Polonia Winnipegu
 Numer 79

          18 czerwca 2009      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu


INDEX

 

WIADOMOŚCI PROSTO Z POLSKI

Środa, 2009-06-17

Stworzyli czarną dziurę; sprawdzą czy Hawking miał rację

Naukowcom udało się uzyskać sztuczną "czarną dziurę", która zamiast światła może więzić dźwięki - informuje "New Scientist". Teraz ten twór pomoże eksperymentalnie sprawdzić teorię Stephena Hawkinga na temat czarnych dziur.
Czarna dziura powstaje, gdy materia staje się tak gęsta, że zapada się, a jej pole grawitacyjne jest zbyt silne, aby wypuściło cokolwiek - nawet światło. Ponad 30 lat temu Hawking doszedł do wniosku, że czarne dziury wyparowują z czasem, emitując promieniowanie.
Dźwiękowa czarna dziura - to materiał, który porusza się szybciej od prędkości dźwięku w tym materiale. Wprawiając próbki w tak szybki ruch, naukowcy z University of Colorado w Boulder oraz Izraela chcą sprawdzić, czy próbki z uwięzionym dźwiękiem będą emitowały promieniowanie Hawkinga.
Do eksperymentów ma być użyty kondensat Bosego-Einsteina, czyli zbiór atomów zachowujący się jak jeden atom. W tym przypadku chodzi o 100 tys. atomów rubidu, ochłodzonych do temperatury kilku miliardowych stopnia poniżej zera absolutnego.
PAP

Napieralski został szefem klubu parlamentarnego Lewicy

Przewodniczącym klubu Lewicy został szef SLD Grzegorz Napieralski. Pokonał swojego kontrkandydata, sekretarza klubu Wacława Martyniuka stosunkiem głosów 24 do 14. Napieralski zastąpił na stanowisku szefa klubu Wojciecha Olejniczaka, który został wybrany do Parlamentu Europejskiego.
Napieralski został wybrany podczas specjalnego posiedzenia klubu Lewicy. Po zwycięstwie zapewnił, że w klubie panuje pełna demokracja i chce efektywnie współpracować ze swoim kontrkandydatem - Wacławem Martyniukiem.
Martyniuk pytany, dlaczego ubiegał się o stanowisko szefa klubu, odparł, że chciał "odciążyć Napieralskiego od tego co nazywa się klubem". Podkreślił, że obecnie SLD wymaga dużej pracy. - Chciałem go wspomagać w klubie, jemu zostawić partię. Uważałem, że partia dzisiaj wymaga ogromnej pracy, bo przed nami wybory samorządowe, prezydenckie, parlamentarne i w ten sposób chciałem wspomóc - powiedział. Dodał, że dalej wspólnie będą pracować dla dobra SLD i klubu.
Ryszard Kalisz po głosowaniu ocenił, że Napieralski "musi nad sobą popracować". Z kolei Olejniczak podkreślił, że "swojego stanowiska nie zmienia". Jeszcze we wtorek mówił, że szef partii nie powinien być przewodniczącym klubu, bo ten powinien mieć pewną autonomię.
- Policzyliśmy się co do głosu - cieszyli się po posiedzeniu klubu zwolennicy Napieralskiego. W ubiegłym roku, gdy szef SLD chciał zastąpić Olejniczaka, przegrał z nim jednym głosem. Ich zdaniem, Martyniuk został namówiony do startowania przez posłów przeciwnych kandydaturze Napieralskiego.
PAP/IAR/TVN24

Bartoszewski: są środki na muzeum Auschwitz-Birkenau

W sprawie utworzenia Funduszu Wieczystego zabezpieczającego działalność Muzeum Auschwitz-Birkenau są już pierwsze zgłoszenia, między innymi z Niemiec, Francji i Czech - poinformował pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego Władysław Bartoszewski. - Nasze apele przynoszą skutek - dodał.
Fundusz Wieczysty, którego utworzeniem zajmuje się powołana w styczniu m.in przez Bartoszewskiego Fundacja Auschwitz-Birkenau, powstaje ze względu na trudną sytuację finansową Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Fundusz ma zapewnić stałą konserwację terenów, budynków i ruin poobozowych, a także zabezpieczyć archiwalia i oryginalne przedmioty po dawnym niemieckim obozie koncentracyjnym.
Według Bartoszewskiego, obecny stan muzealnego ośrodka Auschwitz-Birkenau wymaga podjęcia jak najszybszych działań konserwatorskich. - Jak ktoś z państwa zbuduje sobie domek bardzo starannie, to czy sobie wyobraża, że przez 65 lat ten dom nie będzie remontowany? Ja sobie tego nie wyobrażam. A jak więźniowie budowali baraki albo krematoria, to czy oni budowali je starannie? Nie, oni budowali je w strachu i pod batem, budowali, bo im kazano, to była kwestia życia i śmierci - tłumaczył.
Bartoszewski podkreślił, że zachowanie pamięci o obozie jest obowiązkiem nie tylko Polski, ale i całej Europy. - To miejsce jest wyrazem sumienia całej ludzkości, a nie tylko Polaków czy Żydów - zaznaczył. Jak mówił Bartoszewski, dotychczas żaden z krajów, do którego zwróciła się fundacja o wsparcie finansowe, nie wyraził braku zainteresowania tą inicjatywą. - Pierwsi zgłosili się Niemcy z milionem euro, ale zgłosili się również Francuzi i Czesi - powiedział Bartoszewski i dodał, że jest jeszcze za wcześnie, by mówić o finale projektu.
Jak powiedział obecny na konferencji premier rządu Nadrenii-Północnej Westfalii Juergen Ruettgers, Niemcy wiedzą, że ponoszą odpowiedzialność za to, co się stało. - Wiele osób cierpiało z naszego powodu, dlatego ta inicjatywa uratowania obozu dla przyszłych pokoleń jest bardzo ważna - podkreślił Ruettgers.
Dyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Piotr Cywiński powiedział, że suma, którą musi zgromadzić Fundusz wynosi 120 mln euro. - To pozwoli na coroczne przychody z odsetek w wysokości 4-5 mln euro, które pozwolą na realizowanie prac konserwatorskich - powiedział Cywiński. Jak tłumaczył, uzyskane pieniądze będą wydawane wyłącznie na "zachowanie autentyzmu tego tragicznego miejsca pamięci". - To jest 200 hektarów terenu, 155 obiektów budowlanych, 300 ruin, i setki tysięcy przedmiotów, archiwaliów, dokumentów - wymienił.
PAP

Rzymskie groby na posesji w Pruszczu Gdańskim

Naukowcy z Muzeum Archeologicznego, prowadzący badania ratunkowe na jednej z posesji w Pruszczu Gdańskim, natrafili na bogato wyposażone groby, pochodzące z około III wieku naszej ery.
- Dotąd przebadaliśmy dwa pochówki mężczyzn, którzy zmarli w wieku około 25-30 lat. Przy świetnie zachowanych szkieletach znaleźliśmy ostrogi, sprzączki do pasów i zapinki - mówi archeolog Małgorzata Tuszyńska. - Teraz przygotowujemy się do otwarcia kolejnych pochówków - dodała.
Działka na której znaleziono groby z czasów rzymskich to część dużego cmentarzyska, które funkcjonowało w miejscu dzisiejszego centrum Pruszcza w III i IV wieku naszej ery. Jeszcze przed wojną, niemieccy badacze wyeksplorowali tutaj ponad 20 pochówków. Po wojnie odkryto kolejnych 47.
Najstarsze ślady osadnictwa na terenie Pruszcza Gdańskiego pochodzą z III tysiąclecia przed naszą erą. Potem intensywność osadnictwa wzrastała. Od II w p. n.e do IV w n e. Osady funkcjonujące na terenie Pruszcza Gdańskiego stały się jedną z centralnych stacji końcowych słynnego „Szlaku Bursztynowego”. To dlatego miasto jest prawdziwym badawczym „eldorado” dla pokoleń archeologów.
wp.pl

Wtorek, 2009-06-16

Rada Oświęcimska chce, by rząd pomógł w przebudowie obozu

Międzynarodowa Rada Oświęcimska zaapelowała do polskiego rządu, aby udzielił Państwowemu Muzeum Auschwitz-Birkenau koniecznego wsparcia finansowego na przebudowę budynku tak zwanego Starego Teatru dla potrzeb Międzynarodowego Centrum Edukacji o Auschwitz i Holokauście.
Rada z zadowoleniem przyjęła zarazem decyzję prezydenta Oświęcimia, który uznał, że utworzenie w budynku "Starego Teatru", tuż przy byłym niemieckim obozie Auschwitz, siedziby MCEAH jest celem publicznym. To otwiera drogę do adaptacji budynku dla potrzeb instytucji.
Adaptację "Starego Teatru" dotychczas uniemożliwiał brak miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, który nadal nie został uchwalony. Przedstawiane przez prezydenta Marszałka wersje były nie do przyjęcia dla resortu kultury, który opiniuje plan zagospodarowania dla okolic byłego obozu.
Ustawa o ochronie terenów byłych hitlerowskich obozów zagłady z maja 1999 roku wprowadza zasadę, że plan zagospodarowania przestrzennego dla obszaru Pomnika Zagłady sporządza samorząd. By mógł być uchwalony przez Radę Miejską, musi jednak uzyskać pozytywną opinię Ministerstwa Kultury. Dopiero na tej podstawie Rada Miejska może go przyjąć, co umożliwi jakiekolwiek prace budowlane.
Budynek "Starego Teatru" (tak zwany Theatergebaude), tuż za murami KL Auschwitz, podczas II wojny światowej służył Niemcom jako magazyn. Składowali tu między innymi zapasy cyklonu B, którym uśmiercano więźniów.
Celem Fundacji Auschwitz-Birkenau jest zbudowanie Funduszu Wieczystego na potrzeby konserwacji terenów, budynków i ruin poobozowych, a także konserwacji i bezpiecznego przechowywania archiwaliów i przedmiotów oryginalnych. Fundacja powstała w odpowiedzi na trudną sytuację finansową Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Finansowana będzie z przychodów stałego Funduszu Wieczystego, którego wysokość powinna wynieść około 120 milionów euro. Konserwacją objętych będzie 155 obiektów i 300 ruin na 200 hektarach oraz archiwalia i zbiory.
PAP

Adam Hanuszkiewicz skończył 85 lat

Adam Hanuszkiewicz, jeden z najwybitniejszych współczesnych reżyserów i aktorów; samouk, którego inscenizacje wzbudzały skrajne emocje skończył we wtorek 85 lat.
Urodził się w 1924 roku we Lwowie. Debiutował w 1945 roku, w rzeszowskim teatrze, rolą Wacława w "Zemście" Aleksandra Fredry. W latach 1956-63 był dyrektorem artystycznym Telewizji Polskiej, później dyrektorem teatrów warszawskich: Powszechnego, Narodowego i Nowego.
Był współtwórcą i pierwszym reżyserem naczelnym Teatru TV. W Teatrze Telewizji realizował programowo klasyków wielkiej literatury europejskiej m.in. Moliera, Williama Szekspira, Fiodora Dostojewskiego, Antoniego Czechowa, Marka Twaina, a także klasykę narodową - od Adama Mickiewicza po Sławomira Mrożka.
Na dorobek artysty składają się też role filmowe. Zadebiutował w roku 1949 rolą Władka w dramacie wojennym "Za wami pójdą inni" (1949) w reżyserii Antoniego Bohdziewicza. Wystąpił w filmach "Trio" Jerzego Gruzy, "Ręce do góry" Jerzego Skolimowskiego, "Przedwiośniu" Filipa Bajona. Na teatralnych deskach wcielał się m.in. w role Hamleta, Don Juana, Prospera w "Burzy", Tytusa w "Berenice".
W 1951 roku Hanuszkiewicz zadebiutował w roli reżysera, w Teatrze Polskim w Poznaniu, sztuką Leonida Rachmanowa "Niespokojna starość". W swoich inscenizacjach szukał nowych środków wyrazu. Podczas przygotowanej przez niego inscenizacji "Miesiąca na wsi", po scenie Teatru Małego biegały psy. Jego Kordian, grany przez Andrzeja Nardellego, wygłaszał słynny monolog na Mont Blanc stojąc na drabinie, a "Balladyna" była jedną z najsłynniejszych inscenizacji dzieł Słowackiego - odtwórcy postaci Goplany, Chochlika i Skierki jeździli po scenie na nowoczesnych hondach.
Teatr Hanuszkiewicza często budził kontrowersje; miał swoich gorących wielbicieli, jak i zdecydowanych przeciwników. Recenzenci pisali o nim: "odmóżdżacz polskiego teatru", "niszczyciel kultury polskiej", "barbarzyńca w ogrodzie tradycji". Jednocześnie praca Hanuszkiewicza spotykała się z uznaniem wielu znaczących osobistości świata kultury. - Pan buduje przedstawienie jak symfonię - powiedział Hanuszkiewiczowi Witold Lutosławski. - Na miejscu innych reżyserów klasyki popełniłbym samobójstwo, bo to się już nie da inaczej, niż ty to robisz, zrealizować - mówił o Hanuszkiewiczu Jan Kott.
Hanuszkiewicz jest samoukiem. Nie ukończył żadnej z artystycznych uczelni, czego czasem - jak przyznaje w wywiadach - żałuje. - Na uniwersytetach bywałem wykładowcą, ale nigdy studentem. A uniwersytet człowiekowi jest potrzebny. Student najpierw dowiaduje się na wykładzie, o czym jest "Balladyna", a później tak ją czyta, żeby mu się wszystko zgadzało z tym, co mówił profesor. Ja byłem sam - mówił reżyser.
Za najważniejsze spektakle w swej karierze reżyserskiej sam Hanuszkiewicz uważa m.in. "Norwida" i "Wesele" w Teatrze Narodowym. Jak podkreśla w wywiadach prasowych, klasyczne teksty literatury dramatycznej "są najbardziej współczesną literaturą, ale teatr musi ten fakt swoimi przedstawieniami udowodnić".
Hanuszkiewicz jest wielbicielem kobiet - czterokrotnie się żenił, w tym trzy razy z aktorkami: Zofią Rysiówną, Zofią Kucówną i Magdaleną Cwenówną. To właśnie Cwenówna odebrała w listopadzie 2008 r. specjalnego Feliksa Warszawskiego, nagrodę warszawskiego środowiska teatralnego, przyznanego Hanuszkiewiczowi. Artysta nie przybył na uroczystość ze względu na złe samopoczucie. - Jest bardzo wzruszony, bo to nagroda od środowiska - mówiła Cwenówna odbierając statuetkę.
PAP

Pojechali na wycieczkę do Rosji, nie mogą wrócić

47 nauczycieli z Tczewa, którzy pojechali na wycieczkę do Sankt Petersburga, nie może wrócić do kraju. Pedagogów nie przepuszczono przez granicę, gdyż ich wizy skończyły się dwie godziny wcześniej. W ich sprawie będzie interweniował polski konsul - informuje Radio Gdańsk.
Nauczycieli nie przepuszczono przez granicę, bowiem ich wizy obowiązywały do godziny 12 w sobotę, a dojechali na granicę dwie godziny później. Od dwóch dni próbują zorganizować powrót do kraju.
Obecnie nauczyciele przebywają w urzędzie paszportowym w Pskowie. Według informacji Radia Gdańsk, wieczorem ma do nich przyjechać polski konsul.
Radio Gdańsk

Koziej: cała prawda o "polskich" Patriotach

Bez przerwy bombardowani jesteśmy doniesieniami i spekulacjami na temat amerykańskich rakiet Patriot, których bateria na mocy polsko-amerykańskiej deklaracji z ubiegłego roku ma znaleźć się na terytorium Polski - najpierw rotacyjnie, a po 2012 roku na stałe. Ostatnio sensację wzbudza stan gotowości bojowej tych rakiet: czy mają one być uzbrojone, czy nieuzbrojone. Myślę, że warto wprowadzić trochę uporządkowania do tej dyskusji.
Po pierwsze, mówimy o baterii amerykańskiej, która cały czas będzie amerykańską. Chyba że kiedyś, na mocy jakiegoś innego porozumienia, Amerykanie zechcieliby nam ją wspaniałomyślnie odstąpić (mało realne) albo my byśmy ją odkupili (bardziej realne, gdybyśmy zdecydowali się budować w przyszłości swój system obrony przeciwrakietowej właśnie na bazie Patriotów).
Jest to jedna z baterii obecnie stacjonujących na terytorium Niemiec, realizujących zadania szkoleniowe i jednocześnie funkcjonujących w zintegrowanym systemie obrony powietrznej NATO. Ma ona więc przydzielone - jak każda jednostka wojskowa - odpowiednie zadania w ramach tzw. planów ewentualnościowych (planów działania w razie wystąpienia sytuacji kryzysowej w wyniku konkretnych zagrożeń). Po 2012 roku zostanie przeniesiona na terytorium Polski, gdzie stacjonując w przygotowanym dla niej garnizonie, podobnie jak dotychczas na terytorium Niemiec, będzie nadal funkcjonować w zintegrowanym systemie obrony powietrznej NATO, choć naturalnie już ze stosownie skorygowanymi zadaniami i - co oczywiste - we współdziałaniu z polskim systemem obrony powietrznej. Do tego czasu, czyli w latach 2009-2012, będzie rotacyjnie przybywać do Polski w ramach szkoleniowej współpracy polsko-amerykańskiej w dziedzinie obrony przeciwrakietowej.
Stan tej baterii zależy oczywiście od strony amerykańskiej. Jeżeli jednak to ma być bateria amerykańskich wojsk lądowych stacjonujących w Europie (a tak jest w porozumieniu), to jedno jest pewne: nie będzie to bateria muzealna, nieuzbrojona, z jakimiś starociami i szkolnymi, "ćwiczebnymi" rakietami. Takiego sprzętu amerykańskie pierwszorzutowe zgrupowanie operacyjne nie posiada. Tam są baterie w pełni bojowe, o pełnej zdolności operacyjnej. Mało tego: przybywając do Polski w ramach manewrów cały czas taka bateria musi przecież zachowywać zdolność i gotowość do wykonywania przewidzianych dla niej zadań na wypadek zagrożenia i wojny.
Oczywiście stan gotowości operacyjnej tej baterii, czyli gotowości do działania, zależy od stanu zagrożenia. Na ogół wyróżnić można tzw. stan stałej (pokojowej), podwyższonej (kryzysowej) i pełnej (wojennej, bojowej) gotowości. Rakiety są uzbrajane i lokowane na wyrzutniach, uzyskując pełną zdolność do natychmiastowego użycia, w podwyższonych stanach gotowości, jeśli pojawia się zagrożenie. Na co dzień są nieuzbrojone. Tak jak na co dzień nie chodzi nikt z rewolwerem załadowanym i odbezpieczonym. Nie może więc dziwić, że bateria taka przybędzie do Polski z rakietami, które nie będą w gotowości do natychmiastowego odpalenia. Byłyby one uzbrajane, gdyby trzeba je było użyć do wykonania zadania bojowego. Mówienie o rozmieszczaniu w Polsce nieuzbrojonych rakiet, używanie przez Amerykanów nieostrego, mało precyzyjnego i w istocie mylącego terminu "nieuzbrojone", może mieć zatem cel propagandowy, głównie dla zmiękczenia relacji amerykańsko-rosyjskich w okresie intensywnych rozmów strategicznych i rozbrojeniowych.
Warto też zdać sobie sprawę, że zainstalowanie baterii Patriot w Polsce nie nastąpi natychmiast z ich pierwszym przybyciem. Musi to być proces rozłożony na kilka lat. Najogólniej rzecz biorąc można w nim wyróżnić trzy fazy: przygotowawczą, wdrożeniową i operacyjną. W pierwszej fazie (zapewne lata 2009-2010) w ciągu 2-3 pobytów baterii w Polsce, mających charakter manewrów, szkoleń i studiów terenowo-operacyjnych, musi nastąpić przede wszystkim rozpoznanie warunków rejonu przyszłej dyslokacji i ustanowienie zasad i procedur współdziałania szkoleniowego i operacyjnego z polskim systemem obrony powietrznej. Druga faza (lata 2011-2012) - to przygotowywanie garnizonu i ćwiczebne weryfikowanie jego infrastruktury w ramach kolejnych pobytów baterii w Polsce oraz właściwe instalowanie się jej w garnizonie. I wreszcie faza końcowa (po 2012 roku) - to stacjonowanie na stałe i pełne funkcjonowanie szkoleniowe i operacyjne w zintegrowanym systemie obrony powietrznej NATO na terytorium Polski.
Na koniec należy podkreślić, że jednym z głównych celów ściągania do Polski amerykańskiej baterii Patriot jest uruchomienie modernizacji polskiego systemu obrony powietrznej, w tym zainicjowanie budowy narodowego systemu obrony przeciwrakietowej. Oczywiście nie musi on być budowany na bazie Patriotów, ale dużą wartością tych właśnie rakiet jest uniwersalność: zdolność do zwalczanie zarówno samolotów, środków bezpilotowych, jak i rakiet wszelkiego typu (balistycznych i manewrujących). To jest najważniejsza decyzja, przed jaką stoi państwo polskie w dziedzinie obronności w nadchodzącej dekadzie. Z tego względu należałoby jak najszybciej ustanowić rządowy program obrony powietrznej. Mógłby on być sukcesywnie uruchamiany w miarę wygaszania programu samolotowego. Bez takiego programu trudno sobie wyobrazić skuteczną budowę narodowej tarczy przeciwrakietowej, która niewątpliwie jest nam potrzebna.
Gen. Stanisław Koziej specjalnie dla Wirtualnej Polski

Poniedziałek, 2009-06-15

Minister kultury nagrodził najlepszych artystów

Jerzy Skolimowski, Dorota Masłowska i Magdalena Cielecka znaleźli się wśród 16 twórców, którzy otrzymali doroczne nagrody ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Szef resortu Bogdan Zdrojewski podkreślił, że w tym roku chciał uhonorować pracę nie tylko osób z dużym dorobkiem artystycznym, ale też młodych twórców.
Zdrojewski zaznaczył, że poprzedni rok był dla polskiej kultury bardzo udany i powinniśmy go oceniać poprzez nasze międzynarodowe sukcesy. Wśród nagrodzonych jest także Franciszek Pieczka. Aktor bardzo cieszy się z wyróżnienia i uważa je za jedno z najważniejszych jakie otrzymał w czasie swojej kariery.
Minister kultury zaznaczył, że powinniśmy doceniać także osiągnięcia Polaków w dziedzinie architektury. W tym roku nagrodę ministra kultury otrzymał po raz pierwszy architekt - Jerzy Kuryłowicz.
IAR

Będzie protest przeciwko uhonorowaniu Juszczenki przez KUL

1 lipca w Lublinie kresowianie będą protestować przeciwko nadaniu przez Katolicki Uniwersytet Lubelski tytułu doktora honoris causa prezydentowi Ukrainy Wiktorowi Juszczence. Kresowianie sprzeciwiają się uhonorowaniu przywódcy stawiającego pomniki ukraińskim nacjonalistom i faszystom.
Decyzja o proteście zapadła wczoraj w Zamościu - poinformował ksiądz Tadeusz Isakowicz -Zaleski, który dziś w Ostrowcu Świętokrzyskim promował swoją najnowszą książkę i wygłosił prelekcję na temat "Przemilczane ludobójstwo na Kresach". W jego ocenie, wyróżniając Juszczenkę, KUL popełnia wielki błąd. Jak wyjaśnił ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, wręczenie prezydentowi tytuł doktora honoris causa, doprowadzi do pogorszenia stosunków polsko-ukraińskich.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski zapowiedział swój udział w antyjuszczenowskiej manifestacji w Lublinie. W jej trakcie ma zamiar publicznie odczytać nazwiska 180 księży katolickich zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów.
Duchowny wyjaśnia, że jest to jego obowiązek. Jak dodał, Kościół katolicki beatyfikuje księży pomordowanych przez Niemców, zapominając o księżach zamordowanych w barbarzyński sposób przez nacjonalistów ukraińskich.
Powołując się na prace wielu historyków ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski twierdzi, że w latach 1939-1947 Ukraińcy wymordowali około 200 tysięcy Polaków. W większości były to kobiety i dzieci. Jego zdaniem, ukrywanie prawdy o masowych mordach wbrew intencjom polskich polityków nie przyczyni się do poprawy stosunków z Ukrainą ale przyniesie odwrotny efekt.
IAR

Zrabowany sztandar piłsudczyków na aukcji w Niemczech

W 1939 r. sztandar piłsudczyków wpadł w ręce SS. Jak pisze "Rzeczpospolita" po 70 latach ktoś próbuje go sprzedać na aukcji w Niemczech.
Ozdobny sztandar, który zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach należał do oddziału Związku Legionistów Polskich w Pabianicach. Po 70 latach chorągiew pojawiła się w internetowej ofercie niemieckiego domu aukcyjnego Winkler Auktionen z miejscowości Seevetal w pobliżu Hamburga. Cena wywoławcza: 5 tysięcy euro.
Jak wynika z opisu przedmiotu został on "przechwycony we wrześniu 1939 roku przez pierwszą kompanię jednostki SS Leibstandarte Adolf Hitler".
Sztandar został wystawiony przez "pewnego starszego pana" z Niemiec. Bardzo prawdopodobne jest, iż jest on byłym żołnierzem SS, który osobiście wywiózł sztandar z Polski. Rozmowy z nim nie przyniosły póki co żadnego rezultatu. W odzyskanie chorągwi zaangażowali się polscy dyplomaci.
PAP

Niedziela, 2009-06-14

Czerwińska nagrodzona w ramach akcji "Życzenie Agaty"

Himalaistka Anna Czerwińska została jako pierwsza nagrodzona w ramach akcji "Życzenie Agaty". Wyróżnienie, honorujące osoby szczególnie zasłużone dla propagowania idei oddawania szpiku kostnego, Czerwińska otrzymała w niedzielny wieczór w Warszawie.
"Życzenie Agaty" to akcja społeczna dedykowana zmarłej w ubiegłym roku w wyniku choroby szpiku kostnego siatkarce Agacie Mróz-Olszewskiej, mobilizująca do zapisów do banku dawców szpiku, którą wsparło wiele znanych osób, m.in. piosenkarka Ewelina Flinta, aktorka Magdalena Walach i aktor Maciej Stuhr.
- Czuję się przeceniona. Chciałam pomóc, udało się. I właściwie na tym moja rola się kończy - powiedziała laureatka odbierając wyróżnienie. - To wcale nie boli - przekonywała zapytana o bolesność zabiegu oddawania szpiku kostnego. Na gali spotkała się z Dorotą Milner, która dzięki jej szpikowi mogła wrócić do zdrowia.
Przeszczep szpiku jest jedną z metod leczenia chorób nowotworowych układu krwiotwórczego, np. białaczek. Preferowany jest tzw. allogeniczny przeszczep szpiku, w którym szpik pochodzi od innej osoby - dawcy spokrewnionego lub niespokrewnionego. Jedynie dla 25-30% chorych znajduje się dawcę rodzinnego. W pozostałych przypadkach poszukuje się dawcy niespokrewnionego. Dawcami mogą być osoby w wieku 18-50 lat. W Polsce zarejestrowanych jest około 40 tys. dawców szpiku.
PAP

Wiersze na cmentarzu czyli "Poezja Powązek"

Warszawski cmentarz Stare Powązki wypełni w niedzielę wieczorem poezja. Akcja "Poezja Powązek" odbędzie się w ramach obchodów Europejskiego Tygodnia Odkrywania Cmentarzy (European Week for Discovering Cemeteries), organizowanego dorocznie przez Stowarzyszenie Znaczących Cmentarzy w Europie (Association of Significant Cemeteries in Europe).
Będzie można posłuchać interpretacji utworów Leopolda Staffa, Kazimierza Wierzyńskiego, Stanisława Młodożeńca, Bolesława Leśmiana, Artura Oppmanna, Mirona Białoszewskiego i Zbigniewa Herberta - wybitnych poetów polskich pochowanych na Starych Powązkach w rejonie Alei Zasłużonych. W Katakumbach odbędzie się projekcja filmu Małgorzaty Szyszki "Śladami Zbigniewa Herberta po Lwowie".
Przy nagrobkach pisarzy znajdziemy też egzemplarze książki pod tytułem "Umarli... Znajomi...Kochani... Powązki 1790-1990 w poezji i prozie". Każdy uczestnik spektaklu może czasowo zatrzymać książkę - pod warunkiem, że po przeczytaniu zostawi ją w ogólnie dostępnym miejscu, przekazując ją w ten sposób innym zainteresowanym. Wszystkie książki biorące udział w spektaklu oznaczone będą specjalną banderolą.
IAR

Niezwykłe odkrycie w ełckim parku

Pozostałości dawnego pomnika Regimentu Piechoty Feldmarszałka Hindenburga odkryto w trakcie prac ziemnych podczas renowacji Parku Solidarności w Ełku (woj. warmińsko-mazurskie) - poinformował prezydent Ełku Tomasz Andrukiewicz.
- To ważne odkrycie dla miasta. Miejsce to zostanie oznaczone, pojawi się tam tablica z informacją i zdjęcie pokazujące, jak pomnik wyglądał przed wojną. Wkrótce to miejsce zostanie udostępnione zwiedzającym - podkreślił prezydent.
Jak poinformował historyk prof. Stanisław Achremczyk, stawianie pomników kanclerzowi Otto von Bismarckowi, a następnie feldmarszałkowi Hindenburgowi w Prusach Wschodnich, było powszechne. - To było wzmacnianie małej ojczyzny - podkreślił prof. Achremczyk.
Dodał, że po zwycięskiej bitwie nad Rosjanami pod Tannenbergiem w 1914 roku w Prusach Wschodnich i nad Wielkimi Jeziorami Mazurskimi, w której dowodził Hindenburg, nawet w najmniejszym miasteczku stawiano pomniki feldmarszałka czy nazywano jego imieniem ulice.
Autorzy książki "Ełk stolica Mazur" Adam Supeł i Mariusz Jasiński napisali, że Park Królowej Luizy (obecnie Park Solidarności) uznawany był niegdyś za najpiękniejsze miejsce w Ełku. Był to duży skwer ozdobiony dębami, posadzonymi na cześć cesarzy Fryderyka III i Wilhelma I, oraz fontanną.
Znajdowały się tam trzy pomniki. Pierwszym była Kolumna Hindenburga, którą ustawiono w czasie I wojny światowej. Później po obu stronach parku odsłonięte zostały pomniki na cześć poległych dragonów i piechoty z ełckiego garnizonu, w tym regimentu piechoty feldmarszałka Hindenburga.
Modernizacja Parku Solidarności w Ełku rozpoczęła się w marcu, a oddanie do użytku zaplanowano na 15 sierpnia. Przebudowa, która będzie kosztować 3,5 mln zł, obejmuje wykonanie alejek, montaż 25 ozdobnych latarni, wymianę ławek, poidełek ze źródlaną wodą, budowę sceny plenerowej, renowację pomnika Michała Kajki i XIX-wiecznej fontanny, a także podświetlenie niektórych drzew.
Paul von Hindenburg urodził w 1847 w Poznaniu, zmarł w 1934 roku w Neudeck, obecnie Ogrodzieniec w gminie Kisielice (woj. warmińsko-mazurskie). Był synem pruskiego oficera i też wybrał karierę wojskową. W latach 1925-1934 był prezydentem Niemiec (Republiki Weimarskiej).
PAP

Sobota, 2009-06-13

Długi weekend pochłonął już 38 ofiar

Na drogach od środy w 393 wypadkach zginęło 38 osób, a 496 zostało rannych. W ciągu trzech dni policja zatrzymała 1597 pijanych kierowców - poinformowała Komenda Główna Policji.
Dla porównania w ciągu trzech pierwszych dni długiego weekendu w 2008 roku - w 356 wypadkach, zginęło 29 osób, a 468 zostało rannych. Wówczas policja zatrzymała 1141 pijanych kierowców.
Najczęstsze przyczyny wypadków drogowych to alkohol oraz nadmierna prędkość. Policja apeluje do kierowców o ostrożną jazdę, dostosowanie prędkości do warunków panujących na drogach oraz o niewyprzedzanie "na trzeciego".
Policjanci przez trzy dni mijającego długiego weekendu prowadzili wzmożone kontrole w całym kraju. Sprawdzano nie tylko trzeźwość kierowców, ale i stan techniczny pojazdów oraz na przykład to, czy dzieci są przewożone w fotelikach.
Jak informuje policja, wzmożonego ruchu należy się spodziewać w niedzielę, gdy w całym kraju rozpoczną się powroty do domów.
PAP

Nagrody Literackie Gdynia trafiły w ręce autorów

W Teatrze Miejskim w Gdyni w sobotę wieczorem zostały rozdane Nagrody Literackie Gdynia w trzech kategoriach. Każdy z laureatów otrzymał statuetkę w kształcie kostki oraz 50 tys. zł.
W kategorii poezja nagrodę otrzymał Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki za zbiór wierszy "Piosenka o zależnościach i uzależnieniach". Autor już po raz drugi został laureatem nagrody. W kategorii proza nagrodę otrzymał Marcin Świetlicki za kryminał "Jedenaście". Maria Poprzęcka za książkę o sztuce "Inne obrazy. Oko, widzenie, sztuka. Od Albertiego do Duchampa" otrzymała nagrodę w kategorii eseistyka.
Nagrody przyznała Kapituła, której przewodniczył prof. Piotr Śliwiński. - Nagradzamy książki, a nie politykę, moralitet, zasługi czy światopogląd. Naszą ojczyzną jest literatura i to ona jest nominowana i nagradzana - powiedział uzasadniając werdykt.
W czwartej już edycji nagrody ubiegało się o nią czternaście tytułów w trzech kategoriach. Kapituła wybrała je spośród 200 nadesłanych przez wydawców tytułów wydanych w ubiegłym roku.
Nagroda literacka Gdynia to jedno z najmłodszych polskich wyróżnień literackich. Pierwsza edycja miała miejsce w 2006 roku.
PAP

Polska XXI ma nowego lidera

Ruch Obywatelski Polska XXI ma nowego lidera - dotychczasowego przewodniczącego Rafała Dutkiewicza, który złożył rezygnację, zastąpił Jarosław Sellin.
Informację taką przekazała sekretarz Portalu Polska XXI Anna Grzelak. Jak podała, pracami parlamentarnymi koła poselskiego Polska XXI pokieruje Kazimierz Michał Ujazdowski. Do tej pory szefem klubu był Sellin.
Na stronie internetowej www.polskaxxi.pl poinformowano, że Rada Ruchu podjęła decyzję o zwołaniu jesienią kongresu na którym przedstawiony zostanie kandydat na prezydenta RP. Zdecydowano również o wystawieniu kandydatów w wyborach samorządowych, w tym list wyborczych do sejmików województw.
"Ruch Polska XXI uznaje za swoje najważniejsze zadanie odbudowę centroprawicy, która będzie zdolna do prowadzania polityki państwowej odpowiadającej na oczekiwania obywateli i dającej Polsce silną pozycję w Europie" - napisano.
Według sobotniej "Gazety Wyborczej" Dutkiewicz postanowił, że nie wystartuje w wyborach na prezydenta RP w 2010 r. W rozmowie z "GW" zapowiedział, że po raz trzeci będzie ubiegał się o urząd prezydenta Wrocławia.
Ruch Obywatelski Polska XXI powstał we wrześniu 2008 roku w Warszawie. Powołali go założyciele portalu i stowarzyszenia regionalne - z liczbą "XXI" w nazwie - które w 2008 roku powstawały w całej Polsce. Ruch opowiada się m.in. za zmianą konstytucji i wprowadzeniem w Polsce jednomandatowych okręgów wyborczych oraz systemu prezydenckiego na wzór amerykański. Popiera także pomysł zaprzestania finansowania partii politycznych z budżetu państwa.
W skład koła poselskiego Polska XXI wchodzi obecnie sześciu posłów wybranych w 2007 r. z list PiS. Są to: Lucjan Karasiewicz, Piotr Krzywicki, Jerzy Polaczek, Jarosław Sellin, Kazimierz Michał Ujazdowski i Andrzej Walkowiak.
PAP

Piątek, 2009-06-12

Skaldowie i Alibabki odsłonili swoje gwiazdy w Opolu

Skaldowie i Alibabki odsłonili swoje gwiazdy z brązu wmurowane w bruk opolskiego Rynku. Aleja Gwiazd Polskiej Piosenki wzbogaciła się w ten sposób o pamiątki numer 20 i 21.
Uroczystość na opolskim Rynku stała pod znakiem zapytania - chwilę wcześniej nad Opolem rozpadał się deszcz, jednak gdy artyści pojawili się w Alei Gwiazd, zaświeciło słońce. - Dziś jest bardzo kapryśna pogoda, ale na ten moment zaświeciło słońce. Wiadomo - gwiazdy wymagają tego, żeby niebo było błękitne, bo wtedy pięknie świecą. A jak są chmury, to gwiazd po prostu nie widać - żartował po odsłonięciu gwiazdy z brązu Jacek Zieliński ze Skaldów.
Na uroczystości był również minister kultury, Bogdan Zdrojewski, który chwilę wcześniej podpisał z prezydentem miasta umowę na dofinansowanie remontu i rozbudowy opolskiego amfiteatru. - Chcę podziękować całemu zespołowi, pogratulować za ten fantastyczny wkład w polską muzykę. Cieszę się, że są państwo w Opolu i w dobrej formie. Chcemy więcej - tej melodyki, poezji i świetnej dykcji, tego wszystkiego, co tak budowało polską muzykę - powiedział Zdrojewski.
Gwiazda w bruku Rynku to nie jedyne wyróżnienie, jakie spotkało Skaldów w tym roku w Opolu. Zespół został także uhonorowany Grand Prix za całokształt działalności artystycznej. Po Skaldach swoją gwiazdę odsłonił inny zespół, bez którego trudno sobie wyobrazić historię polskiej muzyki - Alibabki.
Podczas uroczystości chór akademicki opolskiej politechniki odśpiewał specjalnie zaaranżowaną wiązankę piosenek zespołu. Przy "Kapitańskim Tangu" Alibabki porwały do tańca ministra Zdrojewskiego i prezydenta Opola, Ryszarda Zembaczyńskiego.
- To dla nas miejsce wyjątkowe, tutaj byłyśmy kilkanaście razy, tutaj przeżywałyśmy wspaniałe chwile. Dziękujemy, że jesteście z nami, dziękujemy za takie wyróżnienie. Nie wiem, czy rzeczywiście jesteśmy gwiazdami, ale na pewno uwielbiamy śpiewać. Jesteśmy szczęśliwe - mówiła jedna z Alibabek.
Aleja Gwiazd Polskiej Piosenki jest usytuowana na opolskim Rynku. Liczy 21 gwiazd z brązu. Wśród dotychczas uhonorowanych są m.in.: Czesław Niemen, Ewa Demarczyk, Maryla Rodowicz, Marek Grechuta, Wojciech Młynarski, Grzegorz Ciechowski i Edyta Górniak, a także zespoły Lady Pank, Universe, TSA i Myslovitz
PAP

Zabójcy Dziekańskiego chcą uniknąć odpowiedzialności

Policjanci, którzy śmiertelnie porazili Roberta Dziekańskiego na lotnisku w Vancouver, chcą sądownie zablokować prace komisji śledczej, która bada sprawę - ustalił serwis internetowy tvp.info.
Śledztwo w sprawie tragicznej śmierci Polaka prowadzi tzw. komisja Thomasa Braidwooda na zlecenie rządu Kolumbii Brytyjskiej (jednej z kanadyjskich prowincji). Bada ona wszystkie okoliczności sprawy. Dochodzenie ma m.in. sprawdzić, czy funkcjonariusze nie działali niewłaściwie i czy nie próbowali zatrzeć potem śladów.
Jednak, jak dowiedział się tvp.info od organizacji Civil Rights Movement, działającej na rzecz wyjaśnienia sprawy śmierci Polaka, policjanci chcą zablokować prace komisji śledczej w tym zakresie. Twierdzą, że pracują dla policji federalnej i dlatego śledczy zatrudnieni przez władze prowincji nie mają podstaw do orzekania w ich sprawie. Prawnicy czterech policjantów złożyli pozew w tej sprawie w Sądzie Najwyższym Kolumbii Brytyjskiej.
Jednak, jak poinformowało Radio Kanada CBC, policjanci tej formacji, choć pracują dla instytucji federalnej, opłaceni są przez władze prowincji. Dlatego, jak podaje CBC, policja zgodziła się na śledztwo przed tzw. komisją Braidwooda i teraz dystansuje się od pozwu policjantów.
Do tragicznego wydarzenia doszło w październiku 2007 r. Polak, który do Kanady przyjechał odwiedzić matkę, nie znał języka angielskiego i nie umiał wydostać się z kanadyjskiego lotniska. Po 10-godzinnym oczekiwaniu był tak wyczerpany, że próbował przekroczyć bramkę i - z niewiadomych przyczyn - rzucił w przesuwane drzwi krzesłem. Gdy na miejsce przybyła policja, poraziła Polaka paralizatorem. Mężczyzna zmarł na miejscu.
Karolina Woźniak tvp.info

Rozpoczęły się Dni Morza w Szczecinie

Bitwa morska, będąca rekonstrukcją prawdziwych wydarzeń z XVII wieku oraz parada oldtimerów - to tylko niektóre z atrakcji tegorocznych Dni Morza. Impreza potrwa do niedzieli w Szczecinie.
Do Szczecina przypłynęło ok. 30 oldtimerów (jednostki o tradycyjnym ożaglowaniu lub motorowe, oryginalne lub stylizowane, zbudowane z dawnych elementów) z Polski, Rosji, Holandii, Niemiec, Finlandii, Czech, Szwecji. W niedzielę przewidziana jest ich widowiskowa parada po Odrze. Na nabrzeżu u stóp Wałów Chrobrego cumuje m.in. polski "Dar Młodzieży". Jest też okręt Marynarki Wojennej RP. Wizytujące Szczecin jednostki można zwiedzać.
Dni Morza to też liczne koncerty. Będą występy kapel szantowych, folkowych, country oraz muzyków Filharmonii Szczecińskiej. Tradycyjnie szczecinianie oraz turyści bawić się będą nad Odrą w pobliżu Wałów Chrobrego i na Łasztowni. Dniom Morza towarzyszy jubileuszowy XXV Sejmik Morski - coroczne spotkanie ludzi morza reprezentujących świat nauki, gospodarki morskiej oraz przedstawicieli władz odpowiedzialnych za politykę morską w Polsce. Spotkanie odbywa się pod hasłem "Europa Bałtycka, przyszłość, teraźniejszość, nowe wyzwania".
Po raz pierwszy po wojnie morskie święto zorganizowano w Szczecinie w 1947 roku. Trwało tydzień, od 23 do 29 czerwca. Towarzyszyły mu hasła: "Bez morza nie ma Polski", "Przez morza i porty do dobrobytu".
PAP

Czwartek, 2009-06-11

Jedna z najlepszych polskich orkiestr zaprasza do nowej siedziby

Jedna z najlepszych polskich orkiestr - Sinfonia Varsovia - organizuje w najbliższy weekend dzień otwarty w swojej nowej siedzibie na warszawskiej Pradze Południe w dawnym Instytucie Weterynarii SGGW. Spotkanie z publicznością uwieńczy koncert zespołu pod batutą Krzysztofa Pendereckiego.
Dla tych, który w dniach 13-14 czerwca odwiedzą nową siedzibę zespołu przy ulicy Grochowskiej 272, przygotowano wiele atrakcji m.in. 21 koncertów kameralnych muzyków orkiestry Sinfonia Varsovia, spacer po dawnym Instytucie Weterynarii z varsavianistą Jarosławem Zielińskim. Będzie też można oglądać instalacje multimedialne przygotowane przez Studio Teatralne Koło wraz z aktorami stołecznych scen w reżyserii Igora Gorzkowskiego oraz instalacje interaktywne przygotowane przez Grupę Supermarket w reżyserii Redbada Klynstry, a także muzyczne zabawki dla dzieci zaprojektowane przez młodych designerów z grupy Lampo.
Orkiestra Sinfonia Varsovia jeszcze przed formalną przeprowadzką, pragnie otworzyć były Instytut Weterynarii SGGW dla mieszkańców stolicy i tym samym symbolicznie przywrócić warszawiakom to szczególne miejsce. Każde z pomieszczeń adaptowanych na potrzeby kameralnych koncertów będzie jednocześnie rodzajem showroomu prezentującego najnowsze projekty polskiego i zagranicznego wzornictwa przemysłowego.
W niedzielę 14 czerwca o godzinie 12.00, orkiestra Sinfonia Varsovia pod dyrekcją Krzysztofa Pendereckiego zagra koncert, w repertuarze którego znajdzie się VII Symfonia A-dur op. 92 Ludwiga van Beethovena oraz "Agnus Dei" Krzysztofa Pendereckiego. Po koncercie odbędzie się spektakl Teatru Montownia.
Sinfonia Varsovia - jedna z najbardziej cenionych polskich orkiestr - zyskała nową siedzibę w marcu tego roku. Urząd m.st. Warszawy odkupił od SGGW zabytkowy, otoczony sporym ogrodem pałacyk przy Grochowskiej 272, gdzie wcześniej mieścił się Instytut Weterynarii. Sprowadzenie orkiestry na warszawską Pragę ma, w zamierzeniu władz miasta, animować życie kulturalne w tej dzielnicy. W przyszłości w siedzibie Sinfonii Varsovii powstanie Europejskie Centrum Muzyki, będą się odbywały koncerty i warsztaty dla młodych muzyków.
- Na stałą siedzibę Sinfonia Varsovia czekała 25 lat. Dziś kończy się okres tułaczki po siedzibach zastępczych. Doszło do tego, że Sinfonia Varsovia ma sezony koncertowe na przykład w Japonii, a mało koncertuje w rodzinnej Warszawie, bo nie ma gdzie. Teraz ta sytuacja się zmieni - powiedział dyrektor naczelny orkiestry Janusz Marynowski.
Zespół budynków przy Grochowskiej 272 został wzniesiony w 1899 roku według projektu rosyjskiego architekta Władimira Nikołajewicza Pokrowskiego, w pobliżu warszawskiego targowiska bydła. Poza budynkiem głównym na kompleks składają się też dawny budynek kuźni i trzy mniejsze pawilony. Do 2003 roku kształcono tu weterynarzy. 22 stycznia 2008 roku Mazowiecki Konserwator Zabytków w Warszawie wpisał całą nieruchomość do rejestru zabytków.
Przekazanie nowej siedziby orkiestrze zbiegło się z 25. rocznicą powstania zespołu - zagrała ona po raz pierwszy w kwietniu 1984 roku pod batutą Yehudiego Menuhina. Od 1 stycznia 2008 roku Orkiestra Sinfonia Varsovia jest samorządową instytucją kultury, a jej mecenasem jest miasto stołeczne Warszawa.
PAP

Polska otrzyma nieuzbrojone Patrioty

Przebywający w Brukseli minister obrony narodowej Bogdan Klich rozmawiał w siedzibie NATO z sekretarzem obrony USA Robertem Gatesem o rakietach Patriot, które mają być rozmieszczone w Polsce. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, Gates miał powiedzieć, że Patrioty będą nieuzbrojone.
. - To był pierwszy temat naszej rozmowy, ale najpierw zdam relację premierowi, dopiero potem będę komentował publicznie - powiedział Klich po półgodzinnym spotkaniu z Gatesem.
Według informacji, do których dotarli dziennikarze, Gates miał powiedzieć Klichowi, iż baterie Patriot będą rotacyjnie rozmieszczone wyłącznie do celów szkoleniowych i ćwiczeniowych, a do tego niepotrzebne jest ich uzbrojenie.
Jeszcze niedawno polski rząd domagał się od USA uzbrojonych rakiet Patriot, w ramach planów rozmieszczenia w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Miały one być wykorzystywane nie tylko do celów szkoleniowych, lecz także zostać włączone do polskiego systemu obrony antyrakietowej.
Bateria Patriot miałaby zostać zainstalowana w Polsce również w razie rezygnacji z umieszczenia bazy rakiet przechwytujących dalekiego zasięgu wchodzących w skład amerykańskiej tarczy antyrakietowej.
Niedawno okazało się, iż USA i Polska odmiennie interpretują umowę dotyczącą przekazania rakiet. Rakiety miałyby w Polsce znaleźć się tylko tymczasowo i służyłyby tylko szkoleniu załóg. Za pełny dostęp do rakiet w wersji operacyjnej Polacy musieliby zapłacić. Cena jednej baterii Patriot PAC-3 waha się od 300 mln do miliarda dolarów.
PAP

Leśnicy chcą odstrzału łosi, park narodowy protestuje

Biebrzański Park Narodowy (BPN) jest przeciwny odstrzałom selekcyjnym łosi, jako metodzie redukcji liczby tych ssaków. Uważa, że populacja nie jest jeszcze zbyt duża i dopiero odbudowuje się genetycznie.
Za odstrzałami opowiadają się od lat np. niektórzy leśnicy argumentując, że łosi jest za dużo i powodują wiele szkód w uprawach młodego lasu. Najchętniej objadają młodnik sosnowy.
Największy w kraju park narodowy nad Biebrzą to krajowa ostoja łosia. Szacuje się, że żyje tam ok. sześciuset łosi. Ich trasy wędrówek często krzyżują się jednak z ruchem samochodów. Tylko w ostatnich tygodniach na drogach leżących na obszarze parku zdarzyło się kilka takich kolizji, zostali ranni ludzie.
W poniedziałek wieczorem zdarzył się nawet wypadek ze skutkiem śmiertelnym. Na drodze nr 61 między Łomżą i Stawiskami doszło do zderzenia z łosiem osobowej mazdy; zginął pasażer auta, kierowca trafił do szpitala.
- Z naszego punktu widzenia populacja nie jest na tyle duża, że wymagałaby redukcji - powiedział zastępca dyrektora BPN Andrzej Grygoruk, nie zgadzając się z opinią niektórych nadleśnictw, że należałoby rozważyć selekcyjny odstrzał (odbywa się za zgodą ministra środowiska).
Zwrócił też uwagę, że przetrzebiona przed laty populacja, dopiero odbudowuje się genetycznie, tzn. zaczynają się pojawiać silne osobniki, których nie widziano od dawna.
Chodzi o tzw. łopatacze, czyli samce z pięknym porożem w kształcie otwartej dłoni, przetrzebione przed laty przez myśliwych. - Pojawiają się dopiero pierwsze takie egzemplarze na terenie parku - podkreślił Grygoruk. Przypomniał, że populacja łosia jest objęta całorocznym okresem ochronnym.
Park uważa, że ciągła akcja edukacyjna dla kierowców powinna przynieść rezultaty. Od ubiegłego roku prowadzone są działania pod hasłem "Jedź łośtrożnie", pracownicy parku, leśnicy i policjanci rozdają ulotki informujące o zagrożeniu, na trasie Białystok-Ełk pojawiły się informacyjne banery.
Akcja prowadzona jest jednak na drogach w obszarze parku, a wypadki zdarzają się również gdzie indziej. Np. śmiertelny wypadek z poniedziałku miał miejsce poza parkiem. Ale, jak ocenił dyrektor Grygoruk, łoś mógł pochodzić znad Biebrzy, bo wiedzie tamtędy tzw. korytarz ekologiczny w kierunku Puszczy Piskiej, gdzie te ssaki chętnie migrują.
Nadleśniczy Nadleśnictwa Knyszyn Edward Komenda przypomina, że leśnicy od lat zabiegają o możliwość redukcji łosi. Przypomniał, że łoś jest na liście gatunków łownych, ale objętych całorocznym zakazem strzelania do nich. Dodał, że od kilku lat za pośrednictwem Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku są składane wnioski o możliwość redukcji łosi, ale są one negatywnie opiniowane przez Państwową Radę Ochrony Przyrody. Rada - dodał - stoi na stanowisku, że łosi jest wciąż mało i powinny być pod ochroną. Wnioski o redukcje łosi mają być ponawiane także i w tym roku.
PAP

INDEX


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228