15 lipca 2010 | Nr 135

INDEX

Powrót...


  Wiadomości ze świata

Środa, 2010-07-14

W "Indeksie jakości umierania" Polska jest wysoko

Większość ludzi na świecie umiera bez odpowiedniej opieki czy środków uśmierzających ból - wynika z raportu analitycznej przybudówki brytyjskiego tygodnika "The Economist". W opublikowanym "Indeksie jakości umierania" Polska znalazła się dość wysoko.

Raport Economist Intelligence Unit obejmuje 40 krajów. W większości z nich brak opieki paliatywnej - leczenia i zajmowania się nieuleczalnie chorymi, którzy znajdują się w okresie terminalnym śmiertelnej choroby.

Według raportu winę za to ponoszą kulturowe tabu dotyczące śmierci, unikanie przez rządy tego tematu, niewielka publiczna świadomość problemu i brak przygotowanych pod tym kątem pracowników opieki zdrowotnej.

Chociaż co roku ponad 100 mln ludzi na świecie nadaje się do hospicjów i wymaga opieki paliatywnej, dostęp do niej, według światowej organizacji Worldwide Palliative Care Alliance (WPCA), ma mniej niż 8%.

- Uwaga koncentruje się na opiece medycznej, gdzie lekarze skupiają się na leczeniu pacjentów za wszelką cenę; ekstremalnym przykładem takiego podejścia są Stany Zjednoczone - powiedział dyrektor EIU Tony Nash, który jest też głównym autorem raportu.

- Tak naprawdę nie ma akceptacji dla hospicjów i opieki paliatywnej jako opcji realnej ekonomicznie; postrzegane są one prawie jak rodzaj poddania się, kiedy już dochodzi do tego etapu - powiedział Nash w rozmowie telefonicznej z agencją Reutera.

Pod względem ogólnej jakości umierania na czele indeksu stoi Wielka Brytania, a zaraz za nią - Australia, Nowa Zelandia, Irlandia i Belgia. Na drugim końcu zestawienia znajdują się Chiny, Brazylię i Ugandę z Indiami na 40. pozycji. Polska znalazła się na 15. miejscu w tym rankingu.

Ale pod względem dostępności opieki paliatywnej Polska plasuje się jeszcze lepiej - na 10. miejscu. Według Stephena Connora z WPCA "Polska wraz z Rumunią są liderami opieki paliatywnej w Europie Wschodniej". W ramach krajowych systemów opieki zdrowotnej opieka paliatywna dostępna jest tylko w siedmiu krajach: Australii, Meksyku, Nowej Zelandii, Polsce, Szwajcarii, Turcji i Wielkiej Brytanii.

USA zajmują stosunkowo niską 9. pozycję w rankingu jakości umierania, ciągnięte w dół przez koszty opieki nad ludźmi bliskimi śmierci. Odzwierciedla to ogólnie bardzo wysoki koszt opieki zdrowotnej w tym kraju.

Pod uwagę w raporcie brano rozmaite czynniki: dostępność środków uśmierzających ból, hospicjów, finansowanie publiczne, przejrzystość w stosunkach lekarz-pacjent, szkolenia pracowników opieki zdrowotnej i status opieki paliatywnej w krajowych systemach opieki zdrowotnej.

Najgorzej z dostępnością środków przeciwbólowych jest w Indiach. Związane jest to z obowiązującymi tam surowymi przepisami dotyczącymi stosowania leków i narkotyków. Nawet lekarze i pielęgniarki w niektórych dużych szpitalach w Indiach nie są przeszkoleni w podawaniu morfiny - zauważa raport EIU.

W Indiach jeszcze większą barierą okazuje się jednak opiekuńcza postawa rodziny pacjenta - napisano w raporcie. Choć krewni zajmują się tam umierającymi, niechętnie ujawniają, w jakim stanie są pacjenci. Nie chcą, by pacjentowi powiedziano, że umiera - twierdzi cytowany w raporcie prezes indyjskiej kliniki Pallium India doktor M. R. Rajagopal.

Według WHO w krajach, w których pacjenci nie mają dostępu do środków uśmierzających lub też dostęp do nich jest niedostateczny, mieszka 5 mld ludzi. Na świecie żyje 6,8 mld ludzi.

Raport poświęcony jakości umierania wzywa do podjęcia dyskusji i publicznej debaty nad opieką w końcówce życia, zwiększenia świadomości publicznej problemu i zachęcania rządów do włączenia opieki paliatywnej do narodowych systemów opieki zdrowotnej oraz szkolenia personelu.
(PAP)

Witamina D ratunkiem przed chorobą Parkinsona

Przełomowe odkrycie, które może odmienić życie osób zagrożonych chorobą Parkinsona. Naukowcy w Finlandii zbadali wpływ witaminy D na zdrowie i okazało się, że jej niedobór znacznie podwyższa ryzyko zachorowania na chorobę Parkinsona.

Fińscy naukowcy zbadali poziom witaminy D we krwi 3 tys. osób, po czym obserwowali je przez 30 lat. Odkryli, że u osób o najniższym poziomie witaminy D we krwi ryzyko choroby Parkinsona było trzykrotnie wyższe niż w przypadku osób mających jej najwięcej - informuje pismo "Archives of Neurology".

Choroba Parkinsona to postępujące schorzenie ośrodkowego układu nerwowego. W mózgu chorego zanikają komórki nerwowe, które produkują dopaminę. Uczestniczy ona w procesie przesyłania przez mózg informacji odpowiadającej za prawidłową pracę mięśni. Do tej pory nie udało się odkryć przyczyn występowania choroby. Prawdopodobnie winę ponoszą czynniki genetyczne.

Objawy choroby pojawiają się powoli. Chory może żyć, nie zauważając objawów nawet przez kilka lat. Kliniczne objawy pojawiają się dopiero, gdy dojdzie do obumarcia ok. 80% komórek wytwarzających dopaminę. Objawy choroby to spowolnienie ruchowe, zwiększone napięcie mięśni, zaburzenia postawy i równowagi. Pojawiają się trudności z wykonywaniem precyzyjnych ruchów, czasem specyficzny rodzaj drżenia palców, zaburzenia chodu, cicha mowa, brak mimiki twarzy.

Witamina D znana jest głównie ze swojej roli w przyswajaniu wapnia i tworzeniu kości. Nowe badania wskazują także na jej znaczenie dla układu odpornościowego. Prawdopodobnie zapobiega również niszczeniu komórek nerwowych, jakie występuje podczas choroby Parkinsona.

Większość tej witaminy powstaje w wystawionej na działanie światła słonecznego skórze, część pochodzi z pokarmu. Dlatego ważnym elementem naszej diety powinny być tłuste ryby, mleko i produkty zbożowe. Dzięki promieniom słonecznym witamina D wchłania się do naszego organizmu. Jednak zbyt długie wystawianie ciała na działanie promieni słonecznych jest szkodliwe. Nie wiadomo natomiast, jaki poziom jest najlepszy dla mózgu. Zbyt duże dawki tej witaminy mogą być szkodliwe.
(PAP)

Mimo ogromnego wysiłku Haiti nadal w gruzach

Były prezydent USA - Bill Clinton odwiedził w poniedziałek Haiti, dokładnie pół roku po styczniowym trzęsieniu ziemi, które zniszczyło większość stolicy Port-au-Prince, pozbawiło życia ponad 300 tys. osób. Głównym priorytetem rządu haitańskiego jest odbudowa kraju, jego wysiłki są jednak paraliżowane dezorganizacją oraz gorzką rywalizacją prywatnych interesów odbywającą się za jego plecami. Tuż po trzęsieniu rozdano ponad 600 tys. plastikowych plandek i 97 tys. namiotów.
(APTN)

USA chcą zmniejszyć liczbę zakażeń HIV o 25%

Zmniejszenie o 25% w ciągu nadchodzących pięciu lat liczby zakażeń wirusem HIV w Stanach Zjednoczonych - to główny cel nowej strategii w walce z AIDS/HIV przedstawionej przez administrację prezydenta Baracka Obamy.

Szacuje się, że prawie 1,1 mln Amerykanów jest obecnie zarażonych wirusem HIV.

- Zmniejszenie nowych przypadków zakażeń wirusem HIV, ułatwieni dostępu do opieki medycznej chorym oraz zapobieganie zarażeniom w środowiskach o podwyższonym ryzyku - to zdaniem minister zdrowia i opieki społecznej Kathleen Sebelius podstawowe założenia nowej strategii.

Ogłaszając ją w Białym Domu, Sebelius dodała, że celem administracji jest, by 85% osób, u których wykryto wirus HIV, miała zapewniony dostęp do opieki medycznej w ciągu trzech miesięcy od zdiagnozowania.

Ważną częścią strategii, która ma zmniejszyć w USA liczbę przypadków AIDS, mają być działania prewencyjne w grupach największego ryzyka zachorowań, włączając w to homoseksualistów, mężczyzn biseksualnych i Afroamerykanów.

- W niektórych amerykańskich miastach niemal połowa populacji czarnoskórych gejów jest zakażona wirusem HIV - powiedziała Sebelius.

W uchwalonej na początku roku reformie opieki zdrowotnej Kongres przeznaczył na walkę z wirusem HIV 30 mln dolarów.

Rocznie około 56 tys. Amerykanów zostaje zakażonych, liczba ta utrzymuje się na stałym poziomie od 10 lat. Z ostatnich badań wynika, że co 9,5 minuty w USA dochodzi do zakażenia wirusem HIV. Jedna na pięć osób żyjących z HIV nie wie, że jest zakażona.
(PAP)

Wtorek, 2010-07-13

Ukraińskie muzeum wycofa eksponaty dotyczące UPA

Z Narodowego Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźniane w Kijowie zostaną wycofane eksponaty, dotyczące Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i kierowanej przez nią Ukraińskiej Powstańczej Armii - poinformowała agencja Interfax-Ukraina.

Według niej, zawiadomiło o tym ministerstwo obrony w odpowiedzi na interpelację poselską deputowanego Komunistycznej Partii Ukrainy Jewgienija Carkowa.

Zwrócił się on wcześniej do premiera Mykoły Azarowa i ministra obrony Mychajły Jeżela o rozpatrzenie zasadności wystawienia eksponatów dotyczących OUN i UPA w muzealnej sali antyfaszystowskiego ruchu oporu narodu ukraińskiego, oceniając, że wystawa ma na celu wypaczanie faktów dotyczących roli Ukrainy w II wojnie światowej.

Poprzedni prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko wydał dekret uznający UPA za uczestnika walk narodowo-wyzwoleńczych. W styczniu, tuż przed ustąpieniem ze stanowiska, podpisał dekret o pośmiertnym uhonorowaniu tytułem Bohatera Ukrainy Stefana Bandery, przywódcy OUN.

Obecny prezydent Wiktor Janukowycz mówił o zamiarze anulowania tej decyzji.

Bandera stał na czele jednej z frakcji OUN, której zbrojne ramię, Ukraińska Powstańcza Armia, obarczana jest odpowiedzialnością za prowadzone od wiosny 1943 roku czystki etniczne ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej.
(PAP)

Dlaczego Szwajcaria nie wydała Polańskiego?

Szwajcarskie władze odmówiły wydania Stanom Zjednoczonym Romana Polańskiego, gdyż przestał już on być zakładnikiem napiętych relacji między Waszyngtonem a Genewą - twierdzi francuski dziennik "Liberation".

Gazeta, komentując decyzję Szwajcarii o wypuszczeniu na wolność reżysera, zauważa, że nie byłaby ona możliwa, gdyby nie nowy "klimat zaufania" w relacjach między obu krajami. Dziennik przypomina, że sytuacja wyglądała zupełnie inaczej w momencie zatrzymania reżysera we wrześniu 2009 roku.

"Szwajcaria i USA starły się wtedy bardzo mocno w sprawie tajemnicy bankowej. Amerykański wymiar sprawiedliwości domagał się wówczas od Genewy listy nazwisk tysięcy grzeszników podatkowych, którzy ukryli swoje majątki w Szwajcarii. Choć nigdy nie ustalono najmniejszego bezpośredniego związku między obu sprawami, można przypuszczać, że szwajcarska gorliwość w zatrzymaniu Polańskiego nie była wolna od chęci udowodnienia, że tamtejszy wymiar sprawiedliwości potrafi "współpracować", jeśli to tylko konieczne" - pisze gazeta.

"Liberation" powołuje się na opinię "środowiska prawniczego z Zurychu", według którego "Szwajcaria, zatrzymując Polańskiego, chciała zyskać na czasie, aby doprowadzić do końca negocjacje podatkowe z Waszyngtonem" - podkreśla dziennik.

Jego zdaniem, uwolnienie reżysera jest na rękę Szwajcarom także dlatego, że rozwiązuje wewnętrzny spór między ich ministerstwem kultury, które zaprosiło Polańskiego na tamtejszy festiwal filmowy, a ministerstwem sprawiedliwości - które poleciło go wtedy aresztować.

Główne francuskie dzienniki donoszą obszernie o wypuszczeniu na wolność twórcy "Pianisty", pisząc m.in. o jego najbliższych planach zawodowych. "Le Figaro" twierdzi, że reżyser zamierza wkrótce w Paryżu zająć się filmową adaptacją sztuki francuskiej pisarki Yasminy Rezy "Dieu de carnage".

Z kolei "Le Parisien" przypomina o wielu miesiącach spędzonych przez Polańskiego w jego "złotej klatce" - w areszcie domowym w Gstaad. Dziennik odnotowuje, że w tym czasie odwiedziło go wiele osób, m.in. jego przyjaciel pisarz i filozof Bernard-Henri Levy czy piosenkarz Johhny Hallyday z żoną Laeticią, także posiadający willę w Gstaad.
(PAP)

Czechy mają nowy rząd

Prezydent Czech Vaclav Klaus powołał nowy, koalicyjny rząd centroprawicowy na czele z premierem Petrem Neczasem.

Nominując Neczasa na początku lipca Klaus powiedział, iż liczy na to, że nowy premier będzie już ostatnim z sześciu mianowanych przez niego szefów rządów. Obecny prezydent objął urzędowanie w 2003 roku, a jego druga i zarazem ostatnia kadencja dobiegnie końca w marcu 2013 roku.

Petr Neczas, szef Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS), stanął na czele rządu po tym, jak rząd premiera Jana Fischera podał się do dymisji pod koniec czerwca. Fischer stanął na czele tymczasowych władz w maju 2009 roku, po uchwaleniu wotum nieufności przeciwko poprzedniemu centroprawicowemu rządowi.

Petr Neczas, który już oficjalnie został powołany na premiera przez prezydenta nowego koalicyjnego rządu centroprawicowego to doświadczony polityk, funkcjonujący na czeskiej scenie politycznej od 1992 roku.

Karierę polityczną rozpoczął w 1991 roku, gdy wstąpił do nowo powstałej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS). Wkrótce też został przewodniczącym Rady Okręgowej partii, a w 1992 roku uzyskał mandat poselski jako reprezentant kraju (województwa) zlińskiego. W tym samym roku został również członkiem parlamentarnej komisji spraw zagranicznych, w której zajmował się przede wszystkim kwestiami obrony i NATO. To pomogło mu w 1995 roku uzyskać funkcję wiceministra obrony, którą pełnił aż do 2006 roku. Później, w drugim rządzie Mirka Topolanka, był wicepremierem i ministrem ds. spraw socjalnych, zajmując się głównie problematyką ubezpieczeń społecznych.

Neczas jest politykiem powszechnie lubianym, dlatego też w Izbie Poselskiej zasiadał przez wszystkie kadencje od 1992 roku. Przez ten czas pełnił różne funkcje w parlamentarnych komisjach i podkomisjach, a także został wiceprzewodniczącym klubu poselskiego ODS.

Ostatni sondaż instytutu badania opinii publicznej STEM dla dziennika "Mlada fronta Dnes" daje Neczasowi 54-procentowe poparcie obywateli, co stawia go w czołówce najpopularniejszych czeskich polityków; pod względem popularności ustępuje jedynie szefowi wchodzącego w skład rządzącej koalicji ugrupowania Sprawy Publiczne (VV) Radkowi Johnowi i przewodniczącemu innej koalicyjnej partii - TOP 09, Karelowi Schwarzenbergowi.

W ostatnich latach, dzięki długim wystąpieniom parlamentarnym, mającymi charakter obstrukcyjny, zyskał sobie u polityków przezwisko "Fidel". Innym przezwiskiem, którym się go określa jest "Pan Czysty", gdyż - w przeciwieństwie do innych kolegów z ODS - unika wszelkich kontaktów z lobbystami.
(PAP)

Poniedziaek, 2010-07-12

Polska przykładem dla całej Europy?

Determinacja Polski w sprawie reform gospodarczych może stanowić przykład dla reszty Europy - pisze nowojorski dziennik "The Wall Street Journal".

"Prezydent elekt Bronisław "Komorowski, podobnie jak polski premier Donald Tusk, jest zaangażowany w reformę gospodarczą zarówno w Polsce, jak i Unii Europejskiej, przewodnictwo w której Polska obejmie w lipcu przyszłego roku. Stoi on jednak w obliczu dwóch trudnych faktów: wybory parlamentarne (w Polsce) odbędą się w przyszłym roku, a (rywal Komorowskiego - Jarosław) Kaczyński zdobył (w wyborach prezydenckich) zaskakująco dobry wynik 47% głosów" - pisze Irwin Stelzer w "WSJ".

"Kampania przegranego opierała się na postulatach podniesienia dodatków dla emerytów oraz zwiększenia minimalnej płacy. (Kaczyński) zdobył ponadto 59%. głosów na wsi" - zaznacza gazeta.

Dziennik zauważa, że "wiele reform, które miał na myśli Komorowski, wcześniej przeszły przez parlament tylko po to, by być zawetowane przez brata Kaczyńskiego, prezydenta Lecha Kaczyńskiego".

"Lista reform właściwie nie różni się od tej, która została sporządzona dla Europy" - pisze "WSJ" i wymienia: "cięcie deficytu budżetowego (w Polsce wynosi on ok. 7% PKB), reforma rynku pracy, wypełnienie czarnej dziury w państwowym systemie emerytalnym, zwiększenie wieku emerytalnego, reforma służby zdrowia, kontynuowanie prywatyzacji, zmniejszenie pomocy dla rolników".

Zdaniem gazety, "trzeba będzie poczekać do wyborów parlamentarnych w październiku 2011, żeby przekonać się, czy Komorowski otrzymał na tyle głosów, żeby przepchnąć swoje reformy, a jeśli tak się stanie - czy jest gotów poświęcić niebagatelny kapitał polityczny, żeby to zrobić". "W każdym wypadku, nie może lekceważyć konstytucji", która określa, że nie wolno zaciągać pożyczek lub udzielać gwarancji i poręczeń finansowych, w następstwie których "państwowy dług publiczny przekroczy 60 proc. PKB" - zaznacza dziennik.

W artykule pióra Stelzera czytamy, że w światowej gopsodarce Polska "aktualnie może bardziej liczyć się niż w przeszłości". "Udana reforma polskiej gospodarki może posłużyć jako model zachęcający inne kraje Unii Europejskiej do przeprowadzenia reform, szczególnie od kiedy reformatorzy będą musieli pokonać znaczące siły wsteczne, wśród nich zwłaszcza rolników i emerytów" - konkluduje autor.
(PAP)

Nowe moratorium na wiercenia w szelfie przybrzeżnym USA

Administracja prezydenta Baracka Obamy wydała nowe moratorium na wiercenia podmorskie na szelfie przybrzeżnym, przy czym - w odróżnieniu od poprzedniego - nie jest ono ograniczone do głębokości powyżej 152 metrów.

O decyzji poinformował sekretarz ds. zasobów wewnętrznych Kenneth Salazar, który oświadczył, że przerwa w wierceniach jest wciąż potrzebna aby firmy zastosowały się do nowych wymogów w dziedzinie bezpieczeństwa.

Ponadto władze chcą się upewnić, że firmy zajmujące się wierceniami są zdolne do opanowania potencjalnych wycieków.

Nowe moratorium obowiązywać ma do 30 listopada i dotyczy wszelkich wierceń na podmorskim szelfie.

Wybuch i pożar na platformie wiertniczej koncernu BP Deepwater Horizon w Zatoce Meksykańskiej 20 kwietnia br., spowodowały śmierć 11 osób i najgorszą katastrofę ekologiczną w historii Stanów Zjednoczonych.

Wycieku ropy nie udało się opanować do dzisiaj. Obecnie koncern BP usiłuje zainstalować nad miejscem wycieku nową kopułę uszczelniającą.
(PAP)

"Zatrzymanie rosyjskich agentów nagłośniono celowo"

- Być może komuś zależało, aby sygnał o tym, że Amerykanie zatrzymali rosyjskich agentów, dotarł do opinii publicznej - mówi były szef WSI gen. Marek Dukaczewski w rozmowie z Dorotą Kowalską.

Pana zdaniem zatrzymanie dziesięciu rosyjskich szpiegów w Stanach Zjednoczonych wpłynie negatywnie na ocieplające się stosunki rosyjsko-amerykańskie?

- Nie sądzę. Uważam, że to, co się wydarzyło kilka miesięcy temu w Moskwie, kiedy pani Hillary Clinton wręczyła Siergiejowi Ławrowowi reset button, wiele zmienia w stosunkach między tymi dwoma krajami, i w takim duchu przebiega ta wymiana. Po pierwsze, Rosjanie odstąpili od jednej generalnej zasady, którą zawsze do tej pory stosowali: a mianowicie złapany na gorącym uczynku szpieg nigdy nie był osobą, do której by się przyznawali. To zawsze, ich zdaniem, była prowokacja, działanie niezgodne z prawem.

Ale wywiady zawsze walczą o swoich ludzi. A oni co? Zostawiali ich na pastę losu?

W większości przypadków, przynajmniej tych, które zostały podawane do publicznej wiadomości, to byli oficerowie służb pracujący pod oficjalnym przykryciem, najczęściej dyplomatycznym. Zatrzymywani na gorącym uczynku protestowali, nie przyznawali się do jakiejkolwiek działalności niezgodnej z konwencją wiedeńską i byli deportowani. Rosjanie nigdy nie przyznawali się, że osoby zatrzymane gdziekolwiek na świecie w jakikolwiek sposób związane są z ich służbami. W tym przypadku fakt, że tak szybko uznali, iż cała ta dziesiątka to ich ludzie, jest dla mnie ewenementem. Druga sprawa, trudno w tej chwili ocenić, jakie rzeczywiste znaczenie mieli zatrzymani dla samych Rosjan. Są różne opinie na ten temat. Ale warto zaznaczyć, że ta kategoria osób, a więc "nielegałowie" czy nielegalni pracownicy wywiadu, tzw. NPW, to był zawsze dla Rosjan temat tabu. Jeśli ktokolwiek pytał Rosjan o "nielegałów", nigdy nie otrzymał odpowiedzi. Nie mówili, jak tych ludzi rekrutują, jak szkolą, jak przerzucają, jak legalizują i w jaki sposób się z nimi komunikują. Można było wnioskować z półsłówek, że mają tę grupę świetnie rozpracowaną. Żeby nie użyć górnolotnego sformułowania, w kategorii "nielegałów" są mistrzami świata.

Jedno mnie dziwi, przecież ta rudowłosa piękność to córka jakiegoś oficera rosyjskiego wywiadu. To wielce nieprofesjonalne robić z niej agenta. Przecież wiadomo, że taka osoba od razu zwróci uwagę amerykańskich służb.

Ma pani rację. Dlatego podkreślam jeszcze raz, słowo "agent" w stosunku do tych osób nie ma żadnego zastosowania. Typowym przykładem wykorzystania "nielegała" był znany z beletrystyki Kloss, który na papierach Niemca wystąpił jako jego dubler, ale musiał wcześniej poznać życie tego człowieka.

Więc żebyśmy mieli ostatecznie jasność: "nielegał" to nie agent?

Mamy bardzo różne źródła informacji w wywiadzie. Jednym z nich są agenci, oprócz nich są źródła informacji świadome i nieświadome, osobowe i nieosobowe. Wśród tych osobowych najwyższymi są "nielegałowie" i nielegalni pracownicy wywiadu. Oleg Gordijewski, który uciekł do Wielkiej Brytanii, przekazał informacje, że Rosjanie dysponują kilkudziesięcioma "nielegałami" pracującymi na Zachodzie. "Nielegałowie" to ludzie, którzy są Rosjanami, ale ich pochodzenie w wyniku różnych działań zostało zatarte. Taki "nielegał" wyjeżdża z Rosji, ląduje w Niemczech, gdzie przez parę lat pracuje w jakiejś firmie, z tej firmy przenosi się do Wielkiej Brytanii, a stamtąd do Stanów Zjednoczonych, które są dla niego miejscem docelowym. I teraz, jeśli ktoś chce badać jego pochodzenie, to wyjdzie, że pracował w Wielkiej Brytanii, tam się ożenił, a przyjechał na Wyspy z Niemiec, gdzie się urodził, bo to też można załatwić. Wszystko po to, aby człowiek miał, z punktu widzenia służb rosyjskich czy jakiegokolwiek innego wywiadu, z którym jest związany, czyste papiery. Ma sąsiadów, żyje normalnie. Nie kontaktuje się z placówkami, w tym wypadku rosyjskimi, nie ma żadnego kontaktu z obywatelami swojego ojczystego kraju.

I co taki "nielegał" robi?

Taki człowiek może być wykorzystany do obsługi najcenniejszych agentów. A agent, zgodnie z nomenklaturą służb, jest obywatelem obcego kraju wykorzystywanym przez nas. "Nielegałowie" są ludźmi najcenniejszymi dla każdego wywiadu. Wracając do tej dziesiątki, oni mogli być w Stanach po 20 parę lat i mogli być wykorzystani do jednej akcji. Tak działa wywiad: jeśli agentem został wysokiej rangi pracownik FBI czy jeden z szefów CIA, to takiego człowieka wykorzystuje się do kontaktowania się z nim, w żadnym wypadku pracownika dyplomatycznego czy handlowego. Ale z tą jedną akcją to chyba Pan przesadził. Tyle pieniędzy ładować w człowieka, żeby raz jeden go wykorzystać?

Tak. Są ludzie, którzy całe życie czekają na sygnał. I takim sygnałem może być to, aby pojechać do określonego miasta i w punkcie C położyć w skrytce pojemnik. I to jedyne zadanie tego człowieka przez 20 czy 30 lat. Ale ten pojemnik odbierze człowiek, który jest tak cenny dla służb, że nie można zrobić błędu, wysyłając do niego człowieka z placówki.

Nie zdziwił Pana rozgłos, który towarzyszył tej sprawie? Służby z reguły działają dyskretniej.

Całą tą operację można było przeprowadzić tak, aby nikt o tym nie wiedział. Być może zależało komuś, aby sygnał o tym, że zostali zatrzymani agenci, dotarł do opinii publicznej. Bo z jednej strony mówi się, że służby, i jedne, i drugie, są skuteczne, a jednocześnie podkreśla się fakt, że okres zimniej wojny definitywnie został zamknięty, a tego typu przypadki nie będą rzutowały na relacje międzynarodowe. Wymagają oczywiście działań drastycznych, ale nie będą wpływały na relacje polityczne między państwami. To, że Rosjanie zareagowali tak, jak zareagowali, świadczy o tym, że zostali poinformowani, iż Amerykanie dysponują niekwestionowanymi dowodami. Zresztą pojawił się nawet taki wątek w materiałach amerykańskich, który nie wykluczał, że w połowie lat 90. jedna z zatrzymanych osób brała udział w skontaktowaniu Roberta Hansena, oficera kontrwywiadu FBI, z wywiadem rosyjskim. A sprawa Hansena to jedna z najgłośniejszych spraw szpiegowskich w relacjach amerykańsko-rosyjskich. Gdyby tak rzeczywiście było, znaczyłoby to, że byli to rzeczywiście "nielegałowie" przygotowani do obsługi najcenniejszych agentów.

Ale wiele mówi się także o braku ich profesjonalizmu.

Zgadza się. Pojawiają się głosy w Rosji, że liczba błędów popełnionych przez tych ludzi jest tak ogromna, iż świadczy albo o kompletnym braku przygotowania, albo o kompletnej degrengoladzie służb rosyjskich. Z materiałów publikowanych w prasie brytyjskiej i amerykańskiej wynika, że dochodziło do kontaktów osób z tej dziesiątki z oficjalnymi rosyjskimi przedstawicielami ONZ w Nowym Jorku, co jest absolutnie niedopuszczalne. Kolejna sprawa, okazuje się, że ta dziesiątka znała się, co łamie podstawowe reguły budowy tego typu struktur. Ludzie z takiej siatki nie mają prawa się znać, nie mają prawa się kontaktować, a jeśli nawet kontaktują się przypadkowo, to nie mogą wiedzieć, że druga strona ma związek ze służbami. Tych zasad złamano tak wiele, że świadczy to albo o dużej amatorszczyźnie, albo o tym, że ci ludzie nie są tymi, za których się ich uważa.

Dlaczego tak szybko doszło do wymiany?

Jeżeli zakładamy, że pani Clinton zawarła z Ławrowem pakt, którego konsekwencją jest dążenie do ocieplania stosunków, co było także jednym z wiodących wątków wystąpienia Baracka Obamy w Pradze po zaprzysiężeniu, to nie dziwi mnie ta szybka wymiana. Pamiętajmy, że NATO stoi przed modyfikacją koncepcji strategicznej, rola Rosji musi być inna niż do tej pory. Bo Rosja już nie będzie mocarstwem światowym, ale mocarstwem regionalnym, stąd inaczej będziemy ją postrzegać. Rosja staje się pomocna w walce z terroryzmem, bo już włączyła się w pewne działania koalicji antyterrorystycznej, w które zaangażowane są Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i Polska. Amerykanie liczą na pomoc Rosjan nie tylko w wymianie informacji na temat możliwych zagrożeń terrorystycznych, ale również w udostępnieniu struktury wojskowej dla potrzeb przebazowywania wojsk. Jest bardzo wiele czynników, które powodują, że jednej i drugiej stronie zależało na szybkim załatwieniu sprawy.

Dlaczego na miejsce wymiany wybrano Wiedeń?

A gdzie indziej mogli tę wymianę zrobić? Wiedeń jest miejscem bezpiecznym, od wielu, wielu lat, to tu służby kontaktowały się ze sobą i dokonywały pewnych uzgodnień. W okresie absolutnie zimniej wojny miejscem wymiany agentów był Berlin. Tyle że wiele się zmieniło, most, który łączył Berlin Zachodni z NRD, już tej funkcji nie spełnia. Było to o tyle dobre miejsce, że można było obserwować, jak ci agenci idą: jedni z zachodu na wschód, drudzy w przeciwnym kierunku. Spotykają się na środku mostu, coś tam do siebie mówią albo i nie i idą dalej, bo tak kiedyś następowała wymiana. Teraz podjechał samochód z zaciemnionymi szybami do rękawa samolotu, wskoczyli ludzie i odjechali. Nikt niczego nie widział. Intuicyjnie wyczuwam, że obu stronom zależało, aby opinia publiczna dowiedziała się także o fakcie wymiany. Żeby podkreślić jeszcze raz: zatrzymanie 10 agentów nie spowodowało negatywnych konsekwencji politycznych. Nie wierzę w to, że służby nie byłyby w stanie dokonać wymiany w taki sposób, aby nikt o tym nie wiedział.

I co teraz z tymi ludźmi?

To, co się stało, ma również ogromne znaczenie propagandowe. Zarówno Amerykanie, Rosjanie, jak i Brytyjczycy pokazali, że ich agenci będą chronieni do końca swoich dni. A więc jeśli ktokolwiek zdecyduje się na pracę ze służbami tych krajów, ma gwarancję, że nawet jeśli wpadnie, to jego los i los jego rodziny nie pozostanie dla służb, dla których pracował, obojętny. Że służby te będą podejmowały bardzo różne działania na drodze dyplomatycznej, mniej lub bardziej formalnej, aby dokonać wymiany i zapewnić im bezpieczeństwo do końca ich dni. Wszystkie takie osoby ze względu na wiedzę, jaką posiadają, dalej mogą być przez służby wykorzystywane. Mają unikalną wiedzę, znają pewne procedury i mogą być ekspertami w sprawach zawsze dla służb interesujących.

Polecamy w wydaniu internetowym: www.polskatimes.pl
(Polska)

INDEX

Powrót...

Zapisz się na naszą listę
Email
Imie i nazwisko

 

 

Spis Książek Biblioteki SPK
Polsat Centre
Człowiek Roku 2008


 


Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę


 



Irena Dudek zaprasza na zakupy do Polsat Centre Moje motto: duży wybór, ceny dostępne dla każdego, miła obsługa. Polsat Centre217 Selkirk Ave Winnipeg, MB R2W 2L5, tel. (204) 582-2884

Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę


 

 Polskie programy telewizyjne w Twoim domu 16 kanałów

TVP1, TVP2, TVN, TVN24, TVN7, Polsat, Polsat2 ,TV Polonia, TVPuls, Eurosport, Polsatsport, Nsport, AXN/Discovery, Boomerang, TV4,

Viva IPMG to system który umożliwi Ci stały odbiór tych programów To nie jest Slingbox czy Hava Potrzebny Telewizor, IPMG box, Router i internet
Box kosztuje 200CDN, miesięczna opłata 50CDN i jednorazowa opłata za aktywacje 50CDN Dzwoń na
282-2090 do Janusza


 



189 Leila Ave
WINNIPEG, MB R2V 1L3
PH: (204) 338-9510



 

 

Kliknij tutaj, aby wejść na stronę gdzie można ściągnąć nagrania HYPERNASHION za darmo!!!

 


 

Royal Canadian Legion
Winnipeg Polish Canadian Branch 246
1335 Main St.
WINNIPEG, MB R2W 3T7
Tel. (204) 589-m5493

 


 

 

189 Leila Ave
WINNIPEG, MB R2V 1L3
PH: (204) 338-9510

“Klub 13”
Polish Combatants Association Branch #13
Stowarzyszenie Polskich Kombatantów Koło #13
1364 Main Street, Winnipeg, Manitoba R2W 3T8
Phone/Fax 204-589-7638
E-mail: club13@mts.net
www.PCAclub13.com


 

Zapisz się…
*Harcerstwo
*Szkoła Taneczna S.P.K. Iskry
*Zespół Taneczny S.P.K. Iskry
*Klub Wędkarski “Big Whiteshell”
*Polonijny Klub Sportowo-Rekreacyjny