Polonia Winnipegu
<<< Nr 113 >>>

11 lutego 2010           Archiwa Home Kontakt Thunderbay

ZESPÓŁ


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur


Jola Małek
 
 
Ustaw Stronę Startową
Dodaj do ulubionych

 

Kalendarz Wydarzeń

Luty 2010
Ni Po Wt Sr Cz Pi So
  1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28            
             


 

Zapisz się na naszą listę

Email adres:  
Imie i nzwisko:

 

 

Dołącz do nas

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

Ważne Linki

 Winnipeg

K P K
S P K
Ogniwo - Polskie Muzeum
Iskry - Zespół Tańca
Sokół - Zespół Tańca

Radio Polonia
Szkoła św. Ducha
Parafia Św. Ducha
Parafia Św. Andrzeja Boboli
Klub sportowy Polonia
Hypernashion

Polonijne zespoły
Nowy Czas
------
Jerzy-Cornerstone Real Estate

 

 Kanada

Polska biblioteka -McGill
Polonia Canada
Polonia Montreal
Polonia Ottawa
ABCRadio
Biuro Radcy Handlowego Kanady

Panorama Polska
Arts Polonia Toronto

 

 polska

Polonia dla Poloni
TV Polonia
Miss Polonia
Wspólnota Polska
Mówię po polsku
Polsko-Kanadyjska Izba Gospodarcza
Biuro Handlowe Ambasady Kanady
Polonia świata
MyPolinfo
Exporter
Polski Internet

Hotele w Polsce
 

 zagranica

Informator Polonijny
Polonia w Arizonie

Polonia w Chicago
Ogłoszenia w USA
Polish Roots
Magazyn Polonia

Polonicum Institut
Polki w Świecie

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu

 

 Translate this page
Note, this is automated translation meant to give you sense about this document.

Zapisz się na naszą listę,
dowiesz się z pierwszej ręki o polonijnych wydarzeniach w Winnipegu i okolicach

E-mail
Imię i nazwisko

 

W tym numerze:

 

 

 


    

Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę


 

listy dO Redakcji

 
 

Drodzy przyjaciele i znajomi,

        Minęło już ponad dziesięć lat jak z rodzicami wyjechałam do Vancouver ale mam jednak nadzieję, że wielu z Was ciągle mnie pamieta. Nazywam się Natalia Kwaśnicka, urodzona i w większości wychowana w Winnipegu, gdzie rownież chodziłam do Polskiej Szkoły przy parafii Św. Andrzeja Boboli i jeździłam na polskie kolonie do przepięknego Whiteshell.       

         28-go kwietnia jadę do Jordanu aby tam wziać udział w szczytnej akcji pomocy budowania domów ludziom, którzy inaczej nie mogli by sobie pozwolić na życie w godziwych warunkach. Chciałabym się przyczynić do pomocy tym ludziom.

Jest wam zapewne znana organizacja “Habitat for Humanity” założona wiele lat temu przez byłego Prezydenta Stanów Zjednoczonych, Jimmy Carter.

W momencie, kiedy dom jest gotowy właściciele spłacają pożyczkę (tzw. mortage) bez procentu do “Habitat for Humanity” a te pieniądze są ponownie przeznaczone na budowę nowych domów. Dla tych ludzi nie jest to więc jałmużną ale pomocą i oni są z tego bardzo dumni poniważ sami przyczyniają się do polepszenia swoich warunków życia a tym samym pomagają innym.

Grupa, z którą się wybieram zbiera właśnie pieniądze, potrzebne na zakup materiałów budowlanych i na inne wydatki związane z tym przedsięwzięciem.

Gdyby ktoś z Was chciał i mógł nam pomóc to byłabym bardzo wdzięczna.

Najprościej jest zadeklarować parę groszy na mojej stronie “Giving Page”:

http://www.canadahelps.org/gp/6401

Za dotację 20 dolarow i więcej otrzymacie oczywiście poświadczenie do “Income tax” oraz list z podziękowaniem od “Habitat for Humanity”.

Dotacje mogą też być przesłane na mój adres czekiem wystawionym na “Habitat for Humanity Canada” z adnotacją na czeku: Natalia Kwaśnicka CA10108-Jordan”

Natalia Kwasnicka
46-7251 Cariboo Drive Burnaby, B.C.
V3N 4Y3


Więcej informacji na temat tej akcji możecie znaleźć tutaj: http://habitat.ca/jordanp1913.php
Z góry dziękuję za nawet najmniejsze datki i będę Wam wszystkim niezmiernie wdzięczna za pomoc.

Z najlepszymi pozdrowieniami

 Natalia Kwaśnicka


 

Specjalne podziękowania za UPADKI ameryki. To KAŻDY powinien czytać.

Specjalne podziękowania dla Jacka Ostrowskiego. Jego felieton ma 100 % prawdy.
Jolanta Gratulacje za szerzenie świadomości.
Przynajmniej jest szansa aby coś zmienić, albo się przeciwstawiać.

Jolanta Sokalska


Szanowny Panie Bogdanie, w załączniku gazetka "Wiadomości Polonijne" na miesiąc luty. Jest to 101 wydanie tego czasopisma.
 

Pozdrawiam serdecznie
 
Tadeusz Michalak

Polska Szkoła Sobotnia zaprasza całą Polonię na Zabawę Szkolną, która odbędzie się w Sobotę 13go Lutego 2010 roku w Canad Inns Polo Park, 1405 St Matthew's Ave.

Koktajle od godziny 18:00, gorąca kolacja o godzinie 19:00.

Dobra muzyka, smaczna kolacja, atrakcyjna loteria fantowa.

Zapraszamy wszystkich na wspaniały bal.

Cały dochód z zabawy przeznaczony na potrzeby szkoły.

Bilety w cenie $35 od osoby do nabycia: Barbara Torka - 668-5323

                                                                 Józef Kukiełka - 254-2801

                                                                  Kasia Koodoo - 284-1468

                                                                  Wioletta Los - 334-5192

Radzimy nabywać bilety wcześnie!

 
Z poważaniem,
 
Józef Kukiełka
Prezes Zarządu Szkoły


Szanowni Państwo,

Zapraszam wszystkich do wzięcia udziału w obchodach 200 rocznicy urodzin Fryderyka Chopina. Wszystkie dodatkowe informacje w załącznikach. Jednocześnie proszę o rozpowszechnienie tej wiadomości wśród waszych znajomych.

Dziękuje,

Grażyna Gałęzowski

19 lutego o godz. 20.00 w Eckhardt-Gramatte Hall, U of W - Kevin Kenner "Chopin, Warsaw and Me" - ilustrowana prelekcja.

20 lutego o godz. 20.00 w Eckhardt-Gramatte Hall, U of W - koncert.

21 lutego o godz. 14.00 w Eckhardt-Gramatte Hall, U of W - koncert.

Prelekcja i koncerty są sponsorowane przez Kongres Polonii Kanadyjskiej okręg Manitoba.
Bilety w cenie $25.00 są do nabycia w Sokole Winnipeg, Bractwie Świętego Ducha, u Agaty Kawalec, Zdzisława Prochownika, Wandy Sławik, Józefa Biernackiego i u Grażyny Gałęzowskiej.

 

http://www.virtuosi.mb.ca/

 


VIII Światowe Zimowe Igrzyska Polonijne-Zakopane 2010

VIII Światowe Zimowe Igrzyska Polonijne - Zakopane  2010 odbędą sie
w dniach od 6 do 14 marca 2010 w Zakopanem.

W programie odbędą się zawody w następujących dyscyplinach:
narciarstwo alpejskie, narciarstwo klasyczne, biathlon, snowboard, łyżwiarstwo szybkie na lodzie; w tym Short-Track, saneczkarstwo, hokej oraz skoki narciarskie.

Szczegółowe informacje o programie Olimpiady na stronie organizatorów:

www.igrzyskapolonijnezakopane.pl  
oraz na stronie Wspólnoty Polskiej:
http://www.wspolnota-polska.org.pl/index.php

Team Canada-Zakopane 2010 zaprasza cała Polonię sportową Kanady
do wzięcia udziału w tej największej polonijnej imprezie sportowej
2010 roku.

Więcej informacji na stronie internetowej reprezentacji Polonii kanadyjskiej:

www.teamcanpol.org

   
 
 
 

Polskie programy telewizyjne w Twoim domu 16 kanałów

TVP1,TVP2,TVN,TVN24,TVN7,Polsat,Polsat2,TV Polonia,TVPuls,Eurosport,Polsatsport,Nsport,AXN/Discovery,Boomerang,TV4,Viva

IPMG to system który umożliwi Ci stały odbiór tych programów

To nie jest Slingbox czy Hava

Potrzebny Telewizor, IPMG box, Router i internet

Box kosztuje 200CDN, miesięczna opłata 50CDN i jednorazowa opłata za aktywacje 50CDN

Dzwoń na 282-2090 do Janusza

 

S  P  O  N  S  O R

 


 
Wydarzenia warte odnotowania
 

 

 

 

 



Daniel Szymański członkiem chóru Sokół jest od niedawna, ale zdążył już zabłysnąć podczas Koncertu Kolęd ciekawym wykonaniem "Oj Maluśki". To młody i utalentowany muzyk, który jest również członkiem zespołu Antiphony. Zespół w tym roku został wyróżniony zaproszeniem przez Carnegie Hall w Nowym Yorku do udziału w Distinguished Concert Singers International . Zespół zaprasza 19 lutego na:

 


Ważna wystawa  artystów Winnipegu

Na wystawie prezentowane są prace wielu lokalnych artystów, w tym Jolanty i Zbigniewa Sokalskich.

Na wystawę zapraszamy do 16- tego lutego 2010 r.

CRE8ERY GALLERY, 125 Adelaide str, Exchange District.


Wystawa prac Jacka Sroki w Winnipegu do 25 lutego 2010 r.


Kristin Nelson

Administrative Coordinator

Martha Street Studio
Manitoba Printmakers Association
The centre for printmaking, digital and photographic arts
11 Martha street Winnipeg MB R3B 1A2
Telephone: (204) 779-6253
email: admin.printmakers@mts.net
Fax: (204) 944-1804
 


Kongres Polonii Kanadyjskiej okręg Manitoba, Polskie Towarzystwo Muzyczne im. I.J. Paderewskiego, PTG Sokół Winnipeg, Polishwinnipeg.com, SPK  zapraszają Polonię na
 


Benefis dla uhonorowania dorobku Profesora Edmunda Kuffla
z okazji otrzymania tytułu Doktora Honoris Causa
Politechniki Poznańskiej


 


Benefis odbędzie się 7 marca 2010 r. w PTG Sokół Winnipeg przy  117 Manitoba Avenue o godz. 17:00.

Bilety w cenie $ 25 można nabyć (w cenie biletu obiad):

- Józef Biernacki tel. 338- 95 10

- Polsat Centre

- M&S Meat Market

Cały dochód (po pokryciu wydatków) będzie przekazany na Lektorat Języka Polskiego przy U of M.
Bilety należy nabyć przed uroczystością, nie będzie możliwości nabycia biletów na miejscu.

 

Polonia w Kanadzie zna działalność i dokonania prof. Edmunda Kuffla a ich lista jest długa. Obecność na uroczystości to podkreślenie faktu iż jesteśmy dumni iż taki Polak żyje wśród nas a także dobra okazja do złożenia Profesorowi osobistych gratulacji.

Sylwetka Profesora Edmunda Kuffla:

Prezentacja opracowana przez Politechnikę Poznańska

Człowiek Roku 2009
Wywiad Polishwinnipeg.com z Profesorem Edmundem Kufflem
Artykuł w Polishwinnipeg.com z okazji przyznania tytułu Doktora Honoris Causa.
Edmund Kufel w książce prof. Kazimierza Patalasa  Przez boje, przez znoje, przez trud-kombatanckie losy


Towarzystwo Przyjaciół Polskiej Kultury i Sztuki ,,Zachęta" zaprasza Polonię na wieczór poetycko-muzyczny, który odbędzie się w dniu 16 kwietnia 2010 r. o godz. 18:30 w Muzeum Ogniwo, przy 1417 Main St. W programie będą prezentowane utwory poetów zamieszkałych i tworzących w Winnipegu. Wieczór jest dedykowany ofiarom Katynia. Wstęp wolny.
 

 

 

 


Irena Dudek zaprasza na zakupy do
Polsat Centre

Moje motto:
duży wybór, ceny dostępne dla każdego,
miła obsługa.
 


Polsat Centre
217 Selkirk Ave Winnipeg, MB R2W 2L5, tel. (204) 582-2884

S  P  O  N  S  O R

Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę

 

 

Upadek Ameryki Cz. 14
 

 

 

 


INDEX

Pytania zadane przez wysokich urzędników rządowych i dowództwo wojskowe do Komisji 9/11, na które nigdy nie dano odpowiedzi.

Oglądaj wypowiedzi i pytania

 

   

 


    

S  P  O  N  S  O R

 

                         
 

HUMOR 

Tadeusz Drozda występ 20.03.2009 w Hanowerze
 

 
   

 

 
 ŻYCZENIA
 

 

 

 

 

Na stronie naszego Biuletynu możesz złożyć życzenia swoim bliskim , znajomym, przyjaciołom... z różnych okazji: urodziny, ślub, narodziny dziecka, jubileuszu, świąt... Do życzeń możesz dodać zdjęcie, ale nie jest to konieczne (zdjęcie dodaj pod warunkiem, że jesteś jego autorem i zgadzasz się na umieszczenie go na naszej stronie) .

Życzenia prosimy przesyłać na adres: jolamalek@onet.eu

Kto składa życzenia np. Jan Kowalski

Z jakiej okazji składasz życzenia np. Z okazji 18 urodzin

 Treść życzeń

Twoje życzenia zostaną opublikowane w serwisie dopiero po akceptacji zespołu redakcyjnego w kolejnym numerze Biuletynu. 


 

 

 

 

WYWIAD Z JAROSŁAWEM SEREMAKIEM
 


 

 

 

Pasją Jarosława Seremaka jest kajakarstwo. Pan Jarosław był najpierw doskonałym zawodnikiem a teraz trenerem. Jego zawodnicy nie jeden raz stawali na najwyższych stopniach podium, między innymi podczas Mistrzostwach Kanady.

Z jakich stron Polski Pan pochodzi kiedy zamieszkał Pan w Kanadzie?

Urodziłem się w Opolu i tam zacząłem trenować kajaki. Do Kanady przyjechałem  w 1983 roku.
Przyjechałem w odwiedziny do ojca i już zostałem. Na początku Kanada wcale mi się nie podobała i trwało to 2 lata. Później już było lepiej.

Kiedy zaczęły się Pana zainteresowania kajakarstwem?

Kajaki w moim życiu pojawiły się bardzo wcześnie już nawet nie pamiętam kiedy to było właściwie od dziecka. Moim pierwszym trenerem był pan Stanisław Michalczuk. Z moim trenerem utrzymuję kontakt cały czas, trener w Kanadzie odwiedzał mnie już 2 razy. Mój pierwszy klub kajakowy to  Zryw Opole i do dzisiaj jestem jego członkiem. Kiedy czas mi pozwala tak przeciętnie raz w roku uczestniczę w klubowych zawodach, które odbywają się w Polsce w październiku.

Kajakarstwo to wodna dyscyplina sportowa mająca wiele odmian np. kajakarstwo  klasyczne, górskie, żeglarstwo kajakowe, kajak-polo, freestyle... która z tych  dyscyplin jest Panu najbliższa?

W kajakarstwie rzeczywiście jest wiele odmian, a mnie interesują: kajaki, kanadyjki klasyczne i smocze łódki. Zawady kajakarskie to taka dyscyplina, która można porównać do współzawodnictwa na torze sprinterskim. Różnica polega na tym, że tor jest na jakimś akwenie wodnym a zamiast biec zawodnicy płyną oczywiście tak szybko by na mecie być pierwszym. Lubię wyścigi w kajaku kiedy jestem sam a także w smoczej łodzi kiedy trzeba współpracować z pozostałymi zawodnikami a w takiej smoczej łodzi tych zawodników jest 22.


 

Jak wspomina Pan swój okres zawodniczy, jakie odnosił Pan sukcesy?

Kiedy jest się młodym ma się różne plany i marzenia i ciągle za czymś biegnie często nie doceniając tego co się ma co się osiąga. Ja te młode lata kiedy zaczynałem w kajakarstwie  wspominam bardzo dobrze - lata nad wodą a zimy w górach na nartach. Sukcesy  wcale nie były  takie ważne - ale też oczywiście były.
Z takich znaczących sukcesów wymienię: 3 miejsce na Mistrzostwach Polski, kilka razy byłem mistrzem Kanady , zdobywałem medale na Pucharach Świata, zająłem 3 miejsce na Mistrzostwach Świata, trochę się tego uzbierało- dawne czasy.

Od kiedy pracuje Pan jako trener, ilu zawodników Pan szkoli?

Kariera sportowców zwykle nie trwa długo i ja w pewnym momencie chciałem moje umiejętności i doświadczenie przekazywać młodym zawodnikom, wiec pomyślałem o tym by zostać trenerem. Zawodników zacząłem trenować w 1983 roku. Moi zawodnicy, których szkoliłem brali udział wielu imprezach sportowych mniejszej rangi a także tych największych. Mam dużą satysfakcje bo moi zawodnicy reprezentowali Kanadę na Mistrzostwach Świata i aż 3 zawodników na Olimpiadzie.
Obecnie pod moim okiem trenuje grupa 50 zawodników, którzy trenują zimą 2 raz dziennie a latem kiedy mamy sezon dużo więcej.

 


Trenerzy i zawodnicy- pierwszy w górnym rzędzie Jarek Seremak

Jakie cele ma Pan jako trener, jakie wymagania stawia swoim zawodnikom?

W sporcie często ludzie nastawiają się na duży sukces i to jest błąd bo kiedy dużych sukcesów nie ma to przychodzi rozczarowanie i rezygnacja. Moim zdaniem sport powinien przyczyniać się do rozwoju nie tyko fizycznego, ale szeroko pojętego, powinien być przede wszystkim przyjemnością. Sukcesy też nie są bez znaczenia. Kiedy praca i czas jaki poświęcamy na coś nie przynosi sukcesów choćby małych nie daje zadowolenia to tracimy motywacje do pracy. Moim celem jest taka praca z zawodnikami, która przynosi oczekiwaną satysfakcje. Głównym celem jest to aby zawodnik miał dobre wspomnienia. To zawodnik stawia sobie wymagania ja tylko mu pomagam w osiągnięciu celu, wskazuje i planuje jak do niego dojść.
 


Jak wygląda zwykły trening zawodników uprawiających tę dyscyplinę, co robią zawodnicy zimą kiedy akweny wodne są zamarznięte, czy też trenują czekając  na otwarcie sezonu?

Zawodnicy trenują dość intensywnie nawet zimą. Pierwszy trening zaczyna się od 6:00 rano do 8:00, drugi od 17:20 do 20:00. Zawodnicy mają 1-2 dni wolnego w tygodniu.
Zimą kiedy nie można wsiąść do kajaka i popłynąć zawodnicy naturalnie również trenują muszą przecież utrzymać dobra kondycje fizyczną a więc biegają na nartach, pływają na basenie lub też ćwiczą na siłowni. Na siłowni zawodnik ćwiczy godzinę między innymi podnosząc ciężary. Bieg w różnym tempie przeciętnie 6 do 8 kilometrów. Każdy też ćwiczy wiosłowanie na specjalnych maszynach. Zawodnicy trenują także na obozach, takie obozy są organizowane i latem i zimą. Te zimowe odbywają się na Florydzie albo w Kalifornii.


Co powie Pan o sprzęcie potrzebnym do uprawiania tej dyscypliny dostępnym na rynku światowym, jakim sprzętem dysponują Pana zawodnicy?

Najlepsze na świecie kajaki są produkowane w Polsce i my posiadamy sprzęt wyłącznie produkowany w Warszawie. Firma produkująca sprzęt kajakarski to Plastex. Jestem przedstawicielem polskiej firmy Plastex na Amerykę więc korzystając z tych możliwości najnowsze modele trafiają do nas wcześniej niż nawet do zawodników kadry kanadyjskiej.


Jakie sukcesy odnoszą Pana zawodnicy, co udało się Panu osiągnąć?

Tak jak mówiłem duże sukcesy nie są najważniejsze, ale jest kilka takich, z których jestem dumny. Moi zawodnicy reprezentowali Kanadę podczas Olimpiady, mamy brązowy medal Mistrzostw Świata a także wiele razy moi zawodnicy zdobywali złote medale na Mistrzostwach Kanady.


 

Jak duże zainteresowanie tą dyscypliną sportową jest w Winnipegu, kto może uprawiać ten sport?

Zainteresowanie kajakarstwem jak na Winnipeg, który jest przecież otoczony wieloma jeziorami czyli warunki są doskonałe moim zdaniem jest zbyt małe. Czynnych zawodników nie ma aż tak dużo, ale latem w naszym klubie pływa około 7 000 ludzi.
Jeśli chodzi o umiejętności to nie potrzeba żadnych. Kajakarstwo jest dla każdego: małego, dużego, młodszego i starszego a także poruszających się na wózku. Potrzebna jest tylko chęć ruszania się i przebywania na łonie natury.

Jakie ma Pan plany na przyszłość?

Kiedy w 1983 roku przyjechałem do Winnipegu to w klubie zaczynaliśmy od 3 zawodników i 11 łódek. Teraz mamy 7 000 członków i ponad 200 łódek. Moim marzeniem jest wychowanie następcy- trenera, który będzie prowadził klub kiedy ja już zdecyduję się odpoczywać.

Poza kajakarstwem jakie ma Pan inne zainteresowania i sposób na spędzanie wolnego czasu?

Gram w piłkę nożną już kilka lat. Zaczynałem grę od drużyny "Sokoła" i "Białych Orłów". Działałem w organizacjach polonijnych np. w Zarządzie Świętego Ducha.

A poza tym, to bardzo lubię podróżować. Z takich bardziej udanych podróży wymienić mogę 2, 3 miesięczne spływy w Peru oraz spływy w Nepalu , Indiach, Afryce. Pasjonują mnie góry więc kiedy mogę wyjeżdżam by chodzić np. w Himalajach, ale też góry Polskie są dla mnie bardzo interesujące. Musze jednak powiedzieć, że teraz jestem na najciekawszej "wyprawie", która zajmuje wiele czasu właściwie 24 godziny na dobę i jest to "gonitwa za moimi dziećmi".

Zdjęcia z podróży:

Życzę wychowania wielu doskonałych zawodników oraz następcy, który będzie przynajmniej tak dobrym trenerem jak Pan

Jolanta Małek polishwinnipeg.com

   


 

WERNISAŻ WYSTAWY W CRE&ERY GALLERY


 

 

 

Kilka razy do roku artyści mający swoje studia w CRE &ERY GALLERY przy 125 Adelaide St. organizują wystawy i zapraszają gości. Można też wtedy spotkać autorów i nabyć od nich prace. Otwarcie kolejnej wzorcowo przygotowanej wystawy odbyło się 5 lutego 2010 roku. Na tej wystawie swoje prace prezentują także polscy artyści Jolanta i Zbigniew Sokalscy. Artystów pokazujących prace na tej wystawie  łączy wrażliwość i niczym nieskrępowana wyobraźnia. Ta wystawa to bardzo obszerny i ciekawy wybór prac z których wiele pokazywanych jest po raz pierwszy.  
Wystawa trwać będzie do 16. lutego 2010 r.


Obrazy Zbigniewa Sokalskiego

Jolanta Małek polishwinnipeg.com

   

 

RELACJA I ZDJĘCIA Z BALU KARNAWAŁOWEGO W SPK NR 13

 

 

Mamy czas karnawału, a co za tym idzie: mnóstwo spotkań towarzyskich, imprez i bali…


W Stowarzyszeniu Polskich Kombatantów nr 13 zorganizowano Bal Karnawałowy, który odbył się w sobotę 6 lutego 2010 roku. Gości witała swym czarującym uśmiechem między innymi Joasia Krzyzelewski.

Organizatorzy stanęli na wysokości zadania dopinając wszystko na ostatni guzik. Sala przepięknie przyozdobiona karnawałowymi dekoracjami, menu, przemiła obsługa, różne atrakcje wieczoru w tym niesamowity, pełen humoru i energii taniec otwierający bal.


Wszystko gotowe, sala udekorowana karnawałowo

Z pewnością wysiłek się opłacał bo gości przybyło tak dużo jak nigdy dotąd. Ponad 250 osób (w tym liczna grupa “przebierańców”) bawiło się do późnych godzin nocnych przy największych przebojach polskich oraz zagranicznych.



Dalej...

Jolanta Małek polishwinnipeg.com

   

 

ZABAWA KARNAWAŁOWA  W SOKOLE ST. BONIFACE

 

 

Dla zapewnienia bytu człowiek dużo pracuje. Są jednak chwile, kiedy  z przyjemnością odrywamy się od pracy, pragnąc się zabawić i rozweselić. Okazje do zabawy to uroczystości rodzinne, wydarzenia historyczne i oczywiście karnawał, który w tym roku dobiega końca. Czas liczony od Nowego Roku lub Trzech Króli (6 stycznia) do wtorku zwanego kusym, poprzedzającym Środę Popielcową, to okres hucznych zabaw tanecznych, maskarad i ogólnej wesołości, czyli karnawał.
W minioną sobotę 6 lutego 2010 r. zabawa karnawałowa odbyła się  w Polskim Towarzystwie Gimnastycznym Sokół St. Boniface. Ta organizacja ma stałych gości, którzy właśnie tu bawią się najlepiej.

Jolanta Małek polishwinnipeg.com

   

 

EWA TARSIA-  ARTYŚCI I ARCHITEKCI OŻYWILI ŁYŻWIARSKI TOR



 

 

 

Łyżwiarze na szlaku rzeki w  Winnipegu mają już ciekawe miejsca, w których mogą się ogrzać. Artyści i architekci ożywili łyżwiarski tor. Pięć zespołów zostało utworzonych do projektu 'Love huts' zaplanowanego przez władze miasta Winnipeg. Władze miasta do jednego z zespołów wybrały Ewę Tarsię- artystkę polskiego pochodzenia dobrze znaną w Kanadzie i na całym świecie. Artysta Ewa Tarsia i 5468796 Architektura Inc stworzyli ogromną pomarańczę zwisającą z zabytkowego mostu kolejowego.
 


Ewa Tarsia podczas realizacji projektu

 

 Łyżwiarze chcący ogrzać się, osłonięci od mrozu i wiatru mogą wejść do kuli przez otwór znajdujący się w  pobliżu ziemi. Konstrukcja została wykonana z metalowego stelażu pokrytego ażurową siatką oblaną wodą. Woda , która zamarzła na konstrukcji tworzy ciekawą koronkę pomalowaną ciepłym pomarańczowym kolorem. Każdy kto znajdzie się w środku tej instalacji ma wrażenie jakby znalazł się w dużej święcącej kuli.

 


Ażurowe wnętrze kuli

Jolanta Małek polishwinnipeg.com

   

 

OBCHODY DWUSETNEJ ROCZNICY URODZIN CHOPINA W WINNIPEGU
 


 

 

 

Na całym świecie trwają oficjalne obchody dwusetnej rocznicy urodzin największego polskiego kompozytora Fryderyka Chopina. Jego dzieła są ponadczasowe. Znaczenie utworów Chopina, wykracza poza wymiar artystyczny. Stał się legendą, jego twórczość jest bliska sercom wielu pokoleń.

Jak powiedział Ignacy Jan Paderewski w setną rocznicę narodzin Fryderyka Chopina: „Zabraniano nam Słowackiego, Krasickiego, Mickiewicza. Nie zabroniono nam Chopina. A jednak w Chopinie tkwi wszystko, czego nam wzbraniano: barwne kontusze, pasy złotem lite, posępne czamarki, krakowskie rogatywki, szlacheckich brzęk szabel, naszych kos chłopskich połyski, jęk piersi zranionej, bunt spętanego ducha, krzyże cmentarne, przydrożne wiejskie kościółki, modlitwy serc stroskanych, niewoli ból, wolności żal, tyranów przekleństwo i zwycięstwa radosna pieśń (...).”

Rok Chopinowski 2010 to ogromna szansa na promocję polskiej kultury i sztuki. To możliwość propagowania naszego dziedzictwa narodowego. W Winnipegu muzyka Chopina z okazji dwusetnej rocznicy urodzin tego największego polskiego kompozytora rozbrzmiewać będzie już wkrótce. Odbywać się będą prelekcje i koncerty, które są sponsorowane przez Kongres Polonii Kanadyjskiej okręg Manitoba a więc zapraszamy:

19 lutego o godz. 20.00 w Eckhardt-Gramatte Hall, U of W - Kevin Kenner "Chopin, Warsaw and Me" - ilustrowana prelekcja,

20 lutego o godz. 20.00 w Eckhardt-Gramatte Hall, U of W - koncert,

21 lutego o godz. 14.00 w Eckhardt-Gramatte Hall, U of W - koncert,


Bilety w cenie $25.00 są do nabycia w Sokole Winnipeg, Bractwie Świętego Ducha, u Agaty Kawalec, Zdzisława Prochownika, Wandy Sławik, Józefa Biernackiego i u Grażyny Gałęzowskiej.

   

 

 

 

Felieton Jacka Ostrowskiego


Jacek Ostrowski
 

 

 

Głupota i dolar.

 

 

     Kim jest biedak przychodzący do bogatego żeby za darmo posprzątać mu podwórze? Każdy powie, że to dureń i słusznie. A kim jest biedak, który jeszcze od tego bogatego kupi miotły i szufle? Każdy powie , że to kretyn do kwadratu. A jak nazwać biedaka, który nie dość, że posprząta za darmo, ale jeszcze te kupione u bogacza narzędzia kompletnie na tej robocie zniszczy? Idiota! 

Polska kupuje w USA broń, samoloty, żeby je niszczyć i zużywać na wojnie w Afganistanie.

       Przecież Polsce nie zagrażają Talibowie, ale Ameryce. Jest takie powiedzenie „ biednyś boś głupi”. Coś chyba w tym jest.  Wczoraj  awaryjnie lądował w Afganistanie polski transportowiec Hercules.  Chyba rok temu było głośno o wielkim dobroczynnym geście wuja Sama. Zamiast złomować stare samoloty, co wiąże się z dużymi kosztami znaleziono frajerów ( czytaj Polaków), którzy za nie jeszcze zapłacili. Jestem pewien, że za darmo by dali. Bo samo danie to połowa sukcesu administracji amerykańskiej. Druga połowa to remonty. Teraz amerykańskie firmy będą robić interesy na sprzedaży części do tych latających trumien.

     Bo jak inaczej nazwać zużyty pamiętający wojnę w Wietnamie a podobno jeden z nich pamięta wojnę w Korei samoloty? To są zwykłe latające trumny w których będą spadać na ziemię polscy żołnierze.  Czy nie szkoda tych ludzi? Zastanawiam się, czy Polacy nie wystarczająco wykrwawili się w historii? Czy potrzeba nam nowych wojen? Czy nie zasłużyliśmy na spokój? Już Napoleon ciągnął naszych żołnierzy do Ameryki Środkowej,  Nawet choć może mało kto wie na wyprawy krzyżowe Polacy też wędrowali. Później Warneńczyk zginął za sam już nie wiem co? Bo przecież Bułgaria jest Baa….rdzo daleko. Następnie mieliśmy Wiedeń za który w podzięce Austria zrobiła nam rozbiór. Zawsze walczyliśmy za wolność waszą i naszą, kiedy inni walczą za wolność swoją i dopiero jeśli mają w tym interes czyjąś.

     Polakami jest bardzo łatwo manipulować. Łatwo jest podejść wzniosłymi hasłami. Tak za nos wodził nas Napoleon, papież ( bitwa pod Wiedniem, Warna), czy teraz USA. Wiem, że to standard wykorzystywać biednego, ale niech dadzą mu chociaż miskę zwykłego ryżu, a nie dmuchanego. Dlatego nie żal mi Ameryki, że być może upada. Trudno współczuć komuś , kto najpierw wymordował Indian i zagarnął im ich ziemię, trudno współczuć komuś, kto niewolił murzynów, trudno współczuć komuś kto spuścił bombę atomową na Hiroszimę i Nagasaki mimo, że miał już wygraną wojnę, trudno współczuć komuś, kto przez wiele lat ograbiał ze wszystkiego co cenne kraje Azji, Ameryki Południowej, Środkowej i Afryki, a teraz wykorzystuje Polskę.

     Przecież to z tej nędzy do jakiej doprowadzili narody trzeciego świata wyrośli dzisiejsi terroryści.

Jednak ja nie wierzę w upadek USA, jeszcze nie teraz. Owszem upadnie i słusznie, ale to jednak potrwa. Ten gigant o wielkich mackach sięgających krańca Świata nie padnie tak szybko. To będzie długotrwały proces rozpadu. Będzie się psuć od środka  i trwać to będzie wiele lat.  Muzyka będzie grać do samego końca , tak jak na Titanicu. Tak upadło Imperium Brytyjskie. Też żerowało na innych, też rabowało co się da. Tłumiło powstania ( Burów i wiele innych). Trzęsło ówczesnym światem i co z tego teraz zostało? Wyspa deszczu i dziwaków z fajkami w zębach w staromodnych samochodach ze wspomnieniami  wielkiej przeszłości i ze słabnącym w oczach funcie.

 

      Zamach na prawa obywateli , na wolność i demokrację jest sygnałem , że rozpad USA się zaczął. Władza szuka metod konsolidacji kraju, ale to są sposoby rodem z faszystowskich Niemiec. A jak to tam się skończyło to wszyscy dobrze wiemy. Był moment w którym USA były symbolem wolności i swobód obywatelskich, ale  to już historia. Ten kto w to jeszcze wierzy jest ślepy i głuchy. Nie ma już tej Ameryki, jest tylko dziwny niesympatyczny twór stworzony przez międzynarodowy kapitał. Tylko dolar rządzi w USA, a nie prezydent, a kto jest ich maskotką , to każdy wie. J

 

Jacek Ostrowski

 

   


 

Kliknij tutaj, aby wejść na stronę gdzie można ściągnąć nagrania HYPERNASHION za darmo!!!

S  P  O  N  S  O R

 

WIADOMOŚCI PROSTO Z POLSKI
 

 

 

 

Środa, 2010-02-10

Wstrząs w kopalni Rudna to samoistne tąpnięcie

Wtorkowy wstrząs, który miał miejsce w kopalni ZG Rudna w Polkowicach na głębokości ponad 900 metrów, to zdaniem komisji Okręgowego Urzędu Górniczego samoistne tąpnięcie - poinformowała rzeczniczka prasowa KGHM Polska Miedź S.A. Anna Osadczuk.

W wyniku tąpnięcia pod ziemią zginęło dwóch górników - operatorów maszyn górniczych: 43-letni mieszkaniec Polkowic i 27-letni głogowianin. Dwaj inni z poważnymi obrażeniami, ale niezagrażającymi życiu trafiło tuż po wstrząsie do szpitala. - Obecnie jeden z rannych ze złamaną nogę został wypisany do domu. Drugi ze wstrząsem mózgu pozostaje w szpitalu - mówiła Osadczuk.

W rejonie wstrząsu znajdowało się w sumie 15 górników, ale większość zdołała wydostać się samodzielnie na powierzchnię.

Do wstrząsu doszło po godz. 15:00 we wtorek i był to jeden z najsilniejszych wstrząsów w historii KGHM. W wyniku wstrząsu doszło do obsypania ociosów i zawału skał. Akcja ratunkowa trwała ponad 2,5 godziny.
(PAP)

90. rocznica zaślubin Polski z Bałtykiem

- Teraz wolne przed nami światy i wolne kraje. Żeglarz polski będzie mógł dzisiaj wszędzie dotrzeć pod znakiem Białego Orła, cały świat stoi mu otworem - tak w Pucku, 10 lutego 1920 roku mówił gen. Józef Haller. Tego dnia odbyły się symboliczne za zaślubiny Polski z morzem i nasze okręty wróciły na Bałtyk. Dziś mija 90 rocznica tych wydarzeń

Na mocy Traktatu Wersalskiego Polska odzyskała dostęp do Morza Bałtyckiego na odcinku 147 km: brzeg Półwyspu Helskiego - 74 km, morze otwarte - 24 km i brzeg Zatoki Puckiej - 49 km. W jej granicach nie znalazł się jednak żaden większy port. Gdańsk, miał być Wolnym Miastem, pozostającym pod protektoratem Ligi Narodów.

Obejmowanie przyznanych jej terenów Rzeczpospolita mogła rozpocząć dopiero po wejściu w życie postanowień wersalskich, tzn. od 10 stycznia 1920 r.

Na Pomorze wojska polskie wkroczyły 17 stycznia 1920 roku, 18 stycznia zajęły Toruń, 23 Grudziądz, a 10 lutego dotarły do wybrzeża morskiego.

Tego dnia w Pucku zorganizowano uroczystości symbolicznych zaślubin Polski z Bałtykiem.

Władze II Rzeczypospolitej nadały im wielką rangę. Dowódcy Frontu Pomorskiego gen. Józefowi Hallerowi towarzyszyła 20 osobowa delegacja Sejmu, przedstawiciele rządu, m.in. minister spraw wewnętrznych Stanisław Wojciechowski, wicepremier Wincenty Witos, wojewoda pomorski Maciej Rataj, kontradmirał Kazimierz Porębski oraz dyplomaci: szef misji brytyjskiej i attache wojenno-morski USA.

Pociąg specjalny z gośćmi przybył najpierw na dworzec gdański, gdzie starosta dr Józef Wybicki wręczył gen. Hallerowi dwa platynowe pierścienie wykonane specjalnie na ceremonię zaślubin z morzem na koszt gdańskiej Polonii. Później delegacja pojechała do Pucka.

Po uroczystości gen. Haller wjechał konno do morza i wrzucił w fale jeden z wręczonych mu platynowych pierścieni. Drugi założył sobie na palec.

Na pamiątkę zaślubin poświęcono i wbito w morze słup z wyrytym od strony morza orłem Jagiellonów, a od strony lądu z napisem - Roku Pańskiego 1920, 10 lutego Wojsko Polskie z gen. Józefem Hallerem na czele objęło na wieczyste posiadanie polskie morze.

Na zakończenie uroczystości podpisany został przez najważniejsze osobistości akt erekcyjny zaślubin Polski z morzem.
(PAP)

Dalej...

   

 

  “Klub 13”
Polish Combatants Association Branch #13
Stowarzyszenie Polskich Kombatantów Koło #13
1364 Main Street, Winnipeg, Manitoba R2W 3T8
Phone/Fax 204-589-7638
E-mail: club13@mts.net
www.PCAclub13.com
 
 Zapisz się…
*Harcerstwo
*Szkoła Taneczna S.P.K. Iskry
*Zespół Taneczny S.P.K. Iskry
*Klub Wędkarski “Big Whiteshell”
*Polonijny Klub Sportowo-Rekreacyjny
 

S  P  O  N  S  O R

 

 

WIADOMOŚCI Z KANADY
 

 

 

 

Środa, 2010-02-10

ZWYCIĘZCA MOŻE STAĆ SIĘ KREZUSEM
Kanadyjskie złoto wyceniono na milion

Na kanadyjskich saneczkarzy czeka milionowa nagroda
Czy wśród kanadyjskich saneczkarzy wybuchnie gorączka złota? Złoty medal dla reprezentanta gospodarzy będzie oznaczał sowitą premię: sponsor saneczkarzy z Kanady obiecał okrągły milion dolarów za olimpijski triumf.
To tylko część sumy, o jaką może wzbogacić się złoty medalista z Kanady w rywalizacji saneczkarzy. Najwyższy stopień podium jest jednak więcej wart. Już wcześniej bowiem Kanadyjski Komitet Olimpijski obiecał nagrody w wysokości 500 tys. dolarów - dla zawodników i związku.

Nie zapeszają

Trener reprezentacji, Niemiec Wolfgang Staudinger jest ostrożny w prognozowaniu faworytów. - Największe szanse ma na pewno Alex Gough. Myślę, że brąz jest w jej zasięgu, ale o więcej będzie trudno - ocenił.


Igrzyska w Vancouver rozpoczną się 12 lutego. Rywalizacja saneczkarzy odbędzie się w oddalonym o prawie 120 km Whistler.
TVN 24, fot. www.luge.ca10 lutego w historii Kanady

Tego właśnie dnia, w odległości 78 lat od siebie, miały miejsce dwa bardzo istotne wydarzenia historyczne.

Pierwsze wydarzyło się 10 lutego 1763 roku. To ważne wydarzenie to podpisanie układu zwanego Treaty of Paris, na podstawie którego Francja przekazała Kanadę Wielkiej Brytanii.

Układ pokojowy Treaty of Paris, zwany też Peace of Paris (Pokój Paryski), został podpisany między Królestwem Wielkiej Brytanii, Francją i Hiszpanią, z Portugalią wyrażającą na ten układ zgodę.

Francja oddała Wielkiej Brytanii tzw. Nową Francję, czyli Kanadę, a także prawa do wszystkich ziem na wschód od rzeki Mississippi.

Hiszpania oddała Wielkiej Brytanii Florydę, otrzymawszy później od Francji Nowy Orlean i francuską Luizjanę.

Francja zatrzymała sobie wyspy Saint Pierre i Miquelon i odzyskała Guadelupę, Martynikę i St. Lucię, w zamian za Grenadę, Dominikanę, Saint Vincent, Grenadiny i Tobago, które otrzymała Wielka Brytania.

Te i wiele innych przeszeregowań dokonanych na podstawie tego układu, było początkiem ery brytyjskiej dominacji ma świecie. W sferze brytyjskich wpływów znalazła się także Nowa Francja, czyli Kanada.

W połowie XVIII wieku Nowa Francja, zamieszkiwana przez 50.000 mieszkańców, była w konflikcie z brytyjskimi koloniami w Ameryce, gdzie mieszkało prawie milion osób. Brytyjskie ataki na Nową Francję powtarzały się systematycznie. W 1758 roku twierdza Louisbourg została zdobyta przez Brytyjczyków, dając Brytyjczykom kontrolę nad rzeką Św. Wawrzyńca. Droga do Nowej Francji została otwarta. W Ohio zaś zdobyto fort Dequesne, broniący dostępu do Doliny Ohio. W ten sposób przypieczętowano w zasadzie koniec Nowej Francji.

W 1759 roku nastąpił atak z morza i generał James Wolfe pokonał Francuzów pod dowództwem generała Louis-Josepha de Montcalma w słynnej bitwie zwanej bitwą na Równinie Abrahama (Battle of the Plains of Abraham). Rok później Nowa Francja była już całkowicie w rękach brytyjskich. A trzy lata później, właśnie na mocy układu podpisanego 10 lutego 1763 roku, Nowa Francja przeszła oficjalnie pod panowanie Korony Brytyjskiej.

Drugim ważnym historycznie wydarzeniem, które miało miejsce także 10 lutego, tyle że w 1841 roku, było wejście w życie tzw. Act of Union, na mocy którego doszło do połączenia Górnej Kanady (Upper Canada) i Dolnej Kanady (Lower Canada) w jedną całość o nazwie Prowincja Kanady - Province of Canada.

Na mocy aktu, Lower Canada została nazwana Canada East (Wschodnia Kanada), a Upper Canada - Canada West (Zachodnia Kanada).

Pomysł stworzenia wspólnego kraju miał na celu włączenie frankofonów do kultury brytyjskiej. Ten zamiar nie powiódł się.

Obie części miały jednakową reprezentację w legislaturze Prowincji. Od pierwszego rządu przyjęto unikalny zwyczaj podwójnego premierostwa. Na czele rządu zawsze stało dwóch premierów, jeden reprezentujący Wschodnią Kanadę, drugi Zachodnią.

Pierwszą stolicą Prowincji Kanady było miasto Kingston. Później, po roku 1843, przeniesiono stolicę do Montrealu, a jeszcze później była ona rotacyjnie w Toronto i w Quebec City. W roku 1866, ostatnia sesja parlamentu Prowincji Kanady odbyła się w Ottawie w zbudowanych w 1865 roku budynkach parlamentu.

Wśród osiągnięć Prowincji Kanady wymienić należy między innymi unormowanie stosunków ze Stanami Zjednoczonymi, budowa linii kolejowej Grand Trunk Railway, poprawa systemu szkolnictwa w Kanadzie Zachodniej dzięki Egertonowi Ryersonowi, wprowadzenie języka francuskiego jako języka oficjalnego w parlamencie.

Prowincja Kanady przestała istnieć w chwili powstania Konfederacji w 1867 roku, kiedy wraz z brytyjskimi koloniami północnoamerykańskimi - Nowym Brunszwikiem i Nową Szkocją stworzyła Dominion of Canada. Wówczas z jednego tworu, jakim była Prowincja Kanady, powstały dwie osobne prowincje Konfederacji - anglojęzyczne Ontario i francuskojęzyczny Quebec.
Małgorzata P. Bonikowska Gazeta Dziennik Polonii w Kanadzie

Dziecko na wysypisku śmieci

Policja RCMP w Richmond w Kolumbii Brytyjskiej aresztowała 20-letnią kobietę, która urodziła 21 stycznia dziecko - chłopca - w łazience w domu swego partnera w Richmond, a następnie pozbyła się jego zwłok, porzucając je. Trafiły na wysypisko śmieci na południe od Vancouver.


Przedstawicielka RCMP Jennifer Pound powiedziała, że partner kobiety nie wiedział, iż jest ona w ciąży. W czasie gdy doszło do porodu, mężczyzna spał.

Kobieta obudziła go i przekonała, że poroniła. Z jego pomocą owinęła dziecko w ręcznik, włożyła ciało do worka na śmieci i wyrzuciła do pojemnika na śmieci w pobliżu okolicznej szkoły.

Policja została powiadomiona przez anonimowego informatora o tym wydarzeniu i rozpoczęły się poszukiwania prowadzone przez 35 funkcjonariuszy. Poszukiwania na wysypisku śmieci Burns Bog trwały trzy dni i doprowadziły do znalezienia noworodka, który, jak stwierdzono, nie był wcześniakiem.

Kobieta została zatrzymana, ale zwolniono ją kiedy zobowiązała się do zgłoszenia się na wezwanie.

Kobieta została oskarżona o cztery czyny przestępcze: o to, że nie korzystała z pomocy przy porodzie, narażając dziecko na zagrożenie, że zabiła noworodka, ukryła ciało dziecka, a także dokonała profanacji ludzkich zwłok.

Policja może przedstawić także zarzuty mężczyźnie.
Joanna Wójcik Gazeta Dziennik Polonii w Kanadzie

Dalej...

   

 

FAKTY ZE ŚWIATA
 

 

 

 

Środa, 2010-02-10

Kosmiczne spotkanie na orbicie okołoziemskiej

Załogi Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (MSK) i amerykańskiego wahadłowca Endeavour spotkały się na orbicie okołoziemskiej. Jako pierwszy do MSK przez luki przejściowe dotarł dowódca Endeavoura George Zamka, a za nim pozostali członkowie załogi.

Połączenie Endeavoura i MSK odbyło się zgodnie z planem i przeprowadzone zostało dzięki ręcznym manewrom. Operacją połączenia obu obiektów kierował 47-letni pułkownik marynarki wojennej USA George Zamka. Astronauta ten ma polskie korzenie i zabrał na pokład promu kosmicznego kopię rękopisu Preludium A-dur op. 28 nr 7 Chopina, a także płytę z koncertem Karola Radziwonowicza i Orkiestry Sinfonia Viva utworzonej przez studentów i absolwentów Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie.

Po połączeniu MSK z Endeavourem na orbicie okołoziemskiej utworzono tymczasowy zespół kosmiczny z 11-osobową załogą, w której skład wchodzą przedstawiciele USA, Rosji i Japonii.

Wahadłowiec przywiózł na stację moduł Tranquility oraz kopułę obserwacyjną. Moduł jest skupiskiem aparatury, zapewniającej astronautom normalne warunki życiowe, m.in. urządzenia do oczyszczania powietrza z dwutlenku węgla i produkcji tlenu oraz do przetwarzania moczu, a także dodatkową toaletę.

Dzięki siedmiookiennej kopule załoga MSK będzie miała rozległy widok na stację i jej otoczenie oraz możliwość wizualnej kontroli prac wykonywanych zdalnie sterowanym wysięgnikiem. Centralny iluminator kopuły o średnicy 79 centymetrów jest największym oknem, zainstalowanym w aparacie kosmicznym.

Astronauci z Endeavora trzykrotnie będą wychodzić w otwartą przestrzeń kosmiczną. Misja wahadłowca - z 6-osobową załogą - przewidziana jest na 12 dni i 18 godzin, a lądowanie powinno nastąpić 19 lutego. Załogę stanowią wyłącznie obywatele USA, w tym jedna kobieta.
(PAP)

"Wybory na Ukrainie zostały sfałszowane"

Druga tura wyborów prezydenckich na Ukrainie została sfałszowana na rzecz Wiktora Janukowycza - oświadczył Ołeksandr Turczynow, szef sztabu wyborczego rywalki Janukowycza, Julii Tymoszenko. Janukowycz, zwycięzca niedzielnych wyborów prezydenckich - według nieoficjalnych wyników głosowania - wezwał swą konkurentkę Julię Tymoszenko do ustąpienia ze stanowiska premiera i zwrócił się do rodaków już jako prezydent.

Wiktor Janukowycz, zwycięzca wyborów prezydenckich na Ukrainie, po objęciu urzędu szefa państwa spotka się z przywódcami Rosji, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, najpierw jednak chce, by jego konkurentka, premier Julia Tymoszenko, ustąpiła ze stanowiska.

"Oficjalnie zwracam się do premier: proszę podać się do dymisji i przejść do opozycji. Członków koalicji wzywam do ogłoszenia jej rozwiązania, bym mógł rozpocząć rozmowy z klubami parlamentarnymi o formowaniu nowego rządu" - napisał Janukowycz w odezwie do narodu opublikowanej przez Partię Regionów, na czele której stoi.

Choć Centralna Komisja Wyborcza opublikowała na razie nieoficjalne wyniki niedzielnej, drugiej tury wyborów, Janukowycz zwrócił się do obywateli Ukrainy już jako prezydent.

"Jako nowy prezydent uważam, że zadanie odrodzenia Ukrainy można zrealizować. (...) Zjednoczę Ukrainę, wprowadzę porządek we władzach, dam każdemu Ukraińcowi możliwość życia i pracowania w stabilnym państwie, które jest szanowane i przez sąsiadów i przez cały świat!" - napisał.

Janukowycz obiecał reformy i rozwój, które przyniosą Ukrainie dobrobyt, zaś partnerów zagranicznych zapewnił, iż Kijów będzie rozwijać z nimi równoprawne relacje.

"Szanujemy niepodległość i jedność terytorialną wszystkich naszych partnerów i liczymy, że ich stosunek do nas będzie taki sam" - czytamy w odezwie. Janukowycz zadeklarował jednocześnie, że po objęciu urzędu prezydenta będzie chciał się spotkać się z przywódcami Rosji, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych.

"Potrzebujemy pomocy z Zachodu i Wschodu dla stabilizacji sytuacji gospodarczej oraz restrukturyzacji zobowiązań finansowych. (...) Priorytetem będą dla nas stosunki z Rosją oraz Wspólnotą Niepodległych Państw. Nasze kraje połączone są ścisłymi więzami gospodarczymi, kulturalnymi oraz historią" - zaznaczył Janukowycz.

"Wybory na Ukrainie zostały sfałszowane"

"Oświadczam, że w trakcie drugiej tury wyborów prezydenta Ukrainy doszło do fałszerstw, które w istotny sposób wpłynęły na wynik głosowania i pozwalają wątpić w jego ostateczny rezultat" - czytamy w udostępnionym mediom oświadczeniu Ołeksandra Turczynowa, szefa sztabu wyborczego Julii Tymoszenko.

- Przekazaliśmy Centralnej Komisji Wyborczej (CKW) dokumenty z wnioskiem o ponowne przeliczenie głosów w ponad 900 lokalach wyborczych - powiedział Turczynow.

Bliski współpracownik Tymoszenko wyjaśnił, iż na ślady fałszerstw wyborczych sztab Tymoszenko trafił w lokalach wyborczych na południu i wschodzie Ukrainy, gdzie pozycja Janukowycza jest najsilniejsza.

Jak relacjonował, po ponownym przeliczeniu głosów w jednym z lokali wyborczych w mieście Kercz okazało się, iż dane przekazane do CKW wykazują o 8% głosów więcej dla Janukowycza, niż było w rzeczywistości.

- Następnie udało się nam wywalczyć ponowne liczenie głosów w jeszcze sześciu lokalach. We wszystkich przypadkach miały miejsce podobne fałszerstwa na korzyść kandydata Janukowycza. Jego przedstawiciele w odpowiedzi zablokowali możliwość ponownego podliczenia głosów w innych lokalach wyborczych - mówił Turczynow.

- Fakty te pozwalają nam mówić o systematycznym i masowym charakterze podobnych naruszeń - podkreślił szef sztabu wyborczego Tymoszenko.

"Milczenie Tymoszenko to milczenie lwicy, która szykuje się do skoku"

Ukraińscy komentatorzy prognozują, że pani premier, która od dnia wyborów nie pojawiła się publicznie, prawdopodobnie nie pogodzi się z porażką. Jej otoczenie twierdzi, że wyniki wyborów mogą być zaskarżone w sądach.

- Milczenie Tymoszenko nie jest milczeniem jagnięcia. Jest to milczenie lwicy, która szykuje się do skoku, by bronić swych interesów - ocenił ukraiński politolog Wołodymyr Fesenko.

W środę, po przeliczeniu głosów ze wszystkich lokali wyborczych, CKW w Kijowie poinformowała, że w niedzielnych wyborach Janukowycz uzyskał 48,95% głosów. Jego konkurentka otrzymała 45,47% poparcia. Wyniki te nie są jeszcze oficjalne.
(PAP)

Andrzej Wajda króluje we Francji

W obecności Andrzeja Wajdy rozpoczęła się retrospektywa jego twórczości w Filmotece Narodowej w Paryżu. Pierwszego wieczoru paryscy widzowie obejrzeli film "Tatarak", który za tydzień wejdzie do francuskich kin.

Jak podkreśla główny organizator cyklu paryska Filmoteka Narodowa, to pierwszy we Francji przegląd niemal całego dorobku Andrzeja Wajdy. Do 21 marca paryscy widzowie będą mogli zobaczyć ponad 40 jego filmów fabularnych, a także kilka zrealizowanych przez niego dokumentów.

W szczelnie wypełnionej sali Filmoteki wyświetlono najnowszy film polskiego reżysera "Tatarak", wyróżniony w ubiegłym roku na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie - Berlinale nagrodą im. Alfreda Bauera. Obraz ten od 17 lutego będzie wyświetlany we francuskich kinach.

Specjalny pokaz otworzyli znany reżyser i prezes Filmoteki Narodowej Costa-Gavras oraz ambasador RP w Paryżu Tomasz Orłowski. Po nich głos zabrał sam Andrzej Wajda. - Nigdy się nie spodziewałem, że po tylu latach będę mógł pokazać moje filmy we francuskiej Filmotece Narodowej - powiedział. Przypomniał o swoich związkach z Francją i wyróżnieniach dla jego filmów na festiwalu w Cannes. - Tu się zaczęła moja kariera, dzięki Francji świat zwrócił na mnie uwagę - zaznaczył, poprawiając się po chwili: "świat to może za dużo, raczej Europa", co wzbudziło na sali śmiech.

Mówiąc o swoim ostatnim dziele, "Tataraku", Wajda zauważył, że był to dla niego szczególnie osobisty film. - Robiąc go poczułem się człowiekiem, który może zrobić coś niespodziewanego dla siebie samego. Cieszę się, że się na to odważyłem - dodał, nawiązując do wątku "Tataraku", złożonego z autobiograficznych wyznań Krystyny Jandy po nagłej śmierci jej męża Edwarda Kłosińskiego. - Oceńcie sami, czy wolno robić takie rzeczy w filmie - zwrócił się do widzów, zapraszając ich na pokaz.

Po projekcji publiczność zgotowała polskiemu reżyserowi gorącą owację.

Główny twórca programu przeglądu Jean-Francois Rauger z francuskiej Filmoteki Narodowej powiedział, że chciałby przyciągnąć na filmy Wajdy także młodych francuskich widzów. - To prawda, że począwszy od lat 80. Wajda jest we Francji nieco zapomniany. Ale ostatnio znowu zaczęło być o nim głośno najpierw z powodu "Katynia" , a potem po sukcesie "Tataraku" na Berlinale w ubiegłym roku - podkreślił Rauger. W jego opinii Francuzi, którzy jeszcze nie znają twórczości Wajdy, mogą odnaleźć w jego filmach wiele interesujących ich tematów, jak np. analizę komunistycznej dyktatury, relacje niezależnych artystów i władzy czy problem społecznej pamięci o czasach wojny.

W czasie półtoramiesięcznego cyklu oprócz klasycznych już pozycji polskiego reżysera - w tym "Kanału", "Ziemi obiecanej", "Człowieka z żelaza", "Panien z Wilka" - w Paryżu pokazane zostaną inne, dużo mniej znane filmy. Wśród nich znajdą się francuskie "Biesy" z 1988 roku (według powieści Fiodora Dostojewskiego z rolą Isabelle Huppert), niemiecko-francuska "Miłość w Niemczech" z 1983 roku i "Smuga cienia" z 1976 roku. Dla znawców twórczości polskiego reżysera dużą atrakcją będzie pokaz krótkometrażowej etiudy studenckiej Wajdy z łódzkiej filmówki - 6-minutowego "Złego chłopca" z 1951 roku.

Swój udział w paryskich projekcjach zapowiedziały francuskie osobistości: kompozytor muzyki filmowej Michel Legrand i reżyser Costa-Gavras, a także polscy aktorzy Wajdy: Andrzej Seweryn i Wojciech Pszoniak. Ten ostatni ma prezentować w ramach przeglądu film "Korczak", w którym sam zagrał tytułową rolę.

Współorganizatorem retrospektywy, obok paryskiej Filmoteki Narodowej, jest Instytut Polski w Paryżu.
(PAP)

Dalej...

   


 

 

PODRÓŻ DOOKOŁA POLSKI - CIEKAWE MIEJSCA- PIEKARY ŚLĄSKIE
 

 

 

 

W cyklu Podróż dookoła Polski - ciekawe miejsca... przybliżamy najpiękniejsze regiony w Polsce- te znane i mniej znane. Opowiadamy historię pięknych polskich miejsc, ale ponieważ Polska to nie porośnięty puszczą skansen, lecz rozwijający się dynamicznie, nowoczesny kraj to pokazujemy też jak wyglądają różne zakątki Polski dziś.

INDEX


 

 

 

PIEKARY ŚLĄSKIE

 




Piekary Śląskie to dynamicznie rozwijająca się gmina, której kulturę i obyczaje ukształtowała wielowiekowa tradycja. Obecnie Piekary Śląskie to miasto o statusie powiatu grodzkiego, należące do województwa śląskiego. Pod względem wielkości powierzchni (3967 ha) oraz liczby mieszkańców (59 tys.) Piekary Śląskie zaliczane są do miast średniej wielkości w regionie.

Położenie miasta gwarantuje dobry dostęp do rynków europejskich, co zapewniają trasy i węzły komunikacyjne, instytucje zajmujące się handlem zagranicznym oraz połączenia telekomunikacyjne o światowym standardzie. Dzisiejsze Piekary to gmina, która jest dogodnym miejscem dla realizacji wszelkich pomysłów i zamierzeń inwestycyjnych. Piekary Śląskie- miejscowość leżąca w północnej części Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego, w regionie Górnego Śląska. Najstarsze wzmianki o niej w dokumentach pisanych pochodzą z II poł. XIII wieku, gdzie figuruje jako osada służebna grodu bytomskiego. Piekary w dzisiejszym kształcie terytorialnym (z dzielnicami Kozłowa Góra, Brzozowice - Kamień, Brzeziny i Dąbrówka Wielka) funkcjonują dopiero od 1975 r., kiedy to - na mocy reformy administracyjnej kraju - do miasta Piekary przyłączono miasto Brzeziny Śląskie.

W latach 1303-1318 wybudowano w Piekarach Śląskich pierwszy kościół. Najstarsza parafia Apostołów Piotra i Pawła w Kamieniu została erygowana 4 października 1277 r. przez ówczesnego biskupa krakowskiego Pawła z Przemiankowa a dwa dni później 6 października kościół został przez tego biskupa konsekrowany.

Wiek XV wraz z rozwojem górnictwa rud cynku i ołowiu zapoczątkował proces ewolucji całej osady. W XIII-XVI w. Miasto było pod panowaniem zniemczałych książąt śląskich. Dopiero krótka obecność króla Jana III Sobieskiego, spieszącego na odsiecz Wiednia w 1683 r., ożywiła wśród tutejszej ludności pamięć o zerwanych więzach z Polską. W następnych latach dochodziło do licznych buntów chłopskich skierowanych przeciw władzy niemieckich magnatów. W 1697 r. przebywał w Piekarach król August II Wettyn, który w miejscowym kościele potwierdził konwersję na katolicyzm i zaprzysiągł pacta conventa.

W XIXw. nasiliła się germanizacja Piekar. Reakcją na to były dążenia do obrony polskości. W 1842 r. proboszcz piekarski- ksiądz Alojzy Fiecek przystąpił do budowy nowej, neoromańskiej świątyni według projektu Daniela Groetschla. W nowej świątyni znalazło się godne miejsce dla słynącego cudami obrazu Matki Boskiej Piekarskiej, choć warto nadmienić, że oryginał obrazu znajduje się od 1702 r. w kościele św. Krzyża w Opolu. Dzisiejsze Piekary są duchową stolicą Górnego Śląska, celem licznych pielgrzymek i miejscem spotkań religijnych. Tradycja związana jest właśnie z obrazem MB Piekarskiej, które zyskało sławę w 1676 r., kiedy to w pobliskim mieście- Tarnowskich Górach wybuchła zaraza, która ustąpiła po złożeniu przez mieszkańców ślubu odbywania corocznej pielgrzymki do Piekar.

W latach siedemdziesiątych XIX w., w pobliżu bazyliki na wzgórzu Cerekwica, górnicy, hutnicy i robotnicy Górnego Śląska wznieśli Kalwarię Piekarską. Jest to zespół 14 kaplic- stacji drogi krzyżowej, przedstawiających sceny przed ukrzyżowaniem Chrystusa, neogotycki kościół Przemienienia Pańskiego oraz 15 kaplic różańcowych na obrzeżach muru. Piekary wraz z częścią Śląska powróciły do Polski dopiero w 1922 r.


Piekarska Bazylika


Pałac Heroda – jedna z kaplic Kalwarii Piekarskiej

Dalej...

   
 
 
SALON KULTURY I SZTUKI POLISHWINNIPEG

 

PISARZE

Halina Gronkowska- Gartman

Zofia Monika Dove (Gustowska)

Małgorzata Kobyliński

Maria Kuraszko

Aleksander Ratkowski

Ks. Krystian Sokal

Marek Ring

Wojciech Rutowicz

Ron Romanowski

Stanisława Krzywdzińska

 

ARTYŚCI

Jan Kamieński

Wioletta Los

Jolanta Sokalska

Małgorzata Świtała

Wanda Sławik

Ewa Tarsia

Witamy w Salonie Kultury i Sztuki Polishwinnipeg promującym najciekawszych artystów, pisarzy, ludzi kultury Polaków lub polskiego pochodzenia działających w Kanadzie.

W tym salonie kultury i sztuki znaleźć będzie można twórczość literacką, poetycką a także zdjęcia prac artystów, które zadowolą różnorodne upodobania estetyczne. ZAPRASZAMY do częstego odwiedzania tej stron.

 

PISARZE
 


Ksiądz Krystian Sokal
urodził się i wychował w Ząbkowicach Śląskich. Święcenia kapłańskie otrzymał
26 maja 1984 roku. Ksiądz Krystian Sokal słowo Boże głosił między innymi na misjach w Zambii. 20 czerwca 2007 przyjechał do Kanady i rok pracował wśród Indian w Fort Aleksander a obecnie posługę kapłańską pełni w Carman.
Pierwsze wiersze ks. Krystian pisał już w szkole podstawowej i średniej. Później w kapłaństwie zaczęły się głębsze przemyślenia dotyczące życia i wiary, a także przyrody.

Wiersze ks.Krystiana Sokala...

Wywiad z ks. Krystianem:

 

Halina Gartman urodziła się w Lublinie. Po przyjeździe do Kanady w 1981 roku zaangażowała się w pracę społeczną. Między innymi pracowała z Zuchami w Harcerstwie i prowadziła dziecięce grupy artystyczne. Organizowała programy telewizyjne ,,Polacy Polakom" i "Telewizyjny Znak Wiary Środkowej Kanady". Wieloletnia pracownica tygodnika "Czas". Utwory poetyckie zaczęła pisać w szkole średniej. W 1995 roku wydała tomik swoich wierszy zatytułowany "Wiersze do Poduszki".

Wiersze Haliny Gronkowskiej- Gartman...

Wywiad z Haliną Gronkowską Gartman:

Halina Gronkowska- Gartman prezentuje swoją twórczość
 

Małgorzata Kobylińska przyjechała do Kanady w 1992 roku. Ukończyła studia na Uniwersytecie Winnipeg w zakresie biznesu i pracuje w Manitoba Public Insurance. Od dawna pisze poezje i sztuki sceniczne o tematyce religijnej, które wystawia w parafii Św. Ducha w Winnipegu. Jak twierdzi to co pisze oddaje jej "wewnętrzne przeżycia i jest drogą do człowieka".

Wiersze Małgorzaty Kobyliński...

Wywiad z Małgorzatą Kobyliński:

Małgorzata Kobyliński prezentuje swoją twórczość
 

Aleksander Radkowski pochodzi z Wrocławia, a w Kanadzie przebywa od l8-stu lat. Z zawodu jest elektromechanikiem i turystą-rekreatorem. Przez dłuższy czas parał się sportem. W Kanadzie założył rodzinę i ma jedną córkę Kasię. Pracuje w Szpitalu. Wypowiedź poety: "Pisanie jest to jeden z najlepszych sposobów wyrażania swoich myśli i odczuć. A także utrwalenia tego co w danej chwili się przeżywa lub kiedyś przeżywało, a w jakiej formie to sprawa indiwidualna. Ja wybrałem wiersz. Ta forma pisania najbardziej mi chyba odpowiada i w niej czuję się stosunkowo dobrze".

Wiersze Aleksandra Radkowskiego...
Marek Ring w wywiadzie dla polishwinnipeg o poezji mówi :"uważam, że poezji wcale nie należy rozumieć - trzeba ja przyjąć, przeżyć i niekoniecznie zaakceptować jako swój punkt widzenia świata czy zjawisk. Ważne natomiast jest, żeby poezja rozbudziła wyobraźnię i pewną osobistą uczuciowość, która gdzieś zawsze drzemie w nas i niechętnie się ujawnia. Często nie zdajemy sobie nawet sprawy z naszych odczuć i poezja powinna pomoc nam je uczłowieczyć.

Wiersze Marka Ringa...

Wywiad z Markiem Ringiem

Maria Kuraszko pochodzi z okolic Chełma Lubelskiego. Ukończyła Akademię Rolniczą we Wrocławiu, gdzie pracowała do czasu wyjazdu z Polski. W Winnipegu mieszka od 1990 roku. Pracuje na Uniwersytecie Manitoba. Motto Marii Kuraszko: "Często patrzę i nie zauważam. Często słucham i nie zauważam. Niekiedy tylko patrzę i widzę, słucham i słyszę."

Wiersze Marii Kuraszko...

Wywiad z Marią Kuraszko

Zofia Monika Dove (Gustowska) pracuje w St. Boniface Hospital. Jednym z jej codziennych obowiązków jest zorganizowanie czasu wolnego pacjentom oddziału rehabilitacji. Jej pasją jest pisanie poezji. Pisze poezje w języku angielskim i ma też nieodpartą potrzebę dzielenia się tym, co napisała.  

Wywiad z Zofią Moniką Dove (Gustowską)

Stanisława Krzywdzińska członkini Stowarzyszenia Polskich Kombatantów koło nr 13, harcerka, poetka... Z Polski do Winnipegu wyemigrowała w 1948 roku. Za działalność dla społeczności polskiej otrzymała dyplom uznania KPK okręg Manitoba.Pierwszy wiersz napisała jeszcze w szkole podstawowej tuż przed wybuchem II wojny światowej

Wywiad ze Stanisławą Krzywdzińską

 

Wojciech Rutowicz na pytanie co go inspiruje odpowiada:

Poezji potrzebna jest pożywka, w okresie trudnym dla Polski obserwacja życia  zwykłych szarych ludzi inspirowała mnie najbardziej . Przyjaciele i kręgi w których się poruszałem. Dywagacje na temat naszej codziennej egzystencji, no i wreszcie ja sam , Wojtek Rutowicz i moja droga przez życie , politykę , miłości i rozczarowania. Trudno jest pisać poezję w dobrobycie, dlatego też najlepsza poezja pochodzi z krajów trzeciego świata, ale to jest moja opinia i obserwacja.

Wywiad z Wojtkiem Rutowiczem

 

ARTYŚCI

Wioletta Los przyjechała do Kanady w 1993 roku. Jej  twórczość narodziła się właściwie w Polsce, kiedy to zdecydowała się podjąć naukę w szkole artystycznej. Tam pod kierunkami dobrze znanych artystów- profesorów Moskwy, Solskiego, Gurguła, Moskały zdobyła wiedzę i doświadczenie, które było niezbędne do wykonywania prac artystycznych. O swoim malowaniu mówi "Maluję tak jak widzę, jak czuję a przeżywam wszystko bardzo mocno. Jestem tylko artystką a pędzel jest środkiem wyrazu, jaki niebo włożyło w moje ręce. Malując zwykła filiżankę herbaty pragnę uczynić, aby była obdarzona duszą lub mówiąc bardziej precyzyjnie wydobyć z niej istnienie."

Twórczość Wioletty Los...

Wywiad z Wiolettą Los:
 

Małgorzata Świtała urodziła się w Kanadzie i mieszka w Winnipegu. Ukończyła sztukę reklamy na Red River Communitty College, kształciła się również na lekcjach malarstwa olejnego w Winnipeg Art Galery u znanej kanadyjskiej artystki. Ponad 20 lat rozwija swój talent artystyczny pracując jako artysta grafik i ilustrator. Pani Małgorzata prezentuje swoje obrazy na licznych wystawach w Kanadzie, Islandii, Rosji a także kilka razy w Polsce. Jej prace znajdują się w wielu prywatnych kolekcjach w Kanadzie Stanach Zjednoczonych, Brazylii a także w Europie.
Artystka maluje nieustannie zmieniając się i poszukując środków artystycznego wyrazu. Początkowo w jej twórczości dominowała martwa natura, pejzaże i kwiaty. Zainteresowania zmieniały się przechodząc od realizmu do obecnie surrealizmu.

Twórczość Małgorzaty Świtały...

Wywiad z Małgorzatą Świtałą:

Jolanta Sokalska jest artystką, która tworzy w szkle. Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych we Wrocławiu na wydziale szkła. Jak mówi zawsze, odkąd pamięta, czuła się wyjątkowo dobrze w obecności sztuki. Na pytanie, co ją inspiruje do twórczości odpowiada: ”Wszystko i wszyscy są dla mnie inspiracją. Z każdej sytuacji wyciągam "dane", które odkładam w umyśle, potem konstruuje z nich konkretny projekt, koncepcje, która przedstawiam wizualnie.” W Winnipegu Jolanta Sokalska ma studio artystyczne w William Cre&eEry Art Complex przy 125 Adeladie St.

Twórczość Jolanty Sokalskiej...

Wywiad z Jolantą Sokalską

Jan Kamieński urodził się w 1923 roku, swoje lata dzieciństwa i młodości spędził w Poznaniu. Jako nastolatek przeżywa inwazje hitlerowską i sowiecką na Polskę. Podczas wojny był cieżko ranny, jako 17. latak czynnie działał w podziemiu. Wojenne doświadczenia opisał w książce Hidden in the Enemy`s Sight. Talent malarski kształcił na Akademii Sztuk Pięknych w Dreźnie skąd w 1949 roku emigrował do Winnipegu. Od 1958 do 1980 roku pracował w Winnipeg Tribune jako dziennikarz, felietonista, krytyk sztuki, publicysta i rysownik. Obrazy Jana Kamieńskiego można oglądać w Winnipeg Art Gallery.

Twórczość Jana Kamieńskiego...

Wywiad z Janem Kamieńskim
 

Ewa Tarsia  to utalentowana, wszechstronna artystka znana na arenie międzynarodowej.  Nie jest jej obce malarstwo, grafika, rzeźba, tkanina, projektowanie i rysunek. Swoje prace prezentuje na prestiżowych wystawach w Hiszpanii, Francji, Polsce, Austrii, Stanach Zjednoczonych, Anglii, Niemczech i Korei. Jej dokonania artystyczne w Kanadzie zostały docenione i od czerwcu 2007 roku Ewa Tarsia jest członkiem Royal Academy of Arts. Wyróżnienie to otrzymuje bardzo niewielu artystów, w całej Kanadzie jest ich zaledwie 700.

Twórczość Ewy Tarsi

Wywiad z Ewą Tarsią

Wanda Sławik ukończyła Szkołę Plastyczną oraz Żeńską Szkołę Architektoniczną w Warszawie. Z jej udziałem buduje się w Winnipegu wiele obiektów między innymi lotnisko. Ściśle współpracuje z architektami i ma ogromną przyjemność w tworzeniu ich wizji. Kilka lat robiła biżuterię ze skóry. Materiał, w którym pracowała pozawalał na tworzenie malutkich bardzo unikalnych „obrazów”. Wanda Sławik w zaciszu swojego domu maluje między innymi niewielkie akwarelki z widokiem ukochanej Warszawy.

Twórczość Wandy Sławik

Wywiad z Wandą Sławik

 

   

 


189 Leila Ave
WINNIPEG, MB R2V 1L3
PH: (204) 338-9510

S  P  O  N  S  O R

 

"POLKI W ŚWIECIE"- 
Jak zostałam rzeźbiarką - Beata Czapska
 

 

 

 

Współpraca Polishwinnipeg.com z  czasopismem
Polki w Świecie”.

Kwartalnik „Polki w Świecie” ma na celu promocję Polek działających na świecie, Polek mieszkających z dala od ojczyzny. Magazyn ten kreuje nowy wizerunek Polki-emigrantki, wyzwolonej z dotychczasowych stereotypów. Kwartalnik „POLKI w świecie” ma także za zadanie uświadomić Polakom mieszkającym nad Wisłą rangę osiągnięć, jakimi dzisiaj legitymują się Polki żyjące i działające poza Polską. Czasopismo w formie drukowanej jest dostępne w całej Polsce i USA. Redaktor naczelna magazynu Anna Barauskas-Makowska zainteresowała się naszym Polonijnym Biuletynem Informacyjnym w Winnipegu, odnalazła kontakt z naszą redakcją proponując współpracę.

Nasza współpraca polega na publikowaniu wywiadów z kwartalnika „Polki w Świecie w polishwinnipeg.com  a wywiady z kobietami, które ukazały się w naszym biuletynie zostaną opublikowane w kwartalniku ”Polki w Świecie”.


Jak zostałam rzeźbiarką


Beata Czapska


Rzeźba, rzeźba, rzeźba - jak zostałam rzeźbiarką? Przyczynił się do tego szereg wydarzeń i sytuacji bez wyjścia. Gdy spoglądam wstecz, jestem pewna, że rzeźba „goniła” mnie od zawsze, a ja robiłam uniki.


Z natury jestem pasjonatką. Gdy zabieram się za coś, to poświęcam się temu bez reszty. Najpierw z pasją tłukłam się z chłopakami na podwórku – wiedzą coś o tym koledzy, żyjący teraz w różnych zakątkach świata. W szkole podstawowej z pasją zwalczałam wychowawczynię – animozja była obustronna. Też w tym czasie z pasją robiłam biżuterię z blachy miedzianej, której ścinki ojciec przynosił mi z placu odbudowy Pałacu w Wilanowie i innych zabytków Warszawy (jako inżynier budowlany pracował wtedy w Pracowni Konserwacji Zabytków). W liceum z pasją zgłębiałam literaturę, na co poświęcałam każdy możliwy i niemożliwy czas. Kontynuowałam tę pasję dalej we Francji, kiedy uzupełniałam braki z książek niedostępnych wcześniej w Polsce.


Zdałam maturę, ale do dzisiaj nie wiem, jak to się stało. Nie starczało mi czasu na naukę. Studia, ale jakie? Tyle pasjonujących fakultetów: archeologia śródziemnomorska kusiła odkrywaniem historii o starożytnych krajach, medycyna - zagłębianiem się w zagadki nauki, antropologia - roztaczaniem wizji odkrywania nowych plemion w dorzeczu Amazonki. Wreszcie architektura, którą dosłownie i w przenośni wyssałam z mlekiem matki, profesora na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Kochałam budynek tego wydziału. Secesyjne mury kryły we wnętrzach niezliczone ilości korytarzy i zakamarków. Na ścianach wisiały oprawione za szkłem najlepsze prace studentów, począwszy od fragmentów budowli antycznych, poprzez martwe natury, do współczesnych projektów architektury awangardowej.


Z dostaniem się na studia było trochę gorzej. Po przeanalizowaniu moich możliwości pozostała tylko architektura, gdzie na egzaminie wstępnym był rysunek i matematyka - jedyne przedmioty, o których miałam jako takie pojęcie. Po dwóch nieudanych próbach w Warszawie rodzice wysłali mnie do krewnych, do Katowic, gdzie miałam zdawać na Politechnikę Śląską. Do trzech razy sztuka. Tym razem udało się. Zamieszkałam na stancji w Gliwicach i ponownie z pasją rzuciłam się w wir nauki. Odkryłam narty. Doprowadzałam do szaleństwa koleżanki i kolegów z SKN (Studencki Klub Narciarski), kiedy zapisywałam się na zawody, nie umiejąc jeszcze jeździć. Ale bliskość gór zrobiła swoje. W sobotę wstawałam o piątej rano, by jak najwcześniej wsiąść do pociągu do Szczyrku i ustawić się w kolejce na Skrzyczne. Szybko zrobiłam postępy. Pasja narciarska trwa do dzisiaj. Pomimo rzadkich wypadów w góry i bolesnych brakach kondycji fizycznej w pierwszych dniach pobytu, jazda na nartach sprawia mi ciągle ogromną przyjemność.
Część lata spędzałam w stadninach, pracując jako chłopiec stajenny i jeżdżąc na koniach. A także na Mazurach, pływając na żaglach. To była zaleta tamtych czasów, że nie posiadając prawie żadnych pieniędzy można było uprawiać różne sporty. W ciągu roku szkolnego pracowałam społecznie w klubach, pomagając w organizacji imprez i projektując plakaty, i dzięki temu nie musiałam płacić za obozy letnie. Z moja przyjaciółką Julitą zaczęłam podróżować autostopem po krajach tzw. demokracji, jak Czechosłowacja, Węgry, Rumunia czy Bułgaria. I wtedy pierwszy raz pomyślałam, dlaczego nie wybrać się jeszcze dalej, na zachód.
A konkretnie do Francji, co wiązało się z wychowywaniem moim w kulturze francuskiej.


Nadszedł czerwiec 1974 - koniec studiów a przede mną jesienny semestr dyplomowy. Był to ostatni moment, żeby starać się o paszport i zajrzeć za „żelazną kurtynę”. Nie myślałam o emigracji, po prostu chciałam zobaczyć, co „tam” się dzieje. Po dyplomie wyjazd był praktycznie nierealny. Trzeba było „odpracowywać” wyższe studia. Cudem dostałam przydział na sto dolarów, z dziesięciodniową wizą francuską w plecaku i duszą na ramieniu ruszyłam autostopem pierwszy raz sama.


Pierwszy etap - Monachium, miasto znienawidzone przez rządy komunistów
z powodu siedziby w nim Radia Wolna Europa. Dziennik tego radia w moim dzieciństwie i młodości usypiał mnie jak kołysanka do snu. Ojciec nastawiał stację na cały regulator a jej dźwięk zagłuszania dochodził do mojego łóżka. Ale nie z powodu Wolnej Europy chciałam zatrzymać się najpierw w Monachium. Miałam tam dwóch kolegów ze studiów, z których jeden został tam na stałe i kontynuował studia a drugi zatrzymał się na parę miesięcy, wracając ze stypendium w Anglii.
Była już druga połowa sierpnia i bardzo piękna pogoda. Bez większych trudności dojechałam do Monachium I zakwaterowałam sie w domu akademickim, gdzie mieszkali moi koledzy. Miasto od razu mnie zauroczyło. Najstarsza część w stylu pruskim i nowsza, wzorowana na stylu włoskim. Wzdłuż rzeki Izhar ciągnący się w nieskończoność park angielski, egzotyczne restauracyjki ze stolikami na chodnikach, ludzie leżący na trawnikach, wszędzie czysto i jasno oświetlone wieczorem ulice - całość po prostu wdychałam.
Niejednokrotnie potem, mieszkając już we Francji, odwiedzałam to miasto, zawsze z wielką przyjemnością. Było ono też pierwszą lekcją o tym, czym jest Europa Zachodnia. Wizę tranzytową z uśmiechem i bez problemu zamieniono na dowolną, jaką sobie wtedy wymarzyłam. To miasto przyciągało mnie jak magnez. Nie dałam się jednak skusić - przecież moim celem był Paryż, znany mi tak dobrze.


Genewa była następnym etapem. W drodze spotkałam bardzo miłą Polkę, która tam mieszkała od dzieciństwa. Spędziłam u niej dwa tygodnie. I tam też czekała na mnie pokusa zostania. Paryż to wielkie, trudne miasto - mówiła z troską moja nowa znajoma. Tymczasem zaczynały się jesienne słoty i czułam, że nadszedł czas, aby dojechać do celu.
Wreszcie Paryż, miasto wymarzone i tak bliskie poprzez Zolę, Balzaka, Viktora Hugo, wtedy zanurzone w zimnej mżawce i trudno dostępne z powodu mojej słabej znajomości języka wydało mi się koszmarem!
Na szczęście trwało to tylko kilka dni. Znalazłam pracę, jako fille au pair w bardzo sympatycznej rodzinie francuskiej. On inżynier, zatrudniony w zakładach Renault, a ona - była modelka, pracowała w jednym z domów mody. Rano zajmowałam się dwójką ich małych dzieci, a po południu szłam na lekcję w Alliance Francaise. Wieczorami razem jedliśmy kolację, i wtedy opowiadałam moją nienajlepszą francuszczyzną historie zza żelaznej kurtyny.
Na początku myślałam, żeby zostać tylko do Świąt Bożego Narodzenia, ale wkrótce zdałam sobie sprawę, że mój semestr dyplomowy i tak już przepadł, a na kolejny trzeba było czekać do października następnego roku. Zdecydowałam, więc zostać do końca roku szkolnego i kontynuować naukę języka, szczególnie, że mój francuski pozostawiał jeszcze wiele do życzenia.
Pierwszy raz od przyjazdu do Francji, miałam dopiero okazję mówić po polsku w połowie grudniu, kiedy Helena Faryaszewki, kuzynka przyjaciół moich rodziców, będąc przejazdem w Paryżu, przywiozła mi listy i jakieś drobiazgi z domu. To spotkanie przerodziło się w trwającą do dzisiaj przyjaźń. Na najbliższe wakacje Helena zaprosiła mnie na miesiąc do Hiszpanii. Potem byłam wielokrotnym jej gościem w Brukseli, do czasu aż przeprowadziła się do Paryża.

Jeszcze wczesną wiosną poznałam mojego pierwszego męża - Krzysztofa. Wtedy nie myślałam o zostaniu we Francji, ale po przyjeździe z wakacji w Hiszpanii, już nie było mowy o powrocie do kraju. Krzysztof właśnie otworzył swoją własną pracownię architektoniczną, w której zaczęłam mu pomagać. Zamieszkaliśmy w pobliżu świeżo zburzonych hal. Patrzyłam z podziwem na miasto, które prawie nie zmieniło się od czasów „Brzucha Paryża” Zoli. Wciąż ci sami subiekci uganiali się po hurtowniach pod czujnym okiem la partonne. Ci sami ludzie spacerowali po Lasku Bulońskim, tylko wtedy inaczej ubrani.
W 1978 urodził się nasz syn Filip, a dwa lata później rozwiedliśmy się. Zostałam z dwuletnim dzieckiem. Do tego postanowiłam zrobić dyplom, korzystając z zachęty profesora i dziekana mojego Wydziału, Tadeusza Gawłowskiego. Lata 1980/81 były trudnym czasem na podróżowanie do kraju. Pomimo wszystko doprowadziłam do końca pracę dyplomową dzięki troskliwej pomocy profesora. Obroniłam się pod koniec marca 1981 roku i wróciłam do Paryża.
Były to trudne dla mnie czasy. Zaczęłam zajmować się projektowaniem wnętrz i przebudową domów. Wykonywałam te prace, mając własną ekipę remontową. Miałam bardzo dużo zamówień i zupełny brak czasu na zajmowanie się dzieckiem, które wychowywała szkoła i opiekunki.
Do nielicznych miłych momentów w tamtych czasach należały sobotnie wizyty w pracowni świeżo poznanego rzeźbiarza Rene Coutelle. Tam, podczas lunchu, spotykali się ludzie z najrozmaitszych środowisk: literaci, filozofowie, poeci, dyplomaci, matematycy, malarze. Przysłuchiwałam się dyskusjom wokół sztuki, rozmowom o najnowszych odkryciach astrofizyki; tam też uzupełniałam swoje braki
z literatury i poezji. Do pracowni przejeżdżali ludzie z całego świata, żeby uczyć się pod okiem mistrza. Coutelle niekiedy wtrącał – „Kiedy Pani zacznie rzeźbić?”
Ja i rzeźba? Nie! Dyskusji o sztuce jeszcze w rodzinnym domu słuchałam z przyjemnością, natomiast samo słowo rzeźba wprowadzało mnie w stan zdenerwowania. Zapewne przyczyniła się do tego pewna historia. Przyjaciel domu, Stanisław Baran, z zawodu architekt, a z pasji malarz i rzeźbiarz, namalował rodzicom portrety. „A Tobie – powiedział - wyrzeźbię głowę”. A ja tak marzyłam o portrecie! Nie miałam odwagi protestować, bo bardzo go lubiłam i przyjaźniłam się z jego żoną. Do dzisiaj rzeźba ta stoi w domu rodziców, w Warszawie.

Później, jeszcze na studiach, miałam semestr rzeźby - portret w glinie, ale z braku czasu i z powodu niechęci do przedmiotu, nie chodziłam na zajęcia. Tylko dzięki sympatii profesora, Stanisława Słodowego, który pozwoli mi wykonać autoportret, otrzymałam zaliczenie. Kilka lat później to on właśnie wprowadził mnie do pracowni Rene Coutelle.
Chcąc mieć więcej czasu dla Filipa rozwiązałam ekipę remontową i zaangażowałam się, jako projektant, w pracowni architektonicznej. To było złudne – miałam, co prawda wolne prawie wszystkie soboty i niedziele, ale w tygodniu ciągle tak zwane „charettes”, czyli pilne, terminowe projekty zatrzymywały mnie w biurze do późnych godzin wieczornych. Na szczęście pracownię po trzech latach zlikwidowano. Tak zwane „bezrobocie”, bardzo korzystne w owych czasach, pozwoliło mi poświęcać więcej uwagi synowi i częściej bywać w atelier mistrza, spoglądając coraz przychylniej na rzeźbę. Pracownia Coutella była całkowicie zastawiona rzeźbami, wykonanymi
w różnych kamieniach, co mogło posłużyć za świetną lekcję z geologii. Coutelle, bo tak go wszyscy nazywali, doskonały rzeźbiarz, poeta, pedagog i społecznik, o wielkiej kulturze i wrażliwości, stał się od tamtej pory moim przewodnikiem duchowym.

Później przez kilka lat współpracowałam ze świetnym, amerykańskim rzeźbiarzem, Michael Prentice, potomkiem rodziny Rockefellerów, mieszkającym wtedy w Paryżu. Była to postać wyjątkowa. Pełen energii i pomysłów pracował głównie w czarnym granicie. Reprezentował zupełnie inny świat.
Pracownię z mieszkaniem miał w przerobionej dawnej pralni. Lokal był wielki i przestrzennie zagospodarowany. Przewijali się tu najrozmaitsi ludzie. Dużo Amerykanów – towarzystwo zdecydowanie różniło się od tego, spotykanego w pracowni Coutelle. Budowałam dla niego willę na Majorce, wspólnie projektowaliśmy wnętrza i przestrzenie miejskie. Fontanna koło la Defence, biurowej dzielnicy Paryża, to też nasze dzieło.

Przez cały czas byłam częstym gościem atelier Coutelle’a. Chcąc zrobić mistrzowi przyjemność, zabierałam się za robienie jakiejś rzeźby. Już wtedy zdałam sobie sprawę, jak trudno jest stworzyć taką formę, jaką się chce.
W tym czasie poznałam mojego trzeciego męża. Gilles, biznesmen, spędzał cały tydzień w podróżach po Francji, załatwiając interesy. Często jechałam razem z nim - drogie hotele, kasyna, najlepsze restauracje, bawił mnie ten nowo poznawany świat. Nawet w Paryżu nie jadaliśmy w domu. Miasto było do tego wymarzonym miejscem. Gilles miał dar do wyszukiwania niezwykłych miejsc. Od tradycyjnych i gwarnych, jak les Grandes Brasseries, gdzie w wielkiej sali, zastawionej gęsto stołami z białymi obrusami, dominowały wielkie bukiety kwiatów i niezliczona ilość kelnerów, uwijających się z wielkimi półmiskami nad głowa. Do najlepszych paryskich restauracji, jak Ritz czy Tour d’Argent (Gilles miał obok swoje biuro), gdzie panowała elegancka cisza a kelnerzy mówili do siebie szeptem. Chodziliśmy też do niewielkich restauracyjek z wyśmienitym i wyrafinowanym jedzeniem. Poznawałam Francję prawdziwą i tradycyjną, która lwią część wolnego czasu spędzała przy stole. Sama lubiłam gotować i odkrywać nowe smaki, obserwować ludzi, co i jak jedzą.
Gilles mówił piękną francuszczyzną, o bardzo bogatym zasobie słów. Przy mim odkrywałam wiele niuansów językowych.

W 1989 roku urodził się mój drugi syn, Karol. Pomysł na imię był Gilles’a i jego mamy, w połowie Holenderki, a w połowie Francuzki, urodzonej w Maroku, w Fezie. Rodzice Gillese`a z siedmiorgiem dzieci mieszkali tam do 1956 roku. Teść, lekarz z powołania, postać znana i ceniona, był dyrektorem szpitala w Fezie i osobistym lekarzem królowej.
Przeprowadziliśmy się z dwumiesięcznym Karolem z Paryża do Amiens, do małego pałacyku, gdzie Gilles zamieszkał z matką po śmierci ojca. Uwielbiałam ten dom. Wjeżdżało się od ulicy przez bramę pod frontową częścią budynku na zamknięte podwórko: z lewej strony była część mieszkalna z wielką kuchnią, jadalnią i salonem oraz sypialniami na piętrze; z prawej - część gospodarcza. Z podwórka widać było taras i ogród przez wielkie okna salonu. Jedna z piękniejszych gotyckich katedr Francji była o 200 metrów od domu.
Było lato i Karol całe dnie spał w wózku, w ogrodzie. Starszy syn, Filip chodził do katolickiego, prywatnego college'u a ja zabrałam się do odnawia naszego domu. Bardzo piękny, ale szalenie zaniedbany szesnastowieczny pałacyk, tzw. Hôtel Particulier, z dwupoziomowymi piwnicami z okresu katedr wymagał chociaż minimalnego remontu. Gilles w międzyczasie założył spółkę polonijną wraz ze swoim bratem, który znał Polskę z okresu swojej pracy w służbie dyplomatycznej.
Zasmakowałam życia na prowincji, gdzie czas płynął inaczej i inne były priorytety. W weekendy zjeżdżali się bracia i siostry Gilles’a. Do stołu siadało wtedy czternaście, szesnaście osób. Mama Gillesa, doskonała kucharka, przygotowywała zwykle wyszukaną potrawę marokańską. Czasem też, wracając ze swoich podróży do Fezu, przywoziła na kilka tygodni miłą, młodą Marokankę, która chciała poznać Francję. Różnorodność i ilość potraw na stole przekraczała wtedy granice przyzwoitości. Przepadałam za tymi wyrafinowanymi daniami, bogactwem jarzyn surowych czy gotowanych, przyrządzanych na milion sposobów. Ten okres w moim życiu wpłyną na to, że parę lat później zostałam wegetarianką.
Powolne życie na prowincji przerywały częste wyjazdy do Polski i praca w stolarni, którą założyliśmy do spółki z Gillese`m. Tęskniłam jednak do Paryża i jak tylko mogłam, wsiadałam do samochodu i po półtorej godziny siedziałam już w pracowni Coutelle. Były to jednak bardzo rzadkie wizyty, które pozostawiały ewidentny niedosyt. Wtedy pierwszy raz poczułam ochotę osobistej konfrontacji z kamieniem. Musiało jeszcze upłynąć trochę czasu, aby okoliczności dopomogły mi zrealizować rodzącą się dopiero, kolejną pasję mojego życia.

Po trzecim rozwodzie sprzedałam stolarnię i wróciłam w końcu do Paryża z dwuletnim, młodszym synem i trzynastoletnim, starszym. Na początku nie bardzo wiedziałam, co mam robić. Na dodatek do projektowania architektonicznego wkroczyły komputery. Niech Pani przychodzi do pracowni rzeźbić – zaproponował mi Coutelle w taki sposób, jakby to było zupełnie coś najbardziej oczywistego. I tak zaczęłam regularnie pracować po okiem mistrza.
Gdyby wtedy ktoś powiedział mi, że zostanę rzeźbiarką, to uznałabym to za dobry dowcip. Ale nie dlatego, że uważałam rzeźbienie za niewystarczająco interesujące, lecz dlatego, że byłam przekonana, że ja i rzeźba to dwa różne światy. Nie bardzo widziałam siebie obsypaną codziennie pyłem. Lubiłam ubierać się i chodzić na wysokich obcasach - jeszcze w Polsce szyłam ciuchy, przerabiając namiętnie dla siebie wykroje z Burdy. Wciągało mnie życie towarzyskie, jako pozostałość wyniesiona z domu rodzinnego, gdzie zawsze było pełno gości. Natomiast w pracowni wszędzie było biało od pyłu, i ja najczęściej też tak wyglądałam. Panował tam też ostry rygor. Trzeba było przychodzić przed dziesiątą rano i zostawać co najmniej do siedemnastej. Rozmawiać można było tylko w czasie lunchu, a następnie podczas podwieczorku około szesnastej.
Codziennie rano wsiadałam na rower (w owych czasach nie miałam pieniędzy na bilet do metra) i pokonywałam około osiemnaście kilometrów, odległość, jaka dzieliła mój dom od pracowni. To była przyjemność, ten codzienny przejazd przez miasto. Hemingway napisał „Paryż to ruchome święto”. Prawie nikt jeszcze wtedy nie jeździł rowerem. Spotykałam jedną, rzadko dwie osoby. Dopiero parę lat później, w czasie dwumiesięcznego strajku komunikacji, ludzie zaczęli masowo jeździć na rowerach.


Tak upłynęły mi trzy lata. Karol zaczął chodzić do szkoły, a Filip kończył liceum Montaigne. I nagle pewnego dnia, rzeźbiąc zdałam sobie sprawę, że tylko to chcę już w życiu robić. Nie byłam wtedy świadoma, co to oznacza, ani nie miałam żadnych pomysłów, jak tego dokonam.
Wynajęłam pracownię w dziesiątej dzielnicy przy ulicy St. Maur. Spędzałam tam całe dnie. Tak powstała pierwsza, niemała kolekcja moich prac, pozwalająca mi zacząć myśleć o wystawach indywidualnych. Wcześniej brałam udział w wystawach zbiorowych. Moje szczęście posiadania własnego miejsca do pracy nie trwało jednak długo, ponieważ właściciel lokalu postanowił odzyskać je dla siebie. Zorganizowałam się inaczej. Podnajmowałam pomieszczenia od innych rzeźbiarzy, którzy nie mieli czasu na tworzenie, ponieważ zatrudnieni byli na etatach. Szukałam też jakiejś galerii, żeby tam sprzedawać swoje rzeźby – lecz bez przekonania i bez skutku. Nie bardzo wiedziałam, co zrobić, żeby żyć z mojej pasji. Moja angielska przyjaciółka, Vivienne, mieszkająca wtedy w Paryżu, mówiła: Nie bardzo widzę, jak dasz sobie radę bez galerii. Chciała mi pomóc, ale nie bardzo wiedziała, jak. Sama zajmowała się handlem antykami - miała świetny gust i ogromne wyczucie w urządzaniu wnętrz. To ona była pierwszą osobą, która zamówiła u mnie rzeźbę. Pamiętam do dziś jej zachwyt, jak przyniosłam skończoną „Singe Bleu”. Vivienne wzięła też moje pierwsze katalogi, robione ręcznie, do Londynu.
Organizowałam i brałam udział w kilku wystawach w roku. Na początku było trudno. Ludzie wychodzili z nich z chęcią uczenia się rzeźby, a nie kupna prac. Uświadomiłam sobie, że nie wystarczy być rzeźbiarką, ale muszę nauczyć się nowego zawodu – marszanda. Sama skazałam się na takie rozwiązanie. Miałam ochotę zmierzyć się z nowym wyzwaniem, być samowystarczalną. Wtedy spotkałam Philippe’a Sorstein’a, który w pewnym sensie został moim osobistym coach’em. Tym razem lekcje dotyczyły walki z zakorzenionymi tabu, dotyczącym pieniędzy i ich zarabiania. Wkrótce miałam pierwszych klientów.

W tym czasie razem z Kim’em Moltzer’em projektowałam przedmioty codziennego użytku. Kim, baron austriacki, którego rodzina była założycielem Bools’a, dzieciństwo i młodość spędził w Argentynie, a latem z matką - aktorką podróżował po Europie. Odwiedzali teatry wiedeńskie, praskie, petersburskie, przemierzając luksusowym samochodem kraje komunistyczne.
Studiował na Politechnice w Zurychu, by w rezultacie skończyć Szkołę Nauk Politycznych w Paryżu. W latach 50/60 miał pracownię projektową, a modele jego foteli, stołów, lamp i krzeseł często reprodukowane były w specjalistycznej prasie. Władał biegle sześcioma językami, przyjaźnił się z Pompidou. Prowadzili z żoną światowe życie, bywając w najświetniejszych domach starego i nowego kontynentu. Posiadali piękny, renesansowy pałac w Normandii, otoczony wielohektarowym parkiem, który w pobliżu budowli miał charakter ogrodów francuskich, a reszta zaprojektowana była przez Kim`a w stylu angielskim. Nieopodal pasły się na wybiegu konie rasy arabskiej z Janowa Podlaskiego. Między tym wszystkim dostojnie przechadzał się osioł.
Na przyjęciach bywali tu znani artyści, jak Salvatore Dali czy Cezar, politycy, przemysłowcy przeplatali się z przedstawicielami najstarszej arystokracji. W parku organizowane były wystawy rzeźby monumentalnej, z czego niektóre, pozostawione przez artystów dzieła wtapiały się powoli w pejzaż. Można tam było podziwiać rzeźby Nils Udo, Erik’a Dietman’a czy Thierry Mouille.
Jego żona, markiza, była modelką u Coco Chanel, w czasach, gdy mogły zajmować się tym tylko panny z najlepszych domów. Miała ogromne wyczucie formy i koloru, a jej komentarze pozwalały tworzyć wspólnie świetne modele przedmiotów, a także projekty ogrodów i wnętrz. Zaprojektowaliśmy razem fontannę do NYC Oddanie projektu zbiegło się z tragiczną datą 11 września, która zmieniła radykalnie plany władz miasta.
Nasza współpraca trwała prawie dziesięć lat. Z żalem musiałam jej zaniechać, ponieważ liczne wystawy i kontakty z kolekcjonerami pochłaniały cały mój czas.
Z przyjemnością wspominam rozmowy o sztuce, architekturze, pasjonujące komentarze do polityki z Kim`em, erudytą o rozległej kulturze i wielkiej subtelności w postrzeganiu zjawisk. Dzięki Kimowi i jego żonie zetknęłam się z innym światem, gdzie arystokracja mieszała się z zamożnym mieszczaństwem, światem biznesu, elitą artystyczną i polityczną. Kim świetnie gotował i z wielka przyjemnością przyjmowałam zaproszenia na obiady. Wtedy dowiedziałam się, że w świecie kulinarnym liczą się trzy kuchnie: francuska, chińska i marokańska, konkurując ilością i różnorodnością potraw.

Któregoś roku, w czasie wakacji zadzwoniła do mnie teściowa, mama Gilles’a. Jak co roku spędzała czas w Fez. Tym razem podróż jej była związana z wydaniem książki „Siedem wiosen Fez’u”. Składały się na nią artykuły jej męża, ilustrowane jej zdjęciami. Miała też spotkać się tam z Comtesse de Paris, z którą przyjaźniła się od czasów marokańskich, a która przyjeżdżała specjalnie na promocję jej książki.
Zaproponowała, abym przyjechała po nią samochodem, bo ilość bagażu w drodze powrotnej nie pozwalała na powrót samolotem. Nie trzeba było mnie do tego namawiać. Filip studiował już wtedy architekturę i z kolegami spędzał czas na Korsyce. Sami z Karolem załadowaliśmy samochód do pociągu i tak dojechaliśmy do Madrytu. Potem autostradami przedostaliśmy się na południe, do Gibraltaru. Jakże Hiszpania zmieniła się od czasów mojego pobytu w 1975 roku! Pod wieczór dotarliśmy na prom, który płynął do Seuta, enklawy hiszpańskiej na wybrzeżu afrykańskim. Następnie, nocą, pokonując góry, dojechaliśmy do Tangieru, gdzie mieliśmy zarezerwowany hotel.
Tanger, miasto legendarne, służyło znanym pisarzom do niezliczonych powieści, jako miejsce akcji, z Bond’em włącznie. Są tam rezydencje znanych postaci ze świata sztuki, literatury, filmu, Haute Couture, jak Alain Delon i Mireille Darc, Yves Saint Laurent i wielu innych.
Już ranny spacer po mieście pozwolił mi spostrzec, jak kraj ten jest różny od Algierii czy Tunezji, które znałam z innych podróży. Posiadał, własną specyficzną magię i czar. Wszystko się na to składało: ludzie, zwierzęta, przyroda, architektura, kolory, światło, zapachy. Wszystko było inne, aniżeli gdziekolwiek indziej.
Fez, jedno ze świętych miast islamu. Rezydowała tam elita spirytualna i intelektualna kraju. Spotykali się tam Sufici z całego świata.
Uwiodła mnie Medina, stara część miasta, gdzie jedynym środkiem lokomocji były osły. Bardzo wąskie uliczki dawały stały cień, który pozwalał nawet
w największe upały zatrzymywać w domach przyjemny chłód. Było tu skupisko najprzeróżniejszych rzemieślników, i każda specjalność miała swoją dzielnicę.
Tych kilka tygodni spędziłam, jak „Alicja po drugiej stronie lustra”. Żaden inny kraj nie wywarł na mnie takiego wrażenia. W każdym innym miejscu, które zwiedzałam, była wyraźna granica pomiędzy historią, a współczesnością. Tutaj wszystko umiejętnie mieszało się, tworząc spójną całość. Długo po powrocie żyłam magią tego kraju.

Tymczasem moje paryskie życie kwitło. Dzieliło się teraz na pracę twórczą i tzw. public relations. Niejednokrotnie, otrzepawszy się z pyłu, zarzucając marynarkę biegłam na coctail, wernisage czy proszoną kolację. Poznawałam coraz to szersze kręgi ludzi. Szukałam szczególnych miejsc na wystawy, które mogły przyciągnąć inną publiczność aniżeli tą galeryjną.
Moja przyjaciółka, fotografka, Berangere Lomont miała w tym niemały udział. Nie łatwo jest sfotografować rzeźbę tak, aby forma była czytelna i pokazywała ukrytą magię dzieła. Dzięki niej powstała duża kolekcja fotograficzna moich prac, stale powiększana o nowe okazy. Zdjęcia Berangere wypełniały moje katalogi, zaproszenia na wystawy i prezentują się znakomicie na mojej stronie internetowej. Jej zdjęcia wielokrotnie pokazywałam w czasie moich wystaw.

Został mianowany w Paryżu nowy ambasador, Jan Tombiński, ogłoszony później jednym z dziesięciu najlepszych ambasadorów polskich.
Oboje z żoną mieli wszechstronne zainteresowania i podtrzymywali stare tradycje dyplomacji, organizując rauty i koktajle na przemian z koncertami. Podczas tej kadencji salony ambasady często wypełnione były gośćmi, gdzie elity francuskie mieszały się z elitami polskiej emigracji.
Na jednym z wernisaży malarstwa w Instytucie Polskim, przy ul. Jean Goujon, Jan Tombiński zaproponował mi wystawę w samej ambasadzie. Hôtel de Monaco, siedziba ambasady, to jeden z najpiękniejszych, osiemnastowiecznych pałaców paryskich. Raz w roku, podczas tzw. „Nocy Muzeów” jest jednym z najbardziej obleganych obiektów, kiedy wszystkie inne prestiżowe budynki, łącznie z Pałacem Elizejskim, również są dostępne dla publiczności.
Wystawa ta miała odbyć się w maju i być początkiem tourne pt. „Podróże”,z końcową serią wystaw w Polsce.
W połowie stycznia 2006 roku wyjechałam na dwa miesiące do Egiptu, gdzie na zamówienie tamtejszego ministra kultury miałam zrealizować moją pierwszą monumentalną rzeźbę w granicie. Pobyt w Asuanie to jedno z najprzyjemniejszych moich wspomnień. Fantastyczny klimat, gdzie przy upale 40 stopni Celsjusza można kuć w granicie, nie odczuwając zmęczenia. Nie tak dawno jeszcze, angielska rodzina królewska spędzała tu całą zimę, we wspaniałym „Old Catharacte”, który do tej pory jest jednym z niewielu wyjątkowych pod każdym względem hoteli na świecie.
    Po powrocie został mi tylko miesiąc na zorganizowanie wystawy, ale wszystko poszło bardzo sprawnie dzięki przychylności i pomocy ambasadora i jego współpracowników. Nie mogłam wymarzyć sobie wspanialszego wernisażu. 3-go maja, w piękną pogodę liczni goście przechadzali się po salonach i ogrodach, kosztując wino i oglądając moje rzeźby oraz fotografie Berangere. Przybyło około siedemset osób. Wydarzenie to odbiło się szerokim echem, co bardzo pomogło mi
w rozwijaniu mojej działalności.
    Po dwóch miesiącach wystawy rzeźby pojechały do kraju, gdzie kolejno zaprezentowane zostały w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, w Krakowie
i w Warszawie. To były moje pierwsze wystawy w Polsce. Byłam wzruszona szerokim zainteresowaniem i ilością odwiedzających, w szczególności w warszawskiej galerii Traffic, prowadzonej wtedy przez Basię Kochańską. Pośród gości była też właścicielka PracowniGalerii, przy Emilii Plater, Jola Czajka. Nic wtedy nie zapowiadało, że to spotkanie przerodzi się w długoterminową współpracę, a nasza znajomość w przyjaźń. Nie marzyłam nawet wtedy, że znajdę kogoś w Warszawie, kto potrafi energicznie, z fantazją i w sposób nowoczesny, a jednocześnie myśląc w kategoriach europejskich, prowadzić galerię. Na podstawie mojego doświadczenia i obserwacji rynku sztuki, wiedziałam, że znalezienie kogoś, kto będzie miał podobną organizację pracy, i podobne poczucie estetyki w urządzania wystaw, jest praktycznie niemożliwe. Zdawałam sobie też jednocześnie sprawę, że mieszkając w Paryżu nie osiągnę wyników w Polsce, jeżeli ktoś się tym solidnie nie zajmie.
Od naszego spotkania minęły tylko trzy lata i aż trzy lata wspólnych wystaw i wspólnych sukcesów. Jednym z ważnych momentów była wystawa w Rezydencji Ambasadora Maroka, która potwierdziła moje przekonanie, że tak, jak muzyka łagodzi obyczaje, to sztuka ułatwia kontakty. W obecności dzieł sztuki atmosfera łagodnieje, a wzajemne porozumienie między zaproszonymi, wynika samo z siebie.  
Ukoronowaniem naszej współpracy z Jolą jest roczna wystawa w Ambasadzie Francuskiej w Warszawie, która rozpoczęła się w grudniu 2009 roku.
W wielkim, nowoczesnym, przeszklonym holu zaprezentowanych zostało jedenaście prac, głównie w kamieniu (marmurze, granicie, alabastrze), w drewnie i brązie. Te ostatnie wykonane zostały we francuskiej odlewni artystycznej SUSSE FONDEUR. Całość zwieńcza cykl wielkich fotografii, które wypełniają szklaną fasadę ambasady. Zdjęcia pomysłu i autorstwa Berangere Lomont pokazują kolejne etapy powstawania jednej z moich prac. W ogrodach, pomiędzy ambasadą a Rezydencją pojawiły się trzy inne rzeźby, monumentalne WOLF’S DREAM, GARDIEN, OTARIE - ta ostatnia wykonana w brązie, w Gliwickiej odlewni GZUT. Od frontu czystością bieli przyciąga zespół trzech LOTOSÓW (LOTOS GROUPE).

Ta ekspozycja to wynik naszych rocznych przygotowań, ogromnego wkładu pracy twórczej i organizacyjnej, ale także wsparcia firm: AXA i STUDIO64, jak też życzliwej współpracy odlewni brązu w Polsce i Francji, pomocy ECLIPSE-Machintoch.  

Jest to jeszcze jeden etap w moim wędrownym życiu twórczym. Brak własnej pracowni powoduje, że dużo czasu spędzam w Orońsku, Centrum Rzeźby Polskiej. Najczęściej pracuję tam, przygotowując się do wystaw w Polsce. Jest to unikalne i idealne miejsce w Europie i na świecie do pracy dla rzeźbiarzy.
Wystawy w rozmaitych miastach i krajach zmuszają mnie do częstego przemieszczania się. Z radością jednak wsiadam do samochodu, by przemierzyć 1600 kilometrów, które dzielą Paryż od Warszawy. Świetnie czuję sie w Polsce. Jestem jednak nieodłącznie związana z Francją, gdzie urodzili się moi synowie i gdzie jest mój dom.
 
W planach wystawowych z przyjemnością umieszczam inne stolice, jak Londyn, Berlin, Nowy Jork czy Brukselę, miasto, gdzie zawsze istniało szczególne zainteresowanie rzeźbą.
Pisząc to, uświadamiam sobie, jak wiele mam już za sobą – ponad pięćdziesiąt wystaw i ponad sto rzeźb w kolekcjach prywatnych, publikacje w prasie, słownikach, wywiady w radio i telewizji.
Przypomniał mi się z młodości, ciągle powracający sen: upalny, słoneczny dzień, ponad dachami z czerwonej dachówki widać palmy i południową zieleń, za białym murem słychać rytmiczny odgłos dłut, kujących w kamieniu. Kiedyś myślałam, że to Rzym. Czyżby ten sen był zwiastunem tego, co zdarzyło się wiele lat później i realizuje się teraz w moim życiu?

Autor: Beata Czapska
Zdjęcia: Berangere Lomont



www.beata-czapska.com
www.pracowniagaleria.pl

 

 

 

 

 

Kalendarz Wydarzeń

do 16. lutego 2010 r.

 
Ważna wystawa  artystów Winnipegu

Na wystawie prezentowane są prace wielu lokalnych artystów, w tym Jolanty i Zbigniewa Sokalskich.

Na wystawę zapraszamy do 16- tego lutego 2010 r.

CRE8ERY GALLERY, 125 Adelaide str, Exchange District.
 

                                                                                                            

 

13 lutego  2010 r.  godzina 18:00

 
                                                                                                            

 

19 lutego 2010 r. godz. 20:00

21 lutego 2010 r. godz. 14:00

 

Daniel Szymański członkiem chóru Sokół jest od niedawna, ale zdążył już zabłysnąć podczas Koncertu Kolęd ciekawym wykonaniem "Oj Maluśki". To młody i utalentowany muzyk, który jest również członkiem zespołu Antiphony. Zespół w tym roku został wyróżniony zaproszeniem przez Carnegie Hall w Nowym Yorku do udziału w Distinguished Concert Singers International . Zespół zaprasza 19 lutego na:

                                                                                                        

19 lutego 2010 r. godz. 19:30

Daniel Szymański członkiem chóru Sokół jest od niedawna, ale zdążył już zabłysnąć podczas Koncertu Kolęd ciekawym wykonaniem "Oj Maluśki". To młody i utalentowany muzyk, który jest również członkiem zespołu Antiphony. Zespół w tym roku został wyróżniony zaproszeniem przez Carnegie Hall w Nowym Yorku do udziału w Distinguished Concert Singers International . Zespół zaprasza 19 lutego na:

                                                                                                        

 

7 marca 2010 r

Kongres Polonii Kanadyjskiej okręg Manitoba, Polskie Towarzystwo Muzyczne im. I.J. Paderewskiego, PTG Sokół Winnipeg, Polishwinnipeg.com zapraszają Polonię na


Benefis dla uhonorowania dorobku Profesora Edmunda Kuffla
z okazji otrzymania tytułu Doktora Honoris Causa
Politechniki Poznańskiej


 


Benefis odbędzie się 7 marca 2010 r. w PTG Sokół Winnipeg przy  117 Manitoba Avenue o godz. 17:00.

Bilety w cenie $ 25 można nabyć (w cenie biletu obiad):

- Józef Biernacki tel. 338- 95 10

- Polsat Centre

- M&S Meat Market

Cały dochód (po pokryciu wydatków) będzie przekazany na Lektorat Języka Polskiego przy U of M.
Bilety należy nabyć przed uroczystością, nie będzie możliwości nabycia biletów na miejscu.

 

Polonia w Kanadzie zna działalność i dokonania prof. Edmunda Kuffla a ich lista jest długa. Obecność na uroczystości to podkreślenie faktu iż jesteśmy dumni iż taki Polak żyje wśród nas a także dobra okazja do złożenia Profesorowi osobistych gratulacji.

Sylwetka Profesora Edmunda Kuffla:

Prezentacja opracowana przez Politechnikę Poznańska

Człowiek Roku 2009
Wywiad Polishwinnipeg.com z Profesorem Edmundem Kufflem
Artykuł w Polishwinnipeg.com z okazji przyznania tytułu Doktora Honoris Causa.
Edmund Kufel w książce prof. Kazimierza Patalasa  Przez boje, przez znoje, przez trud-kombatanckie losy

                                                                                                            

 

OGŁOSZENIA

www.mbvolunteer.ca

Need to recruit volunteers? Post opportunities on Volunteer Manitoba's free recruitment website free of charge! Current listings

are sent to media, universities, colleges, high schools, trade schools, and selected agencies on a weekly basis.
We see an increase in “website traffic” each January, so post your positions in time for the New Year!

Step 1: Log on to mbvolunteer.ca and click on Create an Account link.

Step 2: Fill in the form provided and click Send Registration when complete.

Step 3: Activate your new account. An activation email will be sent to you.

Step 4: Go to mbvolunteer.ca and click on Login in the menu. Enter your user name and password.

Step 5: Click on the Post a Position link in the menu (or on the homepage). The Posting Form will appear.

You can choose to have your opportunity appear on both of our websites!

Step 6: Click Submit when form is completed. It will be posted on our site within 2 business days.

www.myvop.ca   

Need to recruit youth volunteers? Manitoba Youth Volunteer Opportunities  (MYVOP) is also a free recruitment tool for organizations.  Visit www.myvop.ca or en français www.myvop.ca/fr and follow the steps above to recruit youth volunteers ages 13-30.

Please do not hesitate to contact us for further information!

Cheers,

Noreen Mian

Program Manager

Volunteer Manitoba 

Suite 410 - 5 Donald Street S.

Winnipeg, MB Canada R3L 2T4

Ph: 204.477.5180 Ext. 230

Toll Free: 1.888.922.4545

Fax: 204.284.5200

www.myvop.ca


Hello:

 

I am the Program Assistant of the University of Winnipeg's English for Specific Purposes Program. Please find attached a poster for our upcoming Winter session of courses for internationally educated professionals or for immigrants who would like to improve their English and academic skills to enter university. We would be very grateful if you would  place this poster in an area where members of your ethnic community will see it. Our courses are free to qualifying immigrants.

 

If you have any further questions, please do not hesitate to contact me.

 

With gratitude,

 

Carolynn

 

 

Carolynn Smallwood, M.A.

Program Assistant

English for Specific Purposes Program

515 Portage Avenue, Room 4C34

(4th floor, Centennial Hall, Room 34)

 

Mailing Address:

English Language Programs

English for Specific Purposes

515 Portage Avenue

Winnipeg, Manitoba  R3B 2E9

p: 204.982.1818

 

If you are delivering an application in-person, please drop it off at the English Language Programs offices at 491 Portage Avenue in the Rice Building (Lobby), and mark it "Attention: Carolynn Smallwood--English for Specific Purposes."

 

 

Carolynn Smallwood, M.A.

Program Assistant

English for Specific Purposes Program

515 Portage Avenue, Room 4C34

(4th floor, Centennial Hall, Room 34)

 

Mailing Address:

English Language Programs

English for Specific Purposes

515 Portage Avenue

Winnipeg, Manitoba  R3B 2E9

p: 204.982.1818

 

If you are delivering an application in-person, please drop it off at the English Language Programs offices at 491 Portage Avenue in the Rice Building (Lobby), and mark it "Attention: Carolynn Smallwood--English for Specific Purposes."

Szczegóły


 

Szanowni Państwo!!

Piszę do Państwa z ofertą podjęcia współpracy z oktetem wokalnym OCTAVA. Oktet wokalny OCTAVA wykonuje na najwyższym poziomie muzykę wokalną a cappella, posiadając w swoim repertuarze przedewszystkim muzykę polską wszystkich epok, przedstawiając słuchaczom podczas swoich koncertów obraz polskiej tradycji, kultury i historii zawartej w utworach muzycznych.

Oktet wokalny OCTAVA szybko uzyskał wiodącą pozycję wśród polskich zespołów kameralnych, zostając uznanym przez krytyków muzycznych za jeden z najciekawszych polskich zespołów wokalnych młodego pokolenia. Zespół składa się z ośmiu profesjonalnych śpiewaków powstał w 2004 z inicjatywy studentów oraz absolwentów Akademii Muzycznych, i już zdobył wszystkie najważniejsze nagrody na konkursach i festiwalach chóralnych w całej Polsce! Z wielu warto wymienić zdobyte przez zespół wszystkie możliwe nagrody na 39’ Ogólnopolskim Festiwalu Chórów „LEGNICA CANTAT”, pokonując zespoły z całej Polski. Oktet wokalny OCTAVA na co dzień uczestniczy, będąc zapraszanym, w najbardziej znaczących festiwalach muzycznych na terenie całego kraju współpracując z najważniejszymi instytucjami kultury m.in. Polskie Radio, Radio Kraków, Filharmonia im. K. Szymanowskiego w Krakowie, Cappella Cracoviensis, Akademia Muzyczna w Krakowie, Urząd Miasta Krakowa, Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego i wiele, wiele innych.

W ostatnim czasie zespół nagrał płytę CD dla najbardziej prestiżowej wytwórni zajmującej się nagraniami muzyki klasycznej na polskim rynku. Płyta zawiera utwory kompozytorów tworzących w czasach świetności Królewskiej Katedry na Wawelu i spotyka się z pochlebnymi recenzjami w najbardziej znaczących portalach internetowych oraz tytułach ogólnopolskiej prasy (Gazeta Wyborcza, The Times – Polska, Onet.pl).

W załączniku znajdują się szczegółowe informacje o zespole. Więcej dodatkowych informacji jak i nagrania zespołu znajdują się  na naszej stronie internetowej www.oktetoctava.pl

Łączę wyrazy szacunku, licząc na współpracę!

Zygmunt Magiera

Oktet wokalny O C T A V A

Tel. (+48) 609 - 677 - 537

e-mail: oktetoctava@op.pl

www.oktetoctava.pl

----------------------------------------------------------------------------------------

Recenzja pierwszej płyty CD oktetu wokalnego OCTAVA na łamach portalu Onet.pl

http://muzyka.onet.pl/10180,86728,recenzje.html

 

Reklama w Polonijnym Biuletynie Informacyjnym w Winnipegu

Zapraszamy do reklamowania się w naszym Biuletynie, który odwiedza z miesiąca na miesiąc coraz więcej internautów. Nasza strona nabiera popularności. Tylko w Grudniu 2008, (miesiącu o stosunkowo małej ilości imprez polonijnych) Polishwinnipeg.com odwiedziło niemal 7000 internautów. Już w styczniu 2009 niemalże 8000.



 

Wykres ilości użytkowników strony Polishwinnipeg.com za okres październik 2007 do stycznia 2009.

 



Wykres odsłon stron Polishwinnipeg.com za okres październik 2007 do stycznia 2009

Reklama na naszych łamach to znakomita okazja do zaprezentowania swojej działalności i usług - oferujemy Państwu kilka podstawowych, skutecznych reklamowych form, których cena znajduje się poniżej.
Zainteresowanych - prosimy o wysłanie do nas maila  bogdan@softfornet.com

 

 Cennik reklam:

1. Reklama (kopia wizytówki biznesowej, logo firmy z tekstem reklamującym o wymiarach wizytówki, tekst reklamujący również w wymiarach wizytówki..., jest doskonale widoczna, gwarantuje skuteczność przekazu.

Czas wyświetleń Cena promocyjna Cena regularna
Rok $200 $400
Pół roku $120 $240
Miesiąc $90 $180
Dwa wydania $40 $80

2.  Reklama indywidualna w promocji $200
     Twoja reklama trafi do internautów zapisanych na naszej liście jak
o
     jedyna wiadomość w mailu od nas.

3.  Artykuł na zamówienie w promocji $200
     Napiszemy i opublikujemy na stronie Biuletynu artykuł o Twoim biznesie
     lub serwisie.   

4. Sponsorowanie działów naszego Biuletynu,
np. Polonijny Kącik Kulinarny sponsowrwany przez
Restaurację XXX

Czas wyświetleń Cena promocyjna Cena regularna
Rok $200 $500
Pół roku $120 $300

5. Sponsorowanie Polonijnego Biuletynu Informacyjnego w Winnipegu $500/rok   

Sponsorzy Biuletynu będą umieszczeni na specjalnej stronie zbudowanej przez nas. Strona będzie uaktualniana na życzenie sponsora bezpłatnie do 10 zmian na rok.

Link do strony sponsora będzie się znajdował w każdym wydaniu biuletynu.


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem niedokonywania zmian w dokumencie.

 

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228