Polonia Winnipegu
 Numer 67

            26 marca 2009      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu


INDEX

 

WIADOMOŚCI PROSTO Z POLSKI

Środa, 2009-03-25

Francuskie siostry zamkną się w murach klasztoru w Licheniu

W Sanktuarium Matki Bożej w Licheniu zostaną oficjalnie przywitane siostry anuncjatki z Żeńskiego Zakonu Maryi Dziewicy. Przyjechały z Francji, by w Licheniu założyć swój pierwszy w Polsce klasztor.
Powitanie sióstr nastąpi w czasie uroczystej Mszy Świętej, której przewodniczyć będzie biskup włocławski Wiesław Mering. Nabożeństwo rozpocznie się o godz. 18 w kościele świętej Doroty i będzie jedyną okazją zobaczenia anuncjatek. To bowiem zakon kontemplacyjny, którego surowa reguła zabrania siostrom opuszczania murów klasztoru bez ważnych powodów.
Anuncjatki już od lat szukały miejsca, gdzie mogłyby założyć życia nowy klasztor. Licheń wybrały z powodu wielu podobieństw między ich zakonem a Zgromadzeniem Księży Marianów, opiekunów tamtejszego Sanktuarium.
Zakon anuncjatek założyła ponad 500 lat temu królowa Francji, święta Joanna de Valois. Dziś w sześciu klasztorach w Belgii i Francji żyje sto sióstr. Chodzą ubrane w kolorowe, szaro-czerwono-niebieskie habity.
IAR

"Księga Sprawiedliwych wśród Narodów Świata" po polsku

Wśród ponad 22 tys. Sprawiedliwych wśród Narodów Świata ponad 6,5 tys. to Polacy. Biogramy 5374 z nich, uhonorowanych tym tytułem do 2000 r., znalazły się w pierwszym polskim wydaniu "Księgi Sprawiedliwych wśród Narodów Świata".
Księga, którą zaprezentowano w Warszawie, przygotowana została przez zespół historyków i prawników z Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Yad Vashem w Jerozolimie. Jej polską wersję, będącą tłumaczeniem z języka angielskiego, przygotował zespół pod kierownictwem dr. Dariusza Libionki z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN.
Yad Vashem opracował też podobne księgi z biografiami Sprawiedliwych z Francji i Holandii. Trwają prace nad kolejnymi.
- Każda rodzina, środowisko, naród lubi i chce mieć pozytywne rzeczy, do których może się odnosić. To jest ludzkie, ponadnarodowe, nie jest ani polskie, ani katolickie. Ta księga jest tym bardziej cenna, że powstała w Jerozolimie z inicjatywy narodu, który jest wdzięczny. Powstała z poczucia wdzięczności wobec osobiście nieznanych im ludzi, z których większość już nie żyje. To forma zbiorowego szacunku, uznania i życzliwości do Polaków - mówił podczas prezentacji Księgi Władysław Bartoszewski, autor wstępu do niej, jeden spośród Sprawiedliwych.
W Księdze, obok jego biogramu, można znaleźć sylwetki m.in. Jana Dobraczyńskiego, Mieczysława Fogga, Jarosława i Anny Iwaszkiewiczów, Jana Karskiego, Zofii Kossak-Szczuckiej, Czesława Miłosza, Ireny Sendlerowej.
Jak zauważył Libionka, większość ze Sprawiedliwych to zwykli ludzie. Takimi byli opisani w Księdze Wiktoria i Józef Ulmowie, którzy mieszkali we wsi Markowa w powiecie jarosławskim. Pomogli oni żydowskim rodzinom Szalów i Goldmanów. Zapłacili za to życiem; cała rodzina Ulmów - rodzice i sześcioro dzieci - została rozstrzelana w 1944 r.
- Dziś jest dzień spłacania długów wobec przeszłości - zauważył wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Tomasz Merta. Przypomniał, że przez wiele lat w Polsce nie mówiło się ani o "sprawach bolesnych i wstydliwych" związanych z II wojną światową i holokaustem, ani o "sprawach chwalebnych i szlachetnych".
Tytuł "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata" został ustanowiony dekretem Knesetu z 1953 r. Przyznaje go Instytut Yad Vashem osobom, które w czasie holokaustu bezinteresownie niosły pomoc prześladowanym Żydom. Jest to najwyższe odznaczanie państwa Izrael przyznawane obcokrajowcom.
Nazwiska uhonorowanych tym tytułem znajdują się w "Ogrodzie Sprawiedliwych" na Ścianie Honoru, od 1962 r. istnieje także "Aleja Sprawiedliwych", przy której sadzone są drzewa dla uczczenia pamięci wyróżnionych osób. Na medalu, którzy otrzymują Sprawiedliwi, wygrawerowany jest cytat z Talmudu: "Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat".
Sprawę każdego Sprawiedliwego bada specjalna komisja. Przez szereg lat tytuł mogły dostać tylko osoby żyjące. Warunkiem uznania osoby za Sprawiedliwą było pisemne oświadczenie świadka Żyda, który osobiście zetknął się z sytuacją ratowania czyjegoś życia. Pierwsi polscy Sprawiedliwi zostali uhonorowani na początku lat. 60. Obok osób indywidualnych i całych rodzin tytuł ten nadano także Radzie Pomocy Żydom "Żegota".
Polską "Księgę Sprawiedliwych wśród Narodów Świata" wydał Instytut Studiów Strategicznych przy wsparciu finansowych m.in. Narodowego Centrum Kultury, Instytutu Książki i Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
Instytut Studiów Strategicznych (wcześniej Międzynarodowe Centrum Rozwoju Demokracji) został założony w 1993 roku przez Uniwersytet Jagielloński i Akademię Ekonomiczną w Krakowie. Jest placówką badawczą.
Wśród programów realizowanych przez Instytut jest Index. Ma on za zadanie zbieranie nazwisk i biografii Polaków oraz obywateli polskich innych narodowości (m.in. ukraińskiej, białoruskiej, litewskiej, ormiańskiej, niemieckiej), którzy na skutek działań nazistów ponieśli śmierć lub spotkali się z inną formą represji za pomoc udzielaną Żydom podczas II wojny światowej.
PAP

Na Uniwersytecie Columbia będą uczyć o Polsce

Zebrano 3 mln dolarów na utworzenie Katedry Polskiej na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku. Pieniądze te, stanowiące fundusz żelazny, pozwolą na sfinansowanie działalności Katedry od 2010 roku.
Na środowej konferencji prasowej, z udziałem m.in. ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego, przedstawiono donatorów funduszu, który zorganizowano dzięki wspólnej akcji Konsulatu Generalnego Rzeczypospolitej w Nowym Jorku i Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej.
Katedra Polska na Uniwersytecie Columbia będzie prowadzić badania i zajęcia dydaktyczne z zakresu nauk społecznych, politycznych i humanistycznych dotyczących Polski i regionu Europy Środkowo- Wschodniej. Będzie mogła przyznawać stopnie naukowe magistra i doktora.
Katedra zainauguruje działalność w 2010 r., po przeprowadzeniu międzynarodowego konkursu na stanowisko kierującego nią profesora. - O tym, kto wygra ten konkurs, będzie decydował Uniwersytet Columbia, ale ponieważ jest to trzeci uniwersytet na świecie, mamy gwarancję, że na pewno będzie to najlepsza osoba - powiedziała konsul RP w Nowym Jorku Ewa Ger.
- Teoretycznie może się zdarzyć, że konkurs wygra obcokrajowiec, ale który z profesorów na świecie może być lepszy w sprawach polskich niż polski profesor? - retorycznie pytała Ger.
Jak podkreśliła, w Katedrze Polskiej będzie mógł studiować "każdy student, który dostanie się na Uniwersytet Columbia i będzie miał ochotę studiować sprawy polskie". - Cała korzyść promocyjna jest taka, że będzie tam mieszanka wszystkich możliwych narodowości. (...) Po 10 latach będziemy mieć rozsianych po świecie studentów, którzy będą mówić o sprawach Polski w profesjonalny sposób - tłumaczyła Ger.
- To jest jeden z najszczęśliwszych dni w życiu profesjonalnym ministra spraw zagranicznych, kiedy może celebrować polski sukces na arenie międzynarodowej - powiedział na konferencji prasowej Radosław Sikorski. - Jestem wzruszony i dumny - podkreślił minister.
W opinii Sikorskiego, Katedra Polska na Uniwersytecie Columbia "będzie kluczowym instrumentem promocji polskiego stanowiska, polskiej narracji w ogólnoświatowym obiegu idei". - Jeszcze 20 lat temu co najwyżej mogliśmy marzyć o stypendium z Fundacji Kościuszkowskiej czy Fundacji Fulbrighta, a dzisiaj Polska, i to w partnerstwie pomiędzy rządem i sektorem prywatnym, funduje poważną amerykańską instytucję w biznesowej stolicy Stanów Zjednoczonych - zaznaczył minister.
Donatorami Katedry są m.in. Giełda Papierów Wartościowych, Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych, ENEA, Polska Grupa Energetyczna, Bogdan Fiszer Silesia Capital Fund, specjalne strefy ekonomiczne: Katowicka, Warmińsko-Mazurska, Pomorska i Kostrzyńsko-Słubicka, a także donatorzy anonimowi.
Uniwersytet Columbia to jeden z najlepszych uniwersytetów na świecie. Wśród jego absolwentów jest kilkudziesięciu laureatów Nagrody Nobla (aktualnie wykłada tam dziewięciu noblistów). Co roku na uczelni tej doktoraty uzyskuje 400-500 osób. Kadra profesorska składa się z ponad 3 tys. wykładowców.
Na Uniwersytecie uczy się ok. 23 tys. studentów, w tym ponad 2 tys. obcokrajowców. UC jest także jednym z najważniejszych ośrodków akademickich wschodniego wybrzeża, mającym ogromny wpływ na kształtowanie opinii publicznej w USA.
PAP

Wtorek, 22009-03-24

Polacy budują super nowoczesny laser

W Instytucie Problemów Jądrowych (IPJ) im. Andrzeja Sołtana w Świerku powstanie ultrafioletowy laser najnowszej generacji, pozwalający m.in. obrazować struktury na poziomie pojedynczych atomów - poinformował rzecznik IPJ, dr Marek Pawłowski.
Celem finansowanego przez Unię Europejską międzynarodowego projektu IRUVX jest zbudowanie rozproszonej, lecz w pełni spójnej i komplementarnej sieci badawczej składającej się z kilku europejskich laserów FEL (Free-Electron Laser). Urządzenia takie generują impulsy światła o mocy setek megawatów i długości impulsu rzędu femtosekund (femtosekunda to jedna biliardowa część sekundy). Światło to powstaje w wyniku przepuszczania przez szybkozmienne pole magnetyczne wiązki elektronów rozpędzonej w akceleratorze o długości kilkuset metrów.
Jak zapewnia rzecznik IPJ, powstający w Świerku laser POLFEL będzie największym i najnowocześniejszym urządzeniem badawczym w tej części Europy. Będzie mieć długości 400 m, a zostanie zlokalizowane między reaktorem jądrowym Maria i budynkiem po nieczynnym już reaktorze Ewa. Planowany koszt inwestycji to około 100-200 mln euro. Pawłowski wyjaśnia, że środki na jego pokrycie mogłyby pochodzić z funduszy strukturalnych, w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka.
- Lasery na swobodnych elektronach (FEL) to wielkie mikroskopy pozwalające śledzić dynamikę nanostruktur w skali czasowej mierzonej w femtosekundach. Spójne światło o płynnie regulowanej długości fali - od ultrafioletu aż do rentgenowskich długości poniżej 1 nm - pozwala na trójwymiarowe obrazowanie struktur na poziomie pojedynczych atomów - tłumaczy rzecznik. Jego zdaniem, wprowadzają one "czwarty wymiar do badań nad procesami biologicznymi na ich najbardziej fundamentalnym poziomie, a nawet do badań przebiegu reakcji chemicznych".
FEL - przekonuje Pawłowski - umożliwią m.in. terapię przeciwnowotworową polegającą na wprowadzaniu do organizmu nanoplatform aktywowanych następnie światłem laserowym. Pozwoli to na obrazowanie narządów wewnętrznych przy bardzo niskim ryzyku napromieniowania oraz dostrojenie długości fali promieniowania tak, by uzyskać selektywne, bezpośrednie niszczenie chorych komórek przy minimalnym uszkodzeniu otaczającej, zdrowej tkanki.
Rzecznik IPJ informuje, że prowadzone są również prace nad zastosowaniem lasera na swobodnych elektronach do chirurgii otolaryngologicznej, by zminimalizować ryzyko uszkodzenia przez lekarza strun głosowych, co nierzadko prowadzi do nieodwracalnej utraty głosu. Chirurgia wykorzystująca FEL nie tylko zapobiegałaby temu ryzyku, ale nawet umożliwiła np. usunięcie już istniejących blizn.
- Zakres terahercowy (fale o wysokiej częstotliwości, niewidzialne dla oka i nieszkodliwe - jest też przedmiotem dużego zainteresowania służb specjalnych - terahercowa bramka na lotnisku mogłaby teoretycznie pozwolić na identyfikację nawet śladowych ilości substancji chemicznych wnoszonych przez człowieka na pokład samolotu - dodaje dr Pawłowski.
Dla polskich fizyków budowa POLFEL-a nie będzie pierwszym tego typu zadaniem. Doświadczenie zdobywają bowiem uczestnicząc w trwających obecnie pracach nad podobnym urządzeniem w Hamburgu. Z ich udziałem powstaje tam laser XFEL - największy z planowanych w ramach projektu IRUVX.
Prace nad projektem IRUVX koordynuje konsorcjum EuroFEL.
Pawłowski dodaje, że udział IPJ w projekcie IRUVX został już pozytywnie zaopiniowany przez Interdyscyplinarny Zespół ds. Infrastruktury Badawczej i Polityki Naukowej MNiSW. Plany budowy przedstawiono także na pierwszym walnym zgromadzeniu konsorcjum EuroFEL, które odbyło się w połowie marca w Trieście
PAP

Koniec wojny o Rospudę

Obwodnica Augustowa pobiegnie przez Raczki, trasą omijającą chroniony obszar Doliny Rospudy - poinformował minister środowiska prof. Maciej Nowicki.
- Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad złoży wniosek o opinię środowiskową dla wariantu obwodnicy przez Raczki - poinformował prof. Maciej Nowicki. Dodał, że będzie on o dwa kilometry dłuższy niż planowana wcześniej trasa, ale za to tańszy.
- Dotychczasowa procedura wyboru trasy nie rozpatrywała wariantów omijających Dolinę Rospudy - przypomniał Nowicki. Obecnie procedura oceny wariantów została wykonana zgodnie z polskim i unijnym prawem. Pozwoli to na ubieganie się przy tej budowie o unijne środki - powiedział minister.
Nowicki powiedział, że decyzja o wyborze wariantu obwodnicy Augustowa nie ma wpływu na przebieg całej Via Baltica - trasa będzie biegła wariantem przez Białystok, a nie preferowanym przez ekologów, krótszym przez Łomżę.
Profesor zapowiedział, że w środę wyśle prośbę do Komisji Europejskiej o wycofanie z Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu skargi na Polskę w sprawie budowy trasy przez chronioną Dolinę Rospudy. W jego ocenie konflikt z Komisją Europejską jest zażegnany. Komisja Europejska zaskarżyła Polskę w 2007 r. za naruszenie unijnego prawa.
KE zapowiedziała we wtorek, że jeśli rzeczywiście obwodnica Augustowa nie naruszy chronionej Doliny Rospudy, jest gotowa wycofać pozew przeciwko Polsce.
- W ten sposób chronimy niezwykle ważny ekosystem. To jedyny obszar torfowiska przepływowego, pozostałość po zlodowaceniu. Wartość przyrodnicza tej doliny w skali całej Europy jest ogromna. Możemy się wszyscy cieszyć, jako Polacy, że uchroniliśmy tę dolinę - powiedział Nowicki.
Kiedy pomkniemy nową obwodnicą?
Minister infrastruktury Cezary Grabarczyk powiedział, że obwodnica będzie gotowa - w optymistycznej wersji - nie później, niż na koniec 2013 roku. Dodał, że duże znaczenie dla zachowania terminów będzie miał fakt, czy wydawana nowa decyzja środowiskowa będzie zaskarżana.
Wicepremier Grzegorz Schetyna dodał, że alternatywą dla przebiegu przez Raczki, jest to, że obwodnicy nie będzie.
Szef MSWiA poinformował też, że rząd przygotował pakiet "rozwoju Augustowa i najbliższej okolicy". Chodzi o wspieranie inwestycji podnoszących uzdrowiskowy charakter Augustowa, by przyciągać do miasta turystów.
Wicepremier Schetyna zapowiedział, że rząd będzie starał się przekonywać mieszkańców terenów, przez które obwodnica ma przebiegać, a którzy zapowiadają protesty. Zapowiedział, że otrzymają oni stosowne odszkodowania za ziemię pod budowę obwodnicy.
Skarb Europy ocalony
Organizacje pozarządowe zaangażowane w kampanię na rzecz ochrony Doliny Rospudy - Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków (OTOP), WWF Polska, i Polska Zielona Sieć (PZS) - podkreślają, że decyzja rządu o zmianie przebiegu obwodnicy Augustowa jest zgodna z prawem polskim i europejskim.
- Organizacje pozarządowe od dawna zwracały uwagę, że planowany przebieg obwodnicy Augustowa przez Dolinę Rospudy był niezgodny z polskim prawem o ochronie przyrody. Sprawa skomplikowała się dodatkowo po wejściu Polski do Unii Europejskiej, gdy zaczęły nas obowiązywać dyrektywy unijne dotyczące obszaru Natura 2000 - powiedziała Małgorzata Górska z OTOP.
"Wszystko wskazuje na to, że zbliża się szczęśliwy koniec wieloletniej walki o ocalenie jednego z przyrodniczych skarbów Europy" - napisali przedstawiciele organizacji. Deklarują, że "odetchnęli z ulgą", bo droga ominie unikalne przyrodniczo torfowiska w Dolinie Rospudy.
Zdaniem Marty Majki Wiśniewskiej z WWF Polska, zwyciężył rozsądek i "szeroko pojęty interes nas wszystkich". - Dwa miasta zyskają w krótkim czasie obwodnicę a cenna przyroda ocaleje - ocenia decyzję rządu.
Batalia o Rospudę
Walka o lokalizację obwodnicy Augustowa trwa już kilkanaście lat. Przez ten czas rozpatrywane były przez drogowców różne warianty przebiegu trasy, trwały procedury wykupu ziemi, prezentowano najbardziej optymalne koncepcje, wyliczano koszty.
Głośno o budowie obwodnicy jest od czterech lat, gdy wybrany został wariant przez cenną przyrodniczo dolinę rzeki Rospudy. Gwałtowny spór, który wybuchł wtedy na linii mieszkańcy miasta - ekolodzy, zatoczył szerokie koło. Objął także organizacje międzynarodowe, instytucje europejskie i polityków w kraju i za granicą.
Od 2005 roku mieszkańcy, wraz z Komitetem Wspierającym Budowę Obwodnicy Augustowa, rozpoczęli protesty, domagając się jak najszybszego rozpoczęcia budowy. Protesty zaczęli organizować na drodze krajowej nr 8 w Augustowie, blokując przejazd. Podobne akcje, już nie tak spektakularne jak na początku, organizowane są do dziś. W lutym 2007 roku wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski wydał pozwolenie na budowę obwodnicy Augustowa, mającej przebiegać częściowo przez Dolinę Rospudy.
Budowa obwodnicy Augustowa mogła zacząć się niedługo potem, gdyż rozstrzygnięty był przetarg na inwestycję. Przetarg wygrała firma Budimex Dromex z ofertą 438,9 mln zł brutto. Zaplanowano, że obwodnica Augustowa będzie miała 17 km długości. W newralgicznym miejscu doliny miała przebiegać 500-metrowej długości estakada.
Drogowcy zapewniali, że inwestycja zaprojektowana została w sposób zabezpieczający jej późniejszy wpływ na środowisko. Twierdzili też, że na etapie budowy ingerencja będzie minimalna. Budowa była też obwarowana konkretnymi kompensatami przyrodniczymi. Są to działania obejmujące m.in. rekultywację gleby, zalesianie, zadrzewianie lub tworzenie skupisk roślinności.
Ekolodzy uznają jednak Dolinę Rospudy za obszar bezcenny przyrodniczo i zapowiedzieli, że do budowy nie dopuszczą. Ich zdaniem, w miejscu tym znajduje się jedyne w Polsce i bardzo rzadkie na świecie stanowisko storczyka - miodokwiatu krzyżowego. Jak podają, są tam też inne rośliny chronione, w tym storczykowe, żyją rzadkie gatunki ptaków, m.in. bocian czarny i orzeł bielik. Dolina Rospudy jest obszarem chronionym w ramach Europejskiej Sieci Ekologicznej Natura 2000.
Ekolodzy początkowo organizowali akcje społecznego poparcia, zbiórki podpisów i pikiety, m.in. przed Urzędem Wojewódzkim w Białymstoku. W połowie lutego 2007 roku zaostrzyli swoje działania - działacze i sympatycy Greenpeace rozbili obóz w dolinie Rospudy i przypięli się do drzew, by uniemożliwić ich wycinkę pod inwestycję.
Wstrzymali się z radykalnymi działaniami, gdy uzyskali zapewnienie, że budowa nie wejdzie w obszar chroniony. Pod koniec lutego 2007 r. budowa ruszyła jednak w innym miejscu, na skrzyżowaniu dróg krajowych nr 61 i 8 przed Augustowem, od strony Białegostoku.
W tym czasie Komisja Europejska zapowiedziała, że jest zdecydowana na zastosowanie przyspieszonej procedury karnej przeciwko Polsce w związku z nie tylko budową obwodnicy Augustowa, ale i obwodnicy Wasilkowa koło Białegostoku, która także przechodzi przez tereny chronione.
KE zarzuciła Polsce złamanie przepisów UE o terenach chronionych w ramach programu Natura 2000. Sprawa trafiła do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
W maju 2007 roku w województwie podlaskim z inicjatywy PiS odbyło się referendum w związku z budowana obwodnicą. Połączono je z przedterminowymi wyborami do sejmiku województwa.
Mieszkańcy województwa mieli odpowiedzieć na jedno pytanie dotyczące lokalizacji, tzn. czy opowiadają się za jej przebiegiem przez Dolinę Rospudy, czyli zgodnie z projektem zatwierdzonym decyzją wojewody podlaskiego.
Ponad 92% głosujących opowiedziało się za budową obwodnicy Augustowa przez Dolinę Rospudy, jednak z powodu niskiej frekwencji (21,56%) referendum uznano za nieważne.
Kilka miesięcy później WSA w Warszawie uchylił decyzję ministra środowiska z rządu PiS - Jana Szyszki - w sprawie obwodnicy Augustowa przez dolinę Rospudy. Decyzja dotyczyła środowiskowych warunków zgody na budowę obwodnicy.
Spór wciąż trwał i aby wypracować konsensus w sprawie lokalizacji obwodnicy, minister środowiska Maciej Nowicki zwołał "okrągły stół". W jego skład weszli przedstawiciele rządu, samorządu, drogowcy, naukowcy, ekolodzy i przedstawiciele mieszkańców Augustowa.
Zgodnie z ustaleniami tego zespołu, na podstawie raportu wybranej firmy konsultingowej, minister środowiska miał wybrać jeden z trzech zaproponowanych wariantów przebiegu obwodnicy.
Pod koniec 2008 roku całkowicie zostały wstrzymane prace przy budowie obwodnicy Augustowa. Na początku 2009 roku Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zerwała kontrakt z firmą Budimex Dromex. Budmiex Dromex oszacował wartość zrealizowanych przez tę firmę robót przy przerwanej budowie obwodnicy Augustowa na 92 mln zł.
Firma DHV w lutym 2009 roku złożyła kompletny, uzupełniony raport, z którego wynikało, że najmniej szkodliwym dla środowiska wariantem budowy obwodnicy Augustowa jest droga przez miejscowości w pobliżu Raczek, a nie przez dolinę Rospudy.
PAP

Gulden z okazji jubileuszu polskiego rocka

Z okazji 50-lecia narodzin polskiego rock'n'rolla Mennica Polska wybije w maju okolicznościowego guldena.
Jubileusz polskiego rock'n'rolla ma związek z koncertem pierwszego, krajowego zespołu rockowego Rhythm and Blues z Bogusławem Wyrobkiem (1937-1997) jako solistą. 24 marca 1959 r. grupa zagrała w klubie Rudy Kot w Gdańsku. Kapela powstała z inicjatywy Franciszka Walickiego, zwanego przez swoich licznych fanów "polskim Presleyem".
Projekt guldena, autorstwa Dobrochny Surajewskiej - absolwentki Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku - pokazano w Urzędzie Miejskim w Sopocie. Awers monety o nazwie "4 guldeny sopockie" przedstawia gryf gitary na tle winylowej płyty, rewers - herb Sopotu. Mennica Polska wyda też "4 guldeny sopockie" z okazji stulecia Opery Leśnej w Sopocie.
Obie okolicznościowe monety wyemitowana zostaną w nakładzie po 50 tys. sztuk i będą dostępne w Sopocie od 1 maja do 30 września. Wartość nominalna jednej monety wyniesie cztery złote. Guldenami będzie można płacić m.in. na molo, w wybranych restauracjach i kawiarniach; będzie je też można zachować sobie na pamiątkę.
Sopockie guldeny nawiązują do waluty obiegowej przedwojennego Wolnego Miasta Gdańska, w granicach którego znalazł się kurort. Gulden gdański obowiązywał od listopada 1923 r. do 1 września 1939 r. i zastąpił markę gdańską. Koncert Rhythm and Blues w "Rudym Kocie" 50 lat temu okazał się prawdziwą sensacją dla publiczności. Muzycy zagrali wówczas piosenki m.in. z repertuaru Billa Haleya, Elvisa Presleya i Tommy'ego Steele'a. Grupa wielokrotnie bisowała, a występ wywołał entuzjastyczne reakcje w prasie. - Był to właściwie pierwszy tego rodzaju koncert w wykonaniu polskich muzyków, w którym rock'n'roll starano się utrzymać w jego najczystszym brzmieniu - napisał po koncercie recenzent "Wieczoru Wybrzeża".
W środę wieczorem z okazji 50. rocznicy koncertu Rhythm and Blues odbędzie się w Rudym Kocie okolicznościowe spotkanie z udziałem Franciszka Walickiego. Zaprezentowana zostanie tablica pamiątkowa w kształcie gitary elektrycznej, która zostanie wmurowana na fasadzie budynku 24 czerwca, podczas uroczystości ponownego otwarcia klubu po wieloletnim remoncie. Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz wręczy też Walickiemu nagrodę za wybitne osiągnięcia i zasługi w dziedzinie kultury.
PAP

Poniedziałek, 2009-03-23

Sikorski: nie byłem i nie jestem kandydatem na szefa NATO

Na dwa tygodnie przed decyzją państw NATO w sprawie wyboru nowego sekretarza generalnego Sojuszu Północnoatlantyckiego, szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski kolejny raz zaprzeczył jakoby kandydował na to stanowisko.
- Wielokrotnie dobitnie podkreślałem: nie byłem i nie jestem kandydatem - powiedział dziennikarzom Sikorski.
Decyzja o tym, kto obejmie funkcję sekretarza generalnego ma zostać ogłoszona najprawdopodobniej na kwietniowym, jubileuszowym szczycie w Strasburgu.
Sikorski podkreślił, że decyzja o wyborze nowego szefa NATO zapada w drodze konsensusu, co oznacza, że wszystkie państwa Sojuszu, w tym Polska, muszą się na tę kandydaturę zgodzić.
- Najprawdopodobniej decyzja zapadnie 3-4 kwietnia na szczeblu szefów państw i rządów w Strasburgu, co oznacza, że w imieniu Polski będzie ją podejmował - przy rekomendacji rządu - pan prezydent Lech Kaczyński - powiedział szef MSZ.
Sikorski dodał, że rząd bierze obecnie aktywny udział w konsultacjach w sprawie nowego sekretarza generalnego NATO. - Polska ma swoje kryteria, jakim przyszły sekretarz generalny powinien odpowiadać. To są kryteria związane zarówno z tradycyjną rolą Sojuszu, jaką jest zdolność do obrony jego terytorium, jak i z najważniejszą dziś operacją Sojuszu - w Afganistanie - powiedział Sikorski.
W poniedziałek portal EUobserver podał, że przyszłym sekretarzem generalnym NATO, mimo nieformalnego sprzeciwu Turcji, zostanie 56- letni premier Danii Anders Fogh Rasmussen.
Turcja podważa kandydaturę 56-letniego Rasmussena z powodu jego reakcji na publikację w Danii karykatur Mahometa, a zwłaszcza ze względu na odmowę spotkania z ambasadorami krajów muzułmańskich.
Według portalu, opór Ankary można będzie jednak pokonać dzięki umowie z Waszyngtonem, dotyczącej wysłania żołnierzy NATO do Afganistanu. Szef duńskiego rządu ma już prawdopodobnie poparcie Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec. Decyzja o wyborze nowego sekretarza generalnego sojuszu musi zostać podjęta jednomyślnie przez 26 krajów członkowskich.
Sikorski uczestniczył w poniedziałek w przyjęciu okolicznościowym, upamiętniającym 90. rocznice nawiązania stosunków dyplomatycznych między Polską a Japonią.
Podczas spotkania ambasador Japonii w Polsce Ryuichi Tanabe, przekazał na ręce Sikorskiego listy gratulacyjne od premiera Japonii Taro Aso i ministra Spraw Zagranicznych Japonii Hirofumiego Nakasone.
Analogiczna ceremonia odbędzie się w poniedziałek w Tokio.
PAP

Obserwatorium na Śnieżce wznowiło pracę

Urządzenia pomiarowe Wysokogórskiego Obserwatorium Meteorologicznego Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej na Śnieżce rozpoczęły ponownie pracę, po katastrofie budowlanej, która miała miejsce w połowie marca. Pracownicy wchodzą do obserwatorium co trzy godziny, aby odczytać pomiary i sprawdzić urządzenia.
Jak poinformował rzecznik prasowy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Łukasz Legutko, część budowli (dysk górny), która zawaliła się kilka dni temu, jest co prawda dobrze zabezpieczona, ale pracownicy nadal nie mogą przebywać w obserwatorium na stałe, więc wchodzą do niego jedynie na chwilę co trzy godziny.
Rzecznik powiedział, że jak tylko pozwoli na to pogoda, to zawalona część budowli zostanie rozebrana. Nie wiadomo też, czy górny dysk zostanie odtworzony, czy wybudowany na nowo. - Bardzo możliwe, że zrezygnujemy z odbudowania dysku górnego w obawie, że ponownie może dojść do katastrofy budowlanej - mówił Legutko. Jak tłumaczył, ze wstępnych ustaleń wynika, że ta konstrukcja budowlana nie wytrzymała górskich warunków, a zatem nie ma sensu odtwarzanie czegoś, co nie zdało egzaminu.
Tymczasem prokuratura w Jeleniej Górze prowadzi śledztwo w związku z katastrofą budowlaną w obserwatorium. Prokuratura, wyjaśniając przyczynę katastrofy, chce ustalić, czy część budynku zawaliła się z powodu złych warunków atmosferycznych, czy raczej doszło do zaniedbań lub błędu ludzkiego.
W obserwatorium załamała się konstrukcja górnej części budynku - prawdopodobniej z powodu silnego wiatru. W wyniku katastrofy nikt nie ucierpiał, bo załoga obserwatorium w porę została ewakuowana. Wcześniej bowiem, podczas silnego wiatru, doszło do pęknięcia ścian, sufitu oraz uszkodzenia podłogi.
PAP

"W 2011 roku Węgry i Polska będą przewodniczyć w UE"

O relacjach polsko-węgierskich, obecności obu krajów w UE i o kryzysie gospodarczym rozmawiali w Warszawie prezydenci Lech Kaczyński i Laszlo Solyom.
- Omawialiśmy problemy związane z relacjami polsko-węgierskimi, z naszą wspólną przynależnością do Unii Europejskiej i do NATO - powiedział L.Kaczyński w Pałacu Prezydenckim podczas wspólnej konferencji prasowej po spotkaniu. Tematem rozmowy prezydentów była także sytuacja wewnętrzna w Polsce i na Węgrzech.
W sobotę premier Węgier Ferenc Gyurcsany złożył niespodziewaną deklarację, że zamierza podać się do dymisji. Gyurcsany zaskoczył opinię publiczną, proponując swą dymisję oraz powołanie nowego rządu z nowym premierem, który zająłby się reformą gospodarczą kraju. Ustępujący premier Węgier powiedział, że parlament będzie mógł zatwierdzić jego następcę 14 kwietnia.
Według węgierskich mediów prawdopodobnymi kandydatami na premiera Węgier są ekonomista i bankowiec Gyorgy Suranyi oraz historyk, były prezes Akademii Nauk Ferenc Glatz. Solyom podkreślił ścisłą współpracę między Węgrami a Polską, zarówno bilateralną, jak i w ramach Unii Europejskiej. - W 2011 roku, kiedy Węgry i Polska będą przewodniczyć w UE, będziemy mieli szczególną szansę na reprezentowanie swoich interesów - zaznaczył węgierski prezydent. Prezydencja Węgier przypada w pierwszej połowie 2011 roku, Polski - w drugim półroczu.
- Jeżeli chcemy reprezentować nasze interesy w Unii, musimy rozwijać infrastrukturę północno-południową. Każdy gazociąg, rurociąg idzie ze wschodu na zachód i odwrotnie, ale musimy wybudować gazociągi i rurociągi z północy na południe - dodał Solyom. Prezydenci rozmawiali także m.in. o polskiej inicjatywie Partnerstwa Wschodniego, perspektywie członkostwa w UE krajów bałkańskich, a także o Traktacie Lizbońskim. - Cieszy mnie, że pan prezydent podkreślał, że Polska nie będzie przeszkodą w ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego - podkreślił węgierski prezydent. Dodał, że rozmowa dotyczyła też skutków kryzysu gospodarczego dla Polski oraz dla Węgier. Prezydenci poruszyli również sprawę relacji Polski ze swoimi mniejszościami za granicą, m.in. mówili o Karcie Polaka.
Blisko 1,5 mln Węgrów żyje w Rumunii od czasu, gdy Węgry utraciły po I wojnie światowej dwie trzecie terytorium i połowę ludności na rzecz państw ościennych, w tym Rumunii - Siedmiogród i część Banatu. W lutym prezydent Rumunii Traian Basescu wykluczył jakąkolwiek perspektywę autonomii dla Szeklerów - mniejszości węgierskiej w Rumunii.
Podczas wizyty prezydenta Węgier L.Kaczyński nadał pośmiertnie - za wybitne zasługi dla Rzeczypospolitej Polskiej oraz za niesienie pomocy polskim uchodźcom w czasie II wojny światowej - Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski Janosowi Esterhazy'emu - węgierskiemu działaczowi społecznemu i politycznemu. Prezydent przekazał nadany order córce hrabiego Alice Esterhazy-Malfatti.
L.Kaczyński podkreślił, że jest szczęśliwy, iż może odznaczyć bohatera węgierskiego związanego z Polską więzami krwi, który uratował mnóstwo naszych rodaków i setki Żydów. Prezydent zaznaczył, że "w nagrodę" za te zasługi Esterhazy wiele lat spędził w sowieckim więzieniu. Po kilkunastu latach w więzieniach i łagrach zmarł w 1957 roku.
Wizyta Solyoma w Polsce ma charakter symboliczny, gdyż 23 marca na Węgrzech obchodzi się dzień polski, a w Polsce - dzień węgierski. We wtorek, w drugim dniu wizyty, prezydenci Polski i Węgier odwiedzą Krosno. W tym mieście odbędzie się specjalna uroczystość upamiętniająca węgierskie miasta, które przyjęły polskich uchodźców w 1939 roku.
PAP

Niedziela, 2009-03-22

Puszcza Piska odnowiona po wielkiej katastrofie

Po siedmiu latach kończy się odnawianie lasu po huraganie, jaki latem 2002 roku przeszedł nad Puszczami Piską, Kurpiowską, Borecką i obszarami leśnymi koło Giżycka i Drygał. Jak oceniają leśnicy, była to największa katastrofa, jaka dotknęła lasy w powojennej historii Polski.
- Wkrótce leśnicy rozpoczną wiosenne sadzenie drzewek na obszarze 560 hektarów otwartej powierzchni, która powstała po uporządkowaniu zniszczonego drzewostanu - powiedział rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku, Marek Taradejna.
Podkreślił, że od 2002 roku przez kolejne lata odnowiono las na obszarze blisko 7 tys. hektarów. Potrzeba będzie kilkudziesięciu lat, by przypominał on ten sprzed nawałnicy.
Jeszcze przez długi czas leśnicy będą chronić sadzonki przed owadami, chorobami i zwierzyną, a także wzmacniać ochronę przeciwpożarową i odtwarzać infrastrukturę leśną.
Obszar, na którym rosną sadzonki, zwierzęta leśne traktują jak wielką "stołówkę", dlatego leśnicy muszą zabezpieczać młode drzewka przed zniszczeniem.
W ramach swoistego eksperymentu, bez ingerencji leśnicy pozostawili obszar 450 hektarów. Nazwali go Lasem Ochronnym Szast, co w gwarze mazurskiej oznacza wichurę, huragan.
- W tym przypadku potrzeba będzie znacznie więcej czasu - paru setek lat, by powrócił tu gęsty bór sosnowy - powiedział Taradejna.
Dla turystów leśnicy wybudowali w tym miejscu ścieżki dydaktyczne i wieżę widokową.
W lipcu 2002 roku huragan połamał i powalił drzewa na powierzchni niemal 33 tysięcy ha, z czego 17 tys. ha drzewostanów zostało zniszczonych całkowicie. Wichura zniszczyła drzewa w pasie o długości 130 kilometrów i szerokości kilkunastu kilometrów.
PAP

Czesi będą reprezentować Polskę na szczycie G-20


Na kwietniowym szczycie G-20 całą UE, w tym Polskę, będzie reprezentowała prezydencja czeska - powiedział rzecznik rządu Paweł Graś.
- Chodzi o to, żeby na tym szczycie, Unia Europejska mówiła wspólnym i jednolitym głosem - dodał Graś. Czesi na szczycie UE w Brukseli otrzymali dokładne instrukcje od krajów członkowskich w tej sprawie.
Szczyt grupy G-20, czyli 19 najbogatszych krajów świata i największych wschodzących gospodarek oraz UE, odbędzie się 2 kwietnia w Londynie. Członkowie G-20 spotykają się raz do roku i dyskutują głównie o wspólnej polityce finansowej.
W sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że Polska odniosła "względny sukces" na unijnym szczycie w Brukseli, a rząd obarczył odpowiedzialnością za brak członkostwa w G-20. Uznał to za "wielką porażkę rządu i osobiście Donalda Tuska". Zdaniem Kaczyńskiego, nieobecność Polski w G-20 oznacza jej degradację i jest dla innych krajów sygnałem, że Polskę należy traktować "w sposób, który nie oddaje naszego potencjału".
Odnosząc się do sobotniej wypowiedzi prezesa PiS, Graś zaznaczył, że na unijnym szczycie w Brukseli nie było mowy o udziale (Polski) w G-2O. - Kraje członkowskie skupiały się na jak najlepszym "wyposażeniu" prezydencji czeskiej do reprezentowania UE na najbliższym szczycie G-20 - powiedział rzecznik rządu.
- G-20 to stosunkowo młody twór, na razie obserwujemy jak mechanizmy tej grupy będą się kształtować - odpowiedział Graś pytany, czy Polska kiedykolwiek ubiegała się o samodzielne członkostwo w G-20. - Nie wykluczamy jednak członkostwa w przyszłości - dodał.
Graś podkreślił, że członkostwo Polski we wszelkich grupach współpracy ekonomicznej, w tym w G-20 zależy od siły naszej gospodarki. - Należy zatem skupić się na wzmacnianiu własnej gospodarki, żeby spełniać kryteria - podsumował Graś.
PAP

"Prawdziwa historia listy Schindlera"


Oskar Schindler nie brał udziału w spisywaniu nazwisk Żydów ocalonych z piekła obozu koncentracyjnego. W ramach cyklu "Rozmowy o książkach" 7 marca Konsul Generalny Republiki Federalnej Niemiec dr Thomas Gläser zaprezentował w swojej siedzibie książkę "Prawdziwa historia listy Schindlera", spisanej przez naocznego świadka Mietka Pempra.
Mieczysław Pemper, młody student pochodzenia żydowskiego dzięki znajomości języka niemieckiego i stenografii po osadzeniu w krakowskim obozie Płaszów, został bezpośrednim podwładnym Komendanta Obozu Amona Goetha.
Dzięki nieograniczonemu dostępowi do dokumentacji i pomocy niemieckiego przedsiębiorcy, Oskara Schindlera, w jego głowie narodził się sprytny plan. Gdy w Brunnlitz Schindler otworzył fabrykę pocisków, Mietek Pemper z pomocą braci Stern, Izaaka i Natana, stworzył listy transportowe z nazwiskami Żydów mających tam pracować. Tak właśnie powstała Lista.
Co ciekawe, postać Mietka Pempera w ogóle nie pojawia się w filmie Spielberga. Jak tłumaczył reżyser, ze względu na skomplikowane losy autora, jego postać nie nadawała się do przedstawienia. Scena, w której Izaak Stern spisuje nazwiska dyktowane przez Schindlera jest filmową fikcją. Książka przedstawia dramat człowieka żyjącego w nieustannym strachu. Ale co ważniejsze, pokazuje że nawet w czasach terroru można pozostać prawdziwym człowiekiem - powiedział prof. Aleksander Skotnicki.
Ze względu na stan zdrowia Mieczysław Pemper nie był w stanie przyjechać osobiście na promocję książki. We wtorek 20 marca obchodzi 89 urodziny. Z tej okazji konsulat przygotował kartkę urodzinową, pod którą każdy z uczestników spotkania mógł złożyć podpis. Kartka zostanie wysłana do Augsburga, gdzie od 1958 roku mieszka autor.
Eliza Kłosowska Polska Gazeta Krakowska

Dzień Morza Bałtyckiego

22 marca w krajach położonych nad Morzem Bałtyckim jest obchodzony Dzień Ochrony Bałtyku. Został ustanowiony przez Komisję Helsińską w 1997 roku jako element Światowego Dnia Wody, także obchodzonego 22 marca.
Dzisiejszy dzień jest okazją, aby przypomnieć mieszkańcom Ziemi, że można zapobiegać problemom związanym z niedostatkiem wody oraz jej zanieczyszczeniem.
Bałtyk, którego powierzchnia wraz z cieśniną Kattegat wynosi ponad 415 tysięcy kilometrów kwadratowych, narażony jest na skażenie ściekami pochodzącymi z przemysłu chemicznego, metalurgicznego, rolnictwa oraz eksploatacji statków. Zanieczyszczenia chemiczne powodują zaburzenia kodu genetycznego wielu gatunków oraz śmierć organizmów zwierzęcych i roślin.
Ochroną środowiska naturalnego Morza Bałtyckiego zajmuje się Komisja Helsińska. W 1974 roku państwa nadbałtyckie podpisały konwencję, która weszła w życie 6 lat później. Reguluje ona zagadnienia związane z kompleksową ochroną środowiska Morza Bałtyckiego. Obejmuje zapobieganie zanieczyszczeniom z lądu i statków, zakaz zatapiania odpadów i innych substancji oraz współpracę przy zwalczaniu zanieczyszczenia morza. Zawiera też listę substancji i materiałów niebezpiecznych lub szkodliwych.
W 2000 roku zakończył się proces ratyfikacji kolejnej konwencji ekologicznej, podpisanej przez wszystkie państwa leżące nad Bałtykiem oraz Wspólnotę Europejską. Wzmacnia ona zobowiązania stron zawarte w konwencji z 1974 roku. Chroni przed zanieczyszczeniami wszystkie wody należące do Morza Bałtyckiego, łącznie z jego zlewiskiem na terenie krajów, które ją podpisały. Szczególnie chronionymi przez Komisję Helsińską fragmentami polskiego wybrzeża są Woliński Park Narodowy, Nadmorski Park Krajobrazowy, Mierzeje Helska i Wiślana oraz Kępa Redłowska.
IAR

Sobota, 2009-03-21

Przemycił figurkę sprzed 2 tys. lat i wystawił w internecie

Stołeczni policjanci zatrzymali mężczyznę, który przemycił do Polski figurkę pochodzącą prawdopodobnie z nielegalnych wykopalisk archeologicznych w Syrii. 19-latek wystawił przedmiot na internetowym portalu aukcyjnym - podała policja.
- Młody obywatel Polski i Syrii twierdzi, że zakupił ją podczas wakacji od osób prowadzących w Syrii nielegalne prace archeologiczne - poinformowała Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Na ślad mężczyzny trafili pracownicy Krajowego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków. Zwrócili uwagę na pewnego klienta portalu aukcyjnego, który oferował do sprzedaży głowę figurki.
- W ofercie zapewniał, że jest to oryginalny eksponat pochodzący sprzed dwóch tysięcy lat, odkryty podczas prac archeologicznych w Syrii - powiedziała Kędzierzawska.
Przy współpracy z administratorami portalu aukcyjnego ustalono dane osoby chcącej sprzedać ten przedmiot. W piątek policjanci weszli do mieszkania na warszawskiej Woli, gdzie zastali 19-latka i znaleźli oferowaną na aukcji głowę figurki oraz drugą figurkę przedstawiającą wojownika chińskiego.
- Podczas rozmowy z policjantami mężczyzna twierdził, że figurkę zakupił podczas wakacji w Syrii od osób zajmujących się tam nielegalnie pracami archeologicznymi - powiedziała Kędzierzawska.
Zarówno 19-latek, jak i jego rodzice zostali przesłuchani. Teraz biegły oceni, czy zabezpieczony przedmiot to antyk czy falsyfikat.
PAP

Na Zamku Królewskim nagrodzą najlepszych reportażystów

W sobotę odbędzie się jubileuszowa, piąta Gala Polskich Reportażystów "MELCHIORY 2008". Tym razem nagrody Polskiego Radia zostaną rozdane na Zamku Królewskim w Warszawie. W konkursie przyznawane są nagrody w dwóch kategoriach: reportaż radiowy oraz prasowo-telewizyjny.
Na tegoroczny konkurs wpłynęły 84 prace. Pomysłodawczyni konkursu, kierownik Studia Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia Irena Piłatowska podkreśla, że poziom prac nadesłanych na tegoroczną edycję konkursu był wysoki i jest potwierdzeniem znakomitej pozycji polskiego reportażu na radiowej mapie świata.
Jury do finału nominowało po cztery reportaże w dwóch kategoriach. W kategorii Premiera Roku zakwalifikowały się cztery reportaże radiowe: "Bombka szczęścia" - Henryka Dedo i Waldemara Kasperczaka (Studio Reportażu i Dokumentu PR/"Głos Ewangelii"), "Gdzie strumyk płynie?" - Jana Smyka (PR Białystok); "Lusia Cytryn - kobieta waleczna" Małgorzaty Żerwe z Radia Gdańsk oraz "Walka z wiatrakami" Patrycji Gruszczyńskiej-Ruman ze Studia Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia.
W kategorii Inspiracja Roku nominowano Edytę Gietkę i Marcina Kołodziejczyka z tygodnika "Polityka" oraz Izabelę Szukalską i Agnieszkę Świdzińską z TVP SA Oddział w Katowicach.
W kategorii Reportażysta Roku rozgłośnie nominowały: Jolantę Rudnik z Radia Koszalin oraz Cezarego Galka z Radia Zachód Zielona Góra.
Zostanie także przyznana Nagroda Specjalna Studia Reportażu i Dokumentu PR. Od 2005 roku przyznaje ją kierownictwo Studia za działania na rzecz rozwoju gatunku lub jego promocji. W tym roku to specjalne wyróżnienie otrzyma kierownik Klubu Księgarza przy Rynku Starego Miasta w Warszawie Jan Rodzeń, za wieloletnią współpracę, niezawodność oraz wyjątkowe zaangażowanie w popularyzację reportażu radiowego.
Oczywiste odwołanie w nazwie konkursu do Melchiora Wańkowicza jest przywołaniem najlepszej tradycji polskiego reportażu oraz warsztatu i stylu pracy, do którego sięgają dziennikarze uprawiający ten gatunek we wszystkich mediach.
W jury konkursu zasiadają: Irena Piłatowska-Mądry (przewodnicząca), Janina Jankowska, Hanna Krall, Krystyna Melion i Anna Sekudewicz.
IAR

Legendarny polski bard obala kubańskie mury

"Gazeta Wyborcza" pisze o płycie z piosenkami Jacka Kaczmarskiego, którą nagrał kubański undergroundowy muzyk Ciro Diaz Penedo. Jest on liderem zakazanego w swoim kraju zespołu La Babosa Azul.
Kubańskiego muzyka zainspirował były charge d'affaires polskiej ambasady w Hawanie Daniel Gromann. To on dał artyście nagrania Kaczmarskiego.
Na płycie "Cuando Amanezca el D~a" jest 12 piosenek, między innymi: "Przedszkole", "Zbroja", "Poczekalnia", "Koń wyścigowy" i "Nie lubię". Nagrana przed rokiem płyta jest dostępna tylko w internecie, ponieważ Penedo nie może oficjalnie nagrywać ani koncertować.
Utwory nie są prostym przekładem. W kubańskiej "Naszej klasie" pojawiają się imiona kolegów Ciro ze szkoły. Inne są też kierunki emigracji - do Miami, Nowego Jorku, Madrytu i Włoch.
Nagranie płyty wsparła polska ambasada. - Została stworzona za zgodą spadkobierców Kaczmarskiego jako projekt niekomercyjny, jako promocja polskiej kultury i wsparcie dla kubańskiej kultury niezależnej - mówi "Gazecie Wyborczej" Daniel Gromann.
IAR

Piątek, 2009-03-20

Polacy w Berlinie - wystawa

300 lat obecności Polaków w Berlinie dokumentuje wystawa otwarta w stolicy Niemiec. Wystawa zatytułowana "My, berlińczycy" jest próbą spojrzenia na relacje polsko-niemieckie widziane oczyma Polaków żyjących w Berlinie.
Główna ekspozycja została poświęcona wpływowi Polaków na rozwój kulturowy i społeczny Berlina. Prezentuje berlińskie etapy życia tak znanych osobistości jak biskup Ignacy Krasicki, Ludwik Mierosławski czy Wojciech Kossak, który przez dziesięć lat był nadwornym malarzem cesarza Prus Wilhelma II.
Historia "polskiego Berlina" doprowadzona jest do dnia dzisiejszego i uzupełniona informacjami na temat współczesnej Polonii. Osobno, w innym muzeum, prezentowana jest wystawa sztuki współczesnych polskich artystów mieszkających w Berlinie.
Podczas uroczystości otwarcia wystawy pełnomocnik premiera ds. stosunków międzynarodowych Władysław Bartoszewski podkreślił, że kładzie ona nacisk na to, co łączy, a nie co dzieli Polaków i Niemców. Były prezydent Niemiec Richard von Weizsaecker uznał wystawę za element polsko-niemieckiego dialogu, dzięki któremu oba narody mogą się lepiej poznać i zrozumieć swoje odmienne sposoby patrzenia na historię.
Organizatorem ekspozycji jest Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk. Wystawę będzie można oglądać w stolicy Niemiec do połowy czerwca. Jesienią zostanie pokazana w Warszawie.
IAR

Inauguracja konkursu Magina we Francji

Koncertem w ambasadzie polskiej w Paryżu rozpoczął się 13. Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny imienia Miłosza Magina. Odbywa się on pod patronatem ministerstw kultury Francji i Polski.
W koncercie inauguracyjnym wystąpił francuski pianista Philippe Devaux, który wykonał między innymi utwory Fryderyka Chopina. Właściwy konkurs potrwa od piątku do poniedziałku. Został on podzielony na trzy kategorie - kategorię pianistów koncertujących, kategorię podstawową oraz kategorię wyższą .
Uczestnikom konkursu proponowane są do wykonania utwory różnych kompozytorów polskich - od epoki romantycznej aż po muzykę współczesną, a także dzieła Francuzów - Claude'a Debussy'ego i Maurice'a Ravela. Koncert laureatów odbędzie się we wtorek 24 marca, w kościele Saint-Merry w czwartej dzielnicy Paryża.
Ten międzynarodowy konkurs pianistyczny istnieje już od roku 1985. Został on stworzony z myślą o wspieraniu młodych, utalentowanych pianistów oraz o promowaniu polskiej muzyki.
IAR

Prezydent i premier: niech Trybunał rozstrzygnie spór

Prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk tuż po powrocie ze szczytu unijnego w Brukseli zastanawiają się, kto powinien podejmować decyzję, gdy delegacja nie jest jednomyślna. - Ja i prezydent często jesteśmy w sporze - mówił Donald Tusk, dodając, że to osłabia polską pozycję. Obaj zgodzili się, że sprawę powinien rozstrzygnąć Trybunał Konstytucyjny.
Już za kilka dni, 27 marca, Trybunał Konstytucyjny zajmie się wnioskiem Donalda Tuska o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego między prezydentem, a szefem rządu w sprawie reprezentacji Polski podczas szczytów unijnych.
W październiku ubiegłego roku Tusk zwrócił się o rozstrzygnięcie, czy prezydent może samodzielnie decydować o udziale w szczycie Unii i prezentowaniu tam stanowiska Polski, czy też ostateczna decyzja w tej sprawie należy do szefa rządu.
Pytany podczas konferencji prasowej w Brukseli o to orzeczenie, prezydent powiedział, że spodziewa się, iż orzeczenie uwzględni "artykuły 10, 126 i 133 konstytucji, a także przepis, który mówi o uprawnieniach rządu w zakresie polityki zagranicznej".
Chodzi o przepisy, które mówią, że "władzę wykonawczą sprawują prezydent i Rada Ministrów", ale prezydent "jest najwyższym przedstawicielem RP i gwarantem ciągłości władzy państwowej", "czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji, stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium". Art. 133 stanowi, że "prezydent w zakresie polityki zagranicznej współdziała z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem".
Z kolei art. 146 konstytucji mówi, że "Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną Rzeczypospolitej Polskiej", a w szczególności m.in.: "zapewnia bezpieczeństwo zewnętrzne państwa, sprawuje ogólne kierownictwo w dziedzinie stosunków z innymi państwami i organizacjami międzynarodowymi, zawiera umowy międzynarodowe wymagające ratyfikacji oraz zatwierdza i wypowiada inne umowy międzynarodowe".
Spór o to, zdaniem premiera, osłabia naszą pozycję. - Z definicji jesteśmy słabsi, kiedy nasi rozmówcy, czy nasi partnerzy podejrzewają, że może drugi rozmówca ma inne zdanie na ten temat. I to nie jest wina czy odpowiedzialność któregokolwiek z polskich polityków, tylko sytuacja obiektywnie powoduje, że wtedy nasza pozycja może być chwilowo słabsza - przekonywał premier.
- Jest rzeczą ważną, aby rozstrzygnąć, nie kto na jakim krześle siedzi i nie czy jeździmy na Rady Europejskie we dwóch, czy pojedynczo, tylko kto - w sytuacji, kiedy mamy różne zdania - decyduje o tym, jakie jest stanowisko polskiej delegacji. I tak czy inaczej musimy to rozstrzygnięcie uzyskać. I nie ze względu na satysfakcję prezydenta, czy premiera - podkreślił Tusk.
Premier powiedział, że liczy na rozstrzygnięcie TK w tej kwestii, choć nie wie, czy orzeczenie będzie "definiowało ten problem". Zapowiedział, że jeśli stanowisko Trybunału nie rozstrzygnie tej sprawy, to trzeba będzie wrócić do prac nad tzw. ustawą kompetencyjną.
- Niezależnie od tego, jaki będzie efekt tych zmagań konstytucyjnych, to tak, czy inaczej prezydent Rzeczypospolitej zawsze, kiedy tylko zechce, powinien móc uczestniczyć jako osoba towarzysząca delegacji - dodał premier.
PAP

Czwartek, 2009-03-19

Sukces Jerzego Skolimowskiego na festiwalu w Londynie

Pierwszy od 17 lat film fabularny Jerzego Skolimowskiego "Cztery Noce z Anną" został doceniony przez doborowe grono kinomanów i filmowych krytyków zebrane na pokazie w największej sali British Film Institute w Londynie.
Reżyser przybył osobiście na brytyjską premierę, która odbyła się w ramach VII Festiwalu Polskich Filmów organizowanego dorocznie przez Kinotekę pod patronatem Instytutu Kultury Polskiej.
- Jego zdolność wcielenia się w postać wywołującą u widza niepokój, a równocześnie dziwnie dla niego sympatyczną, ma zasadnicze znaczenie dla filmu. Rzadko kiedy nieśmiałość ma tak groźny podtekst jak w tym przypadku - napisała o kreacji aktorskiej Steranki recenzentka Amber Wilkinson w portalu internetowym eyeforfilm.
Recenzent "Guardiana" Geoffrey Macnab sądzi, że Skolimowski, który był w przeszłości bokserem, poetą, a ostatnio malarzem powrócił do reżyserii, ale podejmuje się pracy "tylko na swoich warunkach".
Na spotkaniu z widownią po premierze filmu Skolimowski powiedział, że pomysł nasunęło mu zdanie wyczytane w dziale osobliwości lokalnej, kalifornijskiej gazety, o Japończyku, który był tak nieśmiały wobec kobiet, że mógł na nie patrzeć tylko gdy spały.
Scenariusz napisał w niespełna 6 dni, a zdjęcia kręcił w listopadzie i grudniu. Na aktora, do którego z miejsca się przekonał, natrafił w prowincjonalnym teatrze. Przyznał, że Sterankę, jako filmową postać, stworzył jego charakterystyczny chód wywołany tym, iż buty na prośbę reżysera obciążył dwoma kilogramami ołowiu.
Skolimowski powiedział, że "współczesny polski film wciąż jest na etapie poszukiwań (...), ale za 2-3 lata dopracuje się mocniejszej pozycji na światowym rynku kinematograficznym".
Za trudną barierę do pokonania dla polskich twórców uznał zdobycie zagranicznej dystrybucji, zwłaszcza w USA. - Każdy film polski, któremu udaje się przebić przez tę barierę, to w tej chwili jest nieomal cud, ale cuda zdarzają się coraz częściej - dodał.
W najbliższą sobotę i niedzielę w kinie Riverside Studios w zachodnim Londynie pokazane zostaną wczesne filmy Skolimowskiego: "Rysopis", "Walkower", "Bariera" i "Ręce do Góry". Latem firma Second Round udostępni na DVD "Barierę".
PAP

Sejm uchwalił ustawę oświatową, 6-latki pójdą do szkół

Sejm odrzucił prezydenckie weto w sprawie ustawy oświatowej. Tym samym ponownie uchwalił ustawę, która zakłada między innymi wprowadzenie obowiązku szkolnego dla dzieci od szóstego roku życia.
Za odrzuceniem weta Lecha Kaczyńskiego zagłosowały PO, PSL i SLD. Przeciwko było Prawo i Sprawiedliwość.
IAR

"Komisja Europejska wszczęła postępowanie wobec Polski"

Komisja Europejska wszczęła postępowanie wobec Polski w sprawie niewystarczającej realizacji dyrektywy wprowadzającej zasadę równego traktowania mężczyzn i kobiet - poinformowała Joanna Piotrowska z fundacji Feminoteka.
Jak powiedziała Piotrowska, postępowanie dotyczy "naruszenia prawa wspólnotowego z powodu braku powiadomienia o wszystkich środkach transponujących dyrektywę Rady 2004/113/WE w Polsce". W imieniu KE poinformował o tym fundację w liście komisarz Vladimir Szpidla. List jest odpowiedzią na skargę organizacji zajmujących się przeciwdziałaniem dyskryminacji ze względu na płeć, który Feminoteka przesłała do Komisji w lutym.
Piotrowska powiedziała, że odpowiedź udało się uzyskać tak szybko dzięki pomocy europosłanki Lidii Geringer de Oedenberg oraz Grupy Zielonych w Parlamencie Europejskim, którzy interweniowali w tej sprawie przez zapytania poselskie. W liście do KE, pod którym podpisało się ponad 30 organizacji z całej Polski, wyrażono zaniepokojenie "brakiem jakichkolwiek efektywnych działań ze strony polskiego rządu, mających na celu wprowadzenie zasad równego traktowania kobiet i mężczyzn". Autorki listu napisały, że w Polsce do tej pory w wielu obszarach nie udało się wprowadzić skutecznej polityki antydyskryminacyjnej, zwracały uwagę, że termin wdrożenia antydyskryminacyjnych dyrektyw unijnych dawno już minął.
W liście napisano również, że zarówno Departament ds. Kobiet, Rodziny i Przeciwdziałania Dyskryminacji działający w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej jak i powołana w marcu 2008 r. pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Elżbieta Radziszewska, nie mają podstawowych uprawnień m.in. do udzielania niezależnej pomocy prawnej ofiarom dyskryminacji, sporządzania niezależnych raportów na temat dyskryminacji w Polsce oraz możliwości rekomendowania zmian prawnych, mających na celu poprawę sytuacji osób dyskryminowanych. Zdaniem autorek listu oba urzędy nie są instytucjami niezależnymi i wypełniają przede wszystkim politykę rządową, dla której dyskryminacja kobiet nie stanowi priorytetu, a kwestie równouprawnienia płci traktowane są w sposób marginalny.
Regulacje zawarte w dyrektywach unijnych zobowiązują państwa członkowskie do wdrażania zasady równego statusu kobiet i mężczyzn. Zasady dotyczące zatrudnieniu zostały rozwinięte w szeregu unijnych dyrektyw. Dyrektywa 2004/113/WE - wprowadza zasadę równego traktowania mężczyzn i kobiet w zakresie dostępu do towarów i usług oraz dostarczania towarów i usług.
KE jest organem wykonawczym UE. Wykonuje decyzje podejmowane przez Radę. Komisja jest w dużym stopniu odpowiedzialna za realizację wspólnych polityk europejskich, takich jak polityka regionalna, wspólna polityka rolna, ochrona środowiska, badania naukowe, pomoc na rzecz rozwoju, itp. Zarządza również budżetem związanym z tymi politykami. Jako "strażnik traktatów" Komisja musi zapewnić wprowadzenie w życie rozporządzeń i dyrektyw, przyjętych przez Radę i Parlament. Jeżeli te akty prawne nie są wdrażane, Komisja może odwołać się do Trybunału Sprawiedliwości, aby wymóc stosowanie prawa UE przez państwa członkowskie.
PAP

INDEX


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228