11 listopad 2010 | <<< Nr 152 >>>

   W tym numerze

  •  



    189 Leila Ave
    WINNIPEG, MB R2V 1L3
    PH: (204) 338-9510



    Chcesz być naszym korespondentem, autorem napisz do nas
    Chciałbyś/aś umieścić bezpłatne prywatne ogłoszenie kliknij tutaj
    Poleć nam ciekawą stronę
    Chcesz złożyć komuś życzenia
    Masz ciekawe zdjęcie - prześlij do nas
Do Redakcji
Wydarzenia warte odnotowania
Wiadomości z Polski
93 JubileuszTowarzystwa Św. J. Kantego
11 listopada - Narodowe Święto Niepodległości
Tworzenie się nowego porządku świata cz 4
Obrazy Ameryki w Dawnej Literaturze Polskiej
Krajobrazy Polski
Humor
Petycja w związku z określeniem
"polski obóz koncentracyjny”
.
Wpływ chemtrails na zdrowie człowieka
Ciekawostki
Upadek światowego systemu monetarnego cz 26
Manitoba - Listopad w fotografii
"Medusa"- książka Jacka Ostrowskiego
Polki w świecie- Grażyna Plebanek
Kalendarz Wydarzeń
Polsat Centre
Kącik Nieruchomości  
 

 

 


  Do Redakcji

Szanowny Panie Bogdnie w załączniku przesyłam PDF File Wiadomosci Polonijne, listopad.
Z góry dziękuję za publikowanie naszego miesięcznika w Pańskim Biuletynie.
 
Pozdrawiam
Tadeusz Michalak
 

Projekty urzeczywistniające ideę kształcenia przez całe życie
(lifelong learning), projekty łagodzące negatywne skutki
restrukturyzacji, konkursy dotyczące projektów innowacyjnych służących
utrzymaniu aktywności zawodowej pracowników w grupie wiekowej 50+ i
wykorzystania zarządzania wiedzą lub zmianą w polskich
przedsiębiorstwach to wybrane tematy, które zostaną zaprezentowane na
organizowanej przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej we
współpracy z Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości i
Ministerstwem Zdrowia konferencji ogólnopolskiej „Dla rozwoju i
zdrowia… Europejski Fundusz Społeczny” poświęconej efektom i planom
realizacji Priorytetu II Rozwój zasobów ludzkich i potencjału
adaptacyjnego Przedsiębiorstw oraz poprawa stanu zdrowia osób
pracujących Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, która odbędzie się w
poniedziałek 22 listopada 2010 r. w Warszawie w hotelu LORD, al. Krakowska
218.

 

Do udziału w konferencji zaproszeni są obecni i przyszli beneficjenci
poszczególnych działań w ramach Priorytetu II PO KL (w tym
przedsiębiorcy, pracownicy przedsiębiorstw, przedstawiciele organizacji
pracodawców i organizacji związkowych, instytucji otoczenia biznesu,
lekarze, pielęgniarki, zarządzający zakładami opieki zdrowotnej), osoby
zainteresowane wynikami projektów i udziałem np. w projektach
szkoleniowych wdrażanych przez Polską Agencję Rozwoju
Przedsiębiorczości i Ministerstwo Zdrowia, przedstawiciele mediów.

Udział w konferencji jest bezpłatny, uczestnicy pokrywają koszty dojazdu
i ewentualnego zakwaterowania.


Więcej informacji:
http://www.parp.gov.pl/index/more/18262
 


 

Konsulat Generalny RP w Toronto

oraz

Zarząd Główny Kongresu Polonii Kanadyjskiej

mają zaszczyt zaprosić na spotkanie
z przedstawicielami
Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie

zatytułowane
 
„Wokół teczek”.
 

 

Wykład oraz sesja pytań i odpowiedzi

odbędą się w poniedziałek 22 listopada 2010 roku

o godz. 19.00

w Centrum Kultury im. Jana Pawła II

4300 Cawthra Road, Mississauga, Ontario.

 

WSTĘP WOLNY


ONE PERFORMANCE ONLY!!! Monday, November 29, 7:30 pm

O’Shaughnessy Auditorium at the College of St. Catherine in St. Paul

Tickets on sale at the O’Shaughnessy ticket office

and all TicketMaster outlets

Sponsored by: Twin Cities Polish Festival

www.TCPolishFestival.org

For more information visit www.2luck.com or email info@2luck.com

 

Wycieczka do Minneapolis Bus Tour to Minneapolis

na wystep Zespolu P. i T. Mazowsze Mazowsze Concert

3 dni, 2 noce 28.XI.10 - 30.XI.10 3 days, 2 nights Nov 28-30, 2010

Cena: (od osoby): Cost (per person inc.all taxes):

pokoj 2-u osobowy $285.00 Double $285. (2 per room)

pokoj 3-y osobowy $245.00 Triple $245. (3 per room)

pokoj 4-o osobowy $225.00 Quad $225. (4 per room)

Cena obejmuje: Concert package includes:

przejazd autokarem z pilotem return transportation by charter coach

2 noclegi ze sniadaniem (bufet szwedzki) i kolacja 2 night’s hotel stay inc. breakfast & dinners

wstep na koncert (miejsce zarezerwowane) reserved seating concert ticket

duty-free shopping, Albertville Factory Outlet Mall, Mall of America, Fargo West Acres Mall

Reservations / Rezerwacje:

Anna Gebczyk 586-0341

T.P.I. Euro Travel

217 Selkirk Avenue

Travel health insurance coverage is recommended for the duration of this trip and can be arranged through Anna

Uczestnicy, o ile nie maja ubezpieczenia typu Blue Cross Travel Health, moga wykupic u Ani Gebczyk

 

 

 

 

 


   Wydarzenia warte odonotwania

 

Narodowe Święto Niepodległości

Kongres Polonii Kanadyjskiej
 

Okręg Manitoba

Winnipeg, Manitoba – 19 października 2010 r.

Kongres Polonii Kanadyjskiej Okręg Manitoba zaprasza na uroczystość obchodów 92-ej rocznicy Narodowego Święta Niepodległości.

Coroczne obchody Narodowego Święta Niepodległości z inicjatywy Kongresu Polonii Kanadyjskiej, Okręg Manitoba, odbędą się w niedzielę, 14 listopada 2010 r. w Winnipegu.

Program uroczystości:

Ø 11.00 - msza święta w kościele św. Andrzeja Boboli przy 541 Marion Street z udziałem pocztów sztandarowych.

Ø 14.00 – uroczystość w siedzibie Polskiego Towarzystwa Bratniej Wzajemnej Pomocy ś. Jana Kantego przy 770 Mountain Avenue (skrzyżowanie ulic Mountain i Arlington). Referat okolicznościowy wygłosi Adam von Lau, a także udział wezmą uczniowie Sobotniej Szkoły Języka Polskiego oraz studenci Uniwersytetu Manitoba.

Serdecznie zapraszamy!

###

Canadian Polish Congress

Manitoba Branch

Winnipeg, Manitoba – October 19, 2010

The Canadian Polish Congress, Manitoba Branch, is extending an invitation to observe 92nd anniversary of Poland’s national holiday, Independence Day.

The annual Independence Day celebration, presented by the Canadian Polish Congress, Manitoba Branch, will take place on Sunday, November 14, 2010, in Winnipeg.

Commemoration programme:

Ø 11:00 a.m. - Mass at St. Andrew Bobola Parish, 541 Marion Street, with Colour Parties in attendance.

Ø 2:00 p.m. - Assembly at the Polish Fraternal Aid Society of St. John Cantius, 770 Mountain Avenue (at Arlington). Keynote address by Adam von Lau, with performances by students of the Saturday Polish Language School and University of Manitoba.

All are welcome!

 

Contact Info:

Canadian Polish Congress, Manitoba Branch

768 Mountain Avenue, Winnipeg, Manitoba, R2W 1L7

e-mail: kongres@shaw.ca • phone: 204-589-7878

 

 

 



Zachęta - Wieczór poetycki

 

 

 

 

 

   Wiadomości z Polski
Przygotwane przez Tadeusza Michalaka

 



 

U prezydenta Komorowskiego

Odbyło się spotkanie w sprawie szczytu NATO. Obecni byli: premier Donald Tusk, szef MSZ Radosław Sikorski, szef MON Bogdan Klich, a także szef BBN S. Koziej i rzecznik rządu P. Gras. Celem spotkania było przygotowanie polskiego stanowiska "jednorodnego i jednobrzmiącego" na szczyt NATO, który odbędzie asie 19 listopada w Lizbonie. Mowa była m.in. o zagwarantowaniu art. 5. Traktatu Północnoatlantyckiego, który stanowi, że zbrojna napaść na jednego z członków Sojuszu traktowana jest jak napaść na cale NATO, a państwa członkowskie są zobowiązane do udzielenia pomocy zaatakowanemu.

 

W piątek 5 listopada

Otwarte zostało Centrum Nauki "Kopernik", wielka interaktywna wystawa popularyzująca naukę. Recenzje bardzo pochlebne, wręcz entuzjastyczne.

Politycy biją się już o ojcostwo sukcesu. Ponieważ decyzja o budowie zapadła, gdy prezydentem Warszawy był Lech Kaczynski, PiS chce, żeby Centrum nosiło jego imię. Hanna Gronkiewicz-Walz odpowiada, że to jej ekipa właściwie wszystko zrobiła, łącznie ze zdobyciem niemałych środków finansowych na budowę i uruchomienie placówki

 

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak

Razem z warszawskimi radnymi PiS zaapelował na konferencji prasowej o to, żeby Centrum Nauki Kopernik nosiło imię Lecha Kaczyńskiego. Jako prezydent Warszawy Lech Kaczynski podpisał zgodę na budowę Centrum. Rożne są opinie polityków na temat tej propozycji. Poseł Arlukowicz (SLD) powiedział, że "istnieje tendencja, by nazywać imieniem Lecha Kaczyńskiego różne instytucje, ale naukę pozostawmy nauce".

 

Henryk Blida

Zeznawał w środę 3 listopada przed komisja sejmową badającą okoliczności śmierci b. posłanki Barbary Blidy. Powiedział, że ma pretensje do b. ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, który w Sejmie oskarżał posłankę Blide i twierdził, że jej zatrzymanie było zasadne. Wg Henryka Blidy Zbigniew Ziobro dopuścił się manipulacji, bo nie było dowodu na popełnienie przestępstwa przez Barbarę Blide.

 



 

 
 

W Alpach austriackich

Znaleziono ciała 3 polskich alpinistów, którzy zginęli w masywie najwyższego szczytu Austrii Grossglockner prawdopodobnie w niedziele wieczorem. Poszukiwania utrudniała zła pogoda, wichura, zamieć i niebezpieczeństwo lawin.

 

Rozkręca się

Kampania wyborcza do samorządów. Na bilbordach Donald Tusk nawołuje "Nie róbmy polityki. Budujmy Polskę". W moim miasteczku chyba posłuchano - w wyborach liczą się głównie lokalne komitety wyborcze, wielkie partie nie wystawiły w ogóle kandydatów na burmistrza, a na ich listach kandydatów na radnych raczej osoby mało lokalnie znane.

 

 

NATO

Przygotowało nowe plany ewentualnościowe, obrony Polski i krajów bałtyckich. Według nieoficjalnych informacji gazetowych w razie ataku na Polskę NATO przyśle nam 9 dywizji.

 

Rząd pokazał

Komisji Europejskiej fragmenty umowy gazowej z Rosja. KE już się domaga uzupełnienia zapisów, ale generalnie pewnie zaakceptuje. Nadal tak do końca nie wiemy, co w tej umowie jest.

 

ONZ

Oficjalnie zaliczyła Polskę do państw wysoko rozwiniętych. W dorocznym raporcie "Human Development Index" Polska znalazła się na 41 miejscu. Indeks HDI liczy się z PKB na mieszkańca, średniej długości życia i przeciętnego czasu edukacji.

 

Czaszka Jana Kochanowskiego,

A raczej uważana za czaszkę wielkiego poety, okazała się czaszka kobiety, być może żony Kochanowskiego. Odkrycia dokonali krakowscy specjaliści z Instytutu Ekspertyz Sadowych. Sprawa wynikła w związku z pomysłem prof. Franciszka Ziejki, b. rektora UJ - przeniesienia szczątków Jana Kochanowskiego do katedry na Wawel. Kontrowersje wokół czaszki spoczywającej od 1876 r. w Muzeum Czartoryskich już istniały, teraz dokonano badań, komputerowej rekonstrukcji twarzy i analizy antropologicznej.

 

 

  93 Jubileusz Towarzystwa Św. J. Kantego
   5.listopada 2010 r. z okazji 93. rocznicy działalności Polskiego Towarzystwa Wzajemnej Pomocy im. Św.. Jana Kantego w sali bankietowej Towarzystwa odbył się uroczysty bankiet. Podczas uroczystości na sali wypełnionej przez gości prezes Zofia de Vit przypomniała założenia organizacji i jej historie. Towarzystwo zostało założone 3. marca 1917 r. przez księdza Bluma, pierwszego proboszcza parafii Sw. Jana Kantego. Na pierwszym zebraniu Towarzystwa zdecydowano, że członkiem Towarzystwa może zostać tylko mężczyzna, ale decyzje oczywiście zmieniono tak by organizacja mogła się rozwijać i aktywnie działać w środowisku polonijnym Winnipegu. W 1922 r. mężczyźni zgodzili się na członkostwo kobiet w Towarzystwie i tak jest już do dziś. W 1923 r. Towarzystwo zostało zarejestrowane w zjednoczeniu organizacji charytatywnych jako Polskie Towarzystwo Bratniej Wzajemnej Pomocy Świętego Jana Kantego. W kolejnych latach zarząd i członkowie towarzystwa ciągle podnośili rangę swojej organizacji. Po 20 latach działalności Towarzystwo zaliczało się do jednych z największych i najbogatszych organizacji polonijnych w zachodniej Kanadzie.

...Mamy za sobą 93 pracowite i owocne lata.., powiedziała prezes Zofia de Witt - chciałabym wiec serdecznie podziękować wszystkim tym organizacjom i osobom prywatnym, które przyczyniły się do naszych wspólnych sukcesów, które są niezaprzeczalne i trudne do przecenienia. Jak bowiem ocenić np. finansowa pomoc studentom polskiego pochodzenia studiującym na winnipeskich uczelniach wyższych. Nic wiec dziwnego, ze podczas uroczystości, pod adresem organizacji i jej prezesa padały wyrazy uznania oraz podziękowania. Na uroczystości glos zabrali:
- Jason Kenney Minister of Citizenship, Immigration and Multiculturalism, M.P. for Calgary-Southeast,
- Gord Mackintosh, Minister of Family Services and Consumer Affairs, M.L.A. for St Johns,
- Mr. Lech Galezowski, Past Persident Canadian Polish Congres, Manitoba Branch, którzy zaszczycili jubileusz Towarzystwa swoją obecnością. Wszyscy gratulowali i składali życzenia dalszych sukcesów.
W części artystycznej wystąpiła grupa Alumni "Sokół" Dancers prezentując przepiękna wiązankę tańców ludowych w choreografii Anny Marii Kulas.
To był udany, niezapomniany wieczór a gratulując Towarzystwu ostatnich 93 lat życzę powodzenia w kolejnych latach

Jolanta Malek

 







Zdjęcia Krystyna Gajda

 

 

 

 

  11 listopada - Narodowe Święto Niepodległości

    Tak przedstawia historię rocznicy 11 listopada artykuł znaleziony na stronie MON-u.

 

W 1918 r. po 123 latach zaborów państwo polskie odrodziło się i wybiło na niepodległość.

Jesienią 1918 r. dobiegała końca I wojna światowa, która przyniosła klęskę wszystkim trzem zaborcom. Rosja pogrążyła się w zamęcie rewolucji i wojnie domowej, wielonarodowa monarchia austro-węgierska rozpadała się i chyliła ku upadkowi, a Niemcy uginały się pod naporem wojsk Ententy.

Dla Polaków była to niepowtarzalna szansa, aby móc odzyskać utracony byt państwowy. Widząc klęskę zaborców, Polacy zaczęli przejmować władzę wojskową i cywilną tworząc zręby przyszłego państwa.

W dniu 28 października 1918 roku w Krakowie powstała Polska Komisja Likwidacyjna, która zaczęła przejmować władzę z rąk Austriaków na terenie Galicji i Śląska Cieszyńskiego. Przypieczętowaniem jej dzieła było w kilka dni później rozbrojenie załogi austriackiej przez członków konspiracyjnej Polskiej Organizacji Wojskowej oraz legionistów i młodzież.

W dniu 1 listopada 1918 r. we Lwowie wybuchły walki polskiej ludności z Ukraińcami, którzy proklamowali powstanie Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej.

W nocy z 6 na 7 listopada powstał w Lublinie Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej pod kierownictwem Ignacego Daszyńskiego, w którego skład weszli przedstawiciele PPS, PPSD i PSL „Wyzwolenie”. Równocześnie podległe rządowi oddziały przystąpiły do rozbrajania wojsk okupacyjnych na Lubelszczyźnie i Kielecczyźnie.

W tym właśnie czasie powrócił do kraju Józef Piłsudski, więziony od lipca 1917 roku przez Niemców. W dniu 10 listopada 1918 roku przybył on do Warszawy. Jego przyjazd wywołał entuzjazm ludność stolicy i masowe rozbrajanie okupantów na terenie całej Kongresówki.

W dniu 11 listopada Rada Regencyjna przekazała Józefowi Piłsudskiemu Naczelne Dowództwo nad formującym się Wojskiem Polskim, a trzy dni później przekazała mu całą władzę cywilną. Dzień wcześniej podporządkował mu się również Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej w Lublinie. Józef Piłsudski powołał nowy centralny rząd, który w dniu 21 listopada wydał manifest zapowiadający reformę rolną i nacjonalizację niektórych gałęzi przemysłu, uzależniając jednak ich przeprowadzenie od postanowień przyszłego Sejmu Ustawodawczego. Jednocześnie Józef Piłsudski wprowadził bardzo korzystne dla robotników warunki pracy i zapowiedział wybory parlamentarne.

W dniu 22 listopada Józef Piłsudski ogłosił się Naczelnikiem Państwa i razem z premierem podpisał dekret o tymczasowych władzach Republiki Polskiej.

O utrwalenie i utrzymanie dopiero co odzyskanej niepodległości przyszło narodowi polskiemu toczyć krwawe boje. W dniu 27 grudnia 1918 r. wybuchło powstanie wielkopolskie, które przywróciło Wielkopolskę do macierzy. W Galicji Wschodniej trwały zacięte walki z Ukraińcami, a na wschodnich kresach Polski oddziały samoobrony walczyły z bolszewikami. Ponadto trzeba było trzech powstań śląskich, by część Górnego Śląska znalazła się w granicach Polski.

Przypieczętowaniem dzieła odrodzenia Rzeczypospolitej była Bitwa Warszawska, w której naród polski obronił odzyskaną niepodległość.

Dzień 11 listopada, w którym Józef Piłsudski przejął władzę, dla uczczenia powstania suwerennego ośrodka władzy odrodzonej Polski, został w 1937 roku oficjalnie ogłoszony świętem narodowym. Jednak dzień ten był już od 1919 roku obchodzony jako Święto Niepodległości. Od tego czasu jest jednym z najważniejszych świąt obchodzonych przez Polaków w kraju i zagranicą.

Po II wojnie światowej władze Polski Ludowej usunęły Święto Niepodległości z kalendarza, ale nie z serc Polaków. Środowiska niepodległościowe nadal obchodziły kolejne rocznice 11 listopada 1918 roku. Dopiero w 1989 roku Sejm IX Kadencji przywrócił narodowi to święto.


 

 

  Tworzenie się nowego porządku świata cz 4.            Index

Następny artykuł z serii nowego porządku świata jest wywiadem z rosyjskim fizykiem Genadijem Szypowem, który znalazł odpowiedzi na pytania postawione przez Einsteina. Jedną z rewelacji jest stwierdzenie że Fizyka wskazuje na istnienie Boga.

Fragmenty wywiadu z Gennadijem Szypowem

 

Część 1

FALA JEST POLEM - ROZMOWY O FIZYCE


MoonlightProfesor Gennadij Szypow jest rosyjskim fizykiem, który rozwiązał problem postawiony przed fizykami przez Alberta Einsteina: opracował mianowicie jednolitą teorię pola. Jest dyrektorem Międzynarodowego Centrum Fizyki Próżni, członkiem Rosyjskiej Akademii Nauk Przyrodniczych i członkiem Międzynarodowej Akademii Biotechnologii. W roku 1993 ukazało się pierwsze wydanie jego monografii "Teoria próżni fizycznej". Drugie wydanie książki uzupełnione i poprawione opublikowało Wydawnictwo Nauka w roku 1997, a w roku 1998 książka wydana została w wersji angielskiej. Amerykański Instytut Biograficzny (American Biographic Institute) w roku 1998 przyznał mu tytuł Człowieka Roku i zaliczył go do grona 500 osób na świecie, które odegrały najważniejszą rolę w dziejach ludzkości w przeciągu ostatnich stuleci oraz przyznał mu na koniec tysiąclecia Medal Honoru (Medal of Honor) jako jednemu z 2000 mieszkańców Ziemi, którzy odznaczyli się czymś niezwykłym dla pożytku świata.



Fizyka wskazuje na istnienie Boga

Willigis Jäger, mnich zakonu benedyktynów i mistrz zen, powiedział w książce "Fala jest morzem", że wiek XXI będzie wiekiem mistyki, a siłę napędową stanowić będą nie filozofowie i teologowie, lecz fizycy. Czy Pan też tak uważa? Jak by Pan objaśnił przewodnią rolę fizyki w prowadzeniu nas ku nowej, duchowej w swojej istocie epoce w życiu ludzkości?

Wyjaśnienie otrzymamy, kiedy przyjrzymy się, czym zajmuje się fizyka. Jednym z zadań, jakie sobie stawia, jest odpowiedź na pytanie, jak zbudowany jest świat. Jeżeli zaś nauka, dokładniej mówiąc fizyka, pretenduje do tego, żeby opisać całą rzeczywistość - nie tylko jej część materialną - to nie może ona wykluczać z obrazu świata Boga. A więc skoro fizyka opisuje wszystko, co istnieje w tym świecie, to musi ona w jakiś sposób odnieść się do Boga i do zagadnień związanych ze świadomością człowieka. Jeżeli bowiem nie uwzględnimy w porządku świata świadomości człowieka oraz Wyższej Świadomości, to świat okaże się niepełny. Teoria próżni fizycznej, którą opracowałem, obejmuje swoim zainteresowaniem zagadnienie świadomości i włącza w obraz świata istnienie Superświadomości. Niedawno napisałem artykuł na temat sahadżajogi. Wykazałem w nim, jaką rolę w naszym życiu pełni świat materii subtelnej i świat Wyższej Rzeczywistości. W swojej teorii dzielę rzeczywistość na dwa poziomy:

Świat materii gęstej, o której uczy współczesna nauka - ciała stałe, ciekłe i gazowe oraz cząstki elementarne i różne znane nam pola; następnie świat materii subtelnej - realność, której w starym rozumieniu nie można nazwać materią, gdyż nie posiada energii, ma natomiast różne inne cechy, których nie posiada zwykła, znana nam materia, choćby bardzo szybkie rozprzestrzenianie się, błyskawiczne wręcz. W istocie to też jest materia, ale żeby ją odróżnić od gęstej, nazywamy ją subtelną materią. Posiada ona takie właściwości, że można ją wykorzystywać do sterowania procesami zarówno tworzenia, jak i niszczenia obiektów materialnych. Pojawia się błyskawicznie, istniejąc natychmiast wszędzie. Jeśli zatem chcieć wykorzystać ją jako motor do kierowania procesami, to okazuje się ona do tego idealna. Poprzez tego nosiciela z subtelnej materii można kontrolować każde zdarzenie.

Jeden z wiodących autorytetów w kosmologii i astrofizyce, Frank J. Tipler, autor książki "Fizyka nieśmiertelności" na pytanie korespondenta amerykańskiego magazynu popularno-naukowego "Omen": "Co chciał Pan powiedzieć ludziom swoją najnowszą książką?" odpowiedział: "Emmanuel Kant przekonywał, że są trzy fundamentalne pytania metafizyki: czy istnieje Bóg? Czy posiadamy wolną wolę? Czy istnieje życie po śmierci? Ja transformuję te pytania metafizyki na zadania fizyki, rozwiązuję je i odpowiadam na wszystkie trzy: tak, tak, tak. Oto jak można podsumować to, co napisałem w mojej książce..." Czy fizyk rzeczywiście może dziś obwieścić z pozycji naukowca, że Bóg istnieje?

Jest wielu fizyków, którzy uważają, że wiemy już prawie wszystko, i że dla Boga nie ma miejsca w tym obrazie świata. Materialiści twierdzą, że wszystko powstaje w sposób przypadkowy, że nie istnieją żadne inne poziomy rzeczywistości. Tymczasem doświadczenie naukowe już w tej chwili wskazuje, że nie ma niczego przypadkowego, a to, co my uważamy za przypadek to tylko nie poznany jeszcze przez nas obszar rzeczywistości. Mnie Bóg wyłonił się zza równań. Teoria próżni fizycznej, którą opracowałem, stwierdza istnienie poziomu Rzeczywistości Wyższej, jeszcze bardziej wysubtelnionej struktury, gdzie praktycznie nie ma materii, nawet subtelnej. To coś jakby plan według którego rodzi się materia zarówno subtelna, jak i gęsta. Materii nie ma, a plan już jest. Na pytanie: kto stworzył ten plan? otrzymujemy odpowiedź, że istnieje Wyższy Umysł, który to wszystko obmyślił i wykonał. On jest Początkiem Wszystkiego. Ponieważ nie ma takich równań, za pomocą których dałoby się Go opisać, oprócz równania typu 0=0, z punktu widzenia tradycyjnej nauki jawi się jako "nic" - na tym poziomie bowiem nie ma niczego, co by było nauce znane: ani materii, ani energii.

A jednak to on właśnie okazuje się być początkiem wszystkiego, co istnieje. Religia nazywa go Stwórcą. Boski Stworzyciel, ktoś, komu pokłon składają wszystkie narody. Na Wschodzie mówi się o Wielkiej Pustce, a my doszliśmy do tego na podstawie rozwijania własnych materialnych teorii. Kiedy teoria się rozwija, osiąga ona w końcu taki poziom, gdy pojawia się w niej to, co można nazwać Stworzycielem. Jednakże teoria nie jest w stanie opisać, kto to jest lub czym on jest. Ona widzi go gdzieś jakby w oddali, ale przybliżyć się do niego nie jest w stanie - metody jej są ograniczone. Potrzebne są inne metody. Potrzebna inna może nauka. My jednak nie będziemy wymyślać nauk, będziemy się po prostu przybliżać tylko do Stwórcy, ale dosięgnąć go się nie da.

      Kontynuacja....

 

 

 

  Obrazy Ameryki w Dawnej Literaturze Polskiej - wykład
 

Obrazy Ameryki w Dawnej Literaturze Polskiej - wykład zaprezentowany przez  Miroslawę Hanusiewicz-Lavallee maił miejsce w Polskim Muzeum w dniu 5 listopada 2010 roku.

Profesor  Mirosława Hanusiewicz-Lavallee jest wykładowcą Literatury Staropolskiej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.

Początkowa na wpół mityczna wiedza Polaków o Ameryce była na przestrzeni dziejów konfrontowana z obrazami literackimi stworzonymi przez pisarzy podróżników oraz emigrantów.  Profesor Hanusiewicz-Lavallee zaprezentowała historyczną zmienność obrazu Ameryki oraz fundamenty kształtowania się mitu Ameryki jako ojczyzny wolności.

 

 

 

 

 

  Krajobrazy Polski

 

   Humor

Zenon Laskowik (TEY) - Mamuśka



 

 

 

 

  Petycja w związku z określeniem
  "polski obóz koncentracyjny”.

Bardzo wazna Petycja Alexa Storozynskiego prezesa Fundacji Kosciuszkowskiej w USA

 
- Celem inicjatywy jest doprowadzenie do tego, by najwieksze amerykanskie redakcje – takie jak „New York Times”, „Wall Street Journal”, „Washington Post” czy Associated Press – wprowadzily do tzw. stylebooków (dziennikarskich podreczników, które okreslaja, jak nalezy i jak nie nalezy pisac) zapis o tym, ze nie wolno uzywac terminu „polski obóz koncentracyjny”. Zamiast tego powinno sie uzywac oficjalnie zaakceptowanej przez UNESCO nazwy obozu Auschwitz-Birkenau, a wiec „niemiecki, nazistowski obóz koncentracyjny i zaglady”.
 
"- Prosilbym polskie agencje prasowe, media, organizacje, biznesy i uczelnie, aby zamiescily nasz apel na swoich stronach internetowych i wezwaly swoich czytelników, radiosluchaczy, telewidzów, czlonków, studentów i pracowników do podpisania sie pod petycja - apeluje prezes Fundacji Kosciuszkowskiej Alex Storozynski. - Jesli nie narobimy halasu, nic sie nie zmieni. Jesli Polacy chca, aby swiat myslal, ze obozy sa naszym dzielem, to niech siedza cicho. Jesli chcemy przekonac wszystkich, ze byly to obozy niemieckie, nie siedzmy z zalozonymi rekami i podpiszmy petycje - nawoluje Storozynski, którego rodzice urodzili sie w Polsce."
 
 
 
Zapewne wielu Waszych znajomych o tej petycji  jeszcze nie słyszało dlatego prosimy przekazać tę informację wszystkim z Waszej książki emailowej/adresowej.
 

 

  Wpływ chemtrails na zdrowie człowieka

Chemtrails: Skutki toksycznych metali i chemicznych aerozoli na zdrowie człowieka

 

Dr. Ilya Sandra Perlingieri

Global Research, May 12,2010-2010-05-07

http://www.globalresearch.ca/index.php?context=va&aid=19047

©Tłumaczenie: ehovara chemtrailswielun.blogspot.com

Od dziesięcioleci wiemy, że metale ciężkie i substancje chemiczne mogą spowodować poważne szkody fizyczne. Nawiązując do książki Rachel Carson's " Silent Spring" w której zostały zawarte, obszerne ostrzeżenia przed poważnymi konsekwencjami, użycia metali ciężkich i substancji chemicznych oraz narażenie na nie w naszym codziennym życiu. Są tysiące badań dokumentujących, rakotwórczy wpływ tych substancji na organizm człowieka.

Opierając się na badania R.Carson's (próbki ziemi, testy ludzi i zwierząt) stwierdzono iż środki zakłócają i osłabiają układ odpornościowy ludzi i zwierząt. W latach 30-tych, naukowcy przeprowadzili badania nad wpływem środków chemicznych na gospodarkę hormonalną zwierząt. Stwierdzono wówczas, że środki chemiczne powodują zaburzenia endokrynologiczne. W testach tych zauważono również, że konsekwencje zetknięcia się z środkami chemicznymi, powodowało anomalie genetyczne (np. żaby miały po pięć odnóży, obojnacze cechy). Badania te były kroplą w morzu potrzeb jakie należało wykonać. W kolejnej pionierskiej książce " Our Stolen Future", autorów Dr.Theo Colburn,

Dianne Dumanoski, i John Peterson Myers, badania wyraźnie pokazują zaburzenia hormonalne. Wykazano, że suma działania dwóch substancji chemicznych, które uszkadzają hormony nie jest równa 2, Raczej są to najbardziej pesymistyczne matematyczne proporcje, te trucizny działają synergicznie, suma działań tych trucizn może stanowić 1600 krotne działanie pojedynczej dawki. Jesteśmy narażeni na więcej niż 100 000 chemikaliów regularnie. Większość z nich nigdy nie została przetestowana pod kątem bezpieczeństwa ludzi. Tak prawie nic nie zostało zrobione w celu zmniejszenia narażenia na mnóstwo niebezpiecznych substancji chemicznych.

W rzeczywistości w ciągu jednej dekady administracja Busha pod wpływem lobby korporacyjnego, zlikwidowała wiele przepisów ochrony środowiska, istniejących od lat 30-tych. (Wystarczy spojrzeć na to, co wydarzyło się w Zatoce Meksykańskiej - wyciek ropy, który spowodowało BP).

1

Mimo tych wszystkich badań prowadzonych przez naukowców i informacji zagrożeniach związanych z zaburzeniem gospodarki hormonalnej i osłabieniem układu odpornościowego, informacje te nie są ogólnie dostępne dla przeciętnego człowieka.

W głównym nurcie wiadomości nie pokazuje się tego typu problemów. Publikacje te znajdują się w pracach naukowych, wydaniach książkowych i internetowych.

Mainstreamowe media (1) pomijają ten temat, ulegają lobby koncernowemu i reklamowemu. Nie informuje się o bardzo wysokiej toksyczności tych związków, pomija fakty, dezinformuje ludzi oraz odwraca uwagę na inne tematy i nieistotne sprawy.

Priorytetowe zdrowotne schodzą na dalszy plan lub są przekłamywane. Razem z wysokim poziomem stresu spowodowanym przez zaaranżowany kryzys finansowy - (gdzie miliony ludzi straciło pracę i domy), zdegradowano środowisko. Ten katastroficzny scenariusz jest częścią większego obrazu tego co Naomi Klein pisze w swojej książce "The Shock Doctrine". Mamy bardzo dużo kryzysów jeden po drugim, że trudno jest za tym wszystkim nadążyć przy codziennych rutynowych obowiązkach, nie mamy czasu na przeczytanie i rozważenie o konsekwencjach toksykologicznych dla naszego zdrowia. Tej ogromnej ilości tysięcy metali ciężkich i substancji, które przedostały się już do naszego łańcucha pokarmowego i które rzekomo miały nie pogarszać naszego zdrowia. Jesteśmy na górze tego zniszczonego łańcucha pokarmowego.

    kontynuacja...

 

 


 

   

S  P  O  N  S  O R

 

 

 

   Ciekawostki

Janey Cutler - Britain's Got Talent 2010 - Auditions Week 4 @ Yahoo! Video


 


 
 

 

 

  Upadek światowego systemu monetarnego cz. 26

Glenn Back(FoxNews)- Rząd USA przygotowuje atak terrorystyczny



Pożar w  stylu Reichstagu wykonany przez gang Obamy

 

 

 

 

 
 

S  P  O  N  S  O R

 

 

 

  Manitoba- Listopad w fotografii



 


 

 

 

 

 

 

 

 







 

Fot. Bogdan Fiedur

 

 


  "Medusa"- książka Jacka Ostrowskiego
"MEDUSA" to książka autorstwa Jacka Ostrowskiego, którą we fragmentach publikować będziemy na stronach polishwinnipeg.com
 
 

- Tak rano , a już ciepło – Magda nie lubiła upałów.

- Ba, to przecież południe i do tego środek lata – Helga nerwowo rozglądała się wokoło wypatrując podejrzanych typów. Tak jej nakładziono w głowę, że stało się to prawie jej obsesją.

- Jest! – syknęła wskazując palcem jakiegoś wygolonego faceta w marynarce może dwadzieścia metrów dalej.

- Skąd wiesz , że to ten?

- Tak ciepło, a jak on ubrany, pewnie ma ukryty pistolet.

- To co robimy? – szepnęła Polka – Może uciekajmy?

- Nie, to będzie podejrzane, schowajmy się za tym murkiem – wskazała  nędzne pozostałości starożytnej świetności miasta – wyjdziemy, kiedy będzie więcej turystów.

            Wolno, schylone przesunęły się w kierunku kryjówki, nikt ich nie zauważył, usiadły opierając się plecami o wielkie kamienne bloki i zastygły w bezruchu. Czas biegł ślamazarnie , coraz większy hałas dochodził od strony miasta i coraz więcej ludzi zaczęło pojawiać się w okolicy, miasto budziło się do życia, a tymczasem nasze bohaterki zmógł sen.

Pierwsza ocknęła się Magda i z przestrachem rozejrzała się wokoło, ale nikogo poza jakąś grupką hałaśliwych japońskich turystów nie zauważyła.

- Uff! – odetchnęła i szarpnęła za ramię swoją towarzyszkę.

- Co jest? – wykrzyknęła tamta nagle wyrwana z porannej drzemki.

- Spokojnie , przysnęłyśmy, czas iść do centrum. 

- Dobra, zbieramy się.

Wstały z ziemi, otrzepały się nawzajem z igliwia, następnie ostrożnie rozglądając się wokoło ruszyły za grupką jakiś turystów w kierunku miasta i nie zauważone przez nikogo wmieszały się w wielojęzyczny tłum . Wszyscy korzystali z rannego chłodu, albowiem południowy smog nad Atenami uniemożliwiał normalną egzystencję.

- Chodź – Helga szarpnęła swoja kompankę za ramię – znam tu mały sklepik, w którym są super ciuchy za naprawdę psie pieniądze. Przecież tam w tym cholernym kosmosie to nic nie będzie, pewnie będziemy biegać w skórach, a nasi „macho” będą polować trzymając maczugi w pazurach. Tak naprawdę, to gdyby nie te świry z pistoletami, które nas gonią, to Dieter nigdy by mnie nie wyciągnął na taką eskapadę. Nakupmy trochę szmatek dla naszych przyszłych wnuków.

- Jestem za , a nawet przeciw …. jak mawiał kiedyś jeden nasz prezydent – Magda zaśmiała się i  żwawo poszła za nią.

Faktycznie sklepiki pękały w szwach od kiecek,  bluzek i co ciekawe … kożuchów. Kupcy dosłownie wciskali swoje towary, spuszczali cenę, byle był tylko ruch w interesie. Panie tak zajęły się przymierzaniem, że nawet nie spostrzegły kiedy minęło południe.

- O, nie! – jęknęła Niemka patrząc na zegarek – Ale już późno, musimy biec na Akropol.

Szybko spakowały zakupy i obładowane siatami wybiegły ze sklepu. Nie uszły daleko, kiedy Magda potwornie blada zatrzymała się raptownie.

- Co Ci? – towarzyszka spojrzała na nią z niepokojem – źle się czujesz?

- Helga, gdzie jest ten sterownik?

- Jaki sterownik? – zdziwiła się  i nagle potworne zimno przebiegło przez nią od stóp , aż po czubek głowy.

- O mój Boże! Cośmy zrobiły!- wyszeptała z przestrachem – Oni nas za to zabiją i będą mieli rację.

- Chodź – Polka  pociągnęła ja za rękę – Może jeszcze jest w przymierzalni.

- Ale w którym sklepie? – jęczała pomysłodawczyni zakupów. – Oni nas oskalpują , a potem wypatroszą.

- Uspokój się, weź się w garść, może jeszcze nic nie stracone?

- Halo Madame! , halo Ladys ! - ulicą w ich kierunku biegł jakiś łysy stary Grek.

- Ty, to nie ten sprzedawca z pierwszego butiku? – Magda wpatrywała się w biegnącego. – Tak, to on.!

- Zostawiły Panie jakaś siatkę! – krzyczał zziajany wręczając im z dumą mały pakunek – W mojej Firmie nic nie ginie!

Helgę opanował szał radości i rzuciła się na szyję zaskoczonemu sprzedawcy, mocno go ucałowała i w kółko powtarzała.- Danke, danke, danke.

- Zawsze mogą Panie u mnie coś zostawiać i z chęcią to odniosę – burknął w pierwszej chwili zmieszany, ale zaraz na jego twarzy zagościł wielki uśmiech zadowolenia.

- Dobra, już nawet nie spojrzę na żadną wystawę – Niemka szeptała jak nakręcona , trzymała kurczowo cudem odzyskaną siatkę i starając się patrzeć tylko prosto ruszyła raźnym krokiem do przodu, a jej towarzyszka  obładowana większością zakupów ciężko poczłapała za nią.

W wielkich słomianych kapeluszach, ciemnych okularach przeszły niezauważone obok rozglądających się wokoło agentów i razem z grupą rosyjskich turystów wspięły się na wzgórze. Ukryte między ludźmi wyciągnęły urządzenie naprowadzające, wsunęły do jednej z toreb na sam wierzch zakupów i uruchomiły. Natychmiast zabłysł zielony migający punkt, ale nic nie pokazywał.

- Chyba się zepsuł – Helga pokazała palcem na ekran  - Nic nie wskazuje.

- Głupia jesteś ! – Magda uważnie rozglądała się wokoło – Stoimy nad nim i dlatego nic nie wskazuje.

- O , tam jest jakieś zejście! – wskazała palcem małe schodki prowadzące do podziemi… może trzy metry od nich.

- Tam obok stoi podejrzany typek – zauważyła jej pomocniczka – Nie wejdziemy tam niezauważone, potrzeba nam pomocy Zeusa, chyba że………

Wolno podeszła do tajniaka i zagadała do niego po rosyjsku, facet najpierw zbaraniał , a później  chciał ją spławić, ale to przerastało jego możliwości, ona wiedziała jak nim zakręcić.

W tym czasie Polka błyskawicznie zeszła na dół i stanęła przed uchylonymi drewnianymi drzwiami. Nie namyślając się wśliznęła się do środka i znalazła się w jakiejś mocno oświetlonej komnacie. Długa może na piętnaście, szeroka na półtora i wysoka na dwa metry bardziej przypominała tunel do nikąd, ale to było w tym momencie nieistotne. Na samym końcu tej sali stał jakiś mężczyzna i przyglądał się czemuś na ścianie. Co to było tego nie można było dojrzeć  z tej odległości.

Nie zauważył jej ,a ona trzymając urządzenie w dłoni zbliżyła się do najbliższego bloku podtrzymującego sufit. To było to miejsce, ale Magda zawahała się, Andrzej mówił o czarnym kamieniu, a tu stała przed szarym piaskowcem, coś nie pasowało. Wyciągnęła sterownik z siatki i zbliżyła do ściany. Nagle blok zaczęły pokrywać nieregularne rysy, powoli pękał, najpierw małe, później coraz większe odłamki zaczęły opadać na posadzkę  i oczom kobiety ukazała się czarna lita skała. Urządzenie wyskoczyło z jej dłoni i znikło w czakranie. Stała i nie wierzyła temu co widziała. Wprawdzie mąż opowiadał jej o jego wrażeniach spod Sukiennic, ale co innego opowieść, a zobaczyć to na własne oczy, to kolosalna różnica.       

 - Co pani tu robi? – usłyszała za pleców. Odwróciła się raptownie i zobaczyła przed sobą tamtego mężczyznę.

- Kim pani jest? – patrzył się na nią lodowatym wzrokiem i jednocześnie spoglądał na dziurę w ścianie.

- Zabłądziłam – burknęła i nie patrząc na niego ruszyła w kierunku wyjścia.

- Nie tak szybko, panienko – zagrodził jej drogę  - Musimy to wyjaśnić. Coś znajomo wygląda mi ta twarz.

- Tylko nie panienka – warknęła i wymierzyła mu silnego kopniaka miedzy nogi. Facet z jękiem zwalił się na posadzkę, a ona nie oglądając się za siebie wybiegła z podziemi.

- Trzymać ją – słyszała głos pełen bólu, który jednak na szczęście mocno wygłuszała konstrukcja pomieszczenia jak i solidne drzwi, których nie zapomniała dokładnie za sobą  zamknąć.

Helga widząc ją pędzącą na złamanie karku błyskawicznie zarzuciła ręce na szyję agenta zasłaniając mu pole widoku, a kiedy Magda zbiegła po schodach w kierunku Agory sama okręciła się na pięcie i wolno by nie wzbudzić podejrzeń podążyła za nią. Nerwy jednak zwyciężyły z roztropnością i po chwili obydwie biegły jakby je gonił co najmniej nosorożec.

Nagle sytuacja zmieniła się diametralnie, bowiem wybiegł z piwnic poturbowany mężczyzna i zaczął coś krzyczeć wskazując palcem uciekinierki. Momentalnie cały plac zaroił się od wygolonych mężczyzn w marynarkach, którzy jak sfora psów rzucili się w pościg.

   

 

  - Coś musiało pójść nie tak- jęczałem całe przedpołudnie nie widząc naszych dziewczyn na terenie Akropolu.

- Uspokój się – John starał się mnie pocieszyć – gdyby wpadły, to myślę, że nie uszło by to uwadze naszych kamer. Cały czas odbieram ich sygnał z samego centrum. Może nie mają możliwości by przyłączyć się do jakiejś grupy turystów?

- Znając Helgę – zaśmiał się Dieter – to są na zakupach.

- Chyba zwariowałeś – wrzasnąłem na niego – Jestem pewien, że Magda myśli tylko o zadaniu, nie jej takie głupoty w głowie.

- Naiwny! – Niemiec szturchnął  Latynosa w ramię i nie mówiąc nic więcej poszedł do kabiny pilotów.

- Obiekt ruszył w umówionym kierunku – zakomunikował komputer dopiero dobrze po dwunastej.

- No wreszcie – doskoczyłem do monitora, ale mimo wpatrywania się w ekran nie mogłem ich dojrzeć.

- Muszą być gdzieś tu – John wskazał grupę turystów zmierzającą na wzgórze.

- Nie ma tam ich – zrobiłem zbliżenie i obiektywy kamer oglądały każdego z osobna.

- A te dwie w tych sombrerach i z pełnymi siatami? – wskazał palcem.

- Z siatami? – poczułem na sobie uśmiech triumfu moich kolegów i zagotowałem się z wściekłości. Faktycznie teraz je poznałem.

- Nie złość się na nie – śmiał się Dieter – Teraz mają dużo lepszy kamuflaż i na pewno im się uda.

Uważnie choć z niepokojem obserwowaliśmy przebieg wydarzeń, a kiedy zobaczyliśmy uciekająca Magdę natychmiast rozpoczęliśmy lądowanie. Ponieważ wykonaliśmy ten manewr bardzo szybko,  podmuch powietrza giął krzaki i przewracał ludzi, a w momencie , kiedy uciekinierki dobiegły do statku na dosłownie pięć sekund wyłączyliśmy pole siłowe umożliwiając im dostanie się na pokład.

- Cześć chłopaki, my tez potrafimy co nie co i do tego kupiłyśmy trochę pożytecznych ciuchów – tymi słowami nas powitały. Zmierzyłem je groźnym wzrokiem, ale zbytnio tym się nie przejęły.

- Chodź, przymierzysz nową koszulkę – Magda pociągnęła mnie za sobą – Szara z wielkim napisem na piersi „ Jestem UFO ludkiem”, akurat na czasie, a dla Bartka z napisem „ Jestem synem UFO ludka”.

- Chyba żartujesz?

- Nie – zaśmiała się – Naprawdę takie mają napisy, Helga je wypatrzyła, bombowy tekst, zresztą też kupiła Dieterowi, tylko jemu z innym „ jestem zwierzątkiem kosmitki”.

- Pewnie ucieszy się co najmniej tak jak ja – westchnąłem z rezygnacją – ale swoja drogą muszę go obejrzeć w tym przyodziewku, to przecież będzie wspaniały widok - i aż uśmiechnąłem się bezwiednie na samą myśl o tym.

- Dobra , spadamy stąd – John krzyknął z kabiny pilotów – Wyciągnęli jakieś wynalazki i zaczynają bombardować nas dziwnymi wiązkami, laser czy coś w tym stylu. Faktycznie statek przechodziły co chwila delikatne drgania, tak jakby ktoś uderzał w ściany małymi kamyczkami. Niezwłocznie zajęliśmy swoje miejsca i nie zwlekając wznieśliśmy się wywołując przy tym małe tornado , a następnie obraliśmy kurs na Arabię Saudyjską.

- Akropolis Adieu! – zanuciłem spoglądając na zapełnioną bezradnym agentami chlubę Starożytnej Grecji. 

Ostatniego miejsca obawialiśmy się najbardziej , tu mogło być najtrudniej, przecież Mekka to miasto zakazane dla wyznawców innych religii. Jedyne co nas podnosiło na duchu to to, że nasi prześladowcy będą mieć ten sam problem.

 

 

- Generale – krzyczał Johnson do słuchawki – Ponownie nam uciekli, nasza broń zadziałała na nich jak na słonia ukąszenie komara, Zresztą co ja mogę powiedzieć, jak ich nie widzę. Te okulary nic nie dały, oni są niewidzialni, ścigam wiatr i to chyba dosłownie.

- Dlaczego uciekły te kobiety? – ton głosu w telefonie nie wróżył nic dobrego – przecież mieliście je jak na widelcu, zrobiły w bambuko szkolonych przez wiele lat i to za ogromne pieniądze agentów. Następnym razem to trzeba będzie posłać oddział eunuchów.

- Ależ – major starał  się bronić swoich ludzi i tym samym siebie – Cały czas szukaliśmy tych facetów, a kobiety były tylko na odstrzał.

- One was odstrzeliły – generał trzasnął słuchawką.

- Cholera! – oficer zaklął pod nosem – Dupek!

- Jakie rozkazy? – stanął przed nim jego zastępca porucznik Watson.

- Pakujemy się, kierunek Rijad – rozkazał. – Tym razem nam nie umkną, złapiemy ich w Mekce.

- Gdzie? – podkomendnego zatkało z wrażenia.

- No jak to gdzie, mówię niewyraźnie, czy co?

- Ależ panie majorze, to jest niemożliwe – tamten  pokręcił głową.

- A niby dlaczego? – dowódca spojrzał się na niego ze zdziwieniem.

- Nikt nie wejdzie do Mekki,  to teren zamknięty. Jeśli by nas tak nakryto, to tłum rozszarpie nas na części, radzę odpuścić.

- To jest ostatnie miejsce , gdzie możemy ich dopaść i sam nie wiem co lepsze, czy to ,że tłum nas zlinczuje, czy to, że skończymy tak jak ma skończyć pułkownik. A tak a propos Hendersona, to ustaliliście już miejsce jego pobytu?

- Niestety, zapadł się pod ziemię, rozesłaliśmy wszędzie jego zdjęcie i czekamy.

- Dobrze, jak znajdziecie drania,  to natychmiast meldować.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

                                                         ROZDZIAŁ XV

 

 

 

 

Lecieliśmy w kierunku ostatniego czakrana  i mimo, że czekała nas ciężka przeprawa myślami byliśmy już dalej.

- Jak myślicie – John westchnął z rozmarzenia – Tam gdzieś na tym Syriuszu będzie lepiej?

- Wszędzie , gdzie nie ma tych szajbusów, którzy nas gonią jest lepiej – dosadnie skwitowała Marika.

- Oj, nie przesadzajcie, przynajmniej jest ciekawie – Dieter wyraźnie starał się znaleźć jakieś dobre strony naszej sytuacji – Przecież my w trzy lata przeżyliśmy kilka razy więcej, niż niejeden przez całe życie, a jeszcze ile przed nami.

- Ale ja bym nie chciała na tych trzech latach zakończyć swojego życia – Heldze wyraźnie nie podobały filozoficzne wywody jej chłopaka – cały czas ocieramy się o śmierć i mam obawy, czy zawsze nam się uda wyjść cało z opresji.

- Oj, teraz to najwyżej ekspresowo polecisz do Allacha – zaśmiałem się – Czarny kamień w Mekce, to jak glejt w zaświaty.

- Dzięki, wolę jeszcze poczekać – wzruszyła ramionami.

- Macie jakiś pomysł na umieszczenie ostatniego sterownika? – zmieniłem temat.

- Może najpierw zobaczymy to z góry – zaproponował Latynos – Nikt tam nie był i trudno zorientować się w sytuacji. Wiem tylko , że to jest jedyny oficjalny czakran, że znajduje się na takim placu wiecznie zapełnionym pielgrzymami, że jest najmniejszy ze swoich braci i że kiedyś był biały.

- Biały? – zdziwiliśmy się.

- Tak – pokiwał smutnie głową – Ludzie nagrzeszyli i od tego zrobił się czarny. 

- Ja słyszałem co innego – nie akceptowałem jego wersji.- stanowił on ponoć część pierwszej świątyni wzniesionej przez Abrahama, a na ziemię został sprowadzony przez Anioła Gabriela, ale to jest w tej chwili nieistotne, bo jesteśmy na miejscu – Wskazałem palcem w dół , gdzie ukazała się biała zabudowa świętego miasta Islamu, niskie białe domki , obiekty świątynne z wysokimi strzelistymi wieżami minaretów, jakże charakterystyczny obrazek w muzułmańskim kraju.

Zatrzymaliśmy statek bardzo wysoko w górze, nie chcieliśmy by nas zauważono, a właściwie nie wymacano. Nasze kamery bez problemu przybliżały nam każdy wybrany szczegół, a to wystarczyło  byśmy mogli opracować chociaż pobieżny plan naszej akcji. Samo miejsce kultu było położone w małej niecce pomiędzy skalistymi wzgórzami. Oczywiście szukaliśmy Meczetu Masdżid al Haram na terenie którego znajduje się sanktuarium Al.- Kaba, a w nim to coś.

 

 

 

 

   Polki w świecie- Grażyna Plebanek
 

Współpraca Polishwinnipeg.com z  czasopismem
Polki w Świecie”.

Kwartalnik „Polki w Świecie” ma na celu promocję Polek działających na świecie, Polek mieszkających z dala od ojczyzny. Magazyn ten kreuje nowy wizerunek Polki-emigrantki, wyzwolonej z dotychczasowych stereotypów. Kwartalnik „POLKI w świecie” ma także za zadanie uświadomić Polakom mieszkającym nad Wisłą rangę osiągnięć, jakimi dzisiaj legitymują się Polki żyjące i działające poza Polską. Czasopismo w formie drukowanej jest dostępne w całej Polsce i USA. Redaktor naczelna magazynu Anna Barauskas-Makowska zainteresowała się naszym Polonijnym Biuletynem Informacyjnym w Winnipegu, odnalazła kontakt z naszą redakcją proponując współpracę.

Nasza współpraca polega na publikowaniu wywiadów z kwartalnika „Polki w Świecie w polishwinnipeg.com  a wywiady z kobietami, które ukazały się w naszym biuletynie zostaną opublikowane w kwartalniku ”Polki w Świecie”.
 


Grażyna Plebanek

Grażyna Plebanek
 

O melodii bogoojczyźnianej, pasjach literackich i niebezpieczeństwie monogamii - z Grażyną Plebanek rozmawia Piotr OleksyO melodii bogoojczyźnianej, pasjach literackich i niebezpieczeństwie monogamii - z Grażyną Plebanek rozmawia Piotr Oleksy.


 

Rozmawiał: Piotr Oleksy


 

O nas

Góralska muzyka, pierogi i bigos. Wielu Polaków na emigracji okazuje się być fanem tego wszystkiego, choć w Polsce górali nigdy nie słyszeli. To siedzi w nas tak głęboko i odzywa się kiedy jesteśmy daleko od domu, czy raczej będąc daleko, sami tego poszukujemy? Wchodzimy w formę, na zasadzie – skoro jestem emigrantem to muszę tęsknić za folklorem?
Dokładnie tak jak powiedziałeś. Gdy wyjeżdżasz z kraju, to tożsamość ci się trochę zaburza, zaczynasz odczuwać potrzebę określenia własnych granic. Jeszcze mocniej odczuwasz, że jesteś Polakiem i zadajesz sobie pytanie – co to znaczy?

I co to znaczy?
To różnie bywa. Ja na przykład nigdy nie rzuciłam się w polskie klimaty. Ale ludzie starsi, którzy wyjechali jeszcze z przyczyn politycznych, zbierali się często na różnych wieczornicach, czcili rocznice, których czczenie nigdy nie przyszłoby mi do głowy. Snuli swoje polityczne plany, mówili o układach... Z kolei u młodszego pokolenia przybiera to często formę narzekania, że nasze ogórki są lepsze i spotykania się na występach zespołów folklorystycznych. Kto z nich w Polsce oglądał występy Mazowsza? A tutaj nagle odzywa się melodia bogoojczyźniana.

Nie chciałaś czcić rocznic? Nie angażowałaś się nigdy w życie polityczne Polonii?
Moje pokolenie to pokolenie, które jako pierwsze zyskało na przełomie. Gdy wprowadzono stan wojenny, byliśmy w podstawówce, w 89 byliśmy na początku studiów. Nie ma co się oszukiwać, że ostro walczyliśmy z reżimem. Były zadymy, wygłupy, ale to nie my stawaliśmy na barykadach. Wyjechałam z Polski jako osoba z założenia apolityczna i w kraju w niczym mi to nie przeszkadzało. A tu się nagle okazało, że to wszystko jest istotne i muszę się określić, że tych lubię a tamtych nie.

A widzisz szanse na odejście od tej całej martyrologii w życiu polonijnym?
Nie wiem, czy to się tak szybko może udać. Wynika to ze wspomnianej już potrzeby określenia się. Nawet w moim pokoleniu obserwuję, że ludzie przyjeżdżają do Brukseli i zaczynają się okopywać w polskości. Mimo, że znają języki i mogliby się tu świetnie odnaleźć, zachowują się jakby wyjeżdżali pod przymusem. Nadzieja jest w młodszej generacji, w pokoleniu moich dzieci. Oni mają szansę wynieść z domu polskość, ale tę polskość otwartą, pozbawioną bogoojczyźnianej melodii, a jednocześnie będą mieli obycie „tutejsze” – to będzie pokolenie, które już bez kompleksów będzie poruszało się w Europie. Ale to też zależy od nas. Od tego, ilu z nas będzie pozwalało dzieciom na taki rozwój. Bo jednak wielu rodaków przyjeżdża nastawionych bardzo „patriotycznie” – oczywiście w cudzysłowie.

A jak np. Belgowie odbierają Ciebie, jako Polkę?
Niestety, najczęściej pierwsze zdanie, jakie można usłyszeć to: „O! Naprawdę? A ja mam sprzątaczkę z Polski”. Można zareagować dwojako. Można powiedzieć, że zostaliśmy zdradzeni podczas drugiej wojny światowej przez Francuzów i Anglików, a potem sprzedani Stalinowi. I dodać, że, tak w ogóle, to wyście się od razu poddali Niemcom i u was byli faszyści. Z tym, że to do niczego nie prowadzi. Lepiej puścić to mimo uszu, rozmawiać na niepolityczne tematy, by sami mogli się przekonać, że Polacy mogą być wykształceni, obyci w świecie i otwarci. Ale żeby móc tak się zachowywać, musimy sobie sami to uświadomić. Nikt nas nie wysyła na zachód pod przymusem. Jesteśmy, tak jak inni, pełnoprawnymi Europejczykami.

A lubisz żurek?
Pewnie, że tak! Ale to jest kwestia gustów kulinarnych, a nie walki o Polskę niepodległą.
 


O miejscach

Ty swoją „emigracyjną przygodę” zaczęłaś 10 lat temu od Sztokholmu. Skąd się to wzięło?grazyna 
plebanek
Ze wstrętu do stabilizacji. Gdy w moim życiu pojawił się etat, mieszkanie i samochód, to uznałam, że dosyć tego i trzeba rozwalić tę stabilizację. Sam Sztokholm wziął się z tego, że byłam kiedyś na stypendium w Szwecji i bardzo mi się tam podobało. Oczywiście, wtedy miałam wrażenie, że jest to jedna wielka, studencka balanga! Kiedy przyjechałam tam ponownie, tym razem z dwójką małych dzieci, okazało się, że to coś zupełnie innego...

Ale też fajnie?
Pewnie! Choć początki bywają dość ciężkie, zwłaszcza, jeśli nikogo się nie zna, nie opanowało się jeszcze języka. Nagle przychodzi pismo z gazowni, na którym jest coś napisane, a Ty jesteś przerażony. Ale jak się przez to przejdzie, to już się jest twardzielem i jest ok.

I zaraz po Sztokholmie Bruksela?
Tak. Po pięciu latach pojawiła się możliwość wyboru, a my pomyśleliśmy, że Bruksela jest perspektywiczna dziennikarsko, co było ważne dla mojego partnera. Mnie z kolei pcha ciekawość ludzi, kultur, to mi daje napęd do pisania. Bruksela jest w środku Europy, wszędzie stąd blisko. Mieszkamy tu już ponad 5 lat. Jestem po uszy zakochana w tym mieście. Z resztą sam widzisz jak tu jest fajnie!

Faktycznie jest! Czyli Bruksela wygrywa ze Sztokholmem?
Tak! Widzisz, Sztokholm był dla mnie trochę jak taki surowy ojciec. Albo, jak muzeum. Myślałam sobie: „Jak tu pięknie… Wychodzę!”. Mam tam swoje kąty, miejsca, które podziwiam. Ale sercem przylgnęłam natychmiast do Brukseli. Jestem „miejską” osobą i tak też od razu jawiła mi się Bruksela – miejsko. W Sztokholmie łosie przychodziły do nas na podwórko - co było piękne, ale jednak nie moje.

Długo odkrywałaś dla siebie Brukselę? Dużo czasu minęło, aż poczułaś się u siebie?
Bardzo szybko. Kiedy przyjechaliśmy tu pierwszy raz, od razu spodobało mi się, że jest tak ciepło. Że jest tak wielu ludzi z różnych krajów, kontynentów. Miasto jest żywe, kolorowe, a ulice nie są klinicznie czyste... Taki swojski tygiel. Te pierwsze dni w Brukseli to był też ciągły rausz - spotykaliśmy się ze znajomymi, siadywaliśmy na skwerkach, placach, gdzie aż kipi od małych knajpek. A że belgijskie piwo jest pyszne, chyba cały czas byłam wtedy lekko pijana. Ale było cudownie. Po paru miesiącach miałam już swoje ścieżki, a po dwóch latach czułam, że naprawdę tu przynależę.

Te dwa lata to jakaś granica? Przełomowy moment?
Tak mi się wydaje. Pierwsze dwa lata to sam zachwyt. Potem przychodzi krótki kryzys i znów łapie się pion.

O literaturze

Zawsze wiedziałaś, że będziesz pisarką?
Czy zawsze? Nie wiem, ale pamiętam moment, który uruchomił mnie pisarsko. To była 7 klasa podstawówki i pochwała za opowiadanie od naszej niezwykle wymagającej nauczycielki. Powiedziała: „To jest w końcu opowiadanie na miarę 7 klasy” i postawiła mi 4+... (śmiech). Ale dało mi to pewność siebie i tak chyba się zaczęło.

A pierwsze pasje literackie?
„Dzieci z Bulerbyn”! Ojciec czytał mi tę książkę, a ja to po prostu uwielbiałam. Tylko, że on śmiał się w momentach, które wtedy mnie w ogóle nie śmieszyły...

I stąd może ta późniejsza Szwecja?
A wiesz, że może tak?!

Ale na „Dzieciach...” się nie skończyło?
Fascynowałam się Nabokovem. Ma w sobie rosyjskość, ale pięknie zdyscyplinowaną. Dla mnie zdania muszą być jędrne, podczas, gdy cechą polskiej literatury jest to, że zdania są rozwleczone i niezdyscyplinowane. Nie lubię tego. Nabokov miał właśnie ten ogromny szacunek dla zdania. I dla fabuły. Bo historia jest kręgosłupem. Oczywiście można eksperymentować z językiem i robić z nim różne fajne rzeczy, ale historia to jest to, co w nas zostaje. Potem był Italo Calvino... trochę eksperymentalny i manieryczny włoski postmodernista. Zrobiła na mnie wrażenie potęga jego wyobraźni.

A erotyzm w Twoich powieściach? Dobrze się tu doszukuję jakiś wpływów Heuellbecqa?
Zupełnie nie! Jego pisanie nigdy mnie nie ujęło, nic mnie tam nie wzrusza. Pod tym względem inspirowali mnie starsi autorzy, jeszcze z początków ubiegłego wieku. Henry Miller czy Anais Nin – w tym było coś fajnego, dekadenckiego. Myślę, że ludzie poszerzyli swoje patrzenie na erotykę w latach 20’ i 30’ ubiegłego wieku i ten czas porusza moją wyobraźnię. Później, po tzw. „rewolucji seksualnej” to już jest trochę przeżuwanie przeżutego.

I o rzeczach, które się dzieją.


W „Nielegalnych związkach” znakomicie przedstawiasz świat i myślenie Jonathana – współczesnego mężczyzny, trochę lekkoducha, ale dobrego, ojca i męża. Gdy dopada go miłość, ta „nielegalna”, szaleje na punkcie swojej kochanki i świata poza nią nie widzi. Jednocześnie nie wyobraża sobie zostawienia żony, dzieci, domu. Rozumiesz takich mężczyzn? Rozgrzeszasz?
Nie oceniam. Po prostu zauważyłam, że takie rzeczy się dzieją. Oczywiście, można pomóc, by się wydarzyły i to już jest niedobre. Książka powstała z obserwacji otaczającej mnie rzeczywistości, a w pewnym momencie wokół mnie zaczęło się to dziać masowo. Najczęściej w związkach, będących na pewnym etapie ustabilizowania. To wtedy natura człowieka...

Zaczyna czegoś szukać?
Dokładnie. To tak jak próbować uregulować Wisłę. Nasza Wisła się nie daje uregulować i co jakiś czas wylewa.

A jesteś w stanie zaufać mężczyźnie?
Przede wszystkim to nie dotyczy tylko mężczyzn! Kobiety dotyka to w tym samym stopniu. One też mają temperament, wyobraźnię i potrzeby seksualne, przeciętny „akt polski” raczej ich nie satysfakcjonuje. Warto odmitologizować perspektywę narzuconą przez starsze generacje, gdzie to panowie szczycili się skokami w bok, bo niby tacy jurni, podczas, gdy przywiędłe małżonki tkwiły przy garach. Jak się spojrzy na dzisiejsze Polki, widać, że są najczęściej atrakcyjniejsze i bardziej zadbane od swoich mężów. Ich rola w związku, a także oczekiwania się zmieniają.
Ponieważ przyjęłam, że takie rzeczy się dzieją, to mam zasadę, by nie kombinować za daleko. Nikomu nie będę przeszukiwać komórki, laptopa, ani kieszeni, bo nie można się zagryzać taką posesywnością. Ona jest przywilejem pierwszych lat związku i jest potrzebna, by móc ten związek zbudować. Nie można dekadencko kombinować od młodych lat. Ale potem to się zmienia. Wartość długoletniego związku, w którym oboje partnerzy się kochają, rozwijają, wspierają, jest tak ogromna, że przeważa wszelkie inne rzeczy, które mogłyby się wydarzyć. To taka wiedza, która przychodzi z wiekiem.

Fanką monogamii chyba nie jesteś.
Myślę, że przypisanie do jednego partnera to ekonomiczna konieczność z czasów, kiedy małżeństwo było po prostu sposobem na przetrwanie, pary, ich dzieci, innych członków wspólnoty. Monogamia jest wbrew naturze ludzkiej o tyle, że ludzie mają w sobie ciekawość poznawania innych, eksplorowania znajomości w różny sposób. Czasem to się kończy w łóżku.

To już brzmi mocno dekadencko.
Podkreślam, że w żadnym wypadku nie usprawiedliwiam, tzw. „bzykania na boku”. Tak, jak to bywa czasem na konferencjach, imprezach integracyjnych, gdzie jedzie się na 2-3 dni, i wręcz wypada pójść z kimś do łóżka. To jest, moim zdaniem, zwykłe świństwo, syndrom spuszczenia ze smyczy. Jednak, gdy pojawia się uczucie do innej osoby niż stały partner, to warto się zastanowić, skąd się wzięła ta potrzeba.

W książce opisujesz świat Jonathana i jego żony Megi. Jednak Andrea – kochanka Jonthana – pozostaje z boku, jest trochę rozmyta, nie znamy jej myśli.
O to chodziło! To jest kameralny dramat, który rozgrywa się między Jonathanem i Megi. Jak już mówiłam, monogamia jest dla gatunku ludzkiego wyzwaniem, chciałam pokazać, jak ludzie sobie z nim radzą. Czy też nie radzą.

Bo Megi przecież też miała wcześniej romans.
Dokładnie. Chciałam pokazać studium takiego ewoluującego związku, dlatego Andrea jest osobą, którą widać przez Jonathana, przez Megi, ale sama pozostaje niedookreślona.

Ja wręcz nie wiedziałem, jak ona dokładnie wygląda!
Ha! I o to chodziło. To jest właśnie coś, co zwiodło Jonathana. Pokusa - tu sukienka, tam włosy, seksapil. Jak człowiek z monogamicznego związku radzi sobie, gdy pojawia się taka pokusa? Dlatego nie chciałam robić z Andrei konkretnej kobiety z konkretnymi problemami. Jej sprawy stają się widoczne dopiero, kiedy chce mieć dziecko i zachodzi w ciążę.

No właśnie! To już zupełnie rozbija standardowy obraz. Kochanka w ciąży – to coś niespotykanego.
Na tym mi bardzo zależało. Andrea, będąc w ciąży, jest nadal kochanką i to namiętną. Chodziło mi właśnie o pokazanie seksualności kobiety w ciąży. W literaturze zawsze mi tego brakowało. Próbuję tu pokazać, jak mężczyźni przez wychowanie, przez kulturę mają wpojony dychotomiczny obraz kobiety, jako „madonny” lub „dziwki”. Jeden z moich kolegów przyznał, że gdy poznaje kobietę, która go fascynuje, to przez pierwszy tydzień stara się określić – czy to jest typ madonny czy dziwki. I najczęściej zaczyna mu przeszkadzać, że ta kobieta jest tym albo tym. Najlepiej, gdyby była połączeniem obu, a jak twierdzi, takiej jeszcze nie spotkał. I myślę, że to jest pewien problem dla mężczyzn.

Sugerujesz, że jest to tak silnie zakorzenione w myśleniu, że mężczyźni nie potrafią się od tego uwolnić?
Dokładnie. I właśnie ta spodziewająca się dziecka kochanka jest próbą rozbicia tego schematu. Ma pokazać, że kobieta może być w ciąży, może być matką, a mimo to może się bzykać, może być godna pożądania. To jest myśl, którą warto byłoby zaszczepić w ludzkiej mentalności. Bo myślenie według schematu „madonny – dziwki” źle robi dla związków. U Jonathana widać, że jego żona, Megi, jest madonną. I jest już tak wysoko na piedestale, że on przestaje jej pożądać.

No to walczymy z tym schematem! A co następnie? Kolejna książka?
Powiem, że się dzieje! Na razie mam przed sobą dwa projekty, ale jeszcze nie mówię, co to będzie dokładnie. Na pewno jeden z nich to powieść, ale na nią muszę zebrać siły. Z pisaniem powieści jest tak, że wszystko inne przestaje się wtedy liczyć i trudno jest uciągnąć rzeczywistość. Więc teraz muszę trochę nadgonić rzeczywistość.

Więc powodzenia! Najpierw w nadganianiu, a potem w tworzeniu.
Dzięki!
 


 

Grażyna Plebanek – ur. 1967 r. Dziennikarka, pisarka. W latach 2000 – 2005 była korespondentką Reutera za Sztokholmu. Autorka książek „Pudełko ze szpilkami” (2002), „Dziewczyny z Portofino” (2005), „Przystupa” (2007). Jej najnowsza powieść to „Nielegalne związki” (2010). Znalazła się w grupie międzynarodowych artystów, których zdjęcia będzie można oglądać na wystawie, na brukselskim dworcu, przez kolejne 10 lat. Od pięciu lat mieszka w Brukseli.

 

 

 

 

 

   Ogłoszenia

 

 


 


 


Translate this page - Note, this is automated translation meant to give you sense about this document.
 

 
 
 listopad   2010
Ni Po Wt Śr Cz Pi So
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
             

 






Zapisz się na naszą listę
Email
Imie i nazwisko

 

 

Spis Książek Biblioteki SPK
Polsat Centre
Człowiek Roku 2008

 

 


Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę



 


 

Irena Dudek zaprasza na zakupy do Polsat Centre Moje motto: duży wybór, ceny dostępne dla każdego, miła obsługa. Polsat Centre217 Selkirk Ave Winnipeg, MB R2W 2L5, tel. (204) 582-2884

Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę
 

 

 



189 Leila Ave
WINNIPEG, MB R2V 1L3
PH: (204) 338-9510

 



Kliknij tutaj, aby wejść na stronę gdzie można pobrać nagrania HYPERNASHION za darmo!!!
 


 

Royal Canadian Legion
Winnipeg Polish Canadian Branch 246
1335 Main St.
WINNIPEG, MB R2W 3T7
Tel. (204) 589-m5493


 



“Klub 13”
Polish Combatants Association Branch #13
Stowarzyszenie Polskich Kombatantów Koło #13
1364 Main Street, Winnipeg, Manitoba R2W 3T8
Phone/Fax 204-589-7638
E-mail: club13@mts.net
www.PCAclub13.com


Zapisz się…
*Harcerstwo
*Szkoła Taneczna S.P.K. Iskry
*Zespół Taneczny S.P.K. Iskry
*Klub Wędkarski “Big Whiteshell”
*Polonijny Klub Sportowo-Rekreacyjny