Polonia Winnipegu
 Numer 28

                    22 maja, 2008        Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu

Powrót..
 

PODRÓŻE KIEROWNIKA ANASTAZEGO


Było wcześnie rano, kiedy Kierownika Anastazego obudziła myśl. "Na chorobowym jestem od miesiąca, więc należy mi się zasłużony wypoczynek"- pomyślał. Zapakował żonę, dobytek i wyruszyli na Północ, tam, gdzie od wielu lat, współplemieńcy Anastazego posiadali domki letniskowe i często zapraszali go, by ich odwiedził. I teraz nadszedł ten czas.


Po godzinie, wraz z żoną byli na miejscu. Współplemieńcy przyjęli ich bardzo
serdecznie. Ledwo zaparkowali samochód, już szklaneczki były napełnione. Anastazy nie miał nic przeciwko temu jako, że było już po trzynastej. Wieczorem odbyła się wspaniała uczta na cześć jednego ze współziomków, który kończył właśnie - dziesiąt lat. Uczta była królewska. Trunki wspaniale, a jedzenie wręcz fantastyczne!!!
Udało się Anastazemu porobić wiele przesympatycznych zdjęć. Udało się, albowiem aparat fotograficzny w jego rękach, z godziny na godzinę stawał się cięższy i bardziej jakiś taki nieporęczny.

Głęboki kac wyrwał Anastazego ze snu wcześnie rano. Nie budząc nikogo, po
oddaniu porannego moczu łukiem tryumfalnym, potrójnie pokręconym i
uzupełnieniu płynów w organizmie - co trwało dobrą chwilę, udał się Anastazy
na łowy. Zabrał aparat fotograficzny i na wszelki wypadek cztery puszki wody
sodowej jako, że zapowiadano gorący dzień.
Łowy były wyśmienite: zając w lesie, mewa w locie, a nawet pelikany podczas
lądowania. Wrócił Anastazy dopiero w porze śniadania. Obudził żonę, której
oczy przypominały spojrzenie królika napotkanego w lesie, i wyruszyli
posilić się.  Śniadanie, mimo, że takie wczesne, również było pyszne: i twarożek i kiełbaska i kielicha. No, tu Anastazy przystopował, z racji tzw. "roztrzęsienia wewnętrznego" , którego nie ukoił nawet szum lasu i powiew porannej bryzy wiejącej z nad jeziora. Następnie jeszcze parę innych fotek, piwko na obiad, do którego Anastazy również jakoś nie mógł się przekonać i kolejna wycieczka.

Anastazy był w siódmym niebie! Pełen relaks i wycieczki po lesie, i nad jezioro, i kolejne fotki. A co najważniejsze, żona Anastazego była szczęśliwa i zrelaksowana, i pozostali współplemieńcy tez byli w niebie. Nie bardzo wiedzieli w którym, ale kto by tam liczył.

Pod wieczór współplemieńcy oddalili się do swoich siedzib, by
tam rozkoszować się chłodem wieczoru i zimnymi napojami, a Anastazy zasiadł z żoną i przyjaciółmi do wspanialej kolacji: kwaśnej zupy szczawiowej. Tak smakowała ta zupa Anastazemu, że nalał sobie trzy talerze! Nie dziwota, zganiał się przecież chłop po lesie to i kwaśne mu smakowało.

I nastał ten czas, kiedy żegnać się przyszło. I szczęśliwy Anastazy podziękował, ręce ucałował, pomachał, czym miał, na pożegnanie i odjechał! Nie, żony nie zapomniał! Zabrał ze sobą.     


W drodze powrotnej, przy drodze wielki niedźwiedź spożywał kolację. Złapał Anastazy za aparat fotograficzny, którego nie było. A być powinien. Zawrócili do miejsca obozowania. Tam też nic nie odnaleziono. "Ach na pewno jest gdzieś w samochodzie znajdzie się później"- pomyślał Anastazy i zawrócił już na dobre do miasta. Ale aparat się nie odnalazł. Zniknęła także z samochodu maskotka "na szczęście", która towarzyszyła Anastazemu przez 20 lat jego podróżowania samochodami po świecie, mały "Smurf- muzykant" na łańcuszku od spłuczki, bo łańcuszki te zazwyczaj są mocne.

 I siedział Anastazy cały wieczór w domu. I bił się z myślami czy to możliwe, żeby współplemieńcy? A może ten "Smurf" - gadzina, co wisiał uwiązany za szyje na zapalniczce przez tyle lat, wkurzył się, zeskoczył , zabrał aparat na pamiątkę i wyruszył w świat swoja drogą, swoimi ścieżkami. Bo Smurfy to takie leśne ludki, takie duszki i wszystko jest możliwe. Tak twierdzi żona Anastazego, a ona ma zawsze racje.


Powrót..
 

  

 

 



Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228