4 listopad 2010 | <<< Nr 151 >>>

   W tym numerze

  •  



    Kliknij tutaj, aby wejść na stronę gdzie można pobrać nagrania HYPERNASHION za darmo!!!
     



    Chcesz być naszym korespondentem, autorem napisz do nas
    Chciałbyś/aś umieścić bezpłatne prywatne ogłoszenie kliknij tutaj
    Poleć nam ciekawą stronę
    Chcesz złożyć komuś życzenia
    Masz ciekawe zdjęcie - prześlij do nas
Do Redakcji
Wydarzenia warte odnotowania
Wiadomości z Polski
Tworzenie się nowego porządku świata cz 3
Bankructwo Polski
Od 1 kwietnia 2011 prawie wszystkie zioła staną się nielegalne w UE
Humor
Petycja w związku z określeniem
"polski obóz koncentracyjny”
.
Auschwitz a "Polish concentration camp."
Ciekawostki
Upadek światowego systemu monetarnego cz 25
Manitoba - Listopad w fotografii
"Medusa"- książka Jacka Ostrowskiego
Polki w świecie- Daria Paprocka
Kalendarz Wydarzeń
Polsat Centre
Kącik Nieruchomości  
 

 

 


  Do Redakcji

Szanowny Panie Bogdnie w załączniku przesyłam PDF File Wiadomosci Polonijne, listopad.
Z góry dziękuję za publikowanie naszego miesięcznika w Pańskim Biuletynie.
 
Pozdrawiam
Tadeusz Michalak
 

Kongres Polonii Kanadyjskiej
 

Okręg Manitoba

Winnipeg, Manitoba – 19 października 2010 r.

Kongres Polonii Kanadyjskiej Okręg Manitoba zaprasza na uroczystość obchodów 92-ej rocznicy Narodowego Święta Niepodległości.

Coroczne obchody Narodowego Święta Niepodległości z inicjatywy Kongresu Polonii Kanadyjskiej, Okręg Manitoba, odbędą się w niedzielę, 14 listopada 2010 r. w Winnipegu.

Program uroczystości:

Ø 11.00 - msza święta w kościele św. Andrzeja Boboli przy 541 Marion Street z udziałem pocztów sztandarowych.

Ø 14.00 – uroczystość w siedzibie Polskiego Towarzystwa Bratniej Wzajemnej Pomocy ś. Jana Kantego przy 770 Mountain Avenue (skrzyżowanie ulic Mountain i Arlington). Referat okolicznościowy wygłosi Adam von Lau, a także z udziałem uczniów Sobotniej Szkoły Języka Polskiego oraz studenci Uniwersytetu Manitoba.

Serdecznie zapraszamy!

###

Canadian Polish Congress

Manitoba Branch

Winnipeg, Manitoba – October 19, 2010

The Canadian Polish Congress, Manitoba Branch, is extending an invitation to observe 92nd anniversary of Poland’s national holiday, Independence Day.

The annual Independence Day celebration, presented by the Canadian Polish Congress, Manitoba Branch, will take place on Sunday, November 14, 2010, in Winnipeg.

Commemoration programme:

Ø 11:00 a.m. - Mass at St. Andrew Bobola Parish, 541 Marion Street, with Colour Parties in attendance.

Ø 2:00 p.m. - Assembly at the Polish Fraternal Aid Society of St. John Cantius, 770 Mountain Avenue (at Arlington). Keynote address by Adam von Lau, with performances by students of the Saturday Polish Language School and University of Manitoba.

All are welcome!

 

Contact Info:

Canadian Polish Congress, Manitoba Branch

768 Mountain Avenue, Winnipeg, Manitoba, R2W 1L7

e-mail: kongres@shaw.ca • phone: 204-589-7878

 

 


Ciekawa strona wybitnego pisarza Stanisława Srokowskiego:
Polecamy
 
Z pozdrowieniami
Ania Kuśniarek
 
 

Na wstępie mojego listu chcę gorąco pozdrowić i podziękować za reakcje na mój list apel zawsze jest mi bardzo miło gdy ktoś do mnie napisze choć parę słów bo to oznacza że w pewnym sensie rozumie moje działania i niejako identyfikuje się z treścią mojego listu co mnie bardzo cieszy i za co z całego serca dziękuję...
 
Kiedy wysyłam swoje listy to tak naprawdę nie wiem do kogo on trafi czy do firm, czy osób prywatnych, czy do instytucji, wiem, że po drugiej stornie będą go czytać osoby do, których zwracam się też prywatnie, bo przecież każdy z Nas może przyjść z pomocą drugiemu.
 
Doskonale rozumiem fakt, że nie każda firma czy instytucja, lub osoba prywatna może przyjść mi z pomocą i wesprzeć moje dzialana, nie mniej jednak nie tracę nadziei i wiary w ludzi.
To co Pan dla mnie zrobił - bardzo wiele dla mnie znaczy. Docierając do szerokiego grona dzięki takim portalom i stronom zwiększa się dla nas szansa na to, że znajdą się osby chcące i mogące wesprzeć nasz projekt.
 
Pozwoliłem sobie dodać adres do mojej książki mam nadzieję, że będziemy w kontakcie.
Pozdrawiam
Piotr Dolny
--------------------------------------------------------------------------------
Zajrzyj na www.piotrdolny.pl
Ty też możesz pomóc..

 
Szanowni Państwo,
 
przesyłam krótka informację o waznych dla Polaków ksiązkach kresowych. Byłabym zobowiazna za publikację wysłanego materiału.
 
Z pozdrowieniami
Ania Kuśniarek


„ZDRADA” SROKOWSKIEGO

Ukazał się drugi tom fascynującej sagi kresowej STANISŁAWA SROKOWSKIEGO pt. „Zdrada”.

O pierwszym tomie, „ Ukraińskim kochanku”, pisali:

„Piękny i wstrząsający epos..." – Krzysztof Masłoń, „Rzeczpospolita”; „Polecam wszystkim doskonałą powieść Stanisława Srokowskiego, świetnie oddaje klimat Kresów Południowo-Wschodnich"(...) - ks. T. Isakowicz - Zaleski; „Nie powinno jej zabraknąć w żadnej bibliotece publicznej. Nie pozwólmy znowu doprowadzić do sytuacji, w której wychowały się trzy pokolenia bez pamięci." - Czesław Starosta, "Gość Niedzielny"; „Piękna w swym tragizmie opowieść o końcu świata Kresów" - Magdalena Ślusarska, historyk kultury, UKSW, "Rzeczpospolita"; „Tom chwalę, bo wysoko cenię."- Włodzimierz Odojewski.
Tom pierwszy jest jeszcze do zdobycia w księgarniach, można też zamówić przez Internet.
„Zdrada” znakomicie kontynuuje główne wątki „Ukraińskiego kochanka”. Roztacza bogatą panoramę Kresów z ich wielką kulturą i okrutnymi dramatami. Srokowski sięga do głębokich warstw historii, by unaocznić sens pamięci. W powieści jak w zwierciadle odbijają się polskie losy, kompleksy narodowe, dni chwały, przekleństwa i mity. Piękny i tragiczny wątek miłosny młodej Polki i ukraińskiego chłopca wpisuje się w krąg najciekawszych obrazów literatury europejskiej.
Książka dla młodzieży i dorosłych.
To powieść, dzięki której lepiej zrozumiemy Polskę i siebie samych. Opowiada o czasie, o którym wielu chciałoby zapomnieć. Powiadomcie o książce innych. Nie pozwólmy, by pamięć o polskich Kresach zginęła.


Powiedzieli już o niej:

„Najważniejszym celem tej powieści jest prawda i pamięć. Dlatego książkę nie tylko powinno się przeczytać, ale wręcz trzeba. Koniecznie.", Jerzy A. Świdziński, krytyk literacki; „Napisał Srokowski wspaniałą i bardzo odważną książkę. Jestem zachwycony.” ; Witold Listowski, prezes Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich w Kędzierzynie-Koźlu); „Zdrada" wywarła na mnie ogromne wrażenie. Jest to książka wyjątkowa, niesamowita.”; Sulimir Stanisław Żuk, autor książek kresowych.; „Zdrady” nie należy traktować jedynie w kategoriach literackich… Nie jest to książka antyukraińska… piekło rozpętane przez ukraińskich nacjonalistów spod znaku OUN/UPA ma bratobójczy charakter… - Marcin Hałaś, Gazeta Polska „Znakomita książka!” – Włodzimierz Odojewski.
Pisarz zapowiada tom trzeci trylogii. Warto mieć całość!
Znawcy przedmiotu nazywają Srokowskiego HOMEREM KRESÓW.
Strona internetowa pisarza: www.srokowski.art.pl
Pomagamy w organizacji spotkań z autorem. Pisarz świetnie opowiada o Kresach i dawnej Polsce.
Powieść można zamawiać:
• poprzez e-mail: piotr@arcana.pl
• u wydawcy: Wydawnictwo ARCANA, Kraków, Tel. 0-12 429-56 29
• w księgarniach tradycyjnych
• w księgarniach internetowych, klikając np. w Googlach imię i nazwisko autora oraz tytuł książki.

• w hurtowniach książek


Serdecznie pozdrawiam
Anna E. Kuśniarek


 

 

 

 


   Wydarzenia warte odonotwania

 



Zachęta - Wieczór poetycki

 



Ogniwo Museum’s 25th Anniversary Celebrations

 

Polskie Towarzystwo Muzealne Ogniwo

Zaprasza na wyklad profesor Miroslawy Hanusiewicz-Lavallee

 

 

 

 

 

Obrazy Ameryki w Dawnej Literaturze Polskiej

Poczatkowa na wpol mityczna wiedza Polakow o Ameryce byla na przestrzeni dziejow konfrontowana z obrazami literackimi stworzonymi przez pisarzy podroznikow oraz emigantow.  Professor Hanusiewicz-Lavallee zaprezentuje historyczna zmiennosc obrazu Ameryki oraz fundamenty ksztaltowania sie mitu Ameryki jako ojczyzny wolnosci.

Profesor  Miroslawa Hanusiewicz-Lavallee jest wykladowca Literatury Staropolskiej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.

Po wykladzie w jezyku angielskim dyskusja przy kawie

 

Wiecej informacji tel. 586-5070 lub e-mail info@polishmuseum.com

 

As part of the Ogniwo Museum’s 25th Anniversary Celebrations, Dr. Miroslawa Hanusiewicz-Lavallee will present on the formation and evolution of images of America and the New World in Polish literature.  From early mythical ideas that sprang from the first news of a new continent to early 18th century writers presenting the first literary images of this far away land, America has held an important place in the Polish consciousness.  The image of an American utopia would be further shaped by writers who actually visited the new world and through immigrants landing on these distant shores.  These views will be explored in the context of different periods of Polish history and why they would go undisputed in the face of a very different reality.

 

Dr. Miroslawa Hanusiewicz-Lavallee earned her PhD at the Catholic University of Lublin.  She has taught in Poland, Italy, and Canada.  She is the author of an extensive number of publications and books, and has received numerous awards and recognition of her work, including a state title of professor in humanities, conferred by the President of the Republic of Poland.

 

This presentation will take place at the Ogniwo Museum on:

 Friday, November 5 at 7:00 PM

 There will be a silver collection at the door.

 For further information, please call 586-5070 or e-mail info@polishmuseum.com

 

 

 

 

 

   Wiadomości z Polski
Przygotwane przez Tadeusza Michalaka

 



Premier

Dzielnie walczył w Brukseli o polski (i nie tylko) punkt widzenia w sprawie liczenia długu publicznego - idzie o pieniądze trafiające do OFE, żeby ich nie uważać za dług. Uzyskał tyle, że przywódcy państw UE obiecali się zastanowić do grudnia. Premier zagroził zdaje się zablokowaniem innych uzgodnień, na których z kolei zależy przeciwnikom tej koncepcji.

 

Hazardowa komisja śledcza

Przedstawiła w Sejmie swój raport końcowy. Wniosek: nie było nielegalnego lobbingu, były naganne moralnie działania posłów. Do raportu niemal wszyscy członkowie złożyli zdania odrębne, przewodniczący komisji streszczał to w Sejmie 3 godziny. Częściowo obrady utajniono, bo zdania odrębne posłów PiS zawierały protokóły utajnionych przesłuchań.

Podczas debaty posłowie PO dowodzili, że przy poprzednich nowelizacjach tej samej ustawy dochodziło do gorszych nadużyć.

Sejm powołał

Nadzwyczajną komisje do przygotowania projektu zmian konstytucji. Weszło do niej 19 posłów. Ze względu na czas trwania procedury wypracowywania i glosowania takich zmian, jest mało prawdopodobne by jeszcze w tej kadencji Sejmu udało się coś zmienić.

 

Była też debata

O zapłodnieniu in vitro. Najbardziej skrajny projekt, zakazujący całkowicie pod karą 5 lat więzienia, został odrzucony, pozostałe przekazano do komisji.

 

W Łodzi

Odbył się pogrzeb Marka Rosiaka, zastrzelonego asystenta eurodeputowanego PiS. Był prezydent, była delegacja Sejmu i osobna delegacja PiS.

 

Wicepremierzy Polski i Rosji

Podpisali te nieszczęsną umowę gazową, co jej sprawa się tyle ciągnęła. Umowa obowiązywać ma do 2022 roku, czyli dużo krócej niż przewidywał poprzedni, zablokowany przez Bruksele projekt. Osobno podpisano umowę operatorską pomiędzy firmami, na eksploatacje gazociągu jamajskiego.

Polska odmówiła pokazania umowy Komisji Europejskiej przed jej podpisaniem, zasłaniając się tajemnica handlowa. KE zapowiedziała w związku z tym, że jeżeli znajdzie w niej coś niezgodnego z unijnymi przepisami, to natychmiast rozpocznie postępowanie przeciwko Polsce, nie czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia.

Ponad 300 tys. drobnych inwestorów

Zapisało się na akcje warszawskiej giełdy. Będzie duża redukcja. Maksymalnie można było się zapisać na 100 akcji po 43 zł.



 

 

Tragedie, które wstrząsnęły Polską i światem

Rok 2010, choć jeszcze się nie skończył, obfitował w szereg tragicznych wydarzeń, których chcielibyśmy uniknąć. Ich ofiary na zawsze pozostaną w naszej pamięci. Jedna z największych katastrof drogowych w Polsce - zginęło 18 osób. Dnia 12 października w Nowym Mieście nad Pilicą doszło do tragicznego wypadku. Zginęło 18 osób, jadących busem, w wyniku czołowego zderzenia busa z ciężarówką. Nie wszyscy pasażerowie byli przypięci pasami. Większość siedziała na prowizorycznych siedziskach, skrzynkach i deskach.

 

Tragiczny bilans świątecznego weekendu

W 407 wypadkach zginęło 39 osób, a 532 zostały ranne - to bilans wydłużonego, świątecznego weekendu na polskich drogach. Policjanci zatrzymali aż 1880 pijanych kierowców.

 
- Najbezpieczniej było w dzień Wszystkich Świętych. Doszło do 69 wypadków, w których zginęły cztery osoby a 92 zostały ranne - oceniła w poniedziałek Grażyna Puchalska z wydziału prasowego Komendy Głównej Policji. Jak dodała, dzięki temu, że 1 listopada poprzedzony był dniami wolnymi od pracy, wyjazdy do rodzin i powroty "rozłożyły się w czasie". - Ruch był mniejszy niż spodziewaliśmy się - dodała.
Policjanci zaznaczają jednak, że bardzo niepokojąca jest liczba nietrzeźwych kierowców. - To dobrze, że tylu z nich udało się zatrzymać. Źle, że mimo licznych apeli, zagrożenia karą, (jeśli kierowca ma powyżej 0,5 promila alkoholu we krwi, grozi mu do dwóch lat więzienia) nadal są osoby, które decydują się wsiadać za kierownicę pod wpływem alkoholu, ryzykując nie tylko swoje zdrowie i życie, ale przede wszystkim życie swoich bliskich i innych użytkowników dróg - dodała Puchalska.

Najwięcej pijanych kierowców zatrzymali w niedzielę - 565.

 


Parlament Europejski zajmie się śledztwem ws. Smoleńska

 

W pierwszej połowie grudnia, w Parlamencie Europejskim w Brukseli, odbędzie się tzw. public hearing, czyli wysłuchanie publiczne, poświęcone rosyjskiemu śledztwu w sprawie katastrofy polskiego Tu-154M w Smoleńsku, informuje "Nasz Dziennik".
Inicjatorami akcji są posłowie PiS działający w PE pod szyldem Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Polscy eurodeputowani zamierzają poruszyć problem zaniedbań w rosyjskim śledztwie, systematycznie ujawnianych od niemal siedmiu miesięcy, pisze gazeta.
Public hearing to skuteczna formuła politycznej presji, nagłośnienia problemu, która pozwala także obywatelom na bezpośrednie uczestnictwo w stanowieniu prawa. - Uznaliśmy, że ta sprawa jest godna właśnie tej - rzadko używanej - instytucji. Myślę też, że to jest bardzo ważny element ofensywy informacyjnej, jaką PiS ma zamiar przeprowadzić na forum międzynarodowym - powiedział "ND" eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki.


 

 

 

 

   Tworzenie się nowego porządku świata cz 3.            Index

Następny artykuł z serii nowego porządku świata podważa teorię ewolucji zaproponowaną przez Darwina. Pokazuje że świat i życie nie mogły być dziełem przypadku.


Czym jest teoria inteligentnego projektu?

Mieczysław Pajewski

Teoria inteligentnego projektu a ewolucjonizm i kreacjonizm

 

Fractal Celtic Node PlanetCzy Wszechświat został inteligentnie zaprojektowany? A może jest wytworem przypadku, który tylko daje pozór projektu? Odkrycia naukowe ostatnich kilkudziesięciu lat, zamiast zakończyć tę debatę, tylko ją spotęgowały. Oto kilka kluczowych pytań, stawianych w tej debacie:

  • Czy nauka może w ogóle rozważać taką możliwość, że Wszechświat został zaprojektowany przez jakiś inteligentny czynnik? Może idea projektu z natury rzeczy leży poza zakresem tego, czym nauka się zajmuje?
  • Czy istnieje jakieś Świadectwo empiryczne, że Wszechświat został zaprojektowany przez inteligentnego Stwórcę (świadectwo, niekoniecznie dowód)?
  • Czy można udowodnić, że Wszechświat został zaprojektowany przez inteligentnego Stwórcę?
     
  • Czy posiadamy jakieś argumenty, że projektant Wszechświata jest istotą taką, jak Bóg opisany w Biblii?


Teoria inteligentnego projektu (ID) głosi, że istnieje spore świadectwo sugerujące, że życie na Ziemi nie mogło powstać przypadkowo, czyli za sprawą samego przypadku. Musiało być ono inteligentnie zaprojektowane. Z drugiej strony aktualne teorie ewolucji głoszą, że Wszechświat nie został zaprojektowany, ale że jest raczej wytworem niekierowanego przypadku. Właśnie z tego powodu teoria ID niezgodna jest z teorią niekierowanej przypadkowej ewolucji. Zwolennicy ID argumentują, że aby życie powstało przypadkowo, cegiełki życia . komórki . muszą być względnie proste.

Jednak rozwój mikroskopii elektronowej i wyniki badań biochemicznych, prowadzonych od lat 1930-tych, wykazują, że wspomniane cegiełki życia są w rzeczywistości niezwykle skomplikowane. [1] Świadczy to, że tak wysoka złożoność nie mogła i nie rozwinęła się przypadkowo. Do jej zorganizowania musiał przyczynić się Inteligentny Projektant. Teoria ID nie głosi jednak, że Inteligentny Projektant musi być Bogiem w rozumieniu tradycji żydowskiej, chrześcijańskiej czy muzułmańskiej. Identyfikacja Projektanta jako Boga jest bowiem zbyt trudnym zadaniem. Zwolennicy ID uważają, że metodami naukowymi można jedynie wykazać  fakt projektu, a nie to, kim był Projektant. Ale zwolennicy ewolucjonizmu argumentują, że świadectwo projektu jest jedynie pozorne, nie rzeczywiste. Organizmy żywe tylko sprawiają wrażenie, że zostały zaprojektowane, ale rzeczywistym projektantem był dobór naturalny. Idea ta została spopularyzowana przez Richarda Dawkinsa w zwrocie "ślepy zegarmistrz" dobór naturalny jest ślepy, bo niczego nie planuje i nic nie myśli, a jednak wskutek jego działania powstają niezwykle złożone twory, wyglądające jak zaprojektowane.

Teoria inteligentnego projektu obejmuje wiele dziedzin rzeczywistości. Istnieją argumenty, dotyczące struktury Wszechświata. Rozważają je fizycy, astrofizycy, astronomowie i kosmologowie. Ale najwięcej kontrowersji wzbudzają argumenty pochodzące z dziedziny biologii. Dla niezorientowanego czytelnika może być zaskoczeniem informacja, że teoria ID nie rywalizuje z teorią ewolucji w sprawie, czy ewolucja miała miejsce, czy organizmy żywe powstały w procesie ewolucyjnym. Zwolennicy ID twierdzą jedynie, że nawet jeśli ewolucja miała miejsce, to ujawnia razem ze wszystkimi procesami życiowymi ślady projektu.

Wprawdzie większość znanych zwolenników teorii inteligentnego projektu odrzuca istnienie ewolucji w makroskali, jednak pogląd taki nie należy do zbioru twierdzeń tej teorii. Inni bowiem zwolennicy ID akceptują fakt ewolucji, rozumiany jako pochodzenie od wspólnego przodka (przykładem jest znany biochemik, Michael Behe). Tyle że ewolucja, jaką mają na myśli, nie jest ewolucją darwinowską.

Dawniej uczeni uznawali trzy rodzaje przyczynowości: przypadek, konieczność i projekt. Darwinowska teoria ewolucji dokonała redukcji w tej dziedzinie. Usunęła z rozważań naukowych pojęcie projektu, pozostawiając tylko przypadek i konieczność . to, co może się zdarzyć, i to, co musi się zdarzyć. W rezultacie biologowie ewolucyjni uważają, że życie tylko wygląda jak zaprojektowane, podczas gdy w rzeczywistości organizacja życia, jaką widzimy, jest tworem przypadkowych mutacji i doboru naturalnego.

Jedno nieporozumienie należy wyjaśnić na samym początku. Teoria ID nie jest tym samym, co biblijny kreacjonizm. Ten ostatni głosi, że biblijne ujęcie stworzenia należy przyjąć jako opis dosłowny, faktyczny, nawet jeśli czasami wygląda na to, że fakty naukowe mu przeczą. Teoria inteligentnego projektu nie opiera się na świętych pismach jakiejkolwiek religii. Jej podstawą są tylko fakty empiryczne. Jest wiarygodna w takim stopniu, w jakim wiarygodne są te fakty.

Przeciwnicy teorii inteligentnego projektu swój sprzeciw wobec niej czerpią z rozmaitych przesłanek. Niektórzy bronią naturalistycznego ewolucjonizmu, zgodnie z którym ewolucja postępuje dzięki przypadkowym zmianom, na które działa dobór naturalny (i działanie doboru ma również statystyczny charakter). Inni przeciwnicy ID to chrześcijańscy ewolucjoniści, którzy wierzą, że Bóg opisany w Biblii stworzył Wszechświat, ale zrobił to posługując się procesami ewolucji. [2] Sprzeciwiają się oni ID, gdyż wynika z niej, że Bóg nie działa przy pomocy ewolucji. Trzecia kategoria przeciwników ID to biblijni kreacjoniści, którzy nie chcą zaakceptować teorii inteligentnego projektu, gdyż nie uwzględnia ona przekazu biblijnego. Pewni myślicieli chcieli uniknąć dyskusji nad teorią inteligentnego projektu, ponieważ wydawało im się, że prowadzi ona albo do uwzględnienia, albo do odrzucenia jakiejś tradycji religijnej. Jednak należy zauważyć, że każdy, zabierający głos w sprawie pochodzenia życia i jego form, mówi wychodząc z jakiej. tradycji religijnej. Bo nawet tradycja dziewiętnastowiecznego i dwudziestowiecznego ateistycznego naturalizmu sama jest stanowiskiem w sprawach religii. Od mówienia o religii nie ma więc ucieczki. A skoro tak, to pytajmy raczej, która religia najbardziej jest dopasowana do odkrywanych przez naukę własności Wszechświata - ateistyczna, wykluczająca w nim istnienie projektu życia, czy ta, która widzi wokół nas dzieła Inteligentnego Projektanta?



Dlaczego teoria inteligentnego projektu stanowi wyzwanie dla teorii ewolucji?

 

Najczęściej mówi się po prostu o teorii ewolucji, jakby istniała tylko jedna. Faktycznie istnieją co najmniej dwie rywalizujące i bardzo odmienne wersje tej teorii. Za jedną z nich opowiadał się Karol Darwin i popierają ją do dziś jego zwolennicy, którzy zdominowali świat naukowy. Rozróżnienie ich obu nie zawsze występuje w publikacjach poświęconych ewolucjonizmowi. Na przykład Michael Denton w 1985 roku wydał książkę Evolution: A Theory in Crisis? (Adler & Adler, Bethesda), w której zawarł bardzo ostrą krytykę ewolucjonizmu, podjętą później przez kreacjonistów. Ale sam Denton jest ewolucjonistą, tyle że niedarwinowskim, i ubolewa teraz, że we wspomnianej książce nie napisał wyraźnie, że krytykuje tylko darwinizm, a nie wszystkie teorie ewolucji.

[3] Darwin i jego zwolennicy argumentowali, że życie i nowe gatunki powstawały w bardzo powolnych procesach - życie powstało w procesie tzw. ewolucji chemicznej lub biochemicznej, a gatunki - w procesie ewolucji biologicznej. Ta ostatnia miała polegać na tym, że przeżywają organizmy tylko najbardziej dopasowane do środowiska. Te, które najlepiej radzą sobie z wyzwaniami życia, pozostawiają więcej potomstwa i jest ono lepiej dostosowane do otoczenia. Wśród zarzutów, jakie się stawia darwinizmowi, znajdują się następujące: " Jeśli dopasowanie (fitness) jest kryterium przeżycia, a przeżycie jest dowodem dopasowania, to kryterium dopasowania ma tautologiczny charakter". Sprowadza się ono do tego, że "przeżywają ci, którzy przeżywają", co niczego konkretnego nie mówi o dopasowaniu.

Jeśli dopasowanie jest realną kategorią, a nie tylko synonimem przeżycia, to musi istnieć jakiś zewnętrzny jego standard. Posiadane świadectwo empiryczne sugeruje, że główne formy życia nie ewoluowały powoli w olbrzymich okresach czasu, jak sądził Darwin. Często pojawiały się one nagle w procesie, który ewolucjonista, Stephen Jay Gould, nazwał "przerywaną równowagą". Na przykład okazało się, że w łupkach w Burgess, w kanadyjskiej prowincji Kolumbia Brytyjska, zachowało się świadectwo większości głównych współczesnych grup zwierzęcych sprzed ponad 500 milionów lat. [4] Jeśli dopasowanie nie jest niezależnym kryterium, a ewolucja jest niekoniecznie powolnym procesem opartym na mutacjach, to jak mamy rozumieć ewolucję? Stephen Jay Gould należał do tych biologów, którzy proponują odmienną od darwinowskiej teorię ewolucji. Uważał on, że nowe gatunki mogą pojawiać się nagle. To nagłe pojawienie się miało być skutkiem przypadkowego przetrwania jakiejś cechy w izolowanej grupie organizmów. Cecha ta okazywała się użyteczna później, ale nie najlepiej dopasowana w danym czasie. Mogła ona nawet być bezużyteczna lub niepożądana, byleby nie była letalna (prowadząca do śmierci).

Tak więc okazuje się, że oryginalna teoria ewolucji, darwinizm, był przedmiotem ostrej dyskusji przez dziesiątki lat, a twierdzenie, jakie czasami słyszymy, jakoby społeczność naukowa nie dyskutowała na temat ewolucji, jest nieprawdziwe. Zwolennicy teorii inteligentnego projektu nie musza podważać faktu ewolucji. Zamiast tego zadają dwa pytania:

1) Czy proste formy życia mogą się pojawić przypadkowo, by prowadzić później do bardziej złożonych form?

Biochemik, Michael Behe, przeniósł to pytanie ze zwierząt i roślin na biochemię, czyli na umożliwiające życie procesy chemiczne w komórkach. Okazuje się, że komórki, z których zbudowane jest nasze ciało, są nadzwyczaj skomplikowane. Przed rozwojem mikroskopii elektronowej uczeni, wśród nich sam Darwin, zakładali, że komórki są prostymi strukturami podobnymi do galaretki, które jakoś mogły powstać z sześciu elementów organicznych. Jednemu z najgorętszych zwolenników Darwina, Thomasowi Huxleyowi, wydawało się nawet, że odkrył organizm tak prosty, że znajdujący się w połowie drogi między życiem i substancją nieożywioną. Na cześć Ernsta Haeckla nazwał go bathybius haeckelii. Później jednak okazało się, że rzekomy organizm jest mieszaniną różnych substancji, częściowo pochodzenia organicznego, ale z całą pewnością mieszanina ta nie jest ożywiona. I w tym leży sedno problemu. Komórki zawierają liczne, jak je Behe nazywa, układy "nieredukowalnie złożone". Rozumie on przez to fakt, że nie istnieje "prosty" organ wewnątrzkomórkowy, który mógłby powstać przypadkiem i później wyewoluować w obserwowany dzisiaj złożony system. Wewnątrzkomórkowe układy nieredukowalnie złożone musiałyby powstać od razu w gotowej postaci, a to jest skrajnie nieprawdopodobne. Uczeni wierzą dzisiaj, że Wszechświat nie istnieje odwiecznie, ale powstał ok. 13 miliardów lat temu. Jest to wiek olbrzymi, ale dużo za mały, by można było twierdzić, iż liczne układy wewnątrzkomórkowe powstały na drodze przypadku.

2) Czy nowe gatunki naprawdę powstają w taki sposób, jak to opisuje teoria ewolucji?

Sprawa nie dotyczy tu doboru naturalnego. Jeśli jakieś zwierzęta giną przed wydaniem potomstwa, a inne żyją i się rozmnażają, to oczywiście jakiś rodzaj doboru naturalnego ma miejsce, nawet jeśli jest to tylko przypadkowy dobór. Kluczowe pytanie brzmi raczej tak: czy przypadek wyjaśnia powstanie złożonej informacji, która umożliwia wyłonienie się gatunku potomnego? Czy przeżycie najlepiej dopasowanego przodka prowadzi do powstania nowego gatunku? Empiryczne poparcie dla tych poglądów jest zaskakująco ubogie.

Przyjrzyjmy się dla ilustracji opowieści o dziobach tzw. zięb Darwina na wyspach Galapagos. Opowiada się, że Darwin odkrył ich zmienność, ale faktycznie Darwin nie był szczególnie nimi zainteresowany i niezgodnie ze swoimi zwyczajami, przyczynił się tylko do zamieszania badań nad nimi, ponieważ jego zapiski były mniej dokładne, niż zrobili to jego koledzy. [5] Otóż w latach 1970-tych przyrodnicy odkryli, że w okresach suszy, jakie trwały nawet kilka lat, średnie rozmiary dziobów zięb nieco się zwiększały. Odkrycie to szeroko nagłośniono w prestiżowych czasopismach jako dowód na działającą ewolucję, ewolucję w działaniu, i odpowiednio do tego opisano w podręcznikach. Zakładano przy tym, ze w ten sposób nowy gatunek mógłby powstać w ciągu 200 lat.

Ale dzioby zięb powróciły do normalnych rozmiarów podczas deszczowych sezonów, jakie miały miejsce w latach 1980-tych. O tym fakcie już szeroko nie informowano. Najbardziej rozsądnym wyjaśnieniem obserwowanych zmian nie jest żadna ewolucja w działaniu. Zmiany rozmiarów dziobów były raczej mechanizmem, służącym do przeżycia, a nie do stworzenia nowego gatunku. W okresach suszy ziębom bardziej przydawały się mocniejsze dzioby, by rozłupywać twarde nasiona. Zięby z mniejszymi dziobami w takich warunkach miały mniejsze szanse na przetrwanie. Najśmieszniejsze jest to, że po okresie suszy niektóre gatunki zięb na Galapagos zaczęły się łączyć w jeden gatunek, zamiast tworzyć nowe, jak przewiduje teoria ewolucji.

Prawdopodobnie niektóre grupy ptaków, uznawane dotąd za odrębne gatunki, są tylko odmianami tego samego gatunku z niewielkimi różnicami wyglądu i wydawanego głosu, co utrudnia w pewnych warunkach łączenie się w pary. Ale w innych warunkach różnice te mogą być ignorowane, co stawia pytanie, ile naprawdę gatunków zięb żyje na tych wyspach? Podręczniki jednak nadal przytaczają przykład dziobów zięb jako działającą ewolucję. Nie jest to sprawa drugorzędna, gdyż sednem teorii Darwina i jego współczesnych zwolenników jest wyjaśnianie powstania życia na drodze czystego przypadku, na przykład przez różnicowanie się warunków środowiska, Czołowy ewolucjonista, Ernst Mayr, tak pisał: "Teoria doboru naturalnego [...] jest rdzeniem darwinizmu. Jest to tak ważna teoria dla darwinisty, ponieważ umożliwia w naturalny sposób, nie boską interwencją, wyjaśnienie adaptacji, czyli tego, co teologowie przyrody nazywali projektem". [6] Ale czy rzeczywiście w otaczającym nas świecie widzimy przypadek jako najlepsze wyjaśnienie złożoności świata ożywionego? W dyskusji na ten temat pojawia się wiele nieporozumień. Jedną z przyczyn jest to, że ewolucjoniści często mówią o projekcie organizmów, ale mają na myśli zupełnie coś innego, niż się zwykle przez to słowo rozumie. Nie wierzą przecież w to, że organizmy zostały zaprojektowane. Wierzą natomiast, że powstały przypadkiem i tylko z pozoru wyglądają na rezultat projektu. Richard Dawkins tak opisał tę sytuację: "Biologia zajmuje się obiektami złożonymi, tworzącymi wrażenie celowego zamysłu". [7]

Zwolennicy teorii inteligentnego projektu proponują inną odpowiedź. Argumentują, że projekt, jaki widzimy, jest realny, nie pozorny. Uważają, że ignorowanie projektu stwarza więcej problemów, niż rozwiązuje. Marnuje się dla przykładu mnóstwo czasu na znalezienie wyjaśnienia, jak złożone organizmy mogły powstać na drodze przypadku. Argumenty ewolucjonistów, odwołujące się do przypadku, zyskują większe uznanie, niż na to zasługują, a w rezultacie podręczniki biologii zapełnione są wątpliwymi lub nawet obalonymi przykładami. Teoria inteligentnego projektu pozwala naprostować tę wykrzywioną sytuację.


Kontakt z autorem: Mieczysław Pajewski miepaj[małpka]wp.pl

 

Przypisy:

[1] Złożoność mechanizmów używanych przez "proste" komórki omawia na przykład Michael Behe w książce Czarna skrzynka Darwina. Biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu, przełożył Dariusz Sagan, Biblioteka Filozoficznych Aspektów Genezy t. 4, Wydawnictwo Megas, Warszawa 2008. Książkę można zamówić na stronie http:/ /wydawnictwomegas.pl/?menu=koszyk,add,23
[2] Niektórzy odróżniają teistycznych ewolucjonistów od chrześcijańskich ewolucjonistów. Ci pierwsi wierzą w Boga, ale niekoniecznie w takiego, jaki został opisany w Biblii.
[3] Por. Phillip E. Johnson and Denis O. Lamoureux (eds.), Darwinism Defeated? The Johnson-Lamoureux Debate on Biological Origins, Regent College Publishing, Vancouver 1999, s. 141-142.
[4] Por. Stephen Jay Gould, Wonderful Life: The Burgess Shale and the Nature of History, W.W. Norton & Co., New York 1985, s. 24.
[5] Szczegółowy opis kontrowersji, związanych z dziobami zięb, por. w: Jonathan Wells, Ikony ewolucji. Nauka czy mit?, W wylomie, Gorzów Wlkp. 2007, s. 121-133.
[6] Ernst Mayr, "Foreword", w: Michael Ruse, Darwinism Defended, Addison-Wesley, Reading, Mass. 1982, s. xi-xii.
[7] Richard Dawkins, ślepy zegarmistrz czyli, jak ewolucja dowodzi, że świat nie został zaplanowany, Biblioteka Myśli Współczesnej, PIW, Warszawa 1994, s. 21. (Na podstawie: Denyse O'Leary, Intelligent Design. Beyond Creation vs. Evolution, A Dare Booklet, Digory Publishing, Richmond, BC 2002, s. 1-8.)  nr 2/2009 Duch Czasów 23


 

 

 

  Bankructwo Polski

Problem bankructwa finansowego Polski nie jest problemem abstrakcyjnym. To najpoważniejszy problem w powojennej historii Polski, zaś sugestie „spóźnionej” reformy finansów publicznych są chybionym wysiłkiem utrzymania status quo. W tym tekście chodzi o poważne potraktowanie tego problemu, do czego obecny rząd jest niezdolny.

Istota problemu
Staje się jasne, że kluczowym warunkiem wyjścia Polski z stanu bankructwa finansowego, co niestety będzie procesem trudnym i bolesnym, jest odzyskanie przez Polskę suwerenności państwowej, niezależności ekonomicznej, a także duchowej (to ostatnie początkowo może być niezrozumiałe). Wydobycie się z bankructwa jest bowiem procesem wymagającym zaangażowania najlepszych sił narodu polskiego, a także odwagi i poświęcenia w imię dobra wspólnego. Naprzeciw takiej możliwości stoją tysiące ogłupiałych i zdemoralizowanych „obywateli Polski”, w tym zwłaszcza ludzie zaprzedani obcym interesom. Zobaczcie, jak daleko wielu Polaków odeszło od zrozumienia tych podstawowych warunków przezwyciężenia zagrożenia dla Rzeczypospolitej, aby uświadomić sobie, że sprawy państwowe i narodowe zostały w znacznej mierze wyeliminowane ze świadomości społecznej; jaki jest ciężar bezmyślności i bezwładu. Trzeba szczególnie podkreślać, że zadłużenie publiczne sięgające ponad 3 biliony złotych nie jest długiem papierowym, lecz ciężarem równym trzem latom wytwarzania dochodu narodowego. Tego nie da się skreślić. Tego nie da się zreformować w ramach „reformy finansów publicznych”. Długów się nie reformuje, co najwyżej można nieco osłabić tempo ich narastania.

Zadłużenie publiczne Polski nie zostało wygenerowane przez polskie społeczeństwo. Zostało ono wygenerowane przez kolejne rządy, wbrew podstawowym interesom państwowym i narodowym. Rządy (lub szerzej – rządy i mechanizmy sprawowania władzy po 1989 roku) są bezwzględnie odpowiedzialne za dzisiejszy stan rzeczy. Nikt nie może zdjąć z nich tej odpowiedzialności. Co to były za rządy ? Jak to się stało, że mogły przez ponad dwadzieścia lat ignorować podstawowe interesy społeczeństwa? Odpowiedź zamyka się w następującym zdaniu: były to rządy podlegające zewnętrznej kontroli, dyspozycyjne wobec polityki „sojuszniczych” krajów i organizacji międzynarodowych, nierzadko wrogie wobec Polski, czyli – rządy quasi okupacyjne. Na ten temat mamy zgromadzone niezbędne materiały i dane. Rzecz nie polega jednak na uzasadnieniu tych stwierdzeń, na co też przyjdzie pora. Polega przede wszystkim na przełamaniu zmasowanej indoktrynacji ideologicznej, która zyskała dwie (bliźniacze) nazwy: „neoliberalizmu” oraz „globalizacji”.

Neoliberalizm
Aby nasze stanowisko wobec neoliberalizmu było jasne, warto zwrócić więcej uwagi na międzynarodowy kontekst sytuacji. Jest on słabo rozpoznany i tendencyjnie zniekształcony. Zaczniemy od fałszywej zachodniej „wspólnoty ducha”, za jaką w Polsce przez ostatnie dwadzieścia lat uchodził neoliberalny model gospodarczy. Nurt neoliberalizmu stał się obecny w działaniach władzy państwowej, w mediach, na uniwersytetach i w szkołach. Nurt ten wyznaczał „azymut” integracji europejskiej i miejsce krajów postkomunistycznych w Unii Europejskiej. Ale również był to nurt silnie działający nie tylko na kraje mające względnie słabą pozycję polityczną i ekonomiczną, ale także na kraje rozwinięte gospodarczo.

Co zasługuje na szczególną uwagę (a co jest to tej pory skrzętnie pomijane), to fakt, iż w neoliberalizm wpisana została zasada ograniczenia suwerenności państw, zwłaszcza w sferze ekonomicznej i duchowej. Proces ograniczania suwerenności dotyczył zarówno krajów słabszych ekonomicznie czy też postkomunistycznych, ale również krajów rozwiniętych, które w następnej kolejności doznały i nadal doznają jego negatywnych skutków. Skończyło się to światowym kryzysem ekonomicznym.

Neoliberalizm jako teoria i praktyka gospodarcza jest silnie krytykowany z wielu stron. W krytyce akcentuje się przede wszystkim zewnętrzne skutki neoliberalizmu: pogłębienie nierówności globalnych i wewnętrznych, niekorzystne relacje miedzy Północą i Południem, chciwość i amoralność instytucji finansowych, uzależnienie rządów od wielkich korporacji itp. Niektóre z tych elementów krytyki warto potraktować poważnie i rzeczowo. Jednak główne i przesądzające punkty krytyki są rzadko dostrzegane. Neoliberalizm ciągle uchodzi za ideologię mającą silne uzasadnienie teoretyczno-ekonomiczne, choć jak zwykle poddawana wątpliwościom i ostracyzmowi (ze strony „nieortodoksyjnych” ekonomistów.

Są dwa takie punkty.

Po pierwsze, neoliberalizm jest ideologicznym uzasadnieniem i narzędziem redystrybucji kapitału w skali globalnej, czyli przejmowania kapitałów narodowych przez wielkie korporacje (zwłaszcza finansowe). Przejęcia kapitałowe stały się głównym celem i motywem rozwoju wielkich korporacji. Głównym obszarem tych przejęć okazały się sektory publiczne większości krajów, w szczególności krajów słabych (lub raczej celowo osłabianych). Działania w tym zakresie, silnie wspierane przez rządy kontrolowane przez wielki kapitał finansowy i przemysłowy lub wykorzystujące instytucje państwowe (chodzi zwłaszcza stanowienie prawa) do tego rodzaju ekspansji kapitałowej, wymagały niszczenia barier ochronnych, jakimi były dotychczasowe systemy państwowe. Likwidacja suwerenności państwowej miała jasny cel praktyczny: otwarcie gospodarek na eksplorację ich kapitału narodowego.

Po drugie, neoliberalizm zrezygnował de facto z charakterystycznego motywu tradycyjnej ekonomii: zainteresowania i zaleceń dotyczących dobrobytu społecznego oraz wzrostu gospodarczego. W istocie rzeczy motyw przejęć kapitałowych odsuwa aktywność gospodarczą od zagadnień wytwarzania i dystrybucji wytwarzanych dóbr i przenosi ciężar zainteresowań na kwestie przechwytywania już istniejących (zwłaszcza zagranicznych) zasobów kapitałowych. To oznacza, że ogólnikowe deklaracje dobrobytu i wzrostu nie mają większego znaczenia albo jedynie znaczenie czysto propagandowe. W konsekwencji, z ekonomicznego punktu widzenia neoliberalizm okazał się koncepcją degradacji ekonomicznej lub w najlepszym przypadku – zastoju.

Zadłużenie publiczne
Jaki jest związek wspomnianych wyżej zjawisk z zadłużeniem publicznym wielu krajów poddanych „procesowi liberalizacji”. Podstawowa odpowiedź nie nasuwa wątpliwości: zadłużenie publiczne tych krajów miało neutralizować bieżące (społeczne i materialne) skutki eksploracji zasobów kapitałowych i w konsekwencji spadku (lub upadku) gospodarczego. Jest oczywiste, że spadek narodowych zasobów kapitałowych i ich koncentracja w stosunkowo ograniczonym obszarze „elity światowej” stanowi nie tylko formalną zmianę stosunków własnościowych, ale także kierunku przepływu strumieni dochodów kapitałowych. Spadek dochodów kapitałowych jest, pomijając inne czynniki, równoznaczny ze spadkiem dochodu narodowego. „Wyrównanie” tego spadku, stanowiące iluzję wzrostu gospodarczego, odbywało się przede wszystkim przez uruchomienie mechanizmu zadłużenia publicznego. Nie jest to jedyny sposób „wyrównania” spadku. Do tego dochodzi jeszcze ograniczenie usług publicznych, spadek jakości towarów (zwłaszcza żywności), zaniedbania w ochronie środowiska naturalnego, a także wszechobecne manipulacje statystyczne i rachunkowe.

Mechanizm zadłużenia publicznego stał się ponadto dodatkowym, silnym źródłem eksploracji tych krajów i ich uzależnienia od wielkiego kapitału. Zadłużenie stało się także kolejnym czynnikiem ograniczenia suwerenności państwowej, co będziemy poruszać dalej.

Tutaj jedynie wypada wspomnieć, że znajduje to szeroki rezonans w opiniach i analizach poruszających zagadnienie „kryzysu zadłużenia”. Najczęściej mówi się o kryzysie zadłużenia jako przeniesieniu globalnego kryzysu ze sfery finansów (kryzys finansowy) do sfery gospodarek narodowych (kryzys zadłużenia wymienianych z imienia krajów). Mówi się także o kryzysie zadłużenia jako kryzysie niewypłacalności (w analogii do upadłości przedsiębiorstw), co ma niezwykle doniosłe skutki: stanowi próbę legalizacji upadłości państw, a więc pełnej utraty suwerenności, a nawet zniszczenia ich substancji narodowej.

Ogólnie można powiedzieć, że jeśli jakaś gospodarka jest poddana neoliberalnej ‘transformacji”, następuje jej osłabienie i utrata suwerenności państwowej.

Należałoby jednak mówić raczej o utracie suwerenności „pozytywnej”. Państwa tracące suwerenność „pozytywną” zachowują w systemie neoliberalnym suwerenność „negatywną”, czyli odpowiedzialność za realizację nakładanych na nie warunków i zobowiązań względem wielkiego kapitału nawet wówczas, gdy jest to rezultatem działań oszukańczych czy przestępczych. Odrzucenie suwerenności „negatywnej” jest podsypowym elementem przerwania łańcucha niszczenia państwowości, bowiem staje się ona niczym innym jak narzędziem samozagłady.

Neoliberalizm a kryzys światowy
Ale praktyka neoliberalizmu nie zmarła – jak się początkowo wydawało - śmiercią naturalną. Stanowiła jedynie propagandowe narzędzie forsowania interesów wielkich korporacji (zwłaszcza finansowych) i podporządkowanych im rządów. Neoliberalizm mimo jego krytyki i kompromitacji nadal stanowi główny czynnik narastania zjawisk kryzysowych i potężnych dysproporcji ekonomicznych. Nadal jest narzędziem eksploatacji i niszczenia wielu krajów, w tym także europejskich.

Stosunek do neoliberalizmu wyznacza podstawowy podział w ocenie realiów świata, Europy i Polski. Pod tym względem Polska znajduje się w najgorszej z możliwych sytuacji. W Polsce dominuje nie tyle pozytywny stosunek do praktyki neoliberalizmu, ile jego bierna akceptacja (jako normalnego, choć faktycznie zafałszowanego oglądu rzeczywistości). Zrozumienie, jaka jest istota oraz jakie są konsekwencje neoliberalizmu, jest znikome. Dlatego warto poświęcić tutaj więcej miejsca ukazaniu jego ewolucji.

Gospodarki narodowe znajdujące się pod panowaniem neoliberalizmu słabną i tracą suwerenność, a w konsekwencji przestają spełniać swoje funkcje społeczne i ekonomiczne. Przechodzą w ręce zagranicznych właścicieli, głównie z krajów rozwiniętych, zaś rządy pełnią wówczas służebną rolę opiekunów własności zagranicznej. Ten proces nie jest bynajmniej przypadkowy. Neoliberalizm nie jest wytworem twórczej lub ”wolnej” myśli naukowej, lecz produktem wytworzonym na zamówienie wielkiego kapitału oraz międzynarodowych „elit”. Jest przygotowanym w „renomowanych” ośrodkach akademickich, a także agencjach rządowych (w tym wywiadowczych) projektem ekspansji politycznej i gospodarczej. Na ten temat wiemy prawie wszystko, ale wiedza ta jest osłabiana przez dwa czynniki. Pierwszym był wielki atak dezinformacji, który miał spowodować zasadnicze przewartościowania społeczne i kulturowe. Doktryna szoku obejmowała nie tylko wywoływanie kryzysów ekonomicznych i oszołamianie społeczeństw, ale również „przebudowę” ich wartości oraz praktyki życia. To jest element szerszego systemu agresji. W akademickim żargonie atak dezinformacji oraz wykorzystanie w tym celu przewagi technologicznej w środkach masowego przekazu został sprecyzowany w postaci tzw. „głębokiego przechwycenia”, czyli koncepcji zdominowania świadomości społecznej przez fałszywą, lecz skutecznie narzucaną alternatywę neoliberalizmu. Drugim czynnikiem było wyrugowanie środowisk politycznych i zawodowych, których racja bytu i autorytet były ściśle związane z wypełnianymi funkcjami politycznymi czy opiniotwórczymi. Dotknęło to szczególnie te środowiska, które wnosiły obiektywną wiedzę o sytuacji wewnętrznej i zewnętrznej, a także o scenariuszach rozwoju społeczno-gospodarczego. Pierwotnie czynnikiem zasadniczym dla tych środowisk była „wysoka wiarygodność” (możliwa do weryfikacji), a pośrednio – rzetelność i odpowiedzialność ich członków. W latach komunizmu funkcjonowanie tych środowisk było poważnie deformowane przez władze, ale zachowywały one status „niskiej wiarygodności”. Po 1989 roku praktycznie wyeliminowane zostały wszystkie ośrodki analiz strategicznych i niezależnych badań społeczno-gospodarczych. Lukę wypełniły środowiska „bez wiarygodności” i „bez odpowiedzialności”, czyli nie należące do prestiżowej warstwy opiniotwórczej, lecz tworzące informacje „śmieciowe”, środowiska unikające społecznej weryfikacji, skłonne najtaniej uzyskiwać jakieś informacje z dowolnych, zazwyczaj skrajnie tendencyjnych źródeł, a sprzedawać je powszechnie i marketingowo. Tak ukształtował się system ogłupiania społeczeństwa i bezkompromisowego zwalczania wszelkich przejawów rozsądku i rzetelności.

Dlaczego wspominam tutaj o tych na ogół znanych faktach? Przede wszystkim dlatego, że stopniowe osłabianie znaczenia suwerenności państwowej i ekonomicznej oraz tracenie tej suwerenności szło niemal jak po maśle. Teraz potrzeba wielkiego wysiłku, aby w świadomości społecznej przywróć sens i znaczenie suwerenności, które zostały skutecznie zniweczone przez praktykę neoliberalistyczną. To jest pierwszy etap dochodzenia do rozwiązań, które mogą w przyszłości odbudować Polskę. Na tym etapie istotne staje się zwłaszcza ukazanie, czym jest współczesny neoliberalizm i wyzbycie się iluzji wobec polityków i krajów, które go forsowały od czterdziestu lat. Odzyskanie suwerenności jest podstawowym warunkiem rozwiązania obecnych problemów lub raczej uchronienia narodu polskiego przed unicestwieniem. Spełnienie tego warunku wymaga zdecydowanego odrzucenia neoliberalizmu w sferze politycznej i gospodarczej, aby wyzwolić umysły Polaków od zaczadzenia i ogłupienia, jakie wprowadza do świadomości społecznej. Odrzucenie liberalizmu jest najważniejszym punktem dla krytycznego osądu obecnej rzeczywistości, w tym władz politycznych, sojuszy zagranicznych itp.

WAŻNE! Bankructwo Polski

Polska padła ofiarą gigantycznego oszustwa. Według oficjalnej statystyki oraz doniesień
zachodnich ośrodków analitycznych dług publiczny Polski w 2009 roku wyniósł 684 365
mld złotych (wg Eurostatu). Dane te niewątpliwie pochodzą z polskich ośrodków
statystycznych i nie różnią się znacznie od innych oszacowań publikowanych w Polsce.
Tymczasem teraz pada kwota ponad 3 bilionów złotych, czyli blisko 4,5 razy większa! Co
ona oznacza? Oznacza, że Polska zbankrutowała.
Kwotę ponad 3 bilionów długu Polski podał pracownik Narodowego Banku Polskiego
(Janusz Jabłonowski), co zostało odnotowane zaledwie na kilku stronach internetowych.
Nikt ich nie kwestionuje.
Nasze oszacowania niewiele odbiegają od obliczeń Janusza Jabłonowskiego, a więc także
nie mamy powodów, aby w nie wątpić. Problem polega na tym, że nie chodzi o błąd
oszacowania, gdyż ten może wahać się w skali najwyżej 2-3%. To ujawnienie
statystycznego oszustwa. Na łamach EEM wielokrotnie sygnalizowaliśmy liczne
nadużycia i manipulacje w oficjalnej statystyce rachunku narodowego. Ponieważ jednak
tkwimy w systemie politycznym, w którym „oddolna krytyka” najwyżej może
5
sprowokować represje, a nie korygowanie fałszywej polityki, to oczywiście nie spotkało
się z żadnym odzewem czynników rządowych.
Oszustwa mają to do siebie, że rosną, aby wreszcie eksplodować skumulowanym
fałszem. To się właśnie stało.
Społeczeństwo polskie, słabo wyedukowane pod względem społecznym i ekonomicznym,
atomizowane oraz ogłupiane przez dziesiątki lat, może nie wiedzieć jakie jest
znaczenie przedstawionej wyżej informacji. Jej znaczenie jest oczywiste: Polska nie
będzie w stanie spłacić horrendalnych zobowiązań zewnętrznych i wewnętrznych.
A skąd się one wzięły? Na pewno nie przypadkiem i nie z inicjatywy tych lub innych
„osobistości”. Aby tak zniszczyć czterdziestomilionowy (przed niszczeniem) kraj
potrzeba było dobrze przygotowanej strategii, a także zmobilizowania do jej wykonania
olbrzymich funduszy i ludzi. W tym ok. 30 tysięcy Polaków, którzy świadomie dopuścili
się działania na szkodę Polski.
Ten wątek musi być wprowadzony do analizy historycznej, która zatrzymała się na
wydarzeniach sprzed dwudziestu lat, a z czasem posłużyła do odwracania uwagi od
teraźniejszości. To jest wątek rozliczeń za zniszczenie Polski, za wielkie oszustwo
i uczestnictwo w nim wielu bezrozumnych lub zdemoralizowanych Polaków.
Teraz zastanawiamy czy informacja Jabłonowskiego jest podyktowana osobistym
sprzeciwem wobec oszukańczych praktyk statystycznych, czy służy przejściu od
pełzającej eksploracji zasobów Polski do ataku spekulacyjnego, który „wieńczy dzieło”.
Jedno nie wyklucza drugiego, zaś nerwowość i obserwowany wzrost agresywności ze
strony międzynarodowego kapitału finansowego oraz służących mu rządów silnie
przemawia za ostatecznym atakiem. W Grecji to się udało, więc dlaczego ma się nie udać
w Polsce, która wydaje się już ubezwłasnowolniona?
Ale czy na pewno może się to udać? Polacy mogą wreszcie przejrzeć na oczy.
Jacek Morawa psm
red. nacz.
Dwumiesiecznik MICHAEL
1101 Prinicipale St.
Rougemont QC, J0L 1M0, Canada
Tel.:(450) 469-2209; (514) 856-5714
Fax: (459) 469-2601
redakcja@michael.org.pl
www.michael.org.pl
http://www.monitorekonomiczny.pl/s17/Artyku%C5%82y/a133/Przyczyny_i_konsekwencje_bankructwa_finansowego_Polski.html

 

  Od 1 kwietnia 2011 prawie wszystkie zioła staną się  
  nielegalne w UE

Od 1 kwietnia 2011 prawie wszystkie zioła staną się  nielegalne w UE

To już prawie się stało. Wkrótce preparaty ziołowe będą niedostępne, a możliwość przepisywania ich przez zielarzy również zostanie utracona. Wielka Farmacja osiągnie wkrótce cel w swojej wieloletniej bitwie w niszczeniu wszelkiej konkurencji. Podejście w Stanach Zjednoczonych jest nieco inne, ale o tym samym niszczycielskim wpływie. 
Ludzie stają się niczym więcej, niż pochłaniaczami jakichkolwiek pomyj, które Wielka Farmacja i Agrobiznes wybierają dla nas, a my nie mamy wyjścia, jak tylko zapłacić za nie każdą cenę, której żądają. Farmacja i Agrobiznes prawie zakończyły marsz do przejęcia wszystkich aspektów naszego zdrowia: od żywności, którą jemy, aż po sposób w jaki leczymy się, kiedy jesteśmy chorzy. Nie ma wątpliwości, że to przejęcie ukradłoby nam resztki tego co pozostaje nam dla naszego zdrowia.
Zaczyna się w następny Prima Aprilis

 

Najprzykrzejszy dowcip Prima Aprilis wszech czasów to dyrektywa w sprawie tradycyjnych ziołowych produktów leczniczych (THMPD), która została przyjęta z powrotem w dniu 31 marca 2004 roku. Dyrektywa ustanawia zasady i przepisy w zakresie stosowania preparatów ziołowych, które wcześniej podlegały swobodnemu obrotowi.

Niniejsza dyrektywa wymaga, aby wszystkie ziołowe preparaty zostały poddane temu samemu rodzajowi postępowania jak farmaceutyki.

Nie ma znaczenia, czy lek ziołowy był powszechnie używany od tysięcy lat.



Koszty tego postępowania są ogromne, w porównaniu do większości innych branż produkcyjnych nie związanych z Farmacją.

Szacunkowe koszty to od około 370 000 zł do 550 000 zł za jedno zioło, a w mieszance złożonego z kilku ziół, każde zioło musi być liczone odrębnie!

Nie ma znaczenia, że zioła były używane bezpiecznie i skutecznie przez tysiące lat.

Leki ziołowe będą traktowane tak, jakby były lekami syntetycznymi.

Leki ziołowe są to preparaty ze źródeł biologicznych (roślinnych, zwierzęcych, mineralnych).

Nie zawsze są one oczyszczane i mogą zmieniać swój charakter i skuteczność, tak jak jest to z żywnością.

To jest wypaczeniem charakteru ziół i natury ziołolecznictwa, aby traktować je jak farmaceutyki (leki syntetyczne). Oczywiście, to nie ma znaczenia w siedzibie Unii Europejskiej kierowanej m.in. przez Wielką Farmację, a która ma zapisane w konstytucji korporacjonizm.

Dr Robert Verkerk z Alliance for Natural Health (ANH) opisuje problem wymaganej zgodności preparatów ziołowych podobny to tego jaki istnieje na leki farmaceutyczne:

Wpasowanie klasycznego medycznego ziołolecznictwa z pozaeuropejskich tradycji leczniczych w ramach programu rejestracji UE jest nie na miejscu. Ten system regulacyjny ignoruje je, a zatem nie został on dostosowany do specyficznych tradycji. Takie dostosowanie jest pilnie wymagane, jeżeli dyrektywy nie mają zamiaru dyskryminować kultur pozaeuropejskich, a tym samym naruszać prawa człowieka

 

Prawo Handlowe

Aby jak najlepiej zrozumieć, jak to się dzieje, trzeba zobaczyć, że prawa handlowe przesuwają wszelkie aspekty żywności i leków pod kontrolę Wielkiej Farmacji i Agrobiznesu.

Czy wiesz co się dzieje w Stanach Zjednoczonych odnośnie surowego mleka (niepasteryzowanego, prosto od krowy) i ataku na nie przez Food and Drug Administration’s (FDA – odpowiednik polskiego GIS-u )?  FDA twierdzi, że żywność w magiczny sposób staje się …farmaceutykiem kiedy czynisz oświadczenia zdrowotne. Przy tych dziwnych stwierdzeniach i atakach możesz zauważyć, że Federalna Komisja Handlu (FTC) odgrywa znaczącą rolę.

Zamiast traktowania używania żywności i tradycyjnych preparatów leczniczych jako podstawowych praw człowieka, są one traktowane jako kwestie handlowe.

Sprawia to, że interesy wielkich korporacji są w centrum zainteresowania prawa żywnościowego i zielarskiego, a nie potrzeby i pragnienia ludzi.

To kręcenie, które doprowadza do podejmowania przez FDA skandalicznych absurdalnych wypowiedzi, jak twierdzenie, że Cheerios i orzechy stają się farmaceutykami z powodu złożenia oświadczeń zdrowotnych dla tych produktów.

Celem tego wszystkiego jest uczynienie świata bezpiecznym dla wielkich korporacji w handlu wolnym, bez ograniczeń. Potrzeby i zdrowie ludzi po prostu nie są czynnikiem przez korporacje uwzględniane.
Jak walczyć z tą ingerencją w nasze zdrowie i dobrostan?

To nie jest jeszcze przypieczętowany interes, przynajmniej nie do końca.

Jeśli cenisz sobie dostęp do ziół lub do naturalnych witamin i suplementów to należy podjąć działania. Nawet jeśli te kwestie wydają się bez znaczenia dla Ciebie, miej wzgląd na ludzi, dla których to ma znaczenie.

Czy mają oni być pozbawieni prawa do leczenia i utrzymania zdrowia według swojego wyboru?

ANH jest aktywna w walce z tymi ingerencjami. Obecnie kierują sprawy do sądu, próbując przerwać realizację dyrektywy THMPD.

Możemy mieć nadzieję, że im się to uda, ale niedawna historia pokazuje, że prawne manewry nie mogą zatrzymać tego molocha.

Nie możemy sobie pozwolić, aby usiąść i czekać na wyniki działań ANH.

Musimy zobaczyć ich starania w całokształcie, w większym wymiarze, w którym każdy z nas odgrywa pewną rolę.

Podjęcie działań zależy od nas, od każdego z nas.

Jeśli mieszkasz w Europie, wyślij list lub wiadomości do członka Parlamentu Europejskiego. Przejdź na tę stronę TUTAJ, aby dowiedzieć się kto jest Twoim posłem i pobierz jego dane kontaktowe.

Następnie wyślij pismo, które jednoznacznie i zdecydowanie popiera działania ANH w staraniach o zawieszeniu realizacji THMPD i, że masz nadzieję, że Euro Posłowie również zajmą stanowisko wspierające prawo ludzi do wolnego wyboru leków ziołowych.

Jeśli masz problem z napisaniem takiego listu zobacz poniższą propozycję listu (pod artykułem).

Zachęcamy skorzystać z niego.

Propozycja listu ANH w języku angielskim.

Spróbuj sobie wyobrazić zwrócony twarzą w stronę swoich dzieci i wnuków, kiedy zapytają dlaczego nic nie zrobiłeś? Jak im powiesz, że tak naprawdę nie byłeś zainteresowany ich dobrostanem i zdrowiem? Jak im powiesz, że istotniejsze było obejrzeć najnowszy reality show w telewizji i że nie miałeś ani trochę czasu, aby napisać prosty list?

Tylko aktywnie protestując przeciwko tej parodii można ochronić nasz dobrobyt.

Jeśli będziemy siedzieć apatyczni – to się stanie.

Nasze prawa do ochrony naszego zdrowia i naszych dzieci wiszą na włosku.

Jeśli troszczysz się o dobro swojego dziecka lub wnuka, to TRZEBA DZIAŁAĆ – TERAZ!

Nagłaśniaj, bo teraz jest chwila prawdy. Możesz usiąść i nic nie robić lub możesz mówić i działać.

Mów, rozsyłaj, nagłaśniaj wszystkim, których znasz. Powiedz im, że nadszedł czas działania.

Naprawdę, nie ma czasu do stracenia.

Heidi Stevenson

12 września 2010

Oryginał: http://gaia-health.com/articles301/000301-big-pharma-scores-big-win-medicinal-herbs-disappear-eu.shtml#here

tłumaczenie www.StopCodex.pl

lub PDF wielka-farmacja-ma-zamiar-zaliczyc-wielka-wygrana-ziola-lecznicze-niedostepne-w-unii-europejskiej1
Przypisy:

1 Wielka Farmacja – Big Pharma – największe korporacje farmaceutyczne, które zdominowały rynek leków farmaceutycznych.

2 Agrobiznes – zobacz http://pl.wikipedia.org/wiki/Agrobiznes

3 Zobacz poniżej Skrót … i Directive 2004/24/EC of the European Parliament and of the Council of 31 March 2004 (PDF)

4 korporacjonizm, doktryny społeczne głoszące, że podstawą państwa powinny być korporacje, zrzeszające zarówno pracodawców, jak i pracowników; oparte na solidaryzmie społecznym; były przedmiotem refleksji; idea państwa korporacyjnego częściowo wprowadzana w życie m.in. w faszystowskich Włoszech i frankistowskiej Hiszpanii.

5 http://www.anh-europe.org/news/anh-press-release-anh-set-to-challenge-eu-herb-law

6 GIS – Główny Inspektorat Sanitarny

7 http://pl.wikipedia.org/wiki/Cheerios płatki śniadaniowe

8 http://eur-lex.europa.eu/LexUriServ/LexUriServ.do?uri=OJ:C:2008:323E:0276:0277:PL:PDF Skrót dyrektywy: http://www.stopcodex.pl/wp-content/uploads/2009/03/skrot_informacji_anh_thmpd_pl_beta1.pdf

 

List do Posłów i Europosłów
W sprawie Dyrektywy dotyczącej tradycyjnych ziołowych produktów leczniczych

(zmieniająca Dyrektywę 2004/24/EC)

Szanowna/y Pani/Panie …………..

Jestem wielkim zwolennikiem dawnych tradycyjnych systemów leczniczych w tym także tych, które rozwinęły się w ciągu tysięcy lat w krajach pozaeuropejskich. Wkrótce ziołowe produkty chińskie, tybetańskie, indyjskie (ayurvedyczne) i inne zostaną licencjonowane w ramach systemu przewidzianego w dyrektywie. Jestem bardzo zaniepokojony tym, że zioła tych tradycji, które były używane przeze mnie jako suplementy żywnościowe przez ostatnich …….. lat będą zakazane po okresie przejściowym, który upływa w dniu 31 marca 2011 roku.

Niniejsza dyrektywa wymaga zmian, aby uczynić ją bardziej przyjazną dla pozaeuropejskich tradycji ziołowych.

Zachęcam Panią/Pana do wywarcia presji na nasz rząd i GIS (Główny Inspektorat Sanitarny) oraz Parlament Europejski o inicjowanie takich zmian.

Z poważaniem

podpis

 

 

   Humor



 

 

 

 

  Petycja w związku z określeniem
  "polski obóz koncentracyjny”.

Bardzo wazna Petycja Alexa Storozynskiego prezesa Fundacji Kosciuszkowskiej w USA

 
- Celem inicjatywy jest doprowadzenie do tego, by najwieksze amerykanskie redakcje – takie jak „New York Times”, „Wall Street Journal”, „Washington Post” czy Associated Press – wprowadzily do tzw. stylebooków (dziennikarskich podreczników, które okreslaja, jak nalezy i jak nie nalezy pisac) zapis o tym, ze nie wolno uzywac terminu „polski obóz koncentracyjny”. Zamiast tego powinno sie uzywac oficjalnie zaakceptowanej przez UNESCO nazwy obozu Auschwitz-Birkenau, a wiec „niemiecki, nazistowski obóz koncentracyjny i zaglady”.
 
"- Prosilbym polskie agencje prasowe, media, organizacje, biznesy i uczelnie, aby zamiescily nasz apel na swoich stronach internetowych i wezwaly swoich czytelników, radiosluchaczy, telewidzów, czlonków, studentów i pracowników do podpisania sie pod petycja - apeluje prezes Fundacji Kosciuszkowskiej Alex Storozynski. - Jesli nie narobimy halasu, nic sie nie zmieni. Jesli Polacy chca, aby swiat myslal, ze obozy sa naszym dzielem, to niech siedza cicho. Jesli chcemy przekonac wszystkich, ze byly to obozy niemieckie, nie siedzmy z zalozonymi rekami i podpiszmy petycje - nawoluje Storozynski, którego rodzice urodzili sie w Polsce."
 
 
 
Zapewne wielu Waszych znajomych o tej petycji  jeszcze nie słyszało dlatego prosimy przekazać tę informację wszystkim z Waszej książki emailowej/adresowej.
 

 

  Auschwitz a "Polish concentration camp."

Auschwitz a "Polish concentration camp."


Pisałem na ten temat już wiele razy. Sprawa się ciągnie od wielu lat. Ktoś kto obserwuje scenę polityczną to wie iż sprawa „polskich obozów koncentracyjnych” to kij do bicia we wszystkich sprawach polsko – żydowskich. Nieważne czy to dlatego że obozy niemieckie leżą na terenie Polski. Każdy dorosły człowiek wie co to była druga wojna światowa i tylko głupiec może nie wiedzieć czyje były obozy koncentracyjne, bez względu na położenie geograficzne.

Dlaczego poruszam znowu ten temat. Ponieważ pomimo wielu już protestów polskich instytucji i osób prywatnych temat powraca co jakiś czas jak bumerang. Możliwe że tym razem powodem była decyzja Polskiego Rządu o likwidacji komisji zwrotu majątków.
Właśnie na Polishwinnipeg.com sprawę poruszył Pan Alex Starożyński pisząc w tej sprawie do Huffington Post.
Im więcej na ten temat piszą gazety amerykańskie lub kanadyjskie, tym mniejsze wrażenie robi już to na ludziach, a jest to odczytywane jako kolejna prowokacja tych co chcą „spokoju na świecie”.

Czytałem już wiele wypowiedzi na blogach, gdzie ludzie wypowiadają się żeby obóz ten zlikwidować i przenieść do Niemiec lub Izraela. Mnie ta sprawa o tyle zastanawia, że dziennikarze w dzisiejszych czasach posiadają tak „mało wiedzy”, mając do dyspozycji tysiące informacji na internecie. Może ich trzeba wysyłać na specjalne kursy dokształcające.
Natomiast sprawa jest o tyle poważna iż nie interesuje to za bardzo organizacji polonijnych które powinny w tych sprawach interweniować.

Pan Starożyński pisze o zbieranie podpisów w zbiorowych protestach.
To dla tych piszących nic nie znaczy. To by naprawdę coś dawało gdyby to była niewiedza piszących. A ci co to piszą bardzo dobrze wiedzą dlaczego tak piszą. Skoro zasłaniają się położeniem geograficznym to też powinni wiedzieć iż  Auschwitz to nie jest polskie słowo.

Z geografii dwója bo tam leży Oświęcim – Panowie.

Jak widać psu na budę zdają się protesty nawet zbiorowe bez konsekwencji międzynarodowych.

PS. Pisanie zbiorowych protestów petycji i i różnych form pisemnych do odpowiednich instytucji ma również i drugą stronę wyrazu.
Czy one docierają we właściwe miejsca, czy ktoś to w ogóle przekazuje i czyta. Nie mówiąc już o odpowiedzi.

W Winnipegu w ostatnim czasie zbierane były podpisy na wiele list w kościołach oraz organizacjach polonijnych. Odnośnie „Katastrofy Smoleńskiej” , odnośnie powołania „Honorowego Konsula” w Winnipegu, ora z lista pomocy ofiarom „Tragedii Katyńskiej” Czy nie powinniśmy zostać poinformowani o ilości zebranych podpisów odnośnie poszczególnych list oraz gdzie i kiedy zostały wysłane i czy otrzymaliśmy odpowiedzi w tych sprawach? Bo brak takich informacji utrzymuje mnie w takim przekonaniu iż te listy nigdzie nie zostały wysłane. Jeśli nie zostały wysłane powinny być komisyjnie zniszczone. Czekam na informacje w tej sprawie od organizatora składania podpisów.

 

Jan A Pecold

 

 


 

   

S  P  O  N  S  O R

 

 

 

   Ciekawostki

Jedna osoba - dwie przedstawione



 

 

 

 

  Upadek światowego systemu monetarnego cz. 25

MortgageGate - kontynuacja


 

Koniec wolności w USA

Rodziny ofiar 9/11 domagają się wyjaśnień


 

 

 

 

 
 

S  P  O  N  S  O R

 

 

 

  Manitoba- Listopad w fotografii

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Fot. Bogdan Fiedur

 

 


  "Medusa"- książka Jacka Ostrowskiego
"MEDUSA" to książka autorstwa Jacka Ostrowskiego, którą we fragmentach publikować będziemy na stronach polishwinnipeg.com
 
 

Cóż to za niesamowite uczucie lecieć beztrosko wspaniałym statkiem, nie niepokojony przez nikogo, Kiedyś miałem w domu taki kask do gier komputerowych, ale gdzie mu było do tego.

Teraz jedna szybka myśl zamieniała się w konkretną zmianę kursu, lub innych parametrów lotu. Najciekawsze w tym wszystkim było jednak to, jak trzech zupełnie różnych ludzi mogło

scalić swoje mózgi w jeden idealnie zgrany organizm. Moje myśli były myślami moich kolegów i na odwrót. Było to czymś niewyobrażalnym, ale odpowiedzi udzielił nam komputer.

- Jesteście zdziwieni tym wszystkim – zaśmiała się hologramowa postać – i niepotrzebnie.

Spójrzcie na to od drugiej strony, to znaczy podzielcie coś na trzy części i pozwólcie żyć każdemu kawałkowi oddzielnie, a po jakimś czasie złączcie je. Czy wtedy też będziecie zdziwieni?

- Zaraz, chcesz nam powiedzieć, że każdy z nas jest jakąś osobowością, jaźnią jednej osoby?

Że Dieter jest częścią Johna i Andrzeja , Andrzej częścią pozostałych i itd.?

- Owszem! – postać kiwnęła głową – ale też niezupełnie, bo możecie funkcjonować niezależnie od siebie i tylko w najważniejszych sytuacjach, przy podejmowaniu życiowych decyzji powinniście się scalać, co gwarantuje najtrafniejsze rozwiązania. Tak robiła Rada Trzech i nasza cywilizacja kwitła , a nie tak jak ta na Ziemi, gdzie dąży do samozagłady.

- No dobrze, ale my zestarzejemy się, umrzemy i kto będzie wtedy rządził?

- Jak to kto, przecież będziecie mieć dzieci i z pośród nich wyłoni się nowa Rada. To będzie niezależne od nich,  tak jak wy,  sami się odnajdą.

- Ale skoro to tak przebiega, to czemu Rada Trzech nie przetrwała na Ziemi?

- Jak wiecie podczas kolonizacji tej planety wybuchła wojna z jej rdzennymi mieszkańcami, no i przypadkowo zginął jeden z członków zanim doczekał się potomka.

- Ale mieliście jego DNA?

- Niezupełnie, miejsca ukrycia kapsuł znała kompletna Rada i tylko ona mogła zaprowadzić nas do tych kryjówek. Jej członkowie z osobna nie byli w stanie sobie tego przypomnieć, to właśnie były nieprzewidziane skutki uboczne zabezpieczeń naszej Cywilizacji. Poszukiwania prowadziliśmy przez wiele lat, ale bezowocnie, później wybuchły między nami wojny i w konsekwencji tego zapomniano o Cywilizacji, jak i pojemnikach. Musicie wrócić na Syriusza by wypełnić misję, zresztą tu was już nikt nie chce i nie macie wyboru.

- Czy teraz też jesteś zależny od kuli?

- Nie – postać przecząco pokręciła głową – Tu jestem poza jej zasięgiem, no niemniej teoretycznie może mnie w każdej chwili zniszczyć.

- Jak?

- Może mnie zlikwidować z satelity.

- Przecież nie ma tu swoich satelitów.

- Są, tylko tak jak ten statek,  nie są widzialne dla ludzi , ani dla ich urządzeń i  cały czas śledzą nasze kroki.

- Czy kula cos knuje?

- Nie mam danym by potwierdzić, czy zaprzeczyć – odparła maszyna – ale tak jak ja została zbudowana i zaprogramowana przez ludzi. Nikt nic nie zyska, jeśli wam się nie uda, dlatego sabotowanie waszej misji stanowczo odrzucam.

- A czy to prawda, że jeśli dotrzemy na Syriusza to ona ulegnie zniszczeniu?

- Nie, to niemożliwe, ani jedno urządzenie nie zostało zaprogramowane na zniszczenie innego, to też była forma zabezpieczeń wymyślona przez Radę. Chodziło o to, że gdyby przypadkowo uległ awarii jakiś obwód którejś z maszyn to mając w sobie tyle danych mogła zniszczyć wszystkie inne.

- Dziękujemy za informacje – rozmowa ta wyjaśniła nam właściwie prawie wszystko, a miedzy innymi to, że główny komputer ma jeszcze tajemnice , które skrzętnie przed nami kryje, ale przy tym poziomie zabezpieczeń była bardzo prawdopodobna dodatkowa asekuracja.

- Niestety mam dla was złą wiadomość – nasz rozmówca zrobił smutną minę – Wasi prześladowcy znają naszą trasę, Coś idzie nie tak jak powinno.

- Skąd to wiesz?

- Cały czas prowadzę nasłuch i wychwyciłem rozmowę , w której padły nazwy miejscowości , gdzie znajdują się czakrany, to nie mógł być przypadek.

- Co to znaczy według ciebie?

- Nie ma czegoś takiego jak.. według mnie, ja kieruję się faktami. Ktoś zdradził , przy czym wykluczam kogoś z waszego otoczenia, ponieważ dowiedzieliście się o tym wszystkim w bazie.

- Więc kto?

- Brak danych – odparła maszyna i w chwile potem hologram zniknął.

Zbliżaliśmy się do Krakowa, lecieliśmy na bardzo niskiej wysokości omijając wysokie kominy i linie energetyczne. Celem naszym był Rynek Krakowski, gdyż tam pod Sukiennicami znajdował się czarny tajemniczy kamień o cudownej mocy. Wprawdzie według legend miał być pod Wawelem, ale legendy to legendy i często bardzo odbiegają od rzeczywistości.  Wolno, majestatycznie statek zawisł na wysokości dwudziestu metrów nad punktem zero, zerwał się silny wiatr, ludzie ze zdziwieniem patrzyli w niebo nie rozumiejąc, skąd taka zmiana pogody.

Jednocześnie wstaliśmy z foteli, obręcze uniosły się ku sufitowi kabiny, spojrzeliśmy po sobie, pierwszy raz w nowej sytuacji i pierwszy raz zupełnie inaczej.

- Nieźle! – Dieter burknął pod nosem i pierwszy ruszył do kabiny pasażerskiej.

- Wisimy nad centrum Krakowa – zakomunikowałem pozostałym – musimy umieścić tu ten przeklęty nadajnik i lecimy dalej.

- Jak chcecie tego dokonać? – Marika z przestrachem spoglądała w dół.

- Poczekamy do wieczora, a kiedy plac opustoszeje wylądujemy, zrobimy co swoje i spadamy stąd – John wyłuszczył swój plan.

 Czekaliśmy pochłonięci swoimi myślami do nocy, nigdy nie przypuszczałem, ze ludzie mogą się szwendać bez celu , aż do tak późnej pory. Dopiero tuz po północy zdecydowaliśmy się na lądowanie. Statek osiadł tuz przy Sukiennicach, a my trzej chyłkiem wymknęliśmy się na zewnątrz. Dieter trzymał pod pachą paczuszkę wielkości zwykłego palmtopa, John z rewolwerem w dłoni osłaniał nas, a ja z dziwnym urządzeniem naprowadzającym w ręku prowadziłem całą grupę. Pykający mały zielony punkt na ekranie wskazywał nam kierunek naszej wędrówki , jedno było pewne, byliśmy niedaleko. Nagle zamarliśmy w bezruchu , plac przemierzał mocno nawalony gość i nie byłoby w tym nic niepokojącego gdyby nie to, że szedł wprost na nasz statek.

- Co za czort? – wskazałem pijaka – Trzeba go skierować na inne tory.

- Zostaw go – Latynos klepnął mnie uspokajająco po ramieniu – Pole siłowe nic mu nie zrobi, odrzuci go do tyłu tyle razy ile razy będzie chciał iść dalej. W końcu sam wskoczy na inną trasę, a jest w takim stanie, że nikt mu  w nic nie uwierzy , zresztą on sam jak wyśpi się, to pomyśli, że to był zwykły pijacki sen. Faktycznie mężczyzna chyba z siedem razy został odrzucony od pola aż w końcu tak nim odkręciło, że poszedł w kierunku powrotnym , klnąc przy tym niemiłosiernie pod nosem.

- Idziemy – szepnąłem i nasza grupka podążyła ku zejściu do podziemi. Rozbiliśmy kłódki, sforsowaliśmy zamki i zniknęliśmy w lochach. Wolno posuwaliśmy się piwnicznym korytarzem przyświecając sobie latarką, aż nagle moje urządzenie przeraźliwie zapiszczało.

- Ucisz to cholerstwo – syknął Dieter – zaraz się tu jeszcze ktoś przyplącze.

- Jesteśmy na miejscu – wydusiłem z przejęciem.

- Gdzie? Tu? – John rozejrzał się wokoło – przecież to tylko zmurszała ceglana ściana i nic poza tym.

- Poczekaj – wyciągnąłem kluczyk od samochodu, którego jak dotąd  zapomniałem wyrzucić i przejechałem nim po cegłach. Zaczęły się kruszyć jak zlasowane wapno i nagle oczom naszym ukazał się kawałek gładkiej czarnej ściany. Nerwowo zacząłem powiększać dziurę, cegły wykruszały się już nawet pod naporem dłoni.

- Tak gładka jak w Jaskiniach – szepnął Niemiec głaszcząc ją ręką – Ci sami twórcy.

- Ale gdzie to umocować? – trzymał pudełko i nie bardzo wiedział co z tym zrobić.

- Dotknij nim do ściany – podpowiedziałem.

Wolno jakby z obawą zbliżył sterownik do skały, aż nagle zadziałało coś jak silny magnes i sterownik został wyszarpnięty z ogromną siłą z rąk mojego kolegi, by zniknąć w skale.

- Spadamy! – John ponaglał nas – Musimy się spieszyć, może się tu ktoś jeszcze nawinąć, a jesteśmy poza polem siłowym.

Ostrożnie wycofaliśmy się z budynku i ruszyliśmy chyłkiem ku statkowi , kiedy nagle cały plac rozświetlił się od olbrzymich reflektorów, a od strony wieży Mariackiej w naszym kierunku wybiegła grupa tajniaków.

- Cholera, nie uciekniemy – krzyknął zdenerwowany Dieter – są za blisko.

Faktycznie, Ścigający mieli o połowę krótszy odcinek trasy do pokonania niż my, nasze szanse praktycznie zmalały do zera.

- Szybciej – John nie rezygnował – Nie mogą nas przecież złapać.

Wtem ktoś oddał serię z karabinu maszynowego, odruchowo przywarliśmy do chodnika, ale nie do nas strzelano. Usłyszeliśmy brzęk tłuczonego szkła, reflektory zgasły , a w kierunku naszych prześladowców leciały setki pocisków.

- Co za diabeł ? – zdziwiłem się – Ktoś nam pomaga i dzięki mu za to.

- Szybko, szybko- ponaglał nas nasz ochroniarz  - Tamci zatrzymali się, teraz naprawdę mamy szansę.

Dobiegliśmy do statku w takim tempie , że myślałem iż pogubię nogi i wypluję płuca. Ukryliśmy się pod osłona pola siłowego i już na spokojnie zajęliśmy miejsca, a następnie nie zwlekając wystartowaliśmy.

Potężny podmuch przycisnął naszych prześladowców do krakowskiego bruku, a my odwróciliśmy nasz okręt dziobem na południe, by za chwilę wyruszyć w kierunku Aten.

 

 

 

 

- Złapcie tego strzelca – ryczał z wściekłości  major Johnson bo tak się nazywał następca Hendersona. – Kto im znów pomaga?

Agenci wystraszeni tym co widzieli biegali bezmyślnie po placu nie bardzo wiedząc co z sobą zrobić. Uciekinierzy rozpłynęli się w powietrzu na samym środku placu co było wbrew wszystkim prawom fizyki, dowódca kazał im gonić cienie, a nie realnych ludzi.

- Znaleźliśmy miejsce skąd strzelano do nas i zebraliśmy odciski palców – zameldował po jakimś czasie jeden z podkomendnych.

- Odciski, odciskami, ale gdzie strzelec? – krzyczał cały czerwony ze złości oficer – Ja chcę tego drania i to żywego!

- Uciekł! – wyszeptał z przestrachem żołnierz.

- Uciekł? Ciągle wam ktoś ucieka, najpierw ten Latynos, później Albin, a teraz ten tajemniczy strzelec.

- Ależ majorze! – bronił się – Latynosa specjalnie wypuściliśmy, miał założony nadajnik.

- Tak, miał tak założony nadajnik, że później zrobiliśmy z siebie głupców, kiedy na jakimś dużym parkingu wśród tłumu turystów obskoczyliśmy samochód jakiś emerytów. Ludzie o mało nas nie zlinczowali, a ambasador dostał szału z wściekłości.

- Albina kazał pułkownik zestrzelić – nie poddawał się.

- A Wy szybko wykonaliście rozkaz, nie pomyśleliście, że Henderson zwariował?

- Pan tez tam był – odszczekał się agent poczym nie czekając na odpowiedź odwrócił się na pięcie i odszedł.

 

 

- Był ktoś z was w Grecji? – studiowałem mapę  i plan Aten.

- Ja byłam – Helga podeszła do mnie by rzucić na to wszystko okiem – Piękny kraj i bardzo sympatyczni ludzie.

- Tylko nas Niemców zbytnio nie lubią – zaśmiał się Dieter – ale lubią nasze pieniądze i dlatego są mili.

- Oj nie przesadzaj – dziewczyna zaprotestowała – Byłam tam wielokrotnie i nikt nigdy nie dał mi tego odczuć. Jeśli chlałeś litrami piwo i byłeś przy tym hałaśliwy to wcale im się nie dziwię, ja też nie lubię opojów.

- Nie kłóćcie  się proszę – przerwałem ich słowną utarczkę – tylko pomóżcie wybrać dobre miejsce do lądowania.

- Gdzie jest czakran? – spytała.

- Podobno pod Akropolem – puknąłem palcem w punkt na planie.

- Pod Akropolem? – zdziwiła się – przecież tam ciągle kopią i nic nie znaleźli. Może to gdzieś obok?

- Zaraz będziemy wiedzieć dokładnie – spojrzałem na twarz  na monitorze przede mną  - gdzie dokładnie jest to co szukamy?

- Pod Akropolem – komputer potwierdził pierwszą wersję – ten sam lokalizator co poprzednio poprowadzi was do tego miejsca. To będzie łatwe, gorzej będzie dotrzeć z powrotem do statku, Ci co was ścigają tak łatwo nie zrezygnują , oni za wszelką cenę chcą wam w tym przeszkodzić.

- Ale dlaczego?

- Brak danych. – odparła maszyna.

- Może teraz my się do czegoś przydamy? – Magda wtrąciła się do rozmowy.

- To znaczy jak? – spojrzałem na nią ze zdziwieniem.

- Ja z Helgą weźmiemy ten jak wy to nazywacie.. sterownik i umocujemy go gdzie trzeba.

-  Ty chyba żartujesz? – pomysł przeraził mnie – Wiesz jakie to ryzyko?

- Wiem – skinęła głową – ale nas nie będą szukać, wmieszamy się w tłum turystów i zrobimy to za dnia. Co ty na to ? – spojrzała na Niemkę.

- Świetnie! – wielki uśmiech pojawił się na twarzy dziewczyny – Skoro wy jesteście takimi wybrańcami to może my  pokażemy, że jesteśmy godne z wami lecieć gdzieś tam w galaktyczną cholerę.

- Mnie pomysł się podoba – Dieter pokiwał głową z zadowoleniem – Nie będą przypuszczać, że  poślemy dziewczyny, ale musimy dobrze je ucharakteryzować.

- Czym ? – rozłożyłem ręce w geście rezygnacji – Tu nie ma nic, co może zaspokoić babską próżność, tu są tylko rzeczy niezbędne, przejrzałem cały magazynek.

- Oj nie znasz kobiet – zaśmiała się Marika i wyciągnęła spod siedzenia duży kufer.

- A co to? – zdziwiłem się.

- Babskie gadżety – zaśmiały się – Fatałaszki, szminki, peruki , wszystko o potrzeba prawdziwej kobiecie by zrobić z każdego faceta kompletnego głupca.

- Skąd to macie? – wydukałem.

- Kupiłyśmy , ale Wy nawet tego nie zauważyliście, bo tak byliście zajęci swoimi ucieczkami i pościgami.

- Poddaje się – burknąłem i  usiadłem zrezygnowany. – Tylko macie wszystko zrobić wedle instrukcji i jeśli zobaczycie, ze ktoś was poznał, to natychmiast uciekacie!

- Tak jest szefie! – Magda zasalutowała udając powagę i od razu wzięły się ostro za zmianę swojego wyglądu.

Faktycznie patrząc na ich dokonania musiałem przyznać, że kobieta z kopciuszka może przeobrazić się w księżniczkę, ale jeszcze łatwiej na odwrót. Nie przeszkadzaliśmy im i razem z Dieterem poszliśmy do kabiny pilotów, do Johna.

- Ale to ma „powera”! – widząc nas wykrzyknął z zachwytem. - Fantastyczna zabawa, czuję się jak moim klubie na Manhattanie. Był tam taki symulator statków kosmicznych, pełny odjazd.

To jest jednak dużo lepsze, no i to jest prawdziwe, a nie jakiś automat.

- Nie rozbij nas  - ostrzegłem go i usiadłem na swoim miejscu.

- To niemożliwe – pokręcił głową – to ma jakieś zabezpieczenia i nie pozwala zderzyć się z kimkolwiek.

- czyli jest idioto odporne – mruknąłem zjadliwie pod nosem cały czas myśląc o misji naszych dziewczyn, denerwowałem się.

 

 

 

 

 

                                                                   ROZDZIAŁ XIV

 

 

 

Nadlatywaliśmy nad stolicę Grecji, ale tak jak w Krakowie było jeszcze za wcześnie na przeprowadzenie naszej akcji. Wolno, dostojnie nasz statek nadleciał nad Akropol i zatrzymał się może dwadzieścia metrów nad obiektem. Nie dowierzając komputerowi włączyłem radiolokator, by upewnić się co do położenia czakrana, według wskaźnika był tuż pod nami, ukryty we  wzgórzu.

- Wylądujmy u podnóża  na Starej Agorze – Dieter co chwila zaglądał do planu – Tam jest trochę miejsca, trochę drzewek oliwnych, murków, w sumie całkiem niezły teren.

- O, tak! – Helga zaakceptowała propozycję – Nie pomyślałam wcześniej o niej, bardzo dobry punkt, ale musicie zaraz odlecieć wyżej, bo tam kręci się dużo turystów i żeby nie było  później tak jak z tym pijakiem w Krakowie.

- Świta – wyjrzałem na zewnątrz – czas chyba byście nas opuściły. Wieje poranny wiaterek od morza to nikt nie zwróci uwagi na dodatkowy mały podmuch. Idźcie od razu w miasto i wróćcie dopiero jak będzie pełno turystów. My będziemy was cały czas śledzić i kiedy skończycie swoją misje zbiegnijcie z Akropolu tu na dół, a my będziemy już tu czekać.

- Skoro nas wyganiasz – Magda udała oburzenie – to ulatniamy się stąd. Chodź Helga nasi faceci to buce , Grecy na pewno są milsi dla kobiet.

- O , tak – Niemka zaśmiała się – To przecież południowcy, a nie mężczyźni z północy, czyli z krwią o temperaturze  ryby z okolic Grenlandii.

- Dobra , dobra – zaśmiałem się – spójrzcie w lustro, wyglądacie tak, że nawet Grek na bezludnej wyspie nie chciałby z wami przedłużać gatunku ludzkiego.

Widok był przekomiczny, fryzury, okulary i długie powyciągane kiecki upodobniły je do jakiś Turczynek i to chyba z zabitej wsi.

Statek wolno usiadł w wyznaczonym miejscu, a dziewczyny szybko wyskoczyły na ziemię i jeszcze szybciej zniknęły w okolicznych krzakach. Wiedziały co robić, przeszkoliliśmy je w obsłudze lokalizatora, powinny sobie dać radę. My wznieśliśmy się może trzydzieści metrów w górę i poprzez wyjątkowo czułe kamery pokładowe obserwowaliśmy teren.

- Jak myślicie, nie zauważyli ich? – nie ukrywam, ale byłem mocno zdenerwowany.

- Jeszcze nie – wtrącił się komputer – skanowanie terenu wykryło 10 uzbrojonych mężczyzn w okolicach wzgórza, ale nie zareagowali na nasze lądowanie. Wniosek jest jeden… nic nie widzieli.

- I tak trzymać- syknąłem wpatrzony w monitor na którym wyświetlały się wciąż nowe obrazy z dołu.

- Słuchaj – zwróciłem się do maszyny – Czy mamy tu cos do obrony?

- Co masz na myśli?

- No, broń, jakieś działa laserowe, plazmowe czy coś w tym rodzaju?

- A poco ci broń?

- By się bronić – zaczynała wkurzać mnie ta rozmowa.

- Nie potrzebujecie broni, wy jesteście bronią – pierwszy raz z komputera doszedł odgłos jakby śmiechu. Wyraźnie rozbawiły go moje pytania.

- Określ to jaśniej!

- Przecież i kula i ja cały czas mówimy wam, ze w was jest siła Rady Trzech, wasza siła może zniszczyć tą planetę jeśli tylko tego zechcecie.

- Bredzisz – westchnąłem z rezygnacją – chwilami nie mam już na ciebie siły.

- Idźcie się przespać – zwróciłem się do swoich towarzyszy, Bartek spał od dawna w najlepsze. – ja będę pełnił dyżur, do południa jeszcze kilka godzin.   

- Myślisz, że zasnę – zaśmiał się Dieter – Przecież tak jak Ty będę tu siedział jak na szpilach.

- Ja tam idę – burknął John i ułożył się na dwóch fotelach.

- Ten to zawsze może spać, jego nic nie rusza – Marika zrobiła gest zniecierpliwienia.

- Zostaw go – machnąłem ręką – niech chociaż on będzie wyspany.

 

 

 

   Polki w świecie- Daria Paprocka
 

Współpraca Polishwinnipeg.com z  czasopismem
Polki w Świecie”.

Kwartalnik „Polki w Świecie” ma na celu promocję Polek działających na świecie, Polek mieszkających z dala od ojczyzny. Magazyn ten kreuje nowy wizerunek Polki-emigrantki, wyzwolonej z dotychczasowych stereotypów. Kwartalnik „POLKI w świecie” ma także za zadanie uświadomić Polakom mieszkającym nad Wisłą rangę osiągnięć, jakimi dzisiaj legitymują się Polki żyjące i działające poza Polską. Czasopismo w formie drukowanej jest dostępne w całej Polsce i USA. Redaktor naczelna magazynu Anna Barauskas-Makowska zainteresowała się naszym Polonijnym Biuletynem Informacyjnym w Winnipegu, odnalazła kontakt z naszą redakcją proponując współpracę.

Nasza współpraca polega na publikowaniu wywiadów z kwartalnika „Polki w Świecie w polishwinnipeg.com  a wywiady z kobietami, które ukazały się w naszym biuletynie zostaną opublikowane w kwartalniku ”Polki w Świecie”.
 


Daria Paprocka

Trochę ja wybrałam Wschód...

 

Spotkaliśmy się w Warszawie chwilę po tym, jak Daria Paprocka powróciła z półtorarocznego kontraktu, który z ramienia OBWE wykonywała w Kiszyniowie, stolicy Mołdawii. Nie łatwo było wyznaczyć ten termin. Już następnego dnia wylatywała do Astany. Co ją tam gnało? Praca i nierozerwalnie połączona z nią pasja oraz nadzieja na realizację planu, który rozpoczął życie pełne podróży…
 


Autor: Kamil Całus 
 

„Trochę ja wybrałam Wschód, trochę Wschód wybrał mnie”
 

O jej pracy, życiu i o tym, że istnieje dowiedziałem się przed kilkoma miesiącami, gdy chyba zupełnie przypadkiem trafiłem na reporterskiego bloga, którego prowadzi już od niemal 5 lat. Bogata biografia zawodowa – pracodawca: ONZ, UNICEF, OBWE. Stanowisko: doradca polityczny, koordynator. A przede wszystkim ta lista krajów, w których do tej pory dane jej było pracować: Kosowo, Afganistan, Azerbejdżan, Mołdawia. Przy tym ten wiek – nieco ponad 30 lat.


Spotykamy się w warszawskiej kawiarni w pobliżu Biblioteki Uniwersyteckiej. Sama wybiera to miejsce - przed odjazdem chce jeszcze skorzystać z tamtejszych materiałów. Prócz regularnej pracy dla organizacji międzynarodowych Daria pisze również doktorat. Nim jednak spotkaliśmy się na polskiej ziemi słyszałem o niej już w Mołdawii. Ci, którzy ją spotkali twierdzili, że Daria jest twardą kobietą, której niegroźna powierzchowność może łatwo zwieść otoczenie. W pierwszej chwili wydaje się, że oceny takie są przesadzone, ale gdy moja rozmówczyni obniżonym głosem i z naciskiem na ostatni wyraz rzuca, spoglądając mi prosto w oczy: „Jest wiele innych osób, których naprawdę można się bać”, wiem już, że stanowczość musi być jej mocną cechą. I niewątpliwie pomaga jej w życiu zawodowym…


Wszystko zaczęło się od studiów politologicznych na Uniwersytecie w Katowicach. Potem przyszła praca w Kancelarii Premiera i Ministerstwie Gospodarki. Darii podobała się jej posada. – Decyzja o zmianie wynikła z mojego życia prywatnego – opowiada nasza bohaterka. – Mój ówczesny partner, a obecny mąż, pracował dla organizacji międzynarodowych i gdy wrócił do Polski po jednej ze służbowych delegacji postanowił spróbować się tutaj odnaleźć. Cóż, po pracy w Timorze Wschodnim wychodziło mu to z trudem. – wspomina Daria.
Wtedy oboje postanowili, że skoro on tak bardzo kocha ten styl życia mogą spróbować odwrotnej kombinacji. Daria rzuciła pracę w ministerstwie i również rozpoczęła karierę w organizacjach międzynarodowych. Na własny ślub wróciła, więc do kraju specjalnie z Afganistanu. Gdy pytam, jak w takim razie idzie im realizacja planu, by dzięki wspólnej pracy za granicą móc spędzać ze sobą nieco więcej czasu, Daria wybucha życzliwym śmiechem: – Fatalnie nam się to nie udaje! Pomysł może był dobry, ale z wykonaniem idzie nam beznadziejnie – mówi rozbawiona. - Teraz, w Kazachstanie, po raz pierwszy od sześciu lat będziemy żyć i pracować w jednym miejscu. Ale sądzę, że ważne jest to, że oboje pracujemy dla organizacji międzynarodowych. Gdybym ja została w kancelarii czy ministerstwie a on tam, to rozdźwięk między naszymi światami byłby już naprawdę ogromny – dodaje po krótkim namyśle.


- To było trochę tak, że ja wybrałam Wschód, a Wschód wybrał mnie – mówi opowiadając o tym, dlaczego zdecydowała się na pracę właśnie w tych państwach. – W końcu wszystko jest mieszanką świadomych decyzji i przypadku – dodaje. Najbardziej fascynuje ją jednak Wschód w połączeniu z Islamem. Ale zaraz… młoda kobieta, dysponująca określoną władzą w państwie tradycyjnie muzułmańskim jak Afganistan? - Rzadko jestem w kraju muzułmańskim prywatnie – wyjaśnia Daria. – Jeśli jestem tam sama to najczęściej reprezentuję organizację międzynarodową. Kiedy więc ludzie chcą ze mną porozmawiać, muszą po prostu przejść nad moją kobiecością do porządku dziennego. Jak mówi nasza bohaterka, „kobieta międzynarodowa”, a więc pracująca na rzecz organizacji międzynarodowych, to taka trzecia płeć – szczególnie w Afganistanie. -Nie wymagają ode mnie powielania wzorców zachowań swoich kobiet. Pamiętam spotkanie z wiceministrem do spraw religii w Afganistanie, które odbył ze mną, patrząc przez cały czas w podłogę. To było dla niego duże wyzwanie! Był pomocny i konkretny, ale on również musiał sam poradzić sobie z czymś innym kulturowo – wspomina.


Daria najczęściej pojawia się w krajach, które znajdują się w stanie tzw. zamrożonego konfliktu. Pytanie o bezpieczeństwo nasuwa się, daria-paprockawięc zupełnie naturalnie. – Ta praca to najczęściej zlepek historii pt. „Niewiele brakowało, a…” – opowiada. – Oczywiście, bywało, że znaleźliśmy się w jakimś miejscu 10 minut po strzelaninie itp., ale obawiam się, że wnuki będą zawiedzione brakiem mrożących krew w żyłach historii – śmieje się Daria.


Mimo to, Daria nie może narzekać na brak przygód. To, co jej się przytrafia w trakcie pracy poza granicami kraju, skrzętnie odnotowuje na łamach swego bloga. – Piszę, by to wszystko uchwycić. To taki mój klaser ze wspomnieniami – mówi, tłumacząc skąd pomysł na taką stronę. Historie tam opisane są barwne, żywe i intrygujące. Pochodzą z krajów, o których najczęściej mówi się w świece niewiele lub mówi się tylko w kontekście wojen i konfliktów. Daria pokazuje zaś coś zupełnie innego, że tam również toczy się życie, które potrafi być zabawne, poważne, a często tak odmienne od naszego, że aż łudząco podobne.


Nie planuje zmiany zawodu, żyje tym, kim jest i czym się zajmuje. Już na początku naszej rozmowy, w kontekście swego męża podkreśla, że to nie tylko praca, to cały styl życia, który ona doskonale rozumie. W ostatnim liście, jaki nadsyła już po wywiadzie, pisze, że Astana nocą przypomina Las Vegas..


 


 

Poniższy teksty pochodzi z bloga Darii Paprockiej:
------------------------------------------------------------------------
- Będziesz tęsknić za Mołdawią? – zapytała przyjaciółka.
- Będę - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Mołdawia na początku ubiegłego roku spadła mi trochę jak z nieba. Gdybym wówczas poszła do jakiegoś lekarza, który miałby mi przepisać to, czego potrzebuję, to jestem pewna, że na recepcie widniałyby dwa słowa „Mołdawia – Kiszyniów”. I to właśnie za Kiszyniowem tęsknić będę najbardziej. Za jego niespiesznością, zielenią, słońcem oświetlającym piękne kamienice, za przyjazną pogodą. Będę tęsknić za trolejbusami, które suną po ulicach jak wielkie żuki z czułkami podłączonymi do instalacji elektrycznych i niepomne na to, że muszą trzymać się trakcji, wciąż chcą omijać co większe dziury w drodze, więc od czasu do czasu wystrzelają snopem iskier i swe czułki zrywają. Będę tęsknić za fontanną przy głównym parku, za wiodącą do niej aleją pisarzy i za parami całującymi się o każdej porze roku na parkowych ławkach.
------------------------------------------------------------------------
Mieszkam u skrzyżowania ulicy Ormiańskiej z ulicą Veroniki Micle. Ta Veronika Micle od razu mi się spodobała. Brzmi trochę jak Vivienne Westwood. Przynajmniej dla mnie. Sprawdziłam, więc czym prędzej, kim była tajemniczo brzmiąca pani Micle.
- To poetka romantyczna. I kochanka Eminescu – opowiadam koleżance, która mieszka u kolejnego skrzyżowania Ormiańskiej z ulicą 31 sierpnia. – Romans pełen wzlotów i upadków. Pisanych do siebie wierszy i dedykowanych tomików poezji. Eminescu umarł na syfilis, a ona zamknęła się w klasztorze. Przez dwa miesiące zbierała wiersze, które wzajemnie dla siebie napisali, ułożyła je w swój ostatni tomik, po czym popełniła samobójstwo zażywając arszenik.
- To straszne – komentuje koleżanka.
- Straszne – przytakuję, nie wiedząc jeszcze, że zupełnie co innego nas przeraża w tej historii.
- To straszne, że tą kobietę definiuje głównie fakt, że była kochanką słynnego poety…
Veronika Micle to maleńka uliczka. Wielu taksówkarzy nawet nie wie, że istnieje, i kłóci się ze mną (a ja z nimi), że na Ormiańskiej nie ma żadnego skrzyżowania pomiędzy ulicami Stefan Cel Mare i 31 Sierpnia. A właśnie, że jest.
------------------------------------------------------------------------
Chyba przepadłam. Jestem tak samo zafascynowana azerską rodziną prezydencką, jak inni. No a pierwszą córką prezydenta Ilhama Alijewa – piękną Leilą, w szczególności. Ostatnio okazało się, że Leila, wśród wielu przymiotów, może się poszczycić również umiejętnościami zupełnie pozaziemskimi. Leila potrafi rodzić dzieci co trzy miesiące.
Pod koniec września – na trzy tygodnie przed wyborami prezydenckimi, w których jej tata Ilham ubiegał się o reelekcję – szanujące się azerskie portale internetowe podały, że Leila urodziła syna. Super. Gratulujemy. Z tym, że dwa tygodnie temu, znów ogłoszono, że właśnie urodziła! Bliźniaki! Na dodatek również chłopców. Zaczęłam, więc dochodzenie: ile dzieci ma Leila i jak często rodzi? Jakoś nikt nie mógł zrozumieć, o co mi chodzi.
- No dwójkę dzieci ma – odpowiedział znajomy. – Przecież jest napisane, że to bliźniaki!
- W odstępie trzech miesięcy? Bliźniaki też się raczej rodzi przy jednym porodzie…
- Oj nie wiem. Pewnie pierwsza informacja była błędna.
- I co? Ktoś ją dementował?
Brak odpowiedzi.
------------------------------------------------------------------------
Sameer jest bardzo przystojnym i bardzo cichym facetem. Jak przystało na kogoś, kto ma lat trzydzieści i jest Afgańczykiem - Sameer ma żonę, a ostatnio urodziła mu się córeczka.
Jest jednak nieszczęśliwy. Z powodu swojej żony. Żonę wybrali mu kilka lat temu jego rodzice, a on posłusznie poślubił swoją daleką kuzynkę. Kuzynka Sameera - a teraz także jego żona - nie jest ładna. A przynajmniej nie jest ładna w oczach swego męża.
Zebrał, więc Sameer całą swoją odwagę i powiedział swoim rodzicom, że poślubi jeszcze jedną kobietę - taką, jaka mu się będzie podobała. Rodzice sie zgodzili, a jemu rozmarzony uśmiech nie schodzi z twarzy.
Powiesz - można go zrozumieć. W kraju, gdzie małżonkowie rzadko dzielą ze sobą swoje myśli, troski i odczucia, wzajemna więź opiera sie niemal wyłącznie na fizycznej fascynacji. A co na to pierwsza żona Sameera - kobieta, jakich wiele w Afganistanie? Kobieta, której nikt nie pytał, kogo chce poślubić. Kobieta, która od lat cierpi z powodu braku akceptacji ze strony swojego męża. Kobieta, która w oczach lokalnej społeczności w najbliższym czasie zostanie jeszcze bardziej poniżona - bo jej mąż weźmie sobie druga żonę.
Sameer nigdy nie rozmawiał ze swoją żoną - nie wie, co ona myśli, co czuje. Dla niego sprawa jest prosta - jego żona, wybrana dla niego przez rodziców jest brzydka. On jej nie kocha. Wszyscy o tym wiedzą... Ale już niedługo Sameer będzie szczęśliwy. Ślub z drugą żoną już za miesiąc.

------------------------------------------------------------------------

 

link do bloga>>>

 

 

 

 

 

   Ogłoszenia

 

 


 


 


Translate this page - Note, this is automated translation meant to give you sense about this document.
 

 
 
 listopad   2010
Ni Po Wt Śr Cz Pi So
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
             

 






Zapisz się na naszą listę
Email
Imie i nazwisko

 

 

Spis Książek Biblioteki SPK
Polsat Centre
Człowiek Roku 2008

 

 


Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę



 


 

Irena Dudek zaprasza na zakupy do Polsat Centre Moje motto: duży wybór, ceny dostępne dla każdego, miła obsługa. Polsat Centre217 Selkirk Ave Winnipeg, MB R2W 2L5, tel. (204) 582-2884

Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę
 

 

 



189 Leila Ave
WINNIPEG, MB R2V 1L3
PH: (204) 338-9510

 



Kliknij tutaj, aby wejść na stronę gdzie można pobrać nagrania HYPERNASHION za darmo!!!
 


 

Royal Canadian Legion
Winnipeg Polish Canadian Branch 246
1335 Main St.
WINNIPEG, MB R2W 3T7
Tel. (204) 589-m5493


 



“Klub 13”
Polish Combatants Association Branch #13
Stowarzyszenie Polskich Kombatantów Koło #13
1364 Main Street, Winnipeg, Manitoba R2W 3T8
Phone/Fax 204-589-7638
E-mail: club13@mts.net
www.PCAclub13.com


Zapisz się…
*Harcerstwo
*Szkoła Taneczna S.P.K. Iskry
*Zespół Taneczny S.P.K. Iskry
*Klub Wędkarski “Big Whiteshell”
*Polonijny Klub Sportowo-Rekreacyjny