Polonia Winnipegu
 Numer 105

      17 grudnia 2009      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu


INDEX

 

WIADOMOŚCI PROSTO Z POLSKI

Środa, 2009-12-16

28. rocznica pacyfikacji kopali "Wujek"

W Katowicach uczczono 28. rocznicę krwawej pacyfikacji kopalni "Wujek". W wyniku pacyfikacji przez ZOMO zginęło dziewięciu górników a ponad 20 zostało rannych.

Podczas uroczystej mszy duszpasterz śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" ksiądz Stanisław Puchała zaapelował o modlitwę o to, by przelana krew górników stała się posiewem sprawiedliwości i dobra.

Po mszy uczestnicy uroczystości przeszli przed pomnik, gdzie złożyli kwiaty i zapalili znicze. Jako pierwsi wieńce pod pomnikiem złożyli już w południe związkowcy z Sierpnia 80. Lider związku Bogusław Ziętek podkreślił, że teraz robotnicy - podobnie jak Ci w 1981 roku - muszą walczyć o swoją godność i pracę. Dowodem tego jest wczorajsza manifestacja związkowców w Warszawie.

Minister kancelarii prezydenta, Bożena Borys-Szopa odczytała list od Lecha Kaczyńskiego. Prezydent oddał w nim cześć zamordowanym górnikom i wszystkim ofiarom stanu wojennego.

Na uroczystościach rząd reprezentował wicepremier Waldemar Pawlak. Jego zdaniem pamięć o poległych powinna nas zobowiązywać do takiego działania, by to, o co walczyli górnicy mogło być odczuwalne przez każdego Polaka.

W ramach uroczystości rocznicowych plac przed kopalnią "Wujek" oficjalnie otrzymał nazwę NSZZ "Solidarność". To kolejny hołd miasta dla poległych - podkreślił przewodniczący Rady Miasta, Jerzy Forajter.
(IAR)

Dwa tysiące wydarzeń Roku Fryderyka Chopina 2010

Otwarcie Muzeum Fryderyka Chopina i Centrum Chopinowskiego w Warszawie oraz promocja twórczości kompozytora podczas targów MIDEM w Cannes - to niektóre z ponad dwóch tysięcy wydarzeń w Polsce i na świecie zaplanowanych w przyszłym roku podczas obchodów Roku Fryderyka Chopina.

- Właśnie teraz rozpoczynamy odbiór remontowanych lub powstających od podstaw obiektów związanych z Chopinem, które były przedmiotem naszej największej troski - mówił podczas środowej konferencji prasowej w Warszawie minister kultury Bogdan Zdrojewski. Przypomniał, że na ul. Tamka w Warszawie, w remontowanym Zamku Ostrogskich, powstaje "najnowocześniejsze i najpiękniejsze muzeum biograficzne w Europie" - Muzeum Fryderyka Chopina; obok niego realizowane jest Centrum Chopinowskie.

- Muzeum Chopina zostanie otwarte 1 marca 2010 roku. Na 1300 mkw. kompletnie wyremontowanego Zamku Ostrogskich, używając nowoczesnych multimediów, ale zachowując szacunek dla obiektów historycznych, których zgromadziliśmy w tym muzeum już prawie sześć tysięcy, opowiemy historię Fryderyka Chopina, opowiemy o jego dziele i różnych kontekstach, które rodzą się w związku z faktem, że jest on nieustającą inspiracją dla wielu pokoleń ludzi muzyki, literatury, poezji, malarstwa - mówił przewodniczący Komitetu Obchodów Chopin 2010, Waldemar Dąbrowski.

- Vis a vis Muzeum Chopina powstaje Centrum Chopinowskie, dostępne dla zwiedzających od 22 lutego, które będzie domem organizacji chopinowskich, obok niego jest także Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina. Te trzy obiekty Muzeum, Centrum i Uniwersytet wyznaczą przestrzeń dedykowaną Chopinowi i jego muzyce w Warszawie. To będzie najsilniejszy znak chopinowski w Warszawie, która jest miastem Chopina: nie każdy pamięta, że dzisiejsza prokuratura, była kiedyś pocztą, sprzed której Chopin wyjechał dyliżansem opuszczając Warszawę na zawsze, a mieszkanie Chopinów - czołowy salon intelektualny XIX-wiecznej Warszawy - usytuowany był naprzeciw Uniwersytetu Warszawskiego. Warszawa powinna odzyskać Chopina dla siebie i postawić znak równości pomiędzy nazwą miasta i jej najwybitniejszym obywatelem, jakim był Chopin - podkreślił Dąbrowski.

Rewitalizacji poddano także Pałac w Żelazowej Woli, który będzie przekształcony w ośrodek kultury i edukacji. Odległemu od Żelazowej Woli o 10 km kościołowi w Brochowie, w którym Chopin został ochrzczony, przywrócono wygląd z czasów Chopina i poprawiono akustykę, dzięki czemu będą mogły się tam odbywać koncerty. Otwarcie obu obiektów nastąpi 23 kwietnia, w dniu chrztu kompozytora. Na przeprowadzenie tych inwestycji przeznaczono 147 mln zł - poinformował Zdrojewski.

- Jeśli chodzi o wydarzenia artystyczne to będzie ich mnóstwo. Kulminacją Roku Chopinowskiego będą trzy z nich: od 22 lutego do 1 marca Narodowy Instytut Fryderyka Chopina zorganizuje Nadzwyczajne Koncerty Urodzinowe, których podsumowaniem będzie Koncert Galowy w Teatrze Wielkim Operze Narodowej; w październiku odbędzie się XVI Międzynarodowy Konkurs im. Fryderyka Chopina, a w sierpniu VI Międzynarodowego Festiwalu "Chopin i jego Europa" - powiedział Dąbrowski. W Polsce w Roku Chopinowskim wystąpią m.in.: Rafał Blechacz, Yundi Li, Martha Argerich, Lang Lang, Dang Thai Son, Garrick Ohlsson, Daniel Barenboim, Orkiestra XVIII wieku Fransa Bruggena.

Rok Chopina będzie obchodzony także poza granicami Polski. Szef Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina Andrzej Sułek przypomniał, że w styczniu w Cannes rozpoczynają się targi muzyczne MIDEM, w których udział weźmie Polska. W opinii Sułka ważnym polskim akcentem w Cannes będzie gala rozdania nagród MIDEM Classical Award, podczas której po raz pierwszy wręczone zostaną nagrody związane z Chopinem.

"NIFC funduje nagrodę +The Best Ever+ w dziedzinie światowej fonografii chopinowskiej, a także nagrodę za dokonania chopinowskie w 2009 roku. 26 stycznia odbędzie się na targach MIDEM wielki galowy koncert Sinfonietti Cracovii, z którą wystąpi młody polski pianista Jaś Lisiecki" - opowiadał Sułek.

Szczegóły dotyczące obchodów Roku Fryderyka Chopina dostępne są na stronie www.chopin2010.pl
(PAP)

Jaruzelski i Kiszczak stracą specjalne emerytury

- Od nowego roku emerytury dziewięciu byłych członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, w tym m.in. generałów Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka, będą mniejsze o połowę - poinformował dyrektor departamentu prasowo-informacyjnego MON płk Wiesław Grzegorzewski, tłumacząc, że obniżka emerytur wynika z tzw. ustawy dezubekizacyjnej.

Organ odpowiedzialny w resorcie obrony narodowej za wojskowe świadczenia przesłał już zainteresowanym odpowiednie informacje. - 25 listopada MON wysłało dokumenty osobom objętym regulacją - powiedział płk Wiesław Grzegorzewski.

Z danych resortu wynika, że nowe regulacje dotyczące ustalenia wysokości świadczeń członkom WRON dotyczą dziewięciu świadczeniobiorców wojskowego systemu emerytalnego.

Jak informuje MON, przeciętne świadczenie emerytalne tych osób wynosi obecnie 8495 zł. Po przeliczeniu według zasad obowiązujących od 1 stycznia 2010 r., przeciętne świadczenie wynosić będzie ok. - 4143 zł (brutto).

WRON, której szefował ówczesny premier, szef MON i szef PZPR gen. Wojciech Jaruzelski, administrowała od grudnia 1981 r. do lipca 1983 r. stanem wojennym. Składała się z 22 wyższych wojskowych; część z nich już nie żyje.

W skład WRON wchodzili m.in.: dowódca Marynarki Wojennej adm. Ludwik Janczyszyn, szef SG WP gen. Florian Siwicki, wiceminister MON gen. Tadeusz Tuczapski, szef Głównego Zarządu Politycznego WP gen. Józef Baryła, szef MSW gen. Czesław Kiszczak oraz ppłk Mirosław Hermaszewski (pierwszy polski kosmonauta, dziś generał, który twierdzi, że został członkiem WRON bez swej wiedzy i zgody).

Nowa ustawa

Na mocy specjalnej ustawy, od 1 stycznia 2010 r. oficerowie służb PRL i członkowie WRON (lub wdowy po nich) stracą prawo do uprzywilejowanych świadczeń - wyższych, niż mają zwykli emeryci. Od decyzji o obniżce można się odwołać do sądu.

Członkom WRON emerytura wojskowa naliczana będzie po 0, 7% podstawy wymiaru za każdy rok służby w wojsku - począwszy od 8 maja 1945 r. Gen. Jaruzelski - sądzony za bezprawne wprowadzenie stanu wojennego w grudniu 1981 r. - zapowiadał, że nie skorzysta z emerytury, jaka przysługuje mu jako b. prezydentowi.

Przepisy regulacji 13 stycznia zbada pełny skład Trybunału Konstytucyjnego. Lewica zaskarżyła ustawę do Trybunału, zarzucając jej m.in. odpowiedzialność zbiorową wobec funkcjonariuszy z PRL. Niektórzy prawnicy uważali, że nie powinno być konstytucyjnych problemów z odebraniem wyższych emerytur oficerom służb PRL; za wątpliwą uznawali zaś konstytucyjność odbierania ich członkom WRON.

Na mocy nowych przepisów, emerytury dla byłych oficerów z PRL będą obliczane nie tak jak obecnie - według wskaźnika w wysokości 2, 6% podstawy wymiaru za każdy rok służby za lata 1944-1990 - lecz 0, 7% (tak jak za okres nieskładkowy, za okres składkowy wynosi on 1,3%).

Przywileje zachowaliby ci funkcjonariusze, którzy pomagali opozycji demokratycznej, ale musieliby to udowodnić. Szerzej znany jest jeden taki przypadek: oficera SB Adama Hodysza, który od końca lat 70. informował gdańską opozycję o akcjach SB - za co skazano go w latach 80. na sześć lat więzienia.

Przywileje za lata służby w PRL stracą także funkcjonariusze SB, którzy w 1990 r. zostali pozytywnie zweryfikowani i przyjęci do Urzędu Ochrony Państwa - np. szefowie UOP gen. Gromosław Czempiński i gen. Andrzej Kapkowski. Krytykowali to szefowie MSW po 1990 r., m.in. Krzysztof Kozłowski i Andrzej Milczanowski. - Zatrudniałem tych ludzi na określonych warunkach płacowych i emerytalnych. Po blisko 20 latach ustanawia się nowe zasady, rażąco niekorzystne, uważam to za skandal - mówił Milczanowski.

IPN w związku z tzw. ustawą dezubekizacyjną rozpatrzył zapytania dotyczące ponad 194 tys. świadczeniobiorców; ponad 41 tys. z nich straci wyższe świadczenia. W tajnym, tzw. zastrzeżonym zbiorze IPN znajdują się akta dotyczące ok. 2 tys. funkcjonariuszy, którzy nie straciliby swych przywilejów, gdyby ich akta pozostały tajne. Trwają konsultacje IPN ze służbami ochrony państwa co do udostępnienia zawartości akt wobec tych osób.

Odbieranie przywilejów emerytalnych służb PRL ma swą historię. W grudniu 1992 r. sejm przyjął ustawę odbierającą tzw. emerytury mundurowe funkcjonariuszom PRL stosującym represje, ale prezydent Lech Wałęsa zawetował ją, a weta nie zdołano oddalić. W grudniu 1997 r. rząd koalicji AWS-UW przeforsował zmiany zasad waloryzacji emerytur mundurowych, które skutecznie zawetował Aleksander Kwaśniewski.

Od 1998 r. można zaś odbierać wyższe emerytury sędziom i prokuratorom, którzy w latach 1944-56 pracowali w NKWD, UB, Informacji Wojskowej i innych organach represji PRL i ZSRR. TK nie zakwestionował tego rozwiązania, które zaskarżył prezydent Kwaśniewski. Prawo do wyższych emerytur tracą też sędziowie, którym dowiedzie się, że w PRL łamali zasadę niezawisłości.

Ponadto można odbierać lepszą emeryturę wojskową, jeśli danej osobie udowodni się, że w latach 1944-1956 w związku ze służbą w Informacji Wojskowej, prokuraturze wojskowej lub sądach wojskowych stosowała represje wobec działających na rzecz niepodległości.
(PAP)

Wtorek, 2009-12-15

Chanukowe świece w Pałacu Prezydenckim

Z okazji żydowskiego święta Chanuka w oknie Pałacu Prezydenckiego zapłonęły świeczki umieszczone w ośmioramiennym świeczniku zwanym chanukija. Pierwszą zapaliła prezydentowa Maria Kaczyńska. W imieniu prezydenta wręczone zostały także ordery i odznaczenia państwowe, m.in. za zasługi dla odrodzenia polskiej społeczności żydowskiej w wolnej Polsce.

Minister w kancelarii prezydenta Ewa Junczyk-Ziomecka przypomniała, że tradycję zapalania świec chanukowych przez głowę państwa zainicjował trzy lata temu prezydent Lech Kaczyński. - Dwukrotnie uroczystość odbywała się tutaj, a w ubiegłym roku - co było wydarzeniem niezwykle ważnym i historycznie znaczącym - po raz pierwszy prezydent RP odwiedził synagogę Nożyków w Warszawie i tam zapalił świeczki - powiedziała.

- Po raz trzeci tutaj - w Pałacu Prezydenckim, z okazji tego święta zbierają się obywatele polscy, którzy w wolnym demokratycznym kraju mogą żyć i rozwijać się w zgodzie z tradycją swoich żydowskich przodków - dodała.

Przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie Piotr Kadlcik powiedział z kolei, że zwyczaj stawiania chanukowych świec w oknie kojarzy mu się z okresem stanu wojennego. - Myślę, że wielu spośród nas pamięta czasy, kiedy w czasie stanu wojennego działało radio, a czasami także i telewizja "Solidarność". Proszono nas wtedy o to, aby zapalać światła w oknach. Ci, którzy pamiętają te czasy, pamiętają też rozbłyskujące bloki na Ursynowie i całej masie innych miejsc, kiedy nagle rozpalały się te światła - powiedział.

W imieniu prezydenta Maria Kaczyńska i Junczyk-Ziomecka wręczyły także ordery i odznaczenia państwowe. Za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce i za zasługi dla odrodzenia polskiej społeczności żydowskiej w wolnej Polsce Piotr Kadlcik odznaczony został krzyżem komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, a krzyżami oficerskimi - Naczelny Rabin Polski Michael Schudrich oraz działacz społeczności żydowskiej Krzysztof Symcha Keller. Krzyże kawalerskie otrzymali Joanna Podolska-Płocka oraz Marek Szukalak, a złote krzyże zasługi -Yosef Erez oraz Michał Samet.

O odznaczeniu Kadlcika Junczyk-Ziomecka powiedziała, że jest ono bardzo symboliczne. - Reprezentuje on opozycję demokratyczną i takiego polskiego Żyda, któremu nie jest obojętne, w jakim kraju żyjemy - powiedziała. Podkreśliła też, że był on przyjacielem pobitego na śmierć przez milicjantów w 1983 r. Grzegorza Przemyka, a po jego śmierci drukował jego wiersze. - Piotr stracił przyjaciela, my wszyscy straciliśmy pewien symbol. Bardzo starano się Piotra złamać i on nigdy się nie złamał - powiedziała.

Po uroczystości uczestnicy uroczystości udali się na poczęstunek - tradycyjne placki ziemniaczane zwane "latkes".

Chanuka jest obchodzona na pamiątkę zwycięstwa żydowskiego rodu Machabeuszy nad wywodzącymi się z Syrii Seleucydami w 165 roku p.n.e., oczyszczenia i ponownej konsekracji jerozolimskiej świątyni (Chanuka to po hebrajsku "poświęcenie"). W kalendarzu żydowskim Chanuka rozpoczyna się zawsze 25. dnia księżycowego miesiąca Kislew (listopad - grudzień). W tym roku przypada w dniach od 11 do 18 grudnia.
(PAP)

Rozdano nagrody Festiwalu Teatralnego Boska Komedia

Długo oczekiwanym werdyktem międzynarodowego jury zakończył się w Krakowie Międzynarodowy Festiwal Teatralny Boska Komedia.

Krakowska Nagroda Teatralna Boskiego Komedianta została przyznana w pięciu kategoriach: najlepszemu reżyserowi, za najlepszą rolę żeńską i męską, scenografię i dla najlepszego zespołu.

Nagrodę Boskiego Komedianta dla reżysera zdobył Krzysztof Warlikowski "za godne sztuki dramatu wyczucie tego, o czym mówić należy; za kwestionowanie utartych prawd w spektaklu (A)pollonia z Nowego Teatru w Warszawie".

Za najlepszą rolę żeńską nagrodę Boskiego Komedianta zdobyła Magdalena Cielecka ((A)pollonia) "za odwagę w - zaskakującym - przedstawieniu poświęcenia wychodzącego poza rolę ofiary". Za rolę męską nagrodę Boskiego Komedianta uzyskał Piotr Skiba (spektakl "Persona. Marilyn", reż. Krystian Lupa, Teatr Dramatyczny Warszawa) - "za ukazanie patologii pasożytniczego entourage'u".

Za scenografię nagrodą Boskiego Komedianta uhonorowano Magdalenę Maciejewską (spektakl "T.E.O.R.E.M.A.T.", reż. Grzegorz Jarzyna, Teatr Rozmaitości Warszawa) - "za stworzenie spójnego krajobrazu, w którym odrębność ukazuje się poprzez potężny ładunek emocjonalny; ze szczególnym wyróżnieniem za reżyserię świateł".

Najlepszym zespołem w ocenie jury okazał się zespół Teatr Starego Teatru z Krakowa (spektakl "Trylogia", reż. Jan Klata, Narodowy Stary Teatr) - "za przypomnienie o najgłębszych korzeniach teatru: zespół, który polega na każdym aktorze z osobna, a który wspólnie pozwala na snucie opowieści...".

Grand Prix dla najlepszego spektaklu zdobył spektakl "Między nami dobrze jest" (reż. Grzegorz Jarzyna, TR Warszawa) - "za otwarte przyjrzenie się współczesnej Polsce: jednocześnie pełne ironii i prawdziwej głębi. Spektakl sięgający wyżyn pod każdym względem: reżyserii, gry aktorskiej, koncepcji, scenografii oraz spójnej realizacji".

Jury przyznało także wyróżnienie specjalne za tekst - dla "Między nami dobrze jest" - "za inteligentne ukazanie podwójnych i potrójnych znaczeń w znaczeniach a także niespodziewanych rozwiązań na każdym kroku".

Podobnie jak w ubiegłym roku, pięć nagród w wysokości 10 tysięcy złotych każda ufundował Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski najlepszy spektakl festiwalu uhonorował nagrodą specjalną w wysokości 100 tysięcy złotych.

Łącznie na scenach krakowskich teatrów podczas festiwalu pokazanych zostało dziewięć spektakli konkursowych (Inferno), siedem przedstawień młodych reżyserów (Paradiso) i pięć pokazywanych w ramach prezentacji scen krakowskich.

W festiwalu brali udział również goście zagraniczni. Oprócz międzynarodowego jury, oceniającego spektakle konkursowe, na Boskiej Komedii pojawili się kuratorzy i animatorzy teatralni z niemal całego świata, m.in. Stanów Zjednoczonych, Korei, Ukrainy i Niemiec. Jak poinformowali organizatorzy, wszystkie spektakle festiwalowe grane były przy pełnych kompletach publiczności, na wielu pojawiły się nadkomplety.

Organizatorem 2. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Boska Komedia było Krakowskie Biuro Festiwalowe.
(PAP)

Poniedziałek, 2009-12-14

Papież otrzyma dekrety ws. Jana Pawła II

Jeszcze przed świętami, Benedykt XVI otrzyma do podpisu dekret w sprawie beatyfikacji księdza Jerzego Popiełuszki oraz dekret o heroiczności cnót Jana Pawła II, stanowiący kluczowy dokument przed wyniesieniem papieża Polaka na ołtarze - wynika z informacji przekazanych przez źródła kościelne w Rzymie.

W przypadku procesu beatyfikacyjnego kapelana Solidarności oznaczać to będzie ostatni formalny akt przed wyznaczeniem daty ogłoszenia go błogosławionym, co ma nastąpić w przyszłym roku.

Do zakończenia procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II brakować będzie jeszcze zamknięcia drugiego postępowania kanonicznego w sprawie przypisywanego mu cudu uzdrowienia. Należy spodziewać się tego wiosną 2010 roku, a samej beatyfikacji papieża - prawdopodobnie na jesieni.
(PAP)

39. rocznica pacyfikacji robotniczych protestów na Wybrzeżu

14 grudnia 1970 r. w Stoczni Gdańskiej wybuchł strajk wywołany ogłoszonymi dwa dni wcześniej podwyżkami na artykuły pierwszej potrzeby, zwłaszcza na żywność. Rozpoczął on falę strajków i manifestacji ulicznych, które objęły większość Wybrzeża. Najtragiczniejsze zdarzenia miały miejsce w Gdyni, gdzie 17 grudnia wojsko bez ostrzeżenia otworzyło ogień do idących do pracy robotników.

Krwawa pacyfikacja robotniczych protestów na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. spowodowała wg oficjalnych danych śmierć 44 osób. 1165 osób odniosło rany, około 3 tys. zostało najpierw bestialsko pobitych, a następnie aresztowanych.

12 grudnia 1970 r. Władysław Gomułka w przemówieniu radiowo-telewizyjnym poinformował Polaków o wprowadzanych zmianach cen towarów.

Podwyżki objąć miały 45 grup artykułów, głównie spożywczych: mięsa - średnio o 18%, mąki o 17%, makaronu o 15%, dżemów o 36%, ryb o 12%.

Wzrosły również ceny węgla o 10%, koksu o 12%, materiałów budowlanych o 20-37% oraz wyrobów włókienniczych, obuwia skórzanego, mebli, motorowerów i motocykli. Jednocześnie obniżono cenę m.in. radioodbiorników, pralek i lodówek.

Drożały głównie artykuły codziennej konsumpcji, pogarszając przede wszystkim sytuację najuboższych. Taniały natomiast artykuły kupowane stosunkowo rzadko.

Władze komunistyczne liczyły na to, że niezadowolone z podwyżek społeczeństwo pogodzi się wkrótce z nowymi cenami. Stało się jednak inaczej.

14 grudnia 1970 r. zastrajkowali robotnicy gdańskiej Stoczni im. Lenina. Około 10 rano przed budynkiem dyrekcji rozpoczął się wiec, w którym udział wzięło 3 tys. robotników domagających się zniesienia podwyżek i zmian personalnych w kierownictwie partii.

W związku z tym, że nikt z władz nie podjął rozmów ze strajkującymi, uformowali oni pochód i udali się pod gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR.

Sekretarz wojewódzki w Gdańsku Alojzy Karkoszka, który zastąpił na tym stanowisku w lipcu 1970 r. awansowanego Stanisława Kociołka, był w tym czasie nieobecny w Gdańsku, ponieważ uczestniczył w plenum KC w Warszawie.

Zebrani przed gmachem KW demonstranci wybrali delegację, która weszła do budynku, żeby przedstawić swoje żądania.

Około godz. 16, po rozejściu się pogłoski o aresztowaniu delegatów, doszło do pierwszych starć z milicją. Rozpoczął się szturm gmachu KW, w którym wybito szyby i spalono drukarnię.

W centrum Gdańska po południu w manifestacjach wzięło udział kilkanaście tysięcy osób.

Do akcji ruszyły większe oddziały MO i wojska używając petard i gazów łzawiących.

W tym czasie do Gdańska przylecieli Alojzy Karkoszka, Stanisław Kociołek oraz wiceminister spraw wewnętrznych gen. Franciszek Szlachcic i gen. Grzegorz Korczyński z MON. Do Gdańska przybyli również Zenon Kliszko i Ignacy Loga-Sowiński, obaj członkowie Biura Politycznego, cieszący się pełnym zaufaniem Władysława Gomułki.

Przedstawiciele władz partyjnych nie podjęli jednak żadnych rozmów z wyłonioną przez strajkujących reprezentacją.

Siły porządkowe do późnych godzin nocnych brutalnie rozpraszały tłum. Do starć dochodziło głównie pod budynkiem KW, Dworcem Głównym i na Wałach Piastowskich. W niektórych miejscach podpalano samochody, kioski z gazetami, wybijano szyby wystawowe. Padły pierwsze strzały. Setki osób zostało pobitych i zatrzymanych.

W rejon Trójmiasta ściągano jednostki milicyjne, zarządzono podwyższony stan gotowości bojowej lokalnych jednostek wojskowych, a oddziały wojsk wewnętrznych wprowadzono już do akcji.

15 grudnia kolejne strajki wybuchły w Gdyni, Elblągu, Słupsku i Szczecinie.

W rejon Gdańska, gdzie nasilały się walki uliczne, zaczęto ściągać jednostki pancerne i zmotoryzowane. Tego dnia w starciach z siłami porządkowymi wg oficjalnego komunikatu zginęło 6 osób, a 300 zostało rannych.

Spalono budynki KW PZPR, Wojewódzkiej Rady Związków Zawodowych, Naczelnej Organizacji Technicznej i Dworca Głównego. O godz. 15 w stoczni zaczął się strajk okupacyjny. Władze wprowadziły godzinę milicyjną od 18 do 6 rano.

Od rana 15 grudnia w Warszawie obradował najwyższy sztab kryzysowy pod przewodnictwem Władysława Gomułki. W jego skład obok I sekretarza wchodzili: przewodniczący Rady Państwa Marian Spychalski, premier Józef Cyrankiewicz, minister spraw wewnętrznych Kazimierz Świtała, minister obrony narodowej gen. Wojciech Jaruzelski, komendant główny MO gen. Tadeusz Pietrzak, kierownik Wydziału Administracyjnego KC Stanisław Kania oraz trzech sekretarzy KC, wśród nich Mieczysław Moczar.

Po krótkiej dyskusji Władysław Gomułka podjął decyzję o zezwoleniu na użycie broni. Przekazana telefonicznie, potwierdzona została zarządzeniem (nr 108/70) MSW i formalnie weszła w życie o 12.

Około godz. 14 zadecydowano o powołaniu Sztabu Lokalnego w Gdańsku, którego szefem został gen. Korczyński. Do Gdańska skierowany został również szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Bolesław Chocha.

W nocy z 15 na 16 grudnia wojsko obsadziło ważniejsze punkty w Gdańsku oraz zablokowało stocznię i port.

W Gdyni aresztowano komitet strajkowy, z którym porozumienie zawarły wcześniej władze miejskie.

Władze zdecydowały się zaprowadzić porządek siłą, bez względu na cenę. Zenon Kliszko na posiedzeniu Egzekutywy KW powiedział: "Mamy do czynienia z kontrrewolucją, a z kontrrewolucją trzeba walczyć przy pomocy siły. Jeżeli zginie nawet 300 robotników, to bunt zostanie zdławiony".

Również Władysław Gomułka oceniał strajki i manifestacje jako kontrrewolucję. I sekretarz KC miał w tych dniach wyrazić opinię, że tak jak szlachta polska swoim egoizmem prywatą i tendencjami anarchistycznymi zgubiła Rzeczpospolitą, tak samo polska klasa robotnicza, wyposażona w te same cechy, zgubi Polskę Ludową.

16 grudnia wojsko zgromadzone przed bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej otworzyło ogień do grupy robotników opuszczającej teren zakładu. Tego samego dnia wieczorem w telewizji wystąpił wicepremier, były I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku, Stanisław Kociołek.

Kociołek wiedział o podjętej przez członka Biura Politycznego KC PZPR Zenona Kliszkę decyzji nakazującej oddziałom Wojska Polskiego zablokowanie dostępu do Stoczni im. Komuny Paryskiej i o wydanym poleceniu użycia broni palnej w wypadku próby przerwania blokady, a mimo to w wystąpieniu radiowo-telewizyjnym wyemitowanym 16 grudnia w godz. 20.56 - 21.26 wezwał pracowników trójmiejskich zakładów, w tym pracowników gdyńskiej stoczni, do powrotu do pracy.

17 grudnia doszło do masakry w Gdyni. Około godz. 6 rano wojsko otworzyło ogień w stronę robotników idących z dworca do zablokowanej stoczni. Prof. Wojciech Roszkowski przedstawiając przebieg zdarzeń pisał: "Wiadukt koło stacji Gdynia-Stocznia okazał się obstawiony wojskiem. Ludziom kazano się nagle rozejść i bez ostrzeżenia wojsko otworzyło do nich ogień. W masakrze zginęło kilkadziesiąt osób, w tym kobiety w ciąży. Nadjeżdżały ciągle nowe pociągi, z których wysiadali pracownicy zmierzający do Stoczni. Widząc, co się stało, około 5 tys. ludzi starło się z uzbrojonymi po zęby oddziałami MO i wojska. (...) Walki trwały ponad dwie godziny. Padło wielu dalszych rannych i zabitych. Wojsko i milicja strzelały w tłumy zebrane na peronach, z hal Dworca Gdynia-Osobowa patrole milicyjne wyciągały młodszych mężczyzn i biły ich do nieprzytomności. Jedna z grup robotników przedostała się do śródmieścia Gdyni niosąc na drzwiach zwłoki młodego mężczyzny, owinięte biało-czerwoną flagą - symbol tragedii". (W. Roszkowski "Najnowsza historia Polski 1945-1980").

Oceniając te wydarzenia prof. Roszkowski stwierdzał: "Ostrzelanie spokojnie idących do pracy robotników na wiadukcie gdyńskim było aktem ludobójczym, wykonanym z zimną krwią na rozkaz kogoś z partyjnej +góry+, by zapobiec przekształceniu się demonstracji w strajki okupacyjne, a także by przelana krew uczyniła sytuację Gomułki bez wyjścia. Kim był rozkazodawca - do dziś dokładnie nie wiadomo. Szczególną zajadłość wobec demonstrantów przejawiał Kliszko, oddziałami WP stacjonującymi w Trójmieście dowodził gen. Korczyński, który osobiście brał udział w niektórych akcjach pacyfikacyjnych, o prowokację zaś podejrzewano Kociołka. Kulisy sprawy pozostają do końca nie wyjaśnione".

Tymczasem fala strajków rozlewała się na całe Wybrzeże, przybierając charakter powstania robotniczego.

Tego dnia strajki i demonstracje rozpoczęły się w Szczecinie. Po dwudniowych walkach w kilkudziesięciu przedsiębiorstwach kontynuowano strajk generalny, kierowany przez ogólnomiejski komitet strajkowy. Do starć demonstrantów z siłami porządkowymi dochodziło również w Elblągu i Słupsku.

Wieczorem w telewizji wystąpił premier Cyrankiewicz, który w pierwszej oficjalnej wypowiedzi na temat strajków na Wybrzeżu, podobnie jak w 1956 r. w Poznaniu, zwracając się do społeczeństwa jednocześnie uspokajał i groził.

Według informacji napływających do KC przerwy w pracy i wiece miały miejsce w około 100 zakładach na terenie siedmiu województw.

18 grudnia większość Biura Politycznego opowiedziała się za politycznym rozwiązaniem konfliktu. Decyzja ta była zgodna z sugestią przekazaną premierowi Cyrankiewiczowi przez Leonida Breżniewa i oznaczała klęskę Władysława Gomułki.

W tym czasie w Trójmieście w zasadzie panował już spokój. Protesty trwały jeszcze w Elblągu oraz w Szczecinie, gdzie ostatecznie 22 grudnia przerwano strajk.

Nigdy dotąd, nawet w czerwcu 1956 r. w Poznaniu, władze komunistyczne nie użyły na taką skalę wojska przeciwko ludności. Na samym tylko Wybrzeżu do akcji wprowadzono około 27 tys. żołnierzy, 550 czołgów, 750 transporterów opancerzonych i około 100 śmigłowców i samolotów.

W kierownictwie PZPR zdawano sobie sprawę, że Władysław Gomułka i jego najbliżsi współpracownicy w zaistniałej sytuacji powinni odejść, ażeby można było ich obarczyć winą za "błędy i wypaczenia władzy", uspokajając w ten sposób nastroje społeczne.

Stanowisko to było zgodne z opinią Moskwy, która zachęcała polskich towarzyszy do szybkich zmian personalnych na najwyższych szczeblach władzy.

20 grudnia 1970 r. na VII plenum KC PZPR przyjęto rezygnację Władysława Gomułki z funkcji I sekretarza i członka Biura Politycznego KC. Nowym I sekretarzem, mającym poparcie Moskwy, został Edward Gierek, dotychczasowy I sekretarz KW PZPR w Katowicach i członek Biura Politycznego KC.

Z Biura usunięto: Bolesława Jaszczuka, Zenona Kliszkę, Mariana Spychalskiego i Ryszarda Strzeleckiego. Na ich miejsce powołano: Edwarda Babiucha, Piotra Jaroszewicza, Mieczysława Moczara, Stefana Olszowskiego i Jana Szydlaka.

Tego dnia Edward Gierek wygłosił przemówienie nadane przez radio i telewizję, w którym proponował powrót do pracy i wspólne wyciągnięcie wniosków z "bolesnych wydarzeń ostatnich tygodni".

Dzień później ukazał się komunikat o stanie zdrowia Gomułki, informujący o tym, iż leczenie "zaburzeń w układzie krążenia" wymaga długiego czasu.

23 grudnia sejm dokonał zmian na najwyższych stanowiskach państwowych. Dotychczasowy premier Józef Cyrankiewicz został powołany na zwolnione przez Mariana Spychalskiego stanowisko przewodniczącego Rady Państwa. Nowym szefem rządu został Piotr Jaroszewicz, cieszący się pełnym zaufaniem Moskwy.

W PRL nikogo nie pociągnięto do odpowiedzialności za wydarzenia Grudnia'70. Możliwość taka powstała dopiero po przełomie 1989 r.

W 1995 r. do Sądu Wojewódzkiego w Gdańsku trafił akt oskarżenia przeciw 12 osobom. Sąd w Gdańsku zebrał się po raz pierwszy w 1996 r., jednak proces długo nie ruszał; na rozprawy m.in. nie stawiali się oskarżeni, tłumacząc się złym stanem zdrowia i wiekiem. W końcu gdański proces zaczął się w czerwcu 1998 r. W 1999 r. przeniesiono go do Warszawy, gdzie jesienią 2001 r. ruszył na nowo - sprawy kilku chorych podsądnych kolejno z niego wyłączano.

Dziś na ławie oskarżonych zasiadają: ówczesny szef MON gen. Jaruzelski, wicepremier Stanisław Kociołek i trzej dowódcy jednostek wojska. Nie przyznają się do winy. Odpowiadają z wolnej stopy. Grozi im nawet dożywocie. 86-letni Jaruzelski wiele razy mówił, że proces zakończy się z "powodów biologicznych". Od ośmiu lat trwają żmudne przesłuchania świadków - głównie robotników Wybrzeża, żołnierzy i milicjantów. W akcie oskarżenia prokuratura wniosła o przesłuchanie ok. 1110 osób. W 2004 r. sąd oddalił wniosek prokuratora Bogdana Szegdy, by ograniczyć ich liczbę do ok. 150.

W akcie oskarżenia napisano, że tylko Rada Ministrów mogła podjąć decyzję o użyciu broni, a w 1970 r. uczynił to szef PZPR Władysław Gomułka. Żadna z osób obecnych na posiedzeniu władz PZPR nie zgłosiła sprzeciwu wobec tej decyzji, także gen. Jaruzelski. On sam wyjaśniał, że nie podał się do dymisji w sprzeciwie wobec decyzji Gomułki, bo uważał, iż "byłby to nic nie znaczący gest, gdyż wtedy ministrem obrony zostałby gen. Grzegorz Korczyński, który bezwzględnie realizowałby polecenia Gomułki". Jaruzelski zapewniał, że podjął kroki w celu "złagodzenia" decyzji Gomułki: pierwsze strzały miały być oddawane w powietrze, potem w ziemię, następne - w nogi demonstrantów, a dopiero potem bezpośrednio w nich.
(PAP)

Niedziela, 2009-12-13

Stan wojenny - Polacy pamiętają

Mieszkańcy całej Polski oddali hołd ofiarom stanu wojennego. Oprócz oficjalnych uroczystości przygotowano - jak co roku - szereg inscenizacji, mających przypominać o wydarzeniach sprzed 28 lat.

Warszawa

W Warszawie w kilku punktach miasta pojawiły się patrole ZOMO. Na placu Zamkowym stanęli funkcjonariusze z tarczami oraz żołnierze z karabinami. Można było zobaczyć również milicyjne radiowozy - dużego fiata i Nysę. Nie zabrakło też koksowników, które rozpalili uczestnicy rekonstrukcji. Akcję "Młodzi Pamiętają" po raz piąty zorganizowała Fundacja "Odpowiedzialność Obywatelska".

W południe w kościele świętej Anny odprawiona została msza w intencji ofiar stanu wojennego. Natomiast przez cały dzień w Domu Spotkań z Historią można było zapoznać się z instalacją "Stan nasłuchu", wykorzystującą nieznane nagrania dźwiękowe Służby Bezpieczeństwa.

Po południu na Placu Zamkowym członkowie grup rekonstrukcyjnych z Fundacji Odpowiedzialność Obywatelska zaprezentowali inscenizację pacyfikacji demonstracji opozycjonistów przez ZOMO.

Kraków

W Nowej Hucie, pod pomnikiem Solidarności, kwiaty złożyły władze dzielnicy i byli opozycjoniści. Zaraz potem krakowska młodzież wzięła udział w grze plenerowej, przygotowanej przez Muzeum PRL-u. Uczestnicy wcielili się w rolę opozycjonistów, a ich zadaniem było między innymi wyprodukowanie i rozwieszenie ulotek, a także zdobycie i wywieszenie sztandaru w oknie jednego z nowohuckich mieszkań.

Po południu w muzeum, w dawnym kinie Światowid niedaleko Placu Centralnego otwarto wystawę pod tytułem "Wojna polsko-jaruzelska", która jest multimedialnym zapisem wspomnień z pierwszych godzin stanu wojennego.

Poznań

W Poznaniu delegacje Solidarności, byli internowani, politycy i mieszkańcy miasta oddali hołd ofiarom komunistycznego reżimu.

Msza święta w kościele ojców dominikanów zgromadziła wielu dawnych i obecnych działaczy Solidarności. Byli też ówcześni działacze studenckiej opozycji. Kwiaty złożono pod tablicami upamiętniającymi pomordowanych po 13 grudnia. Wielu obecnych wspominało dominikanina, ojca Honoriusza Kowalczyka, duszpasterza opozycji, który zginął w niewyjaśnionych okolicznościach.

Przy dźwiękach orkiestry zebrani przemaszerowali pod pomnik czerwca '56. To tam w latach 80. odbywały się demonstracje poznaniaków przeciwko rządom generała Jaruzelskiego.

Olsztyn

W Olsztynie na Placu Solidarności stanęło krzesło elektryczne. Uroczystość pod pomnikiem Wolności Ojczyzny zorganizował NSZZ Solidarność. Happening przygotowali członkowie Unii Polityki Realnej, którzy stali przed pomnikiem z płonącymi pochodniami. - Chcieliśmy przypomnieć o konieczności ukarania sprawców stanu wojennego - mówili.

W uroczystościach na placu Solidarności wzięło udział około 100 osób. Zebrani wysłuchali przygotowanego przez olsztyńską młodzież programu artystycznego. Po uroczystościach poczty sztandarowe oraz zebrani przemaszerowali do kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa, gdzie odprawiono mszę świętą.

Bydgoszcz

W Bydgoszczy uroczystości rozpoczęły się w przeddzień 28. rocznicy. W ratuszu zorganizowano otwarte spotkanie wspomnieniowe, a o północy na Starym Rynku odbył się happening.

Uczestnicy obchodów apelowali do prezydenta i parlamentu o zdegradowanie osób, odpowiedzialnych za wprowadzenie stanu wojennego.

Toruń

W Toruniu w odprawiono uroczystą mszę świętą. Wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski wręczył ordery dla zasłużonych działaczy opozycji.

Uczestnicy obchodów złożyli kwiaty pod tablicą Solidarności.

Ostrowiec Świętokrzyski

W Ostrowcu Świętokrzyskim odsłonięto pomnik upamiętniający strajk pracowników Huty Nowotki przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego w 1981 roku.

Lublin

W Lublinie odbyła się inscenizacja walk ulicznych demonstrantów z plutonami ZOMO. Po południu w kinie Apollo odbył się Koncert Pieśni Niepokornej. Można było także wysłuchać wspomnień jednego z internowanych po 13. grudnia.

13 grudnia 1981 r. o godzinie szóstej rano Polskie Radio nadało wystąpienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w którym informował on Polaków o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i wprowadzeniu na mocy dekretu Rady Państwa stanu wojennego na terenie całego kraju.

Władze komunistyczne jeszcze 12 grudnia przed północą rozpoczęły zatrzymywanie działaczy opozycji i "Solidarności". W ciągu kilku dni w 49 ośrodkach internowania umieszczono około 5 tys. osób. W ogromnej operacji policyjno-wojskowej użyto w sumie 70 tys. żołnierzy, 30 tys. milicjantów, 1.750 czołgów, 1.900 wozów bojowych i 9 tys. samochodów. Stan wojenny zniesiono 22 lipca 1983 r.
(IAR)

Nieziemskie odkrycie w CERN - dzięki Polakom

Nietypowa cząstka elementarna - mion - została zarejestrowana przez aparaturę pomiarową działającą przy akceleratorze LHC (Wielki Zderzacz Hadronów) w ośrodku badawczym CERN pod Genewą. Współtwórcami aparatury są warszawscy fizycy. Tego typu cząstek w normalnych warunkach nie ma na Ziemi.

Jak poinformował rzecznik Instytutu Problemów Jądrowych w Świerku dr Marek Pawłowski, ogromny kompleks detektorów o nazwie CMS zarejestrował wystrzelenie mionu z miejsca, w którym doszło do zderzenia protonów, przyspieszanych w akceleratorze. Oznacza to w uproszczeniu, że trakcie tych zderzeń rozbijają się wyjściowe cząstki - protony, a w ich miejsce powstają nowe - normalnie nieistniejące na Ziemi. Właśnie na takich zderzeniach zależy fizykom, którzy próbują doświadczalnie potwierdzić teorie o istnieniu nowych, nieznanych dotąd cząstek.

Kuzyni elektronów

- Miony to kuzyni elektronów: mają ten sam co one ładunek elektryczny, lecz masę ok. 200 razy większą - tłumaczy Pawłowski. Tego typu cząstek nie ma na Ziemi. Natomiast znajdują się w tzw. promieniowaniu kosmicznym. Potrafią one przenikać przez różne materiały, zatem niekiedy nawet umieszczone 100 m pod powierzchnią ziemi detektory w CERN "widzą" je. Tym razem jednak naukowcy są przekonani, że mion powstał w detektorze, a nie przyleciał z kosmosu. - Na szczęście miony wytworzone w LHC powinny rozbiegać się z wnętrza detektora na zewnątrz. I właśnie taki ślad udało nam się ostatnio zaobserwować - podkreśla dr Michał Szleper z Instytutu Problemów Jądrowych w Świerku.

Cząstkę udało się zaobserwować w piątek. Daje to naukowcom nadzieję na zarejestrowanie nie tylko samych mionów, ale również innych, nieznanych dotąd zjawisk.

Poza tym dowodzi, że skomplikowana aparatura, jaką jest CMS (Compact Muon Solenoid), działa poprawnie. W konstruowaniu tego zestawu detektorów, który wielkością przypomina kamienicę, brali udział warszawscy fizycy. Pomogli oni zrobić unikatowy system selekcjonujący zarejestrowane zjawiska, tak aby zapisywać dane tylko o najciekawszych. To bardzo istotne, bo z jednej strony naukowcy nie mogą pozwolić sobie na zarejestrowanie wszystkich pomiarów - z drugiej muszą mieć pewność, że nie przepadnie nic ważnego.

- Docelowo wiązki cząstek wewnątrz detektora CMS będą się przecinały 40 milionów razy na sekundę, a podczas każdego przecięcia dojdzie do 20-30 zderzeń. Ponieważ opis każdego zderzenia zajmuje około megabajta danych, przechowanie i przeanalizowanie tak gigantycznej ilości informacji nie byłoby możliwe. Większości przypadkom towarzyszą procesy doskonale znane fizykom, można więc było opracować system, który z każdych kilkudziesięciu tysięcy zdarzeń potrafi wyłowić jedno lub dwa warte zapisania - tłumaczy Pawłowski.

- W miarę jak akcelerator LHC startuje, obserwujemy rzeczy, które są znane fizykom od dobrych dziesiątków lat. Obserwując te zjawiska, potwierdzamy, że nasze urządzenia działają tak, jak powinny - powiedział fizyk w CERN, dr Piotr Traczyk. Ocenił, że zarejestrowanie mionu przez aparaturę pomiarową nie jest dla fizyków odkryciem, ale na pewno sukcesem.

- To, że w ubiegłym tygodniu zobaczyliśmy pierwszy mion w części detektora, to jest dla nas sukces. Ta część detektora - to układ konkretnie nakierowany na obserwację mionów. Został on zaprojektowany i wykonany przy współpracy fizyków warszawskich. To, że ten mion został zarejestrowany przez układ to znak dla nas, że działa on tak, jak powinien. Oznacza to, że ten układ jest przygotowany do dalszej pracy, robienia odkryć i patrzenia na coś, czego być może nie znamy - podkreślił Traczyk.

Wielki Zderzacz Hadronów

Wielki Zderzacz Hadronów (Large Hadron Collider - LHC) to kołowy akcelerator cząstek elementarnych, znajdujący się w ośrodku badawczym CERN pod Genewą. Obecne eksperymenty z udziałem akceleratora rozpoczęto w listopadzie, po przerwie spowodowanej awarią, której LHC uległ we wrześniu 2008 roku po zaledwie 9 dniach działania. Przy użyciu akceleratora naukowcy chcą m.in symulować warunki, które istniały we wszechświecie w niewyobrażalnie małym ułamku sekundy "dziesięć do minus 25 sekundy" po Wielkim Wybuchu. Badacze chcą też sprawdzić słuszność teorii o istnieniu tzw. cząstki Higgsa, której oddziaływania z innymi cząstkami miałyby wpływać na ich masę. Inne cele badawcze dotyczą m.in lepszego poznania dodatkowych wymiarów, zrozumienie asymetrii pomiędzy materią i antymaterią, a także lepsze zbadanie nowego stanu skupienia - plazmy kwarkowo-gluonowej.

LHC znajduje się w specjalnym kolistym tunelu umieszczonym 100 metrów pod ziemią. W 27-kilometrowej rurze za pomocą fal radiowych przyspieszane są dwie przeciwbieżne wiązki cząstek elementarnych (przeważnie protonów). Osiągają one niemal prędkość światła, a następnie zderzają się ze sobą, a w wyniku tego tworzą się inne cząstki. Do ich obserwacji służą (oprócz CMS) jeszcze trzy inne kompleksy detektorów, rozmieszczone na obwodzie akceleratora.
(PAP)

Sobota, 2009-12-12

Wajda i Łoziński zdobyli prestiżowe nagrody

Andrzej Wajda i Marcel Łoziński zdobyli Europejskie Nagrody Filmowe. Ceremonia wręczenia nagród Europejskiej Akademii Filmowej odbyła się w niemieckim Bochum.

Wajda otrzymał nagrodę Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI za swój ostatni film "Tatarak". Film Marcela Łozińskiego "Post restante" zdobył natomiast Europejską Nagrodę Filmową w kategorii filmu krótkometrażowego. "Post restante" opowiada historię listu napisanego do Pana Boga.

Marcel Łoziński powiedział, że to najważniejsza nagroda, jaką otrzymał. Ma ona szczególny wymiar, gdyż jest nagrodą dla kina niezależnego i swobodnego, nie podporządkowanego żadnym interesom politycznym czy finansowym.

Reżyser dodał, że Europejskie Nagrody Filmowe są odpowiednikiem Oscarów, nawet ceremonie wręczenia tych nagród są podobne. Jednak Oscary dostają głównie Amerykanie, a Europejska Nagroda Filmowa jest otwarta dla wszystkich - dodał Marcel Łoziński.

Za najlepszy film roku Europejska Akademia Filmowa uznała produkcję "Biała wstążka" w reżyserii Austriaka Michaela Haneke, uhonorowanego również nagrodami dla najlepszego reżysera i scenarzysty.

Wyróżnienie za najlepszą rolę męską odebrał Tahar Rahim za kreację w filmie "Prorok", zaś Kate Winslet za rolę w filmie "Lektor" uhonorowano nagrodą dla najlepszej aktorki.

Tegoroczną nagrodę publiczności przyznano zdobywcy ośmiu Oskarów, brytyjskiemu filmowi "Slumdog. Milioner z ulicy".

Europejskie Nagrody Filmowe przyznano po raz 22.
(IAR)

Pierwszy w Polsce Pomnik Ofiar Komunizmu w latach

Pomnik Ofiar Komunizmu w latach 1918-1989 uroczyście odsłonięto w Łodzi. To pierwszy tego rodzaju monument w w Polsce. Zdaniem prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego będzie on dla kolejnych generacji ważnym znakiem pamięci narodowej i zarazem ostrzeżeniem przed totalitarnymi ideologiami i systemami.

Uroczystości rozpoczęły się mszą św. w intencji ofiar komunizmu w kościele św. Teresy, której przewodniczył metropolita łódzki abp Władysław Ziółek.

Monument przedstawia postać orła wznoszącego się nad pękniętymi głazami, trzymającego w szponach rozerwane kraty. Poświęcony został pamięci m.in. mieszkańców dawnych Kresów Wschodnich, ofiarom bolszewickiej inwazji 1919-20, ofiarom zbrodni katyńskiej, ofiarom pacyfikacji protestów robotniczych na Wybrzeżu w Grudniu 1970 roku oraz działaczom "Solidarności" i ofiarom stanu wojennego pozbawionym życia, więzionym i represjonowanym.

W uroczystościach wzięli udział przedstawiciele rządu, władz miasta i województwa, kombatanci. W imieniu prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, który nie mógł przyjechać do Łodzi ze względu na stan zdrowia, w uroczystości uczestniczył zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Jacek Sasin. Minister odczytał list prezydenta skierowany do uczestników uroczystości, w którym Lech Kaczyński przypomniał, że odbywa się ona w przededniu 28. rocznicy wprowadzenia w Polsce stanu wojennego.

"Komunizm wyniszczał Polskę od środka"

- Dzisiaj wspominamy jednak nie tylko ofiary stanu wojennego ale także wszystkich Polaków, którzy w XX wieku doznali represji i prześladowań do jakich prowadziło urzeczywistnianie ideologii komunizmu - napisał prezydent L. Kaczyński.

Prezydent przypomniał, że w przyszłym roku będziemy obchodzić 60. rocznicę mordu w Katyniu. - Mord katyński to kulminacja i symbol wszystkich tych niezliczonych cierpień, jakie po 17 września 1939 roku wraz z agresją ZSRR spadła na Polaków i Rzeczpospolitą - napisał prezydent.

Zaznaczył, że po drugiej wojnie światowej komunizm był już nie tylko złowrogą siłą atakującą i wyniszczającą naród od zewnątrz, ale stał się systemem, który zaczął zatruwać i rujnować Polskę od środka. Podkreślił, że z komunistyczną władzą i aparatem przemocy polskie społeczeństwo nie pogodziło się nigdy. Dlatego historia PRL znaczona jest ponawiającymi się zrywami - Poznańskim Czerwcem 1956 roku, protestami studenckimi 1968 r., wydarzeniami na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku, strajkami w Ursusie, Radomiu i Płocku w 1976 roku i powstaniem wielkiego ruchu "Solidarności".

- Ta dziejowa sekwencja zrywów, strajków, protestów i najróżniejszych form oporu doprowadziła nas w końcu do zrzucenia jarzma komunizmu i odzyskania suwerennego i demokratycznego państwa. Choć od tego przełomu minęły już dwie dekady, do dzisiaj zmagamy się z konsekwencjami panowania w Polsce przez niemal pół wieku totalitarnego systemu, z ogromnymi stratami politycznymi, kulturalnymi i gospodarczymi - zaznaczył w liście Lech Kaczyński.

Dodał, że w niepodległej Polsce nie wolno nam zapominać, że nasza suwerenność wyrasta z odwagi tych wszystkich ludzi, którzy w obronie polskiej niepodległości gotowi byli zaryzykować swoją przyszłość, zdrowie a nierzadko nawet życie. Prezydent zaznaczył, że współczesne państwo Polskie oparte jest na fundamentach demokracji i praw człowieka, ale szacunek dla wywalczonej wolności wymaga jednak pamięci o jej źródłach.

- Dlatego musimy przypominać jakie są korzenie naszej wolności. Suwerenna Rzeczypospolita swoją tożsamość opiera na zerwaniu z komunizmem, na odrzuceniu jego totalitarnych praktyk. Ten fakt wraz z krzepnięciem demokratycznej Polski nie może być zamazywany czy ignorowany. Trzeba nazywać rzeczy po imieniu, pamiętać, ze państwo nie jest tylko efektem historycznych procesów, zaszłości, czy kompromisu, ale także świadomych wyborów ludzkiego sumienia - napisał L. Kaczyński.

Podziękował wszystkim, którzy przez swojej inicjatywy uczestniczą w podtrzymywaniu pamięci Polaków o własnej historii i zaangażowanym w budowę tego pomnika. Podkreślił, że to pierwszy tego typu monument w Polsce upamiętniający wszystkich obywateli RP, zarówno noszących mundur jak i ludność cywilną, zamordowanych i udręczonych przez komunistów na przestrzeni kilku pokoleń.

- Będzie on dla kolejnych generacji ważnym znakiem pamięci narodowej i zarazem ostrzeżeniem przed totalitarnymi ideologiami i systemami - napisał w liście Lech Kaczyński składają jednocześnie hołd wszystkim ofiarom komunizmu. - Oddajemy dziś cześć ich przywiązaniu do wolności, wierności, zasadom i miłości ojczyzny - podkreślił prezydent.

"20 lat musieliśmy czekać na ten pomnik"

Natomiast prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki zaznaczył, że aż 20 lat trzeba było czekać, żeby został odsłonięty pierwszy w Polsce pomnik Ofiar Komunizmu. - Stanął w miejscu właściwym, w środku Polski, naprzeciw budynku, który kiedyś był siedzibą jednego z najkrwawszych katów okresu komunistycznego - UB - mówił prezydent Łodzi.

Podkreślił, że pomnik ma być hołdem "tym którzy cierpieli, życie, krew oddali za wolną, niepodległą Polskę, za prawa człowieka w naszym kraju, za prawa gospodarzy w naszej ojczyźnie". "Ale ma także być ostrzeżeniem, by zło nigdy się nie odrodziło. I temu niech służy" - dodał Kropiwnicki.

Na zakończenie uroczystości odczytano apel pamięci i pod pomnikiem złożono kwiaty.Po południu w Teatrze Nowym kombatantom wręczone zostały odznaczenia państwowe i medale Pro Memoria.

Pomnik Ofiar Komunizmu stanął w alei Karola Anstadta na wprost budynku, w którym podczas II wojny światowej miało siedzibę gestapo, a w latach 1945 - 1956 - Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego. Obecnie budynek zajmuje XII Liceum Ogólnokształcące im. Stanisława Wyspiańskiego. Akt erekcyjny w miejscu budowy pomnika wmurowano 17 września 2008 roku, w 69. rocznicę agresji Związku Radzieckiego.

Jego budowa kosztowała 550 tys. zł. Blisko 57 tys. na ten cel przekazał społeczny komitet budowy pomnika, który m.in. sprzedawał cegiełki i zbierał datki do puszek. Jednym z ofiarodawców był prezydent Lech Kaczyński.

Jednym z pomysłodawców budowy pomnika był zmarły w kwietniu ub. roku senator Andrzej Ostoja-Owsiany, działacz opozycji demokratycznej w PRL, polityk i samorządowiec.
(PAP)

Piątek, 2009-12-11

Amerykańscy żołnierze przyjadą do Polski

W Warszawie została podpisana polsko-amerykańska umowa SOFA (Status of Forces Agreement). Jest to dokument, który określa zasady stacjonowania w naszym kraju amerykańskich żołnierzy. Umowę podpisali: minister obrony Bogdan Klich, szef MSZ Radosław Sikorski i amerykańska podsekretarz stanu Ellen Tauscher.

Podczas uroczystości podpisania umowy, minister obrony Bogdan Klich mówił, że dla Polski oznacza ona wzmocnienie bezpieczeństwa narodowego. Jak dodał, jest to ważny moment w bieżącej współpracy między Stanami Zjednoczonymi a Polską. W ocenie szefa MON, współpraca polsko-amerykańska ma jasną przyszłość.

Dwa tygodnie temu ustalono m.in., że żołnierze USA, którzy popełnią przestępstwo w Polsce, poza swoimi bazami, a nie będzie ono miało związku ze służbą, będą sądzeni przez polskie sądy. Była to jedna z kluczowych kwestii blokujących umowę SOFA. Spór dotyczył angielskiego słowa "respect", które ma szersze znaczenie niż polski wyraz „przestrzeganie” (w domyśle prawa). Tuż przed rozmowami Amerykanie nieoczekiwanie zmienili podejście do zapisów dotyczących jurysdykcji.

Do porozumienia zostanie dołączona tak zwana nota interpretacyjna, czyli dokument, który precyzuje, że wszelkie pojęcia tej umowy będą interpretowane według NATO-wskich reguł.

Porozumienie jest konieczne, by nad Wisłą pojawiły się amerykańskie baterie rakiet Patriot. Umowa SOFA, czyli Status of Forces Agreement, miała zostać podpisana w czwartek, ale do tego nie doszło.

W sierpniu ubiegłego roku Polska i Stany Zjednoczone podpisały umowę o umieszczeniu w Polsce elementów systemu obrony przeciwrakietowej. Polska stawiała warunek wzmocnienia krajowego systemu obrony powietrznej np. baterią przeciwlotniczą Patriot. Amerykanie - także po zmianie koncepcji tarczy - zapewniali, że zestaw Patriot będzie rotacyjnie stacjonować w Polsce. Umowa SOFA - Status of Forces Agreement - ma regulować zasady pobytu obsługi baterii Patriot i amerykańskiego personelu przebywającego w Polsce w ramach innych przedsięwzięć.
(IAR)

Tajemniczy skarb w Wałbrzychu będzie wykopany

Na przełomie maja i czerwca 2010 roku mają być wznowione w Wałbrzychu poszukiwania tunelu, w którym hitlerowcy ukryli pod koniec II wojny światowej pociąg z cennym ładunkiem.

Inicjatorem akcji jest Jerzy Rostkowski, autor książek o nazistowskich projektach. W pracach eksploratorskich mają go wspierać członkowie Sowiogórskiej Grupy Poszukiwawczej, działającej przy Sztolniach Walimskich.

- To interesujący temat, więc przyjęliśmy ofertę współpracy - mówi Piotr Kałuża, prezes SGP. - Teraz trzeba zdobyć wszystkie wymagane zezwolenia na prowadzenie prac, między innymi od Polskich Kolei Państwowych.

Przedstawiciele kolei zaznaczają, że nie będą robili przeszkód, pod warunkiem stosowania się do obowiązujących zasad bezpieczeństwa. - Osoby prowadzące poszukiwania będą musiały przejść przeszkolenie BHP - tłumaczy Krzysztof Wójcik z Zakładu Linii Kolejowych w Wałbrzychu. - Trzeba będzie także zawrzeć pisemną umowę, a nad całością prac musi czuwać wyznaczona przez nas osoba.

Siedem lat temu zgodę od PKP otrzymał już Tadeusz Słowikowski, emerytowany górnik i badacz tajemnic. Udało mu się wówczas dokopać do kamiennej budowli, która mogła być fragmentem wlotu tunelu. Poszukiwania przerwano, bo osuwająca się skarpa mogła zablokować linię kolejową Wałbrzych - Wrocław. - Jestem przekonany, że pociąg, który wyjechał ze Świebodzic i nie dotarł do Wałbrzycha, nadal stoi ukryty - mówi Słowikowski. - Moim zdaniem wiózł transport rudy wolframu bądź pociski bojowe.
(Polska Gazeta Wrocławska)

Czwartek, 2009-12-10

Nie będzie umowy o stacjonowaniu żołnierzy USA w Polsce

Ministerstwo Obrony Narodowej nie podpisze na razie umowy Status of Forces Agreement (SOFA) ze stroną amerykańską. Wiceminister obrony Stanisław Komorowski powiedział, że w piątek znów dojdzie do spotkania z przedstawicielami administracji USA w tej sprawie. Jeszcze dwa dni temu MON twierdziło, że podpisanie umowy to formalność.

We wtorek dokumenty zostały pozytywnie zaopiniowane przez polski rząd. Na czwartek rano była zaplanowana uroczystość podpisania dokumentów przez wiceszefa MON, Stanisława Komorowskiego i amerykańską podsekretarz stanu, Ellen Tauscher. Potem umowa miała trafić do parlamentu, który musi ratyfikować umowę. Nie trafi, bo wątpliwości zgłaszają Amerykanie.

Strona amerykańska jest niezadowolona z polskiej wersji dokumentu. Przedstawiciele Stanów Zjednoczonych dyskutują nad każdym, nawet najdrobniejszym zwrotem. Chodzi m.in. o zapis, że w razie popełnienia przestępstwa przez amerykańskiego wojskowego poza służbą i poza bazą pierwszeństwo miałby polski wymiar sprawiedliwości. Polska mogłaby jednak odstąpić od poddania winowajcy swojej jurysdykcji.

Umowa o warunkach stacjonowania amerykańskich żołnierzy w naszym kraju była negocjowana przez kilkanaście miesięcy. Eksperci z Polski i Stanów Zjednoczonych spotykali się na zmianę w Warszawie i Waszyngtonie. Ostateczne warunki udało się ustalić zaledwie kilka tygodni temu. Jak się okazało, nie do końca.

Wiceminister Komorowski w czwartek rano rozmawiał o umowie z podsekretarz stanu do spraw uzbrojenia i międzynarodowego bezpieczeństwa, Ellen Tauscher. Amerykańska polityk spotkała się też z szefem polskiej dyplomacji, Radosławem Sikorskim.

Umowa wiąże się z zapowiedzianym rotacyjnym stacjonowaniem w Polsce baterii obrony powietrznej Patriot. SOFA mogłaby w przyszłości regulować także inne przedsięwzięcia związane z pobytem w Polsce amerykańskich żołnierzy.
(IAR)

Tomasz Lis Dziennikarzem Roku 2009

Laureatem Grand Press w kategorii Dziennikarz roku 2009 został Tomasz Lis z TVP2. To nagroda za "profesjonalizm, promowanie światowych standardów pracy w mediach i przestrzeganie etycznych kanonów zawodu". Na kolejnych miejscach w tej kategorii znaleźli się: Ewa Ewart, Piotr Zaremba, Wojciech Jagielski i Anita Werner. Lis przekazał nagrodę - samochód Citroen - na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy Jurka Owsiaka.

Wśród laureatów znalazła się dziennikarka Studia Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia Magdalena Skawińska za reportaż radiowy pod tytułem "Libacja" . Wspomina on historię imprezy w redakcji "Przyjaciółki" w czerwcu 1967 roku, która - zmanipulowana - stała się pretekstem do antysemickich wystąpień I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki.

Nagrodzono także w kategorii News materiał Szymona Jadczaka i Macieja Kuciela "Dobre, bo szwedzkie" z TVN, w kategorii Dziennikarstwo śledcze nagrodzono artykuł "Jak zarabia Transparency International?" - Wojciecha Cieśli z "Dziennika". W kategorii Publicystyka wyróżniony został profesor Jan Hartman ("Tygodnik Powszechny") za materiał "Chciałbym być sobą". Nagroda za reportaż prasowy otrzymali Piotr Głuchowski i Marcin Kowalski z "Gazety Wyborczej". W kategorii dziennikarstwo specjalistyczne nagrodzono tekst "Kocham cię. Zabijmy męża" Magdaleny Grzebałkowskiej z "Gazety Wyborczej". Wśród wyróżnionych znalazł się także Michał Matys za reportaż w TVP1 "Kto pokazał tyłek Jaroszewiczowi?". Wyróżnienie otrzymał także wywiad Angeliki Kuźniak "Przećwiczyłam śmierć" z "Dużego Formatu".

W sumie do tegorocznego konkursu zgłoszono 626 materiałów dziennikarskich: prasowych, radiowych, telewizyjnych i internetowych. Zwycięzca w każdej kategorii otrzymał czek o równowartości 1000 euro, a Dziennikarz Roku - samochód.
(PAP)

Jasna Góra odsłania tajemnice

42,5 miliona złotych ma do wydania Jasna Góra na remont sanktuarium. W środę Bogdan Zdrojewski, minister kultury i dziedzictwa narodowego, przyjechał zobaczyć, jak wydawane są te pieniądze, bo to miliony unijne i jego resortu.

Z całej tej puli 35 milionów złotych to dotacja z funduszy europejskich, 5,5 mln to pomoc resortu kultury, a 2 mln dokładają mnisi ze swojej kasy. Te pieniądze są wydawane od 2007 roku w ramach projektu "Kompleksowa restauracja zabudowań Klasztoru Ojców Paulinów na Jasnej Górze 2007-2012".

- Widać, że jest tu tyle pracy do wykonania, że ojciec przeor na telefon komórkowy zareagował wyjściem z sali - zażartował minister Zdrojewski. - Jasna Góra nie tylko zasługuje i wymaga pomocy, ale to obowiązek inwestowania tutaj ze strony państwa polskiego. Każda złotówka wydana tu i teraz jest złotówką cennie zainwestowaną. Zasięg prac jest gigantyczny, 40 mln nie odzwierciedla ich zakresu. Są tutaj prowadzone prace odkrywkowe i archeologiczne - dodał.

- W ubiegłym roku klasztor odwiedziło ok. 4 milionów pątników - powiedział przeor klasztoru, o. Roman Majewski. - Tu nie sprzedaje się biletów, nie ma kas, tu splatają się wartości religijne, kulturowe i historyczne. Jasna Góra ma swoją misję, a ta wpisana jest w dzieje Kościoła katolickiego w Polsce. Jasna Góra to dziedzictwo narodowe, a paulini są jego stróżami.

Prace remontowe w klasztorze podzielono na trzy etapy. Pierwszy to rekonstrukcja i konserwacja budynków klasztornych. Drugi - konserwacja i remont bazyliki. Trzeci - budowa wjazdu na teren klasztoru od strony północnej.

- Wyremontowaliśmy już organistówkę, wymieniliśmy blachę miedzianą i więźbę dachową na północnych budynkach klasztornych - wylicza o. Czesław Brud, administrator klasztoru.

W czasie zdejmowania podłogi w kaplicy pojawiły się zasypane pomieszczenia z pierwotnego okresu istnienia klasztoru. Pod posadzką odkryto piec, który kiedyś metodą kanałową ogrzewał klasztor. Prawdopodobnie było to metoda stosowana również w średniowiecznych zamkach, m.in. w Malborku. To przełom XV i XVI wieku i na ten okres datowany jest odkryty w kaplicy piec. Będą w tym miejscu wystawione XVII- i XVIII-wieczne obrazy paulińskiej malarni, które umieszczone były kiedyś w ołtarzach bazyliki jasnogórskiej. A w samej bazylice, przy okazji remontu, archeolodzy też mają wielkie powody do radości. Pod posadzką bazyliki odkryto kryptę, a w niej cztery unikatowe trumny tzw. dłubanki. Do tej pory w Polsce odnaleziono tylko dwa podobne sarkofagi. W wydrążonych w pniach drzew trumnach odnaleziono szczątki czterech osób dorosłych i dziecka. Pod posadzką została odsłonięta nieznana krypta. Jest ona w całości wymurowana z kamienia wapiennego, łamanego na zaprawie wapiennej. Odsłoniło się również jej wnętrze ze sklepieniem łukowym. W krypcie znajdują się cztery trumny. Są to trumny dłubanki. Osobliwością jest to, że każda z nich jest oklejona od strony wieka i na bokach kilkoma warstwami płótna. Widać na zbliżeniu dokumentacji fotograficznej, że te warstwy zachodzą na siebie. Zauważyć można, że jej nici są grube, łączone masą klejącą. Na wiekach dwóch trumien zaznaczone są ćwiekami znaki krzyża.

Prace archeologiczne i remontowe na Jasnej Górze na dużą skalę zaczęły się w latach 90. ubiegłego wieku. Wcześniej państwo nie było zainteresowane finansowaniem badań i remontów w sanktuarium.

Od strony północno-zachodniej zrekonstruowano bastion św. Rocha. Fortyfikację wiernie odtworzono

Bastion wygląda tak, jak w czasie obrony przed Szwedami. Jest wieżyczka obserwacyjna, stanowiska artyleryjskie, na których znajdują się repliki armat, moździerzy, amunicji. Pod bastionem przed stuleciami znajdowały się kazamaty. Podczas robót rozbiórkowych ukazały się fragmenty dawnych przejść, pochylni. Tą drogą na bastion musieli przechodzić obrońcy klasztoru. Tędy też przetaczano działa. Fragmenty oryginalnych murów wyeksponowano. Można je teraz oglądać z góry, przez okna-świetliki.

Największą część pod wałami przeznaczono na salę zgromadzeń imienia ojca Augustyna Kordeckiego.
(Polska Dziennik Zachodni)

INDEX


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228