Polonia Winnipegu
 Numer 57

             15 stycznia, 2009      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu


INDEX

 

WIADOMOŚCI PROSTO Z POLSKI

Środa, 2009-01-14

Prezydenci Polski i Ukrainy proponują spotkanie ws. konfliktu gazowego

Prezydent Lech Kaczyński i prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko rozmawiali w środę telefonicznie z premierem Czech Mirkiem Topolankiem i zaproponowali pilne spotkanie w Pradze "wszystkich stron konfliktu gazowego z przywódcami państw UE".
O rozmowie obu prezydentów z premierem Czech - które obecnie przewodzą pracom Unii Europejskiej - poinformowała Kancelaria Prezydenta RP.
- Prezydenci zaproponowali zorganizowanie w Pradze pilnego spotkania wszystkich stron konfliktu gazowego z przywódcami państw Unii Europejskiej w celu rozwiązania kryzysu - głosi komunikat Kancelarii Prezydenta RP.
Wiktor Juszczenko spotkał się z Lechem Kaczyńskim w prezydenckiej rezydencji w Wiśle.
Prezydent Ukrainy zapewnił po spotkaniu, że strona ukraińska nie podejmowała żadnych działań mających na celu zablokowanie dostaw rosyjskiego gazu do Europy. Oświadczył także, że Ukraina nie dokonała nielegalnego poboru gazu z sieci "ani jednego metra sześciennego".
Juszczenko podkreślił też, że Ukraina w całości rozliczyła się z Rosją za gaz, który został przez Kijów zużyty w listopadzie i grudniu.
Gazprom wstrzymał dostawy gazu na Ukrainę 1 stycznia. W ciągu kilku dni dostawy rosyjskiego gazu przez Ukrainę zostały całkowicie wstrzymane m.in. do Bułgarii, Grecji, Macedonii i Chorwacji.
We wtorek, kilka godzin po odkręceniu kurków rosyjski Gazprom oświadczył, że Ukraina zablokowała wszystkie działania związane z tranzytem gazu do Europy. Ukraiński Naftohaz przyznał, że nie odbiera gazu, gdyż warunki przesyłu gazu przez Rosjan są nie do zaakceptowania.
Ukraiński prezydent powiedział, że Ukraina oczekuje od Rosji "bez żadnych warunków" dostarczenia do jej wschodniej granicy ilości gazu zakontraktowanego przez inne państwa europejskie.
Z kolei czeski wicepremier ds. europejskich Alexandr Vondra ostrzegł, że odcięcie dostaw rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy zagraża stosunkom UE z Ukrainą i Rosją.
- Zaczyna nam brakować czasu, a powinniśmy już mieć rezultaty (tj. wznowienie dostaw) - powiedział Vodra podczas debaty w Parlamencie Europejskim, poświęconej kryzysowi gazowemu.
Jak dodał, "jeśli nie będziemy mieli rezultatów, w nieunikniony sposób będzie to miało konsekwencje polityczne dla naszych stosunków z obu krajami". Nie wyjaśnił, jakie "konsekwencje polityczne" ma na myśli.
Natomiast prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zaproponował zwołanie 17 stycznia w Moskwie szczytu państw-odbiorców rosyjskiego gazu i państw tranzytowych.
Miedwiediew wystąpił z taką propozycją, przyjmując w swojej rezydencji w Barwisze koło Moskwy premierów Mołdawii, Słowacji i Bułgarii - Zinaidę Grecianii, Roberta Fico i Sergeja Staniszewa, którzy przyjechali w tym dniu do Moskwy, aby podjąć próbę przywrócenia dostaw rosyjskiego gazu do swoich krajów.
Według rosyjskiego prezydenta celem tego spotkania byłoby zażegnanie obecnego konfliktu i zastanowienie się, jak zapobiec takim kryzysom w przyszłości.
PAP

W czwartek nastąpią zmiany w otoczeniu prezydenta

W czwartek o godz. 17 ma odbyć się uroczystość powołania posła PiS Aleksandra Szczygły na stanowisko szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego - dowiedziała się nieoficjalnie Polska Agencja Prasowa. Piastujący do tej pory to stanowisko Władysław Stasiak ma zostać wiceszefem Kancelarii Prezydenta.
Kancelaria Prezydenta poinformowała oficjalnie, że w czwartek prezydent dokona zmian na stanowiskach szefa BBN i wiceszefa Kancelarii. Nie podano jednak żadnych nazwisk. Wcześniej informację o tych zmianach podała "Rzeczpospolita".
Kariera Stasiaka
Władysław Stasiak został szefem BBN w listopadzie 2007 roku. Ma 41 lat. Pochodzi z Wrocławia. Jest absolwentem Wydziału Historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego oraz Krajowej Szkoły Administracji Publicznej.
Po studiach w KSAP, w latach 1993-2002, pracował w Najwyższej Izbie Kontroli. Był m.in. wicedyrektorem Departamentu Obrony Narodowej i Bezpieczeństwa Wewnętrznego NIK, odpowiedzialnym za kontrole dotyczące badania i oceny sprawności działania policji, Straży Granicznej i Państwowej Straży Pożarnej. Pełnił tę funkcję, gdy prezesem Izby był obecny prezydent Lech Kaczyński.
W listopadzie 2002 r., gdy L. Kaczyński został prezydentem Warszawy, Stasiak objął funkcję jego zastępcy. W warszawskim Ratuszu odpowiadał m.in. za sprawy bezpieczeństwa publicznego, działalność straży miejskiej oraz ewidencję ludności, ochronę zdrowia, sport i kulturę fizyczną.
Trzy lata później, po wygranych przez PiS wyborach - w listopadzie 2005 r., Stasiak powołany został na stanowisko wiceministra spraw wewnętrznych i administracji. W resorcie odpowiadał za nadzór nad policją, Strażą Graniczną i Biurem Ochrony Rządu.
W sierpniu 2006 r. został szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Rok później, w sierpniu 2007 r. został ministrem SWiA, po tym jak odwołany został ówczesny szef tego resortu Janusz Kaczmarek w związku z przeciekiem w tzw. aferze gruntowej. Do BBN wrócił po trzech miesiącach.
Kariera Szczygły
Aleksander Szczygło już trzecią kadencję jest posłem PiS. W czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości Szczygło był także szefem Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i ministrem obrony narodowej.
Szczygło odbył studia prawnicze na Uniwersytecie Gdańskim pod opieką obecnego prezydenta. W 1996 r. odbył studia podyplomowe z zakresu administracji na University of Wisconsin w USA, gdzie otrzymał stypendium rządu USA. W latach 1990-91 pracował jako specjalista w biurze prawnym Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność".
Od 1991 do 1992 r. zajmował stanowisko specjalisty ds. legislacyjnych w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. W latach 1992-1995 pełnił funkcję dyrektora gabinetu prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Izbą kierował wówczas Lech Kaczyński. Od stycznia do października 1997 roku był doradcą głównego inspektora w Głównym Inspektoracie Pracy.
W latach 1997-2000 Szczygło zajmował stanowisko dyrektora departamentu w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej. W czerwcu 2000 r. został doradcą prezesa zarządu banku PKO BP SA.
PAP

IPN chce wyjaśnić sprawę zbiorowej mogiły w Malborku

Na prośbę prokuratury rejonowej w Malborku IPN będzie szukał w swoich archiwach informacji, które mogą pomóc wyjaśnić sprawę zbiorowej mogiły, na jaką natrafiono w tym mieście. Ze zbiorowego grobu wydobyto dotąd szczątki ponad 1800 osób.
Jak poinformował szef malborskiej prokuratury rejonowej, zajmującej się sprawą, Waldemar Zduniak, podległa mu jednostka skierowała do warszawskiego IPN prośbę o przeszukanie jego archiwów. Prokuratorzy mają nadzieję, że w dokumentach Instytutu znajdą się jakieś informacje związane z odkrytą w Malborku zbiorową mogiłą.
- Oczywiście przejrzymy archiwa - powiedział rzecznik prasowy IPN Andrzej Arseniuk. Na szczątki pochowane na jednej z działek w centrum Malborka natrafiono przy okazji prac poprzedzających budowę hotelu w październiku ub.r. Prace przy ekshumacji ciągle trwają. Dotąd z ziemi wydobyto szczątki ponad 1800 ludzi, zarówno kobiet, mężczyzn, jak i dzieci. Niewielka część szkieletów nosi ślady po kulach.
Próbując wyjaśnić okoliczności, w jakich zginęli ludzie pochowani w zbiorowej mogile, malborska prokuratura poprosiła wcześniej o pomoc gdański oddział IPN. - W naszych podręcznych archiwach nie natrafiliśmy jednak na żadne informacje, które mogłyby pomóc wyjaśnić tą sprawę - powiedział szef gdańskiego pionu śledczego IPN Maciej Schulz.
Pracownik Muzeum Zamkowego w Malborku i jednocześnie znawca historii miasta Bernard Jesionowski sądzi, że mogą być to szczątki cywilnych niemieckich mieszkańców Malborka, którzy zmarli lub zostali zabici na początku 1945 roku, m.in. w czasie walk między wojskami rosyjskimi a niemieckimi.
- Wprawdzie już w końcu 1944 roku niemieckie dowództwo rozkazało ludności cywilnej opuścić Malbork, była jednak spora grupa osób, które nie posłuchały tego nakazu - wyjaśnił Jesionowski dodając, że w Malborku pozostało kilka tysięcy cywilów. - Los części z nich, według różnych źródeł od kilkuset do 1,5 tysiąca osób, dotąd był nieznany - powiedział Jesionowski.
Według Jesionowskiego, część z nich mogła umrzeć na skutek różnego rodzaju chorób, część mogła zostać zabita. Jego zdaniem ciężka zima na przełomie 1944 i 1945 roku mogła sprawić, że mieszkańcy, mimo toczących się na ulicach walk, wychodzili z kryjówek, aby zdobyć opał czy jedzenie, i ginęli od przypadkowych kul. Jesionowski nie wyklucza jednak, że część ludzi pochowanych w mogile mogła zostać zastrzelona.
Zgodnie z teorią Jesionowskiego, zbiorowa mogiła mogła powstać pod koniec zimy lub wiosną 1945 roku, w czasie porządkowania miasta. Podobne zdanie na temat okoliczności powstania zbiorowego grobu ma także prokurator Maciej Schulz. - Ciała mogły zostać zwiezione z całego miasta i umieszczone w naturalnym zagłębieniu, np. leju po bombie - powiedział Schulz.
Wyjaśnieniem sprawy masowego grobu znalezionego w Malborku, zainteresowany jest Rzecznik Praw Obywatelskich. - W poniedziałek wysłaliśmy do gdańskiego IPN list, w którym rzecznik prosi o informacje na temat działań, jakie podjęła ta instytucja tej sprawie - powiedziała Marta Kukowska z wydziału komunikacji społecznej w biurze RPO. List nie dotarł jeszcze do Gdańska.
PAP 

Wtorek, 22009-01-13

Prezydent zawetował kolejną ustawę

Prezydent Lech Kaczyński zawetował ustawę o funduszach dożywotnich emerytur kapitałowych - poinformowała Kancelaria Prezydenta.
Prezydent podpisał natomiast nowelizację ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy oraz niektórych innych ustaw.
O godz. 14 podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Andrzej Duda spotka się z dziennikarzami, aby - jak podało w komunikacie biuro prasowe prezydenckiej kancelarii - uzasadnić odmowę podpisania przez Lecha Kaczyńskiego ustawy z dnia 19 grudnia 2008 r. o funduszach dożywotnich emerytur kapitałowych.
Ustawa o funduszach dożywotnich emerytur kapitałowych zawiera rozwiązania techniczne i miała wejść w życie 1 stycznia 2013 r. Przewiduje ona utworzenie zakładów emerytalnych, zarządzających funduszami emerytalnymi, które będą wypłacały dożywotnie emerytury kapitałowe. Jeden zakład ma zarządzać tylko jednym funduszem.
Dla zapewnienia bezpieczeństwa wypłaty świadczeń zakłady będą musiały tworzyć rezerwy dożywotnich emerytur kapitałowych i rezerwy regulacyjne.
W grudniu prezydent podpisał ustawę o dożywotnich emeryturach kapitałowych, która reguluje zasady wypłacania emerytur w tzw. nowym systemie, czyli z indywidualnych kont w Otwartych Funduszach Emerytalnych (tzw. II filar). Jako pierwsze nowe emerytury otrzymają po 1 stycznia 2009 r. osoby urodzone w 1949 roku, czyli najstarszy rocznik uprawniony do korzystania z II filara. Trafią one wyłącznie do kobiet. Mężczyźni, ze względu na wyższy o 5 lat wiek emerytalny, po raz pierwszy otrzymają je w 2014 r.
Ten 5-letni okres - zdaniem prezydenta - pozwala na uznanie, że "uda się jeszcze poprawić błędy w ustawie o emeryturach kapitałowych". Prezydent zaliczył do nich przede wszystkim brak waloryzacji świadczeń i dziedziczenia środków zgromadzonych w OFE.
PAP

Chrześcijanie wschodni żegnają stary rok

Kilka tysięcy żyjących na Podkarpaciu grekokatolików i prawosławnych pożegna we wtorek stary rok zgodnie z kalendarzem juliańskim.
- Z uwagi, że koniec starego roku przypada w środku tygodnia na najbliższą noc zaplanowano mniej zabaw, zwanych małankami niż w poprzednim roku. W wielu miejscowościach regionu, m.in. w Mokrem k. Sanoka, odbędą się one w nocy z piątku na sobotę - powiedział proboszcz parafii greckokatolickiej w Komańczy w Bieszczadach, ks. Andrzej Żuraw.
Od początku lat 90. małanki cieszą się coraz większą popularnością. Zresztą nie tylko u grekokatolików i prawosławnych.
- Coraz częściej w miejscowościach, gdzie mieszkają chrześcijanie wschodni i zachodni, stary rok żegna się dwukrotnie, zgodnie z kalendarzem gregoriańskim i juliańskim - dodał ks. Żuraw.
W Nowy Rok chrześcijanie wschodni przypominają jednego z ojców kościoła Bazylego Wielkiego.
PAP

Kto zostanie nową twarzą polskiego Episkopatu?

Według "Gazety Wyborczej", bardzo możliwe jest, że nowym przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski zostanie metropolita gdański arcybiskup Sławoj Leszek Głódź. Z informacji dziennika wynika, że jego kontrkandydatami mogą być metropolita warszawski arcybiskup Kazimierz Nycz, a także krakowski - kardynał Stanisław Dziwisz. Choć nie jest też wykluczone, że biskupi wybiorą na drugą kadencję arcybiskupa Józefa Michalika.
"Gazeta Wyborcza" pisze, że metropolita gdański ma atut, którego brakuje pozostałym kandydatom: bardzo chętnie widziałby siebie w roli przewodniczącego. - Dla arcybiskupa Głódzia to naturalne, że będzie kandydował. Poza tym to mistrz wygrywania większych i mniejszych wyborów - twierdzi w rozmowie gazetą osoba zbliżona do Episkopatu.
Dziennik ustalił też, że kard. Dziwisz i abp Nycz są intensywnie namawiani przez biskupów do kandydowania. Tyle, że żaden z nich nie ma przekonania do tej funkcji. Jeśli jednak kard. Dziwisz zadeklaruje, że jest gotowy przejąć stery w Episkopacie, mógłby liczyć na głosy zarówno liberalnego, jak i konserwatywnego skrzydła Episkopatu, mimo że znany jest raczej jako krytyk środowiska Radia Maryja.
Jeden z rozmówców gazety twierdzi, że kard. Dziwisz odmówi kandydowania, bo nie czuje się na siłach - także ze względu na wiek. Ale może "namaścić" na to stanowisko abp. Nycza i - z powodzeniem - przekonywać biskupów do głosowania na niego.
Wszystko rozegra się 10 marca na zebraniu plenarnym w Warszawie, kiedy biskupi wybiorą nowego przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski.
IAR

Poniedziałek, 2009-01-12

NA AUKCJACH I ZA GRANICAMI WCIĄŻ TRWA ZBIÓRKA
Po finale Orkiestra gra dalej!


Choć XVII finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy przeszedł już do historii, to zbiórka wciąż trwa. Z aukcji internetowych i spoza granic kraju nadal płyną pieniądze na sprzęt pozwalający wcześnie wykrywać nowotwory u dzieci. Do wzięcia wciąż jest najbardziej spektakularny fant Orkiestry - porsche boxster Agaty Kuleszy.
Do zakończenia aukcji pozostał jeszcze tydzień, ale żeby prowadzić w licytacji trzeba podbić cenę już do ponad 250 tys. zł. Już ta kwota znacznie przewyższa wartość innych fabrycznych egzemplarzy boxsterów sprzedawanych w internecie, a sięga nawet tych specjalnie tuningowanych. Można więc się spodziewać, że za tydzień poznamy szczęśliwego nabywcę najdroższego w Polsce, a może i Europie, porsche boxster.
Mimo kryzysu gospodarczego, jak zawsze do tej pory, i tym razem WOŚP pewnie zmierza do pobicia finansowego rekordu sprzed roku. Wynosi on ponad 34 mln zł., a w tym roku Orkiestra dobyła ich już ponad 32,5 mln. Pieniądze jednak wciąż spływają a ich pełną sumę poznamy dopiero pod koniec lutego. Już jednak można być pewnym, że XVII finał był rekordowy.
Kask mistrza i rejs łodzią podwodną
Auto laureatki "Tańca z gwiazdami" należy do wyjątkowo w tym roku prestiżowo obsadzonej gamy sportowo-motoryzacyjnych artykułów. Drugie miejsce wśród nich zajmuje licytacja kasku byłego mistrza świata Formuły 1, Fernando Alonso. Żeby liczyć się w aukcji, trzeba obecnie zalicytować przynajmniej 15 tys. zł. Do końca aukcji zostały dwa dni.
Inne spektakularne aukcje dotyczą jednodniowego rejsu okrętem podwodnym, który wart jest ponad 12 tys. zł. na dziewięć dni przed końcem licytacji. Hitem jest również kultowy kalendarz Pirelli 2009 - ponad 7 tys. zł i cztery dni do końca. Za dzień, w redakcji "Faktów" TVN, w towarzystwie Kamila Durczoka, na osiem dni przed końcem licytacji, internauci gotowi są zapłacić już 5 tys. zł.
Konto Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zasilą jeszcze także Polacy spoza granic kraju. W Stanach Zjednoczonych zbierali oni pieniądze już od piątku i jeszcze nie skończyli kwesty. Na wschodnim wybrzeżu USA zamierzają kontynuować akcję przez kilka następnych dni oraz w kolejny weekend.
Plus dla Nowej Anglii; wstyd w Chicago
Najwięcej polonusów wzięło udział w akcji w stanie Connecticut. Włączyło się do niej także polskie radio nadające w Nowym Jorku.
Niestety, nie spisali się Polacy w największym mieście polonii na świecie. Choć w Chicago mieszka około 2 mln osób polskiego pochodzenia, to nie zorganizowano tam ani jednego sztabu WOŚP.
tvn24.pl 

Przyczyna śmierci gen. Sikorskiego: uraz głowy?

Rozległy uraz głowy spowodowany uderzeniem w element samolotu w czasie katastrofy mógł spowodować śmierć generała Władysława Sikorskiego. Zgon nastąpił w kilkadziesiąt sekund po upadku maszyny do morza. To wstępne wyniki ekshumacji, które podaje RMF FM. IPN z kolei informuje: "Nie powstała dotąd kompleksowa opinia medyczna, skupiająca wszystkie informacje uzyskane dzięki ekshumacji zwłok gen. Władysława Sikorskiego". Prokuratorzy mówią, że dopóki taka opinia nie będzie gotowa, wszelkie informacje na temat przyczyn śmierci generała są przedwczesne.
- Dopiero dziś do medyków sądowych miał trafić materiał z Instytutu Radiologii, niezbędny do zweryfikowania niektórych informacji. Także materiał z tomografii komputerowej nie został ostatecznie opracowany - powiedziała naczelnik pionu śledczego katowickiego IPN, prok. Ewa Koj.
Jak powiedziała, poszczególne ekipy medyczne kończą już swoje cząstkowe opracowania, jednak o wynikach ich pracy będzie można mówić wówczas, gdy wszystkie ustalenia zostaną zsumowane i wzajemnie zweryfikowane.
Z ustaleń RMF FM wynika, że w płucach Naczelnego Wodza nie stwierdzono śladów wody. Śmierć mogła nastąpić jeszcze przed zatonięciem samolotu. Oprócz urazów głowy generał w kilku miejscach miał również złamane nogi. Badania toksykologiczne nie wykazały żadnych śladów substancji chemicznych, więc może to wykluczać hipotezę o otruciu.
Prok. Koj nie skomentowała tych doniesień, zaznaczając, że podawanie jedynie cząstkowych informacji byłoby nieodpowiedzialne, tym bardziej, że może się zdarzyć, iż ustalenia ekspertów medycznych z jednej dziedziny nie w pełni pokrywają się z oceną lekarzy innej specjalności.
Prokurator przypomniała, że 29 stycznia IPN ma przedstawić informację na temat wyników przeprowadzonej w listopadzie ekshumacji zwłok gen. Sikorskiego. Niezależnie od opracowywania wyników ekshumacji prokuratorzy prowadzą inne czynności w trwającym śledztwie.
W ubiegłym tygodniu śledczy zakończyli pracę w brytyjskich archiwach. Chociaż przeprowadzona kwerenda pozwoliła na skopiowanie wielu dokumentów związanych z generałem, będą konieczne kolejne wyjazdy do Wielkiej Brytanii. Prokuratorzy liczą, że Brytyjczycy na ich prośbę przeprowadzą kwerendę także w swoich tajnych archiwach. Przypuszczają, że muszą tam być jakieś materiały związane ze śmiercią premiera rządu na uchodźstwie i naczelnego wodza.
W śledztwie trwają też przesłuchania świadków. Osoby, które mówią, że mają wiedzę na temat okoliczności śmierci generała, zgłosiły się także do polskich placówek dyplomatycznych.
Gen. Władysław Sikorski wraz z córką i grupą współpracowników zginął 4 lipca 1943 r. w katastrofie lotniczej w Gibraltarze. Katowicki oddział IPN śledztwo dotyczące śmierci gen. Sikorskiego wszczął 3 września, uznając, że są przesłanki do postawienia hipotezy, iż Sikorski zginął w wyniku spisku. Wcześniej szczeciński oddział IPN odmawiał rozpoczęcia śledztwa uznając, że generał zginął w katastrofie, a nie w wyniku zamachu.
Zwłoki generała pochowano na cmentarzu polskich lotników w brytyjskim Newark. W 1993 roku zostały przeniesione na Wawel. 25 listopada tego roku dokonano ekshumacji Sikorskiego. pobrane wówczas próbki do badań i oględziny szczątków mają umożliwić odpowiedź na pytanie o przyczyny śmierci generała.
RMF FM

Niedziela, 2009-01-11

80-lecie wybitnej polskiej skrzypaczki W. Wiłkomirskiej

W Filharmonii Narodowej w Warszawie odbędzie się w niedzielę wieczorem koncert symfoniczny z okazji 80. urodzin Wandy Wiłkomirskiej. Wybitna skrzypaczka przez 22 lata była solistką Filharmonii Narodowej w Warszawie, towarzysząc orkiestrze w jej licznych podróżach. Zapraszano ją także na tournées innych orkiestr. Jako solistka brała udział w inauguracji - odbudowanej po wojennych zniszczeniach - Filharmonii Narodowej w Warszawie, otwarciu Barbican Hall w Londynie. Dała również inauguracyjny recital oraz wystąpiła na pierwszym koncercie orkiestry Sydney Symphony w Operze w Sydney.
Wanda Wiłkomirska wyjechała z Polski po 13 grudnia 1981 roku. Wróciła dopiero po upadku komunizmu, w 1990 roku.
Podczas dzisiejszego koncertu w Filharmonii Narodowej zostaną wykonane utwory Johannesa Brahmsa, Karola Lipińskiego i Ludwiga van Beethovena. Wśród gości biorących udział w koncercie wystąpią również wybitni soliści. Skrzypkowie: Kaja Danczowska, Konstatnty Andrzej Kulka, Andrzej Gębski i Anna Maria Staśkiewicz. Wystąpi także trzech wiolonczelistów: Tomasz Strahl, Andrzej Wróbel Rafał Kwiatkowski oraz dwóch pianistów: Waldemar Malicki i Oskar Jezior. Będzie im towarzyszyć Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Narodowej pod dyrekcją Antoniego Wita.
Cały dochód z koncertu - z inicjatywy skrzypaczki - zostanie przeznaczony na rzecz Domu Muzyka Seniora. Pierwszy w Polsce Dom Muzyka Seniora powstaje w Kątach koło Góry Kalwarii. Fundacja, która jest inicjatorem przedsięwzięcia, stara się w tym roku o środki z funduszy europejskich na rozpoczęcie budowy Domu.
Koncert otrzymał Patronat Honorowy Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdana Zdrojewskiego.
IAR

CZŁONKOWIE KOMISJI WERYFIKACYJNEJ NIE DOPEŁNILI OBOWIĄZKÓW?
Prokuratura zajęła się zaginionymi aktami SKW


Kto odpowiada za zaginięcie 18 dokumentów, które - jak twierdzi szef MON Bogdan Klich - przez zaniedbania członków komisji weryfikacyjnej nie wróciły do Służby Kontrwywiadu Wojskowego z BBN? Odpowiedź na to pytanie ma przynieść tajne śledztwo, które wszczęła w tej sprawie warszawska prokuratura okręgowa. Doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożył we wrześniu 2008 szef SKW Janusz Nosek.
Sprawa dotyczy "przeprowadzki" dokumentów z lipca tego roku.
Przeprowadzka niekontrolowana?
Po tym jak 30 czerwca upłynął termin działania komisji, która pod przewodnictwem Jana Olszewskiego weryfikowała żołnierzy zlikwidowanych Wojskowych Służb Informacyjnych, 1 lipca SKW przewiozła akta komisji z siedziby Biura Bezpieczeństwa Narodowego ponownie do swojej siedziby.
Dokumenty były zdeponowane w prezydenckim BBN od listopada 2007 r. - przeniósł je tam Olszewski z siedziby SKW po powstaniu koalicji PO-PSL. Ale kilka dni później szef MON Bogdan Klich stwierdził, że brakuje 18 dokumentów pobranych przez członków komisji. 13 z nich miał wziąć poprzedni szef komisji Antoni Macierewicz.
Macierewicz odpierał zarzuty, tłumacząc, że cały bałagan jest efektem zaniedbań, do których doszło podczas wywożenia materiałów z BBN. - Nie zrobiono wówczas nawet spisu zdawczo-odbiorczego - tłumaczył wtedy.
Tajne śledztwo
We wrześniu szef SKW płk Janusz Nosek złożył jednak w warszawskiej prokuraturze zawiadomienie o możliwości przestępstwa niedopełnienia obowiązków służbowych przez członków komisji weryfikacyjnej. Grozi za to do 3 lat więzienia.
Rzecznik prokuratury potwierdził, że śledczy badają sprawę, ale o szczegółach śledztwa nie chciał nic mówić, powołując się na klauzulę tajności sprawy.
W prokuraturze znajdują się też wnioski Olszewskiego, który twierdzi, że członkowie jego komisji zwrócili wszystkie akta, które według niego SKW przejęła zresztą bezprawnie. Do prokuratury okręgowej wpłynęło aż pięć doniesień Olszewskiego związanych z ta sprawą, ale nie wiadomo czego dokładnie dotyczą.
PAP

Nowy rekord WOŚP - zebrano ponad 32 mln zł!

Już 32 671 758 złotych wpłynęło na konto Wielkiej Orkiestry Świątecznej pomocy. Złote serduszko udało się sprzedać za 1 010 000 złotych.
Ponad 120 tys. wolontariuszy zbierało w niedzielę pieniądze dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W ramach XVII Finału WOŚP w całym kraju odbyły się koncerty, zawody sportowe, happeningi i licytacje.
Tematem przewodnim tegorocznego Finału jest wczesne wykrywanie nowotworów u dzieci.
- To jest bardzo ważny cel. Chcemy kupić kilkadziesiąt urządzeń, chcemy stworzyć centra, w których dzieci będą badane. Kryzys, kryzys. Dziennikarze pytają mnie o kryzys. Jeżeli jest kryzys, to musimy sobie pomóc nawzajem - mówił Jurek Owsiak.
Całkowity efekt zbiórki będzie znany pod koniec lutego, kiedy WOŚP rozliczy się z MSWiA. Na razie znamy tylko wstępne wyniki.
- Pokazaliśmy światu, że kryzys społeczny jest daleko od nas - podkreślał Szef Fundacji WOŚP Jurek Owsiak.
XVII Finał przebiegał spokojnie, choć nie obyło się bez incydentów. Policja zatrzymała kilku fałszywych wolontariuszy, było kilka prób obrabowania kwestujących. Od rana do godz. 21. zanotowano dwa rozboje, sześć oszustw i 31 kradzieży, w tym dwie dokonane przez samych kwestujących. 25 osób zostało zatrzymanych.
Pomagało ponad 1500 sztabów
W XVII Finał WOŚP, z którego dochód przeznaczony będzie na profilaktykę nowotworową u dzieci, zaangażowanych było ponad półtora tysiąca sztabów w Polsce oraz 27 sztabów zagranicznych.
W tym roku WOŚP promowało zdrowy tryb życia, zachęcało do badań i dbania o zdrowie, dlatego w wielu miastach koncertom i imprezom towarzyszyły zawody sportowe i próby bicia rekordów. W kilku miastach zorganizowano biegi "Policz się z cukrzycą". Warszawski bieg otworzyła prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz. W niektórych Finałowi towarzyszyły zbiórki krwi, szkolenia z zakresu pierwszej pomocy oraz pokazy ratownictwa.
W Klinice Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej Akademii Medycznej we Wrocławiu w ramach Finału zorganizowano akcję profilaktycznych badań dzieci. Mieszkańcy Olsztyna mogli się nauczyć techniki ratowania osoby, która wpadła do przerębla, a także sposobu reanimacji wyziębionego człowieka. 52 funkcjonariuszy i pracowników bydgoskich komend policji oddało 21 litrów krwi. W Krakowie odbył się rajd samochodów terenowych i quadów. Policyjny robot pirotechniczny i psy służbowe były najpopularniejszymi wolontariuszami WOŚP w Poznaniu.
Specjalny pociąg WOŚP wyjechał po południu z Białegostoku do Warszawy. Pojechali nim wolontariusze białostockiego sztabu WOŚP, sportowcy, muzycy i osoby, które wylicytowały bilety. W Kielcach uruchomiono śnieżny oddział Muzeum Zabawek i Zabawy w igloo, którego najważniejszym eksponatem była Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków. Biletem wstępu do śnieżnego oddziału był datek dla WOŚP.
Punktem kulminacyjnym Finału było "Światełko do nieba", czyli pokazy sztucznych ogni zorganizowane w całym kraju o godz. 20.
Na warszawskim Placu Defilad odbył się wielki koncert, który trwał od godz. 13.30 do 22. Pojawili się tam także przeciwnicy WOŚP z transparentami: "Róbta co chceta, robota kreta", "Ile ma Jurek z publicznych zbiórek", "Media ogłupiają, sektę wspierają".
Zbiórki za granicą
Zbiórki w ramach XVII Finału WOŚP organizowane były także za granicą. Po raz pierwszy Orkiestra zagrała we Francji, pieniądze zbierano w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Niemczech, USA, Arabii Saudyjskiej, w polskich kontyngentach wojskowych. Głównym celem tegorocznej zbiórki była diagnostyka nowotworowa u dzieci. Fundacja WOŚP chce, aby w całym kraju powstały ośrodki wyposażone w nowoczesny sprzęt do diagnostyki. WOŚP chciałaby także, jeśli pozwolą na to zebrane środki, wspomóc wszystkie hospicja dziecięce w Polsce.
Każdego roku w Polsce rozpoznaje się ok. 1200-1300 nowotworów u osób poniżej 18. roku życia. Mimo stosunkowo rzadkiego występowania i systematycznej poprawy wyników terapii (obecnie 70- 80% wyleczeń) nowotwory powodują śmierć większej liczby dzieci niż jakakolwiek inna choroba. Wśród przyczyn zgonów u dzieci powyżej pierwszego roku życia, nowotwory zajmują drugie miejsce.
W zeszłym roku podczas XVI Finału, poświęconego dzieciom ze schorzeniami laryngologicznymi, zebrano ponad 32 mln zł. W czasie poprzednich Finałów, organizowanych przez fundację Jurka Owsiaka od 1993 r., zbierano pieniądze m.in. na leczenie dzieci z chorobami serca, poszkodowanych w wypadkach, a także na zakup sprzętu diagnostycznego na oddziały noworodkowe.
wp.pl/PAP/IAR


LODOWA ŚCIANKA NA BIAŁOŁĘCE
Dwie wieże w Warszawie


Ma aż osiem pięter wysokości, jest zbudowana z lodu i przyciąga miłośników sportów ekstremalnych - w Warszawie powstała pierwsza w Polsce ścianka lodowa do wspinaczki. Wszyscy miłośnicy czekanów i pryskającego lodu mogą już korzystać z dwóch ogromnych zamrożonych wież na Białołęce.
Dwie wieże na Białołęce pokryły się lodem w ciągu trzech mroźnych dni. A to dzięki grupie zapaleńców, którzy uprawiają wspinaczkę lodową. Co było potrzebne do stworzenia tak niezwykłych obiektów sportowych? - Woda i mróz, nic więcej. I nasza chęć zrobienia fajnej atrakcji - opowiada Łukasz Bieleń z grupy Dwie Wieże, która postanowiła zbudować ścianki na budynkach dawnych silosów.
Ślisko i niebezpiecznie
Tak jak każdy sport ekstremalny, wspinaczka lodowa do najbezpieczniejszych nie należy. Wie o tym Agnieszka Tarasińska, która od kilku lat wspina się po górach. - Ja wolę się wspinać w górach, choć tam asekuracja jest inna, więc jest to mniej bezpieczne niż tutaj - opowiada o urokach wchodzenia na pokrytą lodem konstrukcję wielkości sporego bloku.
Jednak gdy przyjdzie odwilż po "białołęckim lodowcu" zostanie tylko kałuża...
tvnwarszawa.pl

Sobota, 2009-01-10

W WIEKU 99 LAT ZMARŁA ELŻBIETA ZAWACKA
Jedyna cichociemna nie żyje


Nie było drugiej takiej jak "Zo". Elżbieta Zawacka to jedyna kobieta wśród cichociemnych walczących podczas II wojny światowej. Dziś z Torunia nadeszła wieść o jej śmierci. Ta wybitna działaczka niepodległościowa, pięciokrotnie nagradzana Krzyżem Walecznych, miała 99 lat.
Prof. Elżbieta Zawacka była drugą (pierwszą była Maria Wittek) kobietą-generałem w polskiej armii ze stopniem generała. 13 czerwca 2006 r. w Ratuszu Staromiejskim odebrała akt nadania przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego stopnia generała brygady.

Historia bohatera
"Zo" urodziła się w 1909 roku w Toruniu. Ukończyła matematykę w Poznaniu, a później pracowała jako nauczycielka. W latach 30. zaczęła aktywnie działać w Przysposobieniu Wojskowym Kobiet.
Gdy wybuchła II wojna światowa najpierw walczyła w obronie Lwowa, a później pod pseudonimem "Zelma" działała w śląskiej Służbie Zwycięstwu Polski i Związku Walki Zbrojnej. Wreszcie w charakterze kurierki trafiła do Warszawy. Tam, działając pod pseudonimem "Zo" stała się legendą Armii Krajowej. Ponad sto razy przekraczała granice dostarczając wiadomości i meldunki na Zachód.
Jej najsłynniejsza misja, trwająca od lutego do maja 1943 r., wiodła przez Niemcy, Francję, Andorę, Hiszpanię i Gibraltar do Anglii. W Londynie zdała gen. Władysławowi Sikorskiemu relację z sytuacji w okupowanym kraju.
Jedyna cichociemna
Do Polski wróciła w nocy z 9 na 10 września 1943 roku. Zrzucono ją na spadochronie i dzięki temu stała się jedyną kobietą cichociemną w historii II wojny światowej.
Podczas powstania warszawskiego pracowała w szefostwie Wojskowej Służby Kobiet KG AK, a po jego upadku w Krakowie kierowała szlakami zachodnimi, prowadzącymi do bazy w Szwajcarii.
Po wojnie ukończyła pedagogikę społeczną i pracowała jako nauczycielka w Łodzi, Toruniu i Olsztynie. Osakarżona przez komunistyczne władze o szpiegostwo i skazana na 10 lat więzienia w 1951 roku, na wolność wyszła w 1955 roku.
Kariera naukowa
W 1965 roku uzyskała doktorat z nauk humanistycznych, w 1972 roku została docentem andragoniki Uniwersytetu Gdańskiego, a w 1975 roku wróciła do Torunia gdzie została kierownikiem Zakładu Andragoniki UMK. Profesurę uzyskała w 1995 roku.
Działała też w środowisku solidarnościowym, zakładając koło kombatantów AK przy Komisji Krajowej. Działała w Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskim i współtworzyła Światowy Związek Żołnierzy AK.
Zawacka została odznaczona Krzyżem Virtuti Militari i pięciokrotnie Krzyżem Walecznych. W 1995 r. otrzymała Order Orła Białego. W 2006 r. - została mianowana generałem brygady (od 1944 r. majorem, od 1996 r. - podpułkownikiem, a od 1990 r. - pułkownikiem). Od 1992 r. jest honorowym obywatelem Torunia.
PAP

Piątek, 2009-01-09

ZOPEROWANY PACJENT JUŻ SIĘ UŚMIECHA
Depresja wyleczona skalpelem?


Zabieg zamiast przyjmowania latami leków na depresję? Pierwszą taką próbę w Polsce przeprowadzili lekarze ze szpitala wojskowego w Bydgoszczy. - Pacjent już się uśmiecha - informują neurochirurdzy.
45-letni mężczyzna od 26 lat chorował na ciężką postać depresji, pisze "Gazeta Wyborcza".
- Choroba ustępowała na jakiś czas, ale potem powracała. Ostatnio było z nim bardzo źle. Nie mógł się na niczym skupić i bez przerwy płakał - powiedział "Gazecie" prof. Aleksander Araszkiewicz, kierownik Katedry i Kliniki Psychiatrii Collegium Medicum UMK.
Odporny na leki
Mężczyzna cierpiał na depresję lekoodporną, która stanowi od 20 do 30 proc. przypadków tej choroby.
- Zastosowaliśmy trzyetapową kurację, za każdym razem podawaliśmy inne leki. Nic nie pomagało, kilkanaście tygodni leczenia i nic. Dlatego zdecydowaliśmy się na pomoc neurochirurgów - tłumaczy prof. Araszkiewicz. Kilka dni po operacji mężczyzna czuł się wyraźnie lepiej i po raz pierwszy od lat się uśmiechał. Ale za wcześnie mówić o sukcesie. Pierwsze wyniki leczenia poznamy za mniej więcej trzy miesiące.
Prof. Marek Harat, Klinika Neurochirurgii i Chirurgii Głowy
Operacja, przeprowadzona przez prof. Marka Harata, szefa Kliniki Neurochirurgii i Chirurgii Głowy w 10. Wojskowym Szpitalu Klinicznym w Bydgoszczy polegała na wszczepieniu stymulatora, pobudzającego wydzielanie serotoniny w organizmie.
Uśmiecha się - po raz pierwszy od lat
- Na szyi, po lewej stronie wszyliśmy elektrodę, a poniżej obojczyka stymulator. Elektroda działa na lewy nerw błędny, w którym znajdują się włókna prowadzące do mózgu. Modeluje informacje docierające do układu limbicznego odpowiedzialnego za emocje - powiedział "Gazecie" prof. Harat.
Jak uważają neurochirurdzy, urządzenie nie jest kłopotliwe dla pacjenta. Włącza się automatycznie co pięć minut na 30 sekund. - Kilka dni po operacji mężczyzna czuł się wyraźnie lepiej i po raz pierwszy od lat się uśmiechał. Ale za wcześnie mówić o sukcesie. Pierwsze wyniki leczenia poznamy za mniej więcej trzy miesiące - podkreślił prof. Harat.
Pionierzy w Polsce
Dotąd w Bydgoszczy tylko padaczkę leczono za pomocą stymulatorów. Operacja, wykonana przez prof. Harata z zespołem, jest pierwszą tego typu w Polsce.
Na świecie wykonano około trzech tysięcy podobnych operacji - przede wszystkim w USA, Niemczech i Szwajcarii, podaje "Gazeta".
Zabieg nie jest tani (sam stymulator kosztuje 38 tys. zł), ale szpital otrzymał pomoc od producenta urządzenia. - W tym przypadku urządzenie podarował nam producent. W kolejnych operacjach będziemy musieli występować o zgodę na ich przeprowadzenie i sfinansowanie do NFZ, bo w tej chwili nie jest to standardowe leczenie depresji - tłumaczy prof. Marek Harat.
Gazeta Wyborcza


L. KACZYŃSKI WYCOFAŁ SIĘ ZE SŁÓW WS. ROZMÓW Z ROSJĄ
Prezydent chciał grać twardo, ale... zmienił zdanie



Z Rosją trzeba rozmawiać "na zasadzie tough, a nie soft, bo to jest lepiej rozumiane" - mówił prezydent Lech Kaczyński w drodze do Pragi. Ale po spotkaniu z prezydentem Czech Vaclavem Klausem i premierem Mirkiem Topolankiem jego zapał do rozmów "twardych", albo "miękkich" osłabł. Powrót prezydenta do Warszawy opóźnił się.
Prezydent dopytany na konferencji prasowej, czy stanowisko Czech (przewodniczących przez następne sześć miesięcy pracom UE) powinno być twarde w rozmowach z Rosją dotyczących problemu przesyłu gazu, odparł: - Nie używałbym terminu "twarde czy miękkie".
- Mówić o "twardym" stanowisku wobec jednej strony, a niby "miękkim" wobec drugiej to pomyłka, to błąd, tak postępować nie można. Myślę, że obydwaj staramy się negocjować, rozmawiać z jednym i drugim krajem o tych sprawach - zaznaczał z kolei Klaus.
Prezydent a "delikatna gra" z Rosją
Jeszcze kilkadziesiąt minut wcześniej, w drodze do Pragi, Lech Kaczyński o Rosji wypowiadał się zdecydowanie mniej wstrzemięźliwie.
Na pytanie "jak z Rosją rozmawiać?", odpowiedział: - Na zasadzie tough, a nie soft, bo to jest lepiej rozumiane.
Dopytywany, czy jest zwolennikiem sankcji wobec Rosji, prezydent powiedział: - Ja wiem jedno, że Unia Europejska powinna zasadniczo zmienić swoją postawę wobec Rosji, jeżeli chodzi o sposób rozmawiania. To nie zawsze jest sprawa sankcji - zastrzegł. I dodał, że sprawę tę wolałby przedyskutować z premierem Donaldem Tuskiem, ale jest on nieobecny w Polsce.
- Ja jestem zwolennikiem tego, aby po raz kolejny w sposób ostentacyjny i w tej samej części roku (...) gaz nie był wykorzystywany jako broń polityczna - zaznaczył nasz prezydent.
A w jego ocenie, "w tej chwili odbywa się pewna gra", w której "Polska jest traktowana delikatnie, i to ma być nagroda za wysoką wstrzemięźliwość". - Ja bym nie chciał z naszymi rosyjskimi partnerami grać w tę grę (...) Odrzucam tego rodzaju grę - podkreślił. Nie chciał jednak odpowiedzieć, czy w tę grę gra polski rząd.
Rozmowa ciekawa i owocna
Po spotkaniu z czeskim prezydentem Lech Kaczyński był już dużo bardziej spokojny. Może dlatego, że - jak stwierdził - odbył "niezmiernie ciekawą wymianę opinii, jeśli chodzi o podstawy tego, co stało się w ciągu ostatnich dziewięciu, czy dziesięciu dni".
Wymiana opinii przyniosła, przynajmniej czeskiemu prezydentowi, przekonanie, że sprawa kryzysu gazowego będzie "w miarę szybko rozwiązana". W opinii Klausa powinno to się stać w ciągu kilku dni. Ale prezydenci podkreślili zgodnie, że nie oznacza to, iż zadanie "rozsądnej dywersyfikacji" nie będzie aktualne.
Tu poważne rozmowy, a premier w Dolomitach
W drodze do Pragi nasz prezydent także wspominał o dywersyfikacji, może i rozsądnej, ale przede wszystkim szybkiej. - Trzeba te plany (dywersyfikacji źródeł gazu i ropy) przyspieszyć - mówił wprost. Jak dodał, przed wylotem rozmawiał z wicepremierem, ministrem gospodarki Waldemarem Pawlakiem o tym, jak sytuacja wygląda dzisiaj. Stwierdził, że "nie najgorzej". Zapowiedział też, że zadzwoni do premiera Donalda Tuska, "kiedy wróci on z Dolomitów".
Opóźniony powrót do Warszawy
Lech Kaczyński dotarł do Warszawy dopiero po wpół do czwartej w piątek rano. Powrót opóźnił się, gdyż do spotkania z premierem Mirkiem Topolankiem doszło dopiero około północy.
Następnie prezydent niemal godzinę oczekiwał w samolocie Tu-154 na odlodzenie skrzydeł maszyny.
PAP

SEJM UCHWALIŁ ZNIESIENIE OPŁATY
Dowód osobisty za darmo


Sejm zniósł dzisiaj opłaty za wydanie dowodu osobistego. Wyrobienie nowego dokumentu będzie bezpłatne, niezależnie od tego, czy go zgubimy, zniszczymy lub zostanie nam skradziony. Tak będzie jednak dopiero od 2010 roku.
Sejm uchwalił przygotowaną przez rząd nowelizację ustawy o ewidencji ludności i dowodach osobistych, która znosi odpłaty za wydanie dowodów. Za zmianą głosowało 418 posłów, nikt nie był przeciw i nikt nie wstrzymał się od głosu.
30 złotych zostaje w kieszeni
Nieodpłatnie dowód otrzymają także osoby, które będą się o niego ubiegały po raz pierwszy lub będą go musiały wymienić z powodu zmiany danych. Do tej pory, bez względu na przyczynę wydania nowego dowodu osobistego, płaciliśmy za niego 30 zł. Według szacunków projektodawców budżet państwa straci na wprowadzeniu takiego rozwiązania 35 mln zł.
Opłata "nieprzyzwoita"
Przedstawiciele PO przekonywali, że żądanie od obywatela posiadania dowodu osobistego i obowiązek jego wymiany, grożenie sankcją karną za niedopełnienie tych obowiązków, a jednocześnie pobieranie przez państwo opłat za wydanie dowodu jest "zwyczajnie nieprzyzwoite".
PAP

Czwartek, 2009-01-08

PREMIER STANOWCZO OCENIA GAZOWY KONFLIKT
Tusk: problemy stwarza Rosja


Premier zgadza się z prezydentem: problemy w konflikcie gazowym stwarza Moskwa. - Trudniejszym partnerem dla Unii w tych rozmowach jest Federacja Rosyjska, a nie Ukraina - stwierdził po spotkaniu z szefami rządów państw Grupy Wyszehradzkiej Donald Tusk.
- Nie może być tak, że Ukraina, jako kraj tranzytowy odpowiada politycznie za ten kryzys. Dzisiaj, dosłownie godzinę temu, znalazło potwierdzenie - mówił o tym przewodniczący KE Jose Manuel Barroso - że trudniejszym partnerem dla Unii w tych rozmowach jest Federacja Rosyjska, a nie Ukraina - powiedział dziennikarzom w Bratysławie Tusk.
Rosja odrzuciła wcześniej propozycję UE w sprawie wysłania unijnych obserwatorów, którzy mieliby na Ukrainie weryfikować tranzyt gazu na Zachód. - My dzisiaj nie rozstrzygniemy wszystkich szczegółów i wszystkich wątpliwości, ale jedno jest pewne. Ukraina zgodziła się i podpisała - zarówno władze jak i Naftohaz - tę zgodę na monitoring ze strony UE. Problemy stwarza dzisiaj Moskwa - ocenił szef polskiego rządu.
Ukraina chce polskich obserwatorów
Tusk poinformował też, że premier Ukrainy Julia Tymoszenko poprosiła o przysłanie polskich ekspertów ds. gazownictwa. - Rozważymy także możliwość, chociaż wydaje mi się ona może przedwczesna, aby - niezależnie od działań unijnych - Polacy już w tej chwili pojechali na Ukrainę i zobaczyli co tam się dzieje - stwierdził, dodając jednak, że "skuteczniej i dla Polski lepiej będzie, jeśli będziemy wspierali mocno unijną inicjatywę".
- Nie chciałbym, aby Polskę stawiano w sytuacji między Rosją a Ukrainą - wyjaśnił. W piątek na Ukrainę pojadą unijni obserwatorzy ds. gazu, by zweryfikować tranzyt do UE. Rosja - według unijnych źródeł - zażądała, by w międzynarodowej ekipie byli również Rosjanie. Gdy Unia nie przystała na ten warunek, Rosjanie nie zgodzili się na misję obserwatorów.
Tusk: bezpieczeństwo energetyczne to konieczność
W związku kryzysem premier zaapelował o skoordynowanie unijnych działań związanych z energetyką. - Chcemy, żeby bezpieczeństwo energetyczne w UE z etapu deklaracji przeszło do czynów i ten kryzys pokazuje, że jest to konieczność - oświadczył Tusk.
I dodał: - Być może kryzys będzie miał swoją dobrą stronę. UE nie interesuje którędy ten gaz idzie, ale to, że my kupujemy gaz od Gazpromu, a on nie umie nam go dostarczyć - mówił premier.
Zaznaczył, że pojawiają się sygnały, że "kryzys obrazuje, jak ważny byłby NordStream, ale jest dokładnie odwrotnie". - Ważne są różne źródła, a nie tylko linie przesyłowe. Szczególnego znaczenia nabiera w tym wypadku Nabucco (projekt gazociągu z Azji Środkowej do Europy Zachodniej-red.). Ważne by UE wyraźnie zaakcentowała, że to nie kraj tranzytowy odpowiada za kryzys - mówił Tusk.
PAP

PRACĘ STRACI 150 OSÓB
Polska Coca-Cola zwalnia


Polski oddział Coca-Coli do końca stycznia zwolni 150 pracowników, nie wyklucza też dalszej restrukturyzacji zatrudnienia. - Racjonalizujemy koszty w przygotowaniu na cięższe czasy – mówi tvn24.pl dyrektor ds. korporacyjnych Coca-Cola HBC Polska Iwona Jacaszek.
Informację o zwolnieniach, przysłaną na platformę Kontakt TVN24 potwierdziła nam rzeczniczka firmy.
W liście do pracowników dyrektor generalny HBC Polska Dan Nistor pisze: "Drogie Koleżanki, Drodzy Koledzy! Kryzys gospodarczy i finansowy, który ogarnął gospodarką światową pod koniec 2008 roku zaczyna być coraz bardziej odczuwalny także w Polsce. Niestety w procesie racjonalizacji kosztów nie mogliśmy uniknąć decyzji, które dotkną pracowników firmy. W czasach trudnych, kiedy niezbędne jest "zaciskanie pasa" we wszystkich dziedzinach liczymy na Wasze zrozumienie, iż jest to decyzja ciężka, ale niestety konieczna – dodaje. Coca Cola nie przynosi strat, ale w tej sytuacji rynkowej musimy dostosować się do realiów kryzysu. Dlatego przeprowadzamy restrukturyzację i racjonalizujemy koszty.
dyrektor ds. korporacyjnych HBC Polska Iwona Jacaszek
Pracę straci 4 proc. pracowników
W ramach "racjonalizacji" 1 lutego z posadą pożegna się 150 osób, w tym najwięcej - bo 90 - w dziale sprzedaży. O zwolnieniach wszystkie te osoby zostaną powiadomione - jak informuje koncern - najpóźniej do 30 stycznia.
– To jedynie około 4 procent z 3300 pracowników, których obecnie zatrudniamy.
Nie będzie podwyżek
Coca Cola tnie też koszty wewnątrz firmy. W przyszłym roku nie planuje żadnych podwyżek, zniesie też dopłaty do obiadów. – Ten koszt można przeliczyć na równowartość kilkudziesięciu miejsc pracy – mówi nam Jacaszek.
Czy to koniec restrukturyzacji Coca-Coli? Rzeczniczka nie odpowiada wprost. – A czy prezes NBP zagwarantuje kurs złotówki za pół roku? Nic pewnego nie możemy obiecać. Ale mamy nadzieję, że jeśli pesymistyczne prognozy się nie potwierdzą, nie tylko nie będziemy zwalniać, ale i przyjmiemy nowych pracowników – deklaruje.
tvn24.pl, KONTAKT24

INDEX


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228