W
dzisiejszym wydaniu
powracamy do energii.
Kartele finansowe i
kartele ropy naftowej
nie są zainteresowane
metodami otrzymywania
energii innymi aniżeli
te z których one mogą
czerpać ogromne zyski.
Od niemalże 100 lat
różni badacze i odkrywcy
proponują metody
otrzymywania energii z
niewielkimi nakładami,
jednak są oni
dyskredytowani przez
naukowców, którzy
reprezentują wyżej
wspomniane kartele
argumentując że metody
te nie spełniają praw
fizyki albo że są zbyt
niebezpieczne.
Elektrownie nuklearna są
bardzo bezpieczna jak
widać.
Nasuwa się pytanie czy
skoro praktyczne
zastosowania są w stanie
wytworzyć tzw (free
energy) , czy nauka jest
świadoma wszystkich praw
rządzących fizyką.
Chociażby ten artykuł z
16 kwietnia może
zaprzeczyć temu.
Laboratorium Fermi myśli
że odkryło nową siłę w
naturze
Jednym z takich odkryć
(gdzie energia otrzymana
jest 20 krotnie wyższa
od energii włożonej)
jest zimna fuzja.
AKTUALIZACJA 10 kwietnia
29
marca została
ponowiona
demonstracja E-cata
- katalizatora
autorstwa Andrea
Rossiego, który
produkuje energię
dzięki zimnej fuzji.
Ta demonstracja jest
kolejnym przełomem w
łamaniu stereotypu
o rzekomej
niemożliwości
przeprowadzenia
zimnej fuzji. Nie
dlatego, że się
powiodła -
poprzednie
demonstracje tak
samo zakończyły się
sukcesem - ale z
uwagi na grono
oceniających ten
pokaz tzw. ekspertów
na czele których
stał Prezes
Szwedzkiego
Towarzystwa
Sceptyków Profesor
Sven Kullander z
Uniwersytetu w
Uppsali.
Międzynarodowe
Towarzystwo
Sceptyków (Sceptic
Society) to
organizacja
propagująca
sprowadzenie
ludzkiego rozumu do
samej lewej półkuli
i to w mocno
neurotycznej postaci,
co dla mnie
osobiście jest
świadectwem ich
ciężkiego duchowego
i umysłowego
kalectwa, którego
wszystkim twórcom
tego grona
serdecznie
współczuję. Boli
mnie tylko morze
krzywdy ludzkiej i
zwierzęcej, która
jest konsekwencją
krzewienia przez
Sceptyków kłamstw o
nauce, technologii,
zdrowiu, medycynie (i
nie tylko) w życiu
publicznym. Boli
mnie też wieloletnia
kampania szkalowania
każdej próby
podważenia starego
umierającego
paradygmatu myślenia
- a tym niestety
Towarzystwo
Sceptyków głównie
się zajmuje. Krótko
mówiąc to jeden z
bardziej tragicznych
przejawów naszej
świadomości.
Tym ciekawszym więc
jest opinia Prezesa
Szwedzkich Sceptyków,
który po pokazie
podpisał się pod
raportem, który
wykluczył
jakąkolwiek
możliwość istnienia
chemicznego źródła,
które mogłoby
wygenerować
zmierzoną w trakcie
pokazu ilość energii.
Raport zawiera też
stwierdzenie, że
jedynym
wytłumaczeniem
działania
demonstrowanego
urządzenia jest
jakaś forma
nuklearnego procesu.
Mainstream wciąż
jeszcze tematu nie
podjął. Jest
nadzieja, że jednym
z wielkich poważnie
zainteresowanych tą
technologią klientów
będzie Japonia,
która zapewne
zacznie szukać
totalnej alternatywy
od obecnie
istniejących
elektrowni jądrowych.
Oby…
AKTUALIZACJA 20 lutego
Wszystkie
dotychczas ukazujące się
prezentacje urządzeń,
które łamią monopol tzw.
kompleksu paliwowo
industrialnego kończyły
się na pierwszym ich
pokazie. Żadne się nie
przebiło dalej. Tym
bardziej sekunduję
twórcom zimnej fuzji, o
których prezentacji
z 14 stycznia br
pisaliśmy poniżej.
Pojawił się ciekawy
wywiad z Prof. Rossi -
jednym z autorów tego
dokonania i jednym z
współtwórców generatora
energii działającego w
oparciu o zimną fuzję,
który to generator nosi
teraz oficjalną nazwę
katalizatora energii
E-Cat.
Wywiad
przeprowadził włoski
dziennikarz Daniele
Passerin. Poniżej
streszczenie wywiadu, na
końcu znajduje się link
do angielskiej i
włoskiej pełnej wersji
rozmowy. Najbardziej
istotna część wywiadu -
opisująca techniczne
aspekty działania E-Cata
- jest przetłumaczona
dokładnie dzięki
uprzejmości Fractala, za
co serdeczne Mu dziękuję:)
Wywiad opublikowano
pierwotnie na stronie
PESN (Pure
Energy System Network)
Konkretne
zainteresowanie
podjęciem produkcji
katalizatora przejawia
Grecja i USA. W Grecji
firmuje to Defkalion
Green Technologies of
Athens. Swoje
nazwisko do tego
przedsięwzięcia dołożył
też bohater narodowy
Grecji, prof. Christos
E. Stremmenos, symbol
opozycji wobec
niegdyśniejszego rządu
pułkowników, obecnie
profesor fizyki na
Uniwersytecie Ateńskim.
ROSSI: Te 10-cio KW
moduły które produkujemy
są bezpieczne i nie
sprawiają problemów. Od
lat testujemy je i
używamy. Zostały
wykonane wszystkie
możliwe pomiary emisji
radioaktywności z
reaktora i zawsze udało
się spełnić najwyższe
wymogi bezpieczeństwa.
Kontrolujemy reaktory
jak chcemy, włączamy i
wyłączamy je, podnosimy
i obniżamy ich moc.
Nigdy nie przekroczymy
pewnej mocy ponieważ
skonstruowaliśmy je w
ten sposób, że nie
wystąpi reakcja
niklowo-wodorowa powyżej
limitów bezpieczeństwa,
a przede wszystkim na
zewnątrz reaktora nie ma
promieniowania powyżej
promieniowania tła (czyli
normalnego
promieniowania które na
nas oddziaływuje). To
prawda, że przy obecnym
stanie wiedzy nie wiemy
co by się stało gdybyśmy
spróbowali skalować
reaktor z 10 kW do 1000
kW. Prawdę mówiąc
trzymamy się od tego z
daleka. Aby uzyskać
wyższą moc wyjściową
łączymy moduły szeregowo
i równolegle tak jakby
to były akumulatory (baterie,
ogniwa elektryczne).
Reaktory 10-cio kW
połączone równolegle
zwiększają ilość
wyprodukowanej energii
przy zachowaniu stałej
temperatury a łącząc je
szeregowo zwiększamy
produkcję energii przy
wzrastającej
temperaturze ponieważ
zwiększa się ΔT (różnica
temperatur) . Łącząc te
dwie architektury możemy
uzyskać wymagane
parametry pozostają w w
tych samych parametrach
bezpieczeństwa.
PASSERIN: Cały czas
mówimy o mocy cieplnej,
prawda?
ROSSI: Tak. Konwersja w
inne postacie energii
niesie ze sobą spadek
sprawności. W cyklu
Carnota sprawność
zazwyczaj jest na
poziomie 30-35% w
zależności od wydajności
systemu oznacza to, że
1000 kW mocy cieplnej
możemy przekształcić w
300-350 kW energii
elektrycznej a pozostałą
resztę w energię cieplną.
(błąd w tłumaczeniu
angielskim)
PASSERIN: Zatem
można wyprodukować
jednocześnie ciepło i
elektryczność...
ROSSI: W cyklu Carnota
tak to się odbywa.
Oczywiście nic się nie
wytwarza i nic nie ginie,
bilans energii powinien
być na poziomie 100%. W
konsekwencji, gdy
przekształcimy 100 kW
ciepła w 35 kW energii
elektrycznej to reszta
czyli 65 kW ciepła nam
zostanie, to w teorii,
ale jasne jest, że w
praktyce traci się parę
procent na rozproszenie.
Podsumowując, jeżeli
E-Cat ma dostarczać
bezpośrednio tylko
energię cieplną
wystarczy jedynie
wymiennik ciepła i
sprawa załatwiona.
Jeżeli natomiast
potrzebujesz energii
elektrycznej to porcja
energii cieplnej może
być przekształcona w
elektryczność, a reszta
energii cieplnej może
być nadal wykorzystana.
PASSERIN: Wynika z
tego, że małe miasto
składające się z 50-100
rodzin przy pomocy
jednej jednostki o mocy
1MW może być
energetycznie niezależna
pod względem
elektryczności jaki i
ogrzewania.
ROSSI: Ach tak,
oczywiście.
PASSERIN: Jeżeli dobrze
zrozumiałem, w momencie
gdy dostarczona jest
energia (elektryczna) do
reaktora by móc
uruchomić go (w Bolonii
była mowa o 1-2 kW) to w
tej konfiguracji reaktor
mógłby pracować
niezależnie, bez
zasilania z sieci lub z
akumulatora (baterii)
ponieważ energia (elektryczna)
pochłaniana (tutaj na
poziomie 0,4 kW/h)
zużywana na podtrzymanie
pracy mieści się bez
problemu w możliwych do
uzyskania 3,5 kW energii
elektrycznej.
ROSSI: Oczywiście.
Pozostaje jednak problem
systemu kontrolującego
który jest ciut bardziej
skomplikowany: każdy
reaktor ma wbudowany
kontroler wynikający z
konieczności zachowania
wymaganych środków
bezpieczeństwa i musi
być on podłączony do
przewodu zasilania(?).
Właśnie z powodu tych
wymogów bezpieczeństwa
możemy zapewnić, że nie
ma zagrożenia ze strony
naszych 10-cio kW
reaktorów E-Cat, a także
ze strony naszych 1-no
MW jednostek
składających się ze stu
reaktorów 10-cio kW
ponieważ każdy z nich ma
własny system kotroli.
Od 10 kW do 1 MW
jesteśmy w stanie
zachować wymagany poziom
bezpieczeństwa.
Streszczenie pozostałych
wątków:
Niepokój dziennikarza
wywołuje deklaracja
Rossiego, że nie do
końca dopracowany jest
teoretyczny model
działania jego wynalazku.
Rossi tłumaczy, że wbrew
potocznemu mniemaniu
jest wiele niewiadomych
w nawet w obecnie
stosowanych urządzeniach
działających na zasadzie
wewnętrznego spalania i
daleko nie wszystkie
procesy, które w nich
zachodzą są do
przewidzenia. Ale nie
uniemożliwia to ich
stosowania. Rossi
przyznaje, że
analogicznie nie do
końca znany jest pełen
przebieg procesów
nuklearnych, które
zachodzą podczas zimnej
fuzji. Zapytany o to,
jak więc może utrzymywać,
że urządzenie jest
bezpieczne, tłumaczy,
sytuacja wygląda
podobnie, jak z wieloma
urządzeniami medycznymi,
jak chociażby z
tomografem PET
(Positron Emission
Tomography). To
urządzenie jest tak samo
potencjalnie
niebezpieczne w takim
sensie, że nie do końca
znane są zachodzące tam
procesy jądrowe.
Niemniej umiemy je
kontrolować w takim
zakresie, by - przy
zastosowaniu procedur
bezpieczeństwa i
wykwalifikowanym
personelu - móc je
użytkować bezpiecznie.
Jednym z narzędzi
bezpieczeństwa w
przypadku E-Cata jest
też skuteczne
ekranowanie śladowych
ilości promieniowania
Gamma, które E - Cat
okresowo emituje, co
zostało odnotowane w
czasie eksperymentu w
Bolonii 14 stycznia.
Stąd też
wynika założenie
dotyczące komercyjnego
zastosowania E- Cata -
ma on na razie być
stosowany w jednostkach
przemysłowych - gdzie są
dogodne warunki jego
kontroli i
wykwalifikowany personel
do obsługi. Wersja "domowa",
a więc całkowicie
bezpieczna i praktycznie
bezobsługowa - zdaniem
Rossiego - powinna być
dopracowana w ciągu
najbliższych 10 lat.
Jednym z
pytań było też pytanie o
to czy Rossi się ne
obawia, że ktoś będzie
go nakłaniał do
wstrzymania budowy jego
katalizatora, proponując
mu np. krociowe
wynagrodzenie za
wstrzymanie prac (tak
już było w przypadku
demonstrowanych silników
magnetycznych - przypis
SDN). Rossi
odpowiada, że tak
naprawdę to musiałby się
znaleźć w takiej
sytuacji, by szczerze
odpowiedzieć na to
pytanie, ale oświadcza,
że E-Cat jest
wynalazkiem jego życia i
jest dla niego bezcenny.
Rossi
omawia też problemy
wynikające z odwlekającą
się procedurą patentową.
Wyjaśnia też trudność w
ujawnieniu wszystkich
szczegółów stosowanej
przez niego technologii
do momentu uzyskania
patentu. Jego uzyskanie
nie jest też oczywiste,
doświadczył już
komplikacji i złej woli
w prowadzeniu patentowej
procedury. Zapytany, czy
może bez patentu
wypuścić urządzenie na
rynek i być pewnym jego
bezpieczeństwa odpowiada,
że jego grecki klient (NEWCO)
otrzymał już taką zgodę
w Grecji.
Drugim
krajem (a właściwie
pierwszym), gdzie jego
E-Cat jest już na etapie
produkcyjnym są USA.
Jest tam funkcjonująca
fabryka, która m.in.
szykuje elektrownie o
mocy 1mW (100
połączonych podzespołów
10kW), która ma być w
październiku 2011
przewieziona i odpalona
w Grecji.
Rossi nie może ujawnić
sponsorów projektu. Jak
mówi, nie chodzi im o
sławę, lecz o bezpieczne
ulokowanie ich kapitałów.
Niemniej uruchomienie
produkcji w Grecji ma
być początkiem produkcji
E-Cata na rynek
europejski.
Całość wywiadu na
stronie
PESN po
angielsku
Całość wywiadu
po włosku
PIERWSZY POST z 21
stycznia
Kiedy w
1989 roku Fleischmann i
Pons zademonstrowali
pierwszy raz skutecznie
przeprowadzoną tzw. "zimną
fuzję nuklearną", na
całym świecie podniósł
się rwetes. Z jednej
strony wzbudziło to
entuzjazm wszystkich,
którzy czekają na
przełamanie embargo na
alternatywną energię, a
z drugiej strony
wzbudziło to ujadanie
spuszczonych z łańcucha
twardogłowych tzw.
naukowców, których
finanse tak bardzo
zależą od polityki. Ci
drudzy wygrali -
niemożność powtórzenia
eksperymentu została
uznana jako dowód na
naukową mistyfikację i
ogłoszono, że coś
takiego jak "zimna fuzja"
nie istnieje.
Ostracyzm tzw naukowców
był tak duży, że przez
minionych 18 lat ci,
którzy pracowali nad
dopracowaniem "zimnej
fuzji", musieli robić to
nieomalże w ukryciu. Ich
badania, częściowe
postępy i osiągnięcia
nie mogły być
raportowane w czołowych
naukowych wydawnictwach,
zaś co jakiś czas jakiś
utytułowany twardogłów
wygłaszał wciąż to samo
credo, że "zimna
fuzja" jest fikcją.
I oto w pierwszych
dniach stycznia 2011
Andrea Rossi i Sergio
Focardi ogłosili
ukończenie prac nad
urządzeniem, które
de facto jest
urządzeniem
zimnofuzyjnym, choć - ze
względu na wspomniany
ostracyzm i morze
kłamstw na temat tego
procesu - nazwano z
akademicką poprawnością
"Low Energy Nuclear
Reaction" czyli
LENR.
14 stycznia 2011 na
Uniwersytecie w Bolonii
zademonstrowano
działające urządzenie,
które przy użyciu 400 W
wyprodukowało 12 kW
energii. Pokaz został
wykonany w obecności
szerokiej rzeszy
naukowców i uznany za
udany. Wiadomo, że
uzyskana energia
pochodzi z reakcji
wodoru w obecności
niklowego katalizatora,
ale jej źródło nie jest
chemiczne (nie pochodzi
ze zużycia ani wodoru
ani niklu), wiadomo też,
że nie towarzyszy jej
promieniowanie
radioaktywne. Urządzenie
jest opatentowane i zdaniem
jego autorów za 2 miesiące
będzie mogło pojawić się
na rynku w formie
przemysłowego urządzenia.
Oczywiście trwają prace
nad zwiększeniem
parametrów urządzenia.
Cóż, trzymajmy kciuki,
żeby nikt ich nie
zatrzymał w ich planach.
Za:
PESN (Pure
Energy System News)
Naukowe strony
relacjonujące to
osiągnięcie:
LENR-CANR,
ich strona z
newsami
New Energy Times
Infinite Energy Magazine
|