Polonia Winnipegu
 Numer 78

        11 czerwca 2009      Archiwa Home Kontakt

Wydawca


Bogdan Fiedur
Bogdan Fiedur
 

 

zapisz Się Na Naszą listę


Proszę kliknąć na ten link aby dotrzeć do formularza gdzie można zapisać się na listę dystrybucyjną i w przyszłości otrzymywać biuletyn bezpośrednio od nas.

Aby zapisać się szybko bez wypełniania formularza, proszę wysłać E-mail bez żadnego tekstu poprzez kliknięcie tego linku.

 

 

Przyłącz się

Jeśli masz jakieś informacje dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z naszymi czytelnikami, to prześlij je do nas. Mile widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować nas o wszystkich wydarzeniach polonijnych.

 

 

Promuj polonię

Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w Winnipegu w bardzo prosty sposób.  Mój apel jest aby dodać dwie linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.

Tutaj są instrukcj
e jak dodać stopkę używając Outlook Express.

Kli
knij Tools-->Options --> Signatures

Zaznacz poprzez kliknięcie
Checkbox gdzie pisze

Add signature to all outgoing messages


W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.

Polonijny link Winnipegu
http://www.polishwinnipeg.com

albo

Polish Link for Winnipeg
http://www.polishwinnipeg.com


Po tym kliknij Apply

I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express

Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu

O` Canado! czyli zmagania lekarza emigranta książka doktora
Jerzego Pawlaka.

INDEX

O`KANADO! CZYLI ZMAGANIA LEKARZA EMIGRANTA

Minęło już parę lat i dojrzałem wreszcie do wybudowania domu w bardziej prestiżowej
części miasta. Zaczęło się od kupna działki budowlanej i kilku mandatów od miasta za
nieskoszenie trawy albo ściśle mówiąc chwastów, które dość obficie rosły na mojej ziemi. Trochę czasu zeszło na planach i dyskusji ceny pełnego kontraktu i wreszcie
robota ruszyła, byłem nawet dość podniecony, był to przecież następny dom z papieru,
w który zainwestowałem prawie dwa razy tyle co w dom poprzedni. Dom miał być
oddany latem i któregoś dnia po pracy podjechałem zobaczyć co zostało zrobione. Byłem
dumny, bo dom z daleka wyglądał okazale. Zobaczyłem, że położono pierwszą warstwę
cementu na pokryte papierem i drutem ściany. Kiedyś ktoś mi tłumaczył, że ta pierwsza
warstwa cementu jest twarda jak skała. Wysiadłem z auta i zbliżyłem się do domu,
pragnąłem go dotknąć, a prawdę mówiąc sprawdzić twardość tej warstwy. Wpadłem w
panikę, bo gdziekolwiek dotknąłem zostawiałem miejsca z obnażoną siatką drucianą,
a ta rzekomo twarda warstwa kruszyła się jak zlepiony piasek. Skontaktowałem się
z moim budowniczym domagając się pełnych wyjaśnień. Ten ostatni mnie uspakajał, że
sprawdzi wszystko i błąd zostanie naprawiony. Został nawet powołany inspektor, który
orzekł, że proporcje piasku z cementem były prawidłowe, ale z uwagi na bardzo upalny
dzień nie nastąpiło związanie piasku z cementem.

Normalnie ściany domu powinny być polewane wodą w taki dzień co nie miało
miejsca w przypadku mojego domu.


To mój pierwszy dom w którego projekcie aktywnie partycypowałem.

Tak to trzeba przyznać, że lata w tym kraju były bardzo upalne i stanowiły rodzaj
nagrody za okrutne śnieżne i bardzo mroźne zimy. Kiedyś wracając z pracy w takie
zimowe popołudnie zaczął obficie padać śnieg i wzmógł się wiatr zwany „windchill”.

Widoczność była bardzo kiepska i pogarszała się z minuty na minutę. Kiedy dzieliło
mnie zaledwie kilkaset metrów od domu, nagle zobaczyłem, że na środku drogi formuje
się śnieżna nie do przebycia przeszkoda. Zjechałem bardzo szybko na bok unikając
utknięcia w zaspie i postanowiłem dotrzeć do domu na własnych nogach. Po wyjściu
z auta straciłem orientację, ponieważ widoczność była zerowa, a gęsty śnieg pokrywał
bardzo szybko moją twarz i okulary przemieniając się w lód po zetknięciu z ciałem.
Bardzo dużo czasu zabrało mi dotarcie do domu. Następnego dnia obudził mnie piękny
słoneczny, ale mroźny ranek.

Udałem się aby odkopać samochód, który był całkowicie pokryty śniegiem.
Tego dnia miałem szczęście, bo młoda para jeżdżąca ciężarówką pomagała wyciągać
samochody spod pokrywy śnieżnej.

Pamiętam mojego pacjenta Filipińczyka, którego uszy były pokryte dość gęstym
owłosieniem. Zapytany od jak dawna ma ten bujny uszny zarost odpowiedział, że włosy
zaczęły się pokazywać zaraz po przeżyciu pierwszej kanadyjskiej zimy.

Porobiłem zdjęcia jego uszu i w prasie medycznej nazwałem to dowcipnie
Fenomenem winnipeskim:

„Winnipeg Fenomen.”

W klinice spotykałem najrozmaitszych pacjentów; nie brakowało też przedstawicieli
marginesu społecznego i recydywistów. Nie zawsze czułem się dobrze w ich obecności,
ale jak to się mówi „służba nie drużba”. Kiedyś odwiedził mnie przedstawiciel tej
grupy społecznej z raną ręki. Kiedy opatrzyłem mu tą ranę i założyłem opatrunek on
nagle wstał i nie pytany oświadczył:

„Wiesz ja mam pistolet w domu i zamierzam dzisiaj kogoś zabić.”

Nie zareagowałem na jego słowa, a on po chwili opuścił klinikę.

Nie dawało mi to spokoju. Wiedziałem, że coś muszę z tym zrobić. Po długim namyśle
zadzwoniłem na policję i złożyłem zeznanie. Po godzinie pojawił się policjant prosząc
o podpisanie tego zeznania. Oczywiście podpisałem, nie zdając sobie sprawy, że mój
pacjent siedzi w kajdankach w wozie policyjnym przed moją kliniką poinformowany
o moim zeznaniu. W tydzień później otrzymałem wezwanie sądowe jako następstwo
mojego zeznania sądowego - dowiedziałem się, że mój pacjent to recydywista,
karany kilkakrotnie za napady z bronią. Ciarki przeszły mi przez ciało i natychmiast
zadzwoniłem do prokuratora, który to wezwanie wystosował. Mój argument był bardzo
prosty - ja jako lekarz broniąc interesu społeczeństwa musiałem złożyć to zeznanie.
Zapytałem panią prokurator dlaczego społeczeństwo naraża mnie na tego rodzaju niebezpieczeństwo. Odpowiedź była raczej wymijająca i pani prokurator nie chciała
zmienić zdania i uważała moją obecność w sądzie za konieczną. Nie rezygnowałem
i udałem się do mojego adwokata prosząc o zajęcie stanowiska w tej sprawie. On po
krótkim namyśle zaproponował mi, że skontaktuje się z adwokatem pacjenta, aby
przekazać mu, że ja jestem po jego stronie. Zareagowałem na te brednie dość stanowczo
i oświadczyłem mu, że nie jest moim celem zaprzyjaźnić się z pacjentem. Otrzymałem
odpowiedź, że w tej sprawie niestety on nic nie jest w stanie zrobić i ja muszę stawić się
do sądu. Na dwie godziny przed rozprawą otrzymałem telefon, że pacjent przyznał się
do winy i w tej sytuacji jestem zwolniony od sądowego wstawiennictwa. Następnego
dnia mój wspaniały adwokat-obrońca zadzwonił podając mi telefon na policję, gdzie
mogę zostać poinformowany kiedy mój skazany pacjent opuści więzienie. Zapytałem
go co to mi da i według niego czy mam się zacząć ukrywać, czy też uzbroić się
i czekać na jego przybycie. W kilka tygodni później tuż przed zakończeniem pracy,
kiedy w klinice byłem tylko z recepcjonistką w otwartych drzwiach ujrzałem pacjenta
recydywistę. Z trudnością mogłem się opanować. Wszedłem do gabinetu, pacjent był
spokojny i prosił tylko o środki nasenne, które mu natychmiast przepisałem. Kiedy
opuszczał klinikę wspomniał o naszym ostatnim spotkaniu i zaraz po nim o wizycie
policjantów, którzy dokładnie poinformowali go o złożonym przeze mnie zeznaniu.
Muszę przyznać, że oddychałem znacznie spokojniej kiedy opuścił klinikę.

Po kilku latach pracy trudno było narzekać na brak pacjentów, ale teraz z perspektywy
czasu muszę przyznać, że było ich zbyt wielu. Pracowałem coraz szybciej i bardziej
zmęczony wracałem do domu. Cieszyło mnie to, że następny dzień był dniem wolnym
na odpoczynek po czasami astronomicznej liczbie pacjentów widzianych dnia
poprzedniego. Mimo wszystko trudno byłoby mi porównać tą liczbę z ilością pacjentów
widzianych przez mojego kolegę w libijskim nocnym pogotowiu, gdzie czasami
liczba widzianych chorych przekraczała 250 osób przez okres 12 godzin. Trudno w to
uwierzyć, ale była to prawda.

 
INDEX


Copyright © Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w dokumencie.

23-845 Dakota Street, Suite 332
Winnipeg, Manitoba
R2M 5M3
Canada
Phone: (204)254-7228
Toll Free US and Canada: 1-866-254-7228