2 września 2010 | <<< Nr 142 >>>

   W tym numerze
Do Redakcji
Wydarzenia warte odnotowania
Humor
Życzenia
 Obchody roku Chopina także w Winnipegu
Zapisy do Sobotniej Szkoły Języka Polskiego
Upadek światowego systemu monetarnego cz 16
Felieton Jacka Ostrowskiego
 "Medusa"- książka Jacka Ostrowskiego
Ciekawe zakątki Polski- Beskidy
Polki w świecie- Ewa Milde
Kalendarz Wydarzeń
Ogłoszenia
Polsat Centre
Kącik Nieruchomości  

  Do Redakcji

 

 

ZAPRASZAMY MŁODĄ POLONIĘ NA SPOTKANIE W TORONTO!

Spotkanie promujące Szkołę Liderów Polonijnych.

Więcej informacji w załączniku.

Dział Polonii i Promocji

Konsulat Generalny RP w Toronto
 


 

Szanowny Panie Bogdanie, przesyłam gazetkę "Wiadomości Polonijne" na miesiąc sierpień. Z góry dziękując za wstawienie jej do Pańkiego Biuletynu Informacyjnego jako Link, pozdrawiam serdecznie.
 
Tadeusz Michalak.
 



 

 


   Wydarzenia warte odonotwania


Koncert "Chopin with friends"

Polskie Towarzystwo Muzyczne im I.J.Paderewskiego zaprasza na koncert galowy:
„Chopin with Friends”


Celem koncertu jest uczczenie 200-nej rocznicy urodzin Fryderyka Chopina oraz 20-to lecia działalności Towarzystwa Muzycznego.
W programie utwory fortepianowe, pieśni, transkrypcje instrumentalne i wokalne, a także choreografie tańca klasycznego i współczesnego do muzyki Fryderyka Chopina.
Wykonawcy:
Tadeusz Biernacki – fortepian
Natalia Zielińska – skrzypce
Michał Kowalik – baryton
Jennifer Welsman – Royal Winnipeg Ballet
Eric Nipp – Royal Winnipeg Ballet
Jolene Bailie – taniec współczesny
Kwartet wokalny z University of Manitoba
Muzycy z Winnipeg Symphony Orchestra

Niedziela 12 września 2010 r. godzina 19:00.
Franco –Manitoban Cultural Centre, Salle Pauline Boutal 340 Provencher Blvd.

Bilety $20 - POLSAT CENTRE 217 Selkirk Ave. lub przy wejściu.
Informacja telefoniczna 338-9510




ANNIVERSARY - Royal Canadian Legion Branch 246

Tel. 589-5493
e-mail rclpolish246@shawbiz.ca 

 

 

 

 

   Humor


Pilnie sprzedam


 

 

 

  Życzenia
     Na stronie naszego Biuletynu możesz złożyć życzenia swoim bliskim, znajomym, przyjaciołom... z różnych okazji: urodziny, ślub, narodziny dziecka, jubileuszu, świąt... Do życzeń możesz dodać zdjęcie, ale="2">Życzenia prosimy przesyłać na adres: jolamalek@onet.eu
Kto składa życzenia
np. Jan Kowalski
Z jakiej okazji składasz życzenia np. Z okazji 18 urodzin
Treść życzeń Twoje życzenia zostaną opublikowane w serwisie dopiero po akceptacji zespołu redakcyjnego w kolejnym numerze Biuletynu. 


 

   

S  P  O  N  S  O R

 

 

 Obchody roku Chopina także w Winnipegu

Nadzwyczajny koncert chopinowski "Chopin with Friends"

Organizator:

Towarzystwo Muzyczne im. I. J. Paderewskiego w Winnipegu

Współpraca:

Royal Winnipeg Ballet,
Winnipeg Symphony Orchestra

Dyrektor artystyczny:

Tadeusz Biernacki

Koncert "Chopin with Friends" w Winnipegu już 12 września 2010 r. o godzinie 19:00 w Franco-Manitoban Cultural Centre, Salle PAULINE BOUTAL, 340 Provencher Blvd.

Ignacy Jan Paderewski w setną rocznicę narodzin Fryderyka Chopina: „Zabraniano nam Słowackiego, Krasickiego, Mickiewicza. Nie zabroniono nam Chopina. A jednak w Chopinie tkwi wszystko, czego nam wzbraniano: barwne kontusze, pasy złotem lite, posępne czamarki, krakowskie rogatywki, szlacheckich brzęk szabel, naszych kos chłopskich połyski, jęk piersi zranionej, bunt spętanego ducha, krzyże cmentarne, przydrożne wiejskie kościółki, modlitwy serc stroskanych, niewoli ból, wolności żal, tyranów przekleństwo i zwycięstwa radosna pieśń (...).”

Rok Chopinowski  to ogromna szansa na promocję polskiej kultury i sztuki. To możliwość propagowania naszego dziedzictwa narodowego. Towarzystwo Muzyczne im. I. J. Paderewskiego w 20- tą rocznicę swej działalności zaprasza na koncert "Chopin with Friends"

Celem koncertu  jest zaprezentowanie publiczności różnorodności kompozytorskiej Fryderyka Chopina. Poza utworami na fortepian i pieśniami są też w programie transkrypcje na skrzypce i fortepian oraz transkrypcje wokalne. Publiczność usłyszy też kilka kompozycji w kolaboracji artystycznej muzyki fortepianowej z tańcem klasycznym i współczesnym.

Wykonawcy:
Amanda Green, Sarah Davey, Eric Nipp, Tristan Dobrowney – tancerze z Royal Winnipeg Ballet
Jolene Bailey – taniec współczesny
Natalia Zielińska - skrzypce
Michał Kowalik – baryton
Andrea Bellhouse – sopran
Susanne Reimer – alt
Sam Plett - bas

Muzycy z Winnipeg Symphony Orchestra:
Simon MacDonald- skrzypce
Daniel Scholz- altówka
Yuri Hooker- wiolonczela
Zdzisław Prochownik- kontrabas
Tadeusz Biernacki - fortepian

Koncert "Chopin with Friends"wyróżnia atrakcyjna i niekonwencjonalna forma prezentacji muzyki klasycznej, otwarta i przyjazna dla odbiorców koncepcja. Rozbrzmiewać będą genialne dzieła muzyczne Fryderyka Chopina, zaprezentują się doskonali artyści z Royal Winnipeg Ballet oraz wybitni muzycy Winnipeg Symphony Orchestra. Koncert przygotowany i prowadzony będzie przez Maestro Tadeusza Biernackiego.

Organizatorzy jedynego w swoim rodzaju koncercertu "Chopin with Friends", który na pewno będzie istotnym wydarzeniem Roku Chopinowskiego w Winnipegu
 zapewniają, że koncert będzie wydarzeniem, ktore głęboko zapadnie w pamięć każdego słuchacza.


Cena biletów na koncert wynosi $ 20.

Informacje i zamawianie biletów: 338 - 95 10
 

Jolanta Małek polishwinnipeg.com

 

 
  Zapisy do Sobotniej Szkoły Języka Polskiego

Inauguracja roku szkolnego 2010/2011 Polskiej Szkoły Sobotniej w Winnipeg odbędzie się w sobotę 11-go września o godzinie 10:00 w kościele św. Andrzeja Boboli.

Po Mszy świętej rodzice i dzieci udadzą się do siedziby szkoły przy 510 Hay Street, gdzie odbędą się zapisy, przydział do klas i pierwszy dzień lekcji języka polskiego.

Szkoła oferuje lekcje religii oraz języka polskiego na poziomie od przedszkola do klasy ósmej włącznie.

Zajęcia odbywają się w soboty w godzinach: 10:00 – 13:45.

Zapraszamy wszystkie dzieci w wieku od 4 lat na rozpoczęcie roku szkolnego.


Dodatkowych informacji udzielają:
Kasia Koodoo 284-1468

Barbara Torka 668-5323

Józef Kukiełka 254-2801

Wioletta Los 334-5192

Z poważaniem,

Józef Kukiełka
Prezes Zarządu Szkoły 

 

  Upadek światowego systemu monetarnego cz. 16

 

   

S  P  O  N  S  O R

 

   Felieton Jacka Ostrowskiego

BUM!

Miner myli się tylko raz i bum! Kościół w Polsce zrobił dwa błędy jeden po
drugim i zachowuje się tak, jakby nic się nie stało. To jednak nie jest
prawdą. Pierwszym błędem było jak nigdy wcześniej polityczne zaangażowanie
się w wybory prezydenckie. Drugim i to jeszcze poważniejszym było
zachowanie w stylu Piłata w sprawie krzyża pod pałacem prezydenckim.

Zmieniło się zwierzchnictwo w polskim Kościele i chyba nie wyszło mu to na
dobre. Prymas kardynał Józef Glemp odszedł na emeryturę i szkoda. Mimo, że
zarzucano Glempowi antysemityzm to jednak za jego rządów Kościół wystrzegał
się jawnego angażowania w politykę. Nowe zwierzchnictwo, nowe porządki….
tak mówi powiedzenie i słowo stało się ciałem. Polityka Kościoła zmieniła
się drastycznie. Do głosu doszli kardynałowie politycy uważający , że maja
monopol na wszystko, na krzewienie wiary, jak i jedynej dobrej doktryny
politycznej. Mieli pecha , ich kandydat przepadł w wyborach i mało tego nie
odwdzięczył się za poparcie. Kiedy obrońcy krzyża przeganiali księży
wysłanych po krzyż, namaszczony przez episkopat kandydat na prezydenta
wypiął się na swoich przyjaciół. Nie pomógł swoim przyjaciołom wtedy, kiedy
potrzebowali jego wsparcia. Obnażył przed społeczeństwem słabość autorytetu
hierarchów Kościoła. Nagle okazało się, że król jest nagi. Okazało się, że
grupa oszołomów religijnych nie zamierza się podporządkować władzy Kościoła.
Okazało się, że w tak katolickim kraju pasterzami nie są ci co powinni, ale
bliżej nie sprecyzowana siła. Nie wiem, czy tworzy się schizma w polskim
Kościele, czy to chwilowy kryzys . Prawdą jest to, że na część katolików
jedyny wpływ ma konkretny polityk, lub konkretna stacja radiowa. Z reguły w
sytuacji kiedy Kościół traci kontrolę nad częścią swoich owieczek tworzy
się rozłam, lub wyodrębnia sekta. Sekta powiązana z wysoko postawionymi
politykami, jak i silną grupą medialną może być w przyszłości bardzo
niebezpieczna dla demokracji w Polsce, jak i samego Kościoła. Dlatego
uważam, że to ostatni moment do opamiętania się dla hierarchów kościelnych.
Powinni ze skruchą wycofać się z polityki i zerwać bliskie kontakty z
fałszywym przyjacielem, bo jak nazwać człowieka opuszczającego przyjaciół w
potrzebie. Kościół apolityczny przetrwa, zaś uwikłany w politykę straci
swoje owce, bo czy znajdzie się chociaż jedna owca, która chce za pasterza
wilka?

Jacek Ostrowski

  "Medusa"- książka Jacka Ostrowskiego
"MEDUSA" to książka autorstwa Jacka Ostrowskiego, którą we fragmentach publikować będziemy na stronach polishwinnipeg.com
 



ROZDZIAŁ VII

Ciężarówka wlokła się krętymi bocznymi drogami, co denerwowało moich
towarzyszy, ale nie mnie. Łatwo bowiem mogliśmy opuścić gościnną lawetę i
niepostrzeżenie zniknąć w którymś z okolicznych miasteczek, a tam bez
problemu kupić jakiegoś nie rzucającego się w oczy volkswagena, by móc
kontynuować naszą ucieczkę. Ujechaliśmy może z trzydzieści kilometrów i w
samym środku Freudenstadt, kiedy pojazd zatrzymał się na światłach
dyskretnie ześlizgnęliśmy się z naczepy. Wcześniej bowiem zauważyliśmy
salon handlarza samochodów, a co najważniejsze był on już otwarty.

Dotarcie tam zajęło nam niecałe 10 minut. Dieter wziął sprawy w swoje ręce i
przeprowadził transakcję. My milczeliśmy jak zaczarowani, żeby nikt nie
zorientował się, że jesteśmy obcokrajowcami. Trochę czasu niestety
zbałamuciliśmy, ale to przez ten niemiecki porządek, czyli masę bzdurnych
dokumentów, które należało wypełnić, a później podpisać. To jednak był
szczegół. Ważne, że mknęliśmy w kierunku Stuttgartu naszym nowym
nabytkiem…szarym trzyletnim Passatem.

Znów mieliśmy przewagę nad nasza pogonią, nadzieja odżywała w sercach ,
chociaż cały czas czuliśmy oddech ścigających na naszych plecach.

W tym samym czasie odkryto porzucony samochód Mariki. Ludzie Hendersona
wiedzieli, że uciekinierzy zwiali i teraz przeglądali zapisy z kamer żeby
ustalić w jaki sposób? Małe przejście graniczne, ale przez kilka godzin
przejechało tędy kilkaset samochodów i też nie było gwarancji, czy np.
uciekinierzy nie wrócili na teren Francji, żeby zmylić pogoń.

Założono jednak pierwszy wariant i szukano jakiegoś punktu zaczepienia.
Samochody osobowe od razu wykluczono, za duża grupa zbiegów i pozostawały
ciężarówki, a było ich kilkadziesiąt.

- No i co? – pułkownik był wyraźnie zdenerwowany – Nic nie macie? Przecież
nie rozpłynęli się. Musieli wsiąść do jakiegoś.

-A to co? – pokazał na ekranie monitora wielką lawetę podjeżdżającą do
granicy.

- To litewski TIR szefie.

- Nie – pokręcił głową – to jest to, czego szukamy, - i nagle podniósł
głos- Jak mogliście nie przeszukać czegoś takiego? Dam sobie głowę ściąć, że
tym czymś uciekli!

Musicie szybko ustalić obecne położenie ciężarówki, poproście Niemców o
helikopter, przecież daleko nie odjechał. Tu są góry, kręte drogi, oni muszą
gdzieś tu być.

Dawno minęliśmy Baden-Baden i przez nikogo nie niepokojeni pędziliśmy cały
czas na północny wschód. Tym razem nie przysypialiśmy, tak jak to miało
miejsce we Francji, ale cały czas w skupieniu obserwowaliśmy niebo
wypatrując krążących helikopterów, jak i drogę, a na niej wszystkie
zbliżające się do nas samochody.

- Korekta planów – zakomunikował Dieter i nagle zjechał z autostrady. –
Musimy zmienić auto, niedługo będą szukać tego volkswagena.

Wjechaliśmy do nieopodal leżącego niedużego miasteczka. Już na wlocie
zobaczyliśmy salon sprzedaży samochodów i zatrzymaliśmy się tuż za bramą.

- Idę coś wybrać , a wy bądźcie gotowi do wyjazdu – Lotnik trzasnął drzwiami
i szybko oddalił się.

- Dobra, teraz ja – oznajmiłem i przesiadłem się na miejsce kierowcy.
Poprawiłem siedzenie, lusterka i z włączonym silnikiem czekałem na powrót
kolegi. Cały czas John z Mariką lustrowali ulicę, wszystko jednak było
porządku, nikt nas nie śledził.

Czas w takich okolicznościach wlecze się niemiłosiernie i tak było też tym
razem. Po dwudziestu minutach, które trwały dla nas co najmniej dwie godziny
z bramy autokomisu wyjechał czarny Opel Vectra. Nie była to „bryczka”
pierwszej młodości, ale trzeba było zacząć oszczędzać pieniądze.

Teraz w dwa samochody kontynuowaliśmy ucieczkę, bowiem porzucenie Passata w
tej miejscowości byłoby straszną głupotą. Tuż pod Stuttgartem ponownie
zjechaliśmy z autostrady udając się do najbliższej miasteczka. Tam na dużym
parkingu pod supermarketem porzuciliśmy volkswagena i ruszyliśmy dalej.
Zmieniliśmy już kierunek jazdy. Teraz mknęliśmy na Heilbronn. To były tereny
Dietera, tu gdzieś niedaleko mieszkał, a co najważniejsze przypuszczalnie
znajdowała się tu jego dziewczyna. W każdym razie trzy lata temu tu
mieszkała.

Co zastanie teraz ? – to pytanie przypuszczam nie dawało mu spokoju.

- Masz jakiś pomysł, żeby dostać się do twojej Helgi? – spytałem w pewnym
momencie.

- Nie! – pokręcił głową nie odrywając wzroku od jezdni – Nie mam zielonego
pojęcia. Na pewno jest pod obserwacją. Teren jest otoczony i czekają tam na
nas.

- Gdzie to jest?

- To takie małe miasteczko, nazywa się Besigheim. W dolinie na rzeczką jest
stare miasto, a na wzgórzu wśród winnic domki i kilka bloków. Nic
nadzwyczajnego, to jest typowe niemieckie miasteczko.

- Ty mieszkałeś w bloku? – dopytywałem się.

- Nie! W domku po rodzicach. W blokach mieszkała biedota, uchodźcy, Turcy,
kolorowi. Tam byłoby łatwiej się dostać, tu zaś miszka kilka rodzin i nawet
najgłupszy tajniak migiem przyswoi sobie tutejsze twarze.

- A służby porządkowe?

- Śmieciarze raz w tygodniu i o ile nic nie zmienili to właśnie wczoraj
byli, listonosz od lat ten sam. Tu tak jest, tu nie ma improwizacji. Ciężko
będzie coś wymyślić.

- Gdzie ona pracuje?

- Jeśli nic się nie zmieniło, to w domu . Internetu nie używa. Nie cierpi
komputerów.

- To co ona robi? Jest gospodynią domową, z czego żyje? – byłem coraz
bardziej zdziwiony. Takich ludzi się już nie spotyka, to jak dinozaur,
człowiek z innej epoki.

- Pisze opracowania, recenzje, podręczniki.

- Co za para – jęknąłem – Połączenie intelektualisty z wojskowym…..

Dieter spojrzał na mnie takim wzrokiem, że wolałem nie kontynuować swoich
przemyśleń.

- Może podpalmy ulicę? – John wtrącił się do rozmowy.- będzie duże
zamieszanie i nim się połapią my będziemy daleko.

- Chyba cię pogięło? – Lotnik wyraźnie miał już dość naszych komentarzy.-
Nie tędy droga. Tam mieszkają porządni ludzie. Nie spalę ich dla ratowania
dziewczyny. Wymyślcie coś innego.

- Może karetka? Przyjedzie na sygnale, Helgę na nosze i w nogi. – odezwała
się Marika.

- Nie, zaraz zbiegną się sąsiedzi, ona nie wiedząc o co chodzi będzie się
bronić i złapią nas.- to też odpadało, ale dziewczyna coś mi podsunęła.

- Wiecie , mam pomysł – po chwili wykrzyknąłem z entuzjazmem.

- To mów, byle mądrzej niż dotychczas – Dieter akurat zjeżdżał z autostrady
i kierował w kierunku Bietigheim. Byliśmy niedaleko.

- Musimy ukraść radiowóz .

Hm, dobry pomysł, ale jak zadrzemy z policją to wszyscy rzucą się na nas,
jak sępy – Niemiec wahał się.- Owszem, jak zajedzie patrol na tzw. wariatach
to nikt nie wylegnie przed dom, bo będą się bali. Helga nas wpuści bez
problemu, a tajniakom nie przyjdzie do głowy, że to my. Są za tępi, tak jak
wszystkie tajniaki.

- Lepiej tak nie mów, właśnie takie tępe tajniaki trzy lata temu nas
załatwiły – warknął John.

- To nie oni – zaprzeczyłem – Tamci, to były zwykłe zbiry, mordercy na
usługach służb specjalnych, mordowali z zimną krwią.

- Mają licencje na zabijanie, jak James Bond – Latynos zaśmiał się
ponuro. – a my mamy licencje na wieczne uciekanie.

- Chyba to się kiedyś skończy? – westchnąłem – Pomyślcie o Jamajce, przecież
to nasze marzenie.

- Oj coś czuję, że tam dopiero zaczną się nasze kłopoty – burknął Dieter –
przecież w dalszym ciągu nie wiemy, czemu nas porwali i o co tu właściwie
chodzi?

- A tak, a propos dziwnych rzeczy – zniżyłem głos jakbym obawiał się
podsłuchu – czy nie czujecie jakby , ktoś czy coś nas obserwowało? W nocy,
kiedy jechaliśmy przez Francję w pewnym momencie zobaczyłem jakby stalową
kulę lecącą za nami. Ja wiem, że to głupio zabrzmi, ale odniosłem wrażenie,
że to coś śledzi nas i czułem, że to coś nami się opiekuje.

Ja wiem, że bredzę, ale to mi nie dawało spokoju i musiałem wam to
opowiedzieć.

Cisza zapanowała w samochodzie. Po chwili przerwał ją John.

- Ja tez coś takiego widziałem – burknął, jakby się wstydząc tego wyznania –
ale myślałem, że mi się przewidziało.

- Bzdury gadacie! – Niemiec wyglądał na mocno podirytowanego.- Nie
zaprzątajcie sobie głów bzdetami, mamy aż zanadto poważnych problemów.

- Ty nic nie widziałeś?

- To nieważne, czy widziałem, czy też nie widziałem – prawie darł się na
nas – Jak widzę coś co zaprzecza logice, to wiem, że to zwidy i zapominam o
tym i wam radzę to samo.

- Wyluzuj, kolego! – John klepnął pojednawczo po plecach naszego kierowcę –
Nie bądź taki spięty , bo cię wchłonie.

- Co ma mnie wchłonąć?

- No ta kula, którą też widziałeś – roześmiał się w głos.

- Spadaj! – warknął Dieter, a ja już nie podtrzymywałem tematu.

Jechaliśmy teraz dużo wolniej, ciasne drogi, duży ruch , sygnalizacje
świetlne i kamery utrudniały życie kierowcom.

- Jak robimy? – spytałem – porywamy ją z rozpędu, czy robimy rozpoznanie?

- Chyba zwariowałeś? Przecież ona może już tu nie mieszkać? – Amerykanin
zrobił charakterystyczny gest palcem w kierunku czoła. – Kupimy aparat i
wyślemy Marikę na rekonesans. Musimy jednak gdzieś się zatrzymać. Nie możemy
siedzieć w samochodzie, bo to wygląda podejrzanie.

- Wiem gdzie! – wtrącił Dieter. – Moi rodzice mieli kawałek winnicy tu w
Bietigheim i pozostała mała chatka, która nieraz im służyła jako taki domek
letniskowy.

- Chcesz już jechać do swojej miejscowości? – spytałem zdziwiony.

- Nie – odparł zniecierpliwiony – Domek jest w Bietigheim, a ja mieszkałem w
Besigheim . To jakieś piętnaście kilometrów.

- Wszystkie te nazwy takie same – wzruszeniem ramion skwitowałem jego
wypowiedź.

Nie tylko nazwy, ale i całe miejscowości były jakby klonami. W dolinach nad
potokami stara zabudowa, na zboczach winnice i całe osiedla domków
jednorodzinnych ciągnące się aż ku szczytom pagórków. Wyglądało to
przecudnie, ale jednak było w tym wszystkim za dużo monotonii. Nie
wjeżdżając do centrum, od razu boczną drogą pomknęliśmy w głąb krętych
uliczek osiedlowych. Przecięliśmy je i klucząc między działkami dotarliśmy
do posiadłości naszego kolegi. My zostaliśmy w samochodzie , gdy tymczasem
on udał się na przeszpiegi.. Musiał sprawdzić, czy nie widać tu działań
nowego właściciela, czy wszystko jest tak, jak zostawił to trzy lata temu.
Długo się nie pojawiał i już pewien niepokój zaczął wkradać się nam w serca,
kiedy nagle wynurzył się z krzaków.

Ręką kazał nam iść w swoim kierunku z czego skrzętnie skorzystaliśmy,
przyjemnie było rozprostować kości, odetchnąć świeżym letnim powietrzem.
Przedzieraliśmy się przez krzaczyny i wkrótce znaleźliśmy się na dzikiej
winnicy. Trudno było to nazwać inaczej. Widać było brak gospodarza i to już
na pierwszy rzut oka. Wszystko zarośnięte, ścieżki prawie niewidoczne , aż
nie pasowało to do niemieckiego krajobrazu, do tego porządku wysysanego z
mlekiem matki.

- Dziko tu! – zdegustowany westchnąłem rozglądając się ciekawie wokoło.

- A kto miał tu coś robić, skoro właściciela porwano? – Dietera wyraźnie
przybił stan posiadłości . – Nikt nie wiedział o tej działce, to był spadek
, który otrzymała moja mama po jakimś wujku, taka dziesiąta woda po kisielu.

Przedzieraliśmy się przez wysokie pokrzywy, aż dotarliśmy do niedużej
drewnianej chatki. Widać było już na pierwszy rzut oka, że opuszczona,
chociaż nie można było powiedzieć, że zniszczona. My podeszliśmy do wejścia,
a właściciel do okna. Sięgnął lewą ręką pod doniczkę z okropnie zaschniętą
trudną do rozpoznania rośliną i wyjął ukryty tam klucz. Wyminął nas i
sprawnie otworzył drzwi. W środku nie było rewelacji, jakaś stara kanapa,
dwa fotele , bufet z kuchenką i prymitywna ubikacja przed którą ustawiła się
od razu długa kolejka potrzebujących. Niemiec nie mógł sobie wyraźnie
znaleźć miejsca, kręcił się jakby miał robaki w tyłku. Wreszcie nie
wytrzymał, zabrał Marikę i ruszył z nią do miasta po zakupy. My tymczasem
zamknięci w środku czekaliśmy na ich powrót. Może po dwóch godzinach
ujrzeliśmy ich maszerujących do naszej kryjówki całych, zdrowych i
obładowanych żarciem.

Marika była bardzo zdenerwowana. Widać było, że coś przydarzyło im się po
drodze.

- O co chodzi? – przyparłem ją do muru – Mów i to szybko, tu chodzi o
bezpieczeństwo nas wszystkich , a nie tylko wasze.

- Byliśmy tam! – wydusiła z przestrachem.

- Co? – ryknąłem – Czyście zgłupieli? Mieliście jechać tylko po zakupy!

- Idę zobaczyć, czy nikt nie podążał za nimi – John wstał błyskawicznie i
szybko wymknął się z chatki.

- Nikt nas nie śledził – uspokajał Dieter – cały czas obserwowałem tyły,
zresztą nawet tam nikt nas nie zauważył.

- Mówcie ! – spojrzałem wyczekująco na winnych całego zamieszania.

- Kupiliśmy aparat, jedzenie i wszystko to, co mieliśmy.- relacjonowała
dziewczyna – żal mi go było i sama wpadłam na pomysł, żeby nie czekać tylko
od razu zrobić fotki. Zmieniłam uczesanie, zaplotłam te oto warkoczyki –
wskazała nową fryzurę - założyłam ciemne okulary i uzbrojona w aparat
ruszyłam na przeszpiegi. Szłam niby szukając czyjegoś domu, ale cały czas
kręciłam się blisko numeru 12.

- Co za 12?

- 12 to numer jej domu – kontynuowała – i myślałam, że wszystko na nic,
kiedy nagle pod jej działkę podjechało pogotowie energetyczne. Wyszło dwóch
przetłuszczonych facetów w niebieskich kubrakach i raźno ruszyło do jej
drzwi. Zapukali , a ona im otworzyła. Zrobiłam chyba z pięć fotek i podobno
bardzo udanych….. to na pewno ona.

- Dobre i to! – odetchnąłem.

- Poczekaj – przerwała mi – to dopiero początek, bo najciekawsze było
później. Panowie porozmawiali chwilę , wsiedli do busa i odjechali, ale nie
za daleko. Jak tylko opuszczali ulicę skręcając w główniejszą zajechały im
drogę trzy nieoznakowane samochody z przyciemnianymi szybami i gromada
agentów jak sfora psów obskoczyła tych biedaków. Wyciągnięto ich ze środka,
rzucono nimi o jezdnię, skuto kajdankami, a następnie wyrzucono dosłownie
wszystko z pojazdu. Robili to na ulicy, w biały dzień nie przejmując się
nikim, jak i niczym. Byli naprawdę bardzo brutalni, nie chciałabym się
dostać w ich łapy, o nie!

- Nie widzieli was?

- Nie ! Tak byli zajęci tymi nieszczęśnikami , że nie zauważyliby nawet
stada słoni!

- Obyś ,miała rację – skwitowałem.

Po chwili wrócił John potwierdzając, że nikt nas nie obserwuje, ale mimo to
postanowiliśmy na zmianę dyżurować na zewnątrz, żeby nie dać się zaskoczyć
przez ewentualnych gości.

- Co robimy? - spytałem patrząc na moich współtowarzyszy- Macie jakiś
pomysł?

- Tak! – Dieterowi aż oczy błyszczały z podniecenia. – Pod wieczór anonimowy
informator poinformuje policję, ze w budynku obok ukrywa się jeden z
najbardziej poszukiwanych terrorystów wraz z kompanami. Nie będą czekali i
zaraz zrobią nalot, a my w tym czasie przy całym tym rozgardiaszu z domu
obok uprowadzimy Helgę. Co wy na to? – spojrzał z niepokojem na nas.

- Niezły pomysł – odezwał się po chwili John – ale jak dotrzemy do tego domu
,przecież będzie tam pełno policji i anty-terrorystów.

- I oto chodzi, będzie straszne zamieszanie, a my nie zauważeni przez nikogo
porwiemy dziewczynę – Dieter był bardzo podekscytowany i trudno było mu się
dziwić. Myślę, że bardziej przeżywał spotkanie ze swoja przyjaciółka, niż
samą akcję.

- No to dobranoc – beznamiętnie burknął Amerykanin i rzucił się w ubraniu
na wyrko przy oknie – obudźcie mnie dopiero tuz przed wyjazdem.

- Wy tez prześpijcie się – powiedziałem do Niemca i Mariki, a sam wyszedłem
przed chatkę i usiadłem na ławeczce tuz przed wejściem. Słoneczko przyjemnie
dogrzewało, a ja z wielką rozkoszą łapałem jego promienie. Tyle lat
siedziałem w ciemnicy, tyle lat byłem pozbawiony przyjemności opalania się i
teraz wciąż było mi mało. Siedziałem i myślami byłem coraz bardziej w Polsce
przy swojej rodzinie. Chciałem już tam być, a jednocześnie bałem się. Nie
miałem pojęcia,co zastanę na miejscu, co stało się z moja żoną i synem.
Powoli wszystko oddalało się, głowa opadła na piersi i sen mnie zmógł.
Obudziłem się około osiemnastej, błyskawicznie cały zlany potem zerwałem się
na równe nogi, rozejrzałem wokoło, ale wszędzie był spokój.

- Uff! – odetchnąłem z ulgą. Ostrożnie wszedłem do domku , ale było to
niepotrzebne, nikt już nie spał.

- Wypoczęty? – Dieter zaśmiał się do mnie – Ale byłeś czujny, świetna
ochrona!

- Masz cos do żarcia! – cisnął we mnie jakąś konserwą . – My już jedliśmy.

Usiadłem w kącie i w milczeniu pochłaniałem zawartość puszki, byłem naprawdę
głodny.

- No i ? – rzuciłem po chwili.

- Co no i ? – John patrzył na mnie zdziwiony – Spadamy stąd, porywamy jakiś
radiowóz i napadamy na dom Helgi, obezwładniamy ją, wrzucamy do bagażnika,
wywozimy za miasteczko i na przydrożnym parkingu- mrugnął okiem- Dieter
spyta się ją ,czy go jeszcze kocha?

- Zabawne! – burknął lotnik.

- Zabawne będzie, jak dostaniesz za to wszystko po pysku – Amerykanin
wybuchnął śmiechem.

- Ja bym ci przywaliła – Marika skomentowała sytuację. – Aż byś się nakrył
nogami.

- Helga jest inna, zobaczycie! – Niemiec bronił dziewczyny. – Zrozumie.

Dobra - przerwałem ich dyskusje- Jedziemy już. Szkoda czasu na głupie
pogawędki.

Wstałem i ruszyłem ku wyjściu, reszta towarzystwa podążyła za mną.
Zapakowaliśmy się odpaliliśmy silnik i zaczęliśmy wolno zjeżdżać do
miasteczka bacznie obserwując boczne uliczki. Potrzebowaliśmy radiowóz, a
kradzież spod posterunku była zbyt ryzykowna. Należało napaść na patrol i to
na uboczu.

- Stój! – nagle ryknął John. Samochód zatrzymał się dosłownie w miejscu.

- Tam! – wskazał palcem pomalowanego na zielono passata z kogutem na dachu
stojącego pod jednym z domków po lewej stronie ulicy. Dieter wolno podjechał
od tyłu i zatrzymał się w odległości może dwóch metrów.

- Pusty! – szepnął do nas. – musimy poczekać.

Nie minęło dziesięć minut, a z willi wyszło dwoje policjantów. Byli bardzo
młodzi, on typowy wysoki aryjski blondyn, ona zaś rudawa korpulentna
przysadzista z potwornymi piegami na twarzy. Tak byli zagadani, że nie
zauważyli stojącego nieopodal naszego opla. Kiedy podeszli do swojego
samochodu Dieter z Johnem podskoczyli do nich i błyskawicznie powalili na
ziemię. Trzeba przyznać, że poszło im bardzo łatwo i sprawnie. Kompletnie
zaskoczeni funkcjonariusze nie stawiali oporu. Dali się szybko zakneblować i
związać. W dwa samochody ruszyliśmy z powrotem w kierunku naszego lokum, ale
wcześniej skręciliśmy w boczną leśną drogę. Tam Marika z Amerykaninem
przebrali się w mundury naszych ofiar. Nieszczęśników umieściliśmy wcześniej
w bagażniku opla. Nie chcąc im zrobić krzywdy odchyliliśmy tylne oparcie
foteli żeby mieli cały czas świeży dopływ powietrza. Ubaw mieliśmy z
Francuzki , która dosłownie utopiła się w mundurze policjantki i wyglądała
przekomicznie.

Wyprowadziliśmy auta z lasu. Nasz samochód odstawiliśmy do posiadłości
Dietera, a radiowozem wyruszyliśmy w kierunku Besigheim. Zatrzymaliśmy się
przy pierwszej napotkanej budce telefonicznej i wykonaliśmy telefon na
posterunek policji… zawiadomiliśmy o bandzie terrorystów. Machina ruszyła,
my zaś spokojnie zmierzaliśmy do celu, mieliśmy sporo czasu. Mimo, że kręta
droga, mimo, że duży ruch to jednak tylko 15 km było do pokonania. Kiedy
dotarliśmy do starej zabudowy i przekraczaliśmy most w centrum miasteczka
zauważyliśmy kilka nieoznakowanych samochodów z dziwnie wyglądającymi
mężczyznami od których tak jak w filmach sensacyjnych, szedł „smród służb
specjalnych”.

Wolno ruszyliśmy małą krętą uliczką pod górę w kierunku domu Helgi, a w
połowie wzniesienia ku naszej wielkiej radości wyprzedziły nas dwie
furgonetki zapełnione uzbrojonymi po zęby funkcjonariuszami jednostek
antyterrorystycznych. Wszystko szło według planu, oby tak dalej.

- Gdzie to ? – John nie wiedział, gdzie ma jechać.

- Wolno, teraz skręć w lewo – wyszeptał Dieter pokazując ręką małą willową
uliczkę.
 

Tekst umieszczony na stronie jest objety ochroną praw autorskich i nie może być wykorzystany bez zgody autora.

 

 

   Polki w świecie- Ewa Milde
 

Współpraca Polishwinnipeg.com z  czasopismem
Polki w Świecie”.

Kwartalnik „Polki w Świecie” ma na celu promocję Polek działających na świecie, Polek mieszkających z dala od ojczyzny. Magazyn ten kreuje nowy wizerunek Polki-emigrantki, wyzwolonej z dotychczasowych stereotypów. Kwartalnik „POLKI w świecie” ma także za zadanie uświadomić Polakom mieszkającym nad Wisłą rangę osiągnięć, jakimi dzisiaj legitymują się Polki żyjące i działające poza Polską. Czasopismo w formie drukowanej jest dostępne w całej Polsce i USA. Redaktor naczelna magazynu Anna Barauskas-Makowska zainteresowała się naszym Polonijnym Biuletynem Informacyjnym w Winnipegu, odnalazła kontakt z naszą redakcją proponując współpracę.

Nasza współpraca polega na publikowaniu wywiadów z kwartalnika „Polki w Świecie w polishwinnipeg.com  a wywiady z kobietami, które ukazały się w naszym biuletynie zostaną opublikowane w kwartalniku ”Polki w Świecie”.
 


Teatr ważniejszy od „Misia”

 

Ewa Milde


Aktorka filmowa i teatralna, która znana jest szerszej polskiej publiczności z udziału w takich kultowych filmach i serialach, jak np. „Miś”, „Czterdziestolatek” czy „Alternatywy 4”. Co prawda nie były to role pierwszoplanowe, ale między innymi dzięki tym występom Ewa zdobyła w Polsce popularność.


Teatr ważniejszy od „Misia”

W 1967 roku ukończyła Wydział Aktorski na Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej i Filmowej w Łodzi. Jeszcze, jako studentka miała okazję do aktorskiego debiutu, zarówno w teatrze, jak i w filmie: „Na trzecim roku PWSTiF zagrałam swoją pierwszą rolę teatralną. Była to rola dziewczyny, do której po latach przyjeżdża z USA matka, o istnieniu której dziewczyna nie miała pojęcia. Niestety, tytułu tego melodramatu już nie pamiętam. Natomiast w filmie dane mi było zagrać chyba rok wcześniej. Wystąpiłam, jako Rozia w Drewnianym różańcu, opowieści o dziewczynach ciemiężonych przez siostry zakonne. Z perspektywy czasu mogę ocenić, że była to chyba jedyna rola, którą byłam naprawdę przejęta” – opowiada Ewa Milde.
Aktorka marzyła w tym czasie o kilku różnych rolach, jednak nie wszystkie dane jej było zagrać. To ktoś nie dotrzymał słowa, to nie mogła „urwać się” z teatru, a czasem wymagano od niej grania scen rozbieranych, na co nie bardzo się godziła. „Przyznaję, że czasem też trzeba się było po prostu bardziej postarać, a ja średnio się starałam. I mimo, że zagrała w takich produkcjach, jak Miś czy Czterdziestolatek, zawsze bardziej ceniłam deski teatru” – szczerze wyznaje Ewa. Najpierw grała w Teatrze w Słupsku, gdzie zdobyła nagrodę za debiut w „Złotej Kaczce” Ibsena. To właśnie tam Milde poznała swojego pierwszego męża – Macieja Prusa. Kolejny rok spędziła w Szczecinie, by później przenieść się do Kalisza. To właśnie Kalisz wspomina najcieplej: „Był to teatr w owym czasie niezwykły. Jedyny teatr zespołowy, jakiego doświadczyła. Dyrektorem była Izabela Cywińska, reżyserami Helmut Kajzar, Jerzy Grzegorzewski i Maciej Prus. Świetny zespół i wspaniała twórcza atmosfera wspólnej pracy”.

Ewa Milde grywała także z sukcesami w teatrze telewizji. Jej rola w „Godach Życia” została doceniona przez „Życie Warszawy”, jako najlepsza kobieca kreacja roku. Ostatnim przystankiem przed wyjazdem był dla niej warszawski teatr „Ateneum”. Aktorka wspomina ciężką pracę i mozolne przygotowania do trudnych kreacji, w które przyszło jej się wcielać. Grała jednak z czołówką polskich aktorów teatralnych.


Wieloletnia tymczasowość

W połowie lat osiemdziesiątych Ewa Milde zdecydowała się na wyjazd z kraju. Wybór padł na Szwecję, gdzie kręciła reklamówki i film pełnometrażowy produkcji polsko-szwedzkiej „Play off”. Jednak szwedzki epizod w życiu Ewy był tylko preludium, bo ostatecznym miejscem zamieszkania okazały się Stany Zjednoczone. „W 1987 roku dostałam propozycję prowadzenia audycji w polskim radiu w Chicago. Powodowana ciekawością i głodem nowych doświadczeń przyjechałam na rok, może półtora. I tak to trwa do dziś. Jest to stan dziwacznego zawieszenia, jaki jest udziałem wielu Polaków w Stanach. Dojmujące poczucie tymczasowości, nowe przyjaźnie, które żal porzucić i tęsknota za tym, co polskie. Trudno to wszystko pogodzić” – wyznaje aktorka. Jednak jej życie w Ameryce to nie tylko ciągły marazm i stan zawieszenia. Ewa Milde w Stanach również wiele osiągnęła. Jest rozpoznawalnym głosem chicagowskiego radia dla Polonii, ale przede wszystkim zaangażowana we wszelkie projekty i produkcje wspomnianego już „Bociana”: „Bocian kojarzony jest w Chicago głównie z kabaretem, ale to także spektakle teatralne i wydarzenia związane z ważnymi polskimi rocznicami. Założył go kilkanaście lat temu mój obecny mąż Bogdana Łańko, aktor i reżyser. Wcześniej prowadziliśmy razem ‘Cafe Lura’, w swoim czasie bardzo ważne miejsce nie tylko dla chicagowskiej Polonii, ale także dla artystów przyjeżdżających z Polski” – opowiada.
Ewa znalazła w Stanach swoje miejsce. Z powodzeniem łączy swoje zamiłowanie do kultury z aktorstwem. W środowisku polonijnym jest osobą znaną i cenioną. Z tego, co mówi, dość wyraźnie bije jednak tęsknota za Ojczyzną i chęć powrotu. „Może uda nam się w końcu zrealizować Promieniowanie Brauna opowiadające o Marii Skłodowskiej-Curie albo Lato w Nohant, bo przecież mamy Rok Chopinowski. Tak, więc dylemat: czy już wracać do kraju, bo serce ciągnie, ale nie wiadomo, co byśmy robili, czy jeszcze trochę zostać, bo jest jeszcze dużo do zrobienia, pozostaje ciągle aktualny” – kończy nasza bohaterka.
Pod tym ostatnim zdaniem wielu Polaków może podpisać się obiema rękami.


Autor: Mateusz Gościniak

Zdjęcia: Grzegorz SAWIN/CarnivalStudio.com, asystentka fotografa: Bożena Gal
 

 

 

   Ciekawe zakątki Polski- Beskidy

W cyklu Podróż dookoła Polski - ciekawe miejsca... przybliżamy najpiękniejsze miejsca w Polsce- te znane i mniej znane. Opowiadamy historię pięknych polskich miejsc, ale ponieważ Polska to nie porośnięty puszczą skansen lecz rozwijający się dynamicznie, nowoczesny kraj to pokazujemy też jak wyglądają różne zakątki Polski dziś.
 

 

Beskidy od krańca do krańca


 

Stojąc na Połoninie Bukowskiej, na krańcu Polski, omiotłem wzrokiem Bieszczady po obu stronach granicy. Oto po przeszło dwudziestu dniach marszu dotarłem niemal do końca Głównego Szlaku Beskidzkiego

 


Bskidy-Diabelski Kamień

 

Wokół mnie góry, za mną na zachodzie – góry, przede mną na wschodzie, na Ukrainie – góry. Przed wojną beskidzki szlak wiódł dalej, w głąb Czarnochory, w Góry Czywczyńskie, do Kut nad Czeremoszem. Powojenna geopolityka zmieniła jego przebieg, przedzielając Beskidy Wschodnie granicą państwową.
Szkoda schodzić na niziny, przerwać rytm codziennej wędrówki od schroniska do schroniska, ze szczytu na szczyt, przez mroczne lasy, widokowe polany, przez potoki, do wiosek i miasteczek ukrytych w górskich dolinach. Magiczne dni...


Beskid Śląski – początek
Beskidzką wyrypę rozpocząłem trzy tygodnie wcześniej. Wyruszyłem z Ustronia w Beskidzie Śląskim, gdzie zaczyna się Główny Szlak Beskidzki (lub kończy, bo można go przejść w obu kierunkach). Był koniec września. Jesień to bodaj najlepszy okres na beskidzkie wędrowanie: pogoda stabilna, pejzaże przepiękne, a w schroniskach o wolne miejsce nietrudno.
Pierwsza noc wypadła w położonym na skraju podszczytowej polany schronisku pod Równicą (767 m n.p.m.). Można tu dojechać drogą, było więc dość gwarno, ale wraz z nadejściem zmroku wnętrza schroniska, nawiązujące wystrojem do regionalnych tradycji, opustoszały. Pozostali tylko nieliczni goście.
W nocy zbudził mnie hałas, wyjrzałem przez okno i... czym prędzej ubrałem się i wybiegłem na zewnątrz. Mały tłumek siedział na ławach, spoglądając na tarczę Księżyca, która z jednej strony zaczynała się czerwienić i znikać. Trwało częściowe zaćmienie. Uznałem, że to dobry znak na dalszą wędrówkę.
Kolejne dni były czasem cudnej jesieni. Karpackie lasy widziały barwny płaszcz, w dolinach bieliło się morze chmur, a ja zostawiłem za plecami i plecakiem dumne beskidzkie kolosy: Wielką Czantorię i Baranią Górę, z której zboczy wypływają źródła Wisły. Rzeczywistość miesza się tu z legendą o królu Beskidzie i królowej Boranie, ich dzieciach: Czarnusze, Białce i Lanie oraz przebiegłym Czantorze.
Pierwsze dni wędrówki nie dały się jeszcze we znaki, sił miałem pod dostatkiem, więc z optymizmem patrzyłem na panoramy Kotliny Żywieckiej. W towarzystwie przyjaciela marsz się nie dłużył i nim się obejrzeliśmy, stanęliśmy na popas w Węgierskiej Górce nad Sołą, gdzie w pierwszych dniach września 1939 roku polscy żołnierze zaciekle bronili się w nadrzecznych fortach przed atakiem wojsk niemieckich. Obrona Węgierskiej Górki zyskała miano „Westerplatte południa”.

 

 

Dalej...

 

 

   Ogłoszenia

 


 


Roadshow Polska wraz z Krajową Izbą Gospodarczą, Prezydentem Miasta
Gdańska, Gdańską Agencją Rozwoju Gospodarczego Invest GDA oraz we
współpracy z PAIiIZ zapraszają na POLISH INVESTFORUM 2010, którego
kolejna edycja odbędzie się w dniach 4-6 listopada 2010r. w Gdańsku.

Polish Investforum to pierwszy w Polsce cykl konferencji prezentujących
zagranicznym podmiotom możliwości inwestycyjne w Polsce oraz w
poszczególnych regionach kraju. Głównym celem Forum jest promocja
wizerunku Polski oraz pokazanie jej atrakcyjności dla lokalizacji
inwestycji zagranicznych.

W programie forum:
• 3 dniowy program
• Imprezy towarzyszące – koktajle, imprezy kulturalne i networkingowe,
specjalnie przygotowany przez Urząd Miasta Gdańska, program study tour
• Usługi doradcze w zakresie: prawodawstwo polskie, finansowanie
inwestycji, spotkania indywidualne z przedstawicielami miast polskich i
specjalnych stref ekonomicznych
• Paneliści- przedstawiciele rządu, samorządów, agencji rządowych,
instytucji finansowych, eksperci polscy i międzynarodowi
• Forum interaktywne- dające możliwości dyskusji i wymiany
doświadczeń

Główne tematy forum:
• Finansowanie inwestycji zagranicznych
• Sytuacja inwestorów zagranicznych w Polsce- Debata inwestorów z
rządem, samorządami, konsultantami
• Chiny i Indie – Doświadczenia inwestorów chińskich i hinduskich na
rynku Polskim, uwarunkowanie i perspektywy rozwoju
• Infrastruktura, budownictwo, rynek nieruchomości
• Outsourcing BPO/KPO, nowe technologie
• Energetyka i odnawialne źródła energii

Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości objęła patronat nad Polish
Investforum 2010.

Więcej informacji:
www.roadshowpolska.pl

Proszę nie odpowiadać na ten e-mail.

Jeśli nie chcesz otrzymywać więcej wiadomości:
http://archiwum.parp.gov.pl/lists/?p=unsubscribe&uid=f254b80399c652e0b7e5049cea27ee82

Aby zaktualizować swoje preferencje:
http://archiwum.parp.gov.pl/lists/?p=preferences&uid=f254b80399c652e0b7e5049cea27ee82

Przekaż wiadomość do kogoś:
http://archiwum.parp.gov.pl/lists/?p=forward&uid=f254b80399c652e0b7e5049cea27ee82&mid=28

Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości
ul. Pańska 81/83,
00-834 Warszawa,
tel.: (22) 432 80 80
fax: (22) 432 86 20, 432 84 04
 


Szanowni Państwo,

Przesyłamy link dotyczący oferty polskich uczelni wyższych w zakresie studiów w językach obcych: http://www.studyinpoland.pl/

Poniższe uczelnie oferują naukę na różnych wydziałach :

· Academy of Fine Arts in Poznan

· Adam Mickiewicz University

· AGH University of Science and Technology

· Andrzej Frycz Modrzewski Krakow University

· Bronisław Markiewicz State School of Higher Vocational Education In Jaroslaw

· Cardinal Stefan Wyszyński University in Warsaw

· Cracow University of Economics

· Cracow University of Technology

· Częstochowa University of Technology

· Eugeniusz Piasecki University of Physical Education in Poznan

· Gdansk University of Technology

· Jagiellonian University

· Karol Adamiecki University of Economics in Katowice

· Kazimierz Wielki University

· Kielce University of Technology

· Kozminski University

· Lazarski University

· Maria Curie-Sklodowska University

· Maria Grzegorzewska Academy of Special Education

· Medical University of Lodz

· Medical University of Lublin

· Opole University of Technology

· Poznan University of Economics

· Poznan University of Medical Sciences

· Poznan University of Technology

· Pultusk Akademy of Humanities

· Technical University of Lodz

· University of Silesia in Katowice

· University of Agriculture in Krakow

· University of Lodz

· University of Warmia and Mazury in Olsztyn

· University of Warsaw

· University of Wroclaw

· University School of Physical Education in Wroclaw

· Warsaw School of Economics

· Warsaw School of Social Sciences and Humanities (SWPS)

· Warsaw University od Life Sciences - SGGW (WULS - SGGW)

· Warsaw University of Technology

· Wroclaw Medical University

· Wroclaw University of Economics

· Wroclaw University of Technology

Na wskazanej stronie internetowej znajdziecie Państwo również odpowiedzi na pytania:

Why choose Poland?
Do I have to speak Polish?
How can I find a course of my interest?
What are the tuition fees at Polish institutions?
What are the living expenses in Poland?
Am I allowed to work in Poland?
Is health insurance necessary?
How will i find housing?
How do I legalize my stay in Poland?
Are any scholarships available?

Dział Polonii i Promocji

Konsulat Generalny RP w Toronto


 

 


 

 


 


www.mbvolunteer.ca

Need to recruit volunteers? Post opportunities on Volunteer Manitoba's free recruitment website free of charge! Current listings

are sent to media, universities, colleges, high schools, trade schools, and selected agencies on a weekly basis.
We see an increase in “website traffic” each January, so post your positions in time for the New Year!

Step 1: Log on to mbvolunteer.ca and click on Create an Account link.
Step 2: Fill in the form provided and click Send Registration when complete.
Step 3: Activate your new account. An activation email will be sent to you.
Step 4: Go to mbvolunteer.ca and click on Login in the menu. Enter your user name and password.
Step 5: Click on the Post a Position link in the menu (or on the homepage). The Posting Form will appear.
You can choose to have your opportunity appear on both of our websites!
Step 6: Click Submit when form is completed. It will be posted on our site within 2 business days.

www.myvop.ca

Need to recruit youth volunteers? Manitoba Youth Volunteer Opportunities  (MYVOP) is also a free recruitment tool for organizations.  Visit www.myvop.ca or en français www.myvop.ca/fr and follow the steps above to recruit youth volunteers ages 13-30.

Please do not hesitate to contact us for further information!

Cheers,
Noreen Mian
Program Manager
Volunteer Manitoba 
Suite 410 - 5 Donald Street S.
Winnipeg
, MB Canada R3L 2T4
Ph: 204.477.5180 Ext. 230
Toll Free: 1.888.922.4545
Fax: 204.284.5200
www.myvop.ca

Hello:

I am the Program Assistant of the University of Winnipeg's English for Specific Purposes Program. Please find attached a poster for our upcoming Winter session of courses for internationally educated professionals or for immigrants who would like to improve their English and academic skills to enter university. We would be very grateful if you would  place this poster in an area where members of your ethnic community will see it. Our courses are free to qualifying immigrants.

If you have any further questions, please do not hesitate to contact me.

With gratitude,
Carolynn

Carolynn Smallwood, M.A.
Program Assistant
English for Specific Purposes Program
515 Portage Avenue, Room 4C34
(4th floor, Centennial Hall, Room 34)
 

Mailing Address:
English Language Programs
English for Specific Purposes
515 Portage Avenue
Winnipeg, Manitoba  R3B 2E9
p: 204.982.1818
c.smallwood@uwinnipeg.ca
 

If you are delivering an application in-person, please drop it off at the English Language Programs offices at 491 Portage Avenue in the Rice Building (Lobby), and mark it "Attention: Carolynn Smallwood--English for Specific Purposes."

If you are delivering an application in-person, please drop it off at the English Language Programs offices at 491 Portage Avenue in the Rice Building (Lobby), and mark it "Attention: Carolynn Smallwood--English for Specific Purposes."

Szczegóły


 


Translate this page - Note, this is automated translation meant to give you sense about this document.
 
 wrzesień   2010
Ni Po Wt Śr Cz Pi So
    1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 1 2 3
Zapisz się na naszą listę
Email
Imie i nazwisko

 

 

Spis Książek Biblioteki SPK
Polsat Centre
Człowiek Roku 2008


Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę



 


 

Irena Dudek zaprasza na zakupy do Polsat Centre Moje motto: duży wybór, ceny dostępne dla każdego, miła obsługa. Polsat Centre217 Selkirk Ave Winnipeg, MB R2W 2L5, tel. (204) 582-2884

Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę
 

 

Polskie programy telewizyjne w Twoim domu 16 kanałów

TVP1, TVP2, TVN, TVN24, TVN7, Polsat, Polsat2 ,TV Polonia, TVPuls, Eurosport, Polsatsport, Nsport, AXN/Discovery, Boomerang, TV4,

Viva IPMG to system który umożliwi Ci stały odbiór tych programów To nie jest Slingbox czy Hava Potrzebny Telewizor, IPMG box, Router i internet
Box kosztuje 200CDN, miesięczna opłata 50CDN i jednorazowa opłata za aktywacje 50CDN Dzwoń na
282-2090 do Janusza

 

 



189 Leila Ave
WINNIPEG, MB R2V 1L3
PH: (204) 338-9510

 



Kliknij tutaj, aby wejść na stronę gdzie można ściągnąć nagrania HYPERNASHION za darmo!!!
 


 

Royal Canadian Legion
Winnipeg Polish Canadian Branch 246
1335 Main St.
WINNIPEG, MB R2W 3T7
Tel. (204) 589-m5493


 



“Klub 13”
Polish Combatants Association Branch #13
Stowarzyszenie Polskich Kombatantów Koło #13
1364 Main Street, Winnipeg, Manitoba R2W 3T8
Phone/Fax 204-589-7638
E-mail: club13@mts.net
www.PCAclub13.com


Zapisz się…
*Harcerstwo
*Szkoła Taneczna S.P.K. Iskry
*Zespół Taneczny S.P.K. Iskry
*Klub Wędkarski “Big Whiteshell”
*Polonijny Klub Sportowo-Rekreacyjny