17 czerwca 2010 | Nr 131

INDEX

Powrót...


  Wiadomości ze świata

Środa, 2010-06-16

Już 19 ofiar śmiertelnych powodzi we Francji

Do 19 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych powodzi, które nawiedziły południowo-wschodnią Francję - poinformowała prefektura departamentu Var.

Kilka osób uznaje się za zaginione. Poprzedni bilans mówił o 15 ofiarach śmiertelnych i 12 zaginionych.

Najtrudniejsza sytuacja panuje w departamencie Var w regionie Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże. Po ulewnych deszczach, nietypowych o tej porze roku, wody rzek wezbrały bardzo szybko. Ulice zmieniły się w błotniste rzeki porywające drzewa i samochody. Mieszkańcy szukali schronienia na dachach sklepów i w wysokich budynkach.

- Północ i centrum Draguignan są pod wodą. To są metry wody - mówiła cytowana przez AFP wiceprefekt tego miasta, Corrinne Orzechowski. Właśnie w mieście Draguignan zginęło 10 osób.

Korespondent agencji podawał, że woda sięgnęła na wysokość dwóch metrów, zatapiając samochody osobowe i ciężarówki. Wstrzymany jest ruch kolejowy na linii Nicea-Tulon. Zamknięto lotnisko w Tulonie.

Służby ratownicze odpowiedziały na około 600 wezwań. Ponad 100 tysięcy domów pozbawionych jest prądu. Zamknięte są niektóre szkoły.

Ulewy i burze nawiedziły region w nocy z poniedziałku na wtorek. Francuskie służby meteorologiczne przewidują dalsze opady w najbliższych godzinach.
(PAP)

35 osób zginęło w powodzi na południu Chin

Co najmniej 35 osób poniosło śmierć, a 49 zaginęło na skutek powodzi spowodowanych ulewnymi deszczami na południu Chin - poinformowała agencja Xinhua.

Najbardziej żywioł dotknął prowincje Fujian i Sichuan (Syczuan) w regionie Guangxi. Według meteorologów, ulewy na południu mają utrzymać się co najmniej do czwartku.

Jak poinformowała Xinhua, z terenów powodziowych ewakuowano ponad 100 tysięcy ludzi. Około 7 tysięcy domów uległo uszkodzeniu. Szkody oceniono na równowartość ok. 100 milionów euro.

Służby meteorologiczne twierdzą, że nie ma zagrożenia pogorszenia sytuacji na zalanych terenach np. osunięć ziemi.

Częściowe osunięcie zbocza górskiego w okręgu Kangding w prowincji Sichuan spowodowało 23 ofiary śmiertelne. Nie wiadomo, czy ofiary te wliczono do ogólnego bilansu ofiar powodzi na południu Chin - pisze AFP. (PAP)

Koncern BP uruchomił drugi system zbierania wyciekającej ropy

Koncern BP uruchomił drugi - po metalowej kopule - system zbierania ropy, od 20 kwietnia wyciekającej ze złoża pod dnem Zatoki Meksykańskiej po wybuchu na platformie wiertniczej Deepwater Horizon. Kierownictwo koncernu po spotkaniu z prezydentem USA Barackiem Obamą zobowiązało się zapłacić za straty związane z kataklizmem.

Nowy system wykorzystuje wyposażenie na dnie, zainstalowane w maju w ramach operacji "top kill" - pierwszej, nieudanej próby zatamowania wycieku ropy. "Top kill" polegał na wpompowywaniu gliny zmieszanej z chemikaliami do szybu w nadziei na zatamowanie wycieku w rejonie głowicy przeciwerupcyjnej, a następnie zatkaniu szybu cementem. Teraz użyte wtedy szlauchy i rury odsysają wyciekającą ropę.

3 czerwca nad uszkodzonym odwiertem umieszczono metalową kopułę, z której ropa naftowa jest odprowadzana do tankowców. Dzięki kopule udało się już zebrać ponad 160 tys. baryłek ropy, której jednak każdego dnia - według najnowszych ustaleń - wycieka od 35 tys. do 65 tys. baryłek (od 5,56 miliona litrów do 9,5 miliona litrów). Poprzednie szacunki były o połowę mniejsze.

Ropa zebrana przez uruchomiony w środę system będzie pompowana na platformę serwisową Helix Q4000 i spalana. Zdecydowano się na to, ponieważ na tej platformie nie ma możliwości magazynowania większych ilości ropy. Nie ma na razie danych na temat wydajności tego drugiego systemu.

BP sięgnie głęboko do kieszeni

Po spotkaniu z prezydentem Barackiem Obamą kierownictwo koncernu BP zgodziło się odłożyć ze swoich dochodów 20 miliardów dolarów na fundusz, z którego wypłacane będą rekompensaty za szkody, spowodowane katastrofą ekologiczną w Zatoce Meksykańskiej.

Fundusz będzie zarządzany przez firmę powierniczą niezależną od BP. Odszkodowania mają dostawać przedsiębiorstwa i osoby indywidualne, które poniosły straty finansowe w rezultacie wycieku ropy.

Obama rozmawiał w środę przez 20 minut w Białym Domu z prezesem BP Carlem-Henrikiem Svanbergiem i dyrektorem naczelnym koncernu Tonym Haywardem. Było to pierwsze spotkanie prezydenta z szefami BP od katastrofy z 20 kwietnia, zawinionej przez tę firmę. Poza Obamą uczestniczył w nim wiceprezydent Joe Biden i prokurator generalny Eric Holden.

BP, który prowadził wiercenia naftowe w Zatoce, nie zadbał o odpowiednie zabezpieczenia przed awarią, co doprowadziło do eksplozji na dzierżawionej przez koncern platformie wiertniczej Deepwater Horizon i uszkodzenia szybu naftowego. Dążąc do oszczędności, koncern obciął wydatki na cementową obudowę szybu i inne elementy, mające znaczenie dla bezpieczeństwa.

W przeddzień spotkania z dyrekcją koncernu Obama wygłosił telewizyjne przemówienie do społeczeństwa, w którym zapowiedział, że będzie się domagał od BP utworzenia wspomnianego funduszu i zrekompensowania strat poszkodowanym.

Zdaniem prawników, BP nie był prawnie zobowiązany do utworzenia funduszu. Zadecydowała jednak presja prezydenta i opinii publicznej.

We wtorek podano nowe dane o skali wycieku ropy. Okazało się, że z uszkodzonego szybu wytryska jej dużo więcej, niż dotychczas szacowano. Trwa akcja wypompowywania ropy z uszkodzonego miejsca i ściągania jej z powierzchni zatoki.

Katastrofa w Zatoce Meksykańskiej jest największym kataklizmem ekologicznym w dziejach USA.
(PAP)

Tusk już w Brukseli - szczyt UE zdominowany przez gospodarkę

Premier Donald Tusk jest już Brukseli, gdzie w czwartek weźmie udział w szczycie Unii Europejskiej, który będzie poświęcony m.in. walce z kryzysem i planom wzmocnienia zarządzania gospodarczego w gronie wszystkich 27 państw UE.

W środę, w późnych godzinach wieczornych, Tusk weźmie udział we wspólnej kolacji przywódców państw należących do Europejskiej Partii Ludowej (EPP) na zamku Bouchout w Maise pod Brukselą.

Minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz powiedział, że unijny szczyt zostanie zdominowany przez tematykę gospodarczą. Jak dodał, przywódcy państw i rządów będą dyskutować m.in. o strategiach związanych z wychodzeniem z kryzysu gospodarczego oraz o wpływie cięć w deficytach budżetowych państw UE na gospodarkę.

- Na pewno będą rozmowy o tym, na ile różne rozwiązania na forum globalnym i europejskim mogą stymulować wzrost gospodarczy, a które mogą go hamować - zaznaczył minister. Jego zdaniem, dla Polski "najważniejsza na szczycie będzie kwestia tego, czy będzie instytucjonalizacja strefy euro".

Według przywódców europejskich, kryzys strefy euro - wywołany sytuacją Grecji - unaocznił pilną potrzebę wzmocnionego zarządzania gospodarczego, tak by redukować różnice w konkurencyjności europejskich gospodarek i zbliżyć polityki budżetowe. Polska strona opowiada się za utrzymaniem jedności UE; w debacie nad wzmacnianiem zarządzania gospodarczego Polska występuje przeciw ograniczaniu nowych zasad tylko do 16 państw strefy euro.

- Polska nie była przychylna temu pomysłowi (instytucjonalizacji strefy euro) i mamy nadzieję, że ten projekt nie zostanie zrealizowany - podkreślił Dowgielewicz. Jak dodał, Polska jest przeciwna powstaniu elitarnego klubu eurogrupy - który by wykluczał z podejmowania decyzji kraje spoza grupy euro.

Tusk i szef KE Jose Manuel Barroso zdecydowanie wyrazili przekonanie, że nie należy instytucjonalizować strefy euro ani tworzyć dla niej jakiegoś odrębnego sekretariatu - o co apelował wcześniej prezydent Francji Nicolas Sarkozy.

W poniedziałek kanclerz Niemiec Angela Merkel po spotkaniu z Sarkozym poinformowała, że Francja i Niemcy opowiadają się za wzmocnieniem zarządzania gospodarczego w gronie wszystkich 27 państw UE, ale - jak zastrzegła - "w razie potrzeby" możliwe powinny być działania tylko w ramach strefy euro.

- Potrzebujemy mocniejszego zarządzania gospodarczego niż dziś, w którym będą uczestniczyć wszyscy szefowie państw i rządów UE. Tylko w ten sposób możemy pójść naprzód w Europie - mówiła Merkel. - W sytuacjach kryzysowych, w razie potrzeby, możemy spotykać się również w gronie 16 państw strefy euro. Nie chodzi o tworzenie nowych instytucji, ale o możliwość operacyjnego i pragmatycznego działania - przekonywała kanclerz Niemiec.

Merkel zastrzegła, że wzmacnianie zarządzania gospodarczego nie może oznaczać "dzielenia Unii na członków pierwszej i drugiej kategorii".

Według projektu ustaleń czwartkowego szczytu UE, przywódcy państw członkowskich zgodzą się na prezentowanie swoich planów budżetowych Komisji Europejskiej. Na kraje, które nie będą zmierzać w kierunku równoważenia budżetu, mają być nakładane sankcje karne. Zasada prezentowania narodowych planów budżetowych Komisji Europejskiej ma zacząć obowiązywać od 2011 r.

Decyzje te są częścią działań podejmowanych przez UE, które mają na celu rozproszenie obaw rynków finansowych i zapewnienie ich, że polityka fiskalna krajów członkowskich zapobiegnie powtórzeniu się kryzysu, jaki dotknął Grecję.

Wielka Brytania - jako jedyny z 27 krajów - zgłasza w tej kwestii bardzo poważne zastrzeżenia. - Nie do zaakceptowania jest, by z powodu kryzysu wzmacniać władzę Unii Europejskiej nad narodowymi budżetami - oświadczył we wtorek lider brytyjskich konserwatystów w Parlamencie Europejskim Timothy Kirkhope. Projekt ustaleń szczytu przewiduje, że wszystkie kraje członkowskie powinny przyjąć regulacje prawne umożliwiające przestrzeganie zasad budżetowych UE zawartych w Pakcie Stabilności i Wzrostu. Ogranicza on dopuszczalny deficyt budżetowy do 3% Produktu Narodowego Brutto (PNB), a poziom długu publicznego do 60% PNB.

Polska od początku poparła propozycję wzmocnienia dyscypliny budżetowej państw UE, a minister finansów Jacek Rostowski podkreślał wielokrotnie, że Polska ma już w swej konstytucji hamulec zadłużenia publicznego do wysokości 60%.

Dowgielewicz powiedział, że jest "rzeczą oczywistą", iż polska gospodarka jest blisko połączona z gospodarką europejską. - 80% polskiego eksportu to eksport na wspólny rynek. To dobrze, jeśli ministrowie finansów będą się wzajemnie oceniali - zaznaczył.

- Chodzi o to, żeby uniknąć w przyszłości sytuacji kryzysowych i żeby wzajemnie tworzyć większą presję na reformy - wyjaśnił minister.

Pakt zakłada też, że kraje UE powinny dążyć do zrównoważenia budżetu lub do uzyskania nadwyżek budżetowych. Wprowadzony ma być system zachęt i sankcji, które mają motywować do podejmowania działań w tym kierunku. Według projektu ustaleń szczytu, szczególnie pilnie będą obserwowane kraje należące do strefy euro.

Dowgielewicz potwierdził, że na szczycie odbędzie się dyskusja o ewentualnych sankcjach za łamanie wspólnie uzgodnionych zasad. - Nie należy tu wykluczać żadnego scenariusza, także zmiany Traktatu (Lizbońskiego), jeśli to będzie konieczne - zaznaczył.

Jak dodał, sankcje mogą obejmować nawet czasowe zawieszenia prawa głosu w Radzie Unii Europejskiej. - Dla nas jest istotne, żeby te sankcje były uniwersalne, czyli żeby w równy sposób odnosiły się do każdego kraju - najbogatszego i najbiedniejszego, największego i najmniejszego. Myślę, że w tym kierunku ta dyskusja idzie - powiedział minister.

Według projektu ustaleń szczytu, przywódcy UE zgodzą się też na nałożenie na instytucje finansowe opłat przeznaczonych na walkę z kryzysem. Szczegóły opłat będą ustalone przez Komisję Europejską. - Rada Europejska zgadza się, że na instytucje finansowe powinna być nałożona opłata, by zapewnić, że dołożą się one do kosztów kryzysu - wynika z projektu.

- Taka opłata powinna być zawarta w ramach wiarygodnej rezolucji. Pilnie potrzebne są dalsze prace nad jej głównymi założeniami, a dokładnej ocenie należy poddać też kwestię równych dla wszystkich warunków - mają postanowić w czwartek na szczycie europejscy przywódcy państw i rządów.

Europa przed szczytem przywódców G20 w Toronto (26-27 czerwca) chce przygotować warunki do wprowadzenia podobnych opłat w skali światowej. Taki podatek budzi wiele kontrowersji co do jego zasięgu i tego, na co mają być wydane zebrane w ten sposób pieniądze.

Dowgielewicz poinformował, że kolejny temat rozmów na unijnym szczycie to strategia Europa 2020. Przyznał, że w sprawie tej strategii wiele rzeczy jest już dogranych i "z polskiej perspektywy dobrze to wygląda". Na szczycie przywódcy mają ostatecznie przyjąć tę strategię, pod nową nazwą "Strategia na rzecz wzrostu i zatrudnienia".

Polska, jak przypomniał Dowgielewicz, naciska, by uwzględniono w niej cel rozwoju infrastruktury, a także podkreślenie roli unijnej polityki spójności i jej funduszy w podnoszeniu konkurencyjności gospodarek państw na dorobku.

Przyjęty przez KE plan gospodarczy Europa 2020 skoncentrowany jest na inwestycjach w badania i innowacje oraz na promowaniu przyjaznej środowisku gospodarki opartej na wiedzy. Ma on zastąpić nieskuteczną Strategię Lizbońską. Na początku marca propozycje zapisów strategii Europa 2020 przyjęła Komisja Europejska. Do jesieni 2010 kraje UE mają przedstawić narodowe plany realizacji nowej unijnej strategii.

Przywódcy potwierdzą też decyzję ministrów finansów o przyjęciu Estonii do strefy euro 1 stycznia 2011 roku. Wciąż nie wiadomo, czy oficjalnie ogłoszą start negocjacji członkowskich z Islandią. Zastrzeżenia zgłaszają wciąż Wielka Brytania i Holandia, których obywatele na skutek kryzysu finansowego stracili majątki w islandzkich funduszach inwestycyjnych.

Ponadto przywódcy przyjmą deklarację o zaostrzeniu europejskich sankcji wobec Iranu, uzgodnioną w poniedziałek w Luksemburgu przez ministrów spraw zagranicznych państw UE.

Szczyt Rady Europejskiej będzie wyjątkowo trwał tylko jeden dzień - z inicjatywy jej przewodniczącego Hermana Van Rompuya - i rozpocznie się o godz. 10.00.
(PAP)

Ograbili ofiarę ze Smoleńska, teraz płaczą

Czterem rosyjskim żołnierzom, którzy okradli ofiarę katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem, grozi od sześciu miesięcy do pięciu lat więzienia. Wojskowi przyznali się do wykorzystania kart bankomatowych Andrzeja Przewoźnika. Rosyjski tygodnik "Żyzń" pisze, że wszyscy żałują swojego czynu, płaczą w trakcie przesłuchań i są gotowi do zadośćuczynienia finansowego.

Żołnierze z garnizonu obsługi lotniska w Smoleńsku byli jednymi z pierwszych, którzy dotarli na miejsce katastrofy. Znaleźli męską saszetkę, a w środku - portfel. Znajdowały się w nim cztery karty kredytowe z wypisanymi PIN-ami. Żołnierze wypłacili z bankomatów położonych w pobliżu ich jednostki 59 tysięcy rubli, czyli równowartość około sześciu tysięcy złotych. Gotówkę wydawali na alkohol i automaty do gier.

Tygodnik "Żyzń" informuje, że na terytorium jednostki wojskowej w Smoleńsku nadal leżą ocalałe z katastrofy fragmenty maszyny ułożone w kształt przypominający samolot. I nikt nie wie, co z nimi zrobić - stworzyć z nich pomnik upamiętniający ofiary tragedii w miejscu katastrofy , przekazać stronie polskiej, aby powstał monument w naszym kraju, czy skierować do przetopienia. Przedstawicielka rosyjskiego Ministerstwa do Spraw Nadzwyczajnych w Smoleńsku powiedziała, że na razie nie ma żadnych poleceń w tej sprawie.
(IAR)

Wtorek, 2010-06-15

Berlusconi chce kupić obraz Caravaggia za 100 mln euro

Premier Włoch Silvio Berlusconi chce kupić obraz Caravaggia "Nawrócenie w drodze do Damaszku" za 100 milionów euro - podała włoska prasa. Arcydzieło jest własnością arystokratycznej rzymskiej rodziny Odescalchi.

Dziennik "Il Messaggero" poinformował, że szef włoskiego rządu, którego majątek szacuje się na kilkanaście miliardów euro, od pół roku prowadzi rozmowy na temat zakupu obrazu, namalowanego między 1600 a 1601 rokiem.

Do niedzieli "Nawrócenie w drodze do Damaszku" można było obejrzeć na wielkiej wystawie 24 dzieł Caravaggia w rzymskim Kwirynale. Według gazety wartość jednego z najbardziej znanych obrazów wszech czasów, o wymiarach 237 na 189 cm, szacuje się na 50-70 milionów euro. Premier przedstawił zaś od razu ofertę w wysokości 100 milionów euro.

Obecnie eksperci badają, w jakim stanie jest to arcydzieło.

Tymczasem historycy sztuki już apelują do szefa włoskiego rządu, by - jeśli rzeczywiście obraz kupi - wystawił go w jednej ze swych rezydencji, w Rzymie bądź Mediolanie.

Byłoby nawet lepiej w Mediolanie, bo w stolicy Lombardii nie ma ani jednego obrazu Caravaggia, choć malarz stamtąd właśnie pochodził - uważa krytyk sztuki Vittorio Sgarbi.
Sylwia Wysocka (PAP)

Barcelona nie chce burek

Barcelona będzie pierwszym dużym hiszpańskim miastem, które wprowadzi zakaz noszenia przez kobiety burek i nikabów w budynkach użyteczności publicznej, np. w urzędach, bibliotekach, żłobkach - ogłosił burmistrz tego miasta Jordi Hereu.

W ostatnich tygodniach w Hiszpanii rozgorzała debata na temat noszenia w miejscach publicznych nikabów i burek - czyli nakryć islamskich, które całkowicie zasłaniają twarz lub całą sylwetkę.

Zakaz ich noszenia w budynkach użyteczności publicznej został przyjęty również przez inne katalońskie miasta: Leridę, El Vendrell i Tarragonę. W Katalonii mniejszość muzułmańska jest liczniejsza niż w innych regionach Hiszpanii.

W Barcelonie zakaz zostanie wprowadzony w życie dekretem po sezonie letnim.

Wprowadzenie zakazu tłumaczone jest względami bezpieczeństwa. - Nie jest dopuszczalne, by niemożliwa była identyfikacja osoby, która wchodzi do budynku - wyjaśnił burmistrz Hereu. Dodał, że zakaz będzie dotyczył również osób w kaskach i kominiarkach.

"Noszenie burki i nikabu podważa godność oraz wolność kobiet" - napisał na swojej stronie internetowej konserwatywny radny Barcelony Alberto Fernandez.

Konserwatywna Partia Ludowa (PP) zaproponowała, by zakazać noszenia burek i nikabów również na ulicach.

Przedstawiciele 11 meczetów katalońskich ogłosili, że mają zamiar zaskarżyć zakaz w hiszpańskim Trybunale Konstytucyjnym.

Niebieska burka, jak też podobny do niej i dużo częściej spotykany w Europie ciemny nikab, są religijnymi ubiorami rozpowszechnionymi zwłaszcza wśród radykalnych muzułmanów, przede wszystkim salafitów.
(PAP)

Chaos i przemoc w Kirgistanie - "odpowiada za to Rosja"

Rosja podkopała rządy kirgiskiego prezydenta Kurmanbeka Bakijewa odsuniętego od władzy w kwietniu, co tkwi u podłoża fali rozruchów w tym państwie. Mimo to Moskwa nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za kryzys - pisze brytyjski dziennik "The Guardian".

Wśród motywów Moskwy gazeta wymienia: chęć kontroli ważnych szlaków dostaw energii (z byłych republik ZSRR do Chin), szlaków komunikacyjnych oraz dążenie do utrzymania lub przywrócenia politycznych wpływów w republikach dawnego ZSRR.

"Obecnie Moskwa sprawia wrażenie, jakby chciała uniknąć konsekwencji swoich działań, odmawiając wysłania własnych sił pokojowych i daje do zrozumienia, że za bezpieczeństwo w Kirgistanie powinna wziąć odpowiedzialność bezzębna Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym dla byłych republik ZSRR" - zaznacza gazeta.

Chińskie troski
Chiny z kolei wypowiadały się do tej pory na temat sytuacji w Kirgistanie językiem dyplomatycznych ogólników. Jednak, zdaniem brytyjskiego dziennika, Pekin nie może być obojętny wobec kryzysu i to nie tylko z powodów ekonomicznych. W Kirgistanie mieszka ok. 250 tys. Ujgurów, których pobratymcy w chińskiej prowincji Sinkiang domagają się autonomii.

Niestabilny ościenny kraj może stać się bazą i schroniskiem dla ujgurskich partyzantów. Dodatkowo Chiny wybudowały w regionie gazociąg z Turkmenii do zachodnich Chin, przebiegający przez przyjazne Rosji Uzbekistan i Kazachstan.

Kryzys w Kirgistanie stawia również na porządku dziennym rolę Szanghajskiej Organizacji Współpracy, która - jak pisze "Guardian" - wygląda "na nieskuteczną i nieprzydatną".

USA - bierny kibic
"Wśród tych złożonych machinacji i kalkulacji administracja Baracka Obamy nie po raz pierwszy wygląda na bezradnego kibica" - sugeruje dziennik. USA mają w Kirgistanie ważną z punktu widzenia operacji afgańskiej bazę w Manas.

Problemy Kirgistanu
"Destabilizacja w Azji Środkowej ma coraz większy wpływ na interesy ekonomiczne, w dziedzinie bezpieczeństwa i interesy strategiczne Rosji, Chin i USA" - stwierdza gazeta. Precedensy z lat 1990 i 2005 wskazują, że etniczny konflikt w Kirgistanie nie rozszerzy się na sąsiedni Uzbekistan i Tadżykistan, ale nie jest to żadnym pocieszeniem wobec nierozwiązanych problemów tego kraju.

"Guardian" zalicza do nich: biedę, niski poziom oświaty, zwłaszcza na wsi, gdzie mieszka większość ludności, skomplikowane stosunki etniczne i plemienne, podział kraju na północ i południe oraz szerzenie się fundamentalistycznego islamu.
(PAP)

Pniedziałek, 2010-06-14

"USA przyjmą z rozczarowaniem wycofanie Polski z Afganistanu"

Komentując wypowiedź p.o.prezydenta RP Bronisława Komorowskiego sugerującą, że rząd Polski rozważa plan wycofania swych wojsk z Afganistanu, czołowy amerykański ekspert powiedział, że rząd USA przyjął by to z rozczarowaniem.

Zdaniem Bruce Riedela z waszyngtońskiego Brookings Institution - przewodniczącego zespołu, który w marcu 2009 r. przygotowywał raport o wojnie w Afganistanie dla prezydenta Obamy - prezydent byłby rozczarowany, gdyby Polska i inni sojusznicy wycofali swoje wojska w okresie, w którym gdy USA zwiększają swoje militarne zaangażowanie w Afganistanie w nadziei pokonania talibów.

- Reakcja administracji byłaby mieszanką zrozumienia, ale i rozczarowania. Zrozumienia, bo rząd USA wie, że istnieje zmęczenie tą wojną, która trwa tak długo. Straty rosną, sytuacja na froncie jest bardzo trudna i wcale się nie poprawia. Nasi europejscy sojusznicy, jak Polska, są tam już od dawna i spotykają się z rosnącym niezadowoleniem swego społeczeństwa z powodu wojny. Dołącza się do tego sytuacja ekonomiczna w Europie, która sprawia, że coraz trudniej jest finansować taką wojskową operację jak w Afganistanie, kiedy wszyscy szukają, gdzie można cięć w wydatkach rządowych - powiedział ekspert.

- Z drugiej strony byłoby rozczarowanie, ponieważ prezydent rok temu zdecydował się na nową strategię w Afganistanie i więcej niż podwoił liczbę wojsk amerykańskich w tym kraju. Więc gdyby nasi europejscy partnerzy teraz zaczęli wycofywać wojska, kiedy prezydent podjął takie zasadnicze ryzyko, aby zmienić sytuację, byłoby to rozczarowujące - dodał Riedel.

Przypomniał, że Kanada i Holandia zapowiedziały już, że wycofają swe wojska w przyszłym roku. - Administracja obawia się, że stanie się tak, jak w Iraku, gdzie nastąpiło przyspieszone wycofanie nie-amerykańskich sił NATO, i to wszystkich mniej więcej w tym samym czasie. Pozostawiło to Amerykę samą i zmusiło ją do dokończenia zadania w Iraku niemal wyłącznie własnymi siłami - powiedział ekspert Brookings Institution.

- W efekcie, będzie coraz trudniej przekonać amerykańską opinię publiczną, że NATO jest w ogóle jeszcze potrzebne jeśli nasi partnerzy nie wspierają nas w takich sprawach jak walka z terroryzmem. A przecież wiemy, że 11 września 2001 r. zostaliśmy zaatakowani z Afganistanu i nadal stoimy przed groźbą kolejnych ataków. Amerykanie będą więc coraz bardziej kwestionowali dalszy sens istnienia NATO, jeśli jego członkowie będą się wycofywali z Afganistanu - dodał.

Komorowski powiedział w sobotę, że "nadszedł czas, by zakończyć nasza misję w Afganistanie".
Tomasz Zalewski (PAP)

Przywódcy UE chcą, by banki pomogły z walce z kryzysem

Przywódcy UE zgodzą się na nałożenie na instytucje finansowe opłat przeznaczonych na walkę z kryzysem - wynika z ujawnionego w poniedziałek projektu ustaleń szczytu, na który powołuje się Reuters.

Szczegóły opłat będą ustalone przez Komisję Europejską. Jak wynika z projektu, Rada Europejska zgadza się, że na instytucje finansowe powinna być nałożona opłata, by zapewnić, że dołożą się one do kosztów kryzysu.

"Taka opłata powinna być zawarta w ramach wiarygodnej rezolucji. Pilnie potrzebne są dalsze prace nad jej głównymi założeniami, a dokładnej ocenie należy poddać też kwestię równych dla wszystkich warunków" - mają postanowić na szczycie europejscy przywódcy państw i rządów.

Zdaniem Reutersa Europa przed szczytem przywódców G20 w Toronto (26-27 czerwca) chce przygotować warunki do wprowadzenia podobnych opłat w skali światowej. Taki podatek budzi wiele kontrowersji co do jego zasięgu i tego, na co mają być wydane zebrane w ten sposób pieniądze.
(PAP)

Leciała 7 lat, kiedy dotarła na Ziemię... zaginęła

Ekipa japońskich naukowców szuka kapsuły, która wylądowała na poligonie wojskowym w Australii. Wchodziła ona w skład sondy kosmicznej Hayabusa - po japońsku „sokół”. To pierwsza sonda, która poleciała na asteroidę i szczęśliwie wróciła na Ziemię. Jej podróż trwała siedem lat. Naukowcy z japońskiej agencji kosmicznej (JAXA) liczą, że przywiozła stamtąd unikalne próbki, dzięki którym dowiemy się więcej na temat Układu Słonecznego.
(APTN)

W Afganistanie odkryto złoża warte bilion dolarów

Amerykanie odkryli w Afganistanie zasoby surowców mogące zmienić oblicze tego kraju - donosi dziennik "New York Times". Są to złoża naturalne o wartości prawie biliona dolarów.

Zespół amerykańskich geologów oraz ekspertów Pentagonu odkrył w Afganistanie pokaźne i nieznane wcześniej złoża żelaza, miedzi, kobaltu oraz litu. Pierwiastki te są bardzo cenne poprzez szerokie zastosowanie we współczesnym przemyśle.

Choć stworzenie w Afganistanie sektora wydobywczego może zająć wiele lat, Amerykanie są przekonani, że odkrycie przyciągnie znaczące inwestycje. To z kolei może mieć zmienić oblicze Afganistanu - kraju, którego gospodarka oparta jest na produkcji opium, handlu narkotykami i pomocy międzynarodowej.

Obecnie produkt krajowy brutto Afganistanu wynosi zaledwie 12 miliardów dolarów. Tymczasem wartość odkrytych złóż jest prawie 90 razy większa.
Przedstawiciele Białego Domu i Pentagonu widzą w odkryciu wielką szansę dla Afganistanu. Amerykanie są jednak również świadomi zagrożeń, na przykład korupcji lub zaostrzenia konfliktu między władzami w Kabulu a lokalnymi przywódcami. Waszyngton obawia się również, że rozwój przemysłu wydobywczego w Afganistanie będą się starały zdominować głodne surowców Chiny.
(IAR)

Niedziela, 2010-06-13

Administracja Obamy dementuje doniesienia z Afganistanu

Przedstawiciele administracji prezydenta Baracka Obamy odrzucili jako niewiarygodne doniesienia "New York Timesa", że afgański prezydent Hamid Karzaj nie wierzy w możliwość zwycięstwa w wojnie z talibami i prowadzi z nimi tajne rozmowy za plecami USA i NATO.

Główny polityczny doradca prezydenta Obamy, David Axelrod, sugerował w wywiadzie telewizyjnym, że artykuł w "NYT" oparty jest na niewiarygodnych informacjach, gdyż pochodzą one od współpracowników Karzaja usuniętych przez niego ze stanowisk.

- Amrullah Saleh (były szef afgańskich służb wywiadu) został zwolniony przez prezydenta Karzaja, co mogło się przyczynić do tego, jak interpretuje on sytuację. Pan Karzaj odrzucił tę interpretację - powiedział Axelrod w programie telewizji NBC "Meet The Press".

Ambasador USA przy ONZ Susan Rice zapewniła w innym wywiadzie telewizyjnym, że rząd amerykański w pełni ufa, iż prezydent Karzaj jest zdecydowany prowadzić walkę z talibami do zwycięskiego końca.

- Z tego, co słyszymy codziennie, rozumiemy, że prezydent Karzaj jest nadal oddany sprawie współpracy z USA i NATO - powiedziała ambasador Rice w rozmowie z telewizją Fox News.

W korespondencji z Kabulu "NYT" relacjonował, że według Saleha i innych osób wypowiadających się anonimowo, Karzaj stracił wiarę zwycięstwo USA i NATO w Afganistanie.

- Z tego powodu Karzaj naciska na to, aby zawrzeć porozumienie z talibami i Pakistanem, który od dawna popierał talibów. Według jednego z byłych oficjeli afgańskich, Karzaj prowadzi tajne negocjacje z talibami bez wiedzy Amerykanów i NATO - pisze "NYT".

W wywiadzie dla NBC Axelrod podkreślił też, że USA nadal obstają przy zamiarze rozpoczęcia wycofywania wojsk amerykańskich z Afganistanu w lipcu 2011 roku, zgodnie z planem prezydenta Obamy.

- Prezydent jest zdecydowany rozpocząć proces wycofywania wojsk w lipcu przyszłego roku. Jest to nadal nasz plan i będziemy go realizować - powiedział.
Tomasz Zalewski (PAP)

Papież o ks. Popiełuszce: to wzór kapłana

Podczas spotkania na Anioł Pański Benedykt XVI wskazał błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszkę jako wzór kapłana mówiąc, że jego służba dobru i prawdzie była "znakiem sprzeciwu wobec reżimu" w Polsce.

Nawiązując do zakończonego w piątek Roku Kapłańskiego papież podkreślił: - Chciałbym wspomnieć postać księdza Popiełuszki, księdza i męczennika, który został ogłoszony błogosławionym w zeszłą niedzielę w Warszawie.

- Pełnił swą wielkoduszną i odważną posługę u boku tych, którzy angażowali się na rzecz wolności, obrony życia i jego godności. Dzieło to na służbie dobra i prawdy było znakiem sprzeciwu wobec reżimu, jaki rządził wówczas w Polsce - powiedział Benedykt XVI.

Dodał następnie: - Miłość do Serca Chrystusa przywiodła go do oddania życia, a jego świadectwo było zasiewem nowej wiosny w Kościele i społeczeństwie.

- Gdy przyglądamy się historii, możemy dostrzec, jak wiele stron autentycznej duchowej i społecznej odnowy zapisanych zostało przy decydującym udziale katolickich kapłanów, ożywianych jedynie zapałem dla Ewangelii i dla człowieka, jego prawdziwej wolności, religijnej i cywilnej - mówił papież po włosku.

Po polsku mówił o zakończeniu Roku Kapłańskiego. - Serdeczne pozdrowienie kieruję do Polaków. W uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa zakończyliśmy Rok Kapłański. Dziękując Bogu za dar tego czasu, zawierzyłem wszystkich duchownych na świecie opiece Maryi, Matki Kapłanów - powiedział.

- Proszę was: wspierajcie waszych pasterzy modlitwą i dobrą radą. Niech uświęcają siebie i tych, do których zostali posłani - dodał Benedykt XVI, zwracając się do Polaków.
(PAP)

Sobota, 22010-06-12

Na Słowacji wygrywa lewica, ale rządzić może prawica

Socjaldemokratyczna partia dotychczasowego premiera Roberta Fico zdobyła największą liczbę głosów w sobotnich wyborach parlamentarnych, ale to opozycyjne ugrupowania centro-prawicowe uzyskają większość w parlamencie - wynika z sondażowych wyników wyborczych.

Partia "Smer - Socjaldemokracja" premiera Roberta Fico zdobyła 28% głosów. Jednak to zwycięstwo może nie oznaczać utrzymania przez nią władzy, bowiem łącznie ugrupowania tworzące obecną centrolewicową koalicję rządową zdobyły od 33,7 do 35, 8% głosów. Taki rezultat podały dwie prywatne stacje telewizyjne, opierając się na wynikach sondażowych (tzw. exit polls).

Parlamentarna większość przejdzie w ręce pięciu opozycyjnych partii, w tym dwóch reprezentujących mniejszość węgierską. Uzyskały one łącznie od 51, 8 do 52,1% głosów i zajmą 89-91 miejsc w 150-osobowym parlamencie.

Według ekspertów, zmiana rządu dawałaby nadzieję na ograniczenie deficytu budżetowego Słowacji oraz poprawę jej stosunków z Węgrami. Opozycja oraz kręgi biznesu oskarżały rząd Fico o korupcję, marnotrawstwo publicznych pieniędzy oraz populistyczny, konfrontacyjny styl uprawiania polityki.

Poparcie dla Smer spadło tuż przed wyborami, po tym jak media słowackie ujawniły nagrania sugerujące, że partia ta korzystała z nielegalnego finansowania w kampanii z 2002 roku. Fico utrzymuje, że to skutek brudnych sztuczek, jakie zastosowano wobec niego w kampanii wyborczej.

Oficjalne wyniki wyborów są spodziewane w niedzielę.
(PAP)

16-latka chciała sama opłynąć świat; znaleziono jacht

Odnaleziono 16-letnią Amerykankę Abby Sunderland, która zaginęła podczas próby samotnego opłynięcia świata. Samolot ratowniczy znalazł jej jacht na Oceanie Indyjskim. Nastolatce nic się nie stało, ale jej jacht wymaga naprawy.
(REUTERS)

W. Brytania uroczyście obchodziła urodziny Elżbiety II 

Z tradycyjną oprawą ceremonialną odbyły się w sobotę w Londynie obchody oficjalnych urodzin brytyjskiej królowej Elżbiety II.

Kulminacyjnym punktem uroczystości był przemarsz gwardzistów ze sztandarem. W bieżącym roku zaszczyt ten przypadł 1. Batalionowi Grenadierów Gwardii. Defiladę z orkiestrą i sztandarem, która rozpoczęła się od inspekcji, obserwowali małżonek Elżbiety II książę Edynburga Filip, następca tronu książę Walii Karol, wnuk monarchini książę William i inni członkowie rodziny królewskiej. Licznie stawiła się też krajowa i cudzoziemska publiczność.

W uroczystości uczestniczyło ponad 1,4 tys. żołnierzy i oficerów, ok. 400 muzyków z różnych orkiestr i 200 koni. W trakcie defilady wydawanych jest ponad sto ustnych rozkazów. Trasa przemarszu przebiega od Pałacu Buckingham, wzdłuż reprezentacyjnej alei The Mall do koszar Gwardii Konnej przy ulicy Whitehall i z powrotem.

Po odebraniu defilady na placu przylegającym do koszar Gwardii Konnej rodzina królewska udała się do Pałacu Buckingham, gdzie z balkonu oglądała przelot 30 samolotów RAF.

Zwyczaj przemarszu ze sztandarem przed monarchą sięga panowania Karola II w XVII w. Defilady odbywano przed bitwą po to, by żołnierze mogli rozpoznać sztandar oraz umundurowanie swojej jednostki i stawili się w punkcie zbiórki. Także monarcha, jeśli był na polu bitwy, dzięki temu wiedział, które jednostki biorą udział w walkach.

W 1747 r. zdecydowano, że defilada ze sztandarem będzie się odbywała corocznie dla uczczenia urodzin monarchy. Cztery pułki gwardii królewskiej maszerują przed monarchą na zasadzie rotacji, jeśli względy operacyjne nie stają temu na przeszkodzie.

Elżbieta II obchodzi swoje faktyczne urodziny w kwietniu (urodziła się 21 kwietnia 1926 r.), a oficjalne urodziny, którym towarzyszy defilada, w pierwszą, drugą lub trzecią sobotę czerwca. Oficjalne urodziny monarchy są państwowym świętem.

Tradycję obchodzenia urodzin dwa razy do roku (prywatnych i państwowych) zapoczątkował panujący w pierwszej dekadzie ubiegłego stulecia Edward VII. Urodził się on w listopadzie, ale chciał, żeby poddani kojarzyli jego urodziny ze słoneczną pogodą i wychodzili na ulice, by wiwatować na jego cześć i podziwiać żołnierzy.

Z okazji oficjalnych urodzin monarcha ogłasza listę specjalnie wyróżnionych osób w trzech kategoriach (CBE, OBE i MBE). W tym roku Elżbieta II nagrodziła m.in. walijską aktorkę mieszkającą w Hollywood Catherine Zetę Jones i mieszkającego w Wielkiej Brytanii, ale urodzonego w RPA 75-letniego Ronalda Harwooda, któremu w 2003 r. przyznano Oscara za scenariusz do filmu "Pianista" Romana Polańskiego.

Harwood jest przyjacielem Polańskiego i współpracował z nim również nad scenariuszem do filmu "Oliver Twist" według powieści Karola Dickensa. Harwood podpisał się pod petycją francuskich artystów i intelektualistów apelującą do władz Szwajcarii o odmowę ekstradycji Polańskiego do USA.

Po raz pierwszy Elżbieta II odebrała paradę wojskową w 1951 r. w zastępstwie chorego ojca Jerzego VI. Od tego czasu robi to corocznie, z wyjątkiem 1955 r., gdy na przeszkodzie stanął ogólnokrajowy strajk kolejarzy. Do 1987 r. Elżbieta II odbierała defiladę na koniu, ubrana w gwardyjski mundur. Obecnie korzysta w tym celu z otwartego konnego powozu.
(PAP)

Piątek, 2010-06-11

Polak zostanie zastępcą dowódcy NATO

To generał Mieczysław Bieniek ma być zastępcą dowódcy w dowództwie NATO w Norfolk, obejmując najwyższe stanowisko, jakie Polak będzie pełnić w strukturach Sojuszu Północnoatlantyckiego - poinformowały Polską Agencję Prasową źródła w NATO.

Minister obrony narodowej Bogdan Klich, obecny w Brukseli, odmówił potwierdzenia tej informacji. Powiedział jedynie, że decyzja zapadnie "niebawem".

Początkowo na to przyznane w ubiegłym roku Polsce stanowisko, które ma być obsadzone we wrześniu, wskazywano gen. Mieczysława Cieniucha. Jednak po śmierci w katastrofie pod Smoleńskiem generała Franciszka Gągora, gen. Cieniuch został nowym szefem Sztabu Generalnego WP.

W czerwcu 2009 roku NATO przyznało Polsce od września br. stanowisko czterogwiazdkowego zastępcy dowódcy w Dowództwie Transformacji NATO w Norfolk (USA). To bardzo prestiżowe stanowisko, co prawda pełnione rotacyjnie na przemian z Włochami (po trzy lata). Jak dotąd w NATO takie czterogwiazdkowe stanowiska mają tylko Amerykanie, Brytyjczycy, Niemcy, Francuzi i Włosi. Polska byłaby szóstym krajem w NATO ze stanowiskiem tego szczebla.

Generał broni Mieczysław Bieniek jest od 2009 roku polskim Przedstawicielem Wojskowym przy Komitecie Wojskowym NATO. Co prawda ma on trzy, a nie cztery gwiazdki, ale do września prezydent RP, zwierzchnik sił zbrojnych, może mu nadać brakującą czwartą gwiazdkę. Zresztą, jak tłumaczyły źródła NATO, nie jest przeszkodą, by służbę w Norfolk rozpoczął generał trzygwiazdkowy, a awans nastąpiłby później.
(PAP)

Bez szybkiego internetu tylko 5 tys. ludzi - jest taki kraj

Norwegia osiągnęła blisko stuprocentowe pokrycie kraju siecią szerokopasmowego internetu. Jedynie pięć tysięcy Norwegów nie ma możliwości podłączenia się w ten sposób do internetu.

Aby zapewnić wszystkim mieszkańcom kraju dostęp do szybkiego przesyłu danych, inwestor, którym jest w Norwegii państwo, musi wydać jeszcze dziesiątki milionów euro. W tym roku władze przeznaczyły na dalszy rozwój sieci szerokopasmowej równowartość prawie czternastu milionów euro.

Przeszkodą w zakończeniu inwestycji są warunki geograficzne. Ludność Norwegii, licząca ponad cztery i pół miliona, zamieszkuje terytorium nieco większe od Polski. Obejmuje ono jednak poza stałym lądem również 50 tysięcy wysp, z których część jest zamieszkana.
(IAR)

Na światowej mapie hazardu rozbłysła nowa gwiazda

Zdaniem ekspertów zgromadzonych na World Gaming Expo 2010 w ciągu pięciu lat Azja wyprzedzi Stany Zjednoczone w wysokości dochodów z hazardu. Od 1999 roku, gdy Makau wróciło do Chin stało się jednym z najbogatszych miast świata. Mimo tego, w azjatyckiej stolicy hazardu występują znaczące problemy społeczne - zorganizowana przestępczość i związaną z nią prostytucja.
(REUTERS)

Wyciek ropy w Zatoce Meksykańskiej większy niż mówiono

Zdaniem naukowców w USA wyciek ropy w Zatoce Meksykańskiej, gdzie zatonęła platforma wiertnicza kompanii naftowej BP, prawdopodobnie był dużo większy, niż wcześniej szacowano.

Jak podał w czwartek amerykański instytut geofizyczny USGS, do morza przed 3 czerwca, kiedy ograniczono wyciek, mogło przedostawać się od 20 do 40 tysięcy baryłek (3,18 mln litrów) ropy dziennie, przy czym przeciętny przepływ surowca mieścił się w przedziale 25-30 tys. baryłek na dzień.

Nowe szacunki są o wiele wyższe, niż wcześniejsze oceny grupy technicznej pracującej nad problemem zanieczyszczenia wód Zatoki Meksykańskiej. Wówczas mówiono, że do morza wycieka 12-19 tysięcy baryłek ropy dziennie.

Dokładne oceny wymiaru katastrofy są bardzo trudne, gdyż wyciek ma miejsce około 1,5 km pod powierzchnią wody. Dostęp do niego mają jedynie zdalnie sterowane roboty.

BP podała, że do tej pory udało się jej odciągnąć ponad 73 tys. baryłek ropy. Kompania podkreśla, że obecnie, odkąd okryto wyciek specjalną kopułą, udaje się wypompować większość wyciekającej ropy.

W czwartek Biały Dom poinformował, że prezydent USA Barack Obama i jego najbliżsi współpracownicy spotkają się w przyszłą środę z prezesem BP Carlem-Henrikiem Svanbergiem.

W ostatnich dniach administracja Obamy była bardzo krytyczna wobec brytyjskiego koncernu. Obrony przedsiębiorstwa podjął się premier Wielkiej Brytanii David Cameron, który powiedział, że Londyn jest gotowy pomóc w walce z rosnącą plamą ropy. Zapewnił też, że poruszy ten problem w najbliższych dniach w czasie spotkania z Obamą.

Katastrofa jest największą tego typu w historii Stanów Zjednoczonych.

Również Meksyk szykuje się na to, że plama ropy dotrze do wybrzeży tego kraju. Meksykański rząd zapowiedział, że jakiekolwiek zniszczenia środowiska skończą się dla BP w sądzie.
(PAP)

Czwartek, 2010-06-10

Podczas obrad NATO odsłonią portret gen. Gągora

Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało, że w dniach 10-11 czerwca minister obrony narodowej Bogdan Klich będzie uczestniczyć w spotkaniu ministrów obrony państw NATO w Brukseli. Podczas obrad zostanie odsłonięty pamiątkowy portret gen. Franciszka Gągora, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem.

Ministrowi towarzyszyć będą m.in. stały przedstawiciel RP przy NATO ambasador Bogusław Winid, szef Sztabu Generalnego WP gen. broni Mieczysław Cieniuch oraz Polski Przedstawiciel Wojskowy przy Komitetach Wojskowych NATO i UE gen. broni Mieczysław Bieniek.

Dwudniowe spotkanie rozpocznie sesja Rady Północnoatlantyckiej (NAC), na której omawiane będą m.in. zagadnienia dotyczące zasobów i budżetu NATO, zdolności obronnych Sojuszu oraz relacji NATO - UE.

Po zakończeniu pierwszej sesji odbędzie się ceremonia odsłonięcia portretu generała Franciszka Gągora, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem. W uroczystości uczestniczyć będą wdowa i córka b. szefa Sztabu Generalnego WP, przewodniczący Komitetu Wojskowego NATO adm. Giampaolo Di Paola oraz ministrowie obrony państw Sojuszu.

Podczas roboczego lunchu Rady Północnoatlantyckiej (NAC) i przedstawicieli państw uczestniczących w operacji KFOR ministrowie omówią sprawy związane z zaangażowaniem Sojuszu na Bałkanach w 2010 roku.

Pierwszego dnia odbędzie się także posiedzenie Komisji NATO-Ukraina (NUC) oraz druga sesja Rady Północnoatlantyckiej.

Minister Klich odbędzie także szereg bilateralnych spotkań, m.in. z sekretarzem obrony USA Robertem Gates'em, ministrem obrony Ukrainy Mychajło Jeżelem, ministrem obrony Wielkiej Brytanii Liamem Foxem oraz ministrem obrony Kanady Peterem Gordonem MacKay.

Drugi dzień obrad rozpocznie posiedzenie Komisji NATO-Gruzja. Podczas dyskusji omówione zostaną kwestie współpracy Sojuszu z Gruzją oraz zagadnienia dotyczące sytuacji bezpieczeństwa w tym regionie.

Po zakończeniu sesji odbędzie się spotkanie bilateralne Klicha z ministrem obrony Gruzji.

W programie drugiego dnia obrad zaplanowano także spotkanie wszystkich uczestników operacji ISAF oraz wspólne spotkanie ministrów obrony Estonii, Litwy, Łotwy i Polski.
(PAP)

Świadek katastrofy: Rosjanie brali co popadnie

To był potworny widok: dymiące szczątki samolotu, porozrzucane ciała ofiar i należące do nich rzeczy. Mimo to miejsce smoleńskiej tragedii od pierwszej minuty po upadku samolotu przyciągało ciekawskich i ludzkie hieny, które chciały się wzbogacić na nieszczęściu.

- Do wraku podchodzili przypadkowi ludzie i brali, co popadnie - opowiada Faktowi montażysta TVP Sławomir Wiśniewski (48 l.), który znalazł się przy rozbitym samolocie parę minut od wypadku.

- Słyszałem, jak ktoś się chwalił, że ma licznik. Inny mówił o zegarku. Potem rzeczy zabrane z miejsca tragedii można było kupić - Sławomir Wiśniewski potwierdza najgorsze przypuszczenia, że oprócz kart kredytowych ofiarom katastrofy skradziono inne cenne rzeczy.

- Żołnierze, którzy zjawili się na miejscu, koncentrowali się na odciąganiu polskich dziennikarzy, a nie na pilnowaniu terenu. Tak mógł wejść każdy, więc takich prymitywnych złodziei mogło być dużo więcej - opowiada.

Wiśniewski rzucił się biegiem na miejsce wypadku, gdy tylko usłyszał huk samolotu wbijającego się w ziemię. Pobiegli tam też miejscowi. Ale tylko jego zatrzymali rosyjscy mundurowi, bo miał kamerę. Rosjanie nie chcieli, by ktoś filmował, co się dzieje na miejscu wypadku.

Inni jednak, niezatrzymywani penetrowali przeoraną wrakiem samolotu ziemię i brodzili w błocie wokół szczątków. - Nie widziałem, co robili. Skupiłem się na ochronie kamery i taśmy z nagraniem - mówi Faktowi Wiśniewski. - Ale następnego dnia ci miejscowi chwalili się, co znaleźli przy tupolewie. Dlaczego w ogóle obcym pozwalano tam dojść? - dziwi się Polak.

Czterem rosyjskim żołnierzom, którzy skradli karty bankowe Andrzeja Przewoźnika i wypłacili z jego konta 6 tys. zł, już zatrzymano. Czy za szaber na miejscu tragedii odpowiedzą też inni? Terenu katastrofy nie pilnował nikt przez parę tygodni, a po polskiej interwencji wysłano tam dwóch milicjantów.
(Fakt)

Amerykańskie ożywienie gospodarcze

Po raz pierwszy od 2007 r. wzrost gospodarczy odnotowuje każdy z 12 regionów, jakie Rezerwa Federalna wyróżnia w USA. Na wielu obszarach kraju ożywienie gospodarcze jest jednak anemiczne i kruche - wynika z raportu Fed zwanego "Beżową księgą".

"Beżową księgę" amerykański bank centralny publikuje osiem razy do roku. Ocenia w niej koniunkturę nie tylko na podstawie danych liczbowych ale przede wszystkim na bazie informacji anegdotycznych, takich jak rozmowy z przedsiębiorcami i lokalnymi ekonomistami.

"Aktywność gospodarcza poprawia się względem poprzedniego raportu we wszystkich 12 regionach, choć w wielu z nich wzrost gospodarczy jest umiarkowany" - napisano w opublikowanym w środę wieczorem raporcie, bazującym na danych z kwietnia i maja. W poprzedniej edycji dokumentu, opublikowanej w kwietniu, Fed informował, że koniunktura poprawia się w 11 regionach.

"To trochę tak, jak gdyby więcej osób zgłosiło się do udziału w Maratonie Bostońskim, ale nikt nie biegł szybko" - ocenił wydźwięk "Beżowej księgi" Brian Bethune, ekonomista w firmie IHS Global Insight.

Fed podkreślił w raporcie, że widoczne jest ożywienie w produkcji przemysłowej, budownictwie, usługach niefinansowych, transporcie, turystyce i sprzedaży detalicznej. Konsumenci wciąż jednak koncentrują się na najbardziej potrzebnych dobrach, stroniąc od dużych wydatków.

Nie widać natomiast poprawy w sektorze nieruchomości komercyjnych i w sektorze finansowym.

Fed wskazał również, że wśród uczestników amerykańskiej gospodarki widoczne jest zaniepokojenie następstwami kryzysu fiskalnego w strefie euro oraz wycieku ropy naftowej w Zatoce Meksykańskiej.
(PAP)

INDEX

Powrót...

Zapisz się na naszą listę
Email
Imie i nazwisko

 

 

Spis Książek Biblioteki SPK
Polsat Centre
Człowiek Roku 2008


 


Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę


 



Irena Dudek zaprasza na zakupy do Polsat Centre Moje motto: duży wybór, ceny dostępne dla każdego, miła obsługa. Polsat Centre217 Selkirk Ave Winnipeg, MB R2W 2L5, tel. (204) 582-2884

Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę


 

 Polskie programy telewizyjne w Twoim domu 16 kanałów

TVP1, TVP2, TVN, TVN24, TVN7, Polsat, Polsat2 ,TV Polonia, TVPuls, Eurosport, Polsatsport, Nsport, AXN/Discovery, Boomerang, TV4,

Viva IPMG to system który umożliwi Ci stały odbiór tych programów To nie jest Slingbox czy Hava Potrzebny Telewizor, IPMG box, Router i internet
Box kosztuje 200CDN, miesięczna opłata 50CDN i jednorazowa opłata za aktywacje 50CDN Dzwoń na
282-2090 do Janusza


 



189 Leila Ave
WINNIPEG, MB R2V 1L3
PH: (204) 338-9510



 

 

Kliknij tutaj, aby wejść na stronę gdzie można ściągnąć nagrania HYPERNASHION za darmo!!!

 


 

Royal Canadian Legion
Winnipeg Polish Canadian Branch 246
1335 Main St.
WINNIPEG, MB R2W 3T7
Tel. (204) 589-m5493

 


 

 

189 Leila Ave
WINNIPEG, MB R2V 1L3
PH: (204) 338-9510

“Klub 13”
Polish Combatants Association Branch #13
Stowarzyszenie Polskich Kombatantów Koło #13
1364 Main Street, Winnipeg, Manitoba R2W 3T8
Phone/Fax 204-589-7638
E-mail: club13@mts.net
www.PCAclub13.com


 

Zapisz się…
*Harcerstwo
*Szkoła Taneczna S.P.K. Iskry
*Zespół Taneczny S.P.K. Iskry
*Klub Wędkarski “Big Whiteshell”
*Polonijny Klub Sportowo-Rekreacyjny