20 styczeń 2011 | <<< Nr 162 >>>

   W tym numerze
 
Od Redakcji
Do Redakcji
Wydarzenia warte odnotowania
Wiadomości z Polski
A Christmas Opus - Koncert kolęd
25. Lat Polskiego Towarzystwa Muzealnego ‘OGNIWO’”
Słowiański Kociołek
Tworzenie się nowego porządku świata cz 14
Krzysztof Penderecki w Winnipeg !
Felieton Jacka Ostrowskiego
Humor
Kolejna prowokacja Janusza Grossa przeciw Polsce i Polakom
O Metodach Manipulacji Prawdą
Handel Złotymi Zębami w Obozie w Sachsenhausen pod Berlinem
Prof.dr hab. Robert Jerzy Nowak vs Rabin Friedman
Wiersze lokalnych poetów - Marek Ring
Upadek światowego systemu monetarnego cz 36
Ciekawostki
Manitoba - Styczeń w fotografii
"Koniec?"- książka Jacka Ostrowskiego
Polki w świecie- Natasza Urbańska
Kalendarz Wydarzeń
Polsat Centre
Kącik Nieruchomości  
Czyszczenie wentylacji - Duct Cleaning

 

   Od Redakcji
Książka J.T. Grossa „Złote Żniwa” wywoła falę reakcji w środowiskach polonijnych jak też w polskich mediach. Nie zaprzeczając możliwym faktom, książka ta prezentuje Polaków jako naród, który pastwił się nad społeczeństwem żydowskim a następnie pożywiał się resztkami pozostawionymi po niemieckim okupancie. Norman Filkenstein autor książki "Holocaust Industry", pisze o trendach w środowiskach żydowskich, których celem jest zarabianie na Holocaust.

W dzisiejszym wydaniu znajdą państwo kilka reakcji na  tą książkę, które zostały bezpośrednio przesłane do naszej redakcji.

Poniżej dyskusja na ten temat z Normanem Filkensteinem and Israelem W Charny przeprowadzona przez Russia Today.

 

Poniżej petycja, która w świetle obecnych wydarzeń może nabrać dodatkowego wyrazu.

 

Jeżeli sześć milionów obywateli Polski mogło oddać swoje życie podczas drugiej wojny światowej, to myślę, że milion Polaków może teraz złożyć swoje podpisy, aby ich w ten sposób uhonorować - podkreśla w  rozmowie Alex Storożyński, prezes Fundacji Kościuszkowskiej i znany amerykański dziennikarz polskiego pochodzenia, który jest pomysłodawcą  petycji.
Celem inicjatywy jest doprowadzenie do tego, by największe amerykańskie  redakcje - takie jak "New York Times", "Wall Street Journal",  "Washington Post czy Associated Press - wprowadziły do tzw.  Stylebooków (dziennikarskich podręczników, które określają, jak należy  i jak nie należy pisać) zapis o tym że nie wolno używać terminu  "polski obóz koncentracyjny. Zamiast tego powinno się używać  oficjalnie zaakceptowanej przez UNESCO nazwy obozu Auschwitz-Birkenau,  a więc "niemiecki, nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady".
Czy  Polakom uda się zebrać milion podpisów przeciw "polskim obozom"?
 
Link do strony z petycją:
 www.thekf.org/events/news/petition/
 
 Prześlijcie dalej

 

 


 

 


  Do Redakcji

Seven Gates of Jerusalem
 

Friday, February 4, 2011 • 8:00 p.m

Centennial Concert Hall
Doors open at 7:00 p.m.
 

Pre-Concert Discussion • 7:10 p.m
Pre-Concert Performance • 7:30 p.m

For our closing gala concert, Kelly-Marie Murphy returns with a newly commissioned work, Murmuration, written specially for NMF’s 20th anniversary celebration. Kati Agócs then takes us on a magical journey with her piece …like treasure hidden in a field. For the last work of our Festival, we bring you another epic event: Krzysztof Penderecki’s Symphony No. 7: Seven Gates of Jerusalem, scored for four soloists, narrator, choir and orchestra. This monumental work, commissioned to honour the third millennium of Jerusalem, has been hailed as one of Penderecki’s greatest musical achievements. It all happens here as we celebrate NMF’s first 20 years!

Artists:

Winnipeg Symphony Orchestra; Alexander Mickelthwate, conductor
Lara Ciekiewicz, soprano
Dawn Bruch, soprano
Donnalyn Grills, alto
Kurt Lehmann, tenor
Victor Engbrecht, bass
Jerry Moscovitch, narrator
The Canadian Mennonite University Singers; Janet Brenneman and Rudy Schellenberg, directors
University of Manitoba Wind Ensemble; Fraser Linklater, director

Program:

Kelly-Marie Murphy (CAN): Murmuration (world premiere)*
Kati Agócs (CAN): …like treasure hidden in a field
Krzysztof Penderecki (PL): Symphony No.7: Seven Gates of Jerusalem

 

imris-with-motif_sm.jpg
 

 

 


THE CONSULATE GENERAL OF POLAND IN NEW YORK

highly recommends a movie 


 

THE WAY BACK 

 

directed by 

PETER WEIR

 

The film opens in theatres nationwide on January 21st, 2011!  

 

The Way Back - photo 

Inspired by the classic book, The Long Walk by Polish author Sławomir Rawicz, and starring Ed Harris, Colin Farrell, Jim Sturgess, and Saorise Ronan, The Way Back (2010/133 min) recounts the story of six men who escape the horrors of one of Stalin's Siberian Gulags and literally walk 4,000 miles, across five countries, to freedom in India. It is an epic story of survival, solidarity and indomitable human will.

An adventure of the first order, The Way Back is directed by six-time Academy Award nominee Peter Weir (Master and Commander, Witness) and co-produced by National Geographic Entertainment.

"Mr. Weir's style is stately, almost classical, and the astonishing story he has to tell in the new movie - about a group of men who escaped from a Soviet Labor camp in 1941 and walked from Siberia to India - has an old-fashioned gravity and grandeur. There are fine performances from Ed Harris, Sioarse Ronan and Jim Sturgess as Janusz, the Polish prisoner who leads the trek toward freedom, and breathtaking images of tundra, desert forest and grassland."

 

 


Warszawa, 17 stycznia 2011 r.

 INFORMACJA PRASOWA

Artur Orzech nowym prowadzącym „Kulturalni PL” w TVP Polonia

 

Artur Orzech w styczniu br. został nowym prowadzącym program „Kulturalni PL”. Program jest emitowany w soboty o godz. 16.00 i powtórkowo w niedziele o godz. 04.30 w TVP Polonia.

 

„Kulturalni PL” to program informujący o wydarzeniach kulturalnych, artystycznych i społecznych z życia Polaków i Polonii. Zaprasza do udziału w imprezach rozrywkowych i sportowych, rekomenduje spektakle, wystawy i koncerty z udziałem polskich artystów.

W tym interaktywnym programie kulturalnym prowadzący w lekkiej formie rozmawia z gośćmi i widzami na tematy interesujące wszystkich. Goście to odkrywcy, naukowcy, artyści, intelektualiści, ludzie „z pierwszych stron gazet”, a także najbardziej znane gwiazdy polskiej sceny muzycznej.

 

Artur Orzech o sobie:

- Urodziłem się (choć jak wszyscy nie miałem na to specjalnego wpływu) w Jeleniej Górze, w lutym 1964 roku. Z tego co nie pamiętam (ale mi mówiono) było zimno. Pewnie nie był to powód do zmiany miejsca zamieszkania, jednak tak potoczyły się moje losy, że po kilku kolejnych przeprowadzkach znalazłem się w Warszawie.

Tutaj skończyłem świadomie wybrane IV L.O. im. A. Mickiewicza, w klasie o profilu ogólnym, z rozszerzonym językiem angielskim, co wówczas było nowością. Jako olimpijczyk, startujący w olimpiadzie języków: rosyjskiego i angielskiego, by się rozwijać, równie świadomie wybrałem nowy język: w roku 1984 rozpocząłem studia na iranistyce UW i z pasją oddałem się literaturze perskiej. Po roku nauki rozpocząłem też pracę tłumacza.

Lata 1987-1988 łączą się z wyjazdem na stypendium naukowe do Afganistanu. Poznałem smak życia w kraju objętym wojną domową. Nie chciałbym tego powtórzyć, choć uroczą, szpakowatą czuprynę zawdzięczam głównie temu okresowi.

W 1989 roku skończyłem z wyróżnieniem studia, zostałem asystentem w Katedrze iranistyki i turkologii UW i niebawem miałem zostać doktorem.

Na drodze stanęła praca w mediach, najpierw w radiu później telewizji.

Coś za coś. Doktor nauk humanistycznych, filolog, głupawo wyglądałby jako konferansjer festiwalowy.

 



jolanta + zbigniew sokalski
CLEAR ENERGY GLASS STUDIO
 
zapraszaja do studia na 6 godz. workshop
cel: kreowanie malego witrazu do domu.
zapewniona radosna atmosfera tworczosci..

$95.00 materials, tools included

Sunday, Jan 30th 2011   10:30 - 4:30 pm

 

125 Adelaide street/William corner

@ CRE8ERY ART COMPLEX

 

tel. jordan: 944.0809

tel. jolanta: 334.0352

 

 

 


   Wydarzenia warte odonotwania

 



Opłatek - Royal Canadian Legion Br. 246

 



Świąteczne Spotkanie - KPK

 

Kongres Polonii Kanadyjskiej  Okręg Manitoba
Canadian Polish CongressManitoba Branch

 

 

Winnipeg, Manitoba – 6 stycznia 2011 r.

Kongres Polonii Kanadyjskiej Okręg Manitoba zaprasza całą Polonię na świąteczne spotkanie, które odbędzie się w niedzielę, 23 stycznia 2011 r., w sali SPK Koło #13, 1364 Main Street.

godz. 14.00 świąteczny obiad - serwowane będą typowo polskie potrawy; przystępne ceny;

godz. 15.00 część artystyczna, w której udział wezmą Studio M1 Singers, oraz uczniowie Sobotniej Szkoły Języka Polskiego.

Wstęp wolny.

Serdecznie zapraszamy!


 

Winnipeg, Manitoba – January 6, 2011

The Canadian Polish Congress, Manitoba Branch, invites the Polish community to a Christmas Celebration Get Together on Sunday, January 23, 2011, at the Polish Combatants Association Branch #13 hall, 1364 Main Street.

2:00 pm dinner with traditional Polish dishes; affordably priced;

3:00 pm entertainment by the Studio M1 Singers and the students of the Saturday Polish Language School.

Free entrance.

A warm welcome to all!

Contact Info:

Canadian Polish Congress, Manitoba Branch

768 Mountain Avenue, Winnipeg, Manitoba, R2W 1L7

e-mail: kongres@shaw.ca • phone: 204-589-7878
 

 

 

 

 

   Wiadomości z Polski
Przygotwane przez Tadeusza Michalaka
źródło Donosy


 

 

 

Opublikowany został raport MAK

W sprawie przyczyn smoleńskiej katastrofy samolotu TU-154. Wg raportu bezpośrednie przyczyny katastrofy smoleńskiej to: nie odejście od lądowania mimo złych warunków, nieuwzględnienie komunikatów TAWS oraz presja wywierana na załogę. Z nowych informacji: podano, ze generał Blasik miał 0,6 promila alkoholu we krwi, rozszyfrowano też więcej słów z rozmów załogi samolotu. Miedzy in. podano odpowiedź kogoś z załogi na pytanie zadane prawdopodobnie przez ministra Kazane czy piloci będą próbować lądować. Odpowiedź była: "Paliwa nam tak dużo nie starczy do tego, żeby czekać do nieskończoności".

 

Zastrzeżenia polskiej strony do raportu MAK

To m.in. pominięcie jako pośrednich przyczyn takich kwestii jak: brak informacji, zbyt późne wydanie komendy przerwania lądowania, nie wydawanie dokumentów oraz pomijanie działań rosyjskiego kontrolera lotu i podważanie kompetencji kapitana samolotu, Arkadiusza Protasiuka.

 

Minister MSWiA Jerzy Miller

Zapowiedział, że rząd prawdopodobnie w przyszłym tygodniu opublikuje rozmowy kontrolerów lotu ze zwierzchnikami. Minister powiedział, że nie polemizuje, co do tez raportu, ale polemizuje, co do jego kompletności. Powiedział też, że Rosjanom zabrakło odwagi, żeby przyznać się do zaniedbań.

Edmund Klich, przedstawiciel Polski akredytowany przy MAK powiedział, że raport MAK jest niepełny i z błędami. Zdaniem Klicha niesłusznie nie opisano roli kontrolerów rosyjskich w podejściu do lądowania samolotu.

 

Reakcja Jarosława Kaczyńskiego

Na raport MAK to: Ten raport to kpina z Polski. To Erewan.

 

Prokurator generalny Andrzej Seremet

Powiedział, że polskie śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej potrwa jeszcze, co najmniej kilka miesięcy. Jako biegli mogą zostać w nim zaangażowani międzynarodowi eksperci.

 

Prezydent Komorowski zachorował

Na infekcję górnych dróg oddechowych i musiał przełożyć planowaną na czwartek i piątek oficjalną wizytę na Słowacji.

 

Po ogłoszeniu raportu MAK

W mediach i wypowiedziach polityków właściwie nie ma innego tematu.

 

Premier

Przerwał z tej okazji urlop, wygłosił oświadczenie i dał długą konferencje prasowa. W skrócie - raport jest zdaniem Polski niepełny, pomija winę strony rosyjskiej, zawiera uchybienia i błędy i nie wypełnia konwencji chicagowskiej, według reguł, której prowadzono dochodzenie. Polska nie podważa też raportu, ale będzie się domagała jego uzupełnienia.

Premier zapowiedział, że ogłosimy wkrótce własny raport, na temat przyczyn katastrofy po polskiej stronie i być może podejmie wtedy decyzje personalne.

 

Opozycja

Domaga się dymisji premiera za raport.

 

Czego jeszcze nowego dowiedzieliśmy się z raportu?- Rosjanie odczytali nieco więcej rozmów z kokpitu w porównaniu z zapisem opublikowanym w czerwcu. Wśród "nowych" wypowiedzi znalazł się tekst, “jeżeli nie wylądujemy, on będzie się mnie czepiał", przypisany dowódcy, mjr Protasiukowi. Zdaniem Rosjan świadczy to o presji, pod jaką była załoga żeby koniecznie wylądować. Jest

 

 

 

 Czego jeszcze nowego dowiedzieliśmy się z raportu?- Rosjanie odczytali nieco więcej rozmów z kokpitu w porównaniu z zapisem opublikowanym w czerwcu. Wśród "nowych" wypowiedzi znalazł się tekst, “jeżeli nie wylądujemy, on będzie się mnie czepiał", przypisany dowódcy, mjr Protasiukowi. Zdaniem Rosjan świadczy to o presji, pod jaką była załoga żeby koniecznie wylądować. Jest też fragment zdania wydający się sugerować, że jedynym możliwym zapasowym lotniskiem według załogi była Moskwa.

- Samolot w początkowej fazie podchodzenia do lądowania był za wysoko i leciał za szybko - mimo to kontrola lotów podawała "na kursie i ścieżce". Zbyt późno podano komendę "horyzont", gdy samolot znalazł się za nisko. Zdaniem Edmunda Klicha, polskiego przedstawiciela w komisji, nie musi to wynikać z błędów kontroli, a raczej z marnej dokładności radaru, w jaki wyposażone było lotnisko. Nie opublikowano jednak zapisów z tego radaru, nie można, więc tego sprawdzić.

- W ostatniej fazie lotu, na niecałą minutę przed katastrofa, zmienione zostało ustawienie wysokościomierza barometrycznego. Wcześniej poprawnie ustawiony na ciśnienie lotniska w Smoleńsku, został przestawiony na ciśnienie standardowe. Błąd z tego wynikający wynosił około 180m. Zdaniem eksperta lotniczego, załoga mogła przypadkiem wcisnąć niewłaściwy przycisk, chcąc wyciszyć ostrzeżenia TAWS, przestawienia dokonano, bowiem krótko po pierwszym ostrzeżeniu.

Co na pewno w raporcie jest błędne?

Według procedury samolot powinien mieć na w kabinie rosyjskiego "lidera" (nawigatora), który zna lotnisko, ma aktualne mapy i prowadzi rozmowy z więżą. Według raportu Polska nie wystąpiła o takowego - jednak gazety publikują wysłaną kilka tygodni wcześniej drogą dyplomatyczną prośbę o zgodę na przelot, w której wyraźnie zawarta jest prośba o przysłanie lidera.

Nie ma w nim ani słowa o kontaktach rosyjskich kontrolerów z Moskwa. Jak już pisaliśmy, min. Jerzy Miller zapowiedział publikacje zapisu tych rozmów w przyszłym tygodniu. Ma z nich wynikać, że po stronie rosyjskiej wszyscy bali się skandalu, jaki wynikłby, gdyby lotnisko zamknięto, dlatego nikt nie chciał takiej decyzji wziąć na siebie, pozostawiono ja pilotom.

Wbrew tezom raportu rosyjscy kontrolerzy mieli możliwość zamknięcia lotniska i zakazania lądowania.

Papież Benedykt XVI

Ogłosił datę beatyfikacji Jana Pawła II: 1 maja 2011. Kilka dni temu uznano za cud wyleczenie zakonnicy Marie Simon-Pierre z choroby Parkinsona, był to ostatni formalny warunek beatyfikacji. W tym roku 1 maja do druga niedziela po Wielkanocy, czyli ustanowione przez Jana Pawła II święto Bożego Miłosierdzia.

 

Po raporcie MAK

Wciąż rozważania. A z raportem nic zrobić się nie da. Na oko - wyraźny przypadek nie spełnienia standardowego warunku: `będę mówił prawdę, tylko prawdę, i całą prawdę'. Spełnione dwa pierwsze. Trzecie - nie. Przede wszystkim - brak info o kontrolerach w wieży na lotnisku, i obecności tam dodatkowej osoby. Nie żeby to zapewne decydowało o wyniku - ale jak badać, to wszystko. W prasie zewnętrznej `polski pijak generał'. Jakby te 0.6 promila stwierdzone u pasażera po 11 dniach decydowało. W prasie wewnętrznej newsy, że Premier się zapoznał i wrócił w Dolomity. I że Prokuratura Generalna będzie kontynuować prace.

 

Rząd postanowił

Że w tym tygodniu zostaną upublicznione nagrania kontrolerów z wieży lotniska. Polska starała się uzyskać film video z wieży lotniska. MAK nie chciał przekazać, bo jest niepełny, bo taśma się zacięła. Ale niepełnego też nie dał.

 

Rząd obiecuje

Że do końca 2013 roku w każdym polskim domu będzie Internet. Na razie jest w 13,5 procent.

 

Nadciąga kolejna burza Grossa

W tych dniach ma się w Znaku ukazać książka Ireny Grudzińskiej-Gross i Jana Tomasza Grossa `Złote żniwa'. Ze Polacy w czasie wojny i po wojnie rabowali Żydów. Żywych i umarłych.

     

 

 

 

  A Christmas Opus - Koncert kolęd

W niedzielę 16 stycznia 2011 w katedrze St. Boniface odbył się koncert kolęd zaprezentowany przez cztery grupy językowe i kulturowe.
Polacy, Ukraińcy, Węgrzy i Francuzi zaprezentowali swoje kolędy świąteczne.
Koncert został zapoczątkowany przez Tadeusza Biernackiego wiele lat wcześniej i kontynuowany corocznie.
Tadeusz Biernacki nie tylko zainspirował tą wielokulturową imprezę ale jest także jej dyrektorem muzycznym.
Bogusława Dittmar podjęła rolę dyrektora sceny.

Sala katedry St. Boniface były wypełniona po brzegi jak widać na poniższych zdjęciach.

Zespoły które reprezentowały cztery grupy to:

Sokół - Polish Folk Ensamble
Melos Folk Ensamble (Ukraiński)
La Chorale des Intrepides.
Kapisztran - Hungarian Folk Ensemble

Na koniec cztery chóry wspólnie wykonały 5 kolęd.
 

 


  Więcej zdjęć...

 

 

 

 25. Lat Polskiego Towarzystwa Muzealnego ‘OGNIWO’”

W sobotę 15 stycznia Polskie Towarzystow Muzealne "Ogniwo" zorganizowało wystawę "Wspomnienia" z okazji 25 lecia istnienia.

Retrospektywna wystawa podsumowała 25. lecie pracy wolontariuszy muzeum, prezentując najciekawsze eksponaty oraz osiągnięcia minionych lat. Podczas spotkania przedstawiona została prezentacja multimedialna ilustrująca udział wolontariuszy muzeum w życiu Polonii.

 

 

 

 
 


  Słowiański Kociołek

Victor Księżopolski (Clagary) - Słowiański Kociołek

Robert Wallace, autor opracowania pt. „Rise of Russia” (“Powstawanie Rosji”) opublikowanego w nowojorskim Time-Live Books w 1967 roku, pisze „To understand modern Russia, it is necesssary to know something about the long history of the Russian people: todays Russian leaders are a product of that history, of the Russian experience and Russian tradition...”-
“…Aby zrozumieć współczesną Rosję, koniecznym jest wiedzieć coś niecoś o długiej historii rosyjskiego narodu: dzisiejsi rosyjscy liderzy są produktem tej historii, rosyjskich doświadczeń  i rosyjskiej tradycji”. Autor dodaje przy tym, że będąc w Sowieckim Sojuzie w czasie WWII usłyszał od Aleksego Tołstoja, dalekiego krewnego Lwa Tołstoja, że aby można było zrozumieć Kreml Stalina należałoby najpierw zrozumieć Kreml Iwana Groźnego i Piotra Wielkiego. A aby tych zrozumieć, należałoby sięgnąć nawet głębiej do rosyjskiej historii zaczynając od IX wieku i czasów legendarnego Warega-Rusa Ruryka.

            „Jeśli tylko język i wymowa nie mają wpływu na określenie czasu, w jakim coś ma miejsce, komentarze na temat Rosji mogłyby z łatwością być zaakceptowane współcześnie jakby były z przed tygodnia” – pisze autor. Niektóre z nich to:

            - „państwo i forma rządu są wyraźnie formą tyranii”,

            - „można mieć wątpliwości, co jest bardziej dominujące, okrucieństwo czy brak powściągliwości”,

            - „jeśli chodzi o prawdę w słowach, Rosjanin przywiązuje w większości niewielką do tego wagę, bo może zyskać, jeśli skłamie lub nie dotrzyma obietnic. I można stwierdzić z pewnością, że niezależnie od pozycji społecznej, Rosjanin ani nie wierzy w to, co jego rodak mu mówi, ani sam nie mówi niczego wartościowego, aby być wiarygodnym” - to komentarze dokonane przez Sir Gilesa Fletchera, angielskiego ambasadora do dworu Fiedora, syna Iwana Groźnego w latach 1588-1590. As for the truth of his word, the Russe for the most part maketh small regard of it, so he may gain by a lie and breach of promise. And it may be said truly that from the great to the small, the Russe  neither believeth anything that another man speaketh, nor speaketh himself anything worthy to be believed... “…Rosja, ze wszystkich chrześcijańskich krajów, znacznie się od nas różni…” stwierdził Sir Fletcher na koniec w swym raporcie, podsumowując swoje opinie.

 

   Dalej...
 


 

  Tworzenie się nowego porządku świata cz 14.          Index
The Zeitgeist Movement - Ruch Zeitgeist
 
     
W dzisiejszym wydaniu będziemy mówić o tzw. Ruchu Zeitgiest. Ruch ten został zainspirowany prze dziś ponad 90 letniego Jacques Fresco, który zaoferował pomysł społeczeństwa opartego na ekonomi zasobów. Strona TheVenusPorject.com  jest prezentacją takiego społeczeństwa. Społeczeństwo to żyje bez wojen i w dostatku, gdzie edukacja i  byt jednostki są  najważniejsze, a pieniądze nie istnieją. Społeczeństwo to nie zna problemów braku energii, gdyż w pełni wykorzystuje alternatywne energie jak też innowacje w dziedzinie pozyskiwania energii kosmicznych (technologie te są obecnie w rękach finansjery i korporacji zajmujących się produkcją energii z ropy naftowej i innych tradycyjnych źródeł energii). Społeczeństwo to także ma wysoce zorganizowaną komunikację, budownictwo i produkcję żywności, wykorzystując dziś znane technologie.

Co mówi o sobie polski oddział Ruchu Zeitgeist.

Ruch Zeitgeist nie jest ruchem politycznym. Nie rozróżniamy narodów, rządów, ras, religii, wyznań czy klas. Uważamy, że są to fałszywe, przestarzałe rozróżnienia, dalekie od pozytywnych czynników, służących prawdziwemu rozwojowi ludzkiego potencjału.

Bowiem ich podstawą jest podział władzy i stratyfikacja, nie zaś jedność i równość, która jest naszym celem. Ważnym jest zrozumieć, że w życie wpisany jest naturalny postęp, musimy też zauważyć, że gatunek ludzki ma zdolność do drastycznego spowalniania i paraliżowania tego postępu, poprzez tworzenie struktur socjalnych, które są przestarzałe, dogmatyczne i stoją w sprzeczności z naturą. Świat, który widzisz dzisiaj, pełen wojen, korupcji, elitaryzmu, zanieczyszczeń, biedy, epidemii, chorób, naruszania praw człowieka, nierówności i przestępczości, jest rezultatem tego paraliżu.

 W tym ruchu, chodzi o świadomość i zaangażowanie w płynny postęp ewolucyjny, zarówno personalny, społeczny, technologiczny, jak i duchowy. Rozumiemy, że człowiek jest na naturalnej ścieżce jednoczenia się, wychodzącej ze wspólnego uznania fundamentalnych określonych empirycznie zasad, tego jak działa natura i jak my jako ludzie, wpisujemy się w obraz zjawiska, które nazywamy życiem. Ta ścieżka istnieje, ale niestety pozostaje ukryta i nierozpoznana przez ogromną większość ludzi, którzy wciąż utrwalają przestarzałe i zwyrodnieniowe tryby postępowania i rozumowania. Ruch Zeitgeist chce pokonać, właśnie tą intelektualną depresję, poprzez edukację i akcje społeczne.

Celem ruchu, jest skorygowanie funkcjonowania naszej globalnej zbiorowości ludzkiej na wszystkich jego poziomach, adekwatnie do obecnej wiedzy. Nie tylko uświadamiając ludzkości jej możliwości społeczne i technologiczne, o których wielu uwarunkowanych zostało by twierdzić, że są niemożliwe, lub wbrew "naturze człowieka", ale także zapewniając środki do przezwyciężenia tych elementów społeczeństwa, które podtrzymują owe przestarzałe systemy.

Wiele pomysłów i rozwiązań promowanych przez ten ruch wywodzi się z organizacji o nazwie "Projekt Venus", którą kieruje inżynier społeczny i projektant przemysłowy Jacque Fresco. Prawie całe swoje życie, poświęcił on na tworzenie narzędzi służących budowaniu świata, mogącego istnieć bez wojen, biedy, przestępczości, różnic społecznych i korupcji. Jego poglądy nie są radykalne czy skomplikowane. Nie narzucają subiektywnej interpretacji. W jego modelu, społeczeństwo jest tworzone jako lustrzane odbicie świata naturalnego i ma cechy będące wypadkową potencjału zasobów naturalnych Ziemi.

Ruch jest międzynarodowy, sam w sobie nie jest tworem scentralizowanym. Nie jesteśmy tu by przewodzić, ale by organizować i edukować.
Obecnie wspiera nas swym zaangażowaniem, ponad 400 tysięcy osób z całego świata.

Chińskie przysłowie mówi: "Jeden obraz wart jest tysiąca słów", polecamy więc obejrzeć filmy znajdujące się w dziale "Wiedza", przed przystąpieniem do lektury kolejnych artykułów.

 

  Dalej...
 


 

 

  Krzysztof Penderecki w Winnipeg !

20th Anniversary of the WSO's New Music Festival

 

 

Od dwudziestu lat Winnipeg Symphony Orchestra może się poszczycić jednym z najlepszych, porównywalnym z Warszawska Jesienią festiwalem muzyki współczesnej, na który przyjeżdżają najbardziej znani kompozytorzy i wykonawcy tego rodzaju muzyki z całego świata.

Tegoroczny New Music Festival będzie dla nas Polaków wyjątkowym festiwalem. Będziemy gościć wybitnego, światowej sławy muzyka i kompozytora Krzysztofa Pendereckiego, który został zaproszony przez organizatorów NMF w charakterze honorowego gościa festiwalu.

Krzysztof Penderecki jest nam znany nie tylko z wielu koncertów i festiwali w Polsce i na całym świecie ale także z Polish Arts Festiwals, które w swoim programie zaprezentowały muzykę tego wielkiego kompozytora. Muzyka Krzysztofa Pendereckiego spotkała się z ogromnym zainteresowaniem nie tylko Polaków ale Kanadyjczyków.

Serdecznie zapraszam Państwa i waszych przyjaciół na udział w Festiwalu, który odbędzie się w Centennial Hall od 28 stycznia do 4 lutego 2011.

 

Zdzislaw Prochownik,

 

 

 

    Felieton Jacka Ostrowskiego
 

Beatyfikacja


1 Maja zostanie beatyfikowany Jan Paweł II. Wszystkie portale , gazety piszą o tym na pierwszych stronach. Telewizja też nie pozostaje w tyle i głosi tę wielką nowinę jako jedną z najważniejszych. Nie chcę się więcej wypowiadać na temat, czy słusznie, czy też nie? Już o tym pisałem. Chciałbym tylko zadać jedno pytanie i starać się na nie odpowiedzieć.

Co da Polsce, czy też Polakom wyniesienie na ołtarze JPII?

Według mnie nic i jeszcze raz nic. Partie polityczne nie zakopią toporów wojennych, mało tego co niektórzy pojadą do Watykanu z pamiątkami smoleńskimi w jednym ręku, a zakrwawionym toporem wojennym w drugim, żeby moc błogosławionego Jana Pawła II umożliwiła odkrycie mocodawców zamachu na Lecha Kaczyńskiego. Inni będą udzielać wywiadów w których nie pozostawią suchej nitki na poszukiwaczach teorii spiskowych. W całym tym zamieszaniu, tej typowej polskiej kłótni Jan Paweł II może zejść na drugi plan i to jest nawet bardzo prawdopodobne.

Jednym z głównych tematów mediów będzie pytanie czy podczas mszy „ Jarosław Kaczyński i Bronisław Komorowski przekażą sobie znak pokoju?”.

Oczywiście już mogę odpowiedzieć na to pytanie – nie przekażą sobie! Polak Polakowi nie przepuści! To są gorące szlacheckie głowy, aż z nich dym uszami idzie.


Zostawmy teraz polityków, bo oni są tylko chorą tkanką na organizmie Narodu.


Co Naród będzie miał z beatyfikacji? Raczej też nie za dużo. W normalnej polskiej rodzinie nic się zmieni bo - czy Jan Paweł II jest błogosławiony, czy nie, to nie przybędzie przez to pieniędzy w portfelu, nie poprawi się nikomu zdrowie i ludzie nie będą nawet o drobinę szczęśliwsi. Owszem, ci dla których ten kościelny zaszczyt dla Papieża Polaka jest zaspokojeniem jakiś religijnych ambicji poczują się lepiej i dobrze. Niech chociaż ktoś ma jakąś korzyść ( oprócz biur turystycznych, firm transportowych i całej rzeszy włoskich sklepikarzy, wytwórców dewocjonaliów i hotelarzy). W dwumilionowej rzeszy pielgrzymów w majowej watykańskiej spiekocie znajdzie się wielu takich, którzy zamienią religijny wyjazd w pobyt w rzymskim szpitalu , lub też powrócą do Polski w luku towarowym jakiegoś samolotu.

Ich rodziny nie będą dobrze wspominać tej uroczystości. Jednak każdy wyjazd niesie w sobie ryzyko smutnego zakończenia. Tak można skończyć i podczas urlopu na Bali.

W Polsce nastąpi masowa zmiana nazw ulic. Będzie to kosmiczny wydatek dla Państwa, bo przecież oprócz zmiany tabliczek trzeba będzie zmienić wszystkie dokumenty tożsamości ludzi mieszkających do tej pory przy ulicy Jana Pawła II. Powstanie las nowych pomników, bo przecież trzeba będzie uwiecznić tę uroczystość. Nie byłoby mi żal pieniędzy i na te zmiany ulic i na te nowe pomniki gdyby to coś zmieniło ludzi. Jednak, czy postawimy miliard pomników Jana Pawła II i zmienimy wszystkie nazwy ulic w Polsce na Błogosławionego Jana Pawła II to i tak największym wrogiem Polaka będzie on sam.
 


Jacek Ostrowski

 

 

 

   Humor

Pokaz lotniczy w Manitobie


 

 


 
 

 

S  P  O  N  S  O R

 

   Kolejna prowokacja Janusza Grossa przeciw Polsce i  Polakom
 

Jan A Pecold
Kolejna prowokacja Janusza Grossa przeciw Polsce i Polakom

W oficjalnej propagandzie ciągle czytam o wybaczeniu o zapomnieniu itd.

Natomiast dzień powszedni przynosi nam ciągle wygrzebywanie czegoś „nowego”.

     W czym problem? Otóż jedna strona ma zapominać a ta druga co jakiś czas prowokuje ciągle na ten sam temat. Kiedy mówi jedna strona to jest OK. Jak się odezwie druga to antysemityzm.

    Już niedługo będziemy mogli przeczytać kłamstwa na temat Polaków którzy ograbiali Żydów.

      Obejrzałem wczoraj program w TVP – „Tomasz Lis na żywo.”

O dziwo Tomasz Lis pytał Jana Grossa o cel i treść tej książki.

       Nawet byłem zdziwiony że Pan Lis może zadawać tak trudne pytania których się raczej nie spodziewałem. Sam zarzucał kłamstwa Januszowi Grossowi w książce, co do ilości zabitych Żydów, nie wiadomo przez kogo ( czy Polaków czy nie ) i czy było to kilkadziesiąt tysięcy (20 000 ) czy jak pisze Gross 200 000.

        Podobnie było w książce „Sąsiedzi” gdzie zamiast 1600 okazało się po ekshumacji grobów że leży tam około 300 osób z postrzałami z kul karabinów niemieckich i Rabin który był przy tym kazał przerwać ekshumację i wyjechał do Izraela.

        Bardzo ciekawą tezę co do ilości zabitych postawił Gross.

Jeżeli po wojnie nie można było sprawdzić co się stało z 200 000 Żydów to znaczy że zamordowali ich Polacy. No bo któż? Niemcy?

Taką tezę może postawić tylko ktoś złośliwy. Ktoś kto żył sobie dobrze w Polsce, zdobył wykształcenie, studia, a teraz obszczekuje Polaków z dalekiej Ameryki. Tam dzięki wypisywaniu kłamstw na Polskę i Polaków żyje mu się jeszcze lepiej. No i tym razem w tej brudnej robocie bierze również udział żona Grossa. Naród który od 750 lat miał w Polsce wszystko co chciał i jeszcze szczególne prawa od polskiego Króla. Z innych państw byli wyganiani, u nas otrzymywali schronienie.

W książce będzie również zdjęcie ludzi którzy prawdopodobnie po wojnie uprzątali teren wokół obozu w Treblince, ale można to zinterpretować inaczej. Że to chyba ludzie z łopatami którzy przyszli odkopywać zwłoki Żydów w celu ograbienia ich. Kiedy Niemcy przed śmiercią odbierali Żydom wszystko i bez niczego szli do komór gazowych.

A tu nagle mamy poszukiwaczy skarbów. Skąd te skarby.

Na pytanie czy Żydzi byli tak źle traktowani tylko w Polsce czy w całej Europie, Pan Gross stwierdził że w całej Europie. To dlaczego pisze tylko o Polsce? Dziesięciometrowe doły nie były kopane przez ludzi tylko wysadzane ładunkami zakładanymi przez Rosjan.

Kolejne pytanie dlaczego Żydzi amerykańscy wiedząc co się dzieje w Europie nie pomagali Żydom w Europie. Dlaczego Amerykanie nie zbombardowali Oświęcimia oraz Trablinki, fabryk zagłady ich rodaków? Zapytał Tomasz Lis.   Kolejne też nieprawidłowość wynikła zaraz w dyskusji obecnych w studio TV gości.

Otóż Jan Grabowski z Uniwersytetu w Ottawie podawał się za profesora do czego nie ma prawa bo ma tylko tytuł doktora. A więc podając się za profesora mówi nieprawdę. Komu więc mamy wierzyć?  Kolejna  prowokacja.         

PS. A może by tak naród Polski wystawił im także rachunki krzywd.

Jestem pierwszy. Moja Babcia przed II Wojną Światową pożyczyła takiemu 900 polskich złotych (jakoś ją przekonał, i pewnie dużo naobiecywał). Oczywiście po wojnie nie oddał bo powiedział że wszystko mu przepadło. Nie znam wartości tych 900 złotych przed wojną, ale Babcia zawsze mówiła że za to mogła postawić dom.  Jako spadkobierca, ile mi się należy wraz z odsetkami po 70-ciu latach?                                         
Jan A Pecold

 

 

 

   O Metodach Manipulacji Prawdą
 

Jan Czekajewski, USA

Członek Polskiego Instytutu Naukowego w Nowym Jorku (PIASA)

 

O Metodach Manipulacji Prawdą
Komentarz na temat ostatniej ksiązki J.T. Grossa

 

Po moim krótkim artykule, opublikowanym miedzy innymi na portalu Polskiej Agencji Prasowej, „Polonia dla Polonii”,  ( http://polonia.pap.pl ),  kwestionującym, nie tyle fakty ile intencje, wielkiej kampanii popularyzującej książkę Jana T. Grossa, „Złote Żniwa”, otrzymałem kilka krytycznych komentarzy, z których wynika, że moi krytycy nie zrozumieli o co mi właściwie chodziło. Niektórzy wręcz porównują  moje podejście do uogólniania  przez Jana T. Grossa  marginalnych  wypadków udziału Polaków w rozgrabianiu żydowskiego mienia, do metod stosowanych przez PRL-owską  propagandę komunistyczną, w których na zarzut, że w Polsce jest bieda, dziennikarze PRL pisali, że w USA linczują murzynów. W moim jednak wypadku zarzut jest wadliwy, gdyż ja pisząc o przestępczych rabinach i polskich chłopach, trzymałem się tego samego tematu, a nawet tytułu książki Grossa, „Złote Żniwa”.

 

Przez wzmiankę o rabinach żydowskich w Nowym Jorku handlującym nerkami nędzarzy z Mołdawii i Brazylii, chciałem metodą kontrastu, zwrócić  uwagę na sposób manipulacji prawdą używany przez autora ksiązki „Zlote Żniwa” i „Sąsiedzi”  i popierające go kola w Polsce  zgrupowane wokół wydawnictwa „Znak”, „Tygodnika Powszechnego” i „Gazety Wyborczej”. Rzeczywiście przestępstwa rabinów w Nowym Jorku i chłopów w Treblince, nie maja na pozór wiele wspólnego, a jednak…  są częścią zachowania się marginesu społecznego i moralnego  w pewnych sytuacjach. Kontrast wykształcenia miedzy prymitywnymi polskimi chłopami i wykształconymi amerykańskimi rabinami udowadnia, że każda grupa społeczna, wykształcona czy nie, a także różnego wyznania religijnego, może się dopuścić przestępstwa powodowanego chciwością. 

 

Mnie jednak nie chodzi o rozważanie ludzkich tendencji do robienia zła czy dobra, ale o metodę kłamstwa polegającą na uwypuklania jednych faktów a przemilczania innych, albo powodowanie konfuzji przez odpowiadanie na zarzut, innym zarzutem , niezwiązanym z tematyką.

 Rzeczywiście to nie ja, ani nawet J.T. Gross, jesteśmy twórcami tej metody. Ja tylko próbuję ją ujawnić, natomiast Jan T. Gross ją używa do własnych, propagandowych celów. Ja nie będąc autorem książek o Polakach czy Żydach  w czasie wojny, ani nie żyjąc od 40 lat w Polsce, nie mam żadnego interesu aby manipulować faktami, czy demonizować taką czy inną grupę etniczną czy społeczną.  W Ameryce jest powiedzenie, które w przekładzie polskim brzmi: „Nie mąć mi w głowie faktami” ( Do not confuse me with facts), natomiast w Polsce jeszcze starsze przysłowie, że ktoś  “ Robi z igły widły”.  J.T. Gross i otoczenie bez naświetlenia całej sytuacji w jakiej znajdowali się Polacy i Żydzi w czasie wojny i po wojnie, jest winny manipulacji prawdą wśród pokolenia Polaków, który tej wojny na własne oczy nie widziało i nie wyobraża sobie zachowania człowieka ( każdego człowieka) w ekstremalnych sytuacjach. Nawet sam Jan T. Gross tej wojny nie widział i nie odczuł, gdyż urodził się po wojnie. Niestety ta sama  metoda demonizacji, używana kiedyś przez hitlerowców, która odnosiła sukcesy w okresie niemieckiej okupacji, teraz, odnosi sukces wśród  młodej, idealistycznie nastawionej, części społeczeństwa polskiego, które bije się w piersi za nie popełnione winy ich chłopskich ojców i dziadów. Młodzi Polacy są jak „fotelowi komandosi”, którzy walczą z wrogiem siedząc w fotelach przed telewizorem z butelką piwa w ręku.

Powracając do metody manipulacji faktami przez J.T. Grossa, to była ona stosowana  jeszcze przed powstaniem PRL. Była ona używana  przez hitlerowskich Niemców, przedstawiając wszystkich Żydów jako bankierów siedzących na workach złota z głowami sępów i hien. Niemcom chodziło wtedy o znieczulenie własnego społeczeństwa, a także Polaków, na straszliwą zbrodnię jaką Niemcy, Żydom gotowali. I znowu nasuwa mi się przysłowie polskie, „Przyganiał kocioł garnkowi, że jest usmolony”. Jaki rzeczywiście cel ma cala heca wokół książek J.T. Grossa, której celem, jak mi się wydaje, jest demonizowanie i znieczulanie  polskiego społeczeństwa? Może warto się nad tym zastanowić?

 

Jan Czekajewski, USA

janczek@aol.com

 

 

   Handel Złotymi Zębami w Obozie w Sachsenhausen pod Berlinem
 

Iwo Cyprian Pogonowski

http://www.pogonowski.com

 

Handel złotymi zębami w obozie w Sachsenhausen przypomniała mi książka Tomasza Grossa „Złote żniwa,” która jest antypolską propagandą i trzecią z kolei jego publikacją bardzo korzystną dla żydowskiego ruchu roszczeniowego, obecnie wielokrotnie kompromitowanego przez samych Żydów takich jak profesorowie Norman Finkelstein, autor książki „Przedsiębiorstwo Holokaust” i Noam Chomsky, „wróg Izraela numer jeden,” którzy nazywają działaczy żydowskiego ruchu roszczeniowego złodziejami i oszustami („crooks” etc.).

Warto wspomnieć, raport Reuters Agency z Buenos Aires w Argentynie z piątku, 19go kwietnia 1996 roku (14:50:17 PDT) o Światowym Związku Żydów (The World Jewish Congress). Raport ten donosi, że Rabin Israel Singer, Główny Sekretarz organizacji World Jewish Congress publicznie stwierdził że: „Ponad trzy miliony Żydów poniosło śmierć w Polsce i Polacy nie będą spadkobiercami polskich Żydów. Nigdy na to nie pozwolimy. (...) Oni będą słyszeć od nas w nieskończoność. Jeżeli Polska nie uczyni zadość żydowskim żądaniom to będzie „atakowana publicznie i upokarzana” na forum międzynarodowym.

Książka Tomasza Grossa „Sąsiedzi” nadal jest często omawiana w kontrolowanej przez Żydów prasie w USA. Ostatnio 6go stycznia, 2011 w „The Wall Street Journal” przy okazji omawiania książki Daniela Barmana pod tytułem „The Death Marches: The Final Phase of Nazi Genocide.” („Marsze Śmierci: Ostatnia Faza Ludobójstwa Dokonywanego Przez Nazistów.”). Tak, więc na pewno urośnie fortuna dorobkiewicza i sociologa Grossa, którą to fortunę buduje na jego oszczerczych książkach zniesławiających Polaków dla dobra żydowskiego złodziejskiego ruchu roszczeniowego.

Ja w czasie wojny byłem więźniem w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen pod Berlinem od 10go sierpnia 1940 roku aż do tak zwanego „marszu śmierci w Brandenburgii,” w czasie którego, z 38000 maszerujących więźniów. Niemcy zastrzelili wówczas około 6000 ludzi. Pamiętam, że wówczas wśród więźniów nie widziałem nikogo oznaczonego gwiazdą Dawida. Stało się tak, ponieważ Niemcy wywieźli z Sachsenhausen na wschód wszystkich Żydów z wyjątkiem małej grupy, która stanowiła permanentne Krematorium Komando, do którego Niemcy przydzielali wyłącznie Żydów.

Handel złotymi zębami w obozie w Sachsenhausen zaczynał się w krematorium, gdzie przydzieleni do pracy Żydzi wyrywali obcęgami ze zwłok więźniów złote zęby, które następnie sprzedawali strażnikom i zbrodniczej kryminalnej mafii obozowej, zorganizowanej przez hierarchię kryminalistów niemieckich obozowych prominentów oznaczonych zielonymi winklami. Byli to tak zwani po niemiecku „Beruf Verbrechers.”

Mafia ta była bardzo niebezpieczna. Pamiętam jak znajomy mój Leonard Krasnodębski popadła w konflikt z tymi zbrodniarzami i został zamordowany przez nich przez powieszenie go na haku od lampy w jednym z pomieszczeń izby chorych.

Antypolska książka Tomasza Grossa „Złote żniwa” omawiana była w dniu piątego stycznia, 2011 kiedy Tomasz Gross wraz z małżonką wystąpili w telekonferencji organizowanej przez TVP. Wówczas redaktor prowadzący Tomasz Lis nie krył oburzenia i zadawał dociekliwe pytania autorom książki ” Złote żniwa.” W książce tej padają słowa, obrzydliwych i nieuzasadnionych oskarżeń, obarczających cały naród Polski, za zbrodnie dokonane na narodzie Żydowskim. Tomasz Gross znany jest z poprzednich kłamliwych publikacji, w których to zarzuca narodowi polskiemu, współpracę z Niemcami jak też mordowanie Żydów i masowe grabienie mienia żydowskiego w czasie i po Drugiej Wojny Światowej.

Autorzy tej książki w bezwstydny sposób, „wrzucają do jednego worka” wszystkich Polaków ukazując naród polski jako złodziei, hieny cmentarne, dzikie zwierzęta bez sumienia, oraz zaciekłych antysemitów. Redaktor Lis podczas programu, zadawał pytania państwu Grossom, skąd wzięły się w ich książce, dane o setkach tysięcy pomordowanych Żydów i ograbionych przez naród polski?

 

Zapytani Grossowie zredukowali tą liczbę do „być może, prawdopodobnie” kilkunastu tysięcy ofiar. Tomasz Gross udzielając odpowiedzi jąkał się, szukał słów i jak zwykle kłamał będąc na służbie żydowskiego ruchu roszczeniowego i posługiwał się wprawą nabraną komponowaniem przez niego Upiornej Dekady i horą fantazją potrzebną mu do opisu Jedwabnego. Nota bene za pomocą książki tej zmienił ustalony na Zachodzie obraz Polaków jako ofiar Hitlera i uczynił w oczach Zachodu z Polaków narodem, który bezlitośnie mordował Żydów.

 

W książce „Strach” Gross poszedł jeszcze dalej i przypisał polskim katolikom udział w dobijaniu Żydów ocalałych z holokaustu. Natomiast „Złote Żniwa” są przykładem jak Żyd Gross wraz z jego żoną Polką wspólnie eksploatują stosunki ekonomiczne polsko-żydowskie po wojnie – mianowicie Gross oskarża Polaków o to, że regularnie bogacili się za pomocą przywłaszczania sobie majątku pożydowskiego.

 

Przypominam sobie znajomego im dobrze niemieckiego Żyda, Paula, który zdaje mi się, że miał na nazwisko Kaufman. Jego koledzy byli członkami Krematorium Komando. Na człowieku tym Niemcy dokonali zbrodniczej operacji, niby eksperymentalnej i wycięli mu część kości goleniowej, co spowodowało mu paraliż stopy tak, że kulał i musiał zgłaszać się na badania dla ciągłości eksperymentu już po masowej wywózce Żydów z Sachsenhausen.

 

Pewnego dnia Paul powiedział mi, że wydaje mu się, że jest ostatnim Żydem pozostałym jeszcze w Sachsenchausen. Ponieważ w obozie w Sachsenchausen w ogóle nie tatuowano więźniom numerów na rękach, więc zaproponowałem Paulowi, żeby przyszył sobie oznaczenia i numer zmarłego Polaka i w ten sposób pozbył się gwiazdy Dawida i unikną transportu jako Żyd. Niestety Paul bał się tortur na wypadek gdyby wykryto w nim Żyda zwłaszcza że nie znał polskiego języka. Z tego powodu nie uniknął transportu na wschód do Treblini lub Oświęcimia.

 

Makabryczny handel złotymi zębami w obozie w Sachsenhausen, który zaczynał się w krematorium, gdzie pracujący Żydzi wyrywali obcęgami ze zwłok więźniów złote zęby, jest na pewno znacznie bardziej szokujący niż fantastyczne i zmyślone opisy w „Złotych Żniwach” autorstwa małżeństwa Grosów, którzy zarabiają na służbie żydowskiego ruchu roszczeniowego,

 

 

   Prof.dr hab. Robert Jerzy Nowak vs Rabin Friedman
 



 

  Wiersze lokalnych poetów - Marek Ring

Do przyjaciół


Raz jeszcze dziękuję
Za rozproszenie mroków duszy
W takim dniu gdzie pamięć
Cofa się w pogoni
Za dziecięcym usmiechem
I tak na zawsze utraconym
Wyobrażeniu o raju
Tam kędy stąpać nam
Po całunach wzorzystych
Jak tu pośród tak realnego
Przeżuwania kęsa chleba
Chwaląc dzień pański
Słotny w klęski
I radosny dotknięciem
Ręki przyjaciela
 

 

Portret

Pogadaj ze mną miła
Z tym co nie ma za wiele
By pomieścić to wszystko
I ciebie w chwale
I poświeceniu i miłości może
Jeśli to się tak naprawdę nazywa
Ty sama będąc w zwierciadlanym pokoju
Oglądasz mnie czasem
Wtedy uśmiech zastyga na spotniałych wargach
Bo wiesz dokładnie
Co niezrealizowane
Co wyśnione
Co niedotykalne
I tak śpią nasze lata
Pośród drzew i łąk
Spływa noc i deszcz
Aż w końcu nikt nie rozpozna
Nawet błagających o litość cieni

 

 

  Upadek światowego systemu monetarnego cz. 36

  Chiny wątpią w dolara
  Irlandzki rząd na skraju upadku
  Zdetronizowany prezydent Tuenzji ucieka z 1.5 toną złota
  Sudan grozi rewolucją w wyniku rosnących cen żywności
  Budowa nowych domów załamuje się w USA
  Microsoft zaniechał dolar w transakcjach z Rosją na rzecz rubla
  Goldman-Sachs wypłaca €11.4bn w premiach  (nagroda za oszustwa)
 
 

 

 

   Ciekawostki

Kliknij lewą myszką i przeciągaj ją po ekranie w lewo, w prawo, w górę, w dół. Działa w ruchu i w czasie pauzy.




 


 


 

S  P  O  N  S  O R

 

 

 

  Manitoba- Styczeń w fotografii

Fot. Bogdan i Alicja Fiedur

 

 


  "Koniec?"- książka Jacka Ostrowskiego - Część VI
Książka „Koniec?” powstała trzydzieści lat temu, kiedy Polska znajdowała się  za żelazną kurtyną i w każdej chwili groził nam wybuch wojny o globalnym  zasięgu. Teraz wprowadziłem tylko poprawki kosmetyczne ( inne daty ).  Czarnoskóry prezydent USA był w wersji oryginalnej, pomyliłem się tylko o
kilka lat. J

Powieść „Koniec?” zapoczątkował moją przygodę z pisaniem. Jednym słowem
zacząłem od końca.

Jacek Ostrowski


 
 
- Wyjmij mu knebel ! – poleciłem.

Sierżant raptownie zerwał mu taśmę z ust. Jeniec syknął z bólu. Pomasował twarz ręką i spojrzał na mnie wyczekująco.

- Kto cię przysłał i po co ? – spytałem, wbijając w niego wzrok.

- Nikt nas nie przysłał - oświadczył kategorycznie - Chcie­liśmy zwinąć trochę pieniędzy i wiać.

- Słuchaj no! Nie masz do czynienia z idiotami, bajeczkami karm innych, ale nie nas !

Wstałem i zacząłem krążyć po pokoju.

- Naprawdę ! To nie są bajeczki - zaklinał się - Nikt nas nie nasłał.

Mówił to tak przekonywująco, że chyba sam w to uwierzył, ale nie my.

Thomson stał nad nim jak sęp nad ofiarą i czekał na rozwój sytuacji. Nie znał polskiego i nie wiedział, o czym rozmawiamy.

-Powiedział ? - spytał zaciekawiony. Pokręciłem przecząco głową.

- To może bym mu trochę odświeżył pamięć?

- Nie ! Nie lubię tych metod - skrzywiłem się z niesmakiem. Mam lepszy sposób, który często pomaga.

- Wyjąłem z kabury ukrytej pod marynarką pistolet i położyłem go niedwuznacznie na ławie. Kątem oka obserwowałem uważnie reakcje więźnia - przybladł nieznacznie, kurczowo zacisnął dłonie. Z kieszeni wyjąłem tłumik.

- Słuchaj, przyjacielu - znów zwróciłem się do niego. - ja i mój kolega jesteśmy ludźmi poważnymi i na żartach nie bar­dzo się znamy. Domyślam się, że jesteś dowcipny, lecz my na to, żeby ciebie podziwiać czasu nie mamy. Nam się po prostu spieszy. Zadałem ci pytanie i prosiłbym o wyczerpującą odpowiedź. - Cedziłem słowa, jednocześnie wziąłem broń w ręce i zacząłem się nią bawić. Z dużą uwagą rozpocząłem montować tłumik do pistoletu.

- Ja mówię prawdę ! - zaklinał się, wpatrując się jednocześnie jak zahipnotyzowany w to, co robię.

- Tak ? - uśmiechnąłem się szeroko.

- Tak ! Tak! – podchwycił, biorąc mój uśmiech za dobrą mo­netę.

- To świetnie ! - skierowałem broń na niego.

- Co pan chce zrobić ? - krzyknął przerażony.

- Zastrzelić zwykłego bandziora - odparłem spokojnie. – Gdyby chodziło o coś innego, o coś, co mogłoby nas zainteresować, to może bym was zaoszczędził, ale zwykłych rzezimieszków nie warto zostawiać przy życiu.

Patrzył na mnie szeroko otwartymi oczyma, sparaliżowany ze strachu , a ja tymczasem wycelowałem w jego głowę , w tę tępą głowę, wolno przesunąłem palec w kierunku cyngla.

- Powiem ! Powiem ! - krzyknął w błagalnym geście wyciągając związane ręce. - Wszystko powiem !

Wolno opuściłem rewolwer.

- Późno nabierasz rozumu - powiedziałem z wyrzutem. - Chociaż lepiej późno niż wcale. Teraz mów: - Kto cię przysłał ?

- Doktor Jaskólski! – wyszeptał.

- Kto to ten Jaskólski?? –zdziwiłem się. Pierwszy raz usłyszałem to nazwisko.

- To jest lekarz!

- Lekarz? Co mieliście wynieść z tego mieszkania? Tylko nie kręć! - ostrzegłem go.

- Polecił nam porwać rannego!

Co ? rannego? – z wrażenie usiadłem.

- Tak ! – przytaknął. – Mieliśmy znieść go na dół i zawieźć na umówione miejsce.

- Napisz adres – powiedziałem, podając mu notes i długopis. Mimo związanych rąk skwapliwie zanotował. Przerażony obrotem sprawy, pragnął za wszelką cenę ratować skórę i wolał nas nie drażnić. Wyczuł, że weszli w grę, której nie rozumieją i lepiej się z tego wycofać.

- Wiesz w jakim celu doktor zamierzał porwać rannego ? — spytałem przyglądając mu się badawczo. Od tej odpowiedzi zależało ich życie, ponieważ gdyby wiedział, to musiałby zginąć.

- Nie ! - kategorycznie zaprzeczył. – Pytaliśmy, ale wykręcił się od odpowiedzi. Oświadczył, że płaci za konkretną robotę, a nie za ciekawość.
Wstałem z fotela i zbliżyłem się do niego. Widziałem paniczny strach w oczach.

- Jestem słowny – rzekłem. – Czuję, że powiedziałeś prawdę i odzyskasz wolność , ale pod jednym warunkiem.

- Jaki to warunek ? - spytał zaniepokojony.

- Natychmiast po opuszczeniu tego mieszkania udacie się na dworzec i pierwszym pociągiem wyjedziecie z miasta, macie się tu nie pokazywać przez dwa tygodnie. Później możecie już wrócić. Pamiętaj jednak, że jeśli coś wykręcicie, to zginiecie.

- Słowo !- wykrzyknął zadowolony..

- Słowo? – zadrwiłem. - Co warte słowo oprycha? Zamiast przysięgać pamiętaj o mojej pukawce, która odezwie się, jeśli zobaczę któregoś z was na ulicy.

- Rozwiąż ich - rozkazałem Thomsonowi - i niech idą do wszy­stkich diabłów !



Sierżant z ociąganiem uwolnił jeńca i wypchnął go do przedpoko­ju, a następnie poszedł do łazienki, by z drugim uczynić to samo. W chwilę potem obydwaj nieproszeni goście opu­ścili mieszkanie. Ledwo zamknęły się drzwi, Magda znalazła się w pokoju.

- Nie jest dobrze ! – oznajmiłem. - Nasza misja nie jest już tajemnicą - oni przyszli po Gotfryda.

- Po Gotfryda ? - zdziwił się Thomson. - A po co był im potrzebny ?

- Im nie - odparłem - ale temu, co ich wynajął. Zamierzał go porwać, żeby wydusić informacje na nasz temat.

- Nic bym nie pisnął - stwierdził grafolog.

- Powiedziałbyś wszystko - odparłem – ten, który zaplanował całą akcję, jest lekarzem i przypuszczam, że ma dostęp do takich środków, które przywróciłyby pamięć każdemu z nas.

- Jest lekarzem ? - zainteresowała się Magda - a jak się nazywa?

- Jaskólski !

- To przecież mój kolega z kliniki - szepnęła i aż usiadła z wra­żenia.

-Z kliniki? - powtórzyłem w zamyśleniu. Cały czas głowiłem
się nad tym, skąd osoby postronne dowiedziały się o nas.

Teraz wiedziałem już prawie wszystko. Gotfryd w gorączce coś wypaplał.

-Słuchaj - zwróciłem się do Magdy. - Czy on był w szpitalu kiedy operowaliście tę felerną nogę ?

- Nie ! Ale ta pielęgniarka, co przyszła po dyspo­zycje, jest podobno jego kochanką. Przygotowywała pacjenta do operacji i o ile wiem, zna świetnie angielski.

- Cholera! Ciągle jakieś problemy.

Podszedłem do okna. Wyciągnąłem z kieszeni papierosy i zapaliłem. Głęboko się zaciągnąłem. Zamiast szukać uranu musiałem pilnie wyeliminować tego Jaskólskiego. Zostawienie go w spokoju mogłoby nas narazić na dodatkowe niespodzianki i zagrozić misji.

Sięgnąłem po kartkę z adresem i podałem go Magdzie.

- Daleko to stąd ? – spytałem.

Rzuciła okiem na papier, chwilę się zastanawiała i przeczą­co pokiwała głową.

- To jest domek jednorodzinny, czy kamienica ? - chciałem dowiedzieć się czegoś więcej.

- Nie jestem pewna - zawahała się - przypuszczalnie domek.
- Musimy zająć się panem doktorem, bo czas działa na naszą niekorzyść. - Schowałem kartkę z adresem do kieszeni.

Podszedłem do łóżka Gotfryda.

- Czemu, chłopie, nie śpisz ? - spytałem.

- Nie mogę ! – odparł. - Przez własną głupotę narobiłem wam tyle kłopotu, bo gdyby nie ten wypadek, teraz byście siedzieli w bazie i gwizdali na wszystko.

- Nie martw się — pocieszałem go. - Zabrakło uranu i musi­my tu siedzieć by go zdobyć.

- Niech pan nie kłamie. - przerwał mi - Taki głupi nie jestem, a prócz tego usłyszałem co nieco przez drzwi.

Delikatnie przysiadłem w rogu łóżka i z uwagą spojrza­łem na jego wymizerowaną twarz, policzki zapadłe, zaostrzo­ne rysy i oczy błyszczące jak dwa płonące węgliki. Jakże łatwo można było wyczytać cierpienie z tej twarzy, ale nie cie­rpienie fizyczne, lecz psychiczne.

- Niepotrzebnie się dręczysz – poklepałem go po ramieniu - i wierz mi ,że nie staram się cię pocieszać. Dzięki twojej przygodzie z piorunochronem odnalazłem bliską memu sercu osobę. Nasze rachunki są wyrównane. Jesteśmy kwita i dodam jeszcze, że do tego incydentu z liną uziemiającą w pe­wien sposób i ja się po trochu przyczyniłem.

-Pan się do tego przyczynił ? - spytał zdziwiony.

- Kiedyś się dowiesz - uśmiechnąłem się tajemniczo i wstałem z posłania - Teraz śpij. - ruszyłem do drzwi.

- Niech pan poczeka ! - usłyszałem przyciszony głos Gotfryda . Odwró­ciłem się w jego kierunku . Siedział na łóżku i patrzył w moją stronę .

-Mam jedno pytanie.

- Mów ! - zachęciłem go.

- Czy i pan miewa czasem chwile krytyczne? Czy zdarzało się panu czasem pomyśleć nad sensem życia, o tych kłodach, które los rzuca nam ciągle pod nogi ? Ja na przykład nie rozumiem jednego. Człowiek walczy całe swoje życie , walczy z innymi ludźmi, z samym sobą , ze wszystkimi przeciwnościami. Od urodzenia aż do śmierci walczy, walczy i jeszcze raz walczy. Może mu się uda wygrać jedną rundę, dwie, trzy, pięć, a nawet wszystkie, lecz i tak pojedynku nie rozstrzygnie na swoją korzyść. Nigdy nie wygra ze śmiercią ! Jak spojrzeć na żywot ludzki z boku, to przypomina pojedynek bokserski, ale odtwarzany z magnetowidu. Znasz wynik i obojętnie spoglądasz na wymianę ciosów.
Nie satysfakcjonuje cię to, że przeciwnik leży na ringu , ponieważ wiesz, że on wstanie i zwycięży. Dla mnie to nie ma sensu , brak w tym logiki. Czy przeleżysz ca­łą walkę na deskach , czy dzielnie stawisz czoła przeciwnikowi, to i tak rezultat ten sam.

- Dobranoc !- otworzyłem drzwi i wyszedłem z pokoju.

Thomson i Magda już spali . Ona na kanapie, on na łóżku polowym , a dla mnie czekał materac dmuchany na podło­dze. Wolałem kanapę, lecz ze względu na obecność Sierżanta musiałem pogodzić się z losem. Cichutko rozebrałem się i wsunąłem pod gruby wełniany koc. 0 niczym nie myślałem, nic nie planowałem, a jedynym moim pragnieniem był sen.



Obudziłem się około godziny dziewiątej. Po­łamany, z potwornym bólem kręgosłupa, wygramoliłem się ze swojego posłania. Czułem się tak jakby czołg przejechał mi po plecach. Wolno, potykając się o meble dotarłem do łazienki. Strumień zimnej wody orzeźwił moją głowę, niemniej ból nie ustąpił.

- Cholerny materac – zakląłem. Tyle problemów przede mną ,a ja obojętny na wszystko marzyłem jedynie o ulokowaniu się na czymś dużo wygodniejszym. Gorący prysznic przyniósł trochę ulgi. Wróciłem do salonu, ale ku mojej wielkiej rozpaczy nie znalazłem rozesłanej kanapy. W czasie kiedy doprowadzałem się do stanu użyteczności, nasza gospodyni usunęła jakże miłe memu sercu jej legowisko. Jedyną pociechą była możliwość zbudzenia Thomsona, który chrapał w najlepsze.

- Skoro ja nie mogę spać, to i ty wstawaj – pomyślałem, bru­talnie szarpiąc go za ramię. On również nie wyglądał zbyt dobrze i tak jak ja chwilę wcześniej, ruszył obolały do łazienki. Ostatnie dni kosztowały dużo sił, teraz wychodzi­ło z nas zmęczenie.

Nagle przypomniało mi się coś o czym zupełnie zapomnia­łem. Poszedłem do kuchni, gdzie Magda przygotowywała śniada­nie. Stanąłem za nią i pocałowałem ją delikatnie w szyję a następnie wyjąłem z jej dłoni nóż żeby samemu pokroić chleb. Po chwili tego żałowałem, bo był strasznie miękki i tym samym okropny do obróbki.

- Słuchaj ! - zwróciłem się do niej. - Wczoraj było tak du­żo wrażeń, że zapomniałem spytać o tego bioene­rgoterapeutę. Dowiedziałaś się czegoś ?

Tak ! – odparła. - Zdobyłam adres jednego z nich, a jego kuracje są podobno bardzo skuteczne.

- Wspaniale ! - ucieszyłem się - w najbliższym czasie sprowadzimy uzdrowiciela i problem chorej nogi Gotfryda mam nadzieję, że przestanie istnieć .

- Nie ! - zaprzeczyła - On nie jeździ do chorych.

- Pojedzie - zaśmiałem się. - Gdyby nie chciał, to zjawi się tu wbrew swojej woli. Tak będzie bezpieczniej, nie możemy go wozić.

- Co myślisz o Agnieszce? - zmieniłem temat.

- 0 jakiej Agnieszce ? - spytała zaskoczona

- Mam na myśli wczorajszą solenizantkę.

- To moja przyjaciółka – oświadczyła. - Znam ją od ośmiu lat i nie mogę złego słowa powiedzieć na jej temat. Jest z zawodu biologiem, a konkretnie botanikiem. Często się odwiedzamy nawzajem i nigdy nie było między nami nieporo­zumień.

- Ma narzeczonego ? - dopytywałem się dalej.

- Tak ! - kiwnęła potakująco głową. - Chodzą ze sobą pięć lat, a za tydzień mają się pobrać. Tomek jest inżynierem, ukończył Politechnikę Warszawską. Szkoda, że nie było go wczoraj na imieninach, bo byś go poznał. Niestety leży obolały w łóżku - zmogła go grypa.

- Co za epidemia ? Wszyscy albo chorzy, albo ranni - mruknąłem pod nosem i zgarnąłem " furę " pajd chleba na ta­lerzyk.

-Gotowe ! - oznajmiłem z satysfakcją, odłożyłem nóż i wróciłem do pokoju. Sierżant siedział w fotelu i przeglądał czasopisma, a zobaczywszy mnie, odłożył wszystko na bok.
- Niedobrze z Gotfrydem - powiedział zmartwiony.

- Wiem ! - westchnąłem i rozkładając bezradnie ręce usiadłem­
na kanapie — My mu nie potrafimy pomóc, musi się uporać z tym sam.

- Nie wiem, czy on poradzi sobie sam — Thomson nerwowo uderzył pięścią, w oparcie fotela - miałem kiedyś kolegę, który był najle­pszy we wszystkim, najlepiej skakał, najlepiej strzelał , był wspaniałym kumplem. Raz na ćwiczeniach pechowo skoczył i złamał sobie nogę w biodrze. Wyszedł ze szpitala jako kaleka , sztywna kończyna uniemożliwiała dalszą służbę. Jego historia to bardzo krótka opowieść, ponieważ nastę­pnego dnia strzelił sobie w łeb . Tak skończył najlepszy z nas - prymus . Obawiam się, żeby sytuacja się nie powtórzyła.

- To się okaże w niedalekiej przyszłości - odparłem – my nie jesteśmy w stanie zmienić jego decyzji i jeśli zechce odebrać sobie życie, ja mu nie będę tego utrudniać. Lepiej by uczynił to teraz, a nie za miesiąc czy dwa!

Mamy mało miejsc, szkoda jednego dla straceńca.

- Jest pan, poruczniku, niezbyt wrażliwy - Thomson pokiwał smętnie głową - Ja nie mógłbym tak podejść do tej sprawy.

- Chrzanisz! Identycznie byś podszedł, gdybyś był szefem ekipy – odparłem. - Musze się kierować logiką, a nie sentymentami.

- Możliwe ! - wstał z fotela. - dlatego cieszę się, że nim nie jestem.

Zabolało mnie to co powiedział, ale w duchu przyz­nałem mu rację. Jednak kierując się jedynie współczuciem nie­daleko bym zaszedł i zamiast człowieka myślącego o targnię­ciu się na własne życie wolałem wziąć osobę z której by­łaby pociecha.

Zabrzęczał telefon. Magda podniosła słuchawkę.

- Tak, jest i już go proszę - usłyszałem jej głos.

- Jack, telefon do ciebie ! - oznajmiła .

- Do mnie ? - zdziwiłem się - przecież nikt nie wie, że tu się znajduję.

- Tak! Do ciebie – potwierdziła. - Dzwoni profesor Zabielski.

- Zabielski ?! - potarłem nerwowo czoło - nie znam żadnego Zabielskiego.

- Przecież wczoraj byłeś u niego w domu - zaśmiała się.– To ojciec Agnieszki.

- Bardzo dobrze ! - ucieszyłem się. - Nie myślałem wprawdzie, że podejmie już jakąś decyzję.

- Decyzję ? - Magda spojrzała na mnie pytająco.

- Tak ! - uśmiechnąłem się - mam swoje konszachty z profe­sorem.

Podszedłem do aparatu i chwyciłem słuchawkę.

- Jestem przy telefonie - rzekłem w mikrofon.

- Przyjmuję pańską propozycję, chociaż na pewnych warunkach - dobiegł mnie przytłumiony głos.

- Jakie to warunki ? - spytałem zaintrygowany.

- Najpierw dowiem się czegoś więcej o całej sprawie i jeśli ocenię, że posiada ona ręce i nogi to jutro wieczo­rem będzie pani miał to „coś”. Zgadza się pan?

- Tak ! - powiedziałem - pańskie warunki są dla mnie całkowicie zrozumiałe.

- Świetnie ! - wyczułem ulgę w jego głosie. - Spotkajmy się w dniu dzisiejszym o godzinie dwudziestej u mnie w domu.

- Dobrze! - zgodziłem się. - Będę o dwudziestej.
Odłożyłem słuchawkę i w bardzo dobrym nastroju zabrałem się za konsumpcję już wystygłego śniadania. Jadłem w milczeniu, a wszyscy starali się odgadnąć temat mojej rozmowy.

Kiedy zjedliśmy, Magda wzięła się za sprzątanie, a my za typowo męską pracę tzn. czyszczenie broni. Cały dzień spę­dziliśmy relaksowo, oglądaliśmy telewizję, przeglądaliśmy gazety i tylko ja trochę niecierpliwie czekałem na wieczo­rne spotkanie z Zabielskim. Niedokończona sprawa z Jaskólskim nie dawała mi spokoju ale teraz musiałem się skupić na uranie. Tamten wiedział mało lub prawie nic, bo inaczej nie próbowałby porwać Gotfryda, a skoro tak sprawa wyglądała, to mieliśmy trochę czasu.



ROZDZIAŁ VII





Około dziewiętnastej razem z Thomsonem wyruszyliśmy w kierunku willi naukowca. Sierżanta zabrałem jako ochronę, nale­żało być ostrożnym, w grę wchodziła zasadzka. Wysadziłem go dwieście metrów przed domem i ostatni etap podróży pokonałem sam. Tym razem furtka była otwarta. Stanąłem przed drzwiami i nacisnąłem przycisk dzwonkowy. Dźwięk gongu rozległ się po domu. Usłyszałem kroki i po chwili Zabielski ukazał się w drzwiach.

- Proszę , Pan pójdzie ze mną - powiedział i poprowadził mnie korytarzem , a następnie schodami do swojego gabinetu.
I znowu byłem w tym pomieszczeniu. Wiedziałem, że tu wrócę, ale nie przypuszczałem, że już następnego dnia.

Zasiedliśmy w fotelach mierząc się nawzajem badawczym wzrokiem.

- Pan nie jest Polakiem ? – zapytał prosto z mostu.

- Nie, - odparłem - chociaż płynie w moich żyłach polska krew. Rodzice matki pochodzili z tych stron i od niej nauczyłem się języka, ale chyba nie o tym mieliśmy rozmawiać ?

- Tak, - przytaknął - ale ciężko jest zacząć. Nie chcę wiedzieć za dużo, bo wiem, że zachowanie tajemnicy to połowa sukcesu, no, niemniej chodzi tu o moją córkę.

Wyciągnął z biurka dwa kieliszki.

– Napijemy się?

- Z przyjemnością – skinąłem głową.

- Dobry koniak francuski. Zdobyty przez Agnieszkę. Teraz wszystko, co zagraniczne, to się zdobywa. Jest jednak jeden problem. Masa ludzi przekracza granicę i rabuje sklepy na skażonym terenie. O tym w telewizji nie mówią, gdyż nie chcą paniki. Nie dość, że tamci wracają z ukrytą śmiercią, to jeszcze rozprzestrzeniają radioaktywne towary. Codziennie giną setki przemytników na granicy, ale to nie zraża innych. Najpierw pierwszego dnia natłukli podobno kilkanaście tysięcy ludzi uciekających z pogranicza Niemiec i innych krajów. Tam śmierć przyszła z opóźnieniem i ludzie starali się zbiec do Polski.

Aby do tego nie dopuścić, armia obsadziła pogranicze. Nie wiedzą głupcy że to i tak nic nie pomoże.- machnął ręką z rezygnacją.

-To za powodzenie! –podniósł kieliszek.

-O.K., za powodzenie! - powtórzyłem za nim.

Widziałem, że coś chodzi mu po głowie, ale nie wiedział, jak to powiedzieć.

- Chce pan gwarancji, że po otrzymaniu uranu wywiążę się ze swoich zobowiązań ? - spróbowałem mu pomóc .

- Tak ! - oświadczył stanowczo - to chciałem powiedzieć.

- Rozumiem pana - spojrzałem współczująco na niego - ale nie jestem w stanie dać jakichkolwiek gwarancji. Umowa na pi­śmie jest w tym wypadku bez sensu i nie widzę innego wyjścia z sytuacji.

- Wiem ! - przytaknął – ale niech mnie pan spróbuje przekonać do siebie, że mnie pan nie oszuka! Proszę!

- Musi pan mi uwierzyć na słowo – powiedziałem, patrząc mu
prosto w oczy. - Niech pan zrozumie, że potrzebuję ludzi.
Muszę skompletować grupę kobiet i mężczyzn, ponieważ jestem tu w Polsce jedynie z fizykami, a oni pozostaną , oni nie mogą wziąć udziału w eksperymencie.

- Dlaczego ?

- Dlaczego ? - zaśmiałem się. - Przecież chodzi o ludzi nie tylko inteligentnych, ale i mogących się rozmnażać. Pan przecież wie, że fizyk pracujący w instytucie nuklearnym zatraca właściwości reprodukcyjne.

- Owszem ! – przytaknął.

- No ale , zszedłem z tematu - kontynuowałem dalej. – Otóż muszę kogoś zabrać w tę podróż, sam się tam nie wybiorę. Chcę zabrać pańską córkę, ewentualnie jej narzeczonego i innych.

Słuchał w milczeniu , w wielkim skupieniu, a jego wzrok cały czas przewiercał mnie na wylot. Kiedy skończyłem wyciągnął do mnie rękę na znak zgody.

- Przekonał mnie pan ! – oznajmił. - Tyle energii było w pańskiej przemowie, że nie przypuszczam, żeby pan kłamał.

Wstał i podszedł do okna. Wyjrzał jakby w obawie, że ktoś nas podgląda.

- Jutro - oznajmił - o godzinie szesnastej podjedzie pan pod mój dom małą ciężarówką lub mikrobusem. Ważne, by był z nami jeszcze ktoś, ktoś pewny!

- Mam sprawdzonego człowieka - uspokoiłem Zabielskiego - lecz nie zna języka polskiego.

- Nie musi - odparł - będzie jedynie kierowcą. My wykradniemy uran, a on będzie nas asekurował. W razie komplikacji będziemy mieli kogoś kto przyjdzie nam z pomocą.

- Spodziewa się pan niespodzianek ? — spytałem .

- Nie ! - pokręcił przecząco głową. - Ale może być różnie, ja nie jestem Bondem, tylko starym człowiekiem i do tego naukowcem. Odszedł od okna i z powrotem usiadł za biurkiem.

- Według pana, jaka jest szansa na to że ta wyprawa się uda? - spo­jrzał na mnie badawczo.

- Nie wiem , może pięćdziesiąt procent, a może tylko pięć. Ważne, że jest i będziemy walczyć o przetrwanie do końca.

- Tak - Zabielski pokiwał smętnie głową. - W przypadku po­wodzenia, wy zdołacie uciec, ale pozostaną miliony, miliony tych , którzy tej szansy nie mają już teraz i nie mieli jej nigdy. Szulz przez swoje dzieło może zostać drugim biblijnym Noe, a pan ze swoją ekipą obsadą jego „arki". Resztę zaleje potop !

- Niestety - wzruszyłem ramionami - nie jestem w stanie nic zmienić. Niech pan jednak pomyśli, że na tej arce będzie pańska córka!!

- Wiem ! - Profesor wolno przypalił papierosa – To trzyma mnie w tej chwili przy życiu, a reszta to są tylko i wyłącznie całkiem prywatne rozważania i im dłużej myślę o tym, czuję coraz większy niesmak. Sam sobą gardzę, ponieważ przystałem na układ, na który nigdy nie powinienem się zgodzić. Bez jakichkolwiek warunków miał pan prawo domagać się uranu i dla samej idei walki o przetrwanie ludzkości moim świętym obowiązkiem winno być niesienie pomocy. Tymczasem stawiam warunki, a przecież nie wiem, czy moja córka jest godna tego wyróżnienia, którego ma po kumoter­sku dostąpić.

- Niech pan się nie dręczy - powiedziałem spoglądając przyjaźnie na niego, zostało już tak niewiele czasu, lepiej go spędzić milej. Teraz radzę położyć się spać, a ja pożegnam się z panem i również uczynię to samo.

Wstałem z fotela, i nie patrząc na Zabielskiego, wysze­dłem z gabinetu. Oszczędziłem sobie widoku twarzy człowieka, który po przeżyciu wielu lat w sławie i dobrobycie poczuł wzgardę do samego siebie.




 

 

Tekst umieszczony w tej kolumnie jest objety ochroną praw autorskich i nie może być wykorzystany bez zgody autora.

 

 

   Polki w świecie-  Natasza Urbańska
 

Współpraca Polishwinnipeg.com z  czasopismem
Polki w Świecie”.

Kwartalnik „Polki w Świecie” ma na celu promocję Polek działających na świecie, Polek mieszkających z dala od ojczyzny. Magazyn ten kreuje nowy wizerunek Polki-emigrantki, wyzwolonej z dotychczasowych stereotypów. Kwartalnik „POLKI w świecie” ma także za zadanie uświadomić Polakom mieszkającym nad Wisłą rangę osiągnięć, jakimi dzisiaj legitymują się Polki żyjące i działające poza Polską. Czasopismo w formie drukowanej jest dostępne w całej Polsce i USA. Redaktor naczelna magazynu Anna Barauskas-Makowska zainteresowała się naszym Polonijnym Biuletynem Informacyjnym w Winnipegu, odnalazła kontakt z naszą redakcją proponując współpracę.

Nasza współpraca polega na publikowaniu wywiadów z kwartalnika „Polki w Świecie w polishwinnipeg.com  a wywiady z kobietami, które ukazały się w naszym biuletynie zostaną opublikowane w kwartalniku ”Polki w Świecie”.
 


Natasza Urbańska

Jest gwiazdą teatru muzycznego „Studio Buffo”, „Tańca z Gwiazdami” i ulubienicą mediów. Dziewczęca, łagodna, niewinnie uśmiechnięta, a jednak mająca swoje zdanie i niezwykłą charyzmę. Kobieta, która nie tylko rozkochała w sobie jednego z najlepszych polskich choreografów i reżyserów teatralnych, ale i sprawiła, że rzucił dla niej wszystko. Mimo, że ma dopiero 33 lata, w Polsce osiągnęła już sporo. Na pewno na tyle dużo, że robi się jej u nas nieco za ciasno…

AUTOR: Mateusz Gościniak

W czasie ekscytującej 10. edycji „Tańca z Gwiazdami” Natasza Urbańska była na ustach całej Polski. Wraz z jej główną konkurentką Anną Muchą królowała na okładkach prasy bulwarowej i na plotkarskich portalach internetowych, które prześcigały się w wywiadach, sesjach zdjęciowych i newsach dotyczących życia prywatnego bohaterek. I choć Natasza ostatecznie przegrała ze swoją konkurentką (zaledwie o 0,2%!), jej wizerunek medialny dzięki tym występom zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. Przestała być postrzegana wyłącznie jako kobieta - lub co gorsza „kreacja” – Janusza Józefowicza i pokazała swoją ciekawą osobowość. Na dodatek Urbańska wcale nie zamierza zrezygnować z realizowania samej siebie i ma wiele planów dotyczących rozwoju własnej kariery. Jak się okazuję, muza znanego reżysera i choreografa, nie ma zamiaru ograniczać się tylko i wyłącznie do Polski i czyni już przygotowania do próby „ataku” na zagraniczne rynki. Czy poza naszym krajem pokochają Nataszę tak mocno, jak rzesze rodaków, kibicujących jej gorąco przed telewizorami w czasie trwania tanecznego show?

Na początek Natasza mocno zaangażowała się w projekt „Poland… why not?”, który współtworzy jako wokalistka już od pewnego czasu. W ramach niego gościła w Filadelfii, a nawet w Indiach, gdzie nagrywała piosenkę z bollywódzką gwiazdą filmu i muzyki Sonu Niigaam. Kompozycja nosi tytuł „Listen To My Radio”. Brian Allan – menadżer Urbańskiej i pomysłodawca projektu „Poland… why not?” – zapewnia, że niebawem w podobnym celu Natasza ponownie odwiedzi Stany Zjednoczone. Ma zarejestrować kolejne utwory, z czego część trafi na coraz śmielej planowaną debiutancką płytę muzyczną. Allan zapewnia, że polska artystka współpracować będzie ze znanymi amerykańskimi gwiazdami. Jako dowód na poparcie tych zapewnień może posłużyć

fakt, że produkcją składanki „Poland… why not?” zajmie się nijaki Jim Beanz’em, który w przeszłości pracował z takimi tuzami muzyki rozrywkowej jak Nelly Furtado, Shakira, Justin Timberlake, czy Timbaland. Możemy być pewni, że Natasza jest w dobrych rękach. Co więcej, pojawiły się już pewne przecieki, że jest on na tyle zachwycony talentem Polki, że chce, aby to jej piosenka promowała płytę w stacjach radiowych i telewizyjnych, sama Urbańska wystąpiła w planowanym międzynarodowym teledysku.

Poprzednią wizytę w Stanach Natasza Urbańska wspomina bardzo dobrze. W wywiadzie dla portalu Plejada stwierdziła – „Jestem bardzo zadowolona, to było fantastyczne doświadczenie i bardzo owocnie spędziłam ten czas. Nagraliśmy trzy utwory, które znajdą się także na mojej płycie. Dostałam propozycję, by kontynuować współpracę, więc prawdopodobnie znów wyruszę do Stanów”. Dziś wiemy już, że wyjazd jest przesądzony i Natasza ponownie wejdzie do studia, tyle, że tym razem będzie to miało miejsce w Los Angeles.

Dodać należy, że swoją podróż do Stanów Urbańska odbędzie dzięki jej współpracy z firmą Rokket Music, która jest odpowiedzialna za rozwój międzynarodowej kariery artystki. Amerykański oddział tej firmy, który znajduje się w Los Angeles, czuwał kiedyś m.in. nad Christiną Aguilerą czy Black Eyd Peas. Wydaje się, więc, że grunt pod start zagranicznej kariery naszej gwiazdy został bardzo pieczołowicie przygotowany.

W tyle głowy pojawia się pytanie na ile wszystkie te zabiegi odbywają się pod patronatem męża Nataszy – Józefowicza, który również za granicą cieszy się pewną renomą i na brak kontaktów w branży muzycznej na pewno nie narzeka. Grunt, żeby Urbańska potrafiła te możliwości wykorzystać i przejąć nieco kontrolę nad swoim rozwojem zawodowym, który do tej pory mocno związany był z planami męża. Tak czy inaczej w Polsce ciężko byłoby znaleźć lepiej przygotowaną kandydatkę. Natasza zdaje się mieć wszystko, czego potrzeba. Świetny głos, doskonałe wykształcenie i doświadczenie muzyczne, niezaprzeczalny talent i oczywiście urodę i wdzięk, bez których w show biznesie nie ma czego szukać. Nic, zatem, dziwnego, że śledząc te przygotowania pojawia się jakaś mała nadzieja na to, że może doczekamy się w końcu polskiej piosenkarki, której uda się wylansować przebój nucony w wielu zakątkach świata i podbijający szczyty list przebojów na wszystkich kontynentach! Czas pokaże

 

 

 

 

   Ogłoszenia

 

 


 


 

 

 


Translate this page - Note, this is automated translation meant to give you sense about this document.
 

 
 
 styczeń  2011
Ni Po Wt Śr Cz Pi So
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31          

 

 






Zapisz się na naszą listę
Email
Imie i nazwisko

 

 

Spis Książek Biblioteki SPK
Polsat Centre
Człowiek Roku 2008

 

Polskie programy telewizyjne w Twoim domu 17 kanałów

TVP1, TVP2, TVN, TVN24, TVN7, Polsat, Polsat2 ,TV Polonia, TVPuls, Eurosport, Polsatsport, Discovery, History, Cartoon, TV4, Viva,TRWAM

IPMG to system który umożliwi Ci stały odbiór tych programów To nie jest Slingbox czy Hava Potrzebny Telewizor, IPMG box, Router i internet
Box kosztuje 200CDN, miesięczna opłata 50CDN i jednorazowa opłata za aktywacje 50CDN Dzwoń na
282-2090 do Janusza
 

 

 

Czyszczenie Wentylacji
Duct cleaning


1485 Wellington Avenue
Winnipeg, MB, R3E OK4
Phone: (204) 284-6390
Cell: (204) 997-2000
Fax: (204) 284-0475
email

clean@advancerobotic.com

Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę

 

 

 


Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę



 


 

Irena Dudek zaprasza na zakupy do Polsat Centre Moje motto: duży wybór, ceny dostępne dla każdego, miła obsługa. Polsat Centre217 Selkirk Ave Winnipeg, MB R2W 2L5, tel. (204) 582-2884

Kliknij tutaj aby zobaczyć ofertę
 

 

 



189 Leila Ave
WINNIPEG, MB R2V 1L3
PH: (204) 338-9510

 



Kliknij tutaj, aby wejść na stronę gdzie można pobrać nagrania HYPERNASHION za darmo!!!
 


 

Royal Canadian Legion
Winnipeg Polish Canadian Branch 246
1335 Main St.
WINNIPEG, MB R2W 3T7
Tel. (204) 589-m5493


 



“Klub 13”
Polish Combatants Association Branch #13
Stowarzyszenie Polskich Kombatantów Koło #13
1364 Main Street, Winnipeg, Manitoba R2W 3T8
Phone/Fax 204-589-7638
E-mail: club13@mts.net
www.PCAclub13.com


Zapisz się…
*Harcerstwo
*Szkoła Taneczna S.P.K. Iskry
*Zespół Taneczny S.P.K. Iskry
*Klub Wędkarski “Big Whiteshell”
*Polonijny Klub Sportowo-Rekreacyjny
 

Interesujące filmiki


Sylwester 2010


Chopin With Friends


Obchody Niepodleglosci Polski w Winnipegu


Pasterka 2010 - Winnipeg


Życzenia Bożonarodzeniowe 2010


Wybory zarządu KPK o. Manitoba   


Wieczór poetycko-muzyczny


Wystawa "ART Confrontations#11


Jesień w Manitobie


Droga Krzyżowa


Tragedia Smoleńska


Wizyta marszałka senatu
Bogdana
Borusewicza


Z wizytą u Sokalskich


Pieczenie świni


Royal,Polish Canadian Legion Jubileusz


Zabawa dożynkowa


104 Lata Istnienia Sokola



Choinka u Sw. Jana Kantego


Świąteczny Koncert Szkoły
i Zespołu Sokół

"A Christmas Opus"
Ostatnia Próba Przed Koncertem