2 września 2010 | Nr 142

W cyklu Ciekawe zakątki Polski- przybliżamy najpiękniejsze miejsca w Polsce- te znane i mniej znane. Opowiadamy historię pięknych polskich miejsc, ale ponieważ Polska to nie porośnięty puszczą skansen lecz rozwijający się dynamicznie, nowoczesny kraj to pokazujemy też jak wyglądają różne zakątki Polski dziś.

INDEX

Powrót...

  Ciekawe zakątki Polski- Beskidy
Beskidy od krańca do krańca


 

Stojąc na Połoninie Bukowskiej, na krańcu Polski, omiotłem wzrokiem Bieszczady po obu stronach granicy. Oto po przeszło dwudziestu dniach marszu dotarłem niemal do końca Głównego Szlaku Beskidzkiego

 


Bskidy-Diabelski Kamień

 

Wokół mnie góry, za mną na zachodzie – góry, przede mną na wschodzie, na Ukrainie – góry. Przed wojną beskidzki szlak wiódł dalej, w głąb Czarnochory, w Góry Czywczyńskie, do Kut nad Czeremoszem. Powojenna geopolityka zmieniła jego przebieg, przedzielając Beskidy Wschodnie granicą państwową.
Szkoda schodzić na niziny, przerwać rytm codziennej wędrówki od schroniska do schroniska, ze szczytu na szczyt, przez mroczne lasy, widokowe polany, przez potoki, do wiosek i miasteczek ukrytych w górskich dolinach. Magiczne dni...


Beskid Śląski – początek
Beskidzką wyrypę rozpocząłem trzy tygodnie wcześniej. Wyruszyłem z Ustronia w Beskidzie Śląskim, gdzie zaczyna się Główny Szlak Beskidzki (lub kończy, bo można go przejść w obu kierunkach). Był koniec września. Jesień to bodaj najlepszy okres na beskidzkie wędrowanie: pogoda stabilna, pejzaże przepiękne, a w schroniskach o wolne miejsce nietrudno.
Pierwsza noc wypadła w położonym na skraju podszczytowej polany schronisku pod Równicą (767 m n.p.m.). Można tu dojechać drogą, było więc dość gwarno, ale wraz z nadejściem zmroku wnętrza schroniska, nawiązujące wystrojem do regionalnych tradycji, opustoszały. Pozostali tylko nieliczni goście.
W nocy zbudził mnie hałas, wyjrzałem przez okno i... czym prędzej ubrałem się i wybiegłem na zewnątrz. Mały tłumek siedział na ławach, spoglądając na tarczę Księżyca, która z jednej strony zaczynała się czerwienić i znikać. Trwało częściowe zaćmienie. Uznałem, że to dobry znak na dalszą wędrówkę.
Kolejne dni były czasem cudnej jesieni. Karpackie lasy widziały barwny płaszcz, w dolinach bieliło się morze chmur, a ja zostawiłem za plecami i plecakiem dumne beskidzkie kolosy: Wielką Czantorię i Baranią Górę, z której zboczy wypływają źródła Wisły. Rzeczywistość miesza się tu z legendą o królu Beskidzie i królowej Boranie, ich dzieciach: Czarnusze, Białce i Lanie oraz przebiegłym Czantorze.
Pierwsze dni wędrówki nie dały się jeszcze we znaki, sił miałem pod dostatkiem, więc z optymizmem patrzyłem na panoramy Kotliny Żywieckiej. W towarzystwie przyjaciela marsz się nie dłużył i nim się obejrzeliśmy, stanęliśmy na popas w Węgierskiej Górce nad Sołą, gdzie w pierwszych dniach września 1939 roku polscy żołnierze zaciekle bronili się w nadrzecznych fortach przed atakiem wojsk niemieckich. Obrona Węgierskiej Górki zyskała miano „Westerplatte południa”.

 


Beskid Żywiecki – dzień piąty
Warto wyjść na szlak wczesnym rankiem, gdy w dolinach snują się mgły, a słońce kryje się jeszcze za kopułami gór. Dzień rodzi się na naszych oczach, barwy nabierają intensywności, przyroda budzi się z uśpienia. Tylko wędrowiec i górski pejzaż. Naprawdę wspaniałe uczucie!
Szliśmy przez pusty Beskid Żywiecki zanurzeni w reglowych świerczynach, sycąc oczy widokami. To jeden z ładniejszych odcinków szlaku. O każdej porze roku. Gościnne schronisko na Hali Rysianka zachęca do zatrzymania się choćby na odpoczynek i oczywiście apetyczny żurek na żywieckiej kiełbasie. Stary drewniany budynek z lat 30. ma bardzo ciekawą historię. Zbudował go Niemiec z Bielska – Gustaw Pustelnik z pomocą Tatrzańskiego Towarzystwa Narciarzy. Jak się okazało, wybór miejsca, z którego widać daleko i szeroko, nie był przypadkowy, Pustelnik był bowiem niemieckim szpiegiem i w schronisku zorganizował punkt obserwacyjny.
Wieczór zastał nas na Hali Miziowej, w schronisku, a właściwie hotelu górskim. Murowany budynek zapewnia wygody, ale pod względem urody nie może równać się ze swoim drewnianym poprzednikiem. Stare schronisko było uznawane za najpiękniejsze w polskich górach, niestety, spłonęło w 1953 roku. Nad halą wznosi się Pilsko – drugi pod względem wysokości szczyt beskidzki (1557 m n.p.m.). Nazwa góry pochodzi ponoć od pijackich zabaw zbójników, które się na niej odbywały. Pilsko znane jest zarówno turystom, jak i narciarzom – śnieg leży tu długo, a warunki do zjazdów są wyśmienite.
Dalej ruszyłem sam, kolega zwichnął nogę i pozostało mu tylko zejście do Korbielowa. Okazało się, że czekał mnie jeden z dłuższych dni na szlaku. 24 kilometry z Hali Mizowej do Markowych Szczawin pod Babią Górą wiodą niemal w całości wzdłuż granicy polsko-słowackiej. W górę i w dół, ze szczytu na przełęcz – i tak kilkanaście razy. Męczące, ale jakie piękne! W ciągu całego dnia spotkałem tylko jednego człowieka – słowackiego znakarza, który z kubełkiem farby poprawiał znaki szlaku po sąsiedniej stronie granicy. Przyznaję, że po takim dniu piwo wypite wieczorem w schronisku na Markowych Szczawinach smakowało mi jak rzadko. W tym roku oddano tu do użytku nowy budynek, który zastąpił staruszka sprzed ponad wieku.
Noc spędzam w gościnnych progach schroniska, a wschód słońca oczywiście na Diablaku – najwyższym wierzchołku Babiej Góry, Królowej Beskidów, zwanej też nie bez kozery Matką Niepogód. Stanisław Staszic tak opisał swoje wrażenia: „Mgła szaroblada wznosząc się do połowy Babi-góry, ukazała rozległy naokoło widok, wszystko zdawało się być zatopione, jak wodami zalane, z których gdziniegdzie gdyby wyspami wydobywały się niektórych gór wierzchowiska”.



Gorce – dzień dziewiąty
W Rabce dołączyła do mnie para znajomych. Za miastem, na halach pod Maciejową, bielił się szron – znak nadchodzącej zimy. Było rześko i przejrzyście. Urokliwa grupa górska wznosząca się między dolinami Raby i Dunajca złociła się i czerwieniła bukowymi liśćmi. Pierwsze przymrozki zrzucały je obficie z drzew. Szlak wiódł grzbietem Obidowca wzdłuż południowej granicy parku narodowego. Z polan, na których stoją bacówki, wspaniale można obserwować majestatyczny łańcuch Tatr. Towarzyszyły nam stada owiec korzystających z ostatnich dni wypasu. Gdzieś po lewej wyłoniła się kopuła najwyżej położonego w kraju obserwatorium astronomicznego na Suchorze (1009 m n.p.m.). Przez polanę Stare Wierchy, którą biegła w średniowieczu Droga Królewska – szlak przemytniczo-handlowy z Krakowa na Węgry – podchodziliśmy na najwyższą w Gorcach górę Turbacz. Kilka razy przemknęły w pobliżu sarny. Spotkaliśmy też salamandrę, która bez obawy, jakby dumna z tego, że jest symbolem parku narodowego, przecięła nam drogę.
Posililiśmy się w dużym, ale przyjaznym schronisku pod Turbaczem. Polecam oscypek smażony z żurawiną i ciasto jagodowe – raj w gębie. I znów samotnie unosiłem plecak przez Długą Halę, Kiczorę i polany z pasterskimi szałasami w stronę Lubania – góry wyniosłej, znanej z pięknych panoram i legend o zbójnikach.


Beskid Sądecki – połowa drogi
Przechodząc w Krościenku przez most na Dunajcu, przypomniałem sobie, jak kiedyś w pewnej górskiej wsi babina częstowała mnie chlebem własnego wypieku i mlekiem z porannego udoju. W Beskidach łatwo zagubić się nie tylko w przestrzeni, lecz także w czasie.
Beskid Sądecki ma swoich wiernych wyznawców. Twierdzą oni, że nie ma piękniejszych gór w Polsce. I rzeczywiście można im przyznać rację. Dwa pasma: Radziejowej i Krynickie oferują wszystkie beskidzkie specjały: solidne podejścia na wyniosłe szczyty, fantastyczne górskie pejzaże, malownicze wsie, przełomy rzek, mineralne zdroje i zabytkowe schroniska.
Schronisko na Przehybie świeciło pustkami. Patrzyłem przez okno, jak nad Tatrami zbiera się wał fenowy. Nadciągała zmiana pogody. Nie sposób liczyć, że przez kilkanaście dni z rzędu utrzyma się dobra aura. Na szlaku trzeba spodziewać się deszczu, wiatru, upałów. Jednego dnia wędrujesz w słońcu owiewany ciepłym przyjemnym wiaterkiem, następnego kulisz się pod peleryną sieczony ulewnym deszczem, walcząc o równowagę na błotnistej ścieżynie. Bywa różnie...
W Rytrze, nad którym górują ruiny zamku, spotkałem koleżankę i razem z nią przekroczyłem dolinę Popradu, za którą rozciąga się pasmo Jaworzyny Krynickiej. Tu warto zatrzymać się w Chacie Górskiej „Cyrla”, której gospodarzy, jak sami mówią, przywiał halny wiatr, kobiece marzenia i męska determinacja. Domowa atmosfera i kuchnia, której trudno się oprzeć, a w chłodny dzień grzane piwo z miodem i ziołami.
Kulminacją tej części Beskidu Sądeckiego jest gwarna zarówno zimą, jak i latem Jaworzyna Krynicka (1114 m n.p.m.). Na górę można dostać się kolejką gondolową, a na dół na nartach lub na piechotę. Przy schronisku poniżej szczytu rośnie okazała limba posadzona przez marszałka Józefa Piłsudskiego. Jaworzyna znajduje się na Małopolskim Szlaku Geoturystycznym, który prowadzi do szczególnie ciekawych obiektów przyrody nieożywionej. Jednym z nich jest Diabelski Kamień, obok którego wiedzie szlak. Według legendy ten piaskowcowy twardzielec miał być rzucony przez diabła na cudowne źródełko w Krynicy, ale zapiał kur i pozbawiony mocy zły duch upuścił go na stoki Jaworzyny. U stóp góry położone jest najpiękniejsze i z pewnością najbardziej znane uzdrowisko górskie w Polsce. Krynica-Zdrój, perła wód, przyciąga leczniczymi zdrojami, uzdrowiskową architekturą, muzeami i kulturalnymi wydarzeniami, z których najbardziej znany jest Festiwal Arii i Pieśni im. Jana Kiepury.

 


Beskid Niski – dzień czternasty
Jak głosi hasło promocyjne: „Beskid Niski sercu bliski”. To kraina dawniej zamieszkana przez Łemków, których materialne dziedzictwo zachowało się do dzisiaj. Kraina cerkwi, wojennych cmentarzy i... nostalgii. Tu można poczuć się samotnym, można odczuć obecność duchów. Cerkwiska (miejsca, gdzie dawniej stały cerkwie), cmentarzyki, przydrożne krzyże, opuszczone wioski... Tam, gdzie kilkadziesiąt lat temu gospodarował człowiek, dziś rządzi przyroda. Idziemy przez Góry Hańczowskie – zielone kopuły opadające ku dolinom potoków i rzek, nad którymi położone są połemkowskie osady: Mochnaczka Niżna, Banica, w której zachowała się jedna z nielicznych na tym terenie cerkiew nieorientowana, Ropki, gdzie mieści się ośrodek Związku Buddyjskiego Karma Kagyu, i Hańczowa w dolinie Ropy, która jak wiele innych wiosek opustoszała po Akcji „Wisła” – wysiedleniu ludności pochodzenia ruskiego. Łemkowie rozproszyli się po kraju i świecie, ale ich domy pozostały tutaj. Dzisiaj w Beskidzie Niskim osiedlają się ludzie poszukujący spokoju i odosobnienia, jednym z nich jest pisarz Andrzej Stasiuk, którego dom mijamy, przechodząc przez Wołowiec.
Na kolejną noc zatrzymujemy się w bacówce w Bartnem – gospodarz wita nas radosnym: „No, nareszcie, pierwsi ludzie od tygodnia”. Po dziesięciu godzinach marszu z ulgą siadamy przy kominku. Niespiesznie popijamy gorącą herbatę i snujemy beskidzkie pogwarki o wilkach, których wataha była widziana w okolicy, oraz o bacówkowych psach: Plątaju – beskidzkim włóczędze, wyprawiającym się hen w bieszczadzkie zakątki, i suce Herze, którą rozszarpały wilcze kły.



Bieszczady Wysokie – koniec tuż-tuż
Minął trzeci tydzień w górach. Stopy zmęczone, poocierane i zaklejone plastrami, buty z pewnością wymagają gruntownego czyszczenia. Zawartość plecaka w całości nadaje się do prania. W głowie za to porządek. Codzienny marsz pozwolił odetchnąć od zawrotnie szybkiej codzienności, poukładać myśli i się wyciszyć. Gdzieś tam w wielkich miastach toczy się hałaśliwe życie. Tu nad bieszczadzkimi grzbietami przewalają się ciężkie deszczowe chmury, a pod wieczór odsłania się klasyczna panorama, znana pod nazwą „Na Połoninę Caryńską”. Siedzimy w przytulnym schronisku Chatka Puchatka. Wycieczkę kończę z tym samym towarzyszem, z którym ją zacząłem.
Skarlałe buki o powykręcanych pniach i gałęziach przypominają baśniowe stwory. Nad horyzontem pojawia się wieczorna zorza, a w „Krainie Dolin” podnosi się mgła. Przed nami ostatnia noc poza cywilizacją. I ostatnie spotkanie z beskidzkim oryginałem: na głowie dredy, dżinsy w łatach, wzrok nieco zmącony. Opowiada, że przez dwa lata mieszkał w jaskini w Hiszpanii. Było mu tam dobrze, ale wrócił przez kobietę. Teraz pracuje w schronisku, zbiera pieniądze na bilet... na Kamczatkę.
W chatce nie ma prądu, o godzinie 22 cichnie generator, mrok rozpraszają chybotliwe płomienie świec, za oknem huczy wiatr. Jakie to wszystko piękne i dziwne...



::INFO
Główny Szlak Beskidzki imienia Kazimierza Sosnowskiego został wytyczony w okresie międzywojennym. Część zachodnią szlaku (Ustroń–Krynica) zaprojektował Kazimierz Sosnowski w 1929 roku. Autorem części wschodniej, ukończonej w 1935 roku, jest Mieczysław Orłowicz. Znakowany kolorem czerwonym szlak biegnie z Ustronia w Beskidzie Śląskim do Wołosatego w Bieszczadach. To najdłuższy szlak w polskich górach, ma ponad 520 kilometrów długości, czas przejścia wynosi około trzech tygodni (średnio 25 kilometrów dziennie). Przejście szlaku umożliwia zapoznanie się z najpiękniejszymi zakątkami polskich Beskidów, z ich przyrodą, kulturą, tradycjami miejscowej ludności oraz historią.

Tekst: Robert Szewczyk

Źródło: http://www.polskawita.pl/inspiracje/beskidy-od-kranca-do-kranca.html

INDEX

Powrót...

Zapisz się na naszą listę
Email
Imie i nazwisko

 

 

Spis Książek Biblioteki SPK
Polsat Centre
Człowiek Roku 2008


 


Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę


 



Irena Dudek zaprasza na zakupy do Polsat Centre Moje motto: duży wybór, ceny dostępne dla każdego, miła obsługa. Polsat Centre217 Selkirk Ave Winnipeg, MB R2W 2L5, tel. (204) 582-2884

Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę


 

 Polskie programy telewizyjne w Twoim domu 16 kanałów

TVP1, TVP2, TVN, TVN24, TVN7, Polsat, Polsat2 ,TV Polonia, TVPuls, Eurosport, Polsatsport, Nsport, AXN/Discovery, Boomerang, TV4,

Viva IPMG to system który umożliwi Ci stały odbiór tych programów To nie jest Slingbox czy Hava Potrzebny Telewizor, IPMG box, Router i internet
Box kosztuje 200CDN, miesięczna opłata 50CDN i jednorazowa opłata za aktywacje 50CDN Dzwoń na
282-2090 do Janusza


 



189 Leila Ave
WINNIPEG, MB R2V 1L3
PH: (204) 338-9510



 

 

Kliknij tutaj, aby wejść na stronę gdzie można ściągnąć nagrania HYPERNASHION za darmo!!!

 


 

Royal Canadian Legion
Winnipeg Polish Canadian Branch 246
1335 Main St.
WINNIPEG, MB R2W 3T7
Tel. (204) 589-m5493

 


 

 

189 Leila Ave
WINNIPEG, MB R2V 1L3
PH: (204) 338-9510

“Klub 13”
Polish Combatants Association Branch #13
Stowarzyszenie Polskich Kombatantów Koło #13
1364 Main Street, Winnipeg, Manitoba R2W 3T8
Phone/Fax 204-589-7638
E-mail: club13@mts.net
www.PCAclub13.com


 

Zapisz się…
*Harcerstwo
*Szkoła Taneczna S.P.K. Iskry
*Zespół Taneczny S.P.K. Iskry
*Klub Wędkarski “Big Whiteshell”
*Polonijny Klub Sportowo-Rekreacyjny