko trzęsienia znajdowało się na głębokości 35 km.

Po trzęsieniu ziemi doszło do kilkunastu wtórnych wstrząsów, z których najsilniejszy, o mocy 6,9 stopnia, odczuwalny był w stolicy kraju, Santiago, gdzie część budynków o lekkiej konstrukcji została uszkodzona. W mieście ludzie w panice wybiegali na ulice. Łączność telefoniczna w mieście jest uszkodzona; w części stolicy brakuje prądu. Zamknięto też na co najmniej dobę międzynarodowe lotnisko, gdyż uszkodzeniu uległa hala pasażerska.

Chilijska telewizja pokazuje widoki zniszczonych budynków, uszkodzonych samochodów, ulic zawalonych odłamkami murów. W stolicy nowoczesne budynki są odporne na wstrząsy, lecz starsze zostały mocno zniszczone, w tym dzwonnica kościoła Nuestra Senora de la Providencia.

Według agencji Reutera trzęsienie trwało od 10 do 30 sekund. Według Amerykańskiego Ośrodka Badań Geologicznych (USGS) doszło też do wstrząsów wtórnych o sile 6,2 stopnia.

Jak podaje BBC, reporter chilijskiej telewizji relacjonując wydarzenia z miejscowości Temuco, 600km na południe od Santiago mówił, że w nocy wiele przerażonych ludzi opuściło swoje domy i wyszło na ulice. W wielu miastach zabrakło prądu i nie działają linie telefoniczne.

Nie ma informacji o Polakach

MSZ prosi o informacje o Polakach, którzy mogli przebywać w rejonie trzęsienia ziemi w Chile. Ziemia zatrzęsła się w sobotę nad ranem miejscowego czasu, wstrząsy miały siłę 8,8 stopnia w skali Richtera.

Informacje można przekazać, dzwoniąc pod numery telefonów: 22 5239705 lub 22 5239009 albo korzystając z adresu mailowego:dyzurny@msz.gov.pl - poinformowało ministerstwo w komunikacie.

Według MSZ, obecnie nie ma informacji o obywatelach polskich, którzy ucierpieli w wyniku trzęsienia ziemi. MSZ jest w kontakcie z Centrum Kryzysowym Unii Europejskiej.

Rzecznik MSZ Piotr Paszkowski powiedział, że udało się nawiązać kontakt z polskim ambasadorem w Chile za pomocą internetu. - To jest zdaje się jedyne możliwe połączenie. Telefonia stacjonarna i komórkowa w dalszym ciągu nie działa - podkreślił.

- Nie mamy informacji o ofiarach wśród Polaków. Nasza placówka w obrębie tych możliwości, które w tej chwili istnieją, czyli przy braku działających telefonów, będzie próbowała ustalić, czy w miejscu zdarzenia byli Polacy, którym będzie można pomóc - dodał Paszkowski.

Epicentrum trzęsienia, do którego doszło o godzinie 3.34 czasu miejscowego (7.34 czasu polskiego), znajdowało się 90 km na północny wschód od miasta Concepcion. Po nim nastąpiło kilkanaście wstrząsów wtórnych.

Ognisko wstrząsów znajdowało się pod dnem morza w regionie Maule w centralnej części Chile na głębokości prawie 60 kilometrów. Zdaniem Pawła Wiejacza to dobra wiadomość, gdyż większa jest warstwa ziemi pomiędzy ogniskiem a powierzchnią, co powinno tłumić efekty wstrząsów. Sejsmolog dodaje, że mimo wszystko należy spodziewać się poważnych zniszczeń.

10 dni temu w Chile również doszło do wstrząsów, były jednak znacznie słabsze.

Największa tragedia w Chile w 1960 roku

Najpotężniejsze trzęsienie ziemi nawiedziło Chile w 1960 roku. Odnotowano wówczas najsilniejszy wstrząs tektoniczny w historii pomiarów sejsmicznych - 9,5 w skali Richtera. Epicentrum tego wstrząsu znajdowało się w okolicach miasta Valdivia, 700 km na południe od stolicy Santiago de Chile. Zginęło wówczas 1655 osób.


Ministerstwo Spraw Zagranicznych prosi o przekazywanie informacje o obywatelach polskich, którzy mogli przebywać w tym czasie w rejonie trzęsienia ziemi telefonicznie: 22 5239705 lub 22 5239009 lub na adres mailowy: dyzurny@msz.gov.pl
(PAP/TVN24/bbc.co.uk/IAR)
 

Piątek, 2010-02-26

Porwali jego ciężarną żonę, syna odzyskał po 32 latach

Przez ponad 30 lat Abel Madariaga szukał swojej żony i dziecka. Nie wiedział nawet, jak wygląda syn, bo jego ukochana została porwana będąc w ciąży. Była jedną z ofiar brudnej wojny w Argentynie, podczas której tajemniczo zaginęły tysiące ludzi. Jak podaje serwis Yahoo News, mężczyzna niedawno odzyskał dorosłego już syna. Po żonie ślad zaginął.

W 1976 roku władzę w Argentynie przejęli wojskowi na czele z generałem Jorge Videlą. Rok później zaginęła Silvia Quintela, żona Abela Madariagi. Para należała do Montoneros, lewicowej organizacji peronistów. Kobieta była wówczas w ciąży. Syna urodziła już w więzieniu. Jak opowiedzieli potem inni więźniowie, którym udało się przeżyć, noworodek został natychmiast odebrany kobiecie, a ona wkrótce zniknęła.

Według organizacji Babcie z Placu Majowego, w czasie dyktatury trwającej aż do 1983 roku zaginąć w ten sposób mogło nawet 400 dzieci. W sumie podczas tzw. brudnej wojny zamordowano 30 tysięcy ludzi – podaje Yahoo News, powołując się na agencję AP.

- Nigdy nie przestałem wierzyć, że go odnajdę – powiedział dziennikarzom Abel Madariaga, obejmując obecnie 32-letni syna Francisco. Do tej pory mężczyzna przedstawiał się jako Alejandro Ramiro Gallo i sądził, że jest jednym z dzieci oficera wywiadu wojskowego. – Więcej nie użyję tego nazwiska. Odzyskanie własnej tożsamości to najlepsze, co mogło mnie spotkać – stwierdził Francisco Madariaga Quintela.

Mężczyzna już wcześniej zauważył, że różni się fizycznie od pozostałych członków rodziny Gallo. Jego przyszywany ojciec był brutalny, a w 1994 roku trafił na 10 lat do więzienia za morderstwo. Francisco w końcu zmusił macochę, by wyznała prawdę o jego pochodzeniu. Zgłosił się wówczas do specjalnego banku DNA, dzięki któremu możliwe było znalezienie prawdziwych krewnych.

Z pomocą organizacji Babcie z Placu Majowego udało się odnaleźć około 100 dzieci, które zaginęły podczas wojskowej dyktatury w latach 1976-1983.
(wp.pl)

Niemieccy żołnierze zostają w Afganistanie

Niemcy zostaną w Afganistanie jeszcze co najmniej rok. Bundestag zaakceptował znaczną większością głosów przedłużenie misji Bundeswehry.

Z głosowania wyłączeni byli parlamentarzyści frakcji partii Lewica. Przyszli oni na poprzedzającą głosowanie debatę z transparentami, na których wypisane były nazwiska ofiar nalotu przeprowadzonego przez niemieckie lotnictwo we wrześniu ubiegłego roku w pobliżu miasta Kunduz. W ataku na dwie cysterny uprowadzone przez talibów zginęło lub odniosło rany 142 ludzi (czytaj więcej).

Jeszcze przed głosowaniem zarówno rządząca koalicja chadeckiej CDU/CSU i liberalnej FDP jak i największe ugrupowanie opozycyjne socjaldemokratyczne SPD zapowiedziały, że poprą nowy mandat dla niemieckich wojsk. Od głosu wstrzymali się posłowie z frakcji Zielonych.

Za przyjęciem nowego mandatu dla niemieckich wojsk opowiedziało się 429 z 586 parlamentarzystów obecnych na sali. Przeciw było 111, a 46 wstrzymało się od głosu.

Ponad 5 tysięcy wojskowych

Zgodnie z nowym mandatem przyjętym przez Bundestag Niemcy zwiększą kontyngent w Afganistanie o 850 ludzi. W sumie będzie tam stacjonowało 5350 niemieckich żołnierzy. Ich głównym zadaniem będzie szkolenie afgańskiego wojska i policji. Do tej pory zajmowało się tym 280 niemieckich szkoleniowców, obecnie będzie ich 1400.

Niemcy uczestniczą w międzynarodowej misji w Afganistanie od 8 lat. Nowy mandat wygaśnie w lutym 2011 roku. Niemieccy żołnierze nadal będą stacjonowali przede wszystkim na względnie bezpiecznej północy kraju. Od 2011 roku ma się rozpocząć stopniowe zmniejszanie niemieckiego kontyngentu, a w niektórych regionach odpowiedzialność za bezpieczeństwo ma być przekazywana siłom afgańskim.

Zwiększona ma być również znacząco pomoc rozwojowa dla tego kraju.

Brak daty wycofania

Niemiecki minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle potwierdził w wywiadzie dla radia Suedwestrundfunk, że rząd nie ustalił jeszcze ostatecznej daty wycofania się z Afganistanu. Jego zdaniem zachęciłoby to tylko terrorystów, aby przeczekać, a następnie uderzyć ponownie.

W trakcie debaty jeden z liderów socjaldemokratów Frank-Walter Steinmeier zaznaczył, iż dla jego ugrupowania "perspektywa wycofania jest kluczowa". Miałoby to nastąpić pomiędzy rokiem 2013 a 2015.
(PAP)

Czwartek, 2010-02-25

Ciało Jana Pawła II zostanie przeniesione

Po beatyfikacji Jana Pawła II jego ciało zostanie z całą pewnością przeniesione z Grot Watykańskich do bazyliki świętego Piotra - powiedział jej archiprezbiter kardynał Angelo Comastri.

W wypowiedzi dla włoskiej agencji Ansa kardynał Comastri wyjaśnił, że nie ma jeszcze definitywnego projektu wystawienia szczątków polskiego papieża po tym, gdy zostanie ogłoszony błogosławionym.

Jest to przewidziana przez prawo kanoniczne praktyka w przypadku osób beatyfikowanych jako wyraz czci dla nich.

Już dwa lata temu włoskie media nieoficjalnie podawały, że trumna zostanie umieszczona w kaplicy świętego Sebastiana, znajdującej się po prawej stronie od wejścia do bazyliki. Według podawanych wówczas informacji rozważano dwa projekty. Według pierwszego w jednej z głównych naw bazyliki zostanie umieszczony kamienny monument, a szczątki Jana Pawła II nie zostaną wystawione na widok publiczny. Według innego projektu będą umieszczone w szklanej trumnie, podobnie jak ciało błogosławionego Jana XXIII.
(PAP)

Lech Kaczyński zaprasza nowego prezydenta Ukrainy

Prezydent Lech Kaczyński, który wziął udział w zaprzysiężeniu prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza, zaprosił go do złożenia w najbliższym czasie wizyty w Polsce. W Kijowie obecny był także szef MSZ Radosław Sikorski.

Po uroczystości zaprzysiężenia Lech Kaczyński uznał za "dobry znak" to, że nowy prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz z pierwszą wizytą zagraniczną udaje się do Brukseli.

- To dobry znak dla Unii Europejskiej, a Polska jest jej członkiem - mówił polski prezydent. Przypomniał, że pierwotnie planowano inny kierunek pierwszej podróży Janukowycza - do Moskwy. Dodał, że nie może powiedzieć, by zmartwiła go zmiana decyzji Janukowycza.

Prezydent spotkał się również w Kijowie z premier Ukrainy Julią Tymoszenko. Pytany, czy podczas spotkania czuł, że staje się ona liderem opozycji ukraińskiej, odpowiedział, że nigdy o urzędującym wciąż premierze nie wypowiada się jako już o szefie opozycji, ale przyznał, że jest znaczne prawdopodobieństwo, że tak się stanie.
(PAP)

"Koniec USA jest bliski"

Znany brytyjski historyk gospodarki Niall Ferguson przepowiada upadek Stanów Zjednoczonych jako imperium, ostrzegając, że doprowadzi do tego jego rosnące zadłużenie i wielorakie zaangażowanie militarne na świecie.

Przyczyną upadku - jak pisze autor w najnowszym numerze kwartalnika "Foreign Affairs" - może być nagła utrata wiarygodności kredytowej Stanów Zjednoczonych w połączeniu z przeciążeniem zamorskimi operacjami wojskowymi, na które w pewnym momencie nie będzie ich stać.

Ferguson polemizuje z tradycyjną teorią cyklów historii imperiów, zgodnie z którą przechodzą one powoli fazy: wzrostu, rozkwitu swej potęgi, schyłku i upadku, jak np. interpretowano dzieje Cesarstwa Rzymskiego.

Autor skłania się ku współczesnym teoriom traktującym imperia czasów nowożytnych jak złożone systemy adaptacyjne z trudem utrzymujące się w równowadze, w których zachodzą ukryte procesy coraz bardziej grożące zakłóceniem tej równowagi. W pewnym momencie dochodzi do sytuacji, w której stosunkowo niewielka, pozornie niewinna, zmiana wywołuje "efekt wzmocnienia" i na zasadzie lawiny dochodzi do zasadniczego kryzysu systemu i jego unicestwienia.

Brytyjski historyk pisze, że sytuacja taka grozi Stanom Zjednoczonym z powodu ich rosnącego deficytu budżetowego i długu publicznego oraz zaangażowania w dwie wojny: w Iraku i Afganistanie.

Według prognoz - przypomina autor - zadłużenie USA ma się więcej niż podwoić w ciągu najbliższej dekady - z 5,8 biliona dolarów w 2008 r do 14,3 biliona dol. Spłata odsetek od tego długu ma w tym czasie wzrosnąć z 8% do 17% dochodów państwa.

- Liczby te same w sobie nie mogą osłabić USA, ale mogą przyczynić się do osłabienia wiary w ich zdolność do poradzenia sobie z każdym kryzysem - pisze Ferguson.

- Pewnego dnia, pozornie przypadkowe wydarzenie, jak np. negatywny raport agencji ratingowej, stanie się wiadomością dnia i nagle już nie tylko niewielu specjalistów będzie się martwić o politykę fiskalną USA, lecz również szeroka opinia publiczna, nie mówiąc już o inwestorach za granicą. Ta właśnie zmiana jest kluczowa: złożony system adaptacyjny jest w wielkim kłopocie, kiedy jego części składowe tracą wiarę w jego zdolność do życia - czytamy w artykule.

"Złożony system", o którym pisze Ferguson, to gospodarka globalna, której "częściami składowymi" są inwestorzy zagraniczni nabywający amerykańskie obligacje skarbowe.

- Następna faza obecnego kryzysu może zacząć się wtedy, gdy opinia publiczna zacznie rewidować pogląd o wiarygodności monetarnych i fiskalnych kroków administracji prezydenta Obamy podjętych w odpowiedzi na ten kryzys. Ani zerowa stopa procentowa, ani kolejny pakiet stymulacyjny, nie zaowocują trwałą poprawą stanu gospodarki jeżeli społeczeństwa w USA i za granicą wspólnie zdecydują, że posunięcia te doprowadzą do znacznie wyższej inflacji albo całkowitej niewypłacalności - kontynuuje autor.

Jego zdaniem, ta zmiana oczekiwań wobec skuteczności amerykańskiej polityki monetarnej i budżetowej może zmusić USA do rewizji przyszłej polityki zagranicznej, sprowadzającej się do konieczności przynajmniej częściowego wycofania się z kontrolowanych obecnie militarnie regionów świata.

- Jeżeli bowiem spłata procentów od zadłużenia będzie pochłaniać coraz większą proporcję dochodów podatkowych, wydatki na zbrojenia będą pozycją w budżecie, która prawdopodobnie będzie podlegać redukcji ponieważ w odróżnieniu od wydatków na obowiązkowe świadczenia (federalne emerytury i ubezpieczenia medyczne pochłaniające, obok zbrojeń, największą część budżetu), są to wydatki uznaniowe - pisze Ferguson.

- Dla wrogów Ameryki w Iranie i Iraku musi być pocieszająca świadomość, że dzisiejsza polityka fiskalna USA jest zaprogramowana na cięcia środków na wszystkie zamorskie operacje wojskowe w przyszłości - konkluduje ironicznie autor.
(PAP)

INDEX

Powrót..


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228