Polonia Winnipegu
 Numer 100

      12 listopada 2009      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu


INDEX

 

WIADOMOŚCI PROSTO Z POLSKI

Środa, 2009-11-11

Obchody 91. rocznicy odzyskania niepodległości

Prezydent: musimy zbudować nowy patriotyzm
Na Placu Piłsudskiego w Warszawie odbywają się centralne obchody 91. rocznicy odzyskania niepodległości. Ich punktem kulminacyjnym była uroczysta odprawa wart przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Prezydent Lech Kaczyński zachęcał w swoim przemówieniu Polaków do tworzenia nowego patriotyzmu.

W czasie uroczystości przemówienie wygłosił prezydent Lech Kaczyński. Głos zabrała również prezydent Litwy Dalia Grybauskaite.

L. Kaczyński: nie uda się pozbawić nas niepodległości

- Wiele tysięcy naszych rodaków padło w tej drodze w czasie walki, wiele tysięcy znalazło się w więzieniach, na Syberii i w innych miejscach zesłania, wiele tysięcy zostało zmuszonych do emigracji - mówił prezydent.

- Polska otrzymała niepodległość nie tylko w wyniku tego, że pierwsza wojna światowa zakończyła się klęską wszystkich trzech zaborów. Polska odzyskała niepodległość dlatego, że podjęła o nią walkę, że zbudowała wszystko co jest potrzebne do tego, żeby państwo stworzyć i obronić je, i wywalczyć jego granice - podkreślił L.Kaczyński.

Prezydent przypomniał, że naród polski nigdy nie zrezygnował z niepodległości. - Nie uda się pozbawić niepodległości dużego narodu, jakim jesteśmy - powiedział prezydent.

Kaczyński apelował, że trzeba budować nowy patriotyzm, który będzie patrzył w przyszłość, ale pozostanie zakorzeniony w pamięci.

- Nie ma patriotyzmu bez pamięci - mówił L. Kaczyński. Nowy patriotyzm, to - jak wskazywał - m.in. walka o miejsce Polski w Europie, o bezpieczeństwo Polski, w tym bezpieczeństwo energetyczne, dbałość o rozwój gospodarczy, o modernizację kraju, ale także o zachowanie wartości.

Polski prezydent powiedział, że Europa stoi przed eksperymentem, jakim jest wprowadzenie w życie Traktatu Lizbońskiego. Dodał, że Polsce odpowiada interpretacja traktatu zakładająca, iż Unia Europejska jest związkiem niepodległych państw. - Nikt w Polsce nie zgodzi się, by w szkołach nie wieszać krzyży - podkreślił Lech Kaczyński.

Prezydent, nawiązując do niedawnych obchodów rocznicy obalenia muru berlińskiego, podkreślał, że Polacy w wielkim stopniu przyczynili się do zmian jakie wydarzyły się w 1989 r.

- Dwa dni temu obchodziliśmy 20-lecie obalenia muru berlińskiego. Nikt nie twierdzi, że to jest rocznica nieważna, ona jest bardzo ważna, ale mur berliński stałby znacznie dłużej, gdyby wcześniej w Polsce Solidarność nie wywalczyła prawa do działania, gdyby nie odbyły się wybory 4 czerwca i gdyby 12 września nie powstał w Warszawie pierwszy niekomunistyczny rząd w całej środkowej i wschodniej europie, rząd Tadeusza Mazowieckiego - wskazał.

Prezydent podkreślał, że Polska w chwili obalenia muru berlińskiego była już wolna. - Bez wolnej Polski inni również nie byli by wolni; możemy to mówić otwarcie, szczerze i odważnie - ocenił. - Olbrzymi ruch Solidarności, wcześniejsza opozycja demokratyczna, zrywy - najbardziej znane w 1956, 1968, 1976 i 1980 - wszystko to były nasze własne kroki do wolności - powiedział L. Kaczyński.

Prezydent Litwy oddała hołd poległym

Później głos zabrała prezydent Litwy Dalia Grybauskaite, która złożyła Polakom gratulacje z okazji Narodowego Święta Niepodległości. Prezydent oddała hołd tym, który polegli za wolność.

- Skłaniam głowę, przed bohaterami i patriotami, którzy ofiarowali swoje życie za niepodległość Polski. To dzięki nim, jak co roku, zgromadziliśmy się tutaj, aby świętować i cieszyć się z tego, co najdroższe - z naszej wolności - podkreśliła prezydent.

- 11 listopada 1918 roku to dzień szczególny w dziejach Polski. Był to punkt odniesienia w budowie nowoczesnego, demokratycznego państwa polskiego - powiedziała Grybauskaite.

Dalia Grybauskaite przypomniała, że Litwa i Polska były razem w najważniejszych momentach historii. Oba kraje musiały też walczyć o wolność. Ukoronowaniem tej wspólnej drogi jest obecne strategiczne partnerstwo obu krajów.

Prezydent Litwy podkreśliła, że historyczne osiągnięcia obu państw opierają się na solidarności i zaufaniu. - Niech żyje nasza wolność i niepodległość - powiedziała Dalia Grybauskaite. Po uroczystej odprawie wart połączonej z Apelem Pamięci, wieńce na płycie grobu złożyli przedstawiciele najwyższych władz państwowych i samorządowych, reprezentanci kombatantów i korpusu dyplomatycznego.

Warszawa powitała Komendanta

Częścią uroczystości było też symboliczne powitanie marszałka Józefa Piłsudskiego przy pomniku wielkiego Polaka i przemarsz grup rekonstrukcyjnych Krakowskim Przedmieściem oraz Nowym Światem.

- Żołnierze, obejmuję nad wami komendę w chwili, gdy serce w każdym Polaku bije silniej i żywiej, gdy dzieci naszej ziemi ujrzały słońce swobody w całym jej blasku - mówił podczas inscenizacji przed Grobem Nieznanego Żołnierza wcielający się w postać marszałka Piłsudskiego Janusz Zakrzeński.

- Z wami razem przeżywam wzruszenie tej godziny dziejowej, z wami razem ślubuję życie i krew swoją poświęcić na rzecz dobra ojczyzny i szczęścia jej obywateli. Czołem żołnierze - powiedział aktor wygłaszający odezwę Józefa Piłsudskiego do żołnierzy w momencie przejmowania władzy od Rady Regencyjnej 11 listopada 1918 roku.

Następnie, w powozie, w towarzystwie aktorów odgrywających świadków tamtych wydarzeń - księcia Zdzisława Lubomirskiego, arcybiskupa Aleksandra Kakowskiego oraz hrabiego Stanisława Ostrowskiego - Zakrzeński, od lat wcielający się w postać marszałka, wyruszył na czele kolumny złożonej z Grup Rekonstrukcji Historycznej. Ich członkowie, w mundurach, z bronią i w pojazdach znajdujących się na wyposażeniu wojska polskiego w latach 1918-1945 przedefilowali Traktem Królewskim, poprzedzeni przez współczesne pododdziały Wojska Polskiego, policji oraz orkiestrę.

Dodatkową atrakcję stanowił pokaz zabytkowych pojazdów z okresu 1939-1945 oraz kolumny Policji Państwowej w umundurowaniu sprzed 1939 roku. W rekonstrukcji uczestniczyli także m.in. policjanci konni, obsługa samochodu pancernego Policji Państwowej i policyjny motocyklista na polskim "Sokole". Udział tej formacji w defiladzie to przypomnienie przypadającej w tym roku 90. rocznicy powstania Policji Państwowej.

Prezydent wręczył nominacje generalskie i odznaczył

Zgodnie z tradycją, prezydent Lech Kaczyński w dniu Święta Niepodległości wręczył odznaczenia państwowe i generalskie awanse na wyższy stopień oficerski. W tym roku - na wniosek ministra obrony narodowej Bogdana Klicha - Zwierzchnik Sił Zbrojnych zaakceptował sześć awansów generalskich.

W trakcie uroczystości w Pałacu Prezydenckim nominację z rąk Lecha Kaczyńskiego odebrali: generał brygady Zbigniew Galeca oraz generał brygady Anatol Wojtan na stopnie generałów dywizji. Kontradmirał Jerzy Patz na stopień wiceadmirała.

Trzech pułkowników Wojska Polskiego: Jan Gabryś, Marian Jeleniewski i Marek Sobiechowski odebrali nominacje na pierwszy stopień generalski, czyli generała brygady. Prezydent awansował też na stopień generała brygady księdza pułkownika Witolda Kiedrowskiego oraz pułkownika Zdzisława Starosteckiego. Obaj oficerowie nie podlegają obowiązkowi służby wojskowej.

Lech Kaczyński awansował także pośmiertnie na pierwszy stopień generalski kapitana Stanisława Sojczyńskiego - organizatora i dowódcę Konspiracyjnego Wojska Polskiego. Ruch powstał tuż po II wojnie światowej na ziemiach Łódzkiej i Kieleckiej. Kapitan Sojczyński walczył w ten sposób z komunizmem.

- Choć chciałbym świata, w którym panuje pokój i misje nie są potrzebne, to nie wierzę, by taki świat stał się udziałem mojego pokolenia - mówił Lech Kaczyński odznaczając również żołnierzy za udział w misjach afgańskiej i irackiej.

Odznaczeniami prezydent wyróżnił działaczy opozycji, sędziów odwołanych ze stanowisk w stanie wojennym, obrońców w procesach politycznych lat 80. i wojskowych. Ordery otrzymali m.in. sędzia TK Wojciech Hermeliński, była wicepremier Zyta Gilowska, wokalistka Urszula Dudziak, były mistrz narciarski Józef Łuszczek, pośmiertne ks. Józef Zych, zamordowany w 1989 r., a także płk Rajmund Andrzejczak, który dowodził polskimi żołnierzami w Afganistanie.

Lech Kaczyński zapowiedział, że nadal będzie odznaczać tych, którzy zasługują na odznaczenia, a dotychczas ich nie otrzymali.
(IAR)

Wielkie atrakcje na Zamku Królewskim

Sale Apartamentu Królewskiego oraz Gabinet Prezydenta Mościckiego - to tylko niektóre z atrakcji przygotowanych dla odwiedzających w Dniu Niepodległości Zamek Królewski w Warszawie.

Ponadto, o godzinie 11.00 i 13.00 w Zamku Królewskim będzie można wysłuchać specjalnego wykładu zatytułowanego "Pierwszy dzień niepodległości. Co wydarzyło się 11 listopada 1918 roku?", który wygłosi - w dawnej Galerii Lanckorońskich - Sławomir Kosim, z działu oświatowego Zamku Królewskiego.

O 12.00 w Pałacu Pod Blachą, odbędzie się natomiast wykład "Błękitna Wstęga Honoru. Burzliwe dzieje Orderu Virtuti Militari". Wykład poprowadzi kustosz Anna Czekaj.

Przygotowano także zajęcia plastyczno-historyczne dla dzieci w wieku od 8 do 12 lat (o godz. 10.00 i 11.00), zatytułowane "W pałacu bohaterskiego księcia. Pałac Pod Blachą w czasach księcia Józefa Poniatowskiego". Poprowadzą je Dorota i Sławomir Szczoccy. Na te zajęcia tak, jak na wykłady, obowiązują bezpłatne zaproszenia, które są do odebrania w Sieni Wielkiej Zamku Królewskiego.

Na specjalną trasę zwiedzania, obejmującą m.in. sale Apartamentu Królewskiego oraz Gabinet Prezydenta Mościckiego obowiązują bilety, w cenie: normalny - 22 złote, ulgowy - 14 złotych, oraz rodzinny 13 złotych. Zwiedzanie Zamku odbywa się w godzinach od 10.00 do 16.00.
(IAR)

Wtorek, 2009-11-10

"Szczepionki przeciw A/H1N1 mogą być niebezpieczne"

Minister zdrowia Ewa Kopacz domagając się kompletnych testów szczepionek przeciw grypie A/H1N1 zachowuje się jak odpowiedzialny lekarz – mówi Wirtualnej Polsce prof. Maria Dorota Majewska, neurobiolog, ekspert ds. szczepień z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. – Co najmniej dwie z tych szczepionek zawierają składniki niebezpieczne dla zdrowia – podkreśla ekspert.

W Polsce na grypę A/H1N1 zachorowało 213 osób, przebieg choroby był łagodny, nikt nie umarł. Tymczasem na grypę sezonową w ostatnich dwóch latach zachorowało ok. 1 mln osób - informuje minister Kopacz. Rząd polski negocjuje zakup szczepionek przeciw A/H1N1, skarżąc się jednocześnie, że jest na niego wywierana presja ze strony koncernów farmaceutycznych, które nie chcą wziąć odpowiedzialności za szczepionki. Pani zdaniem rzeczywiście mamy do czynienia z pandemią czy z masową histerią?

Prof. Maria Dorota Majewska: Definicja pandemii została zmieniona przez WHO tuż przed ogłoszeniem pandemii „świńskiej grypy” 11 czerwca 2009. Obecna definicja wyłącza czynniki takie jak duży stopień śmiertelności i ciężkość zachorowań, które wystepowały w poprzedniej definicji pandemii. Teraz praktycznie nawet przeziębienie lub katar, jeśli schorzenia te wystąpią jednocześnie na kilku kontynentach u znacznej liczby ludzi i pojawią się nowe odmiany wirusów, można podciągnąć pod definicję pandemii. A z tym idzie możliwość ogłoszenia stanu wyjątkowego. W Polsce - tak jak pan wspomniał - przebieg zachorowań 213 osób na grypę A/H1N1 był łagodny, podczas gdy na grypę sezonową na świecie corocznie chorują miliony, umierają setki tysięcy osób. W USA co roku 10-40 tys. osób umiera na grypę sezonową i nikt nie ogłasza z tego powodu pandemii.

Wielu Amerykanów zaczęło wątpić, czy istnieje coś takiego jak „świńska” grypa. Gdy dziennikarze stacji telewizyjnej CBS zwrócili się do agencji rządowej Center for Disease Control and Prevention (CDC) o szczegółowe dane dotyczące zachorowań na grypę A/H1N1, nie udzielono im żadnej informacji, nawet gdy powołali się na ustawę o obowiązku udzielania informacji przez instytucje państwowe. Nie zaprezentowano też wiarygodnych zdjęć tego wirusa. Gdy zebrano informacje od organizacji stanowych, okazało się, że liczba chorych na grypę A/H1N1 wynosi ok. 7% liczby podawanej oficjalnie. CDC przyznało, że przestało testować te przypadki już w lipcu b.r. Sprawa nagłaśniana w mediach nabrała natychmiast cech epidemii. O braku wiarygodnych źródeł trzeba też mówić w przypadku zachorowań w Meksyku. Wirusa grypy A/H1N1 zidentyfikowano u niewielkiego odsetka osób z podejrzeniem tej grypy. Znaleziono u nich też wyjątkowo złośliwą bakterię gruźlicy, co oznacza, że w Meksyku „świńska” grypa może być odmianą świńskiej gruźlicy, na którą zachorowali głównie pracownicy ferm. W ich leczeniu skuteczne okazały się antybiotyki. Moim zdaniem w Meksyku nie ma i nie było pandemii grypy A/H1N1, natomiast gruźlica na pewno jest endemiczną plagą tego społeczeństwa. Tak jak na Ukrainie plagą jest ciągły wzrost zachorowań na AIDS i podejrzewa się, że wiele śmiertelnych przypadków, które kwalifikuje się jako grypę A/H1N1 dotyczyło właśnie osób chorych na AIDS, których łatwo zabija każda oportunistyczna infekcja. Trzeba jednak przyznać, że nie mamy wiarygodnych danych z Ukrainy odnośnie patogenów, które spowodowały w krótkim czasie śmierć poniosło 14 osób.

Polski wiceminister zdrowia Adam Fronczak mówi o sześciu ofiarach śmiertelnych w „kraju, gdzie dokonano dużych zakupów szczepionki przeciw A/H1N1 - chodzi o Szwecję. Rzeczniczka KE ds. zdrowia Nina Papadulaki twierdzi, nie ma żadnych informacji o potwierdzonych przypadkach zgonów w wyniku zastosowania szczepionki przeciwko grypie A/H1N1, dodając jednak, że troje Szwedów - starszych i schorowanych - zmarło w wyniku komplikacji zdrowotnych po podaniu szczepionki. Skąd ten chaos informacyjny?

- Mam dużo wątpliwości, gdy czytam alarmujące tytuły w mediach i doniesienia o danych dotyczących grypy A/H1N1, chociażby dlatego, że w niektórych przypadkach opinia publiczna nie dowiaduje się wszystkiego. W Szwecji jest podobno blokada informacji, mówi się o 12 ofiarach śmiertelnych, a na stronie internetowej "theflucase", założonej przez Jane Bugermeister, internauci skarżą się na powszechną cenzurę w tej sprawie. Austriacka dziennikarka medyczna, autorka wielu publikacji naukowych, kieruje bardzo mocne oskarżenia przeciwko koncernom farmaceutycznym, za co zapłaciła m.in. utratą pracy. Złożyła w tym roku pozew przeciwko amerykańskiej firmie Baxter o to, że z centrum badawczego tej firmy w Austrii wysłano do kilku europejskich krajów szczepionki przeciw grypie sezonowej zakażone wirusem ptasiej grypy, co mogło skończyć się ogólnoeuropejską pandemią. Sprawa wyszła na jaw w lutym 2009 r. w laboratorium w Czechach i wzbudziła wiele kontrowersji w mediach. Firma utrzymuje, że był to ludzki błąd, niegroźny w skutkach dla ludzi, ale faktem jest, że fretki, na których wypróbowano zakażoną szczepionkę zmarły we wspomnianym laboratorium, a wobec firmy nie wyciągnięto żadnych konsekwencji. Prokuratura austriacka umorzyła sprawę. Bugermeister uważa, że celowo zatruto 72 kilo szczepionki, by WHO mogła ogłosić pandemię szóstego stopnia. Dziennikarka oskarża austriackie ministerstwo zdrowia, policję i najwyższe władze światowe, w tym ONZ o brak odpowiedniej reakcji i szeroko zakrojonego śledztwa. Baxter jest jednym z producentów szczepionki przeciw grypie A/H1N1. Wielu ludzi w UE patrzy bardzo podejrzliwie na szczepionki A/H1N1 i odmawia szczepienia się nimi. We Francji, Szwajcarii, Hiszpanii, Grecji zaszczepiło się zaledwie kilka procent obywateli. Podobnie szczepień odmówiła większość Niemców, gdy wyszło na jaw, że administracji państwowej i wojsku chciano podać bezpieczniejszą lepszą szczepionkę – bez toksycznej rtęci oraz potencjalnie szkodliwych adjuwantów, a zwykłym obywatelom tę bardziej szkodliwą, o czym informowały media.


Czy szczepionki przeciw A/H1N1 mogą być niebezpieczne? Pani dawno zwracała uwagę polskim władzom, że szczepionki u nas dostępne zawierają m.in. toksyczną, niebezpieczną dla zdrowia rtęć. Z tego powodu wycofano wiele szczepionek w USA.

- Pochwalam wstrzemięźliwość minister Kopacz, która domaga się dodatkowych badań szczepionek przeciw grypie A/H1N1, ponieważ dotychczasowe testy przeprowadzono tylko na zdrowej populacji młodych ludzi. Nie wiemy, jak zareagują na te szczepionki ludzie starsi, dzieci i kobiety w ciąży, ani jakie będą odległe ich skutki. A efekty uboczne w dłuższym terminie mogą być tragiczne. Dwie ze szczepionek przeciw grypie A/H1N1 zawierają dwa składniki potencjalnie groźne dla ludzkiego zdrowia. Jeden to rtęć, którą zawiera thimerosal, związek neurotoksyczny, powodujący poważne zaburzenia w rozwoju, wciąż dodawany do szczepionek niemowlęcych dostępnych w Polsce. Z naszych badań, przeprowadzonych z unijnych funduszy w Zakładzie Farmakologii Instytutu Psychiatrii i Neurologii wynika, że rtęć szkodzi rozwijającym się organizmom ssaków i może mieć związek z rozwojem autyzmu u dzieci (w ciągu ostatnich 30 lat autyzm stał się epidemią, liczba chorych wzrosła 13-krotnie). Zaobserwowaliśmy, że dzieci autystyczne mają m.in. problemy z wydalaniem rtęci. Rtęć szkodzi też dorosłym – może powodować schorzenia neurodegeneracyjne m.in. choroby Parkinsona i Alzheimera. Dlatego kraje skandynawskie oraz zachodnioeuropejskie już wiele lat temu zakazały stosowania szczepionek zawierających rtęć u niemowląt i starszych dzieci. Amerykański badacz dr Thomas Verstraeten, który przebadał ok. 100 tys. dzieci, był pierwszym, który udowodnił silny związek thimerosalu z autyzmem i chorobami neurologicznymi dzieci. Związek ten potwierdziły badania innych niezależnych naukowców. Amerykańska instytucja Food And Drug Administration pod koniec lat 90. zalecała producentom szczepionek, by usuwali rtęć ze szczepionek dziecięcych, ale - co ciekawe i zastanawiające - bez nakazu i sankcji prawnych. Dr. Verstraeten nie mógł opublikować oficjalnego raportu ze swych badań, ostatecznie związał się z koncernem farmaceutycznym, a pierwotne, „przerażające” - jego zdaniem - dane raportu, który stworzył „wyparowały”. Gdy raport się w końcu ukazał, był drastycznie ocenzurowany.

Drugi składnik groźny dla ludzkiego zdrowia, obecny w szczepionce przeciw wirusowi grypy A/H1N1 to skwalen. Jest to naturalny związek tłuszczowy występujący we wszystkich komórkach kręgowców, ale dodanie go do szczepionek powoduje wytworzenie się przeciwciał antyskwalenowych, w rezultacie czego organizm zaczyna atakować własne komórki. Powoduje to szereg chorób autoimmunologicznych takich jak schorzenia reumatyczne, endokrynologiczne, neurologiczne. Są na to dowody wynikające zarówno z doświadczeń na zwierzętach, jak i kliniczne. W 1991 r. setkom tysięcy amerykańskich żołnierzy podawano szczepionki ze skwalenem, który wywołał chorobę autoimmunologiczną, tzw. syndrom choroby Zatoki Perskiej. Przeciwciała przeciw skwalenowi znaleziono u wszystkich żołnierzy, cierpiących na tę okaleczającą, degeneracyjną i nieodwracalną chorobę. Co więcej, nawet dzieci tych żołnierzy rodziły się z ciężkimi wadami. W 1976 r. szczepionkę przeciw „świńskiej” grypie podano ponad 40 mln Amerykanów. Akcję szybko przerwano, ponieważ potwierdzono 500 wypadków syndromu Guilliana-Barre'a, neurologicznej choroby prowadzącej do paraliżu. Po szczepieniach zmarło co najmniej kilkadziesiąt osób, a do pandemii nigdy nie doszło.



W wywiadzie dla „Angory” powiedziała pani: „W Polsce przymusowo szczepi się noworodki w pierwszych godzinach życia przeciwko żółtaczce typu B. Tymczasem ostatnie badania amerykańskie wykazały, że dzieci szczepione szczepionkami ze związkiem rtęci dziewięć razy częściej są upośledzone umysłowo niż te, które nie otrzymały tej szczepionki. W wielu cywilizowanych krajach świata na żółtaczkę typu B szczepi się dopiero nastolatków, przed rozpoczęciem życia płciowego. A jeśli chodzi o gruźlicę, badania zlecone przez WHO w Indiach dowiodły, że szczepieni chorowali częściej”. Te wyniki są bardzo niepokojące.

- Rzeczywiście ilość i jakość szczepionek podawanych niemowlętom jest dyskusyjna. W wielu krajach zachodnich szczepi się niemowlęta po raz pierwszy po ukończeniu 2. lub 3. miesiąca życia i na ogół nie szczepi się noworodków. Problemem, który wzbudza najwięcej emocji wśród rodziców, lekarzy i naukowców jest wspomniane przeze mnie używanie rtęci w szczepionkach. Wydaje się jednak, że także w Polsce coraz powszechniejsza staje się świadomość społeczna oraz lekarska odnośnie neurotoksyczności thimerosalu. – Po dwóch konferencjach (jednej zorganizowanej przez nas, drugiej przez organizację DAN - Defeat Autism Now) poświęconych autyzmowi - tematem tym zainteresowały się polskie Ministerstwo Zdrowia oraz Państwowy Instytut Higieny. Jak wyczytałam na stronie Głównego Inspektoratu Sanitarnego, wygląda na to, że w ciągu dwóch lat rtęć ma zostać wycofana ze szczepionek stosowanych w Polsce. Byłby to sukces. Mam nadzieję, że tak się stanie. Nierzadko prawda o szkodliwości pewnych leków czy szczepionek wychodzi na jaw po latach, kiedy jest już za późno na ratunek dla osób trwale okaleczonych tymi preparatami. A przecież liczy się każde ludzkie życie.

Rozmawiał Adam Przegaliński, Wirtualna Polska

Prof. Maria Dorota Majewska jest neurobiologiem. Przez 25 lat pracowała w czołowych instytucjach naukowych USA, między innymi na uniwersytetach Harvarda i Missouri oraz w Narodowym Instytucie Zdrowia w Waszyngtonie. Prowadziła badania w Zakładzie Farmakologii i Fizjologii Układu Nerwowego Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Obecnie pracuje na UKSW w Warszawie.
(wp.pl)

Poniedziałek, 2009-11-09

Ostatnie pożegnanie Jana Wejcherta

O 12.00 w Kościele św. Anny w warszawskim Wilanowie rozpoczął się pogrzeb Jana Wejcherta. Założyciel Grupy ITI zmarł niespodziewanie 31 października. Miał 59 lat.

Przyczyną śmierci Jana Wejcherta była silna infekcja bakteryjna i niewydolność serca. Od 1993 roku zmagał się również z białaczką.

Jan Wejchert był założycielem Grupy ITI oraz współzałożycielem stacji TVN i TVN24. Był także współwłaścicielem Grupy Onet, platformy satelitarnej "n", Multikina i klubu piłkarskiego Legia Warszawa.

W 2007 roku Jan Wejchert zajął 8. miejsce na liście najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost". Jego majątek wyceniono wówczas na 3,6 mld zł.
(wp.pl)

SZTUCZNE OGNIE NA ZAKOŃCZENIE ŚWIĘTA
Wałęsa popchnął. Domino runęło. "Reszta od nas zależy"


- Pokazaliśmy Niemcom, jak należy walczyć, by skończyć ten system - oznajmił w Berlinie Lech Wałęsa, a chwilę później pchnął pierwszą kostkę domina symbolizującego upadek Muru Berlińskiego.
- To naród niemiecki, inne narody wymusiły na politykach
Lech Wałęsa tuż przed zburzeniem domina (TVN24, EPA)decyzje, które musieli podjąć, a nie ich mądrość, chęci jakieś - zaznaczył były przywódca Solidarności, któremu w "walce" z dominem pomógł były premier Węgier Miklos Nemeth, a także młodzież z Polski i Węgier.

- W taki sposób na wartościach, na duchu udało się naszemu pokoleniu zamknąć drugą tysiąclatkę chrześcijaństwa, bez podziałów, bez siły, pokojowo - dodał Wałęsa. - I otworzyć temu pokoleniu trzecią tysiąclatkę chrześcijaństwa. Reszta od nas zależy - mówił noblista.

Wałęsa podkreślił również, że "jeśli z tego zwycięstwa wyciągniemy właściwe wnioski, to zbudujemy Europę pokojową, dobrobytu, sprawiedliwą, solidarną".

- A jeśli będzie opowiadać takie dyrdymały o politykach, o tym, że oni zwycięstwo odnieśli, to ta Europa czeka na następną nauczkę, po której się może podniesie - ostrzegał Wałęsa.


Domino pchnął też Jerzy Buzek
Poleciało domino

Inscenizacja domina to kulminacyjny moment Merkel: Bez sąsiadów byłoby to nie do pomyślenia
- Pamiętamy o Polakach, którzy rozpoczęli walkę o wolność. Pamiętamy... czytaj więcej »obchodów 20. rocznicy pokojowej rewolucji w dawnej NRD, która otworzyła drogę do zakończenia podziału Niemiec i Europy.

Ustawiona pod Reichstagiem kostka, którą popchnął Wałęsa, poświęcona jest "Solidarności". Została ozdobiona przez uczniów z polskiej klasy berlińskiej szkoły im. Roberta Jungka i nawiązuje do wydarzeń w Polsce, które dały początek demokratycznym przemianom w Europie Środkowej i Wschodniej.

Przedstawia m. biało-czerwoną mapę Polski, Okrągły Stół, Pomnik Poległych Stoczniowców i sylwetkę papieża Jana Pawła II.

Przeszli przez Bramę

Główne wieczorne Merkel: Niemcy nie byli pierwsi
Kanclerz Angela Merkel podziękowała "Solidarności" za wkład w walkę z... czytaj więcej »obchody rocznicowe na placu Paryskim, po wschodniej stronie Bramy Brandenburskiej, rozpoczęły się o godz. 19 koncertem orkiestry opery berlińskiej pod batutą Daniela Barenboima.

Orkiestra zagrała fragment opery "Lohengrin" Ryszarda Wagnera, utwór pt. "Ocalony z Warszawy" Arnolda Schoenberga, fragment VII symfonii Ludwiga van Beethovena oraz utworu kompozytora pochodzącego z NRD Friedricha Goldmanna.


Na zakończenie obchodów pokaz sztucznych ogni (TVN24, EPA)
Przemówienia i domino

Po koncercie oficjalni goście przeszli przez Bramę Brandenburską na jej zachodnią stronę, gdzie głos zabrali przedstawiciele czterech aliantów: Rosji, USA, Francji i Wielkiej Brytanii. Na koniec głos zabrała kanclerz Niemiec Angela Merkel.

Niedługo potem Wałęsa przewrócił domino, a amerykański piosenkarz Jon Bon Jovi zaprezentował utwór skomponowany specjalnie na tę okazję pt. "We weren't born to follow", poświęcony - jak poinformowano - "wszystkim ludziom, którzy Wałęsa przewróci Mur berliński
Lech Wałęsa przewróci pierwszą, gigantyczną kostkę domina, symbolizującą... czytaj więcej »wbrew przeciwnościom losu walczą o wolność".

Wielki pokaz sztucznych ogni

Nie tylko Wałęsa przewracał domino. Przy kolejnym odcinku obecny był Jerzy Buzek, przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Zaraz potem, gdy runął ten odcinek, nastąpiła premiera hymnu pt. "We are one", skomponowanego przez Paula van Dyka.

Trzeci odcinek domina upadł za przyczyną dzieci - ostatnie kostki domina odsłonęły widok na Bramę Brandenburską.

Wtedy nastąpił uroczysta kulminacja obchodów - wielki pokaz sztucznych ogni.
(TVN24, EPA)

Niedziela, 2009-11-08

Wybrano Książkę Historyczną Roku

Książka "Siostry zakonne w obozach pracy w PRL w latach 1954-1956" Agaty Mirek z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego im. Jana Pawła II, została najlepszą książką naukową opisującą losy Polski i Polaków w okresie XX w.

W warszawskim Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. W. Lutosławskiego odbyła się uroczysta gala drugiej edycji konkursu "Książka Historyczna Roku" o nagrodę im. Oskara Haleckiego, na której przyznano nagrody za książki wydane między 1 stycznia 2008 a 15 czerwca 2009 r.

- Ta książka jest hołdem złożonym bohaterskim kobietom, które nie uległy władzy PRL i w ten sposób napisały piękną kartę historii. Ich bardzo wartościowe doświadczenie pozwala nam budować dzisiaj życie zakonne w Polsce - mówiła Agata Mirek odbierając nagrodę.

Nagroda w konkursie "Książka Historyczna Roku" jest przyznawana w dwóch kategoriach: najlepsza książka naukowa opisująca losy Polski i Polaków w okresie XX w. oraz najlepsza książka popularnonaukowa poświęcona historii Polski w XX w. W wyborze najlepszych książek w obu kategoriach mogli brać udział także czytelnicy, którzy za pośrednictwem strony internetowej oddawali swoje głosy.

Agata Mirek, która wygrała także w plebiscycie czytelników w kategorii "najlepsza książka naukowa opisująca losy Polski i Polaków w okresie XX w.", podkreśliła, że jej książka jest próbą opisania działań władz PRL, które, ograniczając działalność wspólnot zakonnych. dążyły do stopniowego wyeliminowania sióstr z życia społecznego, co z czasem miało w Polsce doprowadzić do likwidacji zakonów w ogóle.

Gratulując laureatce przewodniczący jury konkursu prof. Piotr Franaszek zwrócił uwagę, że w świadomości społecznej historia żeńskich zakonów jest słabo znana. - To wielka biała plama, w którą wkroczyła pani Agata Mirek. Napisała doskonałą pracę, podbudowaną bardzo rozległą kwerendą. To książka, która ukazuje nie tylko zbrodniczą politykę władz komunistycznych wobec kościoła w Polsce, ale jest także istotnym wkładem do badań nad zakonami żeńskimi - uzasadniał decyzję jury prof. Franaszek.

W kategorii książka popularnonaukowa, nagrodę jury otrzymali: Grzegorz Hryciuk, Małgorzata Ruchniewicz, Bożena Szaynok, Andrzej Żbikowski za książkę "Wysiedlenia, wypędzenia i ucieczki 1939-1959. Atlas ziem Polski. Polacy, Żydzi, Niemcy, Ukraińcy". Atlas jest dokumentalnym zapisem doświadczeń narodów przedwojennej Polski: deportacji, przesiedleń, ucieczek, przymusowych poborów do wojska i wywózek do pracy przymusowej.

Z kolei nagrodę czytelników w kategorii książka popularnonaukowa, otrzymał Jacek Pawłowicz za album "Rotmistrz Witold Pilecki 1901-1948". Jego praca zawiera m.in. niepublikowane dotąd zdjęcia z rodzinnej kolekcji rotmistrza; prezentuje życie Witolda Pileckiego, od jego najmłodszych lat, aż po męczeńską śmierć w 1948 r., gdy został zamordowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa.

Wszyscy laureaci otrzymali statuetki i nagrody pieniężne, których łączna kwota wyniosła 90 tys. zł.

Konkurs "Książka Historyczna Roku" o nagrodę im. Oskara Haleckiego, nad którym honorowy patronat objął prezydent Lech Kaczyński, zorganizowały: Telewizja Polska S.A., Polskie Radio S.A. oraz Instytut Pamięci Narodowej.

Patronem konkursu jest prof. Oskar Halecki (1891-1973), historyk Europy środkowo - wschodniej i badacz dziejów Kościoła, działacz społeczny i katolicki, który zyskał sobie uznanie na Zachodzie, ale w PRL był prawie nieznany.
(PAP)

"Esbecy z tajnego zbioru IPN nie stracą lepszych emerytur"

Esbecy, których akta są w ściśle tajnym tzw. zastrzeżonym zbiorze IPN, nie stracą przywilejów emerytalnych - co od Nowego Roku obejmie ogół oficerów służb specjalnych PRL. Materiały z tego zbioru są tajne i IPN nie wolno ich udzielać organom emerytalno-rentowym dla obniżki świadczeń.

Problem ujawnił prezes IPN Janusz Kurtyka, przedstawiając w Senacie informację o pracach Instytutu w 2008 r.

Na mocy specjalnej ustawy, od 1 stycznia 2010 r. oficerowie służb PRL i członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (lub wdowy po nich) stracą prawo do uprzywilejowanych świadczeń - wyższych niż mają zwykli emeryci. Pierwsi już dostają decyzje o obniżce, od której można się odwołać do sądu.

Według szacunków IPN, takich decyzji może być w sumie ok. 45 tys. Do końca roku IPN ma przekazać organom emerytalnym zaświadczenia o przebiegu służby funkcjonariusza wraz z informacją, czy "czynnie wspierał osoby lub organizacje działające na rzecz niepodległości Państwa Polskiego" - wtedy zachowałby swe świadczenie.

- Nie jesteśmy w stanie udzielić informacji zakładowi emerytalno-rentowemu odnośnie do funkcjonariuszy, których teczki zostały przekazane do zbioru zastrzeżonego, nie wolno nam bowiem udzielać takiej informacji. Można zatem powiedzieć, że ci, którzy znaleźli się w zbiorze zastrzeżonym, będą mieli szczęście i nie będą zweryfikowani w ramach tej ustawy - oświadczył Kurtyka senatorom.

Zapewnił, że IPN widzi problem. - Z całą pewnością zwrócimy się - zwracamy się i będziemy się zwracali - do odpowiednich służb ochrony państwa, żeby jak najwięcej tych teczek personalnych, które są w zbiorze zastrzeżonym, było wyjmowanych z tego zbioru po to, żebyśmy mogli je zweryfikować - zapowiedział.

W zbiorze zastrzeżonym są akta służb PRL "aktualne dla bezpieczeństwa państwa", których z tego powodu IPN nie ujawnia na ogólnych zasadach (nie wiadomo, co konkretnie tam jest). Dostęp do zbioru mają wyłącznie prezes IPN i służby specjalne. To one decydują, co ma być w tym zbiorze - choć prezes może uchylić ich decyzję (spory rozstrzyga kolegium IPN). Kurtyka zmniejszył ten zbiór niemal dwukrotnie. Za prezesury Leona Kieresa (lata 2000-2005) do tego zbioru miało trafić wiele akt służb PRL, nie związanych z bezpieczeństwem RP.

IPN podkreśla, że nie dostał z budżetu dodatkowych funduszy na realizację ustawy o obniżce świadczeń służb PRL i musiał zwolnić ok. 100 osób, by uzyskać pieniądze na zakup sprzętu komputerowego i oprogramowania oraz stworzenie zespołu do weryfikacji. - Mogę zameldować Wysokiemu Senatowi, że Instytut prawdopodobnie wywiąże się z tego zadania, mimo że sam wielokrotnie zgłaszałem obawy - mówił Kurtyka.

IPN stwierdził, że ustawą powinno być objętych ok. 45 tys. osób; do weryfikacji zostało jeszcze ok. 10 tys. osób. Kurtyka ujawnił, że IPN otrzymał do sprawdzenia 194 tys. osób. Według niego, zakład emerytalno-rentowy przesłał wszystkie dane dotyczące osób, które pobierają uprzywilejowane świadczenia. - Naszym zadaniem było wyłuskanie z tej masy żyjących jeszcze i pobierających emerytury funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa - dodał prezes IPN.

Kurtyka zdradził, że przy okazji udało się wykryć szereg nadużyć. Według niego, w organach bezpieczeństwa PRL "bardzo często zdarzało się, że ktoś pełnił służbę np. pięć lat, a do emerytury liczyło się dziesięć, a później piętnaście lat i na podstawie jego oświadczenia potwierdzonego przez dwóch towarzyszy służby, zaliczano mu i przydzielano emeryturę". "Całkiem sporo osób w ten sposób będzie teraz zweryfikowanych" - zapowiedział prezes IPN. Jego zdaniem, "zakład emerytalno-rentowy wypłacał te emerytury siłą rozpędu".

Obecnie funkcjonariusze służb specjalnych od 1944 do lipca 1990 r. (lub ich bliscy) dostają wyższe świadczenia niż zwykli emeryci - nawet do 5 tys. zł. Zdaniem posłów PO - autorów ustawy - naruszało to "zasady sprawiedliwości społecznej". Emerytury dla b. oficerów będą zatem obliczane nie tak jak obecnie - według wskaźnika w wysokości 2,6% podstawy wymiaru za każdy rok służby za lata 1944-1990 - lecz 0,7% (tak jak za okres nieskładkowy, za okres składkowy wynosi on 1,3%). Przeciętny emeryt ze służb PRL straci ok. tysiąca zł; świadczenia generałów spadną nawet trzykrotnie. Szacowano, że świadczenia dla b. oficerów służb PRL mają się zmniejszyć o ok. 600 mln zł rocznie. PO zapowiadała, że część oszczędności przeznaczy dla "pokrzywdzonych przez PRL".

Przywileje za lata służby w PRL stracą także ci funkcjonariusze SB, którzy w 1990 r. zostali pozytywnie zweryfikowani i przyjęci do Urzędu Ochrony Państwa - np. szefowie UOP gen. Gromosław Czempiński i gen. Andrzej Kapkowski. Krytykowali to szefowie MSW po 1990 r., m.in. Krzysztof Kozłowski i Andrzej Milczanowski. - Zatrudniałem tych ludzi na określonych warunkach płacowych i emerytalnych. Po blisko 20 latach ustanawia się nowe zasady, rażąco niekorzystne, uważam to za skandal - mówił Milczanowski.

Członkom WRON emerytura wojskowa naliczana będzie po 0,7 proc. podstawy wymiaru za rok służby w wojsku - począwszy od 8 maja 1945 r. WRON - administrująca od grudnia 1981 r. do lipca 1983 r. stanem wojennym - składała się z 22 wyższych wojskowych (część już nie żyje). Szef WRON gen. Wojciech Jaruzelski - sądzony za bezprawne wprowadzenie stanu wojennego w 1981 r. - dostaje 7 tys. zł emerytury "generalskiej". Mówił, że nie skorzysta z emerytury, jaka przysługuje mu jako b. prezydentowi RP z lat 1989-1990. SLD i b. prezydent Aleksander Kwaśniewski prowadzili kampanię przeciw odebraniu mu wyższej emerytury.

Lewica zaskarżyła ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, zarzucając jej m.in. odpowiedzialność zbiorową wobec funkcjonariuszy z PRL (nie jest jeszcze znany termin rozprawy). Niektórzy prawnicy uważają, że nie powinno być konstytucyjnych problemów z odebraniem wyższych emerytur oficerom służb PRL; za wątpliwą uznawali zaś konstytucyjność odbierania ich członkom WRON.
(PAP)

Sobota, 2009-11-07

Rozdano nagrody OFF Fashion Kielce

Warszawska projektantka Iwona Leliwa-Kopystyńska wygrała 6. Międzynarodowy Konkurs Projektantów i Entuzjastów Mody OFF FASHION Kielce 2009. Nagrodzono jej kolekcję "Carska Rosja - ready-to-wear". Laureatka przyznała, że zaprojektowała męską kolekcję w obawie przed ogromną konkurencją. Na Off Fashion dominowały stroje dla pań.

Drugie miejsce w Konkursie zajęła Iwona Pilch za kolekcję "Skarby w skórę wszyte". Projektantka otrzymała także statuetkę "Talent" za połączenie tradycji i nowoczesności. Trzecie miejsce jurorzy przyznali Katarzynie Konieczce, która otrzymała też nagrodę za najbardziej fotogeniczną kreację.

Pierwszą i drugą nagrodę ufundował prezydent Kielc, trzecią - Targi Kielce.

Statuetki "Przyjaciel Off Fashion" otrzymały jurorka konkursu profesor Barbara Hanuszkiewicz z łódzkiej ASP i dziennikarka Radia Fama Aneta Czaban.
(IAR)

Polski kompozytor nagrodzony w Australii

Zamieszkały w Australii polski kompozytor Cezary Skubiszewski otrzymał główną nagrodę Australijskiego Stowarzyszenia Praw Wykonawczych (Australian Performing Rights Association - APRA) w kategorii najlepszego albumu z muzyką filmową - poinformowały lokalne media.

Uroczystość rozdania nagród APRA odbyła się w City Recital Hall w Sydney.

Skubiszewski otrzymał tę nagrodę za muzykę do filmu z 2007 r. "Działania rzucające wyzwanie śmierci" (Death Defying Acts) reżyserki Gillian Armstrong, w którym główne role grają Catherine Zeta-Jones i Guy Pearce.

Jest to już trzecia nagroda Skubiszewskiego w tej kategorii.

Muzyka do filmu "Death Defying Acts", którego treścią jest kariera słynnego w latach 20. XX wieku magika Harry'ego Hudiniego i jego romansu z kobietą mającą zdolności parapsychologiczne, została już nagrana przez amerykańską wytwórnię płytową Lakeshore Records.

Album otrzymał bardzo dobre recenzje w prasie muzycznej Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.
(PAP)

Zapomniana "Bitwa pod Grunwaldem" trafiła na Wawel

Na Wawel trafił na wystawę zagubiony w wojennej zawierusze obraz "Bitwa pod Grunwaldem" Zygmunta Rozwadowskiego - pisze "Dziennik Polski".

Obraz został namalowany przez artystę 100 lat temu, na krakowskie obchody 500-lecia zwycięstwa pod Grunwaldem. Eksponowany jako diorama, w specjalnie zbudowanym pawilonie, był - obok odsłonięcia pomnika autorstwa Antoniego Wiwulskiego - głównym akcentem i dużą atrakcją obchodów.

W latach międzywojennych obraz Rozwadowskiego trafił do Lwowa. Okazało się, że dzieło znajduje się w zbiorach Muzeum Historycznego tego miasta. "Bitwa pod Grunwaldem" nie była po wojnie eksponowana. Żadne z muzeów lwowskich nie ma bowiem sali nadającej się do prezentacji tego ogromnego płótna.

Obecnie obraz ma być wystawiony na Wawelu podczas przyszłorocznych obchodów 600-lecia Grunwaldu. Wczoraj, w jednej z sal zamkowych, rozwinięto obraz z wałka. Mierzy 10 m na ponad 8 m. Wkrótce trafi do wawelskiej pracowni konserwacji malarstwa.
(PAP)

Piątek, 2009-11-06

Czarna Hańcza zanieczyszczona ropą

Strażacy usuwają z rzeki Czarna Hańcza w Suwałkach (woj. podlaskie) substancję ropopochodną, która wyciekła ze stacji paliw w centrum miasta - poinformował komendant suwalskiej straży pożarnej Krzysztof Hawrus.

Plamy z wyciekiem zauważyli rano mieszkańcy miasta i zaalarmowali straż pożarną. Okazało się, że na odcinku blisko kilometra jest wielka plama jakiejś substancji.

- Podejrzewamy, że to wyciek oleju napędowego ze stacji paliw w centrum miasta. Zabezpieczyliśmy wyciek w tym miejscu i usuwamy zanieczyszczenie rzeki - dodał Hawrus.

Strażacy postawili specjalne barierki na rzece, aby plama nie rozprzestrzeniała się. Stosują także na rzece słomiane bele i preparat neutralizujący ropę. Akcja oczyszczająca ma potrwać kilka godzin.

Sprawą ma zająć się Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Suwałkach.
(PAP)

To oni zajmą się "aferą hazardową"

Sejm wybrał skład komisji śledczej ds. wyjaśnienia tzw. afery hazardowej. Pracować w niej będą posłowie PO: Mirosław Sekuła, Jarosława Urbaniak i Sławomir Neumann; PiS - Beata Kempa i Zbigniew Wassermann; Lewicy - Bartosz Arłukowicz i PSL - Franciszek Stefaniuk.

Za składem komisji opowiedziało się 410 posłów, przeciwko było trzech, od głosu wstrzymało się 14. Większość bezwzględna wynosiła 214 głosów. Pierwsze posiedzenie komisji śledczej odbędzie się o godz. 14.30. Komisja ma wybrać przewodniczącego. PO zapowiadała, że jej kandydatem na tę funkcję jest Sekuła.

Zgodnie z uchwałą o powołaniu komisji hazardowej (komisje ustawodawcza i finansów publicznych zdecydowały o poparciu projektu autorstwa PO), sejmowi śledczy będą badać prace nad tzw. ustawą hazardową w czasie rządów SLD, PiS i PO, w zakresie automatów o niskich wygranych i wideoloterii. Komisja ma także zbadać działania instytucji państwowych w związku z tzw. przeciekiem o postępowaniu CBA w sprawie prac nad zmianami w ustawie hazardowej. Raport z prac komisji śledczej ma powstać do 28 lutego 2010 r.

Podczas środowego głosowania nad uchwałą o powołaniu komisji śledczej do projektu uchwały przyjęto jedną poprawkę autorstwa klubu PiS i jedną klubu Lewicy. Sejm poparł poprawkę Lewicy, która zakłada, że do zakresu prac komisji należeć będzie zbadanie legalności działań posłów i senatorów uczestniczących w pracach nad nowelizacjami ustawy o grach i zakładach wzajemnych.

Zapis proponowany wcześniej przez PO zakładał, że komisja będzie badać działania posłów uczestniczących w opracowaniu nowelizacji ustawy hazardowej. Między PO a klubami opozycji trwał spór, czy na podstawie takiego zapisu będzie możliwe wezwanie jako świadka przed komisję śledczą m.in. byłego szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego.

Posłowie poparli także poprawkę PiS, która powoduje, że zakres prac komisji poszerzono o zbadanie działań instytucji państwowych w związku z tzw. przeciekiem o postępowaniu CBA w sprawie prac nad zmianami w ustawie hazardowej.

Mirosław Sekuła, który ma zostać szefem komisji śledczej w latach 1997 - 2001 był posłem AWS. W latach 2001 - 2007 był prezesem Najwyższej Izby Kontroli. Ukończył studia na wydziale chemicznym Politechniki Śląskiej.

Jego klubowy kolega Jarosław Urbaniak jest ekonomistą. Ukończył wydział zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego i wydział filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W Sejmie zasiada od 2005 roku. Wcześniej był m.in. radnym Ostrowa Wielkopolskiego.

Trzeci polityk Platformy, który będzie pracował w komisji śledczej - Sławomir Neumann - jest także ekonomistą, absolwentem Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu oraz Politechniki Koszalińskiej. W Sejmie zasiada od 2007 roku. Wcześniej był m.in. radnym Starogardu Gdańskiego.

Posłanka PiS Beata Kempa w Sejmie zasiada od 2005 roku. Jest prawnikiem - ukończyła wydział prawa i administracji Uniwersytetu Wrocławskiego. W rządzie Jarosława Kaczyńskiego była wiceministrem sprawiedliwości.

Zbigniew Wassermann jest z zawodu prokuratorem. Ukończył wydział prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Był posłem IV (2001 - 2005) i V (2005 - 2007) kadencji. Był koordynatorem służb specjalnych w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza oraz Jarosława Kaczyńskiego.

Poseł Lewicy Bartosz Arłukowicz jest lekarzem. Ukończył wydział lekarski Pomorskiej Akademii Medycznej. W Sejmie zasiada od 2007 roku.

Franciszek Stefaniuk ma najdłuższy staż parlamentarny spośród członków komisji - w Sejmie zasiada nieprzerwanie od 1989 roku. Z zawodu jest ekonomistą. Był wicemarszałkiem Sejmu III kadencji (1997 - 2001).

Protest Dorna

Zastrzeżenia do kandydatury Sekuły zgłosił w czwartek szef koła Polska Plus Ludwik Dorn. Miał on wątpliwości co do bezstronności Sekuły w związku z jego wypowiedzią, że nie powinno dojść do konfrontacji przed komisją premiera Donalda Tuska i b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego.

Odnosząc się do wniosku Dorna, wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak stwierdził, że jest on nieracjonalny i "w sposób oczywisty niezasadny". Jego zdaniem, Dorn, sam nie mając możliwości zasiadania w komisji śledczej, kierując swój wniosek w sprawie Sekuły chce zaistnieć w mediach.

Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski przyznał w czwartek, że wśród posłów zgłoszonych do komisji śledczej są tacy, którzy nie mają certyfikatu dostępu do ściśle tajnych informacji i odpowiednio wcześniej nie zareagowali na prośbę, by przed powołaniem komisji wystąpić o przyznanie takiego certyfikatu. Marszałek przypomniał, że z mocy konstytucji każdy poseł ma dopuszczenie do dokumentów z klauzulą "tajne".

Szef klubu PO Grzegorz Schetyna pytany w czwartek, czy komisja na pewno zdąży zakończyć prace do końca lutego, do czego zobowiązuje ją przyjęta przez Sejm uchwała, zapewnił, że Platforma zgodzi się na przedłużenie jej prac, jeśli będzie taka konieczność, ale - przekonywał - konkretny termin zamknięcia prac ma zmobilizować posłów.
(IAR)

Znamy laureata Nagrody im. J. Giedroycia

Zygmunt Berdychowski został tegorocznym laureatem Nagrody imienia Jerzego Giedroycia. Wyróżnienie przyznaje redakcja "Rzeczpospolitej" osobom zasłużonym dla polskiej racji stanu, które w działalności publicznej kierują się troską o sprawy publiczne, umacnianiem Polski w demokratycznej wspólnocie europejskiej oraz kultywowaniem dobrych stosunków z państwami Europy Środkowej i Wschodniej.

Zygmunt Berdychowski - założyciel Instytutu Studiów Wschodnich - został uhonorowany za stworzenie Forum Ekonomicznego w Krynicy - mówi Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Rzeczpospolitej", przewodniczący kapituły nagrody.

Lisicki podkreśla, że Forum Ekonomiczne jest wydarzeniem, podczas którego do Polski przybywa najwięcej zagranicznych polityków i biznesmenów - zwłaszcza z Europy Wschodniej. Wartość Forum Ekonomicznego jest nie do przecenienia - dodaje Paweł Lisicki. Jak dodaje, jest to nie tylko promocja naszego kraju, ale i okazja do rozmów biznesowych pomiędzy partnerami z regionu Europy Wschodniej.

Obecny na uroczystości rozdania nagród prezydent Lech Kaczyński powiedział, że Forum Ekonomiczne tworzy płaszczyznę dialogu z takimi krajami jak Ukraina i Białoruś, kształtując polską politykę wschodnią.

Sam laureat przyznaje, że w swoich działaniach inspiruje się dziedzictwem Jerzego Giedroycia. - Skupiamy się na sferze ekonomicznej, ale nie tylko ona jest dla nas ważna - podkreśla Zygmunt Berdychowski. Dodaje, że fundamentem rozwoju Forum Ekonomicznego była gospodarka, gdyż w dzisiejszej polityce coraz więcej jest wątków gospodarczych. Zastrzega jednocześnie, że na przestrzeni ostatnich lat organizatorzy starają się wprowadzać też nowe elementy, w postaci debat o polityce, kulturze i wartościach.

Uroczystość wręczenia Nagrody im. Jerzego Giedroycia odbyła się na Zamku Królewskim w Warszawie. Wśród dotychczasowych laureatów są między innymi: prof. Jerzy Kłoczowski - mediewista, Zbigniew Gluza i Ośrodek KARTA, rosyjska poetka i tłumaczka - Natalia Gorbaniewska, prof. Jerzy Pomianowski 2006 - redaktor miesięcznika "Nowaja Polsza" oraz Krzysztof Czyżewski - założyciel Ośrodka Pogranicze w Sejnach.
(IAR)

Czwartek, 2009-11-05

Narodowy Instytut Leków: maseczki to farsa!

Wirus tzw. świńskiej grypy łatwiej można zwalczać nowoczesnymi lekami przeciwwirusowymi niż wirus grypy sezonowej - przekonuje dr Paweł Grzesiowski z Narodowego Instytutu Leków. Dodaje, że noszenie maseczek na ulicy "to farsa".

Grzesiowski powiedział, że grypę sezonową i tzw. świńską wywołują podobne wirusy, tylko o różnym składzie genetycznym. - Wirus A/H1N1 ma różne warianty, ten wirus pandemiczny ma nowy skład genetyczny - powiedział Grzesiowski. - Dla lekarzy jest to nie do odróżnienia; dokładne określenie typu wirusa ma znaczenie dla oceny skuteczności szczepień oraz dla celów epidemiologicznych - powiedział.

Przypomniał też, że od zarażenia wirusem do wystąpienia objawów grypy może minąć nawet do 7 dni, ale średnio występują po 3 dniach. Objawami grypy są: kaszel, katar, podwyższona temperatura, dreszcze i bóle głowy.

Pytany o stosowanie masek przeciw grypie powiedział, że mają one sens jedynie wtedy, gdy opiekujemy się osobą chorą; "wówczas ryzyko zachorowania zmniejsza się nawet trzykrotnie". Natomiast chodzenie po ulicy w maskach jest - jak powiedział - farsą. - Chyba, że ktoś jest chory i w tej masce wychodzi, by nie zarażać innych. Ale takie maski należy zmieniać co 15-20 minut - podkreślił.

Aby uniknąć zarażenia grypą należy - jak powiedział - myć ręce przed i po kontakcie z chorymi osobami, czyścić także klamki i poręcze; chronić błony śluzowe (oczy, nos i usta) - np. zasłaniając je chusteczką lub odwracając głowę, gdy ktoś kaszle lub kicha. Osoby u których zdiagnozowano grypę powinny - jak powiedział - zostać przez kilka dni w domu, a jeśli czują się źle, powinny udać się do lekarza pierwszego kontaktu.
(PAP)

Kard. Dziwisz krytykuje wyrok Trybunału w Strasburgu

Kardynał Stanisław Dziwisz ostro skrytykował wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu dotyczący krzyży w szkołach. „Wyrok Trybunału dotyczący nakazu zdjęcia krzyża we włoskiej szkole jest niezrozumiały i budzi poważne obawy o przyszłość wolności religijnej w Europie” - napisał metropolita krakowski w specjalnym oświadczeniu przesłanym KAI.

Kard. Dziwisz dowodzi, że podstawą wszelkiej wolności jest wolność religijna i przywołuje w tym kontekście stwierdzenie Benedykta XVI, że deptanie tej wolności jest "dyktaturą relatywizmu". „Dochodzi do tego, że chrześcijaństwo próbuje się wypierać z życia publicznego, a sędziowie, którzy ustawiają się w roli stróżów wolności poprzez ten wyrok sami stają się jej zaprzeczeniem” – napisał w oświadczeniu metropolita krakowski.

Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł, że wieszanie krzyży w klasach stanowi naruszenie „prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami” oraz „wolności religijnej uczniów”. Trybunał wydał powyższe orzeczenie w związku ze skargą na obecność krzyża złożoną przez obywatelkę włoską pochodzącą z Finlandii. Ponadto nakazał państwu włoskiemu wypłatę kobiecie odszkodowania w wysokości 5 tys. euro za "straty moralne".

Wyrok Trybunału ostro skrytykował też Watykan. W wypowiedzi dla Radia Watykańskiego dyrektor biura prasowego Stolicy Apostolskiej ksiądz Federico Lombardi nazwał takie stanowisko krótkowzrocznym i błędnym. - To przykre, że krzyż został uznany za znak podziału, wykluczenia czy ograniczenia wolności - oświadczył watykański rzecznik.

Jego zdaniem orzeczenie Trybunału świadczy o tym, że pragnie się odmówić chrześcijaństwu roli, jaką odegrało w ukształtowaniu europejskiej tożsamości, a która tymczasem była i pozostaje istotna.
(KAI/PAP)

"5 osób zmarło po podaniu szczepionki na nową grypę w UE"

W sejmie odbyła się dyskusja dotyczącą stopnia zagrożenia wirusem grypy A/H1N1 w Polsce. Ministerstwo zdrowia zapewniło, że w kraju jest odpowiednia rezerwa leków i lekarze są dobrze przygotowani. Wielu posłów podkreślało, że konieczny jest szybki zakup szczepionek, z którym zwleka rząd. Wiceminister zdrowia Adam Fronczak zwrócił jednak uwagę na niebezpieczeństwo płynące z tych szczepionek. - Do tej pory w UE po podaniu szczepionki na grypę A/H1N1 zmarło pięć osób. Niepożądane objawy zaobserwowano także u 190 pielęgniarek, które wcześniej zaszczepiono przeciwko świńskiej grypie - dodał.

Minister Zdrowia Ewa Kopacz mówiła, że na 193 przypadki grypy A/H1N1 w Polsce, żaden nie zakończył się śmiercią. 50% chorych przeleżało grypę w domu. - W związku z tym bardzo proszę o wsparcie dla ministra, który chce być odpowiedzialny i ostrożny - apelowała Kopacz po tym, jak kilku posłom zarzuciło jej, że zwleka z zakupem szczepionek na grypę A/H1N1.

Przypomniała, że przeciwko grypie powodowanej przez wirusa typy A/H1N1 są trzy szczepionki, różnych firm, z których każda ma inną obecność substancji czynnych, ale wszystkie traktowane są tak samo, co jej zdaniem, powinno być zastanawiające. Zaznaczyła, że w przypadku żadnej z nich nie ma mowy o skutkach ubocznych, choć powodować je może każdy lek. - Skoro to ma być taki cudowny i bezpieczny lek, bez żadnych skutków ubocznych, dlaczego firma nie chce go wprowadzić na rynek, nie chce wziąć za niego odpowiedzialności? - pytała Kopacz. Odpowiedzialność w razie jakichkolwiek komplikacji spowodowanych przyjęciem szczepionki ponosi bowiem rząd, a nie firma farmaceutyczna.

Podkreśliła, że jej nie wystarczają dotychczas przeprowadzone badania kliniczne leku. - Chcę mieć wiedzę, która pozwoli mi zarekomendować tę szczepionkę przed ukończeniem negocjacji - powiedziała.

- Jeśli na całym świecie ponad miliard ludzi choruje na grypę sezonową, a około milion umiera, to czy ktoś z tego powodu ogłaszał pandemię? Choć te wirusy są bardziej zjadliwie, powodują ciężkie powikłania. Dlaczego akurat przy tym wirusie jest taka histeria? Dlaczego ci, którzy dziś mnie namawiają do zakupu tej szczepionki, zlekceważyli wirusa grypy w latach ubiegłych? - pytała minister zdrowia.

- To wy byście zarzucali mi niestaranność, brak wyobraźni, gdyby coś poszło nie tak - podkreśliła minister zdrowia, zwracając się do posłów.

"Mamy odpowiednie rezerwy leków"

Wiceminister zdrowia Adam Fronczak mówił, że z analiz wynika, że sytuacja epidemiologiczna w Polsce nie jest gorsza niż w zeszłych latach. Wiceminister zapewnił, że w hurtowniach są zgromadzone odpowiednie rezerwy leków antywirusowych. Wyraził też przekonanie, że szczepionki na grypę powinny być ogólnie dostępne na rynku. Zaznaczył jednocześnie, że szczepionki to tylko jeden z elementów walki z chorobą, a lekarze dobrze znają procedury leczenia.

Adam Fronczak poinformował, że od momentu ujawnienia pierwszych przypadków zachorowań i śmierci na grypę typu A/H1N1 w Meksyku i Stanach Zjednocznych, Krajowy Komitet do spraw Pandemii Grypy zebrał się osiem razy. Do Polski na bieżąco przekazywane są informacje z innych państw. Jest także wnikliwie analizowana sytuacja na Ukrainie i u innych naszych sąsiadów.

Według wiceministra zdrowia, na terenie Polski do tej pory potwierdzono 195 przypadków zakażenia wirusem A/H1N1. Zdecydowana większość z nich miała łagodny przebieg. Od 23 do 31 października 2009 r. odnotowano 10 tys. 613 zachorowań i podejrzeń zachorowań na grypę sezonową.

Fronczak zaznaczył, że na grypę sezonową choruje rocznie miliard ludzi na całym świecie, a umiera - około miliona. - Tak naprawdę to ten rodzaj grypy jest dla nas dużym problemem - powiedział wiceminister zdrowia.

"Premier oszczędza na zdrowiu Polaków"

Poseł Lewicy Marek Balicki oburzał się, że rząd nie decyduje się na zakup szczepionek przeciw nowej grypie. - Komisja Europejska i Światowa Organizacja Zdrowia stwierdzają, że szczepionka jest bezpieczna. Rząd ma obowiązek zakupienia szczepionek. Niech premier nie oszczędza na zdrowiu publicznym, bo będzie za późno - apelował Balicki.

Teresa Piotrowska z PO mówiła, że statystyki wskazują, że sezonowa grypa jest bardziej powszechna niż świńska. - Skąd więc decyzja o pandemii? - pytała Piotrowska. - Francuscy epidemiolodzy apelują, ze szczepionki mogą zabić nawet 60 tys. Francuzów, bo zawierają rtęć. Również polscy naukowcy stwierdzają, że szczepionka ma niebezpieczne substancje - tłumaczyła posłanka.

Bożena Kotkowska z Lewicy zarzucała, że ministerstwo zdrowia nie potrafi zakupić szczepionek na korzystnych warunkach – Niemcy Włochy, Finlandia, Turcja, Wlk. Brytania. Szwecja zdecydowały się na szczepionki. Może te kraje mają pieniądze na zakup i umiejętnie negocjują. Pani (skierowała słowa do minister Ewy Kopacz) brakuje i pieniędzy, i zdolności negocjacyjnych. Czy eksperci Światowej Organizacji Zdrowa to ignoranci? - pytała.

Dyskusję próbowali uspokoić poseł PSL Franciszek Stefaniuk i poseł PO z Podkarpacia Marek Rząsa. - Grypa sezonowa jest bardziej niebezpieczna i ma większy współczynnik śmiertelności. Po co to straszenie społeczeństwa? Może jest w tym jakiś ukryty interes? - zastanawiał się Stefaniuk. – Dotychczasowe zachowania rządu i Donalda Tuska idą w parze z zachowaniami mieszkańców Podkarpacia. Są racjonalne i opanowane - tłumaczył z kolei Rząsa.
(IAR)

INDEX


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228