Polonia Winnipegu
 Numer 113

    11 lutego 2010      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu


INDEX

Powrót..

WIADOMOŚCI PROSTO Z POLSKI

Środa, 2010-02-10

Wstrząs w kopalni Rudna to samoistne tąpnięcie

Wtorkowy wstrząs, który miał miejsce w kopalni ZG Rudna w Polkowicach na głębokości ponad 900 metrów, to zdaniem komisji Okręgowego Urzędu Górniczego samoistne tąpnięcie - poinformowała rzeczniczka prasowa KGHM Polska Miedź S.A. Anna Osadczuk.

W wyniku tąpnięcia pod ziemią zginęło dwóch górników - operatorów maszyn górniczych: 43-letni mieszkaniec Polkowic i 27-letni głogowianin. Dwaj inni z poważnymi obrażeniami, ale niezagrażającymi życiu trafiło tuż po wstrząsie do szpitala. - Obecnie jeden z rannych ze złamaną nogę został wypisany do domu. Drugi ze wstrząsem mózgu pozostaje w szpitalu - mówiła Osadczuk.

W rejonie wstrząsu znajdowało się w sumie 15 górników, ale większość zdołała wydostać się samodzielnie na powierzchnię.

Do wstrząsu doszło po godz. 15:00 we wtorek i był to jeden z najsilniejszych wstrząsów w historii KGHM. W wyniku wstrząsu doszło do obsypania ociosów i zawału skał. Akcja ratunkowa trwała ponad 2,5 godziny.
(PAP)

90. rocznica zaślubin Polski z Bałtykiem

- Teraz wolne przed nami światy i wolne kraje. Żeglarz polski będzie mógł dzisiaj wszędzie dotrzeć pod znakiem Białego Orła, cały świat stoi mu otworem - tak w Pucku, 10 lutego 1920 roku mówił gen. Józef Haller. Tego dnia odbyły się symboliczne za zaślubiny Polski z morzem i nasze okręty wróciły na Bałtyk. Dziś mija 90 rocznica tych wydarzeń

Na mocy Traktatu Wersalskiego Polska odzyskała dostęp do Morza Bałtyckiego na odcinku 147 km: brzeg Półwyspu Helskiego - 74 km, morze otwarte - 24 km i brzeg Zatoki Puckiej - 49 km. W jej granicach nie znalazł się jednak żaden większy port. Gdańsk, miał być Wolnym Miastem, pozostającym pod protektoratem Ligi Narodów.

Obejmowanie przyznanych jej terenów Rzeczpospolita mogła rozpocząć dopiero po wejściu w życie postanowień wersalskich, tzn. od 10 stycznia 1920 r.

Na Pomorze wojska polskie wkroczyły 17 stycznia 1920 roku, 18 stycznia zajęły Toruń, 23 Grudziądz, a 10 lutego dotarły do wybrzeża morskiego.

Tego dnia w Pucku zorganizowano uroczystości symbolicznych zaślubin Polski z Bałtykiem.

Władze II Rzeczypospolitej nadały im wielką rangę. Dowódcy Frontu Pomorskiego gen. Józefowi Hallerowi towarzyszyła 20 osobowa delegacja Sejmu, przedstawiciele rządu, m.in. minister spraw wewnętrznych Stanisław Wojciechowski, wicepremier Wincenty Witos, wojewoda pomorski Maciej Rataj, kontradmirał Kazimierz Porębski oraz dyplomaci: szef misji brytyjskiej i attache wojenno-morski USA.

Pociąg specjalny z gośćmi przybył najpierw na dworzec gdański, gdzie starosta dr Józef Wybicki wręczył gen. Hallerowi dwa platynowe pierścienie wykonane specjalnie na ceremonię zaślubin z morzem na koszt gdańskiej Polonii. Później delegacja pojechała do Pucka.

Po uroczystości gen. Haller wjechał konno do morza i wrzucił w fale jeden z wręczonych mu platynowych pierścieni. Drugi założył sobie na palec.

Na pamiątkę zaślubin poświęcono i wbito w morze słup z wyrytym od strony morza orłem Jagiellonów, a od strony lądu z napisem - Roku Pańskiego 1920, 10 lutego Wojsko Polskie z gen. Józefem Hallerem na czele objęło na wieczyste posiadanie polskie morze.

Na zakończenie uroczystości podpisany został przez najważniejsze osobistości akt erekcyjny zaślubin Polski z morzem.
(PAP)

Wtorek, 2010-02-09

Powódź zagraża Polsce - służby w gotowości

Służby i administracja przygotowują się do ewentualnej powodzi. Gotowych jest 110 tysięcy ratowników Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego i 10 tys. żołnierzy jest gotowych do działania na wypadek zagrożenia powodzią w Polsce. Przygotowanych jest 92 tys. metrów rękawów przeciwpowodziowych, około 1300 łodzi, pontonów i motorówek, 6526 agregatów prądotwórczych i ponad 7,7 mln. worków na piasek.

Stan przygotowania służb do ewentualnego zagrożenia powodziowego przedstawiony został podczas roboczego spotkania zwołanego w poniedziałek (8 lutego) przez Jerzego Millera, ministra spraw wewnętrznych i administracji. W spotkaniu wzięli udział: sekretarz stanu w MSWiA Tomasz Siemoniak, podsekretarz stanu w MSWiA Zbigniew Sosnowski i przedstawiciele Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej, Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, Sił Zbrojnych RP, Wojewoda Mazowiecki oraz przedstawiciele służb podległych MSWiA.

W gotowości jest też 48 samolotów i śmigłowców Policji, Straży Granicznej, Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Wojsko ma do dyspozycji 2 416 jednostek różnego typu sprzętu specjalistycznego. W razie potrzeby może też użyć 41 śmigłowców i 2 samoloty.

Z analizy sytuacji hydrologicznej i prognoz meteorologicznych wynika, że w ciągu najbliższych 4 dni na terenie kraju nie powinno wystąpić zagrożenie powodziowe. 8 lutego takie informacje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej i Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej przekazał Jerzemu Millerowi ministrowi spraw wewnętrznych i administracji na roboczym spotkaniu zespołu ds. zagrożenia powodziowego - czytamy w komunikacie MSWiA.

Z informacji przekazanych przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wynika, że poziom wody w rzekach utrzyma się w obecnych strefach. Większe wahania stanu wody związane z występującymi zjawiskami lodowymi mogą wystąpić lokalnie.

W najbliższych dniach na terenie całego kraju spodziewane są opady śniegu, które 11 i 12 lutego będą miejscami intensywne.
(PAP)

Porozumienie gazowe z Rosją do zatwierdzenia

"Rzeczpospolita" obszernie opisuje kwestię zatwierdzenia przez Polskę porozumienia gazowego z Rosją. Dziennik podkreśla, że w środę umowę ma zatwierdzić rada nadzorcza Polskiego Górnictwa Gazowego Naftowego i Gazownictwa. We wtorek natomiast dokumenty będzie analizować Rada Ministrów.

Porozumienie PGNIG i Gazpromu jest warunkowe i może zacząć obowiązywać tylko jeśli władze obu spółek zatwierdzą je w ciągu dwóch tygodni. A ten termin upływa w czwartek.

Gazeta uspokaja jednak, że brak zgody rządu na umowę z Rosjanami jest mało prawdopodobny. Bez porozumienia z Rosją Polsce zabrakłoby bowiem w tym roku dwóch miliardów metrów sześciennych gazu, czyli około 15% całkowitego krajowego zużycia tego surowca.
(IAR)

Lifting stołecznego Dworca Centralnego za 22 mln zł

Sześć firm chce walczyć o kontrakt na lifting stołecznego Dworca Centralnego warty ok. 22 mln zł. PKP zaczęły zrywać umowy z właścicielami kebabów i budek z hot dogami. A projektant zmaga się z krytyką "gastronomiczną" - pisze "Życie Warszawy".

Według gazety, to pierwszy dotrzymany przez PKP termin dotyczący przebudowy warszawskich dworców na Euro 2012. W poniedziałek minął bowiem termin składania wniosków o udział w przetargu ograniczonym na lifting Dworca Centralnego, a kolejarze nie przesunęli go nawet o jeden dzień.

Zgłosiło się sześciu chętnych. Spośród nich PKP wytypują tych, z którymi chcą dalej współpracować. W przyszłym tygodniu wystąpią do nich o złożenie ofert. Kolejarze wycenili inwestycję na 22 mln zł.

W lutym powinniśmy dowiedzieć się, ile zażyczą sobie za nie wykonawcy. Już teraz jednak nie brakuje obaw, iż punktów gastronomicznych będzie na Centralnym za mało - czytamy w "Życiu Warszawy".
(PAP)

Poniedziałek, 2010-02-08

Zmarł Krzysztof Skubiszewski - pierwszy szef MSZ III RP

W Warszawie zmarł pierwszy minister spraw zagranicznych III RP prof. Krzysztof Skubiszewski - poinformowała Katolicka Agencja Informacyjna. Wybitny polski polityk i prawnik, szef dyplomacji w 1989-1993 miał 83 lata.

Twórca dyplomacji niepodległej Polski

- Prof. Skubiszewski stworzył od podstaw fachową, podmiotową politykę zagraniczną. Dokonał jej trwałej reorientacji w kierunku zachodnim. Działał w bardzo trudnych warunkach, bo po stronie polskiej brakowało konsensusu, gdzie ta polityka powinna być zakotwiczona, kiedy wciąż istniał Związek Radziecki, a na terytorium polskim stacjonowały wojska radzieckie – mówi w rozmowie z Wirtualną Dariusz Rosati, były minister spraw zagranicznych w rządach Józefa Oleksego i Włodzimierza Cimoszewicza. Jak dodaje prof. Skubiszewski prowadził polską politykę zagraniczną w sposób zręczny i skuteczny. - To była polityka pozbawiona naiwnego romantyzmu wynikającego z odzyskania niepodległości, konsekwentnie zmierzająca do uzyskania członkostwa w strukturach NATO i Unii Europejskiej - tłumaczy Wirtualnej Polsce Rosati.

- Prof. Skubiszewski urzędował w czterech rządach, co świadczy o tym, że ludzie z różnych opcji politycznych go akceptowali. Wymienił w MSZ kadry, przy czym udało mu się uniknąć w resorcie rewolucji bolszewickiej. Zachował osoby kompetentne, jednocześnie otwierając szeroko drzwi dla nowych kadr – opowiada Rosati.

Dżentelmen starej daty

Jakim człowiekiem był prywatnie? - To była szczególna postać, profesor starej daty. Chodził w muszce, a nie w krawacie, niczym angielski dżentelmen. Hołdował dyplomacji bezpośredniej, od telefonów, wolał kontakt osobisty. Był bardzo szanowany również ze względu na swoje kompetencje i wiedzę z zakresu prawa międzynarodowego. To nie był człowiek szczególnie towarzyski, stwarzał dystans, ale w dyplomacji nie było to wadą, ale w wielu momentach zaletą – wspomina Dariusz Rosati.

Prezydent Lech Kaczyński powiedział, że prof. Krzysztof Skubiszewski, jako pierwszy minister spraw zagranicznych III RP, działał w "bardzo trudnych okolicznościach", a mimo to "podstawowe działania zostały spełnione".

Lech Kaczyński podkreślił w TVP INFO, że Skubiszewski był pierwszym szefem dyplomacji III RP. - Cześć Jego pamięci - mówił.

- Wiem, że działał w bardzo trudnych okolicznościach i że podstawowe zadania zostały spełnione. Układ Warszawski został rozwiązany, RWPG (Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej) również i było już blisko ostatecznego wycofania wojsk najpierw radzieckich, a później już rosyjskich z Polski - powiedział prezydent.

Jak wspominał, profesora Skubiszewskiego poznał osobiście w roku 1991, w marcu. - Natomiast, kto to jest profesor Skubiszewski wiedziałem od bardzo wielu lat, ponieważ to był wybitny, jeden z najwybitniejszych na świecie specjalistów od prawa międzynarodowego - dodał.

- Jako człowieka wspominam go, jako takiego poznańskiego profesora, czyli dość zdystansowanego, bardzo grzecznego wobec współpracowników, jednocześnie bardzo grzecznego, robiącego takie, nazwałbym, dojrzałe wrażenie - on był wtedy mniej więcej w tym wieku co ja dzisiaj - mówił Lech Kaczyński.

Krzysztof Jan Skubiszewski urodził się 8 października 1926 roku w Poznaniu Ukończył Wydział Prawno-Ekonomiczny Uniwersytetu Poznańskiego i otrzymał nominację profesorską w dziedzinie prawa międzynarodowego. Odbył studia uzupełniające w Europejskim Centrum Uniwersytetu w Nancy i Harvard University w Cambridge (Stany Zjednoczone). Wykładał we Francji, USA, Wielkiej Brytanii u Szwajcarii. Jest autorem wielu prac naukowych i opracowań. W latach 1981-1984 był członkiem Prymasowskiej Rady Społecznej a w latach 1986-1989 Rady Konsultacyjnej przy przewodniczącym Rady Państwa PRL.

Działał w ,,Solidarności" oraz Wielkopolskim Klubie Politycznym "Ład i Wolność". 13 września 1989 r. został powołany na stanowisko ministra spraw zagranicznych w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. Później funkcję szefa polskiej dyplomacji pełnił w rządach Krzysztofa Bieleckiego oraz Hanny Suchockiej - do października 1993 r., pozostając politykiem bezpartyjnym.

Krzysztof Skubiszewski był autorem prężnej polityki na rzecz pojednania polsko-niemieckiego. To m. in. dzięki jego inicjatywie podpisano układ graniczny z Niemcami w 1990 r. a rok później został podpisany inny ważny dokument, Traktat polsko-niemiecki o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy. Krzysztof Skubiszewski położył także podwaliny pod powstanie Trójkąta Weimarskiego, czyli organizacji trzech państw europejskich: Niemiec, Francji i Polski, co znacznie wzmocniło pozycję Polski w Europie i pomogło jej zbliżyć się do krajów Zachodnich. Jego działalność na początku lat 90. była także wstępem do rozpoczęcia polskiej drogi do NATO i Unii Europejskiej.

Krzysztof Skubiszewski od 2002 r. był członkiem Papieskiej Akademii Nauk Społecznych. Został uhonorowany doktoratami honoris causa kilku uniwersytetów, kawalerem najwyższych odznaczeń polskich i międzynarodowych, wśród nich Orderu Orła Białego i Krzyża Zasługi Republiki Federalnej Niemiec. Po odejściu ze stanowiska szefa polskiej dyplomacji został przewodniczącym US-Iran Claims Tribunal oraz sędzią ad hoc Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze.

Od 2002 r. był członkiem Papieskiej Akademii Nauk Społecznych. Wspólnie z Hansem-Dietrichem Genscherem otrzymał też prestiżową nagrodę ministrów spraw zagranicznych Polski i Niemiec, ustanowioną w 1993 r. W 2005 został uhonorowany polsko-niemiecką nagrodą Pomerania Nostra. 13 listopada 2009 r. w uznaniu wybitnych zasług dla polskiej służby zagranicznej i dorobku naukowego na arenie międzynarodowej otrzymał Odznakę Honorową "Bene Merito".
(IAR)

Fenomen spotykany tylko w Polsce

Polska ma najwięcej zakonników w całej Europie - powiedział sekretarz generalny Konferencji Przełożonych Wyższych Zakonów Męskich w Polsce, o. Kazimierz Malinowski, przed rozpoczęciem obrad w Częstochowie przedstawicieli zakonów z całej Europy.

Przez najbliższy tydzień, po raz pierwszy w Polsce, obradować będą wyżsi przełożeni zakonów z 25 krajów Europy. Zbiorą się pod przewodnim hasłem "Życie zakonne w Europie: historie pełne nadziei, nadzieją dla historii".

Polska Agencja Prasowa: Dlaczego na spotkanie reprezentantów Unii Konferencji Europejskich Przełożonych Wyższych (UCESM) wybrano Polskę?

O. Malinowski: Przedstawiciele zakonów z całej Europy przyjeżdżają do nas między innymi po to, żeby zobaczyć polski fenomen życia zakonnego. Mimo postępującego w Europie spadku w ostatnich latach powołań zakonnych, w Polsce zainteresowanie różnymi formami życia konsekrowanego w sumie prawie nie maleje. Liczba braci czy sióstr w niektórych zgromadzeniach wręcz wzrasta.

Według danych Komisji Konferencji Episkopatu Polski ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, na terenie Polski w 239 instytutach i zgromadzeniach zakonnych żyje ok. 40 tys. osób konsekrowanych. Jest 60 wspólnot męskich i 144 żeńskie. Około tysiąca osób jest członkami 35 instytutów świeckich - najmłodszej formy życia konsekrowanego. Choć w niektórych zakonach żeńskich odnotowano znaczący spadek powołań, to np. liczba karmelitanek bosych wzrosła w przez ostatnie cztery lata z 406 do 464.

Przedstawiciele UCESM chcieli już dużo wcześniej spotkać się w naszym kraju, ale były pewne kłopoty organizacyjne, gdyż nie jest łatwo zorganizować konferencję dla ponad stu osób w warunkach kościelnych. Tym razem się udało i odbędzie się ona w Wyższym Seminarium Duchownym w Częstochowie.

Jaki jest główny cel spotkania w Częstochowie?

- Chodzi przede wszystkim o znalezienie odpowiedzi na pytanie, jakie jest miejsce zakonów w dzisiejszej Europie, która coraz bardziej się laicyzuje. Życie zakonne jest jakąś formą nadziei dla Europy. Jego świadectwo może sprawić, że ludzie w Europie zrozumieją wartość bycia z Bogiem w swym codziennym życiu. Istotą życia konsekrowanego jest bowiem żyć na co dzień Bogiem i dawać temu świadectwo.

Czy UCESM, jako organizacja o charakterze kontynentalnym, skupiająca 37 krajowych Konferencji Przełożonych Wyższych z 25 krajów reprezentujących ok. 400 tys. zakonników i zakonnice Europy, w jakiś sposób współpracuje z organami Unii Europejskiej?

- Oczywiście, że tak. Świadczy o tym nawet to, że ma ona swoją siedzibę w bezpośredniej bliskości z siedzibą UE, w Brukseli. Zakony zawsze były otwarte na współpracę z UE i próbują wnieść swoje przysłowiowe trzy grosze w sposoby funkcjonowania UE, przypominając o podstawowych zasadach życia społecznego. Nie zawsze jednak spotykamy się z pozytywną odpowiedzią ze strony urzędników tej wielkiej struktury, jaką jest Unia Europejska. Jesteśmy realistami i wiemy, że ta współpraca, choć trudna, jest konieczna, jeśli chcemy, żeby Europa zachowała swoją tożsamość, swoje korzenie, z których wyrosła.
Rozmawiał: Stanisław Karnacewicz (PAP)

Niedziela, 2010-02-07

Szef kancelarii prezydenta z wizytą w USA

Relacje między Polską, Europą i USA oraz przyszłość NATO - to główne tematy rozmów szefa kancelarii prezydenta Władysława Stasiaka podczas rozpoczynającej się w niedzielę wizyty w Stanach Zjednoczonych.

Kancelaria zapowiada na swojej stronie internetowej, że Stasiak spotka się w Waszyngtonie z dyrektorką z Rady Bezpieczeństwa Narodowego Elizabeth Sherwood-Randall.

"Rozmowa dotyczyć będzie roli Polski i Europy Środkowo-Wschodniej w relacjach transatlantyckich, wzmocnienia procesów demokratycznych i modernizacyjnych państw postkomunistycznych, ale również bezpieczeństwa energetycznego i przyszłości NATO" - czytamy w informacji KPRP.

Również w stolicy USA odbędą się spotkania z kongresmanami, prof. Zbigniewem Brzezińskim, dyrektorem Center for Transatlantic Relations Danem Hamiltonem oraz ekspertami Center for European Policy Analysis.

W planach jest także obiad roboczy nt. znaczenia Europy Środkowej w polskiej i amerykańskiej polityce zagranicznej, organizowany przez Heritage Foundation.

W imieniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego Stasiak wręczy odznaczenia państwowe działaczom Fundacji Fulbrighta, zaś podczas spotkania z waszyngtońską Polonią - odznaczy o. Jana Fiedurkowa.

Na zakończenie wizyty planowane jest złożenie wieńca pod Pomnikiem Żołnierza Polskiego w Doylestown w Pensylwanii.
(PAP)

Niezwykłe znalezisko na Mazurach - nurkowie zaskoczeni

Nurkowie ze straży pożarnej w Giżycku i mazurskiego WOPR zlokalizowali na dnie Niegocina drewnianą barkę, której długość przekracza 17 metrów. Szacują, że może mieć ok. stu lat i jest zapewne jedynym tego typu wrakiem znalezionym na dnie mazurskich jezior. Odnalezienie barki było dla nurków sporym zaskoczeniem; przez długi czas informacja ta była ukrywana.

Nurkowie odkryli barkę kilka miesięcy temu, ale informację o jej znalezieniu i zlokalizowaniu starali się utrzymać w tajemnicy. Jak powiedział Adam Kowalewski z mazurskiego WOPR, leży ona na szlaku żeglownym i w sezonie niebezpiecznie byłoby schodzić w tym miejscu pod wodę. - A wiadomo, że taka informacja kusi wielu - dodał Kowalewski.

Sami nurkowie zaczęli dokładnie przyglądać się barce późną jesienią i zimą - trenując nurkowanie pod lodem schodzą, by ją oglądać, mierzyć. - Barka ma 17,5 metra długości i ok. 3 metrów szerokości, wysokość burty to 2 metry. Doliczyliśmy się, że ma 10 wręgów, a rufa jest typu szpitgat, to znaczy wygląda tak samo jak dziób - powiedział Kowalewski. Dodał, że barka jest zakopana w mule, leży na głębokości od 13,5 do 17 metrów. Nurkowie nadal nie zdradzają jej dokładnego położenia.

Jeden z nurków jednak sfotografował barkę, a zdjęcia trafiły na portale dla miłośników Mazur i wywołały wiele dyskusji. Ich użytkownicy dotarli do przedwojennych widokówek, na których uwieczniono pływające po jeziorach barki - dyskutanci zastanawiają się, jak odnaleziona barka mogła wyglądać, spekulują, czy nie jest to jedna z tych, przedstawionych na fotografiach.

- Choć oficjalnie o barce się nie mówi, wtajemniczeni już o niej wiedzą. Są to nurkowie, którzy znają Mazury, umieją nurkować w tych wodach. Pewnie niedługo to grono jeszcze się powiększy, bo jest to nie lada atrakcja - powiedział Marcin Kędzierski z Centrum Promocji i Informacji Turystycznej w Giżycku.

O swoim odkryciu nurkowie poinformowali archeologów z gdyńskiego muzeum morskiego, ale ci na razie nie mają funduszy na przebadanie barki.

Na dnie mazurskich jezior zatopionych jest kilka zlokalizowanych obiektów: na Mamrach na głębokości 33 metrów przed laty celowo zatopiono łódkę "Arabella", na którą schodzą nurkowie; na Niegocinie na 17 metrach jest żaglówka, a na Kisajnie metalowy wrak. O tych obiektach nurkowie wiedzieli jednak od dawna, odnalezienie barki było zaskoczeniem.
(PAP)

Sobota, 22010-02-06

Pierwszy taki zabieg w Polsce - "nowe życie" dla 24-latka

24-letni mężczyzna ze zmiażdżoną w wypadku klatką piersiową ma szanse na uniknięcie inwalidztwa i szybszy powrót do zdrowia. W sobotę w szpitalu im. św. Barbary w Sosnowcu lekarze za pomocą tytanowych listew ustabilizowali trzy jego żebra. Był to pierwszy zabieg mnogiej stabilizacji żeber w Polsce.

Rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu Mirosław Rusecki powiedział, że poddany operacji pacjent został poszkodowany wypadku komunikacyjnym. Leżał na OIOM-ie ze zmiażdżoną klatką piersiową. Miał złamanych osiem żeber i stłuczone narządy wewnętrzne.

- Klatka piersiowa była niestabilna, nie było rusztowania kostnego, żebrowego, które umożliwiałoby normalną pracę płuca i by je chroniło. Kawałki żeber były dodatkowo powbijane do płuca - powiedział ordynator Oddziału Pulmonologii w szpitalu im. św. Barbary dr Tadeusz Bold.

Lekarze najpierw usunęli odłamki żeber z płuc i zszyli rany. Później za pomocą nowego w Polce systemu listew tytanowych usztywnili żebra i połączyli połamane kości, aby ustabilizować klatkę piersiową. Do usztywnienia klatki piersiowej wystarczyło ustabilizować trzy żebra. Operacja trwała kilka godzin.

Jak mówi dr Bold, dotychczas pacjentów w takim stanie leczyło się za pomocą respiratora - wysokimi ciśnieniami "nadmuchiwało się" pacjenta od środka, oczekując na zrośnięcie się żeber. Trwało to kilka tygodni i wiązało się z ryzykiem powikłań.

W przypadku 24-latka takie leczenie nie przyniosłoby oczekiwanych efektów. Miałby częściowo niestabilną klatkę piersiową i byłby inwalidą oddechowym. - Trudno powiedzieć, na ile w ogóle byłby wydolny oddechowo, żeby się poruszać, czy wykonywać jakąkolwiek pracę. Prawdopodobnie byłby inwalidą do końca życia. Stwarzamy mu szansę na szybsze zdrowienie i w ogóle na wyzdrowienie - podkreślił dr Bold.

Była to druga tego typu operacja w Polsce, ale po raz pierwszy jednorazowo połączono więcej niż jedno żebro. Obu zabiegów dokonał dr Krzysztof Bruliński - ordynator Oddziału Chirurgii Klatki Piersiowej w Specjalistycznym Zespole Chorób Płuc i Gruźlicy w Bystrej Śląskiej.
(PAP)


Na cześć Chopina wyprodukowali ekskluzywne wina

Dla uczczenia 200. rocznicy urodzin Fryderyka Chopina dom winiarski Vizar wyprodukował na cześć kompozytora krótką serię ekskluzywnych win o nazwie "Preludium", "Sonata" i "Scherzo". Pierwszy toast wzniesiono w piwnicach winiarskich Vizar koło Valladolid w Hiszpanii.

Podczas uroczystości, która odbyła sie z inicjatywy ambasady RP, hiszpański pianista Manuel Jesus Corbacho wykonał kilka utworów Fryderyka Chopina.

- Kiedy pije się dobre wino, trzeba także posłuchać niebiańskiej muzyki, a taką jest właśnie muzyka Chopina - powiedział przedstawiciel Domu Vizar, Jesus Zarzuela Vaquerizo.

"Muzyka to uniwersalny język, który rozumiemy niezależnie od naszego pochodzenia - stwierdził ambasador RP Ryszard Schnepf. Muzyka ułatwia komunikowanie, podobnie jak wino, dzięki któremu stajemy się bardziej otwarci i bardziej przyjaźni".

Ambasador podziękował domowi winiarskiemu, "dzięki któremu toasty na cześć genialnego Polaka w 200. rocznicę jego urodzin będą wznoszone ekskluzywnym winem". Przed uroczystym toastem, na beczkach z "winem chopinowskim" złożyli podpisy m. in. ambasador RP, wicepremier lokalnego rządu Kastylii i Leon, burmistrz Valladolid.

Specjalne wina otrzymały etykiety - Vizar Seleccion Especial 2006 Sonata, Syrah 2007 Preludium i Vizar Roble 2007 Scherzo.
(PAP)

70 lat temu powstało getto w Łodzi

8 lutego 1940 r. ukazało się zarządzenie prezydenta policji Johanna Schäfera o powstaniu w Łodzi wydzielonej dzielnicy mieszkaniowej dla Żydów. Getto Łódzkie było drugim co do wielkości gettem utworzonym przez Niemców w Polsce, a jednocześnie tym, z którego ocalało najwięcej Żydów. Według różnych źródeł, spośród przebywających w nim ponad 200 tys. osób przeżyło od 5 do 12 tys.

W okresie międzywojennym Łódź była drugim, co do wielkości, po Warszawie, skupiskiem żydowskim w Polsce. W 1939 r. mieszkało tu 233 tys. Żydów, co stanowiło prawie 35% mieszkańców. Zaraz po wybuchu II wojny światowej kilkadziesiąt tysięcy łódzkich Żydów uciekło na Wschód. Ci, którzy pozostali narażeni byli na prześladowania.

W ciągu pierwszych kilku miesięcy trwania wojny co chwila pojawiały się obwieszczenia oznajmiające kolejne zakazy i nakazy, którymi objęci byli Żydzi. Władze okupacyjne dążyły do całkowitego wyodrębnienia i wyłączenia ich ze społeczności oraz ograniczenia im swobody poruszania się.

Już w grudniu 1939 r. Niemcy mówili o konieczności utworzenia w Łodzi odrębnej dzielnicy dla Żydów. Ostatecznie decyzję o jej powstaniu podjęto na początku 1940 r.

8 lutego 1940 r. na łamach gazety "Lodscher Zeitung" ukazało się zarządzenie prezydenta policji Johanna Schäfera o utworzeniu w mieście wydzielonej dzielnicy mieszkaniowej dla Żydów. Do zarządzenia dołączono jej szczegółowy plan.

W tym samym miesiącu zaczęto tworzyć w mieście getto, które było pierwszym gettem na ziemiach polskich włączonych do Rzeszy.

Żydzi musieli opuścić swoje mieszkania, sklepy, fabryki. Zamieszkali w najbardziej zaniedbanej części Bałut i Starego Miasta.

30 kwietnia 1940 r. nastąpiło całkowite odizolowanie getta od reszty miasta; na obszarze ponad 4 km kw. zamknięto ponad 160 tys. ludzi. Łódź nosiła już wówczas nadaną przez Niemców nazwę Litzmannstadt. Getto otoczono zasiekami z drutów kolczastych. Wyburzono wiele domów przylegających do jego terenu. Na Przełożonego Starszeństwa Żydów hitlerowcy wybrali Chaima Mordechaja Rumkowskiego, ze strony niemieckiej gettem zarządzał kupiec z Bremy - Hans Biebow.

Jesienią 1941 r. przywieziono do getta około 20 tys. Żydów z Europy Zachodniej. Później przywieziono jeszcze 17 tys. Żydów z okolicznych miast m.in. Brzezin, Pabianic i Ozorkowa. Łącznie w czasie istnienia "dzielnicy zamkniętej" przebywało w niej ok. 220 tys. osób. Do getta trafiło wielu żydowskich intelektualistów z Polski, Niemiec, Austrii i Luksemburga. Więziono tutaj m.in. dwie siostry Franza Kafki, które później zagazowano w Chełmnie nad Nerem.

Getto w Łodzi było wielkim ośrodkiem przemysłowym, w którym działało prawie 100 fabryk produkujących na potrzeby Rzeszy. Żydzi z łódzkiego getta szyli mundury, czapki, obuwie i plecaki dla armii niemieckiej. Produkowali też bieliznę, meble, a nawet zabawki. Gotowe produkty Niemcy wywozili i sprzedawali. Z tego względu łódzkie getto było najdłużej istniejącym na ziemiach polskich, pozostałe zostały zlikwidowane w 1942 i 1943 r.

Żydzi żyli w fatalnych warunkach. Umierali z wycieńczenia i chorób, ale przede wszystkim z głodu. W sumie w getcie zmarło ponad 45 tys. osób.

Od stycznia 1942 r. rozpoczęły się masowe deportacje Żydów do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem. Do maja 1943 r. zagazowano tam ponad 57 tys. osób. Kolejne deportacje nastąpiły we wrześniu. Wywieziono wówczas do Chełmna ponad 15 tys. osób - dzieci do 10 lat i osoby powyżej 65. roku życia. Kolejne transporty wznowiono w czerwcu 1944 r. Najpierw do Chełmna, później do obozu Auschwitz-Birkenau.

Całkowita likwidacja getta nastąpiła w sierpniu 1944 r. Ostatni transport wyjechał z Łodzi do KL Auschwitz 29 sierpnia 1944 r. Z ponad 70 tys. osób, które jeszcze w lipcu były w Łodzi, ponad 60 tys. zamordowano w komorach gazowych Auschwitz, zaś setki trafiły do obozów pracy na terenie Rzeszy.

W granicach getta Niemcy utworzyli również obóz dla Romów oraz dla dzieci i młodzieży polskiej. Pierwszy z nich powstał w połowie września 1941 r. W kwadracie obecnych ulic: Wojska Polskiego, Głowackiego, Starosikawskiej i Obrońców Westerplatte zamknięto ponad 5 tys. Romów z Austrii. Warunki, w których przebywali Romowie spowodowały wybuch epidemii tyfusu. Zmarło wówczas lub zostało straconych ponad 700 osób.

W styczniu 1942 r. władze niemieckie podjęły decyzję o likwidacji obozu, co dla Romów oznaczało śmierć. Od 5 do 12 stycznia 1942 r. 4300 mężczyzn, kobiet i dzieci z łódzkiego getta wywieziono do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem. Tam zostali zagazowani w przystosowanych do masowych mordów samochodach.

Obóz dla dzieci i młodzieży polskiej przy ul. Przemysłowej zaczął funkcjonować w grudniu 1942 r. Więźniowie mieli od 8 do 16 lat. Byli to m.in. bezdomni, małoletni z sierocińców i zakładów wychowawczych. Sporą grupę stanowili małoletni oskarżeni o współdziałanie z ruchem oporu, nielegalny handel. Warunki pobytu w obozie były ciężkie i prowadziły do biologicznego wyniszczenia. Wielu przebywających tam więźniów zmarło z powodu głodu, chorób czy pobicia przez niemieckich funkcjonariuszy.

Getto Łódzkie było drugim co do wielkości gettem w Polsce, a jednocześnie tym gettem, z którego ocalało najwięcej Żydów. Szczególną rolę w nim odgrywał Przełożony Starszeństwa Żydów Chaim Rumkowski. Zdaniem Juliana Baranowskiego, autora vademecum o Litzmannstadt Getto, nie ma wśród badaczy holokaustu jednakowej oceny tej postaci. Jedni czynią z niego kolaboranta i widzą osobę współodpowiedzialną za przekształcenie getta w obóz pracy niewolniczej, obciążają go winą za szerzenie "iluzji na przeżycie" oraz za pomoc przy organizacji transportów do obozów zagłady.

Inni uważają, że Rumkowski realizował jedyną z możliwych politykę przetrwania, polegającą na przekształceniu getta w placówkę niezbędną gospodarce Rzeszy. Szacuje się, że Niemcy zarobili na Litzmannstadt Getto ponad 100 mln marek. Dzięki temu łódzkie getto było utrzymywane niemal do końca wojny.

Pisze m.in. o tym również w swoich wspomnieniach "Byłam sekretarką Rumkowskiego" Estera Daum. Jak wspomina, pracując nad książką do końca nie potrafiła zdecydować, jak oceniać Rumkowskiego. "Z zimna krwią współpracował z Niemcami, własnymi rękami wysłał dziesiątki tysięcy ludzi na śmierć, był potwornym megalomanem opętanym żądzą wielkości, ale jednocześnie, gdyby nie jego działalność, łódzkie getto spotkałby ten sam los, co inne żydowskie społeczności - zginęliby niemal wszyscy" - napisała.

Ze wspomnień można się też dowiedzieć, że Rumkowski i jego żona mogli się uratować od wywózki do Auschwitz - mieli tzw. list żelazny. Jednak Rumkowski zdecydował się wsiąść do wagonu razem ze swoim bratem i jego żoną, których ocalić nie mógł. Jechał razem z innymi Żydami zatłoczonym bydlęcym wagonem, a nie jak głosi pośmiertna legenda - luksusową salonką. Zginął w Auschwitz.

Szef administracji niemieckiej Litzmannstadt Getto Hans Biebow został po wojnie schwytany przez aliantów i wydany polskim władzom. Jego proces toczył się przed łódzkim sądem. Sąd uznał go winnym zbrodni ludobójstwa i skazał go na karę śmierci. Został powieszony w kwietniu 1947 r. Jego zwłoki przekazano na potrzeby ówczesnej Akademii Medycznej.
(PAP)

Piątek, 2010-02-05

Lech Wałęsa dla WP: oto jedyna zaleta komisji...

Nie komentuję prac komisji hazardowej. Od dawna twierdzę, że komisje takie są bezcelowe. Ale obecna pokazuje jedną ważną rzecz. Polacy mogą zobaczyć, o jaką Polskę i jaką politykę chodzi liderom dwóch największych partii.

Już dawno mówiłem, że komisje niczego nie poprawiają i nie wyjaśniają spraw. To tylko spektakl polityczny i medialny. Kiedy powstała kilka lat temu pierwsza komisja śledcza, przewidywałem, że za chwilę powstawać będą kolejne - tak się stało - a później następne podkomisje i nadkomisje do zbadania działań komisji. Ktoś chyba zapomniał, że od wyjaśniania spraw, przestępstw i działań śledczych są odpowiednie organy i wymiar sprawiedliwości. One w demokratycznym państwie są powołane do rozstrzygania i nakładania kar. Stało się inaczej, stają się śledczymi posłowie i udają, że chcą coś ustalić. W efekty nie wierzę, co już widać.

Ale jest jedna korzyść z pracy komisji hazardowej. Stała się miejscem zderzenia dwóch innych wizji świata i polityki. Wczoraj premier Tusk pokazał nie tylko niezłą kondycję i wytrwałość - oj, wiem coś o tym, jakie końskie zdrowie trzeba mieć w polityce. Pokazał też, że biorąc pełną odpowiedzialność za państwo, można mieć też jakieś zaufanie do ludzi. Że nie trzeba we wszystkich widzieć spiskowców, agentów, zbrodniarzy, że nie każde złamanie prawa jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa. To wizja państwa rozsądnego, dialogowego. Państwa, które chce pełnić swoje role, chronić obywateli, egzekwować prawo, ale nie chce wszystkim centralnie sterować i wszystkiego kontrolować.

Dziś była inna wizja. Dowiadujemy się, że wszyscy - oprócz własnej formacji politycznej - są w kręgu podejrzeń. Taką wizję prezentuje lider PiS. I inni członkowie PiS w komisji. Oni widzą wszędzie spiski, ataki, zagrożenie, zbrodniarzy. Wypisz, wymaluj - wizja, którą nas raczono w czasach tzw. IV RP. W tej wizji wszystko jest walką, konfrontacją i konfliktem z całym światem. Nie ma miejsca na dialog, na demokrację, na obywatelskość. Wszystko najlepiej kontrolować, wszędzie szukać haków, a jeśli ich nie ma - prowokować ludzi i zastawiać pułapki.

Nie rozsądzam, która jest lepsza, nie podpowiadam, którą wybierać. Każdy widzi, każdy sam wybiera, jakiej Polski chce. To chyba jedyna zasługa takich komisji. Chciałbym się mylić, że jedyna...
(wp.pl)

Izraelski dziennikarz: Polacy w Auschwitz gorsi od Niemców

Izraelski portal Ynetnews opublikował artykuł, w którym stwierdzono, że Polacy odegrali "entuzjastyczną" rolę w Holokauście, obsługiwali obóz w Auschwitz i bywali gorsi od Niemców. Zeev Tzahor w tekście "Słowna żonglerka" porównał przemówienie premiera Netanjahu w Auschwitz i raport Goldstone'a oskarżający Izrael o zbrodnie wojenne w Strefie Gazy.

Autor artykułu stwierdził, że premier Benjamin Netanjahu w przemówieniu wygłoszonym podczas rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz pominął "entuzjastyczną" rolę jaką Polacy odegrali w Holokauście. - Pod względem poświęcenia w prześladowaniu Żydów, wydawaniu ich nazistom i aktywnej roli w eksterminacji, Polacy byli drudzy po Niemcach, a czasami nawet bardziej oddani swojej pracy - napisano w artykule.

Autor stwierdził też, że Żydzi byli mordowani na terytorium Polski nawet po obaleniu Niemców. Według niego półtora tysiąca Żydów zostało zabitych w indywidualnych pogromach "zatwierdzonych przez nowy reżim". Wiele z nich miało miejsce na ulicach miast przy "dopingu polskiego tłumu". Ci, którzy ratowali Żydów podczas Holokaustu, stanowili margines społeczeństwa.

Autor artykułu porównał przemówienie premiera w Auschwitz i raport Goldstone'a oskarżający Izrael o zbrodnie wojenne. Stwierdził, że oba były nieuczciwe.
(IAR)

Polacy nie chcą Euro 2012 we Lwowie

Środowiska kresowe domagają się, aby mecze piłkarskie w ramach Euro 2012 nie odbyły się we Lwowie, ale w innym ukraińskim mieście.

Przedstawiciele tych środowisk chcą przekazać list w tej sprawie władzom UEFA i FIFA podczas uroczystości losowania grup eliminacyjnych piłkarskich mistrzostw 7 lutego w Warszawie.

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski podkreślił podczas konferencji w Warszawie, że celem środowiska kresowian nie jest przeszkadzanie w przeprowadzaniu mistrzostw, tylko zwrócenie uwagi na "ludobójstwo, jakiego dokonali członkowie UPA i OUN na Polakach".

Przed ambasadą ukraińską w Warszawie i konsulatami Ukrainy w całej Polsce odbywa się akcja protestacyjna środowisk kresowych. Członkowie organizacji kresowych mają przekazać tym placówkom list skierowany do prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki i kandydatów na prezydenta - Julii Tymoszenko i Wiktora Janukowycza. W liście domagają się, aby władze ukraińskie "odcięły się od ideologii UPA i OUN".

Członkowie środowisk kresowych chwalą prezydenta Lecha Kaczyńskiego za czwartkowe oświadczenie dotyczące nadania członkom OUN/UPA statusu kombatantów oraz pośmiertne nadanie Stepanowi Banderze tytułu Bohatera Ukrainy. W oświadczeniu czytamy, że te decyzje Juszczenki budzą sprzeciw Lecha Kaczyńskiego. Środowiska kresowe oczekują teraz, że podobne stanowisko zajmie polski rząd i MSZ.
(PAP)

Czwartek, 2010-02-04

Lech Kaczyński skrytykował decyzję Juszczenki

Lech Kaczyński skrytykował decyzję prezydenta Wiktora Juszczenki, dotyczącą nadania członkom OUN/UPA statusu kombatantów oraz nadaniu Stepanowi Banderze tytułu Bohatera Ukrainy.

"Ostatnie działania prezydenta Ukrainy godzą w proces dialogu historycznego i pojednania. Bieżące interesy polityczne zwyciężyły nad prawdą historyczną" - napisano w oświadczeniu kancelarii prezydenta. Jak podkreślono, "w Polsce mocne jest przekonanie, że trwałe i silne partnerstwo suwerennych, wolnych i demokratycznych Polski i Ukrainy jest racją stanu obu krajów".

Jak podkreślono, "ocena działalności Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów oraz Ukraińskiej Powstańczej Armii są w Polsce jednoznacznie negatywne". Organizacje te - czytamy w oświadczeniu - "dokonywały masowych mordów polskiej ludności na wschodnich terenach II RP, w których zginęło ponad 100 tys. Polaków tylko z tego powodu, iż byli Polakami".

Dlatego, jak wynika z oświadczenia, decyzje prezydenta Ukrainy "dotyczące nadania członkom OUN/UPA statusu kombatantów oraz pośmiertne nadanie Stepanowi Banderze tytułu Bohatera Ukrainy, budzą sprzeciw prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego".

Tytuł Bohatera Ukrainy przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów Stepanowi Banderze Wiktor Juszczenko nadał pośmiertnie specjalnym dekretem 22 stycznia.

Bandera był przywódcą jednej z frakcji OUN, której zbrojne ramię, Ukraińska Powstańcza Armia (UPA), obarczana jest odpowiedzialnością za prowadzone od wiosny 1943 r. czystki etniczne ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Decyzja Juszczenki wywołała protesty wśród ukraińskiej Polonii, w Polsce i Rosji. Bandera - jak napisano w prezydenckim dekrecie - uzyskał tytuł bohatera "za niezłomny duch w służbie idei narodowej, bohaterstwo i poświęcenie w walce o niezależne państwo ukraińskie". Decyzję o nadaniu tytułu wraz z medalem państwowym Juszczenko wręczył wnukowi Bandery, obywatelowi Kanady, również Stepanowi.

Tydzień później, w trakcie obchodów rocznicy bitwy pod Krutami, gdzie 29 stycznia 1918 r. wojska proklamowanej rok wcześniej Ukraińskiej Republiki Ludowej poniosły klęskę w nierównym starciu z wojskami sowieckimi, Juszczenko ogłosił dekret, w którym uznał członków OUN i UPA za uczestników walk o niepodległość państwa. Zgodnie z dekretem, rządowi i Radzie Najwyższej Ukrainy polecono opracowanie projektu ustawy potwierdzającej, że członkowie m.in. formacji zbrojnych Ukraińskiej Centralnej Rady Ukraińskiej Republiki Ludowej, Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej, Hetmanatu i Ukraińskiej Wojskowej Organizacji prowadzili walkę o niepodległość państwa.

O jednoznaczne potępienie gloryfikacji na Ukrainie Stepana Bandery oraz członków UPA zwróciły się do prezydenta środowiska kresowe. Na ten temat ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski rozmawiał we wtorek z szefem Kancelarii Prezydenta Władysławem Stasiakiem.
(IAR), (Prezydent Lech Kaczyński fot. PAP / Andrzej Grygiel)

Senat podjął uchwałę ws. poszanowania krzyża

Senat podjął uchwałę w sprawie poszanowania krzyża. Za uchwałą, autorstwa Łukasza Abgarowicza (PO) i Marka Rockiego (PO), opowiedziało się 54 senatorów, trzech było przeciw.

"Apelujemy o zachowanie dystansu wobec wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu i o poszanowanie krzyża" - napisano w uchwale. Zaznaczono, że "wszelkie próby zakazania umieszczania Krzyża w szkołach, szpitalach, urzędach i w przestrzeni publicznej w Polsce muszą być poczytane za godzące w naszą tradycję, pamięć i dumę narodową".

Ostatecznie w uchwale nie znalazły się słowa, że "Senat RP odnosi się krytycznie do wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, kwestionującego podstawy prawne obecności krzyży w klasach szkolnych we Włoszech".

Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł w listopadzie zeszłego roku, że wieszanie krzyży w klasach narusza m.in. wolność religijną uczniów.

Głosowanie nad uchwałą poprzedziła burzliwa debata, w której Abgarowicz podkreślał, że wyrok Trybunału "jest uprawniony", gdyż wieszanie krzyży we włoskich szkołach jest zapisane w rozporządzeniu ministra oświaty. Zaznaczał, że Senat nie powinien krytykować wyroku Trybunału, gdyż dotyczył on sytuacji we Włoszech, a nie w Polsce.

Odmiennego zdania był Stanisław Piotrowicz (PiS), który podkreślał, że uchwała powinna być "ostrą ripostą, że nie ma przyzwolenia na łamanie praw człowieka, dotyczących wolności sumienia i wyznania". W uchwale napisano, że "wyrok odnosił się do konkretnej sytuacji prawnej - we Włoszech umieszcza się Krzyż w salach lekcyjnych na podstawie rozporządzenia ministra edukacji, a także zakazuje się eksponowania innych symboli religijnych, co w Polsce nie ma miejsca".

Senat nie przyjął apelu ws. poszanowania krzyża, autorstwa Piotra Andrzejewskiego (PiS).

Trybunał w Strasburgu orzekł, że wieszanie krzyży w klasach narusza "prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami" oraz "wolność religijną uczniów". Orzeczenie to wydał w związku ze skargą na obecność krzyża, złożoną przez obywatelkę włoską pochodzącą z Finlandii. Ponadto, Trybunał nakazał państwu włoskiemu wypłatę kobiecie odszkodowania w wysokości 5 tys. euro za "straty moralne".
(PAP)

Międzynarodowy raport: Polska wzorem dla innych

Polska w ostatnich latach uczyniła znaczne postępy w zakresie edukacji globalnej - wynika z raportu przygotowanego przez międzynarodowy zespół ekspertów, który jesienią ub.r. dokonał w Polsce partnerskiego przeglądu w ramach Europejskiej Sieci Edukacji Globalnej. Autorzy raportu chwalą też wprowadzenie treści edukacji globalnej do nowej podstawy programowej nauczania, m.in. na lekcjach historii, geografii, wiedzy o społeczeństwie, czy biologii.

Jak mówił podczas prezentacji raportu szef zespołu ekspertów Helmuth Hartmeyer, z Austriackiej Agencji Rozwoju (ADA), polski przykład wykorzystania możliwości stworzonych przez obecną reformę szkolnictwa i włączenie edukacji globalnej w główny nurt nauczania w szkole może być wzorem dla innych krajów.

- Edukacja globalna pokazuje nam, że co prawda bardzo ważne jest to co się dzieje w naszym powiecie, gminie, lokalnej społeczności, ale że zależymy również od tego co się dzieje nawet tysiące kilometrów od nas. Dobrym przykładem może być wybuch w elektrowni w Czarnobylu - mówił podczas prezentacji raportu wiceminister edukacji Krzysztof Stanowski.

Zaznaczył, że dzięki umieszczeniu w podstawie programowej treści związanych z edukacją globalną, przestała być ona hobby niektórych nauczycieli, lecz stanie się normą w każdej szkole. - Jest to podobny proces do tego jak kiedyś obserwowaliśmy w odniesieniu do edukacji obywatelskiej, uczeniu o prawach człowieka - powiedział.

Zdaniem wiceministra, to bardzo ważna zmiana, bo choć w ostatnich latach bardzo wiele na rzecz edukacji globalnej uczynili poszczególni nauczyciele wspierani przez Centralny Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli oraz organizacje pozarządowe, to trzeba robić więcej. - W ciągu ostatnich kilku lat Polska zaczęła pomagać innym krajom w sposób systemowy. Z kraju, który przyjmował wsparcie z innych krajów, stała się donatorem. To Polska teraz pomaga w trudnych sytuacjach w Afryce, to Polska wysyła wsparcie na Haiti - zaznaczył Stanowski.

Jego zdaniem, dobrze prowadzona edukacja to nie tylko rzetelna informacja przekazywana przez nauczycieli i organizacje pozarządowe, ale też angażowanie uczniów w działanie. - Prawdziwa edukacja, taka skuteczna, na lata, jest wtedy gdy sami coś własnoręcznie robimy - podkreślił. Wspomniał akcję grupy uczniów z Radomia, którzy kilka tygodni temu zdecydowali się kupić krowę dla grupy kobiet z Tadżykistanu i sami na ten cel zbierali pieniądze. - Odmienili w ten sposób życie jednej wioski - ocenił.

Jak podkreślił Hartmeyer, w raporcie bardzo pozytywnie oceniono też stałą współpracę Ministerstwa Edukacji Narodowej, Ministerstwa Spraw Zagranicznych i organizacji pozarządowych w dziedzinie edukacji globalnej. Choć jak zaznaczył, być może powinno zostać powołane specjalne ciało, które by się zajęło koordynacją tej współpracy. Zwrócił uwagę na bogaty dorobek organizacji w tej dziedzinie.

W raporcie można przeczytać, że z roku na rok w budżecie MSZ rośnie kwota na finansowanie edukacji globalnej. W ubiegłym roku wynosiła ona ok. 3,5 mln zł, z czego ponad 1 mln zł przeznaczony był na granty dla organizacji pozarządowych, ponad 180 tys. zł na granty dla naukowców, a blisko 120 tys. na szkolenia dla nauczycieli.

Europejska Sieć Edukacji Globalnej (Global Education Network Europe - GENE) - to sieć ministerstw, agencji i innych instytucji, które odpowiadają na szczeblach krajowych za edukację globalną w Europie. W ramach starań na rzecz poprawy jakości edukacji globalnej organizuje od 2004 r. w kolejnych krajach przeglądy partnerskie. W ubiegłym roku podobny jak w Polsce przegląd przeprowadzono w Norwegii.

Nie ma jednej obowiązującej definicji co to jest edukacja globalna. Specjaliści, którzy się nią zajmują zwracają uwagę na konieczność uświadomienia młodym ludziom poczucia związku ze społecznością światową, wpływu wydarzeń w odległych nawet zakątkach świata na ich życie i odwrotnie oraz na wzajemną współodpowiedzialność za losy świata i poszczególnych mieszkańców ziemi.

W ramowej strategii na rzecz poprawy jakości edukacji globalnej w Europie, zawartej w Deklaracji z Maastricht z 2002 r. napisano, że "edukacja globalna otwiera ludziom oczy i umysły na świat oraz uświadamia im konieczność podejmowania działań na rzecz upowszechniania sprawiedliwości, równości i praw człowieka dla wszystkich".

W Deklaracji zapisano także, że "edukacja globalna jako globalny wymiar edukacji obywatelskiej obejmuje edukację rozwojową, edukację o prawach człowieka, edukację na rzecz zrównoważonego rozwoju, edukację na rzecz pokoju i zapobiegania konfliktom oraz edukację międzykulturową".
(PAP)

INDEX

Powrót..


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228