|  Artur Cehak
 
 
   | 
		Kierownik 
		Anastazy - Cz. II
 Czytaj cz. I
 
		
		Czytaj cz. III
 
 (Wszystkie sytuacje i zdarzenia są autentyczne! Zmieniono jedynie,
 spolszczono imiona osób występujących w opowiadaniu)
 
 
 
 
 Część Druga i mam nadzieje, że ostatnia, chyba, że życie
 podyktuje inaczej
 
 Energooszczędna żarówka rzuciła ostre światło na biurko. Kartkę z
 informacja pozostawiona przez nocnego pracownika Anastazy zauważył od
		razu.
 
 Zaklął pod nosem. W języku tubylców. Wyszło mu to nieźle... 
		Wiedział, że
		tego rodzaju mesydże to tylko kłopot. Nie mylił się. Edward pisał:" 
		Maszyna, którą obsługiwałem w nocy nagle zepsuła się. Trzeba zawołać
		mechanika".
 
 Anastazy wiedział już, że mimo iż żyje w jednym z 
		najbardziej
		cywilizowanym i rozwiniętym ekonomicznie kraju Świata, nie będzie to 
		sprawa
		prosta. Nowe zarządzenia Dyrekcji zabraniały zwykłym kierownikom działu 
		z
		pod-zakladow kontaktowania się z tzw. serwisem. Od tego byli 
		menadżerowie
		firmy.
 
 Anastazy pomaszerował korytarzem, na końcu którego stała 
		nieszczęsna
		maszyna. Tak. Była zepsuta. Urwał się stalowy drucik. Nie powinien się 
		urwać,
		bo maszyna wyprodukowana była przez sąsiedni, braterski kraj jeszcze 
		lepiej
		rozwinięty ekonomicznie i, jak donosiła prasa, jeszcze bardziej
		cywilizowany.  A produkty tego kraju są najlepsze na świecie. Tak 
		jak i
		ten
		kraj. A drucik urwany. Ciężko było się z tym pogodzić.
 
 Anastazy wrócił 
		do
		biura, wybrał numery. Po chwili zgłosiła się automatyczna sekretarka, 
		żeby
		zostawić wiadomość. Anastazy nie był tym zdziwiony. Jeszcze nigdy nie
		zdarzyło się aby jakiś menadżer odebrał telefon. Zawsze automat i zawsze 
		-
		zostaw wiadomość.
 
 Anastazy wierzył, że szefowie są zawsze bardzo zajęci 
		i nie
		maja czasu na jakieś tam pogaduchy z podwładnymi. A automat jest po to, 
		aby
		zostawić wiadomość!
		Anastazy zostawił.
 
 Minął tydzień. Edward, Barbara, Darek... i Anastazy-kierownik, wszyscy
		czekali
		na odpowiedź z centrali. Ale odpowiedź nie nadchodziła...
 Pierwsza odezwała się Barbara:-" Nie chce ci nic sugerować, ale jak
		masz
		komputer to wyślij imeil. Może wtedy odpowiedzą"
 Anastazy posłuchał. Wysłał. Opisał dokładnie co i jak i jaki drucik i
		dlaczego.
 
 Menadżer Jurek Solniczka nie odpowiadał. Minął drugi tydzień.
		Anastazy widział, że żyje w kraju, gdzie technologia, informacja... że 
		to
		wszystko jest dla ludzi.
		Ale w "eterze" dalej dźwięczała cisza. Po kolejnym
		tygodniu wysłał 
		jeszcze
		jeden imeil. Po godzinie jest!!! Jest odpowiedz od Jurka Solniczki!!!
 
 Jurek napisał, że chce dokładnie wiedzieć model maszyny i co się 
		zepsuło!!!
 
 Huurrra!!! Ruszyło się po trzech tygodniach! Anastazy z pasja opisał, 
		jeszcze
		raz co i jak i gdzie. I, że właśnie ten drucik...
 Minął tydzień.... Nic. Anastazy popatrzył w kalendarz. Toż to już 
		miesiąc
		minął...Napisał wiec do Jurka Solniczki przypomnienie. Po godzinie Jurek
		odpisał ze "Forward" do serwisu, do Stefanii... aby Stefa pomogła.
 
 Minęły dwa tygodnie...
 Cisza... Maszyna stoi. Popatrzył Anastazy w kalendarz... O! To już 
		będzie
		prawie dwa miesiące jak sprawa w toku.
		Popatrzył Anastazy na pracowników i podjął decyzje  "Wiecie co?" - 
		powiedział-
		zaryzykuję i sam zadzwonię do serwisu"
 
 I zrobił to. Telefon odebrała kobieta o dziwnym imieniu, które trudno tu
 przytoczyć, i akcencie, który trudno było zrozumieć. Anastazy zapytał a 
		ona
		odpowiedziała. Odpowiedziała, że sprawdziła, i ze żaden Jurek Solniczka 
		z
		firmy "Kogucik" nie dzwonił w żadnej sprawie żadnego drucika, a Stefania
		jest na wakacjach, i ze w komputerze też nic nie ma.. i w czym może
		pomoc.
 
 Ucieszył się niepomiernie Anastazy, bo rozmawiając z ta dziwna
		dziewczyną ani razu nie zapytany został, jak on się właściwie dziś 
		czuje. To
		był znak, że sprawy pójdą gładko. Nie mylił się Anastazy!          
		Dziewczyna o 
		dziwnym
		imieniu i dziwnym akcencie wzięła adres, informacje i obiecała, że 
		pomoże.
		Dumny poczuł się Anastazy. Załatwił cos , czego szefowie nie mogli przez 
		dwa
		miesiące!!!"Pewnie byli zajęci"- pomyślał Anastazy.
 
 Po godzinie zjawił się mechanik z serwisu. Anastazy nie mógł się 
		nadziwić!
 Tak szybko!! Tak prosto. Mechanik popatrzył.. podrapał się po głowie i
 powiedział:-" Wiesz.. ciężka sprawa. Musze ten drucik zaorderować. 
		Dziwne, że
		się urwał. Nie powinien..."-rzekł z typowym akcentem tubylca.
 
 -"To.. co..."- zaniepokoił się Anastazy. -"To co będzie"- zaniepokoili 
		się
 solidarnie Edward, Barbara i Darek.
 -"Ano, za tydzień może"- zawyrokował mechanik i zabrał teczkę z
 narzędziami.
 
 -"Nawet nie wyjął śrubokręta"- zauważył bystro Edward.
 -"Musi, że fachowiec"- z zazdrością w glosie oznajmił Darek.
 
 Anastazy popatrzył na kalendarz i zaklął pod nosem w języku tubylców. I
		znowu wyszło mu to nieźle.... Minęło dwa i pół miesiąca. I nic... 
		maszyna
		dalej stoi jak stała..
 Odetchnął głęboko... Poczuł w nozdrzach znajomy zapach z lat młodości, 
		kiedy
		jeszcze jako młody pracownik, w swoim kraju...
 
 Przesunął wzrok na 
		Barbarę.
 Ta , nagle zaczerwieniła się.
 -"No, co" -bąknęła zawstydzona -" Nie chciałam przecież... tak tylko
 ..wyrwało mi się. . Od rana boli mnie brzuch"
 Anastazy odwrócił się i wyszedł zaczerpnąć świeżego powietrza. Miął 
		prawo.
 Był przecież kierownikiem.
 
 
 
 
 Artur Cehak
 
		
		Czytaj cz. III |