Polonia Winnipegu
 Numer 80

          25 czerwca 2009      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu


INDEX

 

WIADOMOŚCI PROSTO Z POLSKI

Środa, 2009-06-24

Danuta Szaflarska laureatką nagrody im. Norwida

Danuta Szaflarska została tegoroczną laureatką nagrody im. Cypriana Kamila Norwida w kategorii "dzieło życia". W środę ogłoszono również nominacje w pozostałych czterech kategoriach nagrody, przyznawanej od pięciu lat przez samorząd województwa mazowieckiego. Laureatów poznamy we wrześniu.
Danuta Szaflarska, aktorka teatralna i filmowa, kreuje zazwyczaj postaci kobiet pełnych życia, emanujących kobiecością, "z krwi i kości" - jak napisano w uzasadnieniu wyboru jury. Dobrze czuje się zarówno w kostiumie "z epoki" jak i w rolach współczesnych, komediowych i dramatycznych.
Powszechnie uznawana była za pierwszą powojenną gwiazdę polskiego kina, popularność przyniosły jej role w takich filmach jak "Zakazane piosenki" czy "Skarb". Cenione są jej role w filmach "Dolina Issy", "Pora umierać", "Przedwiośnie" czy "Ile waży koń trojański". Ostatnio można ją zobaczyć na deskach TR Warszawa, gdzie gra w sztuce "Między nami dobrze jest" Doroty Masłowskiej w reżyserii Grzegorza Jarzyny.
Aktorka otrzymała już w 2008 roku nagrodę im. Norwida w kategorii "teatr" za rolę Babki w przedstawieniu "Daily Soup" w Teatrze Narodowym.
W środę ogłoszono też nominacje w pozostałych kategoriach nagrody im. Norwida. W kategorii "literatura" otrzymali je: Ernest Bryll za książkę "Trzecia nad ranem. Wiersze z lat 2006-2007", Jerzy Jedlicki za "Błędne koło (1832-1864)" - II tom "Dziejów inteligencji polskiej do roku 1918" oraz Eugeniusz Kabatc za "Czarnoruską kronikę trędowatych". W kategorii "sztuki plastyczne" nominowano: Magdalenę Abakanowicz za wystawę "Cysterna" w warszawskim CSW, Wojciecha Fangora za instalację przestrzenną "Sygnatury" w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku oraz Włodzimierza Pawlaka za wystawę "Autoportret w powidokach" w Zachęcie.
W kategorii "muzyka" jury nominowało: Władysława Kłosiewicza za kierownictwo muzyczne i dyrygenturę opery Georga Friedricha Haendla "Giulio Cezare" w Warszawskiej Operze Kameralnej, Jadwigę Mackiewicz za rekordowy, 49 sezon koncertów dla dzieci "Niedzielne spotkania z ciocią Jadzią" w Filharmonii Narodowej oraz Tadeusza Wieleckiego za kompozycję "Concerto for Piano and Orchestra". W kategorii "teatr" szansę na nagrodę mają: Jadwiga Jankowska-Cieślak za rolę Ursulki w spektaklu "Trash Story albo sztuka (nie)pamięci" w Teatrze Ateneum, Barbara Krafftówna za rolę Anastazji R. w przedstawieniu "Oczy Brigitte Bardot" w Teatrze na Woli oraz Franciszek Pieczka za rolę Ala w spektaklu "Słoneczni chłopcy" w Teatrze Powszechnym.
Nagroda im. Cypriana Kamila Norwida została ustanowiona przez samorząd województwa mazowieckiego w 2001 roku. Jej celem jest uhonorowanie wybitnych dzieł i artystów mazowieckich - z pochodzenia lub z wyboru - którzy "przyczyniają się do wzrostu rangi naszego regionu na mapie kulturalnej Polski i Europy" - jak głosi regulamin nagrody. Laureaci otrzymują statuetkę, dyplom oraz 20 tys. zł, a w przypadku nagrody "dzieło życia" - 25 tys. zł. Wśród dotychczasowych laureatów są m.in. Erwin Axer, Jan Ekier, Tadeusz Konwicki, Andrzej Sadowski, Piotr Fronczewski, Zbigniew Zapasiewicz, Mariusz Treliński.
PAP

Andrzej Halicki nowym szefem Komisji Spraw Zagranicznych

Andrzej Halicki (PO) został nowym szefem sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Zastąpił na tym stanowisku swego partyjnego kolegę Krzysztofa Liska, który z listy Platformy Obywatelskiej dostał się do Parlamentu Europejskiego.
Wiceszefem komisji został poseł PiS Karol Karski (były wiceminister spraw zagranicznych, doktor nauk prawnych), który wszedł do prezydium po tym jak mandat europosła zdobył poprzedni zastępca przewodniczącego, jego klubowy kolega Paweł Kowal.
Kandydatury obu posłów zostały poparte jednomyślnie. Za ich powołaniem opowiedziało się 13 osób. Nikt nie był przeciwny; sami zainteresowani wstrzymywali od głosu.
Halicki dziękując za wybór obiecywał, że będzie prowadził komisję "bez politycznych zawirowań, merytorycznie, ale też z otwartym dialogiem o polskiej polityce zagranicznej". Nowy szef Komisji Spraw Zagranicznych jest absolwentem handlu wewnętrznego na warszawskiej SGPiS (obecnie SGH) w dziedzinie ekonomiki transportu lotniczego. W latach 1986-1989 był działaczem opozycji, m.in. członkiem krajowych władz Niezależnego Zrzeszenia Studentów i liderem NZS na SGPiS.
W latach 1990-92 pełnił funkcję rzecznika prasowego oraz członka władz krajowych Kongresu Liberalno-Demokratycznego oraz rzecznika prasowego klubu parlamentarnego KLD (w Sejmie I kadencji w latach 1991-1992).
W latach 1996 - 2007 prowadził agencję GGK Public Relations, w latach 1992-1996 pracował jako szef działu public affairs, a następnie dyrektor w amerykańskiej agencji Burson-Marsteller.
10 stycznia 2007 roku został zaprzysiężony na posła V kadencji z ramienia PO, zastępując w Sejmie Jacka Wojciechowicza. W wyborach parlamentarnych jesienią 2007 roku po raz drugi uzyskał mandat poselski, startując w okręgu warszawskim.
Jest członkiem zespołu parlamentarnego na rzecz solidarności z Białorusią, Zespołu Polsko-Tybetańskiego, a także członkiem Polsko-Ukraińskiej Grupy Parlamentarnej.
Halicki jest żonaty, jego żona Agnieszka Sowa jest dziennikarką. Syn Armin ma 15 lat.
Pasjami Halickiego - jak podaje na swojej stronie internetowej - jest nurkowanie i narciarstwo oraz sporty zespołowe. Od ponad 30 lat kibicuje wiernie Legii Warszawa. Inne hobby posła PO to geografia i zoologia. Oprócz akwariów, których miał kilkanaście, hodował m. in. żółwie, kraby i papugi. Obecnie jego pasją jest kynologia, wraz z żoną prowadzi hodowlę dogów niemieckich.
PAP

Huebner złożyła rezygnację ze stanowiska komisarza UE

Danuta Huebner złożyła rezygnację ze stanowiska unijnego komisarza ds. polityki regionalnej. Jej rezygnacja wpłynęła do marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego.
Huebner, która w czerwcowych wyborach uzyskała z listy PO mandat europosła, musiała wybrać czy obejmuje mandat, czy pozostaje na stanowisku komisarza. We wtorek w Brukseli ogłosiła, że przyjmuje miejsce w Parlamencie Europejskim.
Danuta Huebner od listopada 2004 roku odpowiadała w Komisji Europejskiej za fundusze regionalne.
Premier Donald Tusk zapowiedział, że jeszcze tego dnia będzie rozmawiał z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso i być może przedstawi mu kandydaturę unijnego komisarza, który dokończy kadencję Huebner.
Pięcioletnia kadencja obecnej KE teoretycznie mija jesienią, ale wiele wskazuje na to, że zostanie przedłużona do końca roku, gdyby okazało się, że Traktat z Lizbony jednak wejdzie życie od 1 stycznia, po udanym ponownym referendum w Irlandii.
PAP

Jarosław Kaczyński zrzekł się immunitetu

Prezes PiS Jarosław Kaczyński złożył do marszałka sejmu oświadczenie o zrzeczeniu się immunitetu poselskiego - poinformował szef komisji regulaminowej i spraw poselskich Jerzy Budnik (PO).
Jak podkreślił Budnik, oświadczenie J.Kaczyńskiego o zrzeczeniu się immunitetu trafi teraz do komisji regulaminowej, która zbada jego formalną poprawność. Wniosek o uchylenie immunitetu byłemu premierowi złożył b. minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Kaczmarek w związku z wypowiedziami lidera PiS. W maju "Rzeczpospolita" podała, że z prywatnego aktu oskarżenia, dołączonego do wniosku o uchylenie immunitetu wynika, że chodzi o trzy wypowiedzi J.Kaczyńskiego z lat 2007-2008.
W sierpniu 2007 r. w tygodniku "Wprost" prezes PiS stwierdził, że Kaczmarek był "w układzie biznesowo-korupcyjnym, czym działał na szkodę Polski". W styczniu w 2008 r. w "Gościu Niedzielnym" sugerował, że były szef MSWiA "blokował śledztwa", m.in. w sprawie mafii paliwowej. Z kolei w lipcu 2008 r. na spotkaniu samorządowym w Tarnowskich Górach prezes PiS miał nazwać Kaczmarka "agentem śpiochem" i powtórzyć, że ten "blokował śledztwa" - pisała "Rzeczpospolita".
Komisja już w ubiegły piątek wysłała do J.Kaczyńskiego pismo z datą spotkania z komisją regulaminową, które - jak podkreślił Budnik - jest normalną procedurą, jaką podejmuje się przy uchyleniu posłowi immunitetu. Datę tego spotkania wyznaczono na 1 lipca.
Już w maju prezes PiS zapowiedział, że jest bliski decyzji w sprawie zrzeczenia się immunitetu poselskiego, ale chciałby, żeby przedtem premier Donald Tusk zwolnił go, a także kilku innych urzędników jego rządu, z tajemnicy państwowej. Wyjaśniał wówczas, że dopiero, gdy premier zwolni go z tajemnicy państwowej, "będzie można się bronić i będzie można łatwo udowodnić Kaczmarkowi, że jeszcze bardzo niewiele o nim żeśmy się dowiedzieli".
PAP

Wtorek, 2009-06-23

Bulwersująca groźba rady Lwowa wobec Polski

Deputowani lwowskiej rady obwodowej grożą usunięciem kamiennej rzeźby Szczerbca na tamtejszym Cmentarzu Orląt. Ma to być odwet za zniszczenie wiosną w Polsce pomnika UPA. Rada zażądała też od władz obwodowych inwentaryzacji pomników i innych miejsc pamięci, zawierających treści antyukraińskie oraz symbole militarne obcych państw.
Pomniki, które budzą sprzeciw
- Militarnym i antyukraińskim symbolem jest miecz Szczerbiec, nielegalnie znajdujący się na Cmentarzu Orląt Lwowskich - powiedział radny nacjonalistycznej partii "Swoboda" Ołeh Pankewycz.
Wykuty w kamieniu Szczerbiec od początku budził sprzeciw miejscowych władz, bowiem zgodnie z legendą został uszkodzony przez Chrobrego, gdy ten uderzył nim o Złotą Bramę w Kijowie w XI wieku. Uwiecznił to na swoim obrazie Jan Matejko. Dlatego przez ukraińskich nacjonalistów Szczerbiec jest uznawany za polski symbol militarny. Według historyków, zarówno miecz, jak i Złota Brama powstały kilka wieków później.
Zdaniem przewodniczącego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeja Przewoźnika zrealizowanie tego pomysłu byłoby bulwersujące. Historyk wyraził zdumienie, że lwowscy deputowani w ogóle debatują na ten temat. Jeśli takie informacje się pojawią, Rada zamierza wystąpić do MSZ z prośbą o reakcję. Andrzej Przewoźnik zaznaczył, że do całej sprawy trzeba podchodzić spokojnie, ale należy ją wyjaśnić.
Innym pomnikiem, który budzi sprzeciw lwowskiej rady jest pomnik we wsi Huta Pieniacka. W 1944 roku wymordowano tam od 800 do 1200 Polaków. Strona polska twierdzi, że dokonali tego żołnierze składającej się z Ukraińców brygady SS-Galizien. Zdaniem strony ukraińskiej odpowiedzialność za mord ponoszą Niemcy.
"Polacy, odbudujcie pomnik w Bieszczadach"
W uchwale Lwowskiej Rady Obwodowej jej deputowani zwrócili się do prezydenta Wiktora Juszczenki i ukraińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych o stanowcze potępienie "barbarzyńskiego zniszczenia" pomnika UPA w Bieszczadach.
Radni podkreślili, że wielokrotnie zwracali się do władz Polski z prośbą o przeciwdziałanie aktom wandalizmu wobec ukraińskich miejsc pochówku, lecz apele te "nie zostały wysłuchane".
- Jeśli Polacy dopuścili się takiego aktu na Chryszczatej, to powinni liczyć się z odpowiednią reakcją z naszej strony - oświadczył Pankewycz.
Pomnik gloryfikujący UPA pojawił się na Chryszczatej w ubiegłym roku. Powstał w miejscu, w którym znajdował się podziemny szpital UPA. Media przypuszczały, że monument postawiła wycieczka Ukraińców z Kanady. "Cześć pamięci żołnierzom UPA poległym 23.01.1947 w walce z żołnierzami Wojska Polskiego w obronie podziemnego szpitala. Towarzysze broni" - głosił umieszczony na nim napis.
Otoczony krzyżami monument został zbudowany bez uzgodnienia z władzami, więc nadzór budowlany nakazał go rozebrać. Polecenie to nie zostało wykonane. Pomnik został zniszczony przez nieznanych sprawców.
PAP

Burze nad Polską; zniszczone domy, tysiące ludzi bez prądu

Powalone na drogi drzewa i słupy energetyczne; ponad siedem tysięcy gospodarstw bez prądu - to skutki burzy i ulewy, która przeszła nad województwem podlaskim. Na Dolnym Śląsku co najmniej 20 gospodarstw i domów zostało zalanych i podtopionych. W dwóch małopolskich gminach obowiązuje alarm powodziowy. Na Opolszczyźnie strażacy musieli interweniować ponad 160 razy po przejściu nawałnicy. To nie koniec, synoptycy zapowiadają ulewy przez najbliższe trzy dni. Miejscami opady będą bardzo intensywne.
Podlaskie: bez prądu siedem tysięcy gospodarstw
Po burzach, które przetoczyły się nad woj. podlaskim ponad siedem tys. gospodarstw pozbawionych zostało prądu. Obecnie dzięki wysiłkom energetyków liczba gospodarstw bez energii elektrycznej zmalała do ok. 1,8 tys. Najtrudniejsza sytuacja jest w okolicach Łomży, Wizny i Rutki. Energetycy nie wykluczają, że awarii może jeszcze przybywać. Możliwe, że niektóre uszkodzenia uda się naprawić dopiero rano w środę.
Podlascy strażacy odnotowali ponad sto interwencji związanych z powalonymi na drogi drzewami lub konarami tarasującymi przejazd, mieli też zgłoszenia o podtopieniach. Na szczęście nie było żadnych zdarzeń, w których odnieśliby obrażenia ludzie. Nad województwem podlaskim do późnych godzin wieczornych przechodziły gwałtowne burze z gradem i wiatrem dochodzącym w porywach do 90 km/h.
Dolny Śląsk: zalane domy i gospodarstwa
W gminie Sobótka koło Wrocławia fala kulminacyjna na Potoku Sulistrowskim, która przeszła przez wieś Świątniki, miała ponad metr wysokości. Jak powiedział Ryszard Godek, sołtys Świątnik, woda z koryta potoku zaczęła występować ok. godz. 13:00. - Dzwoniliśmy do gminy, prosiliśmy o worki i piasek, ale do tej pory ich nie dowieźli - mówił Godek.
Dodał, że mieszkańcy sami, z prywatnego piasku, kto miał, usypywali wał ochronny. W Świątnikach zalało ok. 15 domów i gospodarstw. Obecnie na miejscu pracują strażacy, którzy wypompowują wodę.
Nieco lepsza jest sytuacja w Nasławicach, gdzie, jak powiedziała sołtys Maria Pietyra, zalało na razie trzy domy. - Woda przerwała jednak wały w dwóch miejscach i staramy się workami z piaskiem ją zatrzymać - mówiła.
Strażacy odebrali pół tysiąca zgłoszeń o podtopieniach
Po burzach, które przeszły nad Małopolską sytuacja została tam opanowana, choć strażacy musieli interweniować w ok. 500 przypadkach. Na rzece Uszwica poziom wody podniósł się o trzy metry w ciągu ostatniej doby. W Krakowie na ponad godzinę wyłączono z ruchu jedną z ulic, którą woda zalała na odcinku pod wiaduktem kolejowym. Po południu alarm ogłoszono w gminie - Dębno. Od rana alarm obowiązywał w innej gminie tego powiatu - Borzęcin.
W całym powiecie brzeskim utrzymywany jest stan pogotowia przeciwpowodziowego. Rzeczniczka wojewody małopolskiego Małgorzata Woźniak poinformowała, że poziom większości rzek w regionie po południu zaczął się obniżać. Niestety rósł poziom Wisły w Jawiszowicach, wieczorem rzeka przekraczała stan ostrzegawczy o 52 cm, podczas gdy przed południem przekroczenie wynosiło 23 cm. Według Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego, po nocnych i porannych opadach doszło do lokalnych podtopień piwnic, budynków mieszkalnych oraz dróg w regionie. W Myślenicach na krótko wezbrały potoki Bysinka i Jasienica, jednocześnie doszło do przepełnienia kanalizacji burzowej, która nie nadążała z odprowadzaniem wody deszczowej. Podtopionych zostało kilka ulic i dziesiątki położonych przy nich budynków, m.in. przedszkole, dwie stacje benzynowe, biblioteka, szpital, a w nim agregat prądotwórczy i aparatura do dializ.
W wyniku ulewy zostało zalanych ok. 60 budynków. Po burzy strażacy przyjęli z terenu miasta prawie 300 różnego rodzaju zgłoszeń. Przy usuwaniu skutków ulewy na terenie miasta pracuje ok. 150 strażaków z Myślenic oraz z Krakowa.
Sytuacja w powiecie tarnowskim uspokaja się. Nie ma żadnych nowych zgłoszeń o podtopieniach, strażacy kończą już prace w miejscach, w których pomagali uporać się z wodą.
W ciągu dnia odnotowano tam podtopienia w 13 miejscach. W miejscowości Chojnik zabezpieczono workami z piaskiem kościół, szkołę podstawową oraz dwa budynki mieszkalne i cztery gospodarstwa. W Melsztynie zalana została droga wojewódzka nr 978. W powiecie brzeskim służby interweniowały 32 razy m.in. w miejscowościach Doły, Porąbka Uszewska, Łoniowa, Biesiadki i w Porębie Spytkowskiej. Z prognoz wynika, że do czwartku w Małopolsce spodziewane są przelotne deszcze i lokalne burze z możliwym gradobiciem.
Rzecznik małopolskiej straży pożarnej młodszy brygadier Andrzej Siekanka poinformował, że od wtorku rano w regionie, w związku z intensywnymi opadami, strażacy interweniowali ok. 500 razy.
Alarm powodziowy dla części Rzeszowa
Na Podkarpaciu, po obfitych opadach deszczu, które przeszły w nocy, ogłoszono alarm powodziowy dla części Rzeszowa. Stan alarmowy na rzece Strug został przekroczony o 20 cm. Rzeka Stobnica przekroczyła w powiecie Strzyżowskim stan ostrzegawczy o 32 cm. Pogotowie przeciwpowodziowe obowiązuje w powiatach: strzyżowskim, ropczycko-sędziszowskim, przeworskim, rzeszowskim dla gmin: Lubenia, Tyczyn i w części miasta Rzeszowa.
Po południu burza sparaliżowała także Lublin. Nad miastem oberwała się chmura. Woda płynęła strumieniami po ulicach, porywisty wiatr łamał gałęzie drzew. Synoptycy zapowiadają na wieczór gradobicie.
Opole: ulewy zamieniły ulice w rwące potoki
Intensywne opady deszczu zamieniły opolskie ulice w rwące potoki. W nieckach i zagłębieniach utworzyły się kałuże a kratki ściekowe nie nadążały z odprowadzaniem wody.
Podtopienia wystąpiły również w Brzegu. Zalana była między innymi jednostka wojskowa. Strażacy mieli tak dużo interwencji, że do pracy ściągnięto nawet tych, którzy we wtorek mieli wolne. Najwięcej wyjazdów do pompowania wody z zalanych piwnic, pomieszczeń gospodarczych, podwórek zanotowano w gminie Grodków, także w samym Brzegu oraz w okolicznych miejscowościach. Deszczówka po intensywnych opadach podtopiła część wsi Przylesie. Zapełnione są wiejskie stawy retencyjne, rowy melioracyjne.
Przez kilka godziny była zamknięta autostrada A4 w rejonie Strzelec Opolskich. Przejazd na węźle Olszowa był niemożliwy ze względu na gromadzącą się tam w dużych ilościach wodę. Na górnej Odrze mogą zostać przekroczone stany ostrzegawcze. Możliwe będą podtopienia niżej położonych terenów i występowanie niektórych rzek ze swoich koryt.
Oberwanie chmury w pobliżu Kielc
Burze, które przeszły nad regionem świętokrzyskim, wyrządziły najwięcej szkód w gminie Bieliny w powiecie kieleckim. Wieczorem oberwała się tam chmura - nawałnica spowodowała poważne straty. Woda wdarła się do piwnic i pomieszczeń gospodarskich, zniszczyła też drogi i uprawy rolne. W środę rano rozpocznie się szacowanie strat. Zdaniem wójta Bielin, Sławomira Kopacza, największe zniszczenia będą w infrastrukturze drogowej i uprawach.
Świętokrzyscy strażacy interweniowali kilkanaście razy w związku z burzami i intensywnymi opadami deszczu. Najwięcej zgłoszeń odebrali ratownicy w Ostrowcu Świętokrzyskim - jedenaście. Woda zalała tam między innymi pomieszczenia Domu Pomocy Społecznej. Natomiast strażacy z powiatu sandomierskiego interweniowali dziewięć razy, głównie przy usuwaniu połamanych drzew i konarów.
Tymczasem - jak ostrzegają służby wojewody świętokrzyskiego - niektóre rzeki w województwie do środy rano mogą przekroczyć stany ostrzegawcze. W związku z zapowiadanymi intensywnymi opadami deszczu w regionie wprowadzono drugi stopień zagrożenia powodziowego.
W zlewni Nidy, Czarnej Staszowskiej oraz Kamiennej spodziewane są gwałtowne wzrosty poziomu wody z możliwością przekroczenia stanów ostrzegawczych.
IAR/PAP/TVN24

Danuta Huebner podjęła ostateczną decyzję

Komisarz ds. polityki regionalnej Danuta Huebner ogłosiła w Brukseli, że przyjmuje mandat eurodeputowanej, rezygnując tym samym ze stanowiska unijnego komisarza. Dała jednak do zrozumienia, że jest gotowa wrócić do Komisji Europejskiej.
- Podjęłam decyzję. Jutro przekażę panu marszałkowi sejmu Bronisławowi Komorowskiemu moje oświadczenie o przyjęciu mandatu posła do Parlamentu Europejskiego - powiedziała Huebner, która dostała się do PE z pierwszego miejsca warszawskiej listy PO.
Polska komisarz, odpowiadająca w KE za fundusze regionalne od listopada 2004 roku, miała czas do środy na złożenie oświadczenia o rezygnacji z zajmowanego stanowiska. W przeciwnym przypadku straciłaby mandat do PE. Huebner, wymieniania przez premiera obok innych eurodeputowanych PO: Janusza Lewandowskiego i Jacka Saryusz-Wolskiego jako kandydat na przyszłego polskiego komisarza, dała do zrozumienia, że jest gotowa wrócić do KE.
- I moje doświadczenie, i to poparcie w wyborach, które nadało dodatkowy sens temu wszystkiemu, co robiłam do tej pory i co mogę zrobić - to wszystko upoważnia mnie do powiedzenia, że mogę pracować, robiąc dużo dobrych rzeczy zarówno w PE jak i KE. O tym, że niczego nie wykluczam, mówiłam wielokrotnie - powiedziała Huebner.
PAP

Poniedziałek, 2009-06-22

J.Kaczyński: lepszego prezydenta jeszcze nie było

- Nie przejmujemy się sondażami, które są niepewnym źródłem informacji, jeśli chodzi o realne szanse kandydatów w wyborach prezydenckich - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński. Podkreślił, że kandydatem jego partii będzie Lech Kaczyński. - Sądzimy, że do społeczeństwa dotrze, że nie miało dotąd lepszego prezydenta - dodał szef PiS.
Na konferencji prasowej szef PiS skomentował wyniki sondażu dla "Rzeczpospolitej". Wynika z niego, że największe szanse, aby zostać prezydentem ma premier Donald Tusk, a jedynie Jolanta Kwaśniewska mogłaby stoczyć z nim w miarę wyrównaną walkę. Z badania wynika, że gdyby rywalizowała w II turze z szefem rządu, mogłaby liczyć na 47% głosów. 53% otrzymałby premier. W tym samym badaniu obecnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego poparło 26% ankietowanych.
- My się sondażami nie przejmujemy. Będziemy mieli kandydata, który się nazywa Lech Kaczyński. Sądzimy, że do społeczeństwa dotrze, że nie miało dotąd lepszego prezydenta - powiedział J. Kaczyński. - Jak ma się coś dobrego, to lepiej tego nie zmieniać - dodał.
Według niego, wielu krytyków obecnego prezydent przyznaje jednak, że to najlepszy prezydent od 1989 roku.
Jarosław Kaczyński uznał również, że do sondaży należy podchodzić z rezerwą, co - jak mówił - pokazały wyniki ostatnich wyborów do europarlamentu, w których Platforma Obywatelska zdobyła dużo mniejsze poparcie niż zakładały to badania.
- Sondaże prezydenckie są, łagodnie mówiąc, bardzo niepewnym źródłem informacji na temat realnych szans za kilkanaście miesięcy - ocenił szef PiS.
PAP

"Polska dogadała się z Hitlerem, by napaść na ZSRR"

Ambasada RP w Moskwie poinformowała, że przygotowuje list protestacyjny do państwowej telewizji Rossija, która wyemitowała materiał, zarzucający Polsce próbę utworzenia przymierza z hitlerowskimi Niemcami i Japonią przeciwko ZSRR.
Według rosyjskiej stacji telewizyjnej, Polska uważała Hitlera za sojusznika, a ówczesny polski minister spraw zagranicznych Józef Beck miał nawet w swoim gabinecie jego portret.
Rossija nadała materiał w magazynie informacyjnym "Wiesti Niedieli". Poinformowała przy tym, że wykorzystano w nim fragmenty filmu "Pakt Mołotowa-Ribbentropa", który pokaże pod koniec sierpnia w ramach większego cyklu poświęconego 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej.
"Stalin już w maju (1939 roku) wiedział, że Hitler przygotował plan Weiss - plan ataku na Polskę. Atak miał nastąpić 26 sierpnia. Jednak zaczął się 1 września. A Polacy próbowali wszystkich przechytrzyć, proponując Japonii otwarcie drugiego frontu przeciwko Sowietom. Niemcy i Polska - z zachodu, Japonia - ze wschodu" - podkreśliła rosyjska telewizja.
"Polska miała podstawy, by uważać Hitlera za sojusznika - układ z 1934 roku. W jego tajnej części Berlin i Warszawa obiecały sobie wzajemnie pomoc wojskową" - dodała.
W materiale wystąpiło m.in. dwoje członków powołanej niedawno przez rosyjskiego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa Komisji ds. przeciwdziałania próbom fałszowania historii na szkodę Rosji - Natalia Narocznicka i Aleksandr Czubarian.
Ta pierwsza podkreśliła, iż za sprawą paktu Ribbentrop-Mołotow "sferą wpływów Związku Radzieckiego stały się terytoria, które 20 lat wcześniej były ziemiami imperium rosyjskiego".
PAP

Czemu Polacy nie wznawiają śledztwa ws. Dziekańskiego?

Prokurator Radosław Woźniak przyznał, że do prokuratury wpłynęło pismo mec. Piotra Banasika - pełnomocnika matki Dziekańskiego - w którym prawnik domaga się podjęcia zawieszonego postępowania ws. śmierci Polaka na kanadyjskim lotnisku. Tłumaczył jednak, że zostanie ono wznowione dopiero wówczas, gdy Kanadyjczycy prześlą do Polski materiały z własnego śledztwa.
Robert Dziekański zmarł w 2007 r. na lotnisku w Vancouver na skutek interwencji policji po tym, gdy został porażony policyjnym paralizatorem. Radosław Woźniak przypomniał, że gliwicka prokuratura już dawno zwróciła się do strony kanadyjskiej o przekazanie materiałów z prowadzonego w tym kraju śledztwa. Dotychczas otrzymała jedynie protokół z sekcji zwłok Polaka. W Polsce wykonano już wszystkie możliwe czynności i z tego powodu po kilku miesiącach postępowanie zostało zawieszone.
- Jeśli zostaną przysłane materiały z Kanady, wtedy ustaną przesłanki zawieszenia postępowania i zostanie ono podjęte - poinformował prokurator. Śledczy chcieliby zapoznać się m.in. z protokołami przesłuchań i oględzin miejsca tragedii oraz procedurami istniejącymi w policji kanadyjskiej.
W ocenie mec. Piotra Banasika, zniknęły już przesłanki zawieszenia śledztwa, ponieważ większość dokumentów, o które wystąpiły polskie organy ścigania, jest od pewnego czasu dostępna publicznie. Według niego, mocne podstawy do wszechstronnego wyjaśnienia sprawy, a przede wszystkim ustalenia osób odpowiedzialnych za interwencję funkcjonariuszy kanadyjskiej policji, dają dowody ujawnione przez komisję Braidwooda, powołanej w Kanadzie do zbadania okoliczności śmierci Dziekańskiego.
Prokurator Woźniak podkreśla, że materiały z komisji Braidwooda - nawet jeśli są możliwe do znalezienia w internecie - nie stanowią dokumentu w rozumieniu polskiego prawa, a więc nie mogą być uznane za dowód. - Musielibyśmy mieć ich uwierzytelnioną kopię - powiedział. Poza tym gliwiccy prokuratorzy zastanawiają się nad możliwością wykorzystania materiałów z kanadyjskiej komisji. Nie jest to typowy organ wymiaru sprawiedliwości, przypomina nieco polskie sejmowe komisje śledcze.
Polski pełnomocnik matki Dziekańskiego podkreślił, że istotną rzeczą jest zwiększenie zaangażowania rządu polskiego w działania mające na celu uzyskanie od Kanady niezbędnych dokumentów. Jak przypomina, polskie władze udzieliły kanadyjskiej policji natychmiastowej pomocy prawnej podczas śledztwa prowadzonego na terenie Polski.
Historia Roberta
40-letni Robert Dziekański zmarł porażony policyjnym paralizatorem w hali przylotów lotniska Vancouver w nocy z 13 na 14 października 2007 roku. Zamierzał na stałe osiedlić się w Kanadzie. Miał dołączyć do swojej matki, mieszkającej w Kamloops, w prowincji Kolumbia Brytyjska. 10 godzin oczekiwał na swoją matkę, która nie mogła się z nim skontaktować, bowiem Polak przebywał w tzw. strefie bezpieczeństwa.
Okoliczności śmierci Polaka zostały ujawnione dzięki amatorskiemu nagraniu wideo, które zostało wyemitowane w stacjach telewizyjnych na wszystkich kontynentach. Nie potwierdziło ono twierdzeń policji, że Polak dostał ataku szału.
Śledztwo wszczęte przez gliwicką prokuraturę w listopadzie 2007 r. dotyczy przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy i nieumyślnego spowodowania śmierci Polaka. Polskie śledztwo zostało wszczęte z urzędu, na podstawie informacji przekazanych przez polskich dyplomatów Prokuraturze Krajowej, skąd sprawa trafiła do Gliwic.
Nasze prawo pozwala na ściganie obywateli obcych krajów za przestępstwa popełnione na szkodę Polaków za granicą. Warunkiem byłaby zgoda Kanady na przekazanie ich stronie polskiej. Według polskiego kodeksu karnego, za nieumyślne spowodowanie śmierci grozi do pięciu lat więzienia.
PAP

Niedziela, 2009-06-21

Wybrano Polkę 20-lecia

Wręczeniem tytułu Polki 20-lecia Henryce Krzywonos-Strycharskiej zakończył się Kongres Kobiet Polskich. Wprowadzenie parytetów na listach wyborczych i powołanie niezależnego Rzecznika ds. Kobiet i Równości to główne postulaty dwudniowego kongresu, który od soboty odbywał się w Warszawie.
Henryka Krzywonos-Strycharska - uczestniczka i organizatorka gdańskich strajków w 80 r. i sygnatariuszka Porozumień Sierpniowych, zastępcza matka dla dwanaściorga dzieci - otrzymała nagrodę Polki 20-lecia przyznaną przez organizatorki i uczestniczki kongresu.
Gościem specjalnym kongresu była Pełnomocnik ds. Globalnych Problemów Kobiet w Departamencie Stanu USA Melanne Verveer. - Łączy nas nie tylko proces globalizacji, ale ponadnarodowy charakter problemów, z jakimi borykają się kobiety. () Jestem przekonana, że wspólnie stworzyłyście nowy paradygmat oparty na waszej różnorodności. Różnorodności, która stanowi waszą siłę - mówiła Verveer. Hilary Clinton, która nie mogła przyjechać na kongres zwróciła się do jego uczestniczek za pośrednictwem nagrania wideo. Verveer powiedziała, że Hilary Clinton śledzi warszawskie spotkanie.
Podczas kongresu często zwracano uwagę na potrzebę kobiecej solidarności. "Kobieca solidarność - wciąż obśmiewana i demaskowana jako fikcja - jest naszym obowiązkiem" - przekonywała w wykładzie inauguracyjnym prof. Maria Janion. - Solidarność zamiast jednolitości, bo kobiety nie są jednolitą grupą. Musimy dostrzegać różnice, które nas dzielą, a nie przechodzić nad nimi do porządku dziennego - mówiła Agnieszka Graff w panelu kończącym kongres.
Podczas drugiego dnia kongresu odbyło się 10 paneli, podczas których dyskutowano o roli kobiet w rozmaitych dziedzinach życia, m.in. panel "Kobiety 50+ - aktywność zawodowa kobiet dojrzałych", w którym udział wzięła m.in. wiceminister pracy i polityki społecznej Agnieszka Chłoń-Domińczak. W panelu "Kobiety w kulturze" uczestniczyły m.in. Agnieszka Holland, Krystyna Janda, Manuela Gretkowska, Katarzyna Grochola i Kazimiera Szczuka.
Uczestniczki panelu "Kobiety, szkoła i stereotypy" zastanawiały się, dlaczego polskie szkoły, zdominowane przez kobiety, wciąż pełne są stereotypów. Zdaniem Anny Wołosik, autorki podręczników i założycielki Stowarzyszenia "W stronę dziewcząt", podręczniki, z których uczą się dzieci, nie realizują zasady równego traktowania - kobiety przedstawiają wyłącznie w rolach tradycyjnie związanych z ich płcią, nie ma kobiet jako ekspertów czy na ważnych stanowiskach, często są ośmieszane.
- Jest coraz więcej wykształconych kobiet, ale w zawodach humanistycznych, mało jest natomiast kobiet inżynierów, informatyków czy w zawodach przyrodniczych. A są to zwody lepiej płatne, które zmieniają świat - mówiła. Według niej winne jest w dużej mierze stereotypowe myślenie przypisujące dziewczętom mniejsze zdolności matematyczne, co zniechęca je do tego przedmiotu. - Nawet nauczyciele podświadomie mniej od dziewczynek w tej dziedzinie oczekują - przekonywała. Dlatego - jej zdaniem - tak ważna jest edukacja nauczycieli.
Na znaczenie edukacji dorosłych - nie tylko nauczycieli, także urzędników - zwracała uwagę również dr Monika Kieniewicz z Departamentu ds. Kobiet, Rodziny i Przeciwdziałania Dyskryminacji w MIPS. - Jeden z naszych programów - Gender mainstraming jako narzędzie zmian - uczy, jak wykorzystywać fundusze unijne, by promować politykę równouprawnienia. Tymczasem niektórzy urzędnicy zarządzający pieniędzmi w UE nie potrafią nawet wypowiedzieć prawidłowo terminu "gender" - mówiła.
Przypomniała, że w zmienionej podstawie programowej dla szkół ma znaleźć się wiele ważnych tematów, dotąd pomijanych w procesie edukacji, np. na lekcjach biologii uczniowie mają się uczyć o anoreksji, bulimii, przeszczepach i badaniach prenatalnych. Mają poruszane być także tematy przemocy wobec kobiet czy handlu ludźmi. Zwróciła uwagę, że MEN przetłumaczyło niedawno "Kompasik" - unijny podręcznik na temat praw człowieka. Za pozytywny sygnał uznała także zamieszczony na stronach resortu list minister edukacji Katarzyny Hall do rzeczoznawców oceniających podręczniki, w którym apeluje, by zwracali uwagę na zagadnienia związane z dyskryminacją.
Zdaniem prof. Magdaleny Środy choć podstawa programowa zmienia się na poziomie wiedzy, która przekazywana ma być uczniom, wciąż za mało jest zmian ukierunkowanych na kształtowanie właściwych postaw. - Młodych ludzi trzeba uczyć myślenia, etyki ograniczającej nasz konsumpcjonizm, edukować proekologicznie, aby mieli świadomość, że są częścią tego świata, a nie jego centrum, kształtować postawy obywatelskie, bo informacje bez trudu można znaleźć w sieci, przekazywać wiedzę seksualną, bo seksuologia jest nauką, a nie przygotowywać do życia w rodzinie katolickiej, bo rodziny są różne i nie każdy je zakłada. Tego wszystkiego wciąż brakuje - mówiła Środa.
Uczestniczki kongresu postanowiły powołać biuro kongresu, które będzie działało do następnego spotkania i pracowało nad postulatami, których zebrano wiele podczas licznych paneli tematycznych. Podczas dwóch dni dyskutowano m.in. o roli kobiet w polityce, nauce, sporcie, samorządach, biznesie, o sytuacji na rynku pracy, trudności z godzeniem życia rodzinnego z zawodowym, zdrowiu kobiet. Przed kongresem opracowano szczegółowy raport na temat sytuacji kobiet w Polsce w minionym 20-leciu.
Kongres był społecznym przedsięwzięciem zorganizowanym m.in. przez żonę b. prezydenta Jolantę Kwaśniewską, prezydent KPP Lewiatan Henrykę Bochniarz i prof. Magdalena Środę. W spotkaniu uczestniczyło wiele kobiet reprezentujących m.in. środowiska naukowe, biznesowe, artystyczne, a także rząd i parlament. Partnerem kongresu było m.in. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. W kongresie wzięła udział małżonka prezydenta Maria Kaczyńska.
PAP

Dzień otwarty u Rzecznika Praw Obywatelskich

Liczba skarg wpływających do biura Rzecznika Praw Obywatelskich corocznie wzrasta - w ubiegłym roku było ich 61 tys. Najczęściej dotyczą one spraw karnych, mieszkaniowych, ubezpieczeń i prawa pracy - powiedział Janusz Kochanowski. Niedziela to dzień otwarty u Rzecznika Praw Obywatelskich.
Jak ocenił Janusz Kochanowski, rosnąca liczba spraw kierowanych do biura rzecznika wynika z jednej strony z rosnącej świadomości dotyczącej praw obywatelskich i tego, że urząd rzecznika istnieje, z drugiej zaś - z niedowładu szeregu innych instytucji.
Dzień otwarty w biurze rzecznika zorganizowany został po raz trzeci. W jego organizację w siedzibie rzecznika przy ul. Długiej 26 w Warszawie włączyły się Fundacja Uniwersyteckich Poradni Prawnych, Polskie Centrum Mediacji, Centrum Edukacji Obywatelskiej i Stowarzyszenie Mediatorów Rodzinnych. Do godz. 15 skorzystać można z udzielanych porad prawnych i mediacji. Dla dzieci i młodzieży przygotowane zostały gry i zabawy edukacyjne. W tym roku dzień otwarty odbywa się także w Gdańsku, Katowicach i Wrocławiu, gdzie urzędują pełnomocnicy RPO.
- Tego dnia szeroko otwieramy podwoje urzędu, aby wszyscy mogli zapoznać się ze sposobem naszej pracy i przyjmujemy skargi tych, którzy nie mieli możliwości, czy czasu, aby składać je w dniu powszednim. Wszystkie zespoły czekają na interesantów, którzy są mile widziani - powiedział rzecznik Kochanowski.
Jak dodał, dzień otwarty jest też okazją do promocji utworzonego z inicjatywy rzecznika poradnika pt. "Codziennik prawny". Znaleźć można w nim m.in. wzory pism procesowych i umów oraz odpowiedzi na pytania dotyczące szeroko rozumianych praw obywatelskich. W poradniku zapoznać można się m.in. z prawami pacjenta i prawem pracy oraz dowiedzieć się jak przebiega postępowanie przed sądami. "Codziennik prawny" wyjaśnia także na czym polega obowiązek szkolny, a także czy można poprawiać wynik egzaminu maturalnego. Wszystkie informacje wydane zostały w formie książkowej; znaleźć można je jednak także na portalu internetowym www.codziennikprawny.pl.
Kochanowski podkreślił, że Rzecznik Praw Obywatelskich ma szerokie kompetencje i może pomóc w bardzo wielu dziedzinach życia. - Rzecznik może podjąć nieomal każdą sprawę, która dotyczy naruszenia praw i wolności obywatelskich. Może zwracać się z nią do sądu, Trybunału Konstytucyjnego i wszystkich organów wykonawczych - przypomniał.
PAP

Najdłuższy dzień roku

W niedzielę rozpoczął się najdłuższy dzień roku. Obchodzimy także pierwszy dzień astronomicznego lata.
21 czerwca o godzinie 7.45 naszego czasu rozpoczęł się astronomiczne lato. Słońce wejszło w znak Raka, co oznacza początek lata na półkuli północnej.
W różnych miejscach Polski długość tego dnia była różna. W Warszawie Słońce wzeszło o godzinie 4.14, a zaszło o 21.01. Dzień trwał 16 godzin i 47 minut i jest to najdłuższy dzień tego roku. Od 21 czerwca, nazywanego też momentem przesilenia letniego, dni będą się stawały powoli coraz krótsze. Krótki dzień pociąga za sobą "białe noce". Słońce chowa się wtedy płytko pod horyzontem i noce nie są tak ciemne jak zimą.
Każdego roku lato rozpoczyna się w innym momencie ze względu na to, że w naszym kalendarzu liczba dni wynosi 365 lub 366, natomiast pełen obieg Ziemi dookoła Słońca zajmuje 365,24 dnia. Różnice w początku lata wynoszą zazwyczaj kilka godzin. Stąd też biorą się lata przestępne.
Zmianę pór roku zawdzięczamy odpowiedniemu nachyleniu osi obrotu naszej planety do słońca. Przez pół roku na działanie promieni słonecznych bardziej wystawiona jest półkula północna, a przez drugie pół roku - półkula południowa.
Astronomiczne lato nie zawsze pokrywa się z latem klimatycznym. W ostatnim stuleciu pierwszy dzień lata był najcieplejszy w Polsce w 1917 roku - termometry wskazywały wówczas ponad 35 stopni. Najchłodniej - poniżej 13 stopni - było w tym dniu w 1923 roku.
Klimatyczne lato trwa, dopóki średnia dobowa temperatura przekracza 15 stopni. Taka sytuacja ma miejsce zazwyczaj do połowy października. Lato astronomiczne zakończy się 23 września, kiedy to nadejdzie astronomiczna jesień.
W języku starosłowiańskim "leto" było nazwą roku, dlatego mówi się na przykład "od wielu lat", a nie "od wielu roków".
IAR

Sobota, 2009-06-20

"Kobiety dla Polski, Polska dla kobiet"

W sobotę w Warszawie rozpocznie się dwudniowy Kongres Kobiet Polskich. Pod hasłem "Kobiety dla Polski, Polska dla kobiet" blisko 3 tys. pań z całego kraju spotka się, by podsumować 20 lat transformacji.
Organizatorkami Kongresu są m.in. prezydent KPP Lewiatan Henryka Bochniarz, żona b. prezydenta Jolanta Kwaśniewska, prof. Magdalena Środa i wójt gminy Kowale Oleckie Helena Żukowska.
Kongres łączyć ma kobiety z różnych środowisk, o różnych poglądach. W Kongresie mogą wziąć udział tylko kobiety - spotkanie jest zamknięte dla mężczyzn. Jak tłumaczyły organizatorki, chodzi o to, by kobiety porozmawiały we własnym gronie o tym, co już osiągnęły i o tym, co mają jeszcze do zrobienia.
Kongres rozpocznie się w południe w Pałacu Kultury i Nauki. Wykład inauguracyjny wygłosi prof. Maria Janion. Cześć dyskusyjną kongresu rozpocznie panel plenarny "Kobiety dla Polski: 20 lat transformacji" z udziałem prof. Leny Kolarskiej-Bobińskiej, Małgorzaty Chmielewskiej, Izabeli Cywińskiej, Ireny Eris, Hanny Gronkiewicz-Waltz, Izabeli Jarugi-Nowackiej, Olgi Krzyżanowskiej, Barbary Labudy oraz Małgorzaty Niezabitowskiej. Zaplanowano również panel z udziałem pierwszej damy Marii Kaczyńskiej oraz dwóch byłych pierwszych dam: Danuty Wałęsy i Jolanty Kwaśniewskiej.
W czasie dwudniowego spotkania przewidziano inne dyskusje m.in. na tematy: "Kobiety na rynkach pracy" - prowadzoną przez minister pracy i polityki społecznej Jolantę Fedak oraz posłankę Joannę Kluzik-Rostkowską; "Kobiety w kulturze" - moderowaną przez Kazimierę Szczukę.
W trakcie Kongresu zaplanowano też: szkolenia, np. "Sztuka autoprezentacji", "Kobieta wobec mobbingu w pracy", wernisaże, koncerty i happeningi. Uczestniczki będą mogły wziąć udział w różnego rodzaju warsztatach. Pierwszy dzień Kongresu zakończy występ Kory.
Drugiego dnia swój udział zapowiedziała Hillary Clinton. Jednak jej przyjazd jest wątpliwy, ponieważ - jak poinformował w czwartek amerykański Departament Stanu - złamała rękę i prawdopodobnie w przyszłym tygodniu będzie musiała poddać się operacji łokcia.
Podstawą do diagnozy sytuacji kobiet w Polsce i ich roli w okresie transformacji będą raporty przygotowywane przez zespoły ekspertek, dotyczące m.in. aktywności politycznej kobiet, ich roli i miejsca w samorządach i organizacjach pozarządowych, w biznesie, na rynkach pracy, w kulturze, nauce i edukacji.
Kongres Kobiet Polskich to społeczna inicjatywa zrzeszająca osoby indywidualne, organizacje pozarządowe, przedstawicielki biznesu, polityki, świata nauki, sztuki, samorządów, związków zawodowych, związków pracodawców i wiele innych środowisk.
W jego organizację włączyły się: małżonka prezydenta Maria Kaczyńska, byłe pierwsze damy Jolanta Kwaśniewska i Danuta Wałęsa. W Radzie Programowej znalazły się m.in.: prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, Irena Eris, Janina Ochojska, Krystyna Janda, Elżbieta Penderecka, Danuta Huebner, posłanki np.: Joanna Kluzik-Rostkowska i Izabela Jaruga-Nowacka oraz przedstawicielki rządu: minister pracy Jolanta Fedak i minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska
PAP

Ciąg dalszy w sprawie śmierci Roberta Dziekańskiego

Piotr Banasik, polski pełnomocnik Zofii Cisowskiej, matki tragicznie zmarłego na lotnisku w Vancouver imigranta, wziął udział w piątkowym posiedzeniu komisji Braidwooda - poinformowała Agnieszka Krupak, rzecznik prasowy Zofii Cisowskiej z ramienia Kanadyjskiego Ruchu Obrony Praw Człowieka.
Według cytowanego przez nią Banasika, polska prokuratura powinna wznowić śledztwo w sprawie śmierci w Kanadzie Roberta Dziekańskiego. Mecenas Banasik przesłał do Prokuratury Okręgowej w Gliwicach wniosek o podjęcie postępowania karnego dotyczącego wyjaśnienia okoliczności śmierci Dziekańskiego na lotnisku w Vancouver. Postępowanie to było zawieszone od marca 2008 roku z uwagi na nieprzekazanie przez prokuraturę kanadyjską dokumentów z prowadzonego tam śledztwa. - W mojej ocenie zniknęły już przesłanki zawieszenia, ponieważ większość dokumentów, o które wystąpiły polskie organy ścigania jest od pewnego czasu dostępna publicznie - stwierdził mec. Banasik w rozmowie z Krupak.
Jego zdaniem, dowody ujawnione przez komisję Braidwooda (niezależną komisję śledczą, powołaną do zbadania okoliczności śmierci Roberta Dziekańskiego) dają mocne podstawy do przeprowadzenia w Polsce postępowania przygotowawczego i doprowadzenia do wszechstronnego wyjaśnienia sprawy, a przede wszystkim ustalenia osób odpowiedzialnych za brutalną interwencję funkcjonariuszy policji wobec bezbronnego i wycieńczonego długą podróżą obywatela Polski.
- Analiza materiałów dowodowych zgromadzonych przez komisję Braidwooda powinna być kluczowa dla polskiej prokuratury. Wskazują one na brak wiarygodności w zeznaniach policjantów, którzy użyli przemocy wobec Roberta Dziekańskiego, a także wskazują na działania niektórych osób i organów w Kanadzie, mające na celu przedstawienie nieprawdziwego opisu tego tragicznego zdarzenia - stwierdził Piotr Banasik.
Polski adwokat podkreśla, że istotną rzeczą jest zwiększenie zaangażowania rządu polskiego w działania mające na celu uzyskanie od Kanady niezbędnych dokumentów. Jak przypomina, polskie władze udzieliły kanadyjskiej policji natychmiastowej i profesjonalnej pomocy prawnej podczas śledztwa prowadzonego na terenie Polski.
Przed opuszczeniem lotniska w Vancouver mec. Banasik złożył w miejscu upamiętniającym śmierć Roberta Dziekańskiego bukiet biało-czerwonych kwiatów.
Robert Dziekański zmarł porażony policyjnymi paralizatorami w hali przylotów lotniska Vancouver w nocy z 13 na 14 października 2007 roku. Polski emigrant miał dołączyć do swojej matki, mieszkającej w Kamloops, w prowincji Kolumbia Brytyjska. Zarówno władze lotniska, jak i śledczy RCMP (Królewskiej Kanadyjskiej Policji Konnej, jednej z trzech formacji policyjnych w Kanadzie) usiłowały zataić przed opinią publiczną fakty związane z tym tragicznym wydarzeniem. Okoliczności śmierci Polaka zostały ujawnione dzięki amatorskiemu nagraniu wideo, które zostało wyemitowane w stacjach telewizyjnych na wszystkich kontynentach.
PAP

Piątek, 2009-06-19

Rozpoczął się festiwal filmowy Cinemagic.pl

Koncert wirtuoza gitary Ala Di Meoli, będący częścią jego światowego tournee w ramach nowego projektu "New World Sinfonia", otworzył w Płocku trzydniowy IV Międzynarodowy Festiwal Filmowy Cinemagic.pl.
Oprócz utworów w klimacie jazzowym i etno publiczność usłyszała przygotowane specjalnie na ten występ słynne tematy filmowe.
Podczas inauguracji Cinemagic.pl jego szef Tadeusz Paradowicz wręczył specjalną festiwalową statuetkę, przyznaną za całokształt twórczości, reżyserowi Jerzemu Hoffmanowi, twórcy m.in. ekranizacji sienkiewiczowskiego "Potopu" i "Ogniem i Mieczem".
"To statuetka dla człowieka, który stworzył dzieła filmowe bliskie naszym sercom, które nie starzeją się, nie przemijają" - powiedział Paradowicz. Dodał, że ideą festiwalu są właśnie spotkania widzów z twórcami filmowymi. - Serdeczne dzięki. Cieszę się, że mogę odebrać tę nagrodę w tym pięknym mieście, podczas tego festiwalu - powiedział Hoffman.
Najważniejszym wydarzeniem Cinemagic.pl będzie sobotni benefis 45-lecia pracy artystycznej Jana Nowickiego. W spektaklu pt. "Siedem grzechów głównych Jana Nowickiego", który został przygotowany przez żonę aktora Małgorzatę Potocką, wystąpią m.in.: Jerzy Trela, Jan Kanty Pawluśkiewicz oraz zespół Sabat. Będą też strażacy z Kowala niedaleko Płocka, gdzie aktor mieszka.
Szczególną atrakcją Cinemagic.pl będzie przedpremierowa projekcja filmu pt. "Fenomen", polskiej komedii o miłości i show biznesie z tajemnicą w tle. Będzie to pierwsza w Polsce projekcja w najnowocześniejszej technologii obrazu 4 K, w której dotychczas nakręcono na świecie kilkanaście obrazów, w tym kolejny odcinek przygód Jamesa Bonda pt. "Casino Royale".
O tym, jak powstają cyfrowe postacie i efekty wizualne opowie światowej sławy specjalista w tej dziedzinie Max Naporowski z Sony Pictures w Los Angeles (USA) podczas pokazu fragmentu filmu fantasy "live action" pt. "Dawn of Darkness". Podczas prezentacji widzowie zobaczą jak od strony technicznej powstaje ujęcie i interakcja między postaciami cyfrowymi i żywymi aktorami, w tym uchwycenie ruchu, wyczyny kaskaderskie, kompozycja obrazu i oświetlenie.
W ramach cyklu "Prawda i Fabuła", który prezentuje filmy fabularne i dokumentalne o tej samej tematyce, odbędą się projekcje: fabularnego "Pana Tadeusza" w reżyserii Andrzeja Wajdy i dokumentu "Pan Tadeusz, czyli Matecznik" w reżyserii Anny Górnej i Pawła Kędzierskiego oraz fabularnego "Pianisty" w reżyserii Romana Polańskiego i dokumentu "Władysław Szpilman 1911-2000. Własnymi Słowami" w reżyserii Marka Drążewskiego, a także kultowego filmu "Casablanca" w reżyserii Michaela Curtiza i dokumentu "Powrót do Casablanki" w reżyserii Małgorzaty Gago i Bolesława Sulika o polskim agencie wywiadu z okresu II wojny światowej.
W niedzielę na zakończenie festiwalu Cinemagic.pl odbędzie się Koncert Polskiej Piosenki Filmowej, podczas którego zaprezentowane zostaną najpiękniejsze utwory z polskich filmów, od przedwojennych po najnowsze produkcje. Imprezę poprowadzą śpiewający aktorzy Joanna Trzepiecińska i Tomasz Stockinger, a oprócz nich wystąpią m.in: Anna Dereszowska, Agnieszka Włodarczyk, Artur Chamski i Piotr Polk.
PAP

99 skoczków na polskim niebie

99 skoczków - tyle liczyła największa od ponad 20 lat międzynarodowa formacja w Europie. Skoczkowie utworzyli ją po zaledwie pięciu próbach. W czwartek atak na formację 102-osobową nie powiódł się.
Najbardziej udana była piąta próba zbudowania formacji. Wówczas na 102 skaczących spadochroniarzy za ręce i nogi chwyciło się 99. Pełni nadziei skoczkowie zaraz po wylądowaniu zdecydowali się powtórzyć skok. Niestety pochmurne niebo okazało się dodatkową przeszkodą. Skoczkowie w trakcie dokowania, czyli chwytania się za ręce i nogi wlecieli w gęstą i grubą chmurę, która ograniczyła widoczność.
Warunkami pogodowymi najbardziej niesprzyjającymi skokom jest deszcz, zbyt silny wiatr, niski pułap chmur oraz zbyt gruba ich warstwa. Przy dobrej pogodzie skakać można jednak cały rok. Zgodnie z zasadą "safety first" (tłum. przede wszystkim bezpieczeństwo) przed budowaniem wielkich formacji oczekuje się na idealne warunki. Przy figurach liczących kilkudziesięciu lub kilkuset skoczków czyste niebo jest koniecznością, bowiem gwarantuje dobrą widoczność, a co za tym idzie bezpieczeństwo znajdujących się blisko siebie spadochroniarzy. Przy tak licznych skokach dobra pogoda jest istotna również dla pilotów samolotów, z których wyskakują skoczkowie.
W piątek, jeśli pogoda będzie sprzyjała, skoczkowie podejmą kolejne próby utworzenia stuosobowej figury.
wp.pl


Gazprom chce więcej

Rosyjski monopolista gazowy Gazprom chce, aby białoruska spółka Biełtransgaz zapłaciła za otrzymany gaz zaległą kwotę 231 milionów dolarów. Gazprom zgłosił roszczenia kilka dni temu. Według niezależnego portalu Karta-97 rosyjski monopolista żąda również wypłacenia odsetek od zaległej kwoty oraz kar umownych przewidzianych za nieodebrany gaz.
Oficjalnie rosyjski koncern twierdzi, że 231 milionów dolarów to różnica, jaka powstała między należnością a wpłaconymi już przez Białoruś pieniędzmi. Białorusko - rosyjskie rozliczenia dotyczą pierwszych czterech miesięcy tego roku. Mińsk zapewnia, że wpłacił należne pieniądze licząc po 150 dolarów za tysiąc metrów sześciennych gazu. Natomiast Moskwa upiera się, że cena była wyższa i wynosiła 210 dolarów.
Jak twierdzi Karta-97 kwota, jakiej domaga się Gazprom, może być znacznie wyższa od wcześniej wymienianych 231 milionów dolarów, bowiem Rosjanie doliczyli jeszcze odsetki i kary za przyjęcie mniejszej niż zakontraktowana ilości błękitnego paliwa.
Zdaniem niezależnych ekspertów na linii Mińsk - Moskwa może wybuchnąć nowy konflikt, którego skutki w znaczący sposób odczuje białoruska gospodarka.
IAR

Czwartek, 2009-06-18

Komisja negatywnie o wykonaniu budżetu Kancelarii Prezydenta

Sejmowa Komisja Regulaminowa i Spraw Poselskich negatywnie zaopiniowała w czwartek wykonanie budżetu Kancelarii Prezydenta za 2008 rok.
Zastrzeżenia do wykonania budżetu przez Kancelarię Prezydenta zostały zwarte w raporcie Najwyższej Izby Kontroli, która jednak ostatecznie pozytywnie zaopiniowała jego wykonanie.
Wiceprezes NIK Stanisław Jarosz powiedział, że całościowa ocena wykonania budżetu jest pozytywna, ale z zastrzeżeniami.
Wystąpiły nieprawidłowości, głównie, jeśli chodzi o księgi rachunkowe i one miały znaczący wpływ na ocenę - dodał.
Jarosław Urbaniak (PO), który - opierając się na wynikach kontroli NIK - przedstawił obecnym na posiedzeniu komisji posłom i gościom zastrzeżenia, co do prawidłowości wykonania budżetu Kancelarii Prezydenta, powiedział, że już dawno nie spotkał się z raportem NIK-u z tak licznymi uwagami, co do wykonania budżetu.
Podkreślił, że NIK zarzuca kancelarii nieprawidłowości formalne w dowodach księgowych polegające na tym, że brakuje ostatecznego podpisu głównego księgowego na dokumentach opiewających na kwoty przekraczające nawet 6 mln zł.
Poseł mówił, że NIK wspomina także o braku akceptacji merytorycznej, co do niektórych wydatków.
Nie ukrywam, że w związku z pewnymi doniesieniami medialnymi o dziwnych zakupach Kancelarii Prezydenta, nie zawsze w ekonomicznych opakowaniach, niektórych towarów, oraz innych gadżetów, można zadać pytanie, czy to właśnie na fakturach dotyczących tych zakupów brak jest jednego lub drugiego podpisu - mówił Urbaniak.
Dodał, że niejasność w rozliczeniach to jeden z głównych zarzutów do sprawozdania kancelarii. W jego ocenie, zamazuje to rzeczywisty obraz gospodarki finansowej prezydenckiej kancelarii.
Urbaniak zwrócił uwagę także na rozliczenia Kancelarii Prezydenta z gospodarstwem pomocniczym.
Poważnym zarzutem jest to, że przy fakturach już realizowanych brak jest jasnych zapisów dotyczących tego, które z zaliczek są daną fakturą rozliczane - powiedział. Jak mówił, NIK zwróciła uwagę, że może dojść do sytuacji, iż za to samo świadczenie kancelaria zapłaci dwukrotnie.
Poseł mówił, że w raporcie NIK pojawiają się także uwagi, iż zapisy księgowe oraz pewne płatności były wykonywane z opóźnieniem. Kolejnym zarzutem - dodał - wobec prezydenckiej kancelarii jest brak uzasadnienia dla zwiększenia wydatków na zakupy inwestycyjne.
Zwrócił uwagę na zwiększenie funduszu dyspozycyjnego oraz pieniędzy na "wynagrodzenia bezosobowe". Podkreślił, że w jego odczuciu przesunięcie prawie 900 tys. zł. na fundusz dyspozycyjny, a następnie wydanie ich na nagrody dla pracowników kancelarii jest naruszeniem przepisów.
Szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki odnosząc się do uwag NIK dotyczących możliwości dwukrotnego zapłacenia za to samo świadczenie mówił, że rozumie to, jako "pewną potencjalną możliwość, a nie, że coś takiego stwierdzono". Według niego, nigdy nie zdarzyło się, aby dwa razy zapłacono za to samo świadczenie.
Zaznaczył, że kancelaria nie zlekceważyła uwag NIK-u i od maja naprawiony został błąd braku podpisu głównego księgowego. Zwrócił także uwagę, że kancelaria zmieniła część błędnych procedur i jest w trakcie zmiany kolejnych.
Dodał, że Kancelaria Prezydenta nie kwestionuje zastrzeżeń NIK, a traktuje je, jako zwrócenie uwagi na nieprawidłowości i wskazówkę na przyszłość, by nie dopuszczać do podobnych sytuacji.
Po posiedzeniu komisji Kownacki powiedział dziennikarzom, że negatywna rekomendacja sejmowej komisji go nie dziwi.
Komisja jest ciałem politycznym i dokonuje ocen politycznych, natomiast NIK stosuje pewne mierniki, i zgodnie z tymi regułami Izba oceniła wykonanie budżetu pozytywnie z zastrzeżeniami - podkreślił Kownacki. Jak dodał, ubolewa nad tą oceną NIK, ale ją rozumie. "Traktuję ją, jako surową, ale sprawiedliwą i zrozumiałą" - zaznaczył.
Sejmowa komisja pozytywnie zaopiniowała natomiast w czwartek wykonanie budżetu Kancelarii Sejmu za ubiegły rok.
Jednak i w przypadku wykonania budżetu przez sejmową kancelarię NIK wskazała uchybienia. Jedno z nich polega na tym, że ani kancelaria, ani firmy, które wynajmują od niej powierzchnię (głównie restauratorzy sejmowi) nie płacą w należnej wysokości podatku od nieruchomości. Z tego tytułu - jak poinformowano na posiedzeniu komisji - straty stolicy, której należał się podatek wyniosły prawie 50 tys. zł w 2008 roku.
Przedstawiciele Kancelarii Sejmu wyjaśniali, że Kancelaria nie prowadzi działalności gospodarczej i wobec tego nie odprowadzała podatku.
Rekomendacja komisji regulaminowej zostaną teraz przekazana sejmowej Komisji Finansów Publicznych
PAP

Ile będą zarabiać nowi europosłowie?

Ponad 7,5 tysiąca euro miesięcznie plus około 300 euro diety za każdy dzień pobytu w Brukseli - tyle w nowej kadencji będzie wynosiło uposażenie eurodeputowanego. Do tego dochodzi jeszcze 20 tysięcy euro na tzw. wydatki reprezentacyjne oraz na utrzymanie asystentów.
Do tej pory europosłowie otrzymywali wynagrodzenie odpowiadające świadczeniom wypłacanym w parlamencie narodowym plus dodatki m.in. na prowadzenie biura, podróże służbowe.
W nowej kadencji ujednolica się wynagrodzenia przedstawicieli ze wszystkich krajów Unii Europejskiej - wyjaśnia wiceszef Platformy Obywatelskiej Grzegorz Dolniak. Dodaje, że życie w Brukseli czy Strasburgu jest znacznie droższe, a dodatkowo europosłowie są wybierani w znacznie większych okręgach niż posłowie sejmu. Stąd też chcąc być aktywnymi w swoich okręgach, europarlamentarzyści ponoszą znacznie większe wydatki.
W myśl projektu nowo wybrani posłowie mają otrzymywać wynagrodzenie na nowych zasadach, natomiast ci, którzy zostali wybrani na kolejną kadencję mogą dokonać wyboru - czy ich uposażenie pozostanie takie jak do tej pory, czy też zdecydują się otrzymywać je na nowych zasadach. Wydaje się, że w tym przypadku nie będą mieli trudności z wyborem.
IAR

Polska "Irena" nie spodobała się Amerykanom


Sztuka "Irena's Vow", czyli "Przysięga Ireny", której bohaterką jest Polka Irena Gut, niespodziewanie zejdzie z afisza na Broadwayu. Sztuka opowiada o tym, jak Irena Gut ukrywała podczas wojny grupę 12 Żydów.
Dyrekcja Kerr Theater w Nowym Jorku poinformowała, że ostatnie przedstawienie sztuki "Irena's Vow" odbędzie się 28 czerwca. Według pierwotnych zamierzeń teatru miała ona być wystawiana co najmniej do 6 września.
Wydany przez teatr komunikat mówi między innymi o nie najlepszej frekwencji w ostatnich kilku tygodniach. Przyczyną mogło być to, że wbrew oczekiwaniom sztuka została całkowicie pominięta przez organizatorów tegorocznych nagród teatralnych Tony Awards.
Do nagrody tej nie była nominowana wykonawczyni tytułowej roli Tovah Feldshuh, która w swojej karierze otrzymała już cztery takie nominacje.
Nominacji nie otrzymał również - mimo bardzo dobrych recenzji - autor sztuki Dan Gordon.
Sztuka "Irena's Vow" jest oparta na autobiograficznej książce Ireny Gut. Była początkowo wystawiona poza Broadwayem. Sukces przedstawienia sprawił, że przeniesiono ją do Kerr Theater na Broadwayu.
IAR

INDEX


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228