2 grudzień 2010 | <<< Nr 155 >>>

   W tym numerze

  • Towarzystwo Przyjaciół Polskiej Kultury i Sztuki "Zachęta" zorganizowało spotkanie poetyckie zatytułowane "Polski Krzyż"

    Chcesz być naszym korespondentem, autorem napisz do nas
    Chciałbyś/aś umieścić bezpłatne prywatne ogłoszenie kliknij tutaj
    Poleć nam ciekawą stronę
    Chcesz złożyć komuś życzenia
    Masz ciekawe zdjęcie - prześlij do nas
Od Redakcji
Do Redakcji
Wydarzenia warte odnotowania
Wiadomości z Polski
Duma potępiła Katyń
Krzysztof Kolumb były synem polskiego króla
Tworzenie się nowego porządku świata cz 7
Krzyż
Humor
104 urodziny PTG "Sokół"
Upadek światowego systemu monetarnego cz 29
Ciekawostki
Manitoba - Grudzień w fotografii
"Koniec?"- książka Jacka Ostrowskiego
Polki w świecie-Iwona Walicha
Kalendarz Wydarzeń
Polsat Centre
Kącik Nieruchomości  
 
   Od Redakcji

Drodzy czytelnicy,

W jednym z przednich wydań Plishwinnipeg publikowałem artykuł, zatytułowany "Wpływ chemtrails na zdrowie człowieka". Być może temat pisany nie przemawia tak jak przemawia film czy zdjęcia.
Poniżej jest półtoragodzinny film, który przedstawia ciemne strony problemu chemtrails i jak ten problem wpłynął na nasze życie przy całkowitym milczeniu mediów i polityków. Można by powiedzieć że jest jakiś piekielny plan, który od już wielu lat jest wprowadzony w życie a politycy albo odwracają głowy by tego nie widzieć, albo są bezpośrednio w to zaangażowani i czerpią z tego korzyści.
Jaki to są korzyści? Proszę obejrzeć film.



 



Właśnie w ostatnim wydaniu Polishwinnipeg zakończyliśmy publikację książki Jacka Ostrowskiego zatytułowanej "Medusa".
Dzisiaj zaczynamy nową książkę tego autora, a właściwie starą, jego pierwszą, zatytułowaną "Koniec?".

Tak pisze Jacek Ostrowski o swojej książce.


Książka „Koniec?” powstała trzydzieści lat temu, kiedy Polska znajdowała się  za żelazną kurtyną i w każdej chwili groził nam wybuch wojny o globalnym  zasięgu. Teraz wprowadziłem tylko poprawki kosmetyczne ( inne daty ).  Czarnoskóry prezydent USA był w wersji oryginalnej, pomyliłem się tylko o
kilka lat. J

Powieść „Koniec?” zapoczątkował moją przygodę z pisaniem. Jednym słowem
zacząłem od końca.

Jacek Ostrowski

 


  Dzisiaj dołączył do nas nowy sponsor z czego bardzo się cieszymy. Będziemy dzięki temu mogli zadbać o dodatkową zawartość dla naszych czytelników jak też nieprzerwanie kontynuować naszą publikację.

Jak informowaliśmy w wydaniu 85 Polishwinnipeg. com ADVANCE ROBOTIC DUCT CLEANING
otrzymał prestiżową nagrodę Consumers` Chice Award- GOLD For Business Excellence





 



Firma Ryszarda Czajki ADVANCE ROBOTIC DUCT CLEANING zajmuje się usługami zapewniającymi poprawę komfortu wentylacyjnego w pomieszczeniach, w których przebywają ludzie.

Oferta firmy ADVANCE ROBOTIC DUCT CLEANING skierowana jest do każdego klienta, od małych gospodarstw domowych po duże zakłady przemysłowe oraz miejsca użytku publicznego.
Podstawowe zadania realizowane przez firmę to:

- czyszczenie przewodów grzewczych i urządzeń
- inspekcje i monitoring TV przewodów grzewczo klimatyzacyjnych
- dezynfekcja przewodów grzewczo klimatyzacyjnych
- pomiary przepływu powietrza
- regulacja nawiewników
- przeglądy i konserwacja przewodów grzewczo klimatyzacyjnych
- opinie i ekspertyzy.

Prosimy o popieranie naszego nowego sponsora. Tutaj można znaleźć więcej informacji jak też kontakt.


 

Zapaszmy także inne firmy i organizacje do popierania naszej działalności.
Polishwinnipeg.com istniej obecnie ponad 3 lata a naszą stronę codziennie odwiedza do 800 osób.
Informacje promocyjne można znaleźć tutaj.

 


  Do Redakcji


W załączniku przesyłam PDF File z gazetką "Wiadomości Polonijne" na miesiąc grudzień.
Z góry serdecznie dziękuję za umieszczanie jej w Polish Winnipeg.
Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia, składam jak najserdeczniejsze życzenia czytelnikom Polish Winnipeg. Gwiazdki najjaśniejszej,  choinki najpiękniejszej,  prezentów wymarzonych,  świąt mile spędzonych,  karnawału szalonego,  roku bardzo udanego!

Tadeusz Michalak

Wiadomości Polonijne
- Thunderbay


 

Kongres Polonii Kanadyjskiej

Okręg Manitoba

Winnipeg, Manitoba – 20 listopada 2010 r.

Kongres Polonii Kanadyjskiej Okręg Manitoba zawiadamia swoich członków o zebraniu sprawozdawczo-wyborczym, które odbędzie się w sobotę, 4 grudnia 2010 r., o godz. 14.00 w siedzibie Polskiego Towarzystwa Bratniej Wzajemnej Pomocy św. Jana Kantego, przy 770 Mountain Avenue (w dolnej sali).

Zebranie będzie miało charakter otwarty. Kongres zaprasza równie zainteresowanych członków organizacji nie należących do Kongresu oraz osoby niezrzeszone do udziału w zebraniu w charakterze obserwatorów.

Zebranie sprawozdawczo-wyborcze KPK, sobota, 4 grudnia 2010 r., godz. 14.00, Polskie Towarzystwo Bratniej Wzajemnej Pomocy św. Jana Kantego, 770 Mountain Avenue.


Winnipeg, Manitoba – November 20, 2010

The Canadian Polish Congress, Manitoba Branch, hereby notifies its members about the reports and elections meeting scheduled for Saturday, December 4, 2010, at 2:00 p.m. at the Polish Fraternal Aid Society of St. John Cantius, 770 Mountain Avenue (lower hall).

This will be an open meeting. Congress invites interested members of organizations not belonging to Congress, as well as non-affiliated individuals, to attend as observers.

The reports and elections CPC meeting, Saturday, December 4, 2010, at 2:00 p.m., Polish Fraternal Aid Society of St. John Cantius, 770 Mountain Avenue.

Contact Info:

Canadian Polish Congress, Manitoba Branch

768 Mountain Avenue, Winnipeg, Manitoba, R2W 1L7

e-mail: kongres@shaw.ca • phone: 204-589-7878


 

Witam
 
i dziękuję za kontakt z Polonią Manitoby poprzez Polonijny Biuletyn Informacyjny w Winnipegu.
Chętnie czytam , bo lubię wiedzieć,  "co piszczy w polonijnej trawie". Bardzo ciekawe artykuły
są  ważnym aspektem uzupełniania wiedzy niemal z każdej dziedziny. Dziękuję.
 
Podoba mi się także proponowana forma kontaktu z redakcją i właśnie dziś pragnę z niej skorzystać,
promując stronę internetowa pisarki Jolanty Horodeckiej - Wieczorek z Polski.
Poznałam ją na kolejnym Salonie Książki Polonijnej  w Wiedniu (uczestniczę w nich co roku , w różnych
krajach Europy, opublikowałam 5 tomików poetyckich, należę do APAJTE- Polskie Stowarzyszenie Pisarzy,
Dziennikarzy i Tłumaczy w Europie z siedzibą w Paryżu).
W maju br. Jolanta H- Wieczorek opublikowała "Wiatru tchnienie o Chopinie" - wierszowana biografia Chopina
dla najmłodszych. Tą książką dociera do dzieci także poza Polską, będąc zapraszana do Francji, Szwecji
i na Ukrainę. Kończy się ROK  CHOPINA a więc warto jeszcze zdążyć  promować naszego wybitnego pianistę
i kompozytora, poprzez twórców obecnego pokolenia.
Więcej wiadomości na proponowanej przeze mnie stronie internetowej:
 
 
Można tam także znaleźć m.in.. moją recenzję innej książki tej samej autorki w linku : wybrane recenzje.
 
Ja osobiście nie mam jeszcze swojej strony internetowej ale gdyby było zainteresowanie, to na temat
mojego dorobku literackiego można dowiedzieć się na stronie:
 
 
pod linkiem : członkowie
 
 
Życząc dalszych sukcesów zawodowych i osobistych
pozdrawiam z Saskatchewanu
 
-Bożena Pawłowska-Kilanowski


 

Mamy przyjemność przekazać Państwu poradnik dla mikroprzedsiębiorców
dotyczący zarządzania i planowania strategicznego. Kierujemy go w
szczególny sposób do małych firm oraz do osób planujących rozpoczęcie
działalności gospodarczej.

Poradnik zawiera m.in.:

-  informacje nt. prowadzenia działalności gospodarczej przy
wykorzystaniu strategii niszy rynkowej,
-  opisy możliwości rozwoju w niszy,
-  praktyczne przykłady formułowania strategii w małych firmach,
-  oraz arkusze robocze umożliwiające samodzielne zaprojektowanie
strategii firmy.

Poradnik zatytułowany „Strategia niszy rynkowej jako element potencjału
rozwojowego mikroprzedsiębiorstw. Podręcznik dla
mikroprzedsiębiorców” został opracowany przez ekspertów Instytutu
Badań i Analiz Grupa OSB na zlecenie PARP, grudzień 2010 r.

poradnik dostępny jest na stronie:
http://www.parp.gov.pl/index/more/18516

 



I am so excited to announce that Woodlands Gallery at 535 Academy Road will now be representing internationally recognized Winnipeg artist Ewa Tarsia (RCA).

Polish-born Canadian artist, Ewa Tarsia graduated from the School of Fine Art in Gdansk, Poland in 1979. Her artworks have been exhibited worldwide and have received international award recognition. In 2007, Ewa was inducted into the The Royal Canadian Academy of Arts. Working in a variety of creative media including painting, drawing, sculpture and landscape design, she is widely known for the vibrant colour, use of texture and unique mark making in her mono prints.

Several paintings and mono prints by Ewa Tarsia will be on featured during our Holiday Show in the gallery December 3rd to 18th.

You're Invited!!!
Please join us for the Opening Reception on Friday December 3rd from 5:30 to 8:30 PM. Ewa will be in attendance. All are welcome. Refreshments served.

Ewa's works are an absolute MUST MUST see in person. She is an extremely talented creative being and the energy she radiates in person also comes through 100% in her artwork.


I hope to see you soon,
Jenny Tasker


To view more works by Ewa Tarsia...
- click here to view mixed media paintings on canvas
- click here to view her amazing mono prints

 
Are We Going To Cook The Planet #2
Ewa Tarsia, R.C.A. (works on canvas)
From Her Garden #3
Ewa Tarsia, R.C.A. (works on canvas)
A Little Discussion About Health, Travels, Money and Architecture...
Ewa Tarsia, R.C.A. (works on canvas)
A Little Discussion About Air, Sky, Trees and Water...
Ewa Tarsia, R.C.A. (works on canvas)

 


Witam,

 
W imieniu Zarządu Głównego Związku Górnośląskiego w Katowicach oraz Agencji kręci się! events pragnę ponownie serdecznie zaprosić Państwa do zapoznania z projektem I Światowego Zjazdu Górnoślązaków. Jest to wyjątkowy projekt, którego celem jest zgromadzenie rodaków podczas kilku dni wspólnej zabawy na Śląskiej Ziemi (dokładny opis znajduje się w załączniku).
 
Jednocześnie zwracam się z prośbą o promocyjne wsparcie projektu (tj. regularne informowanie społeczności polonijnej o wydarzeniu poprzez wszelkie dostępne środki), gdyż pragniemy, aby informacja o tym wydarzeniu dotarła do jak największej grupy rodaków mieszkających za granicą. 

 
Jeśli są Państwo zainteresowani współpracą przy tym projekcie, proszę o kontakt mailowy.


 
--
Magdalena Giertuga
+48 503-408-589
magda@krecisie-events.pl
www.krecisie-events.pl
 


 


 

 


   Wydarzenia warte odonotwania

 



Sylwester 2010

 

 

 

 

   Wiadomości z Polski
Przygotwane przez Tadeusza Michalaka

 

Wyniki wyborów samorządowych

Zwycięzcy wyborów do sejmików:- PO - 222 radnych, PiS - 141, PSL - 93, SLD - 85. Wybory w największych miastach wygrała PO (na 10 wygrała 8), 188 radnych (ze 168 poprzednio), może samodzielnie rządzić w Warszawie, Lodzi i Krakowie. W wielu miastach funkcje prezydenta lub burmistrza zachowali dotychczasowi (niektórzy startując z poparciem którejś partii, inni samodzielnie). W Warszawie prezydentem została powtórnie Hanna Gronkiewicz-Waltz (53.7%), Rekordowe poparcie dla prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka - 87,39%.

Wybrano łącznie 1741 wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, a w 738 gminach będzie potrzebna druga tura. W podwarszawskim Sulejówku dotychczasowemu burmistrzowi zabrakło 11 głosów do przejęcia do drugiej tury.

Na wszystkich szczeblach samorządowych wygrała PO zyskując ponad 1000 radnych więcej w gminach i miastach. Najbardziej straciło PiS. Dobry wynik uzyskało PSL, w wyborach do rad powiatów na 3 miejscu, zyskując 132 mandaty w porównaniu do poprzedniego stanu. W wielu sejmikach wojewódzkich koalicje zakładają PO, SLD i PSL.

Zaskakująco dużo nieważnych głosów w wyborach do sejmików wojewódzkich - 12%, a do powiatów - 8%, władz dużych gmin - 5.5%, Małych gmin - 2.8%. Dla porównania w wyborach prezydenckich nieważnych głosów było 0.6%.

 

Wynik PO nie jest jednak

Uważany za sukces. Marszałek Schetyna powiedział, że nie należy popadać w zachwyt, bo "nie znokautowaliśmy przeciwników, ludzie przestali się bać PiS" i przed następnymi wyborami potrzebne są świeżość i nowe pomysły. Natomiast Prawo i Sprawiedliwość jest zadowolone i uznało swój rezultat wyborczy za sukces, a przynajmniej tak głosi oficjalnie. W każdym razie wynik PiS był lepszy niż sugerowały sondaże przedwyborcze.

 

Na spotkanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego,

Prezydent Komorowski zaprosił wszystkich byłych prezydentów i premierów, w tym Wojciecha Jaruzelskiego. Nieobecni byli tylko Jan Olszewski i Jaroslaw Kaczynski. Rada obradowała na temat stosunków z Rosją w kontekście zbliżającej się wizyty w Polsce prezydenta Miedwiediewa.

 

Zaproszenie gen. Jaruzelskiego

Zostało ostro skrytykowane przez Jarosława, Kaczyńskiego, który uznał to za demonstrację polityczną. Ironizował, że niebawem w sprawach bezpieczeństwa wewnętrznego będzie zapraszany gen. Kiszczak, a w sprawach wolności prasy Jerzy Urban. Prezydent, Komorowski, komentując tę krytykę, powiedział, że Jaruzelski wsadzał go do więzienia, a Kaczyńskiego nie, ale nie należy mieszać "kwestii natury towarzyskiej i estetyki politycznej" do bieżącej polityki i tego, co jest ważne z punktu widzenia polskiej racji stanu.

 

Klub PiS

Ma wystosować do odchodzących z PiS do Stowarzyszenia Polska jest Najważniejsza posłanie, że dla części z nich nadal jest miejsce w Prawie i Sprawiedliwości. Jeden z założycieli Stowarzyszenia, europoseł Michal Kamiński powiedział, że nie bierze w ogóle takiej możliwości pod uwagę.

 

Nowy klub poselski

Polska Jest Najważniejsza (składa się z 15 posłów secesjonistów z PiS) wybrał 4 wiceprzewodniczących: Paweł Poncyljusz, Elzbieta Jakubiak, Jacek Tomczak i Wojciech Mojzesowicz. Przewodnicząca jest Joanna Kluzik-Rostkowska. Sondaże dają PJN ok. 1% głosów.

 

Rosyjska Duma Państwowa

Przyjęła, na razie wstępnie, uchwałę uznającą Katyń za zbrodnię stalinowską, a ZSRR za państwo totalitarne. I wzywająca do dalszego badania archiwów i ujawniania dokumentów.

Większość polskich polityków przyjęło uchwałę z zadowoleniem, tylko Jarosław Kaczyński powiedział, że uchwała uchwala, ale mają być przeprosiny i odszkodowania. Donald Tusk wypowiedział się bardziej dyplomatycznie - doceniamy, ale chcielibyśmy, żeby poszły za tym odważniejsze decyzje.

Wciąż nie wiadomo

Mimo gromkich zapowiedzi Premiera, czy będą jakieś zmiany w Otwartych Funduszach Emerytalnych. Sprzeczne wypowiedzi rożnych członków rządu. Widać ze bardzo brak pieniędzy. Trwa straszenie emerytów.

 

Unijny komisarz ds. budżetu,

Janusz Lewandowski podpisał już projekt budżetu Unii na 2011 i bardzo walczy by go przyjąć (a nie tylko - prowizorium budżetowe). Wielka Brytania walczy o pilne zmniejszenie wydatków, i próbuje zmontować koalicje płatników netto dla poparcia takiego projektu w perspektywie wieloletniej. Polskę by to mocno dotknęło, zwłaszcza poprzez ograniczenie tzw. funduszy spójności.

 

Sejm

Wykonał orzeczenie TK i zniósł obowiązek zabierania prawa jazdy pijanym rowerzystom, zastępując go możliwością orzeczenia zakazu prowadzenia samochodu przez sad.

Wybrał następców trzech sędziów TK, z, czterech którym kadencja kończy się w grudniu. Przeszli kandydaci PO i PSL, kandydaci SLD i PiS nie dostali wymaganej liczby głosów. Zwłaszcza SLD jest rozżalone.

 

Nowy klub parlamentarny

"Polska Jest Najważniejsza" dostał własne miejsca na sali sejmowej, pomiędzy PO a PiS. W tym jedno miejsce w pierwszym rzędzie, dla przewodniczącej - odstąpił je jeden z posłów PO. Marszałek Schetyna zapowiedział też, że będą rozmowy na temat stanowiska wicemarszałka, bo tradycyjnie każdemu klubowi wicemarszałek się należy. Wywołało to protesty ze strony PiS, ale i w PO chyba mocno nie każdy jest zachwycony.

PiS w końcu nie uchwalił tej propozycji powrotu dla niektórych secesjonistów.

 

Polska ma gotowy

Szkic opinii do raportu MAK na temat katastrofy smoleńskiej. W piątek 26 XI niespodziewanie do Polski przyjechał rosyjski minister transportu, będzie rozmawiał na temat tego raportu i polskich komentarzy do niego.

 

Prokuratura

Zakończyła śledztwo w sprawie kradzieży napisu "Arbeit macht frei" znad bramy obozu Auschwitz. Oskarża Szweda o zlecenie kradzieży i dwóch Polaków o pomaganie i podżeganie. Bezpośredni sprawcy już wcześniej stanęli przed sądem. Nie wyjaśniono w końcu, czy za zleceniem kradzieży stał jeszcze ktoś.

 

Słynny obraz Aleksandra Gierymskiego

"Żydówka z pomarańczami", zrabowany w czasie wojny z Muzeum Narodowego, pojawił się na aukcji w Niemczech. Po interwencji strony polskiej aukcje odwołano do czasu zbadania jego autentyczności. Powojenne losy obrazu nie są na razie znane, nosi ślady niefachowo wykonanej konserwacji. Podobno aktualny właściciel go odziedziczył i postanowił sprzedać. A właścicielka małego domu aukcyjnego nie zorientowała się, z czym ma do czynienia, obraz był wystawiony z bardzo niską ceną wywoławczą.

 

Ustawa o emeryturach pomostowych

Likwidująca wcześniejsze emerytury dla wielu grup zawodowych i zastępująca je emeryturami pomostowymi, trudniejszymi do uzyskania i niższymi, jest zgodna z konstytucją, orzekł TK. Skarżyły związki zawodowe.

Przy okazji dowiedzieliśmy się, że wprowadzona w 2009 roku (mimo weta prezydenta Lecha Kaczyńskiego) ustawa przyniosła już 4 mld oszczędności. W roku 2008 na emerytury przeszło 300 tyś. osób, przez pierwsze 9 miesięcy tego roku zaledwie 71 tys.

 

 

Nowy klub parlamentarny PJN

(Polska Jest Najważniejsza) Joanny Kluzik Rostkowskiej zajmuje miejsca w komisjach sejmowych (Paweł Poncyliusz w komisji spraw zagranicznych). Zapowiada, że wesprze inicjatywę PO w sprawie ograniczenia subwencji dla partii politycznych.

 

A propos WikiLeaks

W Polsce ludzie podniecają się, że straciliśmy tarcze, bo Obama wywalczył poparcie Rosji w sprawie Iranu. To było widać gołym okiem, z uważnego czytania doniesień i komentarzy prasowych. Bez żadnych Wiki.

 

Cos optymistycznego

Jak mówi Bohdan Wyznikiewicz, z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, w ostatnich 20 latach przy wzroście PKB o blisko 100%, krajowe zużycie energii elektrycznej wzrosło o 15% a zużycie węgla kamiennego spadło o 35%.

 

Ciekawy tekst o konstytucji

(aktualnej polskiej, z 1997) zamieszcza sobotnia GW. Włodzimierz Cimoszewicz i Aleksander Kwaśniewski piszą, że to bardzo dobra konstytucja, i że zanim się popróbuje zmieniać, trzeba ją lepiej poznać i stosować.

 

 

 

   Duma potępiła Katyń

 

    Duma Państwowa, izba niższa rosyjskiego parlamentu, przyjęła w piątek uchwałę w sprawie zbrodni katyńskiej. Mord na polskich oficerach uznano w niej za zbrodnię reżimu stalinowskiego

 
Za uchwaleniem rezolucji było 342 deputowanych przeciw 57. Wcześniej, za wstępnym uchwaleniem dokumentu opowiedziało się 324 deputowanych, przeciw było 56, a dwóch wstrzymało się od głosu.

Kosaczow: To chwila prawdy dla każdego z nas

Przedstawiając w piątek w Dumie Państwowej projekt uchwały w sprawie Katynia przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Dumy Konstantin Kosaczow oświadczył, że jej przyjęcie będzie kolejnym krokiem na drodze pojednania z Polakami.

 
"To niełatwa decyzja. To chwila prawdy dla każdego z nas" - powiedział Kosaczow.

Według Kosaczowa Polacy najbardziej z narodów europejskich ucierpieli w czasach drugiej wojny światowej, a jednak ich pojednanie z Niemcami stało się faktem. Wspomniał też o pojednaniu polsko-ukraińskim, a jako jeden z jego przejawów wymienił wspólną organizację przez Polskę i Ukrainę finałów mistrzostw Europy w piłce nożnej w roku 2012.

"Naszym zadaniem jest usunięcie z drogi kłamstwa o Katyniu" - zaznaczył Kosaczow w Dumie, izbie niższej parlamentu, która w piątek rozpatruje projekt uchwały którego autorzy proponują uznanie mordu na polskich oficerach wiosną 1940 roku za zbrodnię reżimu stalinowskiego, a ZSRR - za państwo totalitarne.

Komuniści przeciw

Deputowani z frakcji Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF) zgłosili łącznie 14 poprawek, które jednak wszystkie zostały przez Dumę odrzucone.

W poprawkach komunistyczni deputowani negowali odpowiedzialność Józefa Stalina i NKWD za mord na polskich oficerach wiosną roku 1940. Przekonywali, że Polaków rozstrzelali Niemcy jesienią roku 1941. Utrzymywali też, że dokumenty, na mocy których NKWD wymordowało polskich jeńców wojennych, zostały sfałszowane.



W poprawkach komunistyczni deputowani negowali odpowiedzialność Józefa Stalina i NKWD za mord na polskich oficerach wiosną roku 1940. Przekonywali, że Polaków rozstrzelali Niemcy jesienią roku 1941. Utrzymywali też, że dokumenty, na mocy których NKWD wymordowało polskich jeńców wojennych, zostały sfałszowane.

Duma odrzuciła m.in. wniosek jednego z liderów Partii Komunistycznej Wiktora Iljuchina o wykreślenie uchwały w sprawie Katynia z porządku dziennego piątkowych obrad. Iljuchin argumentował, że przyjmując taki dokument Duma potwierdzi goebbelsowską wersję zbrodni katyńskiej. Wsparł go inny komunistyczny poseł Anatolij Łokoć, który uchwałę określił jako "akt bezwarunkowej kapitulacji Rosji". Niższa izba parlamentu rosyjskiego po półtoragodzinnej debacie przyjęła wstępnie w piątek uchwałę, której autorzy zaproponowali uznanie mordu na polskich oficerach wiosną 1940 roku za zbrodnię reżimu stalinowskiego, a ZSRR - za państwo totalitarne.

 
Źródło: Gazeta Wyborcza


Więcej...
http://wyborcza.pl/1,75477,8723071,Duma_potepila_Katyn.html#ixzz16yKFkduI

 

 

   Krzysztof Kolumb były synem polskiego króla

 

   

Kolumbowicz czyli Kolumb był Polakiem!
 

Odkrywca Ameryki był synem polskiego króla Władysława III Warneńczyka i portugalskiej arystokratki, a jego prawdziwe nazwisko brzmiało... Kolumbowicz – twierdzi portugalski profesor Manuel Rosa. Według niego, historia o pochodzeniu ze skromnej tkackiej rodziny z Genui jest bzdurą i przykrywką dla prawdziwego pochodzenia podróżnika. Badacz już zapowiedział badania DNA.
Włoch czy Polak? W świetle jego dokonań nie ma to chyba większego znaczenia.

Naukowiec, który badaniom nad życiem podróżnika poświęcił 20 lat twierdzi, że Krzysztof Kolumb nie był Włochem, lecz Polakiem, synem polskiego króla Władysława III żyjącego na emigracji. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że Kolumb urodził się... dziesięć lat po śmierci Warneńczyka.

Rosa twierdzi jednak, że jedno nie wyklucza drugiego. Tezę tę wspiera fakt, że po bitwie pod Warną w 1444 roku nie odnaleziono ciała króla. Tureckie relacje mówiły o śmierci polskiego władcy i o odcięciu mu głowy. Profesor Rosa uważa te doniesienia za nieprawdziwe.

Według jego wiedzy Warneńczyk nie zginął na polu bitewnym, lecz uciekł na Maderę, gdzie był znany jako Henryk Niemiec i ożenił się z portugalską szlachcianką. Kolumb miał ukrywać swoje pochodzenie, by chronić ojca. O jego wysokim pochodzeniu wiedzieć mieli król i szlachta, stąd szczególne względy dla młodego żeglarza.

Powszechnie znanej teorii o włoskich korzeniach odkrywcy przeczą dwie sprawy – pozwolenie na wyprawę dalekomorską oraz szybki mariaż z jedną z portugalskich szlachcianek. – Informacje o tym, że Kolumb pochodził z rodziny biednych włoskich tkaczy z Genui jest niedorzeczna. To niemożliwe, żeby człowiek z gminu mógł osiągnąć coś takiego w tak krótkim czasie! – mówi Rosa.

Rosa dowodzi również, że testament Kolumba, w którym napisano „urodzony w Genui" został sfałszowany 80 lat po śmierci odkrywcy przez pazernych na spadek Włochów. Kolejną wskazówką ma być herb Kolumba podobny do herbu Warneńczyka, a także portret odkrywcy przechowywany w Sewilii, na którym Kolumb ma na rękawie ukrytą koronę.

Książka portugalskiego badacza budzi coraz większe zainteresowanie w środowisku historyków. Jedni z nich określają ją jako teorię spiskową, inni – jak portugalski badacz Jose Calazans – uważają, że sprawie trzeba się przyjrzeć bliżej. – Ta książka może na zawsze zmienić nasz sposób patrzenia na historię – przyznaje.

Kolejny członek zespołu badawczego, prof. James T. McDonough także uważa, że Kolumb jest winny ogromnego oszustwa w sprawie swego pochodzenia. Jedynym sposobem na odkrycie prawdy są badania DNA. Rosa już zapowiedział wystosowanie prośby o pobranie próbek z grobowca Władysława Jagiełły (jest na Wawelu), który miałby być dziadkiem Kolumba.

Do tej pory uważano, że Krzysztof Kolumb, który urodził się we włoskim mieście Genua w 1451, był synem Domenico Columbo, który był tkaczem i miał stoisko z serami na rynku miasta.

Nowe dowody ws. pochodzenia odkrywcy Ameryki w książce „Kolumb: Nieopowiedziana historia" Manuela Rosa z Duke University w Stanach Zjednoczonych.

 

 

 

 

  Tworzenie się nowego porządku świata cz 7.            Index
 
    W dzisiejszym wydaniu będziemy mówić o podróżach w głąb ziemi, o ewolucji ludzkości do społeczeństwa galaktycznego jak też poruszony zostanie tematy świadomości, przebiegunowania ziemi, roku 2012 i ET.

Gościem naszym dzisiaj będzie Drunvalo Melchizedk. 

Drunvalo
miał i nadal ma niezwykłe życie. Studiował fizykę i sztukę w Kalifornii, ale mówi o sobie, że prawdziwe wykształcenie zdobył po ukończeniu szkół. Od kilkunastu lat przekazuje  światu swoją wiedzę  poprzez prowadzenie m.in. warsztatów.  Przez wiele lat prowadził warsztaty Kwiatu Życia  i nauczał medytacji Merkaba, ale po wyszkoleniu  wielu nauczycieli tej metody, postanowił skoncentrować się na najnowszym warsztacie opartym na swojej trzeciej książce „Życie w przestrzeni serca”. Dwa lata temu opublikował kolejną książkę „Świetlisty Wąż" (kliknij tutaj, aby ją kupić).  Strona Drunvalo: http://www.drunvalo.net (ang)

 




 

 



A conversation with Drunvalo Melchizedek. (Rozmowa z Drunvalo M.)



MERKABA

Merkaba jest przeciwstawnie rotującym polem światła generującym poprzez swój ruch specyficzną geometryczną formę, która symultanicznie (równocześnie) oddziałuje na ducha i ciało. To „wehikuł” pomaga umysłowi, ciału i duchowi uzyskać dostęp i doświadczać innych planów rzeczywistości i całego doskonałego potencjału Życia. Prawdę mówiąc Merkaba jest czymś o wiele więcej niż to. Ci, którzy uczestniczyli w warsztatach Kwiatu Życia ( Flower of Life) i nauczyli się medytacji Merkaby, stwierdzają, że dowiedzieli się więcej o sobie samych i połączeniu z ich wyższym Ja. Dosłownie przeszli na nowy poziom świadomości.
Merkaba to narzędzie, które pomaga ludziom wzbogacić ich własny potencjał.

Merkaba jest krystalicznym polem energii obejmującym szczególną Świętą Geometrię, która łączy umysł, ciało i serce razem ze sobą. To pole energii powstało z rozwinięcia Świętej Geometrii dookoła ciała ma średnicę ok. 18 metrów , proporcjonalnie do wzrostu człowieka. To geometryczne pole energii normalnie rotuje dookoła naszego ciała z prędkością bliską prędkości światła, ale większość z nas spowalnia je albo nawet zatrzymuje całkowicie dlatego, że nie kontrujemy się na nim i nie używamy go. Kiedy pole te jest reaktywowane i wiruje prawidłowo, nazywane jest właśnie Merkabą. Całkowicie zaktywowana Merkaba wygląda jak struktura galaktyki albo UFO.

Merkaba umożliwia nam doświadczenie rozszerzonej świadomości, łączy nas z potencjałem świadomości i przywraca pamięć nieskończonych możliwości naszego ludzkiego istnienia. Kiedy medytacja merkaby jest wykonywana prawidłowo, Merkaba płynnie integruje naszą kobiecą (intuicyjną, receptywną) i męską (aktywną, dynamiczną) cząstkę w naszym umyśle i duszy.

ZEÓDŁO: http://merkaba.ezoteria.pl/


 Kontynuacja...

 

  Krzyż
 W dniu 26 listopada, 2010 roku w siedzibie Muzeum Polskiego ,Towarzystwo Przyjaciół Polskiej Kultury i Sztuki "Zachęta" zorganizowało spotkanie poetyckie zatytułowane "Polski Krzyż"

Mottem spotkania było: "Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem, Polska jest Polską a Polak Polakiem"

Adam Mickiewicz.

W prezentacji programu wzięło udział 16 artystów polskiego środowiska Winnipegu i Manitoby.
Film i zdjęcia poniżej.
 




 


Grupowe zdjęcie koła poetów "Zachęta"


Widownia

 


Helena Nikodem otwiera spotkanie

 

Małgorzata Kobyliński

Więcej zdjęć....

 

 

   Humor



 

 

 104 urodziny PTG "Sokół"

W niedzielę 28 listopada w kościele św. Jana Kantego, odbyła się msza święta celebrująca 104 rocznicę założenia Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego  "Sokół". Po mszy św, dalsze uroczystości miały miejsce w siedzibie Sokoła. Poniżej zdjęcia i film prezentują tą uroczystość.



 

 

   Więcej zdjęć...

 


 

   

S  P  O  N  S  O R

 

 

 

  Upadek światowego systemu monetarnego cz. 29

 Nigeria: Nakaz aresztowania Dicka Chenny przez Interpol
 Chiński import złota wzrósł o 500% w październiku
 Nowy rekord ceny złota w Indiach
 



 Przyszłość Unii Europejskiej pod znakiem zapytania



Unia Europejska na krótko przed upadkiem


 

 


 

 

 

   Ciekawostki

Zaskakujący konik drzewny.




 


 
 

S  P  O  N  S  O R

 

 

 

 

  Manitoba- Grudzień w fotografii



 


Fot. Bogdan Fiedur

 

 


  "Koniec?"- książka Jacka Ostrowskiego - Część I
Książka „Koniec?” powstała trzydzieści lat temu, kiedy Polska znajdowała się  za żelazną kurtyną i w każdej chwili groził nam wybuch wojny o globalnym  zasięgu. Teraz wprowadziłem tylko poprawki kosmetyczne ( inne daty ).  Czarnoskóry prezydent USA był w wersji oryginalnej, pomyliłem się tylko o
kilka lat. J

Powieść „Koniec?” zapoczątkował moją przygodę z pisaniem. Jednym słowem
zacząłem od końca.

Jacek Ostrowski


 
 
I UCZYNIĘ CUDA NA NIEBIE

                                 W GÓRZE I DZIWY W DOLE

                                 NA ZIEMI KREW I OGIEŃ

                                 I KŁĘBY DYMU.

                                 SŁOŃCE ZAMIENI SIĘ W CIEMNOŚĆ

                                 A KSIĘŻYC W KREW

                                 ZANIM NADEJDZIE DZIEŃ PAŃSKI

                                 WIELKI I JAWNY.

                                        (Joel)


                  WSTĘP



Zawsze, kiedy Ludzkość wkraczała w nowe tysiąclecie, na wszystkich padał
blady strach. Tak było w roku tysięcznym i tak  w dwutysięcznym. A tu nic,
nic, wszystko szło swoim rytmem. Wojny, rewolucje, katastrofy – wszystko w
normie. Nic nie wskazywało, że to naprawdę może być koniec.

Około roku 2020 sytuacja międzynarodowa zaczęła się mocno komplikować. Iran
ogarnięty chęcią budowy prestiżu atomowego na wszelki sposób starał się
osłabić rolę USA na arenie międzynarodowej. Niestabilność w Środkowej Azji i
w Krajach Arabskich dawała pole do popisu twórcom irańskiej strategii
politycznej. Świat zaczął zmierzać w niebezpiecznym kierunku.

Głowice atomowe obydwu krajów czaiły się w mrocznych tunelach wyrzutni i
czekały na sygnał. Czy sygnał nadejdzie??

Sięgając pamięcią do tyłu, wszyscy pamiętali, że pod koniec dwudziestego
wieku sytuacja była podobna, tylko wtedy paszczęki wyrzutni straszyły
nawzajem USA i Rosji. Były to strachy na lachy, skończyło się tylko na tym i
to całe szczęście. Ludzkość przeżyła zagrożenie i dalej parła do przodu,  ku
postępowi. Ciągłe zagrożenie osłabia jednak czujność, a co za tym idzie,
bardzo wzrasta zagrożenie konfliktem.

I nadszedł ten dzień, dzień, który wstrząsnął Światem, dzień, który zaważył
na wszystkim. Jeden zwykły kwietniowy dzień nie okazał się zwykły!




                       ROZDZIAŁ I



Czternastego kwietnia 2019 roku o godzinie  osiemnastej w gmachu
Mini­sterstwa Obrony USA Sekretarz Stanu Karl Stanley spotkał się na tajnej
naradzie  z Sekretarzem Obrony generałem Ekertem,  oraz z szefem lotnictwa
generałem Lee .

Spotkanie było zorganizowane na specjalne życzenie prezydenta,
zaniepokojonego pogarszającą się  sytuacją Światową. Po długich,  trwających
wiele godzin debatach, uzgodniono, że należy wprowadzić  w trybie pilnym
stan pełnego pogotowia bojowego dla ekipy mającej wziąć udział w akcji o
kryptonimie "Gea II", a  dowódcom grup uczestniczących w operacji w trybie
pilnym przesłać specjalne rozkazy.


Kwiecień tego roku wyraźnie odbiegał od normy. Niespotykane o tej porze roku
upały ogarnęły dużą część Stanów Zjednoczonych. Raptownie obudzona do życia
przyroda kipiała dosłownie wszędzie, w parkach, na polach i w ogrodach.

Wśród takiej przyrody, w małym miasteczku w pobliżu Nowego Jorku, w małym
uroczym drewnianym domku odbywało się małe, ale bardzo uroczyste przyjęcie.
Była to rezydencja państwa Adamsonów. Domek obrośnięty gęsto winem jak i
innymi pnączami był ulokowany w centrum niedużego sadu owocowego. Całość
była bardzo  harmonijnie wkomponowana w otoczenie i widać było w tym serce i
duszę właściciela. Wielkie drzwi od strony ogrodu były dziś otwarte na
oścież. Prowadziły do salonu, w  którym długi dębowy stół oraz dwa rzędy
ciężkich wykończonych toczonym drewnem krzeseł stanowiły podstawowe
wyposażenie. Jedynym uzupełnieniem były dwie również dębowe komody stojące
przy ścianie naprzeciw drzwi. Stół uginał się od potraw i trunków, a na
krzesłach oprócz właścicieli siedzieli goście.  Seniorzy rodu obchodzili
złoty jubileusz. Ważna rocznica i ważni goście, ciotki , wujkowie ,
przyjaciele oraz trzech synów - dwóch sta­rszych z żonami  i dziećmi, a
najmłodszy -  oficer w randze porucznika, był  jeszcze kawalerem i nic nie
wskazywało, by coś miało się zmienić w tej materii. Impreza uroczysta,  a
jednocześnie pełna wspomnień i nostalgii. Takie typowa spotkanie rodzinne –
wspólne wspomnienia , żarty i snucie planów na przyszłość.

Około godziny dwudziestej gwar rozmów zagłuszył gruby ryk silnika. Huk był
tak olbrzymi, że wszyscy z zaniepokojeniem wylegli przed dom. Widok, który
ujrzeli, wywołał niepokój u dorosłych i euforię u dzieci. Olbrzymi
helikopter zniżał lot, starając się wylądować na pobliskiej łące. Wielkie
masywne wirniki wywołały sztuczny huragan. Gigantyczny podmuch przewracał
meble ogrodowe i giął gałęzie drzew. Ryk stawał się nie do zniesienia.
Wreszcie maszyna dotknęła ziemi. Przez chwile przysiadła jak człowiek po
skoku, by za chwilę znieruchomieć .Uchyliły się drzwi z boku kadłuba.
Wyskoczył z nich wysoki, barczysty mężczy­zna w wieku około czterdziestu
lat. Dużą, oficerską czapkę z insygniami kapitana  lotnictwa trzymał mocno w
ręku, a potężny wiatr od wirników rozwiewał na wietrze gęste szpakowate
włosy. Widać było od razu, że wie, gdzie zmierzać.  Energicznym krokiem
zbliżył się do domu Adamsonów i nacisnął przycisk dzwonka na furtce. Był to
gest symboliczny,  wszyscy bowiem obserwowali niezapowiedzianego przybysza.
Najstarszy z synów Ralf Adamson ruszył do furtki. Stanęli naprzeciw siebie,
mierząc się badawczym wzrokiem. Lotnik uśmiechnął się raczej grzecznościowo
i wydusił służbiście:

- Porucznik Jack Adamson przebywa u Państwa?




-         Jest, proszę,  niech  pan wejdzie -  zapraszał Ralf,  otwierając
furtkę.

-         Nie ,dziękuję, proszę zawołać porucznika! - odparł kapitan
służbowym głosem.

- Dobrze – Adamsom machnął ręką w kierunku brata.

- Jack!

Jack  mocno zaniepokojony powoli zbliżył się do furtki. Dobrze wiedział,
jaka sytuacja powoduje wezwanie w takim trybie. Podświadomie czuł, że to
jest to, czego się obawia. Może to jednak ćwiczenia?- ta myśl podświadomie
krążyła mu po głowie. Oby !!!

Stanął naprzeciw lotnika i spojrzał na niego badawczo. Twarz tamtego była
jednak bez wyrazu, zero emocji, zero zaangażowania.

Może to jednak ćwiczenia???

– Poruczniku ! – beznamiętny głos przerwał mu jego rozważania - Mam ro­zkaz,
ażeby natychmiast zawieźć pana do koszar. Będzie powierzona panu ważna
misja. Proszę się spieszyć, czas nagli. Czekam w helikopterze! – odwrócił
się na pięcie i oddalił w kierunku maszyny.

Jack patrzył chwilę za nim, po czym jakby dostał gigantycznego przypływu
energii i szybkim krokiem ruszył do domu. W drzwiach oczekiwali go rodzice.
Obydwoje patrzyli z niepokojem na niego, tak jakby czuli podświadomie, że
coś może się wydarzyć. Matce zakręciły się łzy w oczach, ojciec lepiej się
trzymał. Oni, tylko oni z  tu obecnych czuli, że to może być ich ostatnie
spotkanie. Może to była intuicja?

- Trzymaj się synu i nie oglądaj się nigdy za siebie – to ostatnie słowa
ojca - słowa, których nigdy nie zapomniał. Spakował się błyskawicznie i nie
żegnając się z nikim(nie zniósłby tego) pobiegł w kierunku helikoptera. Nie
minęły dwie minuty i znikł w czeluściach kadłuba. Drzwi się zatrzasnęły i w
chwilę potem olbrzymie łopaty wirnika zwiększyły obroty, stalowy kolos
majestatycznie zaczął unosić się w górę. Znowu potężny wiatr zaczął zamiatać
wszystko w promieniu kilkunastu metrów. Ryk startującej maszyny na początku
straszny, po chwili w miarę oddalania się,  stopniowo zanikał i nagle
zrobiło się cicho i spokojnie wokoło.





Sierżant Ted Thomson należał do elity amerykańskich komando­sów . Wielki
napakowany dryblas o gęstej czarnej czuprynie budził respekt. Twarz
południowca, ale w ruchach zimnokrwisty Skandynaw. Dziwne połączenie nacji.
Przerzucany z bazy do bazy, z poligonu na poligon pędził życie beztroskie
obfitujące jedynie w burdy i prze­różne romanse. Wszystkie  te  grzeszki
wystarczyłyby na ka­rne usunięcie z armii ,ale posiadał tyle doświadczenia
bo­jowego, że przymykano oczy na to i owo.

Czternastego kwietnia od godziny osiemnastej przebywał w po­dłej knajpie w
centrum Manhattanu. Knajpa naprawdę była podła. Pełno tu było różnych
kolorowych łazęg i szemranych panienek.Za ladą uwijał się nad wyraz
wyrośnięty Chińczyk z twarzą w dużych i wyjątkowo szpetnych bliznach.
Bardziej przypominał pirata z Wyspy Skarbów niż barmana. Thomson siedział
razem z kumplami w to­warzystwie  "panienek" w bocznej salce, gdzie
przepijali resztę żołdu. Nie rzucali się w oczy, bo przebrani w cywilne
ciuchy nie odróżniali się od reszty klientów, a zabawa była przednia, muzyka
grała, dziewczyny kleiły się jak muchy do miodu.

Około dwudziestej pod knajpą z piskiem opon zahamowały dwa wojskowe Jeepy. Z
pierwszego z nich wysiadł młody porucznik lotnictwa ubrany w mundur
polowy.Za nim wygramolili się dwaj podoficerowie w rynsztunku bojowym.
Poprawili mundury i niepewnie stanęli przed wejściem (widok mundurowych
wojskowych często wywołuje agresję u podpitych osiłków).Porucznik nacisnął
klamkę i weszli do środka.

Nie pierwszy raz oficer odwiedzał ten lokal, ale pierwszy raz służbowo.
Wiedział gdzie znajdzie Thomsona i mimo panującego wewnątrz półmroku szedł
pewnie.

- Witaj sierżancie! – powitał Teda.

- Miejsce dla porucznika !!!! No, ruszcie się, chłopaki!!

 Naokoło stołu zapanował ruch i po chwili znalazło się miejsce.

- Nie, dzięki! - nowoprzybyły schylił się nad Thomsonem i szepnął mu do
ucha - Mam rozkaz sprowadzić pana do bazy. Pilnie!!!!.

Sierżant spojrzał uważnie na swojego rozmówcę.

aha, coś się święci! - pomyślał. Inaczej by mnie tu nie szukali po nocy.
Dobra, mogę z nim jechać, bo tu tylko rozmiękczam mózg alkoholem.

- Dobra, idziemy poruczniku! – wstał ociężale od stołu i ruszył ku wyjściu.
Mundurowi odwrócili się na pięcie i wyszli za nim, a po chwili Jeepy z
piskiem opon ruszyły

spod knajpy.

Thomson mimo sporej dawki alkoholu natychmiast zorie­ntował się ,  że  celem
podróży nie  są macierzyste koszary .

- Co to  znaczy ?  To porwanie !  Gdzie my  jedziemy ? – warknął oburzony –
Nie lubię jak mnie robią w konia!!!

- Niech pan się uspokoi - porucznik poklepał go przyjacielsko po ramieniu. -
mam zawieźć pana na lotnisko, a stamtąd polecimy samolotem do bazy lotniczej
w stanie Newada. Przypuszczam , że chodzi tu o jakieś ważne zadanie.



Te słowa uspokoiły sierżanta. Już go nudziło beztroskie wydawanie pieniędzy
,zabawy na Manhattanie, oraz gnuśne życie w koszarach. Tęsknił za
prawdziwymi akcjami - za wojną . To było jego żywiołem.

- Poruczniku! – zwrócił się do oficera.

- Tak, sierżancie?

- Ma pan może przy sobie prawdziwe cygaro kubańskie? Tylko prawdziwe, a nie
jakąś podróbkę?

-  Mam, proszę – wyciągnął z kieszeni pudełko z prawdziwymi kubańskimi
rarytasami.

-  Dzięki! - Thomson ze smakiem zapalił, rozsiadł się wygodnie i pogrążył
się rozmyślaniach, a kłęby aromatycznego dymu wypełniły wnętrze samochodu.





W tym samym czasie centrum Los Angeles, wieżowiec Instytutu Fizyki
Molekularnej, mała pracownia na drugim piętrze. Mała pracownia, ale jak
ważna.

 Tu były porucznik marynarki wojennej, a obecnie pracownik naukowy Max
Gotfryd na zlecenie tajnych służb podrabiał dokumenty. Średniego wzrostu
drobny blondyn o bardzo bystrych szarych małych oczkach jest mistrzem w tym
fachu. To wirtuoz fałszerstwa. Z jego usług korzysta CIA, FBI i wiele
innych, nawet nie mających nazw agencji rządowych. Gotfryd podrabia
dosłownie wszystko - od banknotów,  po dokumenty dla świadków koronnych. To
miejsce znają nieliczni i dlatego pukanie do drzwi zaskoczyło naukowca.

- Proszę wejść ! - zdziwiony wstał z krzesła i skierował się w kierunku
wejścia. Nie oczekiwał nikogo i niespodzie­wana wizyta mocno go
zaintrygowała. Do pracowni weszło trzech wysokich mężczyzn,  a przewodził
tej  grupie  łysawy, gruby major  lotnictwa. Major rozejrzał się ciekawie po
pomieszczeniu, wyciągnął chusteczkę i przetarł nią spocone czoło.

- Ciepło tu – stwierdził odkrywczo.

Spojrzał uważnie na Gotfryda i zameldował uroczyście.

-         Sekretarz Obrony powołuje pana do służby czynnej w trybie
natychmiastowym. Proszę się ubrać, pójdzie pan z nami!

- Ależ panie majorze – oponował naukowiec nie kryjąc wzburzenia -  ja
wykonuję ważne  prace na rzecz obronności kra­ju !

- Pańscy zwierzchnicy zostaną poinformowani o wszystkim , a teraz idziemy,
bo czas nagli - niecierpliwił się major.  - Nie ma czasu i jeśli będzie się
pan opierał moi podwładni mają rozkaz sprowadzić pana siłą.- Major wyraźnie
się spieszył i Gotfryd zorientował się, że opór nic nie da.

- No dobrze! – wzruszył swoimi wątłymi ramionami podszedł do biurka, zgarnął
papiery i w nieładzie wrzucił je do szafy pancernej stojącej tuż obok.
Przekręcił zamek szyfrowy i sięgnął po płaszcz. Opuścili laboratorium i
udali się w kierunku windy.



Tajna baza wojskowa Nr 1324 w stanie Nowy Orlean.

Do doświadczalnego laboratorium w wojskowej  bazie  Nr 1324 w stanie  Nowy
Orlean wkracza grupa wyższych oficerów z generałem Stewardem na czele .Idą
długimi krętymi korytarzami. Po chwili zatrzymują się przed szklanymi
drzwiami z tabliczką „prof. Edgar Szulz”. Generał nacisnął klamkę, drzwi
ustąpiły. Po chwili znalazł się w małym pomieszczeniu z gigantyczną ilością
książek - widok w tych czasach niespotykany. Era komputerów wyparła przecież
podręczniki.

Przy oknie, przy malutkim biurku siedział mały, zasuszony, stary mężczyzna.
Bystrym wzrokiem szacował generała. Musiał zrobić na nim dobre wrażenie, bo
się  uśmiechnął.

-  Witam pana oficera! Co pana do mnie sprowadza? Wojskowi tej rangi nie
odwiedzają mnie w moim królestwie, czyli ma pan ważną sprawę. Proszę
usiąść! – wskazał duży skórzany fotel na wprost biurka.

 Generał chwilę się zawahał, ale po chwili usiadł.

- Papierosa?- Profesor wyciągnął paczkę Marlboro .

- Z przyjemnością-Steward sięgnął po papierosa.- Panie profesorze- generał
mierzył naukowca uważnym spojrzeniem - rząd potraktował pańskie badania
bardzo poważnie i chcemy, by kontynuował pan je, ale nie tu i nie w tym
tempie. Wiem że pańskie prace są bardzo zaawansowane i damy panu wszystkie
dostępne środki na ukończenie badań w przeciągu niecałych dwóch tygodni.

- Co??? Dwa tygodnie!!! - profesor wstał z wrażenia i zaczął przechadzać się
po pokoju.

– To niemożliwe, to śmiesznie mało czasu, to niemożliwe.!

- Możliwe !!! –Steward raptownie poderwał się z fotela. Dziś przeniesiemy
pańskie laboratorium. Ciężarówki stoją przed wejściem.
 

 

Tekst umieszczony w tej kolumnie jest objety ochroną praw autorskich i nie może być wykorzystany bez zgody autora.

 

 

   Polki w świecie-    Iwona Walicha
 

Współpraca Polishwinnipeg.com z  czasopismem
Polki w Świecie”.

Kwartalnik „Polki w Świecie” ma na celu promocję Polek działających na świecie, Polek mieszkających z dala od ojczyzny. Magazyn ten kreuje nowy wizerunek Polki-emigrantki, wyzwolonej z dotychczasowych stereotypów. Kwartalnik „POLKI w świecie” ma także za zadanie uświadomić Polakom mieszkającym nad Wisłą rangę osiągnięć, jakimi dzisiaj legitymują się Polki żyjące i działające poza Polską. Czasopismo w formie drukowanej jest dostępne w całej Polsce i USA. Redaktor naczelna magazynu Anna Barauskas-Makowska zainteresowała się naszym Polonijnym Biuletynem Informacyjnym w Winnipegu, odnalazła kontakt z naszą redakcją proponując współpracę.

Nasza współpraca polega na publikowaniu wywiadów z kwartalnika „Polki w Świecie w polishwinnipeg.com  a wywiady z kobietami, które ukazały się w naszym biuletynie zostaną opublikowane w kwartalniku ”Polki w Świecie”.
 


       
Życie w rytmie tańca      

iwona 
walicha
Iwona Walicha
 

Smukła sylwetka, delikatna cera, minimalny makijaż, blond włosy i niebieskie oczy, które skupiają w sobie wiele emocji świata – to Iwona Walicha. Kocha ruch, rytm wolny, szybki, precyzyjny, każdy… Twierdzi, iż taniec służy wypoczynkowi oraz możliwości kształtowania ciała i płynności ruchów. Zaś znakiem szczególnym poziomu społeczeństwa jest, według niej, akceptacja tańca jako formy rozrywki i upowszechniania aktywnego stylu życia.

Zaczęło się w Łodzi
Przygoda Iwony z tańcem zaczęła się już w dzieciństwie, jeszcze w Polsce, a konkretnie w Łodzi, w drugiej połowie lat 60.tych XX wieku. Wtedy to lekarz zalecił jej siostrze, na kłopoty zdrowotne, łyżwiarstwo. Wkrótce matka dopisała drugą córkę do grupy, bowiem chciałaby dziewczynki były razem. Zabawa na lodzie spodobała się Iwonie od zaraz. I po trzech miesiącach od wejścia na taflę, po pierwszych eliminacjach, dostała się do Łódzkiego Klubu Sportowego „Włókniarz”. Zaznała wówczas smaku zwycięstwa, podziwu i oklasków publiczności. Startując w eliminacjach, w pięknym kostiumie, zdobionym kolorowymi cekinami, myślała, że przeistoczyła się w księżniczkę, mimo iż pozostawała na scenie zaledwie 2 – 3 minuty.
Winston Churchill zwykł był mówić: „…w życiu każdego człowieka przychodzi moment, gdy los bierze go za rękę i daje mu szansę, by zrobił coś wyjątkowego, odpowiadającego jego talentowi…”. Iwonę Walichę (a wówczas jeszcze Iwonę Bielas), los rzeczywiście wziął za rękę i jako kilkuletnią dziewczynkę, poprowadził w wielką, życiową przygodę z łyżwami, pełną marzeń w dziecięcej główce, ale również ciężkiej pracy, ukoronowanej zwycięstwami. Zawdzięczała je świetnej opiece trenerów łódzkich klubów „Włókniarz” i „Społem”. Kształtowali oni dobrych sportowców, wpajali im poczucie patriotyzmu szeroko pojętego i lokalnego. Owocem talentu i pracy były kolejne sukcesy Iwony w latach 70-tych. Sześciokrotnie zdobyła tytuł mistrzyni Polski w tańcu na lodzie oraz wielo”. Dziś, gdy rozmawiamy przy kawiarnianym stoliku, Iwona, wspominając lata spędzone w Polsce, jeszcze przed wyjazdem w szeroki świat, zaznacza, iż była oraz wciąż jest sportowcem, zadaniowcem, no… może z artystyczną duszą. I wie, że tylko ciężka praca daje efekty. Talent zaś pomaga, bo skraca czas dojścia do celu. Doświadcza tego wciąż jako choreograf i trener gwiazd, przygotowując je do udziału w belgijskim programie TV „Gwiazdy tańczą na lodzie”. Obecne zadanie, jakie roztacza przed nią życie, wymaga charyzmy, odwagi, poczucia estetyki i ogromnej pracy. Satysfakcję dają jej sukcesy jak również podziękowania od tych, których uczy tej niełatwej sztuki.
Swoje sportowe umiejętności doskonaliła dalej jako studentka w Akademii Wychowania Fizycznego w Gdańsku. Odnosiła kolejne sukcesy. I tam spotkała mężczyznę swojego życia. Był nim Sławomir Walicha, student Wyższej Szkoły Morskiej w Gdyni. Zakochała się z wzajemnością, a uczucie zaowocowało ślubem i małżeństwem szczęśliwie pielęgnowanym do dziś.


Przyjęta do rewii
Jeszcze podczas studiów, w okresie urlopu dziekańskiego, Iwona zaangażowała się do niemieckiej rewii na lodzie „Theatre on Ice”. Ten roczny epizod w jej życiu oraz smak pracy na Zachodzie wzbogaciły ją w artystyczne doświadczenia, rozbudziły ciekawość świata i pragnienie rozwijania się w sztuce tańca na lodzie. Wzbudziły także niechęć do ponurej, polskiej rzeczywistości. Po powrocie do kraju było już jej za ciasno żyć w komunie. Dlatego rozglądała się wokół i szukała dla siebie kolejnych wyzwań. Śledziła nowe tendencje w tańcu na tafli. Zaś wyjazd do Pragi, na przełomie lat 70/80-tych XX wieku, spowodowany był pragnieniem zdania egzaminów do rewii „Holiday on Ice”, przy okazji jej występów w tym mieście. (Egzaminy odbywały się w różnych miejscach świata, zawsze tam, gdzie rewia występowała). Egzamin dla wielokrotnej mistrzyni Polski – juniorów i seniorów – w tańcu na lodzie, nie był żadną trudnością. Ponadto zdająca „pasowała”, co bardzo ważne, wzrostem, wagą i urodą do zespołu. No i oczywiście miała bardzo dużo szczęścia, bowiem na uzyskanie miejsca w tym zespole czekało się latami. A Iwona, w dwa miesiące później, w tydzień po skończeniu studiów, dostała wspaniałą wiadomość: „…przyjęta do rewii Holiday on Ice…” – międzynarodowego towarzystwa, składającego się z trzydziestu tancerek i dwudziestu tancerzy. W skład wchodziło też kilku solistów oraz zespół techniczny.
„Holiday on Ice” jest największą i najstarszą rewią na świecie. Z jednym programem występuje zwykle 4-5 lat, objeżdżając kulę ziemską… I tak marzenie Iwony przybrało realną treść. Osiągnięcia sportowe mogła teraz, jak nazwała, „przekuwać” na pracę artystyczną, która – wiadomo – wymaga oprócz talentu, wytrwałości, znakomitej kondycji fizycznej i psychicznej. Przebywając z ludźmi z całego świata, poznawała ich obyczaje, uczyła się pokory, szacunku a także respektu wobec odmienności. I zaakceptowała skrócenie swego imienia – odtąd nazywana była już tylko Iwon. W zespole było jeszcze kilkoro Polaków. „Wszyscy mieliśmy poczucie, że jesteśmy wybrańcami losu, że nam się udało wydostać z Polski i mamy szczęście tu pracować” – pokreśliła. A pracowała ciężko, gdyż trzeba było osiągać doskonałość, będąc w tak znakomitej rewii. Podczas trzynastoletniego tam pobytu, nie spóźniła się na zajęcia nawet minutę, nigdy też nie wzięła zwolnienia lekarskiego. I również wtedy, gdy podczas pobytu na występach w Meksyku, została niemal śmiertelnie zraniona w szyję, przez jakiegoś stojącego przy niej na przystanku autobusowym w Monterrey narkomana. Po otrzymanej pomocy w szpitalu, tańczyła wieczorem w rewii, mając przypudrowany wokół szyi opatrunek.
Praca artystyczna dawała jej nie tylko satysfakcję, lecz również możliwość zwiedzania świata, który poznawała „wzdłuż i wszerz”. A zespół prezentując się na wszystkich niemal kontynentach, w różnych miastach, zatrzymywał się w jednym miejscu nawet na kilka miesięcy. Występował nie tylko przed zwyczajnymi miłośnikami tego rodzaju rozrywki, lecz również przed rodzinami książęcymi i znanymi postaciami w świecie. To zawsze podnosiło temperaturę show. Tworzyła się jakaś niewytłumaczalna symbioza pomiędzy publicznością i zachwyconymi, także odbiorem występów przez publiczność, artystami. Przyjmowali oni często owacje nawet 10-tysięcznej, stojącej publiczności, zgromadzonej w wielkich halach koncertowych lub sportowych. Zespół miał też swych fanów, którzy towarzyszyli występom artystów i podróżowali z nimi zazwyczaj przez kilka tygodni. Niezapomniane dla Iwony są i te chwile, gdy po występach wszyscy artyści zapraszani byli na prywatne party, organizowane przez lokalnych VIP-ów. Można było wtedy smakować przeróżne regionalne potrawy, przyrządzane przez mistrzów kuchni, poznawać tamtejsze zwyczaje spotkań towarzyskich.iwona 
walicha

Obywatele świata
Niepowtarzalny styl życia Iwony w rewii wzmocniony został, gdy dołączył do niej mąż i, jako inżynier, otrzymał pracę w zespole technicznym „Holiday on Ice”. A wzbogaciła je jeszcze Wiktoria – córeczka, która właśnie wybrała się na ten świat. Potem już, od czwartego roku życia, chętnie zasiadała na widowni i uczestniczyła w „bajkowym” dla siebie świecie, szukając mamy wśród tańczących artystów.
Cała trójka, podróżując po świecie, „zaraziła się głodem” zwiedzania oraz doskonaliła język angielski. Musiała też akceptować niemal wojskową gotowość organizowania sobie życia w różnych miejscach, niezrażania się przeszkodami i dostosowania do zmieniających się warunków klimatycznych.
„Podróżując tak przez większą część naszego, wspólnego życia, staliśmy się obywatelami świata. Wszędzie nam dobrze, ciągle mamy głód zwiedzania. A za Polską tęsknimy – za znajomymi, smakami z dzieciństwa. Dlatego staramy się dzielić czas między kraj rodzinny, Holandię i inne kraje, do których zaglądamy raczej na krótko” – wspomina Iwona.


Dwa domy
Po zakończeniu przez Iwonę występów w „Holiday on Ice”, Walichowie osiedlili się na stałe w Holandii. Jak zaznaczyłam wcześniej, współpracuje ona obecnie z belgijską TV. Jako trenerka przygotowuje uczestników do udziału w programie „Gwiazdy tańczą na lodzie”. W ostatnim sezonie przygotowała też układ choreograficzny. I wciąż ma wiele do zaproponowania, co czyni konsekwentnie. Najważniejsze jest dla niej to, iż znajduje się wciąż w doskonałej kondycji. Spędza w łyżwach na tafli 6, 8 a czasem nawet 10 godzin dziennie. Wykonuje swą pracę dobrze. Potwierdzają to liczne podziękowania jej studentów. Mają świadomość, że kształtuje ona ich wrażliwość, sprawność, wdzięk i wytrwałość. „I tak życie zatoczyło koło. Uczyłam się tańczyć, a teraz uczę innych” – uśmiechając się mówi Iwona. Wśród jej podopiecznych są aktorzy, dziennikarze, piłkarze… Przygotowała do występów belgijską piosenkarkę, znaną pod pseudonimem „Katherine”. Popularna jest ona również w Polsce. W Łodzi koncertowała w noworocznym show 2010.
Tęsknota za Polską sprawia, że Iwona przyjeżdża tutaj wraz z rodziną każdego roku w miesiącach wakacyjnych. Na ten czas żegna swój holenderski dom A wita polski, usytuowany na obrzeżach Łodzi. Stworzyła go niedawno wraz z mężem i córką. Tu przyjmuje rodzinę, przyjaciół, znajomych… Łódź jest dla niej Arkadią. Wstaje, jak mówi, wcześnie rano, by mieć czas popatrzeć na kwiaty i drzewa w ogrodzie, spojrzeć w głębię otaczającego posesję lasu. Cieszyć się każdą chwilą. Ekscytacja życiem towarzyszy jej zawsze. Wyjeżdżając z Polski ponad 20 lat temu, tak jak niemal wszyscy rodacy, nie umiała się uśmiechać. Ale zaznacza, że przeszła intensywny kurs wielogodzinnego uśmiechania się, podczas każdego występu w „Holiday on Ice”. I z czasem uśmiech stał się już jej drugą naturą. Wie też, że wśród ludzi uśmiechniętych żyje się przyjemniej, a ich percepcja świata jest optymistyczna. Dlatego swoim współziomkom życzy więcej uśmiechów oraz pogodnych myśli na co dzień.
Jako, że każde miasto rozpoznawalne jest przez otwarcie na turystykę, warto w jej przekonaniu, mocnej zadbać o eksponowanie zielonych terenów Łodzi, secesyjną architekturę i bogate tradycje filmowe. „Wszystkie te miejsca, w których byłam, to spełnienie marzeń. Mieszkałam w Londynie, Paryżu, Nowym Jorku, Afryce… ale zawsze tęskniłam za Łodzią. Związków z nią uczę moją córkę Wiktorię, choć ona akurat większą część życia spędziła w świecie. Reprezentuje już drugie pokolenie w rodzinie, mieszkające poza Polską. Studiować będzie wkrótce w Holandii, a póki co, cieszy się polskimi wakacjami.
Taka oto jest Iwona Walicha – patriotka i kosmopolitka. Po prostu… Polka w świecie.

Autor: Marianna Gumola
Zdjęcia: Sławomir Grzanek

 

 

 

 

 

   Ogłoszenia

 

 


 


 


Translate this page - Note, this is automated translation meant to give you sense about this document.
 

 
 
 grudzień   2010
Ni Po Wt Śr Cz Pi So
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
             

 






Zapisz się na naszą listę
Email
Imie i nazwisko

 

 

Spis Książek Biblioteki SPK
Polsat Centre
Człowiek Roku 2008

 

 


Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę



 


 

Irena Dudek zaprasza na zakupy do Polsat Centre Moje motto: duży wybór, ceny dostępne dla każdego, miła obsługa. Polsat Centre217 Selkirk Ave Winnipeg, MB R2W 2L5, tel. (204) 582-2884

Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę
 

 

 



189 Leila Ave
WINNIPEG, MB R2V 1L3
PH: (204) 338-9510

 



Kliknij tutaj, aby wejść na stronę gdzie można pobrać nagrania HYPERNASHION za darmo!!!
 


 

Royal Canadian Legion
Winnipeg Polish Canadian Branch 246
1335 Main St.
WINNIPEG, MB R2W 3T7
Tel. (204) 589-m5493


 



“Klub 13”
Polish Combatants Association Branch #13
Stowarzyszenie Polskich Kombatantów Koło #13
1364 Main Street, Winnipeg, Manitoba R2W 3T8
Phone/Fax 204-589-7638
E-mail: club13@mts.net
www.PCAclub13.com


Zapisz się…
*Harcerstwo
*Szkoła Taneczna S.P.K. Iskry
*Zespół Taneczny S.P.K. Iskry
*Klub Wędkarski “Big Whiteshell”
*Polonijny Klub Sportowo-Rekreacyjny