Polonia Winnipegu
 Numer 50

              20 listopada, 2008      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu

Poza gniazdem. Wizerunki emigrantki polskiej w Kanadzie w XX wieku. Książka prof. Marii Anny Jarochowskiej.

INDEX

POZA  GNIAZDEM. WIZERUNKI  EMIGRANTKI  POLSKIEJ  W  KANADZIE  W  XX  WIEKU


CZĘŚĆ DRUGA : W pojedynkę

ROZDZIAŁ III
Imigrantów przybywa, Kanada się zmienia



Po zakończeniu wojny w 1945 roku przed milionami Polaków rozsianych po całym świecie stanęła konieczność dokonania wyboru powrotu do Kraju, albo pozostania na emigracji. Bardzo wielu nie chciało lub nie mogło wracać do Polski pod rządy komunistów, więc wybierali emigrację. Do Kanady, w latach 1945 - 1957 przybyło około 65 000 Polaków.[128]

Kanadyjskie urzędy imigracyjne zostały wówczas zalane tysiacami podań o stały pobyt składanymi przez zdemobilizowanych żołnierzy wojsk alianckich pochodzacych z Europy wschodniej i bezdomnych ludzi, DiPisów w czasie wojny wywiezionych do Niemiec przez hitlerowców. Z punktu widzenia rozwijajacej się gospodarczo Kanady, była to okazja do uzupełnienia swego społeczeństwa przez zdrowych (nie przyjmowano chorych i ułomnych) i w dużym procencie wykształconych Europejczyków, którzy nie mogli, albo nie chcieli wrócić do swoich krajów pod sowiecką okupację[129] . Roczne kwoty ilości imigrantów wpuszczonych do Kanady zależały od kraju urodzenia. Stąd zdarzało się, że Polak urodzony w Turcji jako Turek otrzymywał wizę w parę miesięcy, a jego brat urodzony w Polsce musiał na nią czekać parę lat. Było też sporo innych przepisów, które miały sprawdzać polityczną orientację petentów, albo kontrolować czy nie wwożą zwierząt lub rzeczy niepożądanych dla środowiska naturalnego Kanady, jak obowiązkowe w latach 50-tych deklarowanie, że się nie przywozi czerwonych wiewiórek (w Kanadzie są szare i czarne wiewiórki, a tylko na dalekiej północy kraju są czerwone). Strach rządu kanadyjskiego przed importem prostytucji odbijał się specjalnym traktowaniem podań samotnych kobiet przez niektóre urzędy imigracyjne w Europie. Kiedy od grupy młodych kobiet z Niemiec z podpisanymi kontraktatami na pracę zażądano medycznych dowodów dziewictwa w prasie kanadyjskiej podniósł się krzyk o dyskryminowaniu kobiet. Pod naciskiem opinii publicznej paragraf został wycofany. Zaczynały się nowe czasy.

Wraz z powojennym masowym napływem nowych imigrantów nie zmieniły się jednak kanadyjskie przepisy dotyczące pracy fizycznej nowo przybyłych sponsorowanych przez rząd kanadyjski. Według nich każdy młody mężczyzna musiał podpisać kontrakt robotnika rolnego[130] , a kobieta kontrakt służącej lub sprzątaczki.[131]. Z drugiej strony jeśli po jakimś czasie pracy zgłaszający potrzebę robotników lub służących nie mieli dalszej pracy dla zakontraktowanych imigrantów, to lokalne urzędy imigracyjne łatwo zwalniały tych ostatnich z reszty zobowiązań kontraktowych. Pisze o tym T. Wydźga[132]w swoich wspomnieniach. Także jedna z moich znajomych imigrantek, pani Z., która przybyła do Kanady w latach wojny jako kandydatka na służącą (chociaż się zupełnie nie nadawała do tego) opowiadała mi, zaśmiewając się przy tym, że kiedy jej pracodawczyni napisała list do urzędu imigracyjnego o niskich kwalifikacjach przysłanej służacej, urząd ten zwolnił p. Z. z kontraktu i zalecił jej szukanie pracy na własną rękę. Po paru krótkotrwałych zajęciach fizycznych, okazało się, że posiadana przez nią znajomość kilku języków europejskich właśnie jest poszukiwana w federalnym urzędzie imigracyjnym. Moja znajoma przepracowała w nim wiele lat, aż do emerytury.

Maria A. Jabłońska, matka znanego kanadyjskiego pianisty, Marka Jabłońskiego ( urodzonego w Polsce na początku wojny) tak zaczyna opowieść o początkach życia ich rodziny w Kanadzie: "Wylądowaliśmy w Kanadzie w 1949 roku i zaraz jechaliśmy prosto do Edmonton, gdzie przyjaciel mego męża załatwił nam pracę jako pomoc na farmie. Oboje z mężem mieliśmy wykształcenie uniwersyteckie, ale tutaj to nic nie znaczyło. W tamtych czasach było nie możliwe uzyskanie imigracyjnej wizy kanadyjskiej bez podpisania kontraktu pracy na farmie albo w przypadku kobiet pracy służącej. Nawet trzy doktoraty nic by w tym zakresie nie zmieniły. Wprost przeciwnie, mogłyby się przyczynić do zrujnowania szansy otrzymania wizy. Dlatego najlepiej było udawać zwykłego robotnika. Kanada nie chciała przyjmować ludzi wykształconych poza jej granicami, więc lepiej było nie przyznawać się do wyższego wykształcenia. Po kilku latach nagle przepisy zostały zmienione i głoszono potrzebę ludzi wykwalifikowanych w każdym rodzaju profesji i zawodu. Niestety dla nas ta zmiana przyszła za późno. Granice wieku przy przyjmowaniu do pracy w specjalności mego męża były ustalone i on był już za stary. Niemniej byliśmy szczęśliwi, że nie potrzebowaliśmy już pracować dla naszego farmera.[133]

Dla rodzin, które zamierzały pozostać w Quebec'u, gdzie było dużo opuszczonych farm[134], był też możliwy wariant osadzenia na opuszczonej farmie. Farmy te położone zazwyczaj daleko od miast, na terenach nie najwyższej jakości były przeważnie w ruinie. Bez inwentarza żywego, bez elektryczności i często bez wody bieżącej były tak nieatrakcyjne dla Kanadyjczyków, że rząd umyślił osadzać na nich rodziny emigrantów, którzy byliby obowiązani pracować na nich do pięciu lat zanim gospodarstwo przeszłoby na ich własność z prawem ewentualnej sprzedaży. W ten sposób farma zostawała jako tako zagospodarowana, a rząd federalny zostawał zwolniony z odpowiedzialności za przeżycie pierwszych lat przez imigrancką rodzinę.

Taką właśnie farmę w Abercorn otrzymala jako środek do życia rodzina hr. Zamoyskich, którzy chociaż w przedwojennej Polsce mieli ordynację rolną i rozległe dobra, ale przecież nie mieli pojęcia o tym jak się osobiście pracuje na roli. Mimo to na farmie w Abercorn przeżyli kilka lat zanim zdołali się przenieść do Montrealu, gdzie Jadwiga Zamoyska jako jedna z pionierek polskiego sobotniego szkolnictwa poświęciła polskiej Radzie Szkolnej w Montrealu oraz sobotniej szkole polskiej im. Emilii Plater, w dzielnicy montrealskiej Notre Dame de Grace wiele lat swego życia. Długoletnią prezeską Rady Szkolnej i kierowniczką sobotniej polskiej szkoły im. Emilii Plater była też Irena Zofia Romanowska, sanitariuszka z Armii Andersa. W szkole im. Emilii Plater uczyła także Maria Lewicka, członek Szarych Szeregów, jeniec 3 obozów niemieckich. .

Z podobnych "okazji" nabycia farmy na własność skorzystali niektórzy, bardziej profesjonalnie przygotowani ex-wojskowi z Armii Polskiej na Zachodzie, szczególnie jeśli ich żony były gotowe żyć i pracować na farmie. W Quebec'u na kilku takich farmach rozwinęli oni gospodarstwa specjalistyczne, inne zostały zamienione w przedsiębiorstwa agro-turystyczne. Rotmistrz Janusz Wiązowski zmienił swoją farmę w szkołę hippiczną dla młodzieży quebeckiej. Dla dzieci Polaków z Montrealu była to doskonała kombinacja wakacji połączonych z nauką jazdy konnej bardzo modnej w latach sześćdziesiątych [135]. Kilkadziesiąt dziewcząt polskich z Montrealu spędziło tam wspaniałe wakacje, a przy okazji nauczyło się jeździć konno. Innym przykładem sukcesu połączenia rolnictwa z turystyką była założona przez małżeństwo T. Lintnerów "gospoda na wsi" - lodge dla gości z Montrealu. W pięknej okolicy L'Estrie pod miasteczkiem Sutton można było spędzić na niej weekend lub dłuższe wakacje. Jeszcze innym przykładem była farma pułkownika Wacława Makowskiego w okolicy Covey Hills, nie mniej malowniczej, południowo- zachodniej części Quebec'u. Urządzane tam pikniki i spotkania na łonie natury pozwalały licznym Polakom na jednodniowe wypady z upalnego w lecie Montrealu, a także były okazją do spotkań ze współrodakami. Jeszcze innym przykładem jest osiągnięcie Władyslawa Żebrowskiego, który znalazł swoje miejsce w Kanadzie nad Pacyfikiem. Zamieszkał on samotnie na górze Whistler położonej w pobliżu Vancouveru. Przejęty wspaniałym widokiem i doskonałymi warunkami dla zimowej turystyki namówił kilku znajomych inwestorów do zagospodarowania części góry Whistler jako ośrodka narciarskiego. Pomysł okazał się niezwykłym sukcesem i Whistler stał się znanym międzynarodowym ośrodkiem turystycznym na zachodnim wybrzeżu Kanady. Jego podmiejskość - jest położony w odległości mniej więcej godziny jazdy samochodem od Vancouveru, pozwala turystom na korzystanie w ciągu dnia z warunków śnieżnych góry, a wieczorem z przyjemności pięknego miasta o kolorycie międzynarodowym.

W latach czterdziestych i pięćdziesiątych życie imigrantów było nadal oparte na ciężkiej pracy i nie było wolne od dyskryminacji. Wprawdzie ta ostatnia w dużej mierze zawsze zależała od charakteru poszczególnych ludzi, ale w miarę jak do Kanady napływali ludzie z demobilu i DiPisi z wyższym wykształceniem dyskryminowanie imigrantów zaczynało w ośrodkach miejskich graniczyć ze śmiesznością. Tylko bardzo ograniczeni ludzie mogli nie zauważyć, że przybysze z Europy ( nawet jeśli pracowali fizycznie) mieli postawę ludzi ogładzonych i wykształconych, co często imponowało ludziom miejscowym. Zdarzało się jednak, że w ferworze budowania własnych fortun, dużych lub małych, niektórzy Kanadyjczycy ignorowali uwagi urzędów imigracyjnych i stosowali wyzysk emigrantów traktowanych z pozycji lokalnej wyższości. Szczególnie odczuwali to imigranci kierowani do małych ośrodków, gdzie fizyczne oddalenie od centrów życia politycznego i kulturalnego Kanady sprawiało, że nie było ani kontroli ich zachowania, ani lokalnych impulsów do zaniechania dyskryminacji. W większych miastach Kanady można było natomiast znaleźć przykłady eksploatacji imigrantów wywołanej zawiścią wobec lepszych fachowców, ale zbyt niepewnych jeszcze swoich praw, aby się o nie upominać. Jak wspomina Irena Domecka "W latach 50-tych ( w Albercie - mój dopisek) istniała wyraźna dyskryminacja wobec Polaków. W tym też czasie grupy etniczne innych narodowości zaczęły występować do rządu prowincjalnego ze skargami na dyskryminację i z postulatami zmian. W związku z tym rząd Alberty powołał w 1956 roku Radę Obywatelską ( Citizenship Council ), która stała się kanałem przekazywania rządowi skarg i postulatów etnicznych. Jako wiceprezeska Rady mogłam podjąć wiele działań, które odbiły się nie tylko na moim życiu ale i na polonijnym. Nawiązałam kontakty i współpracę z innymi grupami etnicznymi w mieście, w tym z najliczniejszymi - włoską i ukraińską. Chociaż kilka lat później Radę Obywatelską rozwiązano, jej działalność przyczyniła się istotnie do zorganizowania się grup etnicznych w Albercie, dając początek ruchowi wielokulturowości"[136]

Barry Broadfoot, który w 1986 roku opublikował wspomnienia imigrantów z lat 1945-1967 cytuje ostre opinie na temat dyskryminacji pozbierane przez niego wśród Neo-Kanadyjczyków. Opinie cytowane przez B. Broadfoot są skrajne i dlatego nie często są wzmiankowane w innych publikacjach dotyczących imigrantów kanadyjskich. Nadal preferowane są opisy które ograniczają się do wychwalania dzielności nowo przybyłych i ich nadzwyczajnej woli w budowaniu nowego życia w Kanadzie. Prawda jednak leży po środku. "Dobroczynny" wpływ wojny na Kanadę oraz powojenne pogłębianie się demokracji w całym Kraju znalazły odbicie w interwencjach w parlamencie kanadyjskim. Dotyczyły one losu powojennych imigrantów i domagały się łagodzenia początkowych trudności, na które natrafiali nowi imigranci. Jedną z takich interwencji była mowa Bernarda Dubieńskiego w senacie kanadyjskim w 1947 roku podkreślająca potrzebę zmian ustawodawczych prowadzących do nowej koncepcji społeczeństwa kanadyjskiego[142].

Z chwilą, kiedy do świadomości społecznej dotarł fakt, że Kanada to kraj imigrantów, dawna idea brytyjskiego kraju ( British Country) została zastąpiona przez koncepcję mozaiki etnicznej. Dla wielu przedstawicieli kolejnego pokolenia imigrantów, którzy weszli do kanadyjskiej klasy średniej, różnorodność etniczna oznaczała bogactwo społeczne. Powiedzenie wszyscy jesteśmy imigrantami, tyle, że jedni wcześniej, a drudzy później przybyli [143] jest już wyraźnym odrzuceniem dawnej niechęci do imigrantów. I tak od późnych lat 50-tych w społeczeństwie kanadyjskim zaczynały się najpierw pojawiać, a następnie dominować cechy tolerancji i życzliwości wobec przybywających imigrantów. Był to zresztą okres dobrobytu i świadomości, że świat się zmienił i stare wartości musza być poddane skrupulatnemu przeglądowi.

O dekadę wcześniej- w latach pięćdziesiątych- zaczęła się w Quebec'u revolution tranquille, ferment polityczno - społeczny, który wyniósł do władz prowincjalnych ludzi młodych, dobrze wykształconych i gotowych zmienić oblicze społeczeństwa qubeckiego z zacofanego na otwarte na zmiany. Stuletnia rocznica istnienia Kanady jako Dominium przypadająca w roku 1967[144] przyspieszyła rozlewanie się fali modernizacji na wszystkie inne prowincje.[145] Dostosował się do niej i rząd federalny wprowadzając zmiany w prawie imigracyjnym. Jednocześnie coraz wyraźniej zaczynała być odczuwana w Kanadzie świadomość różnic pomiędzy Europą i Ameryką. Ogrom kataklizmu II wojny światowej przeraził co wrażliwszych Kanadyjczyków i rozbił w puch dawny podziw prowincjonalnego Dominium dla Europy. Współczucie dla uciekinierów ze starego kontynentu nieprawdopodobnie zrujnowanego i wygłodzonego powoli przekładało się na realia. Działało także zrozumienie potrzeby szybkiego wzrostu ludności. Powojenny dobrobyt zależał od tego. Canada is coming of age ( Kanada dorosła) mawiano w Winnipegu w roku 1967 o nowym obliczu tego ogromnego kraju. Wreszcie dzięki II wojnie światowej Kanada zaistniała na mapie świata jako kraj prawa i porzadku , więc rządowi federalnemu chodziło o to, aby świat postrzegał Kanadę także jako kraj spokoju, tolerancji i dobrobytu. Polityka imigracyjna miała ten obraz utrwalić i dostosować do niego rzeczywistość w Kraju.

Wprowadzone poprawki do prawa imigracyjnego zmierzały do zapewnienia nowo przybyłym łatwiejszego startu. Tak postępowały już Stany Zjednoczone, ofiarowując najlepszym z potencjalnych imigrantów wszelką pomoc w zadomowieniu się i wielkie zarobki. Tej niełatwej konkurencji swego południowego sąsiada Kanada musiała sprostać przez odpowiednie poprawki w starym prawie imigracyjnym. Prędko się także stało wiadome, że przez przyciąganie wykształconych imigrantów, Kanada oszczędzała na kosztach wykształcenia. Warto zatem było organizować dla nich bezpłatne kursy języka i ułatwiać im stawianie pierwszych kroków na kanadyjskiej ziemi dopóki miejscowe uczelnie nie wypuszczą wystarczającej liczby własnych absolwentów.

 

 
INDEX



Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228