14 lipca 2011 | Nr 186

Powrót...

 

   Góralski piknik w Calgary

GÓRALU, CZY CI NIE ŻAL…

                                                     

                                                      VICTOR KSIĘŻOPOLSKI

                                                          

 

           Wróciłem właśnie do mojego Calgaryjskiego condo z Góralskiego Pikniku wraz ze wspaniałym zapachem dymu z ogniska, widokiem pięknych góralskich strojów, brzmieniem góralskich przyśpiewek i góralskiej gwary w uszach. Nigdy nie miałem okazji spotkać w Polsce tylu piknie wystrojonych górali i góralek razem i do tego uczestniczyć w znakomicie zorganizowanym przez nich spotkaniu z ceprami. Dopiero Kanada dala mnie, „góralowi nizinnemu” i innym ceprom, okazję na takie spotkanie.

 

          W dniu 9 lipca 2011 roku świeżo założony w Calgary Związek Podhalan odświeżył nam swój polski swojski góralski folklor wpisując go w kanadyjskie przedgórze Gór Skalistych. Efekt był w moim odczuciu niezwykły. Raptem, widząc w oddali ostre szczyty gór i patrząc na góralskie stroje naszych wspaniałych organizatorów z podhalańskich hal i beskidzkich siedlisk i słuchając ich mowy, można było łatwo sobie wyobrazić, że jesteśmy na posiadach przy ognisku gdzieś na jakiejś karpackiej hali. W końcu przecież Poronin, Nowy Targ, Rabka, Nowy Sącz, Żywiec czy inne karpackie miasta to, poza Zakopanem, też góralski świat. Ten powrót do przeszłości był dla mnie i zapewne dla innych uczestników pikniku ogromnym wydarzeniem. Po 28 latach w Kanadzie mogłem wreszcie zapomnieć, choć na chwilę, że jestem z dala od Polski. Chwała Górale wam za to.

 

          Może niezupełnie łatwo było nam ceprom odnaleźć miejsce pikniku, lecz, gdy już,

po minięciu Cochrane a nie dojeżdżając do Ghost Lake, odnalazło się prowadzącą na północ drogę nr. 40, już z daleka polska flaga przy bramie wjazdowej do Beaupre Community Hall wynajętym na tę okazję i góralskie stroje wskazały nam gdzie można już wysiadać z samochodu. Na bramie góralskie gościnne słowa, skasowanie biletu, którego połówka miała służyć do otrzymania poczęstunku, pieczątka na rękę, aby można było wyjechać i wrócić i „naprzód wiara…”.  W sympatycznym budynku czekał płatny bar oraz również płatne żeberka, kiełbasy i kapusta w różnych zestawach przyrządzone po góralsku (nawet chleb ze smalcem był dostępny w jadłospisie dla smakoszy). Na dworze, na ruszcie wielkiego paleniska, czekał uśmiechający się do nas wesoło pięknie upieczony smakowity prosiak. Ten był wliczony w cenę biletu wraz z uśmiechem przejętego swą rolą dzielenia i nakładania jego porcji na nasze talerze Grześka, przedstawiciela młodej góralskiej generacji. Stoły zapraszały do pogawędek przy polskim i kanadyjskim piwku, prosiaczek znakomicie się konsumował z chlebkiem, góralska muzyka dodawała uroku spotkaniu, a góralscy gospodarze chętnie pozowali do zdjęć. Na sali czekała loteria fantowa z losami, jeden za 2$, trzy za 5$ i atrakcyjnymi nagrodami. Tak się złożyło, ze niespodzianie już w pierwszym losowaniu jeden z moich trzech losów trafił w nagrodę i stałem się właścicielem pięknie rzeźbionego drewnianego góralskiego ornamentu do powieszenia na ścianie, butelki „Żywca” i reklamowej koszulki „Okocimia”. Główną nagrodę w postaci dwu litrowej butli gorzały wygrał niestety ktoś inny. Nie zapomniano również o dzieciach, które też miały uciechę, otrzymując nagrody za wygrywane konkursy.

 

             Okazało się za niedługo, że mamy jeszcze jedną niespodziankę. Góralskie melodie i przyśpiewki płynące z głośników, wcale nie pochodziły od góralskich wykonawców. Grał i śpiewał nam zespół ceprów z Victorii a jego znakomity solista Heniek Benc był wśród nas prezentując chwilami na żywo swój wspaniały „góralski” głos. W oparciu o entuzjazm kilku ceprów, z dobrymi głosami i talentami muzycznymi, pochodzących z różnych stron Polski, powstał, z pomocą Ryśka Rudzkiego głównego organizatora, „White Eagle Band” z siedzibą w Victorii, w polonijnym klubie White Eagle Hall,. Zespół spotkał się z ogromnym entuzjazmem polonijnych słuchaczy odnosząc sukcesy w Stanach w różnych polonijnych ośrodkach. Najbardziej wyeksponowanym jego osiągnięciem i robiącym największe wrażenie jest podobno Wigilia Góralska przedstawiana w góralskim domu. Strona internetowa WWW.strony.ca przedstawia dokładnie historię zespołu i jego osiągnięcia. Jest tam również jego dokładny adres i sposób kontaktu. Zespół zaprasza na swoje występy do Victorii i również jest gotów przyjechać do Calgary, jeśli uzyska jakąś finansową pomoc. Nasi gospodarze nie mogli się nadziwić brzmieniu muzyki i przyśpiewek. Ja również. Jedyne, co nieco różniło je od góralskiego oryginału, jak stwierdzali znawcy, to góralski dialekt. Ale z tym jak i z angielskim trzeba się urodzić.

 

         Atmosfera była wspaniała, muzyka piknie nam grała po góralsku upewniając nas gdzie jesteśmy i kusząc do wzięcia udziału w przyśpiewkach, dym z ogniska przypominał, że to piknik a gospodarze chłonęli pochwały i dzielili się z rozmówcami opowieściami o swojej polskiej i kanadyjskiej przeszłości. Odniosłem w pewnej chwili wrażenie, że jestem w jakimś innym normalnym acz dziwnym świecie, bo wreszcie z dala od różnych oszołomów próbujących narzucać swój obraźliwy styl i język członkom różnych lokalnych polonijnych organizacji, a także z dala od bezsensownych rozgrywek polskich mężów stanu dzielących zyski z nieudolnego rządzenia naszą Ojczyzną i budujących na tym rządzeniu swój prywatny biznes. Az się cisnęło tu wspomnienie z przeszłości o uratowaniu króla Jana Kazimierza od śmierci z rąk szwedzkich przez góralskich patriotów z Podhala. A może by tak i dziś przetrzepać skórę ciupagami tym wszystkim nieudacznikom psującym nam tu na miejscu wizję naszej polskości. Aż się tu prosi głośno zawołać:„Górale z karpackich siedlisk - łączcie się”. Niech wam „halny” pomoże przewiać ten popaprany polski „świat” i oczyścić go z rozplenionego badziewia.

 

         Poprosiłem kilku naszych gospodarzy by mi powiedzieli jak i dlaczego się tu w tej Kanadzie znaleźli i czy im, jak w tej góralskiej przyśpiewce, nie żal było zostawiać stron ojczystych. Każda opowieść była inna, lecz żadna nie kończyła się żalem.

 

        „Wiktor – opowiadał Stasiek – „mnie w latach 70-tych z tej Polski wyzucili. Bo gadołek im prawde o nik. Nie wazne teroz com gadoł. Ale musiolek gadoc, bo nie dawało sie patsyć na to, co oni robili z tom Polskom. Miołek 10 dni na jej opuscenie i tak ją i opuściłek. Nie miolek gdzie się podzioć, to zem pojechoł do Swecji, bo blisko. Kciołek jechać gdzie dalej, to mnie nie kcieli. Na koniec w jakimścik baze, psy piwie, nalazłek jakiegoś to waznego swedzkiego cepra i zaroz mnie zaceli w kanadyjskiej ambasadzie kcieć. I tak zem tu do Kanady przyjechoł. I dzisiok śmioć się z nich moge, emeryt jestem i dobre dudki na starość w Kanadzie mom. Rozmowa była znacznie dłuższa lecz wprowadzony przeze mnie jej skrót odzwierciedla charakter i sens Staśkowych wspomnień. Użyłem tu specjalnie, może trochę nieudolnie, tego wspaniałego góralskiego dialektu, aby Staśkowej historii nadać jeszcze większą autentyczność, bo Stasiek chciał być uprzejmy i mówił do mnie jak ceper do cepra. Mam nadzieję, że mnie za te skróty i ubarwienie jego wypowiedzi, ciupagą po grzbiecie nie przejedzie. 

 

           Józek przyjechał w odwiedziny do rodziny w Toronto. Został się sam w tej Polsce i chcial zobaczyć jak to jest inaczej gdzie indziej. Bo jakże to samemu, gdy rodzina cię zostawi. Jakoś tak się stało, że po dwóch latach pobytu w Toronto przyjechał do Calgary i jest tutaj do dziś. „Wiktor, mówię ci, jak zobaczyłem te góry w oddali i odczułem ten świeży powiew górskiego wiatru na twarzy, poczułem się jak na Podhalu i zdecydowałem, że się nigdzie stąd już nie ruszę. Nie miałem do czego w tej Polsce wracać. Dziś też jestem już na emeryturze, jak ty i może jak i ty milionerem nie zostałem, ale dzieci wykształciłem na ludzi, żonę szanuję, a gorzałkę piję tylko z przyjaciółmi.

 

 

          Jaśka musiałem szukać. Przyjechał na piknik ze swojej pobliskiej farmy z trzema pięknymi końmi i dwoma psami. Powiedz mi Jasiek - spytałem, gdy w końcu go znalazłem - czy nie żałujesz, żeś do tej Kanady przyjechał? „A czego to ja mam żałować” – on na to. „ Co ja w Polsce miałem - nic. Jechałem w świat za chlebem, żeby coś mieć zanim umrę. No i dziś, dzięki ciężkiej pracy, mam swoją farmę, koniki, owieczki, nikogo nie muszę się słuchać i czuje się jakbym się tu urodził. Dzięki Bogu, nie ma tu Krupówek ani popaprańców z ochrony przyrody tatrzańskiej i mogę sobie po górach na koniku pojeździć, gdy zechcę, a owieczki popaść na hali kolo domu, zamiast jeździć w Bieszczady. Co roku za to jeżdżę do Idaho w Stanach spotkać się Goralami z różnych innych krajów i wziąć udział w corocznym festiwalu organizowanym z tej okazji. 3000 owieczek bierze z nami w nim udział. I ty możesz ze mną pojechać i zobaczyć to wspaniałe widowisko. Zapraszam. Podziękowałem pięknie za rozmowę i obiecałem, że kiedyś go na tej jego farmie odwiedzę, a może i do Idaho z nim pojadę.

 

          Żaden z moich góralskich 70-cio letnich rówieśników na los nie narzekał. Żaden też nie potrzebował kończyć uniwersytetów, aby rodzinie zapewnić byt. Bo wszyscy wiedzieli po góralsku, że bez pracy samo nic nie przyjdzie. Jedno, czego im brakowalo, to tej własnej wspólnoty, którą w końcu na obcej ziemi udało im się stworzyć poprzez założenie góralskiej organizacji łączącej górali ze wszystkich karpackich stron. By mogli podtrzymywać wspólnie tradycje, pogwarzyć po swojemu i przypominać nam ceprom o swojej miłości do polskiej góralskiej tradycji. Zasłuchani w nagrania zespołu z Victorii uznali jedynie, że pozostało im jeszcze jedno ważne przedsięwzięcie do zrealizowania – góralska orkiestra. Wtedy by mogli góralską muzyką i śpiewem wypełnić do końca swój góralski świat, a nam dać chwile zapomnienia o tym, gdzie przygnał nas los.

 

          Na koniec pogadałem sobie z Grześkiem, nowym młodym nabytkiem góralskim. Do Kanady przyjechał w 2008 roku z własnymi funduszami, aby pracować tu wraz z żoną w zawodzie geologa naftowego. Spytałem go czy trudno było ten przyjazd załatwić. Powiedział, ze przyjechał do pracy w związku z umieszczeniem zawodu geologa naftowego na liście poszukiwanych w Kanadzie specjalistów a pieniążki pomogły mu zacząć. On też nie narzekał. Był bardzo zadowolony z podjętej decyzji. Nie mniej na koniec rozmowy powiedział mi tak: „Słuchaj, my jesteśmy nową generacją emigrantów i nie wszystko, co dla „starej” emigracji jest wspaniałe lub nie do przyjęcia będzie takie i dla nas. Przyjechaliśmy z innej Polski niż oni, więc możemy czasem nie zrozumieć ich doznań z przed lat, lub mieć inne zdanie niż oni na różne opinie o Polsce, nie mniej na pewno połączy nas góralska tradycja. Do tego potrzebna jest cierpliwość i unikanie rozmów o polityce”. Alleluja. Zupełnie jak bym słyszał sam siebie.

 

         W sumie był to wspaniały pokaz dobrej organizacji, pracowitości i chęci pokazania, co polski góral potrafi. Brakowało tylko trochę góralskiego tańca z przyśpiewkami, co pewnie zobaczymy na następnym pikniku. Dziękuję wam górale, jako jeden z uczestników pikniku, za niezapomniane doznania i życzę sukcesów w dalszej działalności. Ważne byście zawsze byli razem i w zgodzie i nie pozwolili, jak to ma miejsce w innych polonijnych organizacjach, na mieszanie wśród was jakiemuś nawiedzonemu oszołomowi.

 

WIKTOR KSIĘŻOPOLSKI

     Calgary, 10 lipca 2011

 

 

 

Powrót...

Zapisz się na naszą listę
Email
Imie i nazwisko

 

 

Spis Książek Biblioteki SPK
Polsat Centre
Człowiek Roku 2008

 

Polskie programy telewizyjne w Twoim domu 17 kanałów

TVP1, TVP2, TVN, TVN24, TVN7, Polsat, Polsat2 ,TV Polonia, TVPuls, Eurosport, Polsatsport, Discovery, History, Cartoon, TV4, Viva,TRWAM

IPMG to system który umożliwi Ci stały odbiór tych programów To nie jest Slingbox czy Hava Potrzebny Telewizor, IPMG box, Router i internet
Box kosztuje 200CDN, miesięczna opłata 50CDN i jednorazowa opłata za aktywacje 50CDN Dzwoń na
282-2090 do Janusza  

 

 

Czyszczenie Wentylacji
Duct cleaning


1485 Wellington Avenue
Winnipeg, MB, R3E OK4
Phone: (204) 284-6390
Cell: (204) 997-2000
Fax: (204) 284-0475
email

clean@advancerobotic.com

Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę


 


Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę


 



Irena Dudek zaprasza na zakupy do Polsat Centre Moje motto: duży wybór, ceny dostępne dla każdego, miła obsługa. Polsat Centre217 Selkirk Ave Winnipeg, MB R2W 2L5, tel. (204) 582-2884

Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę


 

 Polskie programy telewizyjne w Twoim domu 16 kanałów

TVP1, TVP2, TVN, TVN24, TVN7, Polsat, Polsat2 ,TV Polonia, TVPuls, Eurosport, Polsatsport, Nsport, AXN/Discovery, Boomerang, TV4,

Viva IPMG to system który umożliwi Ci stały odbiór tych programów To nie jest Slingbox czy Hava Potrzebny Telewizor, IPMG box, Router i internet
Box kosztuje 200CDN, miesięczna opłata 50CDN i jednorazowa opłata za aktywacje 50CDN Dzwoń na
282-2090 do Janusza


 



189 Leila Ave
WINNIPEG, MB R2V 1L3
PH: (204) 338-9510



 

 

Kliknij tutaj, aby wejść na stronę gdzie można ściągnąć nagrania HYPERNASHION za darmo!!!

 


 

Royal Canadian Legion
Winnipeg Polish Canadian Branch 246
1335 Main St.
WINNIPEG, MB R2W 3T7
Tel. (204) 589-m5493

 


 

 

189 Leila Ave
WINNIPEG, MB R2V 1L3
PH: (204) 338-9510

“Klub 13”
Polish Combatants Association Branch #13
Stowarzyszenie Polskich Kombatantów Koło #13
1364 Main Street, Winnipeg, Manitoba R2W 3T8
Phone/Fax 204-589-7638
E-mail: club13@mts.net
www.PCAclub13.com


 

Zapisz się…
*Harcerstwo
*Szkoła Taneczna S.P.K. Iskry
*Zespół Taneczny S.P.K. Iskry
*Klub Wędkarski “Big Whiteshell”
*Polonijny Klub Sportowo-Rekreacyjny