Polonia Winnipegu
 Numer 97

       22 października 2009      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu


INDEX

 

WIADOMOŚCI PROSTO Z POLSKI

Środa, 2009-10-21

Sejm uczcił 25. rocznicę śmierci ks. Jerzego Popiełuszki

Sejm uczcił w środę 25. rocznicę śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. W przyjętej przez aklamację uchwale posłowie podkreślili, że "jego życie było darem dla historii Polski, najpełniej wyrażonym słowami św. Pawła +zło dobrem zwyciężaj+".

"Sejm pragnąc uczcić pamięć męczeńskiej śmierci ks. Jerzego Popiełuszki, uprowadzonego i zamordowanego 25 lat temu przez aparat Służby Bezpieczeństwa PRL, składa hołd temu wielkiemu człowiekowi" - zaznaczono w uchwale.

W opinii posłów, życie ks. Popiełuszki było "darem dla historii Polski, najpełniej wyrażonym słowami św. Pawła 'zło dobrem zwyciężaj'". "Ks. Jerzy Popiełuszko uczynił je przesłaniem swoich homilii, wielu przedsięwzięć duszpasterskich, a dla nas wciąż pozostają one aktualnym wezwaniem. Ks. Popiełuszko jako nieustraszony orędownik prawdy i wolności nawoływał, że 'tylko życie w prawdzie daje wewnętrzną wolność'" - czytamy w uchwale.

Sejm wyraził w niej także uznanie dla inicjatywy upamiętniającej "piękne i jakże krótkie życie mądrego i odważnego człowieka, kapelana Solidarności".

W uchwale podkreślono, że ks. Popiełuszko "swoją postawą dobrze zasłużył się Polsce, a pamięć jego męczeńskiej śmierci pozostanie w naszych sercach".

Ks. Jerzy Popiełuszko, kapłan środowisk opozycyjnych i robotniczych związanych z podziemną Solidarnością, został zamordowany 19 październiku 1984 r. przez funkcjonariuszy specjalnej grupy ówczesnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, którzy zatrzymali jego auto w okolicach Górska w powiecie toruńskim, kiedy po odprawionej w Bydgoszczy mszy św. w intencji ludzi pracy i ojczyzny wracał do Warszawy.
PAP

Prezydent: sojusz z USA wymagał potwierdzenia

Umocniłem się w przekonaniu, że nasze bezpieczeństwo jest zapewnione - mówił po rozmowach z wiceprezydentem USA Joe Bidenem prezydent Polski Lech Kaczyński. - Wymagało potwierdzenia, i to potwierdzenie uzyskałem, sojuszu polsko-amerykańskiego w ramach NATO i w ramach stosunków dwustronnych - mówił. Dodał, że bardzo cieszy się z tak szybkiej wizyty przedstawiciela USA po ogłoszeniu decyzji o rezygnacji z dotychczasowych planów. Z kolei Biden zapewniał, że "Polska jest cały czas w naszych sercach", dodawał, że jego kraj z Polską łączą przyjacielskie stosunki.

Wiceprezydent Joe Biden przyjechał do Polski, by przekonywać do nowego systemu obrony przeciwrakietowej. Rząd USA zaoferował Polsce lokalizację na naszym terytorium lądowej wersji antyrakiet SM-3, mających być kluczowym elementem nowego systemu obrony przeciw rakietom krótkiego i średniego zasięgu z Iranu.

Rozmowa z wiceprezydentem USA Joe Bidenem napełniła mnie optymizmem - podkreślił prezydent Lech Kaczyński. Jak dodał, uzyskał od Bidena potwierdzenie sojuszu polsko-amerykańskiego w ramach NATO i w ramach stosunków dwustronnych. - Rozmawialiśmy na tematy interesujące Stany Zjednoczone i nasz kraj, w tym o obronie antyrakietowej, bezpieczeństwie i NATO - podkreślił Lech Kaczyński. Poinformował, że rozmowa dotyczyła także Iranu, Afganistanu i Rosji.

Prezydent podkreślił niezmienność zainteresowania USA bezpieczeństwem Polski, o czym świadczy współpraca wojskowa nie tylko w ramach proponowanego systemu SM3 a także obrony przeciwrakietowej.

Joe Biden przepraszał, że rozmowy trwały tak długo, ale - jak mówił - "tak się zdarza, gdy spotykają się starzy przyjaciele". - Rozmawialiśmy o wszystkim, nasza rozmowa była bardzo szczera i konstruktywna - mówił Biden. Chwalił Polaków w Afganistanie: - To nie żołnierze, to wojownicy.

- Chciałbym zapewnić pana prezydenta, i nikt nie powinien nas źle rozumieć, że nasze zobowiązanie, zobowiązanie NATO jeśli chodzi o bezpieczeństwo Polski, jest niezmienne - podkreślił Biden. Dodał, że jedyną rzeczą, która może ulec zmianie, to jeszcze większe niż dotąd dążenie do tego, aby NATO było silniejsze.

Biden poinformował, że rozmawiał z Lechem Kaczyńskim o nowym systemie ochrony przeciwrakietowej, w którym miałaby uczestniczyć Polska. - Omówiliśmy rolę jaką Polska może odegrać, jeśli taką decyzje podejmie, jeśli chodzi o kwestię wspólnej obrony wewnątrz NATO. Doceniam, że prezydent popiera tę decyzję - zaznaczył.

Jak dodał, projekt obrony antyrakietowej SM3 "wzmocni system obrony Europy i zdolność sojuszu do wspólnego działania". - Jest lepszy dla NATO, Polski, Europy i Stanów Zjednoczonych. Jest bardziej elastyczny, racjonalny i lepszy w działaniu" - ocenił amerykański polityk.

Przedstawiciel administracji Stanów Zjednoczonych rozmawiał wcześniej z Donaldem Tuskiem. Zapewniał, że Polska jest ważnym partnerem dla Waszyngtonu. Przekonywał również, że amerykańskie propozycje w sprawie nowego systemu antyrakietowego będą korzystne z punktu widzenia Polski i wszystkich członków NATO.
wp.pl

Miliony na ratowanie Karkonoszy

Jak chronić przyrodę Kotliny Jeleniogórskiej, aby nie przeszkadzać rozwojowi turystyki i przemysłu

Unijny projekt "Karkonoski System Wodociągów i Kanalizacji" (KSWK) realizowany jest z Funduszu Spójności i obejmuje dolnośląskie gminy: Kowary, Mysłakowice, Podgórzyn i Szklarską Porębę. Tereny te należą do zlewni rzeki Bóbr, dopływu Odry, i są szczególnie cenne przyrodniczo.

Karkonosze wraz z Kotliną Jeleniogórską wymagają specjalnej ochrony, zwłaszcza wód, gleby, powietrza. Niestety, zaniedbania w dziedzinie budowy i konserwacji ujęć wody, stacji uzdatniania, sieci wodociągowej, kanalizacyjnej, oczyszczalni ścieków nie pozwolą skutecznie chronić środowiska.
Na zorganizowanym przez twórców projektu KSWK seminarium mówiono o tych sprawach. W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele instytucji działających na rzecz regionu. Zastanawiano się nad tym, co zrobić dla ochrony walorów przyrodniczych Kotliny Jeleniogórskiej, ale w taki sposób, aby nie przeszkadzać rozwojowi przemysłu i turystyki. Przypomniane zostały także inwestycje realizowane przez "Karkonoski System Wodociągów i Kanalizacji". A trzeba przyznać, że jest ich sporo.

Udało się pozyskać duże środki z Unii Europejskiej. Na pierwszy etap projektu "Karkonoski System Wodociągów i Kanalizacji" przyznano unijne wsparcie wysokości prawie 50 mln euro. Dotacje stanowią 85 proc. kosztów kwalifikowanych, oszacowanych w 2005 roku na 58 117 000 euro. Obecna wartość inwestycji to ok. 80 mln euro.

Za te pieniądze wybudowanych i zmodernizowanych zostanie m.in. ponad 28 kilometrów sieci wodociągowej. Renowacji poddane będą także dwie przepompownie wody, wybudowane ujęcie wody, dwa zbiorniki zapasowo-wyrównawcze, zmodernizowanych siedem stacji uzdatniania.
W planach jest też budowa ponad 228 kilometrów sieci kanalizacji sanitarnej, 74 pomp ściekowych, oczyszczalni ścieków, dwóch separatorów i osadników wód deszczowych, przebudowa dwóch oczyszczalni, modernizacja sieci deszczowej.

- W pierwszym etapie projekt realizowany jest na terenie gmin Kowary, Mysłakowice, Podgórzyn i Szklarska Poręba - mówi Mariola Jakubów z Karkonoskich Systemów Wodociągów i Kanalizacji.
Zadania obejmujące gminę Podgórzyn zostały zakończone w styczniu 2009 r., natomiast inwestycje w Kowarach i Mysłakowicach zrealizowane będą do 31 października 2009 r. Prace w Szklarskiej Porębie zostaną zakończone w październiku 2010 r., mimo że pierwotny termin to październik 2009 r. Powodem opóźnienia jest brak dostępu do terenów budowy.
- W listopadzie chcemy złożyć kolejny wniosek o wsparcie drugiego etapu naszego projektu - dodaje Mariola Jakubów.

Szacowana wartość tego przedsięwzięcia to ok. 25 mln euro. Planowane inwestycje obejmą gminę Piechowice oraz kontynuowane będą w Kowarach, Podgórzynie i Mysłakowicach.
Projektowany jest także III etap porządkowania gospodarki wodno-ściekowej na wymienionych terenach. Uzyskanie unijnego wsparcia planowane jest po 2013 roku.
Polska Gazeta Wrocławska

Wtorek, 2009-10-20

Muzeum II Wojny Światowej pozyskało cenne mikrofilmy

Gdańskie Muzeum II Wojny Światowej otrzymało mikrofilmy zawierające niemal 9,5 tysiąca dokumentów związanych z Polakami przebywającymi w Rumunii w latach 1939-45, w tym z przedstawicielami internowanych polskich władz.

Jak poinformował rzecznik prasowy Muzeum Tomasz Żuroch-Piechowski, mikrofilmy zawierające niedostępne wcześniej dla polskich historyków materiały trafiły do placówki z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która z kolei pozyskała je dzięki współpracy z Rumuńską Służbą Informacyjną.

Żuroch-Piechowski wyjaśnił, że Rumunia w ciągu dwóch lat dokonała kwerendy archiwalnej i utrwaliła na mikrofilmach blisko 9,5 tysiąca stron dokumentów zawierających informacje o losach niemal pięciotysięcznej rzeszy Polaków, którzy w czasie II Wojny Światowej szukali schronienia w Rumunii.

Rzecznik dodał, że wśród dokumentów są papiery związane z czołowymi postaciami polskiej sceny politycznej i wojskowej internowanymi na terenie Rumunii we wrześniu 1939 r., w tym marszałkiem Edwardem Rydzem-Śmigłym, ministrem spraw zagranicznych Józefem Beckiem czy gen. Tadeuszem Kasprzyckim.

- Na mikrofilmach odnaleźć można m.in. prywatną korespondencję adresowaną do marszałka Rydza-Śmigłego, prywatne zapiski mjr. Jerzego Krzeczkowskiego, czy mjr. Zygmunta Wendy - powiedział Żuroch-Piechowski.

Rzecznik dodał, że za nadzwyczaj cenne należy uznać raporty z obserwacji operacyjnej oddające atmosferę panującą wśród internowanych polityków i wojskowych. - Dla polskiego czytelnika bardzo interesujące będą zapiski komisarza policji rumuńskiej na temat działań podjętych w celu udaremnienia ucieczki Józefa Becka i związanych z nim polityków i wojskowych - powiedział Żuroch-Piechowski.

Rzecznik poinformował także, że Muzeum zajmie się opracowaniem naukowym dokumentów, po czym zamierza opublikować ich wybór w formie książkowej.

Akt erekcyjny Muzeum II Wojny Światowej został podpisany 1 września br. na Westerplatte, w czasie uroczystości 70-lecia wybuchu II wojny. Placówka, która będzie miała swoja siedzibę w Gdańsku, ma zostać uroczyście otwarta za pięć lat - 1 września 2014 roku.

Już dziś Muzeum sukcesywnie zbiera dokumenty i eksponaty, które znajdą się w jego ekspozycji lub archiwach. Na swojej stronie internetowej pracownicy placówki apelują o udostępnienie fotografii, listów, pamiętników, dokumentów osobistych i wszelkich innych przedmiotów związanych z II wojną światową.
PAP

Festiwal Dialog toczy się dalej

Animatorka piątego festiwalu Dialog Wrocław, Krystyna Meissner, zaprosiła wielu swoich ulubionych reżyserów, którzy bywali najpierw na toruńskim festiwalu Kontakt, a potem także na wcześniejszych edycjach wrocławskiego Dialogu.

W stolicy Dolnego Śląska pojawili się więc Christopher Marthaler, Luk Perceval, Oskaras Korśunovas czy Eimuntas Nekrośius.

Oni to, między innymi, przewodzili przez lata teatralnej awangardzie. W wyborach dyrektor Meissner zawsze ważne było pytanie, w którą stronę zmierza teatr i czym kusi albo prowokuje widza. Zapraszała spektakle, o których sama chciała porozmawiać, pospierać się z twórcami i publicznością. Hasło tegorocznego Dialogu, "Wobec zła", jakby ogniskowało obawy twórców komentujących naszą rzeczywistość przez pryz-mat swojej wrażliwości. Dominowała europejska klasyka.

Jak się można było spodziewać, największym wydarzeniem był kolaż z trzech dramatów Shakespeare'a: "Koriolan", "Juliusz Cezar" oraz "Antoniusz i Kleopatra", zatytułowany "Tragedie rzymskie", wyreżyserowany przez Ivo van Hove i przywieziony przez Toneelgroep z Amsterdamu. W ubiegłym roku spektakl był entuzjastycznie przyjmowany m.in. na festiwalach w Wiedniu i Awinionie. Wchodzimy jakby do ogromnego studia telewizyjnego, przez które przewijają się permanentnie i debatują przed kamerami politycy, wodzowie wracający z wojen i przywódcy narodów.

Bezlitosne kamery pokazują nam na wielkich zbliżeniach ich każdy gest, grymas złości, łzę i wybuch furii. Widzimy też, jak się do tych potyczek szykują, ile w tym wszystkim cynizmu, zakłamania, fałszu i sztuczności. Podglądamy, jak Antoniusz szykuje się na wojnę, wkłada zbroję, czyli dobrze skrojony garnitur i krawat, by jak najlepiej wyglądać przed kamerami. Momentami można było odnieść wrażenie, że przyglądamy się naszym politykom, którzy przybrali pseudonimy rodem ze starożytności, kłócą się, spiskują jeden na drugiego i wyzywają się, nie wiadomo dlaczego, po holendersku.

Uniwersalność tego totalnego teatru, który przypomina wielką machinę funkcjonującą z precyzją szwajcarskiego zegarka, może zaimponować. Na dole ekranu na pasku dowiadujemy się dokładnie, za ile minut zginie Juliusz Cezar. To wszystko łącznie z krótkimi, parominutowymi przerwami nadaje przedstawieniu niezwykły rytm. By jeszcze głębiej wciągnąć się do tej teatralnej zabawy, możemy swobodnie poruszać się po całej przestrzeni, siadać między aktorami, oglądać wszystko z najbliższej odległości, korzystać w trakcie spektaklu z bufetów, co miało też praktyczną stronę, bo spektakl trwał sześć godzin.

Tu wielki ekran i monitory pomagały nam zrozumieć myśl reżysera, wybrane fragmenty dramatów sprawiały wrażenie, jakby William Shakespeare napisał je specjalnie do tego widowiska, wymyślonego przez van Hove'a.

Obok tak totalnego teatru mieliśmy skromny w środkach, choć też opowiedziany przy pomocy kamer i ekranów, spektakl z Libanu "W poszukiwaniu zaginionego pracownika". Jego twór-ca pokazuje nam gromadzone przez siebie autentyczne wycinki prasowe i opowiada historię ich bohatera, pracownika ministerstwa finansów, który zaginął w tajemniczych okolicznościach. Cały schemat manipulacji układa się na naszych oczach. Wycinek po wycinku.

W duszach grzebali nam twórcy "Idioty" i "Hamleta", dwóch litewskich przedstawień, bardzo rzetelnych aktorsko i, jak w wypadku tego drugiego, bardzo efektownych teatralnie. Niczym nas nie zaskoczyli, bo nie tego po Nekrośiusie i Korśunovasie się spodziewaliśmy. Nie błysnął tym razem "Troilusem i Kresydą" Luc Perceval, który przed laty brylował na wielu europejskich festiwalach.
Jak zwykle na Dialogu mieliśmy bardzo różne stylistycznie teatry. Sporo kontrowersji, i to od zachwytów do pytań, po co przyjechały do Wrocławia, wzbudziły dwa spektakle: rosyjska "Burza" z Magnitogorska w reżyserii Lwa Erenburga i młodzieńcza sztuka Brechta "Baal" z Rotterdamu, którą pokazała Alize Zandwijk.

To był najdzikszy i zrobiony z premedytacją prymitywnymi środkami spektakl, z grubą kreską rysowanymi postaciami, ze znakomitą Fanią Sorel w męskiej roli Baala. Tym też mocniejsze wydało się przesłanie, jak małą mamy tolerancję wobec ludzi od nas odmiennych, wrażliwych i prostolinijnych, jednak sam ten spektakl na początku nas trochę obrzydzał. Natomiast siermiężna, przaśna rosyjska "Burza" z perspektywy tego Dialogu wyglądała trochę jak spektakl bardzo utalentowanych aktorsko amatorów.

Jak na tym festiwalowym tle pokazał się polski teatr? Wśród pięciu przedstawień najoryginalniej wypadł moim zdaniem "Kaspar" Handkego w reżyserii młodziutkiej Barbary Wysockiej. Odbijał się prostotą i temperaturą samego przedstawienia bez teatralnych fajerwerków i popisów. Festiwalowej publiczności w naszej reprezentacji chyba najbardziej podobał się satyrycznie i oryginalnie napisany dramat o niemożliwości porozumienia się Polaków "Między nami dobrze jest".
Polska Gazeta Wrocławska


Lech Kaczyński: mamy wysyp afer

Prezydent Lech Kaczyński uważa, że w ostatnim czasie ma miejsce "wysyp afer". W jego ocenie zarówno w sprawie sprzedaży majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie, jak i w tzw. aferze hazardowej zachodzi wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa.


- Sytuacja budzi moje olbrzymie zatroskanie jako głowy państwa polskiego. W ostatnim okresie jest swoisty wysyp afer - podkreślił prezydent wieczorem w wywiadzie dla TVP. Zaznaczył, że również reakcja na ostatnie wydarzenia często "budzi wątpliwości".

- Jeśli ktoś mówi, że to nie jest afera, to znaczy mówi wprost: ustawienie przetargów, czyli wskazywanie z góry kto ma wygrać, nie jest aferą. Sprawa jest jasna. Była afera. Trzeba ją wyjaśnić i ukarać ewentualnie winnych - powiedział prezydent, odnosząc się do sprawy majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie. - Można powiedzieć o wysokim prawdopodobieństwie popełnienia przestępstwa, podobnie jak w aferze hazardowej - dodał. Prezydent pytał również w kontekście sprzedaży stoczni o rolę ministra skarbu Aleksandra Grada. - Minister jest nadal ministrem. Powstaje pytanie: dlaczego? Czy to jest jakaś dziwna więź? Czy coś innego? - zastanawiał się Lech Kaczyński.


Prezydent ocenił, że Mariusz Kamiński jest ideowcem, który został usunięty ze stanowiska szefa CBA, bo wykrył dwie afery dotykające osób wysoko postawionych w obecnej władzy. Według niego również kolejne odwołania w CBA pokazują, że "idzie o wielką czystkę". Mówiąc o Kamińskim stwierdza, że chciałby "mieć więcej takich właśnie ideowców w naszej władzy"

- Mariusz Kamiński wykrył dwie afery, które dotykają osób wysoko postawionych w obecnej władzy rządowej i za to został usunięty, to jest proste i oczywiste - powiedział prezydent. Według Lecha Kaczyńskiego, sejmowa komisja śledcza do spraw tzw. afery hazardowej powinna być zbudowana "zgodnie z regułami". Jak ocenił prezydent, jeżeli szefem komisji będzie polityk partii rządzącej i koalicja będzie miała w niej większość, to będzie to można określić jako "żart".

Zdaniem Lecha Kaczyńskiego, dymisje w CBA m.in. zastępców Kamińskiego wskazują, że "idzie o wielką czystkę". Nowego szefa CBA Pawła Wojtunika nazwał "bardzo odważnym policjantem". - Jestem pełen podziwu dla tej odwagi, ale inny typ odwagi polega na tym, żeby potrafić pokazać osoby, które naruszają prawo a rządzą - dodał.

Lech Kaczyński był pytany również nagranie rozmowy dziennikarzy Cezarego Gmyza i Bogdana Rymanowskiego prowadzonej z będącego na podsłuchu telefonu podejrzanego o korupcję dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego. Potem prokuratura udostępniła te nagrania na potrzeby prywatnego procesu wiceszefa ABW Jacka Mąki z "Rzeczpospolitą".

- Pośpiech w sprawie Mariusza Kamińskiego to jedna sprawa, a wielka rozwaga w sprawie pułkownika Mąki to druga sprawa - powiedział prezydent. Podkreślił, że płk Mąka może być odwołany w każdej chwili, bo nie pełni bowiem funkcji kadencyjnej.

Zdaniem prezydenta to, co powiedział dziennikarz, który zadzwonił do osoby podsłuchiwanej, nie powinno być wykorzystywane w procesie. - To daje inne szanse procesowe wysokiemu oficerowi służb specjalnych, a inne dziennikarzowi czy przeciętnemu obywatelowi - ocenił.
PAP

Poniedziałek, 2009-10-19

IPN oskarża esbeka o prześladowanie ks. Popiełuszki

Pion śledczy IPN zarzucił b. oficerowi SB prowadzenie postępowania karnego przeciw ks. Jerzemu Popiełuszce o czyny nie będące przestępstwem. To pierwsze zarzuty IPN w wątku dotyczącym ks. Jerzego w śledztwie w sprawie funkcjonowania od 1956 r. do 1989 r. w MSW związku przestępczego.

Jak podano na stronach internetowych IPN, zarzut postawiono 1 października br. Chodzi o funkcjonariusza SB w Warszawie, który realizował działania wobec ks. Popiełuszki mające na celu jego eliminację jako duszpasterza środowisk związanych z opozycją demokratyczną w Polsce. Według IPN, czyn funkcjonariusza stanowi zbrodnię komunistyczną w formie naruszania podstawowych praw człowieka, jakimi są - prawo do uczciwego procesu, prawo do obrony w postępowaniu karnym oraz prawo do wolności słowa i wyznania.

Prok. Bogusław Czerwiński z warszawskiego IPN powiedział, że funkcjonariusz ten brał udział w śledztwie wobec kapelana podziemnej Solidarności o rzekome "nadużywanie wolności sumienia" oraz "posiadanie materiałów wybuchowych".

Prokurator nie podał bliższych szczegółów, nawet inicjałów podejrzanego. Dodał, że zarzucono mu przekroczenie uprawnień i udział w "związku przestępczym" (grozi za to do 5 lat więzienia). Nie zastosowano wobec niego żadnych środków zapobiegawczych.

PAP ustaliła, że chodzi m.in. o tzw. prowokację na Chłodnej, gdy SB w 1983 r. podrzuciła do mieszkania księdza przedmioty mające go skompromitować i oskarżyć, m.in. materiały wybuchowe i podziemne wydawnictwa.

Ksiądz Jerzy, oskarżany przez władze PRL o "antypaństwową propagandę", był w stanie wojennym obiektem działań operacyjnych SB o kryptonimie "Popiel"; wykorzystano w niej kilku tajnych współpracowników.

W grudniu 1983 r. ksiądz stawił się na przesłuchaniu, a prokurator wszczął wobec niego śledztwo o to że "przy wykonywaniu obrzędów religijnych, w wygłaszanych kazaniach nadużywał wolności sumienia i wyznania w ten sposób, że permanentnie oprócz treści religijnych zawierał w nich zniesławiające władze państwowe treści polityczne, a w szczególności pomawiał, że te władze posługują się fałszem, obłudą i kłamstwem, poprzez antydemokratyczne ustawodawstwo niszczą godność człowieka, a także pozbawiają społeczeństwo swobody myśli oraz działania, czym nadużywając funkcji kapłana, czynił z kościołów miejsce szkodliwej dla interesów PRL propagandy antypaństwowej".

Po zakończeniu przesłuchania, w mieszkaniu księdza odbyła się rewizja, podczas której "ujawniono" m.in. granaty łzawiące, naboje, różne materiały wybuchowe, farby drukarskie - podrzucone wcześniej przez esbeków. Ostatecznie śledztwo wobec księdza umorzono.

Morderca księdza, Grzegorz Piotrowski zeznawał w latach 90., że to gen. Zenon Płatek i jego zastępca Adam Pietruszka zlecili mu tworzenie fałszywych dowodów przeciw ks. Popiełuszce. Początkowo Piotrowski sporządził w 1983 r. dokument, w którym pisał o podrzuceniu do mieszkania księdza kompromitujących go przedmiotów, potem jednak zmodyfikował go, pisząc jedynie o informacjach, że u księdza mogą być takie przedmioty. Na tym dokumencie Kiszczak dopisał: "Dusza mi się śmieje, ale pielgrzymka papieża...".

19 października 1984 r. ks. Popiełuszko, duszpasterz ludzi pracy i legendarny kapelan Solidarności, został zamordowany przez funkcjonariuszy IV Departamentu MSW. Wszyscy, którzy brali udział w zabójstwie, od dawna są już na wolności; ich przełożonych uniewinniono. B. szef SB gen. Władysław Ciastoń został uniewinniony przez sąd w 2002 r. - i z zarzutu kierowania zabójstwem ks. Popiełuszki, i pomocy przy "prowokacji na Chłodnej".

Od kilku lat oddział warszawski IPN prowadzi śledztwo w sprawie działania w MSW związku przestępczego mającego na celu m.in. dokonywanie zabójstw działaczy opozycji demokratycznej i duchowieństwa. Śledztwo obejmuje w sumie 42 przypadki przestępstw z lat stanu wojennego, o których sprawstwo podejrzewa się SB, a zwłaszcza tzw. wydziały "D" w IV departamencie MSW. Badany jest m.in. wątek "sprawstwa kierowniczego" zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki w 1984 r.

Śledczy korzystają m.in. z dokumentacji zgromadzonej wcześniej przez tzw. komisję Rokity. Sejmowa komisja nadzwyczajna do zbadania działalności MSW, kierowana w latach 1989-1991 przez Jana Rokitę, ustaliła, że skutkiem działań funkcjonariuszy komunistycznego MSW od wprowadzenia stanu wojennego do 1989 r. było 91 udokumentowanych przypadków zgonów ludzi, przeważnie blisko związanych z opozycją. Wyjaśniono niewielką część tych przypadków.

Zarzuty w tym szeroko zakrojonym śledztwie IPN postawił już wcześniej m.in. oficerom SB - za próbę podania przez agenta SB jesienią 1981 r. Annie Walentynowicz środka farmakologicznego, co mogło ją narazić nawet na śmierć oraz za bezprawne "działania dezintegracyjne" wobec uczestników pielgrzymki do Częstochowy w 1978 r. IPN zapewnia, że śledztwo jest rozwojowe.
PAP

Pierwsze zarzuty w aferze hazardowej

Prokuratorzy postawili zarzuty dwóm naukowcom oraz przedsiębiorcy w głośnym śledztwie dotyczącym afery hazardowej - dowiedział się "Dziennik Gazeta Prawna".

Obaj naukowcy są pracownikami jednej z politechnik. Dodatkowo mają uprawnienia Ministerstwa Finansów do certyfikowania automatów do tzw. niskich wygranych.

Każdej z tych osób postawiono po kilkanaście zarzutów. Śledczy podejrzewają, że eksperci na skalę masową poświadczali nieprawdę, opiniując automaty, dzięki czemu - po niewielkiej przeróbce - mogły one służyć do gry o wysokie stawki. Prokuratorzy nie wykluczają, że niemal wszystkie automaty w Polsce są tak przerobione.

Chodzi o ogromne pieniądze. Ocenia się, że na tych przeróbkach budżet tracił ok. miliarda złotych rocznie. Zysk trafia do kieszeni właścicieli firm hazardowych. Udowodnienie przez prokuraturę, że automaty w rzeczywistości służą do wysokich wygranych będzie drogo kosztować posiadające je firmy.

Śledczy czekają teraz na kolejne opinie dotyczące zabezpieczonych maszyn - w tym należących do Ryszarda Sobiesiaka, negatywnego bohatera afery hazardowej, znajomego Zbigniewa Chlebowskiego, Mirosława Drzewieckiego i Grzegorza Schetyny.
PAP

Niedziela, 2009-10-18

Ku pamięci ks. Popiełuszki

Uroczyste msze św. we Włocławku i Bydgoszczy były kulminacyjnym momentem obchodów 25. rocznicy uprowadzenia i śmierci ks. Jerzego Popiełuszki w regionie kujawsko-pomorskim. 110 km ostatniej drogi kapłana pokonało tego dnia prawie 300 uczestników sztafety z całej Polski.

Mszę świętą, która zgromadziła przedstawicieli duszpasterstw ludzi pracy, współpracujących niegdyś z ks. Popiełuszką, odprawiono obok tamy we Włocławku. To tutaj, według relacji złożonych przed sądem, zabójcy kapłana mieli wrzucić jego zmaltretowane ciało do Wisły.

- Ten system, który zdawało się, że 19 października 1984 roku powoli kona, nie był zdolny zaofiarować człowiekowi, obywatelowi, godności człowieka, wolności; nie był zdolny do głoszenia prawdy i zmieniania się na lepsze, nie umiał przebaczać, nie darował win, nawet tych, które moglibyśmy umieścić w cudzysłowie. Człowiekowi, który miał odwagę sprzeciwiać się, który odważał się stanąć przeciw, oferował zawsze tylko mękę, upokorzenie i śmierć - podkreślił w homilii bp Wiesław Mering, ordynariusz włocławski.

- To trzeba pamiętać, to trzeba nazwać po imieniu, jeżeli ta śmierć, to męczeństwo tutaj, na tamie w Wiśle dopełnione, ma nie być daremne, jeśli z tej śmierci ma wyniknąć dobro, jeżeli nie ma się nigdy powtórzyć zbrodnia, grzech, poniewierka, pogarda w stosunku do ludzkiego życia - dodał biskup.

Podczas uroczystości złożono wieńce pod tablicą upamiętniającą męczeństwo ks. Jerzego, a także przy ustawionym opodal krzyżu, który został wykonany z okazji wizyty Jana Pawła II we Włocławku i zdobił ołtarz w czasie odprawionej przez niego mszy.

"Pragnę dziś przywołać, w pamięci i sercu, ofiarę złożoną przez ks. Jerzego, ofiarę, która była świadectwem wiary silniejszej od lęku i woli trwania przy prawdzie do samego końca. Z tej ofiary i odwagi ks. Jerzego wyrastają korzenie naszej polskiej wolności" - napisał prezydent Lech Kaczyński w liście skierowanym do uczestników uroczystości we Włocławku.

W tym samym czasie odprawiona została także msza św. w bydgoskim kościele Świętych Polskich Braci Męczenników przez bp. Jana Tyrawę. W tej świątyni ks. Popiełuszko odprawił ostatnią w swym życiu mszę świętą.

Rano, spod bydgoskiego kościoła wystartowało prawie 300 biegaczy z całej Polski w 17. biegu sztafetowym szlakiem męczeństwa księdza Jerzego Popiełuszki. Po pokonaniu 110 kilometrów na trasie Bydgoszcz - Górsk - Toruń - Włocławek sztafeta dotarła po południu do Włocławka.

W biegu brało udział 29 drużyn, najmłodszy z uczestników miał 15 lat, najstarszy 65 lat. Biegacze pokonywali odcinki po 10, lub po 5 km, a w ostatnim - kończącym się na tamie we Włocławku - biegli wszyscy.

Ks. Jerzy Popiełuszko, kapłan środowisk opozycyjnych i robotniczych związanych z podziemną Solidarnością, został zamordowany przez peerelowską służbę bezpieczeństwa w październiku 1984 roku. 25 lat temu, 19 października, funkcjonariusze specjalnej grupy ówczesnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zatrzymali jego auto w okolicach Górska w powiecie toruńskim, kiedy po odprawionej w Bydgoszczy mszy św. wracał do Warszawy.

Kapłan został uprowadzony, wiele wskazuje na to, że był torturowany. 30 października jego ciało wyłowiono z Wisły w okolicach zapory we Włocławku. W zakończonym w lutym 1985 roku procesie przed sądem w Toruniu na wysokie kary więzienia za tę zbrodnię skazano trzech oficerów MSW.

Przewód sądowy nie ujawnił jednak ani wszystkich okoliczności, ani inspiratorów mordu. W 1997 roku Kościół katolicki rozpoczął proces beatyfikacyjny księdza Popiełuszki.
PAP

Rozdano polityczne Oskary

Po raz 12. wręczono w Warszawie nagrody im. Grzegorza Palki, zwane Samorządowymi Oskarami. Są one przyznawane za wybitne zasługi dla samorządu terytorialnego.

- Wręczamy te nagrody za dobre praktyki i za serce dla społeczności lokalnych i regionalnych. Są one podziękowaniem dla tych, którym "dziękuję" nie mówi nikt - powiedział podczas uroczystości przewodniczący kapituły przyznającej nagrody Tadeusz Wrona - przewodniczący przyznającej nagrody Ligi Krajowej i prezydent Częstochowy.

Liga Krajowa jest stowarzyszeniem samorządowców, które promuje działania na rzecz kontynuacji demokratycznych reform w Polsce. Wspiera wszelkie formy samorządności i tworzenia więzi lokalnych, integrujących mieszkańców.

Nagrodę w kategorii ogólnopaństwowej otrzymał przewodniczący Rady Małopolskiego Instytutu Samorządu Terytorialnego i Administracji w Krakowie Mirosław Stec - za zasługi dla rozwoju społeczeństwa obywatelskiego, w szczególności w zakresie tworzenia prawa samorządowego. Za aktywną działalność w najwyższych strukturach europejskich nagrodzono wójta gminy Stare Bogaczowice, przewodniczącego Komisji Spraw Administracyjnych i Finansowych (CAFA) przy Komitecie Regionów w Brukseli Leszka Świętalskiego.

W kategorii działalności samorządowej o wymiarze ogólnokrajowym, za konsekwentne działania na rzecz współpracy samorządów lokalnych i regionalnych nagrodzony został Kazimierz Barczyk - przewodniczący Federacji Związku Gmin i Powiatów RP i wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Małopolskiego. Za działania na rzecz zwiększenia atrakcyjności i konkurencyjności województwa mazowieckiego na poziomie lokalnym, krajowym i międzynarodowym nagrodę przyznano marszałkowi województwa Adamowi Struzikowi.

W kategorii działań w samorządzie lokalnym o znaczeniu ponadlokalnym nagrodę za osobisty wkład i zaangażowanie w umacnianie idei samorządu terytorialnego przyznano pośmiertnie byłemu wiceprezydentowi Poznania Maciejowi Frankiewiczowi. Za skuteczne zarządzanie powiatem oraz zaangażowanie w działalność krajowych struktur samorządowych nagrodzono starostę polkowickiego i wiceprezesa Związku Powiatów Polskich Marka Tramsia.

Kapituła nagrody przyznała także wyróżnienia. W tym roku otrzymali je: starosta powiatu piaseczyńskiego Jan Dąbek - za skuteczne zarządzanie finansami publicznymi; marszałek województwa łódzkiego Włodzimierz Fisiak - za wspieranie rozwoju przedsiębiorczości w regionie; burmistrz miasta i gminy Byczyna Ryszard Gruener - za inicjatywy rozwijające współpracę polsko-czeską, szczególnie w zakresie turystyki; prezydent Bielska-Białej Jacek Krywult - za szeroki zakres działań inwestycyjnych, szczególnie w zakresie infrastruktury komunikacyjnej oraz sportowo-rekreacyjnej.

Pozostałe wyróżnienia otrzymali: burmistrz miasta i gminy Radzymin Zbigniew Piotrowski - za działania na rzecz edukacji patriotycznej; wójt gminy Solina Zbigniew Sawiński - za budowanie prestiżu gminy i działania proinwestycyjne; prezydent Opola Ryszard Zembaczyński - za skuteczne wykorzystanie środków unijnych oraz działania na rzecz rozwoju miasta; oraz pośmiertnie były burmistrz miasta i gminy uzdrowiskowej Muszyna Waldemar Serwiński - za działania na rzecz rozwoju gminy oraz doliny Popradu.

Do uczestników uroczystości listy skierowali: prezydent Lech Kaczyński oraz marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Obecni byli m.in. doradca prezydenta Danuta Wawrzynkiewicz, b. minister rozwoju regionalnego Grażyna Gęsicka i wiceminister infrastruktury Olgierd Dziekoński.

Nagrodę imienia Grzegorza Palki, tragicznie zmarłego pierwszego prezydenta miasta Łodzi w III RP, od 1998 r. przyznaje Liga Krajowa, zrzeszająca Ligi Miejskie i Ligi Wiejskie. Nagroda ma postać srebrnego medalu z wizerunkiem Palki. Członkinią kapituły nagrody jest m.in. wdowa po Palce - Jadwiga. Jednym z pierwszych laureatów nagrody był premier Jerzy Buzek.
PAP

Sobota, 2009-10-17

Prezydent odznaczył bestialsko zamordowanego księdza

Prezydent Lech Kaczyński podjął decyzję o pośmiertnym odznaczeniu ks. Jerzego Popiełuszki Orderem Orła Białego - poinformował minister w Kancelarii Prezydenta Paweł Wypych.

Jak zapowiedział, uroczystość wręczenia najwyższego polskiego odznaczenia rodzinie ks. Jerzego Popiełuszki nastąpi prawdopodobnie w poniedziałek.

- Decyzja o przyznaniu Orderu Orła Białego ks. Jerzemu Popiełuszce została podpisana przez pana prezydenta i mamy nadzieję, że wręczenie tego orderu rodzinie kapelana "Solidarności" nastąpi w poniedziałek, w 25. rocznicę jego śmierci - powiedział Wypych.

Informację o nadaniu odznaczenia kapelanowi Solidarności podały wcześniej "Wiadomości" TVP.

Ks. Jerzy Popiełuszko, kapłan środowisk opozycyjnych i robotniczych związanych z podziemną Solidarnością, został zamordowany przez peerelowską służbę bezpieczeństwa w październiku 1984 roku. 25 lat temu, 19 października, funkcjonariusze specjalnej grupy ówczesnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zatrzymali jego auto w okolicach Górska w powiecie toruńskim, kiedy po odprawionej w Bydgoszczy mszy św. wracał do Warszawy.

Kapłan został uprowadzony, wiele wskazuje na to, że był torturowany. 30 października jego ciało wyłowiono z Wisły w okolicach zapory we Włocławku. W zakończonym w lutym 1985 roku procesie przed sądem w Toruniu na wysokie kary więzienia za tę zbrodnię skazano trzech oficerów MSW.

Przewód sądowy nie ujawnił jednak ani wszystkich okoliczności, ani inspiratorów mordu. W 1997 roku Kościół katolicki rozpoczął proces beatyfikacyjny ks. Popiełuszki.
PAP

10 największych afer III RP

W demokracji są dwie metody na przejęcie władzy. Pierwsza, kosztowna, to przekonanie do siebie milionów osób i wygranie wyborów, druga, tańsza, to znalezienie lub wymyślenie kompromitujących faktów dotyczących przeciwników politycznych - pisze Wiktor Świetlik Dowodząc przy tej okazji wyższości piłki nożnej nad polską polityką, słynny bramkarz Jan Tomaszewski zapowiadał, że afera Rywina przy zatrzymaniach w Polskim Związku Piłki Nożnej to będzie jak spłuczka klozetowa przy wodospadzie Niagara. Pomylił się.

Polacy jednak, a spora w tym ostatnio zasługa naszych dzielnych piłkarzy, preferują politykę i aferami z nią związanymi żyją przede wszystkim. Dlatego to polityczne afery przede wszystkim przykuwają największą uwagę czytelników, widzów, słuchaczy i wyborców.

W demokracji istnieją dwie podstawowe metody na przejęcie władzy. Pierwsza, bardziej kosztowna, to przekonanie do siebie milionów osób i wygranie wyborów, druga - tańsza - to znalezienie lub wymyślenie kompromitujących faktów dotyczących przeciwników politycznych i wywołanie solidnej afery. Podobnie można doprowadzić do dymisji niechcianego ministra. Czasem wywołanie afery uderza w samego wywołującego, czasem wybuchają one same.

Afery mają jeszcze jedną cechę: całej prawdy o nich dowiadujemy się po latach albo wręcz nie dowiadujemy się wcale. Tak było w przypadku słynnej afery Watergate. Dopiero po latach okazało się, że słynnym informatorem dzielnych dziennikarzy, którzy doprowadzili do dymisji prezydenta Nixona, był sam wiceszef FBI, a cała afera była najprawdopodobniej efektem rozgrywki pomiędzy służbami specjalnymi a rządem.

W naszym rankingu umieściliśmy te afery, które były bezpośrednio związane z życiem politycznym i gwałtownie wybuchały na kilka dni, czasem miesięcy, elektryzując uwagę Państwa i świata polityki.

Dlatego nie uwzględniono kilku afer związanych z wielkimi przekrętami finansowymi, w tym największego z nich - FOZZ. Zabrakło też typowych skandali, jak kolejne "zachwiania" Aleksandra Kwaśniewskiego, bo trudno je uznać za prawdziwe afery.

Oto subiektywna lista 10 największych polskich afer politycznych.

1 Michnik prekursorem CBA, czyli afera, której nie było (2002)
Afera, której nie było - przynajmniej tak orzekły niezawisłe sądy RP oraz kilka autorytetów naczelnych, z redaktor Janiną Paradowską na czele. Choć jej nie było (afery, nie redaktor Paradowskiej), to miała wpływ na życie wielu ludzi. Dzięki niej poseł Jan Rokita uwierzył, że będzie premierem, a poseł Zbigniew Ziobro chyba nawet, że kimś wyżej. Pozbawiona samokrytyki Anita Błochowiak na stałe nabrała, niestety, przekonania, że może się zajmować polityką. Jerzy Urban został na jakiś czas kimś w rodzaju autorytetu moralnego, a Adam Michnik w końcu nauczył się obsługiwać dyktafon.

Choć jej nie było, jest królową polskich afer politycznych i matką komisji śledczych. Jej zapomnianymi pozytywnymi bohaterami, którzy pierwsi o niej napisali, byli koledzy Mazurek i Zalewski. Ale wszystko eksplodowało dopiero wtedy, kiedy sam Adam Michnik w pół roku po rozmowie z Lwem Rywinem przyznał się, że ową pogawędkę nagrywał i że producent przyszedł do niego z pomysłem na ciut nielegalny biznes. Michnik okazał się wówczas protoplastą CBA, bo wszystko nagrał na starannie ukryty w książkach dyktafon.

Co ciekawe, patrząc na to wszystko z perspektywy, chodziło o niezbyt wielkie pieniądze - mniej więcej półtora najwyższej kumulacji Dużego Lotka. Afera nie miała też dotykać budżetu, bo kasa - zadośćuczynienie za korzystny zapis w ustawie medialnej - miała popłynąć z kont spółki Agora na konta Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Ale po tej aferze (której nie było) już nic nie było takie samo. Leszek Miller, który miał rządzić do dziś dnia, w niecałe półtora roku po ujawnieniu całej sprawy przestał być premierem, a jego partia nie dość, że zaczęła się sypać, to jeszcze zaczęła się go wypierać. Od czasów afery Rywina jakby sympatyczniejsi za to stali się działacze SLD. Spokornieli, stali się mniej nadęci, aroganccy, bardziej ludzcy. Powietrze, które z nich uszło, napełniło ich kolegów - najpierw z Prawa i Sprawiedliwości, a potem z Platformy Obywatelskiej .

2 Tu "Brzoza", czyli pan Antoni sieje burzę i zbiera miłosierdzie (1992)
W czerwcu 1992 roku okazało się, że niektórzy z polskich polityków mają imiona nie tylko w akcie urodzenia, chrztu i bierzmowania, ale takie jeszcze jedno albo nawet więcej, nadane przez troskliwego opiekuna z bezpieki. Janusz Korwin-Mikke poprosił ministra spraw wewnętrznych Antoniego Macierewicza, by sporządził listę owych dodatkowych imion, pomysł poparł sejm, a minister skwapliwie przystąpił do dzieła. W efekcie ówczesny rząd został utrącony przez posłów nawet szybciej niż dziś Mariusz Kamiński przez premiera, a kamery sejmowe nakręciły dzieło życia Jacka Kurskiego, czyli film o nerwowej nocnej naradzie, podczas której decydowano o odwołaniu premiera. Warto to dziś obejrzeć choćby po to, by zobaczyć, jak oni wówczas wyglądali i się ubierali. Młodego Waldemara Pawlaka, który tak samo jak podczas obecnej afery milczał, uczcił także w jednym z utworów Kazik Staszewski ("z kamienną miną siedzę przy stole, przy nim ludzie, których troszeczkę się boję").

Dramat godny "Hamleta" rozegrał się wówczas jednak w klubie ZChN, którego członkiem był Antoni Macierewicz, a którego szefa Wiesława Chrzanowskiego umieszczono na liście. Napięcie tych relacji pięknie oddał później Marcin Wolski na modłę słynnej piosenki Hanki Ordonówny, brzmiało to mniej więcej tak:

"Chrzanowski: - Święty Antoni, Panie Antoni, teczkę zgubiłem pod miedzą. Ach, co to będzie, ach, co to będzie - kiedy się w klubie dowiedzą?

Macierewicz: - Akta takie są gorące, że swąd idzie oczywisty, więc choć byłeś dla mnie ojcem, dałem cię na czoło listy. Pomówiłem, podkopałem, choć, żeś winien, ja nie twierdzę. Chrzanowski: - A ja z partii cię wylałem z chrześcijańskim miłosierdziem".

3 "Mallorca, extasy and motion", czyli kuku Oleksemu (1995)
Afera ważna, bo bez niej kluczową rolę na lewicy mógłby odgrywać przez kilka lat nie kanclerz Leszek Miller, ale Józef Oleksy, swoją drogą jeden z najsympatyczniejszych polityków i późniejszy fumfel od kieliszka wielu prawicowych dziennikarzy i polityków. W 1996 roku przestał być premierem, gdyż został oskarżony, że przekazuje sowieckiemu szpiegowi Władimirowi Ałganowowi rozmaite informacje. Animatorem całego przedstawienia był człowiek Lecha Wałęsy, ówczesny minister spraw wewnętrznych Andrzej Milczanowski - facet o wyjątkowo sympatycznej twarzy i miłym usposobieniu.

Cała historia okazała się dość skomplikowaną intrygą wywiadów, a ponieważ nasi chcieli sobie też trochę podróżować po świecie, kluczowe wcześniejsze rozmowy z Ałganowem odbywały się na słonecznej hiszpańskiej wyspie Majorce. Całość nikomu nie wyszła na zdrowie: Milczanowski zakończył karierę polityczną, Wałęsą zaczęto straszyć dzieci (autorytetem został dopiero, gdy zastąpili go bracia Kaczyńscy), Oleksy nie zrobił takiej kariery, jaką mógłby zrobić, Ałganow został zdekonspirowany.

4 Tylko bez skojarzeń, czyli lepiej nie wspominać (2003)
Świętokrzyskie Starachowice kiedyś kojarzyły się z najpopularniejszą polską ciężarówką, która miała tak wielki wpływ na sukces stanu wojennego, jak Jeep Willys na losy II wojny światowej albo kij bambusowy na chińską rewolucję kulturalną. Stara już się nie produkuje, ale Starachowice za to dorobiły się afery swojego imienia, choć rozegrała się ona tak naprawdę w Warszawie.

Czytelnikom urodzonym po 2003 roku przypominamy: otóż kilku wysokich urzędników państwowych ostrzegło swoich kumpli, że toczy się przeciwko nim śledztwo, są podsłuchiwani, planowane są zatrzymania. Autorów przecieku przykładnie ukarano: jeden dostał trzy i pół roku, drugi dwa lata, trzeci półtora roku. Wszyscy poszli siedzieć.

Z czymś się to Państwu kojarzy? Że jakaś inna afera teraz? Że znowu przeciek? Że ktoś ostrzegł, że Centralne Biuro Antykorupcyjne podsłuchuje szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego? Co za chore skojarzenia! To są inne czasy, inni ludzie, inny rząd. Tak w ogóle czas przerwać te chore dywagacje i przejść do jakiejś innej afery.

5 Kup pan ziemię, czyli nie tylko działka heroiny szkodzi (2007)
Afera, którą zapamiętano przede wszystkim ze względu na odlotową grę komputerową prezentowaną na konferencji przez prokuratora Jerzego Engelkinga, w której małymi kropeczkami imitującymi ludziki ściga się inne ludziki na mapie warszawskiego hotelu Marriott. Gra nie weszła co prawda do masowej produkcji, ale skutki całej sprawy były wiekopomne. Historia zaczynająca się od odrolnienia działki gdzieś pod Mrągowem skończyła się aresztowaniem kilku znanych osób, a także tym, że kilka innych bardzo znanych i bogatych zdecydowało się jakiś czas spędzić za granicą. A pokłosiem afery było nie tylko zarzucenie Andrzejowi Lepperowi próby przyjęcia łapówki, ale i rozpad koalicji Prawo i Sprawiedliwość - Samoobrona - Liga Polskich Rodzin, koniec rządów Jarosława Kaczyńskiego, sejmowa komisja śledcza i tak dalej. W całej tej historii też bardzo ważny był wątek przecieku, dlatego pora ją skończyć i przejść do kolejnej afery.

6 Seks po polsku, czyli wiocha na maksa (2006)
Seksafera po polsku była rodzimym odpowiednikiem słynnych seksskandali w stylu słynnej brytyjskiej afery ministra wojny Johna Profumo, który sypiał z domniemaną sowiecką agentką. Miała się do nich tak jak pijana rodzinka z piosenki zespołu Big Cyc pt. "Kręcimy pornola" ma się do wysublimowanego francuskiego kina erotycznego. Szczegółów chyba nie trzeba nikomu przypominać, szczególnie że niniejszy artykuł ma Państwa bawić, a nie żenować.

W przypadku tej afery są sami przegrani. Najgorzej skończył Stanisław Łyżwiński z Samoobrony, bo bez wyroku wylądował w areszcie, jako żywo wyglądającym na wydobywczy, gdzie mocno podupadł na zdrowiu, czego raczej nie zrekompensował mu czas, który poświęcał tam na lekturę greckich filozofów. Szef Samoobrony Andrzej Lepper wciąż ciągany jest po sądach, i choć odgraża się, że jeszcze wróci, to ma raczej kiepskie szanse. Aneta Krawczyk z czasem przestała być idolką feministek, szczególnie że coraz więcej zaczęło wskazywać, iż nie była aż tak bezwolną ofiarą, za jaką się przedstawiała.

W tej aferze nawet element rodem z amerykańskich melodramatów klasy C - czyli badania DNA - nie zmniejszył wrażenia rodzimego, postpegeerowskiego obciachu.

7 Mamy cię, czyli Renia, nie daruję ci tej nocy (2006)
Afera, w wyniku której kompletnego obciachu narobili sobie z kolei prominentni politycy PiS Adam Lipiński i Wojciech Mojzesowicz, a Renata Beger z Samoobrony została kilkudniową gwiazdą telewizji TVN. PiS-owcy tak skutecznie wówczas zresztą przekonywali polityków Samoobrony do przejścia na ich stronę i porzucenia Leppera, że później musieli się z tym Lepperem jednać (na kilka miesięcy). Pokłosiem afery była także trzyletnia wojna totalna między prawicą a TVN-em, w trakcie której doszło między innymi do półrocznego bojkotu stacji. Zakończyła ją dopiero niedawno wizyta w telewizji samego Jarosława Kaczyńskiego.

8 Wakacje nie z Ałganowem, czyli Kwaśniewski się dwoi (1997)
Ałganow znowu w akcji. Do Władimirów nie mamy w Polsce szczęścia. Tym razem z rosyjskim szpiegiem miał spotykać się Aleksander Kwaśniewski, a napisał o tym dziennik "Życie". Prezydent się wściekł i wytoczył gazecie proces. W toku postępowania ustalono, że Kwaśniewski nie mógł spotykać się z Ałganowem, bo w tym samym czasie był w Tajlandii, a także w Irlandii. Dowiedziono tego na podstawie dokumentacji dostarczonej przez bank, który tworzyli i w którym pracowali ludzie bardzo wiarygodni - bo politycznie z tej samej bajki co głowa państwa.

Sąd także dokonał największej rewolucji prawnej od czasu wprowadzenia kodeksu napoleońskiego i rozdzielił szczególną rzetelność dziennikarską od staranności dziennikarskiej. W efekcie tego wszystkiego gazeta przegrała.

Zdecydowanym wygranym całej tej imprezy był ośrodek sportowy we Władysławowie, do którego zaczęły pielgrzymować rzesze turystów, a także prawicowa młodzież.

9 Tu nadaje Gudzowaty, czyli mam was wszystkich (2006)
Dwie bliźniacze afery, a raczej skandale wywołane przez Aleksandra Gudzowatego, niegdyś najbogatszego Polaka, którego dawni polsko- i rosyjskojęzyczni znajomi wyślizgali z handlu gazem. Pierwsza historia to czysta dziennikarska obyczajówka, z elementem sprawiedliwości dziejowej, bo Gudzowaty nagrał redaktora Adama Michnika, który wszak niegdyś sam nagrał Lwa Rywina. Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" w tej rozmowie wydaje się nie aż takim wielkim etykiem jak w swoich tekstach, a obaj panowie w rozmowie wieszali razem psy na podwładnym Michnika dziennikarzu Andrzeju Kubliku.

Dużo ciekawsze były jednak drugie taśmy, których także przypominać nikomu nie trzeba, czyli zapis wizyty Józefa Oleksego u Aleksandra Gudzowatego. Od tego czasu na prestiżu mocno straciła pani prezydentowa Kwaśniewska i jej telewizyjne rekolekcje dla prawdziwych dam ("Siedzi wyfiokowana Jola i gada. Że trzeba zdjąć kapelusik od bezy. I to jest k.... program pierwszej damy!"), ale przede wszystkim definitywnie swoją karierę pogrzebał sam Oleksy, pomimo buńczucznych zapowiedzi ("będę ostry jak brzytwa"). Jedynym człowiekiem w Polsce, który stanął w obronie Oleksego, był rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski.

Gudzowaty twierdził, że nagrywał Oleksego dlatego, iż ten przyszedł do niego z ostrzeżeniem, by nie ujawniał kompromitujących faktów dotyczących lewicy. Szef Bartimpeksu zdecydowanie nie posłuchał.

Po całej aferze przez jakiś czas wielką karierę medialną robił niejaki pan Marcin Kossek, wierny (wydawało się) szef ochrony Gudzowatego. Później zresztą i on zrobił psikusa swojemu szefowi i opuścił jego firmę, zabierając z sejfów rozmaite dokumenty, w tym prawdopodobnie wiele kompromitujących informacji o różnych ludziach. A więc zapewne jeszcze o nim usłyszymy.

10 Nie tych wsadzili, czyli helikopter w akcji (2001)
Afery z czasów rządów Jerzego Buzka były bardzo dziwne, bo po jakimś czasie kończyły się uniewinnieniami, a do tego rodziły się podejrzenia, że za oskarżeniami wobec poszczególnych osób stały jakieś mroczne siły. Tak było w przypadku dymisji wojewody śląskiego Marka Kempskiego, ale przede wszystkim w dziwnej aferze w MON, w wyniku której w polityczny niebyt odszedł wiceminister Romuald Szeremietiew. Przeciwko wiceministrowi użyto gazet, a nawet śmigłowców. Jeden z nich w spektakularnej akcji zatrzymał asystenta Szeremietiewa na promie na środku Bałtyku. Akcja ważna dla historii polskich mediów, bo od niej zaczęła się moda na aresztowania, podczas których całkiem przypadkowo akurat w pobliżu znajdują się dziennikarze.

Cała sprawa dość mętna, bo w jej tle rozgrywało się wiele wielkich przetargów, w tym ten na samoloty wielozadaniowe, w którym od początku wiadomo było, że wygra F-16. Sąd po latach uniewinnił Szeremietiewa. Znany niegdyś polityk i zasłużony opozycjonista dziś zajmuje się głównie tłumaczeniem, jak bardzo go skrzywdzono. Prawdziwym wzorem elegancji była i jest w całej tej historii postawa ówczesnego szefa Szeremietiewa Bronisława Komorowskiego, który zachowuje się tak, jakby wszystko toczyło się w Etiopii albo innym oddalonym miejscu i on nie ma pojęcia o niczym w tej sprawie.
Polska

Piątek, 2009-10-16

Wadowiczanie wspominali rocznicę pontyfikatu Jana Pawła II

Msza święta w wadowickiej bazylice była kulminacyjnym punktem obchodów 31. rocznicy pontyfikatu Jana Pawła II w jego rodzinnym mieście. Eucharystii przewodniczył kardynał Marian Jaworski.

Hierarcha w kazaniu zwrócił uwagę, że pontyfikat Jana Pawła II odmienił Kościół i świat. Kardynał dopatrywał się w tym działania Opatrzności.

Bezpośrednio przed mszą świętą kardynał poświęcił kamień pamiątkowy na stadionie wadowickiej "Skawy". Upamiętnia on fakt, iż w tym miejscu trzykrotnie lądował helikopterem papież Jan Paweł II podczas pielgrzymek do rodzinnego miasta: w 1979, 1991 i 1999 roku.

Kardynał Marian Jaworski, arcybiskup senior archidiecezji lwowskiej, był jednym z najbliższych przyjaciół Jana Pawła II. To on udzielił ostatnich sakramentów papieżowi przed śmiercią.
PAP

Znamy nominowanych do nagrody im. Cybulskiego

Agata Buzek, Roma Gąsiorowska, Małgorzata Buczkowska, Magdalena Czerwińska i Eryk Lubos zostali w tym roku nominowani do Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego, przyznawanej młodym polskim aktorom wyróżniającym się wybitną indywidualnością.

Listę nominowanych przekazała Fundacja Kino, organizator konkursu. Aktorzy są nią honorowani za filmowe kreacje z ostatniego sezonu.

Agata Buzek otrzymała nominację za rolę w "Rewersie" Borysa Lankosza; Roma Gąsiorowska za rolę w dwóch filmach - "Wojna polsko-ruska" Xawerego Żuławskiego i "Jestem twój" Mariusza Grzegorzka; Małgorzata Buczkowska - także za rolę w filmie "Jestem twój"; Magdalena Czerwińska - za rolę w "Wojnie polsko-ruskiej" Żuławskiego i w "Pokoju szybkich randek" Anny Maliszewskiej (będącym jedną z trzech części filmu pt. "Demakijaż"). Eryk Lubos został nominowany za kreację w dramacie "Moja krew" Marcina Wrony.

W tym roku przypada 40. rocznica ustanowienia Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego. Pierwszym laureatem tej nagrody był - w 1969 r. - Daniel Olbrychski; wśród nagrodzonych w latach kolejnych są m.in.: Jadwiga Jankowska-Cieślak, Krystyna Janda, Marcin Dorociński, Maciej Stuhr.

Laureat tegorocznej nagrody zostanie wyłoniony spośród nominowanych 7 grudnia podczas gali w Warszawie.
PAP

Fryderyk Superstar

Sejm ustanowił rok 2010 Rokiem Chopinowskim. Czy wykorzystamy potencjał, jakim jest postać i twórczość Fryderyka Chopina, do promowania Polski?

Gdy rok temu byłem w Anglii na kursie językowym, moi koledzy i koleżanki z innych krajów próbowali sobie przypomnieć, czy znają jakiegoś sławnego Polaka. Z trudem uwierzyli, że Polakiem był Jan Paweł II, Lecha Wałęsę ledwo kojarzyli, Małysza nie znali w ogóle. – Robert Kubica! – wypalił wreszcie jeden z Włochów. Ale zrobiło to wrażenie tylko na niektórych. – Chopin? – spytała wreszcie nieśmiało koleżanka z Turcji. A tak, tego to znają. Ale czy przypadkiem nie był on Francuzem?

Czapki z głowy, oto geniusz

Chopina kojarzą w świecie. Jego wielka popularność zaczęła się jeszcze za życia, kiedy zaczął dawać koncerty w Wiedniu i Paryżu. „Poeta fortepianu”, jak go nazywano, zafascynował europejską elitę. Schumann pisał o nim: „Panowie, czapki z głowy, oto geniusz”. Trochę później Nietzsche powie: „Ja sam zawsze jeszcze nazbyt jestem Polakiem, by za Chopina nie oddać całej reszty muzyki”.

U nas przez lata był traktowany jako kompozytor „narodowy”, który „ukrył armaty w kwiatach”. Jego zainteresowanie ludowością i rodzimymi gatunkami, takimi jak polonezy czy mazurki, stało się inspiracją do powstania szkół narodowych także w innych krajach Europy. Za naszym przykładem poszły Skandynawia, Rosja i Czechy. Z czasem kompozytor zaczął być jednak postrzegany zupełnie inaczej. „Na początku stulecia zmieniała się (…) perspektywa widzenia Chopina: z polskiej na światową bardziej, z emocjonalno-ideowej na obiektywną, techniczną” – pisze muzykolog Artur Bielecki. Do spopularyzowania jego twórczości przyczynił się szczególnie Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina. Na tym najstarszym i jednym z najbardziej prestiżowych konkursów wykonawczych na świecie występowały takie sławy jak Martha Argerich czy Krystian Zimerman. Wśród wybitnych pianistów zafascynowanych twórczością Chopina jest – co naturalne – wielu Polaków i Rosjan, ale zaskakuje duża liczba Japończyków wykonujących tę muzykę. Kayo Nishimizu, japońska pianistka mieszkająca na stałe w Polsce, tak tłumaczy ten fenomen: „Japończycy kochają rzeczy doskonałe, skończone, a sztuka Chopina jest doskonała. Uważam, że nie ma i nie było lepszego kompozytora muzyki fortepianowej (…) Jego twórczość jest głęboka, bardzo osobista, nie ma tam ani jednego niepotrzebnego dźwięku”.

Chopinowska lista przebojów

Czy Fryderyk Chopin może stać się także bohaterem masowej wyobraźni Polaków? Są tacy, którzy słowo „Chopin” kojarzą głównie ze szklanym opakowaniem zawierającym wysokoprocentowy trunek. Ale nie o taką popularność przecież chodzi. Warto spytać o to, jaką wiedzę o Chopinie daje szkoła. Czy uczniowie na lekcjach słuchają jego muzyki, czy też wkuwają jedynie życiorys, który po paru dniach i tak będzie zapomniany? Nie czarujmy się, Fryderyk Chopin nie jest bohaterem tej młodzieży, która na swoich empeczwórkach gromadzi hiphopowe bity. Nawet słuchawki, które włożył mu na uszy twórca statuetki Fryderyka, niewiele tu pomogą. Zresztą nazwanie imieniem wybitnego kompozytora nagrody o wątpliwym – delikatnie mówiąc – prestiżu niekoniecznie musi przysporzyć mu nowych fanów. Mimo to, próby łączenia postaci Chopina z popkulturą ciągle są podejmowane. Przykładem jest chociażby album „Rock Loves Chopin”, na którym znani muzycy rockowi po swojemu interpretują jego kompozycje. Znakomity album „Chopin – Impresje” nagrał wcześniej jazzowy pianista Leszek Możdżer. Obecnie próbą przekonania młodego odbiorcy do twórczości geniusza z Żelazowej Woli ma być program telewizyjny „Chopin2010.pl”. Prowadzić go będzie kompozytor i dyrygent Adam Sztaba. Lista przebojów, konkursy, spotkania z ciekawymi ludźmi – to wszystko ma zgromadzić przed telewizorami szeroką publiczność. Wśród gości pojawią się: Janusz Olejniczak, Piotr Adamczyk, Anna Maria Jopek, Jerzy Maksymiuk, Kazik Staszewski, Jurek Owsiak. Zestaw, trzeba przyznać, nieco egzotyczny, ale z oceną wstrzymajmy się do emisji pierwszego odcinka. A ten obejrzymy już w niedzielę 18 października w TVP1, czyli niemal dokładnie w 160. rocznicę śmierci Fryderyka Chopina. To pierwsza z ważnych rocznic związanych z kompozytorem, jakie czekają nas w najbliższym czasie. Kulminacją będzie marzec przyszłego roku, kiedy to przypada 200. rocznica jego urodzin. Rok 2010 został ustanowiony przez Sejm Rokiem Chopinowskim. Warto przy tej okazji zastanowić się, czy wykorzystujemy dobrze potencjał, jakim jest postać Chopina, do promowania Polski. Oby nie był to jubileusz przespany, tak jak to się stało z upływającym właśnie Rokiem Słowackiego.

Przygoda z Fryderykiem

Na szczęście wiele wskazuje na to, że tym razem tak nie będzie. Posłowie uchwalili ustawę z dużym wyprzedzeniem, dzięki czemu już teraz na stronie www.chopin2010.pl  można zobaczyć, jakie inwestycje szykują się na Rok Chopinowski. Najważniejszą z nich ma być odnowione Muzeum Fryderyka Chopina przy ulicy Tamka w Warszawie, które aspiruje do miana najnowocześniejszego muzeum biograficznego w Europie. Zwiedzający będzie miał tam możliwość wyboru kilku opcji obcowania z dźwiękiem – od instalacji dźwiękowych, przez zwiedzanie ze słuchawkami, aż po koncerty na żywo. Całości dopełnią wystawy mówiące o recepcji osoby kompozytora w sztukach plastycznych i literaturze. – Chcemy, by zwiedzanie było przygodą, podróżą przez miejsca, które miały wpływ na kreowanie osobowości twórczej Chopina oraz przez przestrzenie, które on kreował – zapowiada Alicja Knast, kurator muzeum. Tuż obok powstaje Centrum Chopinowskie, z księgarnią, biblioteką i fonoteką. Trzeba więc przyznać, że Warszawa przygotowuje ciekawą ofertę, nie tylko dla zaawansowanych melomanów. Także dla turystów, którzy swoją przygodę z Chopinem dopiero zaczynają.

A co z Żelazową Wolą, miejscem urodzenia kompozytora? Czy odwiedzający nie rozczarują się dość ubogą ofertą tutejszego ośrodka, nie zrażą trudnym dojazdem? Otóż i tutaj zainwestowano – właśnie trwają prace remontowe. Podobnie jest z innymi miejscami związanymi z Chopinem: pałacem w Sannikach, gdzie kompozytor spędzał wakacje, czy kościołem św. Rocha w Brochowie, w parafii chrztu małego Fryderyka. Najbardziej cieszą jednak te działania, które bezpośrednio wiążą się z muzyką: remonty sal koncertowych w szkołach i akademiach muzycznych, a także inicjatywy wydawnicze – edycja kompletu nut i płyt zbierających wszystkie dzieła kompozytora. Przede wszystkim zaś festiwale i konkursy, których odbywa się w Polsce mnóstwo. Ten najważniejszy, Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina, czeka nas już za rok. Znów dostaniemy potężną dawkę pięknej muzyki w najlepszym wykonaniu. A przecież o to w tym wszystkim chodzi.
Szymon Babuchowski Gość Niedzielny

Czwartek, 2009-10-15

Dziennikarz Radia Szczecin laureatem nagrody PE

Dziennikarz Radia Szczecin Zbigniew Plesner zdobył doroczną Nagrodę Dziennikarską Parlamentu Europejskiego w kategorii radiowej za reportaż o dramacie likwidowanej stoczni szczecińskiej.

- To są głosy ludzi, którzy są przeciwni Unii Europejskiej, ale o których pan przewodniczący Jerzy Buzek mówił niedawno, że trzeba ich uważnie słuchać, bo mają coś ważnego do powiedzenia - powiedział Zbigniew Plesner w czwartek podczas ceremonii wręczania nagrody w Brukseli przez przewodniczącego PE.

Plesner został uhonorowany za reportaż "Do trzech razy sztuka", nadany w Radiu Szczecin. Jury doceniło znaczenie podjętej tematyki upadających polskich stoczni w kontekście obecnej sytuacji społeczno-gospodarczej w Polsce.

Wśród 65 kandydatów, wyłonionych w krajach UE spośród autorów 266 zgłoszonych do konkursu prac, było także troje innych kandydatów z Polski; nie znaleźli się oni jednak w gronie laureatów.

Nagrody Dziennikarskie Parlamentu Europejskiego zostały przyznane po raz drugi. Zamysłem jest wyróżnienie dziennikarzy podejmujących w swej pracy najważniejsze problemy europejskie, którzy przyczyniają się do lepszego zrozumienia działania unijnych instytucji i europejskich polityk. W jury zasiadało trzech przedstawicieli PE i sześciu przedstawicieli środowiska dziennikarskiego.

Zwycięzcy w czterech kategoriach: dla dziennikarzy prasowych, radiowych, telewizyjnych i internetowych otrzymali po 5 tys. euro.
Michał Kot PAP

Policja szuka właścicieli starodruków

Policja krakowska znalazła dziewięć starodruków pochodzących z XVIII i XIX wieku. Księgi te mogą pochodzić z kradzieży lub włamania do mieszkania.

Kilka dni temu na giełdzie staroci pojawił się pewien mężczyzna oferujący do sprzedaży różne przedmioty. Jeden z oglądających rozpoznał srebrne łyżki, które włamywacze zabrali z mieszkania jego matki. Sprzedający uciekł, pozostawiając towar na miejscu.
Po paru dniach odnaleźli go prowadzący śledztwo policjanci i ustalili, że jest to znany paser, który zwykle współpracuje z dwoma innymi mężczyznami, w przeszłości notowanymi za kradzieże z włamaniami.

W mieszkaniu jednego z nich natrafiono na dziewięć starodruków pochodzących z XVIII i XIX wieku. Księgi te mogą pochodzić z kradzieży. Policja prosi osoby, które je rozpoznają, o kontakt z komendą policji przy ul. Siemiradzkiego 24, numer telefonu (12) 61 56 335.
Polska Gazeta Krakowska

Polska po nawałnicy - czterech zabitych, znaczne szkody

Powoli stabilizuje się sytuacja po gwałtownym załamaniu pogody, które nastąpiło wczoraj prawie na całym obszarze kraju. Straż pożarna najwięcej pracy miała w województwie zachodniopomorskim, gdzie silny wiatr od morza spowodował znaczne podniesienie się wód Zalewu Szczecińskiego.

Gwałtowny atak zimy spowodował cztery ofiary śmiertelne. W rejonie Cichego i Chochołowa znaleziono zwłoki 54-latka. Mężczyzna pojechał do lasu po drzewo ze znajomym. Drugi mężczyzna także nie wrócił do domu. Szukają go policja, TOPR i strażacy. Nad ranem w Krynicy znaleziono zamarzniętego mężczyznę, na Podhalu zamarzło na śmierć dwóch mężczyzn.

Powódź wciąż zagraża

Rzecznik Straży Pożarnej Paweł Frątczak mówi, że najgorzej sytuacja wygląda w pobliżu Polic. W miejscowościach: Nowe Warpno i Trzebierz woda przelewa się przez wały. Tam z żywiołem walczy 35 jednostek straży pożarnej.

Sporo pracy mają też strażacy w powiecie Goleniowskim i w Szczecinie. W miejscowościach Czrna Łąka i Lubczyna strażacy podwyższają wały przeciwpowodziowe. Trudna sytuacja jest również w Szczecinie, gdzie bardzo wysoki jest stan Odry.

W pomoc mieszkańcom zagrożonych terenów zostało zaangażowanych ponad 800 strażaków. Głównie zajmują się wypompowywaniem wody z zalanych piwnic oraz układaniem worków z piaskiem na zagrożonych wałach przeciwpowodziowych.

Poziom rzeki Elbląg powoli, ale systematycznie opada. Obecnie jest w granicach stanu ostrzegawczego. Woda od rana płynie w swoim korycie i w kierunku Zalewu Wiślanego - informuje Wojewódzki Zespół Zarządzania Kryzysowego.

W Elblągu strażacy wypompowują wodę z piwnic budynków usytuowanych po obu stronach rzeki. Do domów wrócili ewakuowani mieszkańcy kamienic przy ulicach Freta i Grochowskiej. Kilka ulic w mieście jest nadal wyłączonych z ruchu, a na innych wprowadzono zakaz wjazdu ciężarówek. Spowodowane jest to uszkodzeniem lub podmyciem jezdni. Na każdej z ulic są już stosowne znaki informacyjne. Kierowcy proszeni są także o ostrożną jazdę, bo w niektórych miejscach jest rozmyty piasek, który był używany do budowania umocnień.

Można już za to dojechać do Wyspy Nowakowskiej. Działa prom w Kępinach. Po południu wydano zezwolenie na poruszanie się po moście pontonowym przez rzekę Elbląg do Nowakowa, przejezdna jest też tamtejsza lokalna droga.

Nadal zamknięta jest droga nr 503 Elbląg-Suchacz. Prognozy pogody są korzystne, nadal jednak prowadzony jest monitoring stanu wód i wałów. Monitorowana jest także sytuacja w okolicy jeziora Drużno, w którym wody przekraczają stan alarmowy. Drobne przecieki wałów wokół jeziora są na bieżąco usuwane.

Kolej walczy ze skutkami nawałnic

Większość linii kolejowych w kraju jest przejezdna. Niewielkie problemy są jeszcze na trasach położonych w górskich regionach na południu Polski.

Krzysztof Łańcucki, rzecznik PKP PLK powiedział, że nadal utrudniony jest ruch kolejowy między Krakowem a Zakopanem. Służby kolejowe usuwają drzewa, które od wczoraj uniemożliwiają przejazd między Suchą Beskidzką a Chabówką. Na tym odcinku kursuje autobusowa komunikacja zastępcza.

Problemy z komunikacją kolejową występują także na Dolnym Śląsku w pobliżu Szklarskiej Poręby oraz na Żywiecczyźnie w pobliżu przejścia granicznego w Zwardoniu. Nie kursują również pociągi na linii z Nowego Sącza do Muszyny.

Bardzo niebezpiecznie w Tatrach

Na północy kraju walczą z powodzią, a na południu ze śniegiem. Pogarsza sie sytuacja w Tatrach. Miejscami w górach są już nawet półtorametrowe zaspy śniegu. Szlaki w wielu miejscach są zasypane śniegiem i nieprzetarte. Wzrasta również zagrożenie lawinowe - od rana obowiązuje drugi umiarkowany stopień zagrożenia lawinowego. TOPR ostrzega, że warunki turystyczne są bardzo złe, a jakiekolwiek wyprawy w Tatrach wiążą się ze sporym niebezpieczeństwem.

Dla bezpieczeństwa kierowców nadal zamknięta jest dla ruchu samochodów droga z Zakopanego przez Brzeziny w stronę Morskiego Oka i Łysej Polany. W zależności od sytuacji zdarza się również, że i policja zamyka dla ruchu dojazd na Łysą Polanę od strony Bukowiny Tatrzańskiej.Tutaj zaleca się korzystanie z przejścia granicznego w Chyżnem lub Chochołowie.

Tysiące rodzin wciąż bez prądu

Na Podkarpaciu około 30 tysięcy odbiorców jest bez prądu. Wczorajszy atak zimy spowodował, że połamane przez mokry śnieg drzewa zerwały setki linii przesyłowych.

Najwięcej odbiorców pozostaje bez zasilania w Bieszczadach i na Pogórzu - w powiatach bieszczadzkim, leskim, sanockim i brzozowskim, oraz w centrum regionu w powiatach mieleckim, kolbuszowkim, ropczycko-sędziszowkim, rzeszowskim i Strzyżowskim. Prądu pozbawiony jest Janów Lubelski i jego okolice w województwie lubelskim.

Na Mazowszu pozbawionych prądu jest wciąż 98 tysięcy gospodarstw. Najgorsza sytuacja jest na wschód od Warszawy - w takich miejscowościach, jak Garwolin czy Mińsk Mazowiecki. Wczoraj aż pół miliona mieszkańców Mazowsza pozbawionych było elektryczności. Usunięto już jednak 80% awarii, jakie powstały w wyniku nawałnicy.

Sytuacja w regionie poprawiła się i być może jeszce dziś większość odbiorców będzie miała prąd. Przywrócono też komunikację PKP. W wyniku nawałnicy nie odnotowano przypadków zagrożenia zdrowia czy życia ludzi. W usuwaniu szkód wczesnego ataku zimy energetykom pomaga straż pożarna. Funkcjonariusze przede wszystkim odblokowują i zabezpieczają przewody wysokiego napięcia przygniecione powalonymi konarami z drzew.

Mieszkańcy Warmii i Mazur mają już prąd. Energetycy usunęli wszystkie awarie, które powstały po wczorajszej wichurze - poinformował rzecznik Zakładu Energetycznego w Białymstoku, Andrzej Piekarski.

Silny wiatr pozbawił energii dziewięć tysięcy mieszkańców. Dzisiaj prądu nie miało jeszcze 150 gospodarstw. Po południu udało się także usunąć wszystkie awarie energetyczne w okolicach Olsztyna. Bez prądu od wczoraj było około 100 gospodarstw domowych w Wołownie, Sząbruku i Dobrym-Leśniczówce.
IAR

INDEX


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228