Jeśli masz jakieś informacje
dotyczące polskich wydarzeń i chciałbyś albo chciałabyś podzielić się nimi z
naszymi czytelnikami, to prześlij je do
nas. Mile
widziane są wywiady, felietony, zdjęcia i poezja. Proszę informować
nas o wszystkich
wydarzeniach polonijnych.
Każdy z nas może się przyczynić do promowania Polonii w
Winnipegu w bardzo prosty sposób. Mój apel jest aby dodać dwie
linie do waszej stopki (signature) aby zacząć promować Polonijne
wydarzenia w Winnipegu kiedykolwiek wysyłamy maila.
Tutaj są instrukcje jak dodać stopkę używając Outlook Express.
Kliknij Tools-->Options -->
Signatures
Zaznacz poprzez kliknięcie Checkbox
gdzie pisze
Add signature to all outgoing messages
W pole gdzie jest napisane Edit Signature proszę wpisać.
I to wszystko. Od tej pory będziemy promować polskie wydarzanie w
Winnipegu automatycznie kiedy wyślemy maila do kogoś. Wszystkie programy
mailowe mają taką opcję tzw. signature i sposób jej dodania
będzie bardzo podobny do tego co opisałem dla Outlook Express
The Manitoba
Home Business Advisory Council would like to extend an
invitation to you to attend our 6th Annual “There’s
no place like home….to do Business!” Trade Show and Conference
to be held on
October 16, 2009,
from 8:00 am – 4:00 pm at the Victoria Inn Hotel and Convention
Centre, 1808 Wellington Avenue, Winnipeg, Manitoba.
Attached
please find a delegate registration form and program for your
completion
Credit Card – on-line at www.HomeBusinessMantioba.ca
This
conference will kick off Small Business Week with a media launch
and is being promoted through the Canada/Manitoba Business
Service Centre and the Business Development Bank of Canada. We
offer over 20 displayers and informative seminars for the low
cost of $30.00 including a continental breakfast, buffet
luncheon and refreshments throughout the day. Time for
networking opportunities and exhibit viewing has been provided
to a greater extent in this year’s program.
Panie Bogdanie,
oto co może pana/czytelników zainteresować.
Pozdrawiam,
Arleta Sziler
Alex Storozynski To Receive
Templar Military History Award
For "The Peasant Prince"
The Military Order of
Saint Louis
The Sovereign
Military Order of
the Temple of
Jerusalem (the
Knights Templar) has
announced that it
will award the
Military Order of
Saint Louis to Alex
Storozynski for
The Peasant Prince:
Thaddeus Kosciuszko
and The Age of
Revolution.
Brigadier General
John T. Digilio, Jr.,
Chancellor of the
Templar Priory of
Saint Patrick in the
Hudson Valley of New
York , said: "It is
the purpose of the
revived Military
Order of Saint Louis
in the United States
to annually
recognize an author
either for an
individual work of
military and/or
naval history or
literature, or for a
body of such work."
"In this
quadricentennial of
the Hudson River,
the author whose
outstanding work of
military history
stood out above all
others - in a field
noteworthy for its
excellence, was Alex
Storozynski's
The Peasant Prince:
Thaddeus Kosciuszko
and the Age of
Revolution,
about the Polish
engineer who, on his
own initiative,
bound his fate with
that of the cause of
American Liberty,
and who is
responsible for the
fortification of
West Point, key to
the strategic Hudson
River."
The Peasant Prince
outlines
Kosciuszko's pivotal
role in the American
Revolution, his
efforts to spread
that democratic
revolution to Europe.
In addition to
fighting to
overthrow the
British monarchy in
the United States,
Kosciuszko
championed the
rights of black
slaves in America,
white serfs in
feudalistic Europe,
Jews, women, Native
Americans and all
people who were
disenfranchised. His
motto was, "For your
freedom and ours."
The Peasant Prince
was published in
2009 in New York by
Thomas Dunne Books/St.
Martin's Press
http://peasantprince.com/
Previous recipients
of the revived
Military Order of
Saint Louis include:
James Bradley,
Flags of Our Fathers
Thomas Fleming,
The Duel and other
works
Philip Caputo,
Rumor of War
Colonel David Fitz
Enz,
Why a Soldier and
The Final Invasion
Colonel Charles
Waterhouse,
Marines and Others
and Delta to DMZ
Samantha Power,
A Problem from Hell:
America and the Age
of Genocide *
Winner of the
Pulitzer Prize for
Nonfiction
Don Troiani,
Don Troiani's Civil
War
Colonel John Grider
Miller,
The Bridge at Dong
Ha
* Winner of the
General Wallace M.
Greene, Jr. Book
Award from the
Marine Corps
Historical
Foundation
Jason Conroy,
Heavy Metal: A Tank
Company's Battle to
Baghdad
Major Seán Michael
Flynn,
The Fighting 69th:
One Remarkable
National Guard
Unit's Journey from
Ground Zero to
Baghdad
The presentation
will be conducted on
Oct. 15 in
Chappaqua, New York
at Crabtree's Kittle
House,
11 Kittle Road.
Thomas Jefferson, the
man who wrote, "All men
are created equal,"
owned slaves.
After serving as a
General in the American
Revolution, Thaddeus
Kosciuszko gave his
salary of $17,000 from
the Continental Army to
Jefferson and asked him
to buy slaves and free
them, and to educate
these free Black men,
and to buy them land,
cattle and farming tools
so they could earn a
living as free
"citizens."
While Jefferson took the
money - he refused to
carry out the deal that
he made with Kosciuszko
to free slaves.
Unfortunately, most
Americans only know
Kosciuszko as a brand of
mustard, a bridge in
Brooklyn, or the town in
Mississippi where Oprah
Winfrey was born. But he
was a true American
hero.
Kosciuszko joined the
Continental Army in
1776, and after building
forts near Philadelphia;
he devised the strategy
for the Battle of
Saratoga - the turning
point of the American
Revolution.
Kosciuszko also drafted
the blueprints for West
Point and built the
fortress that Benedict
Arnold tried to sell to
the British.
After the American
Revolution, Kosciuszko
returned to Poland where
he fought for the
freedom of peasant serfs
and Jews. His motto was
"For your freedom and
ours!"
Jefferson said of
Kosciuszko: "He is as
pure a son of liberty,
as I have ever known,
and of that liberty
which is to go to all,
and not to the few or
rich alone."
The Kosciuszko Foundation | 15 East 65th Street |
New York | NY | 10065
ZBIÓRKA FUNDUSZY
Co
roku uniwersytecka stacja w Windsor 91.5 FM CJAM zbiera fundusze na
swoją działalność. Zebrane
pieniądze w tzw. "Pledge Drive" zazwyczaj zostają użyte
na "łatanie dziur" jakimi są np.
naprawa, lub wymiana sprzętu. Kilka miesięcy temu ta popularna w
Windsor i Detroit radiostacja została
postawiona w groźnej sytuacji. Jej częstotliwość 91.5 FM została
przyznana przez Amerykanów nowej rozgłośni
w Michigan. Amerykanie mogli tak postąpić, ponieważ Stacja CJAM nie
miała ochrony prawnej. Przez
ponad 25 lat nikt o taka ochronę nie zabiegał,
chociaż moc nadajnika była przez ten czas kilkakrotnie powiększana.
Petycje dyrekcji, słuchaczy i
redaktorów CJAM do CRTC sprawiły, że rozgłośnia
otrzymała pozwolenie na dalszą
działalność na nowej
częstotliwości 99.1 FM no i otrzymała
też upragniony "Protected Status" tzn., że teraz nikt już nie ma
prawa zabiegać o tą częstotliwość, tak w Ontario, czy też po
sąsiedzku, w Michigan.
Zakup nowej anteny nastąpił z tzw.
"żelaznej porcji" i właśnie na
uzupełnienie tej “dziury” w
zapasach ma służyć tegoroczna
zbiórka.
W
tym roku termin zbiórki został
przyśpieszony o 1 miesiąc i wydłużony
o 1 tydzień. Czyli, zaczynamy zbierać od 25- go września a kończymy
5- go października. Potem nastąpi
zmiana częstotliwości
stacji CJAM na 99.1 FM. Na tej stacji od wielu już lat, w soboty
nadawane są w tzw. Bloku Polskim zaczynającym się od 1 PM (czasu
wschodniego) dwie polskie audycje : Polskie Radio państwa Anny i
Bogdana Renczów zaś
o 2-giej 2 języczny (bilingual) program Magazyn Polski Arlety Sziler.
Audycje te, jak i pozostałe, dostępne
są w internecie na "żywo" lub przez miesiąc w tzw. MP3 Archive. Ważną
rzeczą jest dla każdej
grupy etnicznej w danym mieście mieć swój lokalny program radiowy, z
którego
można dowiadywać się nowych rzeczy, a w przypadku Magazynu Polskiego
mamy informacje o ważnych rocznicach/wydarzeniach (np. napaść Sowietów
na Polskę 17-go września 1939 albo o niedawnej śmierci Roberta
Dziekańskiego) w języku angielskim, nie tylko dla Polonii i nie
tylko w Windsor/Ontario, ale także
w Detroit/Michigan. Możemy też posłuchać
polskiej czy innej muzyki. Jeśli ktoś z państwa chciałby
złożyć donację to można przez
internet na bezpiecznej stronie
www.cjam.ca
lub przesłać czek na adres: 401 Sunset Ave CJAM/Polish Magazine
Windsor, Ont. N9B 3P4
Za
zrozumienie i wszelkie donacje dla naszej radiostacji będę państwu
bardzo wdzięczna, z góry
dziekuje i pozdrawiam,
Arleta Sziler
Dyrektor Programu Polish Magazine-Magazyn Polski (od 2000 roku)
polishradio@cjam.ca
Na stronie naszego Biuletynu możesz złożyć życzenia swoim
bliskim , znajomym, przyjaciołom... z różnych okazji: urodziny, ślub,
narodziny dziecka, jubileuszu, świąt... Do życzeń możesz dodać zdjęcie,
ale
nie jest to konieczne (zdjęcie dodaj pod warunkiem, że
jesteś jego autorem i zgadzasz się na umieszczenie go na naszej stronie) .
Pan Jerzy Wołek znany jest
Polonii Winnipegu a oczywiście znany jest nie tylko w Winnipegu jako
wspaniały tenor, wieloletni solista chóru Pochodnia z Częstochowy ,
kwartetu Bel Kanto, Zespołu Pieśni i Tańca Sokół w Winnipegu
oraz zespołu Kuranty. 9 września
2009 roku
minęło 60 lat przygody Pana Jerzego z muzyką i śpiewaniem w wielu
krajach na świecie.
Zacznijmy od Pana życia w Polsce
gdzie je Pan spędził i czym się
zajmował?
Urodziłem się i wychowałem w
Częstochowie. Tam też jako mały
chłopiec przeżyłem II wojnę
światową. Szkołę podstawową
ukończyłem podczas okupacji- 4
klasy w szkole publicznej a 3 na
tajnych kompletach. Po wojnie
ukończyłem gimnazjum i kolejne
szczeble edukacji. Pracę
zawodową w Przedsiębiorstwie
Budowy Kopalń Rud na stanowisku
kierownika robót
energomaszynowych rozpocząłem w
1952 roku. Budowaliśmy kopalnie
w całej Polsce.
Jak Pan trafił do tej branży?
Właściwie
dostałem się tam przez sport.
Choć wtedy, kiedy zaczynałem
pracować miejsc pracy nie
brakowało obowiązywały nawet
tzw. nakazy pracy, ale były to
narzucone miejsca. Mnie udało
się otrzymać prace według
upodobań i zgodnie z
wykształceniem dzięki temu temu,
że uprawiałem sport- koszykówka,
siatkówka i piłka ręczna.
Przedsiębiorstwo Budowy Kopalń
Rud miało klub sportowy,
potrzebowali do klubu dobrych
sportowców i niejako przez klub
sportowy otrzymałem dobrą pracę.
Pracowałem w budownictwie kopalń
32 lata. Budowaliśmy kopalnie
głębinowe od podstaw, kiedy
kończyliśmy prace kopalnia była
kompleksowo gotowa do
eksploatacji złóż. W ciągu moich
lat pracy wybudowaliśmy 27
kopalń rudy żelaza nie tylko w
okolicach Częstochowy i
Kłobudzka, ale również w tzw.
rejonie staropolskim- woj.
kieleckie jak Stomporków czy
Starachowice. Budowaliśmy także
kopalnie cynku i ołowiu były to:
Staszic w Starachowicach czy
Pomorzany koło Olkusza oraz
kopalnie glinki kaolinowej w
rejonie Opoczna. Przerwę w
budownictwie kopalń miałem,
kiedy w powiecie Kłobudzkim
wybudowaliśmy 3 kopalnie w
przepięknej otoczonej lasami
okolicy. Upodobałem sobie jedna
z tych kopalń mianowicie
kopalnię Wręczyca i w niej
pozostałem na 12 lat pracując
jako główny energomechanik. To
była najlepsza kopalnia w rudach
żelaza. Pokłady rudy były grube
a ich wydajność bardzo dobra.
Ruda z tej kopalni szła
bezpośrednio do huty jako wsad.
Ponieważ w rejonie Kłobudzka
pokłady rudy żelaza zaczęły się
kończyć władze postanowiły
wybudować w Kłobudzku dla
zapewnienia miejsc pracy nowy
zakład innej branży. Wówczas
otrzymałem zadanie aby ten
zakład stworzyć. Uzyskałem
budynek w bardzo surowym stanie
(dobrze, że chociaż zadaszony).
Miał to być oddział dużych
zakładów chemicznych "Nitron
Erg" w Krupskim Młynie, który
produkował również materiały
wybuchowe na potrzeby kopalń
czyli nieco z mojej branży.
Oddelegowany uruchomiłem ten
zakład w ciągu niespełna 10
miesięcy i zaczęliśmy prace w
przetwórstwie tworzyw
sztucznych- dla małego Fiata. W
tym zakładzie uruchomiłem
również unikalną na ówczesne
czasy produkcję folii
papieropodobnej. Folia
produkowana była na maszynach,
po które jeździłem do RFN i
Włoch. Dobrze prosperujący
zakład opuściłem (po wykonaniu
zadania) by powrócić do
budownictwa kopalń. W tym czasie
w Polsce zaczął się wielki "bum"
odkryto bowiem bardzo bogate
złoża miedzi. Do budowy kopalń
miedzi włączono nasze
przedsiębiorstwo. Wykonywaliśmy
roboty poziome w kopalniach
Lubin główny, Polkowice i Rudna
oraz rozbudowę Konrada pod
Bolesławcem. W rejonie Legnicy
pracowałem 1,5 roku by zakończyć
w 1984 roku zawodową działalność
w rozbudowie kopalni węgla
kamiennego Niwka koło Sosnowca.
Byłem ratownikiem górniczym więc
skorzystałem z praw
przysługujących czynnym
ratownikom górniczym i mając
wypracowane lata pracy
przeszedłem w tzw. stan
spoczynku przed ukończeniem 55
roku życia ( z ratownictwem
przepracowałem 40 lat w
pierwszej kategorii
zatrudnienia).
W górnictwie p. Jerzy Wołek
pracował 40 lat
Jednym z Pana zainteresowań i
zajęć był sport a jak to się
stało, że związał się Pan z
muzyką?
Tak, sport uprawiałem namiętnie
zaczynając od klubu sportowego w
harcerstwie potem był zwykły
klub sportowy a potem nie będąc
aktualnie w wojsku grałem w
Garnizonowym Wojskowym Klubie
Sportowym. Trafiłem tam,
ponieważ wojskowe kluby sportowe
miały ambicje prowadzić dobre
drużyny, więc werbowali do nich
dobrych zawodników nawet tych,
którzy z wojskiem nic wspólnego
nie mieli.
Natomiast śpiewać zacząłem już w
1946 roku i to w 2 chórach
jednocześnie to znaczy w chórze
harcerskim i szkolnym chórze
gimnazjalnym. W chórze szkolnym
miałem świetnego profesora,
które doskonale prowadził chór i
dodatkowo uczył mnie grać na
kornecie. Ciekawostką jest to,
że w mieszanym chórze byłem
najlepszym, najwyższym sopranem
i sam się zastanawiałem, co ze
mnie muzycznie wyrośnie? W roku
1949 zacząłem śpiewać w
Częstochowskim Chórze Pochodnia.
W chórze tym śpiewałem w
tenorach 40 lat. Od 1983 roku aż
do wyjazdu do Kanady byłem
prezesem tego chóru.
Drugi od lewej Jerzy Wołek z
kwartetem Bel Kanto
Kwartet Bel Kanto w mundurach
wojskowych p. Jerzy drugi od
lewej
No właśnie a kiedy wyemigrował
Pan do Kanady jak adaptował się
Pan w nowych warunkach, czym
zajmował aż do emerytury?
Kanadę pierwszy raz ze względów
rodzinnych odwiedziłem w 1986
roku, bo mieszkała tu już wtedy
moja córka. Życie daleko od
córki i wnuka nie było łatwe
zwłaszcza dla mojej żony więc za
namową córki, która przysłała
nam zaproszenie zaczęliśmy
starania o wyjazd.
Skorzystaliśmy z nieznanego
wtedy programu łączenia rodzin.
W Ambasadzie Kanady w Polsce
dostaliśmy w 1989 roku
pozwolenie na wyjazd i
jednocześnie zezwolenie na pobyt
stały w Kanadzie, tym jednak nie
mogliśmy się chwalić na polskiej
granicy. Zezwolenie na pobyt
stały w Kanadzie mogliśmy
pokazać dopiero na lotnisku w
Montrealu.
Pracę w Kanadzie zacząłem od
firmy Victoria Leder. W ostatnim
roku przed wyjazdem z Polski
pracowałem w zakładzie
rzemieślniczym, więc kiedy
poszedłem do Victoria Leder
podczas rozmowy kierownik
zorientował się, że znam się na
szyciu i pracy w skórach więc
dostałem pracę w tym zakładzie.
Najpierw szyłem ubrania ze skóry
były to spodnie, kurtki,
spódnice itp. a później zostałem
krojczym. Następnie pracowałem w
Met - Wood .
Kolejne zajęcie i praca którą
bardzo polubiłem to praca w
drewnie. Zacząłem od programu
treningowego. W zakładzie u
Finów gdzie jeszcze uczyłem się
stolarstwa pracowałem na linii
technologicznej co było bardzo
ciekawe. Przychodziły ciągle
nowe maszyny, które obsługiwałem
więc praca była interesująca,
ale mało płatna więc zmieniłem
zakład pracy. Nowy zakład był
znacznie większy i produkujący
znacznie szerszy asortyment
mebli. Przepracowałem w
Kanadzie 12 lat z tyko jednym 2
tygodniowym urlopem podczas
którego odwiedziłem moja mame w
Polsce. Od 2003 roku jestem już
na emeryturze.
Wracając do śpiewania proszę
opowiedzieć gdzie miał Pan
okazje z Częstochowskim Chórem
Pochodnia koncertować, jakie
utwory śpiewał Pan solo, które
zapadły Panu w sposób szczególny
w pamięć?
Chór Pochodnia w Częstochowie
to jeden z najstarszych chórów
męskich w Polsce. Powstał on w
1930 roku i nieprzerwanie działa
do dziś. Nie zawiesił swojej
działalności nawet w okresie II
wojny światowej, kiedy to
działał jako chór partyzancki.
Mogę powiedzieć, że pół Europy
wspomina występy
Częstochowskiego Chóru
Pochodnia, nasz śpiew a my
wspominamy te kraje, w których
koncertowaliśmy i które
zwiedziliśmy. Kiedy śpiewałem w
Pochodni to koncertowaliśmy w
wielu miastach w Polsce i za
granicą
były
to takie kraje jak:
Czechosłowacja, Węgry, Francja,
Bułgaria, Niemcy, Jugosławia,
Włochy, Belgia oraz Kanada.
Chciałbym również dodać, że przy
chórze Pochodnia działał
doskonały kwartet Bel Kanto, z
którym śpiewałem nie tylko
koncerty wraz z Pochodnią, ale
również występowaliśmy na
różnych innych koncertach,
festiwalach a także wielokrotnie
występowaliśmy w Telewizji
Polskiej i w Polskim Radio.
Kwartet miał wielu kierowników,
ale skład był przez 27 lat ten
sam. Byliśmy popularni, ponieważ
kwartet śpiewał wszystkie
aktualne przeboje oczywiście
rozpisane na kwartet. Bywało, że
kwartet w miesiącu miał 20 a
nawet 30 występów. Z kwartetem
wyjeżdżaliśmy na występy
zagraniczne i wspomnę, że nawet
do RFN pozwolono nam wyjechać.
Ostatni koncert, który śpiewałem
z chórem Pochodnia w Polsce
przed wyjazdem do Kanady
pamiętam doskonale.
Organizowałem ten koncert będąc
prezesem tego chóru był to
koncert a jednocześnie konkurs
najlepszych chórów męskich w
Polsce odbył się on w
Bydgoszczy. Takie koncerty
odbywały się dawniej raz w roku
Za każdym razem w innej
miejscowości. Z różnych przyczyn
przez wiele lat koncerty nie
odbywały się a po dłuższej
przerwie przypomniałem sobie o
tych koncertach. Nawiązałem
kontakt z chórem Harfa Warszawa
i wspólnie ustaliliśmy, że tym
razem tych chórów będzie 6 a nie
jak zwykle 4. Pamiętam, że był
to wspaniały koncert podczas,
którego chór Pochodnia miał pół
godzinny bardzo udany występ.
Jeśli chodzi o moje solowe
śpiewanie to powiem, były takie
solówki, które sobie upodobałem
między innymi w utworze "Gonią
górale trzody" Maklaklewicza.
Właściwie sam utwór nie jest
trudny, ale solówka trudna bo
rozpiętość głosowa znaczna.
"Gonią górale trzody"- solo
Jerzy Wołek(nagranie archiwalne)
Inny
utwór, który śpiewałem solo
nazywał
się "Sałata włoska" i powiem, że
to była solówka, której poza mną
nie wykonywał nikt a kiedy z
Polski wyjechałem Pochodnia już
tego utworu nie wykonywała.
Solowo śpiewałem między innymi w
koncercie Chopinowskim, który
perfekcyjnie przygotował
dyrygent Tadeusz Biernacki. W
koncercie wystąpiło dwóch
wykonawców w tym ja, śpiewając 8
pieśni Chopina. Chopin
skomponował takich pieśni 17. W
zasadzie były to pieśni bardziej
dla barytonu, ale miałem wtedy
jeszcze nazwijmy to świeży głos
i śpiewałem również barytonem.
Po przyjeździe do Winnipegu nie
rozstał się Pan ze śpiewaniem
jak zaczęła się współpraca z
chórem Sokół?
Pierwszy raz w Kanadzie byłem z
chórem Pochodnia 1982 roku
przyjechaliśmy tu na zaproszenie
chóru Sokół. Duża grupa ludzi,
których wtedy spotkaliśmy, w
Winnipegu źle o nas myślała a
mianowicie, że napewno jesteśmy
z SB, bo kto by zwykłych ludzi w
stanie wojennym wypuścił z
Polski na zachód. A nam się to
udało właśnie w tamtym czasie,
bo polskie władze chciały
udowodnić światu, że Polska to
kraj demokratyczny i nawet za
granice, jak ktoś chce może
jechać. Dyrygentem chóru Sokół
był Tadeusz Biernacki i wtedy
właśnie nawiązaliśmy współpracę.
Tadeusz Biernacki poprosił mnie
o zaśpiewanie solo za Bruno
Ożoga, który ze względów
osobistych nie mógł śpiewać w
tym czasie solówki w utworze o
miłości i od tej pory za każdym
razem kiedy byłem w Winnipegu
śpiewałem z chórem Sokół. To
było jeszcze wtedy kiedy w
Winnipegu nie mieszkałem, ale
oczywiście kiedy przyjechałem tu
na stałe do Sokoła przystąpiłem
właściwie z marszu jako
"dojrzały Sokół" dobrze znający
repertuar zespołu.
Śpiewam z tym zespołem już 20
lat. Z chórem Sokół występów nie
potrafię zliczyć. Wielokrotnie
wyjeżdżaliśmy na występy za
granicę w tym również do Polski.
Za granicą występowaliśmy
głównie w USA a więc za miedzą,
niemal każdego roku na festiwalu
"Polki" w Wiskonsin.
W zespole Pieśni i Tańca Sokół
solo śpiewałem w takich utworach
jak Gonią górale trzody, arie
Stefana ze Strasznego Dworu, z
opery Flis Płyną tratwy po
Wiśle, z Halki arie Jątka.
Chcę powiedzieć, że ponieważ
przed przyjazdem do Winnipegu
nie śpiewałem repertuaru
ludowego to bardzo zależało mi i
zabiegałem o to by chór Sokół
włączył do swojego repertuaru
utwory muzyki klasycznej i to
się udało. Jak wszystkim wiadomo
od wielu już lat chór Sokół
śpiewa nie tylko repertuar
ludowy. Odbyło się wiele
koncertów Sokoła z muzyką
inną niż ludowa
przypomnę dla przykładu: w 1996
roku pierwszy raz Sokół
zaśpiewał Wodewil,
zaprezentowaliśmy wtedy utwory z
operetki
Franza Léhara
Wesoła wdówka,
operetki Księżniczka Czardasza
Emmericha Kalmana oraz operetki
Baron cygański Johanna Straussa.
Duet Mariola Plazak- Scibich i
Jerzy Wołek
Ptasznik z
Tyrolu- solo Jerzy Wołek
Wodewil, 1996 rok- Jerzy Wołek
śpiew solo
Jerzy Wołek z solistkami
"Usta milczą" duet Barbara
Esposito i Jerzy Wołek
Potem
były koncerty Moniuszkowski i
wspominany wcześniej koncert
pieśni Chopina oraz
Oratorium Mesjasz Haendla.
Każdego roku Sokół
przygotowuje także koncert
kolęd.
Drugi od lewej Jerzy Wołek-
koncert kolęd 2008 rok
Oratorium Mesjasz, marzec 2008
Jest Pan obdarzony pięknym
tenorem dlatego był Pan solistą
chóru Pochodnia następnie
również śpiewał Pan solo z
chórem Sokól, ale również
śpiewał Pan z Manitoba Opera.
To prawda, solistą byłem w
Pochodni już po roku śpiewania w
tym chórze. Potem jako solista,
jak już wspomniałem śpiewałem
równolegle z Pochodnią i z
kwartetem Bel Kanto a w Kanadzie
z Chórem Sokół a także z
zespołem Kuranty.
Zespół
Kuranty "Piosenka przypomni Ci"-
solo Jerzy Wołek
(nagranie archiwalne)
Z Operą Manitoba 3 sezony to
znaczy 6 oper miałem przyjemność
śpiewać w chórze. Śpiewałem
również z Operą Manitoba na
różnych koncertach a to już było
łatwiejsze bo na koncertach
śpiewa się z nut nie z pamięci
jak w operach.
W jednym z koncertów
świątecznych śpiewałem solo
Panis Angelicus.
Na zakończenie powiem, że kiedyś
na początku mojego śpiewania w
Pochodni jeden z najlepszych
dyrygentów jakiego mieliśmy,
który próbował wyrównywać w
chórze głosy indywidualnie
pracował nad każdym głosem o
moim głosie
powiedział:
Jurkowi to głosu psuć nie
będziemy. Jemu natura dała głos,
natura mu go ustawiła i nie
wolno się w to mieszać. I tak
było przez 60 lat mojego
śpiewania.
Gdyby nie to, że do Zespołu
Pieśni i Tańca Sokół nie
przychodzą nowe młodsze osoby
dawno dałbym odpocząć moim
strunom głosowym. Teraz kiedy do
Winnipegu przyjechał Michał
Kowalik, który w Polsce również
śpiewał w Pochodni powiedziałem,
że skoro jest młody, zdolny
tenor, który mnie zastąpi to
spokojnie mogę odpoczywać.
Koncert OPUS 2009
Chór Sokół przygotowuje obecnie
ciekawy zupełnie nowy repertuar
na koncert świąteczny wiec
zachęcam wszystkich, którzy
kochają śpiewać do wstąpienie w
szeregi zespołu. Repertuar
Sokoła jest interesujący i dla
młodszych i starszych.
Dziękuję
za rozmowę i życzę jeszcze wielu
lat wspomagania chóru Sokół swym
wspaniałym głosem
Towarzystwo Przyjaciół Polskiej Kultury i Sztuki
,,Zachęta" dziesiąty już raz
zorganizowało wieczór
poetycko-muzyczny. Tym razem wieczór
zatytułowany był ,,W
poszukiwaniu wolności".
Wieczór odbył się
18 września, 2009 r. o godzinie 19-
tej, w Muzeum Polskim ,,Ogniwo" przy 1417 Main
Street i towarzyszyła mu wystawa upamiętniająca
70. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Prezes
Towarzystwa Pani Helena Nikodem przywitała gości
oraz artystów i przypomniała:
"Niemcy hitlerowskie zaatakowały Polskę od
zachodu 1 września 1939 roku a 17 września Rosja
sowiecka napadła na nasz kraj od wschodu.
Dzisiejszy wieczór upamiętnia 70. rocznicę
wybuchu II wojny światowej i jest on dedykowany
wszystkim ofiarom wojny".
Bogaty
program
wieczoru
opracowała a
także
prowadziła
Magdalena Blackmore.
Artyści
biorący
udział w
programie
to:
Stanisława
Krzywdzińska,
Sabina
Gielwanowska,
Stanisław
Kmieć, Jerzy
Bilczyński,
Łucja
Herrmann,
Artur Sowiński,
Małgorzata
Kobylińska, Zofia Monika Dove (Gustowska),
Nurit Drory,
Ron
Romanowski.
Występujący
zaprezentowali
ciekawą
poezję
własną lub
innych
poetów
piszących o
przeżyciach
wojennych
oraz
wolności.
Pani Nurit
Drory
przedstawiła
"Geography
and Language:
My Polish
Connection".
Występujący
oraz
śpiewająca
Łucja Herrmann,
której
akompaniował
Artur
Sowiński
sprawili, że
wieczór
dedykowany
ofiarom
wojny
był udanym
wieczorem
przypominającym
o trudnych
wydarzeniach
z dziejów
naszego
narodu. Ta
pamięć jest
nam
wszystkim
potrzebna
po to, byśmy
mogli
wyciągać
wnioski z
przeszłości,
które będą
nas chronić
przed
kolejną
wojną.
Należy
bowiem
pamiętać, że
wolność,
którą
wywalczono
przed laty,
nie jest nam
dana raz na
zawsze, że
należy o nią
ciągle
zabiegać!
“Klub 13”
Polish Combatants Association Branch #13
Stowarzyszenie Polskich Kombatantów Koło #13
1364 Main Street, Winnipeg, Manitoba R2W 3T8 Phone/Fax 204-589-7638
E-mail:
club13@mts.net www.PCAclub13.com
19.
września
2009
roku
członkowie
Royal
Canadian
Legion
Branch
246
świętowali
jubileusz
41 lecia
organizacji.
Z okazji
jubileuszu
wręczono
zasłużonym
członkom
nagrody,
przygotowano
wspaniała
kolacje
oraz
doskonała
zabawę
przy
muzyce.
Poniżej
relacja
zdjęciowa
z
jubileuszu:
Hymn
Kanady
na
jubileuszu
Royal
Canadian
Legion
Branch
246
Jan Paweł II odwiedzał Winnipeg i o
tym pisaliśmy w 92 wydaniu polishwinnipeg w artykule
25. rocznica wizyty Jana Pawła II w Kanadę w
tym także w Winnipegu. Pierwsza wizyta odbyła się
w 1969 a kolejna 1976 roku. Wtedy Papież
spotkał się z Polonią jeszcze jako Kardynał Karol Wojtła. Papieska
wizyta odbyła się w 1984 roku.
W niedzielę
20 września parafii Św. Andrzeja Boboli
w Winnipegu można było wspominać te
historyczne spotkania oglądając
zdjęcia z wizyt Kardynała Karola Wojtyły
i Papieża Jana Pawła II w Winnipegu,
które przygotował prezes Koła Przyjaciół
Fundacji Jana Pawła II Pan Józef Biernacki.
Jesień to jedna z czterech podstawowych pór roku w przyrodzie. Astronomiczna jesień rozpoczyna się w momencie równonocy jesiennej i trwa do momentu przesilenia zimowego, co w przybliżeniu oznacza na półkuli północnej okres pomiędzy 23 września a 22 grudnia (czasami daty te wypadają dzień wcześniej lub dzień później, a w roku przestępnym mogą być dodatkowo cofnięte o jeden dzień). Podczas jesieni astronomicznej dzień jest krótszy od nocy i z każdą kolejną dobą dnia ubywa, a nocy przybywa.
Ach ta jesień, wielu z nas ma w pamięci piękną polską złotą jesień. Dni jesienne bywają różne by nie było nam żal lata pamiętajmy, że jesień przecież ma swój specyficzny urok.
Czy można nie kochać jesieni i jej babiego lata, jej pięknych barw: szarych, żółtych, czerwonych, srebrnych, szczerozłotych ? Choć jesień to też deszcze, mgły i mało słońca spróbujmy pokochać jesień z jej niepowtarzalnymi kolorami i urokami. Niech w każdym z nas do następnego lata ciągle świeci słońce a wtedy jesienny smutek nie będzie nas dotyczył. Jest przecież coś takiego w jesieni, czego nie znajdziemy w upalnym lecie czy mroźnej zimie.
Spójrzmy ile piękna jesień niesie z sobą:
Józef Chełmoński "Krajobraz. Las", 1900, olej na płótnie, 72,5 x 92,5 cm, Muzeum Narodowe, Wrocław
Stanisław Wyspiański "Widok na kopiec Kościuszki", 1904, Muzeum Śląskie, Katowice
Wielu artystów ma w swoim repertuarze utwory jesienne. Niedługo w Winnipegu odbędzie się koncert Eleni, która o jesieni między innymi śpiewa w piosence "Miły, już jesień"
Franciszek Pieczka, Wojciech Fangor, Ernest Bryll i Jadwiga
Mackiewicz otrzymali Nagrody im. Cypriana Norwida, które co roku
przyznawane są przez samorząd województwa mazowieckiego w czterech
dziedzinach sztuki: teatr, literatura, plastyka i muzyka. Celem nagrody
jest promowanie dzieł artystów, których twórczość przyczynia się do
wzrostu rangi regionu mazowieckiego.
Uroczystość wręczenia nagród odbyła się na Zamku Królewskim w
Warszawie w przeddzień rocznicy urodzin Cypriana Norwida.
Nagrodę w dziedzinie teatru przyznano Franciszkowi Pieczce za rolę Ala
Lewisa w spektaklu "Słoneczni Chłopcy" w reż. Macieja Wojtyszki,
wystawionym w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Przewodniczący kapituły
teatralnej Lech Śliwnik przypomniał, że Pieczka gra w sztuce aktora,
który rozstał się ze swoim zawodem, uznając, że życie jest piękne i
można robić coś innego. Podkreślił zarazem, że aktorstwo Pieczki jest
głęboko człowiecze i bardzo osobiste.
Dziękując kapitule za wyróżnienie, laureat wyznał, że pozwoliło mu ono
dojść do przekonania, iż "jeszcze nie czas rozstawać się z zawodem".
W dziedzinie literatury nagrodzony został Ernest Bryll za książkę
"Trzecia nad ranem. Wiersze z lat 2006-2007" wydaną przez Księgarnię św.
Jacka. Jak powiedział przewodniczący kapituły literackiej Leszek
Bugajski, poetycka książka Ernesta Brylla jest wyrazem nostalgii za
czasem, który minął. Jest wyznaniem człowieka dojrzałego, który ma za
sobą mnóstwo przeżyć i przekraczając pewną granicę wiekową przeprowadza
rozliczenie z samym sobą, ze swoim życiem.
- Bardzo się cieszę z tej nagrody, bo Cyprian Norwid był w grupie
polskich wieszczów poetą wyjątkowym. Pochodził "stąd" i jak się czyta
jego wiersze, to widać, że są pisane językiem centralnej Polski. Ja też
jestem z tego języka, trochę takiego "kartoflanego", ale zupa z tego
dobra wychodzi w poezji - powiedział laureat.
W dziedzinie sztuk plastycznych nagrodzono Wojciecha Fangora za
instalację przestrzenną "Sygnatury" w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku.
Na instalację składają się wielkoformatowe, trójwymiarowe litery
nazwiska artysty. Jak ocenił Stanisław Wieczorek, przewodniczący
kapituły przyznającej nagrodę, Fangor - współtwórca polskiej szkoły
plakatu - cały czas jest "tak świeży jak artysta 20-letni i ciągle ma
dużo do powiedzenia".
W dziedzinie muzyki nagrodę otrzymała Jadwiga Mackiewicz,
"ciocia Jadzia", za rekordowy 49. sezon koncertów dla dzieci w
Filharmonii Narodowej pt.: "Niedzielne spotkania z ciocią Jadzią".
"Bardzo żałuję, że nie ma tu ze mną moich dzieci, ale nie zmieściłyby
się w tej sali" - powiedziała Mackiewicz, muzyk, polonistka, pedagog i
radiowiec. Niedzielne koncerty w Filharmonii zaczęła prowadzić w 1960 r.
- Przyświecała mi wówczas idea, by przekonać dzieci, że muzyka nie jest
trudna i że sprawia dużo radości i przyjemności. Nie przypuszczałam, że
będę o tym przekonywać - chyba skutecznie - aż trzy pokolenia -
powiedziała laureatka.
Jak zaznaczył przewodniczący kapituły muzycznej Stefan Sutkowski, cykl
koncertów dla dzieci jest dokonaniem, którego nikt wcześniej się nie
podjął. - Ciocia Jadzia robi to tak, że rodzice dzieci dobijają się o
abonament, czekając nieraz kilka lat, a dzieci z radością ciągną
rodziców na te koncerty - podkreślił.
Na gali wręczono również nagrodę specjalną "Dzieło życia" za całokształt
twórczości. Otrzymała ją Danuta Szaflarska, ubiegłoroczna laureatka w
dziedzinie teatru. - Szaflarska jest od 70 lat obecna w polskiej
kulturze. Nadal gra i odnosi wielkie sukcesy. Wciąż radosna,
uśmiechnięta, poruszająca się na scenie z wielką gracją, lekko, jakby
czas się dla niej zatrzymał - napisali w uzasadnieniu swojej decyzji
członkowie kapituły.
- Chcę powiedzieć, że czas jest dla mnie bardzo łaskawy - tak długo mogę
żyć i pracować. A ta nagroda to bardzo wysoka ocena mojej pracy
zawodowej - powiedziała aktorka.
W tym roku laureaci otrzymali statuetki dzieła Eugeniusza Kozaka,
dyplomy oraz nagrody pieniężne w wysokości 20 tys. złotych. Laureatka
Nagrody "Dzieło życia" otrzymała 25 tys.
Galę wręczenia nagród uświetnił recital Anny Marii Jopek.
PAP
Polska wygrała
z Komisją Europejską spór trwający od 2007 r.
Unijny Sąd Pierwszej Instancji w Luksemburgu przyznał rację Polsce w
sporze z Komisją Europejską, unieważniając decyzję Komisji Europejskiej
(KE) z marca 2007 roku o przydziale krajowych limitów emisji gazów
cieplarnianych dla Polski na lata 2008-2012.
Komisja Europejska zastrzega, że wcale nie oznacza to, że polski limit
emisji wzrośnie. Przeciwnie: z uwagi na kryzys, który doprowadził do
mniejszego zużycia energii i zahamował rozwój gospodarczy, zdaniem
ekspertów KE Polska może dostać mniej uprawnień, niż przyznała KE. Okaże
się to w wyniku procedury określania limitu, która zacznie się teraz od
początku.
- Jesteśmy bardzo rozczarowani tą decyzją sądu - powiedziała rzeczniczka
ds. środowiska Barbara Helfferich.
W marcu 2007 r. KE ograniczyła prawa do emisji CO2 dla polskich
przedsiębiorstw o 26,7% w porównaniu z propozycją Warszawy. Polska
oczekiwała rocznego limitu 284,6 mln ton emisji CO2, udowadniając
odpowiednimi wyliczeniami, że takie są potrzeby rozwijającej się
polskiej gospodarki. Sędziowie uznali, że KE przekroczyła swoje
kompetencje, kwestionując dane polskiego rządu i narzucając niższy limit
na podstawie własnych kalkulacji.
Tym samym przyznali rację Polsce, która - niezadowolona z przyznania
limitu 208,5 mln ton - po dwóch miesiącach zaskarżyła decyzję przed
sądem w Luksemburgu. Argumentowała, że jej wdrożenie spowoduje "poważną
i nieodwracalną szkodę dla polskiego przemysłu" i "prawdopodobnie zmusi
wiele przedsiębiorstw do zakończenia działalności". W opinii sądu, KE
nie uzasadniła w wystarczającym stopniu, dlaczego jej zdaniem wyliczenia
przedstawione przez Polskę są złe.
"Komisja Europejska naruszyła prawo, odrzucając krajowy program
rozdziału emisji z uzasadnieniem, które sprowadza się do wskazania, iż
istnieją wątpliwości co do wiarygodności wykorzystanych danych" -
wskazali sędziowie w orzeczeniu. Dodali, że KE nie ma prawa dowolnie
kwestionować obliczeń rządu, który zgłasza propozycję, i zastępować ich
swoimi danymi. Ich zdaniem, arbitralnymi decyzjami KE chciała przypisać
sobie "centralną rolę" w opracowywaniu krajowych planów emisji CO2,
czego nie przewidują unijne dyrektywy.
"Konsekwencją takich decyzji jest wkroczenie w zakres wyłącznej
kompetencji, którą dyrektywa przyznaje państwom członkowskim" - głosi
wyrok.
Eksperci Komisji Europejskiej w nieoficjalnych rozmowach kwestionują
stanowisko sędziów. Barbara Helfferich nie potrafiła jednak na razie
powiedzieć, czy KE skorzysta z prawa do odwołania się od wyroku w
terminie dwóch miesięcy.
"Nie zakończyliśmy jeszcze analizy wyroku. Musimy rozważyć, jakie środki
podejmiemy, włączając w to wniesienie apelacji. Na razie jest jeszcze o
wiele za wcześnie, by powiedzieć, jaki wpływ będzie miała ta decyzja na
unijny system handlu emisjami (ETS)" - powiedziała rzeczniczka.
Zastrzegła, że wyrok nie oznacza automatycznie, że Polska może zwiększyć
uprawnienia do poziomu, o który wnioskowała do KE. "Nie jest tak, że
dodatkowe uprawnienia zaleją rynek handlu emisjami" - podkreśliła.
Groziłoby to zawaleniem się całego systemu ETS, który zakłada, że
przedsiębiorstwa, które wyczerpały swój limit, muszą dokupić kwotę na
rynku albo zmienić technologię na bardziej przyjazną środowisku i w ten
sposób ograniczyć emisji CO2 w trosce o klimat.
Dotąd system się nie sprawdzał m.in. dlatego, że na rynku było zbyt
wiele uprawnień przyznanych poszczególnym krajom na lata 2005-2007.
Dlatego w nowym okresie 2008-2012 KE zastosowała zaostrzone kryteria,
niemal zawsze przyznając niższe limity, niż chciałyby kraje
członkowskie. Celem było zwiększenie popytu na prawa do emisji CO2 i
skłonienie firm do handlowania otrzymanymi uprawnieniami, których cena
wynosi obecnie zaledwie 13-14 euro.
Wiele krajów - idąc w ślady Polski - zaskarżyło decyzje KE o swoich
limitach do sądu w Luksemburgu. W środę sąd unieważnił już analogiczną
decyzję dotyczącą Estonii, której limit emisji KE zredukowała o 48 proc.
w porównaniu z propozycją rządu.
PAP
Rozpoczął się Kongres Kultury Polskiej
Ponad tysiąc osób - artystów, animatorów życia artystycznego,
naukowców, dziennikarzy - zebrało się w Krakowie na otwarciu Kongresu
Kultury Polskiej. Jak powiedział minister Bogdan Zdrojewski, wnioski z
kongresu będą podstawą do stworzenia nowej strategii rozwoju polskiej
kultury.
Prezydent RP Lech Kaczyński w liście skierowanym do uczestników kongresu
nazwał kulturę "zwornikiem modernizacji kraju i naszej tożsamości".
Prezydent napisał, że "wolność, którą się obecnie cieszy Polska,
zawdzięczamy właśnie kulturze". - "Być może nadszedł czas, aby podjąć
nowe kroki, zmierzające do przyjęcia przez państwo większej
odpowiedzialności za kulturę" - napisał prezydent.
List do uczestników kongresu wystosował także premier Donald Tusk.
"Przed wami trudne pytanie o kierunek, w jakim powinna zmierzać polska
polityka kulturalna. Ważne jest też zdefiniowanie wyzwań, jakie stoją
przed polską kulturą. Chciałbym, aby ten kongres stał się kompasem
rozwoju polskiej kultury" - napisał premier, dodając, że jednym z celów
polityki jego rządu jest uniezależnienie kultury od polityki.
Ten temat poruszył też w swoim wystąpieniu minister kultury Bogdan
Zdrojewski. - Czas kultury nie jest tożsamy z czasem polityki - mówił
Zdrojewski. Jego zdaniem ważną kwestią dla kondycji kultury polskiej
jest uwolnienie jej od "krótkowzrocznego cyklu wyborczego".
Minister widzi konieczność wprowadzenia nowej legislacji spraw kultury,
opartej na jednolitej wizji warunkującej spójność poszczególnych
przepisów. - Krępuje nas prawo martwe i nieżyciowe. Potrzebna jest nowa
ustawa o działalności kulturalnej, ponieważ obecna, wielokrotnie
nowelizowana, nie odpowiada dzisiejszym potrzebom - powiedział
Zdrojewski.
Zdrojewski podkreślił, że finansowanie kultury zawsze się opłaca, bo ma
ona wielki wpływ na ekonomię. - Kultura się liczy, ma wpływ na kreowanie
miejsc pracy, poziom i jakość życia - powiedział. - Wszystkim, którzy
nadal sądzą, że finansowanie kultury jest luksusem lub ornamentem, chcę
wyraźnie powiedzieć, że cała, olbrzymia sfera kultury, pojęta, jako
twórczość społeczna, przestrzeń zbiorowej komunikacji oraz integracji ma
rosnący wpływ na Polskę - mówił minister. Dodał, że najważniejszym
wkładem kultury w życie społeczne pozostaje jednak kształtowanie
kapitału intelektualnego, stanowiącego element nowoczesnej gospodarki
opartej na wiedzy i punkt odniesienia dla wszelkich planowanych zmian.
- Będę się czuł zobowiązany, aby kontynuować rozpoczętą tutaj pracę.
Dzisiaj w tym miejscu wszyscy stajemy się współodpowiedzialni za zmiany,
mając pełną świadomość, że nie ma łatwych i szybkich sukcesów w
kulturze, choć w kulturze, jak w każdej dziedzinie, trzeba umieć liczyć,
trzeba też wreszcie powiedzieć: "kultura się liczy" - zaakcentował
minister. Przewodniczący Rady Programowej
Kongresu Kultury Polskiej Piotr Sztompka uznał, że sytuację polskiej
kultury definiują obecnie cztery wielkie procesy zachodzące w
rzeczywistości: globalizacja, integracja, transformacja i zmiana
pokoleń. Jego zdaniem stwarza to niezwykłą, bardzo dynamiczną sytuację,
która wymaga zmiany dawnej, nieadekwatnej do nowej rzeczywistości
polityki kulturalnej. - Jej wypracowaniu ma właśnie służyć nasze
spotkanie na kongresie - podkreślił.
- Nie wysokość PKB a właśnie kultura pozwoli się nam wyzwolić z
kompleksu obywateli Europy Wschodniej, pozwoli nam się poczuć
obywatelami Europy, bez żadnych przymiotników - powiedział Sztompka.
Kongres Kultury Polskiej, który rozpoczął się w Krakowie, potrwa do
piątku. Jego uczestnicy będą rozmawiać m.in. o stanie polskiej kultury,
o tym, co w sferze kultury przyniosła transformacja ustrojowa,
przystąpienie Polski do UE i w jakim kierunku powinien zmierzać mecenat
państwa nad kulturą. Krakowski Kongres to szóste w historii Polski tego
typu spotkanie poświęcone kulturze. Zaplanowano pięć sesji plenarnych
oraz 26 sympozjów.
W programie pierwszego dnia kongresu znalazły się dwie sesje plenarne
pt. "Przestrzenie twórczości" oraz "Ile państwa w kulturze: rząd,
samorząd czy społeczeństwo obywatelskie". Podczas pierwszej sesji głos
zabiorą m.in. Agnieszka Holland, Grzegorz Jarzyna i Michał Zadara. W
sesji drugiej udział zapowiedzieli m.in. Jerzy Hausner, Leszek
Balcerowicz, Waldemar Dąbrowski i Andrzej Wajda.
Na środę zaplanowano także 13 sympozjów, podczas których ich uczestnicy
będą próbować udzielić odpowiedzi na pytanie, czy literatura jest
posłannictwem czy zawodem, jakie są kierunki rozwoju polskiej muzyki w
kontekście Roku Chopina 2010 i jaka jest kondycja polskiego filmu.
Reżyser teatralny Jan Klata wystąpi podczas sympozjum "Teatr dla
Teatru"; o zarządzaniu i finansowaniu kultury opowiadać będzie m.in.
posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska.
Udział w sesjach i sympozjach podczas Kongresu zapowiedzieli także m.in.
Krystyna Janda, Agnieszka Odorowicz, Jacek Bromski, kardynał Stanisław
Dziwisz, Grzegorz Gauden, Krzysztof Krauze, Ryszard Legutko, Jerzy Pilch,
Wilhelm Sasnal, Jerzy Stuhr, Paweł Śpiewak. Omówionych zostanie wiele
raportów, powstałych specjalnie na potrzeby kongresu, m.in. o muzeach,
rynku dzieł sztuki, teatrze, książce, kinematografii, edukacji
kulturalnej i promocji Polski przez kulturę. Ostatniego dnia kongresu, w
piątek, minister z kancelarii premiera Michał Boni przedstawi
prezentację "Polska 2030 - Kultura 2030".
PAP
"Zapłacę za zabicie Dalajlamy" - ogłoszenie tej treści znalazło się w
internecie na kilka dni przed spotkaniem z duchowym przywódcą
Tybetańczyków, do jakiego ma dojść w niedzielę na University of British
Columbia w Vancouver. O groźbie, jaka znalazła się na stronie czatu
internetowego Vancouver, poinformowała najpierw chińska prasa, a za nią
kanadyjska telewizja CTV British Columbia.
„Czy są jacyś chętni, by podjąć ryzyko śmierci i odpłacić się własnemu
krajowi zabijając Dalajlamę?” – można było przeczytać w ogłoszeniu.
„Zapłacę. Jeśli nie będzie można zabić, to rzucenie butem też da radę” –
dodawał oferent. Po pierwszych informacjach na temat treści wzywającej
do zabójstwa i przemocy zablokowano treść kontrowersyjnej „reklamy”.
Władze Vancouver poważnie podeszły do tych ostrzeżeń. Andre Gerolymatos,
specjalista ds. bezpieczeństwa w wypowiedzi dla CTV stwierdził, że
ogłoszenia tej treści zamieszczone w internecie mogą pchnąć niektórych
ludzi do działania. – Sądzę, że niebezpieczeństwo jest całkiem poważne –
dodał Gerolymatos.
W stan gotowości postawiono lokalne służby bezpieczeństwa. Nad
bezpieczeństwem Dalajlamy będą czuwać zarówno umundurowani
funkcjonariusze, jak też tajni agenci.
Dalajlama jest jednym z sześciu laureatów pokojowej nagrody Nobla,
którzy wezmą udział w szczycie pokojowym, jaki odbędzie się w niedzielę
na University of British Columbia. Wśród zaproszonych znalazł się
również abp Desmond Tutu – pierwszy czarnoskóry biskup anglikański w
RPA, czy też irlandzka działaczka pokojowa Mairead Corrigan-Maguire.
wp.pl
Toronto Nie zanieczyszczajmy powietrza
W dniach 21-25 września władze
Toronto mają przeprowadzić kampanię mającą na celu uświadomienie
mieszkańcom miasta, jak bardzo szkodliwe jest pozostanie pojazdów
mechanicznych na zapalonym silniku w czasie postoju.
Miejscy kontrolerzy będą sprawdzali miasto, aby egzekwować obowiązuje w
Toronto w tej dziedzinie prawo.Przepisy te stanowią, że pozostawianie
samochodu na pracującym silniku przez więcej niż 3 minuty na godzinę
jest karane mandatem w wysokości 100 dol. plus 25 dol prowincyjnej
opłaty dodatkowej.
Radny Glenn De Baeremaeker z okręgu 38 Scarborough Centre, szef
miejskiej komisji Public Works and Infrastructure Committee, podkreśla,
że władze miejskie muszą zrobić co tylko można, aby poprawić jakość
powietrza w Toronto. Liczne badania wykazały związek między gazami
emitowanymi przez pojazdy mechaniczne a zdrowiem ludzi. Jak się szacuje,
w Toronto około 1700 osób rocznie umiera przedwcześnie, a 6000 trafia do
szpitali z powodu schorzeń. serca lub płuc.
Toronto postawiło sobie jako cel zmniejszenie emisji gazów
cieplarnianych, które mają wpływ na zmiany klimatyczne i pogorszenie się
stanu powietrza w mieście. Jednym z elementów tej kampanii jest akcja
walki z pozostawianiem pojazdów mechanicznych na zapalonym silniku w
czasie postoju.
Władze miejskie zachęcają też mieszkańców do korzystania z innych niż
samochody środków komunikacji, tj. z komunikacji miejskiej, a także z
rowerów i poruszania się pieszo.
Climate Change, Clean Air and Sustainable Energy Action Plan można
znaleźć w Internecie - http://www.toronto.ca/environment. Warto też
zapoznać się z informacjami na stronie http://www.livegreentoronto.ca.
Air Quality Health Index - wskaźnik czystości powietrza w Toronto -
http://www.airhealth.ca
Małgorzata P. Bonikowska
Podczas defilady z okazji 60.
rocznicy powstania Chińskiej Republiki Ludowej 1 października kraj ten
zaprezentuje część swego najnowszego uzbrojenia, które - jak twierdzi -
jest porównywalne z arsenałami krajów najbardziej rozwiniętych.
- 52 typy wyposażenia wojskowego na paradzie będą w 100% chińskie i
niemal 90% z nich zostanie pokazanych po raz pierwszy - oświadczył
prasie rzecznik biura dowództwa wspólnego parady generał Gao Jianguo.
Takie defilady organizowane są 10 lat.
Według ministra obrony narodowej Lianga Guanglie, chińskie możliwości
pod względem uzbrojenia dorównują obecnie zachodnim w kategoriach
technologicznych - pisze gazeta "Times of India".
Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza zaprezentuje na paradzie m.in.
myśliwiec J-10, najnowszą generację czołgów, niszczycieli oraz
międzykontynentalnych rakiet balistycznych.
Minister powiedział, że defilada ukaże "wizerunek potężnych sił,
cywilizowanych i zwycięskich".
Obserwatorzy wojskowi będą uważnie ją śledzić, by przekonać się, czy
Chiny nie zaprezentują aby broni w rodzaju pocisków antyokrętowych,
które mogłyby zmusić Stany Zjednoczone do przemyślenia swojej polityki
obrony Tajwanu i wywołać dużą nerwowość w Japonii - dodaje "Times of
India".
Według tegorocznego raportu Pentagonu, zreformowanie przemysłu
wojskowego i import broni "umożliwiły Chinom rozwinięcie i produkcję
zaawansowanych systemów broni, takich jak rakiety, myśliwiec i okręty
wojenne". Waszyngton jednak ocenia siłę wojskową Chin niżej od swojej
własnej.
PAP
Prezydent Kaczyński usiądzie na kolacji tuż obok Obamy
Lech Kaczyński zajmie miejsce przy stoliku Baracka Obamy podczas
kolacji wydawanej przez prezydenta USA dla wszystkich przywódców państw
zgromadzonych na szczycie ONZ w Nowym Jorku. Nie wiadomo jednak, czy w
trakcie rozmowy pojawi się temat rezygnacji USA z umieszczenia w Polsce
elementów tarczy antyrakietowej.
- Sądzę, że moje miejsce tuż obok Baracka Obamy nie jest przypadkiem,
tylko związane jest z odejściem od zawartej umowy. Gesty są rzeczą
piękną w polityce, ale czyny jeszcze ważniejsze - powiedział prezydent
Kaczyński.
Lech Kaczyński nie chciał zdradzić, w jaki sposób ma zamiar
wykorzystać tę okazję. Zaznaczył jednak, że rozmowy przy obiedzie
"bywają bardzo różne". - Bywają takie rozmowy, taka konwencja, która
wyklucza w ogóle tematy polityczne (...) trudno mi ocenić, jakie będą
możliwości - stwierdził.
Jak zaznaczył Lech Kaczyński, zmiana planów USA nie jest czymś, co go
satysfakcjonuje. - Już choćby z tego powodu, że umowa została podpisana
i nie można nie realizować umów, które się podpisało, to po pierwsze; a
po drugie, istnieje zawsze pytanie, czy ta decyzja nie jest funkcją nie
skuteczności w walce z międzynarodowym terroryzmem, tylko relacji
amerykańsko-rosyjskich, a my nie chcemy być funkcją tych relacji -
oświadczył Lech Kaczyński. Pytany, czy będzie chciał poruszyć temat
zniesienia wiz dla Polaków jako rekompensaty za rezygnację z
umieszczenia na naszym terytorium elementów tarczy antyrakietowej,
prezydent powiedział, że nie łączyłby tych dwóch rzeczy.
- Bardzo chcę zniesienia wiz, ale to są dwie zupełnie różne sprawy. To
nie ma tak, że nie ma gwarancji związanych ściśle z bezpieczeństwem
Polski, ale za to są bezwizowe wyjazdy Polaków do Stanów Zjednoczonych.
To są dwie zupełnie inne rzeczy - podkreślił prezydent.
Lech Kaczyński spotka się także, przy okazji szczytu ONZ, z emirem
Kataru Hamadem ibn Chalifą as-Sanim. Prezydent ma zamiarrozmawiać o niedoszłym zakupie przez katarską spółkę polskich stoczni w
Szczecinie i Gdyni.
Państwowa katarska rządowa agencja inwestycyjna Qatar Investment
Authority nie wpłaciła pieniędzy za wylicytowany wcześniej majątek
stoczni w Gdyni i Szczecinie, wobec czego polskie Ministerstwo Skarbu
Państwa uznało, że "dotychczasowa procedura sprzedaży aktywów stoczni
Gdyni i Szczecin dobiegła końca".
- Zapytam, co on o tym sądzi, co się w ogóle stało. Muszę powiedzieć, że
ja tej kwestii w ogóle nie rozumiem. Ktoś dał najpierw kilka ładnych
groszy na wadium, potem zniknął. Dosyć to oryginalna historia -
powiedział prezydent.
Lech Kaczyński nie chciał przesądzać, czy to rząd ponosi
odpowiedzialność za fiasko transakcji, czy po prostu wycofali się
Katarczycy. - Ja nie znam szczegółów tej sprawy. Wiem tylko, że rząd się
do czegoś zobowiązywał - oświadczył. Prezydent zdradził też część
przemówienia, które wygłosi w nocy ze środy na czwartek polskiego czasu
podczas debaty na forum Narodów Zjednoczonych. - Będę mówił o kryzysie,
o nierozprzestrzenianiu broni, o pewnych sprzecznościach, które ONZ
powinien próbować rozstrzygnąć (...) będę przestrzegał przed powrotem do
polityki stref wpływów - zapowiedział.
Krzysztof Strzępka PAP
Najlepsza gra liczbowa na świecie
W poniedziałek we Włoszech pojawi się nowa gra liczbowa. Główną
wygraną będzie stały dochód przez 20 lat - 4 tysiące euro miesięcznie.
Nie astronomiczna suma pieniędzy, którą trudno sobie wyobrazić, jak w
Superenalotto, lecz dobra miesięczna pensja - tym lepsza, że za nic. Oto
nowa oferta firmy Sisal, która w porozumieniu z monopolem państwowym
jest organizatorem większości włoskich gier liczbowych.
W najnowszej z nich za jeden euro, skreślając 10 z dwudziestu liczb
umieszczonych na kuponie, wygrać można w najlepszym razie swego rodzaju
dożywotnią rentę, w gorszym jednorazowo 10 tysięcy, 100, 10 lub tylko
dwa euro, w zależności od liczby trafień.
Główna wygrana wolna jest od podatku i można ją odziedziczyć.
Dodatkową zachętą jest fakt, że 23% dochodu z zakładów zostanie
przeznaczonych na odbudowę zniszczeń, jakie spowodowało kwietniowetrzęsienie ziemi w Abruzji.
IAR
PODRÓŻ DOOKOŁA POLSKI - CIEKAWE MIEJSCA -
PABIANICE
W cyklu Podróż dookoła Polski - ciekawe miejsca...
przybliżamy najpiękniejsze regiony w Polsce- te znane i mniej znane.
Opowiadamy historię pięknych polskich miejsc, ale ponieważ
Polska to nie
porośnięty puszczą skansen, lecz rozwijający się dynamicznie, nowoczesny
kraj to pokazujemy też jak wyglądają różne zakątki Polski dziś.
Początki Pabianic sięgają okresu średniowiecza choć znalezione ślady na tym
terenie świadczą o istnieniu osad ludzkich już w czasach prehistorycznych (VI-V
w p.n.e.). Osada wśród puszczy pełnej dzikiego zwierza leżała na terenach
zwanych Opolem Chropskim (nazwa prawdopodobnie określająca ziemię bagnistą,
porosłą krzakami, która zamarzając zimą tworzyła „chropy”), jedną z pierwotnych
form wspólnoty terytorialnej. W 1086 r. Chropy Kapitule Krakowskiej przekazała
Judyta, żona księcia Władysława Hermana jako ofiara przebłagalna dla kościoła w
związku z długą bezpłodnością. Prawa miejskie Pabianice uzyskały w połowie XIV
w., a za herb przyjęto trzy złote korony na srebrnym tle (tzw. Aaron). W tym
czasie erygowano tutaj parafię. W XV w. gościli w Pabianicach królowie Władysław
Jagiełło (1411 i 1428) i Kazimierz Jagiellończyk (1463) oraz znani kronikarze –
Jan Długosz i Marcin Kromer. W 1535 r. miasto uzyskało od Zygmunta Augusta
przywilej na tworzenie cechów rzemieślniczych. W drugiej połowie XVI w. Kapituła
Krakowska wzniosła tutaj dwa cenne obiekty renesansowe istniejące do dziś: dwór
kapituły krakowskiej (1566) zwany zamkiem oraz kościół murowany pw. św. Mateusza
i Wawrzyńca (1583) w miejsce drewnianej świątyni. Miasto powoli rozwijało się,
choć coraz gęstsza i drewniana zabudowa sprzyjała kilku wielkim pożarom, po
których miasto musiało podnosić się na nowo. Szybkiemu rozwojowi nie sprzyjały
też wybuchy zarazy i wojny. W 1796 r. miasto zostało przejęte przez
administrację pruską. Szanse na podźwignięcie się z upadku pojawiły się ponownie
z chwilą włączenia miasta do Księstwa Warszawskiego (1807). W Królestwie Polskim
(panowanie rosyjskie) dekret z 1816 r. przyznający liczne ulgi dla napływowych
osadników spowodował powolny rozwój „przemysłowy”, zwłaszcza w zakresie
powstających tkalni co z czasem doprowadziło do powstania potężnego ośrodka
przemysłu włókienniczego, dostarczającego ponad 10% produkcji krajowej. W 1823
r. opracowano plan regulacyjny Pabianic i zaczęto osiedlać na Nowym Mieście
tkaczy z zagranicy. Wybudowano kościół ewangelicko-augsburski i synagogę. W
drugiej połowie XIX w. w Pabianicach dominował przemysł włókienniczy (firmy R.
Kindlera i Krusche-Endera). Powstała papiernia R. Saengera, Pabianickie
Towarzystwo Przemysłu Chemicznego oraz Fabryka Maszyn i Odlewnia Waldemara
Kruschego. W tym czasie w mieście założono pierwszą aptekę, księgarnię,
drukarnię, straż pożarną, szkołę handlową. Wybudowano stację telegraficzną i
osiedle robotnicze, oświetlono ulicę Zamkową lampami elektrycznymi. Dalszy
rozwój miasta przyniósł przełom XIX i XX w. W 1900 r. połączono Pabianice z
Łodzią elektryczną linią tramwajową, w 1901 r. przy kolejowej trasie Warszawa –
Kalisz wybudowano dworzec kolejowy, a w 1909 r. szpital miejski, założono bank.
Ukończono budowę dwóch kościołów. Nastąpiło ożywienie życia
kulturalno-społecznego. Zostały założone biblioteki fabryczne, towarzystwa
sportowe, muzeum. Pojawiła się pierwsza lokalna gazeta oraz kinematograf. W
czasie I wojny światowej powstało gimnazjum żeńskie. W okresie dwudziestolecia
międzywojennego w Pabianicach wybudowano nową centralę telefoniczną,
przeprowadzono elektryfikację miasta, wybudowano domy spółdzielcze. Powstały
kolejne kluby sportowe, teatry, biblioteki, towarzystwa społeczne, szkoły.
Dzisiaj kolejny fragment książki doktora
Jerzego Pawlaka
"O` Kanado!
czyli zmagania lekarza emigranta". Książkę można
nabyć w sklepie Polsat.
Zaczynam wracać do przeszłości i mogłoby się
wydawać, że wspomnienia się
wyczerpują. Tak naprawdę to jest ich bardzo wiele, choć prawdę mówiąc to
dość ciężko mi rozpocząć te następne.
Ponownie czarne burzowe chmury pojawiły się nad moją kliniką, a
konkretnie nad
moją głową. Któregoś dnia przywieziono na wózku młodą kobietę, która
wielokrotnie
przed tym zgłaszała się do kliniki z różnymi problemami. Z trudnością
poruszała się
i weszła do pokoju lekarskiego do połowy zgięta. Nie była w stanie
usiąść, jedynie utrzymywała pozycję zgiętą w tułowiu, opierając się o
stół egzaminacyjny. Skarżyła się na bardzo silne bóle lewego pośladka
oraz trudności w staniu czy chodzeniu. Podawała również, że kilka dni
temu z powodu tych bólów udała się do szpitala, gdzie leczono
ją na silnie zaawansowany artretyzm w lewym stawie krzyżowo-biodrowym.
Prosiła
o wypisanie środków przeciwbólowych, które właśnie jej się skończyły.
Niezwłocznie
przystąpiłem do jej badania i stwierdziłem, że istotnie cała okolica
stawu krzyżowobiodrowego jest niezwykle bolesna uciskowo. Postanowiłem
zastosować blokadę
tej okolicy i oczywiście przepisałem środek przeciwbólowy oraz
przeciwartretyczny
zwany arthrotec. Pacjentka została odwieziona do domu na wózku przez
matkę, a ja
w jakiś sposób zadowolony, że ulżyłem jej bólom udałem się jak zwykle po
ciężkim
dniu do domu.
W dwa dni później kiedy przybyłem do pracy zobaczyłem faks przesłany do
mnie
ze szpitala ginekologiczno-położniczego, w którym informowano mnie, że
pacjentka
doznała poronienia cztero i półmiesięcznej ciąży, którego przyczyną był
zapisany
przeze mnie lek arthrotec. W kilka dni po otrzymaniu tego faksu tak jak
można było się
spodziewać przyszedł list opatrzony pieczęcią
„CONFIDENTIAL”
Doskonale wiedziałem co on
zawierał, ale mimo wszystko otwierałem ten list
bardzo szybko. Moja instytucja kontrolująca domagała się pełnych
wyjaśnień z mojej strony
dotyczących tego przypadku. W międzyczasie otrzymałem następny list ze
szpitala
z którego dowiedziałem się, że przyczyną jej wcześniejszego tam
przyjęcia był urazy
brzucha i lewej strony miednicy, które nastąpiły na skutek kilku kopnięć
w tę okolicę,
zadanych przez jej znajomego po sprzeczce ulicznej.
Podejrzewano nawet pęknięcie
kości krzyżowej oraz zagrożenie poronienia. Do
poronienia jednak nie doszło, a zdjęcia rentgenowskiego nie wykonano
ponieważ
pacjentka była w ciąży. List ten nie uspokoił mnie jednak i postanowiłem
w trybie
doraźnym skontaktować się z adwokatem.
Adwokatem okazała się miła,
młoda kobieta, która widząc mój niepokój starała
się mnie uspokoić tłumacząc, że taka sprawa może zdarzyć się każdemu
ponieważ
jesteśmy tylko ludźmi. Oczywiście napisaliśmy ten list wspólnie. Faktem
było, że lek
ten przepisałem a pacjentka go zażyła i według ginekologa ta jedna
zażyta tabletka
była powodem jej poronienia. Nie mogłem zrozumieć również tego, że
pacjentka nie
otrzymała informacji o leku od farmaceuty, czy też nie przeczytała na
pojemniku,
w którym znajdował się lek, że zabronione jest jego używanie w ciąży.
Jednak te fakty
nie miały już teraz żadnego znaczenia dla mnie. Wiedziałem, że oczekiwać
będę bardzo
długo na zakończenie tej sprawy, bo nabyłem już trochę doświadczenia z
podobnymi
sprawami w tym kraju. Oczekiwanie przerażało mnie zwłaszcza, że w
pierwszych
paru dniach po tym zajściu przestałem w ogóle sypiać. Nie pomagały
zażywane środki nasenne i natrętne myśli ciągle nurtowały moją głowę.
Mimo tego starałem się pracować, nie wyobrażałem sobie, że mogę teraz
zaniechać
pracy i pogrążyć się w tych strasznych rozmyślaniach poczucia winy za
zniszczenie
istnienia ludzkiego. Pierwszy tydzień był koszmarny i poczułem się
jeszcze gorzej kiedy
pewnego dnia zobaczyłem moją pacjentkę w klinice. Siedziała na wózku
inwalidzkim
i oświadczyła mi, że teraz po poronieniu zrobiono jej zdjęcie i kość
krzyżowa jest
pęknięta. Prosiła o środki przeciwbólowe i nasenne. Oświadczyła mi też,
że ma czworo
dzieci, ale to ostatnie jest dla niej żałosną stratą. Była młodą
24-letnią Indianką. Dzieci
zostały jej odebrane, bo miała problemy z alkoholizmem oraz pobierała
nadmiar leków
uspakajających oraz nasennych. Nie wiedziałem jak się mam zachować w
takiej sytuacji
i jak prowadzić tę niezręczną rozmowę. Nie była wrogo ustosunkowana do
mnie,
a przecież chyba została poinformowana o leku, który ja przepisałem i
który wywołał
to poronienie. Pojawiła się jeszcze kilkakrotnie w klinice, za każdym
razem prosząc
o to samo. Każda jej wizyta pogarszała mój stan psychiczny. Stroniłem od
towarzystwa
i chyba zacząłem spożywać więcej alkoholu przy jakichkolwiek
spotkaniach. Wypijany
alkohol przez moment blokował natrętne myśli, a czasami pozwalał na sen.
Współpraca
Polishwinnipeg.com z czasopismem
„Polki
w Świecie”.
Kwartalnik „Polki w Świecie” ma
na celu promocję Polek działających na świecie, Polek mieszkających
z dala od ojczyzny. Magazyn ten kreuje nowy wizerunek
Polki-emigrantki, wyzwolonej z dotychczasowych stereotypów.
Kwartalnik „POLKI w świecie” ma także za zadanie uświadomić Polakom
mieszkającym nad Wisłą rangę osiągnięć, jakimi dzisiaj legitymują
się Polki żyjące i działające poza Polską.
Czasopismo w formie drukowanej jest dostępne w całej Polsce i USA.
Redaktor naczelna magazynu Anna Barauskas-Makowska
zainteresowała się naszym Polonijnym Biuletynem Informacyjnym w
Winnipegu, odnalazła kontakt z naszą redakcją proponując współpracę.
Nasza
współpraca polega na publikowaniu wywiadów z kwartalnika „Polki
w Świecie”
w polishwinnipeg.com a
wywiady z kobietami, które ukazały się w naszym biuletynie zostaną
opublikowane w kwartalniku ”Polki
w Świecie”.
American Dream - Małgorzata Kurtyka-Kozioł
Dobro zawsze
powraca
Małgosia
jest kobietą
niezwykle
aktywną. Jeszcze
kilka lat temu
wraz z mężem
prowadziła
świetnie
prosperującą
firmę
ubezpieczeniową
z 15-letnim
stażem. Będąc
już w USA,
zrobiła licencję
agenta
ubezpieczeniowego,
a potem zdobyła
kolejny dyplom —
tym razem był to
kurs pomocy
pielęgniarskiej.
I jakby tego
było mało, w
chwili obecnej,
wraz z mężem,
prowadzi
Międzynarodowy
Klub Biznesu-IBC,
który urozmaica,
często dosyć
schematycznie
przebiegające,
spotkania
biznesowe. W
firmie Małgosia
zajmuje się
organizacją
wernisaży,
promocji
książek,
wieczorów
filmowych,
pokazów
biżuterii...
słowem — jest w
samym centrum
tych
biznesowo-artystycznych
wydarzeń. Ciągle
jest w ruchu,
wszędzie jest
jej pełno, bo
Małgosia to
urodzona
optymistka,
zawsze
uśmiechnięta,
pełna jakiejś
magicznej
energii.
Wydawałoby się,
że osoby takie
jak ona, choroba
omija szerokim
łukiem. Aż
trudno uwierzyć,
że Małgosia ma
za sobą 7
operacji,
kilkanaście
zabiegów i
kilkadziesiąt
różnych testów
medycznych.
Niecałe trzy
lata temu
wykryto u niej
raka piersi z
przerzutami na
węzły chłonne.
Ale jeszcze
zanim usłyszała
diagnozę,
postanowiła
spełnić swój
amerykański
sen...
Po raz pierwszy
przyjechała do
USA tylko na 6
miesięcy i w
oczywistej
intencji: dla
pieniędzy.
Chciała zarobić
na spłatę
kredytu, który w
1/3 pozwolił im
sfinansować
budowę domu w
Polsce. Po
półrocznym
pobycie w
Ameryce wróciła
do kraju. Ciągle
jednak czuła to
„coś”, co nie
pozwalało jej
zapomnieć o USA
— kraju, który
stwarzał
nieograniczone
możliwości
rozwoju. Potem
było jeszcze
kilka przylotów
i odlotów, ale
ich efekt był
najważniejszy —
Małgosi w końcu
udało się
sprowadzić do
Stanów rodzinę.
A że kraj był
nowy, tak też
Małgosia była
zdecydowana
podjąć nowe
wyzwania. Z
wykształcenia
ekonomistka,
ukończyła kurs
pomocy
pielęgniarskiej,
chociaż tak
naprawdę od
zawsze bała się
zastrzyków i
mdlała, kiedy
pobierano jej
krew. Przez
jakiś czas
pracowała w
nowym zawodzie,
jednocześnie
zajmując się
telemarketingiem
dla
amerykańskiej
firmy
ubezpieczeniowej.
W wolnym czasie
spotykała się z
przyjaciółmi i
zaczytywała się
w książkach z
dziedziny
dietetyki i
medycyny
naturalnej. Tak
właśnie zastała
ją choroba —
złośliwy rak
piersi.
Małgosia
opowiada, że
któregoś dnia
obudził ją sen,
w którym
przyjaciółka
prosi, aby
zbadała sobie
piersi. Tą
przyjaciółką
była Wiesia,
która zmarła rok
wcześniej po
kilkuletniej
walce z rakiem.
„Przeżyłam szok.
Jak tylko
wstałam,
sprawdziłam
swoje piersi i
przestraszyłam
się, ponieważ
znalazłam
całkiem
dorodnego guza.
Mąż, chcąc
ratować
sytuację,
powiedział:
<<Nie martw się,
wieczorem
odpowiednio
wymasuję i guz
tak, jak się
szybko pojawił,
tak zniknie>>.
Ale ten,
niestety, nie
znikał”. Kiedy
Małgosia zrobiła
sobie
mammografię, jej
wynik okazał się
zły. Świat
zawalił się jej
pod nogami.
Bardzo dokładnie
pamięta z tego
okresu pierwsze
operacje,
pierwsze chwile
załamania... Na
szczęście
wspierali ją
przyjaciele,
którzy nie
pozwolili jej
się poddać,
nawet w chwilach
głębokiej
depresji:
„Martwiłam się,
że nie doczekam
Komunii Świętej
mojej jedynej
córeczki Natalki,
że nie będę
widziała jak
rośnie mój nowo
narodzony
wnuczek Oskarek,
ale starałam się
nie tracić
nadziei. Choć
były, i mogą
być, okresy
depresji, to
wiem, że zawsze
Bóg postawi na
mojej drodze
kogoś, kto jest
Światłem”.
Małgosia
podkreśla
również, że rak
to choroba,
która nie lubi
samotności...
która w
samotności
zabija. Dlatego
tak ważne jest,
aby w czasie
choroby byli
przy nas
najbliżsi oraz
wszyscy ci,
którzy niosą ze
sobą słowa
pocieszenia.
Wtedy zmieniają
się życiowe
wartości i
zaczyna się
zauważać rzeczy
wcześniej
niedostrzegane.
Wspaniali
ludzie W przypadku
Małgosi to
właśnie
przyjaciele
pomogli odzyskać
jej optymizm.
Nagle, nie
wiadomo skąd,
pojawili się
przyjaciele z
Florydy i
zaprosili ją do
siebie wraz z
dziećmi. Był to
czas przełomowy,
który na zawsze
pozostanie w jej
pamięci.
Cudownym było
poczucie, że
komuś zależy...
że ktoś się o
nią troszczy:
„Nagle okazuje
się, że można
zrozumieć
cierpienie,
nauczyć się je
godnie znosić i
traktować nie
jako karę, ale
jako znak STOPu
na naszej
drodze, który
może stać się
punktem zwrotnym
w naszym życiu”
— dodaje
Małgosia. Tak
właśnie było w
jej przypadku.
Ludzie, których
spotkała na
swojej drodze,
dali jej ogromną
motywację do
działania. Po
tym jak trafiła
do grupy
wsparcia
prowadzonej w
ramach fundacji
Breast Cancer
Network of
Strength, sama
zrobiła kurs
wolontariatu i
do chwili
obecnej udziela
się w różnych
akcjach
prowadzonych na
rzecz zdrowia
kobiet. I chyba
jest coś
prawdziwego w
powiedzeniu, że
„Dobro zawsze
powraca”...
Małgosia
wspomina czas,
kiedy uboczne
skutki operacji
spowodowały
konieczność
kolejnej
operacji, na
którą nie miała,
niestety, żadnej
refundacji.
Wydatek był
spory, blisko
czterdzieści
tysięcy dolarów.
Pierwszą reakcją
Małgosi była
wtedy izolacja,
ale jakoś
przypadkiem
porozmawiała o
tym z Marzenką.
Koleżanka
przemyślała
problem, a
niedługo potem
zorganizowała
zabawę
charytatywną, w
której
uczestniczyło
ponad 400 osób i
uzbierano ponad
dziesięć
tysięcy. „To
była
najpiękniejsza
impreza w moim
życiu!” —
wspomina
Małgosia i
dodaje: „Byłam
przy każdym
stoliku, aby
wszystkim
podziękować za
ich wspaniałą
energię i
serdeczność.
Chciałam
przekazać im
swoją wielką
radość. Starałam
się być
przykładem na
to, że chorować
na rak, to nie
znaczy znikać z
życia
towarzyskiego”.
Aż chce się
żyć Małgosia czuje
się teraz
silniejsza.
Choroba
wyzwoliła w niej
niesamowite
pokłady energii,
wiary i pokory.
Potrafi nawet
znajdować
korzyści z
wcześniejszych
bolesnych
doświadczeń —
dzięki nim wie,
w jaki sposób
najskuteczniej
może pomóc innym
chorym, bo sama
kiedyś była w
podobnej
sytuacji. Daje
innym kobietom
swoje
świadectwo,
udowadniając tym
samym, że
choroba nie musi
wcale oznaczać
końca świata, za
to,
paradoksalnie,
może stać się
początkiem
lepszego życia.
Małgosia wybrała
Amerykę, bo
właśnie ten
kontynent jest
dla niej krajem
łatwiejszego
startu
życiowego, nawet
jeśli jest to
kolejny start, i
to po
czterdziestce:
„Jest w niej
coś, co albo się
polubi, albo
nie. Ja
polubiłam (może
nieco
przewrotnie), a
mój amerykański
sen spełnił się
w chwili, kiedy
usłyszałam
diagnozę,
ponieważ potem
poznałam tutaj
wspaniałych
ludzi i miałam
opiekę medyczną,
najlepszą z
możliwych”. Ale
jest jeszcze
jeden sen, który
czeka na swoją
realizację.
Małgosia marzy o
założeniu
fundacji,
wspierającej
kobiety w
chorobie, której
zadaniem byłoby
przeciwdziałanie
depresji poprzez
organizowanie
turnusów
terapeutycznych.
„Uważam, że
wszyscy
wspierający
chorych na raka,
mają jeden cel.
Chciałabym w nim
czynnie
uczestniczyć.
Pomagać ludziom
zrozumieć i
dostrzec to, co
jest w życiu
najważniejsze”.
„Bóg nie
obiecywał dni
bez bólu,
radości i
cierpienia,
słońca bez
deszczu. Obiecał
siły na każdy
dzień, pociechę
wśród łez i
kwiatów na
drodze”.
Witamy w Salonie Kultury i Sztuki
Polishwinnipeg promującym najciekawszych artystów, pisarzy, ludzi
kultury Polaków lub polskiego pochodzenia
działających w Kanadzie.
W tym salonie kultury i sztuki znaleźć będzie można twórczość
literacką, poetycką a także zdjęcia prac artystów, które zadowolą
różnorodne upodobania estetyczne. ZAPRASZAMY do częstego
odwiedzania tej stron.
PISARZE
Ksiądz
Krystian Sokal
urodził się i wychował w
Ząbkowicach Śląskich. Święcenia kapłańskie otrzymał
26 maja
1984 roku. Ksiądz Krystian Sokal słowo Boże głosił między
innymi na misjach w Zambii. 20 czerwca 2007 przyjechał do
Kanady i rok pracował wśród Indian w Fort Aleksander a
obecnie posługę kapłańską pełni w Carman.
Pierwsze wiersze ks. Krystian pisał już w szkole podstawowej
i średniej. Później w kapłaństwie zaczęły się głębsze
przemyślenia dotyczące życia i wiary, a także przyrody.
Halina Gartman
urodziła się w Lublinie. Po przyjeździe do Kanady w 1981
roku zaangażowała się w pracę społeczną. Między innymi
pracowała z Zuchami w Harcerstwie i prowadziła dziecięce
grupy artystyczne. Organizowała programy telewizyjne
,,Polacy Polakom" i "Telewizyjny Znak Wiary Środkowej
Kanady". Wieloletnia pracownica tygodnika "Czas". Utwory
poetyckie zaczęła pisać w szkole średniej. W 1995 roku
wydała tomik swoich wierszy zatytułowany "Wiersze do
Poduszki".
Małgorzata
Koblińska przyjechała do Kanady w 1992 roku. Ukończyła
studia na Uniwersytecie Winnipeg w zakresie biznesu
i
pracuje w Manitoba Public Insurance. Od dawna pisze poezje i
sztuki sceniczne o tematyce religijnej, które wystawia w
parafii Św. Ducha w Winnipegu. Jak twierdzi to co pisze
oddaje jej "wewnętrzne przeżycia i
jest drogą do człowieka".
Aleksander
Radkowski pochodzi z Wrocławia,
a w Kanadzie przebywa od l8-stu lat. Z zawodu jest
elektromechanikiem i turystą-rekreatorem.
Przez dłuższyczas parałsię sportem. W
Kanadzie założyłrodzinęi ma jednącórkęKasię.
Pracuje w Szpitalu. Wypowiedźpoety: "Pisanie
jest to jeden z najlepszych sposobów wyrażania
swoich myśli
i odczuć. A
także
utrwalenia tego co w danej chwili sięprzeżywa
lub kiedyśprzeżywało,
a w jakiej formie to sprawa indiwidualna. Ja wybrałem
wiersz. Ta forma pisania najbardziej mi chyba odpowiada i w
niej czujęsię
stosunkowo dobrze".
Marek
Ring w wywiadzie dla polishwinnipeg poezji mówi :"uważam,
że poezji wcale nie należy rozumieć - trzeba ja przyjąć,
przeżyć i niekoniecznie zaakceptować jako swój punkt
widzenia świata czy zjawisk. Ważne natomiast jest, żeby
poezja rozbudziła wyobraźnię i pewną osobistą uczuciowość,
która gdzieś zawsze drzemie w nas i niechętnie się ujawnia.
Często nie zdajemy sobie nawet sprawy z naszych odczuć i
poezja powinna pomoc nam je uczłowieczyć.
Maria
Kuraszkopochodzi
z okolic Chełma
Lubelskiego. Ukończyła Akademię
Rolniczą
we Wrocławiu,
gdzie pracowała
do czasu wyjazdu z Polski. W Winnipegu mieszka od 1990 roku.
Pracuje na Uniwersytecie Manitoba. Motto Marii Kuraszko: "Często
patrzę
i nie zauważam.
Często słucham
i nie zauważam.
Niekiedy tylko patrzę
i widzę,
słucham i słyszę."
Wioletta
Los przyjechała do Kanady w 1993 roku. Jej
twórczość narodziła się właściwie w Polsce, kiedy to
zdecydowała się podjąć naukę w szkole artystycznej. Tam pod
kierunkami dobrze znanych artystów- profesorów Moskwy,
Solskiego, Gurguła, Moskały zdobyła wiedzę i doświadczenie,
które było niezbędne do wykonywania prac artystycznych. O
swoim malowaniu mówi "Maluję tak jak widzę, jak czuję a
przeżywam wszystko bardzo mocno. Jestem tylko artystką a
pędzel jest środkiem wyrazu, jaki niebo włożyło w moje ręce.
Malując zwykła filiżankę herbaty pragnę uczynić, aby była
obdarzona duszą lub mówiąc bardziej precyzyjnie wydobyć z
niej istnienie."
Małgorzata Świtała
urodziła się w Kanadzie i mieszka w Winnipegu. Ukończyła
sztukę reklamy na Red River Communitty College, kształciła
się również na lekcjach malarstwa olejnego w Winnipeg Art
Galery u znanej kanadyjskiej artystki. Ponad 20 lat rozwija
swój talent artystyczny pracując jako artysta grafik i
ilustrator. Pani Małgorzata prezentuje swoje obrazy na
licznych wystawach w Kanadzie, Islandii, Rosji a także kilka
razy w Polsce. Jej prace znajdują się w wielu prywatnych
kolekcjach w Kanadzie Stanach Zjednoczonych, Brazylii a
także w Europie.
Artystka maluje nieustannie zmieniając się i poszukując
środków artystycznego wyrazu. Początkowo w jej twórczości
dominowała martwa natura, pejzaże i kwiaty. Zainteresowania
zmieniały się przechodząc od realizmu do obecnie
surrealizmu.
Jolanta
Sokalska jest artystką, która tworzy w
szkle. Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych we Wrocławiu na
wydziale szkła. Jak mówi
zawsze, odkąd pamięta, czuła się wyjątkowo dobrze w
obecności sztuki. Na pytanie, co ją inspiruje do twórczości
odpowiada: ”Wszystko i wszyscy są dla mnie inspiracją. Z
każdej sytuacji wyciągam "dane", które odkładam w umyśle,
potem konstruuje z nich konkretny projekt, koncepcje, która
przedstawiam wizualnie.” W Winnipegu Jolanta Sokalska ma
studio artystyczne w William Cre&eEry Art Complex przy 125
Adeladie St.
Jan Kamieński urodził się
w 1923 roku, swoje lata dzieciństwa i młodości spędził w
Poznaniu. Jako nastolatek przeżywa inwazje hitlerowską i
sowiecką na Polskę. Podczas wojny był cieżko ranny, jako 17.
latak czynnie działał w podziemiu. Wojenne doświadczenia
opisał w książce Hidden in the Enemy`s Sight. Talent
malarski kształcił na Akademii Sztuk Pięknych w Dreźnie skąd
w 1949 roku emigrował do Winnipegu. Od 1958 do 1980 roku
pracował w
Winnipeg Tribune jako dziennikarz, felietonista, krytyk
sztuki, publicysta i rysownik. Obrazy Jana
Kamieńskiego można oglądać w Winnipeg Art Gallery.
City
of Winnipeg - Curb side giveaway weekend
- Sept 26-27
In order to
divert garbage from the landfill, the City of
Winnipeg is having a "garage sale" sort of speak on
the days mentioned above. The idea is to take the
items you would normally put in a garage sale
(gently used items etc..) and put them out on the
curb with the item marked FREE. If anyone wants it,
they can come and take it.
TEATR
POPULARNY ZAPRASZA !!!
2
października (piątek godz.20:00) i
3
października,
(sobota godz.19:00) 2009,
dwunasta premiera Teatru - liryczna
komedia Andrzeja Wanata pt.“PRAGNIENIE”. W
rolach wiodących zobaczymy debiutującą gościnnie na
naszej scenie, aktorkę kanadyjsko – polską , panią
Bernadetę Wrobel z Toronto,
wcieli się Ona w postać młodej rozwódki po przejściach.
W roli Wiktora Zawady, starszego mężczyzny z
przeszłością mało udaną, aktorce partneruje pan Jerzy
Kopczewski, który też przedstawienie reżyseruje.
UWAGA : "MAZEPA"
Przed spektaklami PRAGNIENIA i w przerwach 8 go
listopada (niedziela godz.18:00)
prowadzona będzie sprzedaż biletów na kanadyjska
premiera tragedii Juliusza listopadową, uroczystą
premierę Słowackiego.
“MAZEPY” Juliusza Słowackiego. Spektakl ten scena nasza
realizuje w ramach
"Roku Słowackiego 2009".Teatr przygotowuje
Bilety do nabycia w przedsprzedaży w cenie $25.00
przedstawienie z wielkim rozmachem, przy
w polskich sklepach oraz pod nr: 604 596 4238 Surrey
nadzwyczajnym nakładzie sił i środków
604 430 6791 Burnaby 604 596 6972 Delta finansowych.
Przepiękne kostiumy i broń
do sztuki pozyskano w Polsce, od firmy Zodiak
Uwaga : bilety w dniu spektaklu w kasie teatru w cenie
Production -Jerzego Hoffmana. Były one
$ 30.00 projektowane i wykonane dla słynnego filmu
“Ogniem i Mieczem”.
Polish
Association Northern Ireland Newsletter - July`09 edition:
Mecz piłki nożnej w
Belfaście
Miedzykulturowy mecz piłki nożnej pomiedzy Polakami a
lokalnymi mieszkańcami odbędzie się 5.09.2009 o godzinie 11
w ramach corocznego Międzykulturowego Tygodnia w The
Village/Promowanie Różnorodności w Midgley Park.
W czasie meczu odbywac się będą różne warsztaty, malowanie
twarzy dla dzieci i inne atrakcje. Zwycięska drużyna otrzyma
puchar Tommy`ego Morrowa.
Od 14.00 do 16.00 przewidziano integracyjne wspólne
spożywanie różnych trunków i degustację pierogów i chińskich
dań.
Calość ma na celu kontynuację promowania dobrych relacji
między społecznościami mieszkającymi w The Village.
Organizatorzy wydarzenia to Greater Village Regeneration
Trust, Village Focus Group, South Belfast Roundtable,
Belfast City Council, Stowarzyszenie Polskie, Chinese
Welfare Association i Police Service of Northern Ireland.
Football game in Belfast on 5th September
Intercultural football game between Poles and local dwellers
of The Village area will be held on 5th September at 11 am
in Midgley Park. The winning team will get a Tommy Morrow`s
cup.
During the game various workshops will be taking place
(Chinese calligraphy , among others) and face painting for
children.
From 2 pm to 4 pm we cordially invite football fans for a
socializing event combined with tasting Polish pierogi and
Chinese food.
The aim of the event is promoting good relations between
communities living in The Village. The organizers include:
Greater Village Regeneration Trust, Village Focus Group,
South Belfast Roundtable, Belfast City Council, PANI,
Chinese Welfare Association and Police Service of Northern
Ireland.
Kolejne spotkanie doradczo-informacyjne z policją
6 września w godzinach 16.00- 18.00 w siedzibie
Stowarzyszenia odbędzie się kolejne spotkanie
informacyjno-doradcze z przedstawicielami PSNI.
Surgery with PSNI
On 6th September between 4 pm- 6 pm in the premises of The
Association another surgery with PSNI will be held.
Puchar Stowarzyszenia w piłce nożnej
Stowarzyszenie Polskie w Irlandii Północnej przy współpracy
drużyny Red Eagles ma zaprasza polskie drużyny piłkarskie z
terenu Irlandii Północnej do wzięcia udziału w turnieju o
puchar Stowarzyszenia Polskiego, który rozegrany zostanie w
dniach 11 października (eliminacje) i 18 października (faza
pucharowa i finał). Wspólnie z Red Eagles podjeliśmy decyzje,
że chętne do wzięcia udziały drużyny zobowiązane są do
uiszczenia wpisowego w wysokości 80 funtów, które w całości
przekazane zostanie na nagrody za miejsca 1-3. Zapisy
przyjmowane są pod adresem mailowym biuro@polskibelfast.pl –
jako temat prosimy wpisać "Turniej Piłkarski".
PANI Football Cup
PANI and the Polish football team The Red Eagles invite
Polish football teams from Northern Ireland to take part in
the PANI Football Cup – 11 Oct (qualifiers) and 18 October
(finals). The entry fee for Polish teams is 80 pounds which
will cover the awards for taking the places 1-3. Contact
details: biuro@polskibelfast.pl. As a subject of the email
please put : “Turniej piłkarski”
Angielski dla matek z dziećmi
Stowarzyszenie Polskie przeprowadza nabór mam, które
chciałby uczyc sie języka angielskiego razem ze swoimi
dziećmi. Osoby zainteresowane prosimy o kontakt z Moniką
Zimińską pod numerem telefonu
078788554009 lub pod adresem monika@polskibelfast.pl
English classes for mothers with kids
PANI offers English classes for mums with their kids.
Interested mums please contact Monika Zimińska at
078788554009 or via email: monika@polskibelfast.pl
Aleksandra
Lojek - Magdziarz - aleksandra@polishassociation.org, (+44)
07916574225
Forward
this e-mail to All Your Polish Friends & American History
Buffs
KOSCIUSZKO HAS ARRIVED!
In bookstores now is The Peasant Prince: Thaddeus Kosciuszko
and the Age of Revolution, by Alex Storozynski, the first
comprehensive biography of the most legendary figure in
Polish history.
Who was Thaddeus Kosciuszko?
In the United States ...
He tried to buy Thomas Jefferson's slaves and free them.
· He designed the blueprints for West Point, which Benedict
Arnold sold to the British.
· He planned the Battle of Saratoga, the turning point of
the American Revolution.
· He stood up for the rights of Native Americans, and the
chief of the Miami Indian tribe gave him a tomahawk/peace
pipe as a sign of appreciation.
In France ...
The French Revolutionaries made him an honorary "Citizen of
France."
· He warned these same revolutionaries about Napoleon
Bonaparte.
· Three weeks later, Napoleon staged a coup d'etat and took
over France.
In Poland...
He led a Revolution to free the peasants from serfdom and
end feudalism.
· He was joined by a black man named Jean Lapierre who tried
to help him to free white slaves.
· The Jews started a Jewish "Bearded cavalry" to fight along
side of him.
· The Jewish cavalry leader called him "a messenger from
God."
Kosciuszko was a prince of tolerance who stood up for the
rights of European serfs, African Slaves, Native American
Indians, Jews, Women and all groups that were
disenfranchised. Even Thomas Jefferson called Kosciuszko,
"The purest son of liberty I have ever known."
The Peasant Prince: Thaddeus Kosciuszko and the Age of
Revolution Alex Storozynski. St. Martin's/Dunne, $27.95
(352p) ISBN 978-0-312-38802-7
Prize-winning journalist Storozynski pulls military
strategist and engineer Thaddeus Kosciuszko (1746-1817) back
from the brink of obscurity by including almost every
documented detail to create the first comprehensive look at
a man who once famously symbolized rebellion. His were the
plans sold to the British by Benedict Arnold. And
Kosciuszko's years of devotion to the American cause framed
his efforts to transform Poland into a self-governing
republic freed from the oversight of Russia's interests. He
antagonized Catherine the Great and, later, Napoleon.
Kosciuszko rallied the first Jewish military force since
biblical times to fight for Polish independence, and
consistently supported equality and education for peasants,
Jews, Muslim Tatars and American slaves-which earned him the
devotion of the masses and lectures by the upper classes.
Readers of military and American history should take note:
the minute details will enthrall devotees. Casual readers
will benefit from Storozynski's expert crafting of a
readable and fact-filled story that pulls readers into the
immediacy of the revolutionary era's partisan and financial
troubles. (May)
We are
currently looking for someone from the Polish community in
Winnipeg who really loves music and would be interested in
learning more about a series of world music house concerts
that we are organizing. Could you please forward this email
to interested members of your community and ask them to
contact me this week?
Thank you.
Sincerely,
Larry
Kiska
Wanted: People from 12
different ethnic communities in Winnipeg who LOVE music to act
as presenters (hosts) for an exciting new project that brings
concert quality performances into your home!
We are gearing
up to have our first concerts in September, but need to identify
which 12 Winnipeg ethnic groups are participating no later than
the end of April. Contact Larry Kiska at 480-3380 x 205 and
visit our website:
www.harmonicplanet.homeroutes.ca
for more details.
Harmonic Planet
is a “World Music House Concert” project created to unite
people of different cultures in a cross-cultural musical
sharing by organizing a concert series right in the living
rooms of committed community volunteer participants. The
objective of Harmonic Planet is to musically celebrate and
engender cultural solidarity between refugees, other
newcomers and long time residents of Canada by animating
this concert series in which, each culture is represented in
concert in the homes of each participant. The depth of
musical wealth that immigrant artists from everywhere have
brought to Canada is immeasurable
and Harmonic Planets is designed to provide a whole new
opportunity for these artists and for the audience.
What Is A House Concert? A house concert is
exactly what it says it is. It’s a full concert by an artist
delivered in the living room with the same gusto and skill as if
it were a concert hall or festival stage. House concerts of all
kinds exist across North America and enjoy an extraordinarily
committed audience. People pay to get in and sit quietly and
listen.
Harmonic Planet
is a project of Home Routes,
which is a nationally based not-for-profit house concert network
that operates from Alberta to Ontario. What we do is recruit
community based volunteers into circuits of 12 houses and we
offer artists 12 shows in a two-week period. We do this six
times a year in Sept, Oct, Nov, Feb, Mar and April. Home Routes
create circuits that stretch hundreds of kilometres but Harmonic
Planet is an urban based, single city, multi-ethnic series in
which each of the 12 participants is recruited from a different
cultural background and over the course of two years each
culture within the circuit host concerts by every other culture
within the circuit. House concert traditions in North America
include the host accommodating and feeding the artists for the
night so not only do you put on a show, you have a real chance
to make friends with some of the most fascinating people you’ll
ever encounter. It is the absolute best non racist inter-active
human relations exercise possible and the music will blow you
and you family and your friends and their friends, away.
Department Name:
Public Service Commission Closing Date: September 30, 2009 -
23:59, Pacific Time
Useful Information Reference Number: PSC08J-008969-000202
For
more information about FSWEP please visit: http://www.jobs-emplois.gc.ca/srp-fswep-pfete/index_e.htm
The core of the program is a computerized national
inventory of students seeking a job with the federal
public service. This inventory is managed by the Public
Service Commission (PSC) of Canada, the agency that
administers various federal government staffing
programs.
Students who would like to find a job within the federal
government must first complete the FSWEP application
form, which is available only on-line.
Below
is a list of the departmental programs for the FSWEP
Campaign.
Departmental programs differ from the FSWEP general
inventory, as the participating organizations are given
the opportunity to create separate postings to hire for
specific positions, academic levels, and/or specialized
fields of study. Information on the organization, the
job description, the requirements of the position and
the recruitment period are indicated on each posting.
When you apply for a departmental program, your
application will be housed in two locations: the FSWEP
general inventory and the departmental program
inventory. Your application will only move to the
departmental program inventory if you meet all of the
FSWEP eligibility criteria and the job requirements
listed on the advertisement. If not, your application
will still be located in the FSWEP general inventory for
other positions.
You are able to apply to as many programs as you wish
provided that you meet the requirements listed on each
posting.
Click on the program title for more information on each
program.
Reklama w Polonijnym Biuletynie
Informacyjnym w Winnipegu
Już od maja
zapraszamy do reklamowania się w naszym
Biuletynie, który odwiedza z miesiąca na miesiąc coraz
więcej internautów.
Nasza strona nabiera popularności z
miesiąca na miesiąc. Tylko w Grudniu 2008, (miesiącu o stosunkowo
małej ilości imprez polonijnych) Polishwinnipeg.com odwiedziło
niemal 7000 internautów. Już w styczniu 2009 niemalże 8000.
Wykres ilości
użytkowników
strony Polishwinnipeg.com za okres październik 2007 do stycznia 2009.
Wykres odsłon stron Polishwinnipeg.com za okres
październik 2007 do stycznia 2009
Reklama na naszych łamach to znakomita
okazja do zaprezentowania swojej działalności i usług -
oferujemy Państwu kilka podstawowych, skutecznych
reklamowych form, których cena znajduje się poniżej.
Zainteresowanych - prosimy o wysłanie do nas maila bogdan@softfornet.com
Cennik
reklam:
1. Reklama (kopia wizytówki biznesowej,
logo firmy z tekstem reklamującym o wymiarach wizytówki,
tekst reklamujący również w wymiarach wizytówki..., jest
doskonale widoczna, gwarantuje skuteczność przekazu.
Czas wyświetleń
Cena promocyjna
Cena regularna
Rok
$200
$400
Pół roku
$120
$240
Miesiąc
$90
$180
Dwa wydania
$40
$80
2. Reklama indywidualna w promocji $200
Twoja reklama trafi do internautów zapisanych na
naszej liście jako
jedyna wiadomość w mailu od nas.
3. Artykuł na zamówienie w promocji $200
Napiszemy i opublikujemy na stronie Biuletynu artykuł o
Twoim biznesie
lub serwisie.
4. Sponsorowanie działów naszego
Biuletynu,
np. Polonijny Kącik Kulinarny sponsowrwany przez
Restaurację
XXX
Czas wyświetleń
Cena promocyjna
Cena regularna
Rok
$200
$500
Pół roku
$120
$300
5. Sponsorowanie Polonijnego Biuletynu
Informacyjnego w Winnipegu $500/rok
Sponsorzy Biuletynu będą umieszczeni na
specjalnej stronie zbudowanej przez nas.Strona
będzie uaktualniana na życzenie sponsora bezpłatnie do
10 zmian na rok.
Link do strony sponsora będzie się znajdował w
każdym wydaniu biuletynu.