Copyright ©
Polonijny Link Winnipegu
Kopiowanie w całości jest dozwolone
bez zgody redakcji pod warunkiem nie dokonywania zmian w
dokumencie.
21 października 2010 | <<< Nr 149 >>> |
W tym numerze | ||||||||||||||
|
||||||||||||||
Od Redakcji | ||||||||||||||
Do Redakcji | ||||||||||||||
Wydarzenia warte odnotowania | ||||||||||||||
Winnipeg Artists Annual Exhibition | ||||||||||||||
Tworzenie się nowego porządku świata | ||||||||||||||
Federacja Polek - Chopin - Pragnienie miłości | ||||||||||||||
Józef Biernacki - 32 rocznica wyboru Papieża Polaka - odczyt | ||||||||||||||
Humor | ||||||||||||||
Piotr Rubik w Winnipegu | ||||||||||||||
Ciekawostki | ||||||||||||||
Upadek światowego systemu monetarnego cz 23 | ||||||||||||||
Felieton Jacka Ostrowskiego | ||||||||||||||
Manitoba - Październik w fotografii | ||||||||||||||
"Medusa"- książka Jacka Ostrowskiego | ||||||||||||||
Polki w świecie-
Janice Sevre-Duszyńska List otwarty do obywateli RP i Episkopatu Polski |
||||||||||||||
Kalendarz Wydarzeń | ||||||||||||||
Polsat Centre | ||||||||||||||
Kącik Nieruchomości | ||||||||||||||
|
||||||||||||||
Od Redakcji |
Dziś rozpoczynam cykl
"Tworzenia się nowego porządku
świata" wywiadem z dr.
Stevenem Greerem, liderem w tzw.
procesie "Disclourse
Project", którego zadaniem
jest zmuszenie rządu Ameryki do
ujawnienia informacji dotyczącej
UFO i przyznania że UFO jest
rzeczywistością. Artykuły ten porusza także temat Free Eenergy. Jak już wspominałem w poprzednim wydaniu, w ostatnim miesiącu: Watykan potwierdza istnienie cywilizacji pozaziemskich, ONZ wybrało swojego ambasadora do pierwszego kontaktu z przybyszami z poza ziemi i kilku wysokiej rangi wojskowych Amerykańskich zeznało że podczas ich służby, UFO rozbroiło pociski atomowe bez fizycznego kontaktu z nimi.
Bogdan Fiedur |
Do Redakcji |
Nowy Remiks Zespołu Hypernashion
Tym razem Hypernashion powraca z remiksem utworu Dead City. Nagranie zostało zremiksowane przez Roberta Paprockiego, który wcześniej był współproducentem oraz zmiksował oryginalne nagranie Dead City. Remiks jest bardziej w stylu ambient. Zaskakująco, mimo że został wyprodukowany przez najnowszego członka załogi Hypernashion, remiks przypomina najwcześniejsze nagrania Hypernashion, takie jak „Ciemne Pola” czy „When I Was a Little Boy”. Można odsłuchać lub pobrać remiks tutaj: http://www.reverbnation.com/hypernashion Także można remiks zciągnąć ze strony Hypernashion na facebook wchodząc pod rubrykę “My Band”. http://www.facebook.com/pages/Hypernashion-Band/116231005088 Możecie także być zainteresowani, że pierwszy album Hypernashion pod tytułem “Płomień” jest dostępny na itunes, amazon.com, lub na innych witrynach oferujących nagrania w formie cyfrowej. Dead City (Rob P remix) Oryginalny utwór napisany i skomponowany przez John'a Mayall'a. Zremiksowany przez Roberta Paprockiego w okresie Czerwiec i Lipiec 2010. W nagrywaniu oryginalnego utworu udział wzięli : Wokal - Marek Ring Gitara oraz bas - Michał Klawisze - Pete Chips Produkcja - Robert Paprocki oraz Artur Winogrodzki Marka wokal oraz gitara zostały nagrane 22go Listopada, 2007. Reszta instrumentów została dograna podczas zimy i wiosny 2010tego roku.
Ogniwo
Polish Museum Society Inc.
As part of the Ogniwo Museum’s 25th Anniversary Celebrations, Dr. Miroslawa Hanusiewicz-Lavallee will present on the formation and evolution of images of America and the New World in Polish literature. From early mythical ideas that sprang from the first news of a new continent to early 18th century writers presenting the first literary images of this far away land, America has held an important place in the Polish consciousness. The image of an American utopia would be further shaped by writers who actually visited the new world and through immigrants landing on these distant shores. These views will be explored in the context of different periods of Polish history and why they would go undisputed in the face of a very different reality.
Dr. Miroslawa Hanusiewicz-Lavallee earned her PhD at the Catholic University of Lublin. She has taught in Poland, Italy, and Canada. She is the author of an extensive number of publications and books, and has received numerous awards and recognition of her work, including a state title of professor in humanities, conferred by the President of the Republic of Poland.
This presentation will take place at the Ogniwo Museum on: Friday, November 5 at 7:00 PM There will be a silver collection at the door. For further information, please call 586-5070 or e-mail info@polishmuseum.com.
Polsat Center - Wysyłka paczek
|
|||||
Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości
zaprasza na X Forum
Janina Fialkowska is one of
Canada’s most talented pianists playing today. A brilliant
technician, she specializes in the music of Polish conductor
Chopin.
“He was the man who understood the keyboard perhaps better than any other. Chopin, I love his music. I feel that I understand his music,” says Ms. Fialkowska. “I think the Chopin thing was from the beginning. From the very beginning. I think when your name ends with S-K-A or S-K-I, you hardly have a choice really.” To get a special group discount on tickets in any section of the Centennial Concert Hall to Fialkowska Plays Chopin on Oct. 29 or Oct. 30 – or if you have any questions – please contact Sarah at 949-3967, or respond to this email. To see Janina Fialkowska play Chopin’s Nocturne in B major, see the following video: http://www.youtube.com/watch?v=jo2gyIuBaMQ To see the Janina Fialkowska interviews in which she speaks about her history in piano and her Polish heritage, check out the following links: Part 1: http://www.youtube.com/watch?v=mbKKm1rHrA8&feature=related
Sarah Lund,
Group Sales Associate
p.
(204) 949-3967
f. (204) 956-4271
Na Uniwersytecie w Oxfordzie każdego roku
powstaje co najmniej 5 |
Wydarzenia warte odonotwania | ||||||||||||
|
Winnipeg Artists Annual Exhibition | ||
|
Tworzenie się nowego porządku świata. Index | ||
|
Federacja Polek - Chopin - Pragnienie miłości | ||
|
32 rocznica wyboru
Papieża
Polaka -
odczyt Józef Biernacki |
||
|
Humor |
Liczy się pierwsze wrażenie.
|
Piotr Rubik w Winnipegu | ||
|
S P O N S O R |
Ciekawostki | ||
|
Upadek światowego systemu monetarnego cz. 23 |
|
S P O N S O R |
Felieton Jacka Ostrowskiego
Aromat śmietnika |
Manitoba- Październik w fotografii |
Fot. Bogdan Fiedur |
"Medusa"- książka Jacka Ostrowskiego |
"MEDUSA" to książka autorstwa
Jacka Ostrowskiego, którą we
fragmentach publikować będziemy na
stronach polishwinnipeg.com - Dzięki za słowa pocieszenia – Dietera starzec zaczął wyraźnie wkurzać.- Nie masz nam nic dobrego do powiedzenia? - Mam, nawet nie zauważycie jak umrzecie, takie mamy sposoby. - Spadaj starcze – John chwycił kawałek skały i cisnął nim prosto w ekran. Kamień jednak tylko przeleciał przez obraz jak przez powietrze i uderzył w skałę po przeciwnej stronie pieczary. - Jeśli ci to pomoże w rozładowaniu napięcia, to możesz rzucać do woli – zaśmiał się stary. - Moje satelity namierzyły sondę wracającą z Syriusza , zaraz będę miał wyniki – po tej wypowiedzi ekran zgasł i głucha cisza zaległa w pomieszczeniu. Staliśmy i patrzyliśmy z przestrachem na siebie, wiedzieliśmy, że teraz ważą się nasze losy. Co za paranoja, cała nasza walka o przetrwanie , całe nasze dotychczasowe życie, poświęcenie nie było warte funta kłaków, jeśli nie będzie pozytywnych wiadomości, gdzieś tam z kosmosu. Wszystko zależało od jakiejś przeklętej stalowej kuli, jakiś zasrany automat decydował o naszym być, albo nie być. Przytuliłem żonę i syna i zamarliśmy w bezruchu. Nagle ekran zabłysł od nowa i pokazała się na nim nasz znajomy. Twarz miał zasępioną i złowrogą, przeszły przez nas zimne dreszcze, czuliśmy, że to koniec. - No cóż, - zaczął – Muszę was zmartwić sonda rozpoznała na Syriuszu warunki – zawahał się na chwilę, a my zrozpaczeni, załamani już odgadywaliśmy zakończenie jego wypowiedzi. - Otóż – kontynuował - wyniki pozwalają rozpocząć powrót. Czas wracać do domu! - Cisza zaległa w pomieszczeniu. Przybici wiadomościami, przeżywaliśmy swoją klęskę. - Zaraz! – krzyknąłem – Co ty powiedziałeś przed chwilą? – coś zaczynało do mnie docierać, ale nie byłem pewien tego, co usłyszałem przed minutą. - Że czas wracać do domu! – powtórzył starzec, a wielki uśmiech pojawił się na jego twarzy. - Ale tak mówiłeś, jakbyś nas miał za chwilę zamordować? - Owszem, ale pamiętaj, to był żart, przecież wymyślili mnie ludzie, nie różnię się zbytnio od was w zachowaniach. Całe szczęście – kamień spadł z piersi całej naszej gromadce, no cóż nie zawsze ociera się człowiek o śmierć , a dziś byliśmy bardzo, bardzo blisko. - Nie chcę wam psuć nastroju, ale to dopiero początek, najłatwiejsze za wami – gospodarz wylewał na nas następny kubeł zimnej wody. - Najłatwiejsze? Przecież jesteśmy bezpieczni, jesteśmy z tej odpowiedniej kapsuły – zaśmiał się John. - Owszem, ale to nie znaczy, że wy polecicie na Syriusza. - Jak to? - Tak, aby wyruszyć w drogę powrotną trzeba przygotować odpowiednią wyrzutnię , albo raczej tunel energetyczny, który wyniesie wasz statek w przestrzeń kosmiczną. - Ale przecież kula tam była i już wróciła. - Kula tak, ale na ziemi jest ukryty olbrzymi okręt, duma naszej planety. Jest tak ogromny, że nie jest w stanie sam wyrwać się w kosmos. - Ale dlaczego, przecież musi mieć dużą moc – dziwiłem się. - Duże statki nigdy nie lądują na planetach – tłumaczył starzec – właśnie dlatego, że później byłyby problemy z ich startem. Są budowane w kosmosie i tam też latają. Do lądowania na planetach służą małe kilku osobowe jednostki. Ponieważ jednak sytuacja była taka, a nie inna, Rada Trzech zdecydowała o ukryciu jednostki na Ziemi. Wy musicie umożliwić start statku, bo tylko on gwarantuje wam szczęśliwe dotarcie do ojczyzny waszych przodków. - Przecież nas jest tylko mała grupka, trzech mężczyzn kobiety i jedno dziecko. - Nie szkodzi, tu chodzi bardziej o jakość, a nie o ilość. Dziś jednak wystarczy tego wszystkiego, rozgośćcie się. – ekran zgasł i skała tuż obok rozchyliła się na boki, a naszym oczom ukazał się długi korytarz. - Chodźmy – szarpnąłem Bartka za rękę i ruszyłem pierwszy, a reszta podążyła wężykiem za nami. Tunel tak jak grota był wycięty w skale, a jakość wykonania świadczyła o bardzo wysokim zaawansowaniu technicznym budowniczych, a właściwie górników. Tak równo obrobionej skały nie widziałem nigdy, idealna gładź, a przecież było to tylko przejście do następnej części podziemnej bazy. Po przejściu jakiś trzydziestu metrów natrafiliśmy na następne pomieszczenie, była to sala na pięć metrów szeroka, długa na dziesięć i tak jak całość oświetlona ,niebieskawym światłem. Po bokach stały dziwne łoża bardziej jednak przypominające inkubatory nakryte szklanymi pokrywami, niż typowe meble. Zaciekawieni podeszliśmy do nich by się przyjrzeć, przecież to były rzeczy z innego świata, innej cywilizacji, chociaż skonstruowane przez ludzi. - Jednak ludzka wyobraźnia jest przewidywalna – myślałem patrząc na kosmiczne łoża rodem z „Odysei Kosmicznej 2001”. - Połóżcie się w nich – odezwał się znajomy głos – Pozwalają zrelaksować się, po godzinie będziecie wypoczęci jak po długiej nocy. Usłyszałem pochrząkiwania Dietera, spojrzałem się na niego, dawał mi tajemnicze znaki ręką. Wolno by nie wzbudzić podejrzeń zbliżyłem się do niego. - Co jest? – szepnąłem. On mi nic nie odpowiedział, ale pokazał wzrokiem cienkie wężyki idące od tych dziwnych łóżek w kierunku jakiejś butli umieszczonej po drugiej stronie sali. Chyba zbladłem z wrażenia, bo to co odkryliśmy było tak przerażające i absurdalne. Może to nieprawda, przecież to nie miało żadnego sensu. - Wyrwij je ze wszystkich łóżek – pokazałem ręką , a sam odwróciłem się w przeciwną stronę w kierunku nowego ekranu znajdującego się tuż nad wejściem do następnej sali. - Słuchaj Starcze – zwróciłem się do postaci na telebimie – Rozmawiamy zawsze tylko z kukłą w telewizji, a chcielibyśmy poznać ciebie osobiście. - Oczywiście! – zaśmiał się jakoś dziwnie – jestem w następnej komnacie i jak odpoczniecie obiecuję, że się spotkamy. - Dobrze- odwróciłem się i idąc w kierunku kapsuł po cichu wydałem wszystkim dyspozycję, by bez względu na okoliczności udawali przerażenie. Jeśli moje i Dietera obawy okażą się prawdą, to czeka nas jeszcze niezła przeprawa. - Nie pozwólcie żeby zamknęły się zaczepy pokryw – szepnąłem Johnowi do ucha – musimy mieć możliwość szybkiej ucieczki. Kiwnął głową na znak, że rozumie chociaż chyba nie pojmował wszystkiego. Wolno ostrożnie położyliśmy się w tych rodem z kosmosu sarkofagach, a potężne szklane pokrywy bezszelestnie opuściły się na nas. Kątem oka zobaczyłem elektroniczny zaczep z boku tuż przy prawym ramieniu i błyskawicznie podłożyłem przygotowany wcześniej kluczyk od samochodu . Zaczep nie zaskoczył i w każdej chwili mogłem opuścić swoją pułapkę. - No cóż daliście się złapać, jak wszyscy wasi poprzednicy – głos starego wypełnił kapsuły – mówiłem wam, że mimo sprzyjających warunków na Syriuszu możecie nie polecieć. - To oni wszyscy mogli wypełnić misję? – wydusiłem. - Teoretycznie tak , ale byli jeszcze za prymitywni. Nie byli w stanie prowadzić statku, wasi przodkowie nie przewidzieli jednego, że muszą być spełnione dwa warunku, bezpieczna przyjazna planeta i ludzie na takim poziomie cywilizacyjnym, żeby mogli podołać czekającym ich zadaniom. - Sam powiedziałeś, że my damy radę – usłyszałem przytłumiony głos Dietera. - Tak, to prawda , ale wasz sukces kończyłby moją misję, a co za tym idzie oznaczałby moją śmierć. - Śmierć? - Tak, przecież moja misja uległaby zakończeniu, a w momencie dotarcia statku do Syriusza taka sama srebrna kula przyleciałaby na Ziemię i zdalnie uruchomiła mechanizm samozniszczenia. - Przecież zostałeś stworzony, żeby służyć ludziom , jesteś tylko maszyną i niczym innym – syknąłem ze złością. - Ha, ha, ha okazałem się jednak sprytniejszy i mądrzejszy od ludzi, tu w salach obok bieleją kości waszych poprzedników i tam też będą niedługo bieleć wasze. - Przecież możemy wyskoczyć z tych kosmicznych kabin i wyłączyć ciebie – Dieter puścił do mnie oko. Starał się podpuścić tego wrednego robota. - Owszem, gdyby wam się to udało to miałbym problem – zaśmiał się starzec – ale muszę was zmartwić, to jest solidna robota waszych przodków, to nie takie partactwo, jakie wy produkujecie tu na Ziemi. Te zaczepy są nie do z forsowania i jest tu jeszcze jedna niespodzianka, śmiertelna dawka gazu, szybka bezbolesna śmierć. - Co ci to da? - Będę nieśmiertelny, jeszcze wykonam kilka cykli z kapsułami, a kiedy pozbędę się wszystkich, to wtedy mój żywot będzie wieczny. Wy jedni możecie zagrozić mojej egzystencji i to tylko dlatego, że macie DNA swoich wielkich przodków. - Przecież wszyscy ludzie pochodzą z Syriusza, tak nam mówiłeś – wydusiłem. - Owszem, ale ich DNA to już nie to, u was jest wszczepione czyste DNA sprzed 32 tysięcy lat, to zupełnie coś innego. - I nie szkoda zniszczyć tak czysty materiał genetyczny? - Szkoda, ale nie miałem innego wyjścia, albo wy albo ja. - A gdybyśmy obiecali tobie, że przeżyjesz, to wtedy uwolnisz nas? – wykrzyknął John nie wiedząc, że ja z Dieterem nie jesteśmy uwięzieni. - To jest niemożliwe – Starzec na telebimie pokręcił głową – moja śmierć jest wpisana w program i tylko nie wykonanie przez was zadania gwarantuje moje przetrwanie. Nie ukrywam, że pierwszy raz szkoda mi , że muszę to zrobić… jesteście tak podobni do moich twórców. - Daruj nam, proszę – Latynos starał się zmiękczyć serce maszyny, ale to był kiepski pomysł. - Nie mogę, żegnajcie! – głos ucichł, obraz zgasł, nastała cisza. - Teraz ! – ryknąłem do Dietera i obydwaj w tym samym momencie uchyliliśmy szklane pokrywy, a następnie bezszelestnie zsunęliśmy się na posadzkę. Wolno rozglądając się wokoło ruszyliśmy w kierunku następnego pomieszczenia, tam według starca mieścił się główny komputer, czyli on. Tym razem korytarz miał tylko z pięć metrów długości i oczom naszym ukazała się może 20 metrowej długości i 10 metrowej szerokości grota. Na samym środku stało to coś, ale co to było? Wielka srebrna kula o średnicy może pięciu metrów z wielkimi ostrymi wypustkami skierowanymi we wszystkich kierunkach świeciła wszystkimi kolorami tęczy. Z przodu tej dziwnej maszyny znajdował się pulpit przypominający klawiaturę komputera i nieduży monitor. Podeszliśmy ostrożnie bliżej i po lewej stronie zobaczyliśmy wyraźnie zaznaczone miejsce w kształcie ludzkiej dłoni, czekało na człowieka. - Połóż tam rękę – szepnął mój towarzysz – To czekało na nas i tylko my możemy przejąć kontrolę nad tym bezdusznym bandytą. Wolno ze strachem wyciągnąłem dłoń w kierunku czytnika, zawisła tuż nad nim by po chwili delikatnie opaść na maszynę. Poczułem chłód nieznanego metalu, a w pewnym momencie przez moją rękę zaczęły przechodzić dziwne bardzo przyjemne impulsy. Strach prysł, a zastąpiło go uczucie rozluźnienia i ufności. Wbrew temu, co przeżyliśmy czułem, że to coś jest naszym przyjacielem, jest naszym opiekunem i że to coś na pewno nie zrobi nam nic złego. - Witajcie – usłyszeliśmy jakiś nowy bardzo ciepły głos. – Nazywam się Orion 7 i jestem waszym opiekunem. Zostałem zaprojektowany by wyekspediować was na Syriusza i na tym kończy się moja misja. - A ten okropny starzec, który chciał nas ukatrupić? – spytałem. - Nie było starca, to była ostatnia próba. Ludzie , którzy mnie stworzyli nie byli głupi. Nie mogli przewidzieć wszystkiego, nie wiedzieli w jakim kierunku pójdzie cywilizacja , nie wiedzieli, kiedy i kto otworzy kapsułę i kto tu przyjdzie. Owszem, inteligentny gaz starał się wyszukać to co najlepsze , ale co mógł znaleźć w średniowieczu, czy w starożytnym Rzymie? Tylko osobniki zbliżone w jakiś sposób do swoich wielkich poprzedników mogą dostąpić zaszczytu odbudowy cywilizacji, wy sprawdziliście się. - Jaką mamy mieć gwarancje, że to nie jest następna próba? – wydusiłem kompletnie zdezorientowany. - Nie mogę dać słowa – zaśmiał się głos – maszyna nie zna takiego pojęcia, ale teraz zmienia się wasze miejsce w hierarchii, teraz wy rządzicie maszyną i ja będę wam służyć pomocą i radą. - Mam jeszcze jedno pytanie – Dieterowi coś nie dawało spokoju. - Pytaj! - Czyli wszyscy przed nami zostali przez ciebie zabici? - Niezupełnie – głos jakby się zawahał – Wszyscy oni zostali zamknięci w tych pojemnikach i aby przeżyć musieli otworzyć zaczepy. Są to proste mechanizmy i wymagają tylko trochę pomyślunku. Mieli na to pół godziny czasu i niestety nikt temu nie podołał. Zginęli, ale naprawdę nie męczyli się, śmierć przyszła z zaskoczenia. - Czyli wszyscy – mój kolega nie dawał za wygraną . - Tak wszyscy! Odgłos kroków przerwał naszą rozmowę. Nadeszła reszta naszej gromadki. - Gdzie ten straszny starzec? – to były ich pierwsze słowa i upłynęła chwila zanim wyjaśniliśmy to co się tu wydarzyło. - Co teraz? – John zdezorientowany drapał się po głowie – Czy możemy mu zaufać? Już raz chciał nas wykończyć. - Nie wiem – miałem podobne obiekcje – musimy spróbować, najpierw trzeba przejąć nad nim kontrolę, a później zobaczymy. - Słuchaj Orionie – zwróciłem się do maszyny – Jak mogę ciebie wyłączyć? - Czemu chcesz mnie wyłączyć, skoro jestem twoim przyjacielem – spytał głos. - Nie chcę ciebie odłączyć , ale chcę mieć taką możliwość. Zaległa cisza patrzyliśmy na siebie w skupieniu, czuliśmy, że to ważny moment. - Dobrze – odpowiedział- Musisz wklepać na pulpicie kombinację znaków TYUBHDREAA i to wyłączy moje zasilanie. Pamiętajcie, że jednak bez mojej pomocy nie będziecie w stanie odlecieć. Nic nie wiecie o misji, o położeniu okrętu i co zrobić by uruchomić tunel. O.K. –uspokajałem go - nie zamierzamy pozbywać się ciebie , ale musimy się przespać , a będzie się nam lepiej wypoczywało wiedząc, że jesteś wyłączony. - Dobrze, wprowadź zatem kod. Podszedłem energicznie do komputera , położyłem dłoń, a drugą ręką wprowadziłem podaną sekwencję liter. Z niepokojem patrzyliśmy na urządzenie nie będąc pewnym skutku całej operacji, ale tym razem głos powiedział prawdę… światło zgasło, kula zamilkła. Uff! – wyrwało się wszystkim. Pierwszy raz od dawna poczuliśmy się chociaż na chwilę bezpiecznie. Wróciliśmy do poprzedniej sali i rozlokowaliśmy się w kapsułach. Nie odważyliśmy się jednak całkowicie rozluźnić i ustaliliśmy warty, by nie dać się zaskoczyć czemuś nieprzewidzianemu. Nie wiem jak długo spaliśmy , ale myślę, że dobrych kilka godzin. Nie powiem , że byłem wyspany, jednak przeżycia ostatnich godzin nie pozwoliły na całkowity relaks. Nie często w przeciągu tak krótkiego czasu ocieramy się kilkakrotnie o śmierć, to jednak dziwne przeżycie. Wygramoliliśmy się z tych nazwijmy to inkubatorów i postanowiliśmy rozejrzeć się po tej kosmicznej bazie. Wolno, ostrożnie zapuściliśmy się w labirynt krętych skalnych korytarzy. Wszystkie były wykute perfekcyjnie, gładkie ściany , zero wilgoci, dyskretne oświetlenie nawet najbardziej skrytego zakamarka i ta niesamowita cisza, taka przysłowiowa grobowa cisza, brrrr… W jednej z bocznych sal natrafiliśmy na kości naszych poprzedników, które tak jak mówił starzec bielały w tym niebieskawym świetle. Poznaliśmy ich po odzieniu, jak i naszych legendarnych rycerzy po zbrojach, straszny widok. Puste czarne oczodoły w czaszkach pokrytych wysuszoną skórą, kępki włosów wystające spod skorodowanych hełmów , porozrzucane w nieładzie miecze, kusze, czy dzidy. - Kto ich tu wszystkich przyniósł ? – dziwił się John – przecież nie wirtualny starzec z telebimu. - Masz rację – przyznałem - tu muszą być jeszcze jakieś inne tajemnice, ten komputer coś kręci. - Chodźcie tu! – usłyszeliśmy podekscytowany głos Dietera gdzieś z końca korytarza. Ruszyliśmy szybko w jego stronę i po chwili stanęliśmy jak wryci tuż przed wejściem do jednej z bocznych komnat. Oczom naszym ukazała się olbrzymia wykuta w kamieniu sala wysoka na co najmniej 20 m, szeroka na 15 i długa na 30m a w niej coś czego nie potrafię w pierwszej chwili opisać, zapiera dech w piersi………….. wspaniały o niesamowitej harmonii kształtów statek kosmiczny. Tuż przed nami stało coś co zwykli śmiertelnicy nazywali UFO. Patrzyliśmy po sobie , patrzyliśmy na to cudo techniki naszych przodków i sami już nie wierzyliśmy własnym oczom, to było coś niewyobrażalnie wspaniałego, dostojnego , a przede wszystkim nieprawdopodobnego. Podłużna bryła oparta na czterech masywnych metalowych delikatnie ugiętych nogach. Całość pokryta była dziwnymi szaro brunatnymi płytkami wykonanymi z jakiegoś nam nie znanego materiału bardziej jednak przypominającego porcelanę niż metal, potężny szeroki właz znajdował się z boku na wysokości może dwóch metrów nad posadzką . Wielka półokrągła szyba zamocowana z przodu , przypuszczalnie w kabinie pilotów, mnóstwo różnych czujników jak i reflektorów po bokach statku , wszystko to trochę przypominało pojazdy z dobrych filmów science - fiction, ale jednak było inne. To coś przed czym staliśmy było naprawdę, mogliśmy tego dotknąć, było takie niesamowicie namacalne. - O, kurczę!- Bartek był w siódmym niebie, zobaczyć prawdziwy statek kosmiczny to marzenie każdego chłopca, ale nam jednak nie udzielił się jego nastrój. Wolno obeszliśmy to dzieło sztuki kosmicznej ze wszystkich stron zastanawiając się w jaki sposób umieszczono tu w środku tej góry takiego latającego chrabąszcza i jak moglibyśmy przy jego pomocy uciec z tego przeklętego miejsca.. - Lita skała! – tymi słowy skwitował swoje oględziny ścian Dieter – Nie ma mowy żeby przebić się przez to, od świata oddziela nas minimum dziesięć metrów kamienia, beznadzieja. - Musi byś jakieś wyjście – John szeptał do siebie przyglądając się sufitowi – Może góra się rozsuwa? Przecież skoro tu przyleciał to musi i stąd odlecieć. - Chodźmy do środka – wskazałem małe schodki przy bocznym włazie i nie oglądając się na innych szybko skierowałem się ku nim. Kiedy tylko wszedłem na pierwszy schodek drzwi do wnętrza pojazdu automatycznie otworzyły się, a w środku zabłysło białe stonowane światło. Ostrożnie z lękiem zajrzałem do środka. Wnętrze trochę przypominało samolot, kilkanaście foteli w dwóch rzędach i dwa następne wejścia, jedno jak się domyślałem do kabiny pilotów, a drugie przypuszczalnie do pomieszczeń gospodarczych, ubikacji, a może magazynku. Delikatnie postawiłem nogę we wnętrzu, po chwili drugą, nic się nie działo więc śmielej ruszyłem w kierunku przedniej kabiny, a moi towarzysze nie zwlekając podążyli za mną.. Tak jak właz tak i drzwi do przedniej części otworzyły się bezszelestnie, a oczom naszym ukazało się dziwne pomieszczenie, trzy wielkie aerodynamiczne fotele z dziwnymi jakby obręczami nad nimi i nic więcej. Kilka małych lampek, ale żadnych joystików , ani kierownicy, ani monitorów, kompletnie nic…. takie było wyposażenie statku kosmicznego naszych przodków. Dieter usiadł na miejscu jednego z pilotów i nagle obręcz delikatnie opuściła się niżej i objęła jego głowę na wysokości czoła. Stało się to tak szybko, że nie zdążył temu przeszkodzić. Przez statek przeszły dziwne drgania, wszystkie drzwi zamknęły się, poczuliśmy miarowy szum chyba jakiś silników. - Cholera to chyba startuje! – krzyknął nieźle wystraszony John. - Spokojnie! – Dieter uspokajał nas – to coś niesamowitego, on nie startuje, on się nam przedstawia. - Przedstawia? – spojrzałem na niego mocno zdziwiony. - Tak! – usiądźcie , to zobaczycie – ręką wskazał pozostałe miejsca.
|
Polki w świecie-
Janice Sevre-Duszyńska |
Współpraca
Polishwinnipeg.com z czasopismem Kwartalnik „Polki w Świecie” ma na celu promocję Polek działających na świecie, Polek mieszkających z dala od ojczyzny. Magazyn ten kreuje nowy wizerunek Polki-emigrantki, wyzwolonej z dotychczasowych stereotypów. Kwartalnik „POLKI w świecie” ma także za zadanie uświadomić Polakom mieszkającym nad Wisłą rangę osiągnięć, jakimi dzisiaj legitymują się Polki żyjące i działające poza Polską. Czasopismo w formie drukowanej jest dostępne w całej Polsce i USA. Redaktor naczelna magazynu Anna Barauskas-Makowska zainteresowała się naszym Polonijnym Biuletynem Informacyjnym w Winnipegu, odnalazła kontakt z naszą redakcją proponując współpracę.
Nasza
współpraca polega na publikowaniu wywiadów
z kwartalnika „Polki
w Świecie”
w polishwinnipeg.com a
wywiady z kobietami, które ukazały się w naszym biuletynie zostaną
opublikowane w kwartalniku ”Polki
w Świecie”. Janice Sevre-Duszyńska |
List otwarty do obywateli RP i Episkopatu Polski
Na łamach wydawanego przez moich przyjaciół Annę i Marcina
Makowskich magazynu POLKI W ŚWIECIE pragnę podzielić się ze
wszystkimi wspaniałymi Polkami, działającymi w różnych stronach
świata, jak i z moimi ukochanymi Rodakami w Polsce oraz
Duchowieństwem i Episkopatem Polski moimi przemyśleniami na temat
anachronizmu pokutującego w Kościele katolickim we współczesnych
czasach. Jestem przedstawicielką drugiego pokolenia Polonii
amerykańskiej. Jestem także księdzem Kościoła rzymskokatolickiego.
W lipcu 2006 roku zostałam wyświęcona na diakona, a 9 sierpnia 2008
r. na księdza.
|
|
|
|
|
Translate this page - Note, this is automated translation meant to give you sense about this document.
|
Polsat Centre
Człowiek Roku 2008
|
Irena Dudek
zaprasza na zakupy do Polsat Centre
Moje motto:
duży wybór, ceny dostępne dla każdego,
miła obsługa.
Polsat Centre217 Selkirk Ave
Winnipeg, MB R2W 2L5,
tel. (204) 582-2884 |
|
|
|
|