23 września 2010 | <<< Nr 145 >>>

   W tym numerze

  •  


    42 Rocznica Royal, Polish Canadian Legion Branch No.246



    Chcesz być naszym korespondentem, autorem napisz do nas
    Chciałbyś/aś umieścić bezpłatne prywatne ogłoszenie kliknij tutaj
    Poleć nam ciekawą stronę
    Chcesz złożyć komuś życzenia
    Masz ciekawe zdjęcie - prześlij do nas
Do Redakcji
Wydarzenia warte odnotowania
Humor
42 Rocznica Royal, Polish Canadian Legion Branch No.246-zdjęcia
Upadek światowego systemu monetarnego cz 19
Felieton Jacka Ostrowskiego
"Medusa"- książka Jacka Ostrowskiego
Polki w świecie- Martyna Wojciechowska
Kalendarz Wydarzeń
Ogłoszenia
Polsat Centre
Kącik Nieruchomości  

  Do Redakcji

Szanowny Panie Bogdanie, przesyłam gazetkę "Wiadomości Polonijne" na miesiąc wrzesień. Z góry dziękując za wstawienie jej do Pańkiego Biuletynu Informacyjnego jako Link, pozdrawiam serdecznie.
 
Tadeusz Michalak.
 


THE EXECUTIVE  and MEMBERS of the

POLISH CANADIAN AIR FORCE ASSN. 430 (WARSAW) WING

UNDER THE PATRONAGE OF THE CONSUL GENERAL

OF THE REPUBLIC OF POLAND IN TORONTO

cordially invite 

TO CELEBRATE

our

60th ANNIVERSARY

SUNDAY, OCTOBER 17, 2010

 

11:00 Holy Mass at the Roman Catholic Church

at 12 Denison Ave., Toronto

followed by the

BANQUET

to be held at

THE POLISH COMBATANTS HALL, BRANCH No. 20

206 Beverley St., in Toronto

Dress Formal -

Cocktails  13:00hr – Dinner 14:00hr

Admission by invitation only. Advance reservations accepted till October 1

For reservations please call: Mr. A. Jackowski: 905-875-093

Mr. E. Kus: 905-823-2189   Mr. M. Ostrowski: 416-622-0251,

           Mr. J. K. Gasztold: 416-249 -8909 <jkgasztold@rogers.com>

RSVP by Oct 1

 


Szanowni Państwo

Przesyłamy kolejny zestaw informacji z portali Ministerstwa Rozwoju Regionalnego:
 
Rozeznanie rynku

Organizacja konferencji PPP „Potrzeba, Planowanie, Projekt” [zobacz więcej]
 
Informacje ogólne o Funduszach Europejskich na lata 2007-2013

Minister Bieńkowska na konferencji "Promujmy Polskę razem" [zobacz więcej]
 
Program Infrastruktura i Środowisko
  • Nabór ekspertów w obszarze zamówień publicznych w ramach Programów: Infrastruktura i Środowisko oraz Innowacyjna Gospodarka [zobacz więcej]
     
  • Znamy termin naboru wniosków do Działania 10.2 Budowa systemów dystrybucji gazu ziemnego na terenach niezgazyfikowanych i modernizacja istniejących sieci dystrybucji, Programu Infrastruktura i Środowisko [zobacz więcej]
Program Innowacyjna Gospodarka
 
  • Nabór ekspertów w obszarze zamówień publicznych w ramach Programów: Infrastruktura i Środowisko oraz Innowacyjna Gospodarka [zobacz więcej]
     
  • Minister Bieńkowska na konferencji "Promujmy Polskę razem" [zobacz więcej]
Zamówienia publiczne

 
  • Przetarg nieograniczony na remont części korytarza na I piętrze w siedzibie MRR przy ul. Wspólnej 2/4 w Warszawie [zobacz więcej]
     

Do 30 września można jeszcze zgłosić swój udział w konkursie
„Krajowi Liderzy Innowacji i Rozwoju – 2010”. Tytuły zostaną
przyznane w następujących kategoriach: Innowacyjna firma, Innowacyjny
produkt, Innowacyjna usługa, Innowacyjna gmina, Innowacyjna organizacja,
Innowacyjny projekt unijny, Dynamicznie rozwijająca się firma.
Dla zwycięzców konkursu oprócz tytułów przewidziane są nagrody w
postaci oprogramowania oraz pakietów promocyjnych.
Warto podkreślić, że udział w konkursie dla firm mikro, MŚP, gmin,
oraz organizacji pozarządowych i innych podmiotów jest bezpłatny na
wszystkich etapach.
Swoje zgłoszenia mogą nadsyłać  przedsiębiorstwa (w tym firmy mikro,
małe, średnie oraz duże) jak również gminny i organizacje. Ocena
podjętych działań dokonywana jest pomiędzy podmiotami o podobnych
możliwościach (np. firma mała z małą, a średnia z średnią itd.)
dzięki czemu można liczyć na obiektywną ocenę podmiotów o podobnych
możliwościach finansowych i organizacyjnych.
Konkurs podzielony jest na dwie edycje: regionalną (wojewódzką) oraz
ogólnopolską. Wyniki edycji regionalnych będą ogłaszane podczas
seminariów, które odbędą się w listopadzie oraz grudniu br. Wyniki
edycji ogólnopolskiej zostaną ogłoszone w grudniu w Warszawie.

Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości objęła patronatem konkurs
„Krajowi Liderzy Innowacji i Rozwoju”


Szczegóły na stronie www.liderzyinnowacji.pl.


--
Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości
ul. Pańska 81/83,
00-834 Warszawa,
tel.: (22) 432 80 80
fax: (22) 432 86 20, 432 84 04

 


Szanowni Państwo,

Z przyjemnością informujemy o przedstawieniu "Dobry wieczor Monsieur Chopin"w wykonaniu artystów Salonu Poezji, Muzyki i Teatru im. Jerzego Pilitowskiego, odbywającym się pod honorowym patronatem Ambasadora RP w Ottawie, Pana Zenona Kosiniaka – Kamysza.
Sztuka wystawiona zostanie na scenie Living Arts Centre w Mississauga w dniu 17 października 2010 r.

Szczegóły znajdziecie Państwo poniżej oraz w załączonym plakacie.

 

Serdecznie pozdrawiamy,

Dział Polonii i Promocji

Konsulat Generalny RP w Toronto       


 


Information about the upcoming play: "Bon soir, monsieur Chopin". The script is authored by Maria Nowotarska with the participation of Joanna Sokołowska- Gwizdka. The show comprises one act, and lasts approx. 1 hour and 20 minutes, although the action is played out in two different locations: Żelazowa Wola (Chopin's birthplace in Poland) and in Nohant in France. The main character is Frederic Chopin himself and his music, although he only appears as Chopin's voice (by Piotr Pilitowski - actor from Cracow).In Żelazowa Wola , the custodian of the Chopin Museum (Agata Pilitowska) talks about the land of Chopin's childhood, going on to tell about his growing up and his days of y......outh in Warsaw. narrative is accompanied by scenes of Żelazowa Wola, Warsaw, pictures of his  Next, the custodian arrives in Nohant in France, where she meets a French author (Maria Nowotarska), dedicated heart and soul to the memory of Chopin. Their dialogue, also illustrated by pictures, as well as by Chopin's music and by poetry allows an intimate insight into the complex and dramatic, and yet so creative life.

 

 PolishedArts

and

The Consulate General of the Republic of Poland

 

invites you to the exhibition

 

ArtPolonicaTWO

"IN - LINE - OUT" 

 

Participating artists from Poland; Anna Bem-Borucka, Henryk Czesnik, Kazimierz Kalkowski, 

Maria Targonska, Ewa Juszkiewicz and from Canada; Lilian Lampert, Janusz Bartul, 

Maya Foltyn, Adam Kolodziej, Wiktor Zajkowski-Gad, Veronika Szkudlarek

 

ART POLONICA TWO - "In - Line - Out" is the second annual exhibit presented by PolishedARTS dedicated to building Canadian awareness of contemporary Polish artists. This year, ART POLONICA TWO celebrates drawing as an art form. The exhibit brings together an exceptional group of well established as well as emerging artists from both Poland and Canada who have chosen this honest and unforgiving medium to explore the world around them. From capturing elements of the everyday, to providing social commentary, to the abstract and self expressive, each of the eleven artists featured in "In - Line - Out" transforms this highly technical art form into their own unique and powerful style.

 

opening night Thursday, September 30th 2010, from 7 to 10 pm

exhibition opened from September 27th till October 10th, open daily from 10am to 11pm.

 

ART SQUARE GALLERY (across from AGO)

334 Dundas St West, Toronto

 

for more information please contact Kika Misztela

consulting • exhibits • promotions

cell; 416.317.4801, e-mail; kika@polishedarts.com

or visit www.artsquaregallery.ca

 

 

 


   Wydarzenia warte odonotwania

 



Zbigniew Izydorczyk -
A Public Lecture on the Forgotten Gospels

I should like to invite everyone interested in the lost or forgotten gospels and early Christianity to a free public lecture by Prof. Jean-Daniel Dubois (École pratique des hautes études, Paris) entitled

 

On Reading the Forgotten Gospels:

Apocryphal Literature and the Origins of Christianity

 

The recent discovery of the Gospel of Judas, an apocryphal gospel preserved in Coptic, has once again brought a spotlight on ancient Christian literature and aroused intense curiosity of Church historians and general readers alike. The text raised questions about the exact role of Judas in the events leading to the Passion of Jesus and about his portrayal in the canonical gospels, and it also reopened some age-old debates and controversies.

 

The Gospel of Judas is just one among many apocryphal, non-canonical texts that have survived from antiquity in various Christian languages. Some, like the Gospel of Thomas or the Acts of Pilate, transmit non-canonical words of or details about Jesus; others, like the acts of various apostles, focus on first disseminators of the new faith; still others, like the many apocalypses, concern the revelation of what is still to come. What they all have in common is that they preserve – and are ready to reveal to a discerning reader – aspects of ancient Christianity that have been largely forgotten and yet, perhaps, worth remembering. They offer glimpses of Christianity from a time before it became fully institutionalized.

 

When:              Tuesday, October 5, 2010, 7:30 PM
Where:            
Convocation Hall, University of Winnipeg

 

Come and meet the scholars who study the earliest Christian writings in the original ancient languages.

 

 

                                                                                                Zbigniew Izydorczyk

                                                                                               

University of Winnipeg

                                                                                                (204) 786-9197

                                                                                                z.izydorczyk@uwinnipeg.ca

 

 

 

   Humor

Sprzedam psa

 

 


 

   

S  P  O  N  S  O R

 

 

 42 Rocznica Royal, Polish Canadian Legion Branch No.246
 zdjęcia

 

 



 

 

 

 

 

 

 

Więcej zdjęć


 

 

 

 

  Upadek światowego systemu monetarnego cz. 19
  •  Rekordowe wzrosty ceny złota. Nowy rekord $1296 za uncję.
     Wykres za ostatnie 30 dni.


IIII wojna światowa właśnie się zakończyła. Czy ktoś zauważył?

Jim Rickards- Złoto zmierza do $5000


To nie droga to nieżywe ryby. Kliknij na zdjęcie


Witamy w Stanach Zjednoczonych namiotów


 

 Rewolucja wisi w powietrzu
 Prawdziwy dług Ameryki jest $200 trylionów a nie $13 trylionów.

 

 

   

S  P  O  N  S  O R

 

   Felieton Jacka Ostrowskiego

Gorąca jesień



Wydawałoby się, że sytuacja w Polsce stabilizuje się, ale jednak to tylko  złudzenie. Tak naprawdę to dzieje się coraz gorzej. PO obrasta w piórka i  zaczyna coraz czupurniej podnosić głowę, mało tego zaczyna powoli odkurzać  skompromitowanych aferą hazardową, jak i innymi aferami polityków.

  Jarosław  Kaczyński natomiast postanowił unicestwić siebie i swoją partię co najmniej  dziwnymi i kontrowersyjnymi posunięciami. Sojusz Lewicy wyciąga z piwnic  zakurzone działa i ładuje je celując w Kościół, który i tak samo okaleczył  się krzyżem. Mimo nadchodzącego zimna i zapowiedzi srogiej zimy atmosfera jest mocno rozpalona. Zbliżają się wybory samorządowe i wszystkich rozgorzeje walka o wyborców. Należy ich tak skołować, okłamać, żeby oddali  swoje głosy na konkretnego kandydata. Będzie festiwal kłamstw wyborczych i obiecywania gruszek na wierzbie. Ten wygra, który bardziej skołuje ludzi.

   Nie oszukujmy się, tu nie chodzi o spełnianie obietnic, tu chodzi tylko o  pieniądze, o stołki dla siebie i swoich kumpli, kolegów partyjnych i  członków rodzin. Wystarczy spojrzeć kilka lat do tyłu i przypomnieć sobie  ostatnie wybory. Czego nam nie obiecywali, a co spełnili? Tam gdzie  faktycznie doszło do spełnienia obietnic trzeba dążyć do kontynuacji, ale  tam gdzie nie wywiązano się z przyrzeczeń należy przegonić urzędasów na  cztery strony, otworzyć okna w urzędach i dobrze przewietrzyć.

   Myślę, że  większość trzeba przegonić, samorządy często to kłębowisko ideologii  partyjnych i interesików lokalnych polityków. Jakoś najwięcej zaufania mam  do kandydatów bezpartyjnych, oni nie są uzależnieni od swoich wodzów, mogą  podjąć działania naprawdę potrzebne swojemu miastu, czy gminie. Nie można na  nich odgórnie naciskać, wywierać presji. Nikt im nie może zarzucić dbania o  partyjne interesy, nikt ich nie zmusi do zatrudnienia partyjnych spadów (  kolegów bez pracy). Mogą być dobrym buforem między rywalizującymi partiami. Wybory samorządowe to dopiero taka przymiarka do wyborów parlamentarnych.

 
Kiedyś pisałem, że przegrana Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich może być  jego wygraną. Teraz po ostatnich wydarzeniach, po zdjęciu maski dobrego  wujka musze zmienić zdanie, bo na własne życzenie Kaczyński traci wszystko  to, co zbudował na katastrofie.

  Na placu boju zostaje PO, które przy dużym osłabieniu PiS zaczyna pokazywać  zupełnie inne oblicze, oblicze pełne pychy. To jest zły znak, bardzo zły. Z  wypowiedzi polityków tej partii można wywnioskować, że zaczynają dogadywać  się z Kościołem , który tak mocno ich skopał po jajach podczas kampanii  prezydenckiej. PO próbuje przejąć całkowitą władzę w Polsce i to na wiele  lat. To może niepokoić i to bardzo. To może zagrozić demokracji w Polsce, a  jak wygląda Polska pozbawiona demokracji, to chyba dobrze wielu z nas  pamięta. Tak PiS, jaki PO mają ciągotki w tym kierunku. Nie piszę tu o SLD,  bo obecnie ma za mało do powiedzenia na politycznej scenie i dopiero czas  pokaże jaką rolę odegra na politycznej scenie.


Jacek Ostrowski

  "Medusa"- książka Jacka Ostrowskiego
"MEDUSA" to książka autorstwa Jacka Ostrowskiego, którą we fragmentach publikować będziemy na stronach polishwinnipeg.com
 



Trzymałem się prawego brzegu  cały czas zmierzając pod prąd w górę rzeki, a
okoliczne gospodarstwa i silny poblask księżyca oświetlały nam drogę.
Minęliśmy wspaniale iluminowany i położony na wzgórzu Płock, później
Czerwińsk, byliśmy już niedaleko, czułem oddech Warszawy i chociaż cieszyłem
się , straszny niepokój ogarniał moją duszę. Łódka nasza dzielnie parła
naprzód i nad ranem dopłynęliśmy do pierwszego warszawskiego mostu, mostu
Grota |Roweckiego. Minęliśmy go i wolno ruszyliśmy dalej, naszym celem był
most Poniatowskiego położony  bliżej centrum. Łatwiej było zniknąć w tłumie,
a o który o tak wczesnej godzinie było naprawdę trudno poza centrum. Mimo
letniej nocy na wodzie było naprawdę chłodno i wszyscy byli strasznie
zmarznięci.









                                                        ROZDZIAŁ X



 Dobiliśmy do brzegu tuż koło mostu obok jakiejś starej barki i niezdarnie
wydostaliśmy się na nabrzeże. Tyle godzin na wodzie zmieniło nasz krok w
marynarski i musiało minąć trochę czasu żeby jakoś dojść do siebie,
zaadoptować. Trzęsąc się ze zmęczenia i zimna ruszyliśmy w kierunku miasta.
Było już widno, ludzie spieszyli się do pracy i nasza grupka nie wzbudzała
niczyjego zainteresowania.

- Co robimy? – Dieter rozglądał się wokoło trochę zagubiony w tym dużym
nieznanym mu mieście.

- Idziemy do mojego znajomego – zdecydowałem – Musimy się gdzieś zadekować i
rozpoznać sytuację. Muszę ustalić, gdzie znajduje się moja żona i syn, a
dopiero wtedy będziemy mogli cos postanowić.

- Ok! – John kiwnął głową – Marzę by się wykąpać, ale czy możesz ufać temu
kumplowi?

- Myślę, że tak – zawahałem się – zawsze był dobrym kolegą i co
najważniejsze ma duży dług wdzięczności. Zresztą nie mamy wyboru, nie
wynajmiemy pokoju w hotelu , bo zaraz nas wygarną.

- Daleko to? – usłyszałem zrezygnowany głos Mariki. Stała oparta o Latynosa
i słaniała się na nogach.

- Nie, pojedziemy metrem  i będziemy tam za pół godziny.



Ruszyłem przodem w kierunku najbliższej stacji podziemnej kolejki.
Faktycznie,  czas wyliczyłem znakomicie , po trzydziestu minutach
znaleźliśmy się na Ursynowie pod blokiem przy ulicy Małcużyńskiego 29.
Zawahałem się chwilę, ale nacisnąłem energicznie przycisk dzwonkowy.
Zastygliśmy w bezruchu, zabrzęczał zamek w drzwiach zwalniając blokadę,
szarpnąłem drzwi i po chwili znaleźliśmy się na klatce.

- Obskurnie tu – zauważył John.

- Nie marudź! – podenerwowany warknąłem na niego i nie oglądając się na
moich towarzyszy ruszyłem raźno po schodach na drugie piętro. Już za chwilę
miałem się dowiedzieć wszystkiego o swojej rodzinie. Zdenerwowanie i
niepewność podniosły mi ciśnienie do granic wytrzymałości  i czułem jak drżą
mi ręce, kiedy naciskałem guzik po lewej stronie drzwi. Uchyliły się i
ujrzałem Roberta , ale trwało to chwilę, ponieważ on widząc mnie osunął się
nieprzytomny na podłogę

- Co oni tak mdleją? – Dieter zaśmiał się pod nosem i pomógł mi wciągnąć
kolegę do pokoju. Posadziliśmy go na kanapie i dopiero szklanka zimnej wody
wylana na twarz pobudziła go do życia. Otworzył oczy,  znów spojrzał na
mnie, znów zobaczyłem potworne przerażenie na jego twarzy. Wyszarpnął się z
kanapy i przerażony stanął w drugim kącie pokoju. Patrzył  na mnie i nie
wierzył temu,  co widział.

- Tak , to ja Andrzej – zaśmiałem się  - Nie jestem duchem tylko sobą, chyba
mnie poznajesz do cholery!

- Przecież widzę, że to ty , ale nie wiem jak wstałeś z trumny – szepnął
wpatrując się we mnie z przerażeniem w oczach.

- Nie piję, nie biorę , a mam zwidy – jęknął – Co się ze mną dzieje?

- Nic. – zaśmiałem się. – Nie ja byłem w trumnie.

- Co ty pieprzysz – ryknął na mnie – oglądałem truposzczyka , nawet te same
blizny, byłeś zimny jak mięso w moim zamrażalniku.

- No to skąd tu jestem? – zaśmiałem się – przecież nie jestem zjawą.

- Nie wiem – zawahał się – Widzę ciebie i wtedy też ciebie widziałem, nie
potrafię tylko tego wszystkiego połączyć.

Może mnie rozmrozili? – ironizowałem .

- Nie wkurzaj mnie – ryknął – Nie można odmrozić człowieka w ten sposób, by
żył..

- Dobra – machnąłem ręką -  Co wiesz o mojej rodzinie?

- Jak to , to ty nic nie wiesz? – usiadł z wrażenia powrotem na kanapie.

- Proszę oświeć mnie, trzy lata mam wyrwane z życiorysu – jęknąłem.

- Trzy lata cię mrozili? – zdziwił się – brr musiało ci być bardzo zimno.

- Nie chrzań,  tylko mów – warknąłem.

- No to – zawahał się – Twoja żona siedzi w kiciu za morderstwo , a twój syn
jest w domu dziecka .

- Dopuściłeś, żeby zamknęli mojego syna w takim miejscu? – ryknąłem i
ruszyłem w jego kierunku z zaciśniętymi pięściami. Przerażony zaczął się
cofać  w popłochu.

- Nie miałem wyjścia! – krzyknął chowając się przede mną w łazience. –
Zagrozili mi, że mnie załatwią jak będę się interesował dzieciakiem.

- Kto ci groził?

- Nie wiem jacyś faceci, wyglądali jak księża , ale zachowywali się jak
najgorsze bandziory. Starałem się po kryjomu małemu pomagać, ale bałem się o
życie. Powiedzieli, że i jego zabiją.

- Wyłaź z kibla – jęknąłem opierając głowę o ścianę – Już mi minęło.

Wolno uchyliły się drzwi i pokazał się w nich Robert. Bał się, widać to było
gołym okiem, Sam widziałem tych bandziorów i nie dziwiłem mu się, że tak
postąpił.

- Dobra, mów gdzie żona i mój syn? – spytałem.

- Syn jest w prywatnym domu dziecka na Mokotowie, a żonę obecnie
przetrzymują na Rakowieckiej.

- Skąd to wszystko wiesz?

Dzwoniła do mnie wczoraj  i prosiła o paczkę żywnościową, oraz wieści od
syna.

- Często dzwoniła do ciebie?

- Nie, dlatego byłem bardzo zdziwiony, ale załatwiłem wszystko jak trzeba,
możesz się spytać.

- Dobra, daj adres tego domu i daj mi tu plan miasta.

- To jest na Madalińskiego w takiej dużej narożnej willi, tam łatwo trafić.
Rakowiecka to wiesz gdzie jest, tam tez łatwo trafić, ale ciężej stamtąd
wyjść.

- Dobra – spojrzałem na niego uważnie – Nie wywiń nam żadnego numeru, nasza
tu obecność to wielka tajemnica i choćby cię przypalali ogniem nie możesz
nikomu pisnąć nawet słowa.

- Jasne – odparł przejęty – Pewnie jesteście głodni , pójdę po żarcie do
sklepu i zaraz wracam.

- To leć , tylko nie zrób głupstwa. – zmierzyłem go groźnym wzrokiem.

- No, coś ty – zmieszał się i szybko wymknął z mieszkania.

- Wierzysz mu? – Dieter uważnie obserwował naszego gospodarza przez okno.

- Sam nie wiem – zawahałem się – Był zaskoczony moim widokiem, tego nie
grał, ale nie wiem co działo się przez te trzy lata. Teraz na pewno mamy
trochę czasu i muszę poszukać jeszcze kogoś, komu by można zaufać.

Rozłożyłem plan miasta na stole w pokoju  starając się znaleźć na nim te dwa
jakże cenne dla mnie punkty i grubym mazakiem postawiłem dwa wielkie
krzyżyki.

- To jest nasz ostatni etap w Polsce – pukając palcem w mapę spojrzałem na
moich przyjaciół – zabieramy ich i spadamy stąd.

- To może być bardzo trudne – John podrapał się w głowę – Oni na nas czekają
i po tylu wpadkach na pewno będą dobrze przygotowani.

- Wiem i dlatego musimy być sprytniejsi od nich, a mamy tą przewagę nad nimi
, że cały czas nie znają naszych planów.

- A mamy już jakiś plan? – Dieter spojrzał na mnie z dużym zdziwieniem.

- No nie, - zmieszałem się – ale jak zwykle cos wymyślimy.

- Ja już nie mam pomysłów – burknął Latynos i poszedł do łazienki wziąć
prysznic.

- Na więzienie nie napadniemy – Dieter szeptał sam do siebie – Musimy
wywabić ją z stamtąd, ale jak?

- Myślę, że oni nam tu pomogą, - podchwyciłem jego myśl – przecież wiedzą,
że nie uderzymy na więzienie i aby nas ująć muszą dać nam przynętę.

- Muszą zatem znaleźć sposób żeby dotrzeć do nas – spojrzał na mnie wymownym
wzrokiem.- Chyba, że nas wcześniej tu znajdą.

- Tak, trzeba zmienić lokum, tu jest niebezpiecznie – przytaknąłem – ale
swoją drogą dziwne, że na nas nie czekali. Ja na ich miejscu czatowałbym w
takich miejscach, jak mieszkanie najlepszego kolegi.

- Cały czas to tak wygląda,  jakby ci co na nas polują nie wiedzieli
wszystkiego, tak jakby ktoś bał się ich dopuścić do wszystkich informacji na
nasz temat. Tak kiedyś było w naszej jednostce. Przyleciały nowe samoloty z
super tajnym uzbrojeniem i my latając nimi nie mieliśmy dostępu do żadnych
danych , ani też instrukcji obsługi. Tajemnica tajemnic czyli obłęd tajemnic
w armii. Tym wszystkim musi zarządzać wojsko,  tylko tam można dojść do
takich absurdów i w tym jest nasza szansa.







- Zaraz, zaraz, gdzie ja miałem tą kartkę? – mały trzęsący się człowieczek
stanął tuż za kioskiem z prasą i szperał w portfelu.

- Jest – jęknął z ulgą – Mam ten numer.

Chwycił nerwowo telefon komórkowy i wklepał numerki.

- Halo – wyszeptał po usłyszeniu czyjegoś głosu po drugiej stronie – Tu
Robert Smołek, mam gości, ale nie mówiliście, że to miał być Andrzej. Błagam
nie róbcie mu krzywdy,  on jest w porządku.

Chwilę wysłuchiwał instrukcji i przytakiwał z lękiem swojemu rozmówcy.

- Tak, tak, będę informował o wszystkim – odpowiedział przestraszonym głosem
i szybko schował aparat do kieszeni. Nerwowo rozejrzał się wokoło, ale nie
widząc niczego podejrzanego trochę uspokojony ruszył w kierunku sklepu.
Zrobienie zakupów nie zajęło mu nawet piętnastu minut i obładowany siatkami
wrócił do bloku.







- No mamy żarcie – wykrzyknął John na widok nowoprzybyłego.

- A i owszem, kupiłem tyle, że możecie jeść do syta – zaniósł siatki do
kuchni i zaczął je rozpakowywać.

- Cos zmieniony na twarzy ten twój kolega – burknął Dieter przyglądając się
uważnie gospodarzowi.

- Też to zauważyłem – szepnąłem do niego.

- Robert – podszedłem do kolegi – Muszę wykonać telefon do kogoś znajomego i
chciałbym by nikt tego nie słyszał, pożycz mi komórki.

- No jasne – odruchowo sięgnął do kieszeni, ale jego ręka zastygła w połowie
drogi – Oj zapomniałem, że mi się zepsuł – wydukał , a jego twarz nabrała
podejrzanych kolorów.

- Szkoda ! – odparłem i rzuciłem porozumiewawcze spojrzenie lotnikowi,
zostaliśmy zdradzeni. Nie dając nic po sobie poznać zjedliśmy śniadanie i
pod pozorem odbycia spaceru wymknęliśmy się na miasto. Był to chyba ostatni
moment , bo znikając w wejściu do metra zauważyłem nadjeżdżające ciemne
furgonetki tak bardzo przypominające tę, którą zostałem uprowadzony trzy
lata temu.

Przenieśliśmy się na Mokotów na ulicę Etiudy Rewolucyjnej do starego
postkomunistycznego bloku, do kolegi , który w żaden sposób nie mógł być w
jakikolwiek sposób łączony z moja osobą. Franek Ogórnik,  bo tak się nazywał
chodził ze mną do szkoły podstawowej i od tej pory nie widzieliśmy się przez
wiele lat, ale  na pół roku przed moim porwaniem pomogłem mu wyrwać się z
opresji, kiedy na ulicy napadła na niego grupa chuliganów z kijami
bejsbolowymi i nożami. Był murzynem i kolor jego skóry drażnił co niektórych
w tym jakże katolickim kraju. Po tej hecy spotkaliśmy się kilka razy na
piwie i może podtrzymalibyśmy naszą znajomość, ale stało się to, co się
stało. To była ostatnia deska ratunku dla naszej gromadki, nie miałem już
więcej nie rzucających się w oczy kontaktów.

 Nie  powiem, że nie zbaraniał widząc moją twarz w judaszu, no niemniej był
pierwszą osobą , która nie zemdlała.

- Do k…y nędzy z piekła wróciłeś? – to były słowa powitania.

- Do piekła wróciłem! – odszczekałem mu się na wejściu.

- Wchodźcie, proszę – odsunął się na bok robiąc nam przejście do środka.

- Rozgośćcie się –  krzyczał za nami zamykając drzwi – Dobrze , że żona z
dzieciakami pojechała na wakacje, bo byłoby ciasno.

Urządzone trochę w stylu orientalnym mieszkanie mogło się podobać. Widać
było tu rękę dekoratora wnętrz, ale o ile dobrze pamiętałem to tym zajęciem
parała się małżonka Franka.

- Siadajcie, a ja wstawię wodę  - Gospodarz udał się do kuchni , a ja szybko
podążyłem za nim zamykając drzwi za sobą.

- Musisz nam pomóc, mamy duże problemy – spojrzałem na niego błagalnym
wzrokiem.

- Domyślam się, - westchnął mierząc mnie badawczym wzrokiem – skoro
zmartwychwstałeś to przypuszczam, że jest to komuś nie na rękę , a to, że
dotarłeś do mnie mówi mi, że twoje akcje stoją dużo niżej niż najgorszej
spółki na giełdzie.

- Tak, dużo gorzej – przytaknąłem – Sięgnęły dna.

-  Co pijesz? – spytał trzymając jakąś puszkę w dłoni – Herbata,  czy kawa?

- Kawa – uśmiechnąłem się do starego kumpla, podobał mi się jego spokój.

- Pomogę wam.- odparł po chwili – Gdyby nie ty to zdechłbym wtedy na tej
ulicy, nikt nie ruszył mi na pomoc, ale mam rodzinę i musimy to zrobić po
mojemu.

- To znaczy?

- Opiekuję się mieszkaniem kolegi, który wyjechał do Stanów i tam was
umieszczę. Nie chcę żeby ktoś w ogóle mnie z wami łączył. Będziemy spotykać
się tylko w nocy i to w wielkiej konspiracji. Ja załatwię wam wszystko co
potrzebujecie do życia,  jak i do ucieczki i daję słowo, że stanę na głowie
byście zwiali.

- Jest jeden kłopot – wydusiłem.

- Jaki kłopot? – spojrzał badawczo na mnie – Co jeszcze ukrywasz?

- Muszę odbić żonę i syna – wyszeptałem z determinacją.

- Facet, przecież ona jest w pierdlu, jak chcesz tego dokonać?

- Nie wiem jeszcze, ale cos musimy wymyślić, jest obecnie na Rakowieckiej.

- Dobra, napijcie się, a później was przeniosę. Jak tam się zadekujecie to
wtedy pomyślimy o reszcie, chociaż atak na więzienie stanowczo odradzam,
chyba że macie z dwa czołgi i pułk wojska.









Kilka czarnych nieoznakowanych mikrobusów z piskiem opon zatrzymało się
przed blokiem na Małcużyńskiego 29 i wyskoczyło z nich około dwudziestu na
czarno ubranych mężczyzn w długich płaszczach pod którymi, co nie trudno
było odgadnąć ukryto broń maszynową.

- Jezu Chryste, co to , najazd mormonów? – szepnął z przestrachem  na ich
widok sam do siebie osiedlowy kloszard obalając „Zemstę elektryka” w
przyblokowych krzakach.

Sześciu ludzi obstawiło budynek, a reszta wbiegła na klatkę. Najpierw
słyszano odgłos ciężkich wojskowych butów na schodach, a później łoskot
wyważanych drzwi do mieszkania na drugim piętrze.

Lokum Smołka zapełniło się intruzami, a gospodarz został  przyciśnięty do
ziemi przez jednego z osiłków i z przerażeniem obserwował bezpardonowe
przeszukiwanie szaf  i pomieszczeń.

W pewnym momencie tajniacy rozsunęli się robiąc przejście dla starszego
afro-amerykanina już na pierwszy rzut oka… przywódcy całej grupy.

- Postawcie go na nogi – rozkazał podkomendnym i natychmiast gospodarz
frunął w górę. Stał teraz trzęsąc się ze strachu i z przerażeniem
spoglądając na uzbrojonych napastników.

- Gdzie oni są? – ryknął Henderson.

- Poszli na spacer – wyszeptał .

- Na spacer? – pułkownik zbliżył zmarszczoną ze złości twarz do Roberta –
Chrzanisz gnoju i jak połamiemy ci paluchy to wyśpiewasz wszystko/

- Przecież dzwoniłem do was, nie mogłem im zabronić wyjścia – bronił się.

- Gdzie mogli pójść? – oficer zaczynał już wychodzić z siebie – Jak nie
podasz jakiś adresów to zarżniemy cię jak prosiaka, obiecuję.

- Naprawdę nie wiem – wybełkotał, a szloch utrudniał mu mówienie.

- Szefie – jeden z goryli schylił się do ucha dowódcy – Musimy się zmywać,
ktoś zawiadomił policję i będą tu zaraz. Możemy mieć kłopoty, nie jesteśmy
tu legalnie.

- Chrzanię ich policję, zabrać tę wszę  do samochodu i zmywamy się. –
odwrócił się na pięcie i wyszedł z mieszkania. Nie minęło dziesięć minut
kiedy po całej ekipie nie było żadnego śladu, a  czarne pojazdy zniknęły w
jednej z osiedlowych uliczek. Po następnych pięciu minutach nadjechały z
rykiem syren trzy radiowozy , ale to już było dużo za późno. Policja
zabezpieczyła zrujnowane mieszkanie, spisała protokół i nakazała
poszukiwanie właściciela.

Owszem znalazł się, wyrzuciła go Wisła  dwa dni później niedaleko Modlina.

 

 

 

 

   Polki w świecie- Martyna Wojciechowska
 

Współpraca Polishwinnipeg.com z  czasopismem
Polki w Świecie”.

Kwartalnik „Polki w Świecie” ma na celu promocję Polek działających na świecie, Polek mieszkających z dala od ojczyzny. Magazyn ten kreuje nowy wizerunek Polki-emigrantki, wyzwolonej z dotychczasowych stereotypów. Kwartalnik „POLKI w świecie” ma także za zadanie uświadomić Polakom mieszkającym nad Wisłą rangę osiągnięć, jakimi dzisiaj legitymują się Polki żyjące i działające poza Polską. Czasopismo w formie drukowanej jest dostępne w całej Polsce i USA. Redaktor naczelna magazynu Anna Barauskas-Makowska zainteresowała się naszym Polonijnym Biuletynem Informacyjnym w Winnipegu, odnalazła kontakt z naszą redakcją proponując współpracę.

Nasza współpraca polega na publikowaniu wywiadów z kwartalnika „Polki w Świecie w polishwinnipeg.com  a wywiady z kobietami, które ukazały się w naszym biuletynie zostaną opublikowane w kwartalniku ”Polki w Świecie”.
 


Martyna Wojciechowska

Opowiada o krańcach świata.


Wciąż jest na topie. Jej program telewizyjny
odniósł sukces. Zdobyła szczyt Carstensz
- czyli ostatni cel w projekcie Korona
Ziemi. Martyna Wojciechowska zapytana
o to, kim jest, odpowiada bez wahania-
„dziennikarką!”

 

Kiedy jadę na wyprawę, od razu zastanawiam się, jak to pokazać innym. Fotografuję, piszę artykuły, robię filmy... mówi w wywiadzie dla „Pani”. I właśnie z pasji do snucia opowieści, przykazywania innym tego, co sam widzi, chęci pokazania ludziom innych kultur i sposobów życia zrodził się pomysł na program „Kobieta na krańcu świata”. Ideą programu było dotarcie do kobiet, żyjących w kulturach odmiennych od naszej, posługujących się zupełnie innym systemem wartości. Kobiet, których styl życia zadziwia przeciętnego europejczyka. Tytuł był przewrotny - bo to Ona, podróżniczka, która na krańcu świata była nieraz, przedstawia nam inne żyjące „na krańcu” kobiety. Program okazał się sukcesem. Średnia oglądalność na poziomie 1,5 mln widzów i 3,4 mln złotych zarobione dla TVN. Martyna podkreśla, że to spotkanie z inną kulturą i próba przekazania jej polskiemu widzowi nie były łatwe. Czasem trudno zachować pozycję obserwatora, jak w przypadku zapaśniczki Carmen Rojas, która na oczach Wojciechowskiej została brutalnie pobita w ringu przez przeciwnika - mężczyznę. Całym sobą chce się wtedy zaingerować, spróbować przerwać walkę. Czasem trudno ukryć zdziwienie, że kobiety żyją tak, jak żyją i łatwo godzą się na swój los. To jest takie myślenie pani z Europy. Pamiętaj, że my, ludzie Zachodu, stanowimy 16 procent z sześciu miliardów ludzi na świecie. A uważamy, że nasze zasady moralne, kodeks postępowania, religia są najlepsze, że powinny obowiązywać wszędzie. Tymczasem nie jesteśmy pępkiem świata! - powie już po nagraniach w wywiadzie dla Twojego Stylu. Zdziwienie przy „spotkaniu z Innym” (jak mawiał Ryszard Kapuściński) jest rzeczą jak najbardziej naturalną. Ważne, by nie traktować Innego paternalistycznie, by nie pokazywać, że uważam swój świat za lepszy. Na ile udało się to Martynie? Kiedy ogląda się ten program drugi, trzeci raz, daje się zauważyć takie nadmierne zdziwienie, na zasadzie „Jak wy tak możecie? Przecież te warunki higieniczne można poprawić, te długie spodnie zmienić na krótkie i tak dalej”- mówi profesor Waldemar Kuligowski, antropolog kultury z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Na szczęście nie jest to zbyt nachalne, pamiętajmy też, że TVN jest stacją komercyjną, nie jest to program misyjny! - kontynuuje profesor. Widz programu dość łatwo mógł zauważyć, że Martyna zżywała się z niektórymi z bohaterek, o innych mówiła też z wielkim podziwem. Na pewno było to widoczne w odcinku o zapaśniczce Carmen, czy o kobietach pracujących przy rozbrajaniu min w Kambodży. Program był ciepły, pokazywał świat w pastelowych barwach. Taki był na pewno zamysł producentów. Nie przez przypadek transmitowano go w porze obiadowej - ocenia Kuligowski i dodaje: Tak jak w przypadku programu Cejrowskiego można mówić o reportażu awanturniczym, tak tutaj mieliśmy do czynienia z reportażem familijnym. To określenie wydaje się znakomicie oddawać klimat programu, który idealnie wkomponował się w klimat weekendowego popołudnia. Jednak czytając czy słuchając Wojciechowskiej trudno odmówić jej swoistego poczucia misji. Jako autorka „Kobiety na krańcu świata”, czy naczelna „National Geographic” chce pokazać jak najwięcej ze świata, który poznała. Odbiorcami programu były głównie kobiety, widzowie między 22, a 55 rokiem życia i mieszkańcy większych miast. Starając się przyciągnąć jak najszerszą widownię, Martyna uciekała się do różnych metod. To program dla ludzi ciekawych świata oraz mężczyzn, bo przecież lubią patrzeć na piękne

Kuligowski. Stereotypach zgodnie, z którymi „dzicy” chcą być tacy, jak my, to my jesteśmy dla nich wzorcem. Cejrowski jest wśród nich bogiem, Martyna jest najładniejsza. Żyją na peryferiach, chcą naśladować nasze życie, ale jeszcze nie umieją. Wniosek jest prosty. Wojciechowska, czy Cejrowski mogą nas czymś zainteresować jednak, jeśli faktycznie chcemy poznać Innego, musimy zrobić to sami. Wtedy też przekonamy się, jak trudno potem opowiedzieć to, co się widziało, jak trudno przekazać informację nie zanudzając. I zrobić to tak, by odbiorca zrozumiał, o co nam chodzi. Jest to trudne, zwłaszcza, gdy jest się ograniczonym przez pewne formuły i konwencje. Dr Dorota Piontek, medioznawca z UAM w Poznaniu, tłumaczy skąd bierze się faktyczne utwierdzanie stereotypów w tego typu programach: Wielkie stacje telewizyjne nie mogą sobie pozwolić na wywołanie dysonansu poznawczego u widza, ponieważ to zniechęca go do dalszego oglądania programu. Więc, jeśli materiał kierowany jest do szerokiej publiki, to musi być zrobiony tak, by widz oglądał go spokojnie i bez wysiłku.
Nikt jednak nie wątpi, że Martyna nie zejdzie z placu boju i dalej będzie się starała przekazywać nam to, co najciekawsze w świecie. Widzieliśmy już kobiety na krańcu świata. Zobaczyliśmy też łagodniejszą, mniej ekstremalną Martynę, która niedawno została matką. Widzowie na pewno ochoczo przyjmą kolejny jej program. Czego teraz możemy się spodziewać? Może „Kobieta z dzieckiem na krańcu świata”? - podpowiada profesor Kuligowski. Na pewno byłoby to interesujące!

Autor Piotr Oleksy
Współpraca Kamila Całus

 

 

 

 

   Ogłoszenia

 

 


 


 


Translate this page - Note, this is automated translation meant to give you sense about this document.
 
 wrzesień   2010
Ni Po Wt Śr Cz Pi So
    1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 1 2 3
Zapisz się na naszą listę
Email
Imie i nazwisko

 

 

Spis Książek Biblioteki SPK
Polsat Centre
Człowiek Roku 2008

 

 


Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę



 


 

Irena Dudek zaprasza na zakupy do Polsat Centre Moje motto: duży wybór, ceny dostępne dla każdego, miła obsługa. Polsat Centre217 Selkirk Ave Winnipeg, MB R2W 2L5, tel. (204) 582-2884

Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę
 

 

 



189 Leila Ave
WINNIPEG, MB R2V 1L3
PH: (204) 338-9510

 



Kliknij tutaj, aby wejść na stronę gdzie można ściągnąć nagrania HYPERNASHION za darmo!!!
 


 

Royal Canadian Legion
Winnipeg Polish Canadian Branch 246
1335 Main St.
WINNIPEG, MB R2W 3T7
Tel. (204) 589-m5493


 



“Klub 13”
Polish Combatants Association Branch #13
Stowarzyszenie Polskich Kombatantów Koło #13
1364 Main Street, Winnipeg, Manitoba R2W 3T8
Phone/Fax 204-589-7638
E-mail: club13@mts.net
www.PCAclub13.com


Zapisz się…
*Harcerstwo
*Szkoła Taneczna S.P.K. Iskry
*Zespół Taneczny S.P.K. Iskry
*Klub Wędkarski “Big Whiteshell”
*Polonijny Klub Sportowo-Rekreacyjny